Branża eventowa była jedną z tych, które najbardziej boleśnie odczuły skutki pandemii. Długotrwałe ograniczenia i restrykcje, ale także strach samych klientów sprawiły, że przez długie miesiące w tej kwestii nie działo się nic. To natomiast przełożyło się na zmiany w samej branży – firmy redukowały zatrudnienie, a specjaliści zmuszeni byli się przebranżowić. Teraz kiedy rynek spotkań i eventów odżył, sytuacja wcale nie jest taka różowa, jak mogło by się wydawać.
– Obecnie największym problemem branży eventowej jest brak specjalistów – osób, które w profesjonalny i kompleksowy sposób są w stanie wszystko zorganizować od A do Z. Pandemia odcisnęła tutaj duże piętno, gdyż ludzie zmuszeni byli szukać innych zajęć, aby utrzymać siebie i swoje rodziny. Teraz kiedy obserwujemy coraz większe zainteresowanie przeróżnymi wydarzeniami, okazuje się, że nie ma komu ich organizować. Luka na rynku jest ogromna i ciężko ją zasypać mało doświadczonymi juniorami – mówi Magda Maruszak, Senior Event & Creative Manager w ITBC Communication.
Kolejnym problemem, który dotyka branżę eventową, jest niepewność zleceniodawców. Przez długi czas firmy wstrzymywały się z decyzjami o organizacji spotkań, bojąc się nagłej zmiany regulacji czy wprowadzenia kolejnych ograniczeń. Skutkuje to tym, że dziś decyzje o organizacji wydarzeń zapadają w ostatniej chwili, a czas na ich wykonanie jest wyjątkowo krótki. Biorąc pod uwagę wyraźnie mniejszą liczbę wykonawców dostępnych na rynku, przekłada się to na ich ogromne obłożenie pracą, a co za tym idzie koniecznością odmawiania realizacji niektórych zleceń. Należy przy tym pamiętać, że problemy z dostępnością nie dotyczą tylko pracowników branży eventowej. Wiele restauracji, hoteli, dostawców cateringu czy firm produkujących gadżety zniknęło z rynku, co jeszcze bardziej utrudnia pracę. Oczywiście w ich miejsce pojawiły się już nowe podmioty – tylko te na początek trzeba sprawdzić, a to wymaga czasu.
– Znaleźliśmy się w sytuacji, kiedy po stronie klientów jest oczekiwanie szybkiej, niemal błyskawicznej realizacji eventu. Z drugiej strony mierzymy się z brakiem dostępności miejsc, a nawet tak prozaicznymi rzeczami, jak puste magazyny dostawców wszystkich tych elementów, które są niezbędne do organizacji nawet mniejszego wydarzenia. W pewnym momencie brakowało nawet papieru w drukarniach, co siłą rzeczy przekładało się na dłuższy czas konieczny na przygotowanie wydarzenia – dodaje Magda Maruszak.
Dla klientów firm eventowych coraz większym zaskoczeniem są także ceny. Inflacja nie ominęła także i tej branży. Obserwujemy wzrost cen wynajmu, żywności, transportu, praktycznie wszystkich elementów związanych z organizacją wydarzenia. To musi przełożyć się końcową wycenę, a klienci pamiętają cenniki sprzed dwóch lat – jeszcze sprzed pandemii, inflacji i wojny na Ukrainie. To, co wtedy wystarczyłoby na organizację dużego eventu z rozmachem, dziś ledwo starcza na mocno okrojoną wersję minimum.
Niestety, nie widać póki co perspektywy na poprawę obecnej sytuacji. Nie ma na horyzoncie żadnych sygnałów, aby ceny miały spadać, a raczej należy się spodziewać dalszego ich wzrostu. Również firmy zajmujące się organizacją eventów potrzebują czasu, aby odbudować swoje zasoby kadrowe. Oznacza to wprost, że za organizację dowolnego wydarzenia zapłacimy w najbliższych miesiącach więcej, a na realizację musimy zarezerwować znacznie więcej czasu. Warto mieć tego świadomość planując kalendarz eventów w swoje firmie, ale i rezerwując budżety na ich realizację. Dobrą wiadomością jest jednak to, że branża eventowa odżyła i pracy jest naprawdę sporo.
Autorka: Magda Maruszak, Senior Event & Creative Manager w ITBC Communication.