Eksperci sugerują, że potrzebne są zmiany przepisów dot. ZUS-u

zus-skladki
Według danych przekazanych przez ZUS, blisko 820 mln zł wyniosła na koniec lipca br. maksymalna kwota zadłużenia aktywnego płatnika. Rok wcześniej była o niespełna 1 mln zł mniejsza. Nie brakuje opinii, że naganne jest dopuszczenie do takiej sytuacji i należało wcześniej reagować. Natomiast w ww. okresie średni dług wzrósł z 27 tys. zł do 28 tys. zł. Zdaniem ekspertów, warto pomyśleć nad systemowymi ograniczeniami dla aktywnych dłużników, przekraczających ustalony poziom zadłużenia. Rozłożenie należności na raty oczywiście nie rozwiązuje problemu. Potrzebne są działania nie tylko w obszarze ubezpieczeń społecznych, ale również kompleksowe regulacje przeciwdziałające m.in. zatorom płatniczym.

Jedni z milionami, drudzy z groszami

Jak informuje Zakład Ubezpieczeń Społecznych, według stanu na 31 lipca 2023 roku, maksymalna kwota zadłużenia płatnika aktywnego wyniosła 819,8 mln zł, a minimalna – 1 grosz. Rok wcześniej było to odpowiednio 818,9 mln zł oraz 1 grosz. Jednocześnie Zakład nie odpowiada na pytania dotyczące m.in. powstania pierwszego z wymienionych długów, a także jego egzekucji. Ponadto nie komentuje, co należałoby zrobić lub zmienić, żeby nie dochodziło do sytuacji, w której aktywny płatnik ma wielomilionowe zadłużenie. I nie wyjaśnia, czy ewentualnie trwają prace nad zmianą przepisów w tym zakresie.

– Mając tylko ogólne dane, możemy przyjąć, że należność wynosząca prawie 820 mln zł raczej nie powstała nagle. Prawdopodobnie był to proces narastający. Nie wiemy, czy sprawa dotyczy przedsiębiorstwa, czy instytucji publicznej, np. szpitala. Bez wątpienia naganne jest dopuszczenie do narastania takiego długu. Kiedy byłem w Radzie Nadzorczej ZUS, nie dochodziło do takich przypadków. Na pewno należało zareagować znacznie wcześniej i wdrażać programy naprawcze – komentuje Jeremi Mordasewicz, doradca zarządu Konfederacji Lewiatan.

Podmioty mające zaległości w regulowaniu rozliczeń z Zakładem nie są jednorodną grupą, co podkreśla Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich, a także członek Rady Nadzorczej ZUS. Ekspert zaznacza, że w przypadku zadłużenia w relatywnie niewielkich kwotach, istnieje możliwość jego szybkiej spłaty i uregulowania istniejących zobowiązań. Taka sytuacja częściej ma związek ze zwykłym przeoczeniem niż z utratą płynności finansowej przez dany podmiot. Natomiast gorzej jest z płatnikami mającymi milionowe długi. Na ogół konieczne jest zawarcie układu, w ramach którego spłata zobowiązań zostanie rozłożona na dłuższy, często wieloletni okres.

– W Polsce moralność płatnicza jest niska w porównaniu z Niemcami czy krajami skandynawskimi. Takie sytuacje, jak ta z wielomilionowym zadłużeniem, tylko ją pogarszają. Mali przedsiębiorcy mogą wyjść z założenia, że skoro duzi nie płacą należności, to dlaczego oni mieliby to robić. Czujemy, że państwo, odpowiedzialne za stabilność pieniądza, nie wywiązuje się ze swoich obowiązków. Może się więc zdarzyć, że na rynku przetrwają podmioty, które nie powinny na nim funkcjonować. Przedłużanie życia takim firmom czy instytucjom narusza zasady uczciwej konkurencji – dodaje Jeremi Mordasewicz.

Jak podaje ZUS, według stanu na 31 lipca 2023 roku, średnie zadłużenie będące ilorazem łącznego długu i liczby płatników, wyniosło 28 tys. zł. Rok wcześniej było to 27 tys. zł. Według Marka Niczyporuka, radcy prawnego i doradcy podatkowego z Kancelarii Ars AEQUI, zasadnicza część płatników nie zalega znacznych kwot wobec ZUS-u. Są to należności oscylujące w okolicach kilkudziesięciu tysięcy złotych. Ekspert przypuszcza, że odpowiadają za nie przede wszystkim mali i średni przedsiębiorcy. Zatem to również grupa, która zapewnia budżetowi zasadnicze wpływy w obszarze podatkowym.

Potrzebne zmiany

– Warto pomyśleć nad systemowymi ograniczeniami dla aktywnych dłużników, przekraczających ustalony poziom zadłużenia. W takim przypadku należałoby wyposażyć ZUS w dodatkowe uprawnienia uwzględniające jego szczególną rolę w systemie i zaufanie społeczne. Daleki byłbym jednak od automatyzacji tego procesu. W każdym przypadku trzeba badać sprawę indywidualnie i uwzględniać kryterium przyczyny powstania długu i ewentualnych konsekwencji społecznych – podkreśla dr Liwiusz Laska, adwokat, a także członek Rady Nadzorczej ZUS.

Z kolei Marek Niczyporuk zaznacza, że ZUS właściwie nie ma narzędzi, aby zapobiegać takim sytuacjom z wielomilionowym zadłużeniem płatników. Dzieje się tak, bo ani nie kreuje przepisów w tym zakresie, ani nie ma uprawnień do pomocy przedsiębiorcom w ściąganiu ich wierzytelności, np. od nierzetelnych kontrahentów. Jak podkreśla ekspert, Zakład ma prawo udzielać ulg w spłacie zobowiązań, takich jak rozłożenie należności na raty. Przedsiębiorcy skutecznie z tego korzystają, ale to przecież nie wyeliminuje przyczyn ww. zjawiska.

– W przypadku dużych płatników zadłużonych na wielomilionowe kwoty nie ma prostej recepty na przeciwdziałanie temu zjawisku. Jest ono bowiem uwarunkowane przez samo otoczenie gospodarcze. Nie wystarczą tutaj działania na obszarze ubezpieczeń społecznych, ale również potrzebne są kompleksowe regulacje przeciwdziałające m.in. zatorom płatniczym – stwierdza główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich.

Natomiast Jeremi Mordasewicz przypomina wyniki sondażu przeprowadzonego wśród przedsiębiorców. Zapytano ich dlaczego nie regulują zobowiązań wobec innych firm. Co czwarty respondent odpowiedział, że może to robić, bo nie poniesie poważnych konsekwencji z tego tytułu. Jak zaznacza ekspert, zdarza się, że danemu podmiotowi brakuje pieniędzy na opłacenie wszystkich należności. Wówczas w pierwszej kolejności reguluje te najpilniejsze, aby nie narazić się np. na kary finansowe.

– Występowania zadłużenia wśród płatników składek nie da się całkowicie wyeliminować, choć warto podejmować działania na rzecz ograniczenia tego zjawiska. W przypadku zadłużenia na mniejsze kwoty, pozytywne efekty udało się osiągnąć dzięki wprowadzeniu systemu e-Składka. Dzięki temu wyeliminowane zostało ryzyko wpłat np. na błędny fundusz lub niewłaściwy okres. Nowe zasady zmobilizowały także płatników do regulowania zadłużenia na bieżąco, aby nie utracić ciągłości podlegania ubezpieczeniu chorobowemu – podsumowuje Łukasz Kozłowski.

Źródło: © MondayNews Polska | Wszelkie prawa zastrzeżone.

 

Będą pozwy dotyczące WIBOR-u? Frankowicze przetarli szlaki w walce z bankami

zlotowki
Jak informują prawnicy, coraz więcej osób dopytuje się o możliwości podważenia umów kredytowych opartych o WIBOR. Do sądów trafiają też kolejne pozwy. Eksperci podkreślają, że wskaźnik nie jest dobrze opisany w umowach. Ponadto całe ryzyko zmienności jest przerzucone na kredytobiorcę. Wyznaczaniem wskaźnika zajmuje się GPW Benchmark, ale tylko nieliczni klienci są o tym informowani. Ponadto prawnicy dodają, że są mocne argumenty za wyeliminowaniem z umów zmiennego oprocentowania. Ale z pewnością banki nie oddadzą gigantycznych zysków bez walki. Dlatego znawcy tematu twierdzą, że w niedługim czasie dojdzie do lawiny pozwów. Twierdzą też, że sprawę z pewnością ułatwili frankowicze, którzy w pewien sposób przetarli szlaki. Jednak to nie oznacza, że będzie łatwo. Prawdopodobnie kredytobiorców czeka dojście zagadnienia do Sądu Najwyższego i TSUE, a następnie utrwalenie korzystnego orzecznictwa krajowych sądów.

Problem WIBOR-u narasta

W przestrzeni publicznej coraz częściej pojawiają się pytania o możliwość podważenia umów kredytowych opartych o wskaźnik WIBOR. Prawnicy potwierdzają, że rośnie liczba kredytobiorców zainteresowanych tym tematem. Jak stwierdza adwokat Jakub Bartosiak z Kancelarii MBM Legal, takich spraw będzie przybywać wraz z kolejnymi zabezpieczeniami wydawanymi przez sądy. W opinii eksperta, Kredytodawcy chowają głowę w piasek przed problemem, jednak ten ich raczej nie ominie. Banki uważają, że przygotowane przez nich umowy są bezbłędne, a klienci zostali odpowiednio poinformowani o wszystkich ryzykach i okolicznościach związanych z zaciąganiem kredytów. Podobnie twierdzili o kredytach powiązanych z walutami obcymi.

W ciągu ostatniego roku do sądów zaczęły napływać sprawy złotówkowiczów. Z jednej strony przyczynili się do tego frankowicze, którzy wiele lat temu również rozpoczynali w ten sposób swoje sprawy. Z drugiej zaś wzrosła społeczna świadomość tego, że banki często nadużywają prawa i można z nimi wygrać – komentuje dr Jędrzej Jachira, adwokat i wspólnik w Kancelarii Prawnej Sobota Jachira.

Z kolei jak zaznacza adwokat Tomasz Majkowycz, wspólnik zarządzający Kancelarią Majkowycz Adwokaci, banki wyciągnęły wnioski ze sporów z frankowiczami i są lepiej przygotowane do konfrontacji. Można dostrzec, że obecnie prowadzą dobrze skoordynowane i przemyślane działania. W odpowiedzi na pozew, różne banki przedstawiają te same dokumenty. W ten sposób chcą udowodnić, że stawka referencyjna jest w porządku. Ponadto, podejmują więcej tzw. działań PR-owych. Ogłaszają nawet najmniejsze sukcesy. W ten sposób chcą zniechęcić klientów do kierowania tego typu spraw do sądu. Ekspert dodaje, że to oczywiście działa w dwie strony. Kancelarie również przedstawiają swoje osiągnięcia w tym temacie.

Poza nielicznymi wyjątkami, banki w większości uważają, że ten problem nie istnieje. Jednocześnie w każdym miesiącu kolejne setki pozwów trafiają do sądów. Jest tylko kwestią czasu, kiedy zacznie dochodzić do pierwszych prawomocnych wyroków, chyba że wreszcie nastąpi zmiana nastawienia sektora bankowego i regulatora. Natomiast zatrważające jest to, że nikt nie pracuje nad rozwiązaniem kłopotu na płaszczyźnie legislacyjnej – dodaje dr Jachira.

Umowa z niewiadomą

Według mec. Bartosiaka, sposób ustalania wskaźnika WIBOR nie jest opisany w umowach. Kredytodawcy wskazują najczęściej jedynie miejsce jego publikacji, a i to – w ocenie eksperta – często robią nieprawidłowo. Ponadto, dane przekazywane przez banki do podmiotu ustalającego WIBOR są ustalane w skomplikowany sposób. Prawnik z MBM Legal zwraca uwagę na stanowisko Sądu Najwyższego. Za działanie wbrew dobrym obyczajom uznaje on naruszenie równowagi kontraktowej (umownej) czy posunięcia, które zmierzają do wykorzystania niewiedzy konsumenta, nierównomiernego rozłożenia praw i obowiązków. A z tym mamy do czynienia w umowach kredytowych opartych o WIBOR, gdzie całe ryzyko zmienności oprocentowania jest przerzucone na kredytobiorcę. Pominięcie tak istotnej kwestii stanowi nieuczciwą praktykę rynkową w rozumieniu art. 4 ustawy o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym.

Problem WIBOR-u, podobnie jak kredytów frankowych, narastał od lat. Wbrew pierwotnym założeniom, nie jest to stawka oparta o ceny transakcyjne, albowiem do transakcji tego rodzaju na rynku międzybankowym w praktyce prawie w ogóle nie dochodzi. Istniejąca nadpłynność kapitałowa sektora bankowego powoduje, że banki nie muszą pożyczać między sobą środków, aby następnie udzielić kredytu. Z tego powodu stawka ta jest asymetryczna, chroni wyłącznie interes banków. Intensyfikacja zysków całego sektora bankowego, pomimo znacznie mniejszej liczby udzielonych kredytów jest tego wyraźnym potwierdzeniem – mówi ekspert z kancelarii prawnej Sobota Jachira.

Jak stwierdza adwokat Jakub Bartosiak, banki nie wykonują obowiązku informacyjnego wobec kredytobiorców. W wyroku C-128/18 TSUE wskazał wprost, że o przejrzystości warunku umownego, ustalającego zmienną stopę procentową, decyduje dostarczenie informacji na temat zmian w przeszłości wskaźnika, na podstawie którego obliczana jest ta stopa procentowa. Banki powinny zatem przedstawiać kredytobiorcom informację, że w 2001 roku WIBOR 3M wynosił blisko 20 punktów procentowych, a w 1995 roku – nawet 30%. Zdaniem eksperta, przy kredytach udzielanych zwykle na 30 czy 40 lat kredytobiorcy powinni być uprzedzeni o takiej zmienności i ryzyku, że WIBOR może przyjmować nawet tak skrajne wartości.

Sektor bankowy najczęściej wskazuje, że ryzyko wzrostu WIBOR-u nie jest nieograniczone, bo limituje je tzw. instytucja odsetek maksymalnych. Ale nie można się zgodzić z takim stanowiskiem. Jeżeli bowiem NBP podnosi stopy procentowe, to również rosną odsetki maksymalne. One mogą zwiększać się w nieskończoność, choć jest to pojęcie abstrakcyjne. Jednak de facto nie ma żadnych prawnych przeciwwskazań do tego, żeby podnosić je i podnosić bez końca – przekonuje mec. Majkowycz.

Powtórka z frankowiczów

Od 30 czerwca 2017 roku wskaźnik WIBOR jest wyznaczany przez GPW Benchmark. Mec. Jakub Bartosiak zaznacza, że informacje o tym znajdują się tylko w nielicznych umowach, zwykle tych z ostatnich lat. Wspomniana spółka ustala WIBOR na podstawie własnego regulaminu, którego banki nie udostępniają klientom. Jednak to deklaracje dostarczane przez banki, niemal identyczne, niezależnie od sytuacji rynkowej poszczególnych kredytodawców, stanowią podstawę ustalenia wskaźnika. Banki mają zatem wpływ na jego wysokość.

Procedura ustalania wysokości stawki WIBOR niewiele różni się od mechanizmu ustalania kursów przez banki, z tą jedną różnicą, że w przypadku franków, kurs w jakimś zakresie odnosił się do kursów średnich banku centralnego, a w przypadku WIBOR-u ciężko znaleźć jakiekolwiek obiektywne kryterium. Zbiorowe ustalanie WIBOR-u przez największe banki nie oznacza, że są one pozbawione wpływu na dowolne kształtowanie jego wysokości – podkreśla dr Jachira.

W ocenie prawnika z MBM Legal, są mocne argumenty za wyeliminowaniem z umów kredytowych zmiennego oprocentowania. Zgodnie z art. 23b rozporządzenia BMR, Komisja Europejska lub organ krajowy może wskazać zamiennik wskaźnika, jeśli np. nie odzwierciedla on danego rynku lub realiów. Dlatego obecnie WIBOR jest już zastępowany przez WIRON, który opiera się na warunkach rzeczywiście wykonanych depozytowych transakcji jednodniowych. Zaprzestanie publikacji WIBOR-u nastąpi prawdopodobnie dopiero w 2027 roku. I chociażby to pokazuje, że stosowanie go było błędne.

Jednak banki zapalczywie bronią WIBOR-u. Nie chcą oddać gigantycznych zysków bez walki. Czują wsparcie KNF. Mają też silną organizację, tj. Związek Banków Polskich. Dlatego możliwy jest podobny schemat jak przy kredytach walutowych. Mam na myśli kilka lat niejednolitych wyroków, dojście zagadnienia do Sądu Najwyższego i Trybunału Sprawiedliwości UE, a następnie utrwalenie korzystnego orzecznictwa sądów i zwiększone zainteresowanie klientów – przewiduje mec. Bartosiak.

