Zarządcy nieruchomości poszukują oszczędności

rawpixel-com-594763-unsplash
Pomimo spadków cen na giełdzie, koszt energii elektrycznej nadal stanowi wyzwanie dla zarządców nieruchomości. Zwłaszcza że muszą zacząć myśleć o zakontraktowaniu mediów na przyszły rok. Aktualnie ceny energii elektrycznej na Towarowej Giełdzie Energii z dostawą na 2024 rok plasują się w granicach 620-640 złotych za megawatogodzinę. Jest to zdecydowanie mniej niż w ubiegłym roku, ale dalej o około 50 zł/MWh więcej niż przed agresją Rosji na Ukrainę oraz o około 370 zł/MWh więcej niż na rok przed inwazją. Ważną zmienną są także zbliżające się wybory parlamentarne w Polsce, które odbędą się jesienią tego roku. Nie wiadomo, jaki będzie skład przyszłego rządu i czy zdecyduje się on na utrzymanie zamrożenia cen energii również w przyszłym roku.

Dla firm z branży zarządzania nieruchomościami koszt energii jest istotnym elementem budżetu i nierzadko stanowi o być czy nie być firmy. Jak pokazało badanie przeprowadzone wśród przedsiębiorców przez EY, aż 84% respondentów przyznaje, że wzrost cen energii istotnie wpływa na funkcjonowanie ich firmy. Ponadto co czwarty ankietowany może z tego powodu być zmuszony do zamknięcia działalności1. Chcąc zadbać o swój biznes, właściciele firm poszukują oszczędności i chętniej rozmawiają także o bardziej złożonych produktach energetycznych. W efekcie, z roku na rok są coraz bardziej świadomi i zmieniają się ich wybory zakupowe – nawet te dotyczące energii.

Małe i średnie przedsiębiorstwa wybierają produkty giełdowe

Z analiz Axpo Polska wynika, że o ile w 2021 roku produkty energetyczne o cenie bazującej na bieżących notowaniach giełdowych wynosiły około 35% całej sprzedaży dla MŚP, to już w 2022 roku ich udział wzrósł do prawie 80%. Oznacza to przyrost aż o 43,5 pp. w ciągu zaledwie roku. W bieżącym roku kalendarzowym nadal utrzymuje się tendencja wzrostowa – na produkty o zmiennej cenie zdecydowało się już ponad 82% mikro, małych i średnich przedsiębiorstw obsługiwanych przez spółkę.

– Od marca 2020 do połowy 2021 roku, mieliśmy do czynienia z mniejszym zużyciem energii spowodowanym pandemicznym lockdownem. W związku z tym jej ceny miały na tyle niski poziom, że zabezpieczenie ich umową na kilka lat było w tamtym okresie korzystnym rozwiązaniem. Sytuacja na rynku uległa jednak zmianie. Dla tych przedsiębiorców, którym umowy na zakup energii elektrycznej kończą się w najbliższych miesiącach, lepszym rozwiązaniem może okazać się kontrakt z rozliczeniem bazującym na cenie zmiennej. Przy wyborze takiej oferty warto zwrócić uwagę, czy sprzedawca zapewnia możliwość przejścia na stałą cenę, jeśli przedsiębiorca uzna, że aktualna cena energii jest dla niego optymalna i chce zabezpieczyć ją na resztę czasu obowiązywania umowy – mówi Katarzyna Bienias, dyrektorka sprzedaży dedykowanej MŚP, członkini zarządu Axpo Polska.

Zyski – cena zmienna a cena stała

Obserwując ruchy na polskiej giełdzie energii można zauważyć, że od początku roku ceny wykazują tendencję spadkową. Średni koszt energii elektrycznej TGe24 notowany na Towarowej Giełdzie Energii wynosił w lipcu br. 522,33 zł i był o 16,7% niższy niż w styczniu br. (w maju 441,65 zł i niższy o 33%). Spośród przedsiębiorców, na tegorocznych spadkach mogli zyskiwać jednak tylko ci, którzy wybrali produkty o zmiennej cenie, bazującej na bieżących notowaniach na TGE. Ci, którzy podpisali umowy ze stałą ceną, w 2023 roku płacą 785 zł za MWh ze względu na ustawowe zamrożenie cen przez rząd. Tymczasem klienci z produktami o zmiennej cenie zyskują, gdy ceny na giełdzie spadną poniżej ustawowego limitu, a jednocześnie mogą być pewni, że nie zapłacą więcej niż 785 zł/MWh.

– Przedsiębiorcy nie chcą wiązać się wysokimi kosztami energii, dlatego w ostatnich latach decydują się na podpisanie kontraktów bazujących na cenach zmiennych, nawet jeśli mieliby od razu skorzystać z opcji przejścia na rozliczenie po stałej stawce. W ten sposób zabezpieczają koszty energii nawet na kilka lat. Inni z kolei czekają na rozwój wydarzeń i dalsze spadki cen. W każdej chwili mogą zmienić zdanie i właśnie ta elastyczność oraz możliwość dokonania zmiany w trakcie obowiązywania umowy jest dla nich tak atrakcyjna – dodaje Katarzyna Bienias.

1 Badanie EY „Firmy wobec rosnących cen energii”, marzec 2023.

Źródło: Axpo Polska.

Zahamowanie w transporcie, a płynność finansowa firm

niedzialek

W pierwszym kwartale b.r. odnotowano 110 przypadków niewypłacalności firm transportowych. W analogicznym okresie poprzedniego roku było ich jedynie 34, a dwa lata wcześniej – 17. Natomiast przeciętny czas oczekiwania na przelew w ww. branży jest najdłuższy ze wszystkich sektorów i wynosi aż 20 dni. Jednocześnie, TSL plasuje się w czołówce branż, które korzystają z faktoringu. Skąd wzrost popularności tego rozwiązania? I w jaki sposób może pomóc firmom transportowym w utrzymaniu płynności finansowej?

Branża transportowa hamuje

Zahamowanie w branży transportowej stało się zauważalne już w ostatnim kwartale 2022 roku. „Transport Intelligence” prognozował, że w bieżący roku cały europejski rynek transportu drogowego urośnie tylko o 1,1% do 389,3 mld euro, a przewozy krajowe w samej Europie z trendu wzrostowego 3,3% spadną do 0,7%. Oprócz spadku zapotrzebowania na usługi transportowe, branża ta boryka się jednak z innymi wyzwaniami. W Polsce brakuje około 150 tysięcy kierowców, a zmiany w Pakiecie Mobilności paradoksalnie skomplikowały sytuację przewoźników korzystających z pojazdów o masie całkowitej poniżej 3,5 tony (obowiązek posiadania licencji oraz wymóg zabezpieczeń finansowych). Do tego należy dodać efekty inflacji, czy wojny w Ukrainie. Rosnące kłopoty ekonomiczne oraz spadek liczby zamówień mogą zatem skutkować pogłębieniem fali bankructw, bowiem płatności za pozostałe zlecenia nadejdą ze znacznym opóźnieniem.

Przepływy finansowe pod kontrolą

Nie można się dziwić, że branża szuka rozwiązania, a przedsiębiorców wnioskujących o finansowanie w procesie faktoringu przybywa. Dlaczego decydują się na faktoring?

Zdaniem Patryka Niedziałka, Szefa Sprzedaży z FaktorOne: Firmy transportowe coraz częściej korzystają z faktoringu, ponieważ jest to sposób na poprawę ich płynności finansowej. Faktoring umożliwia im wcześniejsze uzyskanie środków pieniężnych za wystawione faktury, co pozwala na pokrycie bieżących kosztów działalności i uniknięcia problemów związanych z opóźnieniami w płatnościach. To również pomaga zminimalizować ryzyko związane z niewypłacalnymi klientami.

Jedną z kluczowych zalet faktoringu jest bowiem możliwość natychmiastowego uzyskania środków pieniężnych. Tradycyjnie, firmy transportowe muszą oczekiwać na terminowe płatności od swoich klientów, co często prowadzi do utrudnień w płynności finansowej. Dzięki faktoringowi, przedsiębiorstwa mogą uniknąć długiego okresu oczekiwania i zyskać dostęp do potrzebnych środków natychmiast po wystawieniu faktury. Faktoring transportowy pozwala firmom również na bieżąco pokrywać koszty operacyjne np. wynagradzać na czas kierowców (co pozytywnie wpływa na odbiór firmy w środowisku pracowników). Brak ciągłego stresu związanego z oczekiwaniem na wpłaty klientów pozwala przedsiębiorcom na efektywniejsze zarządzanie swoimi finansami, zwiększając tym samym płynność i stabilność firmy. Tego rodzaju rozwiązanie ogranicza również ryzyko zatorów w płatnościach, gdyż to faktor monitoruje płatności od kontrahentów przedsiębiorstwa transportowego. W efekcie przedsiębiorca zyskuje dodatkowy czas na realizację podstawowych działań operacyjnych i deleguje zadanie na usługodawcę. Pozwala to także uniknąć angażowania w proces pozostałych przedstawicieli firmy, którzy nie są odciągani od swoich obowiązków i mogą skoncentrować się na doskonaleniu jakości usług oraz zwiększaniu efektywności operacyjnej. A co istotne – firmy zyskują możliwość inwestowania w rozwój. Bez względu na to, czy to zakup nowego taboru, rozbudowa floty czy modernizacja infrastruktury, faktoring umożliwia im elastyczność finansową i ułatwia osiągnięcie swoich celów rozwojowych.

– Trudna sytuacja na rynku sprawiła, że firmy jeszcze bardziej potrzebują rzetelnych partnerów, zamiast zbiurokratyzowanych instytucji – wyjaśnia Patryk Niedziałek, Szef Sprzedaży w FaktorOne. – Partnerstwo to realizuje się m.in. poprzez fakt, że to właśnie faktor przeprowadza dokładną analizę kontrahentów, pomagając uniknąć potencjalnych problemów związanych z opóźnionymi lub niezapłaconymi fakturami. Dodatkowo w FaktorOne widzimy, jak ważne jest, aby ograniczać problemy, z jakimi przedsiębiorcy mogą się spotkać podczas korzystania z usług. Dlatego bariera wejścia została maksymalnie zredukowana, a klient ma poczucie, że wspieramy jego cele i potrzeby na każdym etapie kontaktu – dodaje ekspert z FaktorOne.

W dzisiejszym dynamicznym środowisku biznesowym, przedsiębiorstwa transportowe stoją przed wyjątkowymi wyzwaniami związanymi z utrzymaniem płynności finansowej. W odpowiedzi na te wyzwania coraz większa liczba firm transportowych decyduje się na wykorzystanie faktoringu. Dzięki niemu mogą sprawniej zarządzać finansami, rozwijać się oraz osiągać lepsze rezultaty biznesowe.

Źródło: FaktorOne.

Obroty towarowe handlu zagranicznego w okresie styczeń-czerwiec 2023 r. wg GUS

g-crescoli-365895-unsplash

Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport o nazwie „Obroty towarowe handlu zagranicznego ogółem i według krajów w okresie styczeń-czerwiec 2023 roku”.

Jak czytamy w raporcie, obroty towarowe handlu zagranicznego  w styczniu – czerwcu 2023 roku wyniosły w cenach bieżących 821,4 mld PLN w eksporcie oraz 790,6 mld PLN w imporcie. Dodatnie saldo ukształtowało się na poziomie 30,8 mld PLN, podczas gdy w analogicznym okresie 2022 roku wyniosło minus 42,4 mld PLN. W porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego roku eksport wzrósł o 6,1%, a import spadł o 3,2%. Eksport wyrażony w dolarach USA wyniósł 190,3 mld USD, a import 183,1 mld USD (wzrósł odpowiednio w eksporcie o 2,4%, a w imporcie spadł o 6,6%). Jak dodaje GUS, dodatnie saldo ukształtowało się na poziomie 7,2 mld USD, w analogicznym okresie 2022 r. wyniosło minus 10,3 mld USD. Eksport wyrażony w euro wyniósł 176,4 mld EUR, a import 169,8 mld EUR (wzrósł odpowiednio w eksporcie o 4,9%, a w imporcie spadł o 4,3%). Dodatnie saldo wyniosło 6,6 mld EUR, podczas gdy w styczniu – czerwcu 2022 r. wyniosło minus 9,3 mld EUR.

Źródło: GUS.

Szybki szacunek produktu krajowego brutto za II kwartał 2023 roku wg GUS

helloquence-61189-unsplash
GUS, tj. Główny Urząd Statystyczny, opublikował raport o nazwie „Szybki szacunek produktu krajowego brutto za II kwartał 2023 roku wg GUS”.

Według szybkiego szacunku przygotowanego przez GUS, produkt krajowy brutto (PKB) niewyrównany sezonowo w 2 kwartale 2023 r. zmniejszył się realnie o 0,5% rok do roku wobec wzrostu o 6,1% w analogicznym okresie 2022 r. W 2 kwartale 2023 r. PKB wyrównany sezonowo (w cenach stałych przy roku odniesienia 2015) zmniejszył się realnie o 3,7% w porównaniu z poprzednim kwartałem i był niższy niż przed rokiem o 1,3%. PKB niewyrównany sezonowo (w cenach stałych średniorocznych roku poprzedniego) zmniejszył się realnie o 0,5% w porównaniu z analogicznym okresem roku poprzedniego. – czytamy w raporcie Głównego Urzędu Statystycznego.

Jak podkreśla GUS, dane mają charakter wstępny i mogą być przedmiotem rewizji, zgodnie z polityką rewizji stosowaną w kwartalnych rachunkach narodowych, w momencie opracowywania pierwszego regularnego szacunku PKB za 2 kwartał 2023 r., który zostanie opublikowany w dniu 31.08.2023 r. Dynamika realna PKB w 2 kwartale 2023 r. wg szybkiego szacunku wynosiła 99.5.

Źródło: GUS.

Wskaźniki cen towarów i usług konsumpcyjnych w lipcu 2023 roku

okulary
GUS, tj. Główny Urząd Statystyczny, opublikował raport „Wskaźniki cen towarów i usług konsumpcyjnych w lipcu 2023 roku”.

Jak czytamy w raporcie GUS, ceny towarów i usług konsumpcyjnych w lipcu 2023 r. w porównaniu z analogicznym miesiącem ub. roku wzrosły o 10,8% (przy wzroście cen usług – o 11,3% i towarów – o 10,6%). W stosunku do poprzedniego miesiąca ceny towarów i usług obniżyły się o 0,2% (w tym towarów – o 0,6% przy wzroście cen usług – o 0,8%).
Informacja została opublikowana na oficjalnej stronie internetowej GUS.

Źródło: GUS.

Polski rynek nieruchomości: Handel materiałami budowlanymi musi się zmienić

Michał Prałat
Najważniejszym zadaniem, jakie stoi dziś przed branżą – i zarazem największym wyzwaniem – jest digitalizacja procesu budowlanego, od producenta przez hurtownie, sklepy oraz wykonawców po klientów końcowych. Jeżeli branża chce się rozwijać, musi się z tym zmierzyć. Platforma handlowa, którą stworzył Michał Prałat, pokazuje, jak można to zrobić zarówno na rynku polskim, jak i stając się hubem dla przedsiębiorstw chcących zaopatrywać klientów m.in. z Niemiec, Ukrainy i Szwecji. Dziś platforma budio.pl współpracuje z ponad 1200 hurtowni budowlanych i kilkudziesięcioma producentami. A to dopiero początek.

Fakty nie kłamią

Branża budowlana jest jedną z najmniej zdigitalizowanych gałęzi gospodarki. Przedsiębiorstwa w sektorze wydają się zabetonowane z funkcjonującymi od lat procesami i standardami rodem z lat 90. Dziś przepaść powiększa się jeszcze dynamiczniej. Podczas gdy sztuczna inteligencja przyczynia się do rozwoju kolejnych obszarów, budowlanka stoi w miejscu. Dług technologiczny firm rośnie, a ich rentowność spada. Czy ktoś jest w stanie ruszyć tego kolosa? Nadchodząca rewolucja przemysłowa nie będzie czekać długo.

Zmianom nie sprzyjały również tanie kredyty hipoteczne, które dodatkowo uspokajały branżę. W efekcie większość tkwiła w błędnym przekonaniu o skuteczności dotychczasowych rozwiązań i polityki handlowej. Bo skoro kupują, to po co wprowadzać nowości?

