Wartość transakcji na polskim rynku fuzji i przejęć wyraźnie spadła w 2024 roku

Paweł Szreder_Partner Bain&CompanyWartość transakcji na polskim rynku fuzji i przejęć wyraźnie spadła w 2024 roku.

Łączna wartość fuzji i przejęć dokonanych przez inwestorów strategicznych w 2024 roku spadła w Polsce o 49% do około 5 mld dolarów, wynika z raportu Global M&A Report 2025 przygotowanego przez firmę Bain & Company. Spadła również liczba dużych transakcji (o wartości powyżej 30 milionów dolarów, 44% r/r). Do pogorszenia sytuacji doprowadziła niepewność geopolityczna i makroekonomiczna.

Sektory technologiczny oraz energii i zasobów naturalnych doświadczyły największych spadków, a wartość transakcji w tych branżach zmniejszyła się o około 80%, podczas gdy liczba dużych transakcji spadła o 30-40%. W pierwszej dwudziestce największych przejęć w Polsce dominowały transakcje transgraniczne: 14 z 20 największych transakcji dotyczyło inwestorów zagranicznych przejmujących polskie aktywa. Jedynym segmentem rynku, który utrzymał stabilny poziom, był sektor produkcji i usług, w którym największą wartość miały przejęcia portfeli nieruchomości. Żaden inny sektor nie odnotował wystarczająco silnego wzrostu, aby zrównoważyć spadek w sektorze technologicznym oraz energii i zasobów naturalnych.

Na globalnym rynku M&A sytuacja wyglądała inaczej – w 2024 roku wartość transakcji sięgnęła 3,6 biliona dolarów, co oznacza wzrost o 13% r/r, a liczba transakcji zwiększyła się o 9%. To znaczący krok naprzód, który może zwiastować przełom po trzech latach spowolnienia. W regionie EMEA wzrost był umiarkowany – wartość transakcji wyniosła 595 miliardów dolarów (wzrost o 11% r/r), a liczba transakcji wzrosła o 8%. Po trzech latach zastoju 2025 rok może przynieść długo wyczekiwane ożywienie. Według Bain & Company, kluczowe bariery, które hamowały aktywność M&A – wysokie stopy procentowe i wyzwania regulacyjne – mogą wreszcie ustąpić, torując drogę do większej liczby transakcji.

– W 2024 roku dynamika transakcji fuzji i przejęć w Polsce jest wyraźnie słabsza niż na rynkach globalnych – ocenia Paweł Szreder, partner w Bain & Company. Podczas gdy na świecie rynek M&A powoli się odbudowuje, choć nadal pozostaje poniżej historycznych rekordów, w Polsce odnotowaliśmy istotny spadek wartości tych transakcji. Główną przyczyną była niepewność geopolityczna związana z sytuacją na Ukrainie, potęgowana obawami dotyczącymi wyborów w USA i niektórych krajach europejskich. Wpływ na gorszą dynamikę wartości transakcji w Polsce miały też czynniki lokalne, jak zmniejszona aktywność spółek Skarbu Państwa, w których nowe zarządy wciąż opracowują długoterminowe strategie, a także mniej optymistyczne oczekiwania co do obniżania stóp procentowych niż w krajach zachodnich. Szczególnie odczuwalny jest spadek liczby dużych transakcji, które zmniejszyły się o prawie połowę, natomiast liczba mniejszych transakcji zmalała o 5-20% (w zależności od źródła danych) w porównaniu z rokiem ubiegłym.

O BAIN & COMPANY:

Bain & Company to jedna z największych firm doradztwa strategicznego na świecie. Konsultanci Bain wspierają zarządy firm w podejmowaniu kluczowych decyzji z zakresu strategii, organizacji, fuzji i przejęć oraz we wdrażaniu innowacyjnych technologii. Bain & Company jest też wiodącym doradcą funduszy private equity. Firma angażuje się w działania pro bono, realizując 10-letni program o wartości ponad 1 mld dolarów, w ramach którego bezpłatnie świadczy usługi doradcze na rzecz organizacji walczących z nierównościami społecznymi i rasowymi oraz działających na rzecz rozwoju, edukacji i ochrony środowiska. Spółka otrzymała złoty rating od agencji EcoVadis, oceniającej działania i praktyki dostawców w zakresie ich społecznej odpowiedzialności biznesu, a tym samym znalazła się w grupie zaledwie 2 proc. firm na świecie, które zdobyły to najwyższe wyróżnienie. Firma powstała w 1973 roku w USA i posiada 65 biur w 40 krajach na świecie. O skuteczności Bain & Company świadczą wyniki klientów.

[Fragment raportu „Global M&A Report 2025”]
materiał prasowy

Fiskus w niecały rok ściągnął z Polaków przeszło 10 mld złotych

liczenie-pieniadzWedług najnowszych danych Ministerstwa Finansów, od stycznia do listopada 2024 roku wpływy z tzw. podatku Belki wyniosły 10,095 mld zł. To o 11,3% więcej niż w całym 2023 roku, kiedy kwota sięgnęła 9,069 mld zł. Z kolei w porównaniu z całym 2022 rokiem, ostatnio nastąpił wzrost aż o 75,5%. Wówczas wpływy z tego tytułu wyniosły 5,752 mld zł. Do tego trzeba dodać, że prognoza przychodów z ww. podatku przedstawiona w nowelizacji ustawy budżetowej na 2024 rok zakładała wpływy w wysokości 9,160 mld zł. Widać zatem, że już po jedenastu miesiącach ub.r. wpływy były wyższe od prognozowanych. Natomiast pełne dane za cały 2024 rok resort udostępni w marcu.

Z danych Ministerstwa Finansów wynika, że od stycznia do listopada 2024 roku wpływy z podatku od zysków kapitałowych, zwanego popularnie podatkiem Belki, wyniosły 10,095 mld zł. Natomiast pełne zestawienie za zeszły rok będzie dostępne w marcu. Już jest oczywiste, że wpływy z pierwszych jedenastu miesięcy były o 11,3% wyższe niż w całym 2023 roku, kiedy wyniosły 9,069 mld zł. Do tego w ciągu jedenastu miesięcy zeszłego roku budżet państwa został wzmocniony z tytułu tego podatku kwotą o 75,5% wyższą niż w całym 2022 roku. Zdaniem radcy prawnego i doradcy podatkowego Marka Niczyporuka z kancelarii Ars Aequi, za wzrost wpływów odpowiada tryb życia Polaków, którzy ograniczają bieżące wydatki i trzymają pieniądze na kontach i lokatach. To właśnie zyski z tych między innymi źródeł opodatkowane są omawianą daniną.

– Taka sytuacja nie dziwi. W pandemii Polacy inwestowali wolne środki w obronie przed inflacją. Być może rok 2024 r. był takim czasem, w którym realizacja zysków miała większy wymiar. Wysoka inflacja w 2023 r. zachęcała Polaków do lokowania oszczędności w produkty chroniące wartość kapitału, m.in. w lokaty, obligacje czy fundusze inwestycyjne. Skoro w pierwszych jedenastu miesiącach 2024 r. wpływy wyniosły 10,095 mld zł, to na grudzień przypadnie dodatkowa część dochodów. Przyjmując ostrożne założenie, wpływy za ostatni miesiąc powinny stanowić ok. 7-10% rocznej sumy, a zatem łącznie mogą wynieść około 11 mld zł – prognozuje mec. Niczyporuk.

Z kolei dr Kamil Zubelewicz, wykładowca Collegium Civitas, członek Rady Polityki Pieniężnej (RPP) w latach 2016-2022, dodaje, że przyrosty agregatów monetarnych (czyli suma wartości gotówki w obiegu oraz depozytów bankowych o różnym stopniu płynności) sięgnęły 10%, czyli były wyraźnie szybsze niż w ostatnich latach. Ekonomiści obserwują stopniowy powrót tej dynamiki do poziomów sprzed pandemii.

– Równocześnie po stronie czynników kreacji pieniądza odnotowujemy prawie 20% przyrosty aktywów zagranicznych netto. Połączenie tych czynników z generalnie wyższymi nominalnymi stopami procentowymi pozwoliło na wzrosty wpływów z tzw. podatku Belki. W 2023 roku podwyżki cen były na tyle wysokie, że wyprzedzały tempo wzrostów agregatów pieniężnych. Pokazuje to stosunkową inercję zjawisk inflacyjnych w Polsce. Pamiętajmy jednak, że podatek Belki odnosi się do dochodów kapitałowych, a nie dochodów z sektora dóbr konsumpcyjnych – wyjaśnia były członek RPP.

Zdaniem dr. Zubelewicza, wpływy z omawianego podatku za cały 2024 rok mogą sięgnąć 10,5 mld zł. – Dane za jedenaście miesięcy 2024 roku mogły zaskoczyć, bo prawdopodobnie w Ministerstwie Finansów nie zakładano takich wzrostów podaży pieniądza. Nie należy jednak przeceniać znaczenia wpływów z podatku Belki dla stanu finansów państwa, bo stanowią one około 1,5% dochodów budżetu – dodaje ekspert z Collegium Civitas.

Udostępnione przez Ministerstwo Finansów dane zawierają rozbicie wpływów na zyski z poszczególnych produktów oszczędnościowych i inwestycyjnych. W omawianych jedenastu miesiącach 2024 roku zryczałtowany podatek dochodowy od przychodów z odsetek lub innych przychodów od środków pieniężnych, zgromadzonych na rachunku podatnika lub w innych formach oszczędzania, przechowywania lub inwestowania, wyniósł 6,909 mld zł. Aż 3,186 mld zł dał budżetowi podatek od dochodów z odpłatnego zbycia papierów wartościowych lub pochodnych instrumentów finansowych, w tym z realizacji praw wynikających z tych instrumentów, z odpłatnego zbycia udziałów (akcji) oraz z tytułu objęcia udziałów (akcji) za wkład niepieniężny w postaci innej niż przedsiębiorstwo lub jego zorganizowana część.

– Po okresie wysokiej inflacji w latach 2022-2023 wiele osób szukało sposobów na ochronę kapitału. Wzrost oprocentowania lokat i popularność obligacji skarbowych indeksowanych inflacją sprawiły, że więcej osób gromadziło oszczędności w takich instrumentach, co przełożyło się na wyższe wpływy podatkowe – komentuje mec. Marek Niczyporuk.

Od lat kolejne rządy zapowiadają likwidację podatku od zysków kapitałowych. Taka zapowiedź pojawiła się również w „100 konkretach”, czyli w programie wyborczym Koalicji Obywatelskiej. W styczniu 2025 roku Ministerstwo Finansów przyznało w odpowiedzi na interpelację poselską, że projekt zmian w podatku jest po uzgodnieniach wewnętrznych, ale „na obecnym etapie prac wskazanie terminu ich zakończenia nie jest możliwe do określenia”. Dr Kamil Zubelewicz przyznaje, że polski system danin publicznych wymaga istotnych zmian, bo nadmiernie uderza w pracujących.

– Podmiot osiągający dochody jest najpierw obciążony podatkiem dochodowym, a potem pozostałą ich część może skonsumować lub oszczędzić. Konsumpcję obciąża VAT i akcyza, więc dla wielu gospodarstw niegenerujących oszczędności ich dochód jest podwójnie opodatkowany – najpierw PIT, potem VAT. Jeżeli jednak gospodarstwo domowe ma oszczędności pieniężne, to dotknie je podatek Belki, de facto majątkowy. Ale jeśli ktoś ma oszczędności niepieniężne, to podatku nie zapłaci. Wszystko dodatkowo komplikuje opodatkowanie gospodarstw domowych części przedsiębiorców, którzy często odliczają VAT i PIT od prywatnej konsumpcji. Równolegle wpływy z CIT w wielu korporacjach są dobrowolne lub symboliczne. W efekcie niektóre grupy są bardzo pokrzywdzone podatkami, inne względem nich uprzywilejowane – uważa dr Zubelewicz.

W ocenie eksperta z Collegium Civitas, skoro konsumpcja już jest objęta podatkiem VAT, to dla uniknięcia podwójnego opodatkowania dochodu podatki dochodowe można by właściwie znieść, o ile oszczędności pieniężne i niepieniężne (majątek) objęłaby jednolita danina. – Danina majątkowa zamiast podatku dochodowego byłaby ciekawym rozwiązaniem. Póki to nie nastąpi, utrzymywanie podatku Belki będzie niestety wybiórczo stosowaną karą za utrzymywanie oszczędności w pieniądzu, tym dotkliwszą, im wyższa inflacja i podążające za nią stopy procentowe – mówi dr Kamil Zubelewicz.

Z kolei ekspert z kancelarii Ars Aequi uważa, że podatek od zysków kapitałowych może zniechęcać Polaków do oszczędzania. Może nawet zostać uznany za niesprawiedliwy ze względu na to, że obciąża podatników, którzy inwestują wcześniej zarobione, a zatem i opodatkowane, przychody. Do tego mec. Marek Niczyporuk dodaje, że z pewnością należy rozważyć, czy wolimy mieć więcej pieniędzy w obrocie i inwestycjach, czy utrzymywać opodatkowanie zysków kapitałowych, co zmniejsza ilość pieniędzy na rynku.