Ekspert z MBM Legal szacuje, że dziś, pozywając bank, trzeba liczyć się z długim, nawet 4-letnim procesem. Można jednak liczyć na to, że po pierwszych niekorzystnych dla nich wyrokach będą bardziej skłonne do rozmów niż z frankowiczami. Być może szybciej zaczną zawierać ugody i zmieniać warunki kredytowania, zamiast czekać kilka lat i ryzykować większe straty. Jak pokazują pierwsze udzielane zabezpieczenia, sądy dostrzegają obowiązki informacyjne banków i traktują je poważnie. Niestety, niewydolność wymiaru sprawiedliwości, którą świetnie widać w sprawach frankowych, jest powszechna. Pewną nadzieją jest fakt, że sprawy kredytów złotowych będą częściej rozpoznawane przez sądy rejonowe, które nie są aż tak obłożone sprawami.

W najbliższym czasie jedna z takich spraw może trafić na wokandę TSUE bądź Sądu Najwyższego. Takie rozstrzygnięcia tym bardziej ożywiłyby dyskusję nad tym tematem. Jeśli nie dojdzie do systemowego rozwiązania tego problemu, np. ustawą, to do sądów będzie trafiało coraz więcej takich spraw – podsumowuje dr Jędrzej Jachira.

Źródło: MondayNews Polska Sp. z o.o. 

Sytuacja na rynku pracy w województwie małopolskim

Mat.-prasowe-51
Gdzie obecnie można znaleźć pracę w województwie małopolskim? Na jakich stanowiskach są dostępne wakaty? Czy w sieci pojawiają się ogłoszenia z możliwością pracy zdalnej, czy jednak wracamy do systemu sprzed pandemii i jest więcej ofert pracy stacjonarnej? Przygotowaliśmy zestawienie ogłoszeń i przeanalizowaliśmy, jak wygląda rynek pod kątem zatrudnienia w województwie małopolskim.

Na koniec lipca br. stopa bezrobocia w województwie małopolskim wynosiła 4,4 proc. – wynika z danych Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Krakowie. Była ona niższa od stopy bezrobocia w całej Polsce, która jest notowana na 5 proc. (w analogicznym okresie).

Jak wygląda rynek pracy w województwie małopolskim?

W województwie małopolskim bez pracy pozostaje ponad 61 tysięcy osób, z czego kobiety stanowią prawie 34 500.1 Aż 53 tysiące osób bezrobotnych w małopolskim nie ma prawa do zasiłku. Struktura bezrobotnych wygląda następująco:

  • 2590 – zwolnieni z przyczyn zakładu pracy;

  • 32 465 – bezrobotni zamieszkujący tereny wiejskie;

  • 15 754 – bezrobotni do 30 roku życia;

  • 8 469 – bezrobotni do 25 roku życia;

  • 15 503 – bezrobotni powyżej 50 roku życia;

Blisko 28 500 osób pozostaje trwale bezrobotnych. Analizując powiaty województwa małopolskiego największe bezrobocie jest w powiecie dąbrowskim i wynosi ono 12,9 proc., nowosądeckim – 9,5 proc., tatrzańskim – 8,6 proc. oraz w limanowskim – 8 proc. Najtrudniej znaleźć pracowników w mieście Kraków – stopa bezrobocia na poziomie 2 proc. i bocheńskim – 2,8 proc.

– Na wsiach znacznie trudniej znaleźć pracowników niż w miastach. W dużych aglomeracjach firmy mają większe możliwości reklamowe, np. reklamę w punktach usługowych, na przystankach tramwajowych czy przy głównych szlakach komunikacyjnych np. koło uczelni. Jedną z najskuteczniejszych form reklamy na wsiach i w małych miasteczkach są billboardy. Docierają one do dużej liczby osób, a tereny poza miejskie nie są tak przesycone reklamą, co powoduje, że praktycznie każdy billboard w małej miejscowości ma ogromne dotarcie – tłumaczy ekspertka firmy OOH.pl, która realizuje kampanie zewnętrzne.

I dodaje, że z reklamy outdoorowej najchętniej korzystają firmy, które poszukują pracowników, np. do pracy w magazynach, pracy sezonowej czy do marketów.

Gdzie można znaleźć pracę w województwie małopolskim?

W województwie małopolskim na popularnym portalu Pracuj.pl dostępnych jest prawie 6 tysięcy ofert. Na jakie stanowiska pracodawcy szukają pracowników? Najbardziej popularne to specjalista i pracownik fizyczny. Na kolejnych miejscach znajdują się starszy specjalista i kierownik.

Co ciekawe, coraz więcej pracodawców poszukuje pracowników do pracy stacjonarnej. Ponad połowa ogłoszeń dotyczy właśnie takiego systemu wykonywania obowiązków.

A w jakich branżach są poszukiwani pracownicy? Portal olx.pl podaje, że w gastronomii – ponad 1000 ogłoszeń, do remontów – ponad 900 ogłoszeń, do pracy w sklepie – ponad 900 ogłoszeń i do pracy na produkcji. Sporo wakatów jest także w kategorii „praca dodatkowa” – 850, sprzedaż – 750 i kierowca – 930 ogłoszeń.

A ile wynosi średnie wynagrodzenie w województwie małopolskim? To 5978 zł brutto.

1 Wojewódzki Urząd Pracy w Krakowie, dane na sierpień 2023 r.

Źródło: Commplace Sp. z o. o. Sp. K.

Rynek nieruchomości: Czy ceny materiałów budowlanych pójdą w górę?

zdjęcie Greendustry Zabłocie
Wahania cen na rynku materiałów budowlanych możemy obserwować praktycznie cały czas. W zestawieniu rocznym ceny wciąż rosną – ale znacznie wolniej, niż miało to miejsce jeszcze kilka miesięcy temu. Najbardziej drożeją m.in. wapno, cement i chemia budowlana.

Wzrosty? Tak, ale dużo mniejsze

Sytuacja na rynku mieszkaniowym jest kluczowa dla kształtowania się cen materiałów budowlanych. Mimo że nie obserwuje się aktualnie wzrostu aktywności inwestorów, to ceny materiałów budowlanych wciąż rosną, ale znacznie wolniej. Zgodnie z najnowszym raportem Grupy PSB, porównując dane za okres 9 miesięcy 2023 roku w stosunku do roku poprzedniego wzrost cen wyniósł + 6 proc. Najbardziej zdrożał cement i wapno (+ 21 proc.), chemia budowlana (+ 8 proc.), farby i lakiery (+ 8 proc.) oraz sucha zabudowa (+ 5 proc.). W sumie wzrosty miały miejsce w 8 grupach towarowych, a w 12 nastąpił spadek cen. Rekordzistą są płyty OSB oraz drewno, gdzie odnotowano regres na poziomie – 24 proc. Zmniejszenie cen dotyczy również takich grup produktów, jak m.in. izolacje termiczne (- 11 proc.), dachy i rynny (- 8 proc.), czy ściany i kominy (- 7 proc.). Co istotne, biorąc pod uwagę porównanie miesiąc do miesiąca (tj. wrzesień do sierpnia), ceny w całym sektorze spadły średnio o 0,9 proc. – Część materiałów poddaje się korekcie cenowej, jednak są i takie, które wciąż drożeją i to znacznie. Zdecydowanie jest jeszcze za wcześnie, żeby mówić o odwróceniu trendu – mówi Wojciech Wołkowski z firmy Q3D Contract.

Możliwe podwyżki?

Założony w ubiegłym roku Związek Pracodawców Producentów Materiałów dla Budownictwa uważa, że wraz z nadchodzącym ożywieniem rynku ceny znowu zaczną rosnąć. Do prognoz ZPPMdB dołącza Polska Konfederacja Budownictwa, która zauważa, że obecna sytuacja będzie się utrzymywała jeszcze przez kilka następnych miesięcy. Później jednak można spodziewać się kolejnych skokowych wzrostów cen – zarówno jeśli chodzi o metale, drewno, jak i tworzywa sztuczne – Przyczyn możliwych wzrostów jest wiele, chociaż nie jest pewne, jak będą one oddziaływać na rynek w niedalekiej przyszłości. Od wciąż słyszalnego echa pandemii, po niedobór pracowników we wszystkich gałęziach przemysłu. Związane z tym jest również zwiększenie kosztów transportu. Materiały budowlane są często produkowane w odległych miejscach i muszą być przetransportowane do odbiorców. Wzrost cen paliw oraz kosztów logistyki może wpłynąć na finalną cenę materiałów, które automatycznie przekładają się na wyższe koszty budowy. Znaczenie może też mieć rosnący skokowo popyt na mieszkania – mówi Wojciech Wołkowski.

Rosnący popyt, niska podaż


Znaczne wzrosty mogą czekać nas wtedy, gdy do gry wrócą inwestorzy – głównie deweloperzy. Obecnie buduje się bowiem najmniej od 7 lat. Z danych GUS wynika, że w pierwszym półroczu 2023 r. deweloperzy rozpoczęli budowy zaledwie 48 tys. mieszkań. W czerwcu było to 8871 nowych M i choć był to wynik o 2 proc. wyższy od majowego, to względem zarówno czerwca 2022 r., jak i analogicznego okresu w 2021 r. zanotowano spadek o ponad 40 proc. Łącznie w czerwcu w Polsce rozpoczęto prace przy budowie 16 140 lokali mieszkalnych, co było z kolei najniższym wynikiem od czerwca 2014  r. Sytuacja może się jednak wkrótce zmienić, gdyż popyt zaczyna bardzo przerastać obecną podaż. Dlaczego? Odpowiedzią jest rządowy program “Bezpieczny Kredyt 2%”. Z najnowszych danych Otodom Analytics wynika, że w siedmiu największych miastach w Polsce w połowie lipca sprzedawało się około 300 mieszkań dziennie. Takich wyników nie odnotowano nawet w szczytowym okresie rekordowego pod względem sprzedaży 2021 r. Rekordowa jest także dzienna liczba rezerwacji – wynosi ona około 180. – Rząd rozgrzał mieszkaniówkę i banki notują coraz więcej nowych zapytań o zdolność kredytową. Klientów przybywa, a więc do gry muszą się włączyć również deweloperzy, budując nowe mieszkania. To zdecydowanie może napędzić sektor budownictwa – w tym niestety także ceny- mówi Wojciech Wołkowski.

mat.pras.

GUS: Wskaźniki cen produkcji budowlano-montażowej we wrześniu 2023 roku

ibrahim-rifath-789914-unsplash
Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport pt. „Wskaźniki cen produkcji budowlano-montażowej we wrześniu 2023 roku”.

Jak informuje GUS, według wstępnych danych we wrześniu 2023 r. ceny produkcji budowlano-montażowej w porównaniu z  analogicznym miesiącem poprzedniego roku wzrosły o 8,9%, a w porównaniu z sierpniem 2023 r. – o 0,7%. Natomiast we wrześniu 2023 r. w stosunku do sierpnia 2023 r. zanotowano wzrost cen budowy obiektów inżynierii lądowej i wodnej o 0,7%, a robót budowlanych specjalistycznych i budowy budynków po 0,6%. W porównaniu z wrześniem 2022 r. podniesiono ceny budowy obiektów inżynierii lądowej i wodnej (o 10,0%), robót budowlanych specjalistycznych (o 8,5%) oraz budowy budynków (o 8,1%). – podsumowuje Główny Urząd Statystyczny.

Źródło: GUS.

Branża OZE: jak zbudować wizerunek handlowca?

Mat.-prasowe-47
Zatrudnienie w sektorze odnawialnych źródeł energii stale rośnie – wynika z najnowszych danych The International Renewable Energy Agency (IRENA). Światowe zatrudnienie w sektorze energii odnawialnej osiągnęło w 2022 r. 13,7 mln osób, co oznacza wzrost o milion od 2021 r. Liczba robi wrażenie w porównaniu z łączną liczbą 7,3 mln osób pracujących w OZE w 2012 r. Energia odnawialna przyciąga coraz większe inwestycje, co prowadzi do tworzenia miejsc pracy w wielu krajach na całym świecie – także w Polsce. W jaki sposób budować wizerunek handlowca w branży OZE, by Polacy chętniej wybierali ten zawód?

Odnawialne źródła energii z roku na rok są popularniejsze. Coraz więcej firm i osób indywidualnych poszukuje sposobu, by zaoszczędzić pieniądze na prądzie czy ogrzewaniu. Ponadto wśród społeczeństwa istnieje wyższa świadomość ekologiczna. Dane Global Compact Network Poland pokazują, że aż 86 proc. Polaków obawia się zmian klimatycznych. Z kolei według „Indeksu postaw klimatycznych w Polsce” Deloitte, ponad 80 proc. respondentów odczuwa niepokój w związku z obecnym stanem środowiska naturalnego.

Korzystanie z odnawialnych źródeł energii to nie tylko sposób na zaoszczędzenie pieniędzy, ale i krok w kierunku zeroemisyjności. Dane The International Renewable Energy Agency wskazują, że na całym świecie sektor OZE rośnie i potrzebnych jest coraz więcej specjalistów. Np. w Chinach w branży ekologicznych źródeł energii pracuje ponad 40 proc. społeczeństwa.

Rośnie zapotrzebowanie na pracowników w branży OZE

W 2022 r. fotowoltaika (PV) po raz kolejny była największym pracodawcą, zapewniając 4,9 mln miejsc pracy, czyli ponad jedną trzecią całkowitej siły roboczej w sektorze energii odnawialnej. W hydroenergetyce i biopaliwach liczba stanowisk pracy była podobna jak w 2021 r., po około 2,5 mln osób, a następnie w energetyce wiatrowej – 1,4 mln stanowisk pracy.

A jak wygląda sytuacja w Polsce? Wedlug raportu Hays Poland aż 80 proc. firm z sektora odnawialnych źródeł energii zamierza zwiększyć zatrudnienie. By zapełnić lukę na rynku niezbędna jest promocja zawodu handlowca i budowanie pozytywnego wizerunku – uważa Sebastian Kopiej, Prezes Zarządu Agencji PR Commplace.

– Niezbędna jest edukacja społeczeństwa nie tylko na temat zawodu handlowca w branży odnawialnych źródeł energii, ale o całym tym sektorze. Jest on ściśle regulowany, a znajomość obowiązujących przepisów będzie cenna. Ponadto powinniśmy pokazywać, jak duże znaczenie dla naszej planety ma inwestowanie w odnawialne źródła energii. Sektor intensywnie się rozwija, kwestia OZE nie jest już nowością i coraz więcej osób rozważa podjęcie pracy właśnie w tej branży. By budować wizerunek handlowca marki powinny pokazywać przykłady inwestycji, które są wokół nas, a także podkreślać, jak duże znaczenie w tworzeniu tych realizacji ma handlowiec – wyjaśnia Sebastian Kopiej.

Budowanie wizerunku handlowca przebiega etapami. Na początku należy edukować na temat zadań, jakie stoją przed nim, a następnie budować zaufanie społeczeństwa i obalać mity. Tylko rzetelna komunikacja pomoże wypromować ten zawód i zachęci Polaków do pracy w branży OZE.

Przywódcy G20 uznali, że należy przyspieszyć wysiłki na rzecz potrojenia globalnej mocy odnawialnych źródeł energii do 2030 r. Co to oznacza? Że jeszcze więcej firm będzie poszukiwać handlowców w tej branży. Zatem budowanie pozytywnego wizerunku tego zawodu i pokazywanie, jak wielka szansa stoi przed ludźmi, którzy go wybiorą, staje się koniecznością.

Źródło: PR Commplace.

GUS: Przeciętne zatrudnienie i wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw we wrześniu 2023 roku

analizaGłówny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport nt. przeciętnego zatrudnienia oraz wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw.

Raport dotyczy września 2023 roku. Jak informuje GUS, we wrześniu 2023 r. przeciętne zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw było zbliżone do notowanego we wrześniu 2022 r. i wyniosło 6496,1 tys. etatów. W stosunku do poprzedniego miesiąca przeciętne zatrudnienie było niższe o 0,1%.
Przeciętne miesięczne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw we wrześniu 2023 r. w porównaniu z wrześniem 2022 r. wzrosło nominalnie o 10,3% i wyniosło 7379,88 zł brutto. Względem sierpnia 2023 r. przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto wzrosło nominalnie o 0,1%. – poczytamy w raporcie GUS.

Źródło: GUS (fragment raportu).

 

Wynik wyborczy stabilizuje kurs CHF

frank-szwajcar
Sukces wyborczy partii opozycyjnych umocnił złotego. Frank szwajcarski obecnie wyceniany jest na ok. 4,7 zł. Niemniej frankowicze wciąż boją się spadku wartości polskiej waluty. I zdaniem ekonomistów, może to nastąpić, jeśli Prawo i Sprawiedliwość będzie opóźniało stworzenie nowego rządu. Natomiast prawnicy podkreślają, że wzrost kursu szwajcarskiej waluty byłby dla kredytobiorców dodatkowym impulsem do podjęcia decyzji o wytoczeniu powództwa. Z kolei spadek wartości nie przełożyłby się na mniejsze zainteresowanie sporami. Spowodowałby za to, że propozycje banków w zakresie ugody stałyby się atrakcyjniejsze. We wrześniu Szwajcarski Bank Narodowy utrzymał stopy procentowe na dotychczasowym poziomie. Kolejne posiedzenie zaplanowano na połowę grudnia br.

