Rekordowe transakcje na rynku nieruchomości komercyjnych w 2012 r. to między innymi sprzedaż warszawskich Złotych Tarasów i łódzkiej Manufaktury. Zdaniem wielu analityków wartość transakcji na koniec roku może wynieść nawet 2,5 mld euro wobec 2,75 mld euro w ubiegłym roku. Największą transakcją na rynku nieruchomości handlowych w Polsce w 2012 r. była do tej pory sprzedaż warszawskich Złotych Tarasów za 475 mln euro. Na drugim miejscu znalazła się, sfinalizowana ostatnio, sprzedaż centrum handlowego Manufaktura za 390 mln euro. Analitycy podkreślają, że transakcje te należą do największych pod względem wartościowym na rynku nieruchomości handlowych nie tylko w Polsce, ale także w regionie Europy Środkowo-Wschodniej.
Wśród rekordowych transakcji na rynku biurowym wymieniane są dwie transakcje w Warszawie: sprzedaż Platinium Business Park za 138 mln euro oraz biurowiec WFC (Warsaw Financial Center) za 210 mln euro.
„Dzięki stabilnej sytuacji gospodarczej naszego kraju oraz pozytywnym prognozom co do popytu na powierzchnie ze strony najemców oraz rozwojowi rynku, Polska jest nadal atrakcyjna dla inwestorów lokujących swój kapitał w nieruchomości komercyjne” – powiedział PAP dyrektor w dziale rynków kapitałowych w firmie doradczej CBRE Przemysław Felicki. Zdaniem ekspertów CBRE, rok 2012 będzie prawdopodobnie rekordowy pod względem transakcji inwestycyjnych także w sektorze logistyki. „Wolumen dotychczasowych transakcji inwestycyjnych w sektorze logistyki w tym roku wynosi 214 mln euro, a do końca roku planowane są transakcje na kolejne 230 mln” – powiedział PAP dyrektor w dziale rynków kapitałowych CBRE Sean Doyle. Dodał, że dzieje się tak m.in. dlatego, że najważniejsze fundusze aktywne na polskim rynku, chcąc dywersyfikować swoje portfele i równoważyć ryzyko, aktywnie poszukują nieruchomości logistycznych.
Analitycy podkreślają, że w ostatnich kilku latach polski rynek inwestycyjny nieruchomości komercyjnych wyrósł na jedną z gwiazd w skali Europy i nie tylko. Inwestorzy z całego świata postrzegają nasz kraj jako miejsce z potencjałem, które dodatkowo oferuje wysoki poziom bezpieczeństwa. „Na październikowych targach nieruchomości Expo Real w Monachium Polska została uznana za czwarty najbardziej atrakcyjny rynek dla europejskich funduszy inwestycyjnych, po Wielkiej Brytanii, Niemczech i Francji” – podkreślił Doyle.
Według danych firmy doradczej Jones Lang LaSalle, wartość inwestycji na rynku nieruchomości komercyjnych w 2012 r. może osiągnąć sumę 2,5 mld euro, wobec 2,75 mld euro uzyskanych w 2011 r., kiedy to odnotowano bardzo wysoką aktywność inwestorów na polskim rynku.
„W ciągu trzech minionych kwartałów w Polsce wartość transakcji w sektorze nieruchomości komercyjnych osiągnęła nieco ponad 1 mld euro, co stanowi około 60 proc. całości transakcji zarejestrowanych w regionie Europy Środkowo – Wschodniej” – powiedział dyrektor działu rynków kapitałowych w regionie CEE w Jones Lang LaSalle Tomasz Trzósło. Dodał, że mimo iż znacząca część inwestycji w Warszawie dokonywana jest przed firmy europejskie, to coraz częściej stolicą interesuje się kapitał z innych regionów świata. „Międzynarodowy kapitał będzie jednak prawdopodobnie inwestował pośrednio, poprzez fundusze europejskie” – uważa Trzósło.
Monthly Archives: listopad 2012
XXXV Kongres WGN w Kołobrzegu
W dniach 26-28 października 2012 r. w położonym przy samym morzu Marine Hotel ***** w Kołobrzegu odbył się XXXV Kongres Grupy WGN.
Tematem przewodnim konferencji było motto „Czas dla Doradców Nieruchomości i Finansów.” Szkolenie dotyczyło przede wszystkim utrzymania skuteczności i bezpieczeństwa transakcji. Omówione zostały sukcesy Grupy WGN w sprzedaży nieruchomości z klauzulą na wyłączność, jak i 23 niezbędne narzędzia, jakimi dysponuje WGN przy ich pozyskiwaniu.
Przedstawiono sytuację na rynku mieszkaniowym po wejściu ustawy deweloperskiej, również w specjalistycznej debacie przeprowadzonej przez analityków z udziałem REAS, Związku Banków Polskich, Europejskiego Instytutu Nieruchomości, wyspecjalizowanych Kancelarii Prawnych i WGN Nieruchomości.
Szczegółowo omówiono obrót na rynku nieruchomości komercyjnych w retrospektywnym okresie umacniania się WGN, jako ważnego gracza na tym rynku.
Podczas uroczystej Broker Gali WGN zostały wręczone Specjalne Wyróżnienia dla Właścicieli Przedstawicielstw WGN o najdłuższym stażu: dla Pani Janiny Jakimiak z WGN Opole – 18 lat, dla Pani Jadwigi Kubicz z WGN Słupsk -17 lat, dla Pana Zdzisława Kaczmarka z WGN Ostrów Wielkopolski – 17 lat.
Konferencja, pod względem merytorycznym, oceniona została bardzo wysoko przez wszystkich uczestników – zaproszonych gości, członków Grupy WGN oraz partnerów. Każdy z uczestników otrzymał Certyfikat, bądź – dla licencjonowanych pośredników – Zaświadczenie z przyznanymi przez Ministerstwo Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej 14 godzinami edukacyjnymi.
W Kongresie uczestniczyła rekordowa liczba osób – 132.
PKO BP popłynął na budowlance
W trzecim kwartale największy polski bank odnotował istotny wzrost odsetka złych kredytów, co zarząd banku tłumaczył sytuacją w branży budowlanej. Wynik netto najmocniej obciążyły kredyty dla przedsiębiorstw.
Od lipca do września PKO BP spisał na straty 645,4 mln złotych z tytułu odpisów aktualizujących wartość udzielonych kredytów. To aż o 30,5% więcej niż w analogicznym okresie 2011 roku. Od początku roku wartość odpisów zwiększyła się o 28,5% rdr, osiągając niemal 1,8 mld złotych. Zarząd wyjaśnia, iż „wynik z tytułu odpisów aktualizujących z tytułu utraty wartości i rezerw odzwierciedla konserwatywne podejście” do ryzyka kredytowego, a wzrost wartości odpisów miał miejsce przede wszystkim na portfelu gospodarczym, co było konsekwencją „pogorszenia sytuacji rynkowej przedsiębiorstw z branży budowlanej”. W rezultacie odsetek złych kredytów w PKO BP był w trzecim kwartale o 0,8 punktu procentowego wyższy niż rok wcześniej i wyniósł 8,9% wobec 8,8% w całym sektorze bankowym. Od początku roku do końca września rezerwy utworzone na niepracujące kredyty obniżyły wynik banku o niemal 1,6 mld złotych. Połowa tej kwoty przypadała na należności od przedsiębiorstw, 30% na kredyty konsumpcyjne, a niemal 19% na kredyty mieszkaniowe. Ale to ten ostatni sektor może budzić najwięcej obaw. Na koniec września portfel kredytów mieszkaniowych w PKO BP opiewał na astronomiczną 71,2 mld zł, czyli 22,3% wartości wszystkich hipotek w Polsce. To także niemal połowa wszystkich kredytów i pożyczek udzielonych klientom przez PKO BP. Jeśli portfel hipotek (zwłaszcza tych denominowanych w CHF) zacznie się psuć, to zyski największego polskiego banku mocno stopnieją.
