Podczas zeszłorocznego Black Friday najwięcej konsumentów polowało na rabaty w wysokości 40-50%

infografika-black-fridayZ najnowszego sondażu wynika, że podczas zeszłorocznego Black Friday najwięcej konsumentów polowało na rabaty w wysokości 40-50%. Tak zadeklarowało 23,1% ankietowanych. 19,8% badanych wskazało przedział 50-60%, a 16,2% respondentów – pułap 30-40%. W tym roku również Polacy przeważnie chcą skorzystać z obniżek cen o 40-50%, ale już więcej osób o tym mówi – 24,5%. Głównie dotyczy to konsumentów z niedużych miast. Do tego widać, że 19,7% kupujących chce upolować upust wielkości 50-60%, a 14,6% oczekuje zniżki rzędu 30-40%. Od zeszłego roku nie zmieniło się to, że promocje poniżej 10% są najmniej interesujące.

Z badania UCE RESEARCH i Grupy Offerista wiadomo, na jak wysokie obniżki z okazji Black Friday w zeszłym roku najbardziej polowali Polacy. Uczestnicy sondażu mieli do wyboru 10 odpowiedzi, w tym 9 przedziałów, zaczynając od upustu do 10%, a kończąc na rabacie przekraczającym 80%. Najwięcej osób, tj. 23,1% ankietowanych, zadeklarowało 40-50%. Pułap 50-60% podało 19,8% badanych, a 30-40% – 16,2% respondentów. Natomiast w badaniu przeprowadzonym jesienią 2023 roku najwięcej wskazań dotyczyło 40-50% – 23,8%, 30-40% – 19,3%, a także 50-60% – 16,3%.

– W tym roku Polacy nieco agresywniej niż rok temu podejdą do poszukiwania rabatów podczas Black Friday. Zresztą bardzo podobnie to wygląda na co dzień, podczas szukania promocji sklepowych na art. pierwszej potrzeby. I nie chodzi tylko o osoby mające mniej pieniędzy. Podobne mechanizmy widać wśród rodaków, którzy relatywnie zarabiają najwięcej. Jeszcze 4-5 lat temu konsumenci z najwyższymi dochodami korzystali z promocji sporadycznie i bez większych emocji. Teraz ta grupa także oszczędza – zauważa Robert Biegaj, współautor badania i ekspert rynku retailowego z Grupy Offerista.

Jak dodają autorzy badania z UCE RESEARCH, chociaż sklepowe reklamy „krzyczą”, że promocje są duże, to w praktyce tak nie jest. Klienci doskonale wiedzą, że rabaty powyżej 50% są często mało realne do osiągniecia, nawet gdy sklepy tak to komunikują. – Z reguły w Black Friday oferowane są końcówki serii bądź artykuły, które na co dzień nie schodzą. A jak już trafi się coś naprawdę z wyższej półki, to z reguły promocja jest mocno limitowana i trzeba mieć dużo szczęścia, aby dojść do etapu faktycznego zakupu – przekonuje Robert Biegaj.

Z badania wiadomo też, na jak wysokie obniżki z okazji Black Friday w tym roku będą Polacy najbardziej polować. Uczestnicy sondażu mieli do wyboru takie same odpowiedzi, jak w przypadku zeszłorocznych zakupów. Najwięcej wskazań dotyczy rabatów w wysokości 40-50% – 24,5%. W TOP3 widać też upust wielkości 50-60% – 19,7%, a także 30-40% – 14,6%. Natomiast rok temu przeważnie deklarowano chęć upolowania rabatu w wysokości 50-60% – 21,9%, 40-50% – 20,5%, jak również 30-40% – 14,5%.

– Oczekiwania konsumentów zawsze są wysokie i to w głównej mierze za sprawą samych retailerów, którzy od lat prowadzą agresywną komunikację. Co rusz prześcigają się na slogany, który z nich jest tańszy. Ale w praktyce obniżki nie są zbyt atrakcyjne, pomimo tak dużej i napompowanej oprawy marketingowej. Polacy to wiedzą i nie chcą dawać się nabierać. W mojej ocenie, obecnie obniżki na Black Friday średnio oscylują wokół 20-30%. I wciąż nie jest u nas tak jak w USA, gdzie rabaty są duże i panuje prawdziwe zakupowe szaleństwo – wyjaśnia ekspert z Grupy Offerista.

Ponadto analitycy z UCE RESEARCH zwracają uwagę na to, że od 1 stycznia 2023 roku obowiązuje dyrektywa Omnibus. – W mojej ocenie, to jeszcze bardziej obnaża problemy z oferowaniem krzykliwych rabatów podczas Black Friday. Wcześniej dość powszechną praktyką było to, że najpierw sklep podwyższył cenę, a następie w krótkim czasie ją obniżył, żeby wykazać atrakcyjny rabat. Teraz konsument od razu może to wychwycić, bo sprzedawca na etykiecie musi podać najniższą cenę z ostatnich 30 dni i tę bezpośrednią przed obniżką – komentuje Biegaj.

W tym roku rabatu w wysokości 40-50% częściej oczekują kobiety niż mężczyźni (25,9% vs. 23%). Ponadto w ten sposób wypowiadają się głównie osoby w wieku 18-24 lat (wśród nich 33%), niepodające wysokości miesięcznego dochodu netto (40%), z wykształceniem średnim (26,6%), a także z miast liczących 20-49 tys. mieszkańców (28,4%).

– Różnica pomiędzy kobietami a mężczyznami jest dość niewielka, choć klientki z reguły dokonują zakupów bardziej świadomie od mężczyzn. Z kolei młode osoby zupełnie nie są tutaj zaskoczeniem, ponieważ w Black Friday to właśnie ta grupa ma największy udział. Tak więc i ten przedział stricte to odzwierciedla – mówi współautor badania.

Na końcu zestawienia dotyczącego zeszłorocznego polowania na okazje są takie odpowiedzi, jak rabat do 10% – 1,1%, powyżej 80% – 2,9%, a także 70-80% – 3,8%. W tym roku również na ostatnim miejscu w rankingu jest upust do 10% – 0,8%. Wyżej widać brak zdecydowania w kwestii wysokości oczekiwanego rabatu – 3,9%, a także przedział 10-20% – 4,3%.

– Obniżki do 10% są dla konsumentów praktycznie niezauważalne. Trzeba również pamiętać o tym, że od wielu lat retailerzy niemal codziennie przyzwyczają klientów do wysokich upustów. Walczą też mocno komunikacyjnie, żeby te przekazy rabatowe były bardzo atrakcyjne. Dlatego pułap 10% naprawdę na nikim nie robi już wrażenia. Nawet przedział 10-20% nie jest zachętą, tym bardziej że w Black Friday chodzi o duże obniżki, bo taki jest właśnie sens tej corocznej akcji handlowej. Stąd też ww. zakresy znalazły się na samym końcu zestawienia. I raczej to nikogo nie powinno dziwić – podsumowuje Robert Biegaj.

Opis metody badawczej

Badanie zostało przeprowadzone w dniach 06-07.11.2024 metodą CAWI (Computer Assisted Web Interview) przez UCE RESEARCH i Grupę Offerista na próbie 1007 dorosłych Polaków w wieku 18-80 lat.

Źródło: UCE GROUP LTD. Sp. z o.o.
materiał prasowy

Polski e-commerce 4FIZJO rusza na podbój Europy

wizualizacja-laptop-4fizjo (2)Wywodzący się z Budapesztu PortfoLion Capital Partners nabywa udziały mniejszościowe w 4FIZJO Group, wiodącym polskim graczu e-commerce na rynku fitness i fizjoterapii. Transakcja ta umacnia pozycję 4FIZJO w regionie na rynku produktów sportowych i rekreacyjnych.

– Dzięki partnerstwu z PortfoLion zdobywamy więcej, niż finansowanie – w pakiecie przychodzi doświadczenie, globalna wizja rozwoju i doradztwo strategiczne potrzebne do zainteresowania naszą marką klientów w całej Europie – mówi Adam Grybalow, współzałożyciel 4FIZJO.

4FIZJO Group – dziś kluczowy gracz w swojej branży – powstało w 2017 r. jako garażowy startup. Założyli go byli fizjoterapeuci, Mateusz Oniśk i Adam Grybalow, którzy chcieli tworzyć i popularyzować wysokiej jakości produkty fizjoterapeutyczne i fitness. Dzisiaj firma realizuje 100 tys. zamówień miesięcznie, zatrudnia 120 osób i dysponuje powierzchnią magazynową ok. 14 tys. m².

materiał prasowy

Ekologia i rekreacja – nowy teren zielony w Radomiu

UniDevelopment_Idea_Stawy_1
W Radomiu, na terenie pomiędzy ul. Listopadową, Przytycką, Radiową i Uniwersytecką, powstaje rozległy, ogólnodostępny park z ośmioma stawami. Inwestycja realizowana przez
Wodociągi Miejskie w Radomiu Sp. z o.o., przy wsparciu Unidevelopment SA pozwoli mieszkańcom Radomia na relaks w otoczeniu zieleni, jak również będzie pełniła ważną funkcję ekologiczną. Projekt wpisuje się w strategię dostosowania tzw. błękitno-zielonej infrastruktury miasta do zmian klimatycznych i przeciwdziałania ich negatywnym skutkom. Prace zostaną ukończone w IV kwartale 2025 roku.

W dzielnicy Wacyn, w Radomiu trwa budowa zespołu ośmiu stawów (zbiorników wodnych). Równolegle zagospodarowywane są otaczające je tereny zielone. Zbiorniki będą pełniły ważną funkcję, polegającą na retencji, czyli zatrzymywaniu wód opadowych. Specjalna konstrukcja pozwoli im magazynować wodę nawet w razie długotrwałych i nawalnych deszczów.

Nowoczesne miasta to takie, które mają przyjazny charakter i są skupione na potrzebach mieszkańców. Realizacja projektu Wodociągów Miejskich w Radomiu w pobliżu Osiedla Idea jest dowodem na to, że zrównoważony rozwój przestrzeni miejskiej jest możliwy. Wspólne wysiłki sektora publicznego i prywatnego zdecydowanie ułatwiają osiągnięcie ambitnych celów w tym zakresie. Przy ul. Listopadowej, oprócz realizowanych przez nas budynków mieszkalnych z usługami, powstanie otwarte miejsce, stwarzające wszystkim mieszkańcom Radomia wiele możliwości spędzania wolnego czasu, które zarazem będzie pełnić ważne funkcje środowiskowe. Od naszych klientów wiemy, że ta inwestycja była bardzo wyczekiwana – mówi Mirosław Szczepański, Wiceprezes Zarządu Unidevelopment SA.

Partnerstwo Wodociągów Miejskich w Radomiu oraz Unidevelopment obejmowało dotychczas współpracę przy przygotowaniu projektu ośmiu stawów z otaczającymi je terenami zielonymi. Ponadto Unidevelopment współfinansuje budowę parku. Pozostała część środków na sfinansowanie projektu została przyznana przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.

Obecnie na terenie inwestycji zakończono prace przygotowawcze polegające m.in. na zapewnieniu drogi technicznej dla obsługi budowy. Realizowane są prace ziemne obejmujące wykopy pod zbiorniki od strony ul. Uniwersyteckiej. Realizacja inwestycji zostanie ukończona w IV kw. 2025 roku.

Źródło: Unidevelopment SA
materiał prasowy

Nieruchomość inwestycyjna City Point Targówek z kolejnym inwestowaniem

default

Nieruchomość inwestycyjna City Point Targówek z kolejnym inwestowaniem.

 

Bank Pekao wypłacił firmie Peakside Capital kolejną transzę kredytu. Środki zostaną przeznaczone na kontynuację przebudowy City Point Targówek. W 2022 roku Bank Pekao S.A. zawarł z inwestorem umowę kredytu portfelowego, zobowiązując się do udzielenia kredytu inwestycyjnego w wysokości ponad 82 milionów euro oraz kredytu VAT przekraczającego 100 milionów złotych, co daje łącznie ponad 500 milionów złotych.

„Umowa kredytowa z Bankiem Pekao SA stanowi solidną podstawę finansowania naszego ambitnego planu realizacji największego projektu logistyki miejskiej. Nasza ścisła współpraca z wiodącą instytucją bankową pozwala nam korzystać z finansowania w miarę postępu każdego etapu projektu. Elastyczna struktura finansowania jest dobrze dostosowana do postępu projektu” – powiedział Roman Skowroński, Dyrektor Zarządzający Peakside Capital Advisors w Polsce.

Najnowsza transza z Banku Pekao zostanie wykorzystana na sfinansowanie budowy drugiego budynku (C2) w ramach City Point Targówek, największego miejskiego parku logistycznego w Warszawie. Zakończenie tego etapu przewidywane jest jeszcze w tym roku. Będzie to pierwszy obiekt multi-tenant w ramach etapowej przebudowy. Budynek C2 zaoferuje ponad 25 000 metrów kwadratowych powierzchni, z modułami od 1 600 do 4 300 metrów kwadratowych. Ponad 70% dostępnej powierzchni zostało już wynajęte.

„Naszym celem jest zapewnienie naszym Klientom silnego wsparcia finansowego w rozwoju projektów na rynku nieruchomości komercyjnych, w tym magazynów w Polsce. Ten sektor biznesowy jest przez nas bardzo dobrze oceniany i ma bardzo duży potencjał wzrostu. Cieszymy się, że uczestniczymy w realizacji tak ambitnych projektów powstających w Warszawie i okolicach. Projekt Peakside obejmuje rewitalizację starych magazynów w nowoczesne obiekty, wraz ze znaczną poprawą ich efektywności energetycznej i wpływu na środowisko, co doskonale wpisuje się w aktualną strategię Banku” – dodaje Dieter Lobnig, Dyrektor Departamentu Bankowości Inwestycyjnej i Finansowania Nieruchomości Banku Pekao S.A.

materiał prasowy

Osiedle Dwa Jeziora dostarczy ponad 100 nowych mieszkań w Olsztynie

Dwa Jeziora_wizualizacja osiedlaOsiedle Dwa Jeziora dostarczy ponad 100 nowych mieszkań w Olsztynie.

Novdom, firma deweloperska założona przez właściciela rowerowej marki Kross, uruchamia nową inwestycję mieszkaniową w stolicy Warmii i Mazur.

Osiedle Dwa Jeziora to projekt, który powstaje w otoczeniu malowniczej przyrody przy równoczesnej bliskości miasta. Inwestycja zaplanowana jest w 2 etapach, a pierwsi mieszkańcy odbiorą klucze w drugim kwartale 2027 roku.

Osiedle Dwa Jeziora powstanie w bliskim sąsiedztwie jezior Ukiel oraz Tyrsko. Projekt osiedla zakłada realizację 4 budynków mieszczących łącznie ponad 100 mieszkań, które swoją konstrukcją i prostym, minimalistycznym designem harmonijnie wpasują się w okoliczny krajobraz. Budowa osiedla Dwa Jeziora rozpocznie się końcem bieżącego roku, a szczegóły dotyczące inwestycji ukażą się już wkrótce.

Źródło: Novdom
materiał prasowy

Problematyczna kwestia wyceny i sprzedaży bocznic kolejowych

Magdalena PudłoBocznice kolejowe to specyficzny segment rynku nieruchomości, stosunkowo rzadko będący przedmiotem obrotu. Zdarzają się jednak sytuacje, w których taką infrastrukturę należy wycenić – czy to na potrzeby sprzedaży, czy do aktualizacji wartości majątku. Jak oszacować bocznice kolejowe i jakie problemy towarzyszą ich obrotem – tłumaczy ekspertka z firmy doradczej Lege Advisors.

Bocznice kolejowe to obiekty, które służą potrzebom wewnętrznym firmy związanym z przygotowaniem i odbiorem transportu, a do ich wyceny można podejść na wiele sposobów. Na pewno jako obiekt trwale związany z gruntem bocznica kolejowa musi zostać ujęta w wycenie nieruchomości. Może stanowić tylko jeden z obiektów szacowanych w ramach nieruchomości przemysłowej czy logistycznej lub stanowić osobny przedmiot wyceny (np. w sytuacji, gdy bocznica stanowi pozostałość po nieistniejącym już zakładzie, a cała zabudowa towarzysząca została już rozebrana).

