Hale i magazyny w Warszawie

Rynek nieruchomości stolicy jest bogaty w ogłoszenia wynajmu i sprzedaży mieszkań. Również osoby zainteresowane kupnem bądź wynajmem powierzchni biurowych nie mogą narzekać na mały wybór ofert. A jak sytuacja prezentuje się w wypadku wynajmu i kupna magazynu czy też hali? Postanowiliśmy zgłębić ten temat, przeprowadzając analizę desk research ofert wynajmu i sprzedaży hal i magazynów na terenie 17 administracyjnych dzielnic Warszawy (Mokotów, Wolę, Pragą, Śródmieście, Ursynów, Ursus, Wawer, Targówek, Bielany, Bemowo, Ochotę, Białołękę, Żoliborz, Włochy, Wilanów, Wesołą oraz Rembertów). Zwróciliśmy uwagę na liczebność ofert oraz ich ceny wg metrażu ( do 220 m2, 201 – 500 m2, 501 – 1000 m2, 1001 – 3000 m2, powyżej 3001 m2). Dane zebraliśmy z jednego z największych serwisów ogłoszeń nieruchomości, w ciągu ostatnich 31 dni.
W ciągu ostatniego miesiąca pojawiło się sporo ogłoszeń wynajmu hal i magazynów, odnotowano 557 ofert. Najwięcej ogłoszeń dotyczyło wynajmu w dzielnicy Włochy ( 88 ofert), zaś najmniej w Wesołej ( 1 oferta) i Żoliborzu (3 oferty).
W przypadku Mokotowa uśredniona cena za wynajem magazynu do 200 m2 wynosiła 3,137 zł. Wynajem hal w przedziale 201 – 500 m2 wiązał się ze zdecydowanie większym kosztem, średnio wynosił 9,417 zł miesięcznie. Była to najwyższa cena w przypadku tego metrażu w całej Warszawie. Za wynajem magazynu/hali o powierzchni 501 – 1000 m2 trzeba było zapłacić około 19,206 zł miesięcznie. Blisko dwa razy więcej wynosił średni miesięczny koszt wynajmu magazynu 1001 – 3000 m2 – 47,330 zł. Hale o powierzchni przekraczającej 3001 m2 wiązały się ze średnim kosztem 118,667 zł miesięcznie.
W dzielnicy Wola na wynajem magazynu do 200 m2 trzeba było wydać około 4,970 zł miesięcznie. Był to jedna z najwyższych cen dla tej powierzchni. Uśredniona cena wynajmu magazynu/hali 201 – 500 m2 wynosiła 8,014 zł miesięcznie, zaś za hale o metrażu 501 – 1000 m2 zapłacilibyśmy średnio 18,167 zł miesięcznie. Wynajem hali o powierzchni 1001 – 3000 m2 wiązał się ze średnim kosztem 35,363 zł miesięcznie. W ciągu ostatnich 31 odnotowany tylko jedną ofertę hali przekraczającej 3001 m2, jej uśredniona cena wynosiła 60,000 zł miesięcznie.
W dzielnicy Praga średni miesięczny koszt wynajmu najmniejszych magazynów ( do 200 m2) wynosił 3,806 zł. Magazyny i hale o powierzchni 201 – 500 m2 były jednymi z droższych w mieście, średni koszt wynajmu wynosił 12,593. Nie wiele więcej trzeba było zapłacić za hale 501 – 1000 m2, gdyż około 16,028 zł miesięcznie. Wynajem magazynu o powierzchni 1001 – 3000 m2 kosztował średnio 34,658 zł miesięcznie. Bardzo wysoka okazała się średnia ceny wynajmu hal przekraczających 3001 m2, wynosiła 102,010 zł miesięcznie.
W Śródmieściu w ciągu ostatnich 31 dni można było znaleźć jedynie oferty wynajmu magazynów do 200 m2 oraz 201 – 500 m2. Średnia cena wynajmu dla mniejszego metrażu wynosiła 5,677 zł miesięcznie, zaś dla większego 7,500 zł miesięcznie.
W przypadku dzielnicy Ursynów uśredniona cena wynajmu magazynu o powierzchni do 200 m2 wynosiła 4,375 zł miesięcznie. Średni miesięczny koszt wynajmu magazynu 201 – 500 m2 był równy 8,342 zł. Za wynajem hali o metrażu 501 – 1000 m2 trzeba było zapłacić około 14,957 zł miesięcznie. Dużo więcej trzeba było przeznaczyć na wynajem hali 1001 – 3000 m2, bo aż 40,450 zł miesięcznie. Największe hale o metrażu ponad 3001 m2 wiązały się ze średnim miesięcznym kosztem 20,000 zł. Ich niska cena wynikła ze złego stanu budynków.
W dzielnicy Ursus ceny okazały się niewygórowane w porównaniu do pozostałych dzielnic. Wynajem magazynu do 200 m2 wiązał się ze średnim miesięcznym kosztem w wysokości 3,667 zł. Za wynajem magazynu 201 – 500 m2 trzeba było zapłacić około 7,611 zł miesięcznie. Koszt wynajmu hali o powierzchni 501 – 1000 m2 średnio wynosił 14,753 zł. Nie wiele więcej zapłacilibyśmy za hale 1001 – 3000 m2, gdyż ich średni miesięczny koszt był równy 17,956 zł. Hale przekraczające 3001 m2 można było wynająć za około 69,000 zł miesięcznie.
W przypadku dzielnicy Wawer uśredniona cena wynajmu magazynu do 200 m2 wynosiła 3,934 zł miesięcznie, zaś magazynu o metrażu 201 – 500 m2 – 5,122 zł miesięcznie. Hale o powierzchni 501 – 1000 m2 to średni koszt 13,205 zł miesięcznie. Wynajem hali o metrażu 1001 – 3000 m2 wiązał się ze średnim kosztem 25,140 zł miesięcznie. W przypadku hali powyżej 3001 m2 odnotowano tylko jedną ofertę w cenie 23,600 zł miesięcznie.
W Targówku za wynajem magazynu do 200 m2 zapłacilibyśmy średnio 3,428 zł miesięcznie. Hale 201 – 500 m2 wynajmowane były średni za 7,551 zł miesięcznie. Uśredniona cena netto wynajmu magazynu 501 – 1000 m2 wynosiła 14,882 zł miesięcznie, zaś średni koszt wynajmu hali 1001 – 3000 m2 wynosił 21,760 zł miesięcznie. W ciągu ostatniego miesiąca nie odnotowano ogłoszeń wynajmu hal powyżej 3001 m2.
W przypadku dzielnicy Bielany uśredniona cena wynajmu magazynu do 200 m2 wynosiła 4,275 zł, zaś za wynajem magazynu 201 – 500 m2 trzeba było zapłacić 8,280 zł. Średni koszt wynajmu hali 501 – 1000 m2 to 16,301 zł miesięcznie. Hale 1001 – 3000 m2 wiązały się ze średnim kosztem wynajmu 28,730 zł miesięcznie. Zaś te przekraczające 3001 m2 wynajmowane były za około 75,468 zł miesięcznie.
W Bemowie średni koszt wynajmu magazynu do 200 m2 to 3,279 zł miesięcznie, zaś tych o metrażu 201 – 500 m2 – 6,206 zł miesięcznie. Uśredniona cena netto wynajmu hali 501 – 1000 m2 to 12,889 zł miesięcznie. Wynajem hali o metrażu 1001 – 3000 m2 to średni miesięczny koszt 26,833 zł. Wynajem hal powyżej 3001 m2 średnio kosztował 67,934 zł miesięcznie.
W dzielnicy Ochota wynajem magazynów do 200 m2 to średni koszt 2,860 zł miesięcznie. Magazyny o metrażu 201 – 500 m2 można było wynająć za około 5,356 zł miesięcznie. Wynajem hali 501 – 1000 m2 wiązał się ze średnim miesięcznym kosztem 11,775 zł. Za wynajem magazynu 1001 – 3000 m2 trzeba było zapłacić średnio 32, 640 zł miesięcznie. Pojawiła się tylko jedna oferta wynajmu hali powyżej 3001 m2, jej kosz miesięczny wynosił 24,000 zł.
W Białołęce uśredniona cena wynajmu magazynu do 200 m2 wynosiła 2,810 zł miesięcznie. Większe magazyny 201 – 500 m2 wynajmowane były za średnią cenę 8,572 zł miesięcznie. Miesięczny średni koszt wynajmu hali 501 – 1000 m2 to 14,577 zł, zaś hali 1001 – 3000 m2 około 54,854 zł. Wynajem hali powyżej 3001 m2 był to średni koszt 77,178 zł.
W przypadku dzielnicy Żoliborz odnotowano jedynie oferty wynajmu magazynów do 200 m2, 501 – 1000 m2 oraz 1001 – 3000 m2, a ich średni miesięczny koszt wynajmu wyniósł kolejno: 3,960 zł, 22,500zł ( tylko jedna oferta) i 22,500 zł (tylko jedna oferta).
W dzielnicy Włochy średni koszt wynajmu magazynu do 200 m2 to 4,498 zł miesięcznie. Za wynajem hali 201 – 500 m2 trzeba było średnio zapłacić 8,767 zł miesięcznie. Magazyny 501 – 1000 m2 wynajmowano za około 16,789 zł miesięcznie. Wynajem hali 1001 – 3000 wiązał się z wydatkiem rzędu średnio 42,656 zł miesięcznie. Zaś hale ponad 3001 m2 to średni koszt 94,196 zł miesięcznie.
W Wilanowie wynajem magazynu do 200 m2 był to wydatek około 3,193 zł miesięcznie. Wynajem magazynu 201 – 500 m2 wiązał się ze średnim miesięcznym kosztem 7,257 zł. Za wynajem hali 501 – 1000 m2 trzeba było zapłacić 14,250 zł miesięcznie. Odnotowany tylko jedną ofertę wynajmu hali 1001 – 3000 m2 jej koszt wynosił 55,000 zł miesięcznie. Nie pojawiły się ogłoszenia dotyczące wynajmu największych halo (ponad 3001 m2).
W dzielnicy Wesoła w ciągu 31 dni pojawiła się tylko jedna oferta wynajmu magazynów, dotyczyła magazynu do 200 m2, miesięczny koszt wynajmu wynosił 3,000 zł.
W Rembertowie za wynajem magazynu do 200 m2 zapłacilibyśmy średnio 3,600 zł miesięcznie. Wynajem magazynu 201 – 500 m2 to średni koszt 4,410 zł miesięcznie, zaś hali 501 – 1000 m2 – 9,930 zł miesięcznie. Wynajem hali o metrażu 1001 – 3000 m2 wiązał się ze średnim kosztem 30,669 zł miesięcznie. Nie odnotowano ani jednej oferty wynajmu hal o metrażu ponad 3001 m2.
Dużo mniej ofert odnotowano w przypadku transakcji sprzedaży. W ciągu ostatniego miesiąca można było odnaleźć tylko 36 ofert i były to pojedyncze oferty. W siedmiu dzielnicach: Woli, Śródmieściu, Targówku, Ochocie, Żoliborzu, Wesołej i Rembertowie nie odnotowano ani jednego ogłoszenia. Dokładne dane dotyczące cen przedstawia tabela 1 i tabela 2.