– Kto nie zrozumie, jak bardzo zmienia się handel, ten… szybko zniknie z rynku. Rewolucja technologiczna nie zatrzyma się tylko dlatego, że powiemy jej, że nie jesteśmy przygotowani, a nasz klient ma konserwatywne podejście do zakupów – podkreśla zdecydowanie Michał Prałat, prezes zarządu Budio.pl SA, która powstała w wyniku transformacji cyfrowej Polskiej Dystrybucji Budowlanej sp. z o.o. oraz BeSoft SA, a także prezes zarządu spółki BeSoft SA. – W Budio wiemy o tym najlepiej. Pomimo alarmistycznych prognoz i posępnych komentarzy dotyczących koniunktury na rynku materiałów budowlanych za pomocą naszej platformy transakcyjnej B2B budio.pl sprzedajemy więcej, niż zakładaliśmy. A byliśmy optymistyczni – dodaje prezes Prałat.

Firma BeSoft SA, wcześniej Polska Dystrybucja Budowlana sp. z o.o., od ponad 12 lat działa na rynku jako tradycyjny dystrybutor materiałów budowlanych. Dotąd jej model biznesowy opierał się głównie na zakupie materiałów budowlanych od producentów oraz ich sprzedaży za pośrednictwem handlowców terenowych i zdalnych koordynatorów do niezależnych hurtowni budowlanych w całej Polsce.

W 2015 r. zarząd podjął decyzję o informatyzacji działalności firmy, w efekcie czego został wdrożony system SAP, a w kolejnych latach powstała BeSoft sp. z o.o., która nabyła wszystkie kompetencje niezbędne do wytwarzania oprogramowania. W wyniku współpracy obu spółek utworzono innowacyjną budowlaną platformę transakcyjną B2B budio.pl. W 2023 r. nastąpiło połączenie obu firm. W rezultacie powstała BeSoft SA.

– Zbudowaliśmy solidne fundamenty. Zaczęliśmy od własnego zespołu IT, następnie zdigitalizowaliśmy wewnętrzne procesy handlowe, teraz nadszedł czas na cały rynek. Łączymy wiedzę budowlaną z nowoczesnymi technologiami, testujemy wiele rozwiązań, podczas gdy konkurencja od wielu lat próbuje kopiować modele funkcjonujące w innych branżach. W dodatku wykorzystuje firmy zewnętrzne, które nie mają doświadczenia w budowlance – podsumowuje Rafał Gabler, wiceprezes zarządu spółki.

Do końca 2022 r. firma obsługiwała ok. 600 niezależnych punktów sprzedaży materiałów budowlanych. Dziś jest ich dwa razy więcej, a obecni i nowi klienci mogą kupować materiały online w BeSoft SA, za pośrednictwem platformy transakcyjnej budio.pl. Teraz 98% transakcji jest realizowanych poprzez platformę.

– Na wzrosty ma wpływ przede wszystkim użyteczność platformy, jej unikalny interfejs konwersacyjny oraz możliwość implementacji i automatycznej kalkulacji warunków handlowych. Nad wszystkim czuwa zintegrowany z platformą autorski CRM, który zapewnia monitoring wskaźników i jednolity dostęp do informacji dla wszystkich interesariuszy procesu handlowego – ocenia Rafał Gabler.

Skomplikowany proces handlowy

W Polsce funkcjonuje ok. 15 tys. lokalnych punktów handlowych. Rynek jest bardzo rozdrobniony, a jego wartość – trudna do oszacowania, ze względu na double counting. Każdy produkt jest sprzedawany wielokrotnie: od producenta przez dystrybutora do hurtowni budowlanej, która przekazuje go wykonawcom lub klientom indywidualnym. W rzeczywistości każdy sprzedaje każdemu.

Żaden dystrybutor nie oferuje najlepszych warunków handlowych w przypadku wszystkich produktów. Poszczególne firmy specjalizują się w określonym asortymencie. Jedna w ścianach, druga w dachach, kolejne dostarczają izolacje i chemię budowlaną. Ceny zmieniają się nawet w interwale tygodniowym. Hurtownie budowlane muszą kontaktować się z wieloma przedstawicielami, by uzyskać kompletną ofertę.

Największych graczy na rynku cechuje skomplikowana struktura własności i kosztów, co negatywnie wpływa na decyzyjność i uniemożliwia elastyczną reakcję na zmiany.

Mniejsi dystrybutorzy i hurtownie budowlane mają problem z sukcesją i sprzedażą przedsiębiorstwa. Większość jest w wieku przedemerytalnym. Ani inwestorzy, ani spadkobiercy nie rozumieją do końca tego biznesu i preferują bardziej policzalne i nowoczesne specjalizacje. Budowlanka nie jest trendy.

– Branża budowlana zdecydowanie jest sexy – nie zgadza się z powszechnie panującą opinią Michał Prałat. – Wystarczy spojrzeć na jej udział w PKB (ok. 10%, tylko ten ewidencjonowany), potencjał i brak funkcjonujących rozwiązań technologicznych. Możemy tworzyć standardy i w ten sposób sami sprawić, że stanie się nowoczesna. Błękitny ocean możliwości. Zauważamy także coraz większe zainteresowanie ze strony inwestorów kapitałowych.

Co teraz?

Obecnie, po upływie dwóch kwartałów roku 2023, rynek budowlany płynie na fali wykończenia rozpoczętych w ubiegłych latach budów. Pomimo że ceny materiałów wykończeniowych dalej kształtują się na poziomie o ok. 50% wyższym niż w 2021 r., ich wartość spadła już o ok. 25% w porównaniu ze szczytami z 2022 r. Popyt na nie będzie malał wraz z ostatnimi pociągnięciami pędzla na istniejących budowach. Widać pierwsze oznaki ochłodzenia.

– Podmioty na rynku obniżają ceny, aby zachęcić klientów do kupna, co dodatkowo pogarsza, i tak niską z powodu wzrostu płac i cen energii, rentowność przedsiębiorstw budowlanych. To niebezpieczna spirala, która może doprowadzić do upadku wielu firm – zauważa Michał Prałat. Dziś sporo osób zadaje sobie pytanie, czy branża budowlana musi „popłynąć”. Czy w takich warunkach można generować wzrost? – Naszym zdaniem kluczem do sukcesu w obecnej sytuacji jest dywersyfikacja oferty produktów, powodująca zwiększenie średniego koszyka klientów, oraz umiejętność skalowania działalności bez ponoszenia dodatkowych kosztów. Jednym słowem: technologia – dodaje Michał Prałat.

Przyszłość wygląda obiecująco

– Zarówno kredyt 2%, jak i rozstrzygnięcie w sprawie kredytów frankowych może na nowo napędzić sprzedaż i koniunkturę. Oba wspomniane wydarzenia to zapowiedź napływu dodatkowych środków na rynek – uważa prezes i dodaje: – Ale na tym nie kończą się możliwości rozwoju. Jest ich znacznie więcej.

Już dziś część sprzedawanych w Polsce materiałów i usług budowlanych trafia do odbiorców za granicą. Spółka chce rozwijać ten kierunek – mierząc głównie w tzw. bliską zagranicę, czyli Niemcy, Ukrainę, Słowację, Czechy, republiki nadbałtyckie czy kraje skandynawskie, ze względu na partnerstwa handlowe oraz obecność wielu polskich wykonawców.

– Nie zamierzamy zatrzymywać się na tradycyjnej dystrybucji. Rozpoczęliśmy działania handlowe w Niemczech, Ukrainie i Szwecji. Stajemy się hubem dla przedsiębiorstw chcących handlować na tamtejszych rynkach. Mamy technologię i know-how prawno-podatkowe. Platforma jest w pełni skalowalna, co pozwoli na poszerzenie jej o inne branże. Obecnie prowadzimy rozmowy z dostawcami domów prefabrykowanych i OZE. Chcemy stać się jedynym miejscem, które odwiedzisz, kupując dom lub materiały budowlane. Nieważne, skąd pochodzisz, nieważne, kim jesteś: wykonawcą, deweloperem czy klientem indywidualnym – dodaje zdecydowanie Rafał Gabler.

W Polsce nie istnieją konkurencyjne wobec budio.pl platformy. Rynek jest bardzo rozdrobniony na kilku dystrybutorów i wiele hurtowni budowlanych. Założyciele platformy upatrują w tym szansę na rozwój oraz ewentualne przejęcia. Spółka rozważa różne ścieżki rozwoju. Obecnie jest on finansowany własnym kapitałem. W grę wchodzi zarówno wejście na Giełdę Papierów Wartościowych, jak i pozyskanie inwestora strategicznego. Obie drogi pozostają otwarte i cały czas prowadzone są rozmowy.

– Dostrzegamy w branży budowlanej szerokie perspektywy dla cyfrowego rozwoju i w konsekwencji chcemy stać się jego liderem – podsumowuje wiceprezes Rafał Gable.

BeSoft, dystrybutor materiałów budowlanych, wcześniej znany jako Polska Dystrybucja Budowlana, systematycznie zwiększa skalę i osiąga coraz lepsze wyniki finansowe. Tylko w I półroczu br. spółka wypracowała ponad 102 mln zł przychodów. Zysk operacyjny EBIT wyniósł ponad 3,3 mln zł, z kolei zysk netto to prawie 2 mln zł. Wypracowane wyniki to efekt skutecznie obranej strategii, opartej na silnym pozycjonowaniu w e-handlu i konsekwentnym rozwoju autorskiej platformy transakcyjnej Budio.pl, która już w pierwszym półroczu swojej działalności podwoiła liczbę klientów spółki.

Źródło: BeSoft SA. 

Inflacja wciąż nakręca kradzieże w sklepach

markus-spiske-484245-unsplash

Kolejny raz policyjne dane przynoszą złe informacje. Wciąż rośnie liczba kradzieży sklepowych. Z danych KGP wynika, że w I połowie br. odnotowano blisko 24 tys. przestępstw i ponad 136 tys. wykroczeń kradzieży w sklepach. To odpowiednio o przeszło 39% i blisko 22% więcej niż w analogicznym okresie ub.r. Jak tłumaczą eksperci, główne powody tego stanu rzeczy to ubożenie społeczeństwa i coraz bardziej zuchwałe działania grup przestępczych. Do przyczyn dokładają się też ułatwienia wynikające z działania kas samoobsługowych. Jak dodają znawcy tematu, sytuacja może się jeszcze skomplikować, bo w październiku wejdzie w życie kolejna zmiana przepisów. Zdaniem branży handlowej, będzie to stanowiło dodatkową zachętę dla złodziei. I wówczas statystyki mogą się jeszcze bardziej pogorszyć. A to wszystko odbije się na portfelach uczciwych konsumentów.

Statystki są coraz gorsze. Rośnie liczba kradzieży

Z danych Komendy Głównej Policji wynika, że w pierwszej połowie 2023 roku stwierdzono blisko 24 tys. przestępstw kradzieży w sklepach. To o 39,1% więcej niż w analogicznym okresie 2022 roku, kiedy takich przypadków odnotowano nieco ponad 17 tys. O blisko 22% wzrosła także liczba wykroczeń związanych z kradzieżą. Trend rosnący widać także w dłuższej perspektywie. W całym 2022 roku tego rodzaju przestępstw przybyło 31%, a wykroczeń – 21,5%. Robert Biegaj, ekspert rynku retailowego z Grupy Offerista, jest zdania, że tendencja wzrostowa kradzieży sklepowych przede wszystkim wynika z ubożenia społeczeństwa.

– Mówiąc wprost, ludzie zaczęli częściej kraść, bo zwyczajnie nie stać ich na robienie zakupów na takim poziomie, jak przed inflacją. Trzeba też dodać, że w ostatnim czasie Polacy zaczęli kraść rzeczy, które do tej pory masowo nie ginęły ze sklepów. To z kolei pokazuje, że społeczeństwo poważnie odczuwa skutki wysokiej inflacji. Rozbierając to na czynniki pierwsze, widać, że głównie giną dwie kategorie towarów. Pierwsza to żywność i wszystko to, co jest szybko zbywalne. I za tym przeważnie stoją osoby, które robią to z biedy i z przymusu. Natomiast druga grupa to towary luksusowe, w tym drogie alkohole, perfumy, elektronika itp. Te rzeczy raczej znikają za pośrednictwem zorganizowanych grup przestępczych, które uczyniły sobie z tego źródło dochodu – wyjaśnia Biegaj.

Kasy samoobsługowe ułatwiają kradzieże

Podobne obserwacje ma Łukasz Grzesik, ekspert ds. zapobiegania kradzieżom sklepowym. Jak stwierdza, część sprawców kradnie dla zysku, a niektórzy z ekonomicznego przymusu. Znawca tematu wskazuje także na statystyki, z których wynika, że złodzieje coraz częściej przekraczają obecną barierę między wykroczeniem a przestępstwem. Ostrzega również, że pewną formą przyzwolenia jest bierność w przeciwdziałaniu kradzieżom, której konsekwencją będzie coraz większa zuchwałość złodziei.

– Zauważalnym problemem stają się także kradzieże w kasach samoobsługowych, które coraz częściej wypełniają policyjne notatki. Można powiedzieć, że niektóre grupy złodziei szczególnie upodobały sobie ten sposób pozyskiwania towaru bez płacenia za niego. Problem ten najbardziej dotyka dyskonty, posiadające tego typu kasy – kontynuuje Grzesik.

Na kasy samoobsługowe jako źródło problemów zwraca uwagę również Robert Biegaj. Zastrzega jednak od razu, że to akurat jeden z najmniejszych czynników, które możemy zidentyfikować. – To raczej tylko ułatwia dokonywanie drobnych kradzieży z przymusu. Powszechnie są znane przecież przypadki, że klient inny towar wbija na kasę niż wkłada do swojej torby, licząc na to, że uda mu się trochę zaoszczędzić. I to też jest kradzież. Tylko osoby, które tak robią, patrzą na to w kategoriach mniejszej szkodliwości czynu, co jest oczywiście naciąganą teorią i próbą usprawiedliwiania się przed samym sobą – mówi ekspert.

Obaj rozmówcy wskazują, że powodem, dla którego kradzież z użyciem kas samoobsługowych stała się tak powszechna, jest niewystarczająca liczba pracowników sklepu i ochroniarzy kontrolujących zachowania klientów. Przez braki kadrowe zwyczajnie nie są w stanie wszystkiego w jednym czasie dopilnować. I na tym oczywiście korzystają złodzieje.

Ginie to, co łatwo później spieniężyć

A co najczęściej pada łupem złodziei sklepowych? – Głównie kradzione są ze sklepów markowe kosmetyki, perfumy lub ubrania znanych światowych marek, ale także wszelkie drobne i zarazem wartościowe przedmioty wykorzystywane w budownictwie, akcesoria lub elektronarzędzia – wylicza asp. Aleksandra Pieprzycka z Sekcji Prasowej KWP we Wrocławiu. Z analizy policjantów wynika ponadto, że sprawcy dokonują kradzieży głównie towarów, które mogą następnie szybko spieniężyć, np. sprzedając przygodnie napotkanym osobom po dużo niższej cenie niż sklepowa.

– Często transakcje te odbywają się bezpośrednio na parkingach przed centrami handlowymi lub w miejscach, gdzie przemieszcza się każdego dnia wiele osób. Bardziej operatywni złodzieje wystawiają swoje łupy do sprzedaży w sieci, klasyfikując je np. jako nietrafione prezenty. W ten sposób wyjaśniają braki paragonów. Produkty bez metek bywają też opisywane jako raz noszone albo przywiezione z zagranicznych wczasów – wyjaśnia asp. Pieprzycka.

Z kolei Łukasz Grzesik wyjaśnia, że kradzieże o dużej wartości są zazwyczaj domeną „zawodowych” złodziei, którzy kradną dla zysku, ale ze względu na swoje doświadczenie są mniej uchwytni. Zachodzi tu jednak widoczna zmiana, tj. granica między wykroczeniem a przestępstwem na poziomie 500 zł nie stanowi już silnej bariery. Przełamują ją coraz częściej amatorzy.

– Osoby, które kradną przypadkowo i doraźnie, zwykle łatwiej złapać, ze względu na ich brak doświadczenia bądź dlatego, że nie ukrywają swoich zamiarów. Dodatkowo rozrastająca się liczba sklepów i rosnąca determinacja tych osób sprawiają, że statystyki z roku na rok coraz bardziej puchną. Obrazują to też notatki policyjne, w których często wartość skradzionego towaru wyliczana jest na ok.1000 zł lub nawet więcej. Należy pamiętać, że to tylko niektóre ze zgłoszonych przypadków, a rzeczywista skala jest znacznie większa – dodaje Grzesik.