– Rozpatrując bocznicę jako element wyposażenia nieruchomości przemysłowej, warto zwrócić uwagę na jej możliwości przeładunkowe i sposób wykorzystywania. Czy jest użytkowana tylko przez właściciela, czy udostępniana odpłatnie także innym podmiotom? Głównym źródłem informacji na temat możliwości przeładunkowych jest regulamin bocznicy kolejowej, który zawiera szereg informacji technicznych związanych między innymi z długością czy nośnością torów kolejowych. – tłumaczy z Magdalena Pudło z firmy doradczej Lege Advisors.

Podobne transakcje i możliwe dochody

Dokonując oszacowania nieruchomości wyposażonej w bocznicę kolejową optymalnym scenariuszem jest znalezienie podobnej transakcji. I tu pojawia się pierwszy problem. Nieruchomości o takim przeznaczeniu stosunkowo rzadko bywają przedmiotem obrotu. Trudno się spodziewać dużej bazy transakcji na lokalnym rynku, dlatego w tym przypadku potrzebne będzie rozszerzenie analizy na obszar regionalny, a czasami nawet krajowy.

Innym sposobem podejścia do wyceny bocznicy kolejowej są możliwe do osiągnięcia dochody. Dotyczy to zwłaszcza sytuacji, gdy bocznicy kolejowej nie towarzyszy dodatkowa zabudowa magazynowa czy biurowa. Udostępnianie bocznicy kolejowej innym podmiotom jest dla ich posiadaczy źródłem dodatkowego przychodu, a także odciążeniem w kosztach ponoszonych na jej utrzymanie. Dzieje się tak w sytuacjach, w których właściciel bocznicy nie wykorzystuje w pełni jej możliwości przeładunkowej na potrzeby własnej działalności.

– Ze względu na duże koszty budowy, a następnie utrzymania i ewentualnych modernizacji bocznic, nie powinno się ich traktować jako typowego obiektu budowanego z myślą o czerpaniu dochodów. O ile utrzymanie niewielkiej bocznicy „przy życiu” wiąże się z wydatkiem kilkudziesięciu tysięcy złotych rocznie, to cena kapitalnego remontu zaniedbanego toru bez trudu może przekroczyć 1–2 mln zł za każde 1000 metrów. – wyjaśnia Magdalena Pudło z firmy doradczej Lege Advisors.

Odpłatne udostępnianie bocznic kolejowych może odbywać się na różne sposoby. Bocznice mogą być przedmiotem dzierżawy, podobnie jak np. grunt przeznaczony pod składowanie. Podstawą naliczenia stawki czynszu jest w tym przypadku 1 m2 gruntu zabudowanego bocznicą kolejową. Istnieją także inne możliwości rozliczania udostępnienia bocznicy kolejowej, np. w stawkach za przeładunek 1 tony towarów. W tym przypadku warto dokładnie przeanalizować możliwości przeładunkowe bocznicy.

A co ze sprzedażą bocznicy kolejowej? Problemem jest tutaj prawidłowa ocena czy transakcja została zawarta na warunkach rynkowych. Obrót gruntami kolejowymi odbywa się nierzadko pomiędzy podmiotami powiązanymi, czy jednostkami samorządu terytorialnego. W takich przypadkach cena transakcyjna może znacznie odstawać od wartości rynkowej nieruchomości.

Rozbiórka bocznicy? Prawie niemożliwa

– Warto rozważyć także sytuację, w której bocznica kolejowa znajduje się na terenie o atrakcyjnym przeznaczeniu, na przykład usługowym. Może wówczas pojawić się u właściciela pomysł jej rozbiórki. Przesłanką do tego może być przypuszczenie, że wartość gruntu pod bocznicą kolejową przewyższa wartość gruntu w ten sposób zagospodarowanego. Tu jednak należałoby jeszcze uwzględnić koszty rozbiórki bocznicy, które z pewnością byłyby wysokie. Warto zatem zastanowić się nad ekonomiczną zasadnością rozbiórki, która – nawet jeśli nie służy do prowadzenia działalności przez właściciela – może być udostępniona odpłatnie innym podmiotom. – uważa Magdalena Pudło z firmy doradczej Lege Advisors.

Ale to nie wszystko w temacie rozbiórki. Ustawa o transporcie kolejowym zawiera zapis eliminujący niekontrolowaną likwidację infrastruktury kolejowej. A zatem uzyskanie zezwolenia na taką rozbiórkę może być poważnie utrudnione. Co więcej, zgodnie z Rekomendacją wydaną przez Ministerstwo Infrastruktury w 2024 roku, bocznice kolejowe są ważnym elementem z perspektywy rozwoju transportu intermodalnego (przewóz ładunków wykorzystujący więcej niż jeden rodzaj transportu, z wykorzystaniem tylko jednej jednostki ładunkowej) oraz obniżenia poziomu emisji CO2 przez sektor transportowy.

Autorka: Magdalena Pudło z firmy doradczej Lege Advisors
materiał prasowy

Deweloper Archicom z rekordową sprzedażą mieszkań w III kwartale 2024 r.

g-crescoli-365895-unsplashDeweloper Archicom z rekordową sprzedażą mieszkań w III kwartale 2024 roku.

Archicom konsekwentnie realizuje wypracowaną strategię wzrostu. Jej założenia przewidują sprzedaż ponad 3000 mieszkań już w 2025 r., a docelowo na poziomie 4000 lokali rocznie. Potwierdzeniem odpowiedniej trajektorii jest zarówno efektywność w rozbudowie banku ziemi, dynamika wprowadzeń i uruchamiania nowych projektów, stabilność finansowa spółki, jak i rekordowa sprzedaż mieszkań w III kw. 2024 r.

  • Archicom sprzedał w III kw. 2024 r. 589 mieszkań, odnotowując wzrost na poziomie niemal 20% rok do roku i najwyższą dynamikę sprzedaży wśród deweloperów ogólnopolskich.

  • Przychody za 9 miesięcy 2024 r. osiągnęły wartość 567,6 mln zł (wzrost o 79% rok do roku).

  • Silny bilans zapewnia solidną podstawę do dalszego rozwoju banku ziemi i oferty dewelopera.

  • Oferta Archicom na koniec III kw. 2024 r. obejmowała 2983 mieszkania. Na IV kw. zaplanowano wprowadzenie blisko 1000 lokali, co stanowi optymalny punkt wyjścia do realizacji celu sprzedażowego na 2025 r. (3000 mieszkań)

Archicom sprzedał w III kw. bieżącego roku 589 mieszkań. Deweloper odnotował tym samym największy kwartalny wolumen sprzedaży w historii, ze wzrostem na poziomie niemal 20% rok do roku – najwyższym wśród wszystkich deweloperów giełdowych, a łączna sprzedaż w 3 kwartałach 2024 r. wyniosła 1471 mieszkań.

Wyniki operacyjne Archicom z minionych miesięcy napawają optymizmem i potwierdzają, że podążamy w dobrym kierunku. Realizujemy z powodzeniem naszą strategię jako deweloper ogólnopolski, dysponując 27 otwartymi projektami w największych aglomeracjach. Trzy kwartały zamknęliśmy z 2784 wprowadzeniami do oferty, 816 przekazaniami, 5007 mieszkaniami w budowie i przestrzenią na realizację kolejnych niemal 10000, na które posiadamy bank ziemi. Projekty i mieszkania, które oferujemy, cieszą się uznaniem wśród klientów, co przekłada się na bardzo dobrą sprzedaż na niełatwym rynku. Kształt naszej oferty, dalsza rozbudowa oferty w segmencie popularnym a także plan wprowadzeń na IV kwartał stanowią optymalny punt wyjścia do realizacji celu sprzedażowego na 2025 r. – mówi Waldemar Olbryk, Prezes Zarządu w Archicom.

Źródło: Archicom
materiał prasowy

W Black Friday Polacy głębiej sięgną do swoich kieszeni

helloquence-61189-unsplash
Polacy, którzy z okazji Black Friday planują jakieś zakupy, w większości już postanowili, ile pieniędzy chcą w tym roku wydać. Najczęściej zakładają pułap 400-500 zł – ponad 16%. Rok temu było to 200-300 zł – 15%. Obecnie ten przedział jest wskazywany na drugim miejscu – 11,9%. Na trzeciej pozycji wśród deklarowanych wydatków plasuje się ponad 1000 zł – 11,6%. Natomiast mało kto przewiduje kwotę poniżej 50 zł czy 50-100 zł – odpowiednio 1,4% i 3,1%. Niektórzy eksperci uważają, że ww. wyniki oznaczają w tym roku spore żniwa dla handlu. Zapowiadają też, że sprzedaż rdr. urośnie bardziej niż inflacja. Ponadto prognozują, że faktyczne wydatki w tym roku mogą być wyższe od zapowiadanych nawet o ok. 8-10%.

Według niedawno opublikowanego badania Grupy Offerista, w zeszłym roku najwięcej konsumentów wydało na „czarnopiątkowe” zakupy w sumie 200-300 zł – 15%. Z kolei w tym roku konsumenci najczęściej planują upolować okazje w Black Friday na łączną kwotę 400-500 zł – 16,4%. Polacy w wieku od 18 do 80 lat, wskazując zarówno zeszłoroczne, jak i planowane w tym roku wydatki, mieli do wyboru 11 przedziałów – od poniżej 50 zł do powyżej 1000 zł.

Po wynikach widać stabilizację i delikatny optymizm. Najczęściej wybierana obecnie wartość zakupów zyskała przez rok na popularności, co współgra z obserwowanymi trendami w danych na temat sprzedaży detalicznej i nastrojów konsumenckich. Oczywiście, jak zawsze w przypadku deklaracji respondentów, należy zachować pewną ostrożność w wyciąganiu twardych wniosków – komentuje dr Radosław Kurach, prof. Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu.

Jak stwierdza Robert Biegaj z Grupy Offerista, konsumenci chcą sięgnąć głębiej do kieszeni niż w zeszłym roku, bo wiele towarów zwyczajnie zdrożało. Ponadto sytuacja części Polaków trochę się poprawiła. Ekspert przypomina też, że rok temu byliśmy w okresie wysokiej inflacji. I dodaje, że deklaracje wcale nie muszą się idealnie sprawdzić, bo ostateczne wydatki w dużej mierze będą zależały od napotkanych okazji, a w szczególności od ich atrakcyjności.

Dla rynku ważne są wyniki w porównaniu rdr. i pewne trendy. Generalnie zapowiada się, że sprzedaż w tym roku urośnie bardziej niż inflacja. To dobry prognostyk. Może wynikać z pomyślnie ocenianej sytuacji kupujących. Mają oni więcej pieniędzy niż rok temu, co generalnie jest dobre dla handlu. Ponadto na plany zakupowe konsumentów wpłynęły agresywne działania marketingowe sieci handlowych i portali zakupowych z Azji. Jak widać, w praktyce okazały się one skuteczne – mówi dr Jan Mikołajczyk, prof. Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu.

Z badania również wynika, że wydatki w wysokości 400-500 zł częściej planują w tym roku kobiety niż mężczyźni. Głównie wskazują tak osoby w wieku 75-80 lat, z miesięcznym dochodem netto 5000-6999 zł, a także z wyższym wykształceniem. Przeważnie dotyczy to mieszkańców miast liczących co najmniej 500 tys. ludności. Jak zauważa dr Kurach, wskazywanie odpowiedzi ze środka skali wydatków przez osoby z dochodem netto 5000-6999 zł nie zaskakuje. Pokrywa on średnią płacę w sektorze przedsiębiorstw.

Wszystko racja, tyle tylko, że to badanie pokazuje też zupełnie nowy trend. Najczęściej podawane wydatki głównie deklarują najstarsi konsumenci. W mojej ocenie, świadczy to o tym, że podczas Black Friday zamierzają oni głównie kupować towary, które potem włożą swoim dzieciom i wnukom pod choinkę. W poprzednich latach nie było to aż tak bardzo widoczne. Z kolei wysokość dochodu respondentów, która oscyluje wokół średniej krajowej, nie jest niczym szczególnym – analizuje Robert Biegaj.

Patrząc na dalsze deklaracje dotyczące tegorocznych wydatków na zakupy w ramach Black Friday, widać 200-300 zł – 11,9%, ponad 1000 zł – 11,6%, a także 500-600 zł – 11,3%. Ponadto 10,5% konsumentów jest niezdecydowanych. – Zwykle Black Friday kojarzy się z promocjami w segmencie elektroniki. Stosunkowo duża popularność najwyższej wartości wydatków, tj. ponad 1000 zł, nie powinna dziwić. Jest to pułap odpowiadający cenie średniej klasy smartfona, który obecnie można postrzegać jako produkt elektroniczny pierwszej potrzeby – wyjaśnia dr Kurach.

Natomiast na końcu zestawienia deklarowanych wydatków pojawiają się takie kwoty, jak poniżej 50 zł – 1,4%, 50-100 zł – 3,1%, a także 700-800 zł – 3,3%. – Deklaracje kwotowe konsumentów różnią się w zależności od celów zakupowych. Niektórzy zostawiają decyzje co do konkretnych produktów do chwili ogłoszenia konkretnych promocji. Część osób planuje kupić jedną, najpotrzebniejszą rzecz, np. buty kosztujące do 200 zł, a inni mają do realizacji całe listy, np. świątecznych prezentów – zwraca uwagę dr Mariusz Woźniakowski z Uniwersytetu Łódzkiego.

Do tego ekspert z Grupy Offerista prognozuje, że w tym roku rzeczywiste wydatki mogą być wyższe od tych deklarowanych o ok. 8-10%. Głównie będzie to dotyczyło dużych i średnich miast. Natomiast, w ocenie Roberta Biegaja, tym razem branża retailowa nie zarobi dużo więcej niż w zeszłym roku. Po pierwsze, mamy inflację, a po drugie, retailerzy już ponieśli większe niż rok temu nakłady finansowe na prowadzenie swojej działalności i to raczej się zbilansuje w kwestii ewentualnej marży. Jednak nie wszyscy eksperci podzielają taką prognozę.

Ostatecznie zapowiadane kwoty potwierdzą się raczej w przypadku osób, które mają zaplanowane konkretne zakupy. Z kolei konsumenci, którzy nie wiedzą jeszcze, co chcą upolować, mogą prędzej zmienić zdanie co do przewidywanej sumy pieniędzy. Ich zakupy mogą być bardziej impulsywne. Bez względu na to, ww. wyniki bezapelacyjnie oznaczają dla handlu żniwa – podsumowuje dr Mariusz Woźniakowski z Uniwersytetu Łódzkiego.

(MN, Listopad 2024 r.)
© MondayNews Polska / materiał prasowy

P3 Logistic Parks realizuje nieruchomość inwestycyjną o łącznej powierzchni blisko 27.000 m2

23014-d-019-EFP3 Logistic Parks realizuje nieruchomość inwestycyjną o łącznej powierzchni blisko 27.000 m2.

Nieruchomość komercyjna Park P3 Poznań to jeden z największych parków logistycznych w zachodniej Polsce.
P3 Logistic Parks długoterminowy inwestor i deweloper europejskich obiektów magazynowych rozpoczął w parku P3 Poznań budowę magazynu o łącznej powierzchni blisko 27.000 m2 dla ochama, europejskiej marki omni-channel.

Nowoczesny obiekt odegra kluczową rolę w europejskiej ekspansji firmy. Jako spółka zależna JD.com, Inc. (znanej w Europie również jako JINGDONG), największego chińskiego sprzedawcy detalicznego pod względem przychodów, ochama oferuje usługi dostawy do domu w 24 krajach europejskich.
W nowobudowanym obiekcie znajdzie się magazyn o powierzchni ok. 27.000 m2 oraz biura liczące ponad 650 m2. Magazyn będzie miał ponadstandardową wysokość – 12 m w świetle, wzmocnioną posadzkę o nośności 7,5 t oraz najwyższą klasę odporności ogniowej, co w przyszłości pozwoli na zainstalowanie wielopoziomowej antresoli. Panele z rdzeniem PIR zapewnią doskonałą izolację, a elastyczny system Good-to-Person zwiększy wydajność kompletacji, osiągając trzykrotnie wyższą produktywność w porównaniu z tradycyjnymi metodami.

Ponadto obiekt zostanie zbudowany zgodnie z wymogami certyfikacji BREEAM na poziomie „Excellent”.