Małgorzata Battek
Dział Analiz WGN

Globalny rynek nieruchomości biurowych odzyskuje stabilność

Zgodnie z nowym raportem Colliers International, po pełnym wyzwań okresie w Europie, Chinach i USA globalne rynki odzyskują równowagę pomiędzy podażą, a popytem. Pomimo, iż niektóre rynki w dalszym ciągu przeżywają pewne trudności, większość odzyskała już stabilność. Dla wielu rynków jest to pierwszy okres stabilizacji od kilku lat. Co ciekawe, miasta, które były, są lub będą gospodarzami Igrzysk Olimpijskich, posiadały w 2012 r. najniższy odsetek pustostanów tj. Rio De Janeiro, Pekin i Londyn – powiedział Mark Charlton, szef działu badań rynku i prognoz w Colliers International. – Czynsze w Rio są trzy razy wyższe niż w jakimkolwiek innym miejscu w Ameryce Łacińskiej i wygląda na to, że wraz ze zbliżającymi się Igrzyskami oraz Mistrzostwami Świata, trend wzrostowy zostanie utrzymany – dodał. Wiodące globalne rynki w Hong Kongu, Londynie oraz Tokio, pozostają najdroższymi miejscami jeżeli chodzi o koszty najmu.
Jeżeli chodzi o stopę kapitalizacji dla obiektów typów prime, Hong Kong kolejny raz znalazł się na czele rankingu z najniższą globalną stopą kapitalizacji w wysokości 2,53%, na kolejnych pozycjach znalazły się Wiedeń z 3,5% oraz Zurych z 3,8%. Te niskie stopy kapitalizacji wynikają z dużego popytu inwestorów na ograniczoną ilość dóbr o wysokiej jakości. Inwestorzy w dalszym ciągu wybierają te rynki z uwagi na postrzeganą relatywną stabilność oraz status „bezpiecznej przystani” – dodaje ekspert Colliers International. Chociaż widmo rozpadu strefy euro zostało oddalone, europejski rynek wynajmu powierzchni biurowych w dalszym ciągu doświadcza spowolnienia, przy czym obszary notujące wzrost znajdują się w części krajów Europy Północnej, takich jak Niemcy i państwa skandynawskie, zaś spadki notowane są w większości krajów Południa Europy oraz niektórych rynkach w Europie Środkowej i Wschodniej.  Jeśli chodzi o polski rynek biurowy to nadal charakteryzuje się on wysoką aktywnością deweloperską. Zgodnie z prognozami w całym 2013r. deweloperzy zakończą projekty o łącznej powierzchni przekraczającej 0,5 mln m². Z uwagi na tak znaczący przyrost zasobów, wskaźnik pustostanów dla głównych rynków, który na koniec pierwszego kwartału br. wyniósł 10,2%, będzie kontynuował tendencję wzrostową. Popyt na powierzchnię biurową pozostanie na stabilnym poziomie, zbliżonym do wyników z 2012r – komentuje Ewa Grudzień, analityk w dziale doradztwa i badań rynku, Colliers International

Zmienia się prawo w zakresie przekształcania gruntów

26 maja bieżącego roku weszła w życie nowelizacja ustawy o ochronie gruntów rolnych i leśnych. Zmiany w regulacjach mają duży wpływ na osoby i podmioty pomnażające swój kapitał poprzez odsprzedaż przekształconego gruntu rolnego. Na starych zasadach status działki z rolnej na budowlaną można będzie zmienić tylko w przypadku ziemi o klasie bonitacyjnej od IV do VI. W przypadku wszystkich gruntów klas I-III wymagane jest uchwalenie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego oraz zgoda ministra właściwego do spraw rozwoju wsi.
Nowelizacja ustawy wnosi zmiany do zyskującej na popularności praktyki inwestowania w grunty rolne. Do tej pory modyfikacja przeznaczenia gruntów o klasach I-III o powierzchni większej niż pół hektara, wymagała uchwalenia lub zmiany przez gminę planu miejscowego, po uprzednio uzyskanej zgodzie Ministerstwa Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej. Zgodnie z nowymi zasadami, pozwolenie wymagane jest niezależnie od tego, jaką powierzchnię posiadają grunty.
Wprowadzenie nowelizacji w życie postawi podmioty oferujące możliwość inwestowania w grunty rolne przed trudnym zadaniem. Wynika to z faktu, że bardzo trudno jest znaleźć ziemię kwalifikującą się do którejś z niższych klas, spełniającą jednocześnie najistotniejsze kryteria, niezbędne w kontekście powodzenia tego typu inwestycji. Aby grunt mógł przynieść atrakcyjny zysk z inwestycji, powinien charakteryzować się przede wszystkim dobrą lokalizacją, poza tym właśnie brakiem miejscowego planu zagospodarowania, możliwością podłączenia mediów, a także dostępem do lokalnej drogi – informuje Monika Raczkowska, Managing Director Briland. Z drugiej strony, nowelizacja jest dla nas ogromną szansą, ponieważ jako podmiot zorientowany stricte na tego typu inwestycje, w ramach programu Briland z wyprzedzeniem zbudowaliśmy swój portfel gruntów, którego 90% to właśnie ziemia klasy IV i niższej – konkluduje Monika Raczkowska.

