Obwieszczenie w sprawie pierwszego szacunku wartości produktu krajowego brutto w 2022 r. wg GUS

g-crescoli-365895-unsplash

Główny Urząd Statystyczny opublikował obwieszczenie w sprawie pierwszego szacunku wartości produktu krajowego brutto w 2022 r.

Jest to obwieszczenie Prezesa Głównego Urzędu Statystycznego z dnia 15 maja 2023 r. Dotyczy ono pierwszego szacunku wartości produktu krajowego brutto w 2022 r.
Jak czytamy w opublikowanej informacji, na podstawie art. 5 ustawy z dnia 26 października 2000 r. o sposobie obliczania wartości rocznego produktu krajowego brutto (Dz. U. z 2021 r. poz. 151), według pierwszego szacunku wartość produktu krajowego brutto w 2022r. wyniosła 3 078,3 mld zł.
Informacja została opublikowana na oficjalnej stronie internetowej GUS.

Wskaźniki cen towarów i usług konsumpcyjnych w kwietniu 2023 roku wg GUS

ibrahim-rifath-789914-unsplash

GUS, czyli Główny Urząd Statystyczny opublikował raport nt wskaźników cen towarów i usług konsumpcyjnych w kwietniu 2023 roku.

Jak czytamy w raporcie GUS, ceny towarów i usług konsumpcyjnych w kwietniu 2023 r. w porównaniu z analogicznym miesiącem 2022 roku wzrosły o 14,7%. Zwiększyły się one przy wzroście cen towarów – o 15,1% i usług – o 13,3%. Natomiast w stosunku do poprzedniego miesiąca ceny towarów i usług wzrosły o 0,7% (w tym usług – o 1,4% i towarów – o 0,5%). Informacja została opublikowana na oficjalnej stronie internetowej Głównego Urzędu Statystycznego.

Wielu Polaków nie rozumie związku pomiędzy spadającym wskaźnikiem inflacji a poziomem cen

Bez tytułu

Tylko 60% badanych Polaków wie, że spadający wskaźnik inflacji oznacza, że ceny dalej rosną, tylko trochę wolniej. 40% Polaków nie rozumie tego związku. 62% Polaków uważa, że ceny produktów i usług będą rosły w najbliższych miesiącach, a ponad połowa (57%) przyznała, że żyje im się teraz gorzej i stać ich na mniej niż rok temu. 42% pracujących Polaków przyznało, że nie otrzymało podwyżki wynagrodzenia w ciągu ostatniego roku – tak wynika z badania przeprowadzonego dla projektu ciekaweliczby.pl na panelu Ariadna.

Badanym zadaliśmy pytanie: „Co, według Ciebie, oznacza informacja, że inflacja w marcu 2023 roku wyniosła 16,1% w porównaniu z marcem ubiegłego roku, natomiast inflacja w kwietniu 2023 roku wyniosła 14,7% w porównaniu z kwietniem ubiegłego roku?”.

Poprawną odpowiedź, że ceny rosną, tylko trochę wolniej, udzieliło 60% badanych. Co dziesiąty badany (9%) odpowiedział błędnie, że spadająca inflacja oznacza spadek cen, prawie co piąty (17%) wskazał również błędnie, że nie ma to związku z poziomem cen, a 14% wprost przyznało, że nie wie lub nie jest pewna. Łącznie 40% Polaków nie rozumie związku między spadającym wskaźnikiem inflacji a poziomem cen.

Ponad połowa Polaków (57%) przyznaje, że żyje im się gorzej niż rok temu i stać ich na mniej.
Co trzeci badany (34%) twierdzi, że żyje mu się na podobnym poziomie i stać go na tyle samo, co rok temu, a prawie co dziesiąty (9%) ocenia, że żyje mu się lepiej niż rok temu i stać go na więcej.

O ile większość wyborców partii opozycyjnych przyznaje, że obecnie żyje im się gorzej niż rok temu i stać ich na mniej (Koalicja Obywatelska – 68%, Konfederacja – 67%, Lewica – 66%, PSL z Polską 2050 – 57%), to już wśród wyborców PiS, takich osób jest zaledwie jedna trzecia (35%). W elektoracie partii rządzącej najwięcej jest osób, prawie połowa (48%), które przyznały, że żyje się im na podobnym poziomie jak rok temu i też najwięcej jest takich, które twierdzą, że teraz żyje im się lepiej niż rok temu (17%).