(MN, Luty 2025 r.)

© MondayNews Polska
materiał prasowy

Smart Solutions: Rewolucyjne zmiany na rynku pracy stają się faktem

adeolu-eletu-38649-unsplash
Już ponad połowa zadań wykonywanych przez pracowników odbywa się z udziałem maszyn – wynika z raportu „Future of Jobs 2025” opracowanego przez Światowe Forum Ekonomiczne. W 30% zadań maszyny stanowią jedynie wsparcie dla człowieka, natomiast co piąte (22%) jest wykonywane samodzielnie przez maszyny i algorytmy. W pięcioletniej perspektywie urządzenia i rozwiązania cyfrowe będą odgrywać jeszcze większą rolę. Wyzwania czekające na polskich i międzynarodowych pracodawców oraz perspektywę pracowników różnych narodowości komentują eksperci Smart Solutions HR.

Cyfrowa transformacja

W 2030 roku spośród 100 zadań, ludzie samodzielnie będą wykonywać co trzecie (33%). Reszta podzieli się niemal po równo pomiędzy technologię (34%) oraz współpracę ludzi z maszynami (33%). Zwiększenie dostępności rozwiązań cyfrowych stanie się kluczowym czynnikiem zmian. W ciągu kolejnych pięciu lat trendy związane ze sztuczną inteligencją oraz technologią przetwarzania informacji doprowadzą do wyparcia dziewięciu milionów miejsc pracy oraz jednoczesnego stworzenia jedenastu milionów nowych. Specjaliści AI i uczenia maszynowego, inżynierowie energii odnawialnej, specjaliści ds. analizy danych czy deweloperzy aplikacji i oprogramowania to zawody, które będą rozwijać się najszybciej. Takie procesy mogą prowadzić do powstania nowych nisz na rynku pracy, ale także zwiększyć presję na przebranżowienie wśród starszych pracowników

W pierwszej kolejności ten trend spowoduje zmiany w poszukiwanych kompetencjach. Największe przesunięcie nastąpi z prac fizycznych i manualnych na umiejętności obsługi maszyn, współpracy z robotami i cobotami, konfiguracji oraz naprawy urządzeń. To oznacza, że szkoły zawodowe, technika i uczelnie będą musiały dostosować swoje programy, by kształcić specjalistów przygotowanych do współpracy z technologią. W kontekście obcokrajowców najważniejsze będą ich umiejętności, a nie pochodzenie. Młodsi pracownicy z zagranicy mają większe szanse na przebranżowienie i dostosowanie się do nowych realiów, a znajomość kilku języków może im w tym pomóc. Natomiast osoby starsze, które nie zdobędą odpowiednich kwalifikacji, mogą mieć trudności ze znalezieniem zatrudnienia i powinny kierować się w stronę prac niezastępowalnych przez maszyny lub tych, gdzie wdrożenie jest proste i szybkie – mówi Natalia Myskova, Head of Delivery w Smart Solutions HR.

Zjawisko to wyeliminuje wiele prostych stanowisk, co może oznaczać konieczność przekwalifikowania również w branżach, które obecnie zatrudniają dużą liczbę obcokrajowców. Pracownicy administracyjni, kasjerzy, specjaliści ds. obsługi klienta, pracownicy branży poligraficznej, ochroniarze, księgowi czy projektanci graficzni należą do grona zawodów, na których popyt będzie spadał.

Automatyzacja i sztuczna inteligencja niewątpliwie wpłyną na rynek pracy, ale nadal pozostanie wiele miejsc, gdzie człowieka nie da się zastąpić. W sektorach wymagających kreatywności, elastyczności i bezpośredniego kontaktu z ludźmi nadal będzie przestrzeń na zatrudnianie pracowników – dodaje Włodzimierz Kucharczuk, Project Manager w Smart Solutions HR.

Profil idealnego pracownika w dobie AI

Na znaczeniu będą zyskiwać nie tylko zawody bezpośrednio związane z rozwojem technologicznym. Według raportu także rolnicy, dostawcy, pracownicy budowlani, sprzedawcy, nauczyciele czy pracownicy przetwórstwa spożywczego również należą do grupy zawodów, na których popyt będzie rósł. Jest to spowodowane zmianami demograficznymi oraz transformacją ekologiczną.

W ostatnich latach obserwujemy znaczny wzrost liczby pracowników z takich krajów jak Filipiny, Ameryka Łacińska czy Indonezja. Migracja pracowników z Ukrainy do innych krajów UE sprawiła, że w Polsce ich miejsce zajmują specjaliści z Nepalu, Indii czy Filipin. W przetwórstwie spożywczym oraz rolnictwie obserwujemy stale rosnącą liczbę pracowników z tych krajów. Ponadto pracownicy z Indii i Nepalu dobrze odnajdują się w sektorze ciężkiego przemysłu, gdzie pracują jako spawacze czy ślusarze – podkreśla Włodzimierz Kucharczuk. Podobne zmiany można zauważyć w sektorach związanych z logistyką i produkcją, które coraz częściej zatrudniają pracowników spoza Polski. To właśnie w tych branżach cudzoziemcy stanowią znaczącą część zatrudnionych.

Najwięcej cudzoziemców pracuje w branżach: logistycznej (jako magazynierzy – w Smart Solutions HR stanowią 40% zatrudnionych), produkcyjnej (montaż i testy – 35%) oraz rolnej (sezonowe zbiory owoców i warzyw – do 10% zatrudnionych w zależności od sezonu). W budownictwie oraz transporcie (kurierzy i taksówkarze) stanowią łącznie 10% zatrudnionych. Natomiast w zawodach wymagających komunikacji bezpośredniej z klientem, takich jak handlowcy czy specjaliści ds. obsługi, obcokrajowców jest mało, co wynika z bariery językowej. Warto jednak pamiętać, że pokolenie dzieci cudzoziemców, które już teraz dorasta w Polsce, w przyszłości może zwiększyć swoją obecność w tych zawodach dzięki płynnej znajomości języka – dodaje Natalia Myskova.

Źródło danych: „Future of Jobs Report 2025” (Światowe Forum Ekonomiczne), dane własne Smart Solutions HR.

[fragment artykułu]

Autor: Smart Solutions
materiał prasowy

Obroty towarowe handlu zagranicznego ogółem i według krajów w okresie styczeń-grudzień 2024 roku wg GUS

matthew-guay-148463-unsplash
Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport „Obroty towarowe handlu zagranicznego ogółem i według krajów w okresie styczeń-grudzień 2024 roku”.

Jak informuje GUS, obroty towarowe handlu zagranicznego1 w styczniu – grudniu 2024 r. wyniosły w cenach bieżących 1 512,2 mld PLN w eksporcie oraz 1 509,2 mld PLN w imporcie. Dodatnie saldo ukształtowało się na poziomie 3,0 mld PLN, podczas gdy w analogicznym okresie 2023 roku wyniosło 45,1 mld PLN. W porównaniu z analogicznym okresem 2023 roku eksport spadł o 6,3, a import o 3,8%.

GUS podkreśla, że ze względu na zaokrąglenia danych, w niektórych przypadkach sumy składników mogą się nieznacznie różnić od podanych wielkości „ogółem”.

1 Zbiór danych o obrotach handlu zagranicznego ma charakter otwarty. Dane publikowane wcześniej są korygowane lub uzupełniane w miarę napływu zgłoszeń INTRASTAT oraz celnych.

Źródło: GUS.

Czy popyt na kredyty hipoteczne się zwiększy?

volkan-olmez-73767-unsplash
Czy popyt na kredyty hipoteczne się zwiększy? W grudniu odnotowano najwyższą w historii średnią wartość wnioskowanego kredytu mieszkaniowego – 444,9 tys. zł. Liczba wnioskodawców uległa jednak załamaniu i spadła o blisko 44 proc. r./r. Czy spodziewane obniżki stóp procentowych i rosnące wynagrodzenia wystarczą, by popyt na kredyty znów ruszył w górę?

Wyższe kwoty, mniej kredytów

W grudniu 2024 roku Biuro Informacji Kredytowej odnotowało wzrost wartości przeciętnego wnioskowanego kredytu o 2,2 proc., osiągając rekordowe 444,9 tys. zł. Jednocześnie, wskazano na znaczący ubytek liczby osób wnioskujących – z 46,3 tys. w grudniu 2023 roku do 26 tys. obecnie, co stanowi spadek o 43,8 proc. Z Indeksu Popytu na Kredyty Mieszkaniowe wynika natomiast, że w grudniu br. banki i SKOK-i przesłały do BIK zapytania o kredyty mieszkaniowe na sumaryczną kwotę niższą o 45,4 proc. w porównaniu do tego samego okresu w 2023 roku. Dane te ukazują, że pod koniec 2024 r. mniej osób wnioskowało o kredyt, ale ci, którzy to zrobili, mogli pozwolić sobie na zapytania o wyższe kwoty.

Spadek popytu może być częściowo wynikiem wygaszania efektów programu „Bezpieczny Kredyt 2%”, który został zakończony na początku roku i stopniowo zmniejszał oddziaływanie na rynek kredytowy. Warto też zwrócić uwagę na inny aspekt. Według danych Europejskiego Banku Centralnego średnie oprocentowanie kredytu hipotecznego w Polsce w lipcu 2024 roku należało do najwyższych w Europie i wyniosło 7,91 proc. W strefie euro było to zaś zaledwie 3,75 proc. Koszt kredytu w naszym kraju jest też wyższy niż w innych krajach Europy Środkowo-Wschodniej. – Obserwujemy wyraźne zjawisko selektywności na rynku kredytów hipotecznych. Ograniczenie liczby wnioskujących wskazuje, że przy obecnych warunkach finansowanie nieruchomości jest dostępne głównie dla osób o wyższych dochodach. Ci, którzy mogą pozwolić sobie na kredyt, wnioskują o wyższe kwoty, co podnosi średnią wartość wnioskowanego finansowania. Jednak wysoka cena kredytu w Polsce, jedna z najwyższych w Europie, sprawia, że dla wielu osób pozostaje on nieosiągalny. Przepaść między oprocentowaniem w Polsce a w strefie euro pokazuje, jak wielką barierą pozostaje koszt finansowania nieruchomości. Dopóki Rada Polityki Pieniężnej nie zdecyduje się na dalsze obniżki stóp procentowych, trudno będzie mówić o realnym ożywieniu popytu, szczególnie wśród osób z mniejszym kapitałem początkowym – mówi Bartłomiej Rzepa, członek spółki realizującej inwestycję Osiedle Symbioza.

Oczekiwanie na impuls

Wiele wskazuje jednak na to, że w 2025 roku popyt na kredyty hipoteczne może się ożywić. Prognozy mBanku zakładają m.in. obniżenie stóp procentowych z 5,75 do 4 proc. Takie zmiany mogłyby znacząco obniżyć miesięczne raty kredytów hipotecznych. Jak zauważa BIK, pozytywnym zjawiskiem dla rynku kredytów mieszkaniowych jest również rosnąca zdolność kredytowa, będąca efektem ponad 8-proc. realnego wzrostu wynagrodzeń. Te czynniki bezpośrednio przekładają się na możliwość zaciągania kredytów mieszkaniowych na wyższą kwotę. – Choć obecne dane wskazują na spadek liczby wniosków o kredyty mieszkaniowe, prognozy na 2025 rok są optymistyczne. Oczekiwane obniżki stóp procentowych, wzrost wynagrodzeń oraz stabilizacja na rynku nieruchomości mogą przyczynić się do ożywienia popytu na kredyty hipoteczne w nadchodzących miesiącach. Wprowadzenie niższych stóp procentowych mogłoby zaś zmniejszyć koszty obsługi kredytów, co zwiększy dostępność finansowania dla większej grupy kredytobiorców. Dodatkowo wzrost wynagrodzeń przełoży się na wyższą zdolność kredytową Polaków, umożliwiając większej liczbie osób spełnienie wymagań banków. Może to skłonić potencjalnych nabywców do podejmowania decyzji o zakupie nieruchomości. Z drugiej strony, niepewność związana z polityką monetarną oraz przyszłą sytuacją gospodarczą może powodować wahania i opóźnienia w finalizacji takich decyzji – mówi Grzegorz Woźniak, prezes spółki Q3D Locum.

Źródło: Prime Time PR
materiał prasowy

Szybki szacunek produktu krajowego brutto za IV kwartał 2024 roku wg GUS

g-crescoli-365895-unsplash
Szybki szacunek produktu krajowego brutto za IV kwartał 2024 roku, to jeden z nowych raportów Głównego Urzędu Statystycznego (GUS).

Według szybkiego szacunku produkt krajowy brutto (PKB) niewyrównany sezonowo w IV kwartale 2024 r. zwiększył realnie się o 3,2% rok do roku wobec wzrostu o 1,0% w analogicznym okresie 2023 r. W IV kwartale 2024 r. realny PKB wyrównany sezonowo (w cenach stałych przy roku odniesienia 2020) zwiększył się o 1,3% w porównaniu z poprzednim kwartałem i był wyższy niż przed rokiem o 3,7%.
Pełny raport znajduje się na oficjalnej stronie internetowej Głównego Urzędu Statystycznego.