Kredyty hipoteczne w euro – tylko dla zamożnych

Większość banków wycofała ze swoich ofert kredyty w obcych walutach, ale część nadal je oferuje. Z ich dostępnością jest jednak różnie, bo najczęściej trzeba dużo zarabiać i posiadać wkład własny – informuje Open Finance. Co dwudziesty udzielony w czwartym kwartale 2012 r. kredyt hipoteczny był rozliczany w walucie innej niż złoty, przy czym udział walut obcych innych niż euro był minimalny. Aktualnie kredyty walutowe znaleźć można w placówkach 10 banków, przy czym trzy z nich (Alior, BOŚ, Pekao) oferują je tylko klientom zarabiającym w walucie kredytu. Tak zresztą ma być docelowo we wszystkich bankach, gdy w życie wejdzie zapowiadana przez Komisję Nadzoru Finansowego nowelizacja rekomendacji S (na razie jeszcze nie wiadomo, kiedy to się stanie).
W wielu bankach postawiono zaporę w postaci minimalnego dochodu (zwykle wyrażonego kwotą netto) wymaganego w ogóle do złożenia wniosku o kredyt walutowy. Dodatkowym ograniczeniem dostępności jest wymaganie wkładu własnego. Marże dla kredytów w euro zaczynają się od 3 pkt proc., w większości banków obowiązuje zasada, że im niższy wkład własny, tym marża wyższa, w niektórych przypadkach dla kredytów z minimalnym wkładem własnym marże przekraczają 6 pkt proc. Tak wysokie ceny kredytu sprawiają, że zaciąganie kredytów walutowych jest w tej chwili w większości przypadków nieopłacalne, i to mimo rekordowo niskich stawek EURIBOR (3-mies. wskaźnik wynosi 0,21 proc.). Rata przykładowego kredytu na kwotę 300 tys. zł zaciągniętego w euro na 30 lat z marżą 4 pkt proc. wynosi 1575 zł, a rata kredytu złotowego 1621 zł (marża 1,7 pkt proc.), czyli o 3 proc. więcej. A należy pamiętać, że kredyt walutowy wiąże się z poważnym ryzykiem w postaci wahań kursu. Wystarczyłoby, aby kurs euro wzrósł do 4,50 (średnia z fixingu NBP to aktualnie 4,12) i rata takiego kredytu w euro automatycznie wzrosłaby o 150 zł. Wszystko wskazuje na to, że zamysł KNF, by kredyty walutowe były dostępne tylko dla osób zarabiających w danej walucie, jest bardzo bliski realizacji. W obecnych warunkach zadłużanie się w euro stało się po prostu nieopłacalne.

KNF: LtV dla nieruchomości komercyjnych na poziomie 75-80%

Komisja Nadzoru Finansowego wydała Rekomendację „S”, która zakłada m.in. obniżenie wskaźnika LtV (z ang. loan to value – stosunek wartości kredytu do wartości zabezpieczenia tego kredytu)do poziomu 80 lub 90 proc. dla kredytów mieszkaniowych oraz poziomy 75 proc. lub 80 proc. dla kredytów zabezpieczonych na nieruchomościach komercyjnych. Komisja chce, by większość zapisów nowego dokumentu weszła w życie od 1 stycznia nowego roku. Nowa rekomendacja dotyczy dobrych praktyk banków w zakresie zarządzania ekspozycjami kredytowymi zabezpieczonymi hipotecznie. Urząd składa również propozycję obniżenia maksymalnego okresu kredytowania klientów detalicznych do 25 lat. W komunikacie dodano, że przy ustalaniu długości okresu kredytowania klienta detalicznego, bank powinien uwzględnić zdolność kredytobiorcy do kreowania dochodów w całym okresie trwania umowy, zwracając szczególną uwagę na okres, w którym należy oczekiwać osiągnięcia przez kredytobiorcę wieku emerytalnego. Komisja chce również by dalszemu ograniczeniu uległo kredytowanie hipoteczne w walutach obcych
KNF w rekomendacji zapowiada również wprowadzenie zasady proporcjonalności w odniesieniu do banków spółdzielczych zobowiązanych do działania w zrzeszeniu.
Komisja oczekuje, że większość zapisów rekomendacji zostanie wprowadzonych nie później niż do dnia 1 stycznia 2014 r. Część zaleceń ma wejść w życie od 6 miesięcy później.

Prognozy dla europejskiego rynku nieruchomości biurowych

Royal Institution of Chartered Surveyors – organizacja zrzeszająca rzeczoznawców majątkowych z całego świata podsumowała wyniki przeprowadzonego na przełomie I i II kwartału br. badania dotyczącego oczekiwanego popytu oraz aktywności inwestycyjnej na rynku nieruchomości komercyjnych wybranych państw europejskich. Przeprowadziła kompleksowe badania ankietowe w celu rozpoznania oczekiwanych zmian na rynku nieruchomości biurowych. W ramach najnowszej edycji przedsięwzięcia „European Commercial Property Survey” ankiety trafiły do 803 europejskich organizacji oraz instytucji nieruchomościowych. W efekcie otrzymano wskaźniki spodziewanej koniunktury rynkowej w zakresie popytu na powierzchnie biurowe ze strony najemców oraz popytu inwestycyjnego.
Badanie RICS wskazuje na zróżnicowane oczekiwania w zależności od badanego kraju. Najlepsze perspektywy popytowe zdaniem badanych charakteryzują rynek rosyjski. Najgorsze cechują Grecję. Korzystne oczekiwania co do popytu odnotowano w przypadku 7 spośród 14 badanych rynków. Badanie przeprowadzone przez RICS wskazuje na pozytywne oczekiwania w zakresie popytu inwestycyjnego na europejskim rynku nieruchomości komercyjnych. W 9 spośród 14 badanych krajów widoczna była przewaga badanych, którzy w najbliższym czasie spodziewają się wzrostu aktywności inwestorów. Najlepszy wskaźnik odnotowano w Hiszpanii, gdzie rynek spadł już tak bardzo, że jego nieznaczne odbicie jest w przyszłości znacznie bardziej prawdopodobne niż wariant zakładający dalsze pogłębienie spadku

Publiczne kontrakty szansą na przetrwanie firm budowlanych

Przeszło dziewięć na dziesięć firm budowlanych walczy o publiczne kontrakty. Jedna trzecia firm jest skłonna zaaprobować kontrakt z zerową lub nawet ujemną marżą – wynika z badań KPMG, CEEC Research i Norstat. Dyrektorzy zarządzający i prezesi 100 firm budowlanych różnej wielkości oceniają, że uczestnictwo w przetargach publicznych jest obecnie najbardziej skutecznym sposobem pozyskiwania nowych kontraktów. Efektywność tej metody przedsiębiorcy ocenili w ostatnim badaniu na 7,4 w skali 10-punktowej. Za najmniej skuteczny sposób pozyskiwania kontraktów uznawane są bezpośrednie zapytania od klientów (4,9 pkt).  Jednym z powodów zwiększonego zainteresowania przetargami publicznymi jest ich coraz większa przejrzystość. Najnowsze badania wskazują na to, że aż 85 proc. firm budowlanych nie spotkała się ze zjawiskiem korupcji podczas pozyskiwania nowego kontraktu. Niestety, w związku z małą liczbą potencjalnych kontraktów dostępnych na rynku co trzecia firma, aby przetrwać obecny kryzys, jest skłonna zaakceptować podwyższone ryzyko, przyjmując nowe umowy przy zerowej lub nawet ujemnej marży. Odsetek firm, które przyznają, że zdarzyło się im naruszyć swoją politykę zarządzania ryzykiem, aby zyskać nowe umowy, osiągnął 58 proc. Dodajmy, że aż ośmiu na dziesięciu szefów firm budowlanych nie widzi szans na poprawę koniunktury w tej branży w ciągu najbliższych dwóch lat. Przedsiębiorcy liczą jednak na to, że pod koniec 2014 r. koniunktura zacznie się poprawiać, bo do Polski znów zacznie płynąć rzeka euro z Unii Europejskiej.

Koniec ambitnego planu budowy najwyższego budynku w Gdyni

Oddala się w czasie budowa kompleksu biurowego przy Drodze Gdyńskiej w Trójmieście – informuje portal trojmiasto.pl. Inwestor, firma Nova Investment ogłosiła również znaczne obniżenie projektowanego 120-metrowego wieżowca. Nie wiadomo jednak, czy sama inwestycja dojdzie do skutku.
Pierwsze informacje o projekcie firmy Nova Investment pojawiły się w 2011 roku. Od tego czasu budowa nie ruszyła. Zgodnie z pierwotnym planem na działce miał powstać kompleks biurowy na ponad 60 tys. mkw. powierzchni najmu oraz 120-metrowy wieżowiec. Miał być to najwyższy budynek w Gdyni.
Obecnie firma planuje realizować inwestycję etapami. W pierwszej fazie powstaną dwa biurowce o wysokości 18- i 50-metrów. Następnie planowana jest budowa kolejnego 18-metrowego biurowca. Wieżowiec o planowanej obecnie wysokości 100 metrów miałby powstać na końcu.
W tym momencie wiadomo, że budowa ruszy nie wcześniej niż w 2015 roku. Wcześniej niezbędne są zmiany miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, jak również zmiany w projektach kompleksu. Innym pytaniem, jakie zadaje trojmiasto.pl jest kwestia zdobycia finansowania na tak dużą inwestycję. Według informacji medialnych Nova Investment będzie musiała poszukać partnera dla realizacji projektu.

