Czy nowa fala migracji zarobkowej zaspokoi potrzeby rynku pracy w przyszłym roku?

Jakub_Kizielewicz_prezes zarządu_Grupa OpteamicObserwowany spadek liczby pracowników z Ukrainy, którzy przez ostatnie kilka lat wspierali logistykę, przemysł, przetwórstwo i rolnictwo, otwiera drzwi nowym kierunkom migracji. Szczególną uwagę przyciągają pracownicy z Ameryki Południowej i Azji.

Statystyki GUS pokazują wyraźny wzrost wydanych im zezwoleń na pracę – w 2023 roku pracownikom z obu tych regionów wydano ponad 275 tys. (pięć razy więcej niż w 2019 r.). Według danych ZUS, w 2023 roku największy wzrost pracujących w Polsce cudzoziemców odnotowano pośród Kolumbijczyków, Nepalczyków i Argentyńczyków. To pozytywny trend, bo wobec rosnącego PKB (prognozy dla Polski wynoszą 3% w 2025 r.) polska gospodarka przy niskim bezrobociu będzie nadal odczuwać braki kadrowe. Jednakże, czy nowa fala migracji zarobkowej będzie w stanie zaspokoić potrzeby rynku pracy i z jakimi wyzwaniami będą mierzyć się w nadchodzącym roku tak pracodawcy jak i agencje outsourcingowe? Komentuje Grupa Opteamic, kompleksowy dostawca outsourcingu procesowego w Polsce.

Migranci z Ameryki Południowej wypełniają braki kadrowe w magazynowaniu, przetwórstwie przemysłowym, budownictwie, rolnictwie – czyli wszędzie tam, gdzie zapotrzebowanie na pracowników niewymagających wysokich kwalifikacji jest szczególnie duże.
Polska gospodarka, z jedną najniższych stóp bezrobocia w EU i prognozowanym wzrostem PKB na poziomie ok. 3% w latach 2024–2025, stoi przed ogromnym wyzwaniem – znalezienia zasobów kadrowych. W obliczu malejącego napływu pracowników z Ukrainy, istotnym wsparciem dla wielu przedsiębiorstw i agencji pracy tymczasowej stają się migranci z Ameryki Południowej. Dla wielu z nich Polska jest krajem spełniającym marzenia o lepszym życiu.
I wyciągając tak proste wnioski, na tym można by temat zakończyć, ale…

– Napływ nowej migracji zarobkowej wiąże się z kilkoma istotnymi wyzwaniami. Po stronie pracodawców głównie jest to długi proces legalizacji pobytu i otrzymania zezwolenia na pracę a po stronie migrantów to brak znajomości języka polskiego oraz różnice kulturowe. Bariery te skutecznie zniechęcają rynek pracy do otwarcia się na nową grupę migrantów zarobkowych. Tutaj kluczową rolę w procesie integracji przybyszów z innych kontynentów mogą odegrać agencje outsourcingu procesowego i leasingu pracowniczego – od załatwienia wszelkich formalności biurokratycznych związanych z legalizacją ich pobytu i zezwoleniem na pracę, poprzez organizację kursów językowych, wsparcie w adaptacji kulturowej, aż po pomoc w zrozumieniu lokalnych przepisów – wyjaśnia Jakub Kizielewicz, prezes Grupy Opteamic.

Źródło: Grupa Opteamic [fragmennt artykułu]
materiał prasowy

Główny Urząd Statystyczny prezentuje wyniki finansowe przedsiębiorstw w okresie styczeń-wrzesień 2024 roku

ibrahim-rifath-789914-unsplashGłówny Urząd Statystyczny (GUS) prezentuje wyniki finansowe przedsiębiorstw w okresie styczeń-wrzesień 2024 roku.

Jak informuje GUS, w okresie styczeń-wrzesień 2024 roku przychody ogółem badanych przedsiębiorstw wyniosły 3 841,5 mld złotych. Natomiast a koszty ich uzyskania 3 671,2 mld złotych. Wynik finansowy netto ukształtował się na poziomie 139,2 mld zł.otych.
Podstawowe dane o badanych przedsiębiorstwach prowadzących księgi rachunkowe o liczbie pracujących 50 i więcej osób w okresie styczeń-wrzesień 2024 roku – informuje GUS.
Pełnia treść raportu, w tym dane dotyczące badanej populacji, dostępna jest na oficjalnej stronie Głównego Urzędu Statystycznego.

Źródło: GUS.

Jak nowy podatek od nieruchomości wpłynie na działalność przedsiębiorców?

jhon-jim-5BIbTwXbTWk-unsplashJak nowy podatek od nieruchomości wpłynie na działalność przedsiębiorców?

Zmiany w prawie dotyczącym podatków od nieruchomości wzbudzają szereg kontrowersji. Nowa definicja budynku otwiera liczne furtki interpretacyjne. Zapisy ustawy budzą wątpliwości u podatników… a zwłaszcza przedsiębiorców. Spod nowych przepisów zostały wyjęte OZE. To pozytywny sygnał dla branży, w której i tak część środków z dofinansowania trafia do inwestorów ze sporym opóźnieniem.

– Wobec tak nieprecyzyjnych zapisów, automatycznie rodzi się cały szereg wątpliwości i pytań, które rodzaje urządzeń towarzyszących, będzie od tej pory należało uznawać za budowle i uiszczać od nich nakazaną opłatę. Taka sytuacja wzbudza niepokój wielu firm, które obawiają się dodatkowych kosztów. Są to przede wszystkim przedsiębiorstwa posiadające rozbudowane instalacje przemysłowe czy też takie, które prowadzą magazyny, albo pneumatyczne, przenośne hale namiotowe lub też zajmują się transportem i dystrybucją różnego rodzaju kontenerów – mówi Magdalena Martynowska-Brewczak, Członek Zarządu eFaktor S.A., który specjalizuje się w finansowaniu MSP.

Autor: eFaktor S.A.
materiał prasowy

Pracujący na podstawie umów zlecenia i pokrewnych wg GUS

fabian-blank-78637-unsplashPracujący na podstawie umów zlecenia i pokrewnych wg GUS (Głównego Urzędu Statystycznego).

Jak informuje Główny Urząd Statystyczny, w ostatnim dniu czerwca 2024 r. pracę na podstawie umów zlecenia i pokrewnych wykonywało w Polsce 2431,2 tys. osób. Spośród tych osób 1048,9 tys. osób równolegle wykonywało pracę kwalifikującą je do pracujących w gospodarce narodowej.
Na koniec czerwca 2024 r. w Polsce było 2431,2 tys. osób wykonujących pracę na podstawie umów zlecenia i pokrewnych (zleceniobiorców). Wśród nich nieco większy był udział kobiet, które stanowiły 51,7%. Ten rodzaj umów był wykorzystywany głównie w sektorze prywatnym, w którym skupionych było 87,5% ogółu zleceniobiorców. W sektorze publicznym kobiety stanowiły 59,1%, a w prywatnym 50,6%.
Pełna treść raportu dostępna jest na oficjalnej stronie internetowej GUS.

Źródło: GUS.

GUS prezentuje wybrane zagadnienia produkcji wyrobów przemysłowych

helloquence-61189-unsplash

W jednym z najnowszych raportów Główny Urząd Statystyczny (GUS) prezentuje wybrane zagadnienia produkcji wyrobów przemysłowych.

Są to dane za 2023 rok. Jak informuje GUS, specjalizację regionalną produkcji sprzedanej wyrobów przemysłowych określono według wartości wskaźnika lokalizacji LQ. Wskazuje on na poziom specjalizacji regionalnej w danym województwie w stosunku do poziomu krajowego[1]. Dla każdego województwa wskazano działy PKWiU, o największej wartości wskaźnika lokalizacji LQ.
W 2023 roku, podobnie jak w 2019 roku, wystąpiły duże dysproporcje w poziomie specjalizacji regionalnej produkcji sprzedanej wyrobów przemysłowych według działów PKWiU. Największy poziom wskaźnika lokalizacji LQ (bardzo silna specjalizacja regionalna) nadal wystąpił w województwie małopolskim – w dziale (07) Rudy metali. – informuje GUS.
Pełna treść raportu dostępna jest na oficjalnej stronie internetowej GUS.

[1] Wskaźnik jest nazywany ilorazem lokalizacji lub wskaźnikiem koncentracji Florence’a.

Źródło: GUS.

Sieci handlowe delikatnie wyhamowały ze wzrostami cen

analizaAnaliza ponad 92 tys. cen detalicznych wykazała, że w listopadzie codzienne zakupy zdrożały o 5,5% rdr. Tym razem wszystkie obserwowane kategorie były na plusie. Najbardziej podrożały warzywa, bo o 16,6% rdr. Dwucyfrowe wzrosty rdr. zanotowały też art. tłuszczowe oraz słodycze i desery – o 10,4% i 10,2%. Ponadto w TOP5 drożyzny widać nabiał i owoce z podwyżkami o 8,1% i 7,4% rdr. Najmniej poszły w górę ceny karm dla zwierząt, produktów sypkich i chemii gospodarczej – o 0,2%, 0,4% i 0,6% rdr. Natomiast w pierwszych dniach grudnia ogólny wzrost rdr. wyniósł 5,4%, czyli mniej niż w całym zeszłym miesiącu i tyle samo co w październiku. Eksperci tłumaczą, że sieci handlowe wyhamowały z podwyżkami, by nie odstraszać klientów przed świętami.

Tradycyjny „okres promocji”

W zeszłym miesiącu zakupy żywności, napojów bezalkoholowych i alkoholowych oraz pozostałego asortymentu zdrożały średnio o 5,5% rdr. Tak wynika z raportu pt. „Indeks Cen w Sklepach Detalicznych”. Zestawiono ze sobą ponad 92 tys. cen detalicznych z przeszło 46 tys. sklepów. Dla porównania, wzrost rdr. (wyliczony wg tej samej metodologii) w październiku wyniósł 5,4%, a we wrześniu – 4,9%.

– Listopadowy wzrost cen, choć wyższy niż poprzednie, został złagodzony przez działania promocyjne sieci handlowych i intensywną konkurencję cenową między dyskontami. Niemniej te czynniki miały charakter sezonowy, a ich wpływ na długoterminową dynamikę cen pozostaje ograniczony – komentuje dr Agnieszka Gawlik z Uniwersytetu WSB Merito.

Do tego oszacowano, że w pierwszych dziewięciu dniach grudnia br. ceny w sklepach detalicznych wzrosły rdr. o 5,4%, a więc tak samo, jak w październiku br. Autorzy raportu zauważają, że sieci handlowe delikatnie wyhamowały z podwyżkami, by nie zniechęcać Polaków do bożonarodzeniowych zakupów. Widzą też więcej akcji promocyjnych niż przed poprzednimi świętami. I dodają, że w sklepach z pewnością byłoby drożej, gdyby nie ww. czynniki.

– Dwa ostatnie miesiące roku to tradycyjny okres promocji, w którym sprzedawcy chcą złapać jak największą część rynku świątecznego. Natomiast, według mnie, dane nie wskazują na to, by przeceny były mocniejsze niż rok wcześniej. Dynamika roczna podwyżek w sklepach nieznacznie wzrosła i było to zgodne z moimi oczekiwaniami – zaznacza Marcin Luziński, ekonomista z Santander Bank Polska.

W listopadzie br. na 17 monitorowanych kategorii wszystkie zdrożały rdr. W październiku jeden segment był na minusie. – Ostatni wynik jest efektem szerokiej presji inflacyjnej, która dotyka praktycznie wszystkie segmenty rynku. Mamy do czynienia ze wzrostem cen energii, surowców i wynagrodzeń. Konsumenci skupiają się na podstawowych artykułach, co podnosi ich ceny. Do tego wiele produktów podrożało już w listopadzie z powodu zwiększonego popytu przedświątecznego – mówi dr Piotr Arak, główny ekonomista VeloBanku.