Bartłomiej Hofman, Managing Director P3 Logistic Parks w Polsce mówi: „Cieszymy się z możliwości współpracy z firmą ochama i wspierania jej w ekspansji na europejskim rynku e-commerce. Park P3 Poznań oferuje strategiczną lokalizację i nowoczesną infrastrukturę, co czyni go idealnym wyborem dla firm z sektora handlu internetowego. Nie bez powodu P3 Poznań jest po raz kolejny wybierany przez liderów tej branży. Dynamiczny rozwój rynku e-commerce i rosnące zapotrzebowanie na zaawansowane rozwiązania logistyczne pokazują, że nasz park spełnia potrzeby globalnych graczy, oferując szybki dostęp do kluczowych szlaków komunikacyjnych i wysoką efektywność operacyjną.”

Owen Zhao, Head of Warehouse Operations w ochama mówi: „Ochama nawiązała współpracę z P3, aby rozszerzyć swoją sieć magazynową i logistyczną, zwiększając wydajność operacyjną w Europie. Obiekt umożliwia osiągnięcie 48-godzinnej realizacji zamówień w całej Polsce, z niektórymi zamówieniami kwalifikującymi się do dostawy tego samego dnia, a także zwiększenie wskaźnika 48-godzinnej realizacji zamówień w Niemczech do 80%. Dzięki ciągłym innowacjom, ulepszeniom infrastruktury i zaawansowanym możliwościom realizacji zamówień, ochama pozostaje zaangażowana w zapewnianie europejskim klientom wydajnych i niezawodnych zakupów”.

materiał prasowy

Nieruchomość inwestycyjna Oxygen Park w Warszawie zatrzymuje najemcę na dłużej

Oxygen Park_3Nieruchomość inwestycyjna Oxygen Park w Warszawie zatrzymuje najemcę na dłużej.

Agfa-Gevaert Group, wiodąca firma w dziedzinie technologii obrazowania, przedłużyła najem powierzchni biurowej w Oxygen Park. Firma związana jest z warszawskim kompleksem od 2014 r., a na mocy nowej umowy pozostanie w nim przez kolejne 6 lat. Siedziba polskiego oddziału Agfa zajmuje ponad 1 160 mkw. nowoczesnej powierzchni biurowej na 3. piętrze budynku B.

– Jako właściciel i zarządca budynków biurowych stale analizujemy trendy rynkowe, oczekiwania najemców i wdrażamy rozwiązania, które pozwalają dostosować nasze obiekty do zmieniających się potrzeb. Nie inaczej jest w przypadku Oxygen Park, który to kompleks stale udoskonalamy, aby oferował możliwie najbardziej komfortowe środowisko do pracy. Cieszymy się, że te działania przynoszą efekty w postaci przedłużania umów przez naszych wieloletnich najemców. To dla nas ogromne wyróżnienie, że tak renomowana globalna firma jak Agfa nam zaufała i zdecydowała się kontynuować współpracę z Oxygen Park – powiedziała Ewa Dragunajtys, Senior Leasing Manager w Golden Star Estate.

Siedziba polskiego oddziału Grupy Agfa-Gevaert mieści się na 3. piętrze budynku B w Oxygen Park i obejmuje powierzchnię ponad 1 160 mkw. W procesie negocjacji nowej umowy najemcy doradzali eksperci firmy Colliers.

– Zmiana stylu pracy w stronę hybrydowego spowodowała potrzebę rearanżacji wielu biur. Podobną potrzebę miała grupa Agfa-Gevaert. Dzięki wynegocjowanemu budżetowi na fit-out najemca będzie mógł cieszyć się nową powierzchnią, dostosowaną do oczekiwań pracowników – skomentował Robert Romanowski, Senior Associate, Dział Powierzchni Biurowych, Colliers.

Nieruchomość inwestycyjna Oxygen Park jest nowoczesnym kompleksem biurowym, zlokalizowanym bezpośrednio przy Alejach Jerozolimskich, w biznesowym obszarze Warszawy. Projekt składa się z dwóch sześciokondygnacyjnych budynków o łącznej powierzchni najmu ponad 18 000 mkw.

materiał prasowy

Firma Interpneu Polska przedłuża najem w nieruchomości komercyjnej MLP Poznań

MLP PoznańFirma Interpneu Polska przedłuża najem w nieruchomości komercyjnej MLP Poznań.

Europejski dystrybutor opon i felg przedłużył umowę najmu ok. 6 000 m kw. nowoczesnej przestrzeni magazynowej w centrum logistycznym MLP Poznań.

MLP Group zawarło ze swoim dotychczasowym klientem nową umowę. Na jej podstawie firma Interpneu Polska przedłużyła na kolejny okres najem 6 tys. m kw. powierzchni w centrum logistycznym MLP Poznań. Z tego na cele magazynowe najemca wykorzystuje ok. 5,7 tys. m kw., a część biurowo-socjalną stanowi ok. 225 m kw.

 

Bardzo się cieszymy, że nasi najemcy zadomawiają się w użytkowanych obiektach i zostają z nami na dłużej. Ze swojej strony dostarczmy najwyższej klasy powierzchnie i na bieżąco reagujemy na wszystkie potrzeby naszych partnerów. Zgodnie z naszą strategią obiekty spełniają najwyższe standardy i są poddawane procesowi certyfikacji BREEAM – powiedziała Agnieszka Góźdź, Członek Zarządu, Chief Development Officer w MLP Group S.A.

Przedłużenie umowy najmu w parku MLP Poznań to dla nas naturalny krok, który potwierdza nasze zaufanie do partnera, jakim jest MLP Group. Obiekt w pełni spełnia nasze potrzeby operacyjne, zarówno pod względem magazynowym, jak i biurowo-socjalnym. Dla Interpneu Polska kluczowe znaczenie ma dostęp do nowoczesnej infrastruktury oraz elastyczność, którą oferuje MLP Group. Z przyjemnością kontynuujemy tę współpracę i wierzymy, że będzie ona nadal owocna – podkreślił Marcin Wawrzyniak Członek Zarządu w Interpneu Polska.

Nieruchomość inwestycyjna MLP Poznań to obiekt zlokalizowany w miejscowości Koninko, w pobliżu drogi ekspresowej S11 łączącej Poznań z Katowicami. Park znajduje się ok. 16 km od centrum Poznania i 4 km od autostrady A2. Docelowo inwestycja będzie obejmować blisko 90 tys. m kw. powierzchni magazynowo –produkcyjnej, które powstaną na terenie o powierzchni 20 ha.

materiał prasowy

Istotne zmiany na rynku nieruchomości inwestycyjnych

tierra-mallorca-NpTbVOkkom8-unsplashCoraz więcej nieruchomości nabywanych na rynku pierwotnym stanowią mieszkania w standardzie pod klucz. To efekt m.in. braku fachowców i wysokich kosztów usług remontowych. Eksperci z Lafrentz Home i Lafrentz Construction wyjaśniają, dlaczego pakiety wykończeniowe stają się coraz bardziej popularne i kto najczęściej decyduje się na mieszkanie pod klucz.

Ważne zmiany na rynku nieruchomości

Na polskim rynku nieruchomości, szczególnie w segmencie mieszkań oferowanych przez deweloperów, rośnie zainteresowanie pakietami wykończeniowymi. Choć w ogólnym ujęciu sprzedaży nadal dominuje standard deweloperski, to o mieszkania w standardzie pod klucz pyta coraz więcej kupujących.

– Na przełomie 2021/2022 roku wzrosła liczba podpisywanych umów partnerskich z deweloperami, którzy już nie chcieli angażować swoich zespołów do wykańczania pod klucz oferowanych przez siebie nieruchomości. Czas, dodatkowe etaty, procedury i niezadowoleni klienci to główne argumenty zniechęcające deweloperów. Co ciekawe, w tym samym okresie nastąpiły zmiany także w podejściu klienta indywidualnego, który dostrzegł korzyści z rozwiązań, jakie oferują pakiety wykończeniowe. Dotyczyło to wówczas przede wszystkim kupujących mieszkania inwestycyjne szczególnie w kurortach morskich czy górskich – tłumaczy Monika Hercog, dyrektor Lafrentz Home.

Deweloperzy już nie chcą samodzielnie wykańczać mieszkań

Coraz więcej firm deweloperskich rezygnuje z samodzielnego wykańczania mieszkań w standardzie pod klucz.

– Deweloperzy przekonali się, jak trudne to zadanie. Nie chcą już do tego angażować swoich zespołów, ponieważ bardzo często takie prace blokują przejście ekipy na kolejną budowę. Dodatkowo generują większą liczbę reklamacji. Trzeba uruchomić tryb reklamacyjny, znaleźć ekipę, która ją wykona – czasem nową, bo z poprzednim wykonawcą już nie pracują bądź firma się rozpadła. Wolą przekazać wykończenie takiej firmie jak nasza. Zarobić mniej, ale bez kłopotów – mówi Monika Hercog.

Dyrektor Lafrentz Construction zauważa, że powierzenie realizacji wykończenia zewnętrznemu podmiotowi, który się w tym specjalizuje, pomaga deweloperowi lepiej koordynować prace całej inwestycji.

– Lafrentz Home jest odpowiedzią na deweloperskie bolączki, takie jak brak dostępności ekip, problemy z ich niezawodnością czy trudności w utrzymaniu harmonogramu. Dzięki jednemu podmiotowi odpowiedzialnemu za wykończenie nieruchomości nie ma także problemów wynikających z rozproszenia odpowiedzialności pomiędzy różne ekipy. Pozwala to usprawnić realizację inwestycji, co jest szczególnie ważne dla deweloperów stawiających na efektywność i minimalizowanie ryzyka. Dzięki takiej współpracy nie tylko podnosimy standard całego projektu, ale i pomagamy osiągnąć najważniejszy cel klienta, czyli szybkie i sprawne przygotowanie nieruchomości do wynajmu lub użytkowania – zauważa Adam Szmania.

Ekspert: „O pakiet wykończeniowy coraz częściej pyta przysłowiowy Kowalski”

Brak fachowców oraz wysokie koszty usług remontowych sprawiają, że nabywcy nieruchomości coraz częściej korzystają z profesjonalnego wykończenia mieszkania. Szalenie ważna jest też kwestia czasu, a ściślej jego oszczędności.

– Od pół roku obserwujemy ogromny wzrost zapytań o pakiety wykończeniowe i, co ciekawe, w przypadku klienta indywidualnego nie są to już jedynie nabywcy mieszkań inwestycyjnych, ale przysłowiowi Kowalscy, którzy chcą kupić i zamieszkać – mówi Monika Hercog i wyjaśnia, że nabywcy nie chcą już płacić rat kredytu oraz czynszu za mieszkanie, w którym nie mogą zamieszkać lub wynająć, ponieważ trwa w nim remont.

Jakie korzyści daje pakiet wykończeniowy?

Eksperci z Lafrentz Home wskazują, że oferta mieszkań w standardzie pod klucz to przede wszystkim optymalizacja kosztów, skrócony czas wykonania i gwarancja funkcjonalności.

– W przypadku naszych pakietów wykończeniowych to także jakość produktów i prac poparta trzyletnią gwarancją. Proponowane produkty są przez nas sprawdzone i wykorzystywane od kilku lat w realizacjach. Mamy stałych dostawców z dobrą opieką posprzedażową, a historia zamówień i realizacji jest zawsze dostępna w naszej bazie – mówi dyrektor Hercog.

Źródło: Grupa Lafrentz [fragment artykułu]
materiał prasowy

Savills o rynku nieruchomości komercyjnych w Polsce

K.Pyś-Fabiańczyk_SavillsSavills o rynku nieruchomości komercyjnych w Polsce. Zgodnie z raportem Savills „Warehouse and Industrial market in Poland” rynek magazynowy i przemysłowy w Polsce wciąż wykazuje silny potencjał rozwojowy, mimo wyzwań globalnych i lokalnych. Dane za trzy pierwsze kwartały 2024 roku pokazują, że sektor znajduje się w fazie stabilizacji po intensywnych zmianach ostatnich lat, z pozytywnymi sygnałami wskazującymi na dalszy rozwój.

WZROST ZASOBÓW I POPYTU

Na koniec trzeciego kwartału 2024 roku całkowite zasoby nowoczesnej powierzchni magazynowej w Polsce wyniosły 33,95 mln m kw. Warto zaznaczyć, że 20% podaży stanowi region Warszawy i okolic, a kolejne 53% Górnego Śląska, Polski Centralnej, Wrocławia i Poznania. W ostatnich dwóch latach znacząco wzrosły również mniejsze rynki, takie jak Polska Zachodnia (63% wzrostu w ciągu dwóch lat), Trójmiasto, Szczecin, Kraków oraz Polska Wschodnia.

W pierwszych trzech kwartałach roku dostarczono 2,1 mln m kw. nowej powierzchni magazynowej, co oznacza spadek o 33% rok do roku. Najwięcej nowej przestrzeni oddano do użytku we Wrocławiu (373 200 m kw.), w rejonie Warszawy (310 900 m kw., z czego 68% w strefie podwarszawskiej) oraz w Polsce Centralnej (292 900 m kw.). Projekty takie jak: CTPark Gdańsk Port (119 400 m kw.), Panattoni Park Wrocław Logistics South Hub (90 000 m kw.), GLP Wrocław V Logistics Centre (86 200 m kw.), czy Hillwood Zgierz II (77 900 m kw.) podkreślają rosnące znaczenie tych kluczowych lokalizacji dla rozwoju sektora.

Popyt na przestrzeń magazynową utrzymuje się na wysokim poziomie. Całkowita powierzchnia wynajęta brutto w trzech pierwszych kwartałach wyniosła 3,81 mln m kw., co stanowi wzrost o 3% rok do roku. Główne rynki – Warszawa, Polska Centralna i Wrocław – odpowiadają za 56% tego wyniku. Wzrosła również wielkość umów przednajmu– wynajęto z wyprzedzeniem 53% nowo budowanej powierzchni.

STABILIZACJA WSKAŹNIKA PUSTOSTANÓW I CZYNSZÓW

Wskaźnik pustostanów, po wcześniejszych wzrostach, osiągnął 7,8% i zaczął spadać w trzecim kwartale 2024 roku, co wiąże się z równoważeniem podaży z popytem. Najwyższe wskaźniki pustostanów występują w Polsce Zachodniej (21,2%), Lublinie (12.7%) i Polsce Centralnej (11%). Najniższe są z kolei na rynkach wschodzących, takich jak Białystok, Rzeszów, Opole i Szczecin.

Po okresie gwałtownych wzrostów czynszów w latach 2022–2023 obecnie obserwuje się ich stabilizację. Czynsze nominalne za powierzchnie magazynowe oscylują między 3,50 a 6,50 EUR/m kw./miesiąc, przy czym najwyższe stawki notuje się w Warszawie, Krakowie i Trójmieście. Skorygowane o zachęty dla najemców czynsze efektywne wynoszą od 2,90 do 5,80 EUR/m kw./miesiąc w zależności od lokalizacji i rodzaju obiektu.

KIERUNKI ROZWOJU I TRENDY PRZYSZŁOŚCI

W 2024 roku na znaczeniu mocno zyskuje trend nearshoringu, czyli przenoszenia produkcji bliżej rynków docelowych. W obliczu napięć handlowych między Stanami Zjednoczonymi, Unią Europejską i Chinami coraz więcej firm wybiera Polskę jako strategiczną lokalizację dla swoich centrów logistycznych i produkcyjnych.

Obserwujemy stale rosnące zainteresowanie ze strony firm produkcyjnych z całego świata. Znaczący jest tu także wzrost popytu wśród klientów azjatyckich, dla których Polska staje się jedną z kluczowych destynacji do obsługi Europy Zachodniej. Stosunkowo stabilny jest także rynek lokalny, co pozwala liczyć na dalszy rozwój sektora nieruchomości magazynowych” – podkreśla Katarzyna Pyś-Fabiańczyk, Director, Head of Industrial Services Hub, Savills.

Źródło: Savills [fragment artykułu]
materiał prasowy

Deweloper Develia z nowymi mieszkaniami na sprzedaż w Krakowie

City VibeDeweloper Develia z nowymi mieszkaniami na sprzedaż w Krakowie.

