Najprawdopodobniej już niedługo banki będą oferować kredyty na mieszkania i domy z dopłatą. Warunkiem jest jednak ich energooszczędność. Takie nieruchomości są oczywiście znacznie droższe, ale dopłaty i niższe koszty utrzymania pozwalają jednak zrekompensować dodatkową inwestycję już w ciągu już kilku lat. Niestety właściciele używanych nieruchomości obejdą się w tym wypadku smakiem. Skierowanie dopłat na rynek nowych nieruchomości jest o tyle racjonalny, że w Polsce wciąż brakuje mieszkań do zaspokojenia podstawowych potrzeb. Green Deal – nowy brytyjski pomysł, aby podnieść efektywność energetyczną istniejących budynków. Za ocieplenie domów, instalację kolektorów słonecznych czy wymianę pieca właściciele domów na Wyspach nie płacą. Koszty pokrywane są z kwot, jakie udało się zaoszczędzić w wyniku obniżenia rachunku za energię w kolejnych miesiącach. W Polsce za jakiś czas ma ruszyć program dopłat, które trafią do nabywców lub budujących nowe domy i mieszkania. Oba programy łączy maksymalna kwota dopłat – 50 tys. zł, czyli mniej więcej równowartość 10 tys. funtów.
W Polsce dysponentem środków przeznaczonych na realizację programu jest Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Program dopłat do domów i mieszkań przewiduje następujące dopłaty:
1. Dla budynków jednorodzinnych:
a. nieskoenergochłonnych – 30 tys. zł brutto,
b. pasywnych – 50 tys. zł brutto,
2. Dla mieszkań w budynkach wielorodzinnych:
a. nieskoenergochłonnych – 11 tys. zł brutto,
b. pasywnych – 16 tys. zł brutto,
Możliwa do uzyskania dopłata zależeć będzie od typu nieruchomości i jego zapotrzebowania na ciepło. Kwota będzie wyższa, gdy zużycie ciepła nie będzie przekraczać 15 kWh/m kw. rocznie (tzw. dom pasywny), a niższa gdy nie będzie przekraczać 40 kWh/m kw. rocznie (tzw. dom niskoenergochłonny). Dziś przeciętny nowy dom potrzebuje przeważnie około 100 – 120 kWh energii na m kw. rocznie. Aby otrzymać pieniądze, trzeba jednak będzie zaciągnąć kredyt na zakup lub budowę nowego domu lub mieszkania.