Najbardziej drożejące kategorie

Po raz trzeci z rzędu na pierwszej pozycji w rankingu drożyzny znalazły się warzywa ze średnim wzrostem o 16,6% rdr. Ale poprzednio mniej podrożały, bo o 11,1% rdr. – Listopad to okres, w którym kończą się zbiory warzyw sezonowych w Polsce, a dostępne na rynku produkty pochodzą głównie z magazynów, chłodni lub importu. Wyższe koszty przechowywania i transportu wpływają na wzrost cen. Poza tym należy pamiętać o znacząco niższych zbiorach warzyw w tym roku – dodaje dr Agnieszka Gawlik.

Na drugim miejscu są art. tłuszczowe (masło, margaryna, olej itd.) ze średnią podwyżką o 10,4% rdr. W październiku podrożały rdr. o 6,9%. Jak podkreśla dr Justyna Rybacka z Uniwersytetu WSB Merito, w tej kategorii ponownie odczuwamy wzrost cen masła. Borykają się z tym też inne państwa europejskie. Przyczyniają się do tego rosnące ceny surowca, transportu i opakowań oraz koszty pracy.

– Producenci w tym roku realizowali strategię dostosowywania się do konsumpcji serów. Tymczasem wyższe koszty produkcji mleka, spowodowane złą pogodą, uderzyły w rynek masła. Zmiana klimatu i zmniejszona produkcja globalna, m.in. w Nowej Zelandii, doprowadziły do tego, że jego ceny wszędzie biją rekordy. A przed świętami Polacy kupują więcej masła niż zwykle – wyjaśnia ekspert VeloBanku.

Z kolei ekonomista z Santander Bank Polska informuje, że w tym roku dobrze wygląda podaż roślin oleistych, zatem ceny olejów roślinnych powinny pozostać konkurencyjne w stosunku do masła. – Prawdopodobnie konsumenci zmniejszą konsumpcję tego tłuszczu, co wymusi spadek cen. Zakładam jednak, że przetwórcy masła zwiększą jego produkcję, a to podbije ceny innych przetworów mlecznych – prognozuje Marcin Luziński.

W TOP3 drożyzny są też słodycze i desery ze średnią podwyżką o 10,2% rdr. W październiku podrożały rdr. o 10,4%. – To głównie efekt wzrostu cen czekolady. W tym roku bardzo mocno zdrożało kakao, co wynikało ze słabych zbiorów w Ghanie. Natomiast solidnie wygląda podaż cukru. Moim zdaniem, to będzie ograniczało tendencje wzrostowe na rynku słodyczy – uspokaja ekspert.

Czwartą pozycję w rankingu ma nabiał. Podrożał o 8,1% rdr. Poprzednio odnotował wzrost rdr. o 7,2%. – Mamy słabe dostawy nabiału z Nowej Zelandii i rosnący popyt w Azji. Polskiemu producentowi opłaca się eksportować nabiał i przez to podnosić jego ceny na rodzimym rynku, a zimą podaż mleka jest mniejsza – zwraca uwagę główny ekonomista VeloBanku.

TOP5 najbardziej drożejących kategorii zamykają owoce ze wzrostem o 7,4% rdr. W październiku zdrożały rdr. o 9,9%. – Krajowe zbiory są niemal o 1/5 mniejsze niż w 2023 roku. Niższa podaż skutkuje wyższymi cenami. Zakładam, że obserwowany ostatnio spadek dynamiki wzrostu cen jest przejściowy i w kolejnych miesiącach może ona ponownie wzrosnąć – ostrzega Marcin Luziński.

Mniejsze skoki na portfele

Z kolei najmniej ze wszystkich kategorii zdrożały karmy dla zwierząt, bo tylko o 0,2% rdr. W październiku były na minusie, tj. 0,4% rdr. – Wyniki tej kategorii to pochodna cen mięsa. Dodatkowo zeszłoroczne wysokie podwyżki już i tak znacząco podbiły ceny produktów dla pupili. Wówczas uwzględniono w nich rosnące opłaty za prąd – przypomina dr Justyna Rybacka.

Na przedostatniej pozycji widać produkty sypkie (cukier, mąka, sól itd.) ze wzrostem o 0,4% rdr. W październiku odnotowały podwyżkę o 7,8% rdr. – Ustabilizowały się ceny zbóż po ich znaczących wzrostach w ubiegłym roku. Cukier jest tańszy niż rok temu, ale utrzymujące się obawy dotyczące perspektyw produkcji w Brazylii w sezonie 2024/25 lekko podniosły jego wartość w ostatnim czasie – tłumaczy dr Arak.

Trzecia od końca jest chemia gospodarcza ze wzrostem o 0,6% rdr. Miesiąc wcześniej podrożała rdr. o 1,2%. Wyżej w rankingu są art. dla dzieci ze zwyżką o 2,3% rdr. W październiku odnotowały podwyżkę o 1,5% rdr. – Ta kategoria jest bardzo szeroka. W przypadku żywności i soków szczególne znaczenie mają rosnące ceny opakowań, warzyw i owoców. Natomiast w kwestii jednorazowych pieluch dla niemowląt istotny jest wzrost kosztów pulpy drzewnej do produkcji tego dobra – stwierdza dr Rybacka.

Na piątej pozycji od końca są dodatki spożywcze (musztardy, ketchupy, majonezy itd.) ze średnim wzrostem o 2,4% rdr. Poprzednio podrożały rdr. o 5,1%. Uzupełniając, po środku rankingu jest 7 kategorii. Wśród nich widać napoje z podwyżką rdr. na poziomie 7,1%, pieczywo – 6,9%, ryby – 5,5%, środki higieny osobistej – 4,9%, wędliny – 4,2%, mięso – 2,8%, a także używki – 2,6%.


(MN, Grudzień 2024 r.)

© MondayNews Polska/ materiał prasowy

Informacja o podmiotach gospodarki narodowej wpisanych do rejestru REGON wg GUS

markus-spiske-484245-unsplashGłówny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport „Informacja o podmiotach gospodarki narodowej wpisanych do rejestru REGON – listopad 2024”.

Jak informuje GUS, według stanu na koniec listopada 2024 roku do rejestru REGON wpisanych było 5 299,1 tys. podmiotów gospodarki narodowej. W listopadzie zarejestrowano 28,6 tys. nowych podmiotów tj. o 11,5% mniej niż miesiąc wcześniej.

W porównaniu do poprzedniego miesiąca w listopadzie zmniejszyła się liczba nowych podmiotów dokonujących rejestracji (o 11,5%). Odnotowano mniej rejestracji dla spółek handlowych (o 20,9%) oraz osób fizycznych prowadzących działalność gospodarczą (o 11,4%). – podsumowuje GUS.

Źródło: GUS.

Na co Gen Z wydaje najwięcej?

Jakub CzarzastyInny tryb pracy, różne priorytety i decyzje zakupowe. Nie ulega wątpliwości, że pokolenie Z, czyli grupa osób urodzonych między 1997 a 2012 rokiem, znacząco różni się od poprzedzających je Millenialsów. Choć przylgnęło do nich określenie najbardziej „spłukanej” generacji, to według prognoz, już w 2030 roku będą oni największą siłą napędową na rynku. Szacuje się, że ich siła nabywcza wyniesie wówczas 12 bilionów dolarów1. Warto wiedzieć, na co dziś Gen Z najchętniej wydaje swoje pieniądze – to cenne informacje nie tylko w kontekście zbliżających się świąt!

Zetki to obecnie niemal 25% światowej populacji2. Najmłodsi przedstawiciele tego pokolenia chodzą jeszcze do szkół podstawowych, najstarsi jednak zakładają rodziny i coraz pewniej czują się na rynku pracy. Kupując produkty i wybierając usługi, kierują się zupełnie innymi kryteriami niż ich rodzice czy dziadkowie. By dotrzeć do tej tak licznej i różnorodnej grupy odbiorców, warto poznać ich nawyki konsumenckie, wartości, które są dla nich ważne i kanały sprzedaży, z jakich korzystają.

Wartości, jakość i autentyczność

Dla większości przedstawicieli pokolenia Z kluczowe znaczenie ma jakość. Wybierają oni produkty, które powstają z wysokiej klasy materiałów, są ekologiczne, zgodne z ideą zrównoważonego rozwoju i wytwarzane w etyczny sposób (np. cruelty free). Równie ważna jest dla nich autentyczność – młodzi konsumenci szybko zauważają, gdy firma jedynie mówi o określonych wartościach, ale nie realizuje ich w praktyce. Okazuje się jednak, że czynnikiem, który nadal najczęściej decyduje o zakupie, jest… cena. Warto pamiętać o tym, że Zetki to wciąż ludzie młodzi, którzy nie zawsze mogą sobie pozwolić na duże wydatki, dlatego przystępna cena jest dla nich kluczowa.

Technologia, zdrowie i wellness

Jak czytamy w raporcie Spend Z. Gen Z changes everything – wśród najczęściej kupowanych przez młodych ludzi produktów dominują m.in. urządzenia mobilne oraz zestawy słuchawkowe. Elektronika wyprzedziła w ich przypadku sprzęt AGD, którego nabywcami są częściej starsze pokolenia3.

Drugą, równie ważną, grupą produktów i usług, na którą osoby z pokolenia Z wydają swoje pieniądze, są te związane z szeroko pojętym zdrowiem, wyglądem i wellness. Młodzi ludzie coraz chętniej korzystają m.in. z pomocy lekarzy, usług trenerów personalnych czy instruktorów jogi. Kupują też specjalistyczne kosmetyki – najchętniej te o naturalnym składzie i neutralnym zapachu oraz produkty żywnościowe wolne od sztucznych składników czy o niskiej zawartości cukru. Eksperci szacują, że trend ten będzie rósł z czasem. Przedstawiciele Gen Z, w miarę jak będą stawali się coraz starsi, zaczną sięgać po nowe grupy produktów, takie jak probiotyki czy artykuły dla dzieci.

Zetki inwestują także w gadżety, które mają im pomóc w codziennym dbaniu o kondycję i zdrowie – np. opaski liczące kroki i mierzące ciśnienie krwi. Korzystają również z licznych aplikacji mobilnych monitorujących aktywność fizyczną oraz technologicznych udogodnień wspierających szybkość i sprawność wykonania usługi oraz zapłacenia za nią.

– Przedstawiciele pokolenia Z nie mają ochoty na podpisywanie stosu dokumentów, skanowanie ich czy wysyłanie pocztą. W doświadczeniu z marką cenią sobie wykorzystanie najnowszych technologii – wolą potwierdzić umowę za pomocą SMS-a, a swoją tożsamość odciskiem palca czy zdjęciem twarzy – mówi Jakub Czarzasty, CEO LM PAY S.A., lidera wśród płatności odroczonych w branży health & beauty.

– To na takie udogodnienia warto zwracać uwagę, dostosowując swoje usługi do młodych odbiorców. Z doświadczenia wiem, że biurokracja, którą znają starsi konsumenci, dla Zetek jest dużą barierą – podkreśla ekspert.

Konsumenci XXI wieku

Jak na pokolenie „urodzone ze smartfonem w dłoni” przystało, Gen Z używa wszystkich udogodnień technologicznych, które ułatwiają im zakupy lub korzystanie z usług. Młodzi ludzie są m.in. grupą najczęściej decydującą się na płatności odroczone.

– Jak wynika z raportu przygotowanego na nasze wewnętrzne potrzeby – stomatologia zachowawcza, estetyczna, a także okulistyka i zabiegi medycyny estetycznej to usługi, za które nasi młodzi klienci najczęściej decydują się odroczyć płatność. Rośnie także popularność zabiegów weterynaryjnych – mówi Jakub Czarzasty. – Już od kilku lat obserwujemy, że przedstawiciele pokolenia Z cenią sobie wykonanie zabiegu tu i teraz i zapłacenie za niego w dogodnym dla nich czasie lub rozłożenie danej kwoty na raty. Analizując nasze wewnętrzne dane, mogę stwierdzić, że w przyszłości trend CNPL (Care Now, Pay Later) stanie się jeszcze bardziej popularny – dodaje ekspert.