Na przełomie października i listopada br. deweloper Develia uzyskała pozwolenia na użytkowanie ponad 340 mieszkań w Krakowie. Aktualnie deweloper przygotowuje się do przekazań kluczy w inwestycjach City Vibe na Płaszowie i Bochenka Vita na Podgórzu Duchackim.

Na przełomie października i listopada br. Develia uzyskała pozwolenia na użytkowanie łącznie 345 mieszkań w swoich krakowskich inwestycjach. W najbliższych dniach uruchomiony zostanie proces przekazywania kluczy w inwestycjach City Vibe oraz Bochenka Vita.

– Kraków stawia przed deweloperami wyzwania dotyczące efektywnego zagospodarowania przestrzeni miejskiej oraz rozbudowy infrastruktury. Develia aktywnie wspiera rozwój tego rynku, realizując komfortowe i funkcjonalne inwestycje mieszkaniowe, które uwzględniają różnorodne potrzeby klientów, zapewniają dostępność komunikacyjną, otoczenie terenów zielonych, a także współgrają z unikalnym charakterem miasta. W celu dalszego zwiększania naszej oferty na początku listopada sfinalizowaliśmy zakup gruntu przy ul. Żabiniec pod realizację kolejnego projektu mieszkaniowego na około 120 lokali mieszkalnych – mówi Paweł Niedziela, kierownik działu sprzedaży w Develii.

Źródło: Develia
materiał prasowy

Outsourcing procesowy w logistyce i produkcji w okresie przedświątecznych pików

Jakub_Kizielewicz_prezes zarządu_Grupa OpteamicZapewnienie stabilności zespołów pracowników w magazynach czy produkcji, to jedno z największych wyzwań, z jakimi mierzą się firmy w okresach przedświątecznych pików. Rywalizacja o pracowników w tych branżach nie słabnie. Wysoka rotacja kadr, trudności z pozyskaniem wykwalifikowanych kandydatów do pracy fizycznej oraz wysokie koszty zatrudnienia sprawiają, że coraz więcej przedsiębiorstw poszukuje alternatywnych rozwiązań, które pozwolą im zachować efektywność operacyjną. Odpowiedzią może być outsourcing procesowy, który budzi tyle samo entuzjazmu co i wątpliwości. O co w tym chodzi? – wyjaśnia Grupa Opteamic, polski kompleksowy dostawca outsourcingu procesowego.

– Outsourcing procesowy to rozwiązanie polegające na zleceniu określonych zadań zewnętrznemu podmiotowi, który realizuje je za pomocą swoich pracowników. Istotą tego modelu jest brak bezpośredniego podporządkowania tych pracowników firmie zlecającej (insourcerowi) – wyjaśnia Jakub Kizielewicz, prezes Grupy Opteamic. – Chodzi o przeniesienie odpowiedzialności za organizację pracy i nadzór nad zatrudnionymi, które pozostają po stronie outsourcera, co pozwala firmie korzystającej z outsourcingu skupić się na swoim biznesie i na ocenie efektów realizowanych zadań, zamiast martwić się, jak utrzymać 100% skład zespołów aby móc realizować określone procesy – kontynuuje Jakub Kizielewicz.

Optymalizacja kosztów i elastyczność operacyjna

Wysokie koszty zatrudnienia zmuszają do poszukiwania ich optymalizacji. Często głównym powodem, dla którego przedsiębiorstwa sięgają po outsourcing procesowy nie jest tylko zapewnienie ciągłości pracy, ale też redukcja kosztów. Nie chodzi tylko o koszty wynagrodzenia, ale też inne obciążenia finansowe – od kosztów rekrutacji, przez szkolenia, aż po świadczenia socjalne i prowadzenie dokumentacji kadrowej. Korzystając z outsourcingu, firma ponosi wyłącznie opłaty uzgodnione w umowie, a pozostałe kwestie formalne pozostają po stronie outsourcera. Dzięki temu przedsiębiorstwo, które korzysta z outsourcingu, może skoncentrować się na realizacji swoich celów biznesowych, nie martwiąc się o kwestie związane z biurokracją kadrową.

Należy przy tym podkreślić, że optymalizacja to nie jedyny atut. Outsourcing procesowy i leasing pracowniczy to przede wszystkim elastyczność operacyjna. Ma to szczególne znaczenie w branżach o dużej sezonowości, takich jak logistyka magazynowa czy produkcja towarów FMCG np. w okresach przedświątecznych. Elastyczność outsourcingu daje możliwość szybkiego zwiększenia lub zmniejszenia liczby pracowników, potrzebnych do realizacji określonych procesów w czasie zwiększonej potrzeby na pracę. Bez konieczności przeprowadzania czasochłonnych rekrutacji. To outsourcer przejmuje odpowiedzialność za zapewnienie ciągłości pracy, nawet w przypadku absencji pracowników.

Na przykład: jeśli jeden pracownik zespołu nie stawi się do pracy, to outsourcer odpowiada za znalezienie odpowiedniego zastępstwa z odpowiednimi kwalifikacjami, co pozwala firmie korzystającej z outsourcingu uniknąć przestojów i problemów organizacyjnych.

Nie oznacza to jednak, że outsourcing i leasing pracowniczy są rozwiązaniami dla każdej organizacji.

 

 

Źródło: Opteamic
materiał prasowy

Polska jednym z najbardziej aktywnych rynków magazynowych w Europie

adrian_semaanPolska jednym z najbardziej aktywnych rynków magazynowych w Europie.

Jak wynika z najnowszego raportu międzynarodowej agencji doradczej Cushman & Wakefield, wolumen podpisanych od stycznia do września umów najmu na rynku magazynowym plasuje Polskę na drugim miejscu w Europie. Jednocześnie, wysoki poziom popytu w połączeniu ze spadkiem liczby projektów budowanych spekulacyjnie przełoży się z czasem na ograniczenie dostępnej do wynajęcia powierzchni.

POPYT: Polska ponownie na magazynowym podium

W III kwartale wolumen transakcji najmu wyniósł ponad 1,1 mln mkw., co oznacza spadek o 34% w porównaniu do poprzedniego kwartału.

Całkowity popyt od stycznia do września tego roku był wyższy o 4% r/r i przekroczył 3,8 mln mkw., co plasuje polski rynek na drugim miejscu w Europie, zaraz za rynkiem niemieckim (4,0 mln mkw.). Potwierdza to jednocześnie, że Polska pozostaje atrakcyjnym miejscem do lokowania inwestycji przemysłowo-magazynowych, na co pracują, między innymi, konkurencyjne koszty logistyczne, w tym energii, pracy i najmu, które są o połowę niższe niż w krajach Europy Zachodniej i do 25% niższe w porównaniu z innymi krajami Europy Środkowo-Wschodniej. Czynniki te, wraz z ciągłym wzrostem branży e-commerce, logistyki i produkcji, utrzymują wysokie zapotrzebowanie na powierzchnie magazynowe,

komentuje Damian Kołata, Partner, Head of Industrial & Logistics/E-Commerce CEE, Cushman & Wakefield.

Na magazynowej mapie Polski w III kwartale dominowały trzy regiony – mazowieckie, gdzie najemcy wynajęli 343 000 mkw., łódzkie z 223 000 mkw. i dolnośląskie – 134 000 mkw. Cztery największe, nowe umowy najmu w okresie od lipca do września zawarto natomiast w województwie mazowieckim i łódzkim. Poufni najemcy sfinalizowali transakcje w CTPark Warsaw West (63 000 mkw.), P3 Warsaw I (50 200 mkw.) i Prologis Park Łódź (41 500 mkw.), a Oriflame w MDC2 Park Łódź South (25 200 mkw.).

W okresie styczeń-wrzesień największy udział w popycie miały firmy logistyczne odpowiadające za 28% podpisanych umów, a zaledwie o 1 pp. niższy udział w wolumenie transakcji najmu miały handel i e-commerce. Na kolejnych miejscach znalazła się produkcja z 12% oraz branża motoryzacyjna mająca 8%. O bardzo dobrej kondycji rynku magazynowego świadczy struktura popytu, w którym za 65% sfinalizowanych w III kwartale transakcji odpowiadały nowe umowy i ekspansje, podczas gdy renegocjacje stanowiły 35%,

dodaje Adrian Semaan, Analityk Rynku, Cushman & Wakefield.

Źródło: Cushman & Wakefield [fragment artykułu]
materiał prasowy

Czy i jak można karać AI wykorzystywaną m.in. przez cyberprzestępców do ataków?

Przemyslaw WojcikDynamicznie rośnie liczba rozwiązań, które w sposób automatyczny kontrolują wykorzystanie jak i rozwój sztucznej inteligencji. To odpowiedź między innymi na dezinformację w postaci dystrybucji fałszywych informacji, zdjęć czy filmów dystrybuowanych w internecie ale także wzrost liczby cyberataków na firmy i instytucje, w czasie których używa się właśnie różnego rodzaju AI. Zmienia się także prawodawstwo, które ma kontrolować wykorzystanie sztucznej inteligencji czego przykładem jest AI ACT uchwalony przez Parlament Europejski. Wydaje się jednak, że wykorzystanie sztucznej inteligencji powinna kontrolować … sztuczna inteligencja z wykorzystaniem różnego zestawu kar. Czy takie rozwiązanie jest możliwe?- analizuje Przemysław Wójcik, ekspert ds. cyberbezpieczeństwa Prezes AMP SA

AI- plusy i minusy w skrócie.

Oczywiście istnieją już aplikacje oraz narzędzia nadzorujące działanie sztucznej inteligencji, a ich liczba rośnie wraz z rozwojem tej technologii oraz zwiększeniem potrzeby nadzoru nad nimi. Takie aplikacje są wykorzystywane do monitorowania, oceny oraz zapewnienia, że algorytmy AI działają zgodnie z założeniami, przestrzegają standardów etycznych, uchwalonych przepisów a także nie wykazują niepożądanych odchyleń lub błędów. To różnego rodzaju platformy, które automatycznie analizują działanie sztucznej inteligencji. Są także wykorzystywane przy projektowaniu nowych funkcjonalności AI.

Historie o kandydacie na wiceprezydenta związane z wykorzystywaniem dzieci, kolportowane w czasie ostatnich wyborów w USA, słynne zdjęcia papieża w futrzanej kurtce czy prezydentów Trumpa i Bidena wspólnie grillujących to tylko niektóre przykłady dezinfomacji tworzonych i dystrybuowanych z użyciem AI. Ale sztuczna inteligencja jest także narzędziem używanym przez cyberprzestępców do przeprowadzania ataków na firmy i instytucje, które mogą prowadzić do strat finansowych, ale także zagrożenia życia ludzkiego.”- komentuje Przemysław Wójcik, ekspert ds. cyberbezpieczeństwa, Prezes AMP SA

Nie ma odwrotu od rozwoju sztucznej inteligencji szczególnie, że przynosi ona także korzyści nie tylko zagrożenia. SI pozwala na automatyzację powtarzalnych zadań, co zwiększa wydajność i oszczędza czas. Może przetwarzać ogromne zbiory danych i dostarczać cennych wniosków, co wspomaga podejmowanie decyzji opartych na faktach. Dzięki SI można dostosować oferty i komunikację do indywidualnych potrzeb użytkowników, poprawiając doświadczenie klienta. Wspiera rozwój nowych technologii i produktów, np. w medycynie (np. diagnoza), transporcie (autonomiczne pojazdy) czy edukacji (spersonalizowane nauczanie). Wykorzystanie SI w systemach monitoringu, rozpoznawania twarzy czy analizy zagrożeń może poprawić bezpieczeństwo w wielu dziedzinach. To tylko niektóre przykłady, które jednak są dowodem na to, że AI obok wielu korzyści generuje także zagrożenia.

Człowiek stara się kontrolować AI

Tym bardziej więc istotny jest nadzór nad jej wykorzystaniem. Akt o Sztucznej Inteligencji (AI Act) to pionierskie rozporządzenie Unii Europejskiej, które wprowadza kompleksowe ramy prawne regulujące rozwój i stosowanie systemów AI. Jego główne założenia mają na celu ochronę praw obywateli, zapewnienie bezpieczeństwa oraz promowanie etycznego i odpowiedzialnego korzystania z AI. Na szczeblu unijnym powołany zostanie **Europejski Urząd ds. Sztucznej Inteligencji** (European Artificial Intelligence Board), który będzie koordynować działania i zapewniać spójność wdrażania regulacji. Za naruszenie przepisów AI Act przewidziano surowe sankcje, sięgające nawet do 6% globalnych rocznych przychodów firmy, co sprawia, że jest to jedno z bardziej restrykcyjnych rozporządzeń na świecie.

Jednak rodzi się pytanie czy człowiek jest w stanie nadążyć za rozwojem sztucznej inteligencji. Czy nie lepiej nadzór nad sztuczną inteligencją przekazać sztucznej inteligencji, która nie tylko kontrolowała by przestrzeganie zasad, ale mogła także karać AI i osoby z niej korzystające? Nałożenie sankcji na tego typu rozwiązania to temat trudny i niejednoznaczny, głównie dlatego, że AI nie posiada świadomości ani poczucia moralności. A to oznacza, że klasyczne formy kary – takie jak więzienie czy grzywny – są dla niej bezcelowe. Zamiast tego, kara dla AI powinna polegać na ograniczeniu jej działania lub nałożeniu sankcji na osoby lub organizacje odpowiedzialne za jej działanie. „ – komentuje Przemysław Wójcik, ekspert ds. cyberbezpieczeństwa, Prezes AMP SA

Jak karać AI?

Jeśli system AI popełnia błędy lub działa w sposób nieetyczny, najprostszą formą „kary” jest jego zawieszenie lub wyłączenie. Przykładem może być wycofanie go z użytku, np. jeśli chatbot rozprzestrzenia dezinformację, jego twórcy mogą go zablokować lub przeprogramować. AI może być „ukarane” poprzez aktualizacje zmieniające jej działanie, w tym przez nałożenie dodatkowych restrykcji, np. ograniczenie dostępu do niektórych danych lub zmniejszenie autonomii. Taka zmiana pozwala na pozostawienie AI w użyciu, ale z wyeliminowaniem jej potencjalnie szkodliwych zachowań.

Ponieważ AI jest narzędziem stworzonym przez ludzi, odpowiedzialność prawna i finansowa spada na twórców lub właścicieli systemu. Przykładowo, firmy mogą być ukarane grzywną lub ograniczeniem możliwości działania, jeśli ich system AI narusza prawo, np. poprzez stosowanie niedozwolonych algorytmów nadzoru. W niektórych sytuacjach można nałożyć na twórców AI obowiązek naprawienia szkód wyrządzonych przez system. Przykładem jest sytuacja, gdy AI wprowadza w błąd klientów – w takim przypadku organizacja może zostać zobowiązana do zrekompensowania strat osobom poszkodowanym. W przypadkach, gdy system AI jest potencjalnie niebezpieczny, jego użycie może zostać ograniczone do „piaskownicy”, czyli kontrolowanego środowiska, gdzie może działać bez dostępu do prawdziwych danych. Dzięki temu można przetestować i poprawić działanie systemu, zanim zostanie on ponownie wdrożony na szeroką skalę. „- komentuje Przemysław Wójcik, ekspert ds. cyberbezpieczeństwa, Prezes AMP SA

Firmy mogą zostać zobligowane do zwiększenia transparentności dotyczącej działania systemu AI, co oznacza regularne raportowanie o decyzjach podejmowanych przez AI, ewentualnych błędach i sposobach ich naprawiania. To działanie przypomina „karę” w postaci dodatkowej odpowiedzialności i pracy administracyjnej dla firmy. W przypadku systemów AI, które są szczególnie szkodliwe lub niezgodne z regulacjami, można nałożyć na firmę lub zespół zakaz dalszego rozwijania tej konkretnej technologii. Może to być skuteczne zwłaszcza w przypadkach AI generujących dezinformację lub naruszających prywatność.

To tylko niektóre przykłady jak ograniczać niepożądane efekty działalności i wykorzystania sztucznej inteligencji. Coraz więcej państw wprowadza do swojego ustawodawstwa nowe przepisy regulujące te kwestie. Ale wydaje się zasadne pytanie czy człowiek jest w stanie nadążyć za rozwojem AI? Czy sztuczna inteligencja nie powinna być kontrolowana przez… sztuczną inteligencją, będącą oczywiście pod kontrolą człowieka. Wydaje się, że mogłoby to przyśpieszyć, zautomatyzować proces nadzoru nad AI i zmniejszyć liczbę niebezpiecznych przypadków tego typu rozwiązań.

