Dynamika sprzedaży detalicznej w listopadzie 2024 roku wg GUS

analizaGłówny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport „Dynamika sprzedaży detalicznej w listopadzie 2024 roku”.

Sprzedaż detaliczna1 w cenach stałych w listopadzie 2024 r. była wyższa niż przed rokiem o 3,1% (wobec spadku o 0,3% w listopadzie 2023 r.). W porównaniu z październikiem 2024 r. notowano spadek sprzedaży detalicznej o 1,2%. W okresie styczeń-listopad2 2024 r. sprzedaż wzrosła r/r o 2,7% (wobec spadku o 2,4% w analogicznym okresie 2023 r.).

W listopadzie 2024 r. wzrost sprzedaży detalicznej (w cenach stałych) w porównaniu z analogicznym okresem 2023 r. spośród prezentowanych kategorii towarów odnotowały podmioty z grup: „pojazdy samochodowe, motocykle, części” (o 28,1%), „pozostałe” (o 14,8%), „farmaceutyki, kosmetyki, sprzęt ortopedyczny” (o 7,2%), „paliwa stałe, ciekłe i gazowe” (o 4,1%). Przedsiębiorstwa zaklasyfikowane do grupy o najwyższym udziale w sprzedaży detalicznej „ogółem” – „żywność, napoje i wyroby tytoniowe” wykazały niewielki spadek o 0,2%.
Pełna treść raportu dostępna jest na oficjalnej stronie internetowej GUS.

1 Dane dotyczą przedsiębiorstw handlowych i niehandlowych o liczbie pracujących powyżej 9 osób. Grupowania przedsiębiorstw dokonano na podstawie PKD 2007, zaliczając przedsiębiorstwo do określonej kategorii według przeważającego rodzaju działalności, zgodnie z aktualnym w omawianym okresie stanem organizacyjnym. Odnotowane zmiany (wzrost/spadek) dynamiki sprzedaży detalicznej w poszczególnych grupach rodzajów działalności przedsiębiorstw mogą zatem również wynikać ze zmiany przeważającego rodzaju działalności przedsiębiorstwa oraz zmian organizacyjnych (np. połączenia przedsię-biorstw). Nie ma to wpływu na dynamikę sprzedaży detalicznej ogółem.
2 W danych narastających uwzględniono korekty dokonane przez jednostki sprawozdawcze

Źródło: GUS.

Zmiany w subwencji oświatowej w 2025 roku

volkan-olmez-73767-unsplash
W 2025 roku polski system finansowania oświaty przejdzie jedną z największych zmian w swojej historii. Subwencja oświatowa, która przez lata stanowiła podstawowe źródło finansowania dla samorządów, zostanie zastąpiona nowym modelem podziału środków na potrzeby edukacyjne. Co to oznacza dla samorządów, szkół, nauczycieli a przede wszystkim dla uczniów, w tym tych ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi?

Nowy model, więcej pieniędzy?

Projekt budżetu na 2025 rok, obecnie procedowany w Sejmie, przewiduje całkowitą rezygnację z subwencji oświatowej. Zamiast tego wprowadzony zostanie system globalnej kwoty potrzeb oświatowych, który, według twórców, ma być bardziej elastyczny i dostosowany do lokalnych potrzeb jednostek samorządu terytorialnego. Ministerstwo Edukacji Narodowej już przygotowało projekt rozporządzenia określającego sposób podziału tych środków między samorządy. 21 października br. prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę o dochodach JST, a 28 października projekt rozporządzenia trafił do konsultacji społecznych.

Więcej środków na edukację od 2025 roku
Całkowita kwota przeznaczona na potrzeby oświatowe w 2025 roku ma wynieść ponad 102,6 mld zł, co stanowi wzrost o 16,7% w porównaniu do 2024 roku. To duży skok, który teoretycznie oznacza więcej pieniędzy na szkoły, w tym na kształcenie specjalne. Kluczowe pytanie brzmi jednak: czy nowy sposób podziału środków okaże się wystarczająco sprawiedliwy i efektywny, by zaspokoić potrzeby lokalnych samorządów oraz placówek edukacyjnych?
Te zmiany wywołują wiele pytań i wątpliwości, które z pewnością będą tematem ożywionej debaty w najbliższych miesiącach.

Jak placówki mogą wykorzystać nowe możliwości?
Zwiększenie środków na uczniów ze zróżnicowanymi potrzebami edukacyjnymi, w tym tych z niepełnosprawnościami, było jednym z kluczowych założeń reformy. Wyższe wagi przypisane uczniom wymagającym szczególnego wsparcia mogą pomóc w poprawie jakości ich edukacji. Wzrost finansowania o 25% dla uczniów z autyzmem oraz o 11% dla uczniów z niepełnosprawnościami sprzężonymi, odczują wszystkie placówki kształcące uczniów z tymi orzeczeniami.

– Jednym z narzędzi do ciekawej, angażującej pracy z dziećmi i młodzieżą o zróżnicowanych potrzebach edukacyjnych, jest platforma EduSensus. Dzięki swojej wszechstronności i nowoczesnym rozwiązaniom, wspiera zarówno nauczycieli, jak i uczniów w procesie kształcenia specjalnego. – mówi Joanna Elmanowska z wydawnictwa Nowa Era, w którym odpowiada za rozwój produktów multimedialnych przeznaczonych dla nauczycieli i specjalistów do pracy z dziećmi ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi.

Platforma eduSensus to specjalistyczne rozwiązanie online dla specjalistów i nauczycieli, które można dopasować do indywidualnych potrzeb uczniów. Innowacyjne programy z serii eduSensus od ponad 20 lat wspierają terapeutów i pedagogów w diagnozowaniu i terapii dzieci ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi.

Źródło: eduSensus
materiał prasowy

Raport GUS: Koniunktura w przetwórstwie przemysłowym, budownictwie, handlu i usługach

g-crescoli-365895-unsplashGłówny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport „Koniunktura w przetwórstwie przemysłowym, budownictwie, handlu i usługach – grudzień 2024 roku”.

Jak informuje GUS, w większości prezentowanych obszarów gospodarki wskaźnik ogólnego klimatu koniunktury (tak wyrównany, jak i niewyrównany sezonowo) kształtuje się na poziomie niższym lub zbliżonym do prezentowanego w listopadzie br.

W porównaniu z listopadem oceny koniunktury (niewyrównane sezonowo) najbardziej pogorszyły się w handlu hurtowym oraz transporcie i gospodarce magazynowej; pozytywnie wyróżnia się natomiast sytuacja w sekcji zakwaterowanie i gastronomia, gdzie koniunktura oceniana jest lepiej niż przed miesiącem. W przypadku składowych „diagnostycznych” oraz „prognostycznych” w większości badanych obszarów sygnalizowany jest brak zmian lub pogorszenie. – informuje Główny Urząd Statystyczny.

Pełna treść raportu dostępna jest na oficjalnej stronie internetowej GUS.

 

1 Poprzez sformułowanie „korzystnie” (dodatnia wartość wskaźnika) rozumiemy sytuację, gdzie odsetek przedsiębiorców spodziewających się poprawy sytuacji gospodarczej ich podmiotów w najbliższych trzech miesiącach lub obserwujących taką poprawę, przeważa nad odsetkiem przedsiębiorców oczekujących jej pogorszenia.

Źródło: GUS.

Czy nowa fala migracji zarobkowej zaspokoi potrzeby rynku pracy w przyszłym roku?

Jakub_Kizielewicz_prezes zarządu_Grupa OpteamicObserwowany spadek liczby pracowników z Ukrainy, którzy przez ostatnie kilka lat wspierali logistykę, przemysł, przetwórstwo i rolnictwo, otwiera drzwi nowym kierunkom migracji. Szczególną uwagę przyciągają pracownicy z Ameryki Południowej i Azji.

Statystyki GUS pokazują wyraźny wzrost wydanych im zezwoleń na pracę – w 2023 roku pracownikom z obu tych regionów wydano ponad 275 tys. (pięć razy więcej niż w 2019 r.). Według danych ZUS, w 2023 roku największy wzrost pracujących w Polsce cudzoziemców odnotowano pośród Kolumbijczyków, Nepalczyków i Argentyńczyków. To pozytywny trend, bo wobec rosnącego PKB (prognozy dla Polski wynoszą 3% w 2025 r.) polska gospodarka przy niskim bezrobociu będzie nadal odczuwać braki kadrowe. Jednakże, czy nowa fala migracji zarobkowej będzie w stanie zaspokoić potrzeby rynku pracy i z jakimi wyzwaniami będą mierzyć się w nadchodzącym roku tak pracodawcy jak i agencje outsourcingowe? Komentuje Grupa Opteamic, kompleksowy dostawca outsourcingu procesowego w Polsce.

Migranci z Ameryki Południowej wypełniają braki kadrowe w magazynowaniu, przetwórstwie przemysłowym, budownictwie, rolnictwie – czyli wszędzie tam, gdzie zapotrzebowanie na pracowników niewymagających wysokich kwalifikacji jest szczególnie duże.
Polska gospodarka, z jedną najniższych stóp bezrobocia w EU i prognozowanym wzrostem PKB na poziomie ok. 3% w latach 2024–2025, stoi przed ogromnym wyzwaniem – znalezienia zasobów kadrowych. W obliczu malejącego napływu pracowników z Ukrainy, istotnym wsparciem dla wielu przedsiębiorstw i agencji pracy tymczasowej stają się migranci z Ameryki Południowej. Dla wielu z nich Polska jest krajem spełniającym marzenia o lepszym życiu.
I wyciągając tak proste wnioski, na tym można by temat zakończyć, ale…

– Napływ nowej migracji zarobkowej wiąże się z kilkoma istotnymi wyzwaniami. Po stronie pracodawców głównie jest to długi proces legalizacji pobytu i otrzymania zezwolenia na pracę a po stronie migrantów to brak znajomości języka polskiego oraz różnice kulturowe. Bariery te skutecznie zniechęcają rynek pracy do otwarcia się na nową grupę migrantów zarobkowych. Tutaj kluczową rolę w procesie integracji przybyszów z innych kontynentów mogą odegrać agencje outsourcingu procesowego i leasingu pracowniczego – od załatwienia wszelkich formalności biurokratycznych związanych z legalizacją ich pobytu i zezwoleniem na pracę, poprzez organizację kursów językowych, wsparcie w adaptacji kulturowej, aż po pomoc w zrozumieniu lokalnych przepisów – wyjaśnia Jakub Kizielewicz, prezes Grupy Opteamic.

Źródło: Grupa Opteamic [fragmennt artykułu]
materiał prasowy

Główny Urząd Statystyczny prezentuje wyniki finansowe przedsiębiorstw w okresie styczeń-wrzesień 2024 roku

ibrahim-rifath-789914-unsplashGłówny Urząd Statystyczny (GUS) prezentuje wyniki finansowe przedsiębiorstw w okresie styczeń-wrzesień 2024 roku.

Jak informuje GUS, w okresie styczeń-wrzesień 2024 roku przychody ogółem badanych przedsiębiorstw wyniosły 3 841,5 mld złotych. Natomiast a koszty ich uzyskania 3 671,2 mld złotych. Wynik finansowy netto ukształtował się na poziomie 139,2 mld zł.otych.
Podstawowe dane o badanych przedsiębiorstwach prowadzących księgi rachunkowe o liczbie pracujących 50 i więcej osób w okresie styczeń-wrzesień 2024 roku – informuje GUS.
Pełnia treść raportu, w tym dane dotyczące badanej populacji, dostępna jest na oficjalnej stronie Głównego Urzędu Statystycznego.

Źródło: GUS.

Jak nowy podatek od nieruchomości wpłynie na działalność przedsiębiorców?

jhon-jim-5BIbTwXbTWk-unsplashJak nowy podatek od nieruchomości wpłynie na działalność przedsiębiorców?

Zmiany w prawie dotyczącym podatków od nieruchomości wzbudzają szereg kontrowersji. Nowa definicja budynku otwiera liczne furtki interpretacyjne. Zapisy ustawy budzą wątpliwości u podatników… a zwłaszcza przedsiębiorców. Spod nowych przepisów zostały wyjęte OZE. To pozytywny sygnał dla branży, w której i tak część środków z dofinansowania trafia do inwestorów ze sporym opóźnieniem.

– Wobec tak nieprecyzyjnych zapisów, automatycznie rodzi się cały szereg wątpliwości i pytań, które rodzaje urządzeń towarzyszących, będzie od tej pory należało uznawać za budowle i uiszczać od nich nakazaną opłatę. Taka sytuacja wzbudza niepokój wielu firm, które obawiają się dodatkowych kosztów. Są to przede wszystkim przedsiębiorstwa posiadające rozbudowane instalacje przemysłowe czy też takie, które prowadzą magazyny, albo pneumatyczne, przenośne hale namiotowe lub też zajmują się transportem i dystrybucją różnego rodzaju kontenerów – mówi Magdalena Martynowska-Brewczak, Członek Zarządu eFaktor S.A., który specjalizuje się w finansowaniu MSP.