By skutecznie dotrzeć do Zetek, warto nie tylko podkreślać ważne dla nich wartości, ale także zadbać o najwyższy standard obsługi, dostosowany do ich potrzeb. Kluczowe znaczenie ma tu wykorzystanie technologii, udogodnień oraz różnych kanałów komunikacji – media społecznościowe to podstawa. Warto też pamiętać, że pokolenie Z ma ogromny wpływ na nawyki starszych konsumentów, którzy również coraz chętniej kupują zdrowsze produkty, opinii o usługach szukają w internecie, a opłaty za droższe usługi rozkładają na raty.

1 Spend Z. Gen Z changes everything. Global Gen Z spending report.
2 Tamże.

3 Tamże.

materiał prasowy

Aż 12 mld złotych strat w przemyśle drzewnym

austin-smart-70350-unsplashPolski przemysł drzewny, reprezentowany przez firmy i organizacje branżowe skupione wokół wspólnej inicjatywy Koalicja na Rzecz Polskiego Drewna, skierował list otwarty do premiera z apelem o pilne podjęcie działań w celu przeciwdziałania kryzysowi, w jakim znalazł się jeden z najważniejszych sektorów polskiej gospodarki.

Przemysł drzewny odgrywa bardzo istotną rolę w polskiej gospodarce i w budowaniu krajowego PKB. W rekordowym 2022 roku udział sektora leśno-drzewnego oszacowano na 8,5% PKB (liczone metodą wydatkową). Przemysł drzewny to około 40 000 przedsiębiorstw, tworzących blisko 350 000 bezpośrednich miejsc pracy, zlokalizowanych w terenach o niskim uprzemysłowieniu. Polski przemysł drzewny – skupiający producentów mebli, płyt, opakowań drewnianych, podłóg drewnianych, celulozy i papieru – zajmuje czołową pozycję w Unii Europejskiej pod względem produkcji i eksportu.

Obecnie najważniejszym zagrożeniem dla przemysłu drzewnego jest ograniczanie dostępności głównego surowca – drewna. Wprowadzone w styczniu 2024 roku przez Ministerstwo Klimatu
i Środowiska moratorium na pozyskiwanie drewna, wyłączanie kolejnych obszarów leśnych z użytkowania już ograniczyło dostępność tego kluczowego surowca dla przemysłu drzewnego.

Dwie edycje Ogólnopolskiej Narady o Lasach, które zostały zorganizowane tak, aby udowodnić tezę MKiŚ o konieczności wyłączenia 20% powierzchni Lasów Państwowych ze zrównoważonej gospodarki leśnej, nie uwzględniły opinii naukowców, przyrodników, jak również przemysłu. Nie przeprowadzono analiz skutków finansowych oraz społecznych ograniczenia pozyskania drewna.

Przedsiębiorcy podkreślają, że nie zostały opracowane koncepcje działań minimalizujących negatywne skutki społeczno-gospodarcze wynikające z ograniczenia pozyskania drewna. A powinny zostać one wdrożone najpóźniej równolegle z podejmowanymi działaniami ochronnymi, skutkującymi ograniczeniami podaży drewna.

„Jako przemysł drzewny popieramy ochronę przyrody. Jesteśmy świadomi zmian klimatycznych oraz konieczności wprowadzenia zmian w gospodarce leśnej. Jednakże zmiany powinny przebiegać w sposób ewolucyjny, a nie rewolucyjny, po uwzględnieniu opinii naukowców, leśników, samorządowców, zakładów usług leśnych, przemysłu drzewnego i ekologów. Niestety Ogólnopolska Narada o Lasach nie spełniła tego warunku” – piszą w liście do premiera przedsiębiorcy.

Wyłączenia lasów z użytkowania, które są planowane przez MKiŚ w 2025 roku, spowodują ograniczenie podaży drewna aż o 3 mln m3. Tym samym wpływy Lasów Państwowych spadną (wg szacunków LP) o prawie 1 mld zł. Natomiast straty przemysłu drzewnego wyniosą ok. 12 mld zł. Straty te będą się powiększały w następnych latach, gdyż wyłączanie kolejnych obszarów ma być kontynuowane.

Warto podkreślić, że większość firm należąca do przemysłu drzewnego zlokalizowana jest na obszarach wiejskich lub w małych miejscowościach, będąc często głównym pracodawcą zatrudniającym niejednokrotnie całe rodziny. W tym roku w samej tylko branży meblarskiej ponad 200 firm ogłosiło zakończenie działalności, co przekłada się na utratę miejsc pracy przez tysiące osób.

Ograniczenie dostępu do drewna będzie przyczyną upadku wielu przedsiębiorstw,
w szczególności małych i średnich. Spowoduje utratę miejsc pracy i w konsekwencji poważny uszczerbek w przychodach budżetu państwa pochodzących w znacznej mierze z eksportu,
np. mebli. Już teraz wstępne szacunki pokazują, że w 2024 roku wolumen wyprodukowanych
w Polsce mebli spadnie o 6%, a zyski firm zmaleją o blisko 20%. Rentowność firm z sektora meblarskiego w tym roku zmaleje z 6,4% do ok 5,2%. Po dwóch kwartałach w 2024 r. wynik finansowy netto branży meblarskiej był niższy o blisko 190 mln złotych r/r, a wpływy z podatku dochodowego do budżetu spadły o 10% w porównaniu do roku 2023. Jak widać, przykład samej tylko branży meblarskiej pokazuje ogromną skalę problemu.

Drewno, będące odnawialnym, ekologicznym i strategicznym zasobem, powinno odgrywać fundamentalną rolę w funkcjonowaniu polskiej gospodarki. Jako surowiec o ujemnym śladzie węglowym, drewno skutecznie zastępuje materiały kopalne w budownictwie i innych branżach, przyczyniając się do zmniejszenia emisji CO2. Wprowadzane przez MKiŚ ograniczenia stoją
w sprzeczności m.in. z Unijna Dyrektywą w sprawie poprawy charakterystyki energetycznej budynków. Wszystkie nowe budynki publiczne muszą mieć zerowe emisje od 1 stycznia 2028 r.,
a od 1 stycznia 2030 r. wszystkie pozostałe nowe budynki. Takie wymogi spełnia obecnie jedynie budownictwo drewniane!

„Apelujemy do Pana Premiera o zrewidowanie obecnej polityki MKiŚ dotyczącej pozyskiwania drewna, która doprowadzi do likwidacji dużej części polskiego przemysłu drzewnego. Potrzebujemy zdecydowanych działań na rzecz ochrony miejsc pracy i rozwoju polskiej gospodarki” – piszą przedsiębiorcy i pytają: „Czy w obecnej sytuacji, gdy nasz kraj musi ponosić zwiększone wydatki m.in. na obronność i usuwanie skutków powodzi, stać nas na ograniczenie niebagatelnych przychodów, jakie przemysł drzewny wnosi do budżetu państwa, a także na wydatki na wypłatę zasiłków pracownikom, którzy stracą pracę?”

Autor: Koalicja na Rzecz Polskiego Drewna (to porozumienie, którego celem jest ochrona i wspieranie rozwoju polskiego przemysłu drzewnego oraz promowanie zrównoważonego wykorzystania zasobów naturalnych. Koalicję tworzą organizacje i podmioty, które reprezentują przemysł meblarski, tartaczny, płytowy i papierniczy).

materiał prasowy

GUS: Rozkład wynagrodzeń w gospodarce narodowej w czerwcu 2024 roku

fabian-blank-78637-unsplash
Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował informację nt rozkładu wynagrodzeń w gospodarce narodowej.

GUS opublikował raport, który dotyczy czerwca br. Jego nazwa to „Rozkład wynagrodzeń w gospodarce narodowej w czerwcu 2024 roku”. Jak informuje GUS, w  czerwcu 2024 r. mediana wynagrodzeń miesięcznych brutto w gospodarce narodowej była niższa o 19,2% od przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia brutto.
Mediana wynagrodzeń w gospodarce narodowej w czerwcu 2024 r. wyniosła 6507,39 zł, co znaczy, że połowie zatrudnionych zostało wypłacone wynagrodzenie nie wyższe niż ta kwota, a druga połowa otrzymała wynagrodzenie nie niższe. – podsumowuje Główny Urząd Statystyczny.

Źródło: GUS.

Prezydent Andrzej Duda podpisał nowelizację podatku od nieruchomości

uscisk reki
Prezydent Andrzej Duda podpisał nowelizację podatku od nieruchomości. Zmiany wejdą w życie 1 stycznia 2025 r. Chodzi o ustawę o zmianie ustawy o podatku rolnym, ustawy o podatkach i opłatach lokalnych oraz ustawy o opłacie skarbowej.

Według ustawodawcy celem nowych rozwiązań ma być ujednolicenie i uproszczenie obowiązujących opłat, przy jednoczesnym zachowaniu ich wysokości. Rządzący zapewniają, że na nowych przepisach nikt nie powinien stracić, ale eksperci podatkowi ostrzegają, że raczej nie będzie to możliwe. Zwracają oni bowiem uwagę, że zapisy ustawy wzbudzają liczne wątpliwości co do opodatkowania na niekorzyść podatników… a zwłaszcza przedsiębiorców.

Nowa definicja budynku wzbudza szereg kontrowersji

Szczególne kontrowersje wywołuje zawarta w ustawie nowa definicja budynku, która zakłada opodatkowanie go jako tzw. całości techniczno-użytkowej, to znaczy razem z instalacjami i urządzeniami mu towarzyszącymi (dotychczas pozostawały one poza zakresem opodatkowania). Tak sformułowany przepis będzie skutkował ryzykiem uznania za budowlę wszystkich jej części technicznych, czyli np. elementów sieciowych, myjni, zbiorników, dystrybutorów na stacjach paliw itp.

– Wobec tak nieprecyzyjnych zapisów, automatycznie rodzi się cały szereg wątpliwości i pytań, które rodzaje urządzeń towarzyszących, będzie od tej pory należało uznawać za budowle i uiszczać od nich nakazaną opłatę. Taka sytuacja wzbudza niepokój wielu firm, które obawiają się dodatkowych kosztów. Są to przede wszystkim przedsiębiorstwa posiadające rozbudowane instalacje przemysłowe czy też takie, które prowadzą magazyny, albo pneumatyczne, przenośne hale namiotowe lub też zajmują się transportem i dystrybucją różnego rodzaju kontenerów – mówi Magdalena Martynowska-Brewczak, Członek Zarządu eFaktor S.A., który specjalizuje się w finansowaniu MSP.

Obserwatorzy zwracają uwagę, że ustawa nie precyzuje również, kto ostatecznie miałby definiować co takim budynkiem jest, a co nie jest. W przepisach jest bowiem jedynie mowa, że dodatkowemu opodatkowaniu nie podlegać będą obiekty „niezbędne” do funkcjonowania danego budynku. To również otwiera wiele „furtek”, które w konsekwencji mogą okazać się niekorzystne dla przedsiębiorców. Rodzi się bowiem również pokrewne pytanie – kto będzie bowiem definiował czy dane urządzenie jest czy nie jest dla danego przedsiębiorstwa niezbędne?

Czy fotowoltaika będzie jeszcze opłacalna?

Te właśnie zapisy jeszcze na etapie projektu budziły szczególne obawy wśród firm zajmujących się montażem instalacji fotowoltaicznych, a także wśród przedsiębiorców, którzy taką inwestycję planują. W ostatecznej wersji ustawy ustalono, że wszelkie systemy energii odnawialnej takiej jak: elektrownia wiatrowa, elektrownia jądrowa, elektrownia fotowoltaiczna czy biogazownia będą opodatkowane jedynie w zakresie ich części budowlanych.

