Branża automotive szuka oszczędności – gdzie ma szansę je znaleźć?

rawpixel-670711-unsplash

Pandemia, wojna na Ukrainie, wysoka inflacja, kryzys energetyczny, zerwane łańcuchy dostaw, rosnące ceny stali i innych surowców, a także kosztów energii czy transportu – to tylko niektóre czynniki, które w ostatnim czasie postawiły branżę automotive przed wieloma wyzwaniami. Przedsiębiorstwa związane z motoryzacją szukają balansu między dostosowaniem się do oczekiwań klientów a rozwiązaniem problemu wzrastających kosztów i wspomnianych ograniczeń. Gdzie mogą znaleźć odpowiedź na tę potrzebę?

Aktualne trendy w motoryzacji

Według raportu „Megatrendy w motoryzacji a inicjatywy sektorowe na rzecz rozwoju umiejętności w Europie” najważniejsze trendy, jakie obecnie dyktują tempo i kierunek przemian w branży motoryzacyjnej to: rosnące znaczenie alternatywnych napędów i elektromobilności, dążenie do wprowadzenia do użytku pojazdów autonomicznych (samosterujących), odchodzenie od posiadania własnego samochodu na rzecz współdzielenia, projektowanie pojazdów powiązanych w sieci oraz częsta aktualizacja oferty dostępnych pojazdów samochodowych, adekwatna do nieustannie zmieniających się potrzeb konsumentów.

Potwierdza to raport „Five trends transforming the Automotive Industry”, który wskazuje, że motoryzacja przyszłości jest zelektryfikowana, autonomiczna, współdzielona, połączona i corocznie aktualizowana.

Gdybyśmy więc mieli krótko podsumować, co determinuje rozwój współczesnej branży automotive, to słowami-kluczami są „czyste środowisko” i „nowe technologie”. Jak połączyć te dwa aspekty, by budować przewagę konkurencyjną, a jednocześnie redukować koszty bez szkody dla jakości działalności? Odpowiedzią są innowacje.

Wykorzystanie innowacyjnych technologii drogą do oszczędności

Automatyzacja to już stały trend w rozwijających się firmach. Nie inaczej jest z branżą automotive. Modernizacja parków maszynowych czy linii produkcyjnych przynosi wielowymiarowe korzyści, takie jak optymalizacja działań, usprawnienie pracy (a więc i wzrost jej efektywności), oszczędność czasu i środków finansowych. Okazuje się, że nawet drobne zmiany, dopasowane do indywidualnej sytuacji przedsiębiorstwa i właściwie wdrożone, mogą przynieść wielomilionowe korzyści.

Maksimum wydajności przy minimum nakładów finansowych – taki jest cel. Udaje się go zrealizować między innymi dzięki działalności ośrodków naukowo-badawczych, takich jak Centrum Badań i Rozwoju Technologii dla Przemysłu, które od lat wspiera firmy jako zewnętrzny dział R&D. – Mamy na swoim koncie szereg projektów, które stały się kluczowym ogniwem w rozwoju i redukcji kosztów wielu przedsiębiorstw, w tym z branży automotive, bo to w niej nowe technologie mają dziś szeroko zakrojone zastosowanie – zauważa Grzegorz Putynkowski, CEO Centrum Badań i Rozwoju Technologii dla Przemysłu S.A..

Przygotowanie oraz wdrożenie koncepcji zmian dostosowanych do potrzeb i możliwości firmy jest zadaniem dla specjalistów, którzy dysponują właściwymi zasobami – wiedzą, doświadczeniem i odpowiednim zapleczem. Nowoczesne roboty przemysłowe, skanery laserowe czy zaawansowane drukarki 3D to coś, z czym eksperci z CBRTP pracują na co dzień.

– Branża motoryzacyjna jest jedną z tych najbardziej zautomatyzowanych, dlatego potrzeby wdrażania nowatorskich rozwiązań technologicznych czy procesowych są w niej szczególnie duże. Mamy doświadczenie w wielu aspektach takich przedsięwzięć: m.in. w prototypowaniu materiałów, wyrobów i procesów produkcyjnych zmierzających do ich pełnej automatyzacji; specjalistycznym projektowaniu i wdrażaniu unikalnych rozwiązań mechanicznych dla różnych systemów, a także opracowywaniu całkowicie nowych rozwiązań w ramach projektów badawczo-rozwojowych z udziałem środków publicznych – wylicza Grzegorz Putynkowski z CBRTP.

Inwestycje w rozwój – to się opłaca

Według danych CLEPA, obecnie ponad 55% prac badawczo-rozwojowych w przemyśle motoryzacyjnym jest finansowanych przez producentów części motoryzacyjnych. Przykładem innowacyjnych rozwiązań przygotowanych przez CBRTP jest wizyjna kontrola jakości Lummo, służąca do weryfikacji jakości detali wytwarzanych w procesach wielkoseryjnych i małoseryjnych.

Lummo ma zastosowanie między innymi właśnie w produkcji w sektorze automotive, dając mierzalne efekty. To m.in. całkowite wyeliminowanie czasochłonnej kontroli organoleptycznej czy jednoczesna weryfikacja do kilkudziesięciu detali, co pozwala na znaczne skrócenie całego procesu kontrolnego. Nie bez znaczenia jest także możliwość wyeliminowania kosztów poniesionych w wyniku zwrotów wadliwych towarów oraz budowanie wizerunku wiarygodnego producenta czy uniknięcie ludzkich błędów, popełnianych podczas kontroli. Dodatkowo brak konieczności obsługi aplikacji przez wykwalifikowanych pracowników przekłada się na wymierne oszczędności. – To rozwiązanie, które ma znacząco obniżyć koszty generowane właśnie przez wspomniane błędy i usprawnić cały proces kontrolny. Zwiększenie skuteczności kontroli jakości ma znaczenie niemal w każdej branży, bo bezpośrednio przekłada się na ograniczenie wadliwej produkcji, a tym samym strat producenta – podkreśla ekspert CBRTP.

Zielona transformacja w motoryzacji

Ważnym aspektem działalności współczesnych firm jest dążenie do niskoemisyjności. To nie tylko energooszczędne budynki, wykorzystanie OZE, ale i zielona transformacja w motoryzacji. Przewiduje się, że liczba samochodów elektryczny będzie sukcesywnie wzrastać. Interesującym trendem jest też rozwój produkcji samochodów na wodór. Jednak warunkiem właściwego wykorzystania tego potencjału jest opracowanie i wdrożenie odpowiednich technologii, które umożliwiałyby jego bezemisyjne, niedrogie, szybkie i wydajne pozyskiwanie na dużą skalę.

Również w kontekście tej zielonej transformacji rosną nakłady na działalność badawczo-rozwojową, co jest podyktowane regulacjami prawnymi, ideą zrównoważonego rozwoju i oczekiwaniami odbiorców. W perspektywie długofalowej tendencje te mogą zdecydować o przewadze konkurencyjnej przedsiębiorstwa.

Autor: Centrum Badań i Rozwoju Technologii dla Przemysłu S.A.

Postępowania karne skarbowe – eksperci podpowiadają, jak się bronić

urzad-fiskus

Wśród przedsiębiorców często rodzą się pytania o to, jak postępować w przypadku wszczętego postępowania karanego skarbowego. Eksperci zwracają uwagę na to, że podejrzany nie wie na etapie ogłaszania zarzutów, jakim faktycznie materiałem dowodowym dysponuje organ. I jak dodają, zazwyczaj jest on dość nikły, często też bazuje tylko na ustaleniach kontroli lub postępowań podatkowych. Zdarza się też, że organ w toku postępowania przygotowawczego może próbować sugerować, że dana osoba nie uniknie odpowiedzialności karnej, co ma wywrzeć odpowiednią postawę. Według znawców tematu, jeśli podejrzany broni swojego stanowiska w sprawach podatkowych, to na etapie przedstawienia zarzutów najbardziej racjonalnym rozwiązaniem jest nieprzyznanie się do winy, bowiem organy często bezrefleksyjnie stawiają zarzuty. Robią to zazwyczaj w celu przerwania biegu terminu przedawnienia zobowiązań podatkowych.

Spis treści:
Zarzuty z niewiadomą
Gra o prawdę
Typowo instrumentalnie

Zarzuty z niewiadomą

Przy różnego rodzaju zmianach podatkowych i zaostrzaniu kursu przez fiskusa w przestrzeni publicznej coraz częściej pojawiają się pytania dotyczące postępowań karnych skarbowych. Marek Niczyporuk, doradca podatkowy z Kancelarii Ars AEQUI, zwraca szczególną uwagę na etap do momentu postawienia zarzutów. Wówczas dana osoba może nawet nie wiedzieć, czy w ogóle toczy się jakiekolwiek postępowanie, w którym jej zachowanie jest oceniane pod względem zgodności z przepisami prawa karnego skarbowego.

– Na etapie ogłaszania zarzutów podejrzany nie ma wiedzy, jakimi materiałami dowodowymi dysponuje organ. Wiedzę taką może pozyskać po ich ogłoszeniu, uzyskując status strony w sprawie i prawo do zapoznania się z dokumentami znajdującymi się w aktach sprawy. Brak takiej wiedzy powoduje, iż ma utrudnioną sytuację w zakresie obrony swojego stanowiska i przygotowania argumentów na jego poparcie – komentuje prof. Adam Mariański, doradca podatkowy, prezes Polskiego Instytutu Analiz Prawno-Ekonomicznych.

Z kolei Marek Niczyporuk zaznacza, że niewielka wiedza podejrzanego na temat materiałów dowodowych może utrudnić przygotowanie odpowiedniej strategii obrony, zwłaszcza jeśli podejrzany nie jest w pełni świadomy wszystkich dowodów przeciwko niemu. Może również ograniczyć możliwość podejrzanego do zbadania lub skonfrontowania tych dowodów. Zdaniem eksperta, wiedza na temat tego, czym dysponuje strona oskarżająca jest podstawową kwestią dla prowadzenia obrony. Dlatego na etapie stawiania zarzutów zazwyczaj lepiej jest odmówić składania wyjaśnień do czasu poznania zebranego materiału dowodowego w całości.

– Z mojego doświadczenia wynika, iż na etapie ogłaszania zarzutów ograny mają zgromadzony nikły materiał dowodowy w sprawie. Opierają się głównie na ustaleniach kontroli lub postępowań podatkowych. Tym samym, wbrew założeniom i celom tego postępowania, nie dokonują swoich odrębnych ustaleń, nie prowadzą oddzielnej sprawy, a więc nie realizują postanowień i założeń postępowania karnego skarbowego – dodaje prof. Mariański.

Gra o prawdę

Organ postępowania przygotowawczego będzie chciał uzyskać wiedzę dotyczącą okoliczności obciążających podejrzanego. Jak zaznacza Marek Niczyporuk, może więc próbować sugerować, że grozi mu wysoka kara, dowody są obciążające i nie uda się uniknąć odpowiedzialności karnej. Według eksperta, ważne jest, aby podejrzany zachował spokój i nie wykazywał agresji czy jakichkolwiek emocji podczas ogłaszania zarzutów. Należy unikać sytuacji nerwowych i przestrzegać zasad uprzejmości. Ponadto podejrzany ma prawo do milczenia i nie jest zobligowany do udzielania odpowiedzi na pytania, które mogą go samego obciążać. Ekspert radzi też zebranie i zabezpieczenie wszelkich istotnych dokumentów lub dowodów, które mogą być przydatne w obronie. Mowa tu m.in. o rachunkach, umowach czy korespondencji.

– Każda sprawa ma charakter indywidualny. Jeśli jednak podejrzany broni swojego stanowiska w sprawach podatkowych, to na etapie przedstawienia zarzutów najbardziej racjonalnym rozwiązaniem jest nieprzyznanie się do winy. Co do kwestii składania zeznań na tym etapie, jeśli linia obrony nie jest jeszcze ukształtowana, racjonalnym jest również odmówienie ich złożenia. Podejrzany zawsze może bowiem zająć stanowisko na piśmie, a nawet złożyć takie zeznania i wyjaśnienia dopiero na etapie postępowania sądowego – wyjaśnia Prezes Polskiego Instytutu Analiz Prawno-Ekonomicznych.

Jak informują doradcy podatkowi, organy ścigania zwracają szczególną uwagę na obszar obejmujący świadome i celowe unikanie opodatkowania. Dotyczy to przede wszystkim różnego rodzaju schematów, manipulacji finansowych lub wykorzystania luk prawnych. Pod szczególnym nadzorem są osoby i firmy, które celowo popełniają oszustwa podatkowe, takie jak podawanie fałszywych informacji, ukrywanie dochodów czy nielegalne odliczenia. Kolejny ważny obszar działania organów ścigania to pranie brudnych pieniędzy. Coraz częściej przedmiotem zainteresowania są także tzw. międzynarodowe struktury podatkowe.

– Osoba udająca się na czynności, podczas których zostaną jej postawione zarzuty, bezwzględnie powinna być świadoma swoich praw i obowiązków. Warto skonsultować się również z prawnikiem specjalizującym się w prawie karnym i podatkowym. On przekaże niezbędne informacje pozwalające uniknąć tego, że dojdzie do pogorszenia sytuacji podejrzanego – podkreśla ekspert z Kancelarii Ars AEQUI.

Typowo instrumentalnie

Często w środowisku przedsiębiorców mówi się, że organy bezrefleksyjnie stawiają zarzuty. Słowa te potwierdza prof. Mariański. Ekspert podkreśla, że odbywa się to przeważnie w celu przerwania biegu terminu przedawnienia zobowiązań podatkowych, a więc instytucja jest wykorzystywana typowo instrumentalnie. Prezes Polskiego Instytutu Analiz Prawno-Ekonomicznych zwraca uwagę na presję szybkiego wszczynania i kończenia postępowań karnych skarbowych. W takiej sytuacji trzeba przede wszystkim bronić swojego stanowiska i składać wnioski dowodowe na jego potwierdzenie. Z taką opinią zgadzają się też inni eksperci.

– Sądy administracyjnie wielokrotnie stwierdzały instrumentalne wykorzystywanie przez organy skarbowe kwestii wszczynania postępowań karnych w celu wyłącznie osiągnięcia efektu w postaci zawieszenia okresu przedawnienia zobowiązania podatkowego. Z pewnością takie orzeczenia przyczyniły się do zwiększenia aktywności organów skarbowych w obszarze stawiania zarzutów oraz prowadzenia postępowań karnych i karnych skarbowych przeciwko podatnikom – mówi doradca podatkowy Niczyporuk.

Prof. Mariański radzi, aby w sytuacjach instrumentalnego wszczynania ww. postępowań, składać wnioski o umorzenie postępowania, gdyż istnieją do tego przesłanki. Ponadto, jeśli nie są zakończone postępowania podatkowe, zasadnym może okazać się także złożenie wniosku o zawieszenie postępowania karnego skarbowego do czasu zakończenia postępowań podatkowych i sądowoadministracyjnych w zakresie procedowanych zobowiązań podatkowych.

– Jeśli organ zdecydował się postawić zarzuty, to jego celem jest doprowadzenie do skazania podejrzanego, a nie umorzenie wobec niego postępowania. Trudno w takiej sytuacji ustalić, czy uda się przekonać oskarżyciela podczas jednego spotkania, że się myli co do przyjętych podejrzeń popełnienia przestępstwa. Jednak uważam, że warto to robić – podsumowuje ekspert z Kancelarii Ars AEQUI.

Źródło: © MondayNews Polska.

Raport GUS: Produkcja wyrobów przemysłowych w 2022 roku

mari-helin-tuominen-38313-unsplashGłówny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował informację nt produkcji wyrobów przemysłowych w 2022 roku.

Jak informuje GUS, wartość produkcji sprzedanej wyrobów własnych producentów w 2022 r. wzrosła w stosunku do roku 2021 o 30,4% i wyniosła 1 872 227,2 mln zł. W 2022 roku, w stosunku do roku poprzedniego wartość produkcji sprzedanej wyrobów wzrosła we wszystkich działach należących do sekcji Wyroby górnictwa i wydobywania oraz Wyroby przetwórstwa przemysłowego, z wyjątkiem działów Rudy metali (spadek o 0,6%) oraz Wyroby tekstylne (o 0,5%).
Informacja została umieszczona na oficjalnej stronie internetowej Głównego Urzędu Statystycznego.

 

Źródło: GUS.

Działalność przedsiębiorstw pośrednictwa kredytowego w 2022 roku wg GUS

g-crescoli-365895-unsplash

Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport nt działalności przedsiębiorstw pośrednictwa kredytowego.

Raport Głównego Urzędu Statystycznego dotyczy 2022 roku. Jak informuje GUS, w 2022 r. badaniem zostało objętych 226 podmiotów prowadzących działalność pośrednictwa kredytowego i udzielających pożyczek ze środków własnych. Przedsiębiorstwa te obsłużyły 2 804 tys. klientów, udzielając im 4 602 tys. kredytów i pożyczek o łącznej wartości 50 187 mln zł. Spośród całej zbiorowości 226 badanych podmiotów, 118 udzielało pożyczek ze środków własnych, 104 pośredniczyło w udzielaniu kredytów i pożyczek we współpracy z bankami, a cztery podmioty prowadziło działalność mieszaną, tj. współpracowało z bankami i jednocześnie udzielało pożyczek ze środków własnych. – podsumowuje GUS.