Polacy chętnie płacą za pomysły na biznes
W serwisach finansowania społecznościowego padają kolejne rekordy. Polscy internauci chętnie angażują się w kampanie crowdfundingowe. Około 250 tys. zł wpłacili internauci wspierający projekty opublikowane w serwisie PolakPotrafi.pl uruchomionym w ubiegłym roku , a 673 tys. zł wyłożyli fani muzyki, umożliwiając alternatywnym artystom, starającym się pozyskać finansowanie poprzez portal MegaTotal.pl, realizację ich projektów. Serwisy te opierają się na modelu crowdfundingu, czyli finansowania społecznościowego, polegającego na przeprowadzaniu akcji pozyskania kapitału od internautów.
Na świecie działa ponad 450 platform crowdfundingowych. W Polsce to wciąż nowe zjawisko, ale sukcesy tych, którym udało się zebrać sumy umożliwiające realizację planów, także tych biznesowych, pokazują, że polscy internauci są przychylni takiej formie pozyskiwania funduszy. Wszystkie udane i trwające projekty na PolakPotrafi.pl zostały wsparte przez 2566 osób. Każda z nich średnio wpłaciła 84 zł”.
Serwisy crowdfundingowe opierają się na modelu crowdfundingu, czyli finansowania społecznościowego, polegającego na przeprowadzaniu akcji pozyskania kapitału od internautów. Na całym świecie działa ponad 450 platform crowdfundingowych. W Polsce to wciąż nowe zjawisko, ale sukcesy tych, którym udało się zebrać sumy umożliwiające realizację planów, także tych biznesowych, pokazują, że polscy internauci są przychylni takiej formie pozyskiwaniu funduszy.
— Wszystkie udane i trwające projekty na PolakPotrafi.pl zostały wsparte przez 2566 osób, każda z nich średnio wpłaciła 84 zł. Obserwując stale zwiększającą się liczbę zgłoszeń, rejestracji w serwisie oraz rosnący współczynnik osób, które wsparły więcej niż jeden projekt, możemy śmiało stwierdzić nie tylko, że finansowanie społecznościowe w Polsce zyskało aprobatę internetowej społeczności, ale również, że będzie prężnie rozwijało się w nadchodzących latach — mówi Jakub Sobczak, menedżer PolakPotrafi.pl.
Piotr Trudnowski z Beesfund.com — pierwszej platformy crowdfundingu udziałowego w Polsce, dodaje, że w ciągu ostatnich miesięcy zainteresowanie i zrozumienie dla finansowania społecznościowego zdecydowanie wzrosło.
— Odzywa się do nas coraz więcej osób, które mają doskonale przemyślane projekty, wiedzą, dlaczego akurat dzięki crowdfundingowi chcą zrealizować swój pomysł, i potrafią się zaangażować w jego promocję. W „poczekalni” — wśród projektów, które wymagają niewielkiego dopracowania lub pewnych drobnych prawnych formalności, mamy kilkadziesiąt przedsięwzięć artystycznych, społecznych i biznesowych, które będziemy sukcesywnie uruchamiać — zapowiada Piotr Trudnowski.
Do 2015 r. może zniknąć 200 niepublicznych uczelni
W ubiegłym roku zamknięto 27 z 338 działających w Polsce niepublicznych szkół wyższych, 22 jest w stanie likwidacji – informuje poniedziałkowy „Dziennik Gazeta Prawna”. Kłopoty niepublicznych uczelni związane są głównie z niżem demograficznym. Z powodu małej liczby nowych studentów, niektóre placówki będą zmuszone do zamknięcia. Według szacunków Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan, przytaczanych przez DGP, w ciągu najbliższych dwóch-trzech lat zniknąć może ok. 200 niepublicznych uczelni, a w 2025 r. może działać w Polsce zaledwie 50 prywatnych szkół wyższych. Jako pierwsze upadną szkoły, w których uczy się mniej niż tysiąc studentów. By walczyć o studentów, szkoły wyższe stosują różne strategie – otwierają nowe, atrakcyjniejsze kierunki, reklamują się na portalach społecznościowych czy wreszcie oferują atrakcyjne zniżki dla nowych uczniów. Innym sposobem na poradzenie sobie w trudnych czasach jest dołączenie do dużego, silnego holdingu edukacyjnego. W ten sposób można stworzyć ciekawszą ofertę i obniżyć koszty prowadzenia placówki nawet o jedną trzecią. Według informacji DGP procesy konsolidacyjne toczą się obecnie na co najmniej 10 uczelniach prywatnych w Polsce. Uczelnie poszerzają także swoja ofertę o studia podyplomowe lub kursy specjalistyczne. Rozwiązaniem na czasy niżu demograficznego jest też pozyskiwanie studentów z zagranicy – m.in. z Białorusi czy Ukrainy.
Rektorzy podkreślają, że niż demograficzny podtapia uczelnie niepubliczne już od kilku lat. Ale są wyjątki od tej reguły, np. wzrost liczby kandydatów odnotowała Krakowska Akademia im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego. Tyle że głównie dzięki studentom z zagranicy. – Na starcie rekrutacji było już 200 osób, głównie z Ukrainy, Kazachstanu, Turcji, Białorusi i środkowej Afryki. To tyle, ile w zeszłym roku po zamknięciu rekrutacji – mówi prof. Zbigniew Maciąg, współzałożyciel uczelni.
Maturzyści coraz częściej przy wyborze uczelni kierują się możliwością zdobycia zawodu. – Mamy 10 proc. więcej chętnych w porównaniu z rokiem ubiegłym – mówi Ewa Podobińska, kanclerz Krakowskiej Wyższej Szkoły Promocji Zdrowia, która kształci m.in. przyszłych dietetyków, kosmetologów i fizjoterapeutów.
Pół miliona funtów od BBC
Z ostrą krytyką polityków spotkała się decyzja zarządu BBC, by zdymisjonowanemu szefowi BBC George’owi Entwistle wypłacić roczną pensję, choć po zaledwie dwóch miesiącach pracy podał się on do dymisji w związku z emisją nierzetelnego materiału. „Wielu ludzi zdziwiłoby się, że osoba, która zajmowała stanowisko przez tak krótki czas, a potem musiała odejść w takich okolicznościach, odchodzi z 450 tys. funtów w kieszeni sfinansowanymi z opłat podatników – podkreślił poseł Partii Konserwatywnej John Whittingdale. Entwistle objął stanowisko dyrektora generalnego BBC we wrześniu, a w minioną sobotę podał się do dymisji w konsekwencji nadania materiału, niesłusznie implikującego udział znanego polityka w aferze pedofilskiej w domu dziecka w Bryn Estyn w północnej Walii. Po podaniu się do dymisji przyznał, że BBC nie powinna była nadawać kontrowersyjnego materiału, gdyż poważnie nadszarpnął on reputację tej liczącej 90 lat brytyjskiej korporacji medialnej. BBC Trust, organ zarządzający brytyjskim nadawcą, w komunikacie poinformował, że decyzję o jednorazowej wypłacie rocznych zarobków dla Entwistle’a podjęto, aby jak najszybciej rozwiązać sprawę jego dymisji. Posłanka opozycyjnej Partii Pracy Harriet Harman podkreśliła, że Entwistle nie powinien przyjąć całej sumy oferowanej mu przez zarząd BBC. „Decyzja BBC o wypłaceniu odchodzącemu dyrektorowi generalnemu sumy stanowiącej dwukrotność kwoty uzgodnionej w jego umowie jest nieuzasadniona i wygląda jak nagroda za poniesienie porażki” – przekonywała. Dlatego też zdymisjonowany szef BBC „powinien odmówić przyjęcia sumy większej niż przewiduje jego umowa. W ten sposób należy przywrócić publiczne zaufanie do BBC” – podkreśliła. Lord Patten, szef BBC Trust, oświadczył w niedzielę, że BBC potrzebuje radykalnej naprawy, ponieważ dopuściła się poważnych błędów i popadła w głęboki kryzys zaufania.
