Maleńkie apartamenty pojawiają się w największych amerykańskich miastach. Deweloperzy budują je, by sprostać wymaganiom osób, które nie mają wystarczającej ilości gotówki, ale chcą żyć w drogich lokalizacjach
Mikroapartamenty – nowy trend na amerykańskim rynku nieruchomości. Pod tą nazwą kryją się mieszkania o powierzchni mniejszej niż 18,5 metra kwadratowego (razem z łazienką). Zazwyczaj są już umeblowane, czasem mają wbudowane łóżka i inne udogodnienia, które pozwalają zaoszczędzić cenne miejsce. Większość z nich oferuje wspólne kuchnie, które mogą być współużytkowane przez właścicieli kilku mikroapartamentów. Najczęściej w cenie jest dostęp do internetu. Windy w budynkach brak. Nie ma też za wiele miejsc postojowych.
Pomimo że w małych apartamentach brakuje przestrzeni, są one ulokowane w najlepszych lokalizacjach. Wynajęcie mikroapartamentu w Seattle to koszt od 500 do 1000 dol., podczas gdy cena mieszkania z jedną sypialnią to wydatek średnio 1223 dol.
Podobne oferty zaczynają pojawiać się też w Polsce. Pod koniec minionego roku jeden z wrocławskich deweloperów zaproponował nowy standard w Polsce i nowe słowo – mikroapartamenty. Firma zaproponowała klientom mieszkania, których metraż znajduje się w przedziale od 11,34 do 27,21m². Czy na światowym rynku mieszkaniowym pojawił się nowy trend, czy mamy do czynienia ze smutną koniecznością?