Złoty wzmocniony po wyborach

Obecnie kurs franka szwajcarskiego wobec polskiego złotego wynosi ok. 4,7 zł. Dla zadłużonych w tej walucie ważne jest, że nie przekracza granicy 5 zł, ale zastanawiają się oni, czy jest szansa na jeszcze większe umocnienie się złotego względem franka, co w konsekwencji przełożyłoby się na spadek wysokości miesięcznych rat kredytów. Ekonomista Marek Zuber, wykładowca Akademii WSB, jest zdania, że po wyborach złoty odreagował, ponieważ Prawo i Sprawiedliwość – pomimo uzyskania największej liczby głosów – nie utrzymało władzy.

– Dalsze wzmocnienie wartości złotego względem najważniejszych walut jest możliwe pod warunkiem powstania koalicji i stworzenia opozycyjnego rządu. Ponadto musi się uprawdopodobnić to, że dostaniemy środki unijne. Wtedy euro absolutnie może kosztować mniej niż 4,30 zł, dolar – poniżej 4 zł, a frank szwajcarski – niecałe 4,5 zł – przekonuje Marek Zuber.

Jak podkreśla prof. Stanisław Gomułka, główny ekonomista Business Centre Club (BCC), sukces wyborczy partii opozycyjnych spowodował pojawienie się oczekiwań na rynkach finansowych, że już w nadchodzącym 2024 roku zaczną do Polski napływać duże środki z UE w ramach Krajowego Funduszu Odbudowy. W latach 2024-2027 mają one wynieść ok. 60 mld euro, a także – w ramach bieżącej perspektywy budżetowej UE – ok. 65 mld euro. Bez tego sukcesu wyborczego inwestorzy mogli zakładać, że napływ środków byłby niewiele większy niż zero.

Zagrożenia dla kursów w IV kwartale

– Wynik wyborczy nie zmienia jednak znacząco oczekiwań analityków, że deficyt budżetowy będzie wysoki, tj. powyżej 3% PKB. Relacja długu publicznego do PKB będzie rosła. Przypominam prognozę Międzynarodowego Funduszu Walutowego, że ta relacja może wzrosnąć nawet do około 70% w ciągu najbliższych 10 lat. To największe zagrożenie. Ponadto tempo wzrostu PKB zacznie rosnąć z poziomu bliskiego zera w roku 2023 do ok. 3,5% w roku 2024. To może podtrzymać inflację CPI w Polsce na poziomie powyżej 2,5% przez najbliższych kilka lat. W nowych okolicznościach politycznych Rada Polityki Pieniężnej NBP może też wolniej obniżać stopy procentowe – ostrzega prof. Gomułka.

Marek Zuber uważa, że przebicie przez franka bariery 5 zł jest mało prawdopodobne. Taki scenariusz byłby realny, gdyby zaraz po wyborach doszło do rozruchów, podobnych do tych w USA, których nikt tam się nie spodziewał. Jednak, w opinii eksperta, nie ma o tym mowy w Polsce. Ekonomista natomiast obawia się, że mogą zostać wykorzystane jakieś kruczki prawne, w celu maksymalnego opóźnienia utworzenia nowego rządu.

– Tak naprawdę teraz zagrozić nam mogą głównie polityczne gierki i próby opóźnienia przez PiS przekazania władzy w nowe ręce. To zdecydowanie osłabiałoby złotego. Osobiście mam nadzieję, że rząd zostanie utworzony przed Bożym Narodzeniem. To i tak późno, ale tyle trwają procedury – zaznacza ekspert Akademii WSB.

Z kolei prof. Gomułka wskazuje, że najbliższe tygodnie to okres negocjacji pomiędzy KO, Trzecią Drogą oraz Nową Lewicą. Tak będzie do 13 listopada br. Wówczas odbędzie się posiedzenie Sejmu, dotyczące budżetu państwa na rok 2024 oraz składu nowego rządu. Kluczowe decyzje personalne w obszarze gospodarczym będą dotyczyły nie tylko premiera, ale także ministra finansów.

– Biorąc jeszcze pod uwagę uwarunkowania globalne, relacjom kursowym mogłoby zagrozić zaognienie sytuacji na Bliskim Wschodzie, w Ukrainie czy też w Chinach. Jednak w ostatnich tygodniach nic tak dramatycznego się nie wydarzyło. Jeśli chodzi o polskie realia, wydaje się, że gospodarka najgorsze ma już za sobą. Kolejne miesiące powinny być nieco lepsze – uspokaja Marek Zuber.

„Potencjał” franka szwajcarskiego

Prof. Gomułka nie odrzuca też scenariusza, w którym frank szwajcarski umocni się względem złotego. Przewiduje, że może tak się stać, jeśli inflacja w Polsce ponownie przekroczy 10%. A w mocno niestabilnych czasach istnieje oczywiście takie ryzyko. Ekspert zauważa jednak, że kurs franka szwajcarskiego jest od jakiegoś czasu stabilny wobec euro. I informuje, że wchodzimy w okres nadal małych zmian wzajemnych kursów – euro wobec dolara i obu tych walut wobec franka.

– Kurs złotego wobec tych trzech walut będzie zależeć głównie od tego, jak szybko zaczną napływać do Polski środki z UE. Możliwe jest osłabienie franka wobec złotego w sytuacji szybkiego zakończenia tzw. wojny prawnej z UE, w przypadku tylko umiarkowanego wzrostu deficytu budżetowego i kontynuacji spadku inflacji – wyjaśnia ekspert z BCC.

Według wykładowcy Akademii WSB, należy brać pod uwagę, że frank szwajcarski nie ma wielkiego znaczenia dla polityki i gospodarki w kontekście przenoszenia inflacji. Nie importujemy wiele ze Szwajcarii. Najważniejszą walutą, która przekłada się na surowce, jest dolar, choć coraz większe znaczenie ma euro. Przeszliśmy na nie w rozliczaniu gazu.

– Wartość franka ma znaczenie właściwie tylko dla tych, którzy spłacają kredyty frankowe. Ich położenie

jest trudne i wielu płaci aktualnie najwyższe raty w swojej historii. Nawet kiedy frank kosztował powyżej 5 zł, były niższe stopy procentowe. Frankowicze płacą więc wiele, ale przecież większość może korzystać z sądowych dróg unieważnienia umowy kredytowej. W czerwcu korzystne rozstrzygniecie dla nich wydał TSUE. Uwzględniając to wszystko, można powiedzieć, że obecnie kredytobiorcy frankowi są w lepszej sytuacji niż złotowi – stwierdza Zuber.

Możliwe scenariusze dla frankowiczów

Co oznaczałoby dla kredytobiorców, gdyby nastąpił ewentualny wzrost kursu franka względem złotego w IV kw. 2023 roku? Adrian Goska z Kancelarii SubiGo uważa, że stałoby się to dodatkowym impulsem dla zadłużonych do podjęcia decyzji o wejściu na ścieżkę sądową. Powodowie mogliby wnioskować o zabezpieczenie powództwa poprzez zawieszenie spłaty rat do czasu wydania rozstrzygnięcia, co niemalże od razu zabezpieczyłoby ich przed skutkami wzrostu franka. Czy analogicznie spadek kursu zniechęciłby kredytobiorców do podważania umowy? Ekspert z Kancelarii SubiGo przekonuje, że mechanizm nie musi tak zadziałać.

– Spadek kursu franka niekoniecznie wpłynie na decyzje o zaniechaniu drogi sądowej. Musiałby być naprawdę bardzo duży, by umożliwił powrót do poziomu pewnej równowagi finansowej. Myślę, że frank musiałby kosztować ok. 2 zł, co jednak nie wydaje się możliwe w obecnych czasach – komentuje mec. Goska.

Natomiast adwokat Jacek Bartosiak z Kancelarii MBM Legal jest zdania, że spadek kursu mógłby się przełożyć na to, że propozycje banków w zakresie ugody stałyby się nieco bardziej atrakcyjne. Saldo kredytu wyrażone w złotych byłoby wówczas niższe, a wirtualna „strata” banków wynikająca z ugody zmniejszyłaby się. Ekspert zapewnia, że z procesowego punktu widzenia aktualny kurs nie ma większego znaczenia.

– Wzrost kursu motywuje jednak do zweryfikowania sytuacji i podjęcia działań. Klienci chcą znać swoje rzeczywiste zadłużenie i stan rozliczeń z bankiem. Ewentualne podniesienie stopy LIBOR spowoduje wzrost oprocentowania kredytów powiązanych z frankami. Jeśli jednocześnie kurs CHF będzie wysoki, to połączenie tych dwóch okoliczności może wywindować raty na jeszcze wyższy poziom. Zwykle jest to silna motywacja do pozwania banku i pozbycia się lub znaczącego zmniejszenia zadłużenia – tłumaczy mec. Bartosiak.

Od grudnia 2014 roku w Szwajcarii obowiązują ujemne stopy procentowe. Szwajcarski Bank Narodowy (SNB) zaskoczył we wrześniu wielu analityków, którzy spodziewali się podniesienia stóp. Tak się jednak nie stało – pozostały one na dotychczasowym poziomie. Wprawdzie inflacja w Szwajcarii jest dużo niższa niż w innych państwach Europy czy w USA, ale mimo to SNB dąży do tego, by sprowadzić wskaźnik cen konsumpcyjnych do celu wynoszącego 2%. Na dalszą sytuację może wpłynąć najbliższe posiedzenie Banku, które zostało zaplanowane na 14 grudnia br.

– Z pewnością decyzja SNB o podwyżce stóp procentowych bądź chociażby o utrzymaniu ich na tym samym poziomie może mieć wpływ na rozpoczęcie drogi sądowej przez frankowiczów. Ewentualny spadek stóp procentowych w Szwajcarii nie przełoży się na odwrót tych, którzy już weszli na tę ścieżkę, gdyż niewielkie obniżki nie przynoszą natychmiastowego efektu w postaci zmniejszenia rat – podsumowuje mec. Adrian Goska.

Źródło:
© MondayNews Polska | Wszelkie prawa zastrzeżone.

Przeciętne miesięczne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw wg GUS

markus-spiske-484245-unsplash
Przeciętne miesięczne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw wg GUS.

Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował Obwieszczenie Prezesa Głównego Urzędu Statystycznego z dnia 19 października 2023 r. w sprawie przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw, włącznie z wypłatami z zysku, w trzecim kwartale 2023 r.

W związku z art. 5 pkt 31 ustawy z dnia 27 sierpnia 2004 r. o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych (Dz. U. z 2022 r. poz. 2561, z późn. zm. 1)) ogłasza się, że przeciętne miesięczne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw, włącznie z wypłatami z zysku, w trzecim kwartale w 2023 r. wyniosło 7465,32 zł. – czytamy w raporcie GUS.

1) Zmiany tekstu jednolitego wymienionej ustawy zostały ogłoszone w Dz. U. z 2022 r. poz. 2674 i 2770 oraz z 2023 r. poz. 605, 650, 658, 1234, 1429, 1675, 1692, 1733, 1831, 1872 i 1938.

Źródło: GUS.

Wskaźniki cen produkcji sprzedanej przemysłu we wrześniu 2023 roku wg GUS

rawpixel-670711-unsplash
Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport pt. „Wskaźniki cen produkcji sprzedanej przemysłu we wrześniu 2023 roku”.

Jak czytamy w raporcie GUS, według wstępnych danych we wrześniu 2023 r. ceny produkcji sprzedanej przemysłu wzrosły w stosunku do sierpnia 2023 r. – o 0,3%. Natomiast ceny te spadły w porównaniu z analogicznym miesiącem poprzedniego roku – o 2,8%.
Według wstępnych danych ceny produkcji sprzedanej przemysłu we wrześniu 2023 r. były o 0,3% wyższe niż w sierpniu 2023 r. Najbardziej wzrosły ceny w sekcji górnictwo i wydobywanie – o 2,3%, w tym w górnictwie rud metali – o 4,4% oraz w wydobywaniu węgla kamiennego i węgla brunatnego (lignitu) – o 1,7%. W sekcji dostawa wody; gospodarowanie ściekami i odpadami; rekultywacja ceny wzrosły – o 0,4%. W sekcji przetwórstwo przemysłowe ceny podniesiono o 0,3%. Spośród działów przetwórstwa przemysłowego największy wzrost cen odnotowano w produkcji pozostałego sprzętu transportowego – o 1,0%. Najbardziej spadły ceny w produkcji koksu i produktów rafinacji ropy naftowej – o 1,4%. – podsumowuje Główny Urząd Statystyczny.

Źródło: GUS.

Analiza ruchu w sklepach: Widać lekki wzrost, ale unikalnych klientów ubyło na całym rynku

rawpixel-com-603645-unsplash
W trzech kwartałach br. ruch w sklepach zwiększył się o niecałe 4% rdr. Supermarkety i dyskonty rdr. zanotowały wzrosty powyżej 10%, a hipermarkety i sieci convenience – poniżej 1%. Liczba wizyt przypadająca na jednego konsumenta ogólnie skoczyła o ponad 6% rdr. I pod tym względem każdy segment poszedł do góry. Największy udział we wszystkich zaobserwowanych wizytach miały placówki convenience – powyżej 60%. Jednak unikalnych klientów ubyło na całym rynku i w każdym formacie z osobna. Do tego widać, że shopperzy nieco dłużej przebywali w sklepach niż rok wcześniej, ale na plusie były tylko dyskonty. Takie są wyniki analizy zachowań ponad 520 tys. konsumentów. Komentujący je eksperci uważają, że Polacy częściej bywają na zakupach z powodu czynionych oszczędności.

Lekki wzrost ruchu w sieciach

Według badania Proxi.cloud i UCE RESEARCH w trzech kwartałach br. ruch w czterech formatach, tj. w dyskontach, hipermarketach, supermarketach i sieciach convenience, wzrósł średnio o niecałe 4% w porównaniu z analogicznym okresem ub.r. Obserwacją objęto zachowania 522,4 tys. konsumentów w ponad 33 tys. placówek.

– Wzrost na ww. poziomie w okresie 9 miesięcy należy oceniać jako nieznaczny. Stanowczo nie powinien być interpretowany przez przedstawicieli handlu jako powód do entuzjazmu. Na taki rezultat mogło wpłynąć wiele czynników. Mogły to być np. oferty produktowe poszczególnych sieci, promocje, ale też trendy związane ze zmieniającą się każdego roku sytuacją ekonomiczną państwa i konsumentów – mówi Miłosz Sojka z Proxi.cloud.

Jak komentuje Maciej Ptaszyński, prezes Polskiej Izby Handlu (PIH), wynik badania koresponduje z ogólnym tempem rozwoju rynku, szacowanym od wielu lat na 3-5% w skali roku. – Niemniej dla handlu znaczenie mają nie tylko dane lokalizacyjne. Liczba paragonów i ilość pozycji na każdym z nich oraz wartość finansowa pokazują, ile dany sklep zarabia – wyjaśnia Ptaszyński.

Na podstawie powyższego badania, można powiedzieć, że ruch w każdym formacie wzrósł w relacji rocznej. Największy skok zrobiły supermarkety – o ponad 11,5%. Dalej w rankingu są dyskonty – przeszło 10%, hipermarkety – niecały 1%, a także sieci convenience – 0,3%. – Wyniki badania wskazują na nowe sposoby zachowań klientów w zakresie robienia zakupów. Ważne zmiany, które obserwujemy zarówno w omawianej analizie, jak i w naszej sieci odnoszą się do częstotliwości wizyt w sklepach i znaczenia promocji. Klienci częściej decydują się na zakupy w odpowiedzi na bieżące akcje promocyjne i dotyczące ich działania reklamowe – informuje Daria Raganowicz z sieci sklepów Stokrotka.

Z kolei dr Nikodem Sarna z Proxi.cloud stwierdza, że różnica na poziomie mniejszym niż 1% w przypadku sklepów convenience i hipermarketów nie jest zaskakująca. Oferty sieci należących do tych segmentów są dość przewidywalne. Grupa konsumentów, która je odwiedza, ma konkretne cele zakupowe. W placówkach convenience zazwyczaj są nabywane art. pierwszej potrzeby. Z kolei w hipermarketach z reguły są robione duże zapasy produktów spożywczych i chemii gospodarczej. – Natomiast wzrost o ponad 10% w przypadku supermarketów i dyskontów potwierdza to, że mają one szerszą ofertę i lepsze ceny niż convenience oraz są bardziej dostępne niż hipermarkety. Dlatego są pierwszym wyborem konsumentów, jeśli chodzi o codzienne zakupy uzupełniające domowe półki – dodaje dr Sarna.

Coraz więcej wizyt w sklepach

W trzech pierwszych kwartałach br. średnia liczba wizyt we wszystkich sklepach przypadająca na jednego shoppera wyniosła prawie 129. To wzrost o ponad 6% w porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego roku – ok. 121. Wszystkie formaty poszły do góry, a najbardziej – supermarkety, bo o prawie 16%. Kolejne w zestawieniu są dyskonty – ponad 14,5%, hipermarkety – przeszło 6%, a także convenience – niecałe 4%.

– Spowalniająca inflacja skłoniła najbardziej konkurujące ze sobą formaty, tj. dyskonty i supermarkety, do wznowienia agresywnych promocji i akcji marketingowych. W efekcie prowokują one konsumentów do częstszych odwiedzin ich placówek. Drugim czynnikiem jest relatywne zubożenie portfela konsumenckiego. Robienie zakupów częściej wywołuje iluzję mniejszych wydatków. Kupujemy mniej, a co za tym idzie – często pomijamy produkty, które – według nas – nie są jeszcze niezbędne. Jednak za ok. dwa dni zaczyna nam ich brakować i musimy powtórnie udać się na zakupy. Ta reguła nie dotyczy oczywiście sklepów convenience i hipermarketów. I z tego wynika różnica w przyrostach – analizuje Andrzej Wojciechowicz, Ekspert Komisji Europejskiej i firmy doradczej FMCG Business Consulting.

