Ministerstwo Rozwoju pracuje nad nowelizacją rozporządzenia w sprawie szczegółowego zakresu i formy projektu budowlanego. Do przedstawionego projektu odniosło się Stowarzyszenie Instytut Remediacji Terenów Zanieczyszczonych. W opinii SIRTZ jednym z niecierpiących zwłoki problemów jest konieczność wprowadzenia zmiany przepisów w zakresie oceny ryzyka występowania zanieczyszczeń gruntu i ewentualnego przeprowadzenia badań pod kątem występowania zanieczyszczeń chemicznych.
– Aktualne prawo nie wymaga jednoznacznie od inwestorów weryfikacji tego typu zagrożeń. W efekcie wiele osiedli mieszkaniowych lub budynków użyteczności publicznej powstaje na terenach zanieczyszczonych – niebezpiecznych dla środowiska, oddziałujących na zdrowie i życie mieszkańców. Obecne przepisy wymagają pilnego doprecyzowania – wyjaśnia Rafał Hałabura, Prezes Zarządu SIRTZ.
Problem z interpretacją prawa
Zgodnie z obowiązującymi regulacjami, konieczność oczyszczenia gruntu dotyczy tylko tych obszarów, na których stwierdzono zanieczyszczenia. W praktyce oznacza to, że badanie gruntów pod kątem zanieczyszczeń nie jest zazwyczaj wykonywane, jeśli teren, na którym planowana jest budowa, nie jest obszarem z już zidentyfikowanymi zanieczyszczeniami.
Skuteczność regulacji pozostawia wiele do życzenia. Najwyższa Izba Kontroli (NIK) wykazała, że 28,5% skontrolowanych starostw powiatowych i urzędów miast na prawach powiatu zakończyło lub prowadziło budowę osiedli mieszkaniowych lub budynków użyteczności publicznej na terenach historycznie zanieczyszczonych lub takich, gdzie istniało ryzyko występowania zanieczyszczenia powierzchni ziemi. Co więcej, stwierdzono nawet dwa przypadki prowadzenia inwestycji na terenach zanieczyszczonych na których nie przeprowadzono wymaganej remediacji, pomimo że odpowiednie urzędy posiadały wiedzę o występujących tam historycznych zanieczyszczeniach powierzchni ziemi.
Realizacja inwestycji na zanieczyszczonym terenie może zostać uznana za naruszenie prawa w sytuacji, gdy inwestor jest świadomy występujących zanieczyszczeń. W związku z tym dla inwestorów często korzystniej jest nie przeprowadzać badania gruntu. Takie zaniedbania dzieją się nawet przy realizacji przedsięwzięć na terenach potencjalnie skażonych. Obecna regulacja prawna wręcz zniechęca do dokonania wstępnej oceny, gdyż brak wiedzy o zanieczyszczeniach pozwala unikać odpowiedzialności za niewykonanie remediacji na terenie budowy.
– Nawet gdy inwestycja ma powstać na terenie, gdzie zidentyfikowano już występowanie zanieczyszczeń, to często nie jest to uwzględniane w decyzjach administracyjnych poprzedzających budowę. Obecna konstrukcja prawa nie tylko pozostawia furtkę do interpretacji przepisów na niekorzyść przyszłych mieszkańców i nabywców mieszkań oraz lokali, ale również pozwala na lekceważenie obowiązujących już regulacji o ochronie powierzchni ziemi – komentuje prof. Mariusz Czop, członek Stowarzyszenia Instytut Remediacji Terenów Zanieczyszczonych – organizacji, która brała udział w konsultacjach publicznych dotyczących projektu rozporządzenia w sprawie szczegółowego zakresu i formy projektu budowlanego.