Źródło: AMP S.A. / materiał prasowy

Co dają modernizacje infrastruktury tramwajowej?

jess-d-arcy-108296-unsplash
Historia komunikacji tramwajowej w Polsce sięga XIX wieku. Jako pierwsza – w 1866 roku – powstała warszawska sieć. W kolejnych latach do użytku oddawano sieci w kolejnych miastach. Obecnie w Polsce funkcjonuje 15 systemów tramwajowych, obejmujących 30 miast, a inwestycje w infrastrukturę tramwajową odgrywają ważną rolę w rozwoju dzielnic miejskich. Rozbudowa sieci tramwajowej nie tylko ułatwia codzienne przemieszczanie się, ale także stymuluje wzrost gospodarczy, przyciąga nowych mieszkańców oraz rozwija lokalne biznesy. W jaki sposób? Sprawdziliśmy.

Rozwój infrastruktury tramwajowej to większy komfort mieszkańców

Aż 52% ankietowanych w badaniu Barometr Warszawski, przeprowadzonym we wrześniu 2023 r., wybiera komunikację miejską – w tym tramwaje – w codziennych podróżach, dostrzegając jej wygodę i niezawodność w porównaniu do innych środków transportu.

Przemieszczanie się po mieście nowoczesną komunikacją miejską – w szczególności tramwajami – to najlepszy sposób na to, by ominąć korki (których w godzinach szczytu nie brakuje). To duża oszczędność czasu i mniejszy stres związany z codziennymi dojazdami.

Budowa nowych linii tramwajowych jeszcze bardziej podnosi komfort mieszkańców. Rozszerzenie zasięgu transportu do nowych dzielnic umożliwia lepsze skomunikowanie całego miasta i daje mieszkańcom większą elastyczność w wyborze połączeń.

Co więcej, rozwój sieci tramwajowej poprawia dostępność komunikacyjną dla osób z niepełnosprawnościami, seniorów oraz rodzin z dziećmi. Miasta coraz częściej inwestują bowiem w nowoczesne tramwaje wyposażone w niskopodłogowe wagony i udogodnienia dla osób o ograniczonej mobilności.

Tramwaje są zasilane elektrycznie, co zmniejsza emisję zanieczyszczeń, a tym samym przyczynia się do poprawy jakości powietrza i ogólnego komfortu życia w mieście. Dzięki mniejszemu ruchowi samochodowemu spada emisja dwutlenku węgla i szkodliwych substancji, co ma pozytywny wpływ na zdrowie mieszkańców i środowisko.

Budowa nowych linii tramwajowych napędza rozwój miast

Budowa nowych linii tramwajowych nie tylko ułatwia życie mieszkańcom, ale także stwarza dogodne warunki dla rozwoju lokalnych biznesów. Dobra komunikacja miejska jest jednym z kluczowych czynników, na które zwracają uwagę przedsiębiorcy planujący lokalizację swoich firm. Nowe linie tramwajowe sprawiają, że obszary dotychczas słabiej skomunikowane stają się bardziej dostępne, co przyciąga inwestorów i właścicieli małych firm.

Powstają nowe sklepy, restauracje, punkty usługowe i inne obiekty – wyjaśnia mówi Przemysław Majewski z firmy Tormel, specjalizującej się w budowie i modernizacji infrastruktury tramwajowej. – Dzięki temu nie tylko dzielnice stają się bardziej przyjazne dla mieszkańców, ale też kształtują się też nowe miejsca pracy.

Co więcej, inwestycje w nowe linie tramwajowe napędzają rynek nieruchomości. Budowa nowych linii to impuls dla deweloperów do realizacji inwestycji mieszkaniowych w dzielnicach oddalonych od centrum – mówi Przemysław Majewski z firmy Tormel. – Nowi mieszkańcy przyciągają natomiast kolejnych przedsiębiorców, którzy otwierają kawiarnie, restauracje, sklepy oraz inne punkty usługowe. Wniosek jest zatem prosty – kiedy rozwija się infrastruktura tramwajowa, rozwija się całe miasto.

Przyszłość komunikacji tramwajowej

Władze polskich miast widzą potencjał w budowie nowych i modernizacji starych linii tramwajowych. Dlatego w ostatnim czasie nie brakuje takich inwestycji. W tym roku realizujemy prace modernizacyjne m.in. w poznańskiej zajezdni Forteczna. Celem remontu jest poprawa efektywności infrastruktury – mówi Przemysław Majewski z Tormel. – Dużo dzieje się też zajezdniach w Bydgoszczy i Szczecinie, gdzie modernizowane są torowiska i budynki zajezdni.

Rozwój polskiej infrastruktury tramwajowej to odpowiedź na rosnące zapotrzebowanie na wygodny i ekologiczny transport publiczny. Dzięki współpracy z doświadczonymi wykonawcami, jak firma Tormel, realizacja projektów tramwajowych przebiega sprawnie, prowadząc do trwałych i zrównoważonych zmian w tkance miejskiej. Możemy spodziewać się coraz większej liczby inwestycji w budowę i modernizację infrastruktury tramwajowej, co przyczyni się do zrównoważonego rozwoju miast i poprawy jakości życia ich mieszkańców – mówi Przemysław Majewski z firmy Tormel. – My, jako firma realizująca takie projekty, jesteśmy gotowi podjąć się kolejnych wyzwań!

Źródło: Tormel / materiał prasowy

Jak produkty hi-end napędzają rynek dóbr luksusowych?

Ekonomia-audio-luksusu-3W 2023 roku rynek dóbr luksusowych w Polsce zanotował wzrost o 12,2% w porównaniu do poprzedniego, osiągając wartość 42,4 miliarda złotych1. Luksus nie ogranicza się przy tym wyłącznie do świata mody czy motoryzacji. Coraz częściej związany jest z zaawansowaną technologią, w tym z branżą audio. Produkty hi-end, oferujące najwyższą jakość dźwięku i wyjątkowy design, stanowią kluczowy segment luksusowego świata. Wzrost popularności urządzeń audio najwyższej klasy pokazuje, jak dynamicznie rozwija się ten rynek, przynosząc korzyści nie tylko producentom, ale także dystrybutorom i inwestorom.

Rynek audio rośnie a z nim wymagania

W 2023 roku sprzedaż muzyki w Polsce osiągnęła ponad 671,5 mln zł, co stanowi wzrost o 18,3% w porównaniu do poprzedniego roku. Związek Producentów Audio Video (ZPAV) w swoim raporcie podaje, że Polska zajmuje 18. miejsce w globalnym zestawieniu największych rynków muzycznych.

Rynek hi-end w kategorii sprzętu audio to sektor, który od lat przyciąga uwagę inwestorów i konsumentów. Produkty tej klasy, takie jak gramofony, wzmacniacze, a także zestawy głośnikowe, oferują najwyższą jakość dźwięku, co czyni je nieodzownym wyborem dla najbardziej wymagających użytkowników, którzy chcą cieszyć się dźwiękiem najwyższej jakości, aby móc w pełni docenić każdą nutę ulubionych utworów.

Polski producent zestawów głośnikowych Diora Acoustics podkreśla znaczenie tego rynku: Zauważamy, że popyt na sprzęt audio hi-end rośnie z każdym rokiem. Klienci są coraz bardziej świadomi, że doskonałość dźwięku i wyjątkowy design idą w parze z unikalnym doświadczeniem, które oferują nasze produkty – mówi Dorota Wojtusiszyn, Dyrektor ds. Sprzedaży marki Diora Acoustics.

Produkty premium osiągają ceny znacznie wyższe niż standardowe urządzenia. Wynikają one z najwyższej jakości wykonania, zastosowania innowacyjnych technologii oraz dopracowanego w każdym detalu designu. Cena to także odzwierciedlenie rosnącej wartości marki, która kojarzy się z luksusem i ekskluzywnością.

Kim jest klient premium i jakie są jego oczekiwania?

Rynek hi-end przyciąga szczególną grupę konsumentów. Typowy klient premium w segmencie audio to osoba, która ceni sobie jakość dźwięku na najwyższym poziomie, ale równie ważne są dla niej estetyka i innowacyjność. Tacy konsumenci zazwyczaj dobrze orientują się w najnowszych trendach technologicznych i nie boją się inwestować w produkty, które zapewniają im unikalne doświadczenia.

W przypadku klientów hi-end, oczekiwania są bardzo wysokie. Przede wszystkim liczy się doskonałość wykonania – każdy detal urządzenia musi być perfekcyjnie dopracowany. Kolejnym istotnym elementem jest klarowność i czystość dźwięku. Warto jednak zauważyć, że dla tych konsumentów równie istotna jest obsługa klienta na najwyższym poziomie – personalizacja produktów, możliwość dostosowania urządzeń do indywidualnych potrzeb oraz wyjątkowe doświadczenie zakupowe to elementy, które często decydują o wyborze konkretnej marki.

Nasi klienci oczekują od nas nie tylko jakości, ale także wyjątkowego podejścia. Personalizacja to kluczowy aspekt w branży hi-end. Każdy produkt, który opuszcza naszą fabrykę, jest unikalny i dopasowany do indywidualnych potrzeb klienta, zarówno w kwestii brzmienia jak i designu – podkreśla ekspertka z Diora Acoustics. – Nasze produkty to nie tylko sprzęt, to dzieła sztuki, które przenoszą doświadczenie dźwiękowe na zupełnie nowy poziom – dodaje.

Technologie audio napędzają rozwój rynku luksusowego

Firmy działające w segmencie hi-end audio coraz więcej środków przeznaczają na badania i rozwój, co pozwala im oferować klientom produkty spełniające najwyższe standardy jakościowe. Wzrost ten wynika zarówno z rosnącego popytu na produkty luksusowe, jak i z chęci firm do wyróżnienia się na tle konkurencji za pomocą innowacyjnych rozwiązań technologicznych.

Warto również zauważyć, że rozwój rynku hi-end audio to nie tylko odpowiedź na potrzeby konsumentów, ale także rezultat zmian społecznych i ekonomicznych. Rosnąca świadomość ekologiczna sprawia, że coraz więcej firm stawia na zrównoważony rozwój, oferując produkty powstające w zgodzie z tą ideą. W branży audio luksusowe marki zaczynają dostrzegać wartość w ekologicznych rozwiązaniach, co dodatkowo podnosi ich prestiż w oczach świadomych konsumentów.

Naszym celem jest nie tylko dostarczanie doskonałych rozwiązań dźwiękowych, ale także dbanie o środowisko. Wierzymy, że zrównoważony rozwój to przyszłość branży audio – mówi przedstawicielka Diora Acoustics, Dorota Wojtusiszyn. – Realizujemy tę filozofię m. in. poprzez staranny dobór komponentów elektronicznych pochodzenia europejskiego i amerykańskiego, co gwarantuje ich niezawodność oraz wysoką wydajność. Dzięki temu nasze produkty nie tylko oferują najwyższą jakość dźwięku, ale również spełniają standardy zrównoważonego rozwoju – dodaje.

Podsumowując, rynek hi-end audio to dynamicznie rozwijający się segment luksusowy, który nie tylko napędza gospodarkę, ale także wpływa na zmieniające się oczekiwania konsumentów. Wzrost inwestycji w technologie oraz dbałość o zrównoważony rozwój sprawiają, że produkty audio najwyższej jakości stają się coraz bardziej dostępne, a jednocześnie bardziej prestiżowe.

1 https://kpmg.com/pl/pl/home/insights/2024/05/rynek-dobr-luksusowych-w-polsce-nowe-wymiary-luksusu.html

Autor: Diora Acoustics
Źródło: Commplace Sp. z o. o. Sp. K. / materiał prasowy

Rosnące koszty prowadzenia działalności i składki ZUS-owskie bolączką małych przedsiębiorców

liczenie-zl (1)
Rosnące koszty prowadzenia działalności gospodarczej są obecnie największą obawą mikro i małych przedsiębiorstw, o czym informuje blisko 37% z nich. Z kolei niespełna 30% wskazań dotyczy podnoszenia składek na ZUS, a przeszło 27% – nierzetelnych kontrahentów. W czołowej piątce zestawienia znajdują się też takie zagrożenia, jak utrata płynności finansowej oraz wzrost podatków i nakładanie dodatkowych danin. Natomiast najmniej lęków wzbudza kwestia niestabilności politycznej. Do tego widać, że tylko 2,5% badanych stwierdza, iż niczego się nie boi.

Z najnowszego raportu pt. „Obawy i lęki mikro oraz małych firm w Polsce” wiemy, czego obecnie najbardziej obawiają się mikro i małe przedsiębiorstwa. 36,7% uczestników ankiety przeprowadzonej w czwartym kwartale br. wskazuje ogólnie rosnące koszty prowadzenia działalności gospodarczej. Swoje opinie wyraziło 617 reprezentantów firm, które w dniu badania nie zatrudniały więcej niż 50 osób. Do tego ich zeszłoroczny obrót lub całkowity bilans roczny nie przekroczył 10 milionów euro.

– Rok 2024 to największe w historii wzrosty kosztów pracy. Na to wpłynęła m.in. dwukrotna podwyżka płacy minimalnej, a za nią poszły w górę wynagrodzenia w gospodarce. Trudno znaleźć przedsiębiorcę, który tego nie odczuł. Ponadto doszło do największego w historii wzrostu kosztów energii. Już dziś mamy najdroższy prąd w Europie. Nawet jeśli firma zawarła umowę długoterminową, to w jakiejś mierze dotknęły ją te zmiany. Nawarstwienie się tych dwóch elementów sprawia, że pierwsza pozycja wśród obaw nie jest dla mnie zaskoczeniem, zwłaszcza że w prognozach widzimy dalszy wzrost kosztów pracy i prądu, choć nieco wolniejszy – komentuje ekonomista Marek Zuber z Akademii WSB.

Jak podkreśla Grzegorz Kostrzewa, współautor ww. raportu z kancelarii restrukturyzacyjnej ProPrawni, koszty wpływają bezpośrednio na rentowność i stabilność finansową firm, zwłaszcza tych mniejszych, które dysponują ograniczonymi zasobami. Według eksperta, każdy, kto prowadzi biznes, zdaje sobie sprawę z tego, że koszty energii, surowców oraz wynagrodzeń mogą gwałtownie wzrosnąć i są trudne do przewidzenia oraz kontrolowania. Taki stan rzeczy będzie prowadził do konieczności oceny zasadności dalszego prowadzenia działalności gospodarczej.

– Rosnące koszty działalności to groźny problem dla najmniejszych firm, bo duże łatwiej sobie z tym radzą ze względu na efekt skali. Dlatego też niektóre państwa wspierają mikroprzedsiębiorstwa. Tak jest np. we Francji, gdzie pomoc obejmuje zawody wymierające, a więc m.in. szewców, zegarmistrzów czy krawców. Robi się to, aby najmniejsze podmioty mogły przetrwać. Takie podejście ma uzasadnienie ekonomiczne. Gdyby bowiem np. szewc zamknął swój zakład, to mógłby stać się bezrobotnym z prawem do zasiłku. A jeśli zatrudniał pracowników, to i oni dostaliby takie świadczenie – mówi prof. Elżbieta Mączyńska, ekonomistka i prezes honorowa Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego.

Na drugim miejscu w rankingu obaw mikro i małych przedsiębiorców widzimy podnoszenie składek na ZUS – 29,5%, a na trzecim – nierzetelnych kontrahentów – 27,2%. Grzegorz Kostrzewa zaznacza, że dla wielu przedsiębiorców ww. składki stanowią istotną część szerokiej kategorii kosztów prowadzonej działalności gospodarczej. Jak zaznacza współautor raportu, szacuje się, że w Polsce JDG prowadzi ponad 1,7 mln osób, z których nawet 40-45% nie zatrudnia pracowników. Dla takich przedsiębiorców wprowadzenie zmian w obliczaniu wysokości składki zdrowotnej powoduje znaczne zmniejszenie rentowności biznesu.