Biorąc pod uwagę udział poszczególnych formatów w łącznej liczbie wizyt w badanych punktach sprzedaży, liderem jest convenience – ponad 60%. Dalej w rankingu są dyskonty – przeszło 20%, supermarkety – powyżej 13%, a na końcu – hipermarkety – ponad 5%.

– Statystyki wykazują pewną stabilność podziału, co jest związane z naturalną penetracją rynku przez wymienione formaty. Sklepy convenience służą impulsowym wizytom. Łatwa dostępność powoduje, że odwiedzamy je częściej niż inne placówki handlowe. Z kolei dyskonty stały się miejscem regularnych codziennych zakupów. Dynamiczną polityką marketingową, wywołaną wewnętrzną silną konkurencją, odsunęły na dalszy plan supermarkety. Są również masowo obecne na rynku. Coraz bardziej też zbliżają swoją formułę do supermarketu, np. poprzez uruchomienie stoisk serwisowych z mięsem i wędlinami. Hipermarkety już dawno straciły swoją hegemonię i ciągle szukają sposobu na chociażby częściowe jej odzyskanie. Jak widać, niezbyt skutecznie – zauważa Andrzej Wojciechowicz.

Ubywa unikalnych klientów

Badanie wykazało ponadto, że w ciągu trzech kwartałów tego roku liczba unikalnych klientów zmniejszyła się dla całego rynku o ponad 2,5% w porównaniu z analogicznym okresem ub.r. Pod tym względem wszystkie formaty są na minusie, a najbardziej – hipermarkety, gdzie spadek wyniósł niecałe 5% rdr. W supermarketach w relacji rdr. był on na poziome prawie 4%, w dyskontach – blisko 4%, a convenience – ponad 3,5%. Jak zapewnia Maciej Ptaszyński, zainteresowanie hipermarketami widocznie maleje. To format, który stopniowo zmniejsza udziały rynkowe. Mniejsze i szybciej realizowane zakupy w innych segmentach cieszą się większą popularnością.

– Odnosząc ogólny spadek do wzrostu ruchu, można wyciągnąć dwa wnioski. Po pierwsze, zwiększyła się współodwiedzalność formatów. Po drugie, wzrosła częstotliwość wizyt poszczególnych konsumentów. Niemniej spadek na ww. poziomie nie jest duży. A fakt, że wyniki są zbliżone, oznacza, że żaden segment nie zraził do siebie konsumentów, np. wysokimi cenami – ocenia Miłosz Sojka.

W trzech kwartałach br. średni czas przebywania w sklepie wyniósł 9 minut i 26 sekund. To nieznacznie więcej (o 0,55%) niż w analogicznym okresie ubiegłego roku – 9 min. i 23 sek. Wzrost nastąpił tylko w dyskontach – o 0,77% rdr. W pozostałych formatach odnotowano spadki w relacji rocznej, w convenience – o niecałe 4%, w supermarketach – o prawie 2%, a w hipermarketach – o blisko 2% rdr.

– Należy pamiętać, że czas przebywania w sklepie obejmuje nie tylko uzupełnianie koszyka zakupowego, ale też kolejki. Zwiększenie liczby kas samoobsługowych mogło wpłynąć na średni czas przebywania i w konsekwencji powodować przedstawione zmiany – podsumowuje Miłosz Sojka.

Źródło:
© MondayNews Polska | Wszelkie prawa zastrzeżone.

GUS: Obwieszczenie w sprawie przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw we wrześniu 2023 roku

analiza
Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował Obwieszczenie w sprawie przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw we wrześniu 2023 roku.

Jest to Obwieszczenie Prezesa Głównego Urzędu Statystycznego z dnia 19 października 2023 r. w sprawie przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw we wrześniu 2023 r.
W związku z art. 83 ust. 2 pkt 1 ustawy z dnia 15 grudnia 2017 r. o dystrybucji ubezpieczeń (Dz. U. z 2023 r. poz. 1111 i 1723) ogłasza się, że przeciętne miesięczne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw we wrześniu 2023 r. wyniosło 7379,88 zł. – czytamy w raporcie GUS.
Informacja została opublikowana na oficjalnej stronie internetowej GUS.

Źródło: GUS.

GUS: Obwieszczenie w sprawie przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw

mari-helin-tuominen-38313-unsplash
GUS, czyli Główny Urząd Statystyczny, opublikował Obwieszczenie w sprawie przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw bez wypłat nagród z zysku w trzecim kwartale 2023 roku.

Jest to Obwieszczenie Prezesa Głównego Urzędu Statystycznego z dnia 19 października 2023 r. w sprawie przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw bez wypłat nagród z zysku w trzecim kwartale 2023 r.
Jak czytamy w Obwieszczeniu, na podstawie art. 70 ustawy z dnia 19 listopada 2009 r. o grach hazardowych (Dz. U. z 2023 r. poz. 227), przeciętne miesięczne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw bez wypłat nagród z zysku w trzecim kwartale 2023 r. wyniosło 7462,25  zł. Informacja została opublikowana na oficjalnej stronie internetowej GUS.

Źródło: GUS.

Dynamika produkcji sprzedanej przemysłu we wrześniu 2023 roku wg GUS

g-crescoli-365895-unsplash
Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport pt. „Dynamika produkcji sprzedanej przemysłu we wrześniu 2023 roku”.

Jak informuje GUS, we wrześniu br. produkcja sprzedana przemysłu była niższa o 3,1% w porównaniu z wrześniem ub. roku. Wówczas bowiem notowano wzrost o 9,8% w stosunku do analogicznego okresu roku poprzedniego. Z kolei w porównaniu z sierpniem br. wzrosła o 8,4%. W okresie styczeń-wrzesień br. produkcja sprzedana przemysłu była o 1,9% niższa w porównaniu z analogicznym okresem 2022 roku, kiedy notowano wzrost o 12,3% w stosunku do porównywalnego okresu poprzedniego roku. – czytamy w raporcie GUS.
Pełny raport dostępny jest na stronie internetowej GUS.

Źródło: GUS.

Złoto inwestycyjne rośnie, FED bez podwyżki stóp

Michal-Teklinski-Goldenmark
Złoto rozpoczęło miniony tydzień na poziomie ~1 925 USD za uncję, zaś już w piątek otarło się o poziom 1 980 USD, tylko w czwartek przeskakując o niemal 30 dolarów. W tle silne niepokoje geopolityczne i FED.

Wydaje się, że początek października i cena złota na poziomie 1 820 USD to już dno lokalnego dołka. Przełamanie trendu nastąpiło w związku z inflacją w USA i oczekiwanymi ruchami FED. Dodatkowo 7 października nastąpił atak Hamasu na Izrael, który zapoczątkował kolejną wojnę na Bliskim Wschodzie. Od tego momentu cena kruszcu kontynuuje dynamiczne wzrosty i – co ważne – nie łączą się one ze spadkiem wartości dolara, co przeważnie ma miejsce. Tracą za to rynki akcyjne, co wskazuje na duży niepokój i popyt na bezpieczne aktywa.

Oliwy do ognia dolał prezydent USA Joe Biden, który w czwartek wygłosił orędzie do Amerykanów. Mówił on o konfliktach w Ukrainie i Izraelu, a także o potrzebie udzielania dalszego wsparcia dla tych państw. Położył on szczególny nacisk na sytuację bezpieczeństwa światowego sugerując, że Rosja nie zadowoli się Ukrainą – w razie przegranej Ukrainy, Rosja zaatakuje NATO, a kolejnym celem może być Polska. Przywołał słowa Putina z lipca, gdy mówił on, że zachodnie ziemie Polski są „darem od Rosji”.

Złotówkowe notowania królewskiego kruszcu również zwyżkują, osiągając najwyższy poziom w październiku (ponad 8 350 zł). Z uwagi na umocnienie się złotówki względem dolara, notowania złota w PLN nie wzrosły aż tak dynamicznie, jak w USD, gdzie osiągnęły już poziom z lipca.

FED pozostawia stopy bez zmian

Choć inflacja konsumencka w USA we wrześniu rozczarowała – drugi miesiąc z rzędu 3,7 wobec oczekiwanego spadku do 3,6 proc. – inflacja bazowa (z wyłączeniem cen paliw, żywności i energii), wyniosła 4,1 proc. względem 4,3 proc. w sierpniu.

Podczas swojego czwartkowego przemówienia, przewodniczący FED Jerome Powell, wyraził zadowolenie z takiego stanu rzeczy. Powiedział, że w świetle niepewności i ryzyka Komisja ds. Operacji Otwartego Rynku (FOMC) postępować będzie ostrożnie i jest mało prawdopodobne, aby FED dokonał kolejnej podwyżki stóp procentowych w tym roku.

Według CME FedWatch Tool prawdopodobieństwo, że stopy procentowe w listopadzie pozostaną na obecnym poziomie wynosi aż 98,3 proc. W grudniu nieco mniej, bo 79,4 proc.

Inflacja spada, ale wciąż jedna z wyższych w UE

Wrześniowy odczyt inflacji HICP (bez cen żywności, energii, paliw) publikowany przez Eurostat wyniósł 7,7 proc. Jest to spory spadek względem sierpnia, kiedy to inflacja HICP wynosiła w Polsce 9,5 proc., niemniej jednak znajdujemy się w pierwszej piątce po: Węgrach (12,2 proc.), Rumunii (9,2 proc), Słowacji (9 proc.) i Czechach (8,3 proc.). Znajdujemy się także powyżej średniej UE, która wynosi obecnie 4,3 proc.

Najbliższe posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej odbędzie się w dniach 7 i 8 listopada. Zdania komentatorów względem kolejnego kroku RPP są podzielone. Przesłanki, które skłoniły Radę do podjęcia decyzji o obniżkach we wrześniu i październiku są nadal aktualne, więc logiczną konsekwencją byłaby kolejna obniżka w listopadzie. Z drugiej strony ryzyko powrotu inflacji do tendencji wzrostowej nadal istnieje i być może wskazane byłoby wstrzymanie się z kolejną decyzją.

Przed zbyt wczesnymi obniżkami stóp procentowych w Europie ostrzega Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Zdaniem ekspertów MFW mniej szkodliwym będzie przetrzymanie dłużej stóp procentowych na wyższym poziomie niż przedwczesne ich obniżenie. W swoich prognozach podają także, że inflacja w Polsce osiągnie cel inflacyjny – 2,5 proc. z odchyleniem o jeden punkt procentowy – dopiero na koniec 2027, kiedy to wyniesie ona 3,3 proc.

Autor: Michał Tekliński, dyrektor ds. rynków międzynarodowych w Grupie Goldenmark.

Spada dynamika wzrostu cen w sklepach, ale dwucyfrowe podwyżki wciąż drenują portfele Polaków

fabian-blank-78637-unsplash
Spada dynamika wzrostu cen w sklepach, ale dwucyfrowe podwyżki wciąż drenują portfele Polaków.  Jak wynika z analizy blisko 73 tys. cen detalicznych, we wrześniu codzienne zakupy były droższe średnio o ponad 10% w porównaniu z analogicznym okresem ub.r. To mniejszy wzrost niż w ostatnich miesiącach, ale wciąż dwucyfrowy. Tym razem zestawienie drożyzny otwierają dodatki spożywcze.

Zdrożały aż o przeszło 32% rdr. Z kolei o ponad 25% rdr. poszły w górę ceny chemii gospodarczej, która była liderem poprzedniego rankingu. Czołową trójkę uzupełniają art. dla dzieci z podwyżką o prawie 17% rdr. Zestawienie TOP5 zamykają słodycze i desery – blisko 14%, a także warzywa – 13,5%. Natomiast dwie z siedemnastu analizowanych kategorii odnotowały spadki cen w relacji rocznej, tj. art. tłuszczowe – o przeszło 21%, jak również nabiał – o niespełna 1%.

Dwucyfrowy wzrost nie odpuszcza

We wrześniu zakupy były droższe średnio o 10,1% w porównaniu z analogicznym okresem ub.r. Tak podaje najnowszy raport pt. „INDEKS CEN W SKLEPACH DETALICZNYCH”, autorstwa UCE RESEARCH i Uczelni WSB Merito. Analiza uwzględnia 17 kategorii i ponad 100 najczęściej wybieranych przez konsumentów produktów codziennego użytku. Łącznie zestawiono ze sobą blisko 73 tys. cen detalicznych z przeszło 33 tys. sklepów należących do 61 sieci handlowych. Według tej samej metodologii, w sierpniu wzrost cen rdr. wyniósł 12,4%, a w lipcu – 15,5%.

– Zebrane dane potwierdzają wciąż wysokie tempo wzrostu cen na półkach sklepowych. Z każdym miesiącem za przysłowiowe 100 zł możemy kupić coraz mniej produktów. Innymi słowy, maleje siła nabywcza Polaków. I nawet jeśli dynamika w ostatnim okresie wyraźnie spadła, to wzrost cen jest wciąż dotkliwy i stanowi poważny problem dla wielu rodzin – komentuje dr Robert Orpych z Uniwersytetu WSB Merito.

Spadek dynamiki wzrostu cen rdr. w sklepach jest zgodny z oczekiwaniami Marcina Luzińskiego, ekonomisty z Santander Bank Polska. Ekspert liczy na to, że w październiku będzie ona już jednocyfrowa. Potem tempo spadku dynamiki podwyżek może jeszcze spowolnić, ale w przyszłym roku utrzyma się na podwyższonym poziomie. Bardzo ważne będzie też to, czy w 2024 roku stawka VAT dla żywności wróci do poprzedniej wysokości lub ewentualnie, kiedy to nastąpi. Natomiast w najbliższej przyszłości nie powinniśmy ponownie zobaczyć takich wzrostów cen w sklepach, jak na przełomie 2022 i 2023 roku.

– Po długotrwałych wzrostach cen nie możemy oczekiwać dynamicznych spadków. Tendencja na pewno będzie wyhamowująca. Ponadto okres przedwyborczy stał się czasem wielu obietnic i przyczyną takich działań, jak m.in. obniżenie cen paliw czy stóp procentowych. Można przypuszczać, że niektóre z tych posunięć przełożyły się na decyzje producentów i wpłynęły na mniejsze wzrosty. Moim zdaniem, powinniśmy nastawić się na to, że wyższe ceny produktów pozostaną z nami na dłuższy czas, ponieważ one nadal rosną, jednak już nie o np. 50%, a o 10-20% rok do roku – analizuje dr Justyna Rybacka z Uniwersytetu WSB Merito.

Zmiany w czołówce drożyzny

Według wrześniowych danych, zestawienie drożyzny otwierają dodatki spożywcze ze średnim wzrostem o 32,2% rdr. W tej kategorii przyprawy suche zdrożały o 44,1% rdr. Kolejne podwyżki rdr. objęły musztardę – 34,6%, majonez – 28%, a także ketchup – 22,1%. Jak stwierdza dr Robert Orpych, na ww. wyniki w znacznej mierze wpływają wysokie ceny surowców, które wciąż systematycznie drożeją od 2022 roku. I tak np. w przypadku ketchupu sytuację znacząco pogorszyły warunki pogodowe i związane z nimi problemy z dostępnością pomidorów w pierwszym półroczu br. Do tego doszły wysokie koszty energii potrzebnej przy uprawach szklarniowych. Niektórzy producenci nie podjęli się uprawy ww. warzywa.

– W mojej ocenie, nie powinniśmy spodziewać się spadku cen dodatków spożywczych. Producent przenosi wyższe koszty produkcji na klienta. Tym bardziej w przypadku produktu z dłuższym terminem przydatności do spożycia, jakim jest ketchup, majonez czy musztarda, wytwórca jest w stanie zarządzać podażą w odpowiedzi na popyt ze strony konsumentów – dodaje dr Justyna Rybacka.

Ze średnim wzrostem na poziomie 25,1% rdr. na drugim miejscu znajduje się chemia gospodarcza, która miesiąc wcześniej była liderem zestawienia. Z zebranych danych wynika, że proszek do prania podrożał o 50,6% rdr. To stanowi najwyższy wynik z ponad 100 analizowanych produktów. Dalej, w obrębie tej kategorii, widzimy płyn do płukania tkanin z podwyżką rdr. o 39,3%, mleczko do czyszczenia – 30,0%, a także płyn do mycia naczyń – 28,9%.

– Na wzrosty cen chemii gospodarczej wpływ mają takie czynniki, jak surowce, energia oraz koszty pracy. Dodatkowo dla producentów istotny zaczyna być rosnący popyt na usługi B2B. Spółki dążą do dywersyfikacji ryzyka operacyjnego i relokacji części ich produkcji blisko konsumentów. Do tego dochodzą kwestie dotyczące automatyzacji produkcji, a także trendy w zakresie zrównoważonego rozwoju, a więc ekologiczne opakowania i produkty, a także zmiany stylu życia konsumentów – mówi ekspertka z WSB Merito.