– Likwidacja tych nieścisłości wydaje się jak najbardziej słuszna. Łatwo bowiem wyobrazić sytuację, w której przedsiębiorca rezygnuje z zakupu urządzeń, mogących dla jego firmy wytwarzać tańszą energię, właśnie dlatego, że będzie musiał regularnie płacić od nich dodatkowy podatek. Już dziś inwestycja w fotowoltaikę należy do kosztownych i zwrot przynosi dopiero po pewnym czasie. – dodaje Magdalena Martynowska-Brewczak, eFaktor.

Pozytywny sygnał dla raczkujących OZE

Uściślenie przepisów to pozytywny sygnał dla samej branży fotowoltaicznej i jej pokrewnych. Pozwoli to podatnikom lepiej ocenić czy i o jakiej mocy instalacje OZE mogą montować na swoich obiektach. Jasne przepisy pozwolą także uniknąć zawirowań i trudności w tym segmencie.

– Musimy pamiętać, że pewna część obrotu w sektorze OZE to także różnego rodzaju dotacje rządowe, na których zwrot trzeba czekać czasem miesiącami. Przepisy dorzucające kolejne obciążenia podatkowe mogłyby być dla tych firm zabójcze. A funkcjonowanie w tej branży i tak nieustannie zmusza je do poszukiwania rozwiązań, pozwalających zwiększać płynność w oczekiwaniu na rozliczenie dotacji – analizuje Magdalena Martynowska-Brewczak, eFaktor.

Podobnie ma się sytuacja z urządzeniami do produkcji ciepła, które do tej pory uznawane były za element składowy budynku. Jeśli byłby one uznane za oddzielne budowle, i obłożone kolejnymi opłatami, wówczas stałyby się mniej atrakcyjną inwestycją. Wyłączenie z zapisów także tych obiektów jest konsekwentnym następstwem dotychczasowej polityki.

Na koniec sierpnia 2024 r. moc zainstalowana OZE zwiększyła się do 18 GW w porównaniu do sierpnia 2023 r. (dane Agencja Rynku Energii). Największym odnawialnym źródłem energii elektrycznej jest obecnie słońce, a na drugim miejscu jest wiatr. Łączna moc zainstalowana wszystkich źródeł energii elektrycznej w Polsce wyniosła w sierpniu br. 70 GW z tego 31,5 GW przypada na odnawialne źródła energii (45%).

Autorka: Magdalena Martynowska-Brewczak, Członek Zarządu eFaktor S.A.

Źródło: Brandscope
materiał prasowy

Wskaźniki cen producentów usług związanych z obsługą działalności gospodarczej w III kwartale 2024 r. wg GUS

adeolu-eletu-38649-unsplash
Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport „Wskaźniki cen producentów usług związanych z obsługą działalności gospodarczej w III kwartale 2024 r.”.

Jest to raport za trzeci kwartał bieżącego roku. Jak informuje GUS, w trzecim kwartale 2024 r. ceny producentów usług związanych z obsługą działalności gospodarczej w stosunku do poprzedniego kwartału wzrosły o 0,7%. Natomiast w porównaniu do trzeciego kwartału 2023 r. wzrosły o 4,6%.
Informacja została opublikowana na oficjalnej stronie internetowej GUS.

Źródło: GUS.

Wskaźniki zielonej gospodarki w Polsce 2024 wg GUS

g-crescoli-365895-unsplash
Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport pt. „Wskaźniki zielonej gospodarki w Polsce 2024”.

Jak informuje GUS, w 2023 r. odnotowano w Polsce wzrost wskaźnika produktywności zasobów o 12,7% w stosunku do roku poprzedniego. W 2023 r. całkowita wartość zielonych zamówień publicznych zmniejszyła się o 30,6% w porównaniu z poprzednim,  2022 r. Przeciętna wielkość ekologicznego gospodarstwa rolnego wyniosła 28,5 ha i była najwyższa od 2000 r. – podsumowuje GUS.
Informacja została opublikowana na oficjalnej stronie internetowej Głównego Urzędu Statystycznego.

Źródło: GUS.

Rachunki leśne w Polsce w 2022 roku wg GUS

okularyGłówny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport „Rachunki leśne w Polsce w 2022 roku”.

Jak podaje GUS, według metodologii Europejskich Rachunków Leśnych (EFA), wartość produkcji globalnej działu leśnictwo i pozyskiwanie drewna w Polsce w 2022 r. wyniosła 36,6 mld zł i w stosunku do roku poprzedniego zwiększyła się o 41,6% (w cenach bieżących). Wysoki wzrost wartości produkcji globalnej, podobnie jak wartości gruntów leśnych i drzewostanów, wynikał głównie ze wzrostu cen drewna.
W końcu 2022 roku powierzchnia gruntów leśnych w Polsce wyniosła 9476,9 tys. ha. W ciągu roku zwiększyła się o 9,4 tys. ha. – podsumowuje Główny Urząd Statystyczny.
Pełna treść raportu dostępna jest na oficjalnej stronie internetowej Głównego Urzędu Statystycznego.

Źródło: GUS.

Szybki szacunek wskaźnika cen towarów i usług konsumpcyjnych w listopadzie 2024 roku wg GUS

helloquence-61189-unsplash
Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport o nazwie „Szybki szacunek wskaźnika cen towarów i usług konsumpcyjnych w listopadzie 2024 roku”.

GUS opublikował nowy raport dotyczący szybkiego szacunku wskaźnika cen towarów i usług konsumpcyjnych. Jest to raport za listopad br. Jak informuje GUS, ceny towarów i usług konsumpcyjnych według szybkiego szacunku w listopadzie 2024 r. w porównaniu z analogicznym miesiącem ub. roku wzrosły o 4,6% (wskaźnik cen 104,6). Natomiast w stosunku do poprzedniego miesiąca wzrosły o 0,4% (wskaźnik cen 100,4).

Źródło: GUS.

GUS: Nakłady inwestycyjne oraz środki trwałe w gospodarce narodowej w 2023 roku

ben-rosett-10614-unsplashGłówny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport o nazwie „Nakłady inwestycyjne oraz środki trwałe w gospodarce narodowej w 2023 roku”.

Jest to raport za 2023 rok. Jak informuje GUS, dynamika nakładów inwestycyjnych w gospodarce narodowej wzrosła w porównaniu z rokiem poprzednim o 8,1%. Natomiast wartość środków trwałych brutto w cenach stałych uległa wzrostowi o 4,1%.
Raport został opublikowany na oficjalnej stronie internetowej Głównego Urzędu Statystycznego.

Źródło: GUS.

Wstępny szacunek produktu krajowego brutto w III kwartale 2024 roku wg GUS

analizaGłówny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport „Wstępny szacunek produktu krajowego brutto w III kwartale 2024 roku”.

Jak informuje GUS, produkt krajowy brutto (PKB) niewyrównany sezonowo w 3 kwartale 2024 r. zwiększył się realnie o 2,7% rok do roku wobec wzrostu o 0,5% w analogicznym kwartale 2023 r. (w cenach stałych średniorocznych roku poprzedniego).
W 3 kwartale 2024 r. realny PKB wyrównany sezonowo (w cenach stałych przy roku odniesienia 2020) zmniejszył się o 0,1% w porównaniu z poprzednim kwartałem i był wyższy niż przed rokiem o 1,7%.
Realny PKB niewyrównany sezonowo (w cenach stałych średniorocznych roku poprzedniego) zwiększył się o 2,7% w porównaniu z 3 kwartałem roku poprzedniego. – podsumowuje Główny Urząd Statystyczny.

Źródło: GUS.

Działalność gospodarcza przedsiębiorstw z kapitałem zagranicznym w 2023 roku

adeolu-eletu-38649-unsplashGłówny Urząd Statystyczny (GIS) opublikował raport Działalność gospodarcza przedsiębiorstw z kapitałem zagranicznym w 2023 roku.

Jak informuje GUS, w 2023 roku działalność gospodarczą w Polsce prowadziło 25,0 tys. przedsiębiorstw z kapitałem zagranicznym, a wartość ulokowanego w nich kapitału zagranicznego wyniosła 262,4 mld zł. Ponad połowa (50,1%) kapitału zagranicznego była ulokowana w podmiotach zatrudniających 250 i więcej osób. Najwięcej podmiotów działało w handlu; naprawie pojazdów samochodowych (23,0%), a najwięcej kapitału zagranicznego (37,0%) zaangażowano w przetwórstwie przemysłowym.
Pełna treść raportu dostępna jest na oficjalnej stronie internetowej Głównego Urzędu Statystycznego.

Źródło: GUS. 

Polacy dość ostrożnie podchodzą do Black Friday

gyorgy-bakos-255338-unsplash
Według deklaracji konsumentów, w zeszły Black Friday niemal jeden na czterech badanych poszukiwał obniżek wynoszących 40-50%, a jeden na pięciu wskazywał przedział 50-60%. Jak wynika z najnowszych deklaracji, w tym roku będzie bardzo podobnie. Jednak znawcy tematu przekonują, że realnie tej wielkości rabaty ciężko będzie spotkać. Na rynku najczęściej są średnio 20-30% upusty. A to może być mało zachęcające do zakupów, bo takie obniżki Polacy widzą właściwie każdego dnia. Nie brakuje też prognoz, że będą one w przedziale 30-50%, ale tego typu opinie występują w mniejszości. Natomiast z badania jeszcze wynika, że konsumenci najrzadziej będą polować na rabaty do 10%.

Ubiegłoroczna strategia

Z niedawno opublikowanego badania Grupy Offerista wiadomo, na jak wysokie obniżki z okazji Black Friday w zeszłym roku najbardziej polowali Polacy. Uczestnicy sondażu mieli do wyboru 10 odpowiedzi, w tym 9 przedziałów, zaczynając od upustu do 10%, a kończąc na rabacie przekraczającym 80%. Najwięcej osób, tj. 23,1% ankietowanych, zadeklarowało przedział 40-50%. Pułap 50-60% podało 19,8% badanych, a 30-40% – 16,2% respondentów. Natomiast w badaniu przeprowadzonym jesienią 2023 roku najwięcej wskazań dotyczyło 40-50% – 23,8%, 30-40% – 19,3%, a także 50-60% – 16,3%.

– Wskazywane przez badanych konsumentów poziomy poszukiwanych w ubiegłym roku obniżek, świadczą o realistycznym podejściu klientów do tego, co oferuje handel w trakcie czarnopiątkowego okresu. Już na plakatach reklamowych bardzo często widnieje komunikat informujący właśnie o przecenach rzędu 50%. Treści te kreują w pewnym stopniu przekonanie o spodziewanym poziomie przecen, co utrwala się w pamięci konsumentów – komentuje dr hab. Małgorzata Kieżel, prof. Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach z Katedry Zarządzania Marketingowego i Turystyki.

Jak podkreślają autorzy badania, chociaż sklepowe reklamy „krzyczą”, że promocje są duże, to w praktyce tak nie jest. Klienci doskonale wiedzą, że rabaty powyżej 50% są często mało realne do osiągniecia, nawet gdy sklepy tak to komunikują.

– Z reguły w Black Friday oferowane są końcówki serii bądź artykuły, które na co dzień nie schodzą. A jak już trafi się coś naprawdę z wyższej półki, to przeważnie promocja jest mocno limitowana i trzeba mieć dużo szczęścia, aby dokonać takiego zakupu – przekonuje Robert Biegaj, współautor badania i ekspert rynku retailowego z Grupy Offerista.

