Największy portal społecznościowy świata do Polski dotarł dosyć późno. Założony w 2004 roku serwis szerszą popularność zaczął zdobywać dopiero po tym, jak garstka zapaleńców w 2009 roku na własną rękę przetłumaczyła jego menu na język polski. Ale Facebook dziś więc ej niż tylko portal, to prawdziwa rewolucja dla marketingu, reklamy, mediów i biznesu. Jesienią 2009 r. liczba polskich użytkowników serwisu z Palo Alto przekroczyła pierwszy milion. Wtedy zaczęła się coraz szybsze droga do góry w statystykach. W ciągu roku liczba Polaków korzystających z serwisu zwiększyła się aż czterokrotnie. Choć wówczas to jeszcze NaszaKlasa.pl dzierżyła palmę pierwszeństwa na rynku serwisów społecznościowych i wydawała się nie do pokonania. Jednak im bardziej rósł Facebook, tym bardziej topniała potęga NK. Rok temu użytkowników Facebooka było ponad 7 mln, a w tych dniach konto założył 10-milionowy użytkownik z Polski. Dla portalu, który na całym świecie ma już przeszło miliard użytkowników, nie są to może ogromne liczby, ale dla polskiego środowiska internetowego już bardzo znaczne. Oznacza to, że ponad 4 na 10 internautów korzysta z serwisu.
Ten wskaźnik jest jeszcze wyższy w największej grupie wśród facebookowiczów, czyli wśród osób od 18. do 34. r.ż. Konto w portalu ma blisko 60 proc. Polaków w tym wieku. – To daje ogromny potencjał marketingowcom i branży reklamowej. Przecież można dotrzeć do grupy potencjalnych klientów zainteresowanych bardzo konkretnymi produktami – mówi Michał Sadowski z firmy Brand24 i autor właśnie wydanej książki „Rewolucja social media”. Właśnie dlatego za milionami internautów szybko zaczęły podążać agencje PR, domy mediowe i przedsiębiorcy. Równie szybko i imponująco co liczba użytkowników zaczęła też rosnąć liczba fanpage’ów konkretnych firm, usług czy produktów. W 2010 r. było ich 11 tys. Już wtedy wydawało się, że to sporo. – Dziś swoje profile ma łącznie sto kilkadziesiąt tysięcy polskich firm, stowarzyszeń, instytucji, szkół, ministerstw – mówi dr Jan Zając, socjolog internetu, twórca narzędzia Sotrander monitorującego media społecznościowe. Łącznie na świecie takich fanpage’ów jest ponad 41 mln. – Polski wynik jednak jest niezły, plasuje nas w pierwszej dziesiątce państw na świecie. Ale pokazuje też, że jeszcze ogromna część przedsiębiorstw ma tę społecznościową lekcję do odrobienia. Są wprawdzie takie branże, jak telekomunikacyjna czy bankowa, gdzie niemal wszystkie znaczące podmioty mają swoje profile i prowadzą działania na Facebooku, ale wciąż jest to ogromny rynek do zagospodarowania – dodaje dr Zając. W efekcie od trzech lat na rynku marketingowo-reklamowym panuje boom na specjalistów od tego medium. Tak jak działają eksperci ds. SEO/SEM, czyli reklamy w wyszukiwarce Google, tak zaczęli pojawiać się ci od targetowania reklamowego na Facebooku. Już kilkanaście całkiem sporych i dziesiątki mniejszych agencji wyspecjalizowało się w takich działaniach, powstały specjalne narzędzia do monitoringu Facebooka, jak wspomniany Sotrander, Brand24 czy CheesCat. – Sporo agencji jak szybko powstało, tak szybko zwijało żagle i jeszcze wiele kolejnych powstanie i upadnie. Ale warto zobaczyć, jaką wycenę uzyskała rok temu agencja marketingowa Socializer – mówi Sadowski. I rzeczywiście za 30 proc. udziałów w tej firmie Grupa O2 zapłaciła aż 6,8 mln zł. Eksperci każą jednak do działań na Facebooku podchodzić z krytycyzmem. To, co wygląda na ogromne sukcesy, czyli 1,5 miliona fanów Serca i Rozumu (marki należącej do Orange), 1,2 mln fanów Orange czy ponad 1,3 mln fanów Playa, to wciąż nie jest wynik spektakularny. Bo, jak zauważa dr Zając, realnych klientów tych firm jest kilkanaście razy więcej. Czyli walka o przyciąganie ich do sieci powinna trwać.