Duże miasto, małe mieszkanie – mikroapartamenty

Maleńkie apartamenty pojawiają się w największych amerykańskich miastach. Deweloperzy budują je, by sprostać wymaganiom osób, które nie mają wystarczającej ilości gotówki, ale chcą żyć w drogich lokalizacjach
Mikroapartamenty – nowy trend na amerykańskim rynku nieruchomości. Pod tą nazwą kryją się mieszkania o powierzchni mniejszej niż 18,5 metra kwadratowego (razem z łazienką). Zazwyczaj są już umeblowane, czasem mają wbudowane łóżka i inne udogodnienia, które pozwalają zaoszczędzić cenne miejsce. Większość z nich oferuje wspólne kuchnie, które mogą być współużytkowane przez właścicieli kilku mikroapartamentów. Najczęściej w cenie jest dostęp do internetu. Windy w budynkach brak. Nie ma też za wiele miejsc postojowych.
Pomimo że w małych apartamentach brakuje przestrzeni, są one ulokowane w najlepszych lokalizacjach. Wynajęcie mikroapartamentu w Seattle to koszt od 500 do 1000 dol., podczas gdy cena mieszkania z jedną sypialnią to wydatek średnio 1223 dol.
Podobne oferty zaczynają pojawiać się też w Polsce. Pod koniec minionego roku jeden z wrocławskich deweloperów zaproponował nowy standard w Polsce i nowe słowo – mikroapartamenty. Firma zaproponowała klientom mieszkania, których metraż znajduje się w przedziale od 11,34 do 27,21m². Czy na światowym rynku mieszkaniowym pojawił się nowy trend, czy mamy do czynienia ze smutną koniecznością?

Nowoczesny hotel i biura w sercu Wrocławia

W miejscu starego dworca autobusowego, w bezpośrednim sąsiedztwie Dworca Głównego PKP powstaje kompleks biurowo-hotelowo-usługowy o powierzchni użytkowej ponad 25 tys. m kw. Plac ten blisko 20 lat plac czekał na swoją drugą szansę. W 1994 roku przeniesiono stamtąd dworzec PKS, a teren w samym centrum stolicy Dolnego Śląska pozostawał niespożytkowany. Choć pojawiały się już wcześniej plany zagospodarowania. Jednak dopiero obecny inwestor rozpoczął z powodzeniem realizację planowanej od tak dawna inwestycji. Całe przedsięwzięcie, dostosowane do potrzeb przyszłych użytkowników, ma też na celu podniesienie standardu życia okolicznych mieszkańców i nawiązanie do historii Wrocławia.
Aby podkreślić podstawową myśl architektoniczną oraz nadać bryle smukłości, budynek został włożony w prostą i elegancką szklaną fasadę podzieloną kontrastującymi pionowymi profilami, których rozstaw został podyktowany wymogami funkcjonalnymi wnętrza. Przyszli najemcy mogą liczyć na staranne rozplanowanie pomieszczeń, dużą ilość naturalnego światła oraz piękną panoramę Wrocławia rozciągającą się z wyższych pięter. Niewątpliwie atutem jest też lokalizacja. Zmieni się jakość tego fragmentu miejskiej przestrzeni miasta. Wartością dodaną dla mieszkańców tej okolicy będzie nie tylko większe bezpieczeństwo i dostępność oferty usługowo-handlowej, ale przede wszystkim podniesienie estetycznych walorów tego kwartału. Dzięki inwestorowi przy nowym budynku powstanie otwarta dla wszystkich przestrzeń z małą architekturą oraz drzewami i krzewami, mając na celu nawiązanie do dawnej, historycznej architektury. Przed wojną był tu zieleniec z fontanną otoczony czynszowymi kamienicami. Będzie przedłużeniem pięknie odrestaurowanego placu przed Dworcem Głównym PKP. A swoistą wisienką na torcie stanie się odnowiony zabytkowy słup ogłoszeniowy, który zostanie umieszczony na rogu nowego placu.. jeden z dwóch egzemplarzy, który zachował się we Wrocławiu. Kompleks ten nie ma jeszcze ostatecznej nazwy. Inwestor planuje rozpisać w tym celu konkurs na nazwę wśród mieszkańców Wrocławia. Zwycięska propozycja oddawać powinna charakter obiektu i stać się wyrazistym wyznacznikiem budynku zarówno na rynku lokalnym, jak i światowym.Inwestycja realizowana jest przez Wisher Enterprise Sp. z o.o., firmę reprezentowaną przez inwestora zastępczego: Biuro Obsługi Inwestycji Budowlanych ALWAR. Projekt architektoniczny opracowała Maćków Pracownia Projektowa. Generalnym wykonawcą inwestycji jest spółka Karmar S.A. Zakończenie inwestycji planowane jest na III kwartał 2014 roku. Jej koszt wyniesie 113 ml zł.

Bank Światowy radzi: więcej radarów, wyższe mandaty

Na wypadkach tracimy co roku miliardy. Bank Światowy wypisuje Polsce Receptę.. Jak informuje „Puls Biznesu”, na drogach powinno być więcej fotoradarów, a mandaty powinny być wyższe.
W ubiegłym roku zginęło w naszym kraju w wypadkach drogowych 3,5 tys. osób. Mimo, że to o 15 proc. mniej niż w 2011 r. przedstawiciele Banku Światowego (BŚ) podkreślają, że w ograniczaniu liczby wypadków śmiertelnych mocno odstajemy od unijnej średniej.
Na wypadkach traci gospodarka. BŚ podaje, że ich koszty pochłaniają nawet 2 proc. PKB, zaś Krajowa Rada Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego szacuje je na 20 mld zł rocznie. To wydatki pochłaniane na leczenie rannego, ubezpieczenie czy utrata dochodu osoby poszkodowanej lub zabitej. Jeśli do tej kwoty doliczyć koszty kolizji, wartość wzrasta o 8 mld zł.
Bank Światowy przedstawił propozycje zmniejszenia liczby wypadków drogowych. „Chcemy, by polscy kierowcy mieli świadomość, że można ich uniknąć. Do tego jednak potrzebna jest edukacja pokazująca, że jeżdżenie zgodnie z przepisami faktycznie poprawia bezpieczeństwo” – mówi Radosław Czapski, jeden z autorów raportu BŚ.
Ekspert podkreśla, że w unijnych krajach jest znacznie więcej fotoradarów niż w Polsce i przekonuje, że nic jednak tak nie mobilizuje do jazdy zgodnie z przepisami jak wysokie mandat.

100 centrów handlowych w Polsce wymaga szybkiej modernizacji

Na 381 działających w Polsce centrów handlowych 100 wymaga szybkiej modernizacji – wynika z ubiegłorocznych wyliczeń firmy analitycznej CB Richard Ellis. Te informacje wzięli sobie do serca przedstawiciele największych graczy – przebudowują i remontują swoje placówki m.in. E.Leclerc, Auchan czy Tesco. Remontu i modernizacji wymagają przede wszystkim te markety, które wybudowane zostały przed 2000. rokiem. Na początku tego roku sieć E.Leclerc poinformowała o wielkich zmianach w swoich placówkach. Starsze sklepy mają sukcesywnie przejść gruntowny remont. Plany pochłonęły większość środków sieci na inwestycje, dlatego w ubiegłym roku Francuzi nie otworzyli żadnego nowego sklepu. W 2013 roku E.Leclerc planuje otworzenie dwóch placówek – w Kaliszu i Szczecinie.
Auchan, które czeka na decyzję UOKiK w sprawie przejęcia polskiego Reala, planuje m.in. rozbudowę galerii handlowej w centrum handlowym Auchan w Gdańsku oraz przy Modlińskiej w Warszawie. Firma prowadzi także dwie inwestycje – wielkie centrum handlowe z hipermarketem w Bronowicach pod Krakowem, które ma zostać otwarte jeszcze w tym roku, oraz w Lublinie (otwarcie w 2014 roku).
Niedawno Tesco zapowiedziało, że w ciągu najbliższych 6-7 lat chce wyremontować 50 swoich starszych hipermarketów. W ramach modernizacji najbardziej zmieni się wnętrze i wystrój sklepów, w których klienci będą mieli m.in. dostęp do bezprzewodowego Internetu.

Kryzys wciąż trzyma w ryzach ceny materiałów budowlanych

Najlepszym testem sytuacji w branży budowlanej jest sprzedaż cementu, a ta w ubiegłym roku spadła o blisko 17 proc. Maj był trzecim miesiącem wzrostu cen ceramicznych materiałów ściennych, czyli cegieł. Mimo to wciąż są one tańsze niż przed rokiem. Marzena Mysior-Syczuk z Grupy PSB poinformowała, że przychody ze sprzedaży materiałów budowlanych do poszczególnych składów Grupy były w maju o 8 proc. niższe niż przed rokiem. Co gorsza, sprzedaż była o 2 proc. mniejsza niż w kwietniu tego roku. A po pięciu miesiącach 2013 roku spadek sprzedaży sięgał 10 proc. w porównaniu z indentycznym okresem przed rokiem.
Niestety, ostatnie dane GUS dotyczące rozpoczętych inwestycji oraz pozwoleń na budowę nie napawają optymizmem. Inwestorzy indywidualni od stycznia do kwietnia zaczęli budowę ok. 20,4 tys. mieszkań, czyli o ponad 18 proc. mniej niż rok wcześniej. O ponad 44 proc. zmalała w tym roku także aktywność deweloperów – zaczęli budowę ok. 13,8 tys. mieszkań. A uzyskali ok 16,7 tys. pozwoleń na budowę mieszkań, co jest wynikiem o 40 proc. gorszym od ubiegłorocznego. Z kolei inwestorzy indywidualni dostali pozwolenia na niespełna 22,3 tys. mieszkań, co oznacza spadek o prawie 20 proc.