Tegoroczny scenariusz

Z badania wiadomo też, na jak wysokie obniżki z okazji Black Friday w tym roku będą Polacy najbardziej polować. Uczestnicy sondażu mieli do wyboru takie same odpowiedzi, jak w przypadku zeszłorocznych zakupów. Najwięcej wskazań dotyczy rabatów w wysokości 40-50% – 24,5%. W TOP3 widać też upust wielkości 50-60% – 19,7%, a także 30-40% – 14,6%. Natomiast rok temu przeważnie deklarowano chęć upolowania rabatu w wysokości 50-60% – 21,9%, 40-50% – 20,5%, jak również 30-40% – 14,5%.

– Black Friday jest praktycznie rozciągnięty na cały miesiąc. Obniżki są wliczone w koszt produktu lub usługi, podstawowej ceny. Na pewno fajnie byłoby kupić coś 50% taniej, ale to jest praktycznie niemożliwe. Najczęściej są to średnio dwudziestoprocentowe obniżki. One są najbardziej realne i też bezpieczne dla sprzedającego. Zbyt duże upusty mogą świadczyć o tym, że coś jest nie tak, tzn. nie ma nabywców na towar lub usługę, ewentualnie firma ma jakieś inne, spektakularne plany wobec siebie samej – wyjaśnia Renata Ropska, ekspert w dziedzinie reklamy i Public Relations z Uniwersytetu SWPS.

Ponadto analitycy rynkowi zwracają uwagę na to, że od 1 stycznia 2023 roku obowiązuje dyrektywa Omnibus. W ocenie Roberta Biegaja, to jeszcze bardziej obnaża problemy z oferowaniem krzykliwych rabatów podczas Black Friday. Wcześniej dość powszechną praktyką było to, że najpierw sklep podwyższył cenę, a następie w krótkim czasie ją obniżył, żeby wykazać atrakcyjny rabat. Teraz konsument od razu może to wychwycić, bo sprzedawca na etykiecie musi podać najniższą cenę z ostatnich 30 dni i tę bezpośrednią przed obniżką.

– Analiza danych z ubiegłych lat, ale także już pojawiających się ofert, pozwala przypuszczać, że w tym roku podczas Black Friday najczęściej pojawiające się obniżki, będą oscylować w przedziale 30-50%. To poziom zachęcający dla kupujących, ale też atrakcyjny dla sprzedawców. Takie rabaty przyczyniają się do przyciągnięcia klientów, pobudzenia i zwiększenia sprzedaży, przy jednoczesnym zachowaniu rentowności, bo akcje na tym poziomie nie wymagają jeszcze drastycznego redukowania marż – dodaje dr hab. Małgorzata Kieżel, prof. Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach.

Obniżki (nie)atrakcyjne

W tym roku rabatu w wysokości 40-50% częściej oczekują kobiety niż mężczyźni. Ponadto w ten sposób wypowiadają się głównie osoby w wieku 18-24 lat, niepodające wysokości miesięcznego dochodu netto, z wykształceniem średnim, a także z miast liczących 20-49 tys. mieszkańców.

– Kobiety mają zwykle analityczne podejście do zakupów. Często dokonują ich bardziej świadomie, porównując ceny, analizując oferty i uwzględniając relację ceny do jakości. Poza tym okres obniżek czarnopiątkowych to okazja do zaopatrzenia się w prezenty na nadchodzący czas świąt, a często kobiety są za nie odpowiedzialne. Z kolei osoby w wieku 18-24 lat zazwyczaj jeszcze się uczą albo dopiero zaczynają pracować i tym samym mają ograniczone dochody. Chętnie też sięgają po produkty markowe, które odpowiadają aktualnym trendom, a bazowa cena takiej oferty jest zwykle niższa – mówi dr hab. Małgorzata Kieżel.

Na końcu zestawienia dotyczącego zeszłorocznego polowania na okazje są takie odpowiedzi, jak rabat do 10% – 1,1%, powyżej 80% – 2,9%, a także 70-80% – 3,8%. W tym roku również na ostatnim miejscu w rankingu jest upust do 10% – 0,8%. Wyżej widać brak zdecydowania w kwestii wysokości oczekiwanego rabatu – 3,9%, a także przedział 10-20% – 4,3%. Zdaniem Roberta Biegaja, obniżki do 10% są dla konsumentów praktycznie niezauważalne i mało atrakcyjne. Od wielu lat retailerzy niemal codziennie przyzwyczają klientów do wysokich upustów. Walczą też mocno komunikacyjnie, żeby te przekazy rabatowe były bardzo widoczne oraz atrakcyjne.

– Chyba powoli uczymy się rezygnowania z kupowania dla samej obniżki, a więc nabywania czegoś, co akurat jest tańsze, ale niekoniecznie nam potrzebne. Kiedyś częściej wybieraliśmy towar czy usługę, bo można było zaoszczędzić ileś pieniędzy. Dziś prędzej sięgamy po coś, co jest nam faktycznie potrzebne – podsumowuje Renata Ropska.

(MN, Listopad 2024 r.)
© MondayNews Polska / materiał prasowy

Rekordowy budżet na ochronę zdrowia w Polsce nie zatrzymał fali restrukturyzacji

mari-helin-tuominen-38313-unsplashRekordowy budżet na ochronę zdrowia w Polsce, który w 2024 roku sięgnął 190 miliardów złotych, nie zatrzymał fali restrukturyzacji w sektorze medycznym. Liczba przedsiębiorstw poszukujących ochrony przed upadłością rośnie, a dla wielu firm restrukturyzacja staje się jedyną drogą do przetrwania na coraz bardziej wymagającym rynku.

Fala restrukturyzacji w polskiej ochronie zdrowia

W 2024 roku w Polsce otwarto 97 postępowań restrukturyzacyjnych w sektorze medycznym, co stanowi istotny wskaźnik dla firm poszukujących ochrony przed upadłością. Przedsiębiorstwa z tej branży, zwłaszcza mniejsze placówki prywatne, podejmują te działania, aby poprawić swoją sytuację finansową i dostosować się do zmieniających się warunków rynkowych. Koszty operacyjne rosną, a presja regulacyjna i konkurencja na rynku usług medycznych wciąż się nasila – zauważa Patryk Kruczek, adwokat i doradca restrukturyzacyjny z kancelarii Kruczek+Partnerzy – restrukturyzacja staje się dla wielu firm jedynym sposobem na przetrwanie w obliczu narastających trudności finansowych – dodaje.

Rekordowy budżet nie powstrzymuje trudności

Jak pokazują dane z najnowszego raportu MGBI, sektor medyczny w Polsce zmaga się z licznymi problemami finansowymi. Mimo rekordowego wzrostu budżetu na ochronę zdrowia, który w 2024 roku osiągnął 190 miliardów złotych, branża nadal boryka się z rosnącymi kosztami, niedoborami kadrowymi oraz presją regulacyjną. Dla wielu firm medycznych restrukturyzacja staje się jedynym sposobem na poprawę płynności finansowej i przetrwanie trudnego okresu. Dane z uwzględnieniem PKD pokazują, że w ostatnim roku liczba postępowań restrukturyzacyjnych w branży medycznej wzrosła znacząco, szczególnie w obszarach: „Praktyki lekarskiej specjalistycznej”, „Praktyki lekarskiej ogólnej” oraz „Opieki dziennej nad dziećmi”, gdzie liczba restrukturyzacji wzrosła odpowiednio o 33%, 25% i 50%.

Firmy walczą o przetrwanie mimo umiarkowanej liczby upadłości

Wzrost dotyczy również liczby przedsiębiorstw składających wnioski o restrukturyzację, co potwierdza narastające trudności finansowe w sektorze. „Praktyka lekarska specjalistyczna” odnotowała wzrost liczby wniosków o ponad 50%, podczas gdy w „Praktyce pielęgniarek i położnych” liczba ta wzrosła o 40%. Segmenty takie jak „Praktyka lekarska ogólna” i działalność fizjoterapeutyczna zanotowały wzrost liczby wniosków odpowiednio o 30% i 25%. Warto jednak zauważyć, że liczba postanowień o ogłoszeniu upadłości w branży medycznej pozostała na podobnym poziomie – w 2023 roku ogłoszono 6 takich upadłości, a w 2024 roku było ich 5. Te dane wskazują, że dzięki rosnącej liczbie restrukturyzacji, wiele firm szuka sposobów na uniknięcie upadłości. Już dziś możemy prognozować, że w przyszłym roku dane te wzrosną – podsumowuje mecenas Patryk Kruczek. Dzięki zastosowaniu środków restrukturyzacyjnych polskie firmy medyczne starają się przetrwać trudny okres i sprostać wyzwaniom rynku. Jednak skala restrukturyzacji pokazuje, że przed branżą stoi długa droga do stabilizacji – podsumowuje.

Źródło: Kancelaria Kruczek+Partnerzy
materiał prasowy

Wyniki finansowe przedsiębiorstw niefinansowych wg GUS

rawpixel-com-603645-unsplashGłówny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport „Wyniki finansowe przedsiębiorstw niefinansowych w okresie styczeń-wrzesień 2024 roku”.

Jak czytamy w raporcie GUS, w okresie styczeń-wrzesień 2024 roku wyniki finansowe badanych przedsiębiorstw niefinansowych były znacznie niższe od uzyskanych rok wcześniej. Pogorszeniu uległy wskaźniki ekonomiczno-finansowe. Nakłady inwestycyjne były niższe o 7,5% od notowanych w okresie styczeń-wrzesień 2023 roku (kiedy miał miejsce wzrost o 11,5%).

Przychody ogółem były niższe o 3,5% od osiągniętych rok wcześniej, a koszty ich uzyskania spadły o 2,1%. Pogorszył się wskaźnik poziomu kosztów z 94,3% przed rokiem do 95,7%. Przychody netto ze sprzedaży produktów, towarów i materiałów spadły o 3,7%, a koszty tej działalności – o 2,6%. – podsumowuje Główny Urząd Statystyczny.

Pełna treść raportu dostępna jest na oficjalnej stronie internetowej GUS.

Źródło: GUS.

Dynamika sprzedaży detalicznej w październiku 2024 roku wg GUS

ibrahim-rifath-789914-unsplash
Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport „Dynamika sprzedaży detalicznej w październiku 2024 roku”.

Sprzedaż detaliczna[1] w cenach stałych w październiku 2024 r. była wyższa niż przed rokiem o 1,3% (wobec wzrostu o 2,8% w październiku 2023 r.). W porównaniu z wrześniem 2024 r. notowano wzrost sprzedaży detalicznej o 7,8%. W okresie styczeń-październik[2] 2024 r. sprzedaż wzrosła r/r o 2,4% (wobec spadku o 2,6% w analogicznym okresie 2023 r.).
Pełna treść raportu dostępna jest na oficjalnej stronie internetowej GUS.

[1] Dane dotyczą przedsiębiorstw handlowych i niehandlowych o liczbie pracujących powyżej 9 osób. Grupowania przedsiębiorstw dokonano na podstawie PKD 2007, zaliczając przedsiębiorstwo do określonej kategorii według przeważającego rodzaju działalności, zgodnie z aktualnym w omawianym okresie stanem organizacyjnym. Odnotowane zmiany (wzrost/spadek) dynamiki sprzedaży detalicznej w poszczególnych grupach rodzajów działalności przedsiębiorstw mogą zatem również wynikać ze zmiany przeważającego rodzaju działalności przedsiębiorstwa oraz zmian organizacyjnych (np. połączenia przedsiębiorstw). Nie ma to wpływu na dynamikę sprzedaży detalicznej ogółem.
[2] W danych narastających uwzględniono korekty dokonane przez jednostki sprawozdawcze.

Źródło: GUS.