Ponadto Robert Biegaj zauważa, że sieci handlowe z reguły nie ujawniają publicznie, ile tracą na kradzieżach. Obawiają się, że informując o skali nadużyć, mogłyby zachęcić kolejne osoby do wynoszenia towaru bez zapłaty, podmiany metek albo oszustw z wykorzystaniem kas samoobsługowych. – Do tego nie chcą tworzyć wizerunku, że łatwo ich okraść. I to w pewien sposób jest zrozumiałe. Natomiast istotną częścią tego procederu jest też to, że sklepy nie mają się czym chwalić w kwestii łapania złodziei. Szacuje się, że tylko ok. 10% sprawców jest zatrzymywanych na gorącym uczynku. To stosunkowo niezbyt wielki procent. A to pokazuje, że sieci handlowe są mało skuteczne w kwestii walki ze złodziejstwem sklepowym – twierdzi ekspert z Grupy Offerista.

Październikowa zmiana przepisów pogorszy sytuację

Najbliższe miesiące mogą przynieść dalszą zmianę tendencji. Znowelizowane zostały przepisy, które przewidują podniesienie progu wykroczenia z 500 do 800 zł. Zmiana miała wejść w życie w marcu, ale została przesunięta na październik. Grzesik uważa, że nie wszyscy złodzieje mogli zorientować się, że nastąpiło przesunięcie terminu i być może wpadli w tzw. pułapkę progową.

– Handel wcześniej sygnalizował, że będzie to miało zauważalny wpływ na kradzieże i rozochoci jeszcze bardziej złodziei. Ta zmiana przyczyni się do wzrostu statystyk wykroczeń kradzieży. Co do tego nie mam wątpliwości. Być może spowolni to wzrost przestępczości, bo część kradzieży, ze względu na swoją wartość kwalifikowaną obecnie jako przestępstwo, będzie teraz stanowić wykroczenie. Nie zmienia to jednak faktu, że w ogólnym rozrachunku w handlu nastąpi dalszy wzrost kradzieży, co będzie miało zauważalne konsekwencje także w nadchodzących latach – mówi Łukasz Grzesik.

Jak przewiduje Robert Biegaj, konsekwencją rosnącej liczby kradzieży będą wyższe ceny w sklepach, bo branża będzie musiała to sobie zrekompensować. I zwyczajnie przerzuci swoje straty na konsumentów, bo nie będzie miała wyjścia. Jednak spadająca inflacja może w pewien sposób pozytywnie wpłynąć na aktywność złodziei, szczególnie kradnących z przymusu. Nie będzie to jednak widoczne przy okazji kolejnego półrocznego podsumowania. Ten proces potrwa dłużej. Ekspert ma na myśli raczej hamowanie dynamiki wzrostu niż sam spadek liczby kradzieży, a to raczej nie napawa zbytnim optymizmem.
Źródło: © MondayNews Polska | materiał prasowy.

Bezpieczny Kredyt 2% – pomoże branży meblarskiej, czy jej zaszkodzi?

helloquence-61189-unsplash

 

  • Pogarszająca się sytuacja finansowa gospodarstw domowych sprawiła, że aż 24% Polaków musiało zrezygnować w tym roku z zakupu nowych mebli1.
  • Nie jest to jednak decyzja ostateczna. Blisko 1/5 konsumentów odkłada pieniądze właśnie na ten cel2.
  • Branży meblarskiej może pomóc start programu Bezpieczny Kredyt 2%. Przy obecnym zainteresowaniu do końca 2023 roku wniosków kredytowych będzie ponad 50 tys., z czego ok. 40 tys. ma szansę zostać sfinalizowane umowami.
  • Producenci muszą być gotowi na zwiększony popyt. Do tego potrzebne są inwestycje, ale dostęp do kredytów jest mocno ograniczony przez długi branży meblarskiej.

Zgodnie z prognozami rok 2023 zaczął się spadkami produkcji i sprzedaży w branży meblarskiej. Z danych GUS wynika, że w okresie styczeń-luty, w porównaniu do analogicznego okresu w roku poprzednim, nastąpił spadek produkcji 191 wyrobów. W marcu sprzedaż detaliczna w całej grupie „meble, rtv, agd” spadła o 15,2%3. Wartość produkcji sprzedanej mebli wyniosła 5,72 mld zł, to o ok. 4% mniej w porównaniu do marca 2022.

Powodem jest sytuacja finansowa polskich gospodarstw, która robi się coraz trudniejsza. Inflacja nie odpuszcza, więc konsumenci są zmuszeni mocniej zaciskać pasa. W badaniu Związku Przedsiębiorstw Finansowych „Sytuacja na rynku consumer finance” za I kwartał 2023 r. 1/3 Polaków przyznała, że już ma problemy ze spłatą należności. Nie jest więc zaskoczeniem, że wszelkie większe zakupy, które nie są produktami pierwszej potrzeby, schodzą na dalszy plan. Dotyczy to także mebli. W badaniu Santander Consumer Bank „Polaków portfel własny” zadano ankietowanym pytanie o to, z jakich produktów/usług zrezygnowali w związku z rosnącymi cenami. Meble znalazły się w pierwszej dziesiątce zestawienia. Wskazała na nie 1/4 respondentów.

Chociaż statystyki są złe, to istnieją przesłanki, by sądzić, że w ciągu kilku miesięcy w branży meblarskiej nastąpi odbicie.

Zakup mebli nie jest obecnie priorytetem, ale nadal jest w planach, rynek pobudzi też kredyt 2%

W cytowanym badaniu SCB 1/5 Polaków przyznała, że to właśnie na meble odkłada pieniądze. Cel ten ustępuje miejsca jedynie wycieczkom, remontom i sprzętowi RTV. Jesienią wyjazdy urlopowe tym bardziej ustąpią pola meblowaniu mieszkań w priorytetach zakupowych. Problemy branży mogą więc wkrótce się skończyć.

Taki wniosek pozwala wysnuć także sukces programu Bezpieczny kredyt 2%. Zainteresowanie dopłatami do finansowania pierwszego mieszkania jest ogromne. Chociaż program wystartował na początku lipca, to już spowodował paraliż w bankach. Tylko w ciągu pierwszego tygodnia wpłynęło do nich ponad 4 tys. wniosków. Do pierwszego tygodnia sierpnia wg danych Ministerstwa Rozwoju i Technologii (MRiT) złożono ponad 24,3 tys. wniosków w ramach programu „Bezpieczny Kredyt 2 proc.” i zawarto 1 192 umowy na łączną kwotę niemal 410 mln zł. Przy obecnym zainteresowaniu do końca 2023 roku wniosków kredytowych będzie ponad 50 tys., z czego ok. 40 tys. ma szansę zostać sfinalizowane umowami.

Co więcej, w obawie przed nagłym wzrostem cen nieruchomości, po ich zakup w kolejce ustawiły się osoby dysponujące gotówką. To spowodowało, że już w czerwcu popyt na mieszkania wzrósł o 113% r/r (dane RynekPierwotny.pl). Według szacunków firmy doradczej JLL w II kwartale deweloperzy sprzedali 15,4 tys. mieszkań w sześciu największych aglomeracjach.

– Dlaczego to dobry sygnał? Prędzej czy później konsumenci zaczną te lokale urządzać. Branża rozumie, że tak gwałtowny wzrost liczby kupowanych mieszkań przełoży się na ogromne zapotrzebowanie na ich wyposażenie. Jest jeszcze trochę czasu, ale wielu producentów mebli musi na nowo uruchamiać wyłączone przed rokiem linie produkcyjne. Wtedy drastyczny spadek liczby udzielanych kredytów hipotecznych, a także ograniczanie wydatków konsumentów na remont, będący efektem wysokich stóp procentowych, spowodował, że wiele firm ograniczało produkcję. Teraz trzeba ją uruchomić na nowo, a na to potrzebne są środki już teraz – mówi Mateusz Skowronek z eFaktor, faktora obsługującego sektor MŚP.

 

1 Santander Consumer Bank „Polaków portfel własny”, marzec 2023 r.
2 Tamże.
3 GUS, Dynamika sprzedaży detalicznej w marcu 2023 r.

Źródło: Brandscope.

Knight Frank: Milionerzy najchętniej inwestują w… sztukę?

adeolu-eletu-38649-unsplash
Indeks inwestycji luksusowych prowadzony przez firmę Knight Frank –
Knight Frank Luxury Investment Index – śledzi ceny 10 przedmiotów kolekcjonerskich. W ciągu ostatnich 12 miesięcy wartość tego koszyka wzrosła o 7%. Stanowi to o atrakcyjności tego segmentu, w szczególności w zestawieniu z nieruchomościami w centrum Londynu, które w tym okresie staniały o 1% lub wartością złota, które podrożało tylko o 1%. Był to jednak najsłabszy roczny wynik indeksu od drugiego kwartału 2021 r., co dowodzi, że nawet aktywa materialne nie są odporne na niepewność rynkową.

Dzieła sztuki znajdują się na pierwszym miejscu w indeksie Knight Frank Luxury Investment Index z zanotowanym 12-miesięcznym wzrostem na poziomie 30%. Światowe ceny sztuki mierzone są przez AMR All Art Index i zgodnie z nimi wyniki aukcji, które odbyły się w pierwszej połowie 2023 roku sugerują, że wzrost osiągnął już maksymalny poziom.

Zegarki (10%) i biżuteria (10%) plasują się odpowiednio na drugim i trzecim miejscu w rankingu Knight Frank Luxury Investment Index co dowodzi, że ludzie nadal są skłonni wydawać pieniądze na osobiste przedmioty luksusowe. Jednakże to spowolnienie na rynkach wina (5%) i samochodów klasycznych (5%), które często notowały dwucyfrowe wzrosły i stanowiły podstawę rosnącej średniej cen całego koszyka, tym razem wyhamowały jej wzrost.

Kolorowe diamenty zajmują ósme miejsce w indeksie, ze wzrostem średniej ceny o 4% w ciągu roku na koniec drugiego kwartału 2023 r. Ranking uzupełniają torebki (1%), meble (0%) i kolekcjonerskie whisky (-4%). Według indeksu opracowanego przez Rare Whisky 101 rzadkie butelki whisky, które od 10 lat osiągają najlepsze wyniki w indeksie Knight Frank Luxury Investment Index, są jedyną klasą aktywów, która odnotowała spadek cen w ujęciu r/r.

Źródło: Knight Frank LLP.

Fundacje rodzinne nie unikną podatku od pożyczek

ministerstwo_finanow
W ostatnim czasie toczyła się publiczna dyskusja wokół tego, że art. 24q pkt. 6 ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych przewiduje rozstrzygnięcie, które może być furtką do unikania podatku przez fundacje rodzinne. Pojawiały się też pytania, czy to kwestia niewłaściwego sprecyzowania przepisu czy też luka prawna. Ministerstwo Finansów przekonuje, że nie doszło do żadnych błędów w legislacji. Jednocześnie dodaje, iż przepis należy rozumieć tak, że do ukrytych zysków zalicza się pożyczkę udzieloną przez fundację rodzinną beneficjentowi na co najmniej 10 lat, ale także na okres krótszy, jeżeli ostateczny termin obowiązywania umowy wyniósł minimum 10 lat. Zdaniem komentujących to oświadczenie doradców podatkowych, wyjaśnienia resortu są słuszne, gdyż interpretacja taka jest zgodna z wykładnią celowościową przepisu. Jednak eksperci przekonują, że kluczowe okażą się finalne interpretacje samych organów kontrolnych.

Nieprecyzyjnie brzmiący przepis, ale cel jasny

Fundacja rodzinna to nowa instytucja w polskim porządku prawnym. Jej zadaniem jest ułatwienie sukcesji w przedsiębiorstwach rodzinnych i umożliwienie akumulacji majątku rodzinnego oraz jego ochronę. Jednak w ostatnim czasie w przestrzeni publicznej pojawiają się opinie, że w przepisach znajduje się luka, która umożliwia uniknięcie zapłacenia podatku. Chodzi tu o pożyczki na czas nieokreślony albo bez określonego terminu zwrotu. Czy rzeczywiście problem na rynku istnieje? Doradca podatkowy Ewa Flor uważa, że mamy tu do czynienia raczej z nieprecyzyjnie sformułowanym przepisem, a nie z luką prawną.

– W dokładnym brzmieniu przepis mówi nie o zawarciu umowy, a o tzw. udzieleniu pożyczki na okres co najmniej 10 lat albo krótszy niż ten, jeżeli ostateczny termin obowiązywania umowy wyniósł co najmniej 10 lat. Można to po pierwsze rozumieć jako konieczność zawarcia umowy pożyczki na określony okres trwania. W takim przypadku, jeśli jest ona udzielana na czas nieokreślony lub bez terminu zwrotu, nie spełniałaby wymogu przepisu, co oznaczałoby, że nie podlegałaby opodatkowaniu z tytułu ukrytego zysku. Udzielenie pożyczki na 10 lat można jednak interpretować także jako faktyczne przekroczenie tego okresu odnośnie jej zwrotu. Wówczas wszystkie pożyczki, których zwrot następuje po okresie 10-letnim, będą stanowiły ukryty zysk, a więc również te bez terminu zwrotu i na czas nieokreślony – dodaje ekspertka.

W jej opinii, pełna konstrukcja normy prawnej zdaje się wskazywać na pierwszą z tych wykładni. Niemniej doradca podatkowy przypuszcza, że organy podatkowe będą innego zdania. Ekspertka została też zapytana o to, czy brak wskazania daty zwrotu pożyczki nie powoduje, że nie jest ona objęta katalogiem przewidzianym w art. 24q. Tym samym wykładania językowa mogłaby wówczas działać na korzyść podatników. W odpowiedzi Ewa Flor zwraca uwagę na to, że pomimo prymatu wykładni językowej prawa podatkowego, w interpretacji nie można pomijać wykładni celowościowej. Przy niej racją przepisu jest cel, który zadecydował o ustanowieniu danej regulacji.

– Choć uzasadnienie ustawy o fundacjach rodzinnych nie obejmuje kwestii ukrytych zysków – ponieważ regulacje te zostały dodane później w wyniku nowelizacji ustawy o obligacjach, ustawy o funduszach inwestycyjnych i zarządzaniu alternatywnymi funduszami inwestycyjnymi i innych ustaw – to cel wprowadzenia konstrukcji ukrytych zysków raczej jest jasny. Wydaje się, iż kategoria ta, podobnie jak w przypadku estońskiego CIT, służy uszczelnieniu systemu. Inaczej mówiąc, celem przepisów o ukrytych zyskach było zapobieganie sytuacji, w której podatnicy wykorzystywaliby fundację rodzinną jako wehikuł optymalizacyjny – wyjaśnia Ewa Flor.

W świetle takiej wykładni pominięcie pożyczek bezzwrotnych w ukrytych zyskach, podczas gdy ustawodawca ujął pożyczki długoterminowe, byłoby sprzeczne z samym celem ustawy. Zatem skoro wykładnia językowa w tym przypadku prowadzi do wniosków sprzecznych z celem regulacji, umożliwia to zastosowanie wykładni celowościowej.

Brak dokładności źródłem wątpliwości

– Wykryte nieprecyzyjności przepisów z pewnością staną się przedmiotem zapytań podatników, kierowanych we wnioskach o interpretacje. Katalog ukrytych zysków w ustawie o fundacji rodzinnej jest zamknięty. Jeśli nie zostanie doprecyzowany, jego wykładnia będzie zawsze budzić kontrowersje. Z tej perspektywy przyjęcie wykładni, że pożyczka bezzwrotna i na czas określony nie podlega opodatkowaniu w fundacji rodzinnej, jest bardzo ryzykowne i wstrzymałabym się z podejmowaniem decyzji co do jej nieopodatkowania do czasu zabrania głosu przez organ interpretacyjny – stwierdza Ewa Flor pytana o to, czy przepisy w obecnym brzmieniu mogą doprowadzić do sporów ze skarbówką w kwestii ewentualnego uniknięcia zapłacenia podatku.

Z kolei doradca podatkowy prof. Adam Mariański, prezes Polskiego Instytutu Analiz Prawno-Ekonomicznych, jest zdania, że szukanie luk, które umożliwią unikanie płacenia podatków przy wykorzystaniu fundacji rodzinnych, jest domeną „doradców zajmujących się nieodpowiedzialnym doradztwem, zmierzającym do oferowania niedozwolonej optymalizacji podatkowej”. – Zamiast prowadzić proces planowania rodzinnego, oferują oni produkty, które mogą być potraktowane jako unikanie opodatkowania, a tym samym kreują problemy podatkowe dla beneficjentów, zamiast rozwiązywać poważniejsze zagadnienia sukcesyjne – mówi prof. Mariański.

– Dodatkowo należy pamiętać, że przepisy regulujące zwolnienia podatkowe należy intepretować ściśle, tak, aby nie przysługiwały one w sytuacji niezgodnej z celem takiej preferencji podatkowej. Nowelizacja z 14 kwietnia 2023 roku, polegająca na wprowadzeniu nowej kategorii ukrytych zysków, zmierzała do wyeliminowania takich praktyk, jak prezentowane przez pseudodoradców. Dlatego też należy przyjąć, że każda umowa pożyczki zawarta na okres dłuższy niż 10 lat bądź nieokreślająca terminu spłaty wypełnia te przesłanki – uważa ekspert.

