Zagraniczne inwestycje na Białorusi spadły w ubiegłym roku o 24 procent, przy czym zdecydowanym liderem była Rosja, na którą przypadła prawie połowa z nich – informuje w poniedziałek opozycyjny portal „Biełorusskij Partizan”. W 2012 r. zagraniczne firmy zainwestowały na Białorusi w realny sektor gospodarki (oprócz banków) 14,3 mld dol., czyli o 24,1 proc. mniej niż rok wcześniej – wynika z danych głównego urzędu statystycznego Biełstatu. Na Rosję przypadło 46,7 proc. wszystkich zagranicznych inwestycji na Białorusi. Kolejne miejsca zajęły Wielka Brytania (25,2 proc.), Cypr (6,4 proc.) oraz Austria (4 proc.). Jedną ze znaczących transakcji było wykupienie przez Rosjanina Dmitrija Gurinowicza pakietu akcji największego białoruskiego eksportera broni Biełtiecheksport, objętego sankcjami Unii Europejskiej. Część ekspertów uznała tę sprzedaż za próbę wyprowadzenia spółki spod unijnych sankcji. W ubiegłym roku zagraniczne przedsiębiorstwa inwestowały na Białorusi przede wszystkim w spółki handlowe (39,2 proc.), transportowe (27,8 proc.) oraz przemysłowe (24,4 proc.). Niezależna gazeta internetowa „Biełorusskije Nowosti” podkreśla, że spadek inwestycji należy wiązać z niemal całkowitym zamrożeniem w ubiegłym roku prywatyzacji. Choć w pierwszej połowie roku władze zapowiadały sprzedaż firm wartości 2,5 mld dol., prezydent Alaksandr Łukaszenka oświadczył później, że Białoruś zrezygnowała z opracowania listy przedsiębiorstw do prywatyzacji. W rezultacie wpływy z prywatyzacji wyniosły tylko 1,8 mln dol. Prywatyzacja w latach 2011-2013 firm na sumę co najmniej 7,5 mld dolarów była warunkiem przyznania Białorusi w 2011 r. przez Fundusz Antykryzysowy Euroazjatyckiej Wspólnoty Gospodarczej (tworzonej przez Rosję, Kazachstan i Białoruś) 3 mld USD kredytu. W 2011 r. Mińsk zaczął spełniać wymóg prywatyzacji, sprzedając rosyjskiemu Gazpromowi połowę akcji przedsiębiorstwa przesyłu gazu Biełtransgaz za 2,5 mld USD. W zeszłym tygodniu Komitet Własności Państwowej zaproponował sprzedanie mniejszościowego pakietu akcji jednej z najważniejszych białoruskich firm, koncernu potasowego Biełaruśkalij, oraz zakładów przetwórstwa ropy Naftan. Na razie jest to jednak tylko postulat niezatwierdzony przez rząd.