Podczas zeszłorocznego Black Friday najwięcej konsumentów polowało na rabaty w wysokości 40-50%

infografika-black-fridayZ najnowszego sondażu wynika, że podczas zeszłorocznego Black Friday najwięcej konsumentów polowało na rabaty w wysokości 40-50%. Tak zadeklarowało 23,1% ankietowanych. 19,8% badanych wskazało przedział 50-60%, a 16,2% respondentów – pułap 30-40%. W tym roku również Polacy przeważnie chcą skorzystać z obniżek cen o 40-50%, ale już więcej osób o tym mówi – 24,5%. Głównie dotyczy to konsumentów z niedużych miast. Do tego widać, że 19,7% kupujących chce upolować upust wielkości 50-60%, a 14,6% oczekuje zniżki rzędu 30-40%. Od zeszłego roku nie zmieniło się to, że promocje poniżej 10% są najmniej interesujące.

Z badania UCE RESEARCH i Grupy Offerista wiadomo, na jak wysokie obniżki z okazji Black Friday w zeszłym roku najbardziej polowali Polacy. Uczestnicy sondażu mieli do wyboru 10 odpowiedzi, w tym 9 przedziałów, zaczynając od upustu do 10%, a kończąc na rabacie przekraczającym 80%. Najwięcej osób, tj. 23,1% ankietowanych, zadeklarowało 40-50%. Pułap 50-60% podało 19,8% badanych, a 30-40% – 16,2% respondentów. Natomiast w badaniu przeprowadzonym jesienią 2023 roku najwięcej wskazań dotyczyło 40-50% – 23,8%, 30-40% – 19,3%, a także 50-60% – 16,3%.

– W tym roku Polacy nieco agresywniej niż rok temu podejdą do poszukiwania rabatów podczas Black Friday. Zresztą bardzo podobnie to wygląda na co dzień, podczas szukania promocji sklepowych na art. pierwszej potrzeby. I nie chodzi tylko o osoby mające mniej pieniędzy. Podobne mechanizmy widać wśród rodaków, którzy relatywnie zarabiają najwięcej. Jeszcze 4-5 lat temu konsumenci z najwyższymi dochodami korzystali z promocji sporadycznie i bez większych emocji. Teraz ta grupa także oszczędza – zauważa Robert Biegaj, współautor badania i ekspert rynku retailowego z Grupy Offerista.

Jak dodają autorzy badania z UCE RESEARCH, chociaż sklepowe reklamy „krzyczą”, że promocje są duże, to w praktyce tak nie jest. Klienci doskonale wiedzą, że rabaty powyżej 50% są często mało realne do osiągniecia, nawet gdy sklepy tak to komunikują. – Z reguły w Black Friday oferowane są końcówki serii bądź artykuły, które na co dzień nie schodzą. A jak już trafi się coś naprawdę z wyższej półki, to z reguły promocja jest mocno limitowana i trzeba mieć dużo szczęścia, aby dojść do etapu faktycznego zakupu – przekonuje Robert Biegaj.

Z badania wiadomo też, na jak wysokie obniżki z okazji Black Friday w tym roku będą Polacy najbardziej polować. Uczestnicy sondażu mieli do wyboru takie same odpowiedzi, jak w przypadku zeszłorocznych zakupów. Najwięcej wskazań dotyczy rabatów w wysokości 40-50% – 24,5%. W TOP3 widać też upust wielkości 50-60% – 19,7%, a także 30-40% – 14,6%. Natomiast rok temu przeważnie deklarowano chęć upolowania rabatu w wysokości 50-60% – 21,9%, 40-50% – 20,5%, jak również 30-40% – 14,5%.

– Oczekiwania konsumentów zawsze są wysokie i to w głównej mierze za sprawą samych retailerów, którzy od lat prowadzą agresywną komunikację. Co rusz prześcigają się na slogany, który z nich jest tańszy. Ale w praktyce obniżki nie są zbyt atrakcyjne, pomimo tak dużej i napompowanej oprawy marketingowej. Polacy to wiedzą i nie chcą dawać się nabierać. W mojej ocenie, obecnie obniżki na Black Friday średnio oscylują wokół 20-30%. I wciąż nie jest u nas tak jak w USA, gdzie rabaty są duże i panuje prawdziwe zakupowe szaleństwo – wyjaśnia ekspert z Grupy Offerista.

Ponadto analitycy z UCE RESEARCH zwracają uwagę na to, że od 1 stycznia 2023 roku obowiązuje dyrektywa Omnibus. – W mojej ocenie, to jeszcze bardziej obnaża problemy z oferowaniem krzykliwych rabatów podczas Black Friday. Wcześniej dość powszechną praktyką było to, że najpierw sklep podwyższył cenę, a następie w krótkim czasie ją obniżył, żeby wykazać atrakcyjny rabat. Teraz konsument od razu może to wychwycić, bo sprzedawca na etykiecie musi podać najniższą cenę z ostatnich 30 dni i tę bezpośrednią przed obniżką – komentuje Biegaj.

W tym roku rabatu w wysokości 40-50% częściej oczekują kobiety niż mężczyźni (25,9% vs. 23%). Ponadto w ten sposób wypowiadają się głównie osoby w wieku 18-24 lat (wśród nich 33%), niepodające wysokości miesięcznego dochodu netto (40%), z wykształceniem średnim (26,6%), a także z miast liczących 20-49 tys. mieszkańców (28,4%).

– Różnica pomiędzy kobietami a mężczyznami jest dość niewielka, choć klientki z reguły dokonują zakupów bardziej świadomie od mężczyzn. Z kolei młode osoby zupełnie nie są tutaj zaskoczeniem, ponieważ w Black Friday to właśnie ta grupa ma największy udział. Tak więc i ten przedział stricte to odzwierciedla – mówi współautor badania.

Na końcu zestawienia dotyczącego zeszłorocznego polowania na okazje są takie odpowiedzi, jak rabat do 10% – 1,1%, powyżej 80% – 2,9%, a także 70-80% – 3,8%. W tym roku również na ostatnim miejscu w rankingu jest upust do 10% – 0,8%. Wyżej widać brak zdecydowania w kwestii wysokości oczekiwanego rabatu – 3,9%, a także przedział 10-20% – 4,3%.

– Obniżki do 10% są dla konsumentów praktycznie niezauważalne. Trzeba również pamiętać o tym, że od wielu lat retailerzy niemal codziennie przyzwyczają klientów do wysokich upustów. Walczą też mocno komunikacyjnie, żeby te przekazy rabatowe były bardzo atrakcyjne. Dlatego pułap 10% naprawdę na nikim nie robi już wrażenia. Nawet przedział 10-20% nie jest zachętą, tym bardziej że w Black Friday chodzi o duże obniżki, bo taki jest właśnie sens tej corocznej akcji handlowej. Stąd też ww. zakresy znalazły się na samym końcu zestawienia. I raczej to nikogo nie powinno dziwić – podsumowuje Robert Biegaj.

Opis metody badawczej

Badanie zostało przeprowadzone w dniach 06-07.11.2024 metodą CAWI (Computer Assisted Web Interview) przez UCE RESEARCH i Grupę Offerista na próbie 1007 dorosłych Polaków w wieku 18-80 lat.

Źródło: UCE GROUP LTD. Sp. z o.o.
materiał prasowy

W Black Friday Polacy głębiej sięgną do swoich kieszeni

helloquence-61189-unsplash
Polacy, którzy z okazji Black Friday planują jakieś zakupy, w większości już postanowili, ile pieniędzy chcą w tym roku wydać. Najczęściej zakładają pułap 400-500 zł – ponad 16%. Rok temu było to 200-300 zł – 15%. Obecnie ten przedział jest wskazywany na drugim miejscu – 11,9%. Na trzeciej pozycji wśród deklarowanych wydatków plasuje się ponad 1000 zł – 11,6%. Natomiast mało kto przewiduje kwotę poniżej 50 zł czy 50-100 zł – odpowiednio 1,4% i 3,1%. Niektórzy eksperci uważają, że ww. wyniki oznaczają w tym roku spore żniwa dla handlu. Zapowiadają też, że sprzedaż rdr. urośnie bardziej niż inflacja. Ponadto prognozują, że faktyczne wydatki w tym roku mogą być wyższe od zapowiadanych nawet o ok. 8-10%.

Według niedawno opublikowanego badania Grupy Offerista, w zeszłym roku najwięcej konsumentów wydało na „czarnopiątkowe” zakupy w sumie 200-300 zł – 15%. Z kolei w tym roku konsumenci najczęściej planują upolować okazje w Black Friday na łączną kwotę 400-500 zł – 16,4%. Polacy w wieku od 18 do 80 lat, wskazując zarówno zeszłoroczne, jak i planowane w tym roku wydatki, mieli do wyboru 11 przedziałów – od poniżej 50 zł do powyżej 1000 zł.

Po wynikach widać stabilizację i delikatny optymizm. Najczęściej wybierana obecnie wartość zakupów zyskała przez rok na popularności, co współgra z obserwowanymi trendami w danych na temat sprzedaży detalicznej i nastrojów konsumenckich. Oczywiście, jak zawsze w przypadku deklaracji respondentów, należy zachować pewną ostrożność w wyciąganiu twardych wniosków – komentuje dr Radosław Kurach, prof. Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu.

Jak stwierdza Robert Biegaj z Grupy Offerista, konsumenci chcą sięgnąć głębiej do kieszeni niż w zeszłym roku, bo wiele towarów zwyczajnie zdrożało. Ponadto sytuacja części Polaków trochę się poprawiła. Ekspert przypomina też, że rok temu byliśmy w okresie wysokiej inflacji. I dodaje, że deklaracje wcale nie muszą się idealnie sprawdzić, bo ostateczne wydatki w dużej mierze będą zależały od napotkanych okazji, a w szczególności od ich atrakcyjności.

Dla rynku ważne są wyniki w porównaniu rdr. i pewne trendy. Generalnie zapowiada się, że sprzedaż w tym roku urośnie bardziej niż inflacja. To dobry prognostyk. Może wynikać z pomyślnie ocenianej sytuacji kupujących. Mają oni więcej pieniędzy niż rok temu, co generalnie jest dobre dla handlu. Ponadto na plany zakupowe konsumentów wpłynęły agresywne działania marketingowe sieci handlowych i portali zakupowych z Azji. Jak widać, w praktyce okazały się one skuteczne – mówi dr Jan Mikołajczyk, prof. Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu.

Z badania również wynika, że wydatki w wysokości 400-500 zł częściej planują w tym roku kobiety niż mężczyźni. Głównie wskazują tak osoby w wieku 75-80 lat, z miesięcznym dochodem netto 5000-6999 zł, a także z wyższym wykształceniem. Przeważnie dotyczy to mieszkańców miast liczących co najmniej 500 tys. ludności. Jak zauważa dr Kurach, wskazywanie odpowiedzi ze środka skali wydatków przez osoby z dochodem netto 5000-6999 zł nie zaskakuje. Pokrywa on średnią płacę w sektorze przedsiębiorstw.

Wszystko racja, tyle tylko, że to badanie pokazuje też zupełnie nowy trend. Najczęściej podawane wydatki głównie deklarują najstarsi konsumenci. W mojej ocenie, świadczy to o tym, że podczas Black Friday zamierzają oni głównie kupować towary, które potem włożą swoim dzieciom i wnukom pod choinkę. W poprzednich latach nie było to aż tak bardzo widoczne. Z kolei wysokość dochodu respondentów, która oscyluje wokół średniej krajowej, nie jest niczym szczególnym – analizuje Robert Biegaj.

Patrząc na dalsze deklaracje dotyczące tegorocznych wydatków na zakupy w ramach Black Friday, widać 200-300 zł – 11,9%, ponad 1000 zł – 11,6%, a także 500-600 zł – 11,3%. Ponadto 10,5% konsumentów jest niezdecydowanych. – Zwykle Black Friday kojarzy się z promocjami w segmencie elektroniki. Stosunkowo duża popularność najwyższej wartości wydatków, tj. ponad 1000 zł, nie powinna dziwić. Jest to pułap odpowiadający cenie średniej klasy smartfona, który obecnie można postrzegać jako produkt elektroniczny pierwszej potrzeby – wyjaśnia dr Kurach.