– Im jest nam trudniej, tym mamy większe problemy w płatnościach, również do swoich kooperantów. W ubiegłym roku obserwowaliśmy takie zjawisko, w bieżącym również mamy z nim do czynienia. Wprawdzie wzrost gospodarczy jest lepszy, ale niestety rosnące koszty doprowadziły do tego, że sytuacja w wielu branżach wcale się nie poprawiła względem 2023 roku, a w niektórych nawet się pogorszyła. To sprawia, że pojawiają się zupełnie słuszne obawy o nierzetelnych kontrahentów – stwierdza Marek Zuber.

Z kolei na czwartej pozycji wśród obaw znajduje się utrata płynności finansowej – 20,5%. Czołową piątkę zamyka zaś podnoszenie podatków i nakładanie dodatkowych danin – 18,1%. Jak podkreśla prof. Mączyńska, każda firma ma bieżące zobowiązania niezbędne do prowadzenia działalności. Brak środków na ich uregulowanie jest dla mikroprzedsiębiorstwa niebezpieczną sytuacją. W skrajnym przypadku grozi to bankructwem. Wtedy problemy z uzyskaniem zapłaty mają np. pracownicy i kontrahenci. Bywa, że mamy do czynienia z efektem domina, tzn. utrata płynności finansowej jednej firmy powoduje takie trudności innego podmiotu.

– Jeśli nieco ponad 18% uczestników sondażu obawia się podnoszenia podatków i nakładania dodatkowych danin, to nie jest to duża grupa. Ci, którzy wybrali tę odpowiedź, mają takie obawy z ostatnich lat. Wówczas żyliśmy w gospodarce, w której podejmowano działania pod hasłem „Obniżamy podatki”. Oczywiście, robiono tak, ale przeważnie dla niewielkiej grupy. W zamian za to wprowadzano różnego rodzaju opłaty i parapodatki, a przykładem tego jest zmiana sposobu rozliczania składki zdrowotnej. Dziś pewnie nikt nie podniesie podatków, bo to byłoby polityczne samobójstwo. Natomiast parapodatki nie są już tak bardzo bezpośrednio widoczne dla sporej części społeczeństwa – dodaje ekspert z Akademii WSB.

Z przygotowanej listy obaw przedsiębiorcy najrzadziej wybierają odpowiedź dotyczącą niestabilności politycznej – 1,2%. Wyżej w rankingu widać kontakty z bankami lub leasingodawcami – 3,9%, wojnę na terytorium RP – 4,9%, a także biurokrację sprawozdawczą – 9,3%.

– Wymienione lęki to kwestie drugorzędne w porównaniu z bardziej bezpośrednimi wyzwaniami operacyjnymi. Dla mniejszych podmiotów gospodarczych kluczowe pozostają codzienne, namacalne trudności, związane z bieżącym prowadzeniem działalności, takie jak płynność finansowa, dostęp do rynku czy koszty operacyjne. One wywierają bezpośredni wpływ na zdolność firm do przetrwania na konkurencyjnym rynku – analizuje Grzegorz Kostrzewa.

Natomiast z raportu jeszcze wynika, że tylko 2,5% ankietowanych niczego się nie boi. Z kolei 4,1% respondentów stwierdza, że obawia się czegoś, co nie zostało uwzględnione przez autorów raportu, a 2,3% – nie potrafi się określić w tej kwestii. Ekspert z kancelarii ProPrawni zwraca uwagę na pierwszy wskazany tutaj wynik. Jego zdaniem, odzwierciedla on wysoki poziom niepewności i zagrożeń, z którymi aktualnie mierzy się ww. sektor przedsiębiorstw. Niski odsetek tych odpowiedzi wskazuje na to, że przedsiębiorcy funkcjonują w środowisku charakteryzującym się dużą zmiennością otoczenia makroekonomicznego. To wzmaga ich poczucie niepewności co do przyszłości.

– To nieco dziwna sytuacja, że przedsiębiorca niczego się nie obawia. To bowiem oznacza, że nie boi się ani konkurencji, ani żadnych zdarzeń nadzwyczajnych. Natomiast każdy biznes jest obarczony jakimś ryzykiem. Mam na myśli m.in. utratę płynności finansowej, niepowodzenie na rynku czy upadłość. Weźmy pod uwagę niedawną powódź. Czy na zalanych terenach można znaleźć przedsiębiorcę, który nie ucierpiał? Jeśli ktoś się nie boi, to może ma olbrzymie zaplecze finansowe lub jest skłonny dopłacać do biznesu – podsumowuje prof. Elżbieta Mączyńska.

(MN, Listopad 2024 r.)

© MondayNews Polska / materiał prasowy

Bezpieczne podróże w okresie świątecznym – o czym pamiętać zamawiając przewóz przez aplikacje?

Taxi_swieta
Święta Bożego Narodzenia to wyjątkowy czas, który często chcemy spędzić w gronie najbliższych. Aby móc się z nimi spotkać, niejednokrotnie musimy przemierzyć dziesiątki, a nawet setki kilometrów. Stres, trudne warunki atmosferyczne, pośpiech i rozmowy w tle nam tego nie ułatwiają. Dlatego coraz częściej decydujemy się na zlecanie świątecznych przejazdów kierowcom aplikacyjnym. Czym się kierować przy ich wyborze? Podpowiadamy.

Zdrowia, szczęścia, bezpieczeństwa

Okres świąteczny to czas wzmożonego ruchu na polskich drogach. Widać to nie tylko z pozycji kierowcy i pasażera, ale także w policyjnych statystykach, informujących o liczbie wypadków drogowych. Choć zimą staramy się jeździć ostrożniej, pod wpływem świątecznego stresu i pośpiechu częściej niż zwykle dochodzi do stłuczek.

– Ryzyko awarii pojazdu, wzmożony ruch, wszechobecny stres i brak czasu, a także większe prawdopodobieństwo kolizji – to wszystko sprawia, że w czasie świąt znacznie chętniej decydujemy się oddać w ręce doświadczonych kierowców. Chętniej wybieramy także podróże pociągiem, a przejazd z dworca zamawiamy w popularnych aplikacjach przewozowych. Korzystając z systemu ocen, możemy kierować się nie tylko ceną, ale także wybierać kierowców, którzy wzbudzają nasze pełne zaufanie – podkreśla Łukasz Witkowski, Co-founder Natviol, aplikacji rozliczeniowej dla kierowców i kurierów.

Bezpieczeństwo jest fundamentalną wartością dla zdecydowanej większości podróżujących. Aplikacje przewozowe mają obowiązek weryfikowania nie tylko uprawnień kierowców, ale także stanu technicznego samochodów, za pośrednictwem których świadczone są usługi przewozowe. Na bieżąco monitorowany jest także czas pracy wszystkich kierowców. Warto pamiętać, że w połowie roku nałożono na kierowców z aplikacji szereg dodatkowych obowiązków. To m.in. konieczność weryfikacji tożsamości, złożenie oświadczenia o niekaralności czy posiadanie prawa jazdy od co najmniej 12 miesięcy. Dodatkowo, operatorzy najpopularniejszych aplikacji regularnie przeprowadzają także szkolenia edukacyjne z zakresu podnoszenia standardu obsługi przejazdów, a wszyscy kierowcy rażąco łamiący obowiązujące przepisy są automatycznie blokowani. Dzięki temu każdy pasażer zyskuje pewność, że powierza swoje bezpieczeństwo, zdrowie i życie, w ręce zawodowca.

Święta – dla jednych dodatkowe wydatki, dla innych dodatkowe zarobki

Grudzień to czas, kiedy znacznie bliżej przyglądamy się zawartości swojego portfela. Rosnąca świadomość ekonomiczna i ekologiczna sprawiają, że coraz częściej ograniczamy korzystanie z własnego samochodu i coraz chętniej wybieramy współdzielone przejazdy aplikacyjne. W ten sposób nie tylko oszczędzamy nerwy, czas i pieniądze, ale także zyskujemy wolność spędzania świątecznego czasu na własnych zasadach.

– Święta Bożego Narodzenia oraz Sylwester to doskonały moment, by szybko i łatwo dorobić do budżetu, który często z końcem roku wydaje się być mniej lub bardziej nadszarpnięty – zaznacza Łukasz Witkowski z Natviol – Eksperci szacują, że w okresie świątecznym zapotrzebowanie na kierowców aplikacyjnych jest nawet o 80% wyższe w stosunku do dni powszednich. Warto pamiętać, że gorący sezon rozpoczyna się już w pierwszej połowie grudnia, kiedy większość firm organizuje świąteczne spotkania dla swoich pracowników.

Na rodzimym rynku transportowym nadal brakuje kierowców aplikacyjnych, dlatego większość pośredników oferuje dodatkowe zniżki ubezpieczeniowe w ramach bonusu do wynagrodzenia podstawowego. Warto zatem prześledzić dokładnie wszystkie warunki stawiane przez popularnych operatorów i pośredników oraz postawić na partnera, któremu nasz los nie jest obojętny. Nie tylko od święta.

O czym pamiętać, by bezpiecznie korzystać z przejazdów aplikacyjnych?

Wybierając swojego kierowcę – w czasie świąt i nie tylko – w pierwszej kolejności warto zwrócić uwagę na ogólnie dostępną ocenę jakości świadczonych przez niego usług. Rozpoczynając podróż z nieznanym kierowcom, warto pamiętać, że swoją własną postawą możemy wpłynąć na własne bezpieczeństwo. Utrzymujmy stały kontakt telefoniczny lub tekstowy z jedną z najbliższych nam osób, a także poinformujmy ją jakim samochodem i na jakiej trasie się poruszamy.

Każde niepokojące nas zachowanie kierowcy możemy zgłosić bezpośrednio pod numer alarmowy 112. Zwracajmy uwagę na dziwne pytania padające ze strony kierowcy i starajmy się nie podawać nikomu obcemu zbyt wielu informacji osobistych. Pamiętajmy, że każdy rodzaj kontaktu fizycznego to sytuacja alarmowa, dlatego starajmy się utrzymywać odpowiedni dystans. Nie przyjmujmy także od kierowcy jedzenia lub napojów, które mogły zostać „wzbogacone” o środki psychoaktywne wpływające na zdolność utrzymywania uwagi i kontroli.

Kwestia bezpieczeństwa pasażerów jest kluczowa dla wszystkich operatorów aplikacyjnych. W tym celu uruchamiane są specjalne zespoły pracowników, których zadaniem jest nieustanne trzymanie ręki na pulsie. Firmy aktywnie zachęcają pasażerów, by niezwłocznie alarmowali o wszelkich nieprawidłowościach i nadużyciach, nawet tych pozornie błahych i nieistotnych. W zamian za odpowiedzialną postawę nagradzają klientów atrakcyjnymi bonusami na kolejne przejazdy.

Nagrodą nie do przecenienia jest natomiast bezpieczeństwo – zarówno własne, jak i innych pasażerów. Dzięki wspólnemu zaangażowaniu i odpowiedzialności możemy minimalizować ryzyko zagrożeń, które mogą pojawić się podczas podróży. Wczesne zgłaszanie wszelkich nieprawidłowości pozwala operatorom aplikacji na szybkie reagowanie, co skutecznie podnosi poziom ochrony wszystkich użytkowników. Dbanie o bezpieczeństwo to wspólna sprawa, a każdy zgłoszony sygnał może przyczynić się do stworzenia bezpieczniejszego środowiska dla każdego pasażera.

Autor: Natviol
Źródło: Commplace Sp. z o. o. Sp. K. / materiał prasowy

Oświetlenie w biurze ma wpływ na komfort, estetykę i produktywność

©Tom Kurek_TS501883_32+1_2048Oświetlenie w przestrzeni biurowej jest kwestią, której często przypisuje się znaczenie drugorzędne, ograniczając jego rolę niemal wyłącznie do estetyki. Tymczasem ma ono bezpośredni wpływ na ergonomię, atmosferę, a także komfort i produktywność pracowników, nie wspominając o wpływie na estetykę przestrzeni biurowej.

Światło dzienne  – wciąż absolutny „must have”

Światło dzienne jest głównym czynnikiem wspierającym naturalny rytm dobowy człowieka. Zapewnienie jego odpowiedniej ilości w miejscu pracy przekłada się na poprawę efektywności, redukuje zmęczenie oczu oraz pozytywnie wpływa na ogólne samopoczucie. Nie bez znaczenia jest również fakt, że duża ilość światła naturalnego w przestrzeni biurowej pozwala znacznie ograniczyć zużycie energii.

Oświetlenie miejsc pracy regulowane jest przez odpowiednie normy i przepisy BHP – mówi Anna Branicka, Leading Architect w Design Anatomy. W świetle tych przepisów, niezbędne jest zapewnienie naturalnego oświetlenia dla każdego stanowiska pracy stałej powyżej 4 godzin. Badania pokazują, że pracownicy mający dostęp do naturalnego światła są o 15% bardziej produktywni i odczuwają mniejsze zmęczenie oczu. Warto również zaznaczyć, że wskaźnik Daylight Factor, który opisuje, jak dobrze światło naturalne dociera do wnętrza budynku, jest jednym z kryteriów certyfikacji BRREAM. Wszystko to sprawia, że obecnie przy projektowaniu biur dąży się do maksymalizacji dostępu do światła naturalnego.

Funkcjonalność i komfort

W znacznej części biur komfort dziennego światła nie może zostać zapewniony, zatem z pomocą przychodzą mniej i bardziej powszechnie dostępne rozwiązania, które mogą być także pomocne w zapewnieniu zdrowych i komfortowych warunków pracy. Dobór barwy i natężenia światła powinien uwzględniać przede wszystkim typ zadań wykonywanych przez pracowników oraz czas ich realizacji.

Selekcja optymalnego oświetlenia wymaga umiejętnego połączenia kilku rodzajów światła, takich jak oświetlenie ogólne, zadaniowe i dekoracyjne – mówi Magdalena Kluba, Starszy Lider Zespołu, Dział Projektów Wnętrz w Iliard Architecture & Interior Design. Ważne jest, aby zapewnić odpowiednią ilość światła na stanowisku pracownika, co może zapobiec zmęczeniu oczu oraz poprawić koncentrację i wydajność. Istotne jest również wybór barwy światła. Zbyt zimne oświetlenie może powodować uczucie chłodu i dystansu, natomiast zbyt ciepłe – obniżać skupienie. Idealnym rozwiązaniem jest światło neutralne, o temperaturze barwowej między 4000K a 5000K, które zapewnia komfort pracy i odpowiednią jasność przestrzeni.

Z uwagi na zróżnicowane potrzeby pracowników, porę dnia czy ilość światła dziennego wynikającego z danej pory roku, najczęściej stosowanym rozwiązaniem w przestrzeniach biurowych jest implementacja systemów pozwalających na regulację barwy i natężenia światła. Jak zauważa Anna Branicka:

Regulowane oświetlenie biurowe oferuje wiele możliwości adaptacji do różnorodnych potrzeb. Chętnie sięgamy po rozwiązania pozwalające na zmianę temperatury barwowej, odwołując się tym samym do naturalnej zmiany barwy światła naturalnego, która wpływa na wyciszenie lub pobudzenie organizmu.  Rozwiązania powinny być intuicyjne i łatwe w obsłudze, a także umożliwiać użytkownikom indywidualne dostosowanie warunków świetlnych na swoich stanowiskach pracy. Nieprawidłowo dobrane lub rozmieszczone oświetlenie może powodować dyskomfort zarówno fizyczny (ból oczu, łzawienie), jak i psychiczny (senność, rozdrażnienie czy zmęczenie).

Odpowiednio zaprojektowane oświetlenie niesie ze sobą istotny aspekt, jakim jest kształtowanie atmosfery panującej w przestrzeni biurowej, która bezpośrednio wpływa zarówno na samopoczucie pracowników, jak i postrzeganie samego miejsca pracy.

Odpowiednio dobrane światło może sprawić, że biuro będzie postrzegane jako przyjazne, nowoczesne, dynamiczne, lub wręcz przeciwnie – spokojne i sprzyjające skupieniu – mówi Magdalena Kluba. Na przykład, oświetlenie z możliwością regulacji intensywności pozwala na dostosowanie nastroju przestrzeni do pory dnia czy charakteru spotkania. Coraz popularniejsze są również biura, które korzystają z dynamicznych systemów oświetleniowych, symulujących naturalny cykl światła dziennego – od ciepłego światła poranka po chłodniejsze odcienie popołudnia, co pozytywnie wpływa na rytm pracy i samopoczucie pracowników.

