Prezydent podpisał ustawę o zmianie ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym

lad_przestrzenny
Reforma ładu przestrzennego w Polsce stała się więc faktem. Uchwalona ustawa ujednolica, upraszcza i przyspiesza procedury dotyczące planowania przestrzennego w blisko 2500 gmin. Jakie konkretne zmiany wprowadza nowe prawo? Komentuje ekspert firmy doradczej Lege Advisors.

Jak pokazuje tegoroczny raport Najwyższej Izby Kontroli, obowiązujące od 20 lat przepisy „nie zapewniają racjonalnego kształtowania ładu przestrzennego w gminach i ich zrównoważonego rozwoju. W efekcie dochodzi do rozproszenia zabudowy, uszczuplenia terenów zielonych, a nawet do degradacji krajobrazu.” Ten chaos przestrzenny w Polsce generuje rocznie ponad 83 mld zł strat. Wchodzące w życie nowe prawo o ładzie przestrzennym ma tę sytuację uzdrowić.

Najważniejsze zmiany w prawie

Pierwsza istotna zmiana to w miejsce obecnie funkcjonującego studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego, wprowadzenie nowego narzędzia planistycznego – planu ogólnego. Obejmie on, podobnie jak studium, cały obszar gminy i w przeciwieństwie do studium, będzie stanowił akt prawa miejscowego.

– Zawarte w planie ogólnym ustalenia będą wiążące zarówno przy sporządzaniu planów miejscowych, jak i przy wydawaniu decyzji o warunkach zabudowy. Gminy mają czas do końca 2025 roku, aby uchwalić plany ogólne. – tłumaczy Maciej Semczak, ekspert ds. nieruchomości firmy doradczej Lege Advisors.

Ponadto ustawodawca stworzył nowy rodzaj planu miejscowego – zintegrowany plan inwestycyjny, uchwalany na wniosek inwestora. Dzięki temu możliwe będzie uchwalenie planu miejscowego oraz realizacja inwestycji przy współudziale inwestorów.

– Uchwalenie takiego planu będzie możliwe po podpisaniu umowy pomiędzy gminą a inwestorem. Umowa określi wzajemne prawa i obowiązki stron, w tym zobowiązania inwestora do realizacji inwestycji celu publicznego, towarzyszących inwestycji głównej. – wyjaśnia Maciej Semczak.

Zmiany dotknęły również decyzji o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu. Do tej pory wydawano je na czas nieokreślony. Aktualnie będą one ważne tylko przez okres 5 lat.

Kolejną nowością w prawie ma być rejestr urbanistyczny. Jego uruchomienie planowane jest na 2026 rok. Będzie to nieodpłatny, dostępny dla wszystkich zainteresowanych system teleinformatyczny, w którym znajdą się m.in. dokumenty powstające w trakcie sporządzania aktów planistycznych, raporty z konsultacji społecznych, decyzje administracyjne związane z planowaniem przestrzennym czy rozstrzygnięcia organów nadzoru.

Za mało czasu na zmiany

– Jest wiele głosów, że opracowanie nowych planów ogólnych dla kilku tysięcy gmin w ciągu 2 lat jest prawie niewykonalne. Inni zwracają uwagę, że ustawa nie wygasza decyzji o warunkach zabudowy wydanych do tej pory. To może być problematyczne, ponieważ na tworzone plany ogólne i miejscowe wpływ mogą mieć decyzje wydane nawet 10-20 lat temu. – przestrzega Maciej Semczak.

Zdaniem eksperta, pozytywnie odbierane są przepisy dotyczące zintegrowanego planu inwestycyjnego czy stworzenia rejestru urbanistycznego. Czas pokaże, czy powyższe zmiany korzystnie wpłyną na ład przestrzenny w Polsce.

Źródło: Lege Advisors.

Przeciętne zatrudnienie i wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw w sierpniu 2023 roku wg GUS

g-crescoli-365895-unsplash
Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował informację nt przeciętnego zatrudnienia i wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw w sierpniu 2023 roku.

Jak czytamy w informacji opubliowanej przez GUS, w sierpniu 2023 r. przeciętne zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw było zbliżone do notowanego w sierpniu 2022 r. i wyniosło 6502,1 tys. etatów. W stosunku do poprzedniego miesiąca przeciętne zatrudnienie było niższe o 0,2%.
Przeciętne miesięczne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw w sierpniu 2023 r. w porównaniu z sierpniem 2022 r. wzrosło nominalnie o 11,9% i wyniosło 7368,97 zł brutto. Względem lipca 2023 r. przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto spadło nominalnie o 1,6%. – podsumowuje GUS.

Źródło: GUS.

Inflacja gorsza od pandemii – traci na tym gospodarka

volkan-olmez-73767-unsplash
Blisko połowa Polaków zgłasza problem z jakością snu. Widać, że jest gorzej niż podczas pandemii. W ciągu ostatnich dwóch lat przybyło sporo osób niezadowolonych. Wzrósł także odsetek niezdecydowanych w ww. kwestii. Natomiast ubyło usatysfakcjonowanych Polaków. Obecnie najczęściej wskazywaną przyczyną trudności ze spaniem są problemy finansowe. Zgłasza to o blisko trzy razy więcej badanych niż dwa lata temu. Wyniki jednak nie dziwią ekspertów, którzy zwracają uwagę na coraz bardziej pogarszającą się sytuację ekonomiczną społeczeństwa. Do tego alarmują, że niewyspani pracownicy stanowią nie tylko potencjalne zagrożenie dla siebie i innych, ale też generują spore koszty. I wyliczają, że mogą oni kosztować gospodarkę minimum 8,2 mld złotych rocznie.

Zły sen rujnuje gospodarkę

Druga edycja ogólnopolskiego sondażu, przeprowadzonego przez UCE RESEARCH i platformę ePsycholodzy.pl wśród ponad tysiąca dorosłych Polaków, ujawniła, że 49,9% rodaków jest niezadowolonych z jakości swojego snu. W czasie pandemii 39,2% tak deklarowało. Zatem widać, że nastąpił wyraźny wzrost. Jak komentuje dr Marta Jackowska z Uniwersytetu SWPS, fakt, że połowa badanych skarży się na zły sen, jest bardzo niepokojący. Świadczy to o podwyższonym ryzyku wielu chorób somatycznych i afektywnych w społeczeństwie. Sygnalizuje też obniżoną wydajność i większe ryzyko wypadków w pracy, w tym także błędów medycznych. Niewyspani pracownicy zagrażają więc sobie i innym, w tym np. swoim usługobiorcom, pracodawcom i współpracownikom.

– Amerykańskie Centra Kontroli i Zapobiegania Chorobom w Stanach Zjednoczonych uznały niewystarczającą ilość snu za problem zdrowia publicznego. Badania w USA, Japonii, Kanadzie, Wielkiej Brytanii i Niemczech wykazały, że roczny koszt absencji pracowników wynosi 680 mld USD. Jeżeli w I kw. br. pracowało w Polsce 16,9 mln osób, 49,9% rodaków zadeklarowało problemy ze snem, a liczba dni pracy wynosi w br. 250, to przy utracie tylko 1% efektywności, czyli 2,5 dnia roboczego, kosztującego pracodawcę średnio 390 zł brutto, gospodarka straci w tym roku w sumie minimum 8,2 mld zł. I to jest najbardziej optymistyczny scenariusz, bo przecież aktywność pracujących Polaków może spaść zdecydowanie bardziej niż tylko o 1% – wylicza Michał Pajdak, jeden ze współautorów badania z platformy ePsycholodzy.pl.

Ekspert powołuje się też na raport pt. „Dlaczego sen ma znaczenie – ekonomiczne koszty niewystarczającej części snu” Marca Hafnera i współautorów. Wynika z niego, że pracownicy śpiący poniżej 6 godz. na dobę zgłaszają średnio o ok. 2,4 p.p. wyższą utratę produktywności niż deklarujący 7-9 godz. Osoby śpiące średnio 6-7 godz. są o ok. 1,5 p.p. bardziej nieproduktywne w stosunku do ludzi przesypiających 7-9 godz. – Pracownik śpiący krócej niż 6 godz. na dobę traci więc rocznie o ok. 6 dni roboczych więcej niż zatrudniony zgłaszający 7-9 godz. A osobie, która śpi 6-7 godzin, ubywa średnio o ok. 3,7 dnia pracy więcej w skali roku. Odsetek upośledzenia pracy wynosi zatem 2,36% w przypadku snu krótszego niż 6 godz. oraz 1,47% dla czasu spania 6-7 godzin – podkreśla Pajdak.

Według sondażu, 43,9% rodaków jest zadowolonych z jakości swojego snu. Dwa lata wcześniej, czyli w czasie pandemii, tak deklarowało 55,9% rodaków. Nastąpił więc spadek o 12 p.p. Należy również dodać, że ostatnio 6,2% badanych nie potrafiło ocenić jakości swojego snu. Natomiast w poprzedniej edycji badania 4,9% ankietowanych było niezdecydowanych. To z kolei oznacza lekki wzrost, bo o 1,3 p.p.

– Zauważalna jest niska świadomość Polaków odnośnie wpływu snu na życie, zdrowie i pracę człowieka. Problem narasta z roku na rok. Ludzie często ograniczają jego ilość ze względu na liczne obowiązki i wyzwania. I jeśli to staje się regułą, wzrasta ryzyko wielu chorób i przedwczesnej śmierci. A za to wszystko płacą pracujący obywatele, którzy zapewniają systemowi składki zdrowotne. Chorzy ludzie zazwyczaj nie są aktywni zawodowo. I gospodarka musi to odczuć – stwierdza Michał Pajdak.

Inflacja nie daje zasnąć Polakom

W tej edycji badania respondenci najczęściej wskazywali, że ich kłopoty ze snem wynikają z problemów finansowych – 39,4%. Dwa lata temu ta odpowiedź miała tylko 13,8% wskazań. Wzrost aż o 25,6 p.p. nie dziwi ekspertów. Jak zaznacza dr hab. Tomasz Hanć, prof. Uniwersytetu Adama Mickiewicza, w czasie pandemii wiele firm upadło. Utrzymanie rodziny stało się wyzwaniem dla znacznej części osób. Jednocześnie wzrost wszystkich kosztów życia, wynikający z inflacji, dotyczy dziś całego społeczeństwa.

– To, czy trend wzrostowy utrzyma się, zależy od dalszej sytuacji ekonomicznej i zmian gospodarczych. Jeśli sprawy finansowe nadal będą jednym z głównych tematów społecznych, to związane z nimi trudności ze snem mogą nadal się pogłębiać w społeczeństwie. I niestety, obawiam się, że tak właśnie będzie – przyznaje Michał Murgrabia z platformy ePsycholodzy.pl.

Na drugim miejscu Polacy wskazali, że źle śpią przez stres – 37,9%. W poprzedniej edycji badania ta odpowiedź uzyskała 25,9% wskazań. To skok o 12 p.p. – Stres związany z atmosferą zagrożenia zdrowotnego i finansowego, nieprzewidywalności jutra mógł się zwiększyć, w związku z wojną trwającą za naszą granicą. Należy też zauważyć, że nastroje społeczne i polityczne w całej Europie są niespokojne. Niestety, bazując na tym fakcie, środowiska polityczne, partie, budują przekaz medialny dodatkowo wzmacniający lęk w społeczeństwie. Dzięki temu, na obawach przed realnym bądź wyolbrzymionym zagrożeniem, budują tożsamość grupy, własny elektorat. Wsparcie danego obozu politycznego ma bowiem zapewniać poczucie bezpieczeństwa. Dopóki więc sytuacja geopolityczna się nie ustabilizuje, raczej będziemy bardziej zestresowani i niewyspani – dodaje prof. Hanć.

Na trzeciej pozycji w tej edycji badania Polacy zadeklarowali, że martwią się o swoją przyszłość – 30,3%. Poprzednio było to 28,1%. – Polacy odczuwają bardzo wysoką inflację i niepewną sytuację polityczną w kraju. W zależności od tego, z jaką partią utożsamiają się, mogą być np. zaniepokojeni tym, co się obecnie dzieje w kraju – zaczynając od stanu polskiego sądownictwa, poprzez opiekę nad kobietami w ciąży, a kończąc na niepewnej sytuacji ekonomicznej w kraju. Nawet zmiany klimatyczne mogą być źródłem bezsenności – uważa dr Jackowska.

Natomiast najrzadziej wskazywanymi kwestiami w tej edycji badania były kiepskie warunki do spania (np. zła temperatura lub niewygodny materac), różnego rodzaju ekscytacje (wyjazdy, spotkania itp.). Trzecie od końca uplasowało się podjadanie przed snem.

Źródło:
© MondayNews Polska | Wszelkie prawa zastrzeżone.

GUS: Obwieszczenie w sprawie przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw w sierpniu 2023 roku

fabian-blank-78637-unsplash
Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował obwieszczenie w sprawie przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw w sierpniu 2023 roku.

Jest to obwieszczenie Prezesa Głównego Urzędu Statystycznego z dnia 20 września 2023 r. w sprawie przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw w sierpniu 2023 r.
Jak czytamy w informacji, w związku z art. 83 ust. 2 pkt 1 ustawy z dnia 15 grudnia 2017 r. o dystrybucji ubezpieczeń (Dz. U. z 2023 r. poz. 1111 i 1723) przeciętne miesięczne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw w sierpniu 2023 r. wyniosło 7368,97 zł.
Informacja została opublikowana na stronie internetowej GUS.

Źródło: GUS.

Dynamika produkcji sprzedanej przemysłu w sierpniu 2023 roku wg GUS

analiza
Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport pt. „Dynamika produkcji sprzedanej przemysłu w sierpniu 2023 roku”.

Jak czytamy w raporcie GUS, w sierpniu br. produkcja sprzedana przemysłu była niższa o 2,0% w porównaniu z sierpniem ub. roku, kiedy notowano wzrost o 10,9% w stosunku do analogicznego okresu roku poprzedniego, natomiast w porównaniu z lipcem br. wzrosła o 1,0%. W okresie styczeń – sierpień br. produkcja sprzedana przemysłu była o 1,9% niższa w porównaniu z analogicznym okresem 2022 roku, kiedy notowano wzrost o 12,9% w stosunku do porównywalnego okresu poprzedniego roku.
Po wyeliminowaniu wpływu czynników o charakterze sezonowym, w sierpniu br. produkcja sprzedana przemysłu ukształtowała się na poziomie o 1,8% niższym niż w analogicznym miesiącu ub. roku i o 0,6% wyższym w porównaniu z lipcem br. – wylicza GUS.
Pełna treść raportu znajduje się na stronie internetowej Głównego Urzędu Statystycznego.

Źródło: GUS.

Przedsiębiorcy z branży drzewnej walczą o miejsca pracy

adeolu-eletu-38649-unsplash
W dniu 18 września największe organizacje reprezentujące najważniejsze sektory przemysłu drzewnego w Polsce wystosowały list do Józefa Kubicy, dyrektora generalnego Lasów Państwowych. Przedstawiciele przedsiębiorców są zaniepokojeni, że mimo obietnic, Lasy Państwowe ignorują ich uwagi zgłoszone do planowanych zmian w zasadach sprzedaży drewna. Kolejne zmiany zorientowane na generowanie coraz większych zysków dla Lasów Państwowych to olbrzymie zagrożenie nie tylko dla przedsiębiorców, ale również dla pracowników całej branży drzewnej, którzy już w tej chwili tracą pracę. W tym roku zwolnienia dotknęły już 20 000 osób z samego tylko sektora meblarskiego.

Miesiąc wcześniej, 21 sierpnia, Lasy Państwowe zaprezentowały przemysłowi propozycje zmian zasad sprzedaży drewna na 2024 rok, obiecując, iż będą one podlegały dalszym konsultacjom z branżą drzewną. Organizacje szczegółowo odniosły się do przedstawionych propozycji, jednak wszystko wskazuje na to, że ich uwagi zostały zignorowane. W dodatku pojawiła się informacja, że dalszych konsultacji z przemysłem nie będzie i wkrótce zostaną ogłoszone nowe zasady sprzedaży drewna.

Pod wspólnym listem, wysłanym 18 września do Lasów Państwowych, podpisały się: Ogólnopolska Izba Gospodarcza Producentów Mebli, Stowarzyszenie Papierników Polskich, Stowarzyszenie Producentów Płyt Drewnopodobnych w Polsce, Stowarzyszenie Przemysłu Tartacznego, Polska Izba Gospodarcza Przemysłu Drzewnego, Polski Komitet Narodowy EPAL, Ogólnopolski Związek Pracodawców Przemysłu Drzewnego, Związek Polskie Okna i Drzwi. Według przedstawicieli przemysłu, zmiany w zasadach sprzedaży drewna przyniosą dalsze pogorszenie sytuacji przemysłu drzewnego.

„Część propozycji, pod pozorem bycia korzystnymi dla przemysłu, w rzeczywistości spowoduje dalszy wzrost cen drewna. Ceny wielu sortymentów drewna w Polsce są o kilkadziesiąt procent wyższe od tych w krajach ościennych. Skutkiem tego jest np. napływ tańszych, niż krajowej produkcji, mebli, płyt drewnopochodnych zza granicy. Konsekwencją tego są zwolnienia pracowników, które już trwają ze względu na pogarszającą się koniunkturę (w ciągu ostatniego roku tylko branża meblarska zmuszona została do redukcji 20 000 miejsc pracy). Postępowanie Lasów Państwowych po raz kolejny potwierdza, że wzgląd na własne dobro przeważa nad interesem Skarbu Państwa i tysięcy pracowników zatrudnionych w przemyśle drzewnym” – napisali sygnatariusze listu.

Za najbardziej szkodliwe propozycje dla polskiego sektora drzewnego zostały uznane: możliwość składania ofert do 100% posiadanych możliwości zakupu w sprzedaży ofertowej w ujęciu rocznym, proporcjonalnie po 33,3% na proponowany okres sprzedaży; organizowanie procedur sprzedaży 3 razy w ciągu roku (co 4 miesiące), zmiany poziomu realizacji umów na -10%/+5% oraz rozszerzenie czasu trwania aukcji systemowych na okres 6:00-17:00;

Między innymi do tych zmian odniósł się w swoim wcześniejszym liście do Józefa Kubicy, dyrektora Lasów Państwowych, Michał Strzelecki, dyrektor Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Producentów Mebli.

W piśmie tym, przesłanym do LP na początku września, Ogólnopolska Izba Gospodarcza Producentów Mebli jasno określiła stanowisko firm meblarskich wobec projektu umożliwienia złożenia oferty do 100% posiadanych możliwości zakupu w sprzedaży ofertowej w ujęciu rocznym, proporcjonalnie po 33,3% na proponowany okres sprzedaży. „Jesteśmy stanowczo przeciwni i proponujemy utrzymanie obecnych zasad. Już w tej chwili obłożenie w procedurach PLD, w ramach posiadanej historii, w niektórych asortymentach znacznie przekracza podaż. Wprowadzenie możliwości złożenia oferty do 100% posiadanych możliwości spowoduje większe redukcje i generowanie wzrostu cen. Będzie to mechanizm sztucznie zawyżający popyt, korzystny dla jednej strony” – tłumaczył Michał Strzelecki.

Natomiast realizowanie sprzedaży w 3 głównych okresach (co 4 miesiące), w ocenie OIGPM spowoduje duży dodatkowy nakład pracy. „Kończąc jedną rundę, będziemy zaczynać kolejną. Okresy 4-miesięczne mogą okazać się zbyt krótkie, aby w całości realizować umowy i/lub przygotować poszczególne GHG, szczególnie na początku roku, kiedy występują opóźnienia w pozyskaniu drewna” – uzasadniał stanowisko Izby Michał Strzelecki.

Z kolei propozycję zmiany poziomu realizacji umów na -10%/+5% Ogólnopolska Izba Gospodarcza Producentów Mebli skomentowała w następujący sposób: „Jest to dobre rozwiązanie dla kupujących, ale tylko pozornie. Rozwiązanie to może powodować problemy także dla sprzedającego, szczególnie dla niektórych GHG. Ponadto zwiększanie poziomu możliwości niewykonania umowy do 10%, może spowodować chęć kupujących do kupowania na wyrost, co będzie oznaczać nieuzasadniony wzrosty cen na aukcjach. W związku z powyższym proponujemy pozostawienie dopuszczalnych odchyleń realizacji umowy na dotychczasowym poziomie +/- 5%. Jeżeli LP będą chciały utrzymać propozycję -10% wówczas na zasadzie równości stron prosimy o rozważenie opcji +/- 10%”.

W liście do Józefa Kubicy, Michał Strzelecki tłumaczył również, że rozszerzenie czasu trwania aukcji systemowych do przedziału 6:00-17:00, oznaczałoby w wielu przypadkach konieczność pracy w nadgodzinach, co budzi zrozumiały sprzeciw branży meblarskiej.

„Ceny minimalne na Portalu Leśno Drzewnym, aukcjach e-system i e-drewno są obecnie wyższe niż ceny transakcyjne w krajach sąsiednich. Powoduje to w konsekwencji spadek konkurencyjności branży meblarskiej i całego sektora drzewnego w Polsce, znaczące ograniczenie eksportu naszych wyrobów, a także powoduje wzrost importu mebli i komponentów do ich produkcji” – podkreślił Michał Strzelecki.

Źródło: Ogólnopolska Izba Gospodarcza Producentów Mebli.

Obroty towarowe handlu zagranicznego ogółem i według krajów wg GUS

matthew-guay-148463-unsplash
Obroty towarowe handlu zagranicznego ogółem i według krajów wg GUS. Jest to raport Głównego Urzędu Statystycznego (GUS) za okres od stycznia do lipca 2023 roku.

Jak czytamy w raporcie GUS, obroty towarowe handlu zagranicznego w styczniu – lipcu 2023 roku wyniosły w cenach bieżących 944,8 mld PLN w eksporcie oraz 907,0 mld PLN w imporcie. Dodatnie saldo ukształtowało się na poziomie 37,9 mld PLN. Natomiast gdy w analogicznym okresie 2022 roku wyniosło minus 49,8 mld PLN. W porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego roku eksport wzrósł o 4,4 %, a import spadł o 5,0 %.
Pełny raport znajduje się na oficjalnej stronie internetowej Głównego Urzędu Statystycznego.

Źródło: GUS.

 

Wskaźniki cen towarów i usług konsumpcyjnych w sierpniu 2023 roku wg GUS

helloquence-61189-unsplashGłówny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport pt. „Wskaźniki cen towarów i usług konsumpcyjnych w sierpniu 2023 roku”.

Jak podaje GUS, ceny towarów i usług konsumpcyjnych w sierpniu 2023 r. w porównaniu z analogicznym miesiącem ub. roku wzrosły o 10,1% (przy wzroście cen usług – o 11,1% i towarów – o 9,8%). W stosunku do poprzedniego miesiąca ceny towarów i usług utrzymały się na tym samym poziomie (w tym towarów spadły – o 0,2%, a ceny usług wzrosły – o 0,6%).

Jest to informacja na temat uwzględnienia w badaniu zmian cen towarów i usług konsumpcyjnych nowelizacji regulacji prawnych dotyczących rynku energii elektrycznej oraz innych regulacji dotyczących cen wybranych artykułów.

Pełna informacja znajduje się na stronie internetowej Głównego Urzędu Statystycznego.

Źródło: GUS.

Gospodarka mieszkaniowa w 2022 roku wg GUS

ibrahim-rifath-789914-unsplash
GUS, czyli Główny Urząd Statystyczny, opublikował raport pt. „Gospodarka mieszkaniowa w 2022 roku”.

Jak czytamy w raporcie GUS, w Polsce według stanu na koniec 2022 r. odnotowano ponad 15,6 mln mieszkań (wzrost o 1,4% w porównaniu do stanu na koniec 2021 r.), o łącznej powierzchni użytkowej 1 172,9 mln m2, w których znajdowało się 59,7 mln izb.
Według stanu na 31 grudnia 2022 r. zasoby mieszkaniowe na terenie kraju liczyły ponad 15,6 mln mieszkań (wzrost o 1,4%), o łącznej powierzchni użytkowej 1 172,9 mln m2 (wzrost o 1,7%), w których znajdowało się 59,7 mln izb (wzrost o 1,4%). W porównaniu z 2021 rokiem przybyło 215,7 tys. mieszkań, których powierzchnia użytkowa wynosiła 19 098,3 tys. m2 a liczba izb 812,9 tys.
W miastach zlokalizowanych było prawie 10,6 mln mieszkań o powierzchni 684,3 mln m2 i 37,0 mln izb. Na terenach wiejskich znajdowało się ponad 5 mln mieszkań o powierzchni 488,6 mln m2 i 22,7 mln izb. W miastach liczba mieszkań wzrosła o 148,2 tys. (o 1,4%), a na terenach wiejskich o 67,5 tys. (również o 1,4%). – podsumowuje GUS.

Źródło: GUS.

Wyniki finansowe przedsiębiorstw w pierwszym półroczu 2023 roku wg GUS

g-crescoli-365895-unsplash
Główny Urząd Statystyczny opublikował informację nt wyników finansowych przedsiębiorstw w pierwszym półroczu 2023 roku.

W 1 półroczu 2023 roku przychody ogółem badanych przedsiębiorstw wyniosły 3 040,2 mld zł, a koszty ich uzyskania 2 850,7 mld zł. Wynik finansowy netto ukształtował się na poziomie 157,3 mld zł.

W badanej w 1 półroczu 2023 roku populacji 45 899 przedsiębiorstw prowadzących księgi rachunkowe największą liczebnie grupę (61,4%) stanowiły jednostki małe tj. o liczbie pracujących 10–49 osób, a najmniejszą (8,4%) jednostki duże (250 i więcej pracujących). Przedsiębiorstwa średnie (o liczbie pracujących 50–249 osób) stanowiły 30,2% badanej zbiorowości.

Źródło: GUS.

Knight Frank: mniej nieruchomości magazynowych trafia na rynek

guilherme-cunha-222318-unsplash

Widoczne spadki po stronie popytu na powierzchnię magazynową bezpośrednio przekładają się na niższą aktywność deweloperów. W pierwszej połowie 2023 roku do użytku oddano łącznie 2,6 mln m² nowoczesnej powierzchni magazynowej, przy czym za tak okazały wolumen odpowiada głównie I kw. 2023 roku. W II kw. zrealizowano niespełna 700.000 m² powierzchni magazynowej, co jest poziomem niespotykanym od dwóch lat.

Pierwsza połowa 2023 roku, w szczególności II kwartał przyniosły znaczące zmiany zarówno w aktywności deweloperów, jak i najemców. Nowa podaż dostarczona na rynek w I poł. 2023 roku utrzymała się na wysokim poziomie. Do użytku oddano łącznie 2,6 mln m² nowoczesnej powierzchni magazynowej, przy czym za tak okazały wolumen odpowiada głównie I kw. 2023 roku. W II kw. zrealizowano niespełna 700.000 m² powierzchni magazynowej, co jest poziomem niespotykanym od dwóch lat. W II kw. 2023 roku w Polsce rozpoczęto budowy magazynów o łącznym wolumenie 670.000 m², to o blisko 200.000 m² mniej niż w poprzednim kwartale. Najwięcej podaży w budowie odnotowano w warszawskiej Strefie II (390.000 m²), a największymi projektami w fazie budowy były Hillwood Łódź II (97.000 m²), kolejna hala magazynowa w parku Panattoni Park Wrocław Logistics South HUB (90.000 m²), oraz CTPark Gdańsk Port (82.000 m²).

Na koniec pierwszej połowy 2023 roku podaż w budowie szacowana była na 2,1 mln m², co oznacza, że wolumen ten był o ponad połowę niższy niż przed rokiem, jednak na porównywalnym poziomie do wyników notowanych przed pandemią. Obniżony popyt ze strony najemców bezpośrednio przekłada się na niższą aktywność deweloperów. W obecnych czasach budowanie spekulacyjne jest bardzo niepewne, ponieważ firmy cały czas mierzą się ze skutkami wysokiej inflacji i stóp procentowych. Pesymistyczne prognozy dotyczące sprzedaży detalicznej przyczyniają się do spadków po stronie produkcji przemysłowej. Spadek wskaźnika PMI, który ocenia koniunkturę w sektorze przemysłu również to potwierdza. Wskaźnik ten w Polsce w sierpniu wyniósł 43,1 punktu wobec 47,5 punktu w styczniu. Nakładają się na to również wysokie koszty budowy i finansowania nowych inwestycjiocenia Szymon Sobiecki, Konsultant w dziale Research w firmie Knight Frank.

Źródło: Knight Frank.

Kluczem do sukcesu na europejskich rynkach są stabilne łańcuchy dostaw

wedfg
Kluczem do sukcesu na europejskich rynkach są stabilne łańcuchy dostaw. Zgodnie z danymi zawartymi w analizie Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju (EBOiR) pt. Global Supply Chains In Turublence, analizującego stan światowej gospodarki w 2022 i 2023 roku w efekcie pandemii oraz ataku Rosji na Ukrainę rozpoczął się proces uniezależniania się przedsiębiorstw i gospodarek od globalnych łańcuchów dostaw. Wszystko wskazuje na to, że przedsiębiorcy odrobili lekcje i działają znacznie bardziej perspektywicznie niż przed 2019 rokiem.  

Już w minionym roku firmy postawiły na rozbudowanie swoich stanów magazynowych i model handlu „just in case” w miejsce wcześniej dominującej redukcji zasobów i handel w popularnym wcześniej modelu „just in time”. Ten model zakładał szybkość produkcji na podstawie na bieżąco dostarczanych komponentów, co przekładało się na spore korzyści związane chociażby z minimalizacją kosztów zabezpieczenia powierzchni magazynowej pod składowanie komponentów wykorzystywanych w produkcji. Ten model doskonale sprawdzał się w realiach pełnego dostępu do surowców i podzespołów, jaki znaliśmy w czasach przedcovidowych. Globalny kryzys gospodarczy i lock downy wprowadzane również w państwach azjatyckich ograniczył dostęp do półprzewodników, procesorów i licznych surowców, bez których produkcja w wielu miejscach na świecie została wstrzymana. Realia te, jak w soczewce pokazały uzależnienie europejskiej gospodarki od takich krajów, jak Chiny, Indie i Tajwan.

 

Technologia modułowa zyskuje na popularności w wielu krajach świata dzięki korzyściom, jakie oferuje klientom. Dla inwestorów z rynku hotelowego, PRS czy biurowego kluczowe znaczenie ma czas. Budynek modułowy powstaje w czasie o połowę krótszym niż budynki przygotowywane w technologii tradycyjnej, co pozwala operatorom budynków komercyjnych na znacznie szybsze możliwości czerpania przychodów z ich najmu. Drugim ważnym czynnikiem jest łatwość i szybkość montażu wielokondygnacyjnych budynków nawet w najbardziej zatłoczonych centrach miast. Oznacza to możliwość ich realizacji bez utrudnień dla ruchu miejskiego, czy chociażby protestów ze strony sąsiadów inwestycji, co niejednokrotnie powoduje paraliż procedur uzyskiwania pozwoleń na budowę.

Kolejnym ważnym czynnikiem, który na europejskim rynku ma olbrzymie znaczenie jest ekologia. Budownictwo modułowe pozwala na optymalizację procesów budowy obiektów w warunkach fabrycznych. Oznacza to nie tylko wysoką, powtarzalną jakość, ale także ograniczenie odpadów budowlanych do absolutnego minimum. Optymalizacja procesowa to jedna z kluczowych cech budownictwa modułowego, zatem także wykorzystanie energii, ilość roboczogodzin i efektywność energetyczna przyszłych budynków przyczyniają się do wysokich not, jakie budynki modułowe uzyskują w wymagających certyfikacjach ekologicznych jak BREEAM, LEED czy WELL. Wyniki te mają kluczowe znaczenie dla uzyskania preferencyjnych warunków finansowania inwestycji, zatem wielu inwestorów stawia na tę technologię także z tego powodu.

Dynamika wydarzeń ostatnich lat nie zapewnia spokoju wielu sektorom gospodarki. Inflacja, zakłócenia łańcuchów dostaw, lock downy wymusiły zmiany w sposobach myślenia o prowadzeniu biznesu. Dywersyfikacja dostawców i orientacja gospodarek europejskich na rynek wewnętrzny w miejsce uzależnienia od dostawców z Azji z pewnością korzystnie wpłyną na sytuację wielu europejskich firm. Przyczynią się do zapewnienia większej stabilności dostaw i terminowości realizacji kontraktów. Doświadczenie uczy, że są one kluczowe dla utrzymania wiarygodności europejskich producentów.

Źródło: ultrarelations.com

Kurs na Euro? Fundacja Wolności Gospodarczej o reformach dobrych dla gospodarki

adeolu-eletu-38649-unsplash
Fundacja Wolności Gospodarczej, w ramach kampanii „Kurs na euro”, prowadzi regularne badania opinii dotyczące przyjęcia euro w Polsce. Dzisiaj dzielimy się z Państwem wnioskami z naszego badania ilościowego (sondaż CAWI na reprezentatywnej próbie dorosłych mieszkańców Polski zrealizowany przez SW Research).

Kurs na euro to nie gwałtowna zmiana, a dobre dla gospodarki reformy. Badamy stosunek Polaków do przyjęcia europejskiego pieniądza w perspektywie lat.

Wprowadzenie euro to długi proces reformowania gospodarki i do którego należy się odpowiednio przygotować. Dlatego o przyjęciu euro powinno mówić się właśnie jako o kilkuletnim procesie, kursie, który należy obrać, a nie gwałtownej zmianie – mówi Marek Tatała, wiceprezes Fundacji Wolności Gospodarczej.

Firma SW Research, na zlecenie Fundacji Wolności Gospodarczej, przeprowadziła sondaż CAWI na reprezentatywnej próbie dorosłych mieszkańców Polski, którego celem było poznanie społecznych postaw wobec wprowadzenia euro w Polsce w perspektywie długofalowej.

– Temat euro będzie pewnie obecny w kampanii wyborczej niezależnie od tego, czy zwolennicy euro odważą się sami go podnieść. Będzie on użyty do budzenia i pogłębiania obaw społecznych związanych z euro i będzie jeszcze jednym narzędziem do atakowania opozycji. Jednocześnie uciekanie od tematu przez przedstawicieli opozycji pozbawi jej zwolenników, spośród których rekrutuje się gros zwolenników wejścia na drogę do euro, ważnego i wiarygodnego głosu dotyczącego przyszłości – zwracają uwagę dr Robert Sobiech i prof. Marek Góra, pomysłodawcy badania.

Najważniejsze wnioski z badania (szczegóły w załączniku):

  • Wyborcy obecnej opozycji deklarują silne poparcie dla przyjęcia euro w Polsce, zupełnie przeciwne zdanie mają za to zwolennicy rządu. Przyjęcie euro odrzuca 76,4% wyborców Zjednoczonej Prawicy. Sprzeciw wobec euro deklaruje ponad połowa (55,9%) wyborców Konfederacji.
  • Blisko połowa badanych (43,7%) opowiada się za rozpoczęciem przygotowań do wejścia Polski do strefy euro.
  • Miejsce w strukturze społecznej nie ma większego znaczenia dla poparcia przyjęcia euro w Polsce.

Poprzednie badania prowadzone przez Fundację Wolności Gospodarczej w ramach kampanii „KursNaEuro.pl” wykazały, że wprowadzenie euro jest w dużym stopniu postrzegane w kategoriach szybkiej zmiany, niosącej wiele zagrożeń zarówno dla codziennego życia, jak i funkcjonowania nieprzygotowanych do takiej zmiany instytucji państwa.

– Istniejące, nieliczne sondaże przeprowadzone przez polskie ośrodki badają na ogół opinie na ten temat tak, jak gdyby chodziło o wprowadzenie w Polsce euro praktycznie natychmiast. Nic więc dziwnego, że w warunkach wysokiej inflacji, wojny za wschodnią granicą i antyunijnej propagandy górę biorą obawy i ponad połowa badanych deklaruje, że jest przeciwna euro – zwracają uwagę autorzy koncepcji badania dr Robert Sobiech i prof. Marek Góra.

Źródło: Fundacja Wolności Gospodarczej.

Frankowicze szukają sposobu na wycofanie się ze starych ugód

adrian-goska
Na rynku widać, że banki przeszły do ofensywy i oferują coraz lepsze ugody. Po analizie można stwierdzić, że warunki finansowe porozumień poprawiły się nawet o 20%. Dostrzegają to frankowicze, którzy wcześniej je zawarli. I zaczyna się kalkulacja, czy aby to był dobry ruch. W kancelariach coraz częściej pojawiają się osoby, które pytają wprost, jak można się z tego wycofać, bo czują się trochę oszukane. Jednak uchylenie się od skutków prawnych złożonego oświadczenia jest dość trudne. Co prawda istnieje na to szansa, tylko to skomplikowany i kosztowny proces, który nie zawsze prowadzi do oczekiwanego rezultatu. Natomiast można też dodać, że stare ugody były słabiej zabezpieczone przez banki niż te najnowsze. I „furtką” może być brak kompletnych informacji w treści porozumienia, np. na temat skutków jego zawarcia.

Lepsze warunki… podszyte strachem

W ostatnim roku banki znacząco polepszyły ofertę ugód i podpisują ich coraz więcej. Obecnie, jak informuje Związek Banków Polskich (ZBP), do końca czerwca br. zwarto ich 70 tys. Do tego po obserwacji rynku można stwierdzić, że warunki finansowe takich ofert poprawiły się nawet o 20%. Przede wszystkim pojawiła się możliwość obniżenia salda zadłużenia, czyli umorzenia części kredytu. Nadal jednak proponowane ugody nie są tak korzystne dla frankowiczów, jak rozstrzygnięcie sprawy na drodze sądowej, choć to dużo dłużej trwa niż zawieranie ugody.

Niektóre z ugód, przy dużej nadpłacie, faktycznie mogą oferować nawet znaczący jej zwrot. Natomiast propozycja banku nigdy nie osiąga 100% jego wartości, a takie rozwiązanie przede wszystkim oferuje unieważnienie umowy w sądzie. Warto też zaznaczyć, że podpisanie ugody z bankiem zamyka drogę do jakichkolwiek roszczeń odszkodowawczych, w tym o korzystanie z kapitału frankowicza. To właśnie orzekł Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) w czerwcu tego roku.

Kredytodawcy zachęcają więc klientów do ugód dużym obniżaniem salda i rozłożeniem pozostałej części długu, zamienionego już na kredyt złotowy, na raty ze stałym oprocentowaniem. Czasem straszą ich przy tym, że korzystny wyrok sądowy nie jest pewny, a postępowanie może przecież trwać latami. I twierdzą, że w tym sensie ugoda jest dużo lepszym rozwiązaniem. Co więcej, niedawno pojawiły się też pogłoski, że niektóre banki idą o krok dalej i starają się wywrzeć na kredytobiorcach wrażenie, że pozew związany jest z dużym ryzykiem, wynikającym z niepewnej linii orzeczniczej sądów.

Rosnąca świadomość konsumentów

Tymczasem korzystne wyroki kredytobiorców, którzy zdecydowali się na pozwanie banków, są już liczone w dziesiątkach tysięcy, a więc trudno mówić o niepewnej linii orzeczniczej. Banki oczywiście starają się zasiewać we frankowiczach ziarna niepewności, bo to jest w ich interesie i raczej nie ma się temu co dziwić. Jednak każdy świadomy konsument powinien się domyślić, że skoro kredytodawcy proponują coraz korzystniejsze ugody, to nie z powodu wygranych w sądach. Szacuje się, że już ponad 90% spraw, w których powodami są konsumenci, jest rozstrzyganych na ich korzyść i sądy jednomyślnie orzekają, że umowy frankowe są wadliwe.

Należy też pamiętać o tym, że bank zawsze dba o swój interes. Kilkanaście lat temu oferował „bezpieczne” kredyty walutowe. A teraz, „pod przykrywką” polubownego rozwiązania problemu, próbuje przekonać wszystkich, że podpisanie ugody jest dla frankowicza najkorzystniejsze. Jednak w większości przypadków nie jest to prawdą.

W ostatnich miesiącach banki przykładają ogromny nacisk do redukcji swoich portfeli frankowych, co idzie im coraz trudniej. Podobno powodem są wysokie stopy procentowe w Polsce, które zniechęcają frankowiczów do konwertowania umów na złotówki. W rzeczywistości są one jednym z powodów. Kolejnym jest właśnie rosnąca świadomość kredytobiorców odnośnie tego, że warunki, jakie proponują im banki, nie są dla nich korzystne.

Iść czy nie iść na ugodę?

Niemniej z powodu obaw niektórych frankowiczów o długi czas trwania postępowania sadowego, do końca tego roku może zostać zawartych nawet kilka tysięcy ugód. Dotyczyć to będzie osób, które jeszcze nie podjęły żadnych kroków i wolą jak najszybciej zamknąć ten rozdział życia, np. w związku z rozwodem, nawet jeśli wiąże się to z nienajlepszym rozwiązaniem finansowym.

Ostatnio wielu kredytobiorców zwraca się do kancelarii prawnych, dopytując o czas trwania procesu. Dowiadując się, że w dużych miastach może to zająć nawet cztery lata, część frankowiczów nie chce czekać tak długo. Dopiero szczegółowa rozmowa i przedstawienie przez prawnika wszystkich realnie możliwych zysków i strat jest w stanie przekonać daną osobę do rozwiązania sprawy na drodze sądowej. Dzieje się tak zwłaszcza, gdy klient słyszy, że po złożeniu pozwu płacenie rat ulegnie zawieszeniu, dzięki odpowiednim narzędziom prawnym. Zatem w praktyce nawet w ciągu miesiąca można uwolnić swój domowy budżet od tego ciężaru, a potem już „tylko” czekać na wysoce prawdopodobne unieważnienie całej umowy kredytowej w sądzie.

Każdy, kto rozważa podpisanie ugody z bankiem, powinien dokładnie przeanalizować jego propozycję i zastanowić się, czy czasochłonna sprawa sądowa nie jest dla niego korzystniejsza, biorąc pod uwagę potencjalny zwrot nadpłaconych rat, opłat dodatkowych, a w późniejszym czasie – również możliwe dochodzenie odszkodowania od banku. Taka decyzja jest trudna, ale chcąc zamknąć sprawę, frankowicz musi zważyć, co mu się bardziej opłaci. Jednym zależy na odzyskaniu swoich środków, innym bardziej – na świętym spokoju. Tutaj nie ma reguły.

Wycofanie się z porozumienia

Obecnie na rynku zauważa się trend, że wiele osób chce się wycofać z wcześniejszych porozumień, orientując się, że ugody zawierane ponad rok temu były o wiele gorsze niż obecnie proponowane. Ale oczywiście jest już za późno, aby cokolwiek negocjować. Chcąc uniknąć takich sytuacji, należy skorzystać z pomocy prawnika przed zawarciem ugody, co w przyszłości pozwoli zaoszczędzić wielu kłopotów.

Uchylenie się od skutków prawnych złożonego oświadczenia w zakresie zawartej ugody jest trudne i zależne od wielu okoliczności. Jeśli zawarto ją w zwykłym trybie, czyli bez udziału mediatora i sądu, to można ją najprędzej uzyskać. Jednak ugoda zawarta przed mediatorem, po jej zatwierdzeniu przez sąd, co do zasady nie może zostać cofnięta. Istnieje na to jeszcze pewna szansa, ale to bardzo skomplikowany i kosztowny proces, który nie zawsze prowadzi do oczekiwanego skutku.

Drogą właściwą do uchylenia się od skutków ugody jest pozew do sądu o ustalenie jej nieważności. Jednak banki postarały się o to, aby były one niepodważalne pod względem swoich konstrukcji. Niemniej są pewne „furtki”, jak np. niepełne informacje na temat skutków zawarcia ugody.

Konwersja kredytu z waluty na złotego pociąga za sobą szereg konsekwencji natury finansowej. O tym trzeba dokładnie poinformować konsumenta, tak jak przy zawieraniu nowego kredytu, poczynając od RRSO, a skończywszy na informacji o ryzyku wzrostu stóp procentowych oraz zasad wyliczenia wszystkich składników wpływających na koszt kredytu.

Banki powinny także w sposób szczególnie skrupulatny poinformować o skutkach uznania umowy kredytowej za ważną, pomimo istnienia klauzul abuzywnych oraz o możliwości wytoczenia powództwa i jego skutkach. Powinny także porównać obie opcje. Jeśli ww. kwestie nie zostały wyjaśnione, to istnieje szansa na zakwestionowanie legalności porozumienia, a także pierwotnie zawartej umowy.

Doświadczenie pokazuje, że pierwsze ugody, zawierane przez frankowiczów, były zdecydowanie wadliwe. Ostatnie drafty mają o wiele bardziej rozwinięte kwestie informacyjne i takie ugody mogą być już nie do podważenia w sądzie. Z uwagi na często zmieniające się wzory porozumień, każdy przypadek, w którym kredytobiorca czuje się poszkodowany, jest inny i powinien być dokładnie przeanalizowany.

Trzeba też pamiętać o tym, że pozew o uchylenie się od skutków zawartej ugody jest znacząco trudniejszy od klasycznego procesu frankowego o ustalenie nieistnienia umowy kredytu. Takie umowy zawierają różne treści. Zasadniczo banki dość dobrze je redagowały. Pozew jest obarczony ryzykiem nieuwzględnienia powództwa o uchylenie ugody. Ale niektóre z ugód istotnie mogą zawierać niepełne dane o jej skutkach i z pewnością jest to podstawa do jej kwestionowania.

Autorem komentarza jest Adrian Goska, publicysta prawny i wieloletni ekspert ds. problemów frankowych w sądownictwie, radca prawny w Kancelarii SubiGo.

INWI: Najem zwrotny budynków – stała czy zmienna „stopa procentowa”?

Daniel Radkiewicz
Najem zwrotny nieruchomości (sale leaseback), to metoda na pozyskanie kapitału. Spółka zawiera umowę kupna-sprzedaży nieruchomości, podpisując przy tym umowę najmu. Istotną przewagą jest wartość kapitału, jaką można pozyskać przy wyjątkowo niskich stałych kosztach.

Często pada pytanie, jakie jest oprocentowanie najmu zwrotnego – stałe czy zmienne ? Eksperci INWI odpowiadają automatycznie – w najmie zwrotnym nie ma oprocentowania, to nie leasing czy kredyt, nie ma obowiązku spłat kapitału. Występuje jedynie miesięczny czynsz, którego wysokość co najwyżej można porównać z odsetkami od kredytu. Kredyty, jeśli nie są zabezpieczone drogim instrumentem finansowym typu IRS, który i tak trzeba odnawiać, posiadają zmienne oprocentowanie a jego zmienność, szczególnie ostatnio, uwypukliła wysoka inflacja. W najmie zwrotnym nie ma dużej zmienności, wszystko jest przewidywalne, zapewniające możliwość planowania długoterminowego. Podpisując umowę najmu zwrotnego na 20 lat, spółka ma gwarancję stabilności kosztów finansowania, może ze spokojem skupić się na swojej podstawowej działalności i dalej rozwijać się przy braku ryzyka stopy procentowej.

Fundusze inwestycyjne oferują finansowanie od pewnego pułapu, najczęściej jest to kwota minimum 10 milionów EUR. Góry pułap praktycznie nie istnieje, nie rzadko spotykane są transakcje na kwoty przekraczające 200 milionów EUR. Istotna jest nie tylko branża, ale przede wszystkim przeznaczenie budynku. Budynki handlowe czy magazynowe od dawna są w kręgu zainteresowania wśród funduszy. Niemniej od pewnego czasu, szczególna uwaga skupiona jest na budynkach o charakterze produkcyjnym mających istotne znaczenie dla prowadzonej działalności danej spółki (tzw. mission critical asset). Dla budynków wieloletnich o znacznym stopniu zużycia również znajdzie się inwestor. Fundusze inwestycyjne oferujące sale leaseback zainteresowanie są inwestycjami o horyzoncie czasowym minimum 15 lat wraz z opcjami przedłużenia. Spółki zyskują wtedy bezpieczeństwo nawet na kilkadziesiąt lat, że ich koszt finansowania znacząco się nie zmieni a takie bezpieczeństwo praktycznie nie występują nigdzie indziej.

Źródło: INWI.

Komentarz Ł. Łukasiewicza ze SwipBox: Polska jest krainą automatów paczkowych

łukasiewicz
Z raportu „E-commerce w Polsce” – przygotowanego przez IAB Polska, PBI i Gemius – wynika, że 75% internautów robi zakupy w polskich sklepach online, natomiast co trzeci sfinalizował transakcję w sklepie zagranicznym. Wartość rodzimego rynku e-commerce w ubiegłym roku wyniosła 92 mld zł. Szacunki wskazują, że już za cztery lata wzrośnie ona do poziomu 187 mld zł. Motorem napędowym rozwoju rynku kurierskiego są natomiast automaty paczkowe.

Badanie pokazuje, że zakupy online cieszą się największą popularnością wśród respondentów z dużych miast (powyżej 200 tys. mieszkańców) – 34%. Z kolei w średnich i małych miejscowościach z takiej możliwości korzysta odpowiednio 22% i 23% badanych. Najmniej liczna grupa ankietowanych to mieszkańcy wsi – 21%. Raport „E-commerce w Polsce” wskazuje również, że kobiety kupują online częściej od mężczyzn, ale różnica jest niewielka – 52% w stosunku do 48%. Zakupy w Internecie to domena e-konsumentów z wyższym wykształceniem (40%), co może mieć związek z ich sytuacją materialną. Kupujący online zazwyczaj mają 35-49 lat (33%), ale zaraz za nimi znajdują się respondenci w przedziale wiekowym 50+ (30%). Najrzadziej z e-commerce korzystają osoby w wieku 15-24 lata – 17%.

Dowolność w zakresie odbioru

Klienci coraz częściej zwracają uwagę na formę dostawy, szczególnie wtedy, gdy mieszkają w małych miejscowościach lub ich styl życia uniemożliwia im swobodnie odebranie przesyłki od kuriera. Badanie wskazuje, że ponad 80% ankietowanych korzysta z automatów paczkowych, ponieważ dzięki nim mogą odebrać paczkę o dowolnej porze i w dogodnym dla siebie miejscu.

Dane Unlimited Parcel Intelligence jednoznacznie pozycjonują Polskę w roli europejskiego lidera rynku OOH, czyli dostaw do punktu odbioru. W obszarze 10 tys. mieszkańców znajduje się około 38 ewentualnych miejsc, w których można odebrać przesyłkę. Za naszymi plecami plasują się Czechy z liczbą 35 lokalizacji, a także Wielka Brytania – 15 oraz Niemcy – 8. Pandemia wywierała silny wpływ na rynek KEP jeszcze w ubiegłym roku. Dynamika wzrostu nie była już tak imponująca, jak jeszcze rok czy dwa lata wcześniej, natomiast 2023 rok przyniósł w tym zakresie pozytywną zmianę. Sektor rośnie w tempie dwucyfrowym, przy czym kluczową rolę odgrywają automaty paczkowe.

Polska ma najwięcej automatów paczkowych w Europie – 29 tys., jak wynika z raportu Last Mile Experts. To niemal dwukrotnie więcej niż druga w tym zestawieniu Wielka Brytania. Wzrost popytu na dostawy OOH jest efektem ewolucji w podejściu konsumentów do e-zakupów. Na pierwszych miejscach stawiają oni wygodę oraz szybką i darmową dostawę. Czas oraz miejsce pełnią w tym procesie kluczową rolę. Chcemy mieć wybór w zakresie miejsca i terminu odbioru przesyłki. Odpowiedzią na ten potrzeby są właśnie automaty paczkowe.

Autor: Łukasz Łukasiewicz, Operations Manager, SwipBox Polska.

Dla MŚP jest gorzej niż w pandemii i kryzysie 2008 roku?

kukulski

Polskie MŚP konfrontują się z bezprecedensowymi wyzwaniami, ale jednocześnie wykazują zadziwiającą odporność i wiarę w przyszłość.

Główne wnioski z raportu „Rozwój w chaosie: jak radzą sobie MŚP na świecie – Global Business Monitor 2023”, opracowanego przez Bibby Financial Services:

· 42 proc. badanych w 9 krajach MŚP uważa, że warunki gospodarcze w 2023 roku są gorsze niż w trakcie pandemii. Aż 28 proc. sądzi, że obecne czasy niosą większe zagrożenia niż światowy kryzys finansowy w 2008 r.

· Mimo niepewności, 79 proc. polskich MŚP stwierdza, że perspektywy dla ich biznesu są dobre. To jednak najniższy odsetek wśród wszystkich badanych krajów.

· Wysoka inflacja, rosnące koszty działalności i napięcia geopolityczne komplikują działalność polskich MŚP bardziej niż w innych krajach.

Najnowszy raport międzynarodowej firmy faktoringowej Bibby Financial Services, „Rozwój w chaosie: jak rodzą sobie MŚP na świecie – Global Business Monitor 2023″, dostarcza unikalnego wglądu w wyzwania, przed którymi obecnie stoją małe i średnie przedsiębiorstwa w Europie i Azji.

W Polsce 1 firma na 5 obawia się o przyszłość

Wyniki międzynarodowego badania wskazują, że głównym wyzwaniem we wszystkich krajach jest inflacja – stwierdziło tak aż 55 proc. wszystkich badanych firm. Tuż za inflacją problemem są koszty i dostawy energii (49 proc.) oraz niepewne otoczenie gospodarcze (28 proc.). W zależności od regionu, wyzwania te przybierają różny charakter. W Polsce odsetki „czarnowidzów” należą jednak do najwyższych – inflacji obawia się już 70 proc. badanych, rosnących kosztów energii i surowców – 59 proc., a niestabilności gospodarczej – 38 proc.
W Irlandii czy Niemczech optymizm co do lepszej przyszłości wyraża imponujące 90 proc. badanych firm. Na tym tle aż 21 proc. polskich MŚP ma obawy dotyczące nadchodzących miesięcy.

MŚP chcą inwestować

Większość wszystkich badanych firm (89 proc.) planuje inwestować w swoje przedsiębiorstwa w tym roku. Największy odsetek takich firm jest w Niemczech (93 proc.), ale na drugim miejscu lokują się właśnie polscy przedsiębiorcy (90 proc.). Przewidują, że średnia wartość inwestycji wyniesie 655 138 zł. Środki te mają być przeznaczone głównie na szkolenia i rozwój personelu (38 proc.), marketing i sprzedaż (37 proc.), maszyny i urządzenia (33 proc.) oraz technologie cyfrowe i IT (25 proc.). Na wielu pozostałych rynkach dominującą pozycję mają inwestycje w marketing i sprzedaż. Polskie firmy stawiają przede wszystkim na pracowników, bo stopa bezrobocia w Polsce wynosi zaledwie ok. 5 proc. Tylko 10 proc. polskich firm wskazało niedobór siły roboczej jako kluczowe wyzwanie w 2023 r. – to najniższy odsetek na wszystkich badanych rynkach.

– To świadczy o dużej determinacji i odporności polskich firm. Mimo rosnących kosztów, problemów z płynnością finansową i niepewną sytuacją, robią wszystko by przetrwać ten trudny okres – komentuje Tomasz Kukulski, prezes zarządu Bibby Financial Services w Polsce

Finansowanie przyszłości

Problemem pozostaje zdobycie finansowania. Trzy na dziesięć polskich firm deklaruje, że nie ma wystarczającej płynności finansowej do rozwoju, a wiele z nich szuka wsparcia i finansowania, aby utrzymać swoje przedsiębiorstwa. 43 proc. polskich firm twierdzi, że są teraz bardziej skłonne do korzystania z zewnętrznego finansowania w porównaniu z okresem przed pandemią. 42 proc. podaje, że głównym powodem, dla którego potrzebowaliby finansowania, jest zarządzanie codzienną działalnością, podczas gdy 33 proc. twierdzi, że jest to wzrost i ekspansja na rynku krajowym, a 21 proc. podaje, że chodzi o wzrost i ekspansję na rynkach międzynarodowych.

– Kluczowe jest, aby MŚP mogły nadal uzyskiwać finansowanie, którego tak potrzebują do bieżącego działania i rozwoju, zwłaszcza gdy banki przykręcają kurek z kredytami. Oznacza to rozważenie różnych opcji finansowania zapewniających zrównoważony kapitał obrotowy i przepływy pieniężne, które pomogą im pokonać wyzwania i wykorzystać nadarzające się okazje w nadchodzących miesiącach – tłumaczy Tomasz Kukulski.

Dobrym rozwiązaniem może być faktoring. Może on pomóc firmom w poprawie płynności finansowej oraz podnieść ich zdolność do inwestowania czy zwiększania zatrudnienia. Korzystając z faktoringu, firma nie musi czekać na opłacenie faktur przez klientów, a pieniądze z ich tytułu szybko pozyskać od faktora. Może on też przejąć na siebie ryzyko niewypłacalności klienta.

Raport „Rozwój w chaosie: jak rodzą sobie MŚP na świecie – Global Business Monitor 2023” dostarcza bogaty przekrój spostrzeżeń na temat MŚP z różnych części świata. Mimo trudnego otoczenia gospodarczego, ich postawa – także w Polsce – przynosi nadzieję na lepsze jutro.

Źródło: Bibby Financial Services.

Raport GUS: Pracujący w gospodarce narodowej w Polsce w marcu 2023 r.

mari-helin-tuominen-38313-unsplash
Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport pt. „Pracujący w gospodarce narodowej w Polsce w marcu 2023 r.”

Jak podaje Główny Urząd Statystyczny, na ostatni dzień marca 2023 r. w gospodarce narodowej było 15218,4 tys. pracujących. Średnia wieku i mediana wieku pracujących w gospodarce narodowej były zbliżone. Średnia wieku wyniosła 42,5 lat, mediana wieku 42,0 lata.
GUS zachęca do zapoznania się z tablicami, które przedstawiają szerszy zakres danych oraz infografiką a także z informacją o zmianach w badaniu.

Źródło: GUS.

GUS: Komunikat w sprawie wskaźnika cen nakładów inwestycyjnych za pierwsze dwa kwartały 2023 r.

matthew-guay-148463-unsplash
Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował komunikat w sprawie wskaźnika cen nakładów inwestycyjnych za pierwsze dwa kwartały 2023 r.

Komunikat GUS dotyczy okresu od stycznia do czerwca 2023 roku. Jest to komunikat Prezesa Głównego Urzędu Statystycznego z dnia 31 sierpnia 2023 r. w sprawie wskaźnika cen nakładów inwestycyjnych za dwa kwartały 2023 r.

Jak czytamy w informacji GUS, na podstawie art. 15 ust. 5b ustawy z dnia 15 lutego 1992 r. o podatku dochodowym od osób prawnych (Dz. U. z 2022 r. poz. 2587, z późn. zm.1)) ogłasza się, że wskaźnik cen nakładów inwestycyjnych za dwa kwartały 2023 r. w stosunku do dwóch kwartałów 2022 r. wyniósł 106,7 (wzrost cen o 6,7%).

1) Zmiany tekstu jednolitego wymienionej ustawy zostały ogłoszone w Dz. U. z 2022 r. poz. 2640 i 2745 oraz z 2023 r. poz. 185, 326, 412, 825, 1059, 1130, 1414 i 1705.

Źródło: GUS.

Raport GUS nt dostaw na rynek krajowy

helloquence-61189-unsplash
GUS, czyli Główny Urząd Statystyczny, opublikował raport pt. „Dostawy na rynek krajowy oraz spożycie niektórych artykułów konsumpcyjnych na 1 mieszkańca w 2022 roku”.

Jak można przeczytać w raporcie Głównego Urzędu Statystycznego, w 2022 r. dostawy1 na rynek krajowy mięsa (m.in. wieprzowego, wołowego i cielęcego oraz drobiowego) wyniosły 4642 tys. ton i były wyższe o 6,8% w porównaniu z rokiem poprzednim. Wzrosły zarówno dostawy mięsa surowego ze zwierząt rzeźnych (o 9,1%), jak i dostawy mięsa drobiowego (o 3,5%).
W 2022 r. o wiele wyższe niż w poprzednim roku były dostawy mąki pszennej; przetworów mięsnych i podrobowych ze zwierząt rzeźnych; mięsa surowego ze zwierząt rzeźnych.
1 Dostawy zdefiniowane zostały jako ilość wytworzonych w kraju wyrobów (dane dotyczą podmiotów gospodarczych, w których liczba pracujących przekracza 9 osób) pomniejszona o ich eksport i powiększona o import, skorygowana o saldo zmian zapasów u producentów (dane dotyczą podmiotów gospodarczych, w których liczba pracujących przekracza 49 osób).

Pełny raport znajduje się na oficjalnej stronie GUS.

Źródło: GUS.

Eksperci alarmują, że sprawami frankowymi zajmuje się zbyt mała ilość orzeczników

frank-sady

Jak wynika z danych pozyskanych ze wszystkich sądów okręgowych w Polsce, na początku czerwca br. było w nich ok. 590 sędziów zajmujących się sprawami frankowymi. Zdaniem ekspertów, potrzeba ich zdecydowanie więcej. Niektórzy mówią nawet o dwukrotnie większej liczbie. Analizując zebrane dane, eksperci szacują, że statystycznie na jednego sędziego przypada ok. 220 spraw frankowych, ale w części przypadków może ich być kilkakrotnie więcej. Z zebranych danych wynika również, że nie wszyscy prezesi sądów okręgowych wnioskowali do Ministra Sprawiedliwości o utworzenie dodatkowych etatów. Ale zdarzały się też negatywne odpowiedzi na tego typu wnioski. Z kolei z samych sądów docierają informacje, że może nastąpić wzrost wpływu spraw cywilnych drugoinstancyjnych.

Sądy potrzebują wzmocnienia

Z danych uzyskanych z 47 sądów okręgowych wynika, że na początku czerwca br. było w nich ok. 590 sędziów orzekających w sprawach frankowych. Jak podkreśla radca prawny Adrian Goska z Kancelarii SubiGo, to zdecydowanie za mało. Przy tak ogromnym, wręcz lawinowym w ostatnim czasie, napływie pozwów powstają poważne zatory. Ekspert jednocześnie zaznacza, że do sądów okręgowych trafia 95% spraw frankowych. Trzeba zatem pilnie zwiększać w nich obsady sędziów. Za 2-3 lata będzie już za późno na takie działania. Tego typu sprawy mogą całkowicie sparaliżować wymiar sprawiedliwości i średni czas trwania procesu może wydłużyć się do kilkunastu lat – ostrzega ekspert.

Według mojej wiedzy, ok. 130 tys. spraw frankowych już się toczy w sądach. I można powiedzieć wprost, że liczba sędziów orzekających w tego typu sprawach na pewno nie jest wystarczająca. W przeszłości pojawiały się informacje, że w najbardziej obciążonym sądzie w Warszawie średni referat sędziego wynosi ponad 1600 spraw. Takie proste matematyczne zestawienie liczb nie oddaje jednak istoty sprawy. Wzmocnienie obsady kadrowej nie musi być wcale radykalne, szczególnie że delegacje czy awanse sędziowskie są bardzo długim procesem – komentuje dr Paweł Blajer, adwokat, ekonomista i wykładowca na Uczelni WSB Merito Warszawa.

Jak zaznacza Arkadiusz Szcześniak, prezes Stowarzyszenia Stop Bankowemu Bezprawiu, przy ok. 130 tys. spraw w sądach, na jednego sędziego przypada statystycznie ok. 220 z nich. Zdaniem eksperta, mówiąc o tej wartości, można stwierdzić, że nie jest to dużo. Jednak sytuacja w poszczególnych miastach wygląda różnie. Są sądy, w których ta liczba jest nawet kilkukrotnie wyższa. Do tego należy wskazać, że zdarza się, iż sprawa w I instancji trwa nawet kilka lat.

Niedoszacowana liczba sędziów w sądach okręgowych sprawia, że tempo orzekania znacząco spadło. I my jako prawnicy to widzimy. Na wyrok w I instancji w całej Polsce trzeba czekać średnio 1,5 roku. W przypadku wybranych sądów czy sędziów trwa to znacznie dłużej, bo nawet 2-3 lata. Natomiast kolejnym wyzwaniem będą apelacje. Już obserwuje się znacząco większy wpływ niż w latach ubiegłych – o ok. 40%. I tu również powstają zatory, a oczekiwanie na wyrok to średnio kolejny rok – informuje radca prawny Adrian Goska.

Analizując dane z poszczególnych Sądów Okręgowych, widzimy, że zazwyczaj jest w nich po kilkoro lub kilkanaścioro sędziów zajmujących się sprawami frankowymi. Natomiast co najmniej 30 jest ich w pięciu sądach okręgowych (Poznań – 42, Łódź – 33, Warszawa-Praga – 32, Warszawa – 31, Gdańsk – 30). Jak podkreśla Arkadiusz Szcześniak, w środowisku frankowiczów i prawników dostrzega się potrzebę szkoleń dla sędziów zajmujących się tymi kwestiami po raz pierwszy. Należy im to zapewnić w każdym sądzie. Trudno oszacować, ilu powinno być orzekających w konkretnym okręgu, gdyż obecnie sprawy trafiają zgodnie z miejscem zamieszkania kredytobiorcy.

Ustawodawca zdecydował się na wprowadzenie właściwości wyłącznej w sprawach frankowych, co oznacza dociążenie sądów spoza Warszawy. Ministerstwo Sprawiedliwości powinno jednocześnie przedsięwziąć czynności zmierzające do natychmiastowego wzmocnienia kadr sądów okręgowych, zarówno obsady sędziowskiej, jak i personelu pomocniczego, bo to, co obecnie obserwujemy, zmierza w naprawdę złym kierunku – dodaje ekspert z SubiGo.

Sytuacja sama „wymusi” dodatkowe etaty

Z zebranych danych również wynika, że część prezesów sądów okręgowych nie wnioskowała w ciągu ostatnich 6-12 miesięcy o dodatkowe etaty sędziowskie do Ministra Sprawiedliwości. Niekiedy wpływ na to ma oczekiwanie na rozstrzygnięcie konkursu na wolne stanowisko czy stanowiska sędziowskie w danym sądzie. W niektórych przypadkach nie zdecydowano się na ten ruch, bo etat został przyznany. Ewentualnie wskaźnik opanowania wpływu spraw ogółem w Sądach Okręgowych na 1 etat sędziowski kształtuje się na poziomie średniej krajowej. Z kolei jednostki, które wystąpiły o dodatkowe etaty, zwracają uwagę na duże obciążenie pracą sędziów orzekających w wydziale. I co ważniejsze, zdarzały się odpowiedzi negatywne na takie wnioski.

Nie znamy przyczyn odmowy zwiększenia liczby etatów. Mamy nadzieję, że w takich przypadkach decydują kwestie merytoryczne, niewynikające z innych przesłanek. Od paru lat popieramy postulaty zwiększenia liczby etatów, a także wsparcia techniczno-organizacyjnego sędziów. Apelujemy równocześnie do wszystkich stron o współdziałanie w celu poprawy warunków pracy sędziów, a tym samym sprawniejszego procedowania spraw – dodaje prezes Stowarzyszenia Stop Bankowemu Bezprawiu.

Z wybranych sądów okręgowych docierają też informacje o potrzebie wzmocnienia kadry orzeczniczej. Wynika ona z trudnej sytuacji w pionie cywilnym pierwszoinstancyjnym, dużego wpływu spraw oraz nowelizacji z 1 lipca 2023 roku przepisów kpc, co może spowodować znaczny wzrost wpływu spraw cywilnych drugoinstancyjnych.

Do tej pory incydentalnie zdarzało się, iż sprawy były zakończone po I instancji. W tym zakresie nie będzie więc istotnej zmiany. Za to mogą pojawić się trudności w orzekaniu w I instancji, jeżeli nie zapewni się szkoleń dla sędziów rozpatrujących po raz pierwszy tego typu sprawy – podkreśla Arkadiusz Szcześniak.

Z kolei dr Blajer zwraca uwagę na niedawny, historyczny i raczej ostateczny wyrok TSUE w sprawach frankowych, który przynosi odpowiedź praktycznie na każde zagadnienie prawne. Powoduje to, że postępowanie sądowe nie jest już tak złożonym procesem, jak w czasach pierwszych spraw frankowych. Jak podkreśla ekspert, banki po wyroku TSUE zintensyfikowały akcje zawierania ugód, co powinno przełożyć się na zmniejszenie liczby spraw frankowych w sądach, nawet jak pozwy będą składane. Według eksperta, sądy nie będą wnioskować o utworzenie dodatkowych etatów w najbliższym czasie. Szybciej pojawią się nowe rozwiązania, także na bazie obecnego prawa, które ułatwią rozpoznanie zwiększonego napływu spraw.

Przypuszczam, że w niedalekiej przyszłości sytuacja wymusi na prezesach sądów okręgowych bardziej zdecydowaną reakcję, wobec coraz większego niezadowolenia stron procesów, związaną z szybkością rozpoznawania ich spraw. Po tym, jak wzrośnie liczba skarg na opieszałość sądów oraz wytyków w aktach sędziów, sami orzekający wymuszą bardziej stanowcze kroki na osobach zarządzających wymiarem sprawiedliwości. Uważam też, że racjonalne byłoby dwukrotne zwiększenie liczby samych sędziów. To realnie pomogłoby rozładować obecne zatory, ale jednoczenie, patrząc na dotychczasową praktykę resortu, należy chyba stwierdzić, że nie jest to zbyt realny scenariusz – podsumowuje radca prawny z kancelarii SubiGo.

Źródło:
© MondayNews Polska | Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jak fotowoltaika pomaga firmom w osiągnięciu celów zrównoważonego rozwoju ONZ?

Grafika_wyliczenia_2

13 proc. osób na świecie nie ma dostępu do energii elektrycznej, a 3 miliardy ludzi jest zależna od węgla, drewna i węgla drzewnego oraz odpadów pochodzenia zwierzęcego, które wykorzystywane są do gotowania i ogrzewania – te dane mogą zaskakiwać. W unormowaniu tej sytuacji ma pomóc dokument ONZ „Przekształcania naszego świata: Agenda na Rzecz Zrównoważonego Rozwoju – 2030”, który w sumie zawiera 17 celów. Obejmują one m.in. likwidację ubóstwa, zapewnienie dostępu do jakościowej edukacji i opieki zdrowotnej, zapewnienie godnych warunków pracy czy zapewnienie wszystkim dostępu do źródeł stabilnej, zrównoważonej i nowoczesnej energii po przystępnej cen. Jak inwestycja w odnawialne źródła energii wpisuje się w te cele? I ile mogą zaoszczędzić firmy, które zdecydują się na OZE?

Sustainable Development Goals stanowią kompleksowy plan działania mający na celu przeobrażenie świata tak, aby zaspokoić potrzeby obecnego pokolenia w sposób zrównoważony oraz szanujący środowisko naturalne. SDGs zostały ustalone przez Organizację Narodów Zjednoczonych w 2015 roku i obejmują siedemnaście celów, które adresują najważniejsze wyzwania społeczne, ekonomiczne i środowiskowe, przed jakimi stoi ludzkość. Zadania te skupiają się wokół pięciu obszarów: ludzie, planeta, dobrobyt, pokój, partnerstwo (people, planet, prosperity, peace, partnership). Jakie działania powinny zatem podejmować firmy, by funkcjonować w myśl zrównoważonego rozwoju?

Warto postawić na odnawialne źródła energii 

Cel siódmy dokumentu to „zapewnić wszystkim dostęp do źródeł stabilnej, zrównoważonej i nowoczesnej energii po przystępnej cenie”, zaś cel ósmy mówi: „promować stabilny, zrównoważony i inkluzywny wzrost gospodarczy, pełne i produktywne zatrudnienie oraz godną pracę dla wszystkich ludzi”. Firma INERGIS, która funkcjonuje na rynku od ponad 35 lat, realizuje te dwa cele i pomaga Polakom w obszarze OZE.

 – Aktywnie wspieramy dążenia firm do zrównoważonego rozwoju – mówi Adrian Wachelka z firmy INERGIS. – Zapewniamy dostęp do źródeł stabilnej i zrównoważonej energii. Na polskim rynku funkcjonujemy od lat i obserwujemy wzrost zainteresowania zarówno fotowoltaiką, jak i pompami ciepła. Naszym celem jest promowanie zrównoważonego rozwoju gospodarki opartego o wdrażanie produktów OZE w przedsiębiorstwach. W Agendzie na Rzecz Zrównoważonego Rozwoju 2030 wskazano, że w ciągu 7 lat państwa mają zapewnić powszechny dostęp do przystępnych cenowo, niezawodnych i nowoczesnych usług energetycznych. Bez wątpienia odnawialne źródła energii właśnie takie są.

Dokument zakłada również, że do 2030 roku znacząco zwiększy się udział odnawialnych źródeł energii w globalnym miksie energetycznym. Inwestowanie w OZE to krok do spełnienia tego celu.

Na rynku istnieją sprawdzone rozwiązania, które wdrażają polskie firmy. Jakie? 

 –  Z naszym obserwacji wynika, że przedsiębiorstwa chętnie inwestują w naziemne i dachowe farmy fotowoltaiczne, a także elektrownie słoneczne na własny użytek – wymienia Adrian Wachelka z INERGIS. – Świetnie sprawdzają się także elektrownie słoneczne w połączeniu z systemami magazynowania energii i instalacje oparte na pompach ciepła oraz systemie kogeneracji. Ważne, by wybrane rozwiązanie z obszaru odnawialnych źródeł energii było szyte na miarę potrzeb danej firmy.

Coraz popularniejsze staje się także pozyskiwanie energii z biomasy, instalacji solarnych czy rekuperacja.

Dlaczego inwestycja w OZE jest opłacalna? 

Na przykładzie zakładu produkcyjnego, dla którego INERGIS realizował instalację fotowoltaiczną,  przedstawiamy wyliczenia, dlaczego inwestowanie w OZE jest opłacalne.

Okres prognozy wynosi 15 lat, a moc instalacji to 700 kWp. Średni uzysk energii z instalacji wynosi 738024 kWh/rocznie, zaś zapotrzebowanie energetyczne zakładu, o którym mowa to 7000 MWh/rocznie.

Zakład szacuje wskaźnik autokonsumpcji na poziomie 95 proc. Firma zdecydowała się na inwestycję w wysokości 2,4 miliona złotych netto, a oszczędności na zakupie energii elektrycznej w pierwszym roku to aż 717 tysięcy złotych. Zaś oszczędności przy zakupie energii elektrycznej przez 15 lat to 12 747 000 złotych. Roczna stopa zwrotu z inwestycji wynosi 31,05 proc., a okres zwrotu w latach wynosi 3-4 lata.

Przedsiębiorstwo ma także możliwość oddania nadwyżek energii do sieci po średniej cenie sprzedaży energii na rynku konkurencyjnym.

Wyliczenia pokazują, jak opłacalne jest inwestowanie w odnawialne źródła energii – szczególnie gdy przedsiębiorca prowadzi duży zakład produkcyjny z ogromnym zapotrzebowaniem na energię.

Zatem wybieranie OZE to nie tylko działanie zgodnie z założeniami ONZ, ale także realne oszczędności.

Źródło: INERGIS S.A.

W sklepach budowlanych rośnie nowy trend, wymuszony przez inflację

fabian-blank-78637-unsplash
Sklepy oferujące artykuły remontowe, budowlane, a także dekoracyjne i dla majsterkowiczów – potocznie określane DIY – zwiększają udział towarów ekologicznych i powstałych z surowców wtórnych. Sklepy chwalą się również, że coraz większą popularnością cieszą się torby papierowe, wielorazowe pojemniki na żywność, worki na śmieci wykonane z materiałów biodegradowalnych oraz pojemniki do segregacji śmieci. Obok zakupu art. wytworzonych w mniej inwazyjny dla środowiska sposób da się zauważyć jeszcze jeden trend. Rośnie grono klientów zainteresowanych nabywaniem towarów wysokiej jakości i trwałych. Głównie dzieje się tak ze względów oszczędnościowych, ale środowisko naturalne na tym wyraźnie zyskuje. I jak dodają eksperci, widać, że rynek sukcesywnie rośnie i to nie koniec wzrostów.

Chwalą się, ale mogłoby być lepiej

Produkty przeznaczone dla majsterkowiczów, ale także do prac remontowo-budowlanych, dekoracje wnętrz oraz rękodzielnictwa określane są jako asortyment DIY (Do It Yourself, czyli Zrób To Sam). Obecnie w Polsce działa blisko 14 tys. tego typu sklepów.

Jaki udział w ogólnej gamie sprzedawanych produktów stanowią towary ekologiczne lub powstałe z surowców wtórnych? Dr Maria Andrzej Faliński, były dyrektor generalny Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji, wieloletni ekspert w dziedzinie handlu, jest zdania, że tego typu asortymentem sklepy budują wizerunek odpowiedzialnych firm, a więc jego obecność ma walor wizerunkowy. Takie towary są reprezentowane głównie przez farby, kleje, wykończenia, masy wypełnieniowe, materiały czyszczące, ale też urządzenia oświetleniowe, niektóre narzędzia, materiały typu płyty drewnopochodne. Do tego producenci podejmują starania, by zmniejszyć opakowania i wykonywać je z materiałów pozyskanych z recyklingu.

– Widać, że w sieciach handlowych przybywa towarów ekologicznych lub powstałych z surowców wtórnych, ale jest to wciąż niewystarczający proces. Choć trzeba też wyraźnie powiedzieć, że nie wszystkie artykuły przyjazne środowisku są w sklepach specjalnie oznaczane. Często zdarza się, że konsument nie zauważa informacji o możliwości ich zakupu, bo są one zwyczajnie ukryte lub nie dość widoczne. Natomiast Polacy chętnie szukają tej jakości produktów. Brakuje im tylko lepszego wsparcia w odnajdywaniu ich ze strony samych sieci handlowych – mówi dr Bartosz Dendura, znany propagator idei i rozwiązań ekologicznych w budownictwie z Pracowni Architektonicznej Studio4SPACE.

Oferta ekoproduktów się rozrasta

Z większością powyższych stwierdzeń zgadzają się dr Urszula Kłosiewicz-Górecka i Aleksandra Wejt-Knyżewska z zespołu Foresightu Gospodarczego w Polskim Instytucie Ekonomicznym (PIE). – Coraz więcej producentów ma w swojej ofercie innowacyjne produkty różniące się od tych „klasycznych” tym, że ich skład jest bardziej przyjazny środowisku, a więc są bardziej bezpieczne. Mają np. mniejszą zawartość lotnych związków organicznych, zawierają materiały pochodzące z recyklingu czy też będące biodegradowalne – zauważają ekspertki z PIE.

Dodają też, że Polacy coraz częściej wybierają produkty przyjazne środowisku, a nawet zwracają uwagę na to, czy opakowanie będzie nadawało się do recyklingu. Rozszerzanie asortymentu ekologicznych art. czy pochodzących z recyklingu jest też odpowiedzią producentów na rosnącą świadomość konsumentów na temat konieczności ochrony środowiska przyrodniczego. W konsekwencji pojawianie się nowych ekologicznych produktów może oddziaływać na wybory konsumentów. Inną istotną kwestią jest również to, że dla części produktów z ofert sklepów DIY ekologia idzie w parze ze zwiększoną efektywnością. Dla przykładu, coraz bardziej efektywne termicznie produkty chemii budowlanej pozwalają ograniczyć koszty związane z ogrzewaniem budynków zimą czy chłodzeniem latem, co wynika z mniejszego zużycia paliw w tym celu.

– Faktycznie coraz więcej producentów ma w swojej ofercie produkty ekologiczne. Jest to oczywiście podyktowane potrzebą rynkową, ale też kwestiami stricte wizerunkowymi wytwórców, którzy chcą uchodzić za nowoczesne i sprzyjające ekologii podmioty – dodaje dr Dendura.

Sieci handlowe też chcą być „eko”

Sieci handlowe, które chcą się wpisać w ekologiczny trend, informują, że konsumenci coraz częściej są zainteresowani kupnem tego typu art. Jak podaje Bricomarché, dużą popularnością cieszą się torby papierowe, wielorazowe pojemniki na żywność, worki na śmieci wykonane z materiałów biodegradowalnych oraz pojemniki do segregacji śmieci.

Na tym lista produktów, które pomagają ograniczać wytwarzanie odpadów, nie kończy się. Dużym zainteresowaniem cieszą się także butelki i dzbanki filtrujące. Dla klientów, którzy samodzielnie chcą wyhodować warzywa i owoce, producenci przygotowali naturalne nawozy, kompost czy nasiona roślin miododajnych. Przedstawiciele sieci przekonują, że nieduże hodowle prowadzone na balkonach czy nawet parapetach mieszkań wpisują się w zauważalny trend.

Z kolei Castorama zapewnia, że ponad 50% produktów marek własnych sprzedanych w 2022 roku można sklasyfikować jako zrównoważone (1,2% więcej niż w 2021 roku). Z kolei 85% sprzedaży marek własnych w sektorze kuchnia pochodziło ze zrównoważonych produktów (w porównaniu z 2021 to wzrost o 5%).

– Jest to spowodowane głównie tym, że znaczna część oferty jest wyprodukowana z certyfikowanego drewna FSC lub PEFC, co świadczy o pochodzeniu surowca z kontrolowanych i certyfikowanych źródeł. Bardzo dobry wynik sprzedaży ze zrównoważonych produktów w markach własnych osiągnęliśmy także w sektorze łazienki – 56% (w porównaniu z 2021 wystąpił wzrost o 4%), a także w sektorze budowlanym – 53% (wzrost o 4%) – wyjaśnia sieć.

Rynek widocznie rośnie. I to nie koniec

Dr Bartosz Dendura ze Studia4SPACE zauważa, że badania rynku wskazują na ok. 10-12% wzrost zainteresowania zakupem materiałów ekologicznych bądź powstałych z surowców wtórnych rok do roku. W jego opinii, to jednak wciąż mniej niż moglibyśmy oczekiwać od odpowiedzialnego za przyrodę społeczeństwa. Niemiej jednak tempo wzrostu powinno pomału rosnąć – zadowalający byłby wynik już na poziomie 5-10% w skali roku.

– Choć wśród osób kupujących nowe nieruchomości da się zaobserwować większe zainteresowanie budynkami wyposażonymi m.in. w odnawialne źródła energii, to jest to przede wszystkim podyktowane kwestiami ekonomicznymi. Inwestorzy liczą na to, że wobec rosnących cen prądu i gazu, rozwiązania znane z budynków pasywnych pozwolą im zaoszczędzić na kosztach eksploatacji. Oczywiście dobre i to. Choć życzyłbym sobie, żeby większe grono Polaków budujących lub kupujących swoje domy i mieszkania, przynajmniej na równi z rachunkiem ekonomicznym, kładło nacisk na prośrodowiskowy aspekt zastosowanych w ich nieruchomościach materiałów. A taki trend możemy zaobserwować wśród klientów zgłaszających się z pytaniami o projekt domu czy mieszkania – wskazuje dr Dendura.

Rozmówca dostrzega jednak, że Polacy coraz lepiej zdają sobie sprawę z tego, iż o środowisko naturalne trzeba dbać. – Zgodnie z badaniami, opublikowanymi przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska, wśród Polaków rośnie świadomość zmian klimatycznych i gotowość podjęcia działań, by je powstrzymywać. Jednak cały czas o zakupie lub zastosowaniu wyrobu ekologicznego decyduje ekonomia lub potencjalna oszczędność, a nie chęć ochrony środowiska – dodaje ekspert.

Ekonomia wymusza zachowania ekologiczne

Dr Urszula Kłosiewicz-Górecka i Aleksandra Wejt-Knyżewska z PIE dodają, że klienci świadomi zmian zachodzących w środowisku chętniej sięgają po produkty, które są wykonane z materiałów naturalnych (np. drewna czy bawełny), bardziej ekologiczne (energooszczędne), pochodzą z recyklingu czy też mogą być ponownie wykorzystane. Wynika to z faktu, że rośnie świadomość konsumenta, który chce mniej szkodzić środowisku oraz samemu sobie. – Można zatem przypuszczać, że trend ten będzie się w najbliższych latach utrzymywał – przewidują ekspertki z Polskiego Instytutu Ekonomicznego.

Natomiast dr Maria Andrzej Faliński obserwuje, że następuje odwrót od produktów łatwo dostępnych, ale charakteryzujących się niską jakością. – Trwałość wraca do łask. Sprzyja temu silna presja informacyjno-formacyjna przeciwko marnotrawstwu i korzystaniu z urządzeń, pojemników, mebli, które nadają się do kilkukrotnego zaledwie użytku albo szybko się niszczą. To oznacza większy nacisk na jakość i otwiera przestrzeń rynkową, z jednej strony dla wyborów wielkich marek, a z drugiej – dla lokalnych i rzemieślniczych wyrobów z obszaru DIY – twierdzi ekspert.

– Z rozmów z pracownikami sklepów DIY można wnioskować, wśród konsumentów umacnia się nowy trend. Jednym z podstawowych kryteriów przy wyborze produktu staje się jego trwałość. To oczywiście krok w dobrym kierunku. Ale podobnie jak w przypadku odnawialnych źródeł energii, obecnie główną motywacją są kwestie stricte ekonomiczne. Jeśli coś jest trwalsze, to znaczy, że wystarczy na dłużej. Aspekt środowiskowy jest w tym przypadku drugorzędny. Choć trzeba też jasno powiedzieć, że i tak finalnie to wszystkim się opłaca – podsumowuje dr Bartosz Dendura.

Źródło:
© MondayNews Polska | Wszelkie prawa zastrzeżone.

Wyniki finansowe przedsiębiorstw niefinansowych w 1 półroczu 2023 roku wg GUS

mari-helin-tuominen-38313-unsplash
Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował informację o wynikach finansowych przedsiębiorstw niefinansowych.

Są to wyniki finansowe przedsiębiorstw niefinansowych w 1 półroczu 2023 r. Jak czytamy w raporcie GUS, w 1 półroczu 2023 roku wyniki finansowe badanych przedsiębiorstw niefinansowych były zbliżone do uzyskanych rok wcześniej. Pogorszyły się wskaźniki ekonomiczno-finansowe. Nakłady inwestycyjne były wyższe o 10,4% od notowanych w 1 półroczu 2022 roku (kiedy miał miejsce wzrost o 4,6%).

Źródło: GUS.

Statystyka strukturalna przedsiębiorstw w 2021 roku wg GUS

markus-spiske-484245-unsplash
Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował informację nt statystyki strukturalnej przedsiębiorstw w 2021 roku.

Jak czytamy w raporcie GUS, w 2021 roku obroty przedsiębiorstw objętych badaniem strukturalnej statystyki przedsiębiorstw osiągnęły poziom 6123,7 mld zł (o 20,1% więcej niż w roku 2020).
Zgodnie z badaniem statystyki strukturalnej w 2021 roku1 liczba aktywnych przedsiębiorstw zwiększyła się o 5,4% w skali roku i wyniosła 2 177 tys. jednostek. Wzrost liczby przedsiębiorstw zanotowano we wszystkich sektorach: w budownictwie (o 7,7%), usługach (o 7,1%), handlu; naprawie pojazdów samochodowych (o 2,3%) i przemyśle (o 2,2%).
1 Sekcje PKD: od B (Górnictwo i wydobywanie) do N (Działalność w zakresie usług administrowania i działalność wspierająca), a także dział 95 sekcji S (Naprawa i konserwacja komputerów i artykułów użytku osobistego i domowego), z wyłączeniem sekcji K (Działalność finansowa i ubezpieczeniowa).

Źródło: GUS.

Odzyskiwanie gotówki zamrożonej w fakturach

P. Kacprzak_Mat. prasowy (1)

Klienci zainteresowani usługą faktoringu przekazują coraz więcej faktur do sfinansowania. Z badań Polskiego Związku Faktorów wynika, że pierwsza połowa 2023 roku przyniosła wzrost liczby firm korzystających z tego narzędzia. To odwrócenie trendu widocznego jeszcze rok temu. Wówczas liczba klientów faktoringowych zmalała do 24,8 tys. z 25,8 tys. rok wcześniej.

Z perspektywy półrocznej, polscy faktorzy sfinansowali bieżącą działalność krajowych firm w kwocie blisko 225,7 mld zł. Łączna wartość wykupionych wierzytelności w formie faktur wyniosła o 1,2% więcej niż w pierwszym półroczu ubiegłego roku. Faktury na gotówkę zamieniło ponad 24 tys. firm, które w sumie przekazały do sfinansowania 12,7 mln dokumentów płatniczych.

Rynek faktoringowy pod względem obrotów nie rośnie jednak tak szybko, jak jeszcze w ubiegłym roku. Jednocześnie rośnie świadomość na temat usług faktoringowych. Sektor kształtują stali klienci, którzy przekonali się do tego rozwiązania i wracają po nie. Ma to szczególne znaczenie w czasach wysokich stóp procentowych. Przedsiębiorcy szukają finansowania, które nie wymaga zaciągania zobowiązań, jak na przykład kredyt. Faktoring umożliwia odzyskanie własnych środków, czyli gotówki, która została zamrożona w niezapłaconych fakturach. Z perspektywy przedsiębiorców jest zatem bardziej przewidywalny oraz elastyczny, ponieważ limit faktoringowy można łatwo zmniejszyć lub zwiększyć w zależności od poziomów sprzedaży.

Aktualnie nasycenie rynku faktoringu w Polsce jest wyższe o 20% niż średnia dla Unii Europejskiej. Dlatego po długim okresie intensywnego wzrostu rynku, siłą rzeczy tempo wzrostu musi zwolnić. Warto też zwrócić uwagę na to, że zgodnie z danymi BIK popyt na kredyty wśród firm MŚP spadł w pierwszym kwartale br. o 13%. Na tym tle wzrosty w faktoringu i tak są bardzo pozytywnym wynikiem. Jak widać na podstawie tych danych, ewidentnie firmy odczuwają spowolnienie, a co za tym idzie, ograniczają potrzeby na bieżące finansowanie mówi Paweł Kacprzak, członek zarządu BNP Paribas Faktoring.

Źródło: BNP Paribas Faktoring.

Badanie FWG: Polacy boją się euro, bo nie mają wiedzy na temat wspólnego pieniądza

helloquence-61189-unsplash

Polska jest już w NATO i Unii Europejskiej. Czy wykona konkretny krok ku pogłębieniu integracji ze swoimi sojusznikami wstępując do strefy euro i przyjmując wspólny europejski pieniądz? Jak wynika z badania fokusowego przeprowadzonego na zlecenie Fundacji Wolności Gospodarczej, Polacy, pomimo entuzjazmu wobec otwarcia się na Zachód, zgłaszają w tej sprawie obawy. Brak dostatecznej wiedzy połączony z utratą zaufania do państwa – to główny powód, dla którego Polacy przyznają się do niepokoju wobec perspektywy przyjęcia euro.

Grupowe badanie pogłębione (FGI) “Polacy wobec perspektywy wprowadzenia euro” zostało przeprowadzone na zlecenie Fundacji Wolności Gospodarczej w pierwszym kwartale br. przez firmę Day Ray. Autorami koncepcji badania są dr Robert Sobiech (Collegium Civitas) i prof. Marek Góra (Szkoła Główna Handlowa).

Najważniejsze wnioski:

  • Brak dostatecznej wiedzy połączony z utratą zaufania do państwa – to główne powody, dla których Polacy przyznają się do niepokoju wobec perspektywy przyjęcia euro.
  • Istnieje potrzeba działań edukacyjnych i informacyjnych na temat euro, które odpowiedzą na płynącą ze strony rządzących, w tym banku centralnego, dezinformację, która ma obrzydzić ludziom euro.
  • Obawy wobec przyjęcia euro dotyczą przede wszystkim mylnego przeświadczenia o – jakoby wiążącym się z tym – wzrostem cen oraz o tym, że przyjęcie euro miałoby zburzyć dotychczasowy porządek ekonomiczny i społeczny. Dlatego trzeba odnosić się do popularnych, ale kłamliwych mitów na tematu euro.
  • Polacy chcą czerpać wiedzę o euro od autorytetów naukowych oraz biznesowych. Nie przekonują ich politycy.

– Niestety, pomimo że mit o wzroście cen i tzw. “euro-drożyźnie” (częste skojarzenie z europejskim pieniądzem), w żadnym kraju nie znalazło potwierdzenia w rzeczywistości, to i tak stanowi on największe źródło lęków Polaków związanych z euro – komentuje Marek Tatała, CEO Fundacji Wolności Gospodarczej, która zleciła badanie.

Badanie fokusowe “Polacy wobec perspektywy wprowadzenia euro” zostało przeprowadzone w lutym br. przez firmę Day Ray na próbie 24 osób, kobiet i mężczyzn w dwóch grupach wiekowych (25-40 i 55+ lat) o zróżnicowanym wykształceniu (podstawowe/zawodowe, średnie, wyższe) i zróżnicowanym statusie rodzinnym, mieszkających zarówno w dużym mieście wojewódzkim, jak i mieście powiatowym. Autorami koncepcji badania są dr Robert Sobiech (Collegium Civitas) i prof. Marek Góra (Szkoła Główna Handlowa).

mat.prasowy

Dynamika sprzedaży detalicznej w lipcu 2023 roku wg GUS

ibrahim-rifath-789914-unsplash
Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport nt dynamiki sprzedaży detalicznej.

Jest to raport za lipiec 2023 roku. Sprzedaż detaliczna1 w cenach stałych w lipcu 2023 r. była niższa niż przed rokiem o 4,0% (wobec wzrostu o 2,0% w lipcu 2022 r.). W porównaniu z czerwcem 2023 r. notowano wzrost sprzedaży detalicznej o 1,9%. W okresie styczeń-lipiec2 2023 r. sprzedaż zmalała r/r o 5,4% (w 2022 r. wzrost o 8,0%). – czytamy w raporcie GUS.
1 Dane dotyczą przedsiębiorstw handlowych i niehandlowych o liczbie pracujących powyżej 9 osób. Grupowania przedsiębiorstw dokonano na podstawie PKD 2007, zaliczając przedsiębiorstwo do określonej kategorii według przeważającego rodzaju działalności, zgodnie z aktualnym w omawianym okresie stanem organizacyjnym. Odnotowane zmiany (wzrost/spa-dek) wolumenu sprzedaży detalicznej w poszczególnych grupach rodzajów działalności przedsiębiorstw mogą zatem również wynikać ze zmiany przeważającego rodzaju działalności przedsiębiorstwa oraz zmian organizacyjnych (np. połączenia przedsiębiorstw). Nie ma to wpływu na dynamikę sprzedaży detalicznej ogółem.
2 W danych narastających uwzględniono korekty dokonane przez jednostki sprawozdawcze.

Źródło: GUS.

GUS podaje ceny produktów rolnych w lipcu 2023 roku

g-crescoli-365895-unsplash

GUS, czyli Główny Urząd Statystyczny, podaje ceny produktów rolnych w lipcu 2023 roku.

Jak podaje Główny Urząd Statystyczny, ceny skupu podstawowych produktów rolnych[1] spadły w lipcu 2023 r. w stosunku do miesiąca poprzedniego o 2,0%). Natomiast w porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego roku – o 11,8%.
[1] Pszenica, żyto, żywiec wołowy, żywiec wieprzowy, drób, mleko krowie.
Informacja została opublikowana na oficjalnej stronie Głównego Urzędu Statystycznego.

Źródło: GUS.

Budownictwo mieszkaniowe w okresie styczeń-lipiec 2023 roku wg GUS

analiza

Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport nt budownictwa mieszkaniowego.

Jest to raport za okres od stycznia do lipca 2023 roku. W pierwszych siedmiu miesiącach 2023 roku oddano do użytkowania mniej mieszkań niż przed rokiem. Spadła również liczba mieszkań, na których budowę wydano pozwolenia lub dokonano zgłoszenia z projektem budowlanym oraz liczba mieszkań, których budowę rozpoczęto. – czytamy w raporcie GUS.
Informacja została opublikowana na oficjalnej stronie  GUS.

Źródło: GUS.