Natomiast na końcu zestawienia deklarowanych wydatków pojawiają się takie kwoty, jak poniżej 50 zł – 1,4%, 50-100 zł – 3,1%, a także 700-800 zł – 3,3%. – Deklaracje kwotowe konsumentów różnią się w zależności od celów zakupowych. Niektórzy zostawiają decyzje co do konkretnych produktów do chwili ogłoszenia konkretnych promocji. Część osób planuje kupić jedną, najpotrzebniejszą rzecz, np. buty kosztujące do 200 zł, a inni mają do realizacji całe listy, np. świątecznych prezentów – zwraca uwagę dr Mariusz Woźniakowski z Uniwersytetu Łódzkiego.

Do tego ekspert z Grupy Offerista prognozuje, że w tym roku rzeczywiste wydatki mogą być wyższe od tych deklarowanych o ok. 8-10%. Głównie będzie to dotyczyło dużych i średnich miast. Natomiast, w ocenie Roberta Biegaja, tym razem branża retailowa nie zarobi dużo więcej niż w zeszłym roku. Po pierwsze, mamy inflację, a po drugie, retailerzy już ponieśli większe niż rok temu nakłady finansowe na prowadzenie swojej działalności i to raczej się zbilansuje w kwestii ewentualnej marży. Jednak nie wszyscy eksperci podzielają taką prognozę.

Ostatecznie zapowiadane kwoty potwierdzą się raczej w przypadku osób, które mają zaplanowane konkretne zakupy. Z kolei konsumenci, którzy nie wiedzą jeszcze, co chcą upolować, mogą prędzej zmienić zdanie co do przewidywanej sumy pieniędzy. Ich zakupy mogą być bardziej impulsywne. Bez względu na to, ww. wyniki bezapelacyjnie oznaczają dla handlu żniwa – podsumowuje dr Mariusz Woźniakowski z Uniwersytetu Łódzkiego.

(MN, Listopad 2024 r.)
© MondayNews Polska / materiał prasowy

Bezpieczne podróże w okresie świątecznym – o czym pamiętać zamawiając przewóz przez aplikacje?

Taxi_swieta
Święta Bożego Narodzenia to wyjątkowy czas, który często chcemy spędzić w gronie najbliższych. Aby móc się z nimi spotkać, niejednokrotnie musimy przemierzyć dziesiątki, a nawet setki kilometrów. Stres, trudne warunki atmosferyczne, pośpiech i rozmowy w tle nam tego nie ułatwiają. Dlatego coraz częściej decydujemy się na zlecanie świątecznych przejazdów kierowcom aplikacyjnym. Czym się kierować przy ich wyborze? Podpowiadamy.

Zdrowia, szczęścia, bezpieczeństwa

Okres świąteczny to czas wzmożonego ruchu na polskich drogach. Widać to nie tylko z pozycji kierowcy i pasażera, ale także w policyjnych statystykach, informujących o liczbie wypadków drogowych. Choć zimą staramy się jeździć ostrożniej, pod wpływem świątecznego stresu i pośpiechu częściej niż zwykle dochodzi do stłuczek.

– Ryzyko awarii pojazdu, wzmożony ruch, wszechobecny stres i brak czasu, a także większe prawdopodobieństwo kolizji – to wszystko sprawia, że w czasie świąt znacznie chętniej decydujemy się oddać w ręce doświadczonych kierowców. Chętniej wybieramy także podróże pociągiem, a przejazd z dworca zamawiamy w popularnych aplikacjach przewozowych. Korzystając z systemu ocen, możemy kierować się nie tylko ceną, ale także wybierać kierowców, którzy wzbudzają nasze pełne zaufanie – podkreśla Łukasz Witkowski, Co-founder Natviol, aplikacji rozliczeniowej dla kierowców i kurierów.

Bezpieczeństwo jest fundamentalną wartością dla zdecydowanej większości podróżujących. Aplikacje przewozowe mają obowiązek weryfikowania nie tylko uprawnień kierowców, ale także stanu technicznego samochodów, za pośrednictwem których świadczone są usługi przewozowe. Na bieżąco monitorowany jest także czas pracy wszystkich kierowców. Warto pamiętać, że w połowie roku nałożono na kierowców z aplikacji szereg dodatkowych obowiązków. To m.in. konieczność weryfikacji tożsamości, złożenie oświadczenia o niekaralności czy posiadanie prawa jazdy od co najmniej 12 miesięcy. Dodatkowo, operatorzy najpopularniejszych aplikacji regularnie przeprowadzają także szkolenia edukacyjne z zakresu podnoszenia standardu obsługi przejazdów, a wszyscy kierowcy rażąco łamiący obowiązujące przepisy są automatycznie blokowani. Dzięki temu każdy pasażer zyskuje pewność, że powierza swoje bezpieczeństwo, zdrowie i życie, w ręce zawodowca.

Święta – dla jednych dodatkowe wydatki, dla innych dodatkowe zarobki

Grudzień to czas, kiedy znacznie bliżej przyglądamy się zawartości swojego portfela. Rosnąca świadomość ekonomiczna i ekologiczna sprawiają, że coraz częściej ograniczamy korzystanie z własnego samochodu i coraz chętniej wybieramy współdzielone przejazdy aplikacyjne. W ten sposób nie tylko oszczędzamy nerwy, czas i pieniądze, ale także zyskujemy wolność spędzania świątecznego czasu na własnych zasadach.

– Święta Bożego Narodzenia oraz Sylwester to doskonały moment, by szybko i łatwo dorobić do budżetu, który często z końcem roku wydaje się być mniej lub bardziej nadszarpnięty – zaznacza Łukasz Witkowski z Natviol – Eksperci szacują, że w okresie świątecznym zapotrzebowanie na kierowców aplikacyjnych jest nawet o 80% wyższe w stosunku do dni powszednich. Warto pamiętać, że gorący sezon rozpoczyna się już w pierwszej połowie grudnia, kiedy większość firm organizuje świąteczne spotkania dla swoich pracowników.

Na rodzimym rynku transportowym nadal brakuje kierowców aplikacyjnych, dlatego większość pośredników oferuje dodatkowe zniżki ubezpieczeniowe w ramach bonusu do wynagrodzenia podstawowego. Warto zatem prześledzić dokładnie wszystkie warunki stawiane przez popularnych operatorów i pośredników oraz postawić na partnera, któremu nasz los nie jest obojętny. Nie tylko od święta.

O czym pamiętać, by bezpiecznie korzystać z przejazdów aplikacyjnych?

Wybierając swojego kierowcę – w czasie świąt i nie tylko – w pierwszej kolejności warto zwrócić uwagę na ogólnie dostępną ocenę jakości świadczonych przez niego usług. Rozpoczynając podróż z nieznanym kierowcom, warto pamiętać, że swoją własną postawą możemy wpłynąć na własne bezpieczeństwo. Utrzymujmy stały kontakt telefoniczny lub tekstowy z jedną z najbliższych nam osób, a także poinformujmy ją jakim samochodem i na jakiej trasie się poruszamy.

Każde niepokojące nas zachowanie kierowcy możemy zgłosić bezpośrednio pod numer alarmowy 112. Zwracajmy uwagę na dziwne pytania padające ze strony kierowcy i starajmy się nie podawać nikomu obcemu zbyt wielu informacji osobistych. Pamiętajmy, że każdy rodzaj kontaktu fizycznego to sytuacja alarmowa, dlatego starajmy się utrzymywać odpowiedni dystans. Nie przyjmujmy także od kierowcy jedzenia lub napojów, które mogły zostać „wzbogacone” o środki psychoaktywne wpływające na zdolność utrzymywania uwagi i kontroli.

Kwestia bezpieczeństwa pasażerów jest kluczowa dla wszystkich operatorów aplikacyjnych. W tym celu uruchamiane są specjalne zespoły pracowników, których zadaniem jest nieustanne trzymanie ręki na pulsie. Firmy aktywnie zachęcają pasażerów, by niezwłocznie alarmowali o wszelkich nieprawidłowościach i nadużyciach, nawet tych pozornie błahych i nieistotnych. W zamian za odpowiedzialną postawę nagradzają klientów atrakcyjnymi bonusami na kolejne przejazdy.

Nagrodą nie do przecenienia jest natomiast bezpieczeństwo – zarówno własne, jak i innych pasażerów. Dzięki wspólnemu zaangażowaniu i odpowiedzialności możemy minimalizować ryzyko zagrożeń, które mogą pojawić się podczas podróży. Wczesne zgłaszanie wszelkich nieprawidłowości pozwala operatorom aplikacji na szybkie reagowanie, co skutecznie podnosi poziom ochrony wszystkich użytkowników. Dbanie o bezpieczeństwo to wspólna sprawa, a każdy zgłoszony sygnał może przyczynić się do stworzenia bezpieczniejszego środowiska dla każdego pasażera.

Autor: Natviol
Źródło: Commplace Sp. z o. o. Sp. K. / materiał prasowy

Raport GUS: Budownictwo mieszkaniowe w okresie styczeń-październik 2024 roku

analiza
Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport o tytule „Budownictwo mieszkaniowe w okresie styczeń-październik 2024 roku”.

Jak czytamy w raporcie GUS, w okresie styczeń-październik 2024 roku oddano do użytkowania mniej mieszkań niż przed rokiem. Zwiększyła się z kolei liczba mieszkań, na których budowę wydano pozwolenia lub dokonano zgłoszenia z projektem budowlanym oraz liczba mieszkań, których budowę rozpoczęto.

Jak podkreśla GUS, są to dane wstępne – mogą ulec zmianie po opracowaniu danych ostatecznych.

Źródło: GUS.

Ponad 64% Polaków zapowiada, że będzie „polować” na okazje na Black Friday

black_fridayW tym roku zakupy w ramach Black Friday chce zrobić 64,2% Polaków i to jest niewielki wzrost w stosunku do zeszłego roku. Natomiast 18,9% Polaków nie ma zamiaru korzystać tego dnia ze specjalnych promocji. Z kolei 16,9% respondentów nie podjęło jeszcze decyzji. W tym roku największe zainteresowane „czarnopiątkowymi” ofertami wyrażają przede wszystkim osoby w wieku 18-34 lat z dużych miast. Do tego widać, że ich średnie zarobki wynoszą w granicach średniej krajowej. Ponadto w tej grupie dominują osoby z wyższym bądź ze średnim wykształceniem.

Z najnowszego badania UCE Research i Grupy Offerista wynika, że w tym roku 64,2% Polaków zamierza zrobić jakieś zakupy przy okazji Black Friday. W zeszłym roku tak deklarowało 63,2% ankietowanych. Zdaniem dr. Andrzeja Szymkowiaka, profesora z Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu, ten niewielki wzrost dowodzi, że zainteresowanie zakupami w ramach ww. święta wyprzedaży wciąż rośnie. To może świadczyć o tym, że konsumenci coraz bardziej zdają sobie sprawę z możliwości oszczędności, jakie oferują sprzedawcy tego dnia.

– Warto pamiętać, że dla wielu osób Black Friday to okazja do dokonania wcześniej przemyślanych zakupów, na które czekają właśnie z myślą o obniżkach. Ta grupa klientów nie poddaje się chwilowym impulsom, lecz świadomie przesuwa swoje decyzje zakupowe na ten dzień – dodaje dr Szymkowiak.

Z kolei Robert Biegaj, ekspert rynku retailowego z Grupy Offerista, zauważa, że fakt, iż duża część Polaków zamierza zrobić jakieś zakupy przy okazji Black Friday, jest dobrą wiadomością dla handlu. Natomiast jak zwykle „diabeł tkwi w szczegółach”, bo o ile sama liczba robi wrażenie, to jednak rok do roku jest ona praktycznie niezmienna.