Źródło: GUS.

 

Realny wzrost przeciętnego wynagrodzenia w 2024 roku w stosunku do 2023 roku wg GUS

notes
Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport „Komunikat w sprawie realnego wzrostu przeciętnego wynagrodzenia w 2024 roku w stosunku do 2023 roku”.

Główny Urząd Statystyczny opublikował Komunikat Prezesa Głównego Urzędu Statystycznego z dnia 11 lutego 2025 r. w sprawie realnego wzrostu przeciętnego wynagrodzenia w 2024 r. w stosunku do 2023 r.
GUS poinformował, że na podstawie art. 94 ust. 1 pkt 2 ustawy z dnia 17 grudnia 1998 r. o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (Dz. U. z 2024 r. poz. 1631 i 1674), realny wzrost przeciętnego wynagrodzenia w 2024 r. w stosunku do 2023 r. wyniósł 9,5 %.
Informacja została opublikowana na oficjalnej stronie internetowej Głównego Urzędu Statystycznego.

Źródło: GUS

Informacja GUS o podmiotach gospodarki narodowej wpisanych do rejestru REGON

g-crescoli-365895-unsplash
Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport „Informacja o podmiotach gospodarki narodowej wpisanych do rejestru REGON”.

Jak informuje Główny Urząd Statystyczny, według stanu na koniec stycznia 2025 roku do rejestru REGON wpisanych było 5 310,5 tys. podmiotów gospodarki narodowej. GUS dodaje, że w styczniu zarejestrowano 31,6 tys. nowych podmiotów tj. o 19,0% więcej niż miesiąc wcześniej.
W porównaniu do poprzedniego miesiąca w styczniu zarejestrowano w rejestrze REGON więcej nowych podmiotów (o 19,0%). Odnotowano większą liczbę nowych rejestracji dokonywanych przez osoby fizyczne prowadzące działalność gospodarczą (o 24,3%) oraz spółki handlowe (o 3,8%). Najwięcej nowych rejestracji odnotowano w województwie mazowieckim (o 13,7% więcej niż w poprzednim miesiącu). – podsumowuje Główny Urząd Statystyczny.

Źródło: GUS
materiał prasowy

Firma Shoper podsumowuje styczniowe zakupy online

fabian-blank-78637-unsplash
Firma Shoper podsumowuje styczniowe zakupy online.

Od e-booków, po sprzęt sportowy. Styczeń to czas, gdy noworoczne postanowienia zamieniają się w konkretne decyzje zakupowe. Shoper sprawdził, co i dlaczego najczęściej trafiało do internetowych koszyków w styczniu 2025 roku. Czy zakupy na początku roku zapowiadają trwałe zmiany w nawykach i stylu życia?

Początek roku sprzyja wprowadzaniu nowych nawyków, takich jak regularne czytanie, zdobywanie wiedzy czy doskonalenie umiejętności, co znajduje odzwierciedlenie w decyzjach zakupowych Polaków. W styczniu znacząco wzrosło zainteresowanie e-bookami (książkami elektronicznymi) – zwłaszcza publikacjami o sztucznej inteligencji, zdrowym odżywianiu i gotowaniu. Wybrane księgarnie internetowe na platformie Shoper zanotowały wzrost sprzedaży e-booków nawet o 379% w porównaniu do listopada w 2024 roku – miesiąca tradycyjnie uznawanego za szczyt sezonu zakupowego. Cała branża e-booków również odnotowała znaczący wzrost – aż o 101% w porównaniu do stycznia ubiegłego roku.

– Niektóre sklepy zwiększają sprzedaż konkretnych produktów poprzez organizację tak zwanych dropów, czyli limitowanej, czasowej lub ilościowej premierze produktów. Jest to popularny sposób na sprzedaż między innymi książek elektronicznych. Niektóre sklepy z e-bookami na Shoper, organizując tzw. dropy, osiągnęły w styczniu obroty rzędu nawet kilkuset tysięcy złotych- w ciągu tylko kilku dni. – komentuje Sandra Olszewska, Head of Customer Experience w Shoperze. – Taka forma sprzedaży może prowadzić do rekordowych wyników, nawet w mniejszych sklepach internetowych – dodaje.

[fragment artykułu]

Źródło: Shoper
materiał prasowy

Branża handlowa zakończyła 2024 rok na lekkim minusie

ibrahim-rifath-789914-unsplash
Branża handlowa zakończyła 2024 rok na lekkim minusie.

Ruch w centrach i galeriach handlowych spadł w zeszłym roku o 3,5% w stosunku do 2023 roku. Na minusie znalazło się aż dwanaście województw, a tylko cztery były na plusie. Ponadto w tego typu obiektach rdr. ubyło 3,1% unikalnych klientów. Pod tym względem czternaście województw zaliczyło spadki, a dwa odnotowały minimalne wzrosty. W relacji rocznej nie zmieniła się natomiast częstotliwość robienia zakupów w tych placówkach. Takie są wyniki obserwacji zachowań blisko 1,5 miliona unikalnych konsumentów. Eksperci komentujący ww. dane są zaniepokojeni wynikami niektórych województw. Mogą one być efektem malejącej siły nabywczej ich mieszkańców.

W zeszłym roku ruch (footfall) w centrach i galeriach handlowych spadł o 3,5% w porównaniu z 2023 rokiem. Tak wykazał cykliczny raport, wydawany przez firmę technologiczną Proxi.cloud. Obserwacją objęto 1,5 mln klientów w 710 obiektach. Przy tym nie analizowano obrotów placówek handlowych, które nie są zależne od zagęszczenia ruchu czy liczby klientów.

– Spadek ruchu w centrach i galeriach handlowych jest niewielki, np. w porównaniu do inflacji w latach 2023-2024. Przede wszystkim jest rezultatem wzrostu znaczenia e-commerce. Ważnym czynnikiem jest aktywne wejście do Polski platform internetowych z Chin. Mają one bardzo atrakcyjne ceny, a do tego okres oczekiwania na dostawę został zdecydowanie skrócony – z miesiąca do kilku czy kilkunastu dni – komentuje dr hab. Jan Mikołajczyk z Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu, prof. UEP.

W przestrzeni publicznej pojawiały się informacje, że w 2024 roku piłkarskie Mistrzostwa Europy (od 14 czerwca do 14 lipca ub.r.), a w mniejszym stopniu – Letnie Igrzyska Olimpijskie (od 26 lipca do 11 sierpnia ub.r.), mogły przyciągnąć sporo konsumentów do ww. obiektów handlowych. Z danych zebranych do raportu wynika, że pierwsza z tych imprez sportowych mogła przyczynić się do krótkotrwałego wzrostu w galeriach i centrach handlowych. W czerwcu na turnieju odbyły się bowiem mecze reprezentacji Polski.

– W lipcu i sierpniu nastąpiły spadki ruchu. Nie widzimy więc przesłanek do tego, aby stwierdzić, że Igrzyska Olimpijskie pozytywnie przełożyły się na footfall w tych obiektach. Jednak trudno ocenić, jak on by wyglądał, gdyby nie zostały zorganizowane ww. imprezy sportowe – mówi Mateusz Chołuj z Proxi.cloud.

Z raportu wynika również, że w 2024 roku ruch w centrach i galeriach handlowych wzrósł rdr. w czterech województwach. Mowa tu o mazowieckim – 5,5% na plusie, świętokrzyskim – 5,3%, opolskim – 2,5%, a także łódzkim – 1,3%. Z kolei spadki rdr. odnotowano w dwunastu województwach. Największe z nich dotyczyły warmińsko-mazurskiego – 9,6% na minusie, lubelskiego – 8,9%, jak również podkarpackiego – 8,6%. W ocenie prof. Mikołajczyka, wzrosty są nieistotne statystycznie. Natomiast niepokojące są spadki w woj. warmińsko-mazurskim, lubelskim i podkarpackim. Mogą one być efektem malejącej siły nabywczej mieszkańców tych części Polski.

– Zróżnicowanie dynamiki footfallu r/r w województwach ma wiele czynników, których wpływ nie został sprawdzony w ramach tej konkretnej analizy. Niemniej jednak można się spodziewać, że znaczenie ma zróżnicowana sytuacja społeczno-ekonomiczna w poszczególnych częściach kraju. Ponadto trzeba pamiętać o czynnikach losowych, a więc o możliwych remontach części tych obiektów handlowych. Na takie dane wpływać może też różne tempo ekspansji sieci dyskontowych w poszczególnych regionach – analizuje Mateusz Nowak z Proxi.cloud.

Ponadto analiza wykazała, że w 2024 roku liczba unikalnych klientów (unique shoppers) w centrach i galeriach handlowych spadła o 3,1% w porównaniu z 2023 rokiem. W opinii autorów raportu, jest to nieznaczna zmiana, tak jak w przypadku footfallu. – Część klientów mogła zaniechać chodzenia do galerii handlowych z powodu popularyzacji usług e-commerce. Chętni są w stanie zamówić wiele produktów z dostawą. Z kolei inne osoby mogły nagle znaleźć się w gorszej sytuacji majątkowej, dlatego zrezygnowały z odwiedzania takich placówek handlowych w tym okresie – podkreśla Mateusz Nowak.

Bardziej szczegółowe dane pokazują, że w ub.r. liczba unikalnych klientów wzrosła rdr. w dwóch województwach, tj. w mazowieckim – o 0,3%, a także w opolskim – o 0,1%. Były to więc minimalne zmiany. Natomiast w czternastu województwach odnotowano spadki rdr. w tym zakresie. Największe z nich dotyczą warmińsko-mazurskiego – o 7,8%, lubelskiego – o 6,5%, jak również podlaskiego – o 5,3%.

– Podobnie jak w przypadku ruchu, zróżnicowanie dynamiki spadku unikalnych klientów między województwami zależeć może od kilku czynników. Mam na myśli m.in. sytuację społeczno-ekonomiczną, wydarzenia losowe, ale też nierównomierną ekspansję innych sieci handlowych – stwierdza Mateusz Chołuj z Proxi.cloud.

Do tego zaobserwowano, że w ub.r. średniomiesięczna średnia liczba wizyt w galeriach przypadająca na jednego konsumenta wyniosła 3,2. To dokładnie tyle samo, co w 2023 roku. – Dane te są potwierdzeniem niezmienności nawyków zakupowych klientów, którzy dalej odwiedzają tego typu placówki. Natomiast taka częstotliwość wizyt może oznaczać, że Polacy zaopatrują się w większość produktów codziennego użytku w innych typach sklepów. Takie zakupy robią np. w dyskontach lub korzystają z usług e-commerce – podsumowuje Mateusz Nowak.

(MN, Luty 2025 r.)

© MondayNews Polska
materiał prasowy

Cudzoziemcy wykonujący pracę w Polsce w sierpniu 2024 roku wg GUS

mari-helin-tuominen-38313-unsplash
Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport „Cudzoziemcy wykonujący pracę w Polsce w sierpniu 2024 roku”.

Jak informuje GUS, na koniec sierpnia 2024 r. udział cudzoziemców w ogólnej liczbie wykonujących pracę wyniósł 6,8%. Obcokrajowcy wykonujący pracę w sierpniu 2024 r. pochodzili z ponad 150 państw.
Na koniec sierpnia 2024 r. cudzoziemców wykonujących pracę było 1045,0 tys. W tej liczbie 408,2 tys. cudzoziemców realizowało umowy zlecenia i pokrewne. – podsumowuje Główny Urząd Statystyczny.

Źródło: GUS.

Inflacja robi swoje – sieci handlowe robią coraz więcej promocji

helloquence-61189-unsplash
Inflacja robi swoje – sieci handlowe robią coraz więcej promocji.

Według analizy ponad 2 mln promocji, w całym zeszłym roku było ich o blisko 13% więcej niż w 2023 roku. Największy wzrost zaliczyły sieci convenience, bo o prawie 27% rdr. Tym samym przegoniły dyskonty, które zwiększyły ich liczbę o ponad 23% rdr. Pozostałe formaty już dużo słabiej podskoczyły, tj. supermarkety – o blisko 14%, hipermarkety – o 8%, sklepy RTV-AGD – o przeszło 5%, a sieci cash & carry – o nieco ponad 1%. Natomiast ubyło promocji rdr. w sklepach DIY – o prawie 13%, jak również w drogeriach i aptekach – o ponad 4%. Eksperci uważają, że dyskonty, widząc te wyniki, mogą w tym roku prześcignąć sieci convenience. Niektórzy dodają, że wizerunkowo i tak już wygrywają jako „najtańsze sklepy”, dzięki skutecznej komunikacji promocyjno-reklamowej dwóch „wrogów” wojny cenowej.

Analitycy z UCE Research, Hiper-Com Poland i Grupy BLIX przeanalizowali ponad 15 tys. gazetek handlowych, wydanych w latach 2023-2024. Prezentowały one w sumie 2,2 mln promocji. Łącznie miały blisko 311 tys. stron i przeszło 9,5 mln cm2 powierzchni. Pod uwagę wzięto 8 największych formatów na rynku retailowym, tj. wszystkie dyskonty, hipermarkety, supermarkety, sieci convenience i cash & carry. Ponadto sprawdzono drogerie i apteki, sieci DiY oraz sklepy RTV-AGD. Analiza wykazała, że w całym 2024 roku sieci handlowe zrobiły o dokładnie 12,5% więcej promocji niż w 2023 roku.