W jego opinii, z tych względów nowelizacja tych przepisów, jest zbędna zaś właściciele firm rodzinnych powinni zrozumieć, że „fundacja rodzinna nie jest wehikułem służącym optymalizacji podatkowych”. – To nie zmienia faktu, że przy okazji realizowania procesu budowy firmy wielopokoleniowej, możliwe jest korzystanie z preferencji podatkowych. Jednak nie może to prowadzić do braku opodatkowania ostatecznych transferów do beneficjentów – przekonuje prof. Adam Mariański.

Jednoznaczne stanowisko Ministerstwa Finansów

Do wątpliwości dotyczących uregulowania pożyczki w ustawie o fundacjach rodzinnych odnosi się samo Ministerstwo Finansów. Zdaniem urzędników, nie ma mowy o istnieniu jakiejkolwiek luki w tym zakresie. Resort wyjaśnia, że przepis art. 24q pkt. 6 dot. należy rozumieć w ten sposób, że do ukrytych zysków zalicza się pożyczkę udzieloną przez fundację rodzinną beneficjentowi na okres co najmniej 10 lat, ale także na okres krótszy niż 10 lat, jeżeli ostateczny termin obowiązywania umowy wyniósł co najmniej 10 lat.

– Wskazane zastrzeżenie jednoznacznie, naszym zdaniem, wskazuje na wolę ustawodawcy objęcia pojęciem ukrytych zysków tych wszystkich pożyczek, których faktyczny okres obowiązywania będzie dłuższy niż 10 lat – zdając sobie sprawę z możliwości zawierania kilku pożyczek na krótsze okresy lub właśnie na czas nieokreślony. Inna interpretacja tego zapisu narusza jego cel i jako taka może stanowić postawę do zastosowania ogólnej klauzuli przeciwko unikaniu opodatkowania – informuje Ministerstwo Finansów.

Zdaniem Ewy Flor, taka interpretacja – zgodna z wykładnią celowościową przepisu – jest słuszna, ponieważ uznanie, iż pożyczka bezterminowa czy bezzwrotna nie podlega opodatkowaniu, podczas gdy pożyczki długoterminowe już tak, byłoby absurdalne. – Niemniej jednak redakcja przepisu może budzić słuszne wątpliwości w tej kwestii, gdyż objęcie pożyczek bezzwrotnych i bezterminowych definicją ukrytych zysków nie wynika z nich wprost. Kluczowe znaczenie ma tu jednak interpretacja organów. Dobrze więc, że Ministerstwo Finansów już zajęło konkretne stanowisko w tej sprawie – podsumowuje ekspertka.

© MondayNews Polska | materiał prasowy.

Jakie narzędzia pomogą utrzymać płynność finansową w firmie?

Agnieszka-Kubacka-Idea-Money-scaled
W pierwszym półroczu 2023 r. faktorzy pomogli polskim firmom, wypłacając kwotę blisko 225,7 mld zł. Co to oznacza? Ponad 24 tysiące przedsiębiorstw zamieniło faktury na gotówkę – wynika z najnowszych danych Polskiego Związku Faktorów. W sumie do sfinalizowania przekazano 12,7 miliona dokumentów płatniczych, tym samym wspierając utrzymanie płynności finansowej. A czym właściwie jest faktoring? I jakie inne rozwiązania są obecnie dostępne na rynku? Na te i inne pytania odpowiadamy poniżej.

Utrzymanie płynności finansowej w niepewnych czasach to ogromne wyzwanie dla polskich przedsiębiorstw. Co zrobić, by przetrwać ten trudny okres? Oto kilka rad.

  • Utwórz poduszkę finansową. Jednym ze sposobów jest regularne odkładanie zysków i tworzenie rezerwy finansowej.

  • Optymalizuj koszty. Przeanalizuj swoje wydatki i zidentyfikuj obszary, w których można zaoszczędzić. Czasami niewielkie zmiany, np. w negocjacjach z dostawcami czy ograniczenie zbędnych kosztów, mogą mieć znaczący wpływ na płynność finansową.

  • Skup się na zarządzaniu należnościami. Monitoruj terminy płatności od klientów i upewnij się, że śledzisz wszelkie zaległości. Wdrożenie skutecznej polityki windykacyjnej może pomóc w skróceniu cyklu płatności i poprawie płynności finansowej.

  • Dywersyfikuj źródła przychodu. Wprowadzenie różnorodności w ofercie produktów lub usług może pomóc zminimalizować ryzyko związane z zależnością od jednego rynku czy sektora (warto także przeprowadzić analizę portfela macierzą BCG).

  • Poszukaj alternatywnych źródeł finansowania. Rozważ różne opcje finansowania, takie jak kredyty obrotowe, leasing czy faktoring, które mogą pomóc w uzupełnieniu braków w płynności finansowej.

Skupiając się na tych ostatnich – które zatem najlepiej wybrać? Warto poszukać źródeł finansowania, które są pewne i bezpieczne dla firmy.

Kredyt obrotowy, leasing a może faktoring? Jakie źródła finansowania wybrać?

Polscy przedsiębiorcy mogą skorzystać z różnych form finansowania: od kredytów obrotowych poprzez leasing, kredyt tradycyjny czy faktoring. Kredyty obrotowe rzeczywiście stanowią ważne wsparcie finansowe, zwłaszcza w okresach, gdy płynność jest kluczowym wyzwaniem. Jest to rodzaj pożyczek, które pozwalają przedsiębiorstwom na bieżące pokrywanie kosztów operacyjnych, takich jak zakup surowców, płatności za usługi, czy też wypłaty wynagrodzeń, co pozwala utrzymać płynność finansową i sprawnie prowadzić działalność.

Jednak instytucje finansowe, takie jak banki, udzielając kredytów obrotowych, muszą dokładnie ocenić ryzyko związane z pożyczkobiorcą. Dla nich kluczowe jest zapewnienie, że pożyczka zostanie spłacona w terminie i bezproblemowo. Dlatego też oczekują one, że pożyczkobiorcy będą w dobrej sytuacji finansowej, aby mieć pewność, że zobowiązanie zostanie terminowo spłacone.

Leasing z kolei dotyczy finansowania inwestycji. Umożliwia jedynie inwestorowi dostęp do dóbr inwestycyjnych bez konieczności zakupu tych dóbr.

Faktoring, a kredyt, czy leasing.

Ciekawą alternatywą dla kredytu obrotowego, czy leasingu jest faktoring. To rozwiązanie, które umożliwia firmom sprzedaż swoich należności (faktur) faktorowi, czyli specjalistycznej firmie faktoringowej, w zamian za natychmiastowe otrzymanie gotówki. Faktoring może być szczególnie korzystny dla firm, które zmagają się z utrzymaniem płynności finansowej, opóźnionymi płatnościami od klientów lub potrzebują środków na rozwój swojej działalności.

Jak mówi Agnieszka Kubacka, Dyrektor Zarządzająca w FaktorOne: W przeciwieństwie do tradycyjnych kredytów, gdzie banki oceniają zdolność kredytową firmy, faktoring opiera się na ocenie ryzyka kontrahenta, czyli klienta firmy, który jest zobowiązany do zapłacenia faktury. Faktor dokładnie analizuje wiarygodność i stabilność finansową kontrahenta, dzięki czemu może podjąć decyzję o zakupie faktury. Dlatego też, nawet jeśli firma korzystająca z faktoringu sama ma słabszą zdolność kredytową, faktor może zdecydować się na zakup jej faktur, o ile klient ma dobre perspektywy płatności.

Warto dodać, że branża ta dynamicznie rozwija się na całym świecie. Podczas XIII Międzynarodowego Kongres Faktoringu podano, że światowy rynek faktoringowy rozwija się obecnie w tempie 13,5 proc. rocznie. Z kolei jeszcze szybciej, bo niemal 15 proc. w skali roku, rośnie branża w Europie. Dane wyraźnie wskazują, że rośnie zaufanie do tej formy finansowania.

– Odpowiadając na pytanie „jaki faktoring wybrać”, skupiłabym się na znalezieniu faktora, który stawia na partnerstwo. Współpraca z faktorem oparta na zaufaniu otwiera firmom drzwi do wielu możliwości. Faktor może pomóc zrealizować plany i cele, ale także udostępnić wiedzę i doświadczenie, które pomogą w podejmowaniu lepszych decyzji finansowych – dodaje Agnieszka Kubacka, Dyrektor Zarządzająca w FaktorOne.

Źródło: FaktorOne.

Analiza eksperta Grupy Goldenmark na temat aktualnej sytuacji na rynku metali szlachetnych

michal-teklinski-goldenmark (1)
Jeśli spojrzeć na wykres ceny złota kwotowany w dolarze amerykańskim, kruszec nie ma za sobą udanego tygodnia. Zaczynał go z poziomu ok. 20 USD wyższego niż kończył. Jednak z perspektywy Polaków i polskiego złotego, złoto drożeje.

W gruncie rzeczy punkt kulminacyjny w dalszym ciągu jest przed nami. Chodzi o moment, w którym FED zacznie obniżać stopy procentowe, co być może nastąpi jeszcze w tym roku. Zdaniem analityków Mitsubishi UFJ Financial Group, koniec cyklu podwyżek jest już bliski, a wkrótce na atrakcyjności będą zyskiwały surowce, jaka ropa czy złoto. W scenariuszu, w którym recesja zmusiłaby FED do cięcia stóp, kruszec może przekroczyć 2 100 USD.

Analitycy Credit Suisse również uważają, że złoto ma szansę na wyznaczenie nowego rekordu – 2 150 USD, a w kolejnych miesiącach nawet 2 355 USD za uncję. Choć zakładają też scenariusz konsolidacyjny, w którym złoto poruszałoby się w zakresie 1 810-2 075 USD.

Fitch obniża rating USA

Agencja ratingowa Fitch obniżyła rating kredytowy USA z AAA do AA+ argumentując swoją decyzję wzrastającym zadłużeniem amerykańskiego budżetu. Sytuacja fiskalna Stanów Zjednoczonych w najbliższych trzech latach ulegnie pogorszeniu.

Znany inwestor Robert Kiyosaki mówi, ze Ameryka jest „spłukana” i po raz kolejny nawołuje do kupowania złota, srebra i bitcoina – tylko te aktywa mają ochronić majątek przed tym, co nas czeka.

Jeffrey Sherman z DoubleLine Capital uważa, że FED będzie ciął stopy procentowe znacznie agresywniej niż zakłada to reszta rynku – o cały punkt procentowy, ale nie w ciągu kilku miesięcy, a na jednym posiedzeniu.

Inflacja w Polsce spada, ale Polacy źle oceniają NBP

Wstępny odczyt inflacji przez GUS w lipcu wyniósł 10,8 proc. To kolejny miesiąc z rzędu, kiedy obserwujemy obniżanie się dynamiki wzrostu cen, a zarazem sygnał przemawiający na korzyść obniżek stóp procentowych. Te mogą nastąpić już we wrześniu, zwłaszcza, że już na początku lipca Adam Glapiński poinformował, że Rada Polityki Pieniężnej zakończyła cykl podwyżek. Zdaniem Goldman Sachs do takiej obniżki dojdzie we wrześniu, jednak po wyborach – bez względu na wynik – działania RPP mają stać się bardziej „jastrzębie”.

W międzyczasie dwie sondażownie przeprowadziły niezależnie od siebie badania na temat tego, jak Polacy oceniają działania NBP w walce z inflacją. W badaniu UCE Research dla Business Insidera 62 proc. respondentów oceniło działania NBP jako nieskuteczne. W badaniach United Surveys dla Wirtualnej Polski wynik był podobny – 65 proc. respondentów oceniło walkę z inflacją jako nieskuteczną.

Dynamika cen wprawdzie spada, ale najlepsze wyniki widoczne są we wskaźniku CPI. Inflacja bazowa (bez cen żywności i energii) wygląda dużo gorzej. Osobną kwestią pozostaje to, że z inflacją przekraczającą cel inflacyjny NBP walczy już od 27 miesięcy, zatem rzeczywiście trudno nazwać ją skuteczną. A przekłada się to bezpośrednio na realne straty w portfelach Polaków i drenowanie oszczędności.

 

Autor: Michał Tekliński, dyrektor ds. rynków międzynarodowych w Grupie Goldenmark.

Ustawodawca powinien pilnie zmienić przepisy dot. STIR-u

Fotografia Biznesowa Kraków

Według Ministerstwa Finansów, w I kw. br. liczba zablokowanych rachunków bankowych z wykorzystaniem STIR rdr. zwiększyła się o ponad połowę. Tendencja wzrostowa może być niepokojąca. To narzędzie daje organom możliwość blokowania rachunków podatników do trzech dni, bez podlegania kontroli i ponoszenia konsekwencji tych działań. Nie wymagają one postępowań dowodowych. Co więcej, przedsiębiorcy nie są informowani o przyczynach i nie mają żadnych instrumentów obronnych czy odwoławczych. To bardzo groźne rozwiązanie dla działalności gospodarczej i samych podatników. Wymaga pilnej interwencji ustawodawcy. Ponadto należy rozważyć np. wprowadzenie domniemania winy Szefa KAS za wyrządzone szkody, związane z blokadą rachunku, która nie została przedłużona.

Niepokojące tendencje

Jak wynika z ostatnich danych, które przekazało opinii publicznej Ministerstwo Finansów, w I kwartale br. liczba blokad rachunków bankowych z wykorzystaniem STIR zwiększyła się o ponad 54 proc. rdr. Powodem takiego wzrostu raczej nie był nadzwyczajnie pogłębiający się problem z nieuczciwymi podatnikami. Bardziej prawdopodobnym wyjaśnieniem jest większa determinacja organów podatkowych, takich jak KAS i NUCS, w wykorzystywaniu tego środka do walki z oszustwami podatkowymi. Warto też dodać, że tendencja wzrostowa w używaniu ww. narzędzia jest obserwowana od momentu wprowadzenia go do przepisów.

Organy podatkowe coraz częściej i śmielej wykorzystują ten instrument. Darzą to narzędzie zaufaniem co do trafności w typowaniu nieuczciwych podatników. System ten jest stale ulepszany w zakresie identyfikacji potencjalnych nadużyć, a przez to bardziej efektywny i precyzyjny. Ponadto orzecznictwo administracyjne, które opowiada się po stronie organów podatkowych w kwestii wykorzystania blokady rachunku bankowego, może dodatkowo zachęcać do częstszego sięgania po to rozwiązanie.

Mimo ww. wzrostu procentowego, narzędzie to w dalszym ciągu jest relatywnie rzadko stosowane. Z danych GUS-u z początku br. wynika, że w Polsce mamy prawie 5 mln firm, a zatem zbliżoną ilość rachunków bankowych możliwych do zablokowania. Z tej perspektywy, ponad 90 blokad dokonanych w I kw. 2023 roku nie jest zatrważającym zjawiskiem. Rok wcześniej takich przypadków było prawie 60. A na etapie projektowania sytemu resort szacował, iż rocznie będzie blokowanych ok. 4,6 tys. rachunków.

Choć wykorzystywanie narzędzia wciąż jest marginalne i rzadziej stosowane, niż pierwotnie szacowano, odnotowany wzrost należy uznać za niepokojący. W przywołanym okresie łączna wartość zatrzymanych środków wyniosła ponad 22 mln zł, co można przełożyć na przeszło 40% wzrost rdr. To sugeruje, że pojedyncze blokady mają duże znaczenie finansowe.

Niebezpieczne narządzie

Blokada rachunku bankowego, zarówno krótka (na 72 godziny), jak i tym bardziej długa (na maksymalnie 3 miesiące), stanowi środek dolegliwy i głęboko ingerujący w sferę praw podatnika. Zasadniczo prowadzi do braku możliwości dysponowania środkami pieniężnymi zgromadzonymi na tych rachunkach, w tym uniemożliwia realizowanie zobowiązań pieniężnych wobec kontrahentów. Tak daleka ingerencja wymaga szczególnej ostrożności oraz efektywnej i realnej kontroli, ponieważ jest to niebezpieczne narzędzie, które często może zagrażać nawet bytowi przedsiębiorstwa.

Brak dostępu do własnych środków finansowych może uniemożliwić legalną działalność podmiotu, który bez nich może wpaść w spiralę kolejnych problemów. Co bardzo kontrowersyjne, decyzja Szefa KAS o zastosowaniu blokady rachunku nie wymaga przeprowadzenia żadnego postępowania dowodowego. Przed podjęciem decyzji o zablokowaniu rachunku, Szef KAS robi jedynie analizę ryzyka, uwzględniając różnorodne czynniki. Bierze pod uwagę np. przelewy środków pieniężnych na rachunkach bankowych podatnika, historię zatrudnienia w ostatnich latach czy strukturę transakcji wewnątrzwspólnotowych.

