Minister Sławomir Nowak niedawno dwadzieścia procent wartości nieruchomości. „Mieszkanie dla Młodych” nie jest tworem zupełnie innowacyjnym, ale ma być poniekąd kontynuacją programu „Rodzina na Swoim”,który zostanie wygaszony z końcem roku 2012. Założenia nowego projektu są proste: młode małżeństwa lub single (poniżej 35 lat) mogą otrzymać dziesięć procent dopłaty do kredytu hipotecznego przy zakupie nowego mieszkania, nie większego jednak niż siedemdziesiąt pięć metrów kwadratowych. Dopłata może wzrosnąć do piętnastu procent jeżeli rodzina ma już dziecko lub dzieci, a maksymalnie do dwudziestu procent jeżeli w ciągu 5 lat od otrzymania dofinansowania, urodzi się kolejny potomek. Według wyliczeń ministerstwa, z programu mogłoby skorzystać nawet trzydzieści sześć tysięcy rodzin rocznie. Kluczowym aspektem pomysłu, odróżniającym go od Rodziny na Swoim, ma być „komponent prorodzinny” zawarty w Mieszkaniu dla Młodych, czyli zachęta do posiadania większej liczby dzieci. Rządowy plan ma pomóc finansowo młodym ludziom, aby było im łatwiej kupić własne mieszkanie i założyć rodzinę, a tym samym wyprowadzić z domu rodziców. Obecnie statystyki odnośnie powstawania nowych gospodarstw domowych w Polsce są szokujące, bowiem ok. 2,5 miliona osób w wieku 25-34, co daje ponad czterdzieści procent populacji w tym przedziale wiekowym, wciąż mieszka z rodzicami. Według opinii większości analityków rynku nieruchomości wynika, że nowy program dopłat będzie zdecydowanie mniej korzystny od obecnego. Przede wszystkim będzie dotyczył jedynie rynku pierwotnego i tylko zakupu mieszkania. Po drugie: nie zagłębiając się w szczegółowe obliczenia, dopłata w MdM może być nawet o kilkadziesiąt tysięcy złotych niższa, niż suma 8-letnich dopłat do odsetek kredytu w RnS. Zwłaszcza w przypadku gdy nie zdecydujemy się na dwójkę lub więcej dzieci. Po trzecie: wg zapowiedzi ministra Nowaka, MdM ma wystartować w połowie 2013 roku, a najpóźniej na początku roku 2014. Nie jest to nawet jeszcze projekt ustawy, a tylko pomysł, który ma przed sobą długą drogę legislacyjną. Zatem nikt nie może zagwarantować, że program w ogóle zacznie funkcjonować. Szczególnie, że RnS przerósł możliwości osłabionego kryzysem budżetu państwa i minister Rostowski na pewno będzie chciał podejść do tematu z dużo większą precyzją i ostrożnością (póki co, planuje się, że pieniądze na dofinansowania będą pochodziły z likwidacji zwrotu podatku VAT za materiały budowlane użyte do remontu).