Na trzeciej pozycji w rankingu plasują się artykuły dla dzieci ze średnim wzrostem rdr. na poziomie 16,6%. Tu najmocniej podrożały pieluchy dla niemowląt – o 29,7% rdr. Istotne podwyżki rdr. objęły też zupkę – 22,2%, a także kaszkę dla niemowląt – 22,1%. Według dr. Orpycha, o takim wyniku zadecydowała specyfika kategorii. Poszukując oszczędności, gospodarstwa domowe ustalają pewne priorytety. Wydatki na artykuły dla dzieci są bardzo wysoko w tej hierarchii. Tym samym popyt jest wysoki, a to nie sprzyja obniżkom cen, a wręcz przeciwnie. Z kolei na czwartym miejscu zestawienia drożyzny znajdują się słodycze i desery – 13,6%, a na piątym – warzywa – 13,5%, które jeszcze nie tak dawno były liderami drożyzny.

– Pod koniec roku na rynku pojawiają się świeże warzywa z tegorocznych zbiorów, dzięki czemu może być nieco taniej. Według wstępnych szacunków, susza nie spowodowała tak dużych strat jak w przypadku owoców, więc podaż jest dość duża i to powinno wywierać na rynku presję na obniżki cen – mówi Marcin Luziński.

Przewaga jednocyfrowych wzrostów

Z raportu ponadto wynika, że ceny piętnastu z siedemnastu analizowanych kategorii wzrosły rdr. W sześciu przypadkach były to wyniki dwucyfrowe, a w dziewięciu – jednocyfrowe. Natomiast artykuły tłuszczowe zanotowały średni spadek rdr. na poziomie 21,2%. Masło kosztowało o 29,8% mniej niż rok wcześniej. W tym samym okresie rdr. potaniały też takie artykuły, jak olej – o 27,5%, a także margaryna do pieczenia – o 6,3%. Jak wskazuje dr Rybacka, cena masła w ubiegłym roku wzrosła w sposób znaczący. W związku z tym kolejne wzrosty będzie już charakteryzować mniejsza dynamika. Spadek konsumpcji przyczynił się również do atrakcyjnych promocji i upustów stosowanych przez sieci handlowe, m.in. na ten towar.

– Produkty tłuszczowe przez wiele miesięcy ubiegłego i obecnego roku dominowały w kwestii dynamiki wzrostu cen. Od kilku miesięcy obserwujemy średni spadek na poziomie ponad 22%. Wydaje się zatem, że mamy do czynienia ze stabilizacją sytuacji. Na pewno produkty tłuszczowe to kategoria, która powinna zostać poddana szczególnej obserwacji. Mówimy tu bowiem o towarach, których ceny wystrzeliły nawet o 100% – zaznacza dr Robert Orpych.

Z kolei nabiał odnotował średni spadek rdr. na poziomie 0,7%. Tu widzimy, że rdr. potaniały takie produkty, jak ser żółty – o 17,3%, a także mleko – o 5,6%. W opinii dr. Orpycha, te wyniki nie są zaskoczeniem. Od wielu miesięcy obserwujemy już spadki cen w skupach mleka, zarówno w Polsce, jak i w całej UE, w porównaniu z 2022 rokiem. To skutkuje wyhamowaniem dynamiki wzrostu cen nabiału ogółem.

– Ceny produktów nabiałowych obniżają się już od kilku miesięcy, choć dopiero teraz stało się to widoczne w porównaniu rocznym. Jest to pokłosie znacznego wzrostu podaży mleka, przy wciąż słabym odbiciu popytu. Myślę, że taka sytuacja utrzyma się co najmniej przez kilka miesięcy, więc konsumenci mogą liczyć na dalsze spadki cen w tej kategorii produktowej – podsumowuje ekonomista z Santander Bank Polska.

Źródło: MondayNews Polska Sp. z o.o.

Santander Bank Polska: Co nastolatkowie myślą o pieniądzach?

Bez tytułu
Z badania przeprowadzonego na zlecenie Santander Bank Polska dla projektu Finansiaki wynika, że ponad 60 proc. nastolatków wiąże swoje szczęście z posiadanymi pieniędzmi. Równocześnie ponad połowa nastolatków w wieku 12-18 lat obawia się problemów finansowych w swojej rodzinie.

Wyniki badania przeprowadzonego wśród nastolatków i rodziców na zlecenie Santander Bank Polska pokazują, że sześciu na dziesięciu nastolatków niezależnie od wieku uważa, że czułoby się szczęśliwszymi, gdyby miało więcej pieniędzy, aby móc kupować więcej rzeczy. Tego samego zdania jest co drugi badany rodzic. Niemal połowa młodszych dzieci w wieku 12-15 lat deklaruje, że lubi ludzi, którzy mają „fajne” rzeczy i ubrania, natomiast z wiekiem traci to na znaczeniu. Tylko dla 23 proc. nastolatków w wieku 16-18 lat jest to nadal istotne.
Pieniądze mają duże znaczenie dla badanych nastolatków również w kontekście planowania przyszłej kariery zawodowej. Aż 66 proc. dzieci w wieku 12-15 lat chce mieć tylko taką pracę, która zapewni im duże zarobki. Takie samo pragnienie ma niemal 60 proc. nastolatków w wieku 16-18 lat.

Źródło: Grupa Santander Bank Polska S.A.

Polacy chętnie korzystają z płatności odroczonych

Jakub_Czarzasty_7
Polacy chętnie korzystają z płatności odroczonych. Pomimo wysokiej inflacji oraz rosnących kosztów gabinety stomatologiczne, kosmetyczne, kliniki weterynaryjne czy medycyny estetycznej nie planują redukcji ani zmniejszania liczby zabiegów.

Czy to oznacza, że nie oszczędzamy na poprawie zdrowia i wyglądu? – Z pewnością potwierdza to trend także obecny na świecie, że chętnie płacimy za poprawę samopoczucia – podkreśla Jakub Czarzasty, ekspert rynku usług medycznych. Aż 88 proc. klinik umożliwi płatności odroczone lub w systemach ratalnych – wynika z badania przeprowadzonego wśród właścicieli i zarządzających klinikami  i gabinetami w całej Polsce.

Z ankiety przeprowadzonej z właścicielami lub prezesami / prezeskami w ponad 500 klinikach, z którymi współpracuje LM PAY SA, wynika, że 90 proc.klinik nie planuje redukcji etatów ani zmniejszenia liczby wykonywania zabiegów (80 proc.). Jedynie 24 proc. badanych przyznało, że odnotowało w 2023 roku mniejszy odsetek klientów.

– Te dane potwierdzają, że rynek usług medycznych należy do najbardziej stabilnych. Ale to potwierdza także ogólnoświatowy trend, że płacimy chętnie i nawet jesteśmy w stanie płacić dużo za ten rodzaj usług, które poprawiają nam samopoczucie, wpływają na nasze zadowolenie z życia. To samo obserwujemy w korzystaniu z płatności odroczonych właśnie na rynku usług medycznych – przekonuje Jakub Czarzasty, CEO LM PAY SA.

Gdzie szukać możliwości skalowania biznesu?

Jak podkreśla, jest jeszcze spore pole manewru i możliwości wykorzystania – nie tylko rozwiązań technologicznych związanych z płatnościami odroczonymi – ale i w zakresie planów leczenia czy usług dodatkowych dla pacjentów i klientów klinik i gabinetów.

– Zaskoczeniem może być to, że 81 proc. spośród ankietowanych potwierdza, że nie prowadzi płatnych konsultacji online. To samo jest w przypadku zatrudnienia koordynatora czy opiekuna pacjenta (81 proc. nie planuje tego). Być może to właśnie może przejąć podmiot zewnętrzny, być może to dopiero przed klinikami. Widzę zasadniczą zmianę w skalowaniu biznesu w przypadku tych klinik, które mają plany leczenia oraz właśnie sprawnie zorganizowany model koordynatora leczenia – wyjaśnia Czarzasty.

Za to kliniki oswoiły się już z płatnościami odroczonymi i w systemach ratalnych czy rozwiązaniami technologicznymi. Taki rodzaj finansowania polega na tym, że decydujesz się na zabieg czy usługę, podajesz kilka danych, a Ty płacisz dopiero za miesiąc albo w postaci wygodnych dla pacjentów rat.

– Technologia to dziś najlepsza droga do serc młodego pokolenia konsumentów, pacjentów, odbiorców korzystających z przeróżnych usług od stomatologii przez dietetykę, medycynę estetyczną po wizyty u weterynarza z psem czy kotem. Widzimy, że to klienci klinik coraz częściej pytają o płatności odroczone czy systemy ratalne i często to dopiero jest impuls dla klinik. Na świecie to przede wszystkim właściciele klinik zgłaszają się po nowe wygodne formy płatności, szukając sposobów, żeby poprawiać obsługę pacjenta –wskazuje.

Dentyści z Ukrainy?

Wśród klinik i gabinetów, w których przeprowadzono badanie metodą indywidualnych ankiet przeprowadzonych przez menedżerów regionalnych LM PAY SA z szefami klinik w całej Polsce, 30 proc. Stanowią gabinety stomatologiczne, 30 proc. – oferujące zabiegi kosmetyczne, 10 proc. – to kliniki medycyny estetycznej, 5 proc. – weterynaria, pozostałe to ortopedia, optyka czy okulistyka. Badanie przeprowadzono w sierpniu i wrześniu 2023 roku, na ankietę odpowiedziały 503 dyrektorów klinik. 89 proc. z nich przyznało, że nie ma kontraktu z NFZ. 45 proc. nie planuje zwiększenia wydatków na promocję swoich usług. Zaledwie 16 proc. Planuje zatrudnienie lekarzy z Ukrainy, aż 72 proc. nie zamierza tego robić.

Autor komentarza: Jakub Czarzasty, założyciel i prezes zarządu LM PAY SA.

Obroty towarowe handlu zagranicznego wg GUS

analiza
Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport o nazwie „Obroty towarowe handlu zagranicznego ogółem i według krajów w okresie styczeń-sierpień 2023 roku”.

Jak czytamy w raporcie GUS, obroty towarowe handlu zagranicznego1 w styczniu-sierpniu 2023 roku wyniosły w cenach bieżących 1 070,5 mld PLN w eksporcie oraz 1 029,4 mld PLN w imporcie. Dodatnie saldo ukształtowało się na poziomie 41,1 mld PLN, podczas gdy w analogicznym okresie 2022 roku wyniosło minus 60,1 mld PLN. W porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego roku eksport wzrósł o 3,2%, a import spadł o 6,2%.
Eksport wyrażony w dolarach USA wyniósł 252,3 mld USD, a import 242,6 mld USD (wzrósł odpowiednio w eksporcie o 3,5%, a w imporcie spadł o 5,9%). Dodatnie saldo ukształtowało się na poziomie 9,7 mld USD, w analogicznym okresie 2022 r. wyniosło minus 14,2 mld USD.
Eksport wyrażony w euro wyniósł 232,4 mld EUR, a import 223,5 mld EUR (wzrósł odpowiednio w eksporcie o 3,7%, a w imporcie spadł o 5,7%). Dodatnie saldo wyniosło 8,9 mld EUR, pod-czas gdy w styczniu – sierpniu 2022 r. wyniosło minus 13,0 mld EUR. – podsumowuje Główny Urząd Statystyczny.

Ze względu na zaokrąglenia danych, w niektórych przypadkach sumy składników mogą się nieznacznie różnić od podanych wielkości „ogółem”.

1 Zbiór danych o obrotach handlu zagranicznego ma charakter otwarty. Dane publikowane wcześniej są korygowane w miarę napływu zgłoszeń celnych oraz INTRASTAT. Dane za okres styczeń – sierpień 2023 r. zostały uzupełnione o niezarejestrowane zgłoszenia celne za miesiące wcześniejsze br.

Źródło: GUS.

Polacy po wyborach obawiają się powrotu wysokiej inflacji. Aż 67,3 proc. wskazuje na taki scenariusz

inflacja
Większość społeczeństwa żyje w lęku, że niedługo po wyborach parlamentarnych inflacja znowu zacznie iść do góry. Ponad 67% Polaków deklaruje takie obawy. Wśród nich głównie są osoby w wieku 25-34 lat, z wyższym wykształceniem i zarabiające 5000-6999 zł miesięcznie na rękę. Tylko niecałe 17% rodaków nie przewiduje ww. zagrożenia. I w tej grupie dominują seniorzy, ludzie ze średnim wykształceniem, a także z dochodami w wysokości 7000-8999 zł na rękę miesięcznie. Osób, które nie mają wyrobionej opinii na powyższy temat, jest blisko 16%. Eksperci komentujący wyniki sondażu wyjaśniają, że obawy większości Polaków są jak najbardziej uzasadnione.

W ogólnopolskim badaniu UCE RESEARCH i platformy ePscyholodzy.pl, ponad 67% Polaków zadeklarowało, że obawia się wzrostu inflacji po wyborach parlamentarnych. Jak komentuje Michał Pajdak, wykładowca akademicki i współautor badania z platformy ePsycholodzy.pl, coraz więcej osób zdaje sobie sprawę z tego, że inflacja jest sztucznie obniżana. Bazuje ona na tzw. koszyku inflacyjnym. Czasowa ingerencja w wybrane jego składniki powoduje efekt zduszenia inflacji. To sugeruje wyborcom niepewność i zależność od partii rządzącej.

– W sytuacji trwającej wojny u granic, niespokojnego Bliskiego Wschodu i drożejącej ropy naftowej, trudno oczekiwać podtrzymania trendu spadającej inflacji. Zapowiedzi polityków w zakresie ochrony rynku żywnościowego przed importem płodów rolnych z Ukrainy z pewnością będą potęgować wzrost cen. Natomiast nie istnieje jeden pewny scenariusz powyborczy. Dużo zależy od wyników i spełniania przez partie ich obietnic – dodaje Michał Pajdak.

Według sondażu, częściej obawiają się wzrostu inflacji po wyborach kobiety niż mężczyźni. Ponadto deklarują to głównie osoby w wieku 25-34 lat, z miesięcznymi dochodami netto na poziomie 5000-6999 zł, z wykształceniem wyższym oraz z miast liczących od 200 tys. do 499 tys. mieszkańców.

– To zbiorowość ludzi doskonale kalkulujących, że wkrótce na pewno wzrosną ceny paliw i niektórych artykułów żywnościowych, w tym importowanych. Złotówka raczej mocna nie będzie w najbliższym czasie. Przed Bożym Narodzeniem dojdzie podażowy i popytowy bodziec podnoszący ceny. Konsumenci i firmy będą się już wtedy przygotowywać do nowych poziomów kosztów w związku z powracającym w styczniu 2024 roku VAT-em na żywność – przewiduje dr Maria Andrzej Faliński, były wieloletni dyrektor generalny POHiD-u.

Z kolei dla Michała Pajdaka, ww. wyniki są zaskakujące. Według innych badań, inflacji z reguły najbardziej obawiają się seniorzy, którzy doświadczają zwiększonych wydatków związanych z ochroną zdrowia, przy jednoczesnej mniejszej dynamice wzrostu emerytur. Z kolei osoby dobrze zarabiające zwykle dysponują nadwyżkami i oszczędnościami. W ich przypadku temat inflacji rzutuje na spadek siły nabywczej odkładanych środków. Tutaj jest inaczej.

– Mówimy tu o dobrze zarabiających Polakach ze średnich miast, w wieku 25-34 lat. To grupa osób spłacających raty kredytu mieszkaniowego, w ogóle żyjąca na kredyt, często w jednoosobowych gospodarstwach domowych. Wzrost stóp procentowych, inflacja i spadek wartości złotego to dla niej największe zagrożenia – wyjaśnia ekspert z platformy ePsycholodzy.pl.

Niespełna 16% badanych nie ma zdania na ww. temat. I niewiele więcej osób, bo niecałe 17% rodaków, zapewniło w badaniu, że nie obawia się wzrostu inflacji po wyborach. Te ostatnie deklaracje częściej padały od mężczyzn niż od kobiet. Głównie mówiły to osoby w wieku 75-80 lat, z miesięcznymi dochodami netto 7000-8999 zł, z wykształceniem średnim oraz z miejscowości liczących od 5 tys. do 19 tys. mieszkańców.

– Temat inflacji generuje ogólny niepokój. Ludzie rozmawiają o podwyżkach cen i spadku dochodów z rodziną i ze znajomymi. Wiele starszych osób przypomina sobie sytuację gospodarczą lat 80. i 90. XX wieku oraz jej skutki, a także długoterminowy proces wychodzenia z recesji. Te doświadczenia pozostają w pamięci na lata. Do tego kobiety reagują bardziej emocjonalnie. To efekt tradycyjnego modelu rodziny, w której to one odpowiadają za zakupy i domowy budżet. Z kolei osoby o niskich kwalifikacjach i pracujące na część etatu mogą obawiać się zwolnień w przypadku ograniczenia produkcji – podsumowuje współautor badania.

Źródło: © MondayNews Polska.

W jaki sposób przygotować się do systemu kaucyjnego?