Natomiast podatnik nie jest informowany o blokadzie rachunku, a wszystkie kwestie związane z wytypowaniem jego konta do zablokowania, pozostają mu nieznane. Taka sytuacja powinna być niedopuszczalna, ponieważ państwo prawa wymaga, aby daleko idąca ingerencja w prawa jednostki była jej odpowiednio uzasadniona.

W obecnej sytuacji prawnej podatnik jest praktycznie bezbronny, szczególnie na wczesnym etapie. Postanowienie o zastosowaniu krótkotrwałej, 72-godzinnej blokady rachunku ma charakter żądania, które jest przekazywane przez Szefa KAS lub Naczelnika Urzędu Celno-Skarbowego do banku lub SKOK-u. Nie jest to formalna decyzja, którą podatnik mógłby podważyć, ponieważ nie przysługują mu żadne samodzielne środki odwoławcze. W rezultacie przedsiębiorcy, których konta zostały zablokowane, mają niewielkie szanse na zmianę tej sytuacji na tym etapie.

Procedura stosowania 72-godzinnej blokady stawia podatnika w roli oszusta podatkowego, podczas gdy narzędzie, jakim jest blokada STIR, nie jest stosowane wyłącznie wobec podatników, którzy są zaangażowani w wyłudzenia skarbowe. Przesłanki do założenia blokady nie mówią o pewności co do nielegalnych transakcji, a jedynie – o prawdopodobieństwie wykorzystywania przez właściciela rachunku działalności banków lub SKOK-ów do celów związanych z wyłudzeniami skarbowymi. Blokada może zatem dotknąć i dotyka nierzadko również podmioty niewinne, których działalność zostaje wówczas poważnie narażona na problemy.

Po założeniu blokady

Sytuacja przedsiębiorcy, którego rachunek zablokowano, jest bardzo niekorzystna, a na dodatek pozostaje on bez żadnych instrumentów obronnych czy odwoławczych. Co więcej, przepisy nie precyzują, czy krótkiej blokady rachunku dokonuje się jednorazowo. Istnieje możliwość, że organ podatkowy dokona kilkukrotnej blokady rachunku na 72 godziny, aby uniknąć wydawania formalnych postanowień w tej sprawie. W tej kwestii trzeba też mieć na uwadze to, że do 72-godzinnego czasu jej trwania nie wlicza się sobót i dni ustawowo wolnych od pracy, zatem w praktyce blokada może potrwać jednorazowo znacznie dłużej niż 3 doby.

Choć 72-godzinna blokada rachunku może utrudnić funkcjonowanie firmy, nie zagraża raczej jeszcze jej istnieniu. Niestety, dotychczasowe doświadczenie w stosowaniu blokad STIR wskazuje, że w większości przypadków czas ten jest przedłużany nawet do 3 miesięcy, a to już stanowi bardzo poważne zagrożenie dla istnienia przedsiębiorstwa. Postanowienie o przedłużeniu blokady może zostać wydane, jeżeli zachodzi uzasadniona obawa, że podmiot kwalifikowany nie wykona istniejącego lub mającego powstać zobowiązania podatkowego bądź powstałego z tytułu odpowiedzialności podatkowej osób trzecich, a przekraczającego 10 tys. euro.

Konsekwencją braku możliwości zaskarżenia blokady rachunku na 72 godziny mogą być problemy z uzyskaniem potencjalnego odszkodowania, gdy podatnik w wyniku błędnego zablokowania rachunku poniesie szkodę. Dochodzenie odszkodowania wymaga bowiem rozstrzygnięcia o niezgodności z prawem działania państwa.

Dopiero decyzja o przedłużeniu blokady, która wydawana jest w formie postanowienia, podlega zaskarżeniu. Podatnik może złożyć na nie zażalenie do Szefa KAS (w przypadku wydanego przez niego postanowienia) lub do właściwego Dyrektora Izby Administracji Skarbowej (w razie przedłużenia blokady przez Naczelnika Urzędu Celno-Skarbowego). Po wyczerpaniu trybu zażaleniowego postanowienie można zaskarżyć do sądu administracyjnego, który powinien rozpatrzeć skargę w ciągu 30 dni. Warto tutaj zwrócić uwagę na to, że w orzecznictwie dopuszcza się możliwość zakwestionowania w zażaleniu lub skardze na postanowienie o przedłużeniu blokady rachunku bankowego także przyczyn jej zastosowania (tj. dokonania krótkiej blokady).

Potrzebna interwencja ustawodawcy

Decyzje dotyczące ww. blokady niosą za sobą ogromną odpowiedzialność, ponieważ mogą prowadzić do poważnych konsekwencji. Do tego istnieje ryzyko wykreślenia podatnika z rejestru czynnych podatników VAT, co może dodatkowo pogorszyć jego sytuację. Naczelnik Urzędu Skarbowego ma uprawnienie do skreślenia podatnika z rejestru, jeśli istnieją informacje wskazujące na to, że prowadzi on działania mające związek z wyłudzeniami skarbowymi, wykorzystując działalność banków lub SKOK-ów. Wykreślenie z rejestru jest szczególnie problematyczne, ponieważ może skutkować niechęcią kontrahentów do nawiązywania relacji z takim przedsiębiorcą.

Brak kontroli nad legalnością takich działań, niepoprzedzonych postępowaniem dowodowym, wymaga pilnej interwencji ustawodawcy, gdyż daje duże pole do nadużyć. Na ten moment ustawodawca argumentuje, że procedura odwoławcza przy krótkotrwałej blokadzie wymagałaby uzasadniania jej przyczyn, co mogłoby spowodować ujawnienie informacji istotnych dla postępowania.

Należy jednak wprowadzić środek odwoławczy, a zatem konieczność odpowiedniego poinformowania o nałożeniu blokady i jej przyczynach. Alternatywnym rozwiązaniem, które było sugerowane przez praktyków przy tworzeniu przepisów, jest wprowadzenie domniemania winy Szefa KAS za wyrządzone szkody związane z blokadą rachunku, która nie została przedłużona. Taki krok przynajmniej umożliwiłby ubieganie się o odszkodowanie.

Autorem komentarza jest doradca podatkowy Ewa Flor.

Resort wyjaśnia zamieszanie wokół pożyczek w fundacjach rodzinnych

ministerstwo_finanow

W ostatnim czasie toczyła się publiczna dyskusja wokół tego, że art. 24q pkt. 6 ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych przewiduje rozstrzygnięcie, które może być furtką do unikania podatku przez fundacje rodzinne. Pojawiały się też pytania, czy to kwestia niewłaściwego sprecyzowania przepisu czy też luka prawna. Ministerstwo Finansów przekonuje, że nie doszło do żadnych błędów w legislacji. Jednocześnie dodaje, iż przepis należy rozumieć tak, że do ukrytych zysków zalicza się pożyczkę udzieloną przez fundację rodzinną beneficjentowi na co najmniej 10 lat, ale także na okres krótszy, jeżeli ostateczny termin obowiązywania umowy wyniósł minimum 10 lat. Zdaniem komentujących to oświadczenie doradców podatkowych, wyjaśnienia resortu są słuszne, gdyż interpretacja taka jest zgodna z wykładnią celowościową przepisu. Jednak eksperci przekonują, że kluczowe okażą się finalne interpretacje samych organów kontrolnych.

Nieprecyzyjnie brzmiący przepis, ale cel jasny

Fundacja rodzinna to nowa instytucja w polskim porządku prawnym. Jej zadaniem jest ułatwienie sukcesji w przedsiębiorstwach rodzinnych i umożliwienie akumulacji majątku rodzinnego oraz jego ochronę. Jednak w ostatnim czasie w przestrzeni publicznej pojawiają się opinie, że w przepisach znajduje się luka, która umożliwia uniknięcie zapłacenia podatku. Chodzi tu o pożyczki na czas nieokreślony albo bez określonego terminu zwrotu. Czy rzeczywiście problem na rynku istnieje? Doradca podatkowy Ewa Flor uważa, że mamy tu do czynienia raczej z nieprecyzyjnie sformułowanym przepisem, a nie z luką prawną.

– W dokładnym brzmieniu przepis mówi nie o zawarciu umowy, a o tzw. udzieleniu pożyczki na okres co najmniej 10 lat albo krótszy niż ten, jeżeli ostateczny termin obowiązywania umowy wyniósł co najmniej 10 lat. Można to po pierwsze rozumieć jako konieczność zawarcia umowy pożyczki na określony okres trwania. W takim przypadku, jeśli jest ona udzielana na czas nieokreślony lub bez terminu zwrotu, nie spełniałaby wymogu przepisu, co oznaczałoby, że nie podlegałaby opodatkowaniu z tytułu ukrytego zysku. Udzielenie pożyczki na 10 lat można jednak interpretować także jako faktyczne przekroczenie tego okresu odnośnie jej zwrotu. Wówczas wszystkie pożyczki, których zwrot następuje po okresie 10-letnim, będą stanowiły ukryty zysk, a więc również te bez terminu zwrotu i na czas nieokreślony – dodaje ekspertka.

W jej opinii, pełna konstrukcja normy prawnej zdaje się wskazywać na pierwszą z tych wykładni. Niemniej doradca podatkowy przypuszcza, że organy podatkowe będą innego zdania. Ekspertka została też zapytana o to, czy brak wskazania daty zwrotu pożyczki nie powoduje, że nie jest ona objęta katalogiem przewidzianym w art. 24q. Tym samym wykładania językowa mogłaby wówczas działać na korzyść podatników. W odpowiedzi Ewa Flor zwraca uwagę na to, że pomimo prymatu wykładni językowej prawa podatkowego, w interpretacji nie można pomijać wykładni celowościowej. Przy niej racją przepisu jest cel, który zadecydował o ustanowieniu danej regulacji.

– Choć uzasadnienie ustawy o fundacjach rodzinnych nie obejmuje kwestii ukrytych zysków – ponieważ regulacje te zostały dodane później w wyniku nowelizacji ustawy o obligacjach, ustawy o funduszach inwestycyjnych i zarządzaniu alternatywnymi funduszami inwestycyjnymi i innych ustaw – to cel wprowadzenia konstrukcji ukrytych zysków raczej jest jasny. Wydaje się, iż kategoria ta, podobnie jak w przypadku estońskiego CIT, służy uszczelnieniu systemu. Inaczej mówiąc, celem przepisów o ukrytych zyskach było zapobieganie sytuacji, w której podatnicy wykorzystywaliby fundację rodzinną jako wehikuł optymalizacyjny – wyjaśnia Ewa Flor.

W świetle takiej wykładni pominięcie pożyczek bezzwrotnych w ukrytych zyskach, podczas gdy ustawodawca ujął pożyczki długoterminowe, byłoby sprzeczne z samym celem ustawy. Zatem skoro wykładnia językowa w tym przypadku prowadzi do wniosków sprzecznych z celem regulacji, umożliwia to zastosowanie wykładni celowościowej.

Brak dokładności źródłem wątpliwości

– Wykryte nieprecyzyjności przepisów z pewnością staną się przedmiotem zapytań podatników, kierowanych we wnioskach o interpretacje. Katalog ukrytych zysków w ustawie o fundacji rodzinnej jest zamknięty. Jeśli nie zostanie doprecyzowany, jego wykładnia będzie zawsze budzić kontrowersje. Z tej perspektywy przyjęcie wykładni, że pożyczka bezzwrotna i na czas określony nie podlega opodatkowaniu w fundacji rodzinnej, jest bardzo ryzykowne i wstrzymałabym się z podejmowaniem decyzji co do jej nieopodatkowania do czasu zabrania głosu przez organ interpretacyjny – stwierdza Ewa Flor pytana o to, czy przepisy w obecnym brzmieniu mogą doprowadzić do sporów ze skarbówką w kwestii ewentualnego uniknięcia zapłacenia podatku.

Z kolei doradca podatkowy prof. Adam Mariański, prezes Polskiego Instytutu Analiz Prawno-Ekonomicznych, jest zdania, że szukanie luk, które umożliwią unikanie płacenia podatków przy wykorzystaniu fundacji rodzinnych, jest domeną „doradców zajmujących się nieodpowiedzialnym doradztwem, zmierzającym do oferowania niedozwolonej optymalizacji podatkowej”. – Zamiast prowadzić proces planowania rodzinnego, oferują oni produkty, które mogą być potraktowane jako unikanie opodatkowania, a tym samym kreują problemy podatkowe dla beneficjentów, zamiast rozwiązywać poważniejsze zagadnienia sukcesyjne – mówi prof. Mariański.

– Dodatkowo należy pamiętać, że przepisy regulujące zwolnienia podatkowe należy intepretować ściśle, tak, aby nie przysługiwały one w sytuacji niezgodnej z celem takiej preferencji podatkowej. Nowelizacja z 14 kwietnia 2023 roku, polegająca na wprowadzeniu nowej kategorii ukrytych zysków, zmierzała do wyeliminowania takich praktyk, jak prezentowane przez pseudodoradców. Dlatego też należy przyjąć, że każda umowa pożyczki zawarta na okres dłuższy niż 10 lat bądź nieokreślająca terminu spłaty wypełnia te przesłanki – uważa ekspert.

W jego opinii, z tych względów nowelizacja tych przepisów, jest zbędna zaś właściciele firm rodzinnych powinni zrozumieć, że „fundacja rodzinna nie jest wehikułem służącym optymalizacji podatkowych”. – To nie zmienia faktu, że przy okazji realizowania procesu budowy firmy wielopokoleniowej, możliwe jest korzystanie z preferencji podatkowych. Jednak nie może to prowadzić do braku opodatkowania ostatecznych transferów do beneficjentów – przekonuje prof. Adam Mariański.

Jednoznaczne stanowisko Ministerstwa Finansów

Do wątpliwości dotyczących uregulowania pożyczki w ustawie o fundacjach rodzinnych odnosi się samo Ministerstwo Finansów. Zdaniem urzędników, nie ma mowy o istnieniu jakiejkolwiek luki w tym zakresie. Resort wyjaśnia, że przepis art. 24q pkt. 6 dot. należy rozumieć w ten sposób, że do ukrytych zysków zalicza się pożyczkę udzieloną przez fundację rodzinną beneficjentowi na okres co najmniej 10 lat, ale także na okres krótszy niż 10 lat, jeżeli ostateczny termin obowiązywania umowy wyniósł co najmniej 10 lat.

– Wskazane zastrzeżenie jednoznacznie, naszym zdaniem, wskazuje na wolę ustawodawcy objęcia pojęciem ukrytych zysków tych wszystkich pożyczek, których faktyczny okres obowiązywania będzie dłuższy niż 10 lat – zdając sobie sprawę z możliwości zawierania kilku pożyczek na krótsze okresy lub właśnie na czas nieokreślony. Inna interpretacja tego zapisu narusza jego cel i jako taka może stanowić postawę do zastosowania ogólnej klauzuli przeciwko unikaniu opodatkowania – informuje Ministerstwo Finansów.

Zdaniem Ewy Flor, taka interpretacja – zgodna z wykładnią celowościową przepisu – jest słuszna, ponieważ uznanie, iż pożyczka bezterminowa czy bezzwrotna nie podlega opodatkowaniu, podczas gdy pożyczki długoterminowe już tak, byłoby absurdalne. – Niemniej jednak redakcja przepisu może budzić słuszne wątpliwości w tej kwestii, gdyż objęcie pożyczek bezzwrotnych i bezterminowych definicją ukrytych zysków nie wynika z nich wprost. Kluczowe znaczenie ma tu jednak interpretacja organów. Dobrze więc, że Ministerstwo Finansów już zajęło konkretne stanowisko w tej sprawie – podsumowuje ekspertka.

Źródło: © MondayNews Polska | Wszelkie prawa zastrzeżone / materiał prasowy

Minął miesiąc, odkąd wszedł w życie program Bezpieczny Kredyt 2%

mari-helin-tuominen-38313-unsplash

Pół roku pracy nad ustawą. Trzy wersje. Poprawki senatu. Wyczekiwany podpis prezydenta. I… falstart w bankach. Dlaczego?

Część największych polskich banków nie przygotowała się prawidłowo do Bezpiecznego Kredytu. W niektórych aplikacje i systemy, niezbędne do składania wniosków kredytowych, nie były przygotowane na założenia programu. W innych – druki bankowe ulegały zmianie w ciągu pierwszego tygodnia od wejścia programu w życie.