„To już kolejne badanie, które pokazuje, że wiedza ekonomiczna wielu Polaków jest na niskim poziomie. Wciąż dużo osób nie rozumie, że jak spada inflacja, to nie znaczy, że ceny spadają, tylko że one dalej rosną, ale w wolniejszym tempie. Badanie pokazuje również, jak bardzo nasze społeczeństwo jest podzielone na dwa przeciwstawne bloki w postrzeganiu różnych zjawisk. Widać dużą siłę narracji obozu rządzącego i sprzyjających im mediów, która zakłamuje rzeczywistość i próbuje wmówić swoim wyborcom, że jest lepiej, niż się wydaje – mówi Alicja Defratyka, ekonomistka, autorka projektu ciekaweliczby.pl.

Nota metodologiczna: Badanie przeprowadzone na panelu Ariadna dla ciekaweliczby.pl w dniach 5-7 maja 2023 roku. Próba ogólnopolska losowo-kwotowa N=1039 osób w wieku od 18 lat wzwyż. Kwoty łączne dobrane według reprezentacji w populacji pełnoletnich Polaków dla płci, wieku i wielkości miejscowości zamieszkania. Metoda: CAWI.

Ciekaweliczby.pl to autorski projekt edukacyjny przybliżający opinii publicznej warte poznania fakty oparte na konkretnych danych liczbowych. Ideą jest prezentowanie danych tak, by każdy mógł łatwo wyciągnąć z nich obiektywne wnioski i krytycznie spojrzeć na otaczającą nas rzeczywistość. To cenna umiejętność w dobie post-prawdy, gdy granice między faktem i opinią, prawdą i fałszem, informacją
i dezinformacją coraz bardziej się zacierają.

Źródło: ciekaweliczby.pl

Co dla przedsiębiorców oznaczają wyższe stawki podatku od nieruchomości?

Co dla przedsiębiorców oznaczają wyższe stawki podatku od nieruchomości? Na rok 2023 r. ministerstwo określiło górny pułap stawki podatku od nieruchomości. Maksymalna wartość za metr kwadratowy gruntu to 1,16 zł; za metr kwadratowy budynku – 28,78 zł. Bieżący rok przyniósł również duży, bo średnio aż 12 proc. r/r wzrost średniej stawki w miastach wojewódzkich. Bardziej zachowawcze pod tym względem były mniejsze miasta powiatowe. Tu wzrost r/r wyniósł 10,51 proc.

Spis treści:
Miasta wojewódzkie z najwyższą wartością stawki podatku od nieruchomości
Miasta powiatowe i gminy
Na wysokie stawki można zaradzić

Ostatni kwartał roku to czas, kiedy rady miast i gmin przyjmują uchwały określające stawki podatku od nieruchomości na kolejny rok. Maksymalną ich wartość określa zawsze Minister Finansów, Funduszy i Polityki Regionalnej.

– Wzrosty średnich stawek podatku od nieruchomości to wynik m.in. obecnej inflacji. Rosnące daniny mogą obniżyć zdolność firm do inwestowania w nowe obiekty czy tworzenia nowych miejsc pracy, a także skłonić je do podwyższenia cen swoich usług, w efekcie zatem wstrzymując rozwój całych branż – komentuje Aleksandra Kania, Senior Consultant w Dziale Podatków i Opłat Lokalnych Ayming Polska.

Miasta wojewódzkie z najwyższą wartością stawki podatku od nieruchomości

Eksperci Ayming przeanalizowali uchwały rad 48 miast oraz gmin, a następnie wyliczyli średnie stawki podatku od gruntów i budynków w trzech kategoriach: miasta wojewódzkie, miasta powiatowe oraz gminy.

Ogólnopolska średnia dla miast wojewódzkich na rok 2023, jeśli chodzi o podatek za metr kwadratowy gruntu wynosi 1,14 zł, natomiast za metr kwadratowy budynku 28,61 zł. W stosunku do roku ubiegłego wzrost obu wskaźników wyniósł średnio 12%.

Z analizy wynika, że opodatkowanie nieruchomości najwyższymi stawkami ma miejsce głównie w miastach wojewódzkich. Najwyższą wartość zastosowało aż 11 z nich (Wrocław, Toruń, Warszawa, Rzeszów, Białystok, Gdańsk, Katowice, Olsztyn, Poznań oraz Szczecin). Najniższą stawkę znajdziemy natomiast w Kielcach. Stawka za metr kwadratowy gruntu wyniosła tam 1,01 zł; za metr kwadratowy budynku – 27,20 zł.

Miasta powiatowe i gminy

W przypadku miast powiatowych średnia wynosi z kolei 1,04 zł podatku za metr kwadratowy gruntu oraz 26,90 zł podatku za metr kwadratowy powierzchni budynku. Stawki podatku od nieruchomości wzrosły więc o 10,51% r/r, jeśli chodzi o grunty oraz o 11,04% r/r w odniesieniu do budynków. Również i w tej grupie znajdziemy uchwały określające stawki na maksymalnym poziomie jest to np. Szczecinek czy Szczyrk.