– Ten wzrost wynika z oddziaływania kilku czynników. Wśród nich należy wymienić wzrost najniższego wynagrodzenia w Polsce, przeprowadzony dwukrotnie w 2024 roku, niższą inflację w porównaniu do 2023 roku i obserwowaną w 2024 roku wojnę cenową między sieciami, głównie dyskontami. Sieci uruchomiły promocje, żeby nakłonić Polaków do zwiększenia wydatków, szczególnie, gdy okazało się, że wzrosła ich skłonność do odbudowania oszczędności, utraconych we wcześniejszych latach. Z kolei wzrost inflacji w drugiej połowie ub.r. spowodował nasilenie konkurencji cenowej wśród firm handlowych – mówi dr Urszula Kłosiewicz-Górecka z Zespołu Foresightu Gospodarczego w Polskim Instytucie Ekonomicznym (PIE).

Zdaniem Marcina Lenkiewicza z Grupy BLIX, inflacja spowodowała, że konsumenci zaczęli częściej poszukiwać obniżek cen codziennych zakupów. – To skłoniło sieci do zwiększenia liczby akcji promocyjnych, aby sprostać ich oczekiwaniom i wzmocnić konkurencyjność. Liderzy rynku spożywczego rozszerzyli asortyment produktów objętych promocjami, jednocześnie zwiększając częstotliwość publikowania gazetek z promocjami, aby zyskać przewagę nad rywalami – dodaje ekspert.

Zdecydowana większość formatów znalazła się na plusie rdr. – Utrzymanie sprzedaży w czasie, gdy konsument zaczyna pilniej liczyć pieniądze, jest istotą wielkoskalowego biznesu. Wojna cenowa między dyskontami zapędziła prawie wszystkich graczy do rywalizacji w sytuacji, gdy wiadomo było, że to format dyskontowy najskuteczniej gra na instrumentach promocyjnych i sprzedaży masowej marek własnych – wskazuje dr Maria Andrzej Faliński, były dyrektor generalny POHID-u.

Z analizy również wychodzi, że najbardziej podkręciły liczbę promocji sieci typu convenience – o 26,8% rdr. – To wynika z dynamicznej adaptacji tego formatu do zmieniających się potrzeb konsumentów. Kanał convenience staje się coraz bardziej konkurencyjny, oferując wygodę i bliskość. Jednocześnie intensyfikuje promocje, aby przyciągnąć klientów poszukujących szybkich zakupów w atrakcyjnych cenach. Rywalizacja cenowa między dyskontami a sieciami convenience wyraźnie wpłynęła na strategie obu formatów. Ale te drugie szybciej reagowały na potrzeby lokalnych klientów – wyjaśnia Marcin Lenkiewicz.

Dla porównania, dyskonty zwiększyły liczbę promocji o 23,2% rdr. – Chociaż znalazły się na drugim miejscu w zestawieniu, to i tak one najwięcej wygrały, napędzając sobie klienta do sklepu najtańszego lub skutecznie podającego się za taki, dzięki komunikacji promocyjno-reklamowej. Pokazują to wyraźnie wskaźniki wzrostu sprzedaży, pomimo drożyzny. To efekt mistrzowsko wykonanej kampanii dwóch „wrogów” wojny cenowej – komentuje dr Maria Andrzej Faliński.

Jak podkreśla dr Urszula Kłosiewicz-Górecka, nie jest wykluczone, że konkurencja ze strony sieci convenience zmotywuje dyskonty do uruchomienia jeszcze większej liczby promocji. – Zależne to będzie od możliwości ekonomicznych firm i wrażliwości gospodarstw domowych na obniżki cenowe, bowiem konsumenci przywiązują coraz więcej uwagi przy zakupie do dobrej relacji ceny do jakości produktów – zaznacza ekspertka z PIE.

Dalej w zestawieniu widać supermarkety ze wzrostem rdr. na poziomie 13,7%, hipermarkety – 8%, sklepy RTV-AGD – 5,1%, a także sieci cash & carry – 1,2% rdr. W opinii Julity Pryzmont z Hiper-Com Poland, te formaty osiągnęły umiarkowane wzrosty. – Natomiast kanał cash&carry, z racji swojej specyfiki, koncentruje się bardziej na klientach B2B. To ogranicza jego dynamikę promocyjną – zwraca uwagę ekspertka.

Promocji ubyło natomiast w sklepach DIY – o 12,8% rdr. Spadek zaliczyły też drogerie i apteki – o 4,2% rdr. – Z powodu inflacji konsumenci zaczęli ograniczać wydatki na produkty remontowo-budowlane. Sieci DIY dostosowały się do tej sytuacji, zmniejszając intensywność działań promocyjnych, aby nie obniżać dodatkowo swoich marż w trudnym okresie. Z kolei ujemny wynik drogerii i aptek można tłumaczyć spadkiem presji na działania promocyjne. Produkty z kategorii zdrowia i urody często mają wysoką lojalność konsumentów, którzy są skłonni zapłacić więcej za zaufane marki, nawet w trudniejszych czasach. Drogerie i apteki mogły więc ograniczyć promocje, skupiając się na ochronie marż, szczególnie w obliczu wzrostu kosztów operacyjnych – podsumowuje Julita Pryzmont.

(MN, Luty 2025 r.)

© MondayNews Polska | Wszelkie prawa zastrzeżone
materiał prasowy

Zaskakujące zmiany w strukturze zatrudnienia cudzoziemców w Polsce

uscisk reki
W ciągu ostatnich lat liczba zatrudnionych w Polsce obcokrajowców sukcesywnie rośnie. Według danych ZUS, na koniec listopada 2024 roku w systemie ubezpieczeń społecznych zarejestrowano ponad 1,2 miliona cudzoziemców. Choć Ukraińcy nadal dominują, na znaczeniu zyskują pracownicy z Ameryki Południowej i Azji. Zmiany te niosą wyzwania, które komentują eksperci Smart Solutions HR.

Nowe kierunki migracyjne

Od kilku lat obserwujemy napływ imigrantów z Ukrainy, jednak zgodnie z raportami Głównego Urzędu Statystycznego, ich udział w ogólnej liczbie cudzoziemców wykonujących pracę w Polsce, powoli ustępuje na rzecz obywateli innych krajów – ciągu ostatnich dwóch lat zmniejszył się o 6 p. procentowych (GUS). Jak wynika z opublikowanych na początku stycznia 2025 r. danych Urzędu do Spraw Cudzoziemców, wciąż najwięcej wniosków o udzielenie zezwolenia na pobyt w Polsce składają Ukraińcy (286 tys. w 2024 r.).

Na czwartym. miejscu, z liczbą 18 tys. wniosków, znajduje się Kolumbia, którego liczba obywateli w Polsce sukcesywnie rośnie. Na przestrzeni kilku ostatnich lat liczba Kolumbijczyków zwiększyła się niemal 50-krotnie. Ogromny wzrost udzielonych zezwoleń na pracę, bo aż o 352%, miał miejsce na przełomie 2023 i 2024 r. Poza rozpatrzonymi pozytywnie wnioskami o zezwolenie na pracę, rośnie także liczba pozytywnych decyzji dotyczących pobytu stałego lub czasowego. W 2024 roku Kolumbijczykom wydano ok. 3 tys. pozytywnych decyzji ws. legalnego pobytu w Polsce, w porównaniu do niecałego 1 tys. w 2023 r. Aktualnie, w styczniu 2025 roku, już niemal 300 wniosków obywateli Kolumbii zostało rozpatrzonych pozytywnie, a na ocenę czeka ponad 1600 osób. Ta liczba najprawdopodobniej będzie rosła.

Drugą grupą imigrantów, których liczba w Polsce podczas ostatnich kilku lat znacznie się zwiększyła, są Filipińczycy. W pierwszej połowie 2024 r. Filipińczykom wydano 20,5 tys. zezwoleń na pracę, w porównaniu do 13 tys. w całym 2023 roku. Podobnie jak w przypadku Kolumbijczyków, obywatele Filipin także czekają na decyzje ws. nie tylko pracy, ale także legalnego pobytu – w zeszłym roku przyjęto 9 tys. wniosków. W styczniu 2025 roku ok. 300 osób otrzymało pozytywne decyzje.

Zmiany w strukturze zatrudnienia cudzoziemców w Polsce wyraźnie pokazują rosnącą rolę pracowników z Ameryki Południowej i Azji na naszym rynku pracy – mówi Tetiana Hrynczyszyn, specjalista ds. legalizacji w Smart Solutions. – Z perspektywy legalizacji pobytu i pracy, oznacza to konieczność dostosowania procedur administracyjnych do specyfiki nowych grup migracyjnych. Wzrost liczby wniosków o zezwolenia na pracę i pobyt może skutkować wydłużeniem czasu oczekiwania na decyzje urzędowe, co stanowi wyzwanie zarówno dla pracodawców, jak i samych kandydatów – wyjaśnia.

[fragment artykułu]
Źródło: Smart Solutions
materiał prasowy

Branża handlowa zakończyła 2024 rok na lekkim minusie

dieter-de-vroomen-452887-unsplash
Branża handlowa zakończyła 2024 rok na lekkim minusie. Obserwacja zachowań blisko 1,5 miliona unikalnych konsumentów w 710 centrach i galeriach handlowych pokazuje, że w 2024 roku ruch w tego typu obiektach spadł o 3,5% w porównaniu z 2023 rokiem. Z kolei liczba unikalnych klientów zmniejszyła się o przeszło 3% rdr. Ponadto widać, że rok do roku nie zmieniła się częstotliwość robienia zakupów w tych placówkach. Natomiast rdr. nieznacznie skróciła się przeciętna wizyta. Do tego zawężeniu uległ średni łączny czas pobytu w centrach i galeriach handlowych.

Jak wynika z cyklicznego raportu, wydawanego przez firmę technologiczną Proxi.cloud, w 2024 roku ruch (footfall) w centrach i galeriach handlowych spadł o 3,5% w porównaniu z 2023 rokiem. Obserwacją objęto 1,5 mln klientów w 710 tego typu obiektach. Natomiast nie analizowano obrotów placówek handlowych, które nie są zależne od zagęszczenia ruchu czy liczby klientów.

Spadek ruchu w galeriach i centrach handlowych nie jest znaczny, więc nie powinien być odczuwalny dla handlu. Zjawisko to można w dużej części tłumaczyć zmianą przyzwyczajeń zakupowych części społeczeństwa, np. korzystaniem z platform e-commerce. Do innych potencjalnych czynników można zaliczyć spadek konsumpcji bądź rozwój asortymentu dyskontów oraz wielkopowierzchniowych sklepów sieci spożywczych – komentuje Mateusz Nowak, jeden ze współautorów raportu z Proxi.cloud.

W przestrzeni publicznej pojawiały się informacje, że w 2024 roku piłkarskie Mistrzostwa Europy (od 14 czerwca do 14 lipca ub.r.), a w mniejszym stopniu Letnie Igrzyska Olimpijskie (od 26 lipca do 11 sierpnia ub.r.) mogły przyciągnąć sporo konsumentów do ww. obiektów handlowych. Z danych zebranych do raportu wynika, że pierwsza z tych imprez sportowych mogła przyczynić się do krótkotrwałego wzrostu w galeriach i centrach handlowych. W czerwcu na turnieju odbyły się bowiem mecze reprezentacji Polski.

W lipcu i sierpniu nastąpiły spadki ruchu. Nie widzimy więc przesłanek do tego, aby stwierdzić, że Igrzyska Olimpijskie pozytywnie przełożyły się na footfall w tych obiektach. Jednak trudno ocenić, jak on by wyglądał, gdyby nie zostały zorganizowane ww. imprezy sportowe – dodaje Mateusz Chołuj, drugi ze współautorów raportu z Proxi.cloud.

Patrząc na bardziej szczegółowe dane, widać, że w 2024 roku footfall w centrach i galeriach handlowych wzrósł rdr. w czterech województwach. Mowa tu o mazowieckim – 5,5% na plusie, świętokrzyskim – 5,3%, opolskim – 2,5%, a także łódzkim – 1,3%. Z kolei spadki rdr. odnotowano w dwunastu województwach. Przy tym największe z nich dotyczą warmińsko-mazurskiego – 9,6% na minusie, lubelskiego – 8,9%, jak również podkarpackiego – 8,6%.

[fragment artykułu]

Badanie zostało przeprowadzone przez firmę technologiczną Proxi.cloud w oparciu o dane z pełnych 12 miesięcy 2024 roku z odniesieniem do analogicznego okresu 2023 roku, z wykluczeniem świąt oraz niedziel niehandlowych. Analiza objęła zachowania konsumentów odwiedzających galerie i centra handlowe.