Pracownicy niektórych banków dowiedzieli się o drukach i procedurach w dniu startu programu. Z czego to wynikało? Ze złej komunikacji wewnętrznej w samych bankach. Niestety – to spotęgowało zamieszanie związane z działaniem programu. Jak pracownicy banków mają pomagać klientom, kiedy samemu na bieżąco uczą się procesu i druków?

Ten początkowy chaos spotęgowało wąskie gardło w bankach w działach analizy kredytowej. Banki muszą zarejestrować wnioski kredytowe w swoich systemach. Odbywa się to w centralach analitycznych albo w placówkach bankowych. Proces oddziałowy polega na rejestracji wniosków i wstępnej analizie sprawy na poziomie oddziału konkretnego banku. W procesie centralnym banki mogą posiadać kilka centrali analitycznych w Polsce. I tam spływają wszystkie wnioski kredytowe.

Wszyscy widzieli jak dużym zainteresowaniem cieszy się program. Miesiące informowania klientów, zapytań u pośredników i bezpośrednio w bankach. Konferencje prasowe, live’y na wszystkich portalach społecznościowych na temat programu. A banki nie zwiększyły zatrudnienia i nie przeszkoliły prawidłowo pracowników.

Jaki jest efekt? Główny polski bank otrzymał tysiące wniosków kredytowych, które zapchały ich centrale analityczne. Po dwóch tygodniach bank zaczął odsyłać wnioski do oddziałów, żeby rejestrowały wnioski u siebie. Miesiące sygnalizowania, że bank ma zator w centralach analitycznych przed wejściem programu w życie zostało zignorowane. Czas płynie i termin na uruchomienie kredytu się znacznie skraca.

Mniejsze banki zostały zalane wnioskami, ale (paradoksalnie) radzą sobie szybciej z nimi niż molochy. Dlatego zawsze lepiej składać wnioski w kilku bankach naraz. Możemy spać spokojniej, kiedy wiemy, że przynajmniej jeden bank wydał już pozytywną decyzję kredytową.

Co dalej z cenami nieruchomości? Czy zapowiada się seria podwyżek cen? Czy wystarczy nieruchomości spełniających warunki Bezpiecznego Kredytu?

Wystarczył niecały miesiąc działania programu, żeby ceny zaczęły gwałtownie rosnąć. W szczególności w największych aglomeracjach w Polsce. Zainteresowani programem liczyli swoją zdolność kredytową przed wejściem programu w życie i wstępnie rezerwowali wybrane nieruchomości.

Większość kalkulacji zdolności kredytowej zakładała, że kredyty w pierwszym kwartale będą miały oprocentowanie nominalne (od którego liczy się odsetki) na poziomie 2,8%, a faktycznie wyniosło ono 2%. Komisja Nadzoru Finansowego zaktualizowała Rekomendację S dla banków, która narzuca sposób liczenia zdolności kredytowej. Te dwa czynniki spowodowały gwałtowny wzrost zdolności kredytowej.

Wtedy do grona już przygotowanych klientów dołączyła spora grupa osób, która nagle zaczęła mieć zdolność kredytową, wystarczającą do nabycia nieruchomości. Odłożony wcześniej popyt na zakup nieruchomości (przez pół roku czekania) zwiększył się. Ceny skoczyły prawie natychmiast. I wciąż rosną. Liczni eksperci ostrzegali, że program Bezpieczny Kredyt będzie miał właśnie taki wpływ na rynek.

Finalnie – w dużych aglomeracjach liczba nieruchomości, gdzie cena maksymalna nie przekracza 800.000 lub 700.000 złotych zaczyna się kurczyć. Nabywcy zaczynają szukać alternatyw w ościennych miejscowościach albo w gorszych (pod względem komunikacyjnym) lokalizacjach.

W średnich pod względem wielkości miastach wzrosty cen są odczuwalne. Cytując jednego z pośredników nieruchomości: „Wyprzedaje mi się to, co stało przez pół roku czy rok. Wystarczy, że cena jest ok. Ludzi kupują nawet najgorsze mieszkania”. W mniejszych miejscowościach klienci szukają działek, żeby wybudować małe domy. Często metodą szkieletową, żeby tylko zmieścić się w maksymalnej kwocie kredytu na 500.000 lub 600.000 złotych.

Jeśli ceny będą wciąż rosnąć, to szukający mieszkania będą mieć problem ze znalezieniem nieruchomości, a nie z uzyskaniem kredytu. Tak powoli zaczyna się już dziać w dużych aglomeracjach.

Ile osób zawnioskowało o kredyt? Ile jeszcze zawnioskuje do końca roku? Dlaczego Bezpieczny Kredyt jest opłacalny?

Do końca lipca zostało złożonych ponad 11.000 wniosków kredytowych o Bezpieczny Kredyt. Obecnie tempo składania wniosków nieco spadło, ale najprawdopodobniej jest to spowodowane okresem wakacyjnym. Wciąż przybywa zapytań o zbadanie zdolności kredytowej u pośredników i w bankach. Niektórzy klienci czekają na uzyskanie pozwolenia na budowę.

Spodziewam się, że do końca roku liczba wniosków na pewno się podwoi. Za chwilę część kredytobiorców złoży nowe wnioski kredytowe. Wystarczy, że wrócą z wakacji. Reszta osób złoży wnioski jesienią.

Dlaczego ten program cieszy się tak dużym zainteresowaniem? Oprocentowanie kredytu po dopłacie wynosi około 2%. Cel inflacyjny to 2,5%. Czyli kredyt w założeniu ma być oprocentowany niżej od inflacji. Zwykłe kredyty są oprocentowanie na poziomie około 8%. Dla kredytu na 500.000 złotych na 300 rat daje to oszczędność 428.000 złotych na koszcie odsetkowym!

Bezpieczny Kredyt jest nie tylko tańszy, ale przede wszystkim jest… bezpieczny dla kredytobiorcy. Dlaczego? Oprocentowanie stałe i dopłaty do rat przez pierwsze dziesięć lat powodują, że nasze stałe koszty w gospodarstwie domowym są niższe. I to, że zmiany polityczne, a tym samym poziom inflacji, nie spowoduje gwałtownego wzrostu oprocentowania kredytu.

 

Autor: Marcin Berus, ekspert kredytowy Lendi.

Obrót nieruchomościami w 2022 roku wg GUS

joshua-sortino-215039-unsplash

Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport o nazwie „Obrót nieruchomościami w 2022 roku”.

Jak informuje GUS, w 2022 r. podpisano 531,2 tys. aktów notarialnych dotyczących sprzedaży nieruchomości, o 24,3% mniej niż przed rokiem. W porównaniu z 2021 r. wzrost liczby aktów notarialnych wystąpił tylko w przypadku sprzedaży nieruchomości na rzecz Skarbu Państwa lub jednostek samorządu terytorialnego (o 9,9%). Największy spadek natomiast odnotowano w przypadku aktów notarialnych dotyczących sprzedaży działek niezabudowanych (o 35,2%).
Informacja znajduje się na oficjalnej stronie internetowej GUS.

Źródło: GUS.

IOŚ-PIB: Od 2 sierpnia wszyscy Polacy żyją na kredyt

fabian-blank-78637-unsplash
Jak wynika z szacunków Global Footprint Network, 8 miliardów ludzi zużywa znacznie więcej zasobów, niż Ziemia jest w stanie w naturalny sposób odnowić i emituje znacznie więcej odpadów, niż może wchłonąć. Szacuje się, że na obecnym poziomie konsumpcji zużywamy ekwiwalent 1,7 zasobów planety1. W tym roku Dzień Przeciążenia Ziemi (zwany też Dniem Długu Ekologicznego) przypada na 2 sierpnia, podczas gdy przeszło 30 lat temu wypadał „dopiero” 19 grudnia.

Czym właściwie jest Dzień Przeciążenia Ziemi? Jest to data, w której zapotrzebowanie i zużycie przez ludzkość surowców naturalnych przekracza zdolność ich dostarczenia lub odtworzenia w ciągu roku przez Ziemię i wylicza się go, dzieląc ogół zasobów naturalnych biosfery przez światowy ślad ekologiczny, a następnie mnożąc przez liczbę dni w roku. W ten sposób wiemy, że światowa konsumpcja jest na poziomie wynoszącym aż 1,7 zasobów planety. Jak podaje Eurostat, Polacy nie odbiegają znacząco od średniej unijnej. Z raportu „Konsumenci a gospodarka obiegu zamkniętego” wynika, że kupujemy dużo za dużo, nie licząc się z kosztami ekologicznymi. W konsekwencji, Dzień Długu Ekologicznego dla Polski przypadł już 2 maja! W maju, prócz Polski, Krajowy Dzień Długu Ekologicznego wypadł także m.in. w Niemczech, Francji oraz Japonii2. Czy faktycznie konsumpcja na tak dużą skalę jest konieczna?

Czym jest konsumpcja?

Termin konsumpcjonizm pochodzi od łacińskiego słowa „consumptio” oznaczającego „spożycie” i jest pojęciem określającym postawę człowieka, polegającą na nadmiernym i nieusprawiedliwionym zdobywaniu dóbr materialnych oraz usług, przy jednoczesnym ignorowaniu kosztów społecznych, ekologicznych i indywidualnych. Taka konsumpcja zaspokaja potrzeby wtórne, do których zaliczamy pragnienia związane m.in. z pożądaniem władzy, prestiżu, dominacji, wpływów i wyższej pozycji społecznej. Często sprowadza się ona do stylu życia, który nastawiony jest w głównej mierze na konsumowanie i posiadanie.

– Człowiek, wytwarzając produkty, wpływa na środowisko – bezpośrednio i pośrednio – na wiele sposobów: zaczynając od zużywania zasobów, takich jak woda, minerały, gleba, po emisje zanieczyszczeń do wody, gleby, powietrza oraz zakłócenie struktur i procesów przyrodniczych. Uświadomienie sobie tych wszystkich konsekwencji związanych z konsumpcją jednego produktu powinno skłaniać do nabywania dóbr rzeczywiście potrzebnych oraz tych, których wytworzenie jest możliwie neutralne dla środowiska – komentuje dr inż. Krystian Szczepański, Dyrektor Instytutu Ochrony Środowiska – Państwowego Instytutu Badawczego, realizującego projekt Klimada 2.0.

Marnotrawstwo odbija się nie tylko na domowym budżecie, ale ma swoje konsekwencje ekonomiczne, społeczne i ekologiczne wykraczające poza wymiar indywidualny.

– W Polsce w każdej sekundzie przez cały rok wyrzucanych do kosza jest blisko 153 kilogramów żywności w całym łańcuchu żywnościowym, a aż 92 kg w polskich domach. To tak jakby każdego dnia, przez cały rok, w każdej sekundzie Polacy tylko w swoich domach wyrzucali 184 bochenki chleba – komentuje Robert Łaba z Instytutu Ochrony Środowiska – Państwowego Instytutu Badawczego, który w ramach projektu PROM dokonał badania dot. strat i marnotrawstwa żywności w Polsce.

Produkcja żywności stanowi znaczące obciążenie dla środowiska, między innymi poprzez nakłady wody i energii, które są marnotrawione wraz z wyrzuconą żywnością. Wyrzucenie do kosza 1 kg wieprzowiny wiąże się ze zmarnowaniem ok. 6 000 litrów wody użytej do jej wyprodukowania, a 1 kg wyrzuconego chleba to 1 600 litrów wody.

Co możemy zrobić jako konsumenci?

Zmiana sposobu myślenia i naszych przyzwyczajeń wymaga wysiłku, jednak dla naszej planety jest to niezwykle istotne. Coraz większą popularnością cieszy się idea „zero waste”, co dosłownie oznacza „zero odpadów”. Jej najważniejszą zasadą jest 5R:

1. Refuse – Odmawiaj

2. Reduce – Redukuj

3. Reuse – Użyj ponownie

4. Recycle – Przetwarzaj i przerabiaj

5. Rot – Kompostuj

Życie według zasad 5R ma na celu zmniejszenie ilości odpadów wytwarzanych przez gospodarstwa domowe, ograniczenie konsumpcji, zmniejszenie liczby nieprzemyślanych zakupów i marnowania żywności. Konsekwentne wdrożenie wszystkich 5 zasad do codziennego życia nie jest łatwe. Wymaga od nas zmiany przyzwyczajeń oraz rezygnacji z wielu udogodnień, z których korzystamy każdego dnia. Dlatego wielu stosuje zasadę „less waste”, czyli stopniowo ogranicza wytwarzanie odpadów. Już sama redukcja ilości produkowanych odpadów pozytywnie wpłynie na stan środowiska naturalnego i zmniejszy ilość zanieczyszczeń. Obecnie zaledwie 43% z nas decyduje się na naprawę popsutej elektroniki i 37% na serwis sprzętu AGD. Optymizmem napawa jednak fakt, że coraz częściej decydujemy się przekazywać niepotrzebne nam sprzęty innym osobom. Danie produktom drugiego życia bądź ich zakup z drugiej ręki, realnie przyczynia się do zmniejszenia wpływu naszych decyzji zakupowych na środowisko. Większość zasad „less waste” jest bardzo prostych do wprowadzenia, a ich stosowanie wcale nie musi negatywnie wpłynąć na jakość naszego życia. Warto zacząć choćby od drobnych kroczków, przemyślanych i odpowiedzialnych zakupów a one z pewnością pozytywnie wpłyną na kondycję naszej planety.

1 https://www.earthovershoot.org/what-we-do/footprint.html

2 https://data.footprintnetwork.org/?_ga=2.268253646.1554435466.1690804361-1448263075.1690804289#/

Źródło: Instytut Ochrony Środowiska – Państwowy Instytut Badawczy.

GUS: Wyniki finansowe funduszy inwestycyjnych w 2022 roku

analiza
GUS, czyli Główny Urząd Statystyczny opublikował raport nt wyników finansowych funduszy inwestycyjnych.

Jest to raport za 2022 rok. Jak informuje GUS w swoim raporcie, wartość aktywów ogółem zgromadzonych przez fundusze inwestycyjne na koniec grudnia 2022 r. wyniosła 299,4 mld zł. Oznacza to spadek o 13,2% w stosunku do roku poprzedniego. W 2022 r. fundusze inwestycyjne osiągnęły ujemny wynik z operacji w kwocie -6,3 mld zł (o 17,6 mld zł mniej niż rok wcześniej).
Informacja została opublikowana na oficjalnej stronie internetowej GUS.

Źródło: GUS.

GUS: Wskaźniki cen produkcji budowlano-montażowej w czerwcu 2023 roku

guilherme-cunha-222318-unsplash
Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport pt. „Wskaźniki cen produkcji budowlano-montażowej w czerwcu 2023 roku”.

Według wstępnych danych zgromadzonych przez GUS, w czerwcu 2023 r. ceny produkcji budowlano-montażowej w porównaniu z analogicznym miesiącem poprzedniego roku wzrosły o 10,4%, a w porównaniu z majem 2023 r. – o 1,0%.  W czerwcu 2023 r. w stosunku do maja 2023 r. zanotowano wzrost cen budowy obiektów inżynierii lądowej i wodnej oraz robót budowlanych specjalistycznych po 1,0%, a także budowy budynków – o 0,8%. W porównaniu z czerwcem 2022 r. podniesiono ceny budowy obiektów inżynierii lądowej i wodnej (o 11,4%), budowy budynków oraz robót budowlanych specjalistycznych (po 9,8%). – podsumowuje Główny Urząd Statystyczny.

Źródło: GUS.

Nowe podejście do działań Społecznej Odpowiedzialności Biznesu w branży deweloperskiej

jasny-strza-z-nowych-budynkow-w-okolicy_Easy-Resize.com (1)
Nowe podejście do działań Społecznej Odpowiedzialności Biznesu w branży deweloperskiej. Działania z zakresu CSR, czyli Społecznej Odpowiedzialności Biznesu, są jednym z kluczowych elementów wyróżniających silne i solidne przedsiębiorstwo. Do płaszczyzn ich działań należą m.in. CSR pracowniczy, przedsięwzięcia skierowanie do lokalnych społeczności, propagowanie aktywności sportowej, czy też troska o środowisko. Wszystkie wyżej wymienione elementy przyczyniają się zarówno do budowania pozytywnego wizerunku firmy, wzrostu konkurencyjności, jak również do zwiększenia poziomu zaangażowania własnych pracowników. 