Jak wygląda to w odniesieniu do gmin? Dla gruntów średnia wartość stawki podatku od nieruchomości wynosi 1,03 zł za metr kwadratowy, natomiast dla budynków 24,98 zł za metr kwadratowy. Nastąpił zatem wzrost o 11,22% r/r dla gruntów oraz 10,98% r/r dla budynków. Maksymalne stawki znajdziemy w takich gminach jak Kamiennik (woj. Opolskie), Bircza (woj. Podkarpackie), czy Białogard (woj. Zachodniopomorskie).

Na wysokie stawki można zaradzić

Wzrost wartości stawek nie oznacza, że przedsiębiorcy są skazani na nadwyrężania budżetów wysokimi daninami. W całym procesie ważne jest również np. prawidłowe określenie podstawy opodatkowania, tj. przyporządkowanie obiektów do odpowiedniej kategorii, określenie prawidłowej powierzchni użytkowej budynków czy wartości budowli. Poprawne rozliczenie podatku od nieruchomości często wiąże się z wnikliwą analizą dokumentów technicznych oraz zapoznaniem się z aktualnym orzecznictwem sądów administracyjnych, a nie tylko odniesieniem się do aktualnych stawek.

– Z naszych analiz wynika, że wielu przedsiębiorstwom, szczególnie tym dużym – tj. płacącym więcej niż 3 mln zł podatku rocznie – często zdarza się zawyżać swoje zobowiązania do gmin. Dzieje się tak, gdyż spółki te dysponują zróżnicowanym majątkiem, gdzie niektóre jego elementy są zakwalifikowanie do niewłaściwej kategorii opodatkowania lub w ogóle nie powinny być objęte podatkiem. Dodatkowym utrudnieniem jest nieznajomość aktualnej linii orzeczniczej oraz brak przepływu informacji pomiędzy zespołem księgowym i technicznym – tłumaczy Aleksandra Kania.

– Przedsiębiorcy nie powinni traktować podatku od nieruchomości wyłącznie jako kosztu operacyjnego, lecz także jako szansę na oszczędności w przypadku wykrycia ewentualnych nadpłat. Weryfikację deklaracji podatkowych i złożenie korekty można wykonać dla pięciu lat wstecz. Ustalenie prawidłowej wysokości podatku pozwoli również uniknąć nadpłat w bieżącym okresie rozliczeniowym oraz w przyszłości – dodaje ekspertka.

Źródło: Ayming Polska.

W I kwartale br. do sądów wpłynęło ponad 18 tys. spraw frankowych

frank-szwajcar

Jak wynika z danych z sądów okręgowych z całego kraju, w I kwartale br. wpłynęło do nich o prawie 14% więcej spraw frankowych niż w analogicznym okresie 2022 roku. Zdecydowanie najwięcej pozwów złożono w Sądzie Okręgowym w Warszawie, ale ich liczba spadła rdr. o ponad 20%. Natomiast w niektórych mniejszych sądach widoczne są wzrosty nawet o 200%. Według ekspertów, o ile nic nowego nie wydarzy się na rynku, wpływy spraw frankowych będą rosły jeszcze nawet w połowie 2024 roku. Natomiast tzw. czerwoną linię dla stron tego sporu mogą wyznaczyć rządzący wraz z KNF-em. W przeciwnym razie trudno będzie o powszechny kompromis, a sprawy frankowe będą ciągnęły się w sądach jeszcze przez wiele lat.

Spis treści:
Frankowicze i banki nie odpuszczają
Nawet trzycyfrowe wzrosty
Ciąg dalszy nastąpi…

Frankowicze i banki nie odpuszczają

Według danych udostępnionych przez 47 sądów okręgowych, w I kw. 2023 roku wpłynęło do nich ponad 18,3 tys. spraw frankowych. To o 13,6% więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku, kiedy takich przypadków było niespełna 16,2 tys. W opinii adwokata Jakuba Bartosiaka z Kancelarii MBM Legal, ww. wzrost nie jest zaskakujący. Wiedza o wadliwości umów jest coraz bardziej powszechna wśród kredytobiorców. Orzecznictwo sądów jest też w zasadzie jednoznacznie korzystne. Te okoliczności najbardziej wpływają na decyzję konsumentów o wstąpieniu na drogę sądową. Istotne jest także zawieszanie przez sądy płatności rat kredytu na czas procesu.

