Takiej fali bezrobotnych, którzy stracili pracę z winy zakładu pracy nie było od dziewięciu lat. Zdaniem ekspertów, w tym roku będzie jeszcze gorzej – tylko w styczniu na bruk trafiło już trzy razy tyle ludzi co rok temu. W ubiegłym roku w pośredniakach zarejestrowało się 102,5 tys. osób, które straciły pracę z powodu kłopotów finansowych firm, ich likwidacji lub upadłości albo zmian organizacyjnych i produkcyjnych – wynika z danych resortu pracy. To o 57,5 proc. więcej niż w roku poprzednim. Tak dużo bezrobotnych, którzy stracili zajęcie z winy zakładu pracy, nie było od dziewięciu lat. A perspektywy mogą być jeszcze gorsze. W styczniu firmy i instytucje z powodu swoich problemów pozbyły się 20,6 tys. pracowników, którzy zasilili armię bezrobotnych. To ponad trzy razy więcej niż przed rokiem i nawet nieco więcej niż w całym I kw. ubiegłego roku. Firmy zwalniają pracowników, bo gospodarka coraz mocniej hamuje i kurczą się zamówienia firm – ocenia Karolina Sędzimir, ekonomista PKO BP. Przedsiębiorstwa będą więc musiały dostosować zatrudnienie do spadającego popytu – podkreśla Sędzimir. Jej zdaniem przybędzie więc bezrobotnych, którzy stracą pracę z przyczyn dotyczących zakładów pracy. Będzie ich więcej niż w ubiegłym roku, ale trudno oszacować o ile, bo to będzie zależało od koniunktury gospodarczej w drugiej połowie roku – twierdzi ekonomistka. Jej zdaniem nie powtórzy się historia z 2001 r., kiedy to w wyniku spowolnienia gospodarki pracę straciło z winy zakładów prawie 201 tys. osób. Większym optymistą jest Wiktor Wojciechowski, główny ekonomista Invest-Banku W tym roku liczba zwolnień z przyczyn zakładów pracy może być porównywalna do ubiegłorocznej albo – co bardziej prawdopodobne – nawet mniejsza. Bo fala zwolnień grupowych wystąpiła w końcu ubiegłego roku i prawdopodobnie utrzyma się do końca I kw. tego roku, a potem będzie wygasała – twierdzi Wojciechowski. Dodaje, że będzie to możliwe, jeśli w drugiej połowie roku przyjdzie stopniowe ożywienie gospodarcze, a jego zdaniem większość danych wskazuje, że jest to najbardziej realistyczny scenariusz. Tymczasem według GUS pod koniec stycznia 361 zakładów zadeklarowało zwolnienie w najbliższym czasie 29,6 tys. pracowników. Przed rokiem takie plany obejmowały 20,2 tys. osób. Zwolnienia planowane są w firmach motoryzacyjnych, lotniczych, kolejowych, telekomunikacyjnych, ubezpieczeniowych i w bankach. W PZU SA i PZU Życie SA przewidujemy zwolnienie do 630 osób – informuje Michał Witkowski, rzecznik PZU. W spółce PLK wynegocjowano ze stroną społeczną program dobrowolnych odejść dla 4,5 tys. osób w ciągu trzech najbliższych lat – podaje Mirosław Kuk, dyrektor w PKP SA. To tylko niektóre przykłady restrukturyzacji zatrudnienia. Między innymi w ich wyniku stopa bezrobocia może wzrosnąć pod koniec roku do 14,7 proc. – prognozuje Grzegorz Ogonek, ekonomista ING Banku Śląskiego. A to znaczy, że liczba bezrobotnych może przekroczyć 2,4 mln.