Najnowsze rozwiązania techniczne pozwalają wykorzystać lampy także do jeszcze jednej funkcji: wpływu na akustykę pomieszczeń. Design Anatomy projektując biuro w Olivia Centre dla Just Join IT wykorzystało lampy o podwyższonych parametrach akustycznych, co w połączeniu z natryskowym tynkiem akustycznym, sufity o odpowiednich parametrach, a także panelom zawieszanym nad stanowiskami pracy pozwoliło na znaczącą redukcję poziomu hałasu i pogłosu w pomieszczeniach.

Design i styl

Mówiąc o oświetleniu w przestrzeniach biurowych nie można pominąć jego funkcji estetycznej. Odpowiedni dobór oświetlenia jest w stanie wykreować przestrzeń, która oprócz wspomnianej poprawy efektywności i samopoczucia, jest atrakcyjna dla oka i w której po prostu chce się przebywać. W tym celu architekci wykorzystują szereg zabiegów i typów systemów oświetleniowych.

Projektanci wnętrz coraz częściej kładą nacisk na odpowiednie dobieranie opraw oświetleniowych, które nie tylko zapewniają odpowiednie warunki do pracy, ale również stanowią dekoracyjne dopełnienie całości – mówi Anna Branicka. Lampy, jako elementy dekoracyjne, mogą być wykonane z różnorodnych materiałów, które dodatkowo wzbogacają estetykę wnętrza. W nowoczesnych biurach często spotykamy oświetlenie wykonane z metalu, szkła, betonu czy drewna. Każdy z tych materiałów wnosi do przestrzeni inną energię – metal i szkło dodają wnętrzu industrialnego, nowoczesnego charakteru, podczas gdy drewno i tkaniny mogą ocieplić przestrzeń i nadać jej bardziej organiczny, naturalny wygląd. Warto również pamiętać, że odpowiednio dobrane oświetlenie może subtelnie nawiązywać do stylu wnętrza – od minimalistycznych, geometrycznych form, przez klasyczne, eleganckie żyrandole, aż po ekstrawaganckie, artystyczne instalacje.

Magdalena Kluba zwraca również uwagę na istotną rolę oświetlenia dodatkowego:

Istotnym dopełnieniem wnętrza może być oświetlenie punktowe – światła kierunkowe, takie jak lampy stołowe czy podłogowe, pozwalające na bardziej precyzyjne doświetlenie konkretnych obszarów pracy. Dodaje ono wnętrzom przytulności i tworzy bardziej osobisty klimat. Obecnie standardem w biurach stały się również technologie LED, nie tylko ze względu na ich energooszczędność, ale również możliwość dostosowania do różnorodnych potrzeb. Lampy LED pozwalają na tworzenie ciekawych efektów wizualnych, jak np. ukryte źródła światła, które optycznie powiększają przestrzeń, czy kolorowe akcenty wprowadzające do wnętrza dynamikę.

Trendy w oświetleniu biurowym

Nowoczesne biura coraz częściej stawiają na innowacyjne podejście do kwestii oświetlenia, które ma za zadanie zarówno poprawę warunków pracy, jak i podkreślenie unikalnego charakteru przestrzeni. Aktualnie na rynku biurowym można zaobserwować trzy umacniające się trendy. Jak zauważa Magdalena Kluba:

Human-Centric Lighting to systemy oświetleniowe, które dostosowują barwę i intensywność światła do naturalnych rytmów biologicznych człowieka. Tego typu oświetlenie wspiera wydajność pracowników, poprawia ich samopoczucie i wpływa na lepszy sen. Jest to technologia, która coraz częściej pojawia się w nowoczesnych biurach, dbających o zdrowie i komfort pracy swoich zespołów. Równolegle, w dobie coraz większej świadomości ekologicznej, oświetlenie staje się istotnym elementem zrównoważonego projektowania biur. Energooszczędne technologie, takie jak LED, a także wykorzystanie naturalnego światła dziennego poprzez duże przeszklenia, stają się standardem. Popularnym trendem jest również integracja oświetlenia z systemami smart building, które automatycznie regulują intensywność światła w zależności od ilości światła naturalnego.

Mateusz Szczeciński, architekt w Design Anatomy, zwraca również uwagę na wciąż rosnącą popularność systemu DALI (Digital Addessable Lighting Interface), który powstał przy współpracy takich firm jak m.in. Philips, Helvar, Osram i Tridonic na przełomie XX i XXI wieku.

Głównym atutem DALI jest centralne zarządzanie oświetleniem danej przestrzeni wraz z integracją ze światłem naturalnym w celu oszczędności energii. System zwiększa bezpieczeństwo i wygodę, ale także umożliwia detekcję obecności osób oraz pozwala na integrację oświetlenia z innymi systemami budynkowymi w tym BMS. Dzięki szerokim możliwościom indywidualnego dostosowania parametrów oświetlenia do wymagań i preferencji użytkownika, daje możliwości dowolnego aranżowania scen świetlnych w zależności od potrzeby. Oznacza to, że w jednym pomieszczeniu możemy mieć przygotowane kilka opcji oświetleniowych – światło mocne do spotkania na szczycie, przyciemnione do prezentacji na rzutniku czy też nastrojowe do oglądania filmów czy relaksu w czasie wolnym.

 materiał prasowy

Rynek inwestycyjny: Deweloperzy najbardziej aktywni we Wrocławiu

Aleksandra Balczewska_Knight Frank
Nowa podaż na rynku biurowym we Wrocławiu w pierwszych III kwartałach 2024 roku należała do najwyższej spośród głównych miast regionalnych. Popyt na wynajem powierzchni biurowych również pozostaje silny i w samym III kwartale 2024 roku przekroczył 43 000 m kw.

Zasoby biurowe na trzecim największym rynku biurowym w Polsce na koniec III kwartału szacowane były na 1,37 mln m kw., stanowiąc niemal 11% całkowitych zasobów biurowych w Polsce.

Aktywność wrocławskich deweloperów wyróżnia ten rynek na tle pozostałych regionów. Od początku roku rynek biurowy we Wrocławiu powiększył się o ponad 32 000 m kw., a jeżeli do końca roku zostaną ukończone planowane inwestycje, to nowa podaż w 2024 toku wyniesie niemal 55 000 m kw., co będzie największą wartością wśród miast regionalnych,” – komentuje Michał Kusy, młodszy konsultant w dziale badań rynku w Knight Frank.

Na koniec III kwartału w budowie pozostawały trzy inwestycje o łącznej powierzchni ponad 38 000
m kw. Podobnie jak w innych miastach, również we Wrocławiu, zauważalny jest trend malejącej ilości realizowanych obiektów, a poziom powierzchni w budowie jest najniższy od dekady.

Zainteresowanie najemców powierzchnią biurową pozostaje na stabilnym poziomie. Od stycznia do września 2024 roku podpisane umowy najmu opiewały na 96 000 m kw. powierzchni biurowej, co było drugim najwyższym wynikiem wśród miast regionalnych,” – dodaje Aleksandra Balczewska, starszy negocjator w Knight Frank.

Udział wrocławskiego popytu w całkowitym wolumenie transakcji na największych rynkach regionalnych wynosi 19%.

W strukturze transakcji największy udział miały renegocjacje, które odpowiadały za ponad 58% wynajętej powierzchni w pierwszych trzech kwartałach 2024 roku. Nowe umowy stanowiły 37% udziału, a ekspansje zaledwie 2%.

W dalszym ciągu obserwujemy dominację firm z sektora IT, którzy generują największy popyt na powierzchnie biurowe we Wrocławiu. Na koniec września wolumen wynajętej powierzchni przez te firmy wyniósł 38%,” – uzupełnia Aleksandra Balczewska.

Wysoka nowa podaż nie zdołała zrównoważyć silnego popytu, co przełożyło się na wzrost współczynnika pustostanów o 1,5 pp. względem poprzedniego kwartału. Na koniec września wskaźnik wyniósł 19,7%.

Czynsze wywoławcze we Wrocławiu na koniec III kw. 2024 roku pozostały stabilne względem poprzedniego kwartału i zazwyczaj wahały się między 10,00 a 16,00 EUR/m kw./miesiąc. Jednak czynsze za najlepsze powierzchnie w nowopowstających budynkach mogą przekraczać ten poziom. Opłaty eksploatacyjne na koniec września 2024 roku również pozostały na stabilnym poziomie
i zwykle mieszczą się w przedziale od 16,00 do 31,00 PLN/m kw./miesiąc.

Źródło: Knight Frank
materiał prasowy

Inwestycja w Gdańsku spod szyldu Unidevelopment SA z certyfikatem BREEAM

Kusocinskiego_Gdansk
Inwestycja w Gdańsku spod szyldu Unidevelopment SA z certyfikatem BREEAM.

Zrównoważony charakter inwestycji Kusocińskiego realizowanej przez Unidevelopment SA na gdańskiej Morenie został potwierdzony przez niezależnych ekspertów. Projekt uzyskał certyfikat BREEAM, otrzymując ocenę Very Good. Analizie poddano wiele kryteriów, w tym elementy związane z ekologią i wpływem na komfort życia przyszłych mieszkańców.

Budynek powstający przy ul. Kusocińskiego w Gdańsku ma zróżnicowaną bryłę, sięgającą od 7 do 9 kondygnacji. Powstają w nim 132 nowoczesne mieszkania o powierzchniach od 26 m² do 130 m². Jego architektura nawiązuje do tradycji polskiego modernizmu, a elewacja z jasną okładziną nadaje mu nowoczesnego, a zarazem eleganckiego wyglądu. Projekt dobrze wpisuje się w otoczenie, w którym dominuje zieleń i przyjaźnie rozplanowana zabudowa wielorodzinna.

– Wymogi certyfikacji BREEAM mają wpływ na cały proces powstawania inwestycji – od projektowania po realizację prac budowlanych oraz na jego późniejszą eksploatację. W ramach projektu uwzględniliśmy szereg rozwiązań ważnych dla środowiska naturalnego, jak i przekładających się na niższe koszty użytkowania obiektu i wyższy komfort życia mieszkańców. Uzyskanie certyfikatu nie byłoby również możliwe bez podjęcia odpowiednich działań w trakcie prac prowadzonych na terenie inwestycji – np. w zakresie segregacji odpadów. Ponadto inwestycja Kusocińskiego powstaje z wykorzystaniem certyfikowanych materiałów – mówi Dariusz Huta, Dyrektor Biura Zarządzania Projektami Unidevelopment SA.

Źródło: Unidevelopment SA
materiał prasowy

Badania, technologie i innowacje, które zmieniają zasady gry

heidi-sandstrom-466619-unsplashW dobie zaawansowanych technologii, świat mody już dawno przestał być jedynie kwestią projektu, kroju i szycia. Współczesne podejście do produkcji odzieży wykracza daleko poza tradycyjne metody, przekształcając się w złożony proces, w którym kluczową rolę odgrywają badania, innowacje technologiczne oraz analizy rynkowe. Marki, które chcą mieć na rynku znaczenie i obronić się wśród napływającej z różnych stron konkurencji, inwestują obecnie nie tylko w tkaniny i dodatki, ale także w technologie cyfrowe, analizy danych oraz badania nad komfortem noszenia i ekologicznymi rozwiązaniami.

Od designu do zrównoważonej produkcji

Dzisiejszy rynek modowy wymaga od marek odzieżowych coraz bardziej innowacyjnych rozwiązań. Współczesne podejście do produkcji odzieży opiera się na dążeniu do większej funkcjonalności, trwałości i odpowiedzialności ekologicznej.

– Kiedy zaczynamy pracę nad nową kolekcją, analizujemy najnowsze dane dotyczące trendów, ale również oczekiwania naszych klientów w zakresie komfortu, funkcjonalności i zrównoważonego rozwoju. Zależy nam, aby nasze produkty nie tylko odpowiadały na obecne oczekiwania modowe, ale także wspierały klientów w codziennym życiu, oferując im komfort i funkcjonalność oraz pewność, że wybierają produkt maksymalnie zrównoważony. By robić to w sposób odpowiedzialny wykorzystujemy nowe technologie oraz analizujemy szereg danych rynkowych – mówi Katarzyna Arendt, CEO marki ZAPS.

Oprócz klasycznych elementów designu, dzisiejsze projekty uwzględniają wyniki badań nad preferencjami konsumentów oraz rozwój tkanin, które odpowiadają na potrzeby aktywnego stylu życia.

Aby kolekcje były trwałe, należy przykładać maksymalna wagę do jakości materiałów i sposobów ich pozyskiwania. To jeden z elementów składowych zrównoważonej produkcji w branży odzieżowej. Klienci coraz częściej oczekują ubrań, które posłużą im przez wiele sezonów i pozostaną w dobrym stanie. By zatem moda była nie tylko stylowa, ale i świadoma, pierwszy krok w tym kierunku muszą wykonać marki, które u źródła pomyślą o wykorzystaniu innowacyjnych rozwiązań w celu zapewnienia równowagi produkcyjnej i środowiskowej.

Badania nad komfortem i funkcjonalnością: na co zwracają uwagę marki

Badania nad nowymi materiałami i innowacyjnymi tkaninami są jednym z głównych kierunków rozwoju branży. Współczesne firmy modowe współpracują m.in. z laboratoriami naukowymi, aby opracowywać tkaniny, które łączą w sobie właściwości techniczne i estetyczne. Przykładem są tkaniny o właściwościach termoregulacyjnych, które dostosowują się do temperatury ciała, lub tekstylia odporne na wodę, które są jednocześnie przewiewne.

W przypadku tkanin, z których produkowana jest odzież codzienna, szczególnie ważne jest zapewnienie maksymalnej jakości i trwałości, która przełoży się na komfort i długość używania. Marka ZAPS, której produkty cieszą się od lat uznaniem Polek, kładzie szczególny nacisk na ten aspekt.

– Nasze testy obejmują analizę trwałości materiału, odporności na blaknięcie oraz rozciąganie. Sprawdzamy również, jak ubrania reagują na różne warunki atmosferyczne i codzienne użytkowanie. Te badania pozwalają nam tworzyć odzież, która spełnia oczekiwania nawet najbardziej wymagających klientów – podkreśla Ludwika Wachulec, konstruktor odzieży damskiej marki ZAPS.

Wyzwania związane z ochroną środowiska oraz rosnące wymagania konsumentów w zakresie etycznej produkcji skłaniają branżę do wdrażania coraz bardziej zrównoważonych rozwiązań. Innowacje obejmują nie tylko wybór ekologicznych materiałów, ale także wdrażanie procesów ograniczających zużycie wody i energii.

Cyfryzacja w branży odzieżowej – od cyfrowych luster po skanowanie ciała

Cyfryzacja w modzie nabiera tempa, a jednym z kluczowych obszarów jest dopasowanie odzieży do sylwetki klienta. Z tego powodu coraz popularniejsze staje się skanowanie ciała, które umożliwia dobór ubrań idealnie dopasowanych do indywidualnych wymiarów. Rozwiązanie to staje się już standardem za granicą, a jego dalszy rozwój sprawi, że klienci będą mogli mierzyć ubrania bez konieczności przymierzania fizycznego – wystarczy skan.

Cyfrowe lustra, które umożliwiają klientom zobaczenie, jak ubranie będzie na nich wyglądać jeszcze przed zakupem, znacząco poprawia doświadczenie zakupowe, eliminując jednocześnie ryzyko niezadowolenia. Coraz szerzej dostępne są także konfiguratory ubrań szytych na miarę oraz aplikacje pozwalające na wirtualne dopasowanie. Są one częścią większej strategii transformacji cyfrowej, która pozwala na ścisłe powiązanie procesu produkcji z bezpośrednim feedbackiem klientów.

Branża modowa a przyszłość – w stronę personalizacji i innowacji

Patrząc na zmiany zachodzące w przemyśle odzieżowym, jasne jest, że przyszłość mody opierać się będzie na innowacjach i personalizacji. Konsumenci oczekują ubrań, które będą odzwierciedlać ich styl życia i indywidualność, jednocześnie dbając o planetę. Marki takie jak ZAPS wprowadzają nowoczesne technologie, aby sprostać tym wymaganiom, jednocześnie stawiając na zrównoważony rozwój i etyczne podejście do produkcji.