Wcześniej BBC zaszkodziło ujawnienie skandalu związanego z wieloletnim prezenterem stacji Jimmy’im Savile’em, który okazał się seryjnym pedofilem. Okazało się też, że pod koniec 2011 roku stacja postanowiła nie nadawać własnego materiału o zarzutach wobec showmana. Obecnie w tej sprawie toczy się wewnętrzne śledztwo.
Płatne wypłaty z bankomatów
Dziś na posiedzenie Komitetu Stałego Rady Ministrów ma trafić tzw. duża nowelizacja ustawy o usługach płatniczych – dowiedzieliśmy się w Ministerstwie Finansów. Projekt, który ma dostosować nasze prawo do wymogów Unii Europejskiej, wprowadza możliwość pobierania przez właściciela bankomatu surcharge, czyli dodatkowej prowizji za korzystanie z jego urządzeń. – To spowoduje chaos na rynku. Klienci nie będą wiedzieć, czy i ile zapłacą za wyciągnięcie gotówki z maszyny, dlatego część osób zmuszona będzie ponosić koszty takich transakcji, a inni po gotówkę udadzą się do placówek bankowych – uważa Cezary Kocik, członek zarządu BRE Banku. Jak zauważa Mieczysław Groszek, wiceprezes Związku Banków Polskich, surcharge w bankomatach jest niekorzystny dla banków, które nie mają własnej sieci tych urządzeń. Natomiast dla instytucji, które w takie maszyny już wcześniej zainwestowały, dopuszczenie pobierania tej prowizji jest obojętne. – Środowisko bankowe solidarnie opowiada się jednak przeciwko wprowadzaniu możliwości pobierania tej prowizji – powiedział nam przedstawiciel ZBP.Przeciwko jest również MasterCard, który konsekwentnie nie zgadza się na jakąkolwiek ingerencję władz w prowizje na rynku kart. – Surcharge uderzy w konsumentów. Może bowiem doprowadzić do sytuacji, w której konsumenci będą szukali bankomatów własnego banku i wypłacali większe sumy gotówki. Oznaczać to będzie częstsze korzystanie z banknotów przy płatnościach w sklepie, a to będzie zabijać obrót bezgotówkowy, na którym nam zależy – uważa Michał Skowronek, szef polskiego oddziału MasterCard. Prawa do wprowadzenia surcharge domagają się niezależni od banków operatorzy bankomatów. – Dzięki surcharge będziemy mogli postawić bankomaty tam, gdzie ich teraz nie ma ze względu na małą opłacalność. Sprawdzimy potencjał danej lokalizacji i będziemy rozmawiać z bankami na temat włączenia danej maszyny do sieci bezprowizyjnej – mówił kilka tygodni temu w wywiadzie dla DGP Marek Szafirski, szef polskiego Euronetu.
RPP zapowiada serię cięć
Niższe stopy procentowe mają poprawić sytuację na rynku pracy i ulżyć kredytobiorcom. Środowa decyzja to dopiero początek, skala cięć może być duża. W środę Rada Polityki Pieniężnej podjęła decyzję o obniżeniu stóp procentowych o 25 punktów bazowych do 4,5 proc.. tym samym wróciły one do poziomu z kwietnia tego roku. Lepiej późno niż wcale, tak rynek komentował to wydarzenie. – Jest to pierwsza decyzja z cyklu obniżek stóp procentowych – mówi Jarosław Janecki, główny ekonomista Societe Generale. Kontrakty FRA, które pokazują przewidywania inwestorów co do kolejnych ruchów Rady Polityki Pieniężnej, sugerują że obniżka może w całości wynosić cały punkt procentowy. – Dalsze cięcia były mocne sugerowane przez przedstawicieli RPP – mówi ekonomista. Decyzja ma ulżyć osobom, które spłacają kredyt w naszej walucie. Jednak pogarsza to sytuację osób spłacających swoje zobowiązania w dewizach, gdyż cięcie stóp osłabia naszą walutę.
Jak bardzo zainteresowanym kredytami mieszkaniowymi nie sprzyjają obowiązujące obecnie wysokie stopy procentowe w Polsce pokazuje fakt, że w warunkach, gdy od czerwca 2009 roku do wiosny 2011 roku podstawowa stopa mieściła się między 3,5 a 4 proc., aż co czwartą złotówkę, mimo ryzyka kursowego, klienci woleli pożyczyć w walucie.
Obecnie stopy procentowe są wyższe i jednocześnie wysechł strumień kredytów walutowych. Banki odwróciły się od pożyczania we franku szwajcarskim i euro. Po tym, jak walutowe kredyty zostały całkowicie zmarginalizowane na rynku finansowania nieruchomości, wysokość stóp procentowych w Polsce nabrała jeszcze większego znaczenia dla dostępności do kredytów mieszkaniowych, w szczególnie do tych na najwyższe kwoty.
Alior Bank planuje debiut na GPW
Alior Bank planuje przeprowadzić w IV kwartale 2012 roku ofertę publiczną i z emisji nowych akcji bank planuje pozyskać ponad 700 mln zł. Po zakończeniu oferty przewidywany free float akcji przekroczyć ma 50 proc. – poinformował bank w komunikacie. Planowana oferta publiczna będzie składać się z emisji nowych akcji przez bank oraz sprzedaży istniejących akcji przez akcjonariuszy sprzedających, które stanowią część pakietu akcji pośrednio posiadanego przez grupę Carlo Tassara S.p.A. „Z emisji nowych akcji bank planuje pozyskać 700 mln zł, aby wzmocnić swoją pozycję kapitałową i kontynuować dynamiczny wzrost wykorzystując szanse rozwoju biznesu, jakie niesie ze sobą polski sektor bankowy” – napisano w komunikacie. Oferta będzie skierowana do inwestorów instytucjonalnych i indywidualnych w Polsce oraz kwalifikowanych inwestorów instytucjonalnych poza Polską Przeprowadzenie oferty spodziewane jest w czwartym kwartale 2012 roku, zależy to jednak od warunków rynkowych. Bank podał, że oferta publiczna oraz dopuszczenie i wprowadzenie akcji do obrotu na rynku regulowanym GPW są zależne od uzyskania wszystkich niezbędnych zezwoleń, w tym Komisji Nadzoru Finansowego, rejestracji akcji Banku w KDPW oraz dopuszczenia i wprowadzenia akcji banku do obrotu na rynku regulowanym GPW.
Funkcję globalnych współkoordynatorów i współprowadzących księgę popytu pełni Barclays Bank PLC, J.P. Morgan Securities plc oraz Morgan Stanley & Co. International plc., natomiast IPOPEMA Securities jest globalnym współkoordynatorem, współprowadzącym księgę popytu i oferującym. Rolę globalnych współmenedżerów pełnią Erste Group Bank AG oraz Renaissance Capital Limited. 209 oddziałów, 410 placówek, 1,3 mln klientów. Alior Bank jest bankiem uniwersalnym, który rozpoczął działalność pod koniec 2008 roku. Bank prowadzi działalność w segmencie detalicznym, biznesowym i skarbowym.
Które nieruchomości inwestycyjne
W bieżącym roku doszło do nieznacznych wzrostów udziału nieruchomości inwestycyjnych typu kawalerki w ofercie deweloperów na najbardziej rozwiniętych rynkach miejskich w naszym kraju. Czy to początek powrotu kawalerek do łask? Stałą tendencją obserwowaną w ostatnich kilku latach jest projektowanie coraz mniejszych mieszkań deweloperskich. Mówi się o dążeniu deweloperów do kompresowania nieruchomości inwestycyjnych, a dzięki niższej cenie całkowitej więcej osób może sobie pozwolić na zakup lokalu. Dotychczas kompresowanie mieszkań odbywało się z jak najmniejszą stratą na funkcjonalności. Prawdziwym hitem okazały się być tzw. mieszkania kompaktowe tj. 2- lub 3-pokojowe lokale o możliwie najmniejszej powierzchni. Rosnący rynkowy udział mniej funkcjonalnych kawalerek to zapoczątkowanie nowego trendu. W I półroczu br. największy wzrost udziału lokali 1-pokojowych w gronie pięciu porównywanych miast zanotowano we Wrocławiu oraz Krakowie. W tych dwóch miastach udział ten jest zarazem największy. Już co ósme mieszkanie w ofercie deweloperów jest kawalerką. Co ciekawe udział kawalerek w ofercie nie jest pochodną cen. W najdroższym porównywanym mieście – Warszawie – deweloperzy relatywnie najrzadziej decydują się na projektowanie mieszkań 1-pokojowych. Być może jest to konsekwencja zdecydowanie największych zdolności nabywczych mieszkańców stolicy. Warto podkreślić, że mieszkania składające się z jednego pokoju stanowią z reguły większy odsetek wszystkich lokali deweloperskich w miastach, będących dużymi ośrodkami akademickimi. To właśnie młode osoby po ukończeniu nauki zazwyczaj decydują się na zakup takiego lokalu, a poza tym dobrze zlokalizowana kawalerka to doskonały produkt inwestycyjny z przeznaczeniem na rynek najmu.