Nikt nie chce kupić Twierdzy Modlin

Dlaczego nie znajdują się chętni? Największy kłopot w tym, że kwota, jaką trzeba wydać na zakup twierdzy, jest wielokrotnie mniejsza od tej, jaką trzeba by wydać na kosztowne remonty. Na dodatek drogi w utrzymaniu budynek pochłonęłyby miliony także na etapie eksploatacji. I nikt nie ma pomysłu, co z tym obiektem zrobić. Jest zbyt duży, by zrobić w nim hotel – charakterystyczny ceglany budynek koszar ciągnie się aż przez 2,2 km i jest najdłuższym budynkiem w Europie. Biura w tym miejscu nie mają sensu, podobnie jest z wyższą uczelnią.
AMW przed ostatnim przetargiem uzyskał dla kompleksu nowe zalecenia konserwatorskie. Dopuszczono m.in. zmianę historycznych podziałów wnętrz budynku, niezbędnych, by budynek dostosować np. do przepisów przeciwpożarowych czy wymogów sanitarnych. Dopuszczono adaptację koszar obronnych wraz z poddaszami na cele użytkowe, do funkcji mieszkalnych, hotelowych, usługowych, kulturalnych czy turystycznych. Wyłączono jednak adaptację całości koszar wyłącznie na cele mieszkaniowe. Możliwe będzie odtworzenie mostów przez fosę, a także wprowadzenie podziemnych parkingów i dojazdów. Nowy właściciel twierdzy mógłby także – w porozumieniu z konserwatorem – zrealizować nową zabudowę w miejscu nieistniejących budowli historycznych (m.in.: działobitni, cerkwi, części koszar obronnych), pod warunkiem że będą one rekonstrukcją historyczną lub budowlami o współczesnej architekturze, ale zachowującymi gabaryty historycznych zabudowań. Ostatnim razem to nie wystarczyło, by znalazł się nabywca.
Jaki efekt da ostatnia obniżka zobaczymy 12 sierpnia, kiedy to rozstrzygnie się najnowszy przetarg.

 

MT spodziewa się wzrostu zysków z opłat drogowych

Latem miesięczne wpływy z opłat za korzystanie z dróg powinny dosięgnąć 90 mln zł – poinformował w środę w Sejmie dyrektor z resortu transportu, budownictwa i gospodarki morskiej Jarosław Waszkiewicz. Obecnie wynoszą one 60-70 mln zł.
W środę odbyło się posiedzenie sejmowej komisji infrastruktury na temat funkcjonowania systemu Viatoll. Działający od 3.07.2011 r. system zapewnia elektroniczny pobór myta. Opłaty pobierane są od pojazdów o dopuszczalnej masie powyżej 3,5 t oraz autobusów niezależnie od ich wagi. W początkowej fazie obejmował ok. 1565 km dróg krajowych, ekspresowych i autostrad zarządzanych przez GDDKiA, a 1.07.2012 r. system rozszerzono o kolejnych 325 km dróg. Opłaty pobierane są od pojazdów o dopuszczalnej masie powyżej 3,5 t oraz autobusów niezależnie od ich wagi. Poprzednie rozszerzenie systemu nastąpiło 12 stycznia br., gdy dołączono do niego odcinki autostrady A1 oraz dróg ekspresowych S1 i S8. Rozszerzenie objęło wówczas 139,2 km dróg. Wiceminister infrastruktury zapewnił posłów komisji infrastruktury, że wpływy z tego systemu są zgodne z oczekiwaniami rządu. Od początku funkcjonowania systemu Viatoll nastąpiły trzy jego rozszerzenia.. Łączna sieć dróg objęta tym systemem urosła do 2 tys. 191 km.
Wiceminister zapowiedział, że kolejne rozszerzenia systemu są przygotowywane na drugą połowę tego roku: –
Według dyrektora z resortu transportu sezonowość opłat jest typowa dla tego rodzaju przedsięwzięć. Podkreślił, że wpływy z opłat za korzystanie z dróg są mniejsze zimą i wczesną wiosną. – Za chwilę powinny one rosnąć; Oczekujemy, że w związku z sezonowością ruchu wpływy te sięgną w okresie letnim 90 mln zł – podkreślił.

Japońskie technologie jądrowe w Polsce

Japonia chciałaby rozwijać współpracę z Polską w nowych obszarach tj. energetyki jądrowej oraz tradycyjnej opartej na węglu. Chciałaby dostarczać Polsce swoje najnowsze technologie jądrowe. Japończycy uważają, że są one najbezpieczniejsze i najbardziej niezawodne
Dotychczasowe inwestycje z tego kraju w Polsce związanych były z przemysłem samochodowym i elektronicznym. Teraz Japonia chciałaby rozwijać nowe obszary współpracy. Energetyka może być nowym obszarem wspólnego działania dla Japończyków i Polaków – podkreślił Yutaka Yokoi, dyrektor generalny ds. prasy i dyplomacji publicznej w japońskim MSZ.
Przekonywał, że w wyniku awarii elektrowni atomowej po trzęsieniu ziemi w Japonii rozwinięto nowoczesne technologie zapewniające bezpieczeństwo użycia atomu.
Nauczyliśmy się bardzo dużo dzięki temu wypadkowi. Myślę, że to nasz obowiązek, żeby się dzielić tymi doświadczeniami z innymi. Jesteśmy przekonani, że możemy robić najbezpieczniejsze i niezawodne elektrownie jądrowe – kontynuował Yokoi. Podkreślił również, że japońskie firmy zajmujące się energetyką jądrową Toshiba i Hitachi mają kontakty z amerykańskimi przedsiębiorstwami, zainteresowanymi kupnem ich najnowszych najbezpieczniejszych technologii.
Hitachi jest jedną z największych japońskich firm zatrudniających ponad 300 tys. osób na świecie. Firma wraz z General Electric jest operatorem dwóch elektrowni atomowych w Stanach Zjednoczonych. Największym rywalem na rynku japońskim dla Hitachi jest Toshiba.
Yokoi oznajmił, że Japonia chciałaby też rozwijać w Polsce kadry – kształcić ludzi, którzy w przyszłości mieliby pracować w elektrowniach jądrowych i firmach współpracującymi z nimi.
Japończycy są zainteresowani również rozwijaniem w Polsce technologii „czystego węgla”. – Węgiel jest odpowiedzialny za zanieczyszczenia powietrza i wody. Japonia posiada najnowsze technologie „czystego węgla”.
Na technologie „czystego węgla” składa się m.in. usprawnienie bloków energetycznych poprzez zastosowanie spalania w czystym tlenie czy oddzielanie i składowanie dwutlenku węgla powstającego w wyniku spalania.
Na przełomie czerwca i lipca Ministerstwo Gospodarki ma przedstawić rządowi ostateczną wersję programu energetyki jądrowej, określającego działania w tej dziedzinie na kolejne dziesięć lat. Dostarczaniem technologii jądrowej Polsce zainteresowana jest też m.in. Francja, światowy potentat wytwarzaniu energii z atomu.

