Z opublikowanych przez GUS danych dotyczących przyrostu naturalnego wynika, iż w pierwszych miesiącach 2013 roku liczba zgonów przewyższała liczbę urodzeń. A jeszcze gorszym jest, iż wszystko wskazuje na to, że cały rok znajdzie się pod kreską zapoczątkowując długookresowy proces zmniejszania się populacji naszego kraju. Zmiany demograficzne bez wątpienia silnie wpływają także na rynek nieruchomości. Liczba ludności będzie zmniejszać się wyraźnie w większości polskich miast. Pozytywnie na ich tle będzie wyróżniać się Warszawa, gdzie prognozowany jest ponad ośmioprocentowy wzrost liczby mieszkańców do 2035 r. Także Olsztyn i Kraków powinny cieszyć się w najbliższych latach rosnącą liczbą mieszkańców. Tymczasem na drugim biegunie znalazły się Sosnowiec i Żory. Oba miasta zubożeją aż o dwadzieścia pięć procent mieszkańców. Niewiele lepiej sytuacja będzie wyglądać w Sopocie. Trendy demograficzne są cenną informacją dla inwestorów działających na rynku nieruchomości. Tam gdzie obserwuje się znaczący ubytek ludności potrzeby mieszkaniowe zaspokajane są przed wszystkim dzięki już istniejącym zasobom. To zwykle oznacza ograniczony popyt trzymający w ryzach ceny na poziomie nieatrakcyjnym dla wielu inwestorów rozważających budowę nieruchomości na sprzedaż.
Demografii nie należy jednak traktować bezkrytycznie jako jedynego czynnika przesądzającego o potencjale danego rynku nieruchomości. Liczą się też inne czynniki, takie jak sytuacja na rynku pracy, relacja cen nieruchomości do zarobków i ogólna specyfika danego miasta. Dobrym tego przykładem jest Sopot, w którym pomimo postępującego wyraźnego ubytku ludności ceny nieruchomości pozostają na niezwykle wysokim poziomie. Miasto to bowiem zmienia się w luksusową miejscowość, w której nabywcy mieszkający i zameldowani w innych miastach traktują zakupione nieruchomości jako oznakę prestiżu i lokatę kapitału.