Ceny, które kwalifikują się do dopłat w programie „Rodzina na Swoim” są przeciętnie o aż 486 zł niższe niż stawki, jakie trzeba zapłacić za metr nowego lokum. Jeszcze trudniej kupić na kredyt z dopłatą nieruchomość inwestycyjną na rynku wtórnym, gdzie różnica między limitami i cenami wynosi przeciętnie 968 zł w przeliczeniu na metr. Znane są już wszystkie limity cen, które kwalifikować będą do dopłat przez ostatni kwartał obowiązywania programu „Rodzina na Swoim”. Zmiany przeważnie nie były duże, a przeciętny spadek wyniósł w ujęciu procentowym niecały jeden procent a kwotowym ponad czterdzieści złotych. W najgorszej sytuacji są osoby, które przed zmianami limitów nie zdążyły kupić mieszkania na dofinansowany kredyt w Opolu, Olsztynie i Poznaniu. Spadki limitów w tych miastach wyniosły od 4,9 proc. do 8,3 proc. Zmiany te mają duży wpływ na lokalne rynki nieruchomości. Jeszcze tydzień temu, na olsztyńskim rynku pierwotnym nabywca mógł wybierać spośród nawet kilkunastu inwestycji. Dziś jest ich maksymalnie kilka. Kilkudniowa zwłoka w tym przypadku może być brzemienna w skutki. Gdyby bowiem rodzina chciała kupić tydzień temu w Olsztynie mieszkanie o powierzchni 50 m kw. (za maksymalną kwotę 228 tys. zł) od dewelopera, mogłaby liczyć na to, że zamiast raty standardowego kredytu w wysokości 1440 złotych będzie płaciła przez 8 lat niecałe 800 złotych miesięcznie. Dopłatę z budżetu można w tym przypadku oszacować na prawie 61 tys. zł. Jeszcze gorzej jest na rynku wtórnym, gdzie limity cen kwalifikujące do kredytu z dopłatą są o dwadzieścia procent niższe niż na pierwotnym. W Opolu po spadku limitów o 8,3 proc. można dziś wydać na używane mieszkanie jedynie nie więcej niż 2838 zł w przeliczeniu na metr, co oznacza, że za 50-metrowe mieszkanie można zapłacić maksymalnie 141,9 tys. zł.