Zostań współwłaścicielem condohotelu

Jest to połączenie dwóch słów condominium oraz hotel. W praktyce ten aparat inwestycyjny stwarza możliwość zakupu pojedynczego apartamentu hotelowego i w następstwie partycypowania w przypadających na współwłaścicieli obiektu dochodach z prowadzonej w nim działalności hotelowej. Dla Inwestora – luksusowe miejsce na wakacje i długoterminowa inwestycja. Dla dewelopera – alternatywne źródło finansowania budowy i transfer ryzyka inwestycyjnego. Dla operatora hotelowego – obiekt, w którym może prowadzić swoją działalność. Taka idea leży u podstaw instrumentu zwanego condohotelem.W odróżnieniu od klasycznych apartamentów wakacyjnych condohotele to obiekty z reguły standaryzowane, wpasowane w typowy dla hoteli reżim ujednolicenia poszczególnych apartamentów i spełniające szereg wymogów operatora hotelowego. Jednak wpływ pojedynczego inwestora na wygląd posiadanego przez siebie apartamentu jest niewielki. Podobnie będzie z gospodarką remontową poszczególnych apartamentów. Z drugiej jednak strony w dużej mierze istnieje prawdopodobieństwo osiągnięcia wyższych dochodów. Doświadczenie operatora hotelowego, rozbudowana infrastruktura usług dodatkowych (SPA&Wellness, bary, restauracje, sale konferencyjne) powodują, że na obiekty hotelowe jest większy popyt i w konsekwencji generują wyższe stopy zwrotu.Kolebką condohoteli są Stany Zjednoczone. Koncepcja zrodziła się prawie 50 lat temu na Florydzie. Stamtąd trafiała w najbardziej atrakcyjne turystycznie rejony Europy, kiedy to kilka lat temu zawitała do naszego kraju. W Polsce produkt ten pozostaje niszowy, jego atrakcyjność będzie rosła powoli wraz z biegiem powolnego bogacenia się społeczeństwa, wzrostem intensywności ruchu turystycznego i korzystaniem z coraz bardziej luksusowych obiektów wypoczynkowych. Tymczasem w Stanach Zjednoczonych condohotele należą do najpopularniejszych form zróżnicowania portfela inwestycyjnego w segmencie nieruchomości. Atrakcyjność inwestycyjna amerykańskich hoteli jest tym większa, że po kilku latach znaczących spadków cen nieruchomości, od kilku miesięcy pozostają one w silnym trendzie wzrostowym.

Dobre wrażenie podstawą sukcesu, czyli o metodzie Home Staging

Wahania cen nieruchomości na polskim rynku często przyczyniają się do tego, że sprzedający wstrzymują się ze zbywaniem swoich nieruchomości mając nadzieję, iż wkrótce sytuacja ulegnie poprawie. Jeśli weźmiemy pod uwagę średnią cenę oferowaną za metr kw. mieszkania, zaobserwujemy, że o ile wzrostowi rzeczywiście uległy ceny mieszkań w niektórych miastach, jak np. Warszawa, Łódź czy Opole, o tyle w większości miast wojewódzkich zaobserwowano kontynuację tendencji spadkowej.
W I kwartale 2013 roku ponad 60 proc. mieszkań oferowanych na rynku wtórnym okazała się mieć ponad 10 lat. Rynek ten coraz częściej oferuje mieszkania nowsze, co rzutuje na mniejsze zainteresowanie kupujących starszymi nieruchomościami. Jeśli sprzedający nie chce obniżyć ceny mieszkania, może zwiększyć jego atrakcyjność poprzez zastosowanie metody home staging.
Celem tej techniki jest wydobycie ze zbywanej nieruchomości jej największych zalet i ukazanie potencjału, jaki w sobie ma. Potencjalni nabywcy poszukują mieszkania, które będzie odpowiadało ich potrzebom i które będą mogli dostosować do własnych upodobań. Większość ludzi „kupuje oczami”, a więc właściwa prezentacja może okazać się kluczem do sukcesu.
Według home stagingu, nieruchomość jest produktem, który należy uatrakcyjnić, by przyciągnąć więcej osób zainteresowanych jego nabyciem. Na korzyść atrakcyjności danej nieruchomości wpływ może mieć zatem zastosowanie kilku zmian kosmetycznych, jak np. pomalowanie ścian na jasny, neutralny kolor, co z pewnością ożywi każde wnętrze. Bardzo ważne jest również zwiększenie wrażenia przestrzeni, warto zatem zastanowić się nad zmianą ustawienia mebli. Przedmioty, które właściciel mieszkania uważa za kawałek historii swojego życia, jak np. pamiątki oraz zdjęcia ustawione na półkach, powinny zostać schowane. O ile w sprzedającym wzbudzają sentyment i wprawiają w dobre samopoczucie, o tyle w rzeczywistości mogą dawać wrażenie, iż mieszkanie jest zagracone. Ponadto, widząc wiele prywatnych przedmiotów należących do właściciela, potencjalny kupujący nie ujrzy w mieszkaniu miejsca dla siebie. Istotne jest zatem stworzenie pozytywnego efektu wizualnego – pozbawienie nieruchomości niepotrzebnych sprzętów oraz mebli, a wzbogacenie wnętrza o subtelne, eleganckie dodatki. Często pomijana jest podstawowa i zdawać by się mogło, oczywista kwestia – mieszkanie przed każdą prezentacją powinno zostać starannie posprzątane, aby nie tylko zwiększyć wrażenia estetyczne, ale przede wszystkim nie odstraszyć potencjalnego nabywcy.
Przy niewielkim nakładzie finansowym, można uzyskać zadowalający efekt – estetycznie zaaranżowane, uporządkowane i spójne kolorystycznie wnętrze, które przyciągnie uwagę kupujących. Dane statystyczne ukazują, że należycie przygotowane do sprzedaży mieszkanie może nie tylko szybciej znaleźć nabywcę, ale i zyskać nawet do ok. 20 proc. swojej ceny pierwotnej.
Home staging narodził się w USA i na polskim rynku nieruchomości jest metodą stosunkowo młodą. Patrząc jednak na rosnące wymagania zarówno kupujących, jak i sprzedających, którzy powierzają zbywanie swoich mieszkań deweloperom i pośrednikom, można się spodziewać, iż home stanging wpisze się w standardowe procedury przygotowywania nieruchomości na sprzedaż.

 

Magdalena Paluch
WGN Nieruchomości

Kredyty tanieją, ceny nowych mieszkań w górę

Sektor mieszkaniowy pomału dochodzi do równowagi, są to wnioski analityków Narodowego Banku Polskiego. W pierwszym kwartale 2013 r. najważniejsze znaczenie dla rynku miały taniejący kredyt, jak również zakończenie programu rządowych dopłat oraz zastanawiający wzrost cen na rynku pierwotnym w niektórych miastach.
Eksperci banku centralnego wskazują, że w pierwszych trzech miesiącach tego roku zaobserwowano kilka interesujących zjawisk jednocześnie. Na przykład na rynku pierwotnym wzrosły ceny mieszkań, a w tym samym czasie na rynku wtórnym ceny transakcyjne nadal spadały.
Deweloperzy sprzedali nieco mniej lokali niż w ostatnim kwartale 2012 roku, ale jednocześnie przy zmniejszającej się poziomie zakupów na kredyt podwyższył się odsetek mieszkań kupowanych za gotówkę. Autorzy raportu szacują, że w 6 największych miastach w Polsce około 66% transakcji na rynku pierwotnym dokonywanych jest za gotówkę. To zauważalny wzrost z poziomu niecałych 60% pod koniec poprzedniego roku. Nabywcy gotówkowi wybierają lokale droższe, lepiej położone i wykończone. Te preferencje mogą odpowiadać za zauważony wzrost średniej ceny za metr kwadratowy.

Czy na rynku mieszkań ożywi się popyt inwestycyjny?

Analitycy NBP dostrzegają, że rośnie atrakcyjność inwestowania na rynku nieruchomości. Spadek stóp procentowych przyczynia się do tego, że depozyty bankowe oraz inne formy lokowania związane z niewielkim ryzykiem tracą na atrakcyjności. Z innej strony poziom czynszów pozostaje stabilny, co sprawia, że inwestycje mieszkaniowe zaczynają przynosić dochód wyraźnie przewyższający ten zapewniany przez bezpieczne inwestycje.
Ponadto, według szacunków specjalistów banku centralnego, w I kwartale tego roku zrównały się koszty odsetkowe kredytu bankowego zaciąganego na zakup nieruchomości z szacunkowymi dochodami z czynszu co staje się bodźcem do zakupów inwestycyjnych i poprawia koniunkturę w sektorze. Jednak w naszym kraju fakt zakupów tego typu będzie ograniczony ze względu na wysokie ryzyko wynajmu (wynikające m.in. z niepewności kształtowania się cen w przyszłości i regulacji chroniących lokatorów) oraz ostrożną postawę banków finansujących transakcje z przeznaczeniem na wynajem.
Ilość nowych mieszkań na rynku pierwotnym była zbliżona do wartości w ubiegłym roku. Spadła jednak znacznie liczba rozpoczętych inwestycji i pozwoleń na budowę. Wartości te były najniższe od 2006 roku. Zasób mieszkań czekających na nabywców powoli się zmniejsza, chociaż, jak wskazują eksperci NBP, wciąż jest ponad dwukrotnie wyższy niż poziom równowagi.
Reasumując sytuację dużych deweloperów, analitycy NBP wskazują, że ich kondycja jest stabilna – w dużym stopniu dzięki dywersyfikacji działalności. Rynek nieruchomości komercyjnych pozwala osiągać wyższe marże zysku niż rynek mieszkaniowy. Budowa mieszkań pozostaje rentowna, ale konieczność utrzymywania zapasu niesprzedanych mieszkań staje się problemem, przez który słabsze finansowo firmy mogą ponosić straty, a nawet zbankrutować.