Regulacje, których nikt nie przestrzega
W opinii SIRTZ obecnie istnieje już podstawa prawna do dokonywania oceny występowania zanieczyszczeń w trakcie przygotowywania projektu budowlanego i wydawania pozwolenia na budowę (§ 3 ust. 1 pkt 10 rozporządzenia Ministra Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej z dnia 25 kwietnia 2012 r. w sprawie ustalania geotechnicznych warunków posadawiania obiektów budowlanych). Zgodnie z regulacjami, geotechniczne warunki posadowienia, czyli stawiania fundamentów, to również ocena stopnia zanieczyszczenia podłoża gruntowego i doboru metody oczyszczania gruntów. To oznacza, że projektant przygotowujący projekt budowlany, w opisie technicznym obiektu budowlanego powinien zawsze ocenić stopień zanieczyszczenia podłoża gruntowego, a w przypadku przekroczenia dopuszczalnych norm, wskazać na konieczność wykonania remediacji przed rozpoczęciem zasadniczych robót budowlanych.
– W praktyce projekty budowlane w żadnym stopniu nie odnoszą się do problemu występowania zanieczyszczeń na terenie budowy, dlatego obowiązujące przepisy nie są wystarczające. Należy niezwłocznie podjąć konkretne kroki, które nie pozwolą na omijanie prawa i interpretowanie go w dwuznaczny sposób. W naszej ocenie, w postępowaniu administracyjnym poprzedzającym budowę należałoby wprost wymagać od projektanta dokonania oceny ryzyka występowania zanieczyszczenia powierzchni ziemi tam, gdzie ma powstać obiekt budowlany, a od organu wydającego pozwolenie na budowę, powinno wymagać się weryfikacji danych zgromadzonych w publicznych wykazach i rejestrach – komentuje prof. Mariusz Czop.
7 postulatów regulujących kwestię zanieczyszczeń ziemi
Eksperci ze Stowarzyszenia Instytut Remediacji Terenów Zanieczyszczonych przygotowali 6 propozycji zmian do rozporządzania w sprawie szczegółowego zakresu i formy projektu budowlanego i jedną poprawkę uwzględniającą prawidłowe doprecyzowanie zapisu ustawy w kwestii zanieczyszczeń ziemi. Postulaty dotyczą m.in. wprowadzenie obowiązku określenia w projekcie budowalnym:
- czy występuje ryzyko występowania zanieczyszczeń podłoża gruntowego lub wód podziemnych czy tez nie;
- obszaru wymagającego remediacji;
- zagrożeń dla środowiska i użytkowników obiektów związanych z zanieczyszczeniem podłoża gruntowego lub wód podziemnych;
- konieczność wykonania badań lub remediacji lub wskazanie na brak takiej konieczności;
- wykrytych zanieczyszczeń oraz proponowanych metod oczyszczania (jeśli wykryto zanieczyszczenia).
Problem skażonych gruntów
Weryfikacja występowania zanieczyszczeń terenu jest konieczna zwłaszcza w przypadku budowy osiedli mieszkaniowych lub budynków użyteczności publicznej. W wielu polskich miastach znajdują się dziś tereny zanieczyszczone szkodliwymi (kancerogennymi, mutagennymi) substancjami chemicznymi. Skala problemu często przekracza wyobrażenia inwestorów, a w efekcie wielu Polaków mieszka w stosunkowo nowoczesnych budynkach znajdujących się na terenach oddziałujących negatywnie na zdrowie.
– Rozpoczęcie budowy w miejscu, w którym występują zanieczyszczenia powierzchni ziemi, niesie za sobą poważne konsekwencje nie tylko dla osób, które będą mieszkać na tym terenie, ale również dla inwestorów i deweloperów. Brak zgłoszenia istnienia zanieczyszczenia do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska (RDOŚ) i nie podjęcie remediacji jest naruszeniem ustawy dot. Ochrony Środowiska. Badanie gruntu i oczyszczanie powierzchni ziemi powinno odbywać się przed postawieniem budynku, gdyż zagospodarowanie terenu może utrudnić, a w niektórych przypadkach uniemożliwić dostęp do zanieczyszczonej gleby i ziemi oraz przeprowadzenie remediacji – dodaje prof. Mariusz Czop ze Stowarzyszenia Instytut Remediacji Terenów Zanieczyszczonych (SIRTZ).
Źródło: SIRTZ.