Wielkość próby wyniosła ponad 1 478 644 unikalnych konsumentów. Aby wejście badanej osoby w geofence było zarejestrowane jako wizyta klienta w danej galerii lub centrum handlowym, wizyta musiała trwać co najmniej 2 minuty i nie więcej niż 2 godziny. Finalnie zbadano ruch w 710 placówkach, których lokalizacje zostały pozyskane ze stron internetowych sieci handlowych oraz z Google Maps.

Dane zostały zgromadzone poprzez sieć aplikacji mobilnych wykorzystujących autorską technologię, opartą o geofencing metodę identyfikacji wejść i wyjść z wyznaczonych stref, wykorzystującą usługi lokalizacji urządzeń mobilnych. Rozwiązanie pozwala zbierać dane pasywnie oraz cechuje się dużą dokładnością lokalizowania użytkownika (dokładność od 2 do 20 metrów zależna jest od metody ustalania pozycji przez urządzenie mobilne). Technologia ta zapewnia pełną kontrolę nad dokładnością lokalizacji, a promień każdego geofencingu dostosowany jest do wielkości poszczególnych budynków. Ponadto, znany jest również czas przebywania użytkowników w danej lokalizacji, co stanowi dodatkowy poziom ochrony przed zliczaniem okolicznego ruchu pieszego czy ruchu pracowników badanych punktów.

Źródło: Proxi.cloud
materiał prasowy

Rozwój gospodarki społecznej w jednostkach samorządu terytorialnego w 2023 roku wg GUS

helloquence-61189-unsplash
„Rozwój gospodarki społecznej w jednostkach samorządu terytorialnego w 2023 roku” to jeden z nowych raportów Głównego Urzędu Statystycznego (GUS).

GUS informuje, że 2498 jednostek samorządu terytorialnego przekazało w 2023 r. organizacjom pozarządowym środki na realizację zadań publicznych w trybach ustawy o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie. Jest to 88,4% wszystkich w Polsce. W porównaniu do 2021 roku ich liczba zwiększyła się o 74, czyli 2,6%.
Ponadto Główny Urząd Statystyczny poinformował, że 2,5 tys. jednostek samorządu terytorialnego w 2023 r. przekazało 3360,8 mln złotych organizacjom pozarządowym prowadzącym działalność pożytku publicznego na realizację zadań publicznych na podstawie ustawy o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie.

Źródło: GUS.

GUS opublikował wstępny szacunek produktu krajowego brutto w 2024 roku

g-crescoli-365895-unsplashGłówny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował wstępny szacunek produktu krajowego brutto w 2024 roku.

Według wstępnego szacunku Głównego Urzędu Statystycznego, produkt krajowy brutto (PKB) w 2024 r. był realnie wyższy o 2,9% w porównaniu z 2023 r., wobec wzrostu o 0,1% w 2023 r. (w cenach stałych roku poprzedniego).
Według wstępnego szacunku produkt krajowy brutto w 2024 r. wzrósł realnie o 2,9%, wobec wzrostu o 0,1% w 2023 r. Na podstawie aktualnie dostępnych danych GUS oszacował dynamiki wzrostu wartości dodanej brutto. Są one dostępne w pełnym raporcie, który dostępny jest na oficjalnej stronie internetowej GUS.

Źródło: GUS.

Frankowicze odpuszczają sobie mediacje z bankami?

knf-centralaCzy Frankowicze odpuszczają sobie mediacje z bankami? W ub.r. zainicjowano w Sądzie Polubownym przy Komisji Nadzoru Finansowego 11,1 tys. postępowań mediacyjnych, które dotyczyły tzw. frankowiczów. To o 48,7% mniej niż w 2023 roku, kiedy takich przypadków odnotowano 21,7 tys. Dla porównania, w 2021 roku było ich 15,8 tys. Z kolei w 2022 roku wynik wyniósł przeszło 18,5 tys. W 2024 roku zakończono też blisko 10 tys. postępowań mediacyjnych w ww. sprawach, przeszło 7,3 tys. z nich – ugodą, a 2,7 tys. – bez ugody. W 2023 roku zakończono 23,4 tys. ww. postępowań, w tym niecałe 18 tys. z ugodą i 5,4 tys. bez niej. Analizując powyższe dane, większość ekspertów uważa, że zainteresowanie mediacjami może ulec dalszemu zmniejszeniu na rzecz ugód bezpośrednio proponowanych przez banki.

Spada liczba postępowań

W 2024 roku zainicjowano 11,1 tys. postępowań mediacyjnych w Sądzie Polubownym przy Komisji Nadzoru Finansowego (KNF) w sprawach dotyczących kredytów i pożyczek indeksowanych i denominowanych do waluty innej niż polska, czyli wobec tzw. frankowiczów. To o 48,7% mniej niż w 2023 roku, kiedy takich przypadków odnotowano 21,7 tys. Dla porównania, w 2021 roku było ich 15,8 tys. (przy czym dane są od października, kiedy pojawiła się taka możliwość), a w 2022 roku – 18,5 tys. W ocenie adwokata Wojciecha Wandzela z kancelarii KKG Legal, spadek ten wynika z rosnącej liczby ugód zawieranych w ramach postępowań sądowych, tj. przed sądem, który rozpoznaje sprawę z powództwa kredytobiorcy.

– Nadal jednak istotna część roszczeń kredytobiorców jest kierowana do wspomnianego postępowania mediacyjnego. Moim zdaniem, interes w zawarciu ugody mają obie strony umowy. W szczególności kredytobiorcy mogą poprzez ugodę uzyskać satysfakcjonujące rozliczenie, bez konieczności oczekiwania na wyrok sądu i bez angażowania środków na pokrycie kosztów dwóch postępowań sądowych. Nawet w razie wygrania przez kredytobiorcę sprawy o zwrot uiszczonych rat, kredytobiorca musi zwrócić bankowi kapitał kredytu i jeżeli tego nie uczyni dobrowolnie, to bank będzie musiał go pozwać wobec przyjętej przez Sąd Najwyższy teorii dwóch kondykcji – wyjaśnia mec. Wandzel.

Jak stwierdza Adrian Goska, radca prawny z kancelarii SubiGo, dzięki temu, że banki coraz powszechniej oferują bezpośrednie propozycje ugodowe, klienci nie muszą czekać na uruchomienie procedury mediacji. To znacznie skraca cały czas negocjacji. – Banki zauważają, że to właśnie brak formalizmu i szybsze tempo rozmów są czynnikami przekonującymi kredytobiorców do akceptacji oferty ugody. Dla konsumentów, zwłaszcza tych reprezentowanych przez profesjonalnych pełnomocników, takie podejście bywa korzystniejsze, bo mogą oni lepiej dostosować treść porozumienia do swoich indywidualnych potrzeb – uważa mec. Goska.

Przywołane powyżej dane każą zadać pytanie, czy spraw trafiających do KNF jest relatywnie wiele czy mimo wszystko jest to niewielki odsetek. Jak zauważa ekspert z SubiGo, na pierwszy rzut oka może się wydawać, że kilkanaście czy kilkadziesiąt tysięcy postępowań to wiele, ale w kontekście ogromnej liczby umów kredytowych indeksowanych w obcych walutach, to wciąż niewielki udział.

Większość kończy się ugodą

W 2024 roku zakończono blisko 10 tys. postępowań mediacyjnych w Sądzie Polubownym przy KNF w ww. sprawach. 7,3 tys. z nich zakończono ugodą, a 2,7 tys. – bez ugody. W 2023 roku zakończono 23,4 tys. ww. postępowań, w tym prawie 18 tys. z ugodą i 5,4 tys. bez niej. Z kolei patrząc na dane za lata 2021-2024, widać, że zakończono 63,5 tys. postępowań, w tym blisko 47 tys. – ugodą, a 16,5 tys. – bez ugody. Adwokat Katarzyna Murawska z kancelarii MBM Legal zwraca uwagę na to, że samo zgłoszenie sprawy do mediacji sugeruje gotowość do negocjacji i poszukiwania kompromisu satysfakcjonującego obie strony.

– Szybkość procedowania i zawarcia ugody zależy od przygotowania i nastawienia stron, również w zakresie ich elastyczności, co do możliwych ustępstw. Jeśli do zawarcia ugody dochodzi, to zazwyczaj w ciągu kilku miesięcy. To jest rozwiązaniem szybkim w porównaniu do postępowania sądowego, które trwa kilka lat – dodaje mec. Katarzyna Murawska.

Z kolei w ocenie mec. Wandzela, Sąd Polubowny przy KNF spełnia swoją rolę, ponieważ zwalnia sądy powszechne z konieczności prowadzenia tysięcy postępowań. Dodatkowo umożliwia zawarcie ugody, która jest najefektywniejszym instrumentem zakończenia sporu dotyczącego kredytu walutowego.

– Oceniam funkcjonowanie Sądu Polubownego przy KNF pozytywnie. Oczywiście, gdyby jeszcze więcej spraw udało się zakończyć ugodą, to byłby to rezultat wysoce pożądany, ale często niektóre kancelarie reprezentujące kredytobiorców są „hamulcem” procesu ugodowego i Sąd niestety nie zmieni podejścia pełnomocników, którzy prezentują postawę antykoncyliacyjną. Pełnomocnicy ci zapominają o istocie ugody jako aktu obejmującego wzajemne ustępstwa stron, a nie aktu przewidującego ustępstwa jednej tylko strony, tj. banku – wyjaśnia mec. Wandzel.

Z kolei adwokat Katarzyna Murawska również ocenia pozytywnie działanie Sądu Polubownego przy KNF. Jak dodaje, liczba postępowań zakończonych ugodą przed tym organem wskazuje, że spełnia on swoją rolę. Oczywiście mogłoby być ich więcej, jednak popularność mediacji zależy w dużej mierze od strategii i elastyczności banków w zakresie negocjowania postanowień ugodowych.

Zawarcie ugody kończy spór

Co w praktyce oznacza zawarcie ugody w Sądzie Polubownym przy KNF? Oficjalnie kończy spór bez konieczności prowadzenia długotrwałej batalii sądowej. Radca prawny Adrian Goska wyjaśnia, że daje to kredytobiorcy możliwość szybszego uregulowania swojej sytuacji. Natomiast dla kredytodawcy ugoda to pewność co do dalszego przebiegu spłaty i brak ryzyka przegranej w sądzie, która mogłaby oznaczać unieważnienie umowy czy też wysokie koszty finansowe.

– Jeśli chodzi o to, dla kogo ugoda jest bardziej korzystna, teoretycznie można powiedzieć, że z perspektywy banku zapobiega kumulacji ryzyka. Jednak coraz częściej to kredytobiorcy zyskują na bezpośrednich propozycjach, bo mogą wynegocjować warunki ściśle dopasowane do swojej sytuacji i uniknąć dodatkowych formalności. Bankom nadal zależy na unikaniu złych precedensów w sądach, dlatego chętnie wychodzą z ugodami, które bywają korzystne dla klientów – wyjaśnia ekspert z SubiGo.

Do tego mec. Goska wyjaśnia, że ostatecznie korzyść zależy od konkretnej oferty. Natomiast, jeśli bank faktycznie przedstawia atrakcyjną propozycję, z punktu widzenia klienta, szybka ugoda może okazać się lepsza niż kilkuletni proces. Ekspert zaznacza, że obie strony czerpią pewne benefity z zawarcia porozumienia, ale to bank, chcąc uniknąć kosztownych wyroków, często jest bardziej skłonny „zawalczyć” o ugodę.

– Brak zawarcia ugody w ramach postępowania mediacyjnego oznacza, że roszczenia zostaną zapewne rozstrzygnięte przez sąd, co będzie generować dodatkowe koszty i czas. Natomiast, nawet w razie niepowodzenia pierwszej próby zawarcia ugody i wytoczenia powództwa, nadal można zawrzeć ugodę w ramach postępowania sądowego – twierdzi adwokat Wojciech Wandzel.

Prognozy na 2025 rok

Eksperci zostali zapytani też o to, jak – ich zdaniem – będzie kształtowała się popularność mediacji przy KNF w 2025 roku. Adwokat Katarzyna Murawska z kancelarii MBM Legal uważa, że należy spodziewać się utrzymania dotychczasowego trendu malejącego. Przekonuje, że konsumenci są coraz bardziej świadomi przysługujących im praw i możliwych do uzyskania rozstrzygnięć sądu.

– Jeżeli banki przekonają się, że takie bezpośrednie rozwiązania są skuteczniejsze i szybsze, mogą jeszcze bardziej rozwijać tę formę kontaktu z kredytobiorcami, omijając etap mediacji formalnej. Niemniej nadal istnieje grupa klientów, która woli wsparcie instytucjonalne KNF i formalny tryb, więc całkowite zniknięcie mediacji nie jest prawdopodobne. Zawieranie ugód w 2025 roku może być częste, jeśli banki będą skłonne do przedstawiania ofert atrakcyjnych dla kredytobiorców – twierdzi ekspert z kancelarii SubiGo.

Natomiast adwokat Wojciech Wandzel wskazuje na to, że warunki finansowe ugód, proponowane przez banki, są bardzo atrakcyjne. Jeżeli zatem kredytobiorca nie chce się angażować w wieloletni spór, to powinien skorzystać z mediacji zorganizowanej przez KNF i tam zawrzeć ugodę.