Monika-Grom
W jaki sposób przygotować się do systemu kaucyjnego? Trudno obecnie przeoczyć narastające problemy związane ze zmianami klimatycznymi i zanieczyszczeniem środowiska. Mają one wpływ zarówno na nasze codzienne funkcjonowanie, jak i na sytuację rynkową w biznesie, także w zakresie świadczenia usług. Przedsiębiorcy muszą respektować postanowienia dyrektywy unijnej, które zaostrzają regulacje dotyczące produkcji, sprzedaży i użytkowania opakowań. Dodatkowo w 2025 r. zacznie w Polsce obowiązywać system kaucyjny. O tym, jak się przygotować do wprowadzanych zmian i wymogów rozmawiali eksperci podczas Konferencji Środowiskowej 2023 pt. „Odpady na wagę złota: kierunek system kaucyjny”, zorganizowanej przez Interzero w Polsce. Jakie wnioski i praktyczne wskazówki wypracowano?

Zmiany dotyczą środowiska i biznesu

Ogólna sytuacja rynkowa w branży związanej z ochroną środowiska oraz podmiotów pokrewnych jest dynamiczna. Reguluje ją m.in. szereg dyrektyw. Zmiany prawne zachodzą zwłaszcza w takich obszarach, jak redukcja opakowań, zapobieganie powstawaniu odpadów czy udział recyklatu w opakowaniach. Niezbędne jest zatem stałe edukowanie i poszerzanie wiedzy w tym zakresie w środowiskach biznesowych. Wiedza na temat aktualnych przepisów prawnych i innych kwestii związanych z ekologią i zrównoważonym rozwojem jest niezbędna w organizowaniu biznesu – zarówno w zakresie produkcji, promocji, jak i sprzedaży.

– Istotna jest również świadomość na temat innowacyjnych rozwiązań w gospodarce odpadami oraz wymiana doświadczeń z ekspertami czy interesariuszami. Właśnie dlatego w Interzero stawiamy na przekazywanie praktycznych wytycznych, rzetelnej wiedzy i ułatwianie zainteresowanym wprowadzenia w życie niezbędnych zmian. Taki był też cel zorganizowanej w ostatnich dniach Konferencji Środowiskowej 2023 – mówi Monika Grom z Interzero. – Głównym tematem rozmów było wejście w życie od 2025 roku systemu kaucyjnego. Z pewnością stanowi on wyzwanie dla wszystkich wprowadzających do obiegu rynkowego napoje w opakowaniach, ale jest jednocześnie doskonałym sposobem na reorganizację gospodarowania odpadami i przede wszystkim – na wykorzystanie obiegu zamkniętego. Co najważniejsze, jak zgodnie stwierdziliśmy wraz z ekspertami biorącymi udział w konferencji, jesteśmy gotowi na system kaucyjny – podkreśla.

Warto rozmawiać

Konferencja Środowiskowa jest organizowana cyklicznie od wielu lat. W tym roku odbyła się jej jubileuszowa, dziesiąta edycja. Organizatorzy konferencji tworzą przestrzeń, która umożliwia uczestnikom dzielenie się wiedzą i poruszanie tematów prawnych związanych z ochroną środowiska. Tegoroczna edycja – w obliczu wielu zmian prawnych i regulacji, które trzeba przyswoić w krótkim czasie – była skoncentrowana na przekazaniu uporządkowanej wiedzy i konkretnych rozwiązań.

– Wspólnie z Polską Izbą Odzysku i Recyklingu Opakowań (PIOIRO) przygotowujemy się, aby pomóc wszystkim przedsiębiorcom jak najłatwiej wejść w nową rzeczywistość z nowymi regulacjami prawnymi. Więcej na ten temat można przeczytać na stronie internetowej PIOIRO. Jako Interzero jesteśmy jedynym oficjalnym dystrybutorem marki butelkomatów Sielaff i już testujemy je w sieci handlowej w Warszawie i Łodzi, aby z wyprzedzeniem pokazać przedsiębiorcom i konsumentom, że jesteśmy przygotowani – mówi Paweł Lesiak, wiceprezes zarządu Interzero.

SUP – jak przyswoić i wprowadzić w życie postanowienia dyrektywy?

Dyrektywa SUP (Single-Use Plastics) jest obecnie szeroko dyskutowanym i omawianym zagadnieniem. Jej postanowienia są odczuwalne przede wszystkim dla przedsiębiorców, ale także dla każdego konsumenta. Od 2021 r. obowiązuje zakaz wprowadzania na rynek niektórych produktów jednorazowego użytku z tworzyw sztucznych. Są to patyczki kosmetyczne, talerze, sztućce, słomki, mieszadełka, patyczki do balonów oraz pojemniki żywnościowe ze spienionego polistyrenu. Część produktów zawierających plastik została także objęta obowiązkiem znakowania. Należą do nich podpaski, tampony, aplikatory do tamponów, chusteczki nawilżane, wskazane wyroby tytoniowe i kubki na napoje. Jakich zmian należy się spodziewać w kolejnych latach?

– Najbliższą, ważną zmianą, jest mający wejść w życie w 2024 roku obowiązek trwałego związania nakrętki z opakowaniem do napojów. Od 2025 roku 25% materiałów w butelkach PET musi pochodzić z recyklingu, a celem jest 77% selektywnej zbiórki butelek po napojach. 2026 rok stanowi natomiast datę graniczną dla znacznego ograniczenia stosowania produktów jednorazowego użytku z tworzyw sztucznych: pojemników na żywność (z pokrywkami i bez), do konsumpcji na miejscu lub na wynos, służących także jako naczynia, w których żywność nie wymaga dalszej obróbki (gotowana czy podgrzewania), a także kubków na napoje wraz z przykrywkami. Te i kolejne zmiany mają przynieść konkretny efekt do 2029 r.: 90% selektywnej zbiórki butelek po napojach – wyjaśnia Paweł Sosnowski, pełnomocnik zarządu Interzero ds. regulacji środowiskowych.

Czy jest to możliwe bez wprowadzenia dodatkowych regulacji prawnych? Okazuje się, że nie, dlatego już wkrótce wchodzi w życie system kaucyjny.

Kaucja za butelki – czy to się uda?

System kaucyjny (depozytowy) nie jest niczym nowym w swoich założeniach. To jedno z bardziej efektywnych narzędzi dla podniesienia poziomu zbiórki i recyklingu opakowań, które od wielu lat praktykują takie kraje jak Chorwacja i Niemcy, a od tego roku również Włochy. Do tego systemu w 2025 roku dołączą również Polska i Austria.

Takie działanie jest niczym innym, jak wdrożeniem jednego z elementów gospodarki o obiegu zamkniętym, w tym konkretnym przypadku – w zakresie opakowań po napojach.

– W Polsce system kaucyjny ustanowiony jest poprzez ustawę z 13 lipca 2023 r. o zmianie ustawy o gospodarce opakowaniami i odpadami opakowaniowymi oraz niektórych innych ustaw. W zakres opakowań objętych systemem wchodzą butelki jednorazowego użytku z tworzyw sztucznych na napoje o pojemności do 3l, butelki szklane wielokrotnego użytku na napoje o pojemności do 1,5l, opakowania metalowe na napoje o pojemności do 1l – wylicza Konrad Nowakowski, prezes PIOIRO.

Na czym ma polegać system kaucyjny? Znamy go poniekąd z obecnie działających regulacji dotyczących piw w butelkach szklanych. Przy sprzedaży produktów w opakowaniach na napoje jednorazowego albo wielokrotnego użytku, będących napojami, pobierana jest kaucja. Zwracana jest konsumentowi w momencie zwrotu opakowania objętego systemem kaucyjnym albo odpadu opakowaniowego powstałego z opakowania objętego systemem kaucyjnym. Poprzez takie działanie podmiot wprowadzający do obiegu gospodarczego napoje w opakowaniach jest zobowiązany w 2025 roku osiągnąć w ramach systemu kaucyjnego selektywnego zbierania opakowań i odpadów poziom 77%. W kolejnych latach poziom ten będzie wzrastał i będzie dostosowany do wymienionych wyżej rodzajów opakowań.

Konsumenci końcowi już teraz zastanawiają się, ile wyniesie kaucja. Jak informuje Paweł Sosnowski z Interzero Polska, maksymalna wysokość kaucji to 2 zł. Dokładną kwotę dla poszczególnych rodzajów opakowań objętych systemem kaucyjnym określi minister właściwy do spraw klimatu w porozumieniu z ministrem właściwym do spraw finansów publicznych oraz ministrem właściwym do spraw gospodarki. Kwota ta będzie musiała być odpowiednio oznaczona na opakowaniu. Podmioty wprowadzające do obiegu opakowania na napoje, które nie wywiążą się z obowiązku kaucyjnego, będą zobowiązane do wniesienia opłaty produktowej.

Ustawa wprowadza również szereg regulacji w zakresie ewidencjonowania i sprawozdawczości oraz dystrybucji.

Co regulacje prawne oznaczają w praktyce?

Firmy, które chcą bez zakłóceń świadczyć swoje usługi i sprzedawać produkty, nie mogą w obliczu legislacji przepisów pozostać bezczynne. To, co mogą i powinny robić, to m.in. wyeliminowanie produktów zawierających tworzywa sztuczne, których użycie nie jest niezbędne. Doskonałym przykładem są sieci hoteli, które zrezygnowały z jednorazowych opakowań z kosmetykami.

Należy także poszukiwać odpowiednich zamienników i nowych typów opakowań. Tutaj warto rozważyć współpracę z firmami B+R i ośrodkami naukowymi, które mogą zaproponować ciekawe rozwiązania. Dobrym rozwiązaniem jest także przeprojektowanie opakowań na nadające się do recyklingu, kompostowania lub wielorazowe.

Niezbędne jest wykorzystywanie surowców wtórnych, wprowadzanie działań promujących i zachęcających do segregacji odpadów, partnerstwa z innymi firmami oraz wspominane już wprowadzanie odpowiednich oznaczeń.

W zakresie systemu kaucyjnego firmy powinny już teraz rozważyć, czy przystąpią do systemu kaucyjnego utworzonego przez Podmiot Reprezentujący, czy do innego istniejącego systemu kaucyjnego. – Grupa Interzero chce kreować system depozytowy zgodnie z potrzebami podmiotów wprowadzających na rynek napoje w opakowaniach. Dlatego udzielamy konsultacji, by umożliwić całej branży sprawne funkcjonowanie – zapewnia Paweł Sosnowski, pełnomocnik zarządu ds. regulacji środowiskowych.

Cel wprowadzanych zmian jest niepodważalny: należy zadbać o sytuację środowiskową i zminimalizować prognozowane ryzyka. Efektem będzie zaufanie i zadowolenie konsumentów, które z kolei jest kluczowym czynnikiem w zakresie nieprzerwanego funkcjonowania firm świadczących produkcję, sprzedaż i usługi.

 

Źródło: Commplace Sp. z o. o. Sp. K.

Rynek kredytów hipotecznych zwiększa dynamikę wzrostu

Bez tytułu
Rynek kredytów hipotecznych pędzi w górę. Branża pośrednictwa finansowego w II kw. 2023 roku. Dynamika wzrostów sprzedaży na rynku kredytów mieszkaniowych, którą odnotowano już  w pierwszych miesiącach 2023 roku, wciąż nie słabnie. Według danych pośredników zrzeszonych  w Związku Firm Pośrednictwa Finansowego (ZFPF), w drugim kwartale bieżącego roku sprzedano hipotek o wartości 6 310,35 mln złotych, co daje imponujący wzrost o ponad 47% w porównaniu z wynikami z zeszłego kwartału. 

W sektorze gotówkowym również nastąpiło znaczące odbicie. Eksperci ZFPF w pierwszym kwartale tego roku pośredniczyli w udzieleniu kredytów gotówkowych o wartości przekraczającej 555 mln zł, co stanowi wzrost o 21% w porównaniu z poprzednim analizowanym okresem. W przypadku kredytów firmowych obserwujemy stabilną sytuację: udzielono ich na łączną sumę 512,42 mln zł, co oznacza wzrost o ponad 7,41 mln zł w porównaniu z ostatnim kwartałem ubiegłego roku.  Wzrosty we wszystkich kategoriach produktów oferowanych przez firmy zrzeszone w organizacji potwierdzają zainteresowanie Polaków usługami pośredników finansowych.

Hossa na rynku hipotek  

Wartość sprzedaży kredytów hipotecznych będącą udziałem firm członkowskich ZFPF zwiększyła się do poziomu ponad 6 310 mln złotych. Oznacza to skok aż 47-procentowy skok w porównaniu do pierwszego kwartału bieżącego roku. Dane najlepiej świadczą o tym, że usługi pośredników finansowych cieszą się zainteresowaniem Polaków. A sytuacja na rynku nieruchomości pozostaje dynamiczna, na co wpływ w tym okresie miały m.in. zmienne procedury udzielania kredytów oraz nadchodzący program rządowy “Bezpieczny Kredyt 2 proc” (który wystartował w lipcu 2023 roku), rosnąca inflacja i związane z tym koszty życia, wysokie stopy procentowe i niepewności w gospodarce. Dlatego Polacy chcą lokować kwoty w pewne środki jak zakup nieruchomości. A przy tym preferują wsparcie wykwalifikowanych ekspertów, którzy pomogą im w tym procesie i rozwieją wszelkie wątpliwości. Ożywienie sektora hipotek jest też rezultatem poprawy zdolności kredytowej, na którą ma wpływ złagodzenie wymagań zgodnie z zaleceniami Urzędu Komisji Nadzoru Finansowego. Innym ważnym czynnikiem jest wzrost realnych wynagrodzeń, który napędza popyt na zakup i inwestycje w nieruchomości. Eksperci ZFPF tak komentują sytuację na rynku:

– Rok 2023 upływa pod znakiem ożywienia na rynku kredytów hipotecznych w Polsce. W pierwszym kwartale odnotowaliśmy wzrost o 15% w porównaniu do okresu ostatniego trymestru poprzedniego roku. Natomiast dane za drugi kwartał 2023 r. okazały się jeszcze lepsze. Wartość kredytów hipotecznych udzielonych przez spółki zrzeszone w Związku Firm Pośrednictwa Finansowego w tym okresie wyniosła 6 310,35 mln złotych, co oznacza wzrost o ponad 47% kw./kw. Nasze wyniki potwierdzają nie tylko rosnącą popularność kredytów hipotecznych wśród Polaków, ale także duże zainteresowanie usługami oraz zaufanie do kompetencji pośredników finansowych. Wiedza, doświadczenie, sprawne złożenie wniosku i wynikające z tego poczucie bezpieczeństwa to cenne korzyści, jakie klienci mogą otrzymać we współpracy z ekspertem finansowym.  Co do przyszłych prognoz, to spodziewamy się dalszych wzrostów sprzedaży hipotek w kolejnym kwartale z racji uruchomienia w lipcu programu „Bezpieczny Kredyt 2% – komentuje Adrian Jarosz, Prezes Związku Firm Pośrednictwa Finansowego oraz Prezes Zarządu Notus Finanse.

– Drugi kwartał przyniósł wzrost aż o 47% wartości kredytów udzielonych przez pośredników zrzeszonych w ZFPF. Odbicie na rynku zaczęło się więc jeszcze, zanim zaczął działać program „Bezpieczny kredyt 2%”. Jest to głównie zasługa złagodzenia Rekomendacji S, która poprawiła dostępność kredytów hipotecznych. Duże znaczenie miała z pewnością również zapowiedź uruchomienia programu dopłat. Osoby, które nie spełniały warunków programu, chciały dokonać zakupu, zanim nowy popyt podwyższy ceny. Trzeci kwartał przyniesie jeszcze wyższe wartości udzielanych kredytów, ponieważ pośrednicy zostali zasypani wnioskami o preferencyjne kredyty. Eksperci pomagali porównać dostępne kwoty kredytu w poszczególnych bankach czy informowali o różnicach w poszczególnych ofertach. Z kolei obecnie kluczowa jest wiedza o tym, w którym banku taki kredyt można uzyskać najszybciej. Trudno jednak przewidzieć, jaki będzie wynik trzeciego kwartału, ponieważ bardzo dużo zależy od tego, ile ze złożonych wniosków banki zdążą rozpatrzyć do końca września – mówi Bartosz Kwieciński, Prezes Zarządu Expander Advisor.

Firmy skłaniają się ku kredytom 

W segmencie kredytów dla firm w drugim kwartale bieżącego roku również odnotowano wzrost. Eksperci finansowi zrzeszeni w ZFPF udzielili kredytów firmowych o wartości ponad 512 mln zł., czyli przeszło o 7,41 mln złotych więcej niż w I kw. bieżącego roku. Jak sytuację w sektorze tych produktów komentują eksperci?

– Kolejny kwartał obserwujemy lekką poprawę wyników w sprzedaży kredytów dla firm. Ciężko mówić w tym przypadku o jakimś przełomie, ale ponad 512 mln sprzedanych tych produktów finansowych jest sygnałem, że zainteresowanie klientów nie słabnie. Spadająca powoli inflacja oraz korekty stóp procentowych powinny w najbliższym okresie stanowić dodatkową zachętę dla właścicieli firm do śmielszego spojrzenia w stronę kredytów – komentuje Dominik Skrzycki, Wiceprezes Zarządu ZFPF, mFinanse.

