Polacy dość ostrożnie podchodzą do Black Friday

gyorgy-bakos-255338-unsplash
Według deklaracji konsumentów, w zeszły Black Friday niemal jeden na czterech badanych poszukiwał obniżek wynoszących 40-50%, a jeden na pięciu wskazywał przedział 50-60%. Jak wynika z najnowszych deklaracji, w tym roku będzie bardzo podobnie. Jednak znawcy tematu przekonują, że realnie tej wielkości rabaty ciężko będzie spotkać. Na rynku najczęściej są średnio 20-30% upusty. A to może być mało zachęcające do zakupów, bo takie obniżki Polacy widzą właściwie każdego dnia. Nie brakuje też prognoz, że będą one w przedziale 30-50%, ale tego typu opinie występują w mniejszości. Natomiast z badania jeszcze wynika, że konsumenci najrzadziej będą polować na rabaty do 10%.

Ubiegłoroczna strategia

Z niedawno opublikowanego badania Grupy Offerista wiadomo, na jak wysokie obniżki z okazji Black Friday w zeszłym roku najbardziej polowali Polacy. Uczestnicy sondażu mieli do wyboru 10 odpowiedzi, w tym 9 przedziałów, zaczynając od upustu do 10%, a kończąc na rabacie przekraczającym 80%. Najwięcej osób, tj. 23,1% ankietowanych, zadeklarowało przedział 40-50%. Pułap 50-60% podało 19,8% badanych, a 30-40% – 16,2% respondentów. Natomiast w badaniu przeprowadzonym jesienią 2023 roku najwięcej wskazań dotyczyło 40-50% – 23,8%, 30-40% – 19,3%, a także 50-60% – 16,3%.

– Wskazywane przez badanych konsumentów poziomy poszukiwanych w ubiegłym roku obniżek, świadczą o realistycznym podejściu klientów do tego, co oferuje handel w trakcie czarnopiątkowego okresu. Już na plakatach reklamowych bardzo często widnieje komunikat informujący właśnie o przecenach rzędu 50%. Treści te kreują w pewnym stopniu przekonanie o spodziewanym poziomie przecen, co utrwala się w pamięci konsumentów – komentuje dr hab. Małgorzata Kieżel, prof. Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach z Katedry Zarządzania Marketingowego i Turystyki.

Jak podkreślają autorzy badania, chociaż sklepowe reklamy „krzyczą”, że promocje są duże, to w praktyce tak nie jest. Klienci doskonale wiedzą, że rabaty powyżej 50% są często mało realne do osiągniecia, nawet gdy sklepy tak to komunikują.

– Z reguły w Black Friday oferowane są końcówki serii bądź artykuły, które na co dzień nie schodzą. A jak już trafi się coś naprawdę z wyższej półki, to przeważnie promocja jest mocno limitowana i trzeba mieć dużo szczęścia, aby dokonać takiego zakupu – przekonuje Robert Biegaj, współautor badania i ekspert rynku retailowego z Grupy Offerista.

Tegoroczny scenariusz

Z badania wiadomo też, na jak wysokie obniżki z okazji Black Friday w tym roku będą Polacy najbardziej polować. Uczestnicy sondażu mieli do wyboru takie same odpowiedzi, jak w przypadku zeszłorocznych zakupów. Najwięcej wskazań dotyczy rabatów w wysokości 40-50% – 24,5%. W TOP3 widać też upust wielkości 50-60% – 19,7%, a także 30-40% – 14,6%. Natomiast rok temu przeważnie deklarowano chęć upolowania rabatu w wysokości 50-60% – 21,9%, 40-50% – 20,5%, jak również 30-40% – 14,5%.

– Black Friday jest praktycznie rozciągnięty na cały miesiąc. Obniżki są wliczone w koszt produktu lub usługi, podstawowej ceny. Na pewno fajnie byłoby kupić coś 50% taniej, ale to jest praktycznie niemożliwe. Najczęściej są to średnio dwudziestoprocentowe obniżki. One są najbardziej realne i też bezpieczne dla sprzedającego. Zbyt duże upusty mogą świadczyć o tym, że coś jest nie tak, tzn. nie ma nabywców na towar lub usługę, ewentualnie firma ma jakieś inne, spektakularne plany wobec siebie samej – wyjaśnia Renata Ropska, ekspert w dziedzinie reklamy i Public Relations z Uniwersytetu SWPS.