Źródło: GUS.

W 2022 roku produkcja samochodów osobowych łącznie w UE i Wielkiej Brytanii wrosła o 6% rok do roku

s-537-x

W 2022 roku produkcja samochodów osobowych łącznie w UE i Wielkiej Brytanii wrosła o 6% rok do roku. To dobry wynik, jednak to nadal 24% mniej niż produkowano przed pandemią, tzn. w 2019 roku.

W ubiegłym roku produkcja sprzedana przemysłu motoryzacyjnego w Polsce wzrosła o 25% uzyskując rekordowe 207 mld PLN (+29% vs 2019 rok). W I kwartale 2023 roku sprzedaż była większa o 32% r/r.
Coraz większy udział w produkcji i sprzedaży zyskują samochody z napędami alternatywnymi. W Niemczech na przełomie roku udział pojazdów elektrycznych (BEV i PHEV) w produkcji wyniósł około 30%. Pod koniec 2019 roku było to 5-6%.

W ubiegłym roku produkcja samochodów osobowych na świecie wrosła o 8% rok do roku. Wydaje się to niezłym wynikiem, ale trzeba pamiętać, że jesteśmy nadal na poziomach niższych niż przed pandemią (8% mniej niż w 2019 roku). W Europie w 2022 roku nastąpił niewielki spadek o 1% (-27% vs 2019), ale UE wraz z Wielką Brytanią zanotowały wzrost o 6% (-24% vs 2019). Wciąż widoczne jest zróżnicowanie pomiędzy poszczególnymi krajami w Europie, które są największymi producentami aut. Słowacja, mimo spadku o 3%, była relatywnie blisko poziomów z 2019 roku – spadek to 10%. Dla porównania, w Niemczech wolumeny uległy zwiększeniu o 12%, ale nadal były 25% poniżej wyniku sprzed pandemii. Z drugiej strony we Francji i Wielkiej Brytanii produkcja była o około 40% niższa niż przed pandemią COVID-19.

 – Coraz większy udział w produkcji i sprzedaży zyskują samochody z napędami alternatywnymi. W Niemczech na przełomie roku udział pojazdów elektrycznych (BEV i PHEV) w produkcji aut osobowych oscylował wokół 30%. Dla porównania – pod koniec 2019 roku stanowiły one 5-6% wolumenu. Uwagę zwraca spadek udziału po wzroście produkcji ogółem od końca 2022 roku, co można uznać za potwierdzenie stosowania przez koncerny samochodowe polityki wypychania na rynek drogich modeli w warunkach ograniczonej podaży i niższego naturalnego popytu po wzroście podaży. W Europie udział napędów alternatywnych w rejestracjach samochodów osobowych wzrósł do 49%, w tym z wtyczką do 23%, a  w pełni elektrycznych do 14%. Udział aut wyposażonych w silnik benzynowy spadł do 37%, a diesla do 14,5%” – wyjaśnia Radosław Pelc, analityk sektorowy w Santander Bank Polska.

Źródło: Santander Bank Polska.

4 miliony Polaków chętnych na Bezpieczny Kredyt 2% w ramach programu Pierwsze Mieszkanie

Osiedle Symbioza wizualizacja (1)

4 miliony Polaków jest chętnych na Bezpieczny Kredyt 2% w ramach programu Pierwsze Mieszkanie. W lipcu wystartował nowy program rządowy, wspomagający młodych Polaków w zakupie ich pierwszego mieszkania. Potencjalnych zainteresowanych można liczyć w milionach, a sama inicjatywa ma szanse na powodzenie.

Powolne odkręcanie kredytowego kurka

Seria cyklicznych podwyżek stóp procentowych, które od jesieni 2021 r. były wprowadzane przez NBP, zmieniła sektor kredytów hipotecznych o 180 stopni. Same kredyty stały się dostępne praktycznie wyłącznie dla obywateli dobrze usytuowanych, zarabiających kilkukrotnie więcej, aniżeli przeciętny Kowalski. Jednocześnie nieruchomości nie taniały – wręcz przeciwnie. W efekcie wiele osób planujących zakup mieszkania musiało odłożyć planowanie kupna nieruchomości na później, gdyż ze swoją nikłą zdolnością kredytową nie byli w stanie pozwolić sobie na nabycie żadnego lokum. Być może dzięki “Bezpiecznemu Kredytowi 2%” to “później” przypadnie już na czas tegorocznych wakacji – program wystartował 1 lipca i budzi wśród konsumentów duże zainteresowanie. Wiele wskazuje na to, że rządowa interwencja w rynek tym razem może mieć nań realny wpływ – w przeciwieństwie do uprzednich prób. – “Bezpieczny Kredyt 2%” to program adresowany do osób mających maksymalnie 45 lat,  które nie mają i nie miały w przeszłości mieszkania ani domu jednorodzinnego. Pomoc Państwa polega na tym, że bank przez 10 pierwszych lat spłaty kredytu hipotecznego będzie dopłacał nam do raty, na skutek czego oprocentowanie ma wynosić zaledwie 2 procent. Mamy również gwarancję, że przez 5 lat ta rata na pewno się nie zmieni. O udział warto się ubiegać od razu, bo obowiązują roczne limity. Z informacji rządowych wynika, że będzie to około 30 do 40 tys. rocznie – mówi Bartłomiej Rzepa, członek spółki realizującej inwestycję Osiedle Symbioza.

Do trzech razy sztuka?

Poprzednie pomysły rządu, mające w zamierzeniu pomóc Polakom w uzyskaniu własnego dachu nad głową były, oględnie mówiąc, mało trafione. “Mieszkanie dla Młodych” i “Mieszkanie Plus” nie przyniosły oczekiwanych rezultatów. Według portalu Money.pl z “Mieszkania dla Młodych” – od początku do końca jego funkcjonowania skorzystało zaledwie około 110 tys. uczestników, natomiast “Mieszkanie Plus” zostało przez NIK wprost określone jako fiasko – “Realizacja rządowego programu Mieszkanie Plus nie przyniosła oczekiwanych efektów, tym samym nie wpłynęła znacząco na poprawę warunków i rozwiązanie problemów mieszkaniowych lokalnych społeczności.” – czytamy na oficjalnej stronie. Ostatecznie, do użytku oddano nieco ponad 15 tys. lokali, a kolejne 20,5 tys. w momencie spisywania raportu znajdowało się w budowie, podczas gdy rząd deklarował, że do końca 2019 roku wybuduje ich 100 tysięcy. “Bezpieczny Kredyt 2%” ma jednak szansę nie podzielić losu swoich poprzedników. Według HRE Investments potencjalnych beneficjentów może być nawet 4 miliony, co dałoby ogromne przełożenie na funkcjonowanie całego sektora nieruchomości. – Rząd tym razem postanowił zadbać o zdolność kredytową obywateli, zamiast budować nowe mieszkania. Z zapowiedzi ministerstwa wynika, że osoby korzystające z programu „Bezpieczny Kredyt 2%” będą mogły liczyć nie tylko na dopłaty do rat, ale również na bardziej liberalne podejście do samego badania ich zdolności. Oprocentowanie takiego długu będzie jednak najprawdopodobniej wyższe niż  widniejące w nazwie. Jednak nawet jeśli wyniesie trochę ponad 3 procent, to i tak ma być taniej niż to, co dziś oferują banki – mówi Bartłomiej Rzepa.

Ceny mogą wzrosnąć

HRE Investments szacuje, że w gronie potencjalnych odbiorców „bezpiecznego kredytu” jest około trzech milionów dorosłych mieszkających z rodzicami i 1 milion najemców, czyli w sumie około cztery miliony Polaków. „Tylko niewielki odsetek z tych osób może podjąć w najbliższych latach decyzję o tym, aby z pomocą preferencyjnego kredytu wyprowadzić się na swoje. Można być jednak pewnym, że chętnych nie zabraknie” – czytamy w przygotowanej przez firmę analizie. Warto zaznaczyć, że na ten moment przystąpienie do programu zadeklarowało 6 banków: PKO BP, Pekao S.A., Alior Bank, BOŚ Bank, Bank BPS i Santander BP.

Małżeństwa i osoby samotnie wychowujące dzieci będą mogły z pomocą “Bezpiecznego Kredytu 2%” wnioskować nawet o 600 tysięcy zł preferencyjnego kredytu. Dla reszty limitem będzie wartość o 100 tys. zł niższa. Do tych pieniędzy można dodać też wkład własny, ale nie przekraczający 200 tysięcy złotych. Pieniądze te możemy przeznaczyć na zakup mieszkania z rynku wtórnego lub pierwotnego, domu jednorodzinnego lub działki, na której samodzielnie postawimy własne „cztery kąty”. Zakładając maksymalny dozwolony budżet, w Warszawie klienci są w stanie pozwolić sobie na zakup około ⅔ puli wszystkich lokali wystawionych obecnie na sprzedaż – wynika z szacunków HREIT. Pojawiają się jednak pewne symptomy, sugerujące, że skutkiem ubocznym wprowadzenia programu może być wzrost średnich cen mieszkań – Ceny nieruchomości w Polsce w roku 2022 były o około 17 proc. wyższe niż w roku ubiegłym. Obecnie cena za metr kwadratowy w Warszawie wynosi średnio ponad 13 tys. zł, a w Krakowie 12,5 tys. zł. Wysokie stopy procentowe, a co za tym idzie niższy popyt, zwiastowały korektę cen mieszkań, co było w nieznacznym stopniu widoczne w drugiej połowie roku 2022. Obecna, stabilizująca rynek sytuacja zwiększenia popytu na mieszkania, spowoduje wzrost cen nieruchomości. Po pierwszych informacjach, jakie udało się wyczytać z projektu programów ułatwiających otrzymanie kredytów, deweloperzy przestali obniżać ceny mieszkań. Dziś, gdy mamy już „na stole” brzegowe parametry “Pierwszego Mieszkania”, planują oni podwyżki – mówi Patryk Komisarczyk z Reliance Polska.

“Bezpieczny Kredyt 2%” to wciąż inicjatywa, która niesie ze sobą  szereg niewiadomych. Przede wszystkim mogą rosnąć obawy związane z tym, jak dotychczas radziły sobie poprzednie rządowe pomysły skierowane do sektora nieruchomości. Ta najnowsza ma jednak zgoła inny charakter i wydaje się, że jest on bardziej przyjazny niż poprzednie. Zarówno dla konsumentów, jak i całej branży.

 

Źródło: Prime Time PR.

Colliers: Polski rynek handlowy atrakcyjny dla firm z regionu Europy Środkowo-Wschodniej

Wykrzykowski Krzysztof_Colliers

Centra handlowe w Polsce kuszą nie tylko globalne marki i znane brandy. Na nasz rynek coraz chętniej spoglądają także firmy z krajów bałtyckich oraz z Ukrainy. W II kw. roku eksperci Colliers wspierali debiuty litewskiej marki Candy POP, która otworzy pierwsze lokale w Złotych Tarasach oraz Westfield Mokotów w Warszawie, a także marki modowej Solmar, której produkty będzie można kupić w poznańskim centrum handlowym Posnania.

Od wielu miesięcy obserwujemy ożywienie w kontekście rozwoju marek z krajów bałtyckich oraz z Ukrainy, które planują ekspansję w naszym kraju. W przypadku firm pochodzących z krajów takich jak Litwa, Łotwa czy Estonia, strategia ich rozwoju w kontekście Polski dojrzewała od długiego czasu. Pamiętajmy, że kraje bałtyckie to około 6,5 mln mieszkańców łącznie. Polska stanowi więc dla nich naturalny kierunek rozwoju w oparciu o większą skalę. Niepewna sytuacja geopolityczna, nasilona przez toczącą się na wschodzie wojnę, wzmocniła ten trend i przyspieszyła pewne procesy. Z drugiej strony, marki pochodzące z Ukrainy ze względu na sytuację polityczną i wojnę mają utrudnione zadanie, jeśli chodzi o ekspansję we własnym kraju. Niepewność i nieprzewidywalność obecnej sytuacji sprawia, że w sposób naturalny próbują rozwijać się na najbliższym możliwym rynku, który w dodatku jest im bliski kulturowo – mówi Krzysztof Wyrzykowski, senior associate z Działu Powierzchni Handlowych w Colliers.

Atuty Polski

Duży i chłonny rynek oraz większa stabilność geopolityczna to główne powody, które składniają zagraniczne marki do obecności w Polsce. Dodatkowym argumentem jest rosnąca w kraju powierzchnia handlowa. Na lokalizację swoich lokali często wybierają duże i rozpoznawalne centra handlowe.

Szczególnym zainteresowaniem firm spoza Polski cieszą się śródmiejskie centra handlowe o ugruntowanej pozycji. To właśnie one są wybierane na lokalizacje debiutów wśród wielu marek. Wśród kluczowych czynników wpływających na ich popularność są między innymi lokalizacja oraz szeroki miks najemców obecnych w tych obiektach – mówi Wojciech Wojtowicz, analityk w dziale Doradztwa i Badań Rynku w Colliers.

Znalezienie atrakcyjnej powierzchni handlowej ułatwia też jej rosnąca dostępność. W pierwszym półroczu 2023 roku oddano do użytku ponad 150 tys. mkw. powierzchni handlowej, z czego ok. 30 proc. stanowiły tradycyjne centra handlowe. Eksperci Colliers wskazują, że coraz popularniejsze stają się także parki handlowe – mniejsze obiekty, które powstają poza dużymi miastami, jednak ich udział w strukturze rynku jest wciąż niewielki w porównaniu do tradycyjnych galerii handlowych (stanowią one ponad 80 proc. powierzchni polskiego rynku handlowego).

Źródło: Colliers.

Blisko 80 proc. Polaków nie odczuwa spowolnienia inflacji

inflacja-w-sklepach

Jak wynika z najnowszego badania, realnego spadku inflacji nie widzi lub nie odczuwa blisko 80% Polaków. Głównie są to seniorzy, ale też osoby w wieku średnim. Najczęściej nie zauważają tego respondenci zarabiający od 7 do prawie 9 tys. zł netto miesięcznie. Tylko nieco ponad 15% rodaków jest przeciwnego zdania. I przeważnie są to osoby w wieku 35-44 lat, co miesiąc uzyskujące od tysiąca do prawie 3 tys. zł na rękę. Komentujący sondaż eksperci mówią, że wyniki są dość niepokojące. Wyjaśniają też, że Polakom brakuje wiedzy nt. wskaźnika inflacji. I dodają, że w roku wyborczym będzie on jeszcze dodatkowo wykorzystywany do walki politycznej, co nie będzie sprzyjało obiektywności.

Niewidzialnie malejąca inflacja

Aż 76,9% Polaków nie zauważa lub nie odczuwa spadku inflacji. Do tego 43,2% z nich jest o tym przekonanych, a 33,7% raczej tak uważa. Tak wynika z badania przeprowadzonego przez UCE RESEARCH i SYNO Poland dla dziennika „Rzeczpospolita” na reprezentatywnej, ponad tysięcznej próbie dorosłych Polaków.

– GUS podaje, że poziom inflacji spada kolejny miesiąc z rzędu. Spora część społeczeństwa liczy więc na obniżki cen w sklepach, ale na zakupach nadal zderza się z drożyzną. Należałoby szeroko, publicznie wyjaśnić, że obecnie mamy do czynienia ze spadkiem dynamiki wzrostu cen, a to nie oznacza ich zmniejszenia. Tylko ceny wolnej rosną – komentuje wyniki sondażu dr Krzysztof Łuczak, ekspert rynku retailowego i główny ekonomista z Grupy BLIX.

Jak podkreśla Marcin Luziński z Santander Bank Polska, obliczenie wskaźnika CPI to bardzo skomplikowana procedura, wymagająca zebrania dużej ilości cen produktów i usług z tysięcy sklepów w całym kraju oraz profesjonalnej analizy. Przeciętny Polak nie jest w stanie zapamiętać tak wielu cen i jeszcze porównać ich z poziomem sprzed roku. To przekracza możliwości poznawcze człowieka. Z tego powodu opinie na temat inflacji często powstają w oparciu o ostatnie zmiany cen pojedynczych produktów w sklepach. W dodatku tak wiele osób myli spadek inflacji z obniżkami. Ekspert przypomina też, że CPI to pewna średnia. Natomiast każdy konsument kupuje trochę inne produkty, ma więc de facto swoją własną inflację, która może się różnić od oficjalnego wskaźnika. Podobnie wyjaśnia tę sytuację dr Łuczak.

– Przysłowiowy Kowalski co miesiąc wkłada do swojego koszyka np. duże ilości karmy dla kota i warzywa, a Nowak tego nie robi, bo nie ma takiego pupila i nie odżywia się zbyt zdrowo. Ich koszyki inflacyjne mocno się różnią, bo te dwie ww. kategorie w ostatnich miesiącach mocno zdrożały. Odczucia takich osób będą więc zupełnie inne, choć w zasadzie będą polegały na stanie faktycznym. Natomiast gdyby dzisiaj zapytać Polaków o to, na jakim poziomie odczuwają inflację, w dużej części mogliby wskazać poziom zbliżony do 30% lub nawet nieco wyższy – komentuje dr Łuczak.