889 tys. abonentów internetu
W trzecim kwartale 2012 roku sieć Netia obsługiwała 1,67 mln abonentów telefonii stacjonarnej, 889,6 tys. abonentów internetu oraz 72,8 tys. usług telewizyjnych. Spółka odnotowała tylko niewielki spadek przychodów, mimo to w przyszłości spodziewa się satysfakcjonujących wyników dzięki rozwojowi oferty TV oraz rozbudowie sieci dostępowych następnej generacji (NGA).
Przychody Netii za pierwsze dziewięć miesięcy 2012 roku wyniosły 1,602 mld zł, o 34 proc. więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku i 3 proc. mniej niż w II kw. 2012 roku. Skorygowany zysk EBITDA po 9 miesiącach br. wyniósł 446,6 mln zł, wykazując wzrost o 49 proc. w stosunku do analogicznego okresu 2011 roku. Skorygowana EBITDA w III kw. br. wyniosła 157,4 mln zł, co oznacza wzrost o 1 proc. w stosunku do II kw. br. Wskaźnik skorygowanej marży EBITDA po 9 miesiącach br. wyniósł 27,9 proc. a w III kw. 2012 roku aż 30,2 proc.
Proces budowy Nowej Netii przebiega zgodnie z naszym ambitnym planem, jesteśmy natomiast rozczarowani pogarszającymi się warunkami rynkowymi w III kw. 2012 r., które skutkowały szybszym tempem utraty bazy klienckiej. W czasie, gdy segment biznesowy zdołał powiększyć swoją bazę kliencką, w segmencie klientów indywidualnych odłączono 55 tys. usług, a spadek bazy klientów był generalnie na poziomie zbliżonym do tego, który dotknął naszego głównego konkurenta. W odróżnieniu od segmentu klientów indywidualnych, segmenty klientów biznesowych – połączone kilka miesięcy temu w jeden rynek Biznes – rozwijały się dobrze, w trudnych warunkach rynkowych. Przychody z tych segmentów stanowiły w III kw. 2012 r. 47 proc. przychodów ogółem i wyniosły 247,3 mln zł – Prezes Zarządu Netii
Zysk EBITDA w III kw. wyniósł 148,4 mln zł a po 9 miesiącach 2012 roku 407,4 mln zł (marża odpowiednio 28,5 proc. i 25,4 proc.). Wpływ na zysk EBITDA za pierwsze 9 miesięcy miały przede wszystkim jednorazowe koszty restrukturyzacji w kwocie 16,5 mln zł. Jednak wypracowane w tym samym czasie synergie w ramach projektu integracyjnego Netii, Dialogu i Crowley’a sięgnęły narastająco 48,1 mln zł. W ujęciu rocznym wartość wszystkich 75 inicjatyw zrealizowanych do końca września br. przyniesie w całym 2013 roku 80 mln zł oszczędności.
• Słabo wykorzystujemy smartfony – obawa przed wysoki rachunkami
Zysk operacyjny po 9 miesiącach 2012 roku wyniósł 44,2 mln zł (w III kw., 27,3 mln zł). Przy wyłączeniu pozycji jednorazowych zysk operacyjny wyniósł 83,4 mln zł po 9 miesiącach i 36,5 mln zł z III kw. 2012 roku.
PKP PLK otrzyma 2,6 mld zł na inwestycje
W przyszłym roku PKP PLK otrzyma rekordowo wysoką kwotę 2,6 mld zł, które będą przeznaczone na wkład własny do finansowania inwestycji – zapowiedział we wtorek minister transportu Sławomir Nowak. Pieniądze te mają pochodzić z wpływów z akcyzy. „W tym roku z podziału akcyzy wydaliśmy 2 mld zł. Tymi środkami zasililiśmy zarządcę infrastruktury – PKP PLK – właśnie na cele inwestycyjne” – dodał Nowak podczas swojego wystąpienia na odbywającym się w Warszawie Kongresie Kolejowym. Nowak już w grudniu ubiegłego roku zapowiadał, że chce, by część wpływów z podniesionej z początkiem 2012 r. akcyzy na olej napędowy była przekazywana na inwestycje kolejowe. Wyjaśniał wówczas, że wpływy z podniesionej akcyzy trafią w całości do budżetu państwa, a 18 proc. z tej puli przypadnie na resort transportu, budownictwa i gospodarki morskiej. „Chcemy, by cała ta pula była przekazana na inwestycje kolejowe” – mówił wówczas Nowak. „Nakłady na kolej rosną i będą rosły. To jest nie tylko oczekiwanie naszych partnerów z Unii Europejskiej, ale taka jest historyczna potrzeba kolei w Polsce” – zadeklarował we wtorek Nowak. Odniósł się do planów inwestycyjnych dla kolei, dotyczących podziału unijnych pieniędzy z budżetu na lata 2014-2020. „Naszym priorytetem będą rewitalizacje” – oświadczył minister. Chodzi o remonty linii, które mają im przywrócić parametry, do jakich zostały zaprojektowane. „Polska potrzebuje odnowy połączeń pomiędzy miastami, tak aby Polacy mogli szybko i komfortowo przemieszczać się po naszej ojczyźnie” – wyjaśnił minister. Wskazał, że inwestycje kolejowe mogą być współfinansowane z UE, budżetu czy ze środków własnych spółek, ale także w ramach programu Inwestycje Polskie, czy w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego. Odniósł się także do proponowanego przez Komisję Europejską nowego unijnego funduszu na lata 2014-2020, o nazwie „Łącząc Europę” (CEF). Polska sprzeciwia się przekazywaniu do nowego funduszu 10 mld euro z Funduszu Spójności, z którego korzystają biedniejsze kraje UE, m.in. Polska.
610 mln zł na inwestycje na Lotnisku Chopina
Blisko 610 mln zł na inwestycje planuje przeznaczyć w najbliższym czasie warszawskie Lotnisko Chopina – poinformował we wtorek posłów dyrektor portu Michał Marzec. Dodał, że chodzi m.in. o przebudowę dłuższego pasa startowego, dróg kołowania oraz płyt postojowych. „W najbliższym okresie planujemy inwestycje na Lotnisku Chopina za około 610 mln zł. Przede wszystkim będzie to przebudowa dróg kołowania i rozbudowa nowej infrastruktury dla samolotów cargo, a także przebudowa płyt postojowych, dokończenie rozpoczętej już modernizacji starej części terminala i zintegrowanie go z nowym terminalem” – powiedział podczas posiedzenia sejmowej komisji infrastruktury Marzec. Wyjaśnił, że w przyszłym roku planowana jest generalna przebudowa dłuższej drogi startowej, m.in. ma być wzmocniona jej nawierzchnia. W planach jest również rozbudowa płyt odlodzeniowych, a także wybudowanie nowych płyt postojowych dla samolotów typu Boeing 787 Dreamliner.