Ponadto analitycy rynkowi zwracają uwagę na to, że od 1 stycznia 2023 roku obowiązuje dyrektywa Omnibus. W ocenie Roberta Biegaja, to jeszcze bardziej obnaża problemy z oferowaniem krzykliwych rabatów podczas Black Friday. Wcześniej dość powszechną praktyką było to, że najpierw sklep podwyższył cenę, a następie w krótkim czasie ją obniżył, żeby wykazać atrakcyjny rabat. Teraz konsument od razu może to wychwycić, bo sprzedawca na etykiecie musi podać najniższą cenę z ostatnich 30 dni i tę bezpośrednią przed obniżką.

– Analiza danych z ubiegłych lat, ale także już pojawiających się ofert, pozwala przypuszczać, że w tym roku podczas Black Friday najczęściej pojawiające się obniżki, będą oscylować w przedziale 30-50%. To poziom zachęcający dla kupujących, ale też atrakcyjny dla sprzedawców. Takie rabaty przyczyniają się do przyciągnięcia klientów, pobudzenia i zwiększenia sprzedaży, przy jednoczesnym zachowaniu rentowności, bo akcje na tym poziomie nie wymagają jeszcze drastycznego redukowania marż – dodaje dr hab. Małgorzata Kieżel, prof. Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach.

Obniżki (nie)atrakcyjne

W tym roku rabatu w wysokości 40-50% częściej oczekują kobiety niż mężczyźni. Ponadto w ten sposób wypowiadają się głównie osoby w wieku 18-24 lat, niepodające wysokości miesięcznego dochodu netto, z wykształceniem średnim, a także z miast liczących 20-49 tys. mieszkańców.

– Kobiety mają zwykle analityczne podejście do zakupów. Często dokonują ich bardziej świadomie, porównując ceny, analizując oferty i uwzględniając relację ceny do jakości. Poza tym okres obniżek czarnopiątkowych to okazja do zaopatrzenia się w prezenty na nadchodzący czas świąt, a często kobiety są za nie odpowiedzialne. Z kolei osoby w wieku 18-24 lat zazwyczaj jeszcze się uczą albo dopiero zaczynają pracować i tym samym mają ograniczone dochody. Chętnie też sięgają po produkty markowe, które odpowiadają aktualnym trendom, a bazowa cena takiej oferty jest zwykle niższa – mówi dr hab. Małgorzata Kieżel.

Na końcu zestawienia dotyczącego zeszłorocznego polowania na okazje są takie odpowiedzi, jak rabat do 10% – 1,1%, powyżej 80% – 2,9%, a także 70-80% – 3,8%. W tym roku również na ostatnim miejscu w rankingu jest upust do 10% – 0,8%. Wyżej widać brak zdecydowania w kwestii wysokości oczekiwanego rabatu – 3,9%, a także przedział 10-20% – 4,3%. Zdaniem Roberta Biegaja, obniżki do 10% są dla konsumentów praktycznie niezauważalne i mało atrakcyjne. Od wielu lat retailerzy niemal codziennie przyzwyczają klientów do wysokich upustów. Walczą też mocno komunikacyjnie, żeby te przekazy rabatowe były bardzo widoczne oraz atrakcyjne.

– Chyba powoli uczymy się rezygnowania z kupowania dla samej obniżki, a więc nabywania czegoś, co akurat jest tańsze, ale niekoniecznie nam potrzebne. Kiedyś częściej wybieraliśmy towar czy usługę, bo można było zaoszczędzić ileś pieniędzy. Dziś prędzej sięgamy po coś, co jest nam faktycznie potrzebne – podsumowuje Renata Ropska.

(MN, Listopad 2024 r.)
© MondayNews Polska / materiał prasowy

W Black Friday Polacy głębiej sięgną do swoich kieszeni

helloquence-61189-unsplash
Polacy, którzy z okazji Black Friday planują jakieś zakupy, w większości już postanowili, ile pieniędzy chcą w tym roku wydać. Najczęściej zakładają pułap 400-500 zł – ponad 16%. Rok temu było to 200-300 zł – 15%. Obecnie ten przedział jest wskazywany na drugim miejscu – 11,9%. Na trzeciej pozycji wśród deklarowanych wydatków plasuje się ponad 1000 zł – 11,6%. Natomiast mało kto przewiduje kwotę poniżej 50 zł czy 50-100 zł – odpowiednio 1,4% i 3,1%. Niektórzy eksperci uważają, że ww. wyniki oznaczają w tym roku spore żniwa dla handlu. Zapowiadają też, że sprzedaż rdr. urośnie bardziej niż inflacja. Ponadto prognozują, że faktyczne wydatki w tym roku mogą być wyższe od zapowiadanych nawet o ok. 8-10%.