Wyraźny spadek siły nabywczej

Z kolei Anna Senderowicz, ekspertka z Departamentu Analiz Ekonomicznych Banku PKO BP, informuje, że ceny paliw, opału oraz niektórych art. spożywczych, np. cukru czy tłuszczów, w czerwcu br. spadły w porównaniu z majem. Jednak w większości są znacznie droższe niż przed rokiem. Wydatki na żywność są o niemal 20% wyższe niż rok wcześniej. – To wszystko sprawia, że realna siła nabywcza dochodów wciąż się obniża, gdyż wynagrodzenia rosną wolniej niż ceny towarów i usług. Większość Polaków odczuwa więc pogorszenie swojej sytuacji i nie widzi żadnego spadku – zaznacza Senderowicz.

Z badania również wynika, że spadku inflacji nie zauważają i nie odczuwają głównie osoby w wieku 75-80 lat oraz 45-54 lat. Przeważnie mają one wykształcenie średnie bądź wyższe. Zazwyczaj deklarują dochody na poziomie 7000-8999 zł netto miesięcznie lub nie chcą ich ujawniać. Najczęściej zamieszkują miasta liczące od 200 do 499 tys. zł lub od 50 do 99 tys. mieszkańców.

– Spadku inflacji nie zauważają seniorzy, gdyż żyje im się trudniej niż w minionych latach. Więcej kosztuje ich utrzymanie mieszkania i mają wyższe codzienne wydatki. Ponadto rosnące ceny leków, które nie znajdują się na liście darmowych farmaceutyków, budzą ich niepokój. Coraz wyższe rachunki w aptekach powodują, że seniorzy muszą bardziej kontrolować inne wydatki. Z kolei osoby z wynagrodzeniem przekraczającym średnią krajową prawdopodobnie nie zwracają uwagi na wolno obniżającą się inflację, gdyż nie muszą rezygnować z zakupu określonych towarów, w większym stopniu akceptują też wyższe ceny – wyjaśnia ekspertka z Banku PKO BP.

Tylko co siódmy odczuwa spadek

Łącznie tylko 15,1% badanych zauważa lub bezpośrednio odczuwa spadek inflacji. I wśród tych osób 9,2% raczej tak sądzi, a 5,9% jest o tym przekonanych. Badani, którzy dostrzegają malejącą inflację, przeważnie są w wieku 35-44 lat lub 55-64 lat. Zazwyczaj mają wykształcenie zasadnicze zawodowe bądź podstawowe. Miesięcznie zarabiają zwykle 1000-2999 zł netto. Głównie zamieszkują wsie lub miejscowości liczące do 5 tys. mieszkańców bądź mające od 5 do 19 tys. ludności.

– Inflacja konsumenta spada już od kilku miesięcy. Jeśli więc tylko 15% respondentów twierdzi, że to zauważa, należy uznać taki wynik za bardzo zły. Świadczy on o tym, że respondenci nie rozumieją, czym jest wskaźnik inflacji. Jakkolwiek GUS-owska miara niekoniecznie musi oddawać zmiany cen dla każdego respondenta, bo każdy kupuje nieco inne towary, to jednak średnia interpretacja w społeczeństwie powinna się z grubsza pokrywać z faktycznymi danymi – przekonuje Marcin Luziński.

Badani, którzy zauważają lub odczuwają, że inflacja spada, przeważnie są w wieku 35-44 lat lub 55-64 lat. Zazwyczaj mają wykształcenie zasadnicze zawodowe bądź podstawowe. Miesięcznie zarabiają zwykle 1000-2999 zł netto. Głównie zamieszkują wsie lub miejscowości liczące do 5 tys. mieszkańców bądź mające od 5 do 19 tys. ludności. – Osoby zarabiające mniej niż średnio w gospodarce żyją na co dzień z ołówkiem w ręku. Starają się dokładnie kontrolować niezbędne wydatki, dlatego prędzej zauważają zmiany cen w sklepach – wyjaśnia Anna Senderowicz.

Do tego należy dodać, że 8% ankietowanych nie potrafi stwierdzić, czy zauważa bądź odczuwa spadek inflacji. Przeważnie są to osoby w wieku 18-24 lat, z podstawowym lub gimnazjalnym wykształceniem, które wolą nie ujawniać poziomu swoich dochodów. Zazwyczaj są to mieszkańcy wsi lub miejscowości liczących do 5 tys. ludności.

Polacy szybko nie zmienią zdania

– W mojej ocenie, inflacja musiałaby spaść do jednocyfrowej wartości, żeby Polacy ją zauważyli. Przede wszystkim żywność powinna w sklepach sporo potanieć, bo w dużej mierze właśnie jej ceny budują przekonanie o drożyźnie. Wówczas przybyłoby osób, które mogłyby zauważyć spadek wysokiej inflacji, choć i to nie jest takie pewne. Pamiętajmy, że ten stan trwa już dłuższy czas i trudno mentalnie się od niego odzwyczaić. Społeczeństwo potrzebuje minimum roku, żeby zacząć zauważać znaczącą różnicę – uważa ekspert z Grupy BLIX..

Zdaniem eksperta z Santander Bank Polska, na pewno Polacy lepiej interpretowaliby trendy w gospodarce, gdyby czerpali swoją wiedzę na takie tematy z wiarygodnych i obiektywnych źródeł. Natomiast teraz jesteśmy w okresie kampanii wyborczej, więc inflacja na pewno będzie wykorzystywana w walce politycznej, co z pewnością nie będzie służyło obiektywności.

– Obniżenie konsumpcji, ostrożne planowanie zakupów, szukanie promocji i rezygnacja z niektórych wydatków lub przekładanie ich na lepszy czas sprawia, że producenci, sprzedawcy i usługodawcy ograniczają podwyżki cen produktów i towarów. Spadek inflacji przy dobrej sytuacji na rynku pracy i zwiększeniu wynagrodzeń wraz z podwyżką płacy minimalnej może sprawić, że więcej osób zauważy poprawę sytuacji dochodowej w gospodarstwie domowym – podsumowuje ekspertka z Banku PKO BP.

Źródło: © MondayNews Polska | Wszelkie prawa zastrzeżone.

Wczoraj odbyło się ostatnie decyzyjne posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej przed wakacjami

joshua-sortino-215039-unsplash

Wczoraj odbyło się ostatnie decyzyjne posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej przed wakacjami.

Główny Urząd Statystyczny podał wstępne dane dotyczące inflacji w czerwcu 2023 roku. Porównując do analogicznego miesiąca ubiegłego roku ceny wzrosły o 11,5 procenta. W stosunku do poprzedniego miesiąca, ceny podniosły się wolniej o 1,5 procenta (w maju odczyt inflacji – 13 procent). Już w czwartek Rada Polityki Pieniężnej podejmie decyzję o wysokości stóp procentowych. Kiedy możemy spodziewać się pierwszych obniżek?

Według prognoz, RPP pozostawi stopy procentowe na niezmienionym poziomie od września 2022 roku. Stopa referencyjna od 9 miesięcy wynosi 6,75 procent. Polityka Narodowego Banku Polskiego wskazuje na pierwsze obniżki stóp procentowych dopiero w momencie, gdy odczyt inflacji będzie jednocyfrowy. Większość ekonomistów przewiduje, że możemy spodziewać się obniżki stóp procentowych w listopadzie bieżącego roku. Są jednak wskazania, że tuż przed wyborami NBP podejmie decyzję o kosmetycznej obniżce stóp procentowych. Celem tego, może być chęć udowodnienia, że gospodarka krajowa ma się świetnie.

Przed nami czas kampanii wyborczej, więc wiele będzie działo się na rynku kredytów mieszkaniowych. Od marca bieżącego roku zauważamy lekkie poruszenie na rynku nieruchomości. Zwiększyła się liczba składanych wniosków kredytowych, na co na pewno ma wpływ stabilna decyzja RPP o pozostawieniu stóp procentowych na tym samym poziomie. Ma też na to przełożenie znacznie lepiej liczona zdolność kredytowa – Komisja Nadzoru Finansowego pozwoliła bankom na obniżenie buforu zmiany stopy procentowej z 5 do 2,5 procent. Kolejnym napędem jest wejście w życie programu Bezpieczny Kredyt 2%. Polega on na pomocy rządowej w spłacie kredytu kupując pierwsze mieszkanie. Może z niego skorzystać każdy kto:

  • posiada zdolność kredytową adekwatną do kwoty kredytu, jaki chce uzyskać;

  • przed dniem udzielania kredytu mieszkaniowego:

    • nie posiada prawa własności lokalu mieszkalnego albo domu jednorodzinnego oraz

    • nie przysługuje mu spółdzielcze prawo dotyczące lokalu mieszkalnego albo domu jednorodzinnego oraz

    • w dniu udzielenia kredytu nie ma ukończonych 45 lat.

W powyższym programie, raty są malejące, a oprocentowanie kredytu ma wynosić 2 procent przez 10 lat. Ale czy na pewno? Otóż stopa procentowa będzie obniżana wg ustalonego w ustawie wzoru (na dzisiaj wyliczamy ok 2,8 procenta) i do niej doliczana będzie marża banku. Marże bankowe na ten moment wynoszą około 2 procent. Zapraszamy do konsultacji z ekspertami finansowymi Lendi wszystkie osoby, które są zainteresowane bezpiecznym kredytem. Możemy już przeliczyć zdolność kredytową, wykonać symulacje kredytu i złożyć wnioski kredytowe w trzech wiodących bankach – PKO Bank Polski S.A., Pekao S.A. oraz Alior Bank S.A. Zauważamy, że zdolność kredytowa jest dużo lepiej liczona przy bezpiecznym kredycie, niż tradycyjnym kredycie hipotecznym. Program na pewno będzie bardzo korzystny, jeśli stopy procentowe nadal utrzymywane będą na tak wysokim poziomie. Banki przewidują duże zainteresowanie rządowym kredytem i liczą na poruszenie na rynku kredytów mieszkaniowych. Dodatkowym atutem programu jest możliwość połączenia go z drugim rządowym rozwiązaniem – Rodzinnym kredytem mieszkaniowym (wcześniejsza nazwa Kredyt bez wkładu własnego). Jeśli ktoś nie posiada środków własnych na zakup nieruchomości, ma możliwość uzyskać gwarancję Banku Gospodarstwa Krajowego. Po szczegóły i konkrety zapraszamy do ekspertów finansowych Lendi.

Podsumowując – wakacje na rynku kredytowym będą ciekawe. Czekamy na informacje, czy będzie popularny i jaki skutek osiągnie wprowadzenie programu rządowego Bezpieczny Kredyty 2%. W dobie rozpędzanej kampanii wyborczej możemy spodziewać się również kolejnych świeżych pomysłów, aby wspomóc kredytobiorców. Zachęcamy zatem do analizy obecnych umów kredytowych, aby obniżyć koszty kredytu, jak również konsultacji z ekspertami Lendi, co do nowych rozwiązań na rynku.

Komentarz Agnieszki Łuczak, eksperta kredytowego Lendi.

Faktoring: Zaległości płatnicze w obrocie pomiędzy firmami

P. Kacprzak_Mat. prasowy (2)

Faktorzy zrzeszeni w Polski Związku Faktorów w pierwszym kwartale br. zanotowali wzrost obrotów o 8,4%. Niekorzystna sytuacja gospodarcza oraz geopolityczna odbijają się jednak na płatnościach w obrocie pomiędzy firmami. Remedium na finansowy przestój, wywołany między innymi przez zatory płatnicze, może być faktoring.

Branża faktoringowa zamknęła ubiegły rok z imponującym wzrostem na poziomie 26%. Tegoroczne wzrosty mogłyby być bardziej dynamiczne, ale z powodu wysokich stóp procentowych w całym sektorze doszło do wyhamowania.

Mimo spowolnienia, faktoring rośnie niemal od zawsze. Nawet w czasach największego kryzysu ekonomicznego, w latach 2008-2009 sektor utrzymywał wysoką rentowność. W wymagających czasach, decyzje przedsiębiorców w dużej mierze są motywowane niepewnością. Wszystko przez rosnące ryzyko braku płatności ze strony kontrahentów.

Nasi klienci właściwie nie pamiętają sytuacji, w której stopy procentowe, zwłaszcza w PLN, byłyby tak wysokie. W ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy koszty faktoringu wzrosły niemal trzykrotnie. W efekcie mali i średni przedsiębiorcy zastanawiają się, czy warto w ogóle skorzystać z finansowania. Najważniejszą cechą faktoringu, która odróżnia go od kredytu, jest przejęcie ryzyka niewypłacalności kontrahenta. Właśnie dlatego, kiedy sytuacja gospodarcza pogarsza się, mocno rośnie zainteresowanie faktoringiem pełnym – mówi Paweł Kacprzak, członek zarządu BNP Paribas Faktoring.

Koszt faktoringu pełnego dla małych i średnich przedsiębiorstw waha się w przedziale 0,5-1,5% od wartości faktury. Jest uzależniony od wielkości firmy oraz wartości przekazanych do faktoringu obrotów. Ryzyko niewypłacalności kontrahenta ponosi faktor.

Usługi faktoringowe są w głównej mierze skierowane do firm, które wystawiają faktury na wysokie kwoty z wydłużonymi terminami płatności. Są to przede wszystkim przedsiębiorstwa działające w sektorach dystrybucji oraz produkcji. Funkcjonują one w warunkach zmiennej koniunktury, dlatego potrzebują większej puli środków finansowych na potrzeby bieżącej działalności.

Źródło: BNP Paribas Faktoring Sp. z o.o.

GUS z raportem nt pracujących w gospodarce narodowej w Polsce w styczniu 2023 r.

helloquence-61189-unsplash

Główny Urząd Statystyczny opublikował raport nt pracujących w gospodarce narodowej w Polsce w styczniu 2023 r.

Jak podaje Główny Urząd Statystyczny, na ostatni dzień stycznia 2023 r. w gospodarce narodowej było 15043,4 tys. pracujących. Średnia wieku i mediana wieku pracujących w gospodarce narodowej były zbliżone. Średnia wieku wyniosła 42,4 lat, mediana wieku 42,0 lata. GUS zachęca do zapoznania się z tablicami, które przedstawiają szerszy zakres danych oraz infografiką.

Źródło: GUS.

Pożyczkowy Last Minute, czyli kredyt urlopowy a wysoka inflacja

ibrahim-rifath-789914-unsplash

Wakacje to czas zwiększonych wydatków. Najlepiej sfinansować je z oszczędności zgromadzonych w ciągu roku. Nie każdy ma jednak taką możliwość, tym bardziej że różnica w średniej cenie wyjazdu wypoczynkowego w ubiegłym roku wzrosła o 18,3% względem analogicznego okresu w 2021 roku.

Jak wynika z badania „Raport Podróżnika” przygotowanego przez TravelPlanet, średnia cena wycieczek z polskimi biurami podróży wyniosła latem 2022 roku 2642 zł na osobę. To aż o 400 zł więcej niż zaledwie rok wcześniej.

Drożyzna była efektem pogłębiającej się przez cały rok inflacji i wzrostów cen paliwa lotniczego, które stanowi kluczową składową ogólnego kosztu zorganizowanej wycieczki. Raport wskazuje, że najwięcej w ubiegłym roku zaoszczędzali ci, którzy zarezerwowali wakacyjne wyjazdy wczesną wiosną, nie czekając na okazje Last Minute. Oszczędności wynosiły nawet do kilkuset złotych na osobę.

Chociaż większość klientów biur turystycznych doskonale wie, na czym polegają wczasy Last Minute, wiele osób daje się skusić na „promocyjną” ofertę wakacji w lipcu, kupując bilet już na kilka miesięcy przed wyjazdem. Warto jednak wiedzieć, że tego typu propozycje pojawiają się na kilka lub kilkanaście dni przed wycieczką. Wakacje Last Minute to wyjazdy w obniżonych cenach oferowane przez biura podróży. Poza niższym kosztem takich wczasów, nie różnią się niczym od wakacji planowanych z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem – w ramach takiej oferty możemy liczyć na wygodny hotel oraz wszelkie inne udogodnienia wynikające z oferty All Inclusive.

Osoby, które muszą mieć zaplanowany cały wyjazd z odpowiednio dużym wyprzedzeniem czasowym, raczej nie skorzystają z oferty Last Minute. Jeśli chcemy podróżować relatywnie tanio, musimy umieć podejmować szybkie decyzje – zdarza się, że wyjazd w ramach promocji ma miejsce za dwa lub trzy dni od momentu znalezienia oferty. Z drugiej strony wszelkie wydatki warto planować z wyprzedzeniem, aby nie stanowiły zbyt dużego obciążenia dla domowego budżetu. Pomocne może okazać się skorzystanie z szybkiej pożyczki, która pozwoli sfinansować rodzinne wakacje w kraju lub za granicą – mówi Marta Fila, Marketing Manager w AIQLabs, właściciela marek SuperGrosz i „Kupuj Teraz – zapłać później”.