”Inwestycje, które realizujemy i które planujemy przeprowadzić, mają istotny wpływ na przepustowość lotniska” – powiedział Marzec. Dodał, że port chce osiągnąć przepustowość do 52 operacji (startów i lądowań) na godzinę, co może się przełożyć na liczbę do 25 mln pasażerów obsłużonych w ciągu roku. Marzec poinformował, że Przedsiębiorstwo Państwowe Porty Lotnicze, które zarządza m.in. Lotniskiem Chopina, od 2010 r. odnotowuje stałą tendencję wzrostową swych przychodów. Dodał, że za pierwsze półrocze br. firma również odnotowała ich wzrost. „Sytuacja PPL jest bardzo dobra. Firma ma stabilną sytuację finansową, generuje zysk netto liczony w kilkunastu, kilkudziesięciu mln zł rocznie. Utrzymujemy bezpieczny bieżący poziom środków finansowych, który zapewnia nam pełną płynność, a także możliwość finansowania programu inwestycyjnego. Jest on niezbędny do utrzymania odpowiedniego standardu bezpieczeństwa i przepustowości lotniska” – zaznaczył
Inwestycje w gospodarkę wodną
Ponad sto inwestycji, w tym odbudowę blisko 150 km wałów przeciwpowodziowych, realizuje w regionie zachodniopomorskim Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych – poinformował we wtorek Tomasz Płowens. „Zachodniopomorski zarząd jest w czołówce najprężniej działających zarządów melioracji i urządzeń wodnych w kraju. Wartość nakładów inwestycyjnych w ostatnich czterech latach to 350 mln zł i co warte podkreślenia, to w zdecydowanej większości fundusze zewnętrzne” – powiedział Geblewicz. Jak zaznaczył, pieniądze pochodzą m.in. z UE, z budżetu państwa oraz z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska. Jak podkreślił Płowens, pieniądze przeznaczone są na ponad 100 inwestycji realizowanych w regionie, w tym także przeciwpowodziowych, ujętych w programie „Odra 2006”. Poinformował, że do końca 2012 roku w województwie będzie odbudowanych 146 km wałów przeciwpowodziowych, będących w najgorszym stanie technicznym. Jako przykład wymienił szczecińską Wyspę Pucką. „W tym roku skończymy tutaj budowę 6 km wału przeciwpowodziowego, na rok przyszły pozostanie do wykonania 3,5 km i Wyspa Pucka będzie obwiedziona dookoła takim wałem” – zaznaczył. Wyspa Pucka to jeden z najniżej położonych terenów w Szczecinie, najbardziej narażony na zalanie przy wysokich stanach wody w Odrze. Z najważniejszych inwestycji przeciwpowodziowych, realizowanych przez Zarząd Melioracji, które zostaną ukończone jeszcze w 2012 roku, dyrektor Płowens wymienił m.in. zabezpieczenie przeciwpowodziowe Gryfina, które będzie ukończone w całości, jak również zabezpieczenie Wyspy Polickiej.
Zarząd Melioracji kontynuuje odbudowę wału wokół Zalewu Szczecińskiego – to łącznie ponad 70 km wałów. Inwestycja finansowana jest ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska, jak i z funduszy unijnych. W tym roku odbudowanych zostanie 7 km wałów od strony dzielnicy Szczecina Dąbie. Rozpoczęta została również budowa wałów wokół Zalewu Kamieńskiego i Zalewu Szczecińskiego w kierunku Szczecina.
Rosnący podatek od nieruchomości
Rada miasta zdecydowała podczas wtorkowej sesji, że w przyszłym roku w Poznaniu wzrośnie o cztery procent podatek od nieruchomości. Zmniejszą się za to stawki niektórych podatków od środków transportu, by firmy leasingowe nie uciekły z Poznania do tańszych gmin. Propozycja zawiera stawki zgodne z górną granicą przewidzianą w Ustawie o podatkach lokalnych. Proponowany wzrost podatku od nieruchomości o 4 proc., odpowiada wzrostowi cen towarów i usług. Podatek od nieruchomości to duże źródło dochodów Poznania, w tym roku miasto to planuje uzyskać z tego tytułu 325 mln zł, a w przyszłym roku już 340 mln. Podwyższenie stawek nie będzie dotkliwe dla poszczególnych mieszkańców, a da ponad 10 mln zł dodatkowych dochodów. I
Przeciw jest kilka partii. Ten podatek władze miasta podnoszą, jak tylko nadarzy się ku temu okazja. To czysty fiskalizm, wyciąganie od mieszkańców, ile się da – mówił szef klubu PiS. – Tymczasem mamy problem z egzekucją opłat z tego tytułu. Poprawmy więc windykację, zamiast znów podnosić stawki podatku – zachęcał. Zgodził się z nim Adrian Kaczmarek z SLD: – Jesteśmy przeciw podwyżce, bo władze miasta z automatu chcą najwyższych stawek podatku, tymczasem mieszkańcy uciekają z Poznania przed rosnącymi kosztami życia.
Wicedyrektor Żwawiak przedstawiła też radnym uchwałę o ustaleniu stawek podatku od środków transportu. – W tym przypadku proponujemy inną filozofię – nie chcemy podwyższać stawek dla części aut, a dla innych planujemy obniży je o 6 proc. – mówiła. – Co prawda spowoduje to ubytek pół miliona złotych, ale obniżenie podatku to jedyny sposób na zatrzymanie w Poznaniu firm leasingowych. One bardzo szybko mogą przenieść się do gmin z mniejszymi stawkami podatku – tłumaczyła. Rada miasta zgodziła się na tę propozycję urzędników.
Często mówimy o współpracy w ramach aglomeracji. Czy nie możemy w takim razie dogadać się z okolicznymi gminami na jedną stawkę podatku od środków transportu, zamiast sztucznie ją obniżać i konkurować między sobą? – pytał Lewandowski. Urzędnicy obiecali sprawdzić, czy jest szansa na takie porozumienie.
Sprzedaż nieruchomości inwestycyjnej
Nieruchomości są takim samym towarem jak wszystkie inne, w związku z czym zysk osiągnięty z ich sprzedaży podlega opodatkowaniu podatkiem dochodowym. Najprościej mówiąc, z obowiązkiem zapłaty podatku dochodowego mamy do czynienia w sytuacji, gdy nieruchomość została sprzedana przed upływem pięciu lat kalendarzowych od daty jej nabycia. Kluczowe jest, iż pięć lat należy liczyć od końca roku kalendarzowego, w którym nastąpiło nabycie nieruchomości. Po tym okresie ustaje obowiązek podatkowy w związku ze sprzedażą nieruchomości. Analogiczny obowiązek podatkowy powstaje w związku ze sprzedażą nieruchomości nabytej w drodze dziedziczenia. Po okresie pięcioletnim taką nieruchomość można sprzedać i uniknąć podatku dochodowego. Sytuacja jest bardziej skomplikowana wówczas, gdy kilka osób nabyło spadek (w skład którego wchodzi nieruchomość) i nie został od razu przeprowadzony dział spadku, a dokonano tego w okresie późniejszym. Gwoli przypomnienia, „nabycie spadku” to zdarzenie prawne, które dochodzi do skutku z momentem otwarcia spadku (otwarcie spadku następuje z chwilą śmierci spadkodawcy). W momencie nabycia spadku (niezależnie, czy to w drodze postanowienia sądu, czy aktu dziedziczenia sporządzonego przez notariusza) powstaje wspólność ustawowa. Natomiast „dział spadku” to pojęcie prawne oznaczające podział majątku (wchodzącego w skład spadku) pomiędzy poszczególnych spadkobierców. Z dokonaniem działu spadku ustaje współwłasność, jaka powstaje w wyniku nabycia spadku przez kilku spadkobierców. Warto zaznaczyć, iż nie ma obowiązku dokonania działu, a może być on dokonany na drodze umowy lub na drodze postępowania sądowego.
Smutek właścicieli nieruchomości inwestycyjnych
Część posłów chce, aby gminne zakłady i spółki komunalne odbierały odpady od właścicieli nieruchomości bez konieczności przeprowadzenia przetargu przez gminę. Projekty zmian w przepisach już wpłynęły do Sejmu. Krzysztof Kawczyński z Krajowej Izby Gospodarczej przypomina, że obowiązująca od stycznia 2012 ustawa już zezwala gminom na ominięcie procedury przetargu pod określonymi warunkami.