(MN, Styczeń 2025 r.)
© MondayNews Polska / materiał prasowy

Analiza: W całym 2024 roku w sklepach było drożej średnio o 4,3% niż w 2023 roku

analiza
W ciągu całego zeszłego roku codzienne zakupy Polaków zdrożały o ponad 4% rdr. Na 17 monitorowanych kategorii aż 15 odnotowało wzrosty. Największy z nich przekroczył 8% rdr. i dotyczył słodyczy oraz deserów. O prawie 8% rdr. podrożały napoje bezalkoholowe. O blisko 7% rdr. poszły w górę ceny warzyw. W TOP5 drożyzny widać też chemię gospodarczą z podwyżką rdr. o niemal 6%, a także owoce ze wzrostem rdr. o ponad 5%. Potaniały tylko produkty tłuszczowe i karmy dla zwierząt – odpowiednio o blisko 10% i ponad 5% rdr. Jak podkreślają eksperci, w 2024 roku sytuacja w sklepach wyglądała gorzej, niż informował GUS. Natomiast ostatni raz mniejsze podwyżki cen były obserwowane w 2021 roku.

W 2024 roku ceny codziennych zakupów wzrosły średnio o 4,3% rdr. Dotyczyło to żywności, napojów bezalkoholowych i alkoholowych oraz pozostałego asortymentu, np. chemii gospodarczej czy art. dla dzieci. Łącznie poddano analizie 17 kategorii. Tak wykazał najnowszy raport pt. „Indeks Cen w Sklepach Detalicznych”. Analizą objęto 17 kategorii i 100 najczęściej kupowanych przez konsumentów produktów. Łącznie zestawiono ze sobą blisko 890 tys. cen detalicznych (regularnych i promocyjnych) ze sklepów należących do 62 sieci handlowych.

– Zeszłoroczny wynik wykracza poza cel inflacyjny NBP, wynoszący ok. 2,5%. Jednak jest wyraźnie niższy niż jeszcze w 2023 roku, gdy inflacja CPI była na poziomie 11,4% rdr. Do tego wzrost cen żywności i napojów bezalkoholowych przekroczył 15% rdr. Codzienne zakupy nadal są droższe, niż większość Polaków by sobie życzyła. Jednak ostatni raz mniejsze podwyżki cen obserwowaliśmy w 2021 roku. Ponadto, według danych GUS, ogólnie sytuacja w 2024 roku prezentowała się lepiej, niż wynika z informacji zebranych ze sklepów – komentuje Bartosz Białas z Santander Bank Polska.

Do tego dr Tomasz Kopyściański z Uniwersytetu WSB Merito przypomina, że dynamika wzrostu przeciętnych wynagrodzeń w Polsce utrzymuje się cały czas na poziomie dwucyfrowym w relacji rok do roku. Dlatego średnioroczny wzrost cen w sklepach detalicznych na poziomie 4,3% można uznać za umiarkowany. Podążający za inflacją skok wynagrodzeń sprawia, że przynajmniej z perspektywy przeciętnego obywatela obecne podwyżki cen nie rujnują budżetów domowych w takim stopniu, jak to miało miejsce w latach 2022-2023.

– Na średnioroczny wynik wpłynęło kilka kwestii. Wśród nich można wymienić uporczywy wzrost cen usług, który ma przede wszystkim źródło w silnej dynamice wynagrodzeń w tym sektorze. Uwolnienie cen regulowanych, tj. energii elektrycznej i gazu, w połowie 2024 r. spowodowało znaczący wzrost tej kategorii w koszyku inflacyjnym. Do tego doszedł automatyzm w decyzjach o podwyżkach cen producentów po okresie niestandardowego podniesienia inflacji – mówi dr Michał Pronobis z Uniwersytetu WSB Merito.

Natomiast dr Piotr Arak z VeloBanku uważa, że na wzrost cen energii miał szczególnie silny wpływ na ceny żywności, usług oraz produktów przemysłowych. – Realne dochody wzrosły dzięki poprawie sytuacji na rynku pracy oraz wyższym transferom socjalnym. To wzmocniło wydatki konsumpcyjne. Do tego dodajmy powrót VAT na żywność, który sprawił, że od wiosny 2024 roku inflacja i ceny znowu są w trendzie wzrostowym, zamiast malejącym – zauważa ekspert.

Z raportu wynika również, że w całym 2024 roku aż 15 z 17 monitorowanych kategorii odnotowało wzrosty – w przedziale od 0,2% do 8,1% rdr. Natomiast 2 grupy towarów zaliczyły spadki – o 5,4% i 9,6% rdr. – Ceny generalnie rosną w każdej kategorii, z uwagi na coraz wyższe koszty funkcjonowania firm. Spadki cen pojedynczych grup towarów są związane z bardzo wysokim efektem bazy z 2023 roku. To oznacza, że ceny tych produktów pozostają wciąż na wysokim poziomie, ale dynamika zmian jest wolniejsza w porównaniu do poprzedniego, rekordowego roku – mówi dr Tomasz Kopyściański.

W TOP5 najbardziej drożejących kategorii widać słodycze i desery ze średnim wzrostem rdr. na poziomie 8,1%, napoje bezalkoholowe – 7,6%, warzywa – 6,5%, chemię gospodarczą – 5,9%, a także owoce – 5,2%. – Ceny słodyczy i deserów w znacznej mierze rosły przez drożejące kakao na światowych rynkach. Działo się to, mimo tego że jednocześnie taniał cukier. Wzrost cen owoców był przede wszystkim pochodną krajowej suszy rolniczej i niekorzystnych warunków pogodowych, które negatywnie odbiły się na zbiorach. Wpłynęły one również na zbiory niektórych warzyw gruntowych, a przez to na ich ceny – analizuje ekspert z Santander Bank Polska.

Z kolei dr Tomasz Kopyściański informuje, że na wynik napojów bezalkoholowych mocno wpłynęły wzrosty cen soków owocowych. Do tego zwiększył się koszt opakowań z tworzyw sztucznych. Natomiast na warzywa działały złe warunki pogodowe i klimatyczne, a także ekonomiczne, wynikające ze zwiększenia płacy minimalnej.

– Dynamika wzrostu cen chemii gospodarczej na tle innych kategorii staje się znów wysoka z uwagi na rosnące koszty produkcji. Z kolei z owocami jest podobnie, jak z warzywami. Krajowe zbiory okazały się aż o kilkanaście procent słabsze niż w 2023 roku. Ponadto mniej dostępne były niektóre towary importowane, np. pomarańcze – dodaje dr Kopyściański.

Rok do roku potaniały tylko produkty tłuszczowe i karmy dla zwierząt – odpowiednio o 9,6% i 5,4%. Jak podsumowuje dr Arak, w latach 2022–2023 art. tłuszczowe, takie jak oleje roślinne czy masło, notowały bardzo wysokie podwyżki cen ze względu na ograniczoną podaż, np. problemy z dostawami oleju słonecznikowego z Ukrainy. W 2024 roku rynek częściowo wrócił do równowagi, co spowodowało spadek cen. Inaczej stało się z masłem z powodu cen mleka, które potaniało, by znowu podrożeć pod koniec roku. Z kolei ceny zbóż, takich jak pszenica i kukurydza, tj. kluczowych składników karmy dla zwierząt, obniżyły się w ub.r. dzięki lepszym zbiorom oraz stabilizacji na globalnych rynkach.

(MN, Styczeń 2025 r.)
© MondayNews Polska / materiał prasowy

Direct4Energy: Niższe ceny prądu w I kwartale 2025 roku

mikael-kristenson-242079-unsplash
Jednostki samorządu terytorialnego oraz podmioty użyteczności publicznej mogą skorzystać w pierwszym kwartale br. z preferencyjnych cen energii elektrycznej wynoszących 693 zł/MWh. Muszą jednak złożyć zaktualizowane oświadczenie, Czasu na dopełnienie formalności nie ma zbyt wiele, gdyż termin mija z końcem 31 stycznia 2025 roku.

Nowy wzór oświadczenia: klucz do stabilizacji budżetów

Ministerstwo Klimatu i Środowiska opublikowało nowy wzór oświadczenia, który jest niezbędny do skorzystania z maksymalnej ceny energii elektrycznej w I kwartale 2025 roku. Zabezpieczenie budżetów JST i podmiotów użyteczności publicznej przed wzrostem kosztów energii jest częścią rządowego mechanizmu wsparcia, który został przedłużony do marca 2025 roku.

Wprowadzenie mechanizmu maksymalnej ceny energii pozwala samorządom i instytucjom publicznym planować wydatki z większą precyzją i zabezpieczać środki na inne niezbędne działania.

Kogo dotyczy oświadczenie?

Uprawnieni do złożenia oświadczenia to:

  • Jednostki samorządu terytorialnego (JST), w tym gminy, powiaty i województwa.

  • Podmioty użyteczności publicznej, takie jak: szkoły, przedszkola, szpitale, ośrodki pomocy społecznej, domy kultury, koła gospodyń wiejskich czy organizacje pozarządowe.

Jak złożyć oświadczenie?

Formularz należy przesłać do sprzedawcy energii elektrycznej najpóźniej do dnia 31 stycznia 2025 roku. Możliwe jest złożenie dokumentu w formie papierowej lub elektronicznej, przy użyciu kwalifikowanego podpisu elektronicznego, podpisu zaufanego lub osobistego.

W oświadczeniu muszą znaleźć się:

  • Dane identyfikacyjne odbiorcy uprawnionego, w tym adres siedziby i dane kontaktowe.

  • Informacje o punktach poboru energii (PPE): numer, adres, kategoria odbiorcy oraz wielkość zużycia energii.

  • Potwierdzenie procentowego udziału energii elektrycznej objętej ceną maksymalną.

[fragment artykułu]
Źródło: Direct4Energy
materiał prasowy

Dynamika produkcji budowlano-montażowej w grudniu 2024 roku wg GUS

adeolu-eletu-38649-unsplash„Dynamika produkcji budowlano-montażowej w grudniu 2024 roku” wg to jeden z najnowszych raportów Głównego Urzędu Statystycznego (GUS).

Według danych wstępnych zgromadzonych przez GUS, produkcja budowlano-montażowa (w cenach stałych) zrealizowana w grudniu 2024 r. na terenie kraju przez przedsiębiorstwa budowlane o liczbie pracujących powyżej 9 osób była niższa o 8,0% w porównaniu z analogicznym okresem 2023 roku. W grudniu 2023 r. wzrost wyniósł o 14,0%. Ponadto była wyższa o 30,6% w stosunku do listopada 2024 r. (w 2023 r. wzrost o 28,7%). – informuje Główny Urząd Statystyczny.
Jak informuje GUS, są to dane wstępne; obejmują przedsiębiorstwa o liczbie pracujących powyżej 9 osób, których przeważający rodzaj działalności zaliczono do sekcji F „Budownictwo” według Polskiej Klasyfikacji Działalności 2007 (PKD 2007).

Źródło: GUS
materiał prasowy

GUS publikuje ceny produktów rolnych w grudniu 2024 roku

ibrahim-rifath-789914-unsplash
Główny Urząd Statystyczny (GUS) publikuje ceny produktów rolnych w grudniu 2024 roku.

Jak informuje GUS, ceny skupu podstawowych produktów rolnych[1] wzrosły w grudniu 2024 r. zarówno w stosunku do miesiąca poprzedniego. Wzrost ten wyniósł o 4,7%.  Ceny skupu podstawowych produktów rolnych[1] wzrosły też w grudniu 2024 r. w porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego roku. Wzrost ten wyniósł o 9,6%.

[1] Pszenica, żyto, żywiec wołowy, żywiec wieprzowy, drób, mleko krowie

Źródło: GUS.

Raport nt budownictwa mieszkaniowego wg GUS

rawpixel-670711-unsplash
Raport nt budownictwa mieszkaniowego wg GUS. Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport „Budownictwo mieszkaniowe w okresie styczeń-grudzień 2024 roku”. 

Jak informuje GUS, w 2024 roku oddano do użytkowania mniej mieszkań niż przed rokiem. Wzrosła natomiast liczba mieszkań, na których budowę wydano pozwolenia lub dokonano zgłoszenia z projektem budowlanym oraz liczba mieszkań, których budowę rozpoczęto.
Według wstępnych danych podanych przez Główny Urząd Statystyczny, w 2024 roku oddano do użytkowania 199,9 tys. mieszkań, tj. 9,6% mniej niż w 2023 roku. Deweloperzy przekazali do eksploatacji 124,3 tys. mieszkań – o 9,6% mniej niż przed rokiem, natomiast inwestorzy indywidualni 69,8 tys. mieszkań, tj. o 12,1% mniej. W ramach tych form budownictwa wybudowano łącznie 97,1% ogółu nowo oddanych mieszkań. W pozostałych formach budownictwa oddano do użytkowania łącznie 5,8 tys. mieszkań (w ubiegłym roku 4,3 tys.).

Są to dane wstępne i GUS informuje, że mogą ulec zmianie po opracowaniu danych ostatecznych.

Źródło: GUS.