Źródło: AIQLABS Sp. z o.o.

Czas istotnym czynnikiem dla poziomu efektywności przemysłu

analiza

Łączna produktywność czynników produkcji (total factor productivity – TFP) w całej gospodarce rosła w latach 2009–2019 średnio o 3% rocznie. W całym tym okresie wzrosła o 31%. Pozostajemy jednak w tyle za wieloma krajami UE. Przeciętna polska firma przemysłowa potrzebuje 3 razy więcej pracowników, aby wytworzyć taki sam produkt jak firma w Niemczech i 2 razy więcej pracowników niż przeciętna firma unijna*. Żeby w dalszym ciągu móc zmniejszać dystans do najlepszych, niezbędna jest znacząca poprawa produktywności polskich przedsiębiorstw i polskiej gospodarki jako całości.

– Jednym z najważniejszych wyzwań w kontekście produktywności i efektywności zakładów przemysłowych jest utrzymanie ciągłości produkcji, niezależnie od tego, czy jest to duży zakład produkcyjny, mała fabryka czy też kilkuosobowa wytwórnia w parku magazynowym. Kilkunastominutowa przerwa w dostawie mediów to przerwa w procesie produkcyjnym, a co za tym idzie wymierne straty finansowe dla firmy. W tych największych mogące iść w miliony złotych. Dlatego normą w umowach na obsługę FM takich obiektów są zapisy obligujące nas do reakcji w czasie 15 minut od zgłoszenia problemu w godzinach funkcjonowanie serwisu FM na obiekcie, czyli zazwyczaj pomiędzy 6-22. W innych porach działanie musi być podjęte w ciągu 1-2 godzin. Takie czasy reakcji są skrupulatnie przestrzegane, a ich niedotrzymanie grozi karami – mówi Michał Oleszczyk ze SPIE Building Solutions.

Jednym z kluczowych mediów, które jest najbardziej wrażliwe i najmocniej wpływające na bezpośredni proces produkcji jest sprężone powietrze wykorzystywane w różnego typu siłownikach. Najważniejszymi urządzeniami w procesie wytwarzania tego medium są sprężarki powietrza. Zazwyczaj stosowane są rozwiązania redundantne, czyli zakład ma zamontowanych kilka sprężarek i w przypadku awarii lub konieczności przerwy serwisowej jednego z urządzeń pozostałe mogą je zastępować. Świadome firmy mają plany określające priorytety poszczególnych procesów produkcyjnych, co w przypadku awarii pozwala zredukować zapotrzebowanie na sprężone powietrze i utrzymać ciągłość kluczowych procesów kosztem tych mniej istotnych.

Co roku wyższe normy

Obsługa zakładów przemysłowych polega na ciągłej optymalizacji. Kontrakty z największymi producentami, są sformułowane w taki sposób, żeby obsługująca firma FM co roku zapewniała dodatkowe oszczędności. Z roku na rok plany na oszczędności są bardziej wymagające. Jak je osiągnąć?

W przypadku sprężonego powietrza przeprowadzane są cykliczne audyty szczelności instalacji. Do tego celu są wykorzystywane najczęściej detektory ultradźwiękowe. Każda zlokalizowana i usunięta nieszczelność, to realne zmniejszenie dociążenia sprężarki. Optymalizacja ciśnienia w układzie pozwalająca na zmniejszenie go tylko o 0,1 bara może dać wymierne oszczędności w czasie kilku lat trwania kontraktu. Analizowane są również inne aspekty mogące dawać oszczędności, takie jak na przykład infrastruktura sieciowa. Połączenie orurowania w okrąg powoduje wyrównanie ciśnienia w całej instalacji, a co za tym idzie, redukuje spadki w najbardziej odległych odbiornikach. Finalnie pozwala to na zmniejszenie ciśnienia na wyjściu ze sprężarki – dodaje Michał Oleszczyk ze SPIE.

Sztuczna inteligencja w przemyśle

Rosnące koszty energii zwieszają presję na stosowanie automatyki, podnoszącej efektywność energetyczną. Dokładne opomiarowanie urządzeń, monitoring, zdalny odczyt i kontrola mediów pozwalają wyłapać nieprawidłowości natychmiast po ich powstaniu.

– Zaawansowana analityka alarmuje, wskazuje na możliwe przyczyny problemu i podpowiada rozwiązania. Zarządzanie danymi przez zaawansowaną technologię pozwala przewidywać możliwe scenariusze wydarzeń, a dzięki temu przeciwdziałać tym negatywnym. Oprogramowanie opierające się na sztucznej inteligencji pozwala identyfikować możliwe oszczędności podkreśla Michał Oleszczyk ze SPIE Building Solutions.

To teraźniejszość, w niedalekiej przyszłości w przypadku awarii technik z goglami obecny w zakładzie będzie łączył się ze specjalistą nawet z drugiego końca świata, który będzie diagnozował problem i instruował, jak przeprowadzić naprawę. Takie rozwiązanie jest bardzo przydatne w przypadku skomplikowanych urządzeń produkowanych szczególnie – z naszego punktu widzenia – poza Europą. Sprowadzenia eksperta np. z Japonii czy Tajwanu trwałoby bardzo długo i było zdecydowanie bardziej kosztowne. Jest to rozwiązanie podobne do stosowanego już w przypadku operacji chirurgicznych.

* Dane ”Ścieżki wzrostu produktywności w Polsce: perspektywa firm”, przygotowanego przez Bank Światowy przy współudziale Głównego Urzędu Statystycznego.

Źródło: SPIE Building Solutions.

Rynek nieruchomości komercyjnych kontra transformacja energetyczna

anders-jilden-Sc5RKXLBjGg-unsplash

Jako wiodąca organizacja zrzeszająca podmioty aktywne na rynku nieruchomości komercyjnych, Polska Izba Nieruchomości Komercyjnych PINK wraz z Partnerami podjęła ważną dyskusję w zakresie ekonomicznych, prawnych i praktycznych aspektów transformacji energetycznej w nieruchomościach. 

Przedstawiamy poniżej zestawienie opinii i wniosków wiodących ekspertów i praktyków biznesu zajmujących się tą tematyką, zebranych podczas konferencji PINK „Co z tą energią. Wyzwanie dla nieruchomości komercyjnych” poświęconej sytuacji ekonomicznej, prawu energetycznemu, a także wpływowi wzrostu kosztów i utrzymania inwestycji na rynek nieruchomości. Poruszamy zagadnienia wspierające optymalizowanie kosztów zużycia energii oraz transformację energetyczną polskiej branży nieruchomości komercyjnych:
  1. Ochrony środowiska naturalnego: budynki są odpowiedzialne za znaczną część emisji gazów cieplarnianych, a ich efektywność energetyczna ma bezpośredni wpływ na zużycie energii i emisję CO2.
  2. Oszczędności finansowych: wysokie koszty energii są obecnie jednym z najważniejszych czynników wpływających na koszty eksploatacji budynków. Przez wdrożenie odpowiednich strategii zarządzania kosztami energii, zastosowanie technologii i rozwiązań oszczędzających energię w budynkach czy wykorzystanie odnawialnych źródeł energii, można znacznie obniżyć zużycie energii i tym samym zredukować koszty eksploatacji.
Wobec rosnących kosztów energii oraz wyzwań związanych ze zrównoważonym rozwojem konieczne jest szukanie rozwiązań dających wymierne oszczędności finansowe. W ostatnim czasie oszczędzanie energii znalazło się w centrum strategii biznesowych właścicieli budynków i inwestorów. A to dzięki stale rosnącym cenom oraz wysokiej inflacji, czego skutkiem są coraz wyższe koszty utrzymania nieruchomości. Zjawisko to niekorzystnie wpływa na atrakcyjność nieruchomości dla najemców oraz na marże właścicieli budynków. Zarządcy i właściciele nieruchomości szukają więc sposobów na obniżenie tych kosztów. Dlatego bardzo ważne jest świadome zarządzanie energią w budynkach oraz optymalizacja jej zużycia.
Odbiorcy energii podejmują szereg działań, poprzez które ich rola w systemie energetycznym zaczyna się zmieniać. Stają się wytwórcami, dystrybutorami, czy w końcu świadomymi uczestnikami rynku, którzy podejmują inicjatywę i mają wpływ na poziom swojego zużycia i swoich kosztów.

Wiele przedsiębiorstw na rynku nieruchomości komercyjnych do niedawna nie zarządzało obszarem energetycznym lub robiło to w sposób reaktywny. Wymuszona zmiana podejścia, ekspozycja na ryzyko zmiennych kosztów i konieczność opracowania strategii zarządzania kosztami energii, budowanie nowych kompetencji w zespołach zarządzających nieruchomościami oraz wśród inwestorów i właścicieli – to tylko część kluczowych zagadnień w tym obszarze,

komentuje Agnieszka Jachowicz, członek zarządu Polskiej Izby Nieruchomości Komercyjnych PINK.

 

Źródło: Polska Izba Nieruchomości Komercyjnych (PINK).

Raport GUS nt infrastruktury komunalnej

analiza

Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport nt infrastruktury komunalnej.

Jak czytamy w raporcie GUS, w Polsce w 2022 r. długość sieci kanalizacyjnej wzrosła o 4,1 tys. km (o 2,4%), a liczba przyłączy kanalizacyjnych do budynków mieszkalnych o 128,8 tys. sztuk (o 3,5%).
Na koniec 2022 r. sieć kanalizacyjna w Polsce osiągnęła długość 177,6 tys. km, zaś liczba przyłączy do budynków mieszkalnych – 3,8 mln sztuk. W porównaniu do roku poprzedniego długość wybudowanej lub przebudowanej sieci kanalizacyjnej zwiększyła się o ok. 4,1 tys. km, tj. o 2,4%, przy jednoczesnym wzroście liczby przyłączy do budynków mieszkalnych o prawie 129 tys. szt., tj. o 3,5% – czytamy w podsumowaniu informacji Głównego Urzędu Statystycznego.

Źródło: GUS.

Wyniki finansowe towarzystw funduszy inwestycyjnych w 2022 roku wg GUS

g-crescoli-365895-unsplash

Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował krótki raport nt wyników finansowych funduszy inwestycyjnych.

Jest to raport za 2022 rok. Jak czytamy w raporcie GUS, wartość aktywów ogółem zgromadzonych przez towarzystwa funduszy inwestycyjnych na koniec 2022 r. wyniosła 2,7 mld zł. Wynik ten oznacza ich spadek  o 10,3% w stosunku do końca roku poprzedniego.
Informacja została opublikowana na oficjalnej stronie Głównego Urzędu Statystycznego.

Źródło: GUS.

Inflacja zbiera niepokojące żniwo, gospodarka traci grube miliardy

gotowka

Już niemal połowa Polaków twierdzi, że przez wysoką inflację traci zdrowie psychiczne. Takich osób jest więcej niż tych, które nie doświadczają tego typu problemów. A rok temu sytuacja wyglądała zupełnie odwrotnie. Obecnie o niekorzystnych zmianach mówią głównie seniorzy, ale warto też zwrócić uwagę na pokolenie Z. Eksperci przy okazji komentowania wyników badania szacują, że przez ww. stan gospodarka traci nawet kilkanaście mld zł rocznie. I dodają, że problem od dłuższego czasu rósł, ale najgorsze jest to, że wcale nie tak łatwo będzie się go pozbyć. Do tego zwracają uwagę na to, że sytuacja może dalej się pogarszać, nawet mimo faktu, że inflacja zaczęła wyraźnie spadać. Eksperci prognozują też, że kryzys szybko nie zniknie z naszej przestrzeni i jako społeczeństwo będziemy musieli ponieść tego konsekwencje.

Znowu alarmujące wyniki

Obecnie blisko 49% Polaków doświadcza pogorszenia własnego zdrowia psychicznego, kondycji psychicznej, samopoczucia bądź funkcjonowania psychicznego w związku z wysoką inflacją. W ten sposób społeczeństwo reaguje na wzrost cen w sklepach i spadek wartości dochodów. Z kolei niecałe 42% nie odczuwa tego, a nieco ponad 9% nie ma zdania w tej kwestii. Tak wynika z cyklicznego raportu pt. „Zdrowie psychiczne Polaków w czasach wysokiej inflacji”, opracowanego na podstawie badania, które zostało przeprowadzone przez UCE RESEARCH i platformę ePsycholodzy.pl w pierwszej połowie czerwca br. na reprezentatywnej próbie ponad tysiąca dorosłych Polaków.

– W dużym skrócie można powiedzieć, że blisko 15 mln Polaków może doświadczać pogorszenia własnego zdrowia psychicznego, kondycji psychicznej, samopoczucia bądź funkcjonowania psychicznego w związku z wysoką inflacją. Najczęstszym objawem jest stres, na który skarży się – według naszych wyliczeń – ok. 7,5 mln rodaków. Wyniki oczywiście są alarmujące. Inflacja odcisnęła trwałe piętno na Polakach – komentuje Michał Pajdak z platformy ePsycholodzy.pl.

W porównaniu z lipcem ub.r. widać też wyraźne zmiany. Wówczas niecałe 44% respondentów doświadczało ww. pogorszenia (teraz – blisko 49%). Przeciwnego zdania było przeszło 44% (obecnie – niecałe 42%), a trochę ponad 12% nie miało wyrobionej opinii w tym zakresie (w tej chwili – przeszło 9%). Jak stwierdza ekonomista Marek Zuber, badanie z ub.r. pokazuje sytuację, w której inflacja była bardzo wysoka, ale jej szczyt przypadł na początek 2023 r. A zatem odczucia z nią związane są ostrzejsze i jeszcze bardziej je widać. Ponadto ludzie coraz dłużej doświadczają jej oddziaływania, czyli mocniej ją czują. Jak podkreśla ekspert, skumulowany wzrost cen za ostatnie 2 lata to już wielkości grubo powyżej 25%, a w niektórych grupach towarowych, jak żywność, nawet znacznie więcej. Ponadto spada realne wynagrodzenie.

– W 2022 roku więcej osób mogło jeszcze sądzić, że wysoka inflacja będzie krótkotrwała. Na początku ludziom wydawało się, że sobie z tym poradzą, a sytuacja potrwa np. 2-3 miesiące. Rząd i bank centralny komunikowały przecież, że to zjawisko szybko minie. Jednak coraz więcej Polaków zaczyna poważnie odczuwać wzrost cen jako zagrożenie dla swojego stylu życia. Już rok temu wielu rodaków odczuwało pogorszenie zdrowia psychicznego. Teraz doszli ci, którzy poprzednio uważali, że wysoka inflacja potrwa krótko albo łatwo sobie z nią poradzą – analizuje prof. Witold Orłowski, główny doradca ekonomiczny PwC w Polsce.

Najbardziej narażone grupy

Częściej ww. problemów doświadczają kobiety niż mężczyźni. Patrząc na grupy wiekowe, widać, że o pogorszeniu zdrowia psychicznego mówią przede wszystkim osoby mające 75-80 lat. Dalej są respondenci w wieku 18-24 lat oraz 35-44 lat. Z kolei uwzględniając deklarowane dochody miesięczne netto ankietowanych, można stwierdzić, że o niekorzystnych zmianach informują głównie ludzie uzyskujący 5000-6999 zł. Dalej są osoby zarabiające 3000-4999 zł oraz 1000-2999 zł. Z kolei na końcu zestawienia znajdują się rodacy, którzy nie mówią o wysokości dochodów lub zarabiają poniżej 1000 zł.

– Respondenci z dochodami w wysokości 5000-6999 zł to typowa tzw. średnia klasa. Ludzie, którzy mogli w ostatnich latach coraz mocniej korzystać z efektów swojej pracy. W obecnej sytuacji zmuszeni są oszczędzać, czego zasadniczo od lat nie doświadczali. Jednak problemem jest nie tylko wzrost inflacji, ale związany z nim zresztą spadek realnych dochodów. W przypadku zdecydowanie wyższych zarobków inflacja nie ogranicza możliwości zakupowych, a przy najniższych pensjach sytuacja już wcześniej była bardzo trudna – stwierdza Marek Zuber.

Problemy ze zdrowiem psychicznym dostrzegają przede wszystkim osoby ze średnim wykształceniem. Dalej są Polacy z wyższym, podstawowym, gimnazjalnym lub zasadniczym zawodowym wykształceniem. Z kolei patrząc na wielkość miejscowości zamieszkania, widać, że o tym zjawisku mówią głównie respondenci z ośrodków liczących od 50 tys. do 99 tys. mieszkańców. Dalej są rodacy z co najmniej 500-tysięcznych miast. Natomiast na końcu zestawienia są osoby z lokalizacji mających od 200 tys. do 499 tys. ludności, a także ze wsi i z miejscowości liczących do 5 tys. mieszkańców.

