Problemy z wkładem własnym kredytów, czy środkami na wykończenie nieruchomości to bolączka polskich kredytobiorców. Dysponujemy niewielkimi aktywami finansowymi, dlatego trzeba zacząć oszczędzać na cele mieszkaniowe. W tym kierunku idą zapowiadane przez rząd zmiany. Wiadomo już też, że program MDM nie będzie kontynuowany po 2018 roku.
Po tym czasie zastąpi go Narodowy Program Budowy Mieszkań. Jego założenia są w fazie opracowywania. Wiadomo, że rząd chce rozwinąć system kas oszczędnościowo – budowlanych, co zresztą od dawna postuluje Związek Banków Polskich.
Chodzi o promowanie oszczędzania na cele mieszkaniowe. W polskich warunkach bardzo niskie aktywa finansowe ludności to rzeczywiście podstawowy problem, utrudniający realizację planów kupna „własnego M”. Założenie jest takie, by państwo każdego roku dopłacało oszczędzającemu w formie premii, w wysokości uzależnionej od zaoszczędzonych środków. Jak proponuje ZBP mogłoby być to np. 15 proc. od kwoty, którą Kowalskiemu udało się oszczędzić w danym roku. Pieniądze trafiałyby do kasy.
Warto zaznaczyć, że już w ubiegłej kadencji Sejmu były przymiarki do wprowadzenia kas. Miałyby być instytucjami działającymi w oparciu o prawo bankowe, w formie spółki akcyjnej, z kapitałem zakładowym nie mniejszym niż 5 mln euro. Podlegałyby KNF i BGK.
System kas budowlanych znany jest świetnie na Zachodzie (m.in. w Niemczech – Bausparkassen), ale i w krajach naszego regionu. Polega na stosowaniu zachęt do oszczędzania. Tak więc osoba, która gromadzi środki w kasie dostaje coroczną premię budowlaną, w wysokości uzależnionej od wysokości zaoszczędzonych środków, zasilającą rachunek oszczędnościowy.
Uzyskane środki miałyby wiele zastosowań – na kupno mieszkania, na wkład własny kredytu, na remont/wykończenie, jednak zaoszczędzony kapitał niekoniecznie musiałby być przypisany wyłącznie do mieszkaniówki. Chodzi o promowanie oszczędzania jako takiego. Przykładowo: w niemieckich kasach premiuje się dopłatami również oszczędzanie na cele emerytalne. W Austrii można uzyskać dopłatę państwa oszczędzając na cele edukacyjne i zdrowotne. Podobnie jest na Słowacji.
Związek Banków Polskich proponuje, by też by wysokość oprocentowania wkładu oszczędnościowego i kredytu byłaby stała, a wysokość oprocentowania kredytu nie mogłaby być wyższa od oprocentowania wkładu o więcej niż 3 punkty proc.
Jaki będzie nowy system wsparcia osób kupujących mieszkania – więcej będziemy wiedzieć za kilka miesięcy, kiedy pojawią się pierwsze szczegóły.
Na razie wiadomo, że do końca 2018 roku będzie funkcjonował MDM. Beneficjenci, którzy chcą skorzystać z dopłat w tym roku, powinni się spieszyć. Środków z puli na wypłaty w 2016 r. może szybko zabraknąć. Wszystko dlatego, że po zmianach w MDM zainteresowanie jest rekordowo duże. W grudniu 2015 został pobity kolejny rekord – 152 mln zł przyznanych środków (z tego 141 mln z tegorocznej puli). Wynik ten jest pięciokrotnie wyższy od kwot przyznawanych przed nowelizacją ustawy o MDM.
Już teraz wyczerpano połowę puli (730 mln) na 2016 rok. Co dalej, po tym jak środki się wyczerpią? Wg Banku Gospodarstwa Krajowego obawy są mimo wszystko na wyrost, bowiem zawsze na początku roku zainteresowanie dopłatami nieco maleje, więc pieniędzy powinno wystarczyć.
Jeśli jednak środków nie wystarczy klienci będą musieli decydować się na transakcje z datą zapłaty w 2017 roku. To znacznie zmniejszy dynamikę MDM, liczbę przyznanych dopłat itp.
Najprawdopodobniej odczują to przede wszystkim mieszkańcy mniejszych miast, gdzie budownictwa deweloperskiego prawie nie ma. Oni od września 2015 mogą korzystać z dopłat na rynku wtórnym. Jednak jeśli pieniądze się skończą, ciężej będzie kupić mieszkanie używane, finalizując transakcję dopiero rok później.
Marcin Moneta – WGN / komercja24