– W mojej ocenie, ponad 60% to dość realny wynik, biorąc pod uwagę specyfikę i zachowania polskich konsumentów, a także to, do czego przyzwyczajała nas przez lata branża retailowa. Panuje opinia, że Polacy uwielbiają promocje. To prawda, ale patrząc na detale, w różnych segmentach zupełnie inaczej to wygląda. Dla przykładu, ok. 90% konsumentów kupuje jakąś część żywności w promocjach, jednak przy okazji Black Friday nabywają oni głównie odzież, obuwie, perfumy i elektronikę, a to nie są już zakupy pierwszej potrzeby, na których trzeba na co dzień oszczędzać – uzupełnia ekspert z Grupy Offerista.

Do tego z badania wynika, że 18,9% Polaków w ogóle nie zamierza skorzystać z ofert w Black Friday. W zeszłym roku taką deklarację złożyło 18,3% badanych. Robert Biegaj podejrzewa, że do tej grupy należą konsumenci, którzy na co dzień kupują bardzo rozważnie i planują swoje wydatki. I dlatego ww. okazje raczej nie robią na nich większego wrażenia. Ponadto mogą to być też osoby, które nie potrzebują kupować w tego typu akcjach, bo dysponują większym budżetem i nie muszą zwracać uwagi na „super okazje”, które nie są tak atrakcyjne, jak w USA czy w Europie Zachodniej.

– Do tego trzeba powiedzieć, że Black Friday to wcale nie są wyprzedaże całego asortymentu. Z reguły są to pojedyncze towary lub wybrane serie, które nie muszą być z wyższej półki. Tak więc i okazja jest mniej zachęcająca. U nas z reguły są oferowane produkty gorszej jakości i końcówki kolekcji – opisuje Robert Biegaj.

Ponadto 16,9% respondentów jeszcze nie zdecydowało, czy będzie cokolwiek kupować przy okazji Black Friday. Rok temu dotyczyło to 18,5%. Zdaniem dr. Szymkowiaka z UEP, spadek z zeszłorocznego poziomu sugeruje, że część niezdecydowanych przeszła do grupy zainteresowanej zakupami. To osoby, które mogą ostatecznie podjąć decyzję bliżej Black Friday, gdy zobaczą konkretne oferty. Może to wskazywać na większą elastyczność w ich podejściu, ale jednocześnie sugeruje, że ich zakupy są przemyślane, a nie pod wpływem chwilowych impulsów.

Patrząc na szczegółowe dane, widać, że w tym roku mężczyźni częściej niż kobiety zamierzają brać udział w tegorocznym Black Friday. W 2023 r. było identycznie. – To są interesujące wyniki. Być może kobiety zniechęciły się po wcześniejszych doświadczeniach, kiedy to okazywało się, że zyski z takich zakupów były mizerne lub w ogóle ich nie było. Mniej mężczyzn miało takie doświadczenia, więc mniej jest zniechęconych i stąd procent wyższy – stwierdza ekonomista Piotr Kuczyński, główny analityk z DI Xelion.

Eksperci rynkowi mówią również, że ww. dane zwiastują, iż znowu na tym sporo zarobią sklepy z elektroniką. Do tego zyski odnotują drogerie, dyskonty i hipermarkety, ale też sklepy odzieżowe. – Te cztery ostatnie formaty oczywiście sumarycznie zarobią najwięcej na święcie zakupów, chociaż prym w nich będą wiodły kobiety, które rzadziej niż mężczyźni pójdą szukać okazji na Black Friday – przewiduje Robert Biegaj.

Sprawdzono też, w jakich przedziałach wiekowych są osoby, które wykazują największe zainteresowanie zakupami w ramach Black Friday. I tutaj nie ma zmiany w stosunku do poprzedniego roku, bo są to ludzie w wieku 18-34 lat. Jeśli chodzi o miejsce zamieszkania, to promocje interesują przede wszystkim konsumentów z miast liczących 200-499 tys. ludności lub ze wsi i z miejscowości liczących do 5 tys. mieszkańców. Zakupy w ramach Black Friday przeważnie zamierzają robić rodacy, którzy miesięcznie zarabiają na rękę 7000-8999 zł lub 5000-6999 zł, a także mają wykształcenie wyższe bądź średnie. Rok temu deklarowali tak głównie konsumenci z dochodami przekraczającymi 9000 zł lub w przedziale 7000-8999 zł. W zakresie poziomu edukacji było identycznie.

– Łatwiej zrozumieć można to, że zamożni Polacy rzadziej korzystają z promocji. Wiedzą bowiem, że kilka procent różnicy w cenie, bo takie są najczęściej polskie promocje, nie ma znaczenia przy poziomie ich zarobków. To, że z Black Friday najrzadziej korzystają ludzie słabo wykształceni, tłumaczę tym, iż najczęściej zbyt mało zarabiają, żeby orientować się w tego rodzaju akcjach – podsumowuje ekonomista Piotr Kuczyński.

(MN, Listopad 2024 r.)

© MondayNews Polska / materiał prasowy

GUS o różnicach w wynagrodzeniach kobiet i mężczyzn w gospodarce narodowej w Polsce w 2024 r.

wspolpraca(Główny Urząd Statystyczny) GUS informuje o różnicach w wynagrodzeniach kobiet i mężczyzn w gospodarce narodowej w Polsce w 2024 r.

Jak informuje GUS, Główny Urząd Statystyczny publikuje co miesiąc przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto oraz medianę wynagrodzeń miesięcznych brutto. Dane te pozwalają na analizę miar wynagrodzeń również według płci w podziale na powiaty i miasta na prawach powiatów.
W maju 2024 r. spośród 380 powiatów i miast na prawach powiatów tylko w 26 jednostkach mediana miesięcznych wynagrodzeń brutto była wyższa u kobiet niż u mężczyzn (dane wg miejsca zamieszkania). Najwięcej (aż 10 jednostek) było w województwie mazowieckim. – informuje Główny Urząd Statystyczny.
Pełna treść raportu dostępna jest na oficjalnej stronie GUS.

Źródło: GUS.

Komunikat GUS w sprawie zmian cen produkcji budowlano-montażowej w trzecim kwartale 2024 roku

ibrahim-rifath-789914-unsplash
Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował „Komunikat w sprawie zmian cen produkcji budowlano-montażowej w trzecim kwartale 2024 roku”.

Jest to Komunikat Prezesa Głównego Urzędu Statystycznego z dnia 19 listopada 2024 r. w sprawie zmian cen produkcji budowlano-montażowej w III kwartale 2024 r.

Jak czytamy w komunikacie GUS, w związku z art. 17 ust. 4 i 6 ustawy z dnia 2 kwietnia 2009 r. o zmianie ustawy o poręczeniach i gwarancjach udzielanych przez Skarb Państwa oraz niektóre osoby prawne, ustawy o Banku Gospodarstwa Krajowego oraz niektórych innych ustaw (Dz. U. poz. 545 oraz z 2015 r. poz. 1169) ogłasza się, że ceny produkcji budowlano-montażowej w III kwartale 2024 r. w stosunku do II kwartału 2024 r. wzrosły o 1,1%. – podsumowuje GUS.

Źródło: GUS.

BNP Paribas Faktoring: SWIFF zmniejszy straty w branży faktoringowej

P. Kacprzak_Mat. prasowy
Jednym z wyzwań, z jakim mierzą się firmy faktoringowe, są przypadki oszustw związanych z dublowaniem obsługi tych samych faktur przez różne podmioty. Nowa platforma SWIFF (System Wymiany Informacji Firm Faktoringowych) ma zrewolucjonizować rynek, ograniczając ryzyko strat związanych z nieuczciwymi praktykami i usprawniając wymianę informacji. Dlaczego SWIFF jest istotnym krokiem naprzód dla firm faktoringowych, jak działa i jak może wpłynąć na całą branżę finansową?

Faktoring jest formą finansowania działalności przedsiębiorstw, która polega na wykupie przez firmę faktoringową należności klienta wynikających z wystawionych faktur. Tym, co wyróżnia faktoring od kredytu czy leasingu, jest udział trzech stron – firmy faktoringowej, klienta (czyli dostawcy usług bądź towarów) oraz odbiorcy, którym jest kontrahent klienta. To właśnie trzeci podmiot, odbiorca faktury, staje się faktycznym źródłem spłaty zobowiązania wobec firmy faktoringowej. Z tej specyfiki wynikają jednak pewne trudności i ryzyka. W tradycyjnych relacjach kredytowych i leasingowych ryzyko zależności od podmiotu trzeciego nie występuje, co w faktoringu komplikuje zarządzanie ryzykiem.

Jednym z kluczowych zagrożeń w tej branży jest możliwość dublowania się finansowania jednej faktury przez więcej niż jedną firmę faktoringową, co prowadzi do powstania strat. Tego typu oszustwa, nazywane fraudami faktoringowymi, polegają na wielokrotnym finansowaniu tej samej wierzytelności przez różne firmy faktoringowe – i to właśnie na zapobieganie takim sytuacjom ukierunkowany jest system SWIFF.

Platforma SWIFF: Jak działa?

System Wymiany Informacji Firm Faktoringowych (SWIFF) to narzędzie, które będzie umożliwiać firmom faktoringowym wymianę kluczowych informacji dotyczących obsługiwanych faktur. Głównym celem systemu jest dostarczenie firmom faktoringowym odpowiedzi na pytanie, czy dana para dostawca-odbiorca nie występuje już w innej firmie faktoringowej. Informacja o dublowaniu takich par pozwala uniknąć finansowania wierzytelności, która została już zrealizowana przez inną firmę faktoringową.

Warto podkreślić, że SWIFF nie dostarczy pełnych danych dotyczących klientów czy szczegółów faktur. Firmy faktoringowe, zobowiązane do przestrzegania przepisów dotyczących ochrony konkurencji, nie mogą wymieniać się swoimi danymi bezpośrednio. Dlatego też platforma jest prowadzona przez zaufaną, zewnętrzną instytucję, jaką jest Związek Banków Polskich (ZBP). ZBP posiada już doświadczenie w zarządzaniu podobnymi platformami informacyjnymi dla banków i firm leasingowych, a także pełni funkcję podmiotu zaufania. Dzięki temu SWIFF będzie działać na zasadzie „tak/nie” – firma faktoringowa uzyskuje jedynie informację, czy dana para dostawca-odbiorca jest obsługiwana przez kogoś innego, bez ujawniania wrażliwych danych.

Platforma SWIFF – korzyści dla firm i całej branży

Uruchomienie systemu SWIFF może przynieść branży faktoringowej szereg korzyści. Po pierwsze, zmniejszy ryzyko strat związanych z oszustwami, co w perspektywie długoterminowej może wpłynąć na poprawę rentowności i bezpieczeństwa sektora. Firmy faktoringowe, które do tej pory musiały opierać się na fragmentarycznych danych, teraz zyskają kompleksowy wgląd w informacje, czy dana faktura nie jest już obsługiwana przez inny podmiot.

Dla branży SWIFF jest krokiem w kierunku większej przejrzystości i profesjonalizacji usług faktoringowych. Wzrost bezpieczeństwa finansowego w tym sektorze przyczyni się do wzmacniania zaufania klientów, którzy będą pewniejsi, że korzystają z uczciwych i odpowiedzialnych usług finansowych. W dłuższej perspektywie system ten może również przyciągnąć nowych graczy na rynek faktoringowy, którzy wcześniej wahali się ze względu na ryzyko związane z fraudami.

Wprowadzenie systemu SWIFF będzie istotnym krokiem w ewolucji polskiego rynku faktoringowego. Platforma ta może stać się punktem wyjścia do kolejnych innowacji, które jeszcze bardziej poprawią bezpieczeństwo transakcji i zminimalizują ryzyko strat. Z czasem SWIFF może stać się modelem do naśladowania w innych krajach, które borykają się z podobnymi wyzwaniami na rynku faktoringu.

Autor: Paweł Kacprzak, Członek zarządu BNP Paribas Faktoring
materiał prasowy