Byłbym ostrożny z dawaniem gminom więcej władzy, ponieważ to może doprowadzić do pewnej monopolizacji i swobodnego kształtowania cen przez gminy – podkreśla ekspert. Zgodnie z nowelizacją ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach, która weszła w życie w styczniu 2012 roku, gminy będą musiały przejąć od mieszkańców obowiązek zorganizowania odbioru odpadów. Z opłat ponoszonych przez mieszkańców gminy będą finansowały gospodarkę odpadami komunalnymi na swoim terenie oraz będą inwestowały w budowę odpowiedniej infrastruktury. Na przygotowanie do nowych przepisów mają czas do lipca przyszłego roku.
U podstaw nowelizacji leży sytuacja w gospodarce odpadami komunalnymi w Polsce, a konkretnie brak spójnego, zintegrowanego systemu, który by pozwolił na zgodne z prawem, wymaganiami i standardami Unii Europejskiej zagospodarowanie odpadów komunalnych – mówi Krzysztof Kawczyński z Krajowej Izby Gospodarczej. Wiąże się to z unijnymi wymogami w gospodarowaniu odpadami. Polska, pod groźbą kar ze strony Komisji Europejskiej, musi dostosować się do unijnych standardów. Ekspert KIG wskazuje na istniejące w tym zakresie różnice w Polsce i w innych krajach UE. W Polsce jest praktycznie tylko jedna spalarnia, która spala odpady komunalne, a prawie 90 proc. odpadów jest deponowanych na składowiskach, natomiast zbiórka selektywna i recykling to jest zaledwie 5-10 proc. wszystkich odpadów – mówi Krzysztof Kawczyński. – W Unii Europejskiej sytuacja jest odwrotna: składowanych jest 10-20 proc. odpadów, a reszta jest zagospodarowywana poprzez zbiórkę selektywną i recykling, poprzez kompostowanie i spalanie.
BASF buduje nieruchomość inwestycyjną
BASF to wiodąca firma chemiczna świata – The Chemical Company. Zatrudnia ponad 109 tysięcy pracowników, obsługuje klientów i partnerów biznesowych praktycznie we wszystkich krajach świata. BASF sprzedaje na polskim rynku chemikalia, środki ochrony roślin, tworzywa sztuczne oraz chemię budowlaną. Dziś BASF ma w Polsce kilka spólek, m.in. BASF Polska. Podane niżej wyniki finansowe oraz liczba pracowników odnoszą się do obecności calej grupy w Polsce. Ten koncern chemiczny wybuduje w Środzie Śląskiej zakład katalizatorów, w którym będzie pracować ponad 400 osób. Inwestycja w Legnickiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej rozpocznie się jeszcze w tym roku. W pierwszym etapie BASF wyda ponad dziewiędziesiąt mln EUR, docelowo sto pięćdziesiąt mln EUR. Produkcja ruszy w 2014 r., a dalsza rozbudowa zakładów nastąpi do 2016 r. Dzięki inwestycji BASF podwoi moce produkcyjne w Europie.
Zaostrzenie europejskich standardów emisji spalin takich sprawiają, że zapotrzebowanie na nowoczesne systemy redukcji spalin rośnie. Dzięki podwojeniu naszej zdolności produkcyjnej będziemy mogli również w przyszłości spełnić rosnące oczekiwania naszych klientów – mówi Rui Goerck, wiceprezes Mobile Emissions Catalysts w BASF. W Polsce działają trzy zakłady produkcyjne firmy BASF: dwa w Śremie w pobliżu Poznania (systemy poliuretanowe, produkty chemii budowlanej) i jeden w Myślenicach w pobliżu Krakowa (domieszki do betonu).
To największa w tym roku inwestycja ogłoszona w Legnickiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej.
LOT kupuje samoloty
Prezes PLL LOT oraz przedstawiciele amerykańskich instytucji finansowych podpisali wczoraj, w poniedziałek umowę na finansowanie zakupu pierwszego z pięciu samolotów Boeing 787 Dreamliner. W połowie listopada Dreamliner dołączy do floty LOT. Amerykańska agencja ubezpieczeń kredytów eksportowych – Export Import Bank of the United States („US Ex-Im Bank”) udzieli gwarancji dotyczących zakupu samolotu Boeing 787 Dreamliner, a Apple Bank for Savings z siedzibą w Nowym Jorku sfinansuje zakup maszyny. Umowę w tej sprawie podpisano w poniedziałek w ambasadzie Rzeczpospolitej Polskiej w Waszyngtonie. Amerykańska agencja zgodziła się pod koniec października na udzielenie gwarancji na 5 nowych Dreamlinerów dla LOT. Spółka poinformowała, że kolejne umowy na finansowania kupna pozostałych maszyn będą podpisywane zgodnie z terminami ich dostaw. LOT został obdarzony zaufaniem oraz poparciem US Ex-Im Bank w zakresie finansowania Boeingów 787 a także uzgodniono preferencyjne warunki gwarancyjne. Jak przekazał cytowany w komunikacie wiceprezes ds. ekonomiczno-finansowych PLL LOT Zbigniew Mazur, Apple Bank for Savings zaoferował spółce bardzo elastyczne warunki finansowania dla różnych scenariuszy strategicznych. Cena katalogowa jednej maszyny B787 to blisko 206 mln dol. Według resortu skarbu, LOT wpłacił 70 mln dolarów zaliczki na rzecz The Boeing Company. Wiceminister skarbu Rafał Baniak mówił w ubiegłym miesiącu, że w negocjacjach wzięto pod uwagę m.in. opóźnienia w dostawach samolotów dla przewoźnika. Również formuła finansowania przez Ex-Im Bank jest bardzo korzystna – ocenił. Drugi egzemplarz 787 LOT ma otrzymać na początku stycznia 2013 r., trzeci w końcu stycznia, czwarty na początku lutego, a piąty z początkiem marca. Kolejne trzy samoloty mają być dostarczone w latach 2014-2015. W sumie LOT ma otrzymać 8 maszyn tego typu. Będzie pierwszą europejską linią, która we flocie będzie miała Dreamlinery.
Inwestycje droższe i mniej przejrzyste
Asset management jest to rozwiązanie o racjonalnych i przejrzystych kosztach, które nadal pozostaje na rynku niszowe. Tymczasem w jednym z ostatnich komunikatów Komisja Nadzoru Finansowego zwraca uwagę, że rośnie w Polsce popularność skomplikowanych produktów inwestycyjnych, drogich i trudnych do zrozumienia dla klienta. Zdecydowana większość lokat bankowych nie przynosi satysfakcjonujących zysków. W maju bieżącego roku po raz pierwszy od czternastu miesięcy średni zysk z lokaty rocznej na kwotę 5000 zł, po uwzględnieniu podatku oraz inflacji był dodatni, jednak wyniósł zaledwie 0,31%. Klienci coraz częściej poszukują innych rozwiązań, by osiągnąć bardziej satysfakcjonujące zyski i coraz częściej decydują się na drogie i nieprzejrzyste produkty inwestycyjne. Klienci indywidualni, szukając alternatyw dla depozytów, najczęściej decydują się na fundusze inwestycyjne, w które Polacy zainwestowali już 130 mld zł (109 mld zł na koniec czerwca 2012). W pierwszym półroczu bieżącego roku o 3,2 mld zł wzrosła także wartość aktywów zgromadzonych w ubezpieczeniowych funduszach kapitałowych, osiągając tym samym wynik 38,5 mld zł. Rekordy popularności biją ponadto także produkty strukturyzowane. W ubiegłym roku na rynku przeprowadzono 487 subskrypcji na produkty strukturyzowane, a wartość zainwestowanych przez Polaków aktywów przekroczyła 10 mld zł. Na koniec pierwszego półrocza 2012 r. aktywa ulokowane w ubezpieczeniowych funduszach kapitałowych i strukturach stanowiły już niemal połowę aktywów TFI stają się więc one produktami masowymi, co nie jest korzystne dla klientów, ponieważ są skomplikowane i kosztowne.