– Myślę, że ludzie ze średnim wykształceniem i z niewielkich miejscowości to również część społeczeństwa uważająca się za tzw. klasę średnią. Oni mają pewne aspiracje życiowe, z których nie chcą rezygnować. Oczywiście, im nie zabraknie pieniędzy na jedzenie, nie umrą z głodu. Natomiast pojawia się zagrożenie dla pewnego modelu życia, niekiedy utożsamianego z sukcesem życiowym. Teraz trzeba np. zamienić dwutygodniowe wakacje w Turcji na tygodniowe i to w dodatku w kraju, bo nie starczy środków na inne wydatki. To może być dużym obciążeniem psychicznym dla takich osób – podkreśla prof. Orłowski.

Wielomiliardowe uderzenie w gospodarkę

Rodzą się też pytania o to, ile nasza gospodarka traci ze względu na gorsze zdrowie psychiczne Polaków. Zdaniem prof. Orłowskiego, to jest bardzo trudne do precyzyjnej oceny. Generalnie złe nastroje szkodliwie wpływają na ekonomię. Choćby ludzie, którzy boją się inflacji, starają się ograniczyć zakupy. To się przekłada na koniunkturę, więc z pewnością efekt jest negatywny dla rynku. Ekspert zaznacza, że jest to pierwszy tak wyraźny i długotrwały wzrost inflacji, jaki odnotowujemy w najnowszej historii Polski. Wprawdzie w latach 90. XX wieku był wysoki wskaźnik, ale on stopniowo spadał. Teraz jest zupełnie nowa sytuacja dla ludzi, którzy przez ostatnich 20 lat odzwyczaili się od tego zjawiska. Natomiast na szacowanie takich finalnych kosztów jest jeszcze za wcześnie. Jednak częściowo autorzy raportu podjęli się tego zadania.

– Biorąc jedynie pod uwagę absencję w pracy osób ubezpieczonych z powodu zaburzeń psychicznych i zachowań, koszt dla gospodarki można szacować na wartość od 7,4 do 9,2 mld zł. rocznie. Dotyczy to 23,8 mln dni absencji chorobowej w ub.r. Należy też wziąć pod uwagę koszty zastępstwa nieobecnych pracowników, a więc ich rekrutację, szkolenie itd. Do tego dochodzą koszty wynikające z opóźnionej lub niewykonanej należycie pracy, utraconych klientów, a także obciążenia wynikające z infrastruktury służby zdrowia i prywatnej opieki medycznej pracowników. Jednak ww. kwota to tylko jeden z kilku wprost wyliczalnych składników. Pozostałe mogą być dodatkowo kilkukrotną tego wartością i wynosić nawet kilkadziesiąt miliardów zł rocznie – wskazuje Michał Pajdak.

Jak zaznacza Marek Zuber, mniejsza chęć do pracy i wydajność, ale też bardziej ograniczona konsumpcja to możliwe skutki tej sytuacji. Zdaniem eksperta, wpływ na gospodarkę nie powinien być jednak poważny. To nie są procesy, które w istotny sposób obniżą wzrost gospodarczy, ale będą w niej widocznym ogniwem. Z kolei prof. Orłowski podkreśla, że ludzie z reguły odczuwają inflację silniej, niż wskazuje pomiar statystyczny. Ekspert zwraca uwagę na prognozy prezesa NBP. Wynika z nich, że wskaźnik spadnie do 2-3%. Natomiast główny doradca ekonomiczny PwC w Polsce uważa, że jesienią inflacja wyniesie 9-10%. Ale to wcale nie musi oznaczać jakiejś poprawy odczuć ludzi na ten temat.

Najgorsze dopiero przed nami?

– Inflacja zrobiła sporą wyrwę finansową wśród Polaków, która będzie odczuwalna jeszcze w przyszłości. Mówimy tutaj chociażby o osobach, które mają zadłużenie w opłatach za mieszkanie czy dom. Zaległości będą narastały, bo przecież są też bieżące opłaty. Osobiście prognozuję, że jeżeli dwucyfrowa inflacja zostanie z nami do końca roku i wówczas powtórzymy badanie, to wyniki znów się pogorszą. W grudniu br. nawet ok. 60-70% respondentów może stwierdzić, że doświadcza pogorszenia własnego zdrowia psychicznego. Do tego sama hamująca inflacja też nie jest gwarancją, że temat zniknie, bo problem długo się zbierał i w pewnym sensie się nawarstwił – przekonuje Michał Pajdak.

Jak tłumaczą eksperci z platformy ePsycholodzy.pl, z reguły Polacy mają poczucie, że inflacja jest sporo wyższa niż oficjalnie podawana przez GUS. A tego typu myślenie dodatkowo pogarsza ich stan. To prosta droga do różnego rodzaju zaburzeń i schorzeń, w tym tych najgroźniejszych dla życia i zdrowia, a także do kolejnych strat dla gospodarki. – Często komunikowana przez polityków tzw. malejąca inflacja wcale nie oznacza spadku cen towarów i usług, a jedynie mniejszą dynamikę ich wzrostu. Ale podejrzewam, że sporo konsumentów nie rozumie tego w ten sposób, co później przy sklepowej kasie bądź półce objawia się szokiem bądź nawet frustracją – zaznacza Pajdak.

Ponadto Polacy mogą od dłuższego czasu doświadczyć inflacji na własnej skórze, nie tylko rozumianej jako wzrost cen, ale także bezpośrednich tego skutków, np. zwolnień, ograniczenia pracy czy braku perspektyw. To wpływa na pogorszenie zdrowia psychicznego. – Na szczególną uwagę zasługuje tzw. pokolenie Z. W grupie tych młodych Polaków notowane są m.in. największe wskaźniki wypalenia zawodowego. Osoby wchodzące na rynek pracy z takimi problemami często są mało efektywne. I jeśli nie poddadzą się terapii, to wówczas taki stan będzie trwał kolejne lata. Dla pracodawców to wyjątkowo niebezpieczny trend – ostrzega ekspert.

Jednak, zdaniem ekspertów, to wszystko nie powinno nikogo dziwić – Ostatni okres to właściwie epicentrum szalejącej inflacji i emocje do tego zbierają się w Polakach. Najgorsze jest to, że tego nawarstwienia wcale nie tak łatwo będzie się pozbyć. Problem się rozlał i będziemy musieli ponieść tego konsekwencje. A spadająca inflacja wcale nie musi wpływać na poprawę kondycji psychicznej Polaków – podsumowuje Michał Pajdak z platformy ePsycholodzy.pl.

Źródło: © MondayNews Polska | Wszelkie prawa zastrzeżone.

„Bank blisko Ciebie i Twoich potrzeb” nowa Strategia Banku Pocztowego na lata 2023-2026

Slupinski Jakub_www

Nowa strategia Banku Pocztowego na lata 2023-2026 pn. „Bank blisko Ciebie i Twoich potrzeb” oparta jest na sześciu priorytetach, koncentrując się na finansowaniu konsumpcyjnym klientów detalicznych z wykorzystaniem nowego procesu kredytowego i wejścia na rynek e-commerce oraz selektywnej obsłudze klientów segmentu instytucjonalnego, ze szczególnym naciskiem na mieszkalnictwo.

Bank mocno stawia na bliską współpracę z Pocztą Polską, odpowiedzialną politykę ryzyka oraz dalszą modernizację technologiczną. Wysoki priorytet nadany jest także kwestiom bezpieczeństwa klientów. Strategia przewiduje, że w każdym roku jej obowiązywania Bank Pocztowy osiągnie wysokie zyski netto – ponad 100 mln zł. Dzięki temu będzie dynamicznie zwiększać kapitały własne, doprowadzając do ich niemal czterokrotnego wzrostu w perspektywie strategii – ponad 1,2 mld zł na koniec 2026 r. W tym czasie blisko dwukrotnie wzrośnie wartość wskaźnika Tier I.

– Nowa strategia wyraża nasze ambicje, ale także realne możliwości rozwoju z uwzględnieniem aktualnych uwarunkowań rynkowych. Widzimy, że możemy dynamicznie rozwijać się na rynku detalicznym, także w zakresie udzielania kredytów gotówkowych, zdobywając nowych klientów między innymi dzięki jeszcze bliższej współpracy z Pocztą Polską. Wdrożymy bardzo ciekawą ofertę dla podmiotów z rynku e-commerce, która ułatwi nie tylko finansowanie zakupów, ale także samą dostawę towarów. Będziemy także rozwijać portfolio produktów dla sektora mieszkalnictwa. Ponadto Bank będzie nadal odważnie, ale co dla mnie szczególnie ważne – także odpowiedzialnie – inwestował w nowe technologie, między innymi w rozwiązania oparte o sztuczną inteligencję. Warto podkreślić, że wszystkim zmianom będzie towarzyszyć stabilność finansowa Banku. Zakładamy, że w każdym roku realizacji nowej Strategii osiągniemy zysk netto przekraczający 100 milionów złotych, a do 2026 roku zdecydowanie, bo aż czterokrotnie, zwiększymy kapitały własne. Jestem przekonany, że wdrożenie nowej Strategii i nowych mechanizmów działania pozwoli Bankowi Pocztowemu na zwiększenie udziału w rynku i dalszy dynamiczny rozwój – mówi Jakub Słupiński, Prezes Zarządu Banku Pocztowego.

Źródło: Bank Pocztowy.

Ważne regulacje prawno-podatkowe, które kształtują rynek nieruchomości w Polsce

notes

Rozwój sektora nieruchomości zależy od wielu czynników: koniunktury gospodarczej, polityki kredytowej, struktury demograficznej, a także w dużej mierze od regulacji podatkowych i prawnych. Kierunek i siła ich oddziaływania kształtuje podaż i popytu na mieszkania oraz wzajemne potrzeby i możliwości na linii inwestor i nabywca. Wpływ oddziaływania tych czynników odczuwają wszyscy uczestnicy rynku, zarówno inwestorzy, deweloperzy, jak i nabywcy. Jakie są najważniejsze przepisy prawno-podatkowe kształtujące rynek nieruchomości?

Rok 2022 przyniósł istotne zmiany w polskim systemie prawno-podatkowym, a w roku bieżącym planowane są kolejne regulacje, które znacząco wpłynął na kształt całego sektora mieszkaniowego.

Najważniejsze zmiany w przepisach prawno-podatkowych wpływające na kształt rynku nieruchomości w Polsce:

Prawo budowlane

Prawo budowlane reguluje proces budowy, warunki techniczne i formalne dotyczące obiektów budowlanych. Określa m.in. wymagania dotyczące projektowania, wykonawstwa, nadzoru budowlanego, odbioru i użytkowania nieruchomości. W 2022 r. rozpoczęła się nowelizacji ustawy mającej na celu optymalizację procesu inwestycyjno-budowlanego, w której zmiany wprowadzano etapami aż do kwietnia 2023 r. Najważniejsze reformy to rozszerzenie katalogu obiektów budowlanych zwolnionych z obowiązku uzyskania pozwolenia na budowę oraz wprowadzenie Elektronicznego Dziennika Budowy do rejestrowania w formie internetowej postępu prac budowlanych i wszystkich czynności towarzyszących.

Ustawa deweloperska

Ustawa deweloperska, znana jako Ustawa o ochronie praw nabywcy lokalu mieszkalnego lub domu jednorodzinnego, jest polskim aktem prawnym mającym na celu ochronę interesów nabywców nieruchomości od deweloperów. Określa m.in.: prawa i obowiązki stron umowy najmu, zasady ustalania czynszu, ochronę najemców przed bezprawnymi wypowiedzeniami umowy najmu czy procedurę sporów najemnych. Ustawa deweloperska ma na celu zwiększenie bezpieczeństwa transakcji nieruchomościowych i ochronę nabywców przed nieuczciwymi praktykami deweloperów. Wprowadza ona również wymogi dotyczące profesjonalizmu i transparentności działań deweloperów. Od 1 lipca 2022 r. zaczęły obowiązywać nowelizacje, w których najistotniejszą zmianą jest utworzenie Deweloperskiego Funduszu Gwarancyjnego.

– Deweloperski Funduszu Gwarancyjny zapewnia kupującym pełną ochronę ich pieniędzy. Deweloperzy mają obowiązek płacić składki do Funduszu od każdej wpłaty nabywców – maksymalnie 2% dla otwartych mieszkaniowych rachunków powierniczych i 0,2% dla zamkniętych mieszkaniowych rachunków powierniczych – mówi Mariola Żak, dyrektor sprzedaży i marketingu w Aurec Home.

Amortyzacja podatkowa

Amortyzacja podatkowa to proces rozłożenia kosztów nabycia lub produkcji środków trwałych na ustalonych zasadach w celu określenia rocznych odpisów podatkowych. Jest to mechanizm, który umożliwia przedsiębiorstwom zmniejszenie opodatkowanej podstawy dochodu poprzez uwzględnienie stopniowego zużycia wartości ekonomicznej aktywów trwałych. Od 1 stycznia 2023 roku podatnicy nie mogą zaliczać do kosztów podatkowych odpisów amortyzacyjnych od budynków i lokali mieszkalnych. Ograniczenia w amortyzacji podatkowej mogą dotykać także pozostałe rodzaje nieruchomości, w zależności od ich ujęcia dla potrzeb rachunkowych.

Podatek od przerzuconych dochodów

Podatek od przerzuconych kosztów jest to zasada i mechanizm stosowany w celu ustalenia cen transakcyjnych między powiązanymi podmiotami, takimi jak spółki zależne lub powiązane pod względem kapitałowym. Polega on na określeniu odpowiednich cen, które powinny być stosowane w transakcjach między tymi podmiotami, aby uniknąć nieuzasadnionego przenoszenia zysków między nimi.

– W praktyce wiąże się to z koniecznością dokumentowania takich transakcji i przedstawiania odpowiednich informacji podatkowych w celu potwierdzenia ich zgodności z wymaganiami podatkowymi. Od 2022 roku na polskie podmioty nakładany jest nowy podatek od przerzuconych dochodów, który wynosi 19% kosztów ze wskazanych w ustawie tytułów, poniesionych na rzecz zagranicznych podmiotów powiązanych – komentuje Shraga Weisman, CEO Aurec Home.

Ustawa o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym

Ustawa o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym ma na celu zapewnienie zrównoważonego rozwoju przestrzennego, ochronę środowiska naturalnego, a także uwzględnienie potrzeb i interesów społeczności lokalnych. Jest to ważny instrument regulacyjny, który wpływa na kształtowanie przestrzeni w Polsce i wprowadza odpowiednie zasady planowania i zagospodarowania terenów.

W sejmie trwają prace nad nowelizacją ustawy, w maju br. projekt nowelizacji trafił do drugiego czytania w Sejmie. Planowane zmiany mają uprościć, ujednolicić i przyspieszyć procedury planistyczne tak, by plany miejscowe były wdrażane sprawniej, a procedura planistyczna mogła zamknąć się w okresie kilku miesięcy, a nie lat. W projekcie ustawy uwzględniono m.in. wprowadzenie nowego narzędzia planistycznego – planu ogólnego oraz nowego aktu planowania przestrzennego – zintegrowanego planu inwestycyjnego (ZPI).

– Zaproponowane zmiany ułatwią gminom racjonalne gospodarowanie terenem i uwzględnianie zasad zrównoważonego rozwoju w planowaniu przestrzennym. Pozwolą także w sposób stopniowy urealnić istniejącą w planach miejscowych nadpodaż terenów przeznaczonych pod zabudowę mieszkaniową, które nie zostały wykorzystane – dodaje Mariola Żak z Aurec Home.

Reforma planowania przestrzennego zakłada ponadto, że od 2026 r., każda gmina będzie zobligowana do przygotowania strategii rozwoju, która to będzie zawierać kierunki polityki lokalnej, w tym przestrzennej. Według nowych przepisów z początkiem 2026 r. ma także powstać Rejestr Urbanistyczny w wersji online, który przyczyni się do zwiększenia transparentności procesów inwestycyjnych oraz ułatwi zebranie wszystkich danych w jednym miejscu.

Powyższe regulacje prawno-podatkowe mają na celu zapewnienie stabilności rynku nieruchomości, ochronę interesów właścicieli i najemców, a także racjonalne zagospodarowanie przestrzeni i ochronę środowiska naturalnego. Warto śledzić na bieżąco zmian w przepisach, aby mieć możliwości wykorzystania nowych regulacji w celu optymalizacji działań, obniżenia kosztów, uzyskania ulg podatkowych czy uniknięcia kar.

Źródło: Aurec Home.

Ekspert o R&D: Kto i w co inwestuje w dzisiejszych czasach?

analiza

Firmy z jakich branż najczęściej inwestują środki finansowe? Na co je przeznaczają? W jaki sposób dążą do bycia bardziej konkurencyjnym na rynku i innowacyjnym? Z obserwacji eksperta Centrum Badań i Rozwoju Technologii dla Przemysłu S.A. wynika, że najchętniej inwestują firmy z branży takich, jak przemysł szklarski, hutnictwo, przemysł ceramiczny, maszynowy czy wysokiej technologii. Nie ustępują im także branża motoryzacyjna, budownictwo czy energetyka.