Wskaźniki cen produkcji sprzedanej przemysłu w grudniu 2024 roku (GUS)

scott-graham-OQMZwNd3ThU-unsplash
Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport pt. „Wskaźniki cen produkcji sprzedanej przemysłu w grudniu 2024 roku”.

Jak prezentowały się wskaźniki cen produkcji sprzedanej przemysłu w grudniu ubiegłego roku? Główny Urząd Statystyczny opracował raport. Jak informuje Główny Urząd Statystyczny, według wstępnych danych w grudniu 2024 r. ceny produkcji sprzedanej przemysłu spadły zarówno w porównaniu do listopada 2024 r. – o 0,2%, jak i do analogicznego miesiąca poprzedniego roku – o 2,6%.
Informacja została opublikowana na oficjalnej stronie internetowej GUS.

Źródło: GUS.

Wskaźniki cen produkcji budowlano-montażowej w grudniu 2024 roku wg GUS

rawpixel-com-603645-unsplash
Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport „Wskaźniki cen produkcji budowlano-montażowej w grudniu 2024 roku”.

Według wstępnych danych Głównego Urzędu Statystycznego, w grudniu 2024 r. ceny produkcji budowlano-montażowej w porównaniu z  analogicznym miesiącem poprzedniego roku wzrosły o 3,9%. Natomiast w porównaniu z listopadem 2024 r. wzrosły o 0,1%.
Jak informuje GUS. w grudniu 2024 r. w stosunku do listopada 2024 r. zanotowano wzrost cen budowy budynków oraz obiektów inżynierii lądowej i wodnej po 0,1%, a ceny robót budowlanych specjalistycznych utrzymały się na poziomie zbliżonym do notowanego w poprzednim miesiącu. W porównaniu z grudniem 2023 r. podniesiono ceny budowy obiektów inżynierii lądowej i wodnej (o 4,2%), robót budowlanych specjalistycznych (o 4,0%) oraz budowy budynków (o 3,8%). – podsumowuje Główny Urząd Statystyczny.

Źródło: GUS.

Przeciętne zatrudnienie i wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw w grudniu 2024 roku wg GUS

mari-helin-tuominen-38313-unsplash„Przeciętne zatrudnienie i wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw w grudniu 2024 roku” to jeden z najnowszych raportów Głównego Urzędu Statystycznego (GUS).

GUS informuje, że w grudniu 2024 r. przeciętne zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw w porównaniu z grudniem 2023 r. Było ono niższe o 0,6% i  wyniosło 6453,7 tys. etatów. Według danych Głównego Urzędu Statystycznego, przeciętne miesięczne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw w grudniu 2024 r. w porównaniu z grudniem 2023 r. wzrosło nominalnie o 9,8% i wyniosło 8821,25 zł brutto.
Jak podkreśla Główny Urząd Statystyczny, przeciętne zatrudnienie po przeliczeniu wymiarów etatów osób niepełnozatrudnionych na pełne etaty.

Źródło: GUS.

Raport GUS: Dynamika produkcji sprzedanej przemysłu w grudniu 2024 roku

fabian-blank-78637-unsplashGłówny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport „Dynamika produkcji sprzedanej przemysłu w grudniu 2024 roku”.

Jak informuje GUS, w grudniu 2024 r. produkcja sprzedana przemysłu była wyższa o 0,2% w porównaniu z grudniem 2023 r. Wówczas bowiem notowano spadek o 3,5% w stosunku do analogicznego okresu 2022 r. Z kolei w porównaniu z listopadem 2024 r. spadła o 8,0%. W okresie styczeń–grudzień 2024 r. produkcja sprzedana przemysłu była o 0,3% wyższa w porównaniu z analogicznym okresem 2023 r., kiedy notowano spadek o 1,7% w stosunku do porównywalnego okresu 2022 r.
Pełna treść raportu dostępna jest na oficjalnej stronie internetowej GUS.

Źródło: GUS.

Dane dot. kradzieży w sklepach są niedoszacowane. Branża mówi nawet o ponad 2 mln zdarzeń rocznie

joshua-sortino-215039-unsplashW 2024 r. o blisko ¼ spadła liczba ujawnionych przestępstw kradzieży sklepowych. Z rejestrów policyjnych wynika także, że w ub.r. stwierdzono blisko 244 tys. wykroczeń kradzieży w placówkach małopowierzchniowych i wielkopowierzchniowych. To o 14,8% mniej niż w 2023 roku. Zgłoszono również prawie 200 tys. wykroczeń kradzieży w wielkopowierzchniowych marketach i 44 tys. – w małopowierzchniowych sklepach. W 2023 roku w jednych i w drugich było mniej kradzieży. Eksperci wskazują, że główną przyczyną wyhamowania ww. sytuacji może być spadek inflacji, chociaż oczywiście powodów jest więcej. Niektórzy też ostrożnie szacują, że w rzeczywistości tego typu przestępstw jest ok. 250-300 tysięcy, a wykroczeń – 1,5-2 mln rocznie. Tylko nie wszystkie zdarzenia są ujawniane.

Inflacja a liczba kradzieży

Z danych Komendy Głównej Policji (KGP) wynika, że w 2024 roku zgłoszono przeszło 30,1 tys. przestępstw kradzieży w sklepach. To o 24,7% mniej niż w 2023 roku, kiedy takich przypadków było nieco ponad 40 tys. Robert Biegaj, ekspert rynku retailowego z Grupy Offerista, jest zdania, że głównym powodem tego stanu jest spadek inflacji. Gwałtowny wzrost cen napędzał kradzieże sklepowe. I to ewidentnie widać po ww. danych.

– W mojej opinii, przestępstwa sklepowe były popełniane przez zorganizowane grupy przestępcze lub pojedynczych przestępców, którzy wytworzyli sobie z tego stałe źródło dochodu. Natomiast po analizie szerszych danych można też postawić dodatkową tezę, zgodnie z którą w tych działaniach uczestniczyli też zwykli Polacy, mocno zmuszeni sytuacją życiową albo chcący sobie dorobić do swoich dochodów – dodaje ekspert z Grupy Offerista.

Robert Biegaj zastrzega również, że trzeba przyjąć dodatkowy margines błędu, bowiem – według różnych opinii i źródeł – w Polsce udaje się złapać na gorącym uczynku zaledwie ok. 10% sprawców tego typu kradzieży. W rezultacie przytoczone dane mogą w sposób znaczący odbiegać od rzeczywistości, tym bardziej że nawet same sklepy nie podają skali kradzieży, bo nie chcą, by opinia publiczna dowiedziała się, jak łatwo wynieść z nich towar.

– Nikt w Polsce raczej nie dysponuje pełnymi danymi, ponieważ temat jest skomplikowany. Sklepy, jak orientują się, że mają braki w towarze, mogą oczywiście zakładać, że zostały okradzione, ale raczej dalej nic z tym nie robią. Zwyczajnie wpisują to w bieżące straty, a następnie przerzucają na konsumentów. Tak jest najprościej. Zatem skala jest trudna do określenia. Gdybym miał się pokusić o jej oszacowanie, to w kwestii przestępstw oscylowałbym w granicach ok. 250-300 tysięcy, a wykroczeń – 1,5-2 mln zdarzeń rocznie. Przy tym trzeba koniecznie podkreślić, że są to tylko luźne szacunki – zaznacza ekspert z Grupy Offerista.

Z kolei dr Andrzej Ranke, politolog z Wyższej Szkoły Bezpieczeństwa w Poznaniu, przypomina, że w 2023 roku wzrósł próg wartości towaru, od którego kradzież przestaje być wykroczeniem, a staje się przestępstwem. Obecnie wynosi on 800 zł.

– Motorem napędzającym roczne statystyki kradzieży sklepowych jest zawsze ostatni kwartał danego roku z uwagi na wzmożony ruch przedświąteczny. Wypełnianie się sklepów klientami jest naturalnym kamuflażem dla złodziei. Towarzyszące temu zmiany prawne, podnoszące próg kwalifikacji kwotowej przestępstwa kradzieży, mogły, ale nie musiały wpłynąć na końcowy wynik statystyczny – dodaje Andrzej Mroczek, ekspert ds. przestępczości zorganizowanej i terroryzmu z Uniwersytetu SWPS w Warszawie i Collegium Civitas w Warszawie.

Trzech „liderów”

W 2024 roku najwięcej przestępstw kradzieży stwierdzono w woj. mazowieckim – ponad 5,4 tys. (rok wcześniej – nieco ponad 8 tys.), dolnośląskim – przeszło 4,7 tys. (prawie 6,6 tys.) i śląskim – trochę ponad 4,1 tys. (poprzednio – blisko 5 5 tys.). Na końcu listy widzimy woj. świętokrzyskie – 471 (rok wcześniej – 642), podkarpackie – 496 (654) i opolskie – 545 (poprzednio 710). Do tego można zauważyć, że spadki rdr. odnotowano we wszystkich województwach. Jednak największy był w woj. wielkopolskim – o 32,8% rdr. (przeszło 2,7 tys. w 2023 roku, a trochę ponad 1,8 tys. w 2024 r.), najmniejszy – w woj. podlaskim – o 10,7% rdr. (708 w 2023 r. i 632 w 2024 r.). Jak zauważa dr Maria Andrzej Faliński, były wieloletni dyrektor generalny Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji, mapa pokrywa się w znacznym stopniu z nasyceniem regionów wielkimi obiektami, gdzie kradzież towarów jest najskuteczniejsza. Łączy się to także z mapą zamożności i wzrostu poziomów wynagrodzeń.

– Generalnie te liczby mogą być stricte powiązane z wielkością danego terenu. Mazowieckie, dolnośląskie czy śląskie to naprawdę spore obszary. Z kolei świętokrzyskie, podkarpackie i opolskie to województwa zlokalizowane po przeciwnej stronie skali, jeżeli chodzi o wielkość i liczbę ludności – dodaje ekspert z Grupy Offerista.

Spadek liczby wykroczeń

Z danych KGP wynika również, że w 2024 roku stwierdzono blisko 244 tys. wykroczeń kradzieży w sklepach małopowierzchniowych i wielkopowierzchniowych. To o 14,8% mniej niż w 2023 roku, kiedy takich przypadków odnotowano nieco ponad 286 tys. Andrzej Mroczek uważa, że na tę stosunkowo niedużą różnicę istotnie mogła wpłynąć tzw. „ciemna liczba”. To znaczy, że drobne wartości skradzionych przedmiotów nie były oficjalnie zgłaszane Policji i wliczane w kalkulowane straty. Jedną z przyczyn tego stanu rzeczy jest czasochłonny dla pracowników sklepów ich udział w policyjnych czynnościach i postępowaniu dochodzeniowym.

W omawianym okresie stwierdzono też blisko 200 tys. wykroczeń kradzieży w sklepach wielkopowierzchniowych (rok wcześniej – prawie 229 tys. i spadek rdr. o 12,6%) i nieco ponad 44 tys. – w sklepach małopowierzchniowych (rok wcześniej – 57,6 tys. i spadek rdr. o 23,6%). Dr Andrzej Ranke wiąże wielkość obiektu z szansami „powodzenia” kradzieży.

– Trzeba tu uwzględnić, że zwiększający się poziom kradzieży wpłynął oraz wpływa na działania podejmowane przez właścicieli i personel sklepów, w tym na zmianę sposobu zabezpieczeń oraz podejmowanie innych działań mających na celu ograniczenie ryzyka w tym zakresie. Na pewno istotną rolę odgrywa też rachunek ekonomiczny, związany z kosztem obsługi kradzieży, który z kolei oddziałuje na rentowność przedsięwzięć związanych z handlem – uzupełnia politolog z Wyższej Szkoły Bezpieczeństwa w Poznaniu.

Prognoza na 2025 rok

Zapytano również ekspertów, jak – ich zdaniem – będzie kształtowała się liczba przestępstw i wykroczeń w odniesieniu do kradzieży sklepowych w 2025 roku. Dr Maria Andrzej Faliński podejrzewa, że sklepy będą wkładały coraz więcej pieniędzy w różne technologie wzmacniające ochronę. Jednocześnie spadać będzie liczba placówek handlowych. Mimo tego kradzieży nie uda się całkowicie wyeliminować. Natomiast dr Andrzej Ranke nie przewiduje istotnych zmian w statystykach.

– Czynnikiem wpływającym na patologie w tym zakresie jest nie tylko ekonomia – ubóstwo, ale liczą się tu też uwarunkowania psychologiczne. Można uznać, że powodzenie jednego przestępczego działania budzi chęć powtórzenia go. Problemem mogą być też kradzieże dokonywane przez zorganizowane grupy przestępcze. Te działania mogą dotyczyć wybranych kategorii sklepów, przez to wpłynąć mogą w wyraźnym stopniu na ograniczenie zyskowności takich właśnie kategorii podmiotów. Kluczowym czynnikiem oczekiwanej zmiany, dotyczącej zmniejszania się liczby kradzieży, może być oczywiście dobra sytuacja ekonomiczna społeczeństwa oraz eliminacja zjawisk o charakterze patologicznym – uważa dr Ranke.

