W minionym miesiącu lutym amerykański dolar okazał się lepszą inwestycją niż akcje, obligacje i surowce. Nie przeszkodziły mu w tym nawet problemy budżetowe Stanów Zjednoczonych i perspektywa automatycznych cięć wydatków z kasy państwa i zwiększenia obciążeń podatkowych. Indeks dolara obliczany przez Intercontinental Exchange, pokazujący zmiany jego notowań wobec walut sześciu kluczowych partnerów handlowych Stanów Zjednoczonych, w minionym miesiącu poszedł w górę o 3,5 proc. W grudniu i styczniu dolar był w odwrocie.
Obligacje o statusie globalnym, jak pokazują indeksy obliczane przez specjalistów Bank of America Merrill Lynch, w minionym miesiącu zyskały tylko 0,6 proc. z uwzględnieniem reinwestowanych odsetek. MSCI All-Country World Index odzwierciedlający koniunkturę na 45 rynkach akcji (giełdy rozwinięte i wschodzące) zwiększył swoją wartość o mniej niż 0,1 proc. Najgorzej spisały się surowce. Wskaźnik GSCI Total Return Index pokazujący zmiany cen metali, paliw i produktów rolnych spadł o 4,4 proc., co było największą jego zniżką od maja ubiegłego roku. – Wprawdzie Stany Zjednoczone nie rosną szybko, ale wciąż prezentują się solidniej niż inne kraje, włącznie ze strefą euro, Wielką Brytanią i Japonią – twierdzi Alan Ruskin z Deutsche Banku, , odpowiadający za strategię walutową na rynkach krajów G-10. – Groźna sekwestru (automatycznego cięcia wydatków budżetowych –red.) nie jest traktowana przez rynki jako poważna przeszkoda – twierdzi Michael Woolfolk, strateg globalny w New York Mellon Corp., największym na świecie banku depozytariuszu aktywów finansowych. Inni eksperci podkreślają, że amerykańskiemu dolarowi w lutym pomógł rząd Japonii osłabiający jena, aby wesprzeć eksporterów. Z globalnych rynków akcji w lutym wyparowało 560 miliardów dolarów. Jednym z czynników okazały się rezultaty wyborów parlamentarnych we Włoszech, które nie wyłoniły zdecydowanego zwycięzcy. MSCI Emerging Markets Index w lutym stracił 1,3 proc. i był to dla niego najgorszy miesiąc od maja. – Zawsze można znaleźć czynniki fundamentalne sprzyjające spadkom, jak ostatnio Europa, zwłaszcza zaś Wlochy- zauważa David Sowerby, zarządzający w Loomis Sayles&Co w Bostonie. Podkreśla jednocześnie, że po silnych wcześniejszych wzrostach skromna wyprzedaż walorów jest czymś naturalnym.