Nowe technologie często oferują firmom możliwość poprawy konkurencyjności na rynku. Inwestowanie w nowoczesne rozwiązania technologiczne pozwala przedsiębiorstwom zwiększyć wydajność, optymalizować procesy biznesowe, usprawnić produkcję i oferować innowacyjne produkty lub usługi, które mogą wyróżnić się na tle konkurencji. Nowe rozwiązania mogą przyczynić się do zwiększenia efektywności operacyjnej firmy oraz zmniejszenia kosztów. Na przykład automatyzacja procesów produkcji może przyspieszyć produkcję i zmniejszyć ilość błędów, a technologie chmurowe mogą obniżyć koszty infrastruktury IT. Coraz więcej firm decyduje się na nietypowe rozwiązania i szuka sprawdzonego partnera, który pomoże im przejść przez cały proces.

Z uwagi na zachwiania rynku surowców energetycznych, kosztów emisji, niepewność w obszarze łańcuchów dostaw i wprowadzania nowych polityk na szczeblu UE, w tym np. wsparcia sektora produkcji pomp ciepła, coraz więcej firm inwestuje w ekologiczne rozwiązania, które dadzą im niezależność i zapewnią m.in. ciągłość produkcji. Jednym z nich jest zastępowanie paliw ropopochodnym wodorem.

– Zastępowanie paliw ropopochodnych wodorem jest jednym z obszarów inwestycji w nowe technologie, który przyciąga wiele firm – wyjaśnia Paweł Witczak, ekspert Centrum Badań i Rozwoju Technologii dla Przemysłu S.A. – Wodór jest uważany za czyste źródło energii, ponieważ podczas jego spalania nie emituje się zanieczyszczeń, a jedynym produktem ubocznym jest woda. Zastępowanie paliw ropopochodnych wodorem może przyczynić się do zmniejszenia emisji gazów cieplarnianych i ograniczenia negatywnego wpływu na środowisko. Wodór może być produkowany z wykorzystaniem energii odnawialnych, takich jak energia słoneczna, wiatrowa czy hybrydowa. Inwestowanie w technologie wodorowe umożliwia firmom wykorzystanie odnawialnych źródeł energii do produkcji wodoru i tworzenie bardziej zrównoważonych rozwiązań energetycznych.

Wiele krajów i regionów wprowadza przepisy regulacyjne dotyczące ograniczania emisji CO2 i promowania zrównoważonych praktyk. Firmy inwestują w technologie redukcji emisji CO2, aby dostosować się do tych przepisów i uniknąć potencjalnych kar finansowych za nadmierną emisję gazów cieplarnianych. Zdaniem Pawła Witczaka, to dobry kierunek działań.

– Inwestycje w technologie redukcji emisji CO2 często prowadzą do zwiększenia efektywności energetycznej. Poprawa efektywności energetycznej może przynieść oszczędności kosztów dla firm poprzez zmniejszenie zużycia energii i wydajniejsze wykorzystanie dostępnych zasobów. Firmy często inwestują w technologie redukcji emisji CO2 jako część swojej długoterminowej strategii. Przewidując przyszłe zmiany regulacyjne, zmieniające się preferencje klientów i rosnące ryzyko związane ze zmianami klimatycznymi, inwestowanie w zrównoważone i niskoemisyjne rozwiązania staje się strategicznym wyborem dla wielu firm – dodaje ekspert.

Źródło: Centrum Badań i Rozwoju Technologii dla Przemysłu S.A.

Dynamika produkcji budowlano-montażowej w maju 2023 roku wg GUS

guilherme-cunha-222318-unsplash

GUS, tj. Główny Urząd Statystyczny opublikował raport pt. „Dynamika produkcji budowlano-montażowej w maju 2023 roku”.

Raport dotyczy maja bieżącego roku. Według wstępnych danych GUS, produkcja budowlano-montażowa w cenach stałych zrealizowana w Polsce przez przedsiębiorstwa budowlane o liczbie pracujących powyżej 9 osób w maju 2023 r. była niższa o 0,7%. Jest to wynik w porównaniu z analogicznym okresem ub. roku (przed rokiem wzrost o 13,0%). Ponadto produkcja ta była wyższa o 12,2% w stosunku do kwietnia br. roku (przed rokiem wzrost o 14,2%).
Informacja została opublikowana na oficjalnej stronie Głównego Urzędu Statystycznego.

Źródło: GUS.

Dynamika sprzedaży detalicznej w maju 2023 roku wg GUS

notes

Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował krótki raport nt dynamiki sprzedaży detalicznej.

Jest to raport za maj 2023 roku.  Jak podaje GUS, sprzedaż detaliczna[1] w cenach stałych w maju 2023 r. była niższa niż przed rokiem o 6,8% (wobec wzrostu o 8,2% w maju 2022 r.). W porównaniu z kwietniem 2023 r. notowano spadek sprzedaży detalicznej o 1,0%. Natomiast w okresie styczeń-maj[2] 2023 r. sprzedaż zmalała r/r o 5,9% (w 2022 r. wzrost o 10,6%).

[1] Dane dotyczą przedsiębiorstw handlowych i niehandlowych o liczbie pracujących powyżej 9 osób. Grupowania przedsiębiorstw dokonano na podstawie PKD 2007, zaliczając przedsiębiorstwo do określonej kategorii według przeważającego rodzaju działalności, zgodnie z aktualnym w omawianym okresie stanem organizacyjnym. Odnotowane zmiany (wzrost/spadek) wolumenu sprzedaży detalicznej w poszczególnych grupach rodzajów działalności przedsiębiorstw mogą zatem również wynikać ze zmiany przeważającego rodzaju działalności przedsiębiorstwa oraz zmian organizacyjnych (np. połączenia przedsiębiorstw). Nie ma to wpływu na dynamikę sprzedaży detalicznej ogółem.

[2] W danych narastających uwzględniono korekty dokonane przez jednostki sprawozdawcze.

Źródło: GUS.

Raport: Budownictwo mieszkaniowe wg Głównego Urzędu Statystycznego

g-crescoli-365895-unsplash

„Budownictwo mieszkaniowe w okresie styczeń-maj 2023 roku” to jeden z najnowszych raportów Głównego Urzędu Statystycznego (GUS).

GUS opracował raport za okres od stycznia do maja tego roku. Wg GUS, w pierwszych pięciu miesiącach 2023 roku oddano do użytkowania więcej mieszkań niż przed rokiem. Spadła jednak liczba mieszkań, na których budowę wydano pozwolenia lub dokonano zgłoszenia z projektem budowlanym oraz liczba mieszkań, których budowę rozpoczęto.
Informacja została zamieszczona na oficjalnej stronie internetowej GUS.

Źródło: GUS.

W bazach jest mniej zadłużonych Polaków niż rok temu, jednak rośnie średni dług

ibrahim-rifath-789914-unsplash

Na koniec I kw. br. w trzech różnych rejestrach rdr. nieznacznie ubyło dłużników – od 0,1% do 3,1%. Ostatnio było ich od prawie 1,5 mln do blisko 2,7 mln. Jednocześnie zwiększyło się średnie zadłużenie Polaków. W Krajowym Rejestrze Długów rdr. wzrosło o 2,3%. W Rejestrze Dłużników BIG InfoMonitor i bazy informacji kredytowych BIK urosło o 4,7% rdr. Z kolei wg ERIF, zwiększyło się rdr. o 15,7%. Dwa pierwsze źródła podają, że „liderami” pod tym względem są mieszkańcy woj. mazowieckiego. Z kolei ERIF wskazuje na osoby z woj. lubelskiego. Do tego KRD informuje, że bardziej zwiększyło się średnie zadłużenie mężczyzn niż kobiet.

Mniej dłużników, ale większe zadłużenie

Na koniec I kw. br. w Krajowym Rejestrze Długów (KRD) widniało blisko 2,4 mln dłużników. To 3,1% mniej niż rok wcześniej, gdy ich liczba przekraczała 2,4 mln. Według Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor i bazy informacji kredytowych BIK nastąpił spadek o 0,1% rdr. – w obu ww. okresach niespełna 2,7 mln osób z długami. Z kolei w ERIF liczba zadłużonych konsumentów spadła rdr. o 3% – z ponad 1,5 mln do niespełna 1,5 mln.

– Podwyżka stóp procentowych ograniczyła grupę Polaków biorących nowe kredyty, a tym samym – potencjał wzrostu liczby dłużników. Mniej osób zaciąga długi i ma problemy z obsługą zadłużenia. Tym, którzy już widnieli w rejestrach, mogły pomóc programy rządowe, m.in. wakacje kredytowe. Mogło też być tak, że w przypadku części dłużników nastąpiła pewna mobilizacja – znowu głównie ze względu na wzrost kosztów kredytu – komentuje ekonomista Marek Zuber.

Według KRD, na koniec I kw. br. średnie zadłużenie wynosiło 19,1 tys. zł. To oznacza wzrost rdr. o 2,3% – z 18,7 tys. zł. W Rejestrze Dłużników BIG InfoMonitor i bazy informacji kredytowych BIK, ostatnio średnia zaległość na osobę wyniosła 29,8 tys. zł, czyli o 4,7% więcej niż rok wcześniej – 28,4 tys. zł. Z kolei w ERIF średnie zadłużenie konsumenta zwiększyło się rdr. o 15,7%, tj. z 16,1 tys. zł do 18,7 tys. zł.

– Widać, że ubyło zarejestrowanych dłużników, a wzrosło średnie zadłużenie. To pozwala wnioskować, że konsumentom udało się pospłacać niższe kwoty. I pozostały w rejestrach osoby z większymi zobowiązaniami, których trudno się pozbyć. W największych tarapatach mogą być ci, którzy zaciągnęli najwyższe kredyty, np. na poczet zakupu dużych posiadłości – zwraca uwagę radca prawny i doradca restrukturyzacyjny Łukasz Goszczyński.

Jak stwierdza dr Andrzej Tokarski z Uniwersytetu WSB Merito Toruń, kumulacja negatywnych zdarzeń z ostatnich lat zbiera teraz swoje żniwo. Sytuacja części dłużników robi się coraz poważniejsza. – Świadczy o tym to, że mają coraz więcej do oddania. Ponadto niepokojąca jest liczba ogłaszanych upadłości konsumenckich. Dane Centralnego Ośrodka Informacji Gospodarczej za I kw. br. pokazują, że w ciągu zaledwie 3 miesięcy bankructwo ogłosiło 5,4 tys. osób, co odpowiada 1/3 ich liczby w całym 2022 roku. COIG przewiduje, że obecny rok może być rekordowy i liczba niewypłacalności może przekroczyć poziom 20 tys. – informuje dr Tokarski.

„Liderzy” wśród zadłużonych

Z danych KRD wynika, że w I kw. br. największe średnie zadłużenie dotyczyło mieszkańców woj. mazowieckiego – 22,1 tys. zł (rok wcześniej – 21,2 tys. zł), lubelskiego – 21,3 tys. (19,6 tys. zł), a także pomorskiego – 20,6 tys. zł (19,4 tys. zł). W przypadku Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor i bazy informacji kredytowych BIK na czele widać osoby z woj. mazowieckiego – 42,4 tys. zł (rok wcześniej – 40,1 tys. zł), pomorskiego – 30,9 tys. zł (29,3 tys. zł), a także zachodniopomorskiego – 30,8 tys. zł (29,3 tys. zł). W ERIF najwyższa średnia wartość zobowiązania (wraz z długami alimentacyjnymi) dotyczy dłużników z woj. lubelskiego – 24,2 tys. zł (rok wcześniej – 9,8 tys. zł). Za nimi są mieszkańcy woj. mazowieckiego – ponad 11 tys. zł (9,3 tys. zł).

– Zdolność kredytową determinuje przede wszystkim wysokość dochodu kredytobiorcy. To ona wpływa na wolumen kredytu i okres spłaty zobowiązania. W woj. mazowieckim przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto w sektorze przedsiębiorstw to – według danych GUS – 8856 zł. Dodatkowo w najbardziej zaludnionych województwach więcej osób może mieć zaległe płatności – wyjaśnia dr Justyna Rybacka z Uniwersytetu WSB Merito Gdynia.

Biorąc pod uwagę podział na płeć, widać, że w KRD średnie zadłużenie mężczyzn zwiększyło się w I kw. br. o 2,9% rdr. (z 21,3 tys. zł do blisko 22 tys. zł). W przypadku kobiet wzrosło o 0,4% (z prawie 14 tys. zł do ponad 14 tys. zł). Jak zauważa doradca restrukturyzacyjny Adrian Parol, mężczyźni częściej niż kobiety prowadzą własną działalność gospodarczą. Trudności związane z niestabilnością prawa, a także wywołane pandemią, wysoką inflacją i wojną w Ukrainie, niejednokrotnie zmuszają przedsiębiorców do ratowania swoich biznesów kosztem prywatnych własności. Ekspert obserwuje też tendencję do zaciągania zobowiązań osób fizycznych w celu ratowania firm.

– Wśród głównych powodów niższych długów kobiet może być większa świadomość ekonomiczna w porównaniu do mężczyzn. Do tego warto dodać skrupulatność przy zawieraniu umów oraz ostrożność w zaciąganiu kredytów. Kobiety mają mniejszą tendencję do zadłużania się, a jeśli podejmują zobowiązania finansowe, to rzadziej niż mężczyźni spóźniają się z ich spłatą. W ogólnym rozrachunku mężczyźni odpowiadają za blisko 65% negatywnych zobowiązań finansowych w Polsce i w przeważającej większości są dłużnikami alimentacyjnymi – komentuje dr Andrzej Tokarski.

Uwzględniając wiek dłużników, w KRD największe średnie zadłużenie dotyczy osób w wieku 46-55 lat – 27,5 tys. zł (rok wcześniej – 26,7 tys. zł, wzrost rdr. o 3,2%). W przypadku Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor i bazy informacji kredytowych BIK najwyższa średnia zaległość na osobę dotyczy grupy wiekowej 45-54 lata – 42,2 tys. zł (rok wcześniej – 39,5 tys. zł, wzrost rdr. o 6,9%). Z kolei w ERIF najwyższa średnia wartość jednego zobowiązania negatywnego (nie na jedną osobę i z wykluczeniem długów alimentacyjnych) dotyczy osób po 65. roku życia – 6,7 tys. zł (rok wcześniej – 7,1 tys. zł, spadek rdr. o 5,9%).

– Osoby w wieku 46-55 lat mają przeważnie kredyty hipoteczne o dużej wartości, zaciągnięte kilka lat wcześniej. Często wpadają w spiralę zadłużenia albo też na skutek rosnącej inflacji nie są w stanie akumulować już gotówki w postaci oszczędności. W związku z tym sięgają po zewnętrzne źródła finansowania. Ta grupa ma dzieci w szkole średniej albo na studiach, co generuje dodatkowe wydatki na edukację czy pomoc w usamodzielnieniu się ich pociech – analizuje dr Rybacka.

Natomiast ekspert z Uniwersytetu WSB Merito Toruń podkreśla, że część seniorów może mieć problemy finansowe, wynikające z obniżenia stopy życiowej, spowodowanej wzrostem cen żywności, energii oraz paliw. Wysoka inflacja powoduje spadek realnie uzyskiwanych dochodów, a tym samym – kłopoty ze spłatą zobowiązań.

Wpływ na poziom zadłużenia

– Druga połowa roku nie powinna przynieść radykalnych zmian. Z jednej strony koszt kredytu będzie dalej wysoki, a z drugiej – sytuacja konsumentów może już trochę się poprawić. Dla przykładu, wynagrodzenia w stosunku do cen w sklepach powinny wrócić na plus – przewiduje Marek Zuber.

Zdaniem dr Rybackiej, kluczowy wpływ na zadłużanie się Polaków będzie miało wyhamowanie inflacji. Przełoży się to na ożywienie gospodarcze, co zachęci do inwestowania zarówno przedsiębiorstwa, jak i gospodarstwa domowe. Dodatkowo spadek kosztów związanych z kredytami pozwoli części osób na ponowne podjęcie zobowiązania, celem inwestycji czy zakupu dóbr i usług.

– Najbliższy rok będzie okresem hamowania inflacji. Ale jej powrót do zdrowego poziomu jest odległy, a droga prowadzi przez zubożenie wielu gospodarstw domowych i stagnację konsumpcji. Na razie wynagrodzenia rosną nieco wolniej niż inflacja. To też może spowodować, że siła nabywcza Polaków spadnie, więc możliwe jest, że więcej osób będzie miało trudności finansowe – ostrzega dr Tokarski.

Jak podsumowuje ekspertka z Uniwersytetu WSB Merito Gdynia, niebawem zostanie wprowadzone rozwiązanie kredytowe dla osób do 45. roku życia nieposiadających dotychczas własnych mieszkań. To przełoży się na wyższe zainteresowanie kredytami hipotecznymi i pobudzi popyt na rynku nieruchomości. Ponadto wybory, które jesienią odbędą się w Polsce, mogą mieć znaczenie przy dalszym kształtowaniu się poziomu stóp procentowych. Sytuacja ekonomiczna i polityczna w kraju w II poł. br. będzie znacząco oddziaływała na rynek kredytowy.

 

Źródło: MondayNews Polska Sp. z o.o.