Autor: eFaktor S.A.
materiał prasowy

Pracujący na podstawie umów zlecenia i pokrewnych wg GUS

fabian-blank-78637-unsplashPracujący na podstawie umów zlecenia i pokrewnych wg GUS (Głównego Urzędu Statystycznego).

Jak informuje Główny Urząd Statystyczny, w ostatnim dniu czerwca 2024 r. pracę na podstawie umów zlecenia i pokrewnych wykonywało w Polsce 2431,2 tys. osób. Spośród tych osób 1048,9 tys. osób równolegle wykonywało pracę kwalifikującą je do pracujących w gospodarce narodowej.
Na koniec czerwca 2024 r. w Polsce było 2431,2 tys. osób wykonujących pracę na podstawie umów zlecenia i pokrewnych (zleceniobiorców). Wśród nich nieco większy był udział kobiet, które stanowiły 51,7%. Ten rodzaj umów był wykorzystywany głównie w sektorze prywatnym, w którym skupionych było 87,5% ogółu zleceniobiorców. W sektorze publicznym kobiety stanowiły 59,1%, a w prywatnym 50,6%.
Pełna treść raportu dostępna jest na oficjalnej stronie internetowej GUS.

Źródło: GUS.

GUS prezentuje wybrane zagadnienia produkcji wyrobów przemysłowych

helloquence-61189-unsplash

W jednym z najnowszych raportów Główny Urząd Statystyczny (GUS) prezentuje wybrane zagadnienia produkcji wyrobów przemysłowych.

Są to dane za 2023 rok. Jak informuje GUS, specjalizację regionalną produkcji sprzedanej wyrobów przemysłowych określono według wartości wskaźnika lokalizacji LQ. Wskazuje on na poziom specjalizacji regionalnej w danym województwie w stosunku do poziomu krajowego[1]. Dla każdego województwa wskazano działy PKWiU, o największej wartości wskaźnika lokalizacji LQ.
W 2023 roku, podobnie jak w 2019 roku, wystąpiły duże dysproporcje w poziomie specjalizacji regionalnej produkcji sprzedanej wyrobów przemysłowych według działów PKWiU. Największy poziom wskaźnika lokalizacji LQ (bardzo silna specjalizacja regionalna) nadal wystąpił w województwie małopolskim – w dziale (07) Rudy metali. – informuje GUS.
Pełna treść raportu dostępna jest na oficjalnej stronie internetowej GUS.

[1] Wskaźnik jest nazywany ilorazem lokalizacji lub wskaźnikiem koncentracji Florence’a.

Źródło: GUS.

Sieci handlowe delikatnie wyhamowały ze wzrostami cen

analizaAnaliza ponad 92 tys. cen detalicznych wykazała, że w listopadzie codzienne zakupy zdrożały o 5,5% rdr. Tym razem wszystkie obserwowane kategorie były na plusie. Najbardziej podrożały warzywa, bo o 16,6% rdr. Dwucyfrowe wzrosty rdr. zanotowały też art. tłuszczowe oraz słodycze i desery – o 10,4% i 10,2%. Ponadto w TOP5 drożyzny widać nabiał i owoce z podwyżkami o 8,1% i 7,4% rdr. Najmniej poszły w górę ceny karm dla zwierząt, produktów sypkich i chemii gospodarczej – o 0,2%, 0,4% i 0,6% rdr. Natomiast w pierwszych dniach grudnia ogólny wzrost rdr. wyniósł 5,4%, czyli mniej niż w całym zeszłym miesiącu i tyle samo co w październiku. Eksperci tłumaczą, że sieci handlowe wyhamowały z podwyżkami, by nie odstraszać klientów przed świętami.

Tradycyjny „okres promocji”

W zeszłym miesiącu zakupy żywności, napojów bezalkoholowych i alkoholowych oraz pozostałego asortymentu zdrożały średnio o 5,5% rdr. Tak wynika z raportu pt. „Indeks Cen w Sklepach Detalicznych”. Zestawiono ze sobą ponad 92 tys. cen detalicznych z przeszło 46 tys. sklepów. Dla porównania, wzrost rdr. (wyliczony wg tej samej metodologii) w październiku wyniósł 5,4%, a we wrześniu – 4,9%.

– Listopadowy wzrost cen, choć wyższy niż poprzednie, został złagodzony przez działania promocyjne sieci handlowych i intensywną konkurencję cenową między dyskontami. Niemniej te czynniki miały charakter sezonowy, a ich wpływ na długoterminową dynamikę cen pozostaje ograniczony – komentuje dr Agnieszka Gawlik z Uniwersytetu WSB Merito.

Do tego oszacowano, że w pierwszych dziewięciu dniach grudnia br. ceny w sklepach detalicznych wzrosły rdr. o 5,4%, a więc tak samo, jak w październiku br. Autorzy raportu zauważają, że sieci handlowe delikatnie wyhamowały z podwyżkami, by nie zniechęcać Polaków do bożonarodzeniowych zakupów. Widzą też więcej akcji promocyjnych niż przed poprzednimi świętami. I dodają, że w sklepach z pewnością byłoby drożej, gdyby nie ww. czynniki.

– Dwa ostatnie miesiące roku to tradycyjny okres promocji, w którym sprzedawcy chcą złapać jak największą część rynku świątecznego. Natomiast, według mnie, dane nie wskazują na to, by przeceny były mocniejsze niż rok wcześniej. Dynamika roczna podwyżek w sklepach nieznacznie wzrosła i było to zgodne z moimi oczekiwaniami – zaznacza Marcin Luziński, ekonomista z Santander Bank Polska.

W listopadzie br. na 17 monitorowanych kategorii wszystkie zdrożały rdr. W październiku jeden segment był na minusie. – Ostatni wynik jest efektem szerokiej presji inflacyjnej, która dotyka praktycznie wszystkie segmenty rynku. Mamy do czynienia ze wzrostem cen energii, surowców i wynagrodzeń. Konsumenci skupiają się na podstawowych artykułach, co podnosi ich ceny. Do tego wiele produktów podrożało już w listopadzie z powodu zwiększonego popytu przedświątecznego – mówi dr Piotr Arak, główny ekonomista VeloBanku.

Najbardziej drożejące kategorie

Po raz trzeci z rzędu na pierwszej pozycji w rankingu drożyzny znalazły się warzywa ze średnim wzrostem o 16,6% rdr. Ale poprzednio mniej podrożały, bo o 11,1% rdr. – Listopad to okres, w którym kończą się zbiory warzyw sezonowych w Polsce, a dostępne na rynku produkty pochodzą głównie z magazynów, chłodni lub importu. Wyższe koszty przechowywania i transportu wpływają na wzrost cen. Poza tym należy pamiętać o znacząco niższych zbiorach warzyw w tym roku – dodaje dr Agnieszka Gawlik.

Na drugim miejscu są art. tłuszczowe (masło, margaryna, olej itd.) ze średnią podwyżką o 10,4% rdr. W październiku podrożały rdr. o 6,9%. Jak podkreśla dr Justyna Rybacka z Uniwersytetu WSB Merito, w tej kategorii ponownie odczuwamy wzrost cen masła. Borykają się z tym też inne państwa europejskie. Przyczyniają się do tego rosnące ceny surowca, transportu i opakowań oraz koszty pracy.

– Producenci w tym roku realizowali strategię dostosowywania się do konsumpcji serów. Tymczasem wyższe koszty produkcji mleka, spowodowane złą pogodą, uderzyły w rynek masła. Zmiana klimatu i zmniejszona produkcja globalna, m.in. w Nowej Zelandii, doprowadziły do tego, że jego ceny wszędzie biją rekordy. A przed świętami Polacy kupują więcej masła niż zwykle – wyjaśnia ekspert VeloBanku.

Z kolei ekonomista z Santander Bank Polska informuje, że w tym roku dobrze wygląda podaż roślin oleistych, zatem ceny olejów roślinnych powinny pozostać konkurencyjne w stosunku do masła. – Prawdopodobnie konsumenci zmniejszą konsumpcję tego tłuszczu, co wymusi spadek cen. Zakładam jednak, że przetwórcy masła zwiększą jego produkcję, a to podbije ceny innych przetworów mlecznych – prognozuje Marcin Luziński.

W TOP3 drożyzny są też słodycze i desery ze średnią podwyżką o 10,2% rdr. W październiku podrożały rdr. o 10,4%. – To głównie efekt wzrostu cen czekolady. W tym roku bardzo mocno zdrożało kakao, co wynikało ze słabych zbiorów w Ghanie. Natomiast solidnie wygląda podaż cukru. Moim zdaniem, to będzie ograniczało tendencje wzrostowe na rynku słodyczy – uspokaja ekspert.

Czwartą pozycję w rankingu ma nabiał. Podrożał o 8,1% rdr. Poprzednio odnotował wzrost rdr. o 7,2%. – Mamy słabe dostawy nabiału z Nowej Zelandii i rosnący popyt w Azji. Polskiemu producentowi opłaca się eksportować nabiał i przez to podnosić jego ceny na rodzimym rynku, a zimą podaż mleka jest mniejsza – zwraca uwagę główny ekonomista VeloBanku.

TOP5 najbardziej drożejących kategorii zamykają owoce ze wzrostem o 7,4% rdr. W październiku zdrożały rdr. o 9,9%. – Krajowe zbiory są niemal o 1/5 mniejsze niż w 2023 roku. Niższa podaż skutkuje wyższymi cenami. Zakładam, że obserwowany ostatnio spadek dynamiki wzrostu cen jest przejściowy i w kolejnych miesiącach może ona ponownie wzrosnąć – ostrzega Marcin Luziński.

Mniejsze skoki na portfele

Z kolei najmniej ze wszystkich kategorii zdrożały karmy dla zwierząt, bo tylko o 0,2% rdr. W październiku były na minusie, tj. 0,4% rdr. – Wyniki tej kategorii to pochodna cen mięsa. Dodatkowo zeszłoroczne wysokie podwyżki już i tak znacząco podbiły ceny produktów dla pupili. Wówczas uwzględniono w nich rosnące opłaty za prąd – przypomina dr Justyna Rybacka.

Na przedostatniej pozycji widać produkty sypkie (cukier, mąka, sól itd.) ze wzrostem o 0,4% rdr. W październiku odnotowały podwyżkę o 7,8% rdr. – Ustabilizowały się ceny zbóż po ich znaczących wzrostach w ubiegłym roku. Cukier jest tańszy niż rok temu, ale utrzymujące się obawy dotyczące perspektyw produkcji w Brazylii w sezonie 2024/25 lekko podniosły jego wartość w ostatnim czasie – tłumaczy dr Arak.

Trzecia od końca jest chemia gospodarcza ze wzrostem o 0,6% rdr. Miesiąc wcześniej podrożała rdr. o 1,2%. Wyżej w rankingu są art. dla dzieci ze zwyżką o 2,3% rdr. W październiku odnotowały podwyżkę o 1,5% rdr. – Ta kategoria jest bardzo szeroka. W przypadku żywności i soków szczególne znaczenie mają rosnące ceny opakowań, warzyw i owoców. Natomiast w kwestii jednorazowych pieluch dla niemowląt istotny jest wzrost kosztów pulpy drzewnej do produkcji tego dobra – stwierdza dr Rybacka.

Na piątej pozycji od końca są dodatki spożywcze (musztardy, ketchupy, majonezy itd.) ze średnim wzrostem o 2,4% rdr. Poprzednio podrożały rdr. o 5,1%. Uzupełniając, po środku rankingu jest 7 kategorii. Wśród nich widać napoje z podwyżką rdr. na poziomie 7,1%, pieczywo – 6,9%, ryby – 5,5%, środki higieny osobistej – 4,9%, wędliny – 4,2%, mięso – 2,8%, a także używki – 2,6%.


(MN, Grudzień 2024 r.)

© MondayNews Polska/ materiał prasowy

Odporność segmentu przemysłowo-logistycznego na rynku nieruchomości inwestycyjnych

Rynek przemysłowo-logistycznyJak pokazuje raport za III kwartał 2024 roku „At a Glance. Rynek powierzchni przemysłowo-logistycznych w Polsce” autorstwa BNP Paribas Real Estate Poland, sektor stabilizuje się po intensywnych zmianach ostatnich lat i są sygnały wskazujące na jego dalszy rozwój. W trzecim kwartale 2024 roku rynek pozostawał stabilny, bez gwałtownych zmian w podaży, popycie czy wskaźniku pustostanów.

