Coraz więcej osób traci majątek życia, korzystając z pożyczek pod zastaw nieruchomości. Zaczyna się od drakońskich odsetek, kończy eksmisją dłużnika. Kwitnie rynek prywatnych lichwiarskich pożyczek. „Potrzebuję kredytu pod zastaw mieszkania. Mam spore zadłużenie u komornika. Urządzałaby mnie kwota w granicach 150 tys. zł. Moje dochody to 2,5 tys. zł brutto i 180 zł alimentów. Żaden bank nie chce mi pomóc” – takich ogłoszeń w sieci można znaleźć mnóstwo. Podobnie jak chętnych do pożyczania. „Pożyczę prywatnie, nie sprawdzam w bazach, bez zaświadczeń, wystarczy mieszkanie, dom, ziemia rolna i inne” – to tylko jeden z przykładów. W całym kraju działają dziesiątki firm proponujących szybką gotówkę – dla przedsiębiorstw, rolników i osób fizycznych – w zamian za zabezpieczenie w postaci nieruchomości. – Zainteresowanie jest ogromne – mówi Krzysztof Woźniczko, właściciel firmy Feniks-Kredyty z Legnicy. – Kowalski, któremu wypowiedziano kredyt, i grozi mu komornik, szuka pomocy poza bankiem – wyjaśnia. Firmy pożyczkowe najczęściej tylko pośredniczą pomiędzy osobami, które potrzebują gotówki, a tzw. prywatnymi inwestorami. – Są to często właściciele przedsiębiorstw, czynnie zaangażowani w prowadzenie biznesu, urzędnicy na stanowiskach kierowniczych i dyrektorzy finansowi przedsiębiorstw – informuje warszawska firma pożyczkowa Va Banque. Oferowane kwoty wahają się od 10 tys. zł nawet do… 10 mln zł. Takie pożyczki, mimo zabezpieczenia w postaci mieszkania, domu czy nieruchomości rolnej, często są bardzo wysoko oprocentowane. Pożyczając 20 tys. zł, każdego miesiąca trzeba płacić nawet do 2 tys. zł odsetek, plus kilka procent dodatkowo za każdy dzień zwłoki. To dlatego, że tego typu pożyczki nie podlegają przepisom ustawy o kredycie konsumenckim ograniczającym wysokość odsetek. Według prawników można próbować walczyć w sądzie o uznanie odsetek czy kar umownych za zbyt wysokie, ale takie sprawy są bardzo trudne. Kiedy dłużnik przestaje spłacać zobowiązania, często okazuje się, że na mocy umowy notarialnej zgodził się, aby właścicielem jego majątku został pożyczkodawca. Taka forma zabezpieczenia jest zgodna z prawem. – Są inwestorzy, którzy tylko czyhają na przejęcie domu czy mieszkania dłużnika – przyznaje właściciel jednej z firm pożyczkowych. Komornicy mówią, że w ostatnich dwóch latach wzrosła liczba licytacji nieruchomości odebranych w wyniku przewłaszczenia. – Zdarza się, że wierzyciel, jako nowy właściciel, proponuje dłużnikowi wynajem mieszkania w ramach dalszego ściągania rat kredytu, a jeśli to nie zadziała, występuje o eksmisję – mówi Robert Damski, rzecznik Krajowej Rady Komornicznej. Przyznaje, że sam brał udział w kilkunastu takich licytacjach.