Rynek nieruchomości a nowelizacja ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym

Shraga_Weisman

Zapowiadana reforma systemu planowania i zagospodarowania przestrzennego, która ma na celu zapewnienie zrównoważonego rozwoju kraju przy zachowaniu ładu przestrzennego i uwzględnieniu interesu publicznego wniesie wiele pozytywnych aspektów na rynek nieruchomości pod warunkiem, że będzie przeprowadzona mądrze. Zaproponowane zmiany w ustawie mają uprościć, ujednolicić i przyspieszyć procedury planistyczne tak, by plany miejscowe wdrażać sprawniej, a procedura planistyczna mogła zamknąć się w okresie kilku miesięcy, a nie lat.

Spis treści:
Plan ogólny i zintegrowany plan inwestycyjny
Ocena własna samorządów
Rejestr Urbanistyczny

Kryzys gospodarki przestrzennej w Polsce trwa od wielu lat, a dostępne dane statystyczne potwierdzają ten problem. Obecnie prawie 1/3 miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego jest procedowana ponad 3 lata. Jak wskazują dane Polskiego Związku Firm Deweloperskich (PZFD), na koniec 2021 r. łączna powierzchnia gmin pokryta planami miejscowymi wynosiła 9,9 mln ha — zaledwie 31,7% powierzchni kraju. Co więcej, z końcem 2021 r. w Polsce obowiązywało 59,4 tys. planów miejscowych, a tylko 665 gmin na 2477 miało wskaźnik pokrycia planami miejscowymi w wysokości 90% i więcej. W Warszawie planem zagospodarowania przestrzennego jest objęte tylko 40 proc. obszaru, co potwierdza ogromny problem z pozyskaniem działek pod budowę przez deweloperów. Dziś działki pod budownictwo mieszkaniowe kosztują dużo więcej niż w krajach zachodnich. Gdyby były plany i działek było więcej, ceny by spadły, co przełożyłoby się automatycznie na ceny mieszkań.

Plan ogólny i zintegrowany plan inwestycyjny

W projekcie ustawy zaproponowano m.in. wprowadzenie nowego narzędzia planistycznego – planu ogólnego oraz nowego aktu planowania przestrzennego – zintegrowanego planu inwestycyjnego (ZPI). Zmiany przepisów ułatwią gminom racjonalne gospodarowanie terenem i uwzględnianie zasad zrównoważonego rozwoju w planowaniu przestrzennym. Ponadto pozwolą w sposób stopniowy urealnić istniejącą w planach miejscowych nadpodaż terenów przeznaczonych pod zabudowę mieszkaniową, które nie zostały wykorzystane.

Plan ogólny ma stanowić schemat zagospodarowania przestrzeni, a jego ustalenia będą wiążące zarówno dla planów miejscowych, jak i decyzji o warunkach zabudowy. Plan ogólny pozwoli określić m.in.: strukturę funkcjonalno-przestrzenną gminy poprzez wydzielenie stref planistycznych, na których możliwe będzie uzupełnianie zabudowy na podstawie decyzji o warunkach zabudowy oraz zasady lokalizacji nowej zabudowy mieszkaniowej w relacji do obsługujących je obiektów, które realizują usługi publiczne. Dotyczy to np. szkoły podstawowej czy obszaru zieleni publicznej.

Natomiast zintegrowany plan inwestycyjny uzupełni, a od 2026 r. zastąpi, uchwałę o ustaleniu lokalizacji inwestycji mieszkaniowej, podejmowaną na podstawie specustawy mieszkaniowej. ZPI będzie uchwalany przez radę gminy na wniosek inwestora, po przeprowadzeniu negocjacji i zawarciu umowy urbanistycznej, określającej zasady i warunki realizacji inwestycji oraz zobowiązania stron. ZPI to narzędzie, które daje gminom większe możliwości w lokalizowaniu inwestycji z uwzględnieniem partycypacji społecznej i zasad ładu przestrzennego. Wzajemne zobowiązania gminy i inwestora będą zapisane w umowie urbanistycznej, zapewnią tym samym pełną transparentność. ZPI oczekują inwestorzy, w tym deweloperzy, ale jego pozytywne skutki będą odczuwać np. przyszli nabywcy mieszkań. Będą one widoczne w postaci zwiększonej dostępności lokali, a także w niższych cenach.

Ocena własna samorządów

Reforma planowania przestrzennego zakłada ponadto, że od 2026 r., każda gmina będzie zobligowana do przygotowania strategii rozwoju gminy, która to będzie zawierać kierunki polityki lokalnej, w tym przestrzennej. Wytyczne zawarte w strategii będą przekładane i doprecyzowane na konkretne uregulowania w planie ogólnym. Ustalenia planu ogólnego będą natomiast podstawą do uchwalania planów miejscowych oraz wydawania decyzji o warunkach zabudowy.

Rejestr Urbanistyczny

Według nowych przepisów z początkiem 2026 r. ma powstać Rejestr Urbanistyczny, prowadzony w formule online. Rejestr będzie zawierał m.in.: raporty z konsultacji społecznych, decyzje administracyjne związane z planowaniem przestrzennym, rozstrzygnięcia organów nadzoru. Dostęp do niego zyska bezpłatnie każdy zainteresowany. Rejestr przyczyni się zarówno do zwiększenia transparentności procesów inwestycyjnych, jak i ułatwi zebranie wszystkich danych w jednym miejscu.

SHRAGA WEISMAN, Prezes Zarządu Aurec Home Holding, manager z ponad 25-letnim doświadczeniem w prowadzeniu i zarządzaniu operacjami rozwojowymi w Polsce oraz na rynkach międzynarodowych. Z Aurec Home, spółką należącą do międzynarodowej grupy kapitałowej Aurec Capital, która działa na rynku nieruchomości od lat 60., jest związany, jako Prezes i Współwłaściciel, od 2018 roku. Wcześniej był m.in. dyrektorem generalnym oraz członkiem zarządu spółki Ronson Development notowanej na warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych. Pełnił także obowiązki dyrektora generalnego spółki Ashdar Building Company Ltd., jednej z największych spółek deweloperskich w Izraelu, od maja 2007 r. notowanej na giełdzie w Tel-Awiwie. W latach 1990–1997 był dyrektorem generalnym spółki Natanya Tourism Development Company, która realizowała projekty budownictwa mieszkaniowego oraz rozwoju infrastruktury w Izraelu. Ma dyplom licencjata (BA) Uniwersytetu w Tel-Avivie i dyplom MSC z Technion – Israel Institute of Technology oraz jest dyplomowanym rzeczoznawcą nieruchomości w Izraelu.

Źródło: Aurec Home.

Cena złota inwestycyjnego spadała po publikacji danych o sprzedaży detalicznej w USA

michal-teklinski-goldenmark (1)

Cena złota spadała w ubiegłym tygodniu po publikacji danych o sprzedaży detalicznej w USA, która wzrosła o 0,3 proc. wobec prognozowanego spadku o 0,1 proc. Po osiągnięciu poziomu ok. 1925 USD za uncję, zaczęło odrabiać straty wraz z wiadomościami napływającymi z FED.

Spis treści:
FED pozostawia stopy bez zmian
Inflacja w Polsce

Choć bank centralny ostatecznie zdecydował się pozostawić stopy procentowe w czerwcu na niezmienionym poziomie, złoto powróciło w okolice 1 960 USD. Ciekawą opinię wyraził na łamach Kitco News Steve Hanke, profesor ekonomii stosowanej na Uniwersytecie Johna Hopkinsa. Jego zdaniem FED „nie wie, co robi” i „działa na ślepo”.

Hanke jest zwolennikiem twierdzenia, że na inflację największy wpływ mają nie stopy procentowe, a podaż pieniądza. Jak zauważa, od kwietnia zeszłego roku podaż pieniądza skurczyła się o 4,6 proc., wobec czego zaobserwować można spadek inflacji. Skupienie się wyłącznie na stopach procentowych może zaowocować tym, że bankierzy przegapia moment, gdy kurczyć się zacznie gospodarka. Sygnałem ostrzegawczym miały być upadki banków w USA na wiosnę.

Obecnie FED przy każdej okazji zapewnia, że system bankowy jest solidny i odporny. Znany inwestor i autor bestsellerowych książek Robert Kiyosaki twierdzi coś zupełnie innego. Jego zdaniem fala bankructw jest się nie zakończyła, wskazując przy tym na zagrożone regionalne banki i firmy hipoteczne. Na swoim Twitterze regularnie publikuje dość pesymistyczne wizje najbliższej przyszłości.

FED pozostawia stopy bez zmian

ezerwa federalna nie zaskoczyła. Pomimo jastrzębich wypowiedzi, FED zdecydował się utrzymać stopy procentowe bez zmian, na poziomie 5-5,25 proc., na co obstawiała większa część rynku. W dalszym ciągu nie przesądza to jednak o przyszłości. Członkowie Federalnego Komitetu ds. Operacji Otwartego Rynku (FOMC) sugerują, że dalsze zacieśnianie polityki pieniężnej jest możliwe, a stopy procentowe mogą do końca roku osiągnąć pułap 5,5-5,75 proc. Kontynuowany jest także program wyzbywania się papierów dłużnych i obligacji (odwrotność QE, czyli w praktyce zmniejszanie ilości pieniądza w obiegu).

Inflacja w Polsce

GUS opublikował finalny odczyt inflacji konsumenckiej za maj, który potwierdził wstępną prognozę – ceny w maju rosły w tempie 13 proc. W głównej mierze miała to być zasługa niższych cen paliw i nieco wolniejsze tempo wzrostu cen żywności. Inflacja bazowa zwalnia również, choć nieco wolniej (wg szacunków Polskiego Instytutu Ekonomicznego z 12,2 do ok. 11,3 proc.).

Jednak Biuro Inwestycji i Cykli Ekonomicznych (BIEC) już sygnalizuje, że w najbliższym czasie tempo spadku inflacji może być wolniejsze. Po roku malejącej tendencji do presji na wzrost wynagrodzeń, pojawia się prawdopodobieństwo, że trend ten się odwróci. To z kolei może zaowocować nawet powrotem do wzrostu inflacji.

 

Autor: Michał Tekliński, dyrektor ds. rynków międzynarodowych w Grupie Goldenmark.

Zwiększyła się liczba kontroli celno-skarbowych

ibrahim-rifath-789914-unsplash

Według danych resortu finansów, w ubiegłym roku wszczęto o ponad 28% więcej kontroli celno-skarbowych niż w 2021 roku. Z kolei liczba zakończonych takich działań wzrosła o 36% rdr. Spośród kontroli doprowadzonych do końca w 2022 roku, nieprawidłowości wykazano w 91,5% z nich. To nieznacznie więcej w porównaniu ze statystykami za rok wcześniejszy. Ostatnio ustalenia wyniosły blisko 6,3 mld złotych, czyli o około 620 mln złotych więcej niż w 2021 roku.

Spis treści:
Dwucyfrowy wzrost kontroli
Fiskus coraz skuteczniej typuje
Miliardy pod lupą fiskusa

Dwucyfrowy wzrost kontroli

Jak wynika z danych Ministerstwa Finansów, w 2022 roku zostały rozpoczęte 4163 kontrole celno-skarbowe. To o 28,3% więcej niż w 2021 roku, kiedy było ich 3244. Ostatnio najwięcej takich działań zainicjowały urzędy celno-skarbowe w woj. małopolskim – 616 (rok wcześniej – 241), mazowieckim – 534 (457), a także lubelskim – 378 (378). Natomiast na końcu zestawienia widzimy świętokrzyskie – 76 (w 2021 roku – 55), opolskie – 125 (137), podlaskie – 127 (104) oraz lubuskie – również 127 (wcześniej był to 134).

– Na ubiegłoroczne statystyki z pewnością miał wpływ powrót urzędów do normalnego funkcjonowania, które były czasowo zawieszone w związku z sytuacją covidową. W mojej ocenie, nie jest to jednak bardzo duży wzrost i nie powinien on budzić większego niepokoju, szczególnie u uczciwie działających podatników – komentuje doradca podatkowy Natalia Stoch-Mika z Kancelarii NSM LEGAL & TAX.

Według dr Anny Wojciechowskiej, byłej naczelnik wydziału kontroli w Urzędzie Kontroli Skarbowej w Gdańsku, obecnie Partnera w Solveo, Ministerstwo Finansów dostrzega, że budżet nie jest z gumy. Przy szybko narastających wydatkach publicznych wymagane są coraz większe wpływy. Jak przekonuje ekspertka, wzrost liczby kontroli o prawie 1/3 faktycznie może niepokoić przedsiębiorców. Oczywiście uczciwi podatnicy nie mają się czego bać. Jednak w obecnym gąszczu legislacyjnym i niejednokrotnie przy braku jednolitych interpretacji łatwo jest zrobić nieumyślnie błąd. Ponadto, zdarza się, że urzędnicy podczas kontroli prezentują stosunkowo swobodne podejście, co do interpretacji faktów i okoliczności. Jednak z tak postawioną tezą nie wszyscy eksperci się zgadzają.

– Skala wzrostu liczby kontroli celno-skarbowych niekoniecznie musi być niepokojąca. Może ona bowiem wynikać z pozytywnych działań UCS-ów, które skuteczniej wykrywają więcej nieprawidłowości. Oczywiście na działania kontrolne bardziej narażone są firmy dokonujące międzynarodowych transakcji, a także podmioty importujące lub eksportujące towary o wyższej wartości – dodaje doradca podatkowy Ewa Flor z Kancelarii ATL Accounting & Payroll.

Fiskus coraz skuteczniej typuje

W ubiegłym roku zakończono 4033 kontrole celno-skarbowe. To o 36% więcej niż rok wcześniej, kiedy było ich 2966. Jak podkreśla doradca podatkowy Natalia Stoch-Mika, kontrola celno-skarbowa powinna być zakończona bez zbędnej zwłoki, ale nie później niż w terminie trzech miesięcy od dnia jej wszczęcia. Ekspertka jednak zaznacza, że w praktyce organy podatkowe szybko doszukują się nieprawidłowości. Najczęściej przychodzą bowiem na sprawdzenie poszczególnych transakcji, np. dostaw łańcuchowych czy zakupu usług niematerialnych od konkretnego kontrahenta.

– Tego typu kontrole niestety, ale w Polsce mogą trwać od kilku godzin do kilku tygodni, a często nawet miesięcy, w zależności od złożoności sprawy. Te krótsze dotyczą np. przeglądu dokumentów i przesyłek w celu stwierdzenia zgodności z przepisami. Z kolei dłuższe obejmują dogłębne przeglądy ksiąg rachunkowych, dokumentów związanych z importem lub eksportem towarów, a także przeprowadzenie szczegółowych badań laboratoryjnych w celu sprawdzenia zgodności towarów z wymaganiami norm i standardów – zaznacza Ewa Flor.

Spośród kontroli celno-skarbowych zakończonych w 2022 roku, 3689 wykazało nieprawidłowości (91,5%). W 2021 roku było to 2709 (91,3%). Jak stwierdza dr Wojciechowska, wysokie wskaźniki to konsekwencja coraz lepszego typowania do kontroli. Odbywa się ono w oparciu o specjalne algorytmy, odchylenia od normy czy plany kontroli. Według ekspertki, rosnącej skuteczności kontroli celno-skarbowych należy także upatrywać w coraz to bardziej rozbudowanym wachlarzu narzędzi analitycznych fiskusa.

– Nieprawidłowości mogą wynikać z różnych przyczyn, w tym z braku znajomości czy błędnej interpretacji przepisów celno-skarbowych, a także nieświadomości lub celowej próby uniknięcia opłat celnych i podatkowych. Wśród najczęściej wykrywanych nieprawidłowości można wskazać te dotyczące deklarowania wartości towarów. Obejmuje to sytuacje, w których importer specjalnie nieprawidłowo określa wartość towaru. Robi to w celu uniknięcia płacenia wyższych opłat celnych i podatkowych – dodaje ekspertka z ATL Accounting & Payroll.

Miliardy pod lupą fiskusa

Z danych resortu finansów również wynika, że ustalenia kontroli celno-skarbowych zakończonych w 2022 roku wyniosły 6,283 mld zł. To o 10,9% więcej niż w 2021 roku, kiedy była mowa o 5,664 mld zł. Ostatnio największe ustalenia zostały stwierdzone w woj. mazowieckim – 1,347 mld zł (rok wcześniej – 1,030 mld zł), podlaskim – 841,6 mln zł (174 mln zł), a także kujawsko-pomorskim – 592,7 mln zł (341,5 mln zł). Na końcu zestawienia widać świętokrzyskie – 30,6 mln zł (w 2021 roku – 123,5 mln zł), warmińsko-mazurskie – 100,7 mln zł (397,6 mln zł), jak również podkarpackie – 151 mln zł (281 mln zł).

– Na pierwszy rzut oka łączna kwota ustaleń imponuje. Jednak podatnikowi, który nie zgadza się z ustaleniami zawartymi w decyzji, przysługuje jeszcze droga sądowa. Finalnie więc kwoty te mogą ulec zmniejszeniu. Ponadto zaprezentowane dane są niejednokrotnie tylko papierowymi ustaleniami, a sama egzekucja należności podatkowych przez fiskusa raczej nadal nie imponuje – komentuje dr Wojciechowska.