– Drugi kwartał z rzędu rosną wartości udzielonych kredytów firmowych. Jest to jedyny segment, w którym wartość kredytów jest już wyższa niż w analogicznym okresie w ubiegłym roku. W tym przypadku wzrost wynika prawdopodobnie z poprawy nastrojów. Zmiana nadal dotyczy jednak głównie finansowania krótkoterminowego. Wysokie stopy procentowe wciąż mocno ograniczały popularność kredytów inwestycyjnych – zaznacza Bartosz Kwieciński, Prezes Zarządu Expander Advisors.

Wraca popyt na kredyty gotówkowe 

Drugi kwartał 2023 roku przyniósł odbicie na rynku kredytów gotówkowych. Łączna wartość sprzedaży produktów finansowych przez ekspertów ZFPF w tym okresie wyniosła blisko 556 mln zł. Oznacza to wzrost o ponad 21% w porównaniu do poprzedniego kwartału. Co spowodowało ożywienie w tym segmencie?

– Zapowiadane przez banki zaostrzenie kryteriów udzielania kredytów gotówkowych na szczęście nie przełożyło się dostępność tych produktów dla klientów. Dzięki licznym promocjom cenowym przygotowanym przez banki w drugim kwartale 2023 sprzedaż tej kategorii produktów wzrosła kwartał do kwartału o blisko 100 mln złotych. Tak duży przyrost sprzedaży na pewno cieszy i pozwala na optymistyczne prognozy dotyczących kolejnych miesięcy. Liczymy, że ożywienie rynku hipotecznego, znajdzie swoje odzwierciedlenie również na rynku kredytów gotówkowych i powrócimy do poziomów sprzedaży generowanych, chociażby w drugim kwartale 2022 r., gdy sprzedaż kwartalna sięgała ponad 660 mln – zauważa Dominik Skrzycki, Wiceprezes Zarządu ZFPF, mFinanse.

– Nareszcie pojawiło się odbicie w segmencie pożyczek gotówkowych. Ich wartość wzrosła o 21% kw./kw. Stoi za tym głównie poprawa nastrojów konsumentów. Wzrost popytu na kredyt szczególnie było widać w segmencie klientów o wyższych dochodach, którzy pożyczają wysokie kwoty. W dłuższym okresie znaczenie ma też inflacja i wzrost wynagrodzeń. Rosnące ceny powodują, że zakup danego produktu czy usługi wymaga pożyczenia wyższej kwoty niż w przeszłości. Wyższe wynagrodzenia powodują, że ta większa kwota kredytu staje się dostępna – komentuje Bartosz Kwieciński, Prezes Zarządu Expander Advisors.

Źródło: Związek Firm Pośrednictwa Finansowego (ZFPF).

Informacja Głównego Urzędu Statystycznego w sprawie skorygowanego szacunku produktu krajowego brutto za 2022 rok

analiza
Informacja Głównego Urzędu Statystycznego (GUS) w sprawie skorygowanego szacunku produktu krajowego brutto za 2022 rok.

GUS opublikował informację nt skorygowanego szacunku. Według skorygowanego szacunku, produkt krajowy brutto (PKB) w 2022 r. wzrósł realnie o 5,3% w porównaniu z 2021 r. Wynik uległ zmianie w stosunku do opublikowanego w dniu 20.04.2023 r. o 0,2 p.proc.
Informacja została opublikowana na oficjalnej stronie internetowej GUS.

Źródło: GUS.

AIQLabs: Polacy nie obawiają się wzrostu cen? Sposoby zabezpieczenia przed inflacją

P. Siwiec_Mat. prasowy

Jak wynika z badania „Global State of the Consumer Tracker”, przygotowanego przez firmę doradczą Deloitte, obawy dotyczące dalszego wzrostu cen wyraża mniej ankietowanych Polaków niż w poprzednim kwartale. Odsetek osób spodziewających się na przykład wzrostu cen żywności spadł o 10 pp.

Spadek tempa wzrostu cen nie zmienił znacząco podejścia Polaków do finansów osobistych. Nadal ponad połowa ma trudności z odkładaniem środków na koniec miesiąca, a co drugi z nas ocenia swoją sytuację finansową jako gorszą niż rok temu. Zgodnie z badaniem, wśród polskich konsumentów nastąpiła nieznaczna poprawa nastrojów. Obawy dotyczące dalszego wzrostu cen wyraża 54% ankietowanych. To o 4 pp. mniej niż w poprzednim kwartale. Odsetek osób spodziewających się wzrostu cen żywności wyniósł 65%, podczas gdy trzy miesiące wcześniej takie obawy wyrażało o 10 pp. więcej badanych.

Analitycy Deloitte zwrócili uwagę, że odsetek deklarujących zdolność do odkładania pieniędzy na koniec miesiąca wyniósł 47% – o 1 pp. mniej niż trzy miesiące temu. Raport pokazuje też, że oceniający swoją sytuację finansową jako gorszą niż rok wcześniej stanowią połowę mieszkańców Polski – o 4 pp. mniej niż w maju 2023 r.

Bieżący rok to nadal niepewny czas, w którym każdy poszukuje odpowiedzi na pytanie, kiedy magiczny wskaźnik inflacji zacznie realnie spadać. Rosnące ceny mediów, podwyżka cen żywności oraz wojna w Ukrainie to główne czynniki sprzyjające wysokiej inflacji. Spora część społeczeństwa z wiadomych względów zaczęła zastanawiać się, jak odpowiedzialnie zainwestować i tym samym zabezpieczyć swoje finanse. W czasach, kiedy ceny wszelkich podstawowych towarów i usług nieustannie rosną, dobrze jest ograniczyć swoje wydatki do koniecznego minimum. Dobrym sposobem na zminimalizowanie kosztów jest planowanie zakupów z wyprzedzeniem oraz dokładne monitorowanie domowego budżetu. W ten sposób można dbać nie tylko o swój portfel, ale również o środowisko, ponieważ przemyślane zakupy nie doprowadzają do sytuacji, w której trzeba pozbyć się zepsutej żywności.

Jednym ze sposobów ochrony przed inflacją są inwestycje w instrumenty finansowe, takie jak obligacje indeksowane inflacją czy fundusze inwestycyjne. Obligacje to nic innego jak papiery wartościowe, których zadaniem jest uchronić zgromadzone oszczędności przed spadkiem ich wartości nabywczej. Mechanizm ten polega na tym, że kwota nominalna, od której obliczane są odsetki, jest korygowana o stawkę inflacji. Dlatego zyski z obligacji rosną razem z inflacją. Fundusze zaś to forma zbiorowego inwestowania, powstała przez połączenie środków finansowych wszystkich inwestorów i tutaj kluczowa jest dywersyfikacja instrumentów, w jakie się inwestuje, aby zmniejszać ryzyko – mówi Piotr Siwiec, prezes AIQLabs, właściciela marek SuperGrosz i „Kupuj Teraz – zapłać później”.

Efektywnym rozwiązaniem na chwilowe zamrożenie zgromadzonych środków pieniężnych jest inwestycja. W czasie wysokiej inflacji dobrym pomysłem będzie inwestowanie w aktywa, które zyskują na wartości, a są to nieruchomości, surowce, złoto i inne kruszce. Ich wartość zwykle rośnie, gdy drastycznie spada wartość pieniądza. Inną możliwością jest inwestycja w akcje spółek – tych z silną pozycją rynkową i mających stabilny dochód. Każde z wyżej podanych rozwiązań może być pomocne w minimalizowaniu wpływu inflacji na zawartość portfela.

Przez wzrost inflacji spora część osób musiała zrezygnować ze swoich marzeń lub odsunąć je w czasie. Ma ona ogromny wpływ na wartość długu kredytowego, co oznacza, że jego spłata może się nieco wydłużyć. Natomiast comiesięczne raty mogą stać się zbyt wymagające dla domowego budżetu. W związku z tym, warto wystrzegać się wszelkich zadłużeń oraz w miarę możliwości redukować już istniejące długi – dodaje Piotr Siwiec.

Mniej znanym, a stosunkowo skutecznym sposobem na walkę z inflacją jest przeniesienie własnych oszczędności do waluty o niskiej inflacji. Może to być otwarcie konta oszczędnościowego w innej, korzystniejszej w danym momencie walucie lub inwestycja w waluty o niskiej inflacji. Warto jednak pamiętać o tym, żeby zbadać wszelkie przewidywane prognozy, ponieważ obecnie duży odsetek walut jest tak samo zagrożony inflacją, jak polski złoty.

Źródło: AIQLABS Sp. z o.o.

Właściciele JDG walczą o przetrwanie. Jakie rozwiązania pomogą utrzymać płynność finansową?

Agnieszka-Kubacka-Idea-Money-scaled
Sektor małych i średnich przedsiębiorstw stanowi przeważającą większość firm w naszym kraju, gdyż aż 99,8%. Wśród nich najliczniejszą grupę (96,7%) stanowią mikroprzedsiębiorstwa. To właśnie one mają największy wkład w PKB Polski i stanowią siłę napędową gospodarki. Z jakimi wyzwaniami obecnie borykają się przedstawiciele JDG? I jakie narzędzia pozwolą im przetrwać na rynku? Odpowiadamy.

JDG wciąż mają pod górkę

Miesięczny Indeks Koniunktury w sierpniu ponownie wskazał negatywne nastroje wśród osób prowadzących biznes. I nie można się temu dziwić, bowiem to oni najsilniej odczuwają efekty sytuacji gospodarczo- politycznej. Patrząc globalnie – osoby prowadzące JDG w ostatnich latach mierzyły się z 4 „plagami”. Należały do nich: pandemia, chaos informacyjno-organizacyjny związany z Polskim Ładem, wojna w Ukrainie, oraz wzrost kosztów – w tym cen paliw i energii. Efekt? Odsetek osób fizycznych prowadzących działalność gospodarczą i należących do sektora mikroprzedsiębiorstw zmalał (przykładem są województwa lubuskie, świętokrzyskie, podlaskie, czy opolskie). Dodatkowo niemal co 6-ty mikroprzedsiębiorca zawiesił działalność. Zmianie uległa także struktura JDG ze względu na sekcje PKD. Tradycyjna „10-ka” biznesów m.in. gastronomia, hotelarstwo, piekarnictwo, handel, usługi fryzjerskie, transport osób została wyparta. Obecnie prym wiodą sektory silnie związane z nowymi usługami – głównie IT oraz z obszarem komunikacji i informacji.

Co pomoże utrzymać płynność finansową JDG-om?

Zarządzanie płynnością finansową stanowi kluczowy aspekt dla funkcjonowania jednoosobowych działalności gospodarczych. Niekiedy terminowa płatność pojedynczej faktury może zaważyć na dalszym funkcjonowania podmiotu. Jest to w szczególności ważne dla osób, które swój model zarobków oparły na jednym kontrahencie, traktując go jako główne źródło zarobków, a wpływ finansowy od niego pozwala na opłacenie kosztów prowadzenia działalności. W obliczu zmiennego otoczenia rynkowego, istotne staje się zatem poszukiwanie skutecznych rozwiązań, które zapewnią stabilność ekonomiczną w sytuacji. Jednym z takich rozwiązań, które może znacząco wpłynąć na utrzymanie zdrowej finansowej kondycji JDG-ów, jest usługa faktoringu.

Faktoring to doskonałe narzędzie, które umożliwia zamianę faktury na gotówkę, bez oczekiwania na przelew od kontrahenta. Świetnia sprawdza się szczególnie dla osób, które prowadzą jednoosobowe działalności gospodarcze, gdyż nie muszą oczekiwać na środki – otrzymują je natychmiast po dostarczeniu faktury do faktora, tym samym mogę zapłacić ZUS (obecnie ponad 1400 zł) czy zainwestować pieniądze.

– Faktoring to narzędzie, które może znacząco wpłynąć na działalność jednoosobowych firm. Dzięki niemu można uzyskać szybki dostęp do gotówki, której w praktyce dopiero oczekujemy. To oznacza, że można zrealizować więcej projektów, zainwestować w rozwój firmy lub opłacić leasing, comiesięczną subskrypcje, czy abonament. Faktoring to zatem nie tylko wsparcie finansowe, ale także narzędzie do zwiększenia płynności finansowej i efektywności działalności. Dzięki szybszej gotówce przedsiębiorca jest w stanie aktywnie reagować na szanse, jakie pojawiają się na rynku, a jego biznes może nabrać tempa- tłumaczy Agnieszka Kubacka, dyrektor zarządzająca w FaktorOne.

A na co można przeznaczyć środki pozyskane w ramach faktoringu?

Środki pozyskane w ramach faktoringu mogą być przeznaczone przez JDG-i na różnorodne cele związane z działalnością. Oto kilka przykładów:

  • Pokrycie bieżących kosztów operacyjnych: uregulowanie codziennych wydatków, takich jak opłaty za wynajem powierzchni czy aut, zakup artykułów na potrzeby firmy, czy opłaty za energię.

  • Inwestycje: finansowanie zakupu np. sprzętu, maszyny, samochodu czy dostępu do aplikacji wspierającej biznes.

  • Spłata zobowiązań: środki mogą posłużyć do spłaty istniejących zobowiązań finansowych, takich jak kredyty czy pożyczki, co pozwoli oszczędzić na naliczanych kosztach, poprawić kondycję finansową firmy i zminimalizować ryzyko zadłużenia.

  • Marketing i promocję: działania marketingowe i promocyjne, mające na celu np. pozyskanie drugiego dużego kontrahenta, który pozytywnie wpłynie na przepływy finansowe firmy, w tym reklama na Facebooku, czy wykupienie artykułu sponsorowanego.

  • Zapasy: inwestowanie w zapasy towarów, co umożliwi mu elastyczne reagowanie na zmienne potrzeby rynku.

– Patrząc przez pryzmat ostatnich lat, widzimy, że właściciele JDG-ów stawiają na długoterminowe relacje, szukając partnerów, którzy mimo że stanowią zewnętrzny podmiot, podążają za ich biznesem i wspierają efektywne zarządzanie działalnością w dynamicznym otoczeniu gospodarczym – podsumowuje Agnieszka Kubacka, dyrektor zarządzająca w FaktorOne.

Źródło: FaktorOne.

Bank Pocztowy: 81% badanych czuje się bezpiecznie lub bardzo bezpiecznie korzystając z bankowości elektronicznej

Radosław Kazimierski1_BP_www
Aż 81% badanych czuje się bezpiecznie lub bardzo bezpiecznie korzystając z bankowości elektronicznej – wynika z najnowszych badań przeprowadzonych przez SW Research na zlecenie Banku Pocztowego. Zdaniem ankietowanych, rozmowy telefoniczne i pisanie SMS-ów z osobami nieznajomymi są postrzegane jako zdecydowanie najmniej bezpieczne. Respondenci badania wskazali, że jeśli padliby ofiarą przestępstwa finansowego – w pierwszej kolejności skontaktowaliby się ze swoim bankiem (39% osób) lub Policją (32% badanych). Ankietowani uważają także, że to oni sami mają największe możliwości do prowadzenia skutecznych działań ochronnych przed oszustwami finansowymi.

Badanie zostało przeprowadzone przez SW Research Agencję Badań Rynku i Opinii, na zlecenie Banku Pocztowego, w ramach programu „Cyberdojrzali. Bądź mądrzejszy od oszusta”, którego celem jest edukacja osób dojrzałych w zakresie cyberbezpieczeństwa oraz świadomego poruszania się w świecie finansów. W ramach badania przeprowadzono 1011 ankiet z reprezentatywnymi grupami osób w wieku 60+ lat (507 ankiet) oraz ich dzieci w wieku 40+ lat (507 ankiet). Zrealizowane badania ukazują stan wiedzy społeczeństwa o metodach wykorzystywanych przez cyberoszustów, przedstawiają doświadczenia ankietowanych z tym związane, a także sprawdzają jakie kroki podejmują osoby powyżej 60 roku życia oraz ich dzieci w celu uniknięcia stania się jedną z ofiar cyberprzestępców.

Jak wynika z przeprowadzonych badań, respondenci najbezpieczniej czują się podczas korzystania z bankowości internetowej (aż 81% badanych czuje się bezpiecznie lub bardzo bezpiecznie) oraz przeglądania stron internetowych i wysyłania/odbierania maili (po 77%).
Co ciekawe, jeśli chodzi o różnice między grupami wiekowymi u osób w wieku 40+ na pierwsze miejsce jeśli chodzi o bezpieczeństwo wysuwa się robienie zakupów online (aż 80% z nich czuje się wtedy bezpiecznie lub bardzo bezpiecznie), popularność pozostałych odpowiedzi jest właściwie taka sama pomiędzy grupami i średnią.

Jako zdecydowanie najmniej bezpieczne postrzegane są natomiast rozmowy telefoniczne i pisanie SMS-ów z osobami nieznajomymi (odpowiednio 38% i 33% respondentów czuje się w tej sytuacji bezpiecznie lub bardzo bezpiecznie, a aż 24% i 28% czuje się w tych sytuacjach niebezpiecznie lub bardzo niebezpiecznie).

Największa grupa respondentów deklaruje, że po padnięciu ofiarą przestępstwa finansowego w pierwszej kolejności skontaktowałaby się ze swoim bankiem (39% wszystkich, 42% osób w wieku 60+, 36% osób w wieku 40+), podczas gdy drugą najbardziej popularną opcją jest stawianie na pierwszym miejscu kontaktu z policją (32% wszystkich respondentów, 31% osób w wieku 60+, 32% osób w wieku 40+). Najniżej rangowana była odpowiedź o szukaniu pomocy w internecie.