Według niedawno opublikowanego badania Grupy Offerista, w zeszłym roku najwięcej konsumentów wydało na „czarnopiątkowe” zakupy w sumie 200-300 zł – 15%. Z kolei w tym roku konsumenci najczęściej planują upolować okazje w Black Friday na łączną kwotę 400-500 zł – 16,4%. Polacy w wieku od 18 do 80 lat, wskazując zarówno zeszłoroczne, jak i planowane w tym roku wydatki, mieli do wyboru 11 przedziałów – od poniżej 50 zł do powyżej 1000 zł.

Po wynikach widać stabilizację i delikatny optymizm. Najczęściej wybierana obecnie wartość zakupów zyskała przez rok na popularności, co współgra z obserwowanymi trendami w danych na temat sprzedaży detalicznej i nastrojów konsumenckich. Oczywiście, jak zawsze w przypadku deklaracji respondentów, należy zachować pewną ostrożność w wyciąganiu twardych wniosków – komentuje dr Radosław Kurach, prof. Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu.

Jak stwierdza Robert Biegaj z Grupy Offerista, konsumenci chcą sięgnąć głębiej do kieszeni niż w zeszłym roku, bo wiele towarów zwyczajnie zdrożało. Ponadto sytuacja części Polaków trochę się poprawiła. Ekspert przypomina też, że rok temu byliśmy w okresie wysokiej inflacji. I dodaje, że deklaracje wcale nie muszą się idealnie sprawdzić, bo ostateczne wydatki w dużej mierze będą zależały od napotkanych okazji, a w szczególności od ich atrakcyjności.

Dla rynku ważne są wyniki w porównaniu rdr. i pewne trendy. Generalnie zapowiada się, że sprzedaż w tym roku urośnie bardziej niż inflacja. To dobry prognostyk. Może wynikać z pomyślnie ocenianej sytuacji kupujących. Mają oni więcej pieniędzy niż rok temu, co generalnie jest dobre dla handlu. Ponadto na plany zakupowe konsumentów wpłynęły agresywne działania marketingowe sieci handlowych i portali zakupowych z Azji. Jak widać, w praktyce okazały się one skuteczne – mówi dr Jan Mikołajczyk, prof. Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu.

Z badania również wynika, że wydatki w wysokości 400-500 zł częściej planują w tym roku kobiety niż mężczyźni. Głównie wskazują tak osoby w wieku 75-80 lat, z miesięcznym dochodem netto 5000-6999 zł, a także z wyższym wykształceniem. Przeważnie dotyczy to mieszkańców miast liczących co najmniej 500 tys. ludności. Jak zauważa dr Kurach, wskazywanie odpowiedzi ze środka skali wydatków przez osoby z dochodem netto 5000-6999 zł nie zaskakuje. Pokrywa on średnią płacę w sektorze przedsiębiorstw.

Wszystko racja, tyle tylko, że to badanie pokazuje też zupełnie nowy trend. Najczęściej podawane wydatki głównie deklarują najstarsi konsumenci. W mojej ocenie, świadczy to o tym, że podczas Black Friday zamierzają oni głównie kupować towary, które potem włożą swoim dzieciom i wnukom pod choinkę. W poprzednich latach nie było to aż tak bardzo widoczne. Z kolei wysokość dochodu respondentów, która oscyluje wokół średniej krajowej, nie jest niczym szczególnym – analizuje Robert Biegaj.

Patrząc na dalsze deklaracje dotyczące tegorocznych wydatków na zakupy w ramach Black Friday, widać 200-300 zł – 11,9%, ponad 1000 zł – 11,6%, a także 500-600 zł – 11,3%. Ponadto 10,5% konsumentów jest niezdecydowanych. – Zwykle Black Friday kojarzy się z promocjami w segmencie elektroniki. Stosunkowo duża popularność najwyższej wartości wydatków, tj. ponad 1000 zł, nie powinna dziwić. Jest to pułap odpowiadający cenie średniej klasy smartfona, który obecnie można postrzegać jako produkt elektroniczny pierwszej potrzeby – wyjaśnia dr Kurach.