Natomiast Natalia Stoch-Mika przewiduje, że 2023 rok przyniesie stabilizację w zakresie przeprowadzanych tego typu kontroli. Sytuacja wróciła do normy po czasowym zamknięciu w szczycie epidemii, a urzędy skarbowe nadrobiły już swoje zaległości z tego okresu. Ekspertka podkreśla również, że uczciwi podatnicy nie mają żadnych powodów do obaw. Urzędy skarbowe, przy wykorzystaniu bardzo zaawanasowanych narzędzi analitycznych, będą prowadzić kontrole w obszarach najbardziej zagrożonych. Jednak nie wszyscy doradcy podatkowi są takimi optymistami.

– Mimo wszystko można przypuszczać, że liczba kontroli celno-skarbowych będzie rosła. Urzędnicy starają się o to, aby wpływy do budżetu były coraz większe, zwłaszcza że w trudnej sytuacji gospodarczej, przede wszystkim związanej w wysoką inflacją, większa jest skłonność przedsiębiorców do nielegalnych i ryzykownych działań. W ten sposób chcą poprawić swoją sytuację finansową. Ale naruszanie prawa podatkowego może pociągać za sobą bardzo negatywne konsekwencje dla firmy, nie tylko ekonomiczne, ale i wizerunkowe – podsumowuje doradca podatkowy Ewa Flor.

Źródło: Serwis Agencyjny MondayNews, Autorzy: MaG, ALi.

Przedsiębiorcy coraz mniej zainteresowani estońskim CIT-em

volkan-olmez-73767-unsplash

Według Ministerstwa Finansów, w pierwszych czterech miesiącach br. tzw. estoński CIT wybrało ponad 3 tys. spółek, co oznacza spadek rdr. o ponad połowę. Głównie były to podmioty z woj. mazowieckiego, śląskiego i wielkopolskiego. Najrzadziej decydowano się na taki krok w woj. warmińsko-mazurskim, lubuskim i podlaskim. Na takie rozwiązanie przeszły głównie spółki z o.o. I dotyczyło to blisko 3 tys. firm. Rok wcześniej takich przypadków było o ponad połowę więcej. Do tego w tym roku i w kolejnych latach resort spodziewa się mniej dynamicznego wzrostu zainteresowania ww. formą. Na chwilę obecną nie prowadzi też prac legislacyjnych. Zdaniem części ekspertów, to błąd, bo obecna regulacja wciąż wymaga doprecyzowania.

Spadek zainteresowania

Z danych Ministerstwa Finansów wynika, że w pierwszych czterech miesiącach br. tzw. estoński CIT został przyjęty przez 3,2 tys. spółek. To o 53,1% mniej niż w analogicznym okresie ub.r. – 6,7 tys. Natomiast w całym zeszłym roku dotyczyło to 9,1 tys. podmiotów. – W mojej ocenie, mniejsze zainteresowanie estońskim CIT-em jest spowodowane tym, że firmy, które zamierzały na niego przejść, już wybrały ten sposób rozliczenia w poprzednim roku. Największy boom na dane rozwiązanie jest zwykle po wprowadzeniu nowych przepisów – komentuje doradca podatkowy Natalia Stoch-Mika z Kancelarii NSM LEGAL & TAX.

Jak stwierdza Tomasz Tratkiewicz, ekspert ds. podatków z organizacji Pracodawcy Rzeczypospolitej Polskiej, mniejszy wzrost liczby podatników, którzy wybrali estoński CIT, wynika z kilku przyczyn. Pierwsza to zdecydowanie mniejsza „akcja reklamowa” resortu finansów niż w 2022 roku. Druga to ciągła niepewność związana z interpretowaniem przepisów, w szczególności dot. ukrytych zysków oraz wydatków niezwiązanych z działalnością gospodarczą. Trzecia z przyczyn obejmuje warunki, które – pomimo zliberalizowania prawa – dla wielu spółek biznesowo mogą być nie do spełnienia, np. w zakresie zatrudnienia wymaganej minimalnej liczby pracowników.

– Zasady wprowadzone z początkiem ub.r. zrewolucjonizowały ryczałt od dochodów spółek i sprawiły, że estoński CIT stał się bardziej przyjazny dla podatników. Eliminacja progu przychodów i rezygnacja ze ściśle określonego wymogu ponoszenia nakładów inwestycyjnych miały istotne znaczenie dla procesu decyzyjnego przedsiębiorców. Wówczas rozszerzono też katalog podatników mogących korzystać z tego rozwiązania. Tegoroczne zmiany, których celem było wyeliminowanie wątpliwości zgłaszanych Ministerstwu Finansów, nie miały aż tak dużego znaczenia dla decyzji o wejściu w alternatywny system opodatkowania. Z tego może wynikać spadek liczby podmiotów wybierających ryczałt od dochodów spółek w bieżącym roku – mówi doradca podatkowy Katarzyna Winiecka z Ostrowska-Krzewina, Winiecka Kancelaria Doradztwa Podatkowego.

Najlepsze i najsłabsze wyniki

Według danych Ministerstwa Finansów, w pierwszych czterech miesiącach br. tzw. estoński CIT wybierały głównie spółki z woj. mazowieckiego – 546 (rok wcześniej – ponad 1,3 tys.), śląskiego – 427 (989), a także wielkopolskiego – 419 (755). Natomiast na końcu zestawienia widać woj. warmińsko-mazurskie – 37 (rok wcześniej – 97), lubuskie – 59 (120), jak również podlaskie – 71 (132).

– Struktura ta odpowiada rozkładowi liczby przedsiębiorców pomiędzy poszczególnymi województwami. W czołówce statystki znajdują się spółki z woj. mazowieckiego, śląskiego i wielkopolskiego. Są to województwa, w których swoje biznesy lokuje najwięcej przedsiębiorców. Nie dziwi zatem, że właśnie wśród tamtejszych podmiotów więcej spółek zdecydowało się na opodatkowanie ryczałtem od dochodów spółek – tłumaczy Katarzyna Winiecka.

Od stycznia do kwietnia br. na estoński CIT najchętniej przechodziły spółki z o.o. – blisko 3 tys. (w analogicznym okresie ub.r. – 6,4 tys.). – Są one najczęstszą formą prowadzenia firmy w Polsce. Przeważnie są również wybierane przez podmioty nastawione na długofalowe inwestowanie, a właśnie w spółkach inwestycyjnych estoński CIT cieszy się największą popularnością – wyjaśnia ekspertka z NSM LEGAL & TAX.

Kolejne w tym zestawieniu są spółki komandytowe – 107 (rok wcześniej – 190), akcyjne – 29 (77), a także proste spółki akcyjne – 21 (17). – W przypadku PSA wzrost jest skorelowany z rosnącym zainteresowaniem prowadzenia działalności w tej formie prawnej. Obowiązuje ona począwszy od lipca 2021 roku i jest coraz częściej zakładana. Nie dziwi zatem fakt, że wśród rosnącej liczby nowych spółek, zdarzają się takie, które wybierają opodatkowanie w formie ryczałtu od dochodów spółek. W mojej ocenie, łatwiej jest zdecydować się na CIT estoński nowym podmiotom mogącym odpowiednio zaplanować swoją działalność – zauważa Winiecka.

Ograniczony potencjał wzrostu

W tym roku oraz w kolejnych latach Ministerstwo Finansów spodziewa się mniej dynamicznego lecz stabilnego wzrostu zainteresowania tą formą opodatkowania. Aktualnie resort nie prowadzi prac legislacyjnych w zakresie estońskiego CIT-u. Natomiast obserwuje oraz analizuje, jak wpływa to rozwiązanie m.in. na kondycję spółek czy wpływy do budżetu państwa. Na tej podstawie, w duchu otwartego dialogu z przedsiębiorcami, będą podejmowane decyzje co do ewentualnych zmian legislacyjnych w przyszłości.

– Z całą pewnością konieczne są zmiany systemowe. Obecna regulacja jest nieprecyzyjna, zawiera wiele luk i obszarów potencjalnych sporów między organami a podatnikami. Co więcej, cześć wymogów stawianych firmom wydaje się nie mieć uzasadnienia w istniejącym systemie podatkowym i realiach gospodarczych. Tak jest chociażby z zakazem korzystania z estońskiego CIT-u przez podmioty, które mają pośród swoich wspólników spółki. Niestety, ale to pokazuje, jak niska jakość legislacji w Polsce bezpośrednio szkodzi gospodarce – ocenia prof. Adam Mariański, przewodniczący komisji podatkowej Business Centre Club i partner Kancelarii Mariański Group.

W opinii Tomasza Tratkiewicza, wzrost liczby spółek, które będą wybierać CIT estoński, nie osiągnie już takiej dynamiki jak w zeszłym roku. Jeżeli państwu zależy na promocji tej formy opodatkowania, np. ze względu na wspieranie inwestycji, to należałoby wprowadzić dalsze uproszczenia w ryczałcie od spółek, jak np. doprecyzowanie przepisów w zakresie ukrytych zysków oraz wydatków niezwiązanych z działalnością gospodarczą. Pozwoliłoby to być może w przyszłości na realnie większe niż w tym roku wzrosty liczby spółek wybierających CIT estoński.

– W kolejnych latach wybór estońskiego CIT-u ustabilizuje się. Ryczałt od przychodów spółek będą wybierać nowe podmioty, które w perspektywie długoletniej będą inwestować swoje zyski, bez ich wypłaty w formie dywidendy. Z mojego doświadczenia wynika też, że w tzw. spółkach inwestycyjnych rzadko można spotkać koszty, które w ryczałcie od przychodów spółek definiowane są jako ukryte zyski. Nie wykluczam oczywiście, że spółki, które aktualnie istnieją na rynku, również będą wybierać taką formę rozliczenia. Niemniej jednak, moim zdaniem, nie będzie już tak dużego zainteresowania, jak na początku wprowadzenia tych zmian – uważa Natalia Stoch-Mika.

Jak prognozuje prof. Mariański, w najbliższym czasie minie swoisty efekt nowości, a zainteresowanie estońskim CIT-em spadnie. Pojawią się też naturalne problemy z rozliczeniami. Firmy, które zostaną wykluczone z reżimu ryczałtowego, będą stanowiły przestrogę dla innych, rozważających zmiany. Konieczne jest doprecyzowanie przepisów i usunięcie istotnych wątpliwości, pojawiających się w praktyce. Celem zmian powinno być zapewnienie przedsiębiorcom stabilności i przewidywalności rozwiązania, a także łatwości rozliczenia w praktyce stosowanego ryczałtu. Dobrym rozwiązaniem byłoby też wprowadzenie zmian otwierających ryczałt na dodatkowe podmioty, np. działające w prostych strukturach holdingowych.

Źródło:

© MondayNews Polska | Wszelkie prawa zastrzeżone.

To ostatni dzwonek, by zwiększyć limit zużycia energii elektrycznej

rawpixel-658249-unsplash

To ostatni dzwonek, by zwiększyć limit zużycia energii elektrycznej. E.ON Polska przypomina swoim klientom o terminie składania oświadczeń. Tylko do 30 czerwca można przesyłać wnioski o zwiększeniu limitu zużycia energii elektrycznej.

Spis treści:
Najważniejsze założenia Tarczy Solidarnościowej
Kto może skorzystać z wyższych limitów
Jak skorzystać z większych limitów

Najważniejsze założenia Tarczy Solidarnościowej

Tarcza Solidarnościowa obejmuje wszystkie gospodarstwa domowe i innych klientów na grupie taryfowej G. Zamraża tegoroczne ceny energii na poziomie średnich cen z 2022 roku. Cena ta obowiązuje do ustawowo wyznaczonego, rocznego limitu zużycia. Wszystkim gospodarstwom domowym przysługuje gwarantowana cena za energię do 2 000 kWh rocznie. W tym wypadku nie trzeba składać żadnych oświadczeń ani dokumentów. Istnieją jednak 3 grupy klientów, które mogą skorzystać ze zwiększonego limitu zużycia.

Kto może skorzystać z wyższych limitów

Niektórzy odbiorcy energii, jeśli złożą oświadczenie, skorzystają z wyższych limitów zużycia. Są to gospodarstwa domowe z osobami z niepełnosprawnościami, które obowiązuje podwyższony limit do 2 600 kWh. Dla rolników oraz rodzin wielodzietnych z Kartą Dużej Rodziny, limit zużycia wyznaczono na 3 000 kWh rocznie.

Jak skorzystać z większych limitów

Do 30 czerwca 2023 można składać oświadczenia o przyznanie większego limitu zużycia energii elektrycznej. Klienci E.ON Polska nie muszą w tym celu nawet wychodzić z domu. Mogą to zrobić elektronicznie.

Źródło: E.ON Polska.

Dostawcy energii w Polsce wysyłają pisma o możliwej konieczności drastycznego ograniczenia poboru mocy

fabian-blank-78637-unsplash

Dostawcy energii w Polsce wysyłają pisma o możliwej konieczności drastycznego ograniczenia poboru mocy.

Od końca zeszłego roku przedsiębiorcy w całej Polsce otrzymują od dostawców energii pisma z informacją o możliwym ograniczeniu w dostarczaniu i poborze energii elektrycznej latem w przypadku wprowadzenia wyższego stopnia zasilania:

„Z uwagi na wydane Rozporządzenie z dnia 8 listopada 2021r. w sprawie szczegółowych zasad i trybu wprowadzenia ograniczeń w sprzedaży paliw stałych oraz w dostarczaniu i poborze energii elektrycznej lub ciepła oraz na podstawie załączonego planu ograniczeń energii 2023/2024 informujemy, że w przypadku ogłoszenia redukcji poboru energii zgodnie ze stopniami zasilania musimy przystąpić do wyłączania poszczególnych instalacji oraz urządzeń, tak aby zredukować pobieraną moc zgodnie z punktami zasilania”.

Dla niektórych obiektów zapowiedzi możliwości ograniczenia mocy są drastyczne, nawet o kilkaset procent np. z 3,5 MW mocy zamówionej do 0,6 MW mocy bezpiecznej lub z 0,509 MW do 0,069 MW. Tak duże zmniejszenie praktycznie uniemożliwia funkcjonowanie firmy. Ograniczenia w dostawie energii mogą dotknąć głównie zakłady przemysłowe, logistyczne i galerie handlowe. W okolicznościach ich wejścia w życie, zamówioną do bieżącego użytkowania moc przedsiębiorca będzie musiał ograniczyć, w niektórych przypadkach w znaczący sposób.

Plany ograniczenia mocy przesyłane przez dostawcę energii elektrycznej są określane co roku. W przypadku dużej skali możliwego ograniczenia, firma logistyczna czy przemysłowa, wykorzystująca maszyny zasilane prądem, powinna zabezpieczyć alternatywne źródło zasilania, aby uniknąć wstrzymania funkcjonowania i strat firmy. Jako SPIE obsługujemy w kraju ponad 220 budynków i wiem, że wprawdzie nie dotyczy to wszystkich, ale są obiekty, które dostały restrykcyjne plany ograniczenia mocy nawet o kilkaset procent – mówi Agnieszka Janowska Kierownik Projektów w SPIE Building Solutions.

 

Możliwa konieczność ograniczenia poboru mocy i ryzyko kar powodują wzrost zainteresowania agregatami prądotwórczymi. Takie urządzenia mogą zapewnić dodatkową moc i pozwolić utrzymać przez pewien czas zaplanowany tryb pracy. Sugestia dotycząca zabezpieczenia dodatkowego źródła zasilania pojawia się też w pismach od dostawców energii.

Wiele firm rezerwuje takie urządzenia i płaci za każdy miesiąc dyspozycyjności. Zapotrzebowanie jednak rośnie, więc agregatów może zabraknąć w krytycznym momencie. Ekspertka SPIE zwraca uwagę, że poza zagwarantowaniem dostępności urządzenia trzeba przygotować się do jego podłączenia do istniejącej sieci.

Przed ich zamówieniem trzeba opracować bilans energetyczny, zaplanować co takie urządzenie ma zasilać – np. oświetlenie czy produkcję. Potrzebne są dane na temat budynku, zużycia energii. Każdy budynek jest inny, bywa, że jeden budynek ma wiele transformatorów, których nie da się podłączyć pod jeden agregat. W przypadku chęci zakupu agregatu należy wykonać przyłącze, zaplanować najlepszą lokalizację w pobliżu obiektu. Wykonanie przyłącza to koszt kilkudziesięciu tys. zł, koszt agregatu w zależności od mocy i modelu to np. od 80 do 150 tys. zł za agregat o mocy 100 kW. Dochodzą również kwestie formalne – zgłoszenie do dystrybutora energii warunków technicznych przyłącza z urządzeniem prądotwórczym, aktualizacja instrukcji współpracy ruchowej oraz w przypadku konieczności wykonania fundamentów, pozwolenia na budowę – wyjaśnia Agnieszka Janowska ze SPIE Building Solutions.

Autor: SPIE Building Solutions.