  1. CSR wpisany w naturę

Jednym z najbardziej charakterystycznych dla branży deweloperskiej działań, realizowanych w duchu Społecznej Odpowiedzialności Biznesu jest troska o środowisko. Oczywiście podejście firm do tego zagadnienia zmienia się wraz z upływem lat, jednak z każdym rokiem nadbiera coraz większego znaczenia. Jeszcze kilka lat temu branża deweloperska mianem ekologicznych działań określała rozwiązania w częściach wspólnych takie jak: stojaki na rowery, oczka wodne czy łąki kwietne. Obecnie wielu deweloperów poszukuje nowych, coraz to bardziej innowacyjnych rozwiązań, stosując m.in. te z zakresu „green building”. Najbardziej porządnymi są działania z dziedziny zrównoważonego budownictwa, mające na celu ograniczenie negatywnego wpływu człowieka i budynków na środowisko. Należą do nich zielone dachy, energooszczędne oświetlenie, panele fotowoltaiczne, stacje ładowania samochodów elektrycznych, zbiorniki retencyjne na wodę deszczową, windy z odzyskiem energii, kończąc na użyciu ekologicznych materiałów, a nawet inwestowaniu w odnawialne źródła energii. Należy mieć na uwadze, iż każdy rodzaj działalności służącej naturze i przyczyniającej się do powstania ekologicznych osiedli zasługuje na uznanie, o ile zostanie on faktycznie urzeczywistniony i nie stanowi jedynie „chwytu marketingowego”.

– Żyjemy w czasach, w których sytuacja energetyczna jest dość niestabilna. Ceny ciągle rosną, maleje dostępność, a koszt jej wytworzenia staje się coraz wyższy. Analizując dostępne dane dotyczące energii wiatrowej, będącej najtańszą i „zdrową” alternatywną dla węgla, a także chcąc wyjść poza tradycyjny schemat działań w firmie zrodziła się wizja dwóch przedsięwzięć – miasteczka GAIA PARK i własnej farmy wiatrowej. Projekt farmy zlokalizowanej w powiecie radomskim, zakłada powstanie 7 turbin o łącznej mocy 14,8 MW (co oznacza, że nasza farma wiatrowa zapewnieni energię elektryczną dla 16 800 rodzin 4-osobowych albo 28 000 gospodarstw 2-osobowych i przyczyni się do redukcji 31 962 ton CO2 rocznie). Koncepcja miasteczka GAIA PARK opiera się z kolei na czterech głównych filarach: energii, powietrzu, wodzie i społeczności. W ramach tej idei, gwarantujemy mieszkańcom wyposażenie domów w m.in. gruntowe pompy ciepła, rekuperację, świadomą gospodarkę zasobami wodnymi, a przede wszystkim czynną energię, zasilającą potrzeby energetyczne domów bezpłatnie przez 20 lat. Aby przeciwdziałać zmianom klimatycznym należy jednak dążyć do efektu skali i zaangażować w działania całą branżę deweloperską. Tylko w taki sposób wspólnie jesteśmy w stanie kreować ekologiczne standardy zrównoważonego budownictwa w Polsce – dla nas i dla przyszłych pokoleń. – tłumaczy Anna Skotnicka-Ryś, Członek Zarządu, Dyrektor Działu Handlowego firmy PROFBUD.

  1. CSR jako bezpieczne i zrównoważone środowisko pracy

Wskazując na cechy społecznie odpowiedzialnego przedsiębiorstwa, oprócz działań biznesowych wspierających gospodarkę i ekologię, należy również zwrócić uwagę na środowisko pracy. Myślenie o człowieku w miejscu wykonywania obowiązków, w kontekście zrównoważonego rozwoju, przyczynia się bowiem do optymalizacji kosztów i zysków, a także do satysfakcji i produktywności samych pracowników. Oprócz standardowych działań związanych z promowaniem stabilnej formy zatrudnia oraz ochrony socjalnej, przedsiębiorcy, także z branży deweloperskiej, coraz

częściej sięgają również po inne, mniej konwencjonalne działania biznesowe, będące przykładem nowoczesnych, dobrych praktyk. Zaliczyć można do nich m.in. dbałość o jakość i regularność spożywanych posiłków, zapewnienie uzasadnionego parytetu płci, dostęp do elastycznych form kształcenia, prowadzenie programów dzielenia się wiedzą, rozwijanie skutecznych kanałów komunikacji w organizacji, regularne badanie satysfakcji pracowniczej, organizowanie konkursów wyłaniających nowe produkty i usługi, prowadzenie wolontariatu pracowniczego, wprowadzenie polityki godzenia życia zawodowego z prywatnym, wdrożenie tzw. sabbatical, czyli możliwości płatnego urlopu w pracy w celu edukacyjnym, a nawet przyzwolenie na przerwę w karierze, w formie bezpłatnego urlopu, ze względu na chęć spędzenia czasu ze swoją rodziną. Wszystkie powyższe przykłady wskazują na pewną ewolucję w myśleniu, jeśli chodzi o podejście pracodawcy do pracownika, który dzięki odpowiednim warunkom pracy staję się „ambasadorem” firmy, odczuwającym silne przywiązanie i lojalność względem przedsiębiorstwa, procentujące w przyszłości.1

  1. Działalność w służbie sportu

Kolejny „filar” działań z zakresu CSR stanowi sport. Należy jednak wspomnieć, iż sektor sportowy obejmuje wiele różnorodnych podmiotów – od związków, przez profesjonalne kluby, akademie, aż po organizacje komercyjne realizujące wydarzenia sportowe. W kontekście działań CSR wsparcie tej dziedziny niesie za sobą wiele pozytywnych aspektów. Oprócz kwestii zdrowotnych stanowi platformę do krzewienia pozytywnych postaw m.in. zachowań fair play, integracji społecznej, równości czy też determinacji w dążeniu do celu. Deweloperzy bardzo chętnie angażują się w działalność sportową, promując wybranych sportowców, kluby sportowe, wydarzenia, często nawet uczestnicząc samodzielnie w tego typu inicjatywach.

– Sport uczy i kształtuje charakter. Jest doskonałym narzędziem rozwojowym, mającym ogromny wpływ na prezentowane postawy oraz wartości. Wierząc w jego moc oraz pozytywne efekty od lat angażujemy się w pomoc najmłodszym w realizowaniu własnych, dziecięcych pasji. Z tego powodu kilka lat temu powstała społeczna inicjatywa o nazwie PROFBUD 4 KIDS. Poprzez realizowane w ramach inicjatywy przedsięwzięcia takie jak m.in. budowa nowoczesnego obiektu sportowego w Krośnie „Profbud Arena”, objęcie sponsoringiem Akademii Koszykówki Legia Warszawa, Akademii Piłkarskiej Beniaminek Krosno kształcącej młodych adeptów piłki, czy też ufundowanie i wybudowanie Centrum Edukacji Przedszkolnej i Wczesnoszkolnej we współpracy z UKSW, firma konsekwentnie popularyzuje sport oraz dba o harmonijny rozwój podopiecznych. – dodaje Anna Skotnicka-Ryś, Członek Zarządu, Dyrektor Działu Handlowego firmy PROFBUD.

Korzyści wynikających z prowadzenia Społecznie Odpowiedzialnego Biznesu jest więc wiele i można zauważyć je na kilku płaszczyznach. Oprócz kwestii społecznie etycznych, tego typu postawa przyczynia się do wzrostu kultury organizacyjnej firmy, zwiększając wydajności pracy, budując pozytywny wizerunek oraz wzmacniając konkurencyjności Spółki. Polityka Społecznej Odpowiedzialności Biznesu pozwala więc wypracować schematy, które w przyszłości zaowocują realizacją ważnych firmowych celów – budowania długoletnich relacji z partnerami biznesowymi w oparciu o wzajemny szacunek, zaufanie oraz nieustanny rozwój.

1 Przewodnik CSR po bezpiecznym i zrównoważonym środowisku pracy, Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej, OPZZ, 2021.

Źródło: PROFBUD.

Jak osiągnąć niezależność energetyczną w przedsiębiorstwie?

Mat.-prasowe-17

Coraz więcej mówi się dziś o niezależności energetycznej. To wynik kryzysu energetycznego, którego skutki są wciąż odczuwane. Europa mierzy się z podwyżkami cen energii oraz kosztem działań osłonowych związanych z mrożeniem cen prądu. Problem ten dotyczy również Polaków. Nic dziwnego, że wielu z nas dąży do niezależności w sektorze energetycznym. Jak ją uzyskać?

Sytuacja na rynku energetycznym zaczęła pogarszać się już w 2021 roku jako efekt trwającej od wielu miesięcy pandemii. O dramatycznej eskalacji trudnej sytuacji możemy mówić po inwazji Rosji na Ukrainę w lutym 2022 roku, w wyniku której problemy energetyczne państw europejskich przerodziły się w prawdziwy, globalny kryzys energetyczny.

Dlaczego niezależność energetyczna jest ważna?

Kryzys spowodował, że ceny prądu osiągnęły swoje najwyższe wartości, pojawiły się niedobory paliw, a gospodarki wielu państw europejskich wyraźnie zwolniły. W obliczu kryzysu Europa zaczęła pospiesznie zabiegać o import gazu od innych producentów niż Rosja. Niektóre państwa wznowiły wykorzystanie węgla do produkcji energii. Pojawiły się wytyczne i wskazówki dotyczące oszczędzania energii, takie jak obniżenie temperatury w domach i budynkach użyteczności publicznej, zapobieganie stratom ciepła czy wymiana żarówek na energooszczędne. Coraz częściej mówi się o niezależności energetycznej polskich gospodarstw domowych, która ma zapewnić nam spokojną i stabilną przyszłość.

Niezależność energetyczna gwarantuje ciągłość w dostawach energii elektrycznej i pozwala na uniezależnienie od rosnących cen prądu. Niedawna przeszłość pokazała nam, że trzeba być przygotowanym na każdą sytuację. Dążenie do niezależności energetycznej powinno stanowić priorytet każdego Polaka. Dzięki niej można zapewnić sobie stabilną i bezpieczną przyszłość.

Jak uzyskać niezależność energetyczną?

Jak rozumieć niezależność energetyczną? W dużym skrócie jest to możliwość zaspokojenia bieżących potrzeb energetycznych danego gospodarstwa domowego z różnych źródeł, które samemu się posiada. Typowe domostwo może dążyć do pełnej niezależności energetycznej na kilka sposobów. Najpowszechniejszym jest montaż instalacji fotowoltaicznej, która pozwala wytwarzać prąd na własne potrzeby z odnawialnej energii słonecznej.

Warto jednak pamiętać, że instalacja PV wytwarza prąd na bieżące potrzeby. Jednocześnie największe zapotrzebowanie na energię (zwykle godziny poranne i wieczorne) nie pokrywa się z najwyższą produkcją energii (godziny południowe). Problemem może być też zapotrzebowanie na prąd nocą. Pojawia się zatem potrzeba magazynowania wytworzonej energii. W związku z tym, że instalacja nie ma zdolności do przechowywania prądu, należy zainwestować w specjalny magazyn energii. Zakup magazynu energii zwiększa autokonsumpcję energii i pozwala w pełni uniezależnić się od zewnętrznych dostawców. Innym rozwiązaniem jest montaż instalacji on-grid, czyli podłączonej do sieci. Warto jednak pamiętać, że w przypadku awarii sieci czy innych problemów domostwo zostaje automatycznie odłączone od zasilania. Instalacja on-grid nie gwarantuje zatem pełnej niezależności energetycznej.

Niezależność energetyczna dzięki stacji zasilania

Inwestycja w instalację fotowoltaiczną to nie wszystko. Dodatkowo warto zaopatrzyć się w przenośną stację, która może funkcjonować jako awaryjne źródło zasilania w czasie awarii czy innej niespodziewanej sytuacji.

–Przenośna stacja zasilania to dobre rozwiązanie zarówno do mieszkania, jak i do domu jednorodzinnego – mówi Piotr Kuźniarski z EcoFlow. – Dzięki technologii X-Boost, która zwiększa moc wyjściową do 3400 W, tego rodzaju stacja jest w stanie zasilać aż 99% powszechnie używanych sprzętów. Dla przykładu pojemność 2048 Wh (Delta2) sprawia, że stacja doskonale nadaje się do awaryjnego zasilania domu. Jest w stanie zapewnić niezbędną energię przez wiele godzin. – dodaje.

Co istotne, niektóre stacje można ładować za pomocą paneli słonecznych, co pozwala jeszcze bardziej uniezależnić się od zewnętrznej sieci energetycznej.

– Niewątpliwą zaletą przenośnych stacji zasilania jest ich długa żywotność. Na przykład istnieją modele wyposażone w ulepszony akumulator LFP, który wyróżnia się żywotnością nawet 3000 cykli ładowania do momentu zmniejszenia pojemności do 80%. W praktyce oznacza to aż 10 lat użytkowania w maksymalnej wydajności – podkreśla ekspert z EcoFlow.

Dążenie do niezależności energetycznej to wyzwanie, jednak warto podjąć rękawicę. Całkowite uniezależnienie się od zewnętrznych dostawców może przełożyć się na poczucie komfortu i optymistyczne spojrzenie w przyszłość.

Źródło: Commplace Sp. z o. o. Sp. K.

Przeciętne zatrudnienie i wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw w czerwcu 2023 roku wg GUS

ben-rosett-10614-unsplash
„Przeciętne zatrudnienie i wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw w czerwcu 2023 roku” to jeden z najnowszych raportów Głównego Urzędu Statystycznego (GUS).

Jak informuje Główny Urząd Statystyczny, w czerwcu 2023 r. przeciętne zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw w porównaniu z czerwcem 2022 r. było wyższe o 0,2% i wyniosło 6512,8 tys. etatów. W stosunku do poprzedniego miesiąca przeciętne zatrudnienie nieznacznie zmniejszyło się o 0,1%. Przeciętne miesięczne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw w czerwcu 2023 r. w porównaniu z czerwcem 2022 r. było wyższe o 11,9% i wyniosło 7335,20 zł (brutto). Względem maja 2023 r. przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto wzrosło o 2,1%. – podsumowuje GUS w swoim raporcie.

Źródło: GUS.

Sejm uchwalił nowelizację ustawy o odnawialnych źródłach energii

scott-graham-OQMZwNd3ThU-unsplash

Sejm uchwalił nowelizację ustawy o odnawialnych źródłach energii. Zawiera ona szereg regulacji wprowadzonych w unijnej dyrektywie o OZE. Istotnym elementem nowelizacji jest zwolnienie z pozwolenia na budowę instalacji fotowoltaicznych o mocy do 150 kW. Dotychczas jedynie montowanie mikroinstalacji (do 50 kW) było zwolnione z konieczności uzyskania pozwolenia na budowę. A co jeszcze powinny wiedzieć przedsiębiorstwa o nowelizacji ustawy i jakie są koszty instalacji fotowoltaicznej?

7 lipca br. Sejm uchwalił nowelizację ustawy o odnawialnych źródłach energii. Nowe prawo trafi pod obrady Senatu, a następnie – po decyzji senatorów – będzie przedmiotem głosowania w Sejmie. Już teraz warto przyjrzeć się zmianom, jakie zakłada jej nowelizacja. Te powinny być szczególnie interesujące dla przedsiębiorców, którzy planują zainwestować w OZE lub już posiadają panele fotowoltaiczne.

Dotychczas pozwolenie na budowę nie było konieczne w przypadku uruchomienia tzw. mikroinstalacji fotowoltaicznych. Nowelizacja ustawy o OZE zakłada, że w ustawie Prawo budowlane w art. 29 ust. 4 pkt 3 lit. c wyrazy „50 kW” zostaną zastąpione wyrazami „150 kW”. Co to w praktyce oznacza dla prosumentów? Wyjaśnia [imię i nazwisko] z firmy Inergis, która od ponad 35 lat wspiera przedsiębiorstwa w modernizacji energetycznej, promując nowatorskie, energooszczędne rozwiązania z zakresu OZE – m.in. fotowoltaiki i pomp ciepła.

 – Dzięki nowelizacji ustawy będziemy mogli zaproponować nowe rozwiązania dla przedsiębiorców – mówi Adrian Wachelka, Członek Zarządu INERGIS. – To między innymi dobudowanie do instalacji fotowoltaicznej magazynu energii. Prosumenci będą mogli także rozbudować już istniejące mikroinstalacje o kolejne 100 kW. Moduły fotowoltaiczne mogą znajdować się na dachu, na gruncie lub w obu miejscach. W przypadku korzystania z modelu hybrydowego konieczne jest sprawdzenie, czy oba urządzenia fotowoltaiczne stanowią jedną instalację i służą do wspólnego celu. Jeżeli tak jest i są one podłączone do wspólnego licznika u inwestora, wówczas moce obu systemów należy sumować.

Źródło: INERGIS.

Wskaźniki cen produkcji sprzedanej przemysłu w czerwcu 2023 roku wg GUS

volkan-olmez-73767-unsplash

GUS, czyli Główny Urząd Statystyczny, opublikował raport pt. „Wskaźniki cen produkcji sprzedanej przemysłu w czerwcu 2023 roku”.