– Branża mody jest dynamiczna i szybko się rozwija, a nasze podejście to ciągłe poszukiwanie nowych rozwiązań, które zadowolą klientów i będą odpowiedzialne wobec ich wartości oraz wobec środowiska – zapewnia Katarzyna Arendt, CEO marki ZAPS.

W miarę rozwoju technologii, postępu technik i metod badań oraz wdrażania innowacyjnych rozwiązań, marki odzieżowe, które nadążają za zmianami, zyskują przewagę na rynku, tworząc nową definicję mody – mody odpowiedzialnej, innowacyjnej i dostosowanej do współczesnych potrzeb.

Autor: ZAPS
Źródło: Commplace Sp. z o. o. Sp. K. 

materiał prasowy

Raport GUS: Budownictwo mieszkaniowe w okresie styczeń-październik 2024 roku

analiza
Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport o tytule „Budownictwo mieszkaniowe w okresie styczeń-październik 2024 roku”.

Jak czytamy w raporcie GUS, w okresie styczeń-październik 2024 roku oddano do użytkowania mniej mieszkań niż przed rokiem. Zwiększyła się z kolei liczba mieszkań, na których budowę wydano pozwolenia lub dokonano zgłoszenia z projektem budowlanym oraz liczba mieszkań, których budowę rozpoczęto.

Jak podkreśla GUS, są to dane wstępne – mogą ulec zmianie po opracowaniu danych ostatecznych.

Źródło: GUS.

Grupa Develia podsumowuje okres od I do III kwartału br.

helloquence-61189-unsplash
Grupa Develia podsumowuje okres od I do III kwartału br. Grupa Develia osiągnęła 215,6 mln zł zysku netto w trzech kwartałach 2024 r.

 

W pierwszych trzech kwartałach 2024 r. przychody ze sprzedaży grupy Develia wyniosły 1037,6 mln zł w porównaniu do 786,2 mln zł w analogicznym okresie ubiegłego roku, czyli 32% więcej. Zysk netto grupy wyniósł 215,6 mln zł wobec 124,7 mln zł zysku netto w pierwszych dziewięciu miesiącach 2023 r., co oznacza wzrost o 72,8%.
W okresie styczeń-wrzesień 2024 r. Develia sprzedała 2700 lokali wobec 2059 w analogicznym okresie 2023 r., czyli o 31% więcej oraz przekazała 1797 lokali wobec 1298 rok wcześniej, co oznacza wzrost o 38%. Z kolei od początku roku do końca października deweloper sprzedał 2933 mieszkania i tym samym osiągnął tegoroczny cel sprzedaży.
Na koniec września Develia posiadała 586,4 mln zł gotówki i krótkoterminowych aktywów finansowych wobec 703,4 mln zł na koniec 2023 r.

– Już dwa miesiące przed końcem roku osiągnęliśmy dolny próg celu sprzedaży, który określiliśmy w styczniu br. na 2900-3100 mieszkań. Dotychczasowe i oczekiwane wyniki sprzedaży w 2024 r. przyczynią się do dalszego wzrostu udziałów rynkowych Develii i umocnienia naszej pozycji w czołówce rynku mówi Andrzej Oślizło, prezes Develii. – W ostatnich tygodniach tego roku, zgodnie z harmonogramem projektów, skupimy się na przekazaniach mieszkań. Intensywnie pracujemy także nad wprowadzeniami nowych inwestycji i kolejnych etapów realizowanych już projektów na przyszły rok – dodaje Andrzej Oślizło.

Źródło: Develia
materiał prasowy

AXI IMMO: Stabilny popyt na nieruchomości komercyjne przy spadku aktywności deweloperskiej

Grzegorz Chmielak Head of Valuation and Capital Markets AXI IMMO (1)

Polski rynek nieruchomości przemysłowych i logistycznych w pierwszych trzech kwartałach 2024 r. zachował stabilność. W analizowanym okresie oddano do użytku 2,1 mln mkw. nowej powierzchni magazynowej, co pozwoliło na wzrost całkowitych zasobów sektora do niemal 34 mln mkw. (+9% r/r). Obecnie w budowie znajduje się 1,9 mln mkw. (-22% r/r) i jest to drugi najniższy poziom aktywności deweloperskiej od początku 2018 roku. Mimo wyzwań, rynek najmu pozostał stabilny (3,8 mln mkw.), z poziomem pustostanów na koniec września br. wyniósł 8,0% (+0,3 p.p. r/r). AXI IMMO, największa polska firma doradcza na rynku nieruchomości komercyjnych prezentuje najnowszy raport „Rynek magazynowy w Polsce w I-III kw. 2024 r.”.

W okresie I-III kw. 2024 r. na rynku inwestycyjnym łączna wartość transakcji w sektorze magazynowym wyniosła 738 mln EUR (-12%r/r), co stanowi 27% całkowitego wolumenu inwestycji nieruchomościowych w Polsce. Trzeci kwartał przyniósł jednak znaczną poprawę – wartość transakcji wyniosła 445 mln EUR, co przełożyło się na 46% udziału w całym wolumenie. Rynek odżył m.in. dzięki powrotowi transakcji portfelowych, takich jak nabycie trzech Diamond Parków przez amerykańskiego inwestora Greykite od AIG/White Star oraz przejęcia udziałów w DL Invest przez Emira Property Fund. Emira uzyskała w obrębie nowej emisji 25 proc. udziałów w ramach pref equity z opcją wykupu DL Invest Group w części struktur operacyjnych grupy DL Invest Group.

Grzegorz Chmielak, Dyrektor Działu Wycen i Rynków Kapitałowych, AXI IMMO komentuje: „Na przestrzeni ostatnich miesięcy polski sektor inwestycyjny w nieruchomościach komercyjnych wykazuje oznaki stabilizacji i ożywienia. Szczególnie pozytywnie wyróżnia się sektor magazynowy, który po trudnym początku roku odzyskał dynamikę. Widoczne jest rosnące zainteresowanie inwestorów portfelami nieruchomości przemysłowo-logistycznych, co przejawia się w zwiększonej liczbie otwartych procesów transakcyjnych. Tradycyjnie najgorętsze pozostają w pełni skomercjalizowane aktywa magazynowe zlokalizowane na największych rynkach o ugruntowanej pozycji”.

Na koniec września 2024 r. zasoby nowoczesnej powierzchni magazynowej w Polsce osiągnęły poziom 34 mln mkw. (+9% r/r). Aktywność deweloperów w pierwszych trzech kwartałach wyniosła 2,1 mln mkw. (-33% r/r), z czego w samym III kw. dostarczono 454 tys. mkw. Najwięcej nowej powierzchni w okresie od stycznia do końca września br. oddano w woj. dolnośląskim, mazowieckim i łódzkim. Obecnie w budowie znajduje się 1,9 mln mkw. (-22% r/r) powierzchni – to drugi najniższy poziom od 2018 roku. Zauważalny jest także spadek wolumenu rozpoczynanych nowych projektów, który w okresie od I kw. do III kw. 2024 r. wyniósł 1,2 mln mkw. (-49% r/r). W podziale na województwa najwięcej buduje się kolejno w woj. dolnośląskim (571 tys. mkw.), woj. mazowieckim (331 tys. mkw.) i śląskim (295 tys. mkw.). Na mniejszych rynkach aktywność deweloperów spadła.

Na koniec września 2024 r. wskaźnik pustostanów na rynku magazynowym utrzymywał się na stabilnym poziomie 8,0% (-0,3 p.p. kw./kw. i +0,2 p.p. r/r). Najwyższa dostępność powierzchni występowała w województwach lubuskim, świętokrzyskim i lubelskim, odpowiednio na poziomie 20%, 16,1% i 12,9%. Wśród rynków wielkiej piątki najwyższy wskaźnik pustostanów zanotowano w woj. łódzkim (11,2%), gdzie dostępnych było 539 tys. mkw. powierzchni. Średni współczynnik pustostanów dla pięciu największych rynków wyniósł 7,9%, zbliżając się do krajowej średniej.

 

Źródło: AXI IMMO [fragment raportu]
materiał prasowy

Opella uzyskała certyfikat B Corp dla swojej działalności w Europie Środkowo-Wschodniej

ben-rosett-10614-unsplashOpella, jednostka biznesowa Consumer Healthcare Sanofi, uzyskała certyfikat B Corp dla swojej działalności w Europie Środkowo-Wschodniej (obejmującej Polskę, Węgry, Rumunię, Czechy, Słowację, Ukrainę). Certyfikacja, poprzedzona rygorystycznym procesem weryfikacji, potwierdza, że działalność firmy w tym regionie wywiera pozytywny wpływ społeczny i środowiskowy.

Certyfikat B Corp dla Opella w Europie Środkowo-Wschodniej, która posiada w swoim portfolio takie marki jak Essentiale®, No-Spa® czy Mucosolvan®, jest kolejnym po certyfikatach przyznanych firmie we Włoszech, Niemczech, hiszpańskiej Ameryce Łacińskiej, a także w Europie Zachodniej (z wyłączeniem Francji) w lipcu 2024 roku.

Ameryka Północna, obejmująca Stany Zjednoczone i Kanadę, była pierwszym regionem w Opella, który we wrześniu 2023 roku uzyskał ten certyfikat.

Certyfikacja B Corp dla firmy Opella w Europie Środkowo-Wschodniej stanowi kluczowy krok na drodze do uzyskania przez firmę globalnej certyfikacji.

materiał prasowy

Ponad 64% Polaków zapowiada, że będzie „polować” na okazje na Black Friday

black_fridayW tym roku zakupy w ramach Black Friday chce zrobić 64,2% Polaków i to jest niewielki wzrost w stosunku do zeszłego roku. Natomiast 18,9% Polaków nie ma zamiaru korzystać tego dnia ze specjalnych promocji. Z kolei 16,9% respondentów nie podjęło jeszcze decyzji. W tym roku największe zainteresowane „czarnopiątkowymi” ofertami wyrażają przede wszystkim osoby w wieku 18-34 lat z dużych miast. Do tego widać, że ich średnie zarobki wynoszą w granicach średniej krajowej. Ponadto w tej grupie dominują osoby z wyższym bądź ze średnim wykształceniem.

Z najnowszego badania UCE Research i Grupy Offerista wynika, że w tym roku 64,2% Polaków zamierza zrobić jakieś zakupy przy okazji Black Friday. W zeszłym roku tak deklarowało 63,2% ankietowanych. Zdaniem dr. Andrzeja Szymkowiaka, profesora z Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu, ten niewielki wzrost dowodzi, że zainteresowanie zakupami w ramach ww. święta wyprzedaży wciąż rośnie. To może świadczyć o tym, że konsumenci coraz bardziej zdają sobie sprawę z możliwości oszczędności, jakie oferują sprzedawcy tego dnia.

– Warto pamiętać, że dla wielu osób Black Friday to okazja do dokonania wcześniej przemyślanych zakupów, na które czekają właśnie z myślą o obniżkach. Ta grupa klientów nie poddaje się chwilowym impulsom, lecz świadomie przesuwa swoje decyzje zakupowe na ten dzień – dodaje dr Szymkowiak.

Z kolei Robert Biegaj, ekspert rynku retailowego z Grupy Offerista, zauważa, że fakt, iż duża część Polaków zamierza zrobić jakieś zakupy przy okazji Black Friday, jest dobrą wiadomością dla handlu. Natomiast jak zwykle „diabeł tkwi w szczegółach”, bo o ile sama liczba robi wrażenie, to jednak rok do roku jest ona praktycznie niezmienna.

– W mojej ocenie, ponad 60% to dość realny wynik, biorąc pod uwagę specyfikę i zachowania polskich konsumentów, a także to, do czego przyzwyczajała nas przez lata branża retailowa. Panuje opinia, że Polacy uwielbiają promocje. To prawda, ale patrząc na detale, w różnych segmentach zupełnie inaczej to wygląda. Dla przykładu, ok. 90% konsumentów kupuje jakąś część żywności w promocjach, jednak przy okazji Black Friday nabywają oni głównie odzież, obuwie, perfumy i elektronikę, a to nie są już zakupy pierwszej potrzeby, na których trzeba na co dzień oszczędzać – uzupełnia ekspert z Grupy Offerista.

Do tego z badania wynika, że 18,9% Polaków w ogóle nie zamierza skorzystać z ofert w Black Friday. W zeszłym roku taką deklarację złożyło 18,3% badanych. Robert Biegaj podejrzewa, że do tej grupy należą konsumenci, którzy na co dzień kupują bardzo rozważnie i planują swoje wydatki. I dlatego ww. okazje raczej nie robią na nich większego wrażenia. Ponadto mogą to być też osoby, które nie potrzebują kupować w tego typu akcjach, bo dysponują większym budżetem i nie muszą zwracać uwagi na „super okazje”, które nie są tak atrakcyjne, jak w USA czy w Europie Zachodniej.

– Do tego trzeba powiedzieć, że Black Friday to wcale nie są wyprzedaże całego asortymentu. Z reguły są to pojedyncze towary lub wybrane serie, które nie muszą być z wyższej półki. Tak więc i okazja jest mniej zachęcająca. U nas z reguły są oferowane produkty gorszej jakości i końcówki kolekcji – opisuje Robert Biegaj.

Ponadto 16,9% respondentów jeszcze nie zdecydowało, czy będzie cokolwiek kupować przy okazji Black Friday. Rok temu dotyczyło to 18,5%. Zdaniem dr. Szymkowiaka z UEP, spadek z zeszłorocznego poziomu sugeruje, że część niezdecydowanych przeszła do grupy zainteresowanej zakupami. To osoby, które mogą ostatecznie podjąć decyzję bliżej Black Friday, gdy zobaczą konkretne oferty. Może to wskazywać na większą elastyczność w ich podejściu, ale jednocześnie sugeruje, że ich zakupy są przemyślane, a nie pod wpływem chwilowych impulsów.

Patrząc na szczegółowe dane, widać, że w tym roku mężczyźni częściej niż kobiety zamierzają brać udział w tegorocznym Black Friday. W 2023 r. było identycznie. – To są interesujące wyniki. Być może kobiety zniechęciły się po wcześniejszych doświadczeniach, kiedy to okazywało się, że zyski z takich zakupów były mizerne lub w ogóle ich nie było. Mniej mężczyzn miało takie doświadczenia, więc mniej jest zniechęconych i stąd procent wyższy – stwierdza ekonomista Piotr Kuczyński, główny analityk z DI Xelion.

Eksperci rynkowi mówią również, że ww. dane zwiastują, iż znowu na tym sporo zarobią sklepy z elektroniką. Do tego zyski odnotują drogerie, dyskonty i hipermarkety, ale też sklepy odzieżowe. – Te cztery ostatnie formaty oczywiście sumarycznie zarobią najwięcej na święcie zakupów, chociaż prym w nich będą wiodły kobiety, które rzadziej niż mężczyźni pójdą szukać okazji na Black Friday – przewiduje Robert Biegaj.

Sprawdzono też, w jakich przedziałach wiekowych są osoby, które wykazują największe zainteresowanie zakupami w ramach Black Friday. I tutaj nie ma zmiany w stosunku do poprzedniego roku, bo są to ludzie w wieku 18-34 lat. Jeśli chodzi o miejsce zamieszkania, to promocje interesują przede wszystkim konsumentów z miast liczących 200-499 tys. ludności lub ze wsi i z miejscowości liczących do 5 tys. mieszkańców. Zakupy w ramach Black Friday przeważnie zamierzają robić rodacy, którzy miesięcznie zarabiają na rękę 7000-8999 zł lub 5000-6999 zł, a także mają wykształcenie wyższe bądź średnie. Rok temu deklarowali tak głównie konsumenci z dochodami przekraczającymi 9000 zł lub w przedziale 7000-8999 zł. W zakresie poziomu edukacji było identycznie.

– Łatwiej zrozumieć można to, że zamożni Polacy rzadziej korzystają z promocji. Wiedzą bowiem, że kilka procent różnicy w cenie, bo takie są najczęściej polskie promocje, nie ma znaczenia przy poziomie ich zarobków. To, że z Black Friday najrzadziej korzystają ludzie słabo wykształceni, tłumaczę tym, iż najczęściej zbyt mało zarabiają, żeby orientować się w tego rodzaju akcjach – podsumowuje ekonomista Piotr Kuczyński.

(MN, Listopad 2024 r.)

© MondayNews Polska / materiał prasowy