Kawalerki nadal modne

Kryzys finansowy z 2008 r. w istotny sposób wpłynął na preferencje mieszkaniowe Polaków. Ponownie atrakcyjne i modne stały się kawalerki. Wydawało się, że zakończenie programu „Rodzina na swoim” oraz obniżenie stóp procentowych miały tę sytuację zmienić. Jednak nadal co piąty kupujący decyduje się na lokal o powierzchni poniżej 40 metrów.
Kawalerki cieszą się największym zainteresowaniem w miastach będących ośrodkami uniwersyteckimi, gdyż to właśnie młode osoby po ukończeniu nauki zazwyczaj decydują się na taki zakup; często są też kupowane pod wynajem.
Pomimo że klienci nie muszą się już dostosowywać do limitów wyznaczonych przez program „Rodzina na swoim”, to z badań wynika, że nadal połowa kupowanych nieruchomości ma powierzchnię pomiędzy 40-60 metrów, a co piąty konsument wybiera mieszkania o powierzchni poniżej 40 metrów.
Mieszkania o małych metrażach mają wiele zalet. Przede wszystkim są tańsze, ale również mniej kosztowne w utrzymaniu. Kłopotem może byćurządzenie. Jednak dobrze rozplanowana przestrzeń spowoduje, że nawet małe M będzie wygodne i estetyczne. Meble powinny być proste i funkcjonalne, sprawdzą się meble wykonane na wymiar a także lekkie w konstrukcji i łatwe do przestawiania. Istotna jest także kolorystyka, najlepiej jeśli bazuje na jasnych odcieniach.
Z uwagi na małe metraże te mieszkania także najlepiej trzymają cenę. Kawalerki więc być również atrakcyjną inwestycją.

Skandalicznie niskie ceny za ziemię pod obwodnicę Augustowa

W Suwałkach spotkali się wywłaszczeni rolnicy z wojewodą. Właściciele ziemi zajętej pod obwodnicę Augustowa skarżą, że to, co im proponują za działki, jest dla poniżające. To ceny „z sufitu”, nijak się mające do lokalnych realiów.
Urząd Wojewódzki nie ma zastrzeżeń do pracy rzeczoznawcy.
Rolnicy też raczej nie, a ilość odwołań jest niewielka – mówi rzecznik wojewody podlaskiego. W styczniu 2013 roku, kiedy kilkuset rolników, którym zabrano działki pod budowę obwodnicy Augustowa, dostało zawiadomienia, że pieniądze za nie dostaną dopiero w listopadzie, wojewoda deklarował, że wyceny gruntów rzeczoznawca zakończy do połowy lipca. I że termin listopadowy wynika wyłącznie z ostrożności, gdyby na przykład ktoś chciał się od oferty skarbu państwa odwoływać.
Wiele wskazuje na to, że z dotrzymaniem pierwszego terminu może być problem – do dużej części właścicieli rzeczoznawca jeszcze w ogóle nie dotarł. Pozostali, do których dotarł, nie zawsze są zadowoleni z jego propozycji.

Mniej kosztowne ubezpieczenie pomostowe

Już nie cztery miesiące, a miesiąc – tyle średnio obecnie czeka się na wpis do księgi wieczystej. Uzupełniony przez odpowiedni sąd dokument jest istotny dla posiadacza nieruchomości między innymi z przyczyn finansowych. Generuje dodatkowe koszty. Oczekiwanie sporo kosztuje, przekonali się posiadacze nieruchomości kupowanych na kredyt w 2012 roku. Wszystko to z uwagi na ubezpieczenie pomostowe, pobierane przez bank do czasu uzyskania wpisu do księgi wieczystej.
Wysokie łączne opłaty „dościgły” tych, którzy na wpis do księgi wieczystej wyczekiwali w czasie trwania programu „Rodziny na swoim”. Im bliżej końca programu, tym więcej wniosków o wpisy do ksiąg trafiało do sądów. Oczywiście duże znaczenie miało miasto, w którym wniosek był składany.
Nieraz czas oczekiwania na wpis do księgi wieczystej sięgał nawet czterech miesięcy.
A to oznaczało dla kredytobiorcy, który pożyczył od banku 300 tysięcy złotych, w zależności od stawki za ubezpieczenie, jaką pobierał bank, koszt w wysokości od 180 do nawet 370 złotych miesięcznie. Jeśli maksymalny termin oczekiwania wyniósł właśnie cztery miesiące koszt wzrastał od 720 do 1480 zł.
Po zakończeniu „Rodziny na swoim” zmniejszyła się kolejka oczekujących na wpis do księgi.
Można się spodziewać, że wnioski ponownie będą lawinowo zalewać sądy po uruchomieniu kolejnego programu dopłat do kredytów – „Mieszkania dla młodych”, co ma nastąpić z początkiem przyszłego roku. I znów wydłuży się czas oczekiwania to wyższe koszty dla kredytobiorcy.

PKO BP przejmuje Nordea Bank Polska

PKO BP kupi od Nordea Bank AB 99,21 proc. akcji Nordea Bank Polska, 100 proc. akcji Nordea Polska TUnŻ i Nordea Finance Polska za prawie trzy miliardy złotych. Minister skarbu ocenia, że transakcja jest spójna z koncepcją MSP, które „wspiera budowę narodowych czempionów”. W komunikacie przesłanym PAP w środę późnym wieczorem, Minister skarbu Włodzimierz Karpiński ocenił, że przejęcie Nordea Bank Polska przez PKO BP to przykład „modelowej i opartej o przemyślaną strategię akwizycji spółki z udziałem Skarbu Państwa”.
„Postawienie na organiczny rozwój i wzrost wartości spółki w oparciu o polski rynek to oczekiwany przez MSP kierunek. Transakcja jest spójna z koncepcją resortu skarbu, który wspiera budowę narodowych czempionów” – poinformował minister.
W. Karpiński jest przekonany, że „w nieodległej przyszłości firmy te staną się liczącymi się graczami na środkowoeuropejskim rynku”.
Natomiast cytowany w komunikacie prasowym prezes PKO BP Zbigniew Jagiełło poinformował, że „(…) transakcja pozwoli nam wzmocnić pozycję rynkową, w szczególności w segmencie klientów zamożnych oraz bankowości korporacyjnej”.

Wystarczy działka, a dom sfinansuje się sam

Jeśli nie mamy zdolności kredytowej to nie szkodzi. Wystarczy działka budowlana, a zbudują nam dom na kredyt, który dodatkowo sam się będzie spłacał. Tak ma wyglądać program „SAMOspłacający się dom” opracowany przez BOŚ Bank
Choć pomysł brzmi jak żart, autorzy przekonują, że jest on realny. A wszystko dzięki instalacji fotowoltaicznej, która nie dość, że zapewni energię dla domu, to dzięki sprzedaży nadmiaru energii do sieci zapewni środki na spłatę kredytu. Dodatkowo dom ma być maksymalnie energooszczędny, aby zmniejszyć koszty utrzymania. Zapewnić to mają takie rozwiązania jak kolektory słoneczne, pompa ciepła, a także energooszczędny sprzęt AGD.
Autorzy programu wyliczają, że na dzień dzisiejszy koszt budowy domu o powierzchni 92 m2 z wykończeniem i wyposażeniem w AGD wynosi ok. 240 tys. zł, co przekłada się na ponad 1300 zł raty miesięcznie. Jeżeli dodamy do tego instalację fotowoltaiczną oraz ekologiczny system grzewczy, to koszty wzrosną do ok. 560tys. zł, a rata do 3060 zł. Jednak średniomiesięczne przychody ze sprzedaży nadwyżek energii wraz z oszczędnościami na kosztach utrzymania domu wyniosą ok. 3660 zł i przewyższą ratę kredytu o 600 zł.
Jest to program opracowany przez BOŚ Bank we współpracy m.in. z Muratorem, który zaprojektował 6 domów. Pozostali partnerzy (Amica, Barlinek, Black Red White, Opoczno oraz Cersanit) mają dostarczyć materiały do budowy i wyposażenia domu. Cały proces inwestycji ma mieścić się w trzech krokach. W pierwszej kolejności klient wybiera jeden z projektów domów. Następnie wskazuje lokalizację. A na koniec podpisuje przygotowane przez bank dokumenty. Dalej inwestycja po prostu jest realizowana. Tylko czy aby na pewno nie ma w tym żadnej pułapki?
Przede wszystkim instalacja fotowoltaiczna o takiej mocy nie zmieści się na dachu budynku, a to oznacza, że potrzebna jest duża nasłoneczniona działka o powierzchni ok. 2000 m2. Działki budowlane o tak dużej powierzchni rzadko są dostępne w miastach, zwłaszcza dużych.
Jednak ziszczenie się tej wizji będzie możliwe dopiero wtedy, gdy parlament uchwali ustawę o odnawialnych źródłach energii.
Organizatorzy postawili sobie za cel budowę 100 tys. domów w ramach programu w ciągu 5 lat. – To powinno się przełożyć na 50 tys. miejsc pracy i inwestycje rzędu 50 mld zł.