Natomiast na końcu zestawienia deklarowanych wydatków pojawiają się takie kwoty, jak poniżej 50 zł – 1,4%, 50-100 zł – 3,1%, a także 700-800 zł – 3,3%. – Deklaracje kwotowe konsumentów różnią się w zależności od celów zakupowych. Niektórzy zostawiają decyzje co do konkretnych produktów do chwili ogłoszenia konkretnych promocji. Część osób planuje kupić jedną, najpotrzebniejszą rzecz, np. buty kosztujące do 200 zł, a inni mają do realizacji całe listy, np. świątecznych prezentów – zwraca uwagę dr Mariusz Woźniakowski z Uniwersytetu Łódzkiego.

Do tego ekspert z Grupy Offerista prognozuje, że w tym roku rzeczywiste wydatki mogą być wyższe od tych deklarowanych o ok. 8-10%. Głównie będzie to dotyczyło dużych i średnich miast. Natomiast, w ocenie Roberta Biegaja, tym razem branża retailowa nie zarobi dużo więcej niż w zeszłym roku. Po pierwsze, mamy inflację, a po drugie, retailerzy już ponieśli większe niż rok temu nakłady finansowe na prowadzenie swojej działalności i to raczej się zbilansuje w kwestii ewentualnej marży. Jednak nie wszyscy eksperci podzielają taką prognozę.

Ostatecznie zapowiadane kwoty potwierdzą się raczej w przypadku osób, które mają zaplanowane konkretne zakupy. Z kolei konsumenci, którzy nie wiedzą jeszcze, co chcą upolować, mogą prędzej zmienić zdanie co do przewidywanej sumy pieniędzy. Ich zakupy mogą być bardziej impulsywne. Bez względu na to, ww. wyniki bezapelacyjnie oznaczają dla handlu żniwa – podsumowuje dr Mariusz Woźniakowski z Uniwersytetu Łódzkiego.

(MN, Listopad 2024 r.)
© MondayNews Polska / materiał prasowy

Mieszkaniowe Black Weeks w Grupie Murapol – 222 mieszkania i apartamenty inwestycyjne z pakietami bonusów

Gdańsk-Murapol Portovo
Mieszkaniowe Black Weeks w Grupie Murapol – 222 mieszkania i apartamenty inwestycyjne z pakietami bonusów. Promocja dotyczy 14 miast w Polsce. 

Rozpoczynają się Mieszkaniowe Black Weeks w Grupie Murapol. Deweloper przygotował dla swoich klientów nową promocję, w ramach której oferuje 222 mieszkania i apartamenty inwestycyjne z pakietami bonusów w 14 miastach. Warto wybrać lokal z listopadowej puli, bo wartości pakietów bonusów sięgają nawet 122 tys. złotych.
Tym razem Grupa Murapol objęła promocją nowoczesne mieszkania i apartamenty inwestycyjne w aż 22 projektach na terenie wszystkich miast, w których ma ofertę tj. Bielska-Białej, Bydgoszczy, Chorzowa, Gdańska, Gliwic, Krakowa, Łodzi, Poznania, Siewierza, Sosnowca, Torunia, Tychów, Wieliczki i Wrocławia.

Tegoroczne Mieszkaniowe Black Weeks to nie tylko świetna okazja na zakup własnego M, w ramach naszej promocji stawiamy do dyspozycji klientów także apartamenty inwestycyjne. Nabycie nieruchomości to nie tylko dobry sposób na zarabianie, ale też ochronę wartości pieniądza w czasie. Klienci mają do wyboru 222 lokale w aż 14 miastach – część puli mieszkań i apartamentów inwestycyjnych jest gotowych do odbioru. Zakup takiej nieruchomości pozwala na szybką finalizację transakcji, co wiąże się z możliwością natychmiastowego odbioru kluczy i przejścia do etapu wykańczania wnętrz. To atrakcyjna opcja w czasach kurczącej się oferty na rynku pierwotnym – mówi Łukasz Tekieli, dyrektor ds. sprzedaży w Grupie Murapol.

Źródło: Grupa Murapol.