Instrument finansowy dla eurolandu, jeśli wejdzie w życie, to dopiero niestety w połowie dekady i nie będzie powiązany z budżetem Unii Europejskiej. Tak wynika z raportu Van Rompuya co Polskę bardzo uspokoiło. Najnowszy projekt wniosków na szczyt przywódców Unii Europejskiej w czwartek i piątek w Brukseli, a także raport o zacieśnianiu eurolandu, który będzie omawiany na tym samym szczycie, powtarza pomysł stworzenia dla strefy euro osobnego mechanizmu, tzw. zdolności budżetowej. Oba dokumenty nie nazywają jednak tego instrumentu osobnym „budżetem centralnym eurolandu”, jak mówił jeden z wcześniejszych dokumentów przewodniczącego Rady Europejskiej Hermana Van Rompuya. Mowa w nim o zbadaniu w „średniej perspektywie czasu” możliwości ustanowienia tzw. fiscal capacity, która ma być „mechanizmem solidarności” dla dokonujących ciężkich reform państw euolandu. Tak, by łagodzić w tych krajach skutki kryzysu, np. na rynku zatrudnienia. By te środki otrzymywać – jak wynika z dokumentów – kraje musiałyby zobowiązać się w osobnym kontrakcie z unijnymi instytucjami do reform. „To, co nas martwiło najgłębiej do piątku (odnośnie opublikowania nowej wersji raportu Van Rompuya), to było to, że mieliśmy jakiś pomysł na +fiscal capacity+, co zostało przetłumaczone na budżet dla strefy euro, i nie było żadnych innych punktów odniesienia w tej rozmowie” – powiedział minister Serafin dziennikarzom w Luksemburgu. „Od piątku mamy na stole więcej szczegółów w raporcie Van Rompuya i po ich lekturze wiemy, że ta +fiscal capacity+, ten dodatkowy instrument finansowy dla strefy euro to kwestia niepowiązana z negocjacjami wieloletnich ram finansowych (budżetu na lata 2014-20) i dotyczy średniej perspektywy. Nie wejdzie wcześniej w życie niż po wyborach do PE w 2014, czyli mówimy o horyzoncie najwcześniej w połowie dekady”.