Budownictwo zrównoważone

Inna nazwą budownictwa zrównoważonego jest budownictwo ekologiczne. Ta nazwa wiąże się z tworzeniem struktur budowlanych na drodze procesów oraz przy użyciu materiałów, które są przyjazne środowisku naturalnemu. Jeżeli założymy, że tradycyjne budownictwo integruje takie elementy, jak ekonomia, użyteczność, trwałość i wygoda, to w przypadku zrównoważonego budownictwa dochodzi jeszcze aspekt ekologiczny. Tak więc głównym celem zrównoważonego budownictwa jest zredukowanie negatywnego wpływu budynków na środowisko naturalne oraz zdrowie człowieka.
Celami pośrednimi są: ochrona zdrowia mieszkańców, efektywne wykorzystanie energii, wody i innych zasobów naturalnych, ograniczenie ilości odpadów, zanieczyszczeń oraz stopnia degradacji środowiska naturalnego.

Podejście ekologiczne powinno być stosowane nie tylko wraz z nowo powstającymi budynkami, lecz także do modernizacji istniejących struktur. Powinno mieć swój początek w  fazie projektowania, poprzez wykonawstwo budynków, aż po ich renowację oraz rozbiórkę.

Uwzględniając wpływ nowych obiektów na środowisko naturalne i ludzkie zdrowie, musimy brać pod uwagę konieczność wykorzystania odnawialnych źródeł energii, takich jak: energia słoneczna, techniki fotowoltaiczne, wykorzystanie drzew i roślin.

Koszty budowy ekologicznych budynków są wyższe od tradycyjnego sposobu budowania. Jednak inwestycje te zwracają się w ciągu 5-15 lat.

W działaniach UE budownictwo ekologiczne to wiodąca gałąź przemysłu o kluczowym znaczeniu dla oszczędności energii z wykorzystaniem energii ze źródeł odnawialnych, minimalizacji emisji gazów cieplarnianych, zmniejszania niekorzystnego wpływu na klimat i środowisko naturalne, a także na zdrowie i samopoczucie użytkowników budynków.

Prawo UE stawia przed naszym krajem ogromne wyzwania, zakładając wdrożenie odpowiednich instrumentów finansowych, które pozwolą na sfinansowanie rozwiązań podnoszących efektywność energetyczną budynków. Zakłada się, że wszystkie nowo powstające budynki powinny produkować tyle samo energii ile zużywają. Państwo polskie powinno dążyć do stymulowania rozwoju przemysłu z dziedziny odnawialnej energii, jako ważnej gałęzi gospodarki.

Grecja nie jest już państwem rozwiniętym

Firma MSCI (jedna z najważniejszych agencji dostarczających informacji dla światowych inwestorów) zdegradowała grecki rynek akcji z „rozwiniętego” do „wschodzącego”.

W raporcie, który został przesłany mediom napisano, że obecny stan gospodarki Grecji nie spełnia kryteriów rynku rozwiniętego. Chodzi m.in. o wysoki dług, stagnację gospodarki i trudności z przyciągnięciem kapitału, także z zagranicy.
Grecja uznana za rynek rozwinięty w 2001 roku, przeżywa ósmy rok recesji z rzędu.

Ocenę Grecji oparto na analizie z lipca 2012 roku, gdy w państwie praktycznie nie funkcjonował rynek finansowy. Z powodu deficytu budżetu i wysokiego długu zewnętrznego, Grecja dwukrotnie otrzymała pomoc finansową z Unii Europejskiej.

Obecnie według MSCI, w tym gronie są 22 państwa. Kolejne 22, w tym Rosja, Chiny, Indie i Brazylia – to państwa rozwijające się. Reszta to rynki przejściowe.

Także Marokańczykom obniżono status. Kraj ich z pozycji państwa rozwijającego się został zdegradowany do pozycji rynku przejściowego. Natomiast Zjednoczone Emiraty Arabskie i Katar „awansowały” do grona państw rozwijających się.

Plany na przyszłość. Architektura Warszawy w projektach.

W Warszawie trwa 17 edycja wystawy, która  pokazuje wizję  i kierunki rozwoju przestrzennego miasta i aglomeracji w najbliższej przyszłości.

Na tegorocznej wystawie można zobaczyć ponad 120 nowych projektów i koncepcji, z 62 pracowni architektonicznych, do których zaliczają się:
– obiekty użyteczności publicznej (biurowce, centra finansowe i handlowe, obiekty kultury, sportowe i szkolne)
– osiedla mieszkaniowe, domy jednorodzinne
– przykłady rewitalizacji starych budynków
– projekty wyróżnione w konkursach architektonicznych

Ponadto prezentowane makiety, animacje i filmy o wybitnych polskich architektach (Stefan Kuryłowicz, Magdalena Staniszkis, Marek Budzyński). Wiele miejsca na wystawie jest poświęcone również młodym architektom.

Mieszkania warte mniej niż kredyt na ich kupno

Co najmniej 240 tysięcy  polskich rodzin ma na dzień dzisiejszy swoje mieszkania warte mniej niż wysokość zaciągniętych kredytów.

Z całej puli ponad 530 mld zł pożyczonych Polakom aż 320 mld zł przypada na kredyty hipoteczne (w przybliżeniu w połowie udzielone w walutach obcych).

Mimo, że w zeszłym roku banki musiały spisać na straty tylko 34 tysiące kredytów hipotecznych (a więc mniej niż co trzydziesty udzielony), nie oznacza to, że pozostałe 1,6 mln gospodarstw domowych zadłużonych pod hipotekę jest w 100 proc. bezpieczne.

Inwestycje Polskie w odpowiedzi na kryzys

Jednostka napędową polskiej gospodarki w najbliższych kwartałach będzie program Inwestycje Polskie. Natomiast rachunek wystawiony zostanie za kilka lat.

Pierwszy projekt infrastrukturalny Inwestycji Polskich to dofinansowanie w połowie maja budowy linii kolejowej, łączącej lotnisko z dworcem w Trójmieście, kwotą w wielkości 170 mln złotych. Całkowita wartość projektu wyniesie 940 mln złotych. A docelowo ten rządowy program ma wspierać projekty inwestycyjne kwotą bliską 40 mld złotych.

Inwestycyjny bodziec przychodzi w bardzo dobrym czasie, świeżo po załamaniu się sektora budowlanego w 2012 roku. Sytuacja ta sprawiła, że firmy musiały zredukować koszty oraz zatrudnienie, ale stają się przez to bardziej konkurencyjne. Również trudne doświadczenia ostatnich lat będą procentowały lepszą kontrolą kosztów oraz zachowaniem większej ostrożności zyskownych choć przez to też ryzykownych przedsięwzięć.

W międzyczasie rząd szykuje zmiany w prawie budowlanym, które mają poprawić funkcjonowanie administracji w dziedzinie budownictwa.

Jednym z najważniejszych motorów wzrostu polskiej gospodarki będzie w najbliższych latach uruchomienie programu IP. Takie projekty infrastrukturalne będą wnosić istotny wkład we wzrost PKB, tak jak w czasie przygotowań do Euro 2012. Inaczej jednak niż w tamtym okresie ponieważ projekty będą miały charakter inwestycji sensu stricte; zamiast na stadiony pieniądze zostaną przeznaczone na modernizację lub budowę infrastruktury transportowej oraz energetycznej.

Program IP ma jednak również fundamentalną wadę – inwestycje będą finansowane przez kreację kredytu, a to ma charakter mocno inflacyjny.

Również taki model wzrostu ma charakter mocno okresowy. Przedsiębiorstwa budowlane popełniając podobne błędy jak podczas poprzedniego boomu budowlanego, biorąc pod uwagę rozmach IP, będą miały bardzo „twarde lądowanie”. Aby uniknąć tak dużych trudności możemy ufać, że zostanie wykorzystany fakt, iż rząd poprawia prawo, a przedsiębiorstwa mają nowo nabyte doświadczenia z ostatnich lat. Historia uczy nas jednak, że wyeliminowanie wszelkich błędów jest niemożliwe, ergo część przedsiębiorstw, tak czy inaczej, je popełni, za co zapłaci bankructwem.

Inwestycje Polskie to pierwszy kompleksowy program inwestycyjny naszego rządu.  Z tymże pobudzanie wzrostu kredytem w czasach, kiedy większość krajów europejskich walczy z następstwami kredytowego boomu sprzed kryzysu, jest na pierwszy rzut oka niepokojącym przedsięwzięciem.

Pozostaje ufać, że z błędów popełnionych przez inne kraje zostanie zrobiony użytek, aby polska gospodarka nie została doświadczona podobnie, równie boleśnie.