– Taki wzrost spraw frankowych w sądach wynika z dwóch czynników. Po pierwsze, coraz szerzej kolportowane są informacje o ogromnej skuteczności zakładanych przez frankowiczów spraw, co zachęca kolejnych kredytobiorców do składania pozwów. Poza tym sami prawnicy też nakłaniają do pozywania banków, bo jest to dla nich wciąż żyła złota. Jedna z największych kancelarii zajmujących się kredytami frankowymi pochwaliła się nawet, że jej zysk operacyjny w 2022 roku wzrósł o 520% – komentuje Piotr Kuczyński, analityk rynków finansowych z Domu Inwestycyjnego Xelion.

Pozycja frankowiczów jest mocna. Praktycznie niemal wszystkie sprawy rozstrzygane są pomyślnie dla powodów, co podkreśla radca prawny Adrian Goska z Kancelarii SubiGo. Według eksperta, banki w sądach już niewiele mogą. Obecnie ratują się jeszcze coraz lepszymi propozycjami ugód, ale to kropla w morzu ich potrzeb. Ogromna liczba spraw generuje potężne koszty. Dlatego przedłużanie procesów jest skuteczną bronią, ale jest ona też obosieczna. Mecenas Goska przewiduje, że banki będą pozywać frankowiczów z tych samych względów, dla których próbują przewlekać sprawy. I to będzie metoda na odstraszanie kredytobiorców od podjęcia akcji procesowej.

– Banki, delikatnie mówiąc, wciąż bardzo zachowawczo podchodzą do kwestii ugód. Ich oferty są zdecydowanie nieopłacalne, może z małymi wyjątkami, przynajmniej moim zdaniem. Oczywiście są tacy frankowicze, dla których kilka lat procesu sądowego i stres z tym związany są na tyle dużym problemem, że mimo wszystko podpisują oni ugody – mówi ekonomista Marek Zuber z Akademii WSB.

Nawet trzycyfrowe wzrosty

Patrząc na dane z poszczególnych Sądów Okręgowych, można zauważyć, że w I kw. 2023 r. najwięcej spraw frankowych wpłynęło do SO w Warszawie – blisko 5,8 tys. (rok wcześniej – prawie 7,3 tys.). Dalej widać SO w Gdańsku – 1,5 tys. (I kw. 2022 roku – niecałe 1,2 tys.) i w Poznaniu – lekko ponad 1,3 tys. (poprzednio 952), a następnie – SO Warszawa-Praga w Warszawie – ponad 1,1 tys. (763) oraz w Szczecinie – 789 (wcześniej 461). Natomiast na końcu listy mamy Łomżę – 18 (poprzednio – 13), Przemyśl – 32 (17), a także Krosno – 42 (19).

– Spadek liczby spraw w Sądzie Okręgowym w Warszawie wynika z dwóch przyczyn. Pierwsza to prawdopodobnie najdłuższy w Polsce czas oczekiwania na rozstrzygnięcie. Druga to upowszechnienie się w innych sądach, w tym odwoławczych, interpretacji przepisów zgodnych z orzecznictwem TSUE. Kierowanie spraw do ww. sądu wynikało z obaw kredytobiorców przed niekorzystnym rozpoznaniem ich sprawy. Upowszechnienie się poprawnego orzecznictwa w sądach okręgowych i – co równie ważne – w apelacyjnych wpłynęło na ograniczenie tych obaw. Liczba spraw kredytowych, które trafiają do poszczególnych sądów, wynika też wprost z liczby mieszkańców danego okręgu – analizuje mec. Bartosiak.

Liczba pozwów złożonych w SO w Warszawie spadła rdr. o ok. 20,5%. Spadki, ale mniejsze, dotyczą tylko kilku innych sądów w dużych miastach. Natomiast w zdecydowanej większości sądów wzrosty są dwucyfrowe, a zdarzają się też nawet trzycyfrowe. Przykładowo, w Zamościu wynik wyniósł 200% (I kw. 2022 roku – 15, I kw. 2023 roku – 45), w Nowym Sączu – 185,2% (poprzednio – 27, ostatnio – 77), a w Koninie – 184,6% (wcześniej – 26, a w I kw. br. – 74). Z udostępnionych danych wynika również, że I kw. br. do SO w Warszawie wpłynęło ok. 31,6% wszystkich spraw frankowych w Polsce. Rok wcześniej było to ok. 45,1%.

– W Warszawie liczba pozwów będzie zdecydowanie maleć z uwagi na zmianę przepisów o właściwości sądów w sprawach frankowych. Będzie można w związku z tym zaobserwować odwrotny trend w sądach mniejszych, które jako wyłącznie właściwe będą musiały sprawy frankowe przyjąć do rozpoznania – stwierdza radca prawny Adrian Goska.

Ciąg dalszy nastąpi…

Problem tzw. umów