Czynniki gospodarcze a rozwój sektora

Wzrost pod koniec września inflacji bazowej do 4,9% w porównaniu z ubiegłym rokiem oraz spadek sprzedaży detalicznej o 3% rok do roku (według GUS) wpłynęły na sektor e-commerce, który obok logistyki stanowi kluczowego najemcę magazynów. Wpływa to na sytuację rynku przemysłowo-logistycznego.

Deweloperzy powierzchni przemysłowo-logistycznych nadal zachowują ostrożność w zakresie inwestycji spekulacyjnych, koncentrując się głównie na projektach, w których mają już częściowo zakontraktowanych najemców. Całkowity zasób projektów będących w trakcie budowy na koniec września osiągnął wartość 1,94 mln m kw., z czego ponad połowa powierzchni (53%) jest już zabezpieczona umowami najmu – wskazuje Martyna Kajka, Dyrektor, Dział Powierzchni Przemysłowych i Logistycznych, BNP Paribas Real Estate Poland.

W okresie lipiec-wrzesień 2024 r. najwięcej powierzchni przemysłowo-logistycznej w budowie znajdowało się w strefach: Dolny Śląsk (522 tys. m kw.), Warszawa II (308 tys. m kw.) oraz Górny Śląsk (295 tys. m kw.).

Jak pokazują analitycy, pomimo wyzwań związanych z globalnym spowolnieniem gospodarczym i spadkiem podaży nowych obiektów, polski rynek powierzchni przemysłowo-logistycznych wykazuje dużą odporność. Czynniki takie jak stabilizacja wskaźnika pustostanów, rosnący popyt oraz atrakcyjność Polski jako destynacji dla logistyków i przemysłu, wskazują na dalszy pozytywny rozwój sektora.

Źródło: BNP Paribas Real Estate Poland
[fragment artykułu]
materiał prasowy

Informacja o podmiotach gospodarki narodowej wpisanych do rejestru REGON wg GUS

markus-spiske-484245-unsplashGłówny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport „Informacja o podmiotach gospodarki narodowej wpisanych do rejestru REGON – listopad 2024”.

Jak informuje GUS, według stanu na koniec listopada 2024 roku do rejestru REGON wpisanych było 5 299,1 tys. podmiotów gospodarki narodowej. W listopadzie zarejestrowano 28,6 tys. nowych podmiotów tj. o 11,5% mniej niż miesiąc wcześniej.

W porównaniu do poprzedniego miesiąca w listopadzie zmniejszyła się liczba nowych podmiotów dokonujących rejestracji (o 11,5%). Odnotowano mniej rejestracji dla spółek handlowych (o 20,9%) oraz osób fizycznych prowadzących działalność gospodarczą (o 11,4%). – podsumowuje GUS.

Źródło: GUS.

Na co Gen Z wydaje najwięcej?

Jakub CzarzastyInny tryb pracy, różne priorytety i decyzje zakupowe. Nie ulega wątpliwości, że pokolenie Z, czyli grupa osób urodzonych między 1997 a 2012 rokiem, znacząco różni się od poprzedzających je Millenialsów. Choć przylgnęło do nich określenie najbardziej „spłukanej” generacji, to według prognoz, już w 2030 roku będą oni największą siłą napędową na rynku. Szacuje się, że ich siła nabywcza wyniesie wówczas 12 bilionów dolarów1. Warto wiedzieć, na co dziś Gen Z najchętniej wydaje swoje pieniądze – to cenne informacje nie tylko w kontekście zbliżających się świąt!

Zetki to obecnie niemal 25% światowej populacji2. Najmłodsi przedstawiciele tego pokolenia chodzą jeszcze do szkół podstawowych, najstarsi jednak zakładają rodziny i coraz pewniej czują się na rynku pracy. Kupując produkty i wybierając usługi, kierują się zupełnie innymi kryteriami niż ich rodzice czy dziadkowie. By dotrzeć do tej tak licznej i różnorodnej grupy odbiorców, warto poznać ich nawyki konsumenckie, wartości, które są dla nich ważne i kanały sprzedaży, z jakich korzystają.

Wartości, jakość i autentyczność

Dla większości przedstawicieli pokolenia Z kluczowe znaczenie ma jakość. Wybierają oni produkty, które powstają z wysokiej klasy materiałów, są ekologiczne, zgodne z ideą zrównoważonego rozwoju i wytwarzane w etyczny sposób (np. cruelty free). Równie ważna jest dla nich autentyczność – młodzi konsumenci szybko zauważają, gdy firma jedynie mówi o określonych wartościach, ale nie realizuje ich w praktyce. Okazuje się jednak, że czynnikiem, który nadal najczęściej decyduje o zakupie, jest… cena. Warto pamiętać o tym, że Zetki to wciąż ludzie młodzi, którzy nie zawsze mogą sobie pozwolić na duże wydatki, dlatego przystępna cena jest dla nich kluczowa.

Technologia, zdrowie i wellness

Jak czytamy w raporcie Spend Z. Gen Z changes everything – wśród najczęściej kupowanych przez młodych ludzi produktów dominują m.in. urządzenia mobilne oraz zestawy słuchawkowe. Elektronika wyprzedziła w ich przypadku sprzęt AGD, którego nabywcami są częściej starsze pokolenia3.

Drugą, równie ważną, grupą produktów i usług, na którą osoby z pokolenia Z wydają swoje pieniądze, są te związane z szeroko pojętym zdrowiem, wyglądem i wellness. Młodzi ludzie coraz chętniej korzystają m.in. z pomocy lekarzy, usług trenerów personalnych czy instruktorów jogi. Kupują też specjalistyczne kosmetyki – najchętniej te o naturalnym składzie i neutralnym zapachu oraz produkty żywnościowe wolne od sztucznych składników czy o niskiej zawartości cukru. Eksperci szacują, że trend ten będzie rósł z czasem. Przedstawiciele Gen Z, w miarę jak będą stawali się coraz starsi, zaczną sięgać po nowe grupy produktów, takie jak probiotyki czy artykuły dla dzieci.

Zetki inwestują także w gadżety, które mają im pomóc w codziennym dbaniu o kondycję i zdrowie – np. opaski liczące kroki i mierzące ciśnienie krwi. Korzystają również z licznych aplikacji mobilnych monitorujących aktywność fizyczną oraz technologicznych udogodnień wspierających szybkość i sprawność wykonania usługi oraz zapłacenia za nią.

– Przedstawiciele pokolenia Z nie mają ochoty na podpisywanie stosu dokumentów, skanowanie ich czy wysyłanie pocztą. W doświadczeniu z marką cenią sobie wykorzystanie najnowszych technologii – wolą potwierdzić umowę za pomocą SMS-a, a swoją tożsamość odciskiem palca czy zdjęciem twarzy – mówi Jakub Czarzasty, CEO LM PAY S.A., lidera wśród płatności odroczonych w branży health & beauty.

– To na takie udogodnienia warto zwracać uwagę, dostosowując swoje usługi do młodych odbiorców. Z doświadczenia wiem, że biurokracja, którą znają starsi konsumenci, dla Zetek jest dużą barierą – podkreśla ekspert.

Konsumenci XXI wieku

Jak na pokolenie „urodzone ze smartfonem w dłoni” przystało, Gen Z używa wszystkich udogodnień technologicznych, które ułatwiają im zakupy lub korzystanie z usług. Młodzi ludzie są m.in. grupą najczęściej decydującą się na płatności odroczone.

– Jak wynika z raportu przygotowanego na nasze wewnętrzne potrzeby – stomatologia zachowawcza, estetyczna, a także okulistyka i zabiegi medycyny estetycznej to usługi, za które nasi młodzi klienci najczęściej decydują się odroczyć płatność. Rośnie także popularność zabiegów weterynaryjnych – mówi Jakub Czarzasty. – Już od kilku lat obserwujemy, że przedstawiciele pokolenia Z cenią sobie wykonanie zabiegu tu i teraz i zapłacenie za niego w dogodnym dla nich czasie lub rozłożenie danej kwoty na raty. Analizując nasze wewnętrzne dane, mogę stwierdzić, że w przyszłości trend CNPL (Care Now, Pay Later) stanie się jeszcze bardziej popularny – dodaje ekspert.

By skutecznie dotrzeć do Zetek, warto nie tylko podkreślać ważne dla nich wartości, ale także zadbać o najwyższy standard obsługi, dostosowany do ich potrzeb. Kluczowe znaczenie ma tu wykorzystanie technologii, udogodnień oraz różnych kanałów komunikacji – media społecznościowe to podstawa. Warto też pamiętać, że pokolenie Z ma ogromny wpływ na nawyki starszych konsumentów, którzy również coraz chętniej kupują zdrowsze produkty, opinii o usługach szukają w internecie, a opłaty za droższe usługi rozkładają na raty.

1 Spend Z. Gen Z changes everything. Global Gen Z spending report.
2 Tamże.

3 Tamże.

materiał prasowy

Aż 12 mld złotych strat w przemyśle drzewnym

austin-smart-70350-unsplashPolski przemysł drzewny, reprezentowany przez firmy i organizacje branżowe skupione wokół wspólnej inicjatywy Koalicja na Rzecz Polskiego Drewna, skierował list otwarty do premiera z apelem o pilne podjęcie działań w celu przeciwdziałania kryzysowi, w jakim znalazł się jeden z najważniejszych sektorów polskiej gospodarki.

Przemysł drzewny odgrywa bardzo istotną rolę w polskiej gospodarce i w budowaniu krajowego PKB. W rekordowym 2022 roku udział sektora leśno-drzewnego oszacowano na 8,5% PKB (liczone metodą wydatkową). Przemysł drzewny to około 40 000 przedsiębiorstw, tworzących blisko 350 000 bezpośrednich miejsc pracy, zlokalizowanych w terenach o niskim uprzemysłowieniu. Polski przemysł drzewny – skupiający producentów mebli, płyt, opakowań drewnianych, podłóg drewnianych, celulozy i papieru – zajmuje czołową pozycję w Unii Europejskiej pod względem produkcji i eksportu.

Obecnie najważniejszym zagrożeniem dla przemysłu drzewnego jest ograniczanie dostępności głównego surowca – drewna. Wprowadzone w styczniu 2024 roku przez Ministerstwo Klimatu
i Środowiska moratorium na pozyskiwanie drewna, wyłączanie kolejnych obszarów leśnych z użytkowania już ograniczyło dostępność tego kluczowego surowca dla przemysłu drzewnego.

Dwie edycje Ogólnopolskiej Narady o Lasach, które zostały zorganizowane tak, aby udowodnić tezę MKiŚ o konieczności wyłączenia 20% powierzchni Lasów Państwowych ze zrównoważonej gospodarki leśnej, nie uwzględniły opinii naukowców, przyrodników, jak również przemysłu. Nie przeprowadzono analiz skutków finansowych oraz społecznych ograniczenia pozyskania drewna.

Przedsiębiorcy podkreślają, że nie zostały opracowane koncepcje działań minimalizujących negatywne skutki społeczno-gospodarcze wynikające z ograniczenia pozyskania drewna. A powinny zostać one wdrożone najpóźniej równolegle z podejmowanymi działaniami ochronnymi, skutkującymi ograniczeniami podaży drewna.

„Jako przemysł drzewny popieramy ochronę przyrody. Jesteśmy świadomi zmian klimatycznych oraz konieczności wprowadzenia zmian w gospodarce leśnej. Jednakże zmiany powinny przebiegać w sposób ewolucyjny, a nie rewolucyjny, po uwzględnieniu opinii naukowców, leśników, samorządowców, zakładów usług leśnych, przemysłu drzewnego i ekologów. Niestety Ogólnopolska Narada o Lasach nie spełniła tego warunku” – piszą w liście do premiera przedsiębiorcy.

Wyłączenia lasów z użytkowania, które są planowane przez MKiŚ w 2025 roku, spowodują ograniczenie podaży drewna aż o 3 mln m3. Tym samym wpływy Lasów Państwowych spadną (wg szacunków LP) o prawie 1 mld zł. Natomiast straty przemysłu drzewnego wyniosą ok. 12 mld zł. Straty te będą się powiększały w następnych latach, gdyż wyłączanie kolejnych obszarów ma być kontynuowane.

Warto podkreślić, że większość firm należąca do przemysłu drzewnego zlokalizowana jest na obszarach wiejskich lub w małych miejscowościach, będąc często głównym pracodawcą zatrudniającym niejednokrotnie całe rodziny. W tym roku w samej tylko branży meblarskiej ponad 200 firm ogłosiło zakończenie działalności, co przekłada się na utratę miejsc pracy przez tysiące osób.

Ograniczenie dostępu do drewna będzie przyczyną upadku wielu przedsiębiorstw,
w szczególności małych i średnich. Spowoduje utratę miejsc pracy i w konsekwencji poważny uszczerbek w przychodach budżetu państwa pochodzących w znacznej mierze z eksportu,
np. mebli. Już teraz wstępne szacunki pokazują, że w 2024 roku wolumen wyprodukowanych
w Polsce mebli spadnie o 6%, a zyski firm zmaleją o blisko 20%. Rentowność firm z sektora meblarskiego w tym roku zmaleje z 6,4% do ok 5,2%. Po dwóch kwartałach w 2024 r. wynik finansowy netto branży meblarskiej był niższy o blisko 190 mln złotych r/r, a wpływy z podatku dochodowego do budżetu spadły o 10% w porównaniu do roku 2023. Jak widać, przykład samej tylko branży meblarskiej pokazuje ogromną skalę problemu.

Drewno, będące odnawialnym, ekologicznym i strategicznym zasobem, powinno odgrywać fundamentalną rolę w funkcjonowaniu polskiej gospodarki. Jako surowiec o ujemnym śladzie węglowym, drewno skutecznie zastępuje materiały kopalne w budownictwie i innych branżach, przyczyniając się do zmniejszenia emisji CO2. Wprowadzane przez MKiŚ ograniczenia stoją
w sprzeczności m.in. z Unijna Dyrektywą w sprawie poprawy charakterystyki energetycznej budynków. Wszystkie nowe budynki publiczne muszą mieć zerowe emisje od 1 stycznia 2028 r.,
a od 1 stycznia 2030 r. wszystkie pozostałe nowe budynki. Takie wymogi spełnia obecnie jedynie budownictwo drewniane!

„Apelujemy do Pana Premiera o zrewidowanie obecnej polityki MKiŚ dotyczącej pozyskiwania drewna, która doprowadzi do likwidacji dużej części polskiego przemysłu drzewnego. Potrzebujemy zdecydowanych działań na rzecz ochrony miejsc pracy i rozwoju polskiej gospodarki” – piszą przedsiębiorcy i pytają: „Czy w obecnej sytuacji, gdy nasz kraj musi ponosić zwiększone wydatki m.in. na obronność i usuwanie skutków powodzi, stać nas na ograniczenie niebagatelnych przychodów, jakie przemysł drzewny wnosi do budżetu państwa, a także na wydatki na wypłatę zasiłków pracownikom, którzy stracą pracę?”

Autor: Koalicja na Rzecz Polskiego Drewna (to porozumienie, którego celem jest ochrona i wspieranie rozwoju polskiego przemysłu drzewnego oraz promowanie zrównoważonego wykorzystania zasobów naturalnych. Koalicję tworzą organizacje i podmioty, które reprezentują przemysł meblarski, tartaczny, płytowy i papierniczy).

materiał prasowy

GUS: Rozkład wynagrodzeń w gospodarce narodowej w czerwcu 2024 roku

fabian-blank-78637-unsplash
Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował informację nt rozkładu wynagrodzeń w gospodarce narodowej.

GUS opublikował raport, który dotyczy czerwca br. Jego nazwa to „Rozkład wynagrodzeń w gospodarce narodowej w czerwcu 2024 roku”. Jak informuje GUS, w  czerwcu 2024 r. mediana wynagrodzeń miesięcznych brutto w gospodarce narodowej była niższa o 19,2% od przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia brutto.
Mediana wynagrodzeń w gospodarce narodowej w czerwcu 2024 r. wyniosła 6507,39 zł, co znaczy, że połowie zatrudnionych zostało wypłacone wynagrodzenie nie wyższe niż ta kwota, a druga połowa otrzymała wynagrodzenie nie niższe. – podsumowuje Główny Urząd Statystyczny.

Źródło: GUS.

Prezydent Andrzej Duda podpisał nowelizację podatku od nieruchomości

uscisk reki
Prezydent Andrzej Duda podpisał nowelizację podatku od nieruchomości. Zmiany wejdą w życie 1 stycznia 2025 r. Chodzi o ustawę o zmianie ustawy o podatku rolnym, ustawy o podatkach i opłatach lokalnych oraz ustawy o opłacie skarbowej.

Według ustawodawcy celem nowych rozwiązań ma być ujednolicenie i uproszczenie obowiązujących opłat, przy jednoczesnym zachowaniu ich wysokości. Rządzący zapewniają, że na nowych przepisach nikt nie powinien stracić, ale eksperci podatkowi ostrzegają, że raczej nie będzie to możliwe. Zwracają oni bowiem uwagę, że zapisy ustawy wzbudzają liczne wątpliwości co do opodatkowania na niekorzyść podatników… a zwłaszcza przedsiębiorców.

Nowa definicja budynku wzbudza szereg kontrowersji

Szczególne kontrowersje wywołuje zawarta w ustawie nowa definicja budynku, która zakłada opodatkowanie go jako tzw. całości techniczno-użytkowej, to znaczy razem z instalacjami i urządzeniami mu towarzyszącymi (dotychczas pozostawały one poza zakresem opodatkowania). Tak sformułowany przepis będzie skutkował ryzykiem uznania za budowlę wszystkich jej części technicznych, czyli np. elementów sieciowych, myjni, zbiorników, dystrybutorów na stacjach paliw itp.

– Wobec tak nieprecyzyjnych zapisów, automatycznie rodzi się cały szereg wątpliwości i pytań, które rodzaje urządzeń towarzyszących, będzie od tej pory należało uznawać za budowle i uiszczać od nich nakazaną opłatę. Taka sytuacja wzbudza niepokój wielu firm, które obawiają się dodatkowych kosztów. Są to przede wszystkim przedsiębiorstwa posiadające rozbudowane instalacje przemysłowe czy też takie, które prowadzą magazyny, albo pneumatyczne, przenośne hale namiotowe lub też zajmują się transportem i dystrybucją różnego rodzaju kontenerów – mówi Magdalena Martynowska-Brewczak, Członek Zarządu eFaktor S.A., który specjalizuje się w finansowaniu MSP.

Obserwatorzy zwracają uwagę, że ustawa nie precyzuje również, kto ostatecznie miałby definiować co takim budynkiem jest, a co nie jest. W przepisach jest bowiem jedynie mowa, że dodatkowemu opodatkowaniu nie podlegać będą obiekty „niezbędne” do funkcjonowania danego budynku. To również otwiera wiele „furtek”, które w konsekwencji mogą okazać się niekorzystne dla przedsiębiorców. Rodzi się bowiem również pokrewne pytanie – kto będzie bowiem definiował czy dane urządzenie jest czy nie jest dla danego przedsiębiorstwa niezbędne?

Czy fotowoltaika będzie jeszcze opłacalna?

Te właśnie zapisy jeszcze na etapie projektu budziły szczególne obawy wśród firm zajmujących się montażem instalacji fotowoltaicznych, a także wśród przedsiębiorców, którzy taką inwestycję planują. W ostatecznej wersji ustawy ustalono, że wszelkie systemy energii odnawialnej takiej jak: elektrownia wiatrowa, elektrownia jądrowa, elektrownia fotowoltaiczna czy biogazownia będą opodatkowane jedynie w zakresie ich części budowlanych.

– Likwidacja tych nieścisłości wydaje się jak najbardziej słuszna. Łatwo bowiem wyobrazić sytuację, w której przedsiębiorca rezygnuje z zakupu urządzeń, mogących dla jego firmy wytwarzać tańszą energię, właśnie dlatego, że będzie musiał regularnie płacić od nich dodatkowy podatek. Już dziś inwestycja w fotowoltaikę należy do kosztownych i zwrot przynosi dopiero po pewnym czasie. – dodaje Magdalena Martynowska-Brewczak, eFaktor.

Pozytywny sygnał dla raczkujących OZE

Uściślenie przepisów to pozytywny sygnał dla samej branży fotowoltaicznej i jej pokrewnych. Pozwoli to podatnikom lepiej ocenić czy i o jakiej mocy instalacje OZE mogą montować na swoich obiektach. Jasne przepisy pozwolą także uniknąć zawirowań i trudności w tym segmencie.

– Musimy pamiętać, że pewna część obrotu w sektorze OZE to także różnego rodzaju dotacje rządowe, na których zwrot trzeba czekać czasem miesiącami. Przepisy dorzucające kolejne obciążenia podatkowe mogłyby być dla tych firm zabójcze. A funkcjonowanie w tej branży i tak nieustannie zmusza je do poszukiwania rozwiązań, pozwalających zwiększać płynność w oczekiwaniu na rozliczenie dotacji – analizuje Magdalena Martynowska-Brewczak, eFaktor.

Podobnie ma się sytuacja z urządzeniami do produkcji ciepła, które do tej pory uznawane były za element składowy budynku. Jeśli byłby one uznane za oddzielne budowle, i obłożone kolejnymi opłatami, wówczas stałyby się mniej atrakcyjną inwestycją. Wyłączenie z zapisów także tych obiektów jest konsekwentnym następstwem dotychczasowej polityki.

Na koniec sierpnia 2024 r. moc zainstalowana OZE zwiększyła się do 18 GW w porównaniu do sierpnia 2023 r. (dane Agencja Rynku Energii). Największym odnawialnym źródłem energii elektrycznej jest obecnie słońce, a na drugim miejscu jest wiatr. Łączna moc zainstalowana wszystkich źródeł energii elektrycznej w Polsce wyniosła w sierpniu br. 70 GW z tego 31,5 GW przypada na odnawialne źródła energii (45%).

Autorka: Magdalena Martynowska-Brewczak, Członek Zarządu eFaktor S.A.

Źródło: Brandscope
materiał prasowy

Ministerstwo potwierdza. W 2025 r. może dojść do zmiany przepisów ws. ulgi IP Box

resort-finansow
Według danych z Ministerstwa Finansów, ponad 7,5 tys. podatników skorzystało z ulgi IP Box w zeznaniu podatkowym za ubiegły rok. Nieznacznie więcej takich przypadków było w rozliczeniach za 2022 rok. Jak podkreślają znawcy tematu, ustawowe kryteria mocno ograniczają liczbę podmiotów, które mogłyby zastosować to rozwiązanie. Jednocześnie odnoszą się do pojawiających się opinii o niejasnych przepisach, jak i o ryzyku ewentualnej kontroli podatkowej. Obecnie trwają wewnątrzresortowe konsultacje projektu ustawy o zmianie ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych, ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych oraz niektórych innych ustaw. Dalsze procedowanie jest zaplanowane na początek przyszłego roku. Natomiast sami eksperci proponują zmiany. Wspominają też o potrzebie szerszej edukacji wśród przedsiębiorców.

Wybierają ulgę IP Box

Jak wynika z danych udostępnionych przez Ministerstwo Finansów, według stanu na 2 grudnia 2024 roku, w zeznaniach podatkowych za 2023 rok z ulgi IP Box skorzystało dokładnie 7371 podatników PIT i 179 rozliczających CIT. To nieznacznie mniej niż w rozliczeniu za 2022 rok, kiedy było to odpowiednio 7369 oraz 199. Filip Smakowski, radca prawny z Mariański Group, zaznacza, że przepisy o ww. uldze dotyczą bardzo wąskiego rodzaju przychodów. Z tego rozwiązania mogą bowiem korzystać ci podatnicy, którzy prowadzą działalność badawczo-rozwojową i której efektem są określone prawa własności intelektualnej. To mocno ogranicza liczbę podmiotów, które spełniałyby ustawowe kryteria.

– Podatnicy decydują się na ulgę IP Box, ponieważ pozwala ona zmniejszyć efektywne opodatkowanie dochodów z działalności innowacyjnej nawet do 5%. To przekłada się na oszczędności rzędu dziesiątek, a nawet setek tysięcy złotych rocznie poprzez częściowy zwrot zapłaconego podatku w trakcie roku. Jest to szczególnie atrakcyjne dla programistów i osób w IT, które tworzą nowe rozwiązania lub ulepszają istniejące technologie – komentuje Aleksandra Borowska, ekspert ds. ulgi IP Box w Pravna.pl.

Jak przekonuje Filip Smakowski, przewaga w liczbie podatników PIT korzystających z ulgi względem tych rozliczających CIT wynika z dwóch podstawowych faktów. Osoby fizyczne będące twórcami oprogramowania w ogromnej większości rozliczają się na zasadach B2B, a więc prowadzą JDG. Jeśli nie decydują się na ryczałt od przychodów ewidencjonowanych, to naturalną opcją staje się dla nich ulga IP Box. Z kolei spółki rzadziej wybierają ulgę, ponieważ te mniejsze korzystają już z relatywnie niskiej stawki podatku CIT wynoszącej 9%. Mimo że ona jest wyższą stawką podatku względem dochodów z IP Box, to jednak pozwala na proste rozliczenie bez konieczności wdrażania ulgi. Ponadto, takie spółki mają często gorszy wskaźnik nexus do ulgi, ponieważ nabywają prawa własności intelektualnej od twórców, stąd też korzyści są mniejsze.

– Z ulgi IP Box korzysta znacznie więcej podatników PIT niż CIT, ponieważ od lat mamy do czynienia z faktyczną dewastacją podatku dochodowego od osób prawnych, np. z likwidacją zeznań miesięcznych. On jest poza przedmiotem zainteresowania kontrolerskiego. W efekcie podatnik płaci tyle, ile chce. Ponadto, istnieje paleta przywilejów podatkowych, które są mniej rygorystyczne niż ten wynikający z IP Box. Według mnie, jest to po prostu nieudana koncepcja – mówi prof. Witold Modzelewski, były wiceminister finansów.

Ulga IP Box obowiązuje od 2019 roku. W rozliczeniu właśnie za ten rok skorzystało z niej 6152 podatników PIT i 75 rozliczających CIT. Za 2020 rok było to odpowiednio 8281 i 123, a za 2021 rok – 9771 i 185. Jak stwierdza Aleksandra Borowska, 3 lata temu mieliśmy nietypową sytuację. Wiele osób zmieniło formy opodatkowania z powodu zmian w prawie, co zwiększyło liczbę beneficjentów IP Box. Dynamiczny rozwój sektora IT także odegrał tutaj sporą rolę. Ulga B+R, choć istotna, raczej nie wpłynęła na ten wzrost, bo wtedy jeszcze nie była tak powszechnie wykorzystywana w połączeniu z IP Box.

– Liczbę podatników korzystających z ulgi IP Box najbardziej ograniczyło wprowadzenie korzystnych dla programistów zmian w ryczałcie od przychodów ewidencjonowanych. Od 2022 roku mogą oni bowiem korzystać z opodatkowania swoich przychodów stawką 12% i nie muszą prowadzić rozliczeń ulgi ani ewidencji wymaganej dla celów IP Box. Stawka ryczałtowa jest też stosowana już od uzyskania pierwszego przychodu, a ulga IP Box rozliczana jest dopiero w zeznaniu rocznym – dodaje radca prawny z Mariański Group.

Wizja kontroli i zmian

W przestrzeni publicznej pojawiają się opinie, że część podatników rezygnuje ze skorzystania z ulgi IP Box ze względu na niejasne przepisy. Ponadto nie brakuje komentarzy, że zastosowanie tej preferencji może oznaczać pewną kontrolę podatkową.

– Pomogliśmy ponad 4 tys. programistów uzyskać ulgę. Z naszej analizy wynika, że IP Box nie zwiększa ryzyka kontroli podatkowej. Najczęściej mamy do czynienia z czynnościami sprawdzającymi, które są mniej formalne niż klasyczna kontrola podatkowa. Do tego właściwie są mało dolegliwe dla podatnika. W ich trakcie urząd skarbowy analizuje dokumentację rozliczeniową, weryfikuje ewidencję IP Box i sprawdza, czy ulga została prawidłowo zastosowana. Jeśli dokumentacja jest prowadzona prawidłowo, a ewidencja IP Box kompletna, postępowanie przed urzędem skarbowym to raczej formalność – informuje ekspertka z Pravna.pl.

Projekt ustawy o zmianie ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych, ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych oraz niektórych innych ustaw jest wpisany do Wykazu prac legislacyjnych i programowych Rady Ministrów pod nr UD116. Obecnie trwają wewnątrzresortowe konsultacje projektu. Dalsze procedowanie jest zaplanowane na początek przyszłego roku. W opinii Filipa Smakowskiego, przydałyby się przynajmniej wyjaśnienia w formie interpretacji ogólnej Ministra Finansów, w której organy podatkowe zostałyby ukierunkowane na właściwe interpretowanie przepisów. Dotyczy to głównie kwestii prowadzenia ewidencji rachunkowej albo wytyczenia czytelnej granicy przy wytworzeniu własności intelektualnej dla programowania i modyfikacji programów (tj. zmiany kodu źródłowego).

– Ulga IP Box przyczynia się nie tylko do poprawy sytuacji przedsiębiorców, ale także do tworzenia nowych miejsc pracy i zwiększania dynamiki rozwoju technologicznego w kraju. Jakiekolwiek zmiany ograniczające dostępność tej ulgi mogłyby zahamować ten rozwój, szczególnie w branżach, które są kluczowe dla polskiej gospodarki. Obecny system, choć wymaga precyzyjnej dokumentacji, skutecznie motywuje do innowacji – dodaje Aleksandra Borowska.

Jak przekonuje ekspert z Mariański Group, ewentualne zmiany nie powinny być ukierunkowane na ograniczenie kręgu osób mogących skorzystać z tej ulgi. A temu miała służyć niedawna jeszcze propozycja resortu finansów. Zakładano, że podatnik, który zechce skorzystać z IP BOX, będzie musiał zatrudniać przynajmniej trzech pracowników na umowę o pracę przez 300 dni w roku.

– Jeżeli władza chce zwiększyć zainteresowanie korzystaniem z ulg podatkowych, to musi w sposób konsekwentny i skuteczny zwalczać nielegalną ucieczkę od opodatkowania. Natomiast dzisiaj za pisanie przepisów odpowiadają tzw. ludzie z rynku, a więc pochodzący z biznesu związanego z unikaniem opodatkowania. Część podatników nie czuje potrzeby skorzystania z ulgi takiej jak IP Box, skoro może w sposób mniej ryzykowny uniknąć opodatkowania – twierdzi prof. Witold Modzelewski.

Jednak ekspertka z Pravna.pl uważa, że kluczem do tematu nie jest dywagowanie, kto z kim pisze ustawy – choć jest to też ważny aspekt, tylko dostępność pełnej i rzetelnej informacji o samej uldze i skutkach jej użycia. Dlatego trzeba postawić na szerszą edukację. I przede wszystkim na to, żeby przedsiębiorcy lepiej rozumieli cały mechanizm działania tej czy innej ulgi. Inaczej nic się w tej materii dobrego nie będzie miało szansy wydarzyć.

(MN, Grudzień 2024 r.)
© MondayNews Polska / materiał prasowy

Wskaźniki zielonej gospodarki w Polsce 2024 wg GUS

g-crescoli-365895-unsplash
Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport pt. „Wskaźniki zielonej gospodarki w Polsce 2024”.

Jak informuje GUS, w 2023 r. odnotowano w Polsce wzrost wskaźnika produktywności zasobów o 12,7% w stosunku do roku poprzedniego. W 2023 r. całkowita wartość zielonych zamówień publicznych zmniejszyła się o 30,6% w porównaniu z poprzednim,  2022 r. Przeciętna wielkość ekologicznego gospodarstwa rolnego wyniosła 28,5 ha i była najwyższa od 2000 r. – podsumowuje GUS.
Informacja została opublikowana na oficjalnej stronie internetowej Głównego Urzędu Statystycznego.

Źródło: GUS.

Rachunki leśne w Polsce w 2022 roku wg GUS

okularyGłówny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport „Rachunki leśne w Polsce w 2022 roku”.

Jak podaje GUS, według metodologii Europejskich Rachunków Leśnych (EFA), wartość produkcji globalnej działu leśnictwo i pozyskiwanie drewna w Polsce w 2022 r. wyniosła 36,6 mld zł i w stosunku do roku poprzedniego zwiększyła się o 41,6% (w cenach bieżących). Wysoki wzrost wartości produkcji globalnej, podobnie jak wartości gruntów leśnych i drzewostanów, wynikał głównie ze wzrostu cen drewna.
W końcu 2022 roku powierzchnia gruntów leśnych w Polsce wyniosła 9476,9 tys. ha. W ciągu roku zwiększyła się o 9,4 tys. ha. – podsumowuje Główny Urząd Statystyczny.
Pełna treść raportu dostępna jest na oficjalnej stronie internetowej Głównego Urzędu Statystycznego.

Źródło: GUS.

Szybki szacunek wskaźnika cen towarów i usług konsumpcyjnych w listopadzie 2024 roku wg GUS

helloquence-61189-unsplash
Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport o nazwie „Szybki szacunek wskaźnika cen towarów i usług konsumpcyjnych w listopadzie 2024 roku”.

GUS opublikował nowy raport dotyczący szybkiego szacunku wskaźnika cen towarów i usług konsumpcyjnych. Jest to raport za listopad br. Jak informuje GUS, ceny towarów i usług konsumpcyjnych według szybkiego szacunku w listopadzie 2024 r. w porównaniu z analogicznym miesiącem ub. roku wzrosły o 4,6% (wskaźnik cen 104,6). Natomiast w stosunku do poprzedniego miesiąca wzrosły o 0,4% (wskaźnik cen 100,4).

Źródło: GUS.

GUS: Nakłady inwestycyjne oraz środki trwałe w gospodarce narodowej w 2023 roku

ben-rosett-10614-unsplashGłówny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport o nazwie „Nakłady inwestycyjne oraz środki trwałe w gospodarce narodowej w 2023 roku”.

Jest to raport za 2023 rok. Jak informuje GUS, dynamika nakładów inwestycyjnych w gospodarce narodowej wzrosła w porównaniu z rokiem poprzednim o 8,1%. Natomiast wartość środków trwałych brutto w cenach stałych uległa wzrostowi o 4,1%.
Raport został opublikowany na oficjalnej stronie internetowej Głównego Urzędu Statystycznego.

Źródło: GUS.

Przeszło 78 proc. pracujących Polaków odczuwa przynajmniej jeden z symptomów wypalenia zawodowego

mobbing-pracaObecnie 78,3% pracujących i dorosłych Polaków doświadcza co najmniej jednego symptomu z tzw. puli wypalenia zawodowego. 15,6% nie odczuwa tego. Z kolei 6,1% nie potrafi się określić w tej kwestii. Najczęściej ankietowani wskazują na długotrwałe i silne poczucie zmęczenia lub wyczerpania i braku energii, które trwa, pomimo odpoczynku. I nie jest związane z żadną chorobą. Na drugim miejscu w zestawieniu znalazł się brak satysfakcji z pracy i motywacji do działania. Na trzeciej pozycji widać zwiększenie dystansu do pracy – negatywne odczucia lub cynizm w stosunku do niej. Takie konkluzje płyną z raportu pt. „Polacy na granicy wypalenia zawodowego”.

Niedawno zapytano ponad tysiąc pracujących Polaków o to, czy obserwują u siebie objawy wypalenia zawodowego. Badani mogli wybrać symptomy spośród 14 możliwości. I tak 78,3% ankietowanych przyznało, że widzi u siebie co najmniej jeden z nich. Dominowało wskazanie długotrwałego i silnego poczucia zmęczenia, wyczerpania i braku energii, trwającego pomimo odpoczynku i niezwiązanego z żadną chorobą – 43,4%. Na drugim miejscu w zestawieniu znalazł się brak satysfakcji z pracy i motywacji do działania – 25,2%, a na trzecim – zwiększony dystans do pracy (negatywne odczucia lub cynizm w stosunku do wykonywanej pracy) – 20,8%. Z kolei 15,6% respondentów nie doświadczyło żadnego z 14 symptomów, a 6,1% nie potrafiło się określić.

– Kluczowym aspektem diagnostycznym dla syndromu wypalenia jest odczuwanie chronicznego stresu w miejscu pracy. Na tym koncentruje się definicja WHO. Przez lata badania psychologiczne wskazywały, że jest to psychofizyczne i emocjonalne wyczerpanie, dystansowanie się i wycofywanie się z kontaktu, czyli tzw. depersonalizacja oraz obniżony poziom satysfakcji z życia zawodowego, niezadowolenie ze swoich dokonań. O ile możemy wyodrębniać wiele symptomów, które wypalenie mogą sygnalizować, o tyle czarny charakter pozostaje jeden. To chroniczny stres w środowisku zawodowym – mówi Anna Mistewicz, psychoterapeutka i ekspertka Pracodawców RP.

Z kolei dr Milena Gojny-Zbierowska, psycholog i adiunkt na Uniwersytecie Ekonomicznym w Katowicach, zastrzega, że identyfikowanie u siebie jednego z symptomów wypalenia zawodowego to za mało, by móc powiedzieć, że ktoś faktycznie na nie cierpi. Oczywiście takiego sygnału nie należy ignorować. Trzeba mieć na uwadze, że odczuwanie spadku energii, wydajności swojej pracy czy większego zmęczenia może być chwilowe i związane z czynnikami również pozazawodowymi. Natomiast Katarzyna Lorenc, ekspertka z Business Centre Club (BCC) ds. rynku pracy oraz zarządzania i efektywności pracy, informuje, że dopiero przy kilku współwystępujących objawach możemy mówić o symptomach wypalenia.

– Należy pamiętać, że stopni wypalenia jest kilka, a receptą na pierwszy poziom jest odpoczynek i zrównoważenie aktywności w sferach zawodowych z prywatnymi. Niewątpliwie przybywa osób sfrustrowanych pracą i przeciążonych z nią. Obserwujemy to jako pracodawcy i wiele firm podejmuje działania profilaktyczne oraz udziela wsparcia. Paradoksem jest to, że w czasach, gdy praca jest bardziej dostępna niż wcześniej, a stanowiska są lepiej opłacane i zaopatrzone w wiele udogodnień, w tym benefity, oznaki wypalenia są coraz powszechniejsze – twierdzi Katarzyna Lorenc.

Podobne badanie zostało przeprowadzone na początku listopada 2021 roku. Wówczas o symptomach wypalenia zawodowego mówiło 65,3% respondentów. 27% nie doświadczyło żadnych z tego typu objawów, a 7,7% nie potrafiło tego określić. Wyniki najnowszej edycji badania wskazują na pogorszenie się sytuacji. Michał Pajdak z platformy ePsycholodzy.pl wymienia okoliczności, które mogły do tego doprowadzić. Chodzi o wybuch wojny w Ukrainie, rosnące ceny i poczucie niepewności. To wszystko mogło skutkować tym, że coraz więcej osób odczuwa przytłoczenie obowiązkami zawodowymi.

– Wielu ludziom brakuje odpowiedniej regeneracji psychicznej i fizycznej. Niedobory snu, brak ruchu, niewystarczająca liczba przerw mogą przyczynić się do przeciążenia organizmu i umysłu. Tempo współczesnego życia, w tym oczekiwanie natychmiastowej reakcji, konieczność szybkiego podejmowania decyzji, mogą wyczerpywać zasoby psychiczne. Wiele osób odczuwa chroniczne zmęczenie, wynikające z próby nadążenia za wszystkim – komentuje psycholog Michał Murgrabia.

Do tego Anna Mistewicz jest zdania, że w obliczu rosnącego problemu pracodawcy mają szczególną rolę do odegrania. Ze względu na to, jak delikatny jest ten temat, odpowiednia reakcja wymaga od nich dużej sprawności komunikacyjnej. – Bazujemy na rozmowie, diagnozie problemu i poszukiwaniu rzeczywistych przyczyn. Pracodawcy powinni powstrzymać się od postawy oceniającej. Każdy z nas pewnie pamięta sytuacje, gdy w stwierdzeniu „ech, ten to się już wypalił” towarzyszyło lekceważące machnięcie ręką. Szczęśliwie zmienił się poziom kultury w środowisku zawodowym i coraz większa rola kładziona jest na psychoedukację pracowników. Brak reakcji to oczywiste ryzyko straty na wszelkich możliwych poziomach, tj. zaangażowania, wiarygodności i wyników – wyjaśnia ekspertka z Pracodawców RP.

Natomiast dr Milena Gojny-Zbierowska podkreśla, że problem wypalenia zawodowego nie wiąże się tylko z liczbą przepracowanych godzin. Do tego dochodzą takie czynniki, jak charakter pracy, atmosfera, relacje ze współpracownikami oraz z przełożonymi. Sami pracownicy coraz mocniej podkreślają też potrzebę poczucia sensu.

– Mając poczucie bezsensu pracy, często odwlekamy realizację zadań, jesteśmy zdemotywowani. Zamiast zrobić coś w kilka godzin, rozciągamy to na dni. Dlatego rozwiązanie, w którym – o ile to możliwe – jesteśmy rozliczani z zadań, a nie z czasu, jaki na nie poświęcamy, może motywować do szybszego wywiązywania się z obowiązków. Satysfakcja z pracy zależy m.in. od jej charakteru i od naszego poczucia wpływu na nią. W zapobieganiu wypaleniu ważniejsze więc niż skracanie tygodnia pracy jest umożliwienie pracownikom wykorzystania ich talentów, tak by mogli rozwijać się i rozkwitać – uważa psycholog z Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach.

Jednocześnie Katarzyna Lorenc ma wrażenie, że część pracowników i ekspertów rynku pracy popełnia błąd, gdyż oczekują, że praca zawsze będzie przyjemnością. To – w jej opinii – pomylenie celów i ról. Przyjemność jest funkcją konsumpcji, ale niekoniecznie pracy, w której do satysfakcji dochodzimy innymi drogami, np. poczuciem sensu czy wywiązywania się z zadań.

– To oczekiwanie, że ma być łatwo i przyjemnie, najlepiej bez brania odpowiedzialności, prowadzi nas wprost na manowce. W skomplikowanym świecie praca jest trudniejsza. Wymaga większej współpracy, a my zdystansowaliśmy się od siebie. Potrzeba sporów, by szukać rozwiązań, a my chcemy, żeby zawsze było miło oraz z dużą ilością pochwał. Wydaje mi się, że w pracy brniemy w ślepą uliczkę. Nie do końca wiadomo, czy iść za trendem „przyjemności w pracy”, bo tego chcą pracownicy, czy iść pod prąd, by odnaleźć satysfakcję i dumę. A może to wszystko da się połączyć? – podsumowuje ekspertka z BCC.

(MN, Grudzień 2024 r.)
© MondayNews Polska / materiał prasowy

Wstępny szacunek produktu krajowego brutto w III kwartale 2024 roku wg GUS

analizaGłówny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport „Wstępny szacunek produktu krajowego brutto w III kwartale 2024 roku”.

Jak informuje GUS, produkt krajowy brutto (PKB) niewyrównany sezonowo w 3 kwartale 2024 r. zwiększył się realnie o 2,7% rok do roku wobec wzrostu o 0,5% w analogicznym kwartale 2023 r. (w cenach stałych średniorocznych roku poprzedniego).
W 3 kwartale 2024 r. realny PKB wyrównany sezonowo (w cenach stałych przy roku odniesienia 2020) zmniejszył się o 0,1% w porównaniu z poprzednim kwartałem i był wyższy niż przed rokiem o 1,7%.
Realny PKB niewyrównany sezonowo (w cenach stałych średniorocznych roku poprzedniego) zwiększył się o 2,7% w porównaniu z 3 kwartałem roku poprzedniego. – podsumowuje Główny Urząd Statystyczny.

Źródło: GUS.

Działalność gospodarcza przedsiębiorstw z kapitałem zagranicznym w 2023 roku

adeolu-eletu-38649-unsplashGłówny Urząd Statystyczny (GIS) opublikował raport Działalność gospodarcza przedsiębiorstw z kapitałem zagranicznym w 2023 roku.

Jak informuje GUS, w 2023 roku działalność gospodarczą w Polsce prowadziło 25,0 tys. przedsiębiorstw z kapitałem zagranicznym, a wartość ulokowanego w nich kapitału zagranicznego wyniosła 262,4 mld zł. Ponad połowa (50,1%) kapitału zagranicznego była ulokowana w podmiotach zatrudniających 250 i więcej osób. Najwięcej podmiotów działało w handlu; naprawie pojazdów samochodowych (23,0%), a najwięcej kapitału zagranicznego (37,0%) zaangażowano w przetwórstwie przemysłowym.
Pełna treść raportu dostępna jest na oficjalnej stronie internetowej Głównego Urzędu Statystycznego.

Źródło: GUS. 

Rekordowy budżet na ochronę zdrowia w Polsce nie zatrzymał fali restrukturyzacji

mari-helin-tuominen-38313-unsplashRekordowy budżet na ochronę zdrowia w Polsce, który w 2024 roku sięgnął 190 miliardów złotych, nie zatrzymał fali restrukturyzacji w sektorze medycznym. Liczba przedsiębiorstw poszukujących ochrony przed upadłością rośnie, a dla wielu firm restrukturyzacja staje się jedyną drogą do przetrwania na coraz bardziej wymagającym rynku.

Fala restrukturyzacji w polskiej ochronie zdrowia

W 2024 roku w Polsce otwarto 97 postępowań restrukturyzacyjnych w sektorze medycznym, co stanowi istotny wskaźnik dla firm poszukujących ochrony przed upadłością. Przedsiębiorstwa z tej branży, zwłaszcza mniejsze placówki prywatne, podejmują te działania, aby poprawić swoją sytuację finansową i dostosować się do zmieniających się warunków rynkowych. Koszty operacyjne rosną, a presja regulacyjna i konkurencja na rynku usług medycznych wciąż się nasila – zauważa Patryk Kruczek, adwokat i doradca restrukturyzacyjny z kancelarii Kruczek+Partnerzy – restrukturyzacja staje się dla wielu firm jedynym sposobem na przetrwanie w obliczu narastających trudności finansowych – dodaje.

Rekordowy budżet nie powstrzymuje trudności

Jak pokazują dane z najnowszego raportu MGBI, sektor medyczny w Polsce zmaga się z licznymi problemami finansowymi. Mimo rekordowego wzrostu budżetu na ochronę zdrowia, który w 2024 roku osiągnął 190 miliardów złotych, branża nadal boryka się z rosnącymi kosztami, niedoborami kadrowymi oraz presją regulacyjną. Dla wielu firm medycznych restrukturyzacja staje się jedynym sposobem na poprawę płynności finansowej i przetrwanie trudnego okresu. Dane z uwzględnieniem PKD pokazują, że w ostatnim roku liczba postępowań restrukturyzacyjnych w branży medycznej wzrosła znacząco, szczególnie w obszarach: „Praktyki lekarskiej specjalistycznej”, „Praktyki lekarskiej ogólnej” oraz „Opieki dziennej nad dziećmi”, gdzie liczba restrukturyzacji wzrosła odpowiednio o 33%, 25% i 50%.

Firmy walczą o przetrwanie mimo umiarkowanej liczby upadłości

Wzrost dotyczy również liczby przedsiębiorstw składających wnioski o restrukturyzację, co potwierdza narastające trudności finansowe w sektorze. „Praktyka lekarska specjalistyczna” odnotowała wzrost liczby wniosków o ponad 50%, podczas gdy w „Praktyce pielęgniarek i położnych” liczba ta wzrosła o 40%. Segmenty takie jak „Praktyka lekarska ogólna” i działalność fizjoterapeutyczna zanotowały wzrost liczby wniosków odpowiednio o 30% i 25%. Warto jednak zauważyć, że liczba postanowień o ogłoszeniu upadłości w branży medycznej pozostała na podobnym poziomie – w 2023 roku ogłoszono 6 takich upadłości, a w 2024 roku było ich 5. Te dane wskazują, że dzięki rosnącej liczbie restrukturyzacji, wiele firm szuka sposobów na uniknięcie upadłości. Już dziś możemy prognozować, że w przyszłym roku dane te wzrosną – podsumowuje mecenas Patryk Kruczek. Dzięki zastosowaniu środków restrukturyzacyjnych polskie firmy medyczne starają się przetrwać trudny okres i sprostać wyzwaniom rynku. Jednak skala restrukturyzacji pokazuje, że przed branżą stoi długa droga do stabilizacji – podsumowuje.

Źródło: Kancelaria Kruczek+Partnerzy
materiał prasowy

Wyniki finansowe przedsiębiorstw niefinansowych wg GUS

rawpixel-com-603645-unsplashGłówny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport „Wyniki finansowe przedsiębiorstw niefinansowych w okresie styczeń-wrzesień 2024 roku”.

Jak czytamy w raporcie GUS, w okresie styczeń-wrzesień 2024 roku wyniki finansowe badanych przedsiębiorstw niefinansowych były znacznie niższe od uzyskanych rok wcześniej. Pogorszeniu uległy wskaźniki ekonomiczno-finansowe. Nakłady inwestycyjne były niższe o 7,5% od notowanych w okresie styczeń-wrzesień 2023 roku (kiedy miał miejsce wzrost o 11,5%).

Przychody ogółem były niższe o 3,5% od osiągniętych rok wcześniej, a koszty ich uzyskania spadły o 2,1%. Pogorszył się wskaźnik poziomu kosztów z 94,3% przed rokiem do 95,7%. Przychody netto ze sprzedaży produktów, towarów i materiałów spadły o 3,7%, a koszty tej działalności – o 2,6%. – podsumowuje Główny Urząd Statystyczny.

Pełna treść raportu dostępna jest na oficjalnej stronie internetowej GUS.

Źródło: GUS.

Dynamika sprzedaży detalicznej w październiku 2024 roku wg GUS

ibrahim-rifath-789914-unsplash
Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport „Dynamika sprzedaży detalicznej w październiku 2024 roku”.

Sprzedaż detaliczna[1] w cenach stałych w październiku 2024 r. była wyższa niż przed rokiem o 1,3% (wobec wzrostu o 2,8% w październiku 2023 r.). W porównaniu z wrześniem 2024 r. notowano wzrost sprzedaży detalicznej o 7,8%. W okresie styczeń-październik[2] 2024 r. sprzedaż wzrosła r/r o 2,4% (wobec spadku o 2,6% w analogicznym okresie 2023 r.).
Pełna treść raportu dostępna jest na oficjalnej stronie internetowej GUS.

[1] Dane dotyczą przedsiębiorstw handlowych i niehandlowych o liczbie pracujących powyżej 9 osób. Grupowania przedsiębiorstw dokonano na podstawie PKD 2007, zaliczając przedsiębiorstwo do określonej kategorii według przeważającego rodzaju działalności, zgodnie z aktualnym w omawianym okresie stanem organizacyjnym. Odnotowane zmiany (wzrost/spadek) dynamiki sprzedaży detalicznej w poszczególnych grupach rodzajów działalności przedsiębiorstw mogą zatem również wynikać ze zmiany przeważającego rodzaju działalności przedsiębiorstwa oraz zmian organizacyjnych (np. połączenia przedsiębiorstw). Nie ma to wpływu na dynamikę sprzedaży detalicznej ogółem.
[2] W danych narastających uwzględniono korekty dokonane przez jednostki sprawozdawcze.

Źródło: GUS.

Podczas zeszłorocznego Black Friday najwięcej konsumentów polowało na rabaty w wysokości 40-50%

infografika-black-fridayZ najnowszego sondażu wynika, że podczas zeszłorocznego Black Friday najwięcej konsumentów polowało na rabaty w wysokości 40-50%. Tak zadeklarowało 23,1% ankietowanych. 19,8% badanych wskazało przedział 50-60%, a 16,2% respondentów – pułap 30-40%. W tym roku również Polacy przeważnie chcą skorzystać z obniżek cen o 40-50%, ale już więcej osób o tym mówi – 24,5%. Głównie dotyczy to konsumentów z niedużych miast. Do tego widać, że 19,7% kupujących chce upolować upust wielkości 50-60%, a 14,6% oczekuje zniżki rzędu 30-40%. Od zeszłego roku nie zmieniło się to, że promocje poniżej 10% są najmniej interesujące.

Z badania UCE RESEARCH i Grupy Offerista wiadomo, na jak wysokie obniżki z okazji Black Friday w zeszłym roku najbardziej polowali Polacy. Uczestnicy sondażu mieli do wyboru 10 odpowiedzi, w tym 9 przedziałów, zaczynając od upustu do 10%, a kończąc na rabacie przekraczającym 80%. Najwięcej osób, tj. 23,1% ankietowanych, zadeklarowało 40-50%. Pułap 50-60% podało 19,8% badanych, a 30-40% – 16,2% respondentów. Natomiast w badaniu przeprowadzonym jesienią 2023 roku najwięcej wskazań dotyczyło 40-50% – 23,8%, 30-40% – 19,3%, a także 50-60% – 16,3%.

– W tym roku Polacy nieco agresywniej niż rok temu podejdą do poszukiwania rabatów podczas Black Friday. Zresztą bardzo podobnie to wygląda na co dzień, podczas szukania promocji sklepowych na art. pierwszej potrzeby. I nie chodzi tylko o osoby mające mniej pieniędzy. Podobne mechanizmy widać wśród rodaków, którzy relatywnie zarabiają najwięcej. Jeszcze 4-5 lat temu konsumenci z najwyższymi dochodami korzystali z promocji sporadycznie i bez większych emocji. Teraz ta grupa także oszczędza – zauważa Robert Biegaj, współautor badania i ekspert rynku retailowego z Grupy Offerista.

Jak dodają autorzy badania z UCE RESEARCH, chociaż sklepowe reklamy „krzyczą”, że promocje są duże, to w praktyce tak nie jest. Klienci doskonale wiedzą, że rabaty powyżej 50% są często mało realne do osiągniecia, nawet gdy sklepy tak to komunikują. – Z reguły w Black Friday oferowane są końcówki serii bądź artykuły, które na co dzień nie schodzą. A jak już trafi się coś naprawdę z wyższej półki, to z reguły promocja jest mocno limitowana i trzeba mieć dużo szczęścia, aby dojść do etapu faktycznego zakupu – przekonuje Robert Biegaj.

Z badania wiadomo też, na jak wysokie obniżki z okazji Black Friday w tym roku będą Polacy najbardziej polować. Uczestnicy sondażu mieli do wyboru takie same odpowiedzi, jak w przypadku zeszłorocznych zakupów. Najwięcej wskazań dotyczy rabatów w wysokości 40-50% – 24,5%. W TOP3 widać też upust wielkości 50-60% – 19,7%, a także 30-40% – 14,6%. Natomiast rok temu przeważnie deklarowano chęć upolowania rabatu w wysokości 50-60% – 21,9%, 40-50% – 20,5%, jak również 30-40% – 14,5%.

– Oczekiwania konsumentów zawsze są wysokie i to w głównej mierze za sprawą samych retailerów, którzy od lat prowadzą agresywną komunikację. Co rusz prześcigają się na slogany, który z nich jest tańszy. Ale w praktyce obniżki nie są zbyt atrakcyjne, pomimo tak dużej i napompowanej oprawy marketingowej. Polacy to wiedzą i nie chcą dawać się nabierać. W mojej ocenie, obecnie obniżki na Black Friday średnio oscylują wokół 20-30%. I wciąż nie jest u nas tak jak w USA, gdzie rabaty są duże i panuje prawdziwe zakupowe szaleństwo – wyjaśnia ekspert z Grupy Offerista.

Ponadto analitycy z UCE RESEARCH zwracają uwagę na to, że od 1 stycznia 2023 roku obowiązuje dyrektywa Omnibus. – W mojej ocenie, to jeszcze bardziej obnaża problemy z oferowaniem krzykliwych rabatów podczas Black Friday. Wcześniej dość powszechną praktyką było to, że najpierw sklep podwyższył cenę, a następie w krótkim czasie ją obniżył, żeby wykazać atrakcyjny rabat. Teraz konsument od razu może to wychwycić, bo sprzedawca na etykiecie musi podać najniższą cenę z ostatnich 30 dni i tę bezpośrednią przed obniżką – komentuje Biegaj.

W tym roku rabatu w wysokości 40-50% częściej oczekują kobiety niż mężczyźni (25,9% vs. 23%). Ponadto w ten sposób wypowiadają się głównie osoby w wieku 18-24 lat (wśród nich 33%), niepodające wysokości miesięcznego dochodu netto (40%), z wykształceniem średnim (26,6%), a także z miast liczących 20-49 tys. mieszkańców (28,4%).

– Różnica pomiędzy kobietami a mężczyznami jest dość niewielka, choć klientki z reguły dokonują zakupów bardziej świadomie od mężczyzn. Z kolei młode osoby zupełnie nie są tutaj zaskoczeniem, ponieważ w Black Friday to właśnie ta grupa ma największy udział. Tak więc i ten przedział stricte to odzwierciedla – mówi współautor badania.

Na końcu zestawienia dotyczącego zeszłorocznego polowania na okazje są takie odpowiedzi, jak rabat do 10% – 1,1%, powyżej 80% – 2,9%, a także 70-80% – 3,8%. W tym roku również na ostatnim miejscu w rankingu jest upust do 10% – 0,8%. Wyżej widać brak zdecydowania w kwestii wysokości oczekiwanego rabatu – 3,9%, a także przedział 10-20% – 4,3%.

– Obniżki do 10% są dla konsumentów praktycznie niezauważalne. Trzeba również pamiętać o tym, że od wielu lat retailerzy niemal codziennie przyzwyczają klientów do wysokich upustów. Walczą też mocno komunikacyjnie, żeby te przekazy rabatowe były bardzo atrakcyjne. Dlatego pułap 10% naprawdę na nikim nie robi już wrażenia. Nawet przedział 10-20% nie jest zachętą, tym bardziej że w Black Friday chodzi o duże obniżki, bo taki jest właśnie sens tej corocznej akcji handlowej. Stąd też ww. zakresy znalazły się na samym końcu zestawienia. I raczej to nikogo nie powinno dziwić – podsumowuje Robert Biegaj.

Opis metody badawczej

Badanie zostało przeprowadzone w dniach 06-07.11.2024 metodą CAWI (Computer Assisted Web Interview) przez UCE RESEARCH i Grupę Offerista na próbie 1007 dorosłych Polaków w wieku 18-80 lat.

Źródło: UCE GROUP LTD. Sp. z o.o.
materiał prasowy

Rosnące koszty prowadzenia działalności i składki ZUS-owskie bolączką małych przedsiębiorców

liczenie-zl (1)
Rosnące koszty prowadzenia działalności gospodarczej są obecnie największą obawą mikro i małych przedsiębiorstw, o czym informuje blisko 37% z nich. Z kolei niespełna 30% wskazań dotyczy podnoszenia składek na ZUS, a przeszło 27% – nierzetelnych kontrahentów. W czołowej piątce zestawienia znajdują się też takie zagrożenia, jak utrata płynności finansowej oraz wzrost podatków i nakładanie dodatkowych danin. Natomiast najmniej lęków wzbudza kwestia niestabilności politycznej. Do tego widać, że tylko 2,5% badanych stwierdza, iż niczego się nie boi.

Z najnowszego raportu pt. „Obawy i lęki mikro oraz małych firm w Polsce” wiemy, czego obecnie najbardziej obawiają się mikro i małe przedsiębiorstwa. 36,7% uczestników ankiety przeprowadzonej w czwartym kwartale br. wskazuje ogólnie rosnące koszty prowadzenia działalności gospodarczej. Swoje opinie wyraziło 617 reprezentantów firm, które w dniu badania nie zatrudniały więcej niż 50 osób. Do tego ich zeszłoroczny obrót lub całkowity bilans roczny nie przekroczył 10 milionów euro.

– Rok 2024 to największe w historii wzrosty kosztów pracy. Na to wpłynęła m.in. dwukrotna podwyżka płacy minimalnej, a za nią poszły w górę wynagrodzenia w gospodarce. Trudno znaleźć przedsiębiorcę, który tego nie odczuł. Ponadto doszło do największego w historii wzrostu kosztów energii. Już dziś mamy najdroższy prąd w Europie. Nawet jeśli firma zawarła umowę długoterminową, to w jakiejś mierze dotknęły ją te zmiany. Nawarstwienie się tych dwóch elementów sprawia, że pierwsza pozycja wśród obaw nie jest dla mnie zaskoczeniem, zwłaszcza że w prognozach widzimy dalszy wzrost kosztów pracy i prądu, choć nieco wolniejszy – komentuje ekonomista Marek Zuber z Akademii WSB.

Jak podkreśla Grzegorz Kostrzewa, współautor ww. raportu z kancelarii restrukturyzacyjnej ProPrawni, koszty wpływają bezpośrednio na rentowność i stabilność finansową firm, zwłaszcza tych mniejszych, które dysponują ograniczonymi zasobami. Według eksperta, każdy, kto prowadzi biznes, zdaje sobie sprawę z tego, że koszty energii, surowców oraz wynagrodzeń mogą gwałtownie wzrosnąć i są trudne do przewidzenia oraz kontrolowania. Taki stan rzeczy będzie prowadził do konieczności oceny zasadności dalszego prowadzenia działalności gospodarczej.

– Rosnące koszty działalności to groźny problem dla najmniejszych firm, bo duże łatwiej sobie z tym radzą ze względu na efekt skali. Dlatego też niektóre państwa wspierają mikroprzedsiębiorstwa. Tak jest np. we Francji, gdzie pomoc obejmuje zawody wymierające, a więc m.in. szewców, zegarmistrzów czy krawców. Robi się to, aby najmniejsze podmioty mogły przetrwać. Takie podejście ma uzasadnienie ekonomiczne. Gdyby bowiem np. szewc zamknął swój zakład, to mógłby stać się bezrobotnym z prawem do zasiłku. A jeśli zatrudniał pracowników, to i oni dostaliby takie świadczenie – mówi prof. Elżbieta Mączyńska, ekonomistka i prezes honorowa Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego.

Na drugim miejscu w rankingu obaw mikro i małych przedsiębiorców widzimy podnoszenie składek na ZUS – 29,5%, a na trzecim – nierzetelnych kontrahentów – 27,2%. Grzegorz Kostrzewa zaznacza, że dla wielu przedsiębiorców ww. składki stanowią istotną część szerokiej kategorii kosztów prowadzonej działalności gospodarczej. Jak zaznacza współautor raportu, szacuje się, że w Polsce JDG prowadzi ponad 1,7 mln osób, z których nawet 40-45% nie zatrudnia pracowników. Dla takich przedsiębiorców wprowadzenie zmian w obliczaniu wysokości składki zdrowotnej powoduje znaczne zmniejszenie rentowności biznesu.

– Im jest nam trudniej, tym mamy większe problemy w płatnościach, również do swoich kooperantów. W ubiegłym roku obserwowaliśmy takie zjawisko, w bieżącym również mamy z nim do czynienia. Wprawdzie wzrost gospodarczy jest lepszy, ale niestety rosnące koszty doprowadziły do tego, że sytuacja w wielu branżach wcale się nie poprawiła względem 2023 roku, a w niektórych nawet się pogorszyła. To sprawia, że pojawiają się zupełnie słuszne obawy o nierzetelnych kontrahentów – stwierdza Marek Zuber.

Z kolei na czwartej pozycji wśród obaw znajduje się utrata płynności finansowej – 20,5%. Czołową piątkę zamyka zaś podnoszenie podatków i nakładanie dodatkowych danin – 18,1%. Jak podkreśla prof. Mączyńska, każda firma ma bieżące zobowiązania niezbędne do prowadzenia działalności. Brak środków na ich uregulowanie jest dla mikroprzedsiębiorstwa niebezpieczną sytuacją. W skrajnym przypadku grozi to bankructwem. Wtedy problemy z uzyskaniem zapłaty mają np. pracownicy i kontrahenci. Bywa, że mamy do czynienia z efektem domina, tzn. utrata płynności finansowej jednej firmy powoduje takie trudności innego podmiotu.

– Jeśli nieco ponad 18% uczestników sondażu obawia się podnoszenia podatków i nakładania dodatkowych danin, to nie jest to duża grupa. Ci, którzy wybrali tę odpowiedź, mają takie obawy z ostatnich lat. Wówczas żyliśmy w gospodarce, w której podejmowano działania pod hasłem „Obniżamy podatki”. Oczywiście, robiono tak, ale przeważnie dla niewielkiej grupy. W zamian za to wprowadzano różnego rodzaju opłaty i parapodatki, a przykładem tego jest zmiana sposobu rozliczania składki zdrowotnej. Dziś pewnie nikt nie podniesie podatków, bo to byłoby polityczne samobójstwo. Natomiast parapodatki nie są już tak bardzo bezpośrednio widoczne dla sporej części społeczeństwa – dodaje ekspert z Akademii WSB.

Z przygotowanej listy obaw przedsiębiorcy najrzadziej wybierają odpowiedź dotyczącą niestabilności politycznej – 1,2%. Wyżej w rankingu widać kontakty z bankami lub leasingodawcami – 3,9%, wojnę na terytorium RP – 4,9%, a także biurokrację sprawozdawczą – 9,3%.

– Wymienione lęki to kwestie drugorzędne w porównaniu z bardziej bezpośrednimi wyzwaniami operacyjnymi. Dla mniejszych podmiotów gospodarczych kluczowe pozostają codzienne, namacalne trudności, związane z bieżącym prowadzeniem działalności, takie jak płynność finansowa, dostęp do rynku czy koszty operacyjne. One wywierają bezpośredni wpływ na zdolność firm do przetrwania na konkurencyjnym rynku – analizuje Grzegorz Kostrzewa.

Natomiast z raportu jeszcze wynika, że tylko 2,5% ankietowanych niczego się nie boi. Z kolei 4,1% respondentów stwierdza, że obawia się czegoś, co nie zostało uwzględnione przez autorów raportu, a 2,3% – nie potrafi się określić w tej kwestii. Ekspert z kancelarii ProPrawni zwraca uwagę na pierwszy wskazany tutaj wynik. Jego zdaniem, odzwierciedla on wysoki poziom niepewności i zagrożeń, z którymi aktualnie mierzy się ww. sektor przedsiębiorstw. Niski odsetek tych odpowiedzi wskazuje na to, że przedsiębiorcy funkcjonują w środowisku charakteryzującym się dużą zmiennością otoczenia makroekonomicznego. To wzmaga ich poczucie niepewności co do przyszłości.

– To nieco dziwna sytuacja, że przedsiębiorca niczego się nie obawia. To bowiem oznacza, że nie boi się ani konkurencji, ani żadnych zdarzeń nadzwyczajnych. Natomiast każdy biznes jest obarczony jakimś ryzykiem. Mam na myśli m.in. utratę płynności finansowej, niepowodzenie na rynku czy upadłość. Weźmy pod uwagę niedawną powódź. Czy na zalanych terenach można znaleźć przedsiębiorcę, który nie ucierpiał? Jeśli ktoś się nie boi, to może ma olbrzymie zaplecze finansowe lub jest skłonny dopłacać do biznesu – podsumowuje prof. Elżbieta Mączyńska.

(MN, Listopad 2024 r.)

© MondayNews Polska / materiał prasowy

Bezpieczne podróże w okresie świątecznym – o czym pamiętać zamawiając przewóz przez aplikacje?

Taxi_swieta
Święta Bożego Narodzenia to wyjątkowy czas, który często chcemy spędzić w gronie najbliższych. Aby móc się z nimi spotkać, niejednokrotnie musimy przemierzyć dziesiątki, a nawet setki kilometrów. Stres, trudne warunki atmosferyczne, pośpiech i rozmowy w tle nam tego nie ułatwiają. Dlatego coraz częściej decydujemy się na zlecanie świątecznych przejazdów kierowcom aplikacyjnym. Czym się kierować przy ich wyborze? Podpowiadamy.

Zdrowia, szczęścia, bezpieczeństwa

Okres świąteczny to czas wzmożonego ruchu na polskich drogach. Widać to nie tylko z pozycji kierowcy i pasażera, ale także w policyjnych statystykach, informujących o liczbie wypadków drogowych. Choć zimą staramy się jeździć ostrożniej, pod wpływem świątecznego stresu i pośpiechu częściej niż zwykle dochodzi do stłuczek.

– Ryzyko awarii pojazdu, wzmożony ruch, wszechobecny stres i brak czasu, a także większe prawdopodobieństwo kolizji – to wszystko sprawia, że w czasie świąt znacznie chętniej decydujemy się oddać w ręce doświadczonych kierowców. Chętniej wybieramy także podróże pociągiem, a przejazd z dworca zamawiamy w popularnych aplikacjach przewozowych. Korzystając z systemu ocen, możemy kierować się nie tylko ceną, ale także wybierać kierowców, którzy wzbudzają nasze pełne zaufanie – podkreśla Łukasz Witkowski, Co-founder Natviol, aplikacji rozliczeniowej dla kierowców i kurierów.

Bezpieczeństwo jest fundamentalną wartością dla zdecydowanej większości podróżujących. Aplikacje przewozowe mają obowiązek weryfikowania nie tylko uprawnień kierowców, ale także stanu technicznego samochodów, za pośrednictwem których świadczone są usługi przewozowe. Na bieżąco monitorowany jest także czas pracy wszystkich kierowców. Warto pamiętać, że w połowie roku nałożono na kierowców z aplikacji szereg dodatkowych obowiązków. To m.in. konieczność weryfikacji tożsamości, złożenie oświadczenia o niekaralności czy posiadanie prawa jazdy od co najmniej 12 miesięcy. Dodatkowo, operatorzy najpopularniejszych aplikacji regularnie przeprowadzają także szkolenia edukacyjne z zakresu podnoszenia standardu obsługi przejazdów, a wszyscy kierowcy rażąco łamiący obowiązujące przepisy są automatycznie blokowani. Dzięki temu każdy pasażer zyskuje pewność, że powierza swoje bezpieczeństwo, zdrowie i życie, w ręce zawodowca.

Święta – dla jednych dodatkowe wydatki, dla innych dodatkowe zarobki

Grudzień to czas, kiedy znacznie bliżej przyglądamy się zawartości swojego portfela. Rosnąca świadomość ekonomiczna i ekologiczna sprawiają, że coraz częściej ograniczamy korzystanie z własnego samochodu i coraz chętniej wybieramy współdzielone przejazdy aplikacyjne. W ten sposób nie tylko oszczędzamy nerwy, czas i pieniądze, ale także zyskujemy wolność spędzania świątecznego czasu na własnych zasadach.

– Święta Bożego Narodzenia oraz Sylwester to doskonały moment, by szybko i łatwo dorobić do budżetu, który często z końcem roku wydaje się być mniej lub bardziej nadszarpnięty – zaznacza Łukasz Witkowski z Natviol – Eksperci szacują, że w okresie świątecznym zapotrzebowanie na kierowców aplikacyjnych jest nawet o 80% wyższe w stosunku do dni powszednich. Warto pamiętać, że gorący sezon rozpoczyna się już w pierwszej połowie grudnia, kiedy większość firm organizuje świąteczne spotkania dla swoich pracowników.

Na rodzimym rynku transportowym nadal brakuje kierowców aplikacyjnych, dlatego większość pośredników oferuje dodatkowe zniżki ubezpieczeniowe w ramach bonusu do wynagrodzenia podstawowego. Warto zatem prześledzić dokładnie wszystkie warunki stawiane przez popularnych operatorów i pośredników oraz postawić na partnera, któremu nasz los nie jest obojętny. Nie tylko od święta.

O czym pamiętać, by bezpiecznie korzystać z przejazdów aplikacyjnych?

Wybierając swojego kierowcę – w czasie świąt i nie tylko – w pierwszej kolejności warto zwrócić uwagę na ogólnie dostępną ocenę jakości świadczonych przez niego usług. Rozpoczynając podróż z nieznanym kierowcom, warto pamiętać, że swoją własną postawą możemy wpłynąć na własne bezpieczeństwo. Utrzymujmy stały kontakt telefoniczny lub tekstowy z jedną z najbliższych nam osób, a także poinformujmy ją jakim samochodem i na jakiej trasie się poruszamy.

Każde niepokojące nas zachowanie kierowcy możemy zgłosić bezpośrednio pod numer alarmowy 112. Zwracajmy uwagę na dziwne pytania padające ze strony kierowcy i starajmy się nie podawać nikomu obcemu zbyt wielu informacji osobistych. Pamiętajmy, że każdy rodzaj kontaktu fizycznego to sytuacja alarmowa, dlatego starajmy się utrzymywać odpowiedni dystans. Nie przyjmujmy także od kierowcy jedzenia lub napojów, które mogły zostać „wzbogacone” o środki psychoaktywne wpływające na zdolność utrzymywania uwagi i kontroli.

Kwestia bezpieczeństwa pasażerów jest kluczowa dla wszystkich operatorów aplikacyjnych. W tym celu uruchamiane są specjalne zespoły pracowników, których zadaniem jest nieustanne trzymanie ręki na pulsie. Firmy aktywnie zachęcają pasażerów, by niezwłocznie alarmowali o wszelkich nieprawidłowościach i nadużyciach, nawet tych pozornie błahych i nieistotnych. W zamian za odpowiedzialną postawę nagradzają klientów atrakcyjnymi bonusami na kolejne przejazdy.

Nagrodą nie do przecenienia jest natomiast bezpieczeństwo – zarówno własne, jak i innych pasażerów. Dzięki wspólnemu zaangażowaniu i odpowiedzialności możemy minimalizować ryzyko zagrożeń, które mogą pojawić się podczas podróży. Wczesne zgłaszanie wszelkich nieprawidłowości pozwala operatorom aplikacji na szybkie reagowanie, co skutecznie podnosi poziom ochrony wszystkich użytkowników. Dbanie o bezpieczeństwo to wspólna sprawa, a każdy zgłoszony sygnał może przyczynić się do stworzenia bezpieczniejszego środowiska dla każdego pasażera.

Autor: Natviol
Źródło: Commplace Sp. z o. o. Sp. K. / materiał prasowy

Raport GUS: Budownictwo mieszkaniowe w okresie styczeń-październik 2024 roku

analiza
Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport o tytule „Budownictwo mieszkaniowe w okresie styczeń-październik 2024 roku”.

Jak czytamy w raporcie GUS, w okresie styczeń-październik 2024 roku oddano do użytkowania mniej mieszkań niż przed rokiem. Zwiększyła się z kolei liczba mieszkań, na których budowę wydano pozwolenia lub dokonano zgłoszenia z projektem budowlanym oraz liczba mieszkań, których budowę rozpoczęto.

Jak podkreśla GUS, są to dane wstępne – mogą ulec zmianie po opracowaniu danych ostatecznych.

Źródło: GUS.