Ceny mieszkań w Polsce rosną wyjątkowo wolno na tle innych krajów europejskich. Tak wynika z danych Eurostatu, na które powołuje się Expander. Zmiany są na tyle nieznaczne, że mieszkania wciąż kosztują o 4,5% mniej niż było to w 2010 r.
Większości krajów Unii Europejskiej w tym czasie nieruchomości zdrożały. Przykładowo, w Estonii nastąpiła zwyżka aż o 62%, a na Islandii i w Szwecji o blisko połowę.
Według danych Eurostatu Polska jest na ósmym miejscu od końca pod względem zmian cen mieszkań w porównaniu z poziomem z 2010 r. Od tego czasu do 2014 r. koszty nabycia nieruchomości w naszym kraju spadły aż o 8%. Później zaczęły rosnąć, ale znacznie wolniej niż w innych państwach. Podczas gdy średnio w Unii wzrosły od 2010 r. o nieco ponad 5%, u nas wciąż są o 4,5% niższe. W rezultacie mieszkanie, które wówczas kosztowało np. 300 000 zł, dziś jest warte 286 000 zł. Gdybyśmy natomiast byli europejskim średniakiem, to jego wartość wynosiłaby 316 000 zł.
Jarosław Sadowski z Expandera podkreśla, że stabilność cen mieszkań w naszym kraju jest o tyle nietypowa, że mamy obecnie rekordowo niskie stopy procentowe, a więc kredyty hipoteczne są dość tanie oraz stosunkowo łatwo dostępne. Poza tym obecnie jest też bardzo małe bezrobocie, co zwykle powoduje, że ludzie nie boją się zaciągać długoterminowych zobowiązań. Mimo tych sprzyjających warunków ceny zmieniają się nieznacznie. W dużej mierze odpowiada za to łatwa dostępność mieszkań. Deweloperzy budowali w ostatnim czasie rekordowe liczby nieruchomości, zaspokajając popyt.
Ekspert zaznacza, że nic nie wskazuje na to, aby w bliższej przyszłości poziom cen miał się istotnie zmienić. Co prawda, w przyszłym roku ma powrócić inflacja. Może ona spowodować, że mieszkania zdrożeją, aby utrzymać ich realną wartość w porównaniu z cenami innych dóbr. Z drugiej jednak strony inflacja oznacza podwyżki stóp procentowych. Te przyczynią się do spadku opłacalności inwestycji w mieszkania w porównaniu z np. lokatami bankowymi. Poza tym spowoduje ona, że droższe i trudniej dostępne staną się kredyty hipoteczne.
Nie bez znaczenia jest też sytuacja demograficzna. Osoby, urodzone w okresie ostatniego wyżu (początek lat osiemdziesiątych), w większości już zdążyły kupić mieszkanie.