– Pracownicy Banków często są pierwszymi osobami, do których dzwoni oszukany przez cyberprzestępców klient. Przeszkoleni doradcy pomagają klientom np. gdy osoba w trakcie kontaktu z przestępcą zainstalowała zdalny pulpit na swoim urządzeniu. Wówczas następuje niezwłoczne zablokowanie dostępu do bankowości internetowej oraz karty płatniczej (jeżeli klient przekazał oszustom dane karty oraz dokumentu tożsamości). Następnie, pracownik banku podejmuje próbę zablokowania zleceń przelewów oraz podejmuje kontakt z bankiem – odbiorcą przelewu w celu zablokowania środków. Kolejno, prosi klienta o odinstalowanie oprogramowania do obsługi pulpitu zdalnego, zmianę danych logowania oraz przeskanowanie urządzenia programem antywirusowym. Ponadto sugeruje zgłoszenie sprawy na Policję lub
w uzasadnionych przypadkach sam dokonuje takiego zgłoszenia – informuje Radosław Kazimierski, Dyrektor Departamentu Marketingu i PR Banku Pocztowego i dodaje: – Dobrym prognostykiem dla banków jest fakt, iż respondenci badania doceniają dbałość
o bezpieczeństwo bankowych witryn. 81% ankietowanych wskazało bowiem, że najbezpieczniej czują się podczas korzystania z bankowości internetowej.

Respondenci byli niezwykle zgodni w kwestii wskazania, kto ma największe możliwości do prowadzenia skutecznych działań ochronnych przed oszustwami finansowymi: w obu grupach najczęściej – bo w aż 30% przypadków (31% wśród osób w wieku 60+ i 29% wśród osób w wieku 40+) – na pierwszym miejscu stawiana była odpowiedź „Ja sam/a”. Drugą najczęściej wybieraną na pierwszej pozycji odpowiedzią były organy ścigania np. policja (w 23% wszystkich przypadków, w tym przez 24% osób w wieku 60+ i 22% osób w wieku 40+). Najmniejszą popularnością cieszyły się odpowiedzi „rodzina/bliscy”, którą na pierwszym miejscu postawiło zaledwie 3% respondentów (w tym 1% osób w wieku 60+ i 5% osób w wieku 40+), oraz „linie telefoniczne wsparcia”, które na pierwszym miejscu ustawił zaledwie 1% respondentów. Wyniki badań z jednej strony wskazują, że Polacy są świadomi jak wiele w zakresie bezpieczeństwa finansowego zależy od nich samych – ich świadomości zagrożeń oraz czujności, by nie paść ofiarą przestępców. Jednocześnie badania potwierdziły, że nadal nie są powszechnie praktykowane rozmowy międzypokoleniowe o bezpieczeństwie, które mogą odgrywać bardzo ważną rolę prewencyjną. Z drugiej strony, mimo świadomości społeczeństwa w tym zakresie, z danych Policji przedstawianych podczas webinarów w programie Banku Pocztowego „Cyberdojrzali. Bądź mądrzejszy od oszusta” – wynika, iż liczba przestępstw i oszustw opartych o manipulacje wciąż wzrasta. Dlatego olbrzymią rolę w działaniach ochronnych przed oszustwami finansowymi odgrywa edukacja, w tym wymiana informacji między bliskimi, mająca na celu wzajemną ochronę przed zagrożeniami – na co właśnie stawia nowy program edukacyjno-społeczny Banku Pocztowego.

Najbliższy, zaplanowany w programie „Cyberdojrzali. Bądź mądrzejszy od oszusta” webinar odbędzie się już w środę 4 października br. o g. 11:00. Podczas spotkania Marcin Karczewski – ekspert z Wydziału Miejskiego Rzecznika Konsumentów w Warszawie poprowadzi prezentację „Bezpieczny konsument”, podczas której opowie m. in. jak chronić swoje dane, na co należy zwrócić uwagę przy zawieraniu umów oraz jak nie paść ofiarą oszustów w trakcie popularnych, bezpłatnych pokazów sprzętów AGD czy sprzętu medycznego.

Źródło: Bank Pocztowy S.A.

Koniunktura w gospodarstwach rolnych w pierwszym półroczu 2023 roku wg GUS

adeolu-eletu-38649-unsplash
Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport pt. „Koniunktura w gospodarstwach rolnych w pierwszym półroczu 2023 roku”.

W ocenie rolników zmiany jakie miały miejsce w I półroczu 2023 r. jak i bieżąca (czerwiec 2023 r.) sytuacja gospodarstw rolnych kształtowały się niekorzystnie i gorzej  w porównaniu z poprzednim półroczem. Natomiast prognozy na II półrocze 2023 r. są mniej pesymistyczne niż w poprzedniej edycji badania. Opinie rolników dotyczące koniunktury w gospodarstwach rolnych były pesymistyczne.
Pełna treść raportu dostępna jest na stronie internetowej Głównego Urzędu Statystycznego.

Źródło: GUS.

Szybki szacunek wskaźnika cen towarów i usług konsumpcyjnych we wrześniu 2023 roku wg GUS

fabian-blank-78637-unsplash
Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport pt. „Szybki szacunek wskaźnika cen towarów i usług konsumpcyjnych we wrześniu 2023 roku”.

jest to raport za wrzesień br. Jak czytamy w raporcie GUS, ceny towarów i usług konsumpcyjnych według szybkiego szacunku we wrześniu 2023 r. w porównaniu z analogicznym miesiącem ub. roku wzrosły o 8,2%. Wskaźnik cen wyniósł 108,2. Natomiast w stosunku do poprzedniego miesiąca obniżyły się o 0,4%. Wskaźnik cen wyniósł 99,6.

Źródło: GUS.

Produkt krajowy brutto i wartość dodana brutto w przekroju regionów w 2021 r. wg GUS

rawpixel-670711-unsplash
Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport pt. „Produkt krajowy brutto i wartość dodana brutto w przekroju regionów w 2021 r.”.

Jak informuje GUS, w 2021 roku ponad 1/2 krajowej wartości produktu krajowego brutto została wytworzona  w 5 regionach: warszawskim stołecznym, śląskim, wielkopolskim, dolnośląskim i małopolskim.
W 2021 roku wartość wytworzonego produktu krajowego brutto wyniosła 2 631 302 mln zł. W porównaniu z 2020 rokiem była wyższa w cenach bieżących o 12,6%.
Wzrost produktu krajowego brutto w cenach bieżących w porównaniu z 2020 rokiem odnotowano we wszystkich regionach, przy czym największy w regionie pomorskim – o 16,0%, a najmniejszy w regionie warszawskim stołecznym – o 10,0%. – podsumowuje Główny Urząd Statystyczny.

Źródło: GUS.

Podatek Belki: Polacy w pół roku oddali fiskusowi ponad 5 mld złotych

ministerstwo_finanow
W pierwszej połowie br. wpływy z tzw. podatku Belki wyniosły 5,39 mld zł. To o 28,7% więcej niż w analogicznym okresie ub.r. A w porównaniu do pierwszego półrocza 2021 roku ostatnio nastąpił wzrost aż o 68,9%. To wszystko dzieje się w warunkach wysokiej inflacji. Ponadto z danych resortu finansów wynika, że podatek od zbycia papierów wartościowych lub pochodnych instrumentów finansowych za ostatnie 6 miesięcy wyniósł ponad 2,8 mld zł. Natomiast 1,9 mld zł to dochód ze zryczałtowanego podatku od zysków z lokat bankowych i funduszy kapitałowych. Eksperci komentujący ww. dane twierdzą, że podatek ten jest szkodliwy zarówno dla społeczeństwa, jak i dla gospodarki. Jednocześnie dodają, że w kolejnych miesiącach wpływy z tego podatku raczej będą w dalszym ciągu rosły.

Dwucyfrowy wzrost

Z danych Ministerstwa Finansów wynika, że w pierwszej połowie br. wpływy z tzw. podatku Belki wyniosły 5,391 mld zł. To o 28,7% więcej niż w analogicznym okresie 2022 roku, kiedy kwota ta ukształtowała się na poziomie 4,189 mld zł. W całym 2022 roku wpływy wyniosły 5,752 mld zł. Z kolei w 2021 roku ww. podatek zasilił budżet kwotą 4,153 mld zł. Porównując tegoroczne dane z pierwszym półroczem 2021 roku, kiedy to wpływy kształtowały się na poziomie 3,192 mld zł, widać wzrost o 68,9%. Doradca podatkowy Ewa Flor uważa, że wyniki te mogą być analizowane w kontekście zmieniających się tendencji i sytuacji na rynku. W ocenie ekspertki, kluczowym czynnikiem tak wysokiego wzrostu wpływów z podatku od inwestujących i oszczędzających jest wyższe niż wcześniej oprocentowanie lokat bankowych i rachunków oszczędnościowych. To z kolei ma związek z wysokimi stopami procentowymi i inflacją.

– Dynamika wzrostu wpływów z podatku Belki w większości zależna jest od koniunktury gospodarczej. Jednak, biorąc pod uwagę obecną sytuację, nie powinna ona specjalnie dziwić. Choć wpływy z tego podatku z roku na rok dynamicznie się zwiększają, to kwoty te wciąż nie są kluczową pozycją w budżecie państwa i nie wpływają znacząco na jego ogólny bilans. Mogą natomiast być istotne dla indywidualnych podmiotów inwestujących. Gdy zmagamy się z kilkunastoprocentową inflacją, trudno mówić w ogóle o osiągnięciu zysku z lokaty czy rachunku oszczędnościowego. Ich oprocentowanie przecież wynosi obecnie kilka procent – mówi Ewa Flor.

W ocenie ekspertki, w okresach wysokiej inflacji istnieje szczególna potrzeba stymulowania oszczędzania jako sposobu zabezpieczenia przed utratą wartości pieniądza, a opodatkowanie zysków z inwestycji w obecnej sytuacji temu nie służy.

Banki nie od razu reagowały

Ten wzrost nastąpił w warunkach rosnącej inflacji, która z natury nie sprzyja korzystaniu z lokat bankowych. Zdaniem dr. Błażeja Podgórskiego z Katedry Finansów Akademii Leona Koźmińskiego, nie do końca tak jest, bo ta zasada sprawdza się na dojrzałych rynkach, których uczestnicy bardziej świadomie korzystają z instrumentów finansowych.

– W Polsce ta wiedza jest dużo mniej rozwinięta niż w innych krajach UE. Jeśli zapytać dziesięcioro znajomych, kto z nich ma rachunek maklerski, potwierdzi to naprawdę niewielki odsetek osób. Za to lokaty są powszechne. Polacy z nich korzystają i ufają im od wielu lat – wyjaśnia ekspert.

Dr Tomasz Pawlonka z Katedry Finansów SGGW w Warszawie zauważa, że w 2022 roku, pomimo wysokiej inflacji oraz kontynuowania przez RPP cyklu podwyżek stóp procentowych, banki początkowo nie podniosły oprocentowania depozytów, a następnie zaczęły to robić bardzo powoli, co wynikało z wysokiej nadpłynności sektora bankowego. Realna stopa procentowa dla deponentów pozostawała głęboko ujemna. Sprawiło to, że podmioty, w tym gospodarstwa domowe, nie lokowały znacznych środków w postaci nisko oprocentowanych depozytów terminowych , gdyż realnie traciły one na wartości.

– Większość środków utrzymywana była w postaci depozytów bieżących. Wzrost oprocentowania zadziałał z dość dużą inercją i nie bez presji ze strony rządu, który stanowczo zachęcał banki do podniesienia oprocentowania depozytów. Tak też się stało i oprocentowanie z lokat terminowych wzrosło ze średniego poziomu 3,1% w 2022 roku do 5,4% w pierwszych siedmiu miesiącach 2023 roku. Sytuacja w zakresie wzrostu oprocentowania depozytów terminowych zaczęła się wyraźnie zmieniać dopiero w drugiej połowie 2022 roku, a zatem 9 miesięcy po rozpoczęciu cyklu podwyżek stóp procentowych – wyjaśnia dr Pawlonka.

Przychody do budżetu będą rosły

Ewa Flor zauważa, że przedstawione przez MF dane świadczą o tym, iż w okresie wysokiej inflacji ludzie zwracają się ku alternatywnym formom inwestowania. Nie można przy tym zakładać, że klienci całkowicie odwrócą się od lokat, gdyż wciąż jest to jedna z najbardziej przystępnych i bezpiecznych form oszczędzania. Ekspertka nie spodziewa się również spadku wpływów z podatku Belki, tym bardziej że trend wzrostowy jest obserwowany od kilku lat.

– Jeżeli dojdzie do obniżki stóp procentowych, to być może dynamika wzrostu tych wpływów spowolni. Uwzględniając jednak utrzymującą się nadal wysoką inflację, powinny nadal rosnąć w najbliższym czasie – prognozuje ekspertka.

Z kolei dr Błażej Podgórski z Akademii Leona Koźmińskiego uważa, że wpływy z podatku Belki w najbliższych miesiącach powinny się zwiększyć, choć zależy to przede wszystkim od tego, czy Rada Polityki Pieniężnej utrzyma stopy procentowe na obecnym poziomie. Aczkolwiek wpływy z podatku mogą spaść, gdy RPP obniży z stopy procentowe, co jest ruchem zapowiedzianym przez prezesa Glapińskiego. Pojawia się zatem pytanie, jak duży będzie to ruch i ile takich obniżeń nastąpi.

– Z dużym prawdopodobieństwem można zakładać, że tzw. podatek Belki w coraz większym stopniu będzie zasilał budżet państwa. Spodziewam się dobrej koniunktury na giełdzie na koniec roku i to też nie będzie bez znaczenia dla wyniku. Należy pamiętać o tym, że nasza giełda przez długi czas w 2022 roku była w dołku, więc obserwowane odbicie nie jest zaskoczeniem – dodaje dr Podgórski.

Wpływy ze zbycia papierów wartościowych

Z analizy danych za 6 miesięcy tego roku wynika, że podatek od dochodów z odpłatnego zbycia papierów wartościowych lub pochodnych instrumentów finansowych wyniósł ponad 2,8 mld zł. Zestawienie uwzględnia realizację praw wynikających z tych instrumentów, z odpłatnego zbycia udziałów lub akcji oraz z tytułu objęcia udziałów bądź akcji za wkład niepieniężny w postaci innej niż przedsiębiorstwo lub jego zorganizowana część. Niespełna 2,6 mld zł to z kolei zryczałtowany podatek dochodowy od przychodów z odsetek lub innych wpływów od środków pieniężnych zgromadzonych na rachunku podatnika lub w innych formach oszczędzania, przechowywania lub inwestowania oraz od dochodu z tytułu udziału w funduszach kapitałowych. W połowie ub.r. różnica ta była większa. Wpływy kształtowały się na poziomie odpowiednio 3,5 mld zł i ponad 660 mln zł. A w połowie 2021 roku odnotowano blisko 2,6 mld zł i przeszło 620 mln zł.

– Wyższe wpływy ze zbycia papierów wartościowych mogą odzwierciedlać większe zainteresowanie inwestycjami na rynku kapitałowym. W mojej ocenie, to również może być częściowo skutkiem większej świadomości społecznej na temat dostępnych form inwestowania. W szczególności świadczy o tym obserwowana na przestrzeni ostatnich lat zmiana proporcji przechowywania oszczędności na lokatach w stosunku do inwestycji w papiery wartościowe – wyjaśnia doradca podatkowy Ewa Flor.

„Belka” zniechęca do oszczędzania

Prof. Stanisław Gomułka, główny ekonomista BCC i były wiceminister finansów, uważa, że nie należy przeceniać znaczenia wpływów z podatku Belki w budżecie państwa, gdyż w ogólnym rozrachunku nie są wysokie. Za to istnienie podatku od zysków kapitałowych wyraźnie zniechęca do oszczędzania – w Polsce oszczędności gospodarstw domowych są na jednym z najniższych poziomów w Unii Europejskiej.

– Rzutuje to na ocenę sytuacji fiskalnej Polski przez rynki kapitałowe. Gdy poziom oszczędności gospodarstw domowych jest niewielki, inwestorzy domagają się wysokich stóp kapitałowych, które przekładają się na rentowność bonów skarbowych. Potrzebne są zatem działania zachęcające do większych oszczędności, bo bez tego trudno będzie zwiększyć ogólny poziom inwestycji. Podatek Belki hamuje chęć do oszczędzania, bo jego konstrukcja zakłada, że im wyższy zysk z produktów inwestycyjnych, tym wyższy podatek do zapłaty – wyjaśnia prof. Gomułka.

Bardziej dosadnie mówi dr Tomasz Pawlonka, który nazywa podatek szkodliwym rozwiązaniem zarówno dla społeczeństwa, jak i dla całej gospodarki. W jego opinii, nie spełnia on żadnej, oprócz fiskalnej, roli. – Z perspektywy walki z inflacją, ale również budowania długoterminowych oszczędności gospodarstw domowych, np. na cele mieszkaniowe czy też emerytalne – konieczne jest podjęcia działań na rzecz zachęcenia społeczeństwa do oszczędzania – nie zaś hamowania go zbędną daniną na rzecz budżetu państwa – podsumowuje ekspert z SGGW.

 Źródło: © MondayNews Polska | Wszelkie prawa zastrzeżone.