Chińskie koleje dysponują drugą na świecie co do długości siecią połączeń. Pociągi jeżdżą po 98 tys. km torów. Ogromne nakłady inwestycyjne na chińską kolej nie idą w parze z wydajnością. Dlatego Pekin zadecydował w niedzielę o małej rewolucji w strukturze chińskich kolei
Dla porównania w Polsce mamy ich ponad 22 tys. km, a USA – 228,5 tys. km. Jednak system chińskich kolei jest wyjątkowo niewydajny. Powód? Korupcja, problemy związane z bezpieczeństwem i ogromne zadłużenie wynoszące 418 mld dol. Dlatego Pekin podjął w niedzielę decyzję o bezprecedensowej reformie. Rozwiązano ministerstwo kolei, które pełniło równocześnie funkcję nadzorcy, bo taka konstrukcja sprzyjała nadużyciom związanym z przymykaniem oka na bezpieczeństwo. Sprawy związane z bezpieczeństwem trafią w gestię resortu transportu, a przewozami zajmie się nowa spółka China Railway. I właśnie do uczestnictwa w tym ostatnim przedsięwzięciu Chiny zapraszają prywatnych inwestorów z zagranicy. Udział zagranicznego kapitału m usprawnić działanie systemu i ograniczyć korupcję. Aktualnie nakłady inwestycyjne na kolej wynoszą ok. 90 mld dol. rocznie, co stanowi ok. 1 proc. PKB Chin. W sumie w ubiegłym roku chińskie koleje przewiozły 1,9 mld osób. Pieniądze są przeznaczane głównie na rozwój szybkiej kolei i budowę nowych torów – w planach jest 5,2 tys. km nowych linii. W weekend podano gorsze od oczekiwań dane makroekonomiczne z Chin. Produkcja przemysłowa w ciągu pierwszych dwóch miesięcy wzrosła o 9,9 proc. wobec oczekiwań na poziomie 10,6 proc. Słabsza była też sprzedaż detaliczna, która wyniosła 12,3 proc. wobec oczekiwań na poziomie 13,8 proc. PKB Chin ma wzrosnąć w tym roku o 7,5 proc., a inflacja wyniesie 3,5 proc.