Jak podsumowuje Robert Biegaj z Grupy Offerista, jeżeli rzeczywiście inflacja wpływa na liczbę kradzieży, a tak to właśnie po danych wygląda, to w tym roku dalej będzie ich coraz mniej na rynku. Oczywiście ta prognoza się sprawdzi, jeżeli nic negatywnego nie wydarzy się w światowej i naszej krajowej gospodarce. Na tę chwilę nic złego się nie zapowiada, choć do końca roku mamy jeszcze sporo czasu i różne rzeczy mogą się wydarzyć. Natomiast jeżeli inflacja znowu mocnej poszłaby w górę, wówczas tych wykroczeń i przestępstw, ale głównie wykroczeń, byłoby o kilka punktów procentowych więcej niż obecnie.

(MN, Styczeń 2025 r.)
© MondayNews Polska
materiał prasowy

Kiedy samochody bezzałogowe pojawią się w branży taxi i delivery na polskich drogach?

Self-driving-car_1
Kiedy samochody bezzałogowe pojawią się w branży taxi i delivery na polskich drogach? 2030 czy jednak później autonomiczne pojazdy wjadą na polskie drogi z pełną mocą swoich procesorów?

O ile rozwój sztucznej inteligencji i nowoczesnej technologii umożliwiły stworzenie samochodów w pełni samodzielnych oraz komunikujących się ze sobą i z otoczeniem, to stan infrastruktury i brak odpowiednich przepisów są hamulcowymi całego procesu. Mimo tego, rewolucja jest nieunikniona. Czy autonomiczne pojazdy przełamią bariery infrastrukturalne
i prawne, czy utkwią w korku biurokracji na kolejne lata?

Autonomiczne pojazdy, czyli jakie?

Czy jesteśmy w stanie zaufać pojazdom samodzielnie poruszającym się po drogach i podejmujących decyzje, gdzie i jak jechać? Czy ich synchronizacja z poczynaniami nieobliczalnych kierowców, których na drogach nie brakuje, jest w ogóle możliwa? Rozważania warto zacząć od analizy różnych poziomów autonomii pojazdów, ponieważ wszystko wskazuje na to, że w tym temacie doświadczymy raczej ewolucji, niż rewolucji.

– Jako firma bazująca na wykorzystywaniu nowoczesnej technologii, bacznie obserwujemy rynek pojazdów autonomicznych, ponieważ to właśnie tam rodzi się zupełnie nowa rzeczywistość, która raz na zawsze odmieni światową gospodarkę – zauważa Wiktor Grejber, Co-founder Natviol, aplikacji rozliczeniowej dla kierowców i kurierów. – Droga od asystentów wspomagających prowadzenie pojazdów do w pełni autonomicznych samochodów jest wbrew pozorom bardzo krótka. Choć dziś samodzielne samochody poruszają się jeszcze pod czujnym okiem kierowców, jesteśmy już tylko o krok od oddania im pełni władzy nad kierownicą. Tym bardziej, że w założeniu autonomiczne samochody mają być „przedłużeniem” swoich użytkowników: nawet muzyka w ich wnętrzu ma być idealnie dopasowana do ich preferencji.

Mózgiem pojazdów autonomicznych jest AI – sztuczna inteligencja zbierająca i analizująca dane z różnego rodzaju czujników, radarów, kamer i innych danych udostępnianych przez pozostałe elementy infrastruktury drogowej. Raz „nauczona”, sztuczna inteligencja zapamiętuje wszystko na zawsze. Ponadto, wykorzystując różnego algorytmy jest w stanie sama wysuwać logiczne wnioski i rozwijać własny potencjał. Nie ma problemów z podejmowaniem decyzji ani z przewidywaniem potencjalnych zagrożeń. Jest czujna „non stop”, a kres jej możliwości wykracza daleko poza wyobraźnię współczesnych inżynierów.

Kluczem do sukcesu jest komunikacja

Jednym z kluczowych elementów systemu przemieszczania się pojazdów autonomicznych jest ich komunikacja ze sobą (ang. V2V – Vehicle-To-Vehicle) i z otoczeniem (ang. V2X – Vehicle-To_Everything). O ile technologicznie jesteśmy na to przygotowani, to w praktyce właśnie ten obszar jest największym hamulcowych całego procesu, ponieważ wymaga współpracy na wielu poziomach.

– Dla branży transportowej, logistycznej i przewozowej system pojazdów autonomicznych oznacza szanse w wielu obszarach. Sprawniejsze i szybsze zarządzanie flotą, zwiększenie efektywności dostaw i obniżenie ich kosztów to tylko początek długiej listy korzyści. Samochody autonomiczne będą mogły realizować zlecenia przez całą dobę, przy jednoczesnym wykluczeniu wszelkich błędów, jakie zdarzają się ludziom, np. z powodu przemęczenia lub nie zachowania należytej uwagi – zauważa Wiktor Grejber z Natviol.

Eksperci są zgodni – zdecydowana większość wypadków drogowych jest wynikiem nadmiernej prędkości, kierowania pojazdem pod wpływem alkoholu oraz zmęczenia kierowców. Wszystko to jest zupełnie obce sztucznej inteligencji, będącej mózgiem samochodów autonomicznych, co czyni z nich pojazdy wręcz idealne. Dlaczego zatem tak bardzo boimy się oddać im pełną kontrolę?

Rozwiązaniem tej zagadki może być fakt, że funkcjonujemy w nieidealnej, często wręcz nielogicznej rzeczywistości, która nadal stanowi wyzwanie dla AI. Problemem jest także brak wizji na jasne, przejrzyste i sprawiedliwe regulacje prawne dotyczące m.in. odpowiedzialności za wypadki z udziałem pojazdów autonomicznych. Wiele do życzenia pozostawiają także kwestie cyberbezpieczeństwa danych, które stanowią „serce i rozum” pojazdów autonomicznych.

Czy Polska jest gotowa na zamianę ról?

Samodzielnie poruszające się samochody nie tylko zmienią struktury zatrudnienia branży transportowej, logistycznej i przewozowej, ale także wymagania, jakie będą stawiane pracownikom każdego szczebla. Kierowców zastąpią operatorzy, programiści i analitycy.

Pojazdy autonomiczne są w stanie dokładnie kontrolować wszystkie swoje parametry, a także zużycie paliwa lub prądu, prędkość, ekonomiczność i ekologiczność jazdy. Są w stanie przewidywać potencjalne zagrożenia i optymalizować trasy w czasie rzeczywistym. Dzięki wdrożeniu odpowiednich systemów informatycznych same „pilnują” terminów przeglądów, zleceń i rozliczeń.

Przyszłość branży transportowej, logistycznej i przewozowej rysuje się bardzo obiecująco, pod warunkiem, że nie będziemy w nieskończoność odsuwać procesu wdrażania koniecznych zmian. Inteligentne drogi, które będą umożliwiać stałe monitorowanie ruchu, stosowne regulacje prawne oraz rozległa sieć autonomicznych stacji oraz punktów szybkiego ładowania pojazdów elektrycznych to kluczowe elementy, bez których żadna rewolucja nie będzie możliwa.

Źródło: Natviol
materiał prasowy

Goldsaver: 3 scenariusze dla złota na 2025 rok

michal_teklinski_goldsaver_pion_cropped
Niepewność rynkowa i geopolityczna, a także apetyt banków centralnych sprawiły, że miniony rok był dla złota wyjątkowo korzystny. A jakie scenariusze rysują się przed królewskim kruszcem na nadchodzące miesiące i co może okazać się “czarnym łabędziem” 2025 roku?

2024 zapisał się w annałach jako jeden z najkorzystniejszych i najbardziej dynamicznych roczników w historii rynku złota, do czego przyczyniły się m.in. globalne napięcia geopolityczne i strategiczne zakupy banków centralnych. Cena uncji kruszcu, wyrażona w dolarze amerykańskim, wzrosła o ponad 27% rok do roku, a na przestrzeni 12 miesięcy byliśmy świadkami aż 40 rekordów cenowych ustanowionych przez królewski metal.

Tu warto zauważyć, że z danych zebranych przez ekspertów Incrementum AG wynika, że spośród walut rynków rozwiniętych, w 2024 złoto radziło sobie najgorzej – mimo 27-procentowego wzrostu – właśnie w dolarze amerykańskim. A to oznacza, że ci, którzy kupowali kruszec choćby za złotówki, zyskali na jego wartości jeszcze więcej, bo dokładnie 33,5%, co plasuje polskiego złotego tuż obok euro.

Złoto przeliczane na wspólną walutę Unii Europejskiej urosło bowiem o 35,6%, z kolei wzrosty wyrażone w węgierskim forincie czy południowokoreańskim wonie przekroczyły 45%, a w tureckiej lirze nawet 50%! Lepiej niż w USD, ale słabiej niż w polskim złotym, kruszec radził sobie choćby w izraelskim szeklu (wzrost o 28,2%), brytyjskim funcie (29,4%), islandzkiej koronie (30%) czy dolarze singapurskim (31,7%).

3 scenariusze dla złota na 2025 rok

W rozmowie z Kitco News Juan Carlos Artigas, globalny szef działu badań w Światowej Radzie Złota, przypisał gwałtowny wzrost złota w 2024 roku jego podwójnemu charakterowi: jako aktywa inwestycyjnego i dobra konsumpcyjnego. Przedstawiciel WGC podkreślał rolę kruszcu jako bardzo skutecznego zabezpieczenia, zauważając, że inwestorzy zwrócili się ku temu metalowi w obliczu rosnącej zmienności rynków i ryzyk geopolitycznych.

I wszystko wskazuje na to, że złoto jest na dobrej drodze także do dalszego umacniania się w 2025 roku. Tempo wzrostu najprawdopodobniej nie będzie jednak tak szalone jak w minionych miesiącach, co Artigas przyznał we wspomnianym wywiadzie. Światowa Rada Złota kreśli trzy potencjalne scenariusze dla królewskiego metalu w 2025 roku, w zależności od rozwoju sytuacji ekonomicznej i geopolitycznej na świecie.

  1. Stabilny z lekkim wzrostem: Ten scenariusz zakłada, że obecne oczekiwania rynkowe dotyczące obniżek stóp procentowych, inflacji i wzrostu gospodarczego pozostaną na niezmienionym poziomie.
  2. Presja spadkowa: Może się ziścić, jeśli stopy procentowe pozostaną wysokie lub wzrosną jeszcze bardziej, osłabiając apetyt inwestorów na złoto. Słaby wzrost gospodarczy również może negatywnie wpłynąć na popyt konsumpcyjny.
  3. Znaczny wzrost: Ten scenariusz opiera się na założeniu zwiększonej zmienności rynków i ryzyk geopolitycznych, co skłoniłoby inwestorów do poszukiwania bezpiecznych aktywów, takich jak złoto.

Co może okazać się “czarnym łabędziem”?

Przewidywanie przyszłości globalnej gospodarki i tego, co wydarzy się w najbliższych miesiącach na światowych rynkach, jest obarczone dużą dozą niepewności. Szczególnie biorąc pod uwagę wpływ, na razie jeszcze nieznany, polityki prowadzonej przez Donalda Trumpa, który 20 stycznia zostanie po raz drugi zaprzysiężony na prezydenta USA.

Przywoływany Juan Carlos Artigas ze Światowej Rady Złota uważa z kolei, że tym, co może nieść największe zagrożenie w 2025 roku i potencjalnie okazać się „czarnym łabędziem” jest dług publiczny. Może przerodzić się on w kryzys zadłużenia państwowego, bo wiele rządów ma problemy z utrzymaniem poziomu wydatków i pozyskiwaniem finansowania.

Wysokie deficyty budżetowe utrzymują USA i Chiny. W strefie euro najbardziej narażone są: Francja, Włochy, Belgia, Węgry, Rumunia czy Słowacja. Z kolei koszt obsługi długu brytyjskiego jest najwyższy od prawie 30 lat. Jeśli obawy związane z zadłużeniem państw nasilą się, realny stanie się scenariusz znaczącego wzrostu cen złota.

[fragment artykułu]
Źródło: Goldsaver Sp. z o.o.
materiał prasowy

Obwieszczenie GUS w sprawie wskaźnika zmian cen skupu podstawowych produktów rolnych w drugim półroczu 2024 r.

ibrahim-rifath-789914-unsplashGłówny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował Obwieszczenie w sprawie wskaźnika zmian cen skupu podstawowych produktów rolnych w drugim półroczu 2024 r.

Jest to Obwieszczenie Prezesa Głównego Urzędu Statystycznego z dnia 17 stycznia 2025 r. w sprawie wskaźnika zmian cen skupu podstawowych produktów rolnych w II półroczu 2024 r.

Jak informuje GUS, na podstawie art. 39a ust. 7 ustawy z dnia 19 października 1991 r. o gospodarowaniu nieruchomościami rolnymi Skarbu Państwa (Dz. U. z 2024 r. poz. 589, 1089 i 1230) ogłaszano, że wskaźnik cen skupu podstawowych produktów rolnych w II półroczu 2024 r. w stosunku do I półrocza 2024 r. wyniósł 104,9. Oznacza to wzrost cen o 4,9%.
Informacja została opublikowana na oficjalnej stronie internetowej GUS.

Źródło: GUS.