Tymczasem asset management nie jest uwzględniane w zestawieniach głównych klas aktywów klientów indywidualnych. Choć usługa ta dostępna jest na rynku od ponad 20 lat, wciąż pozostaje niszowa – korzysta z niej około tylko 4000 klientów. Na koniec II kwartału 2012 r. wartość aktywów zarządzanych przez firmy asset management wyniosła ok. 6 mld zł. Rynek nie rozwija się, ponieważ duże instytucje finansowe nie promują usługi indywidualnego zarządzania aktywami, stawiając na bardziej dochodowe dla nich produkty, szczególnie ubezpieczeniowe fundusze kapitałowe czy struktury.
Gaz od przyszłego roku będzie tańszy
Obniżka cen gazu od Gazpromu jest wyższa niż dziesięć procent mówi prezes PGNiG Grażyna Piotrowska – Oliwa i zapowiada, że od nowego ceny gazu będą niższe.
W nowym roku możliwe będą niższe ceny gazu dla odbiorców w Polsce. Jest to efekt porozumienia z Gazpromem na temat obniżki cen surowca importowanego ze wschodu. Prezes PGNIG Grażyna Piotrowska-Oliwa poinformowała, że wynegocjowana obniżka „jest wyższa niż dziesięć procent”, mimo to nie chciała ujawnić szczegółów. Dodała także, że uzyskana obniżka stawia nas na równi z innymi odbiorcami.
Podkreśliła, że mniejsze koszty importu przełożą się na niższe ceny gazu w kraju. Skala przyszłorocznych obniżek to kwestia nowej taryfy, którą przyjmuje Urząd Regulacji Energetyki, jednak jak stwierdziła prezes PGNiG Grażyna Piotrowska – Oliwa, obniżka będzie znacząca. Zaoszczędzone środki mają pójść także na realizację planu inwestycyjnego. Według Komisji Europejskiej, Polska płaci Gazpromowi średnio 550 dolarów za tysiąc metrów sześciennych. Niemcy płacą około 450 dolarów. Oznacza to, że PGNiG by uzyskać podobne stawki jak Niemcy, musiałby wynegocjować 18 procentową obniżkę ceny.
Polska za rosyjski gaz płaci najdrożej w całej Unii. W pierwszej połowie tego roku za 1 tys. m sześc. gazu PGNiG płaciło Gazpromowi ponad 550 dol. W tym samym czasie w UE taką ilość gazu rosyjski koncern sprzedawał średnio za 381 dol.
Zatem gaz z Rosji stanieje. Tymczasem od stycznia PGNiG chce podnieść cenniki i już szykuje wniosek do Urzędu Regulacji Energetyki w tej sprawie.
Inwestycje w Rzeszowie
Szybka kolejka miejska, uzbrojenie strefy Dworzysko, przebudowa ronda Dmowskiego to m.in. na te projekty, na które władze Rzeszowa będą chciały zdobyć dofinansowanie unijne w najbliższych latach. W mieście prowadzonych jest obecnie kilka dużych inwestycji współfinansowanych ze środków Unii Europejskiej: m.in. przebudowa ul. Lubelskiej, wymiana przestarzałych autobusów MPK na nowe firm Mercedes i Autosan. Niedługo rozpocząć się ma przebudowa al. Rejtana i ul. Wyzwolenia. – Myślami jesteśmy już jednak przy kolejnych projektach, które w latach 2014-2020 mogą być współfinansowane z programów unijnych – mówi Stanisława Bęben, dyrektor wydziału pozyskiwania funduszy rzeszowskiego urzędu miasta. Urzędnicy mają świadomość tego, że w przyszłej perspektywie nacisk kładziony będzie na inne zadania niż realizowane dotychczas. – Większą rangę będą miały np. projekty mające wpływ na rozwój miasta będącego lokomotywą regionu i oddziałujące przez to na całe Podkarpacie – informuje Stanisława Bęben. Od dłuższego czasu w ratuszu trwa analiza dokumentów dotyczących przyszłej perspektywy, sukcesywnie wprowadzane są zmiany np. do miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego, które umożliwią realizację projektowanych przez miasto zadań. Rzeszów zgłosił już kilkanaście inwestycji, które chciałby realizować w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Podkarpackiego oraz Programu Rozwój Polski Wschodniej. – To duże zadania, które mają poprawić stan infrastruktury technicznej, socjalnej, edukacyjnej, lepiej powiązać miasto z europejskim układem transportowym, a także inwestycje proekologiczne – mówi szefowa wydziału pozyskiwania funduszy. Wśród tych zadań znajduje się m.in. budowa szybkiej kolei miejskiej. To zadanie Rzeszów chciałby realizować z sąsiednimi gminami. Inne projekty dotyczą budowy drogi (wraz z mostem na Wisłoku), która połączy ul. Rzecha z Lubelską, przebudowy znajdującego się w centrum Rzeszowa ronda Dmowskiego (budowa estakady bądź tunelu), budowy obwodnicy południowej miasta od węzła na S19 w Kielanówce do al. Sikorskiego i dalej w kierunku wschodnim. Miasto chciałoby także zdobyć środki na uzbrojenie terenów inwestycyjnych strefy Dworzysko oraz wybudowanie tam dróg, na kompleksową rewitalizację terenów zielonych, rozbudowę sieci infrastruktury społecznej – żłobków, przedszkoli, szkół, a także na stworzenie systemu gospodarowania odpadami. – Jeżeli miasto się powiększy, to będziemy myśleć o połączeniu z lotniskiem i kolejnymi zadaniami inwestycyjnymi na tych terenach – mówi Stanisława Bęben.
Nieruchomości inwestycyjne za „szóstkę”
Trafiając „szóstkę” w jutrzejszym losowaniu Lotto można byłoby kupić w większym mieście nawet 300 nieruchomości inwestycyjnych dwupokojowych. Inwestycja kwoty 45 mln zł, jaka zostałaby po zapłaceniu podatku, w mieszkania pod wynajem lub pokoje hotelowe pozwoliłaby na osiąganie rocznego przychodu wynoszącego od 2,7 do nawet 4,5 miliona rocznie. We wtorkowym losowaniu Lotto do wygrania jest około 50 milionów złotych. Gdyby tylko jedna osoba poprawnie skreśliła „szóstkę”, byłaby to najwyższa wygrana w historii losowań flagowej gry Totalizatora Sportowego (dziś rekord to 35,7 milionów). Choć od tej wygranej będzie trzeba zapłacić podatek (10%), to i tak bajońska suma rzędu 45 milionów złotych jest w stanie spełnić niejedno marzenie.
Kupić za nią można bowiem nie jedno, kilka czy kilkanaście mieszkań, ale nawet kilka bloków mieszkalnych. Nawet w Warszawie, gdzie mieszkania są relatywnie drogie, za 45 milionów złotych można kupić ponad 5,8 tys. m kw. mieszkań, co daje 117 przeciętnych „dwójek” o powierzchni 50 m kw. Za dzisiejszą pulę na wygrane pierwszego stopnia można więc kupić na własność cały kilkunastopiętrowy budynek mieszkalny w stolicy. Na dwa – trzy razy większe zakupy mógłby sobie pozwolić szczęśliwiec w Bydgoszczy, Opolu, Katowicach, Łodzi czy Zielonej Górze. W tej ostatniej za metr lokalu używanego płaciło się w ostatnich 12 miesiącach niecałe 3 tys. zł. W efekcie 45 milionów złotych mogłoby wystarczyć na zakup 300 mieszkań dwupokojowych.Mając do wydania 45 milionów złotych można też pozwolić sobie na zakup wszystkich lub przynajmniej sporej części mieszkań w większości inwestycji deweloperskich. I tak na przykład na wrocławskim Osiedlu Innova spółki Fadesa Polnord w sprzedaży jest obecnie 141 mieszkań o łącznej cenie ofertowej 42,2 mln zł (w III, IV i V etapie inwestycji). Oznacza to, że trafiając „szóstkę” można byłoby kupić wszystkie lokale i jeszcze zostałaby pewna kwota na wykończenie części z nich. Za 45 mln zł sporo można byłoby też kupić nieruchomości z najwyższej półki. Na przykład w inwestycji firmy TriForium na Mokotowie za niewiele ponad 50 milionów złotych można kupić 18 dostępnych w sprzedaży apartamentów. Natomiast w inwestycji DKF Mokotów spółki Nickel Development 121 oferowanych mieszkań można kupić za 64,8 miliona, a za cenę 45 milionów –82 lokale. Oczywiście tak wygląda szacunek wykonany w oparciu o ceny ofertowe – nabywca tak pokaźnego pakietu mieszkań mógłby liczyć na spory rabat, nie mówiąc już o tym, że kwota 45 milionów umożliwiałaby rozpoczęcie własnej działalności deweloperskiej.
Banki zaostrzyły politykę kredytową
Stale pogarszająca się sytuacja gospodarcza skłoniła banki do jeszcze bardziej zaostrzenia polityki kredytowej. Tak wynika z kwartalnego badania Narodowego Banku Polskiego (NBP), które opublikowano w poniedziałek w komunikacie. Jak podał Narodowy Bank Polski, „w zakresie kredytów dla przedsiębiorstw w III kwartale 2012 r. nastąpiło zaostrzenie polityki kredytowej, zwłaszcza wobec małych i średnich firm”. „Zaostrzono wszystkie warunki, na jakich udzielane były kredyty, przede wszystkim w zakresie wysokości marż oraz wymaganych zabezpieczeń” – wyjaśnił bank centralny w komunikacie. Poinformował też, że banki zmianę polityki kredytowej tłumaczyły podwyższonym ryzykiem związanym z sytuacją gospodarczą w przyszłości. „Jednocześnie ankietowane banki nie odnotowały istotnych zmian popytu na kredyty ze strony przedsiębiorstw” – zaznaczono.
Z badania wynika, że banki oczekują, iż w czwartym kwartale br. nastąpi nieznaczne zaostrzenie polityki kredytowej. Ponadto przewidują, że w tym czasie duże przedsiębiorstwa będą się ubiegać o nieznacznie więcej kredytów długoterminowych. NBP podało, że zaostrzeniu uległy również kryteria udzielania kredytów mieszkaniowych. Banki dodatkowo podwyższyły marże pobierane od tego rodzaju kredytów oraz zwiększyły wymagania dot. wkładu własnego. „W IV kwartale 2012 r. oczekiwane jest dalsze zaostrzenie polityki kredytowej, przy jednoczesnym wzroście popytu na kredyty mieszkaniowe” – napisano. NBP poinformował, że w ujęciu netto zaostrzone zostały nieznacznie także kryteria udzielania kredytów konsumpcyjnych, choć większość banków deklarowała brak zmian polityki kredytowej w tym segmencie. „W nadchodzącym kwartale banki przewidują nieznaczne zaostrzenie polityki kredytowej i wzrost popytu na tego rodzaju kredyty” – wskazano w komentarzu do ankiety. Ankietę ws. polityki kredytowej banków i popytu na kredyty w trzecim kwartale br. oraz przewidywań banków na czwarty kwartał br. przeprowadzono na przełomie września i października 2012 r. w 29 bankach, których łączny udział w portfelu kredytowym wynosił 82 proc. – podał bank centralny w komunikacie.
Zmierzch samorządowych inwestycji
Jak przystało na zbliżający się koniec 2012 r. miasta koncentrują się na domykaniu starych projektów. Dla nowych tylko przygotowują dokumentację – z myślą o nowym budżecie Unii Europejskiej. Samorządy wchodzą w okres suszy inwestycyjnej. Choć skarbnicy dopiero pracują nad budżetami na 2013 r., wiadomo już, że będzie to czas istotnego ograniczenia nakładów na rozwój. Zgodnie z wieloletnimi prognozami finansowymi dziesięć największych miast w Polsce zamierza wydać w przyszłym roku na inwestycje ponad 8,3 mld zł. To o 1,5 mld zł mniej, niż wynika z planu na 2012 r. Przyszyły rok to będzie trudny czas dla samorządów. Staramy się realizować jak najwięcej inwestycji, ale już wiadomo, że nie na wszystkie zadania wystarczy pieniędzy — mówi Danuta Kamińska, skarbnik Katowic, przewodnicząca Komisji Skarbników Unii Metropolii Polskich. Jeszcze bardziej niepokojący od spadku nakładów na rozwój jest fakt, że samorządy wyłącznie kończą rozpoczęte inwestycje i nie mają zamiaru rozpoczynać nowych. Prawie nie ogłaszają nowych konkursów, w których mogłyby startować firmy. Koncentrujemy się na trwających projektach. Priorytet mają te inwestycje, dla których mamy zapewnione finansowanie. Niestety, nie możemy pozwolić sobie na rozpoczynanie nowych przedsięwzięć — mówi Danuta Kamińska. Jeśli już samorząd myśli o nowych inwestycjach, to jedynie o ich formalnym przygotowaniu. Mamy osiem inwestycji, dla których rozpoczynamy opracowywanie planów, zbieramy dokumentacje. Chcemy mieć te projekty gotowe do realizacji, kiedy pojawią się konkursy na dofinansowanie z unijnych funduszy przyznanych Polsce na lata 2014-20 — tłumaczy Teresa Blacharska, skarbnik Gdańska. Brak nowych projektów oznacza, że w 2014 r., a może również w 2015 r. wartość nakładów na rozwój dalej będzie się kurczyć. Firmy żyjące z zamówień samorządowych muszą się więc przygotować na 2-3 lata niemal bez nowych kontraktów.
Bankructwa firm w Polsce
Coraz więcej firm w Polsce bankrutuje. Z danych wynika, że tylko od stycznia do października liczba upadłości w porównaniu z tym samym czasem roku poprzedniego wzrosła o blisko dwadzieścia pięć procent. W ciągu pierwszych miesięcy tego roku sądy poinformowały o bankructwach siedemset siedemdziesięciu czterech przedsiębiorstw, w 2011 roku w tym czasie upadło sześćset dwadzieścia siedem firm. Pierwsza 10-tka upadłych firm to spółki z branż: budowlanej, przemysłu stalowego i branży mięsnej. W październiku zbankrutowały aż dziewięćdziesiąt trzy przedsiębiorstwa, które zatrudniały blisko 5 i pół tysiąca osób. Ten trend można powiedzieć jest obserwowany w ostatnich miesiącach we wrześniu, czy sierpniu. Liczba upadłości malała, ale teraz mamy znowu gwałtowny skok upadłości. W październiku tego roku, mieliśmy upadłości aż o 65 procent więcej niż roku ubiegłego. Rekordowa w październiku liczbę upadłości firm budowlanych – aż 33. Był to najgorszy dla branży miesiąc pod względem upadłości do 2003 roku. Kolejna branża, która ma kłopoty, to branża meblarska. O ile jeszcze w ciągu pierwszych miesięcy tego roku i branżą i analitycy sygnalizowali spadek popytu na meble, głównie w eksporcie, bo 90 procent produkcji mebli trafia na eksport. To obecnie widać pokłosie tego. Od początku roku upadło już 17 firm meblarskich – dużych firm. Nie wspominając nawet o małych firmach, rodzinnych, które produkują meble w przydomowych warsztatach. Takie firmy nie pojawią się w statystykach upadłości, ale też znikają z rynku. Natomiast tych kilkanaście firm, które zniknęło z rynku, to są firmy o obrocie powyżej 100 milionów złotych. Zatrudniają kilkuset pracowników. Z raportu wynika poza tym, że w październiku najwięcej firm upadło w Wielkopolsce – 15, natomiast w województwie łódzkim wciąż jest lepiej niż przed rokiem.