Już ponad dwa i pół roku trwają prace nad ustawą o odwróconej hipotece. Niestety, niewiele wskazuje na to, by miały się szybko zakończyć, bo projektu ustawy jak nie było, tak nie ma. Prywatne firmy, tzw. fundusze hipoteczne już dawno wyprzedziły działania legislatorów i na własną rękę wprowadziły w życie rozwiązanie alternatywne. Zamiast odwróconej hipoteki oferują „dożywotnią rentę hipoteczną”, która ma z oryginałem trochę wspólnego, ale tak naprawdę jest rozwiązaniem zupełnie innym, aktualnie opierającym się na zapisach kodeksu cywilnego. Ustawodawca chce upiec dwie pieczenie na jednym ogniu i do przygotowywanej ustawy dołączyć także rentę dożywotnią. To jednak spowalnia prace. Mimo wspólnego założenia – chodzi o uwolnienie kapitału zamrożonego w nieruchomości i umożliwienie starszej osobie skorzystania z niego – odwrócony kredyt hipoteczny i rentę dożywotnią więcej dzieli niż łączy. Najważniejsza różnica polega na chwili przeniesienia prawa własności do nieruchomości. Z założeń do ustawy o odwróconej hipotece wynika, że prawo własności zostanie przeniesione dopiero po śmierci beneficjenta. W przypadku dożywotniej renty, nieruchomość od razu przechodzi na własność firmy oferującej tego typu usługę i to właśnie ten zapis w umowach budzi najwięcej kontrowersji. Projekt założeń do ustawy o odwróconym kredycie hipotecznym przewiduje też zabezpieczenie interesów potencjalnych spadkobierców osoby, która na odwróconą hipotekę się zdecyduje. Mają oni mieć pierwszeństwo w potencjalnym przejęciu nieruchomości po śmierci dotychczasowego właściciela. W przypadku przeniesienia prawa własności do nieruchomości w zamian za rentę dożywotnią, nieruchomość należy do funduszu już od momentu podpisania umowy, choć istnieje możliwość jej wykupu za życia klienta.