Według wstępnych danych Głównego Urzędu Statystycznego, w czerwcu 2023 r. ceny produkcji sprzedanej przemysłu spadły w stosunku do maja 2023 r. o 0,7%, natomiast wzrosły w porównaniu z analogicznym miesiącem poprzedniego roku o 0,5%.
Obniżono ceny we wszystkich sekcjach przemysłu. Najbardziej spadły ceny w sekcji górnictwo i wydobywanie o 1,5%, w tym w wydobywaniu węgla kamiennego i węgla brunatnego (lignitu) o 2,7% i górnictwie rud metali o 0,3%. W sekcji wytwarzanie i zaopatrywanie w energię elektryczną, gaz, parę wodną i gorącą wodę ceny spadły o 0,7%, a w sekcji przetwórstwo przemysłowe – o 0,6%. Spośród działów przetwórstwa przemysłowego największy spadek cen odnotowano w produkcji metali (o 1,7%). – podsumowuje GUS.

Źródło: GUS.

Dynamika produkcji budowlano-montażowej w czerwcu 2023 roku wg GUS

ibrahim-rifath-789914-unsplash
Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport nr dynamiki produkcji budowlano-montażowej.

Jest to raport za czerwiec 2023 roku. Według wstępnych danych Głównego Urzędu Statystycznego, produkcja budowlano-montażowa (w cenach stałych) zrealizowana na terenie kraju przez przedsiębiorstwa budowlane o liczbie pracujących powyżej 9 osób w czerwcu 2023 r. była wyższa o 1,5% w porównaniu z analogicznym okresem ub. roku (przed rokiem wzrost o 6,0%) oraz wyższa o 7,6% w stosunku do maja br. roku (przed rokiem wzrost o 5,4%). – podsumowuje GUS.
Informacja została opublikowana na oficjalnej stronie internetowej Głównego Urzędu Statystycznego.

Źródło: GUS.

Bibby MSP Index z optymistycznymi sygnałami dla polskiej gospodarki

Tomasz Rodak
Wyniki Bibby MSP Index przynoszą optymistyczne sygnały dla polskiej gospodarki. Większość małych i średnich firm oczekuje znaczącej poprawy kondycji swojego biznesu, a wiosenny odczyt indeksu skoczył w górę do poziomu 52,7 punktów. To aż o 10,1 pkt więcej niż wynik badania z jesieni 2022 r. 

Firma faktoringowa Bibby Financial Services od 12 lat bada nastroje polskich przedsiębiorców, ich sytuację płatniczą oraz oczekiwania i plany biznesowe.
 

– W ubiegłym roku były dołujące, bo ledwie skończyły się problemy z pandemią, gdy wybuchła wojna w Ukrainie. Ponownie przerwane zostały niektóre łańcuchy dostaw, a ceny energii i paliw poszybowały w górę. Wzrost inflacji pociągnął za sobą podwyżki stóp procentowych, a słabnący popyt i malejące inwestycje przełożyły na hamowanie gospodarki. W ostatnim kwartale ubiegłego roku polski PKB zwiększył się zaledwie o 2 proc. r/r. Z najnowszego pomiaru wykonanego na reprezentatywnej, ogólnopolskiej próbie małych i średnich firm, uzyskujemy odczyt Bibby MSP Index 52,7pkt, czyli po zeszłorocznych mieliznach notujemy silne odbicie nastrojów o 10,1pkt w relacji do jesieni – mówi Tomasz Rodak, dyrektor sprzedaży Bibby Financial Services.

Kiedy Index ma wartość powyżej 50 pkt to można zakładać, że u większości małych i średnich przedsiębiorców dominuje przekonanie co do poprawy kondycji ich biznesów.

Wiara w lepszą sprzedaż

Warto zauważyć, że niezależnie od sektora, a nawet rozmiaru zatrudnienia w firmach, mały i średni biznes ma dużo wiary w poprawę sytuacji.

– Widoczne jest to przede wszystkim w lepszych prognozach dotyczących sprzedaży, która jest dla przedsiębiorców kluczowa. Bez wątpienia sprzyjają temu sygnały płynące z gospodarki. W lutym osiągnęliśmy inflacyjny szczyt (18,4 proc.), a nie wykluczone, że jeszcze pod koniec tego roku inflacja będzie już jednocyfrowa. W pierwszym kwartale odnotowaliśmy też zapewne dołek aktywności gospodarczej, gdy gospodarka nieco się skurczyła. W kolejnych miesiącach powinno już nastąpić jej stopniowe odbicie w górę – tłumaczy Tomasz Rodak.

Drugim obszarem, który najsilniej ciągnął obecny odczyt indeksu w górę były lepsze rokowania odnośnie poprawy płynności finansowej. Jest to szczególnie ważne dla małych i średnich firm, które często borykają się z problemami związanymi z brakiem środków na inwestycje czy rozwój biznesu.

– Płynność finansowa to wskaźnik, który w faktoringu monitorujemy ze szczególną uwagą. Wielu przedsiębiorców nie zdaje sobie sprawy z tego, że sprzedając z odroczonym terminem płatności w rzeczywistości kredytuje swoich klientów. A w obecnych czasach wysokich stóp procentowych kredyt jest naprawdę kosztowny. Dlatego faktoring to jakościowa zmiana. Nie tylko środki na bieżące potrzeby, ale także poprawa wskaźników finansowych w całym bilansie firmy, co może okazać się kluczowe na przykład podczas wnioskowania o kredyt w banku – wyjaśnia ekspert Bibby Financial Services.

Kolejnym istotnym czynnikiem dla przedsiębiorców jest też poziom zadłużenia, który również w większości sektorów został poprawiony. Większy poziom zadłużenia może skłaniać przedsiębiorców do większych inwestycji, co z kolei wpłynie pozytywnie na rozwój biznesów i całej gospodarki.

Źródło: Bibby Financial Services.

Zainteresowanie handlem transgranicznym wśród polskich sprzedawców

markus-spiske-484245-unsplash
Zainteresowanie handlem transgranicznym wśród polskich sprzedawców stale rośnie. W ubiegłym roku już ponad 45 proc. merchantów korzystających z usług IdoSell sprzedawało za granicę. Jak konsumenci z różnych krajów kupowali w polskich sklepach? Jak przedsiębiorcy dawali sobie radę na rynkach Europy i świata?

Model cross-border jest coraz popularniejszy w e-commerce. Zainteresowanie handlem transgraniczny wzrasta z roku na rok. Potwierdzają to m.in. dane najbardziej efektywnej sprzedażowo polskiej platformy sklepowej IdoSell. Prawie połowa jej klientów wychodzi ze swoją ofertą na zagraniczne rynki.

– Trzeba jednak pamiętać, że otwarcie sklepu internetowego w konkretnym kraju to dopiero pierwszy krok. Merchanci powinni dobrze poznać preferencje klientów i dostosować do nich swój biznes. Z naszych badań wynika, że każdy rynek ma swoje unikalne potrzeby – mówi Marcin Stankiewicz, Product Manager zajmujący się zagadnieniem cross-border w IdoSell.

W Polsce końcówka roku, to najlepszy czas dla e-sklepów. Wysoki sezon zakupowy rozpoczyna się we wrześniu, kulminację ma pod koniec listopada i na początku grudnia, a kończy się tuż przed świętami Bożego Narodzenia.

– Nie inaczej jest w krajach, do których sprzedają nasi merchanci. Praktycznie w każdym z nich wysoki sezon w 2022 roku rozpoczynał się pod koniec września i moment największego skoku zamówień odnotowywał podczas Black Friday – mówi Sara Dzierżawska.

To pokazuje, że e-commerce jest bardzo zunifikowane oraz fakt, że doświadczeni sprzedawcy mogli przygotowywać ofertę specjalną na poszczególne rynki w tym samym okresie.

Źródło: IdoSell.

Zaledwie 17% Polaków chce pracować tylko zdalnie

Co trzeci Polak wykonujący pracę biurową jest zwolennikiem formuły office first, a więc pracy wyłącznie w siedzibie firmy. Aż 48% jako optymalny model wskazuje hybrydę, gdzie część pracy również wykonywana jest z biura. Taki wniosek płynie z badania zrealizowanego dla spółki biurowej Skanska i operatora biur elastycznych Business Link. Sondaż pokazał także, że co szósty badany (17%) nie zdaje sobie sprawy z wprowadzonej w pierwszych dniach kwietnia br. nowelizacji Kodeksu pracy. Prawie połowa (45%) słyszała o zmianach w przepisach, jednak nie wie, na czym konkretnie polegają.

7 kwietnia br. weszły w życie nowe przepisy w polskim Kodeksie Pracy, regulujące pojęcie pracy zdalnej. Firmy Skanska i Business Link postanowiły sprawdzić, czy pracownicy biurowi są świadomi wdrożonych zmian i jakie mają do nich podejście. Źródłem wiedzy jest badanie, przeprowadzone na ich zlecenie przez firmę badawczą Zymetria.

Okazuje się, że pomimo długiego okresu przygotowań i prac nad nowelizacją przepisów, poziom wiedzy na temat wprowadzanych zmian jest relatywnie niski. 17% badanych w ogóle nie słyszała o nowych regulacjach, zaś niemal co drugi badany (45%) nie zna szczegółów. Z badania wynika również, że osoby będące rodzicami są bardziej świadome nowych zasad pracy (43%) niż osoby bezdzietne (29%). Na niski odsetek skutecznie poinformowanych osób z pewnością wpływają pasywni pracodawcy – w lutym br. 3/4 pracowników deklarowało, że nie otrzymało jeszcze nowych wytycznych od przełożonych.

W opinii Eweliny Kałużnej, szefowej działu Strategic Workplace Advisory w Skanska oraz dyrektor zarządzającej w Business Link, polscy pracownicy mają już bardzo mocno ukształtowane poglądy na temat preferowanego modelu i miejsca wykonywanej pracy, co dodatkowo wzmacnia reprezentatywność i wiarygodność przeprowadzonego badania. – Okres „testowy”, którym niewątpliwie była pandemia, pozwolił sprawdzić większości osób, która formuła najlepiej odpowiada ich preferencjom, pasuje do ich stylu, tempa życia, ale także temperamentu
i efektywności pracy. Grupa, która regularnie chce chodzić do biura, wciąż jest bardzo silnie reprezentowana – przede wszystkim przez kobiety. Mężczyźni z kolei częściej łączą pracę biurową i zdalną. W tym miejscu kluczowe staje się zredefiniowanie trzeciego miejsca pracy, którego – jak pokazują wyniki badania – nie da się obecnie zamknąć w schemat – wskazuje Kałużna.

Z danych zebranych dla Skanska i Business Link wynika, że najczęściej wybieranym miejscem pracy zdalnej (poza własnym domem) jest dom rodziców, dalszej rodziny lub znajomych (52%) oraz kawiarnia, restauracja lub bar (33%). Na coworking lub współdzieloną przestrzeń do pracy – inną niż biuro firmy – wskazało tylko 13% respondentów. – Na drugim miejscu znalazły się miejsca, które najczęściej nie są przystosowane do komfortowego i bezpiecznego (choćby z perspektywy ochrony danych) wykonywania obowiązków przed komputerem. Brak wygodnego fotela, prywatności czy dobrego dostępu do światła dziennego to tylko wybrane minusy pracy z takiej lokalizacji. Atutem tych przestrzeni jest przede wszystkim ich bliskość i dostępność. Otrzymujemy zatem jasny sygnał, że pracownicy są gotowi na pracę w modelu rozproszonego portfolio biurowego – na zasadzie biur satelitarnych – z jednym głównym biurem i innymi miejscami, do których mogą łatwiej i szybciej dotrzeć – podkreśla Ewelina Kałużna.

Źródło: Business Link.

Czy Polacy znają dyrektywę Omnibus?

Dyrektywa Omnibus – czy Polacy ją znają?

W styczniu 2023 roku weszła w życie dyrektywa Omnibus. Jej ogólnym założeniem jest walka ze sztucznymi promocjami, które pojawiają się zwykle podczas sezonowych obniżek. Ponieważ od wprowadzenia dyrektywy minęło już pół roku, firma Digital Care zleciła badania, aby sprawdzić, czy polscy konsumenci słyszeli o dyrektywie? 

Dyrektywa Omnibus będąca dokumentem Parlamentu Europejskiego i rady UE obowiązuje w Polsce od pierwszego stycznia br. Unijne prawo odnosi się w niej między innymi do obowiązku informowania klientów o cenach stosowanych przez przedsiębiorców oraz weryfikacji przez nich opinii publikowanych na temat produktów. Przepisy, które weszły w życie na początku roku, dotyczą każdego rodzaju sprzedaży, w szczególności internetowej.

Wprowadzona dyrektywa ma na celu ograniczać nielegalne praktyki dotyczące zawyżania cen oraz chronić interes konsumentów – szczególnie podczas sezonowych obniżek i świąt zakupów, które przypadają na ostatni piątek i poniedziałek listopada (odpowiednio Black Friday i Cyber Monday). Badanie zlecone przez Digital Care pokazuje, że klienci nie zdają sobie sprawy z istnienia przepisów działających na ich korzyść.

Z najnowszych danych wynika, że o dyrektywie Omnibus słyszało jedynie 35 proc. respondentów. Odpowiedź negatywną wskazało aż 56 proc. osób, a 9 proc. nie ma zdania.

– Liczby pokazują, że należy budować świadomość Polaków związaną z dyrektywą Omnibus. Warto o nią zadbać, ponieważ dzięki znajomości nowych przepisów, konsumenci będą mniej podatni na nieuczciwe zachowania sprzedawców. Prawo, które weszło w życie na początku roku, zwiększa bezpieczeństwo zakupów czy ułatwia reklamację towaru. Zakazuje publikowania sztucznych promocji, które były częste szczególnie w kategorii elektroniki. Obecne regulacje nakładają na przedsiębiorców obowiązek informowania o najniższej cenie produktu z ostatnich 30 dni przed zastosowaniem obniżki – mówi Magdalena Król, Rzecznik Klienta w Digital Care.

Źródło:  Digital Care.

DEKRA: Coraz większa liczba cyberataków na łańcuchy dostaw

axel-ahoi-50659-unsplash
Z raportu Upstream 2023 Global Automotive Cybersecurity wynika, że w 2022 r. liczba ataków na API (interfejsy programistyczne aplikacji) w branży motoryzacyjnej wzrosła o 380%1. Coraz częściej celem ataków cyberprzestępców nie są jednak bezpośrednio koncerny samochodowe (OEM-y), a ich łańcuchy dostaw. W dzisiejszym świecie, producenci podzespołów do aut mają coraz węższe specjalizacje, co powoduje, że ich łańcuchy dostaw się wydłużają. Jednocześnie ta specjalizacja powoduje bardzo wysokie koszty jakichkolwiek zakłóceń w tym procesie, a tym bardziej zmiany dostawcy.

Według badania Software Supply Chain Security, przeprowadzonego w styczniu 2022 r. przez firmę Anchore, ataki na łańcuchy dostaw dotykają 62% organizacji. Natomiast aż 83% respondentów wskazuje, że zabezpieczanie oprogramowania łańcucha dostaw właśnie przed cyberprzestępcami to istotna kwestia.2 Jednym z głównych czynników wpływających na występowanie cyberataków na łańcuchy dostaw jest zwiększające się wykorzystywanie oprogramowania pochodzącego z różnych źródeł. Wiele współczesnych systemów opiera się na oprogramowaniu open source oraz komponentach pochodzących od różnych producentów, co zwiększa ryzyko wystąpienia luk w zabezpieczeniach i podatności na wprowadzanie złośliwego oprogramowania lub podmianę komponentów w celu infiltracji w systemy docelowe.

Powszechnym problemem jest przyjęcie efektywnego sposobu przekazywania swoim dostawcom wymagań w zakresie bezpieczeństwa, do jakich przestrzegania dana organizacja została zobowiązana przez swojego klienta – mówi Tomasz Szczygieł, ekspert ds. cyberbezpieczeństwa w DEKRA. – W tym aspekcie warto zwrócić uwagę na wybór istotnych elementów polityk bezpieczeństwa z uwagi na wpływ pracowników dostawcy na bezpieczeństwo informacji oraz ich odpowiednio szybką aktualizację w przypadku wystąpienia zmian. Należy również pamiętać o przekazywaniu tych informacji w taki sposób, aby były one w pełni zrozumiałe przez osoby bezpośrednio wykonujące zadania – dodaje ekspert DEKRA.

1 https://upstream.auto/reports/global-automotive-cybersecurity-report/
2 https://anchore.com/blog/2022-security-trends-software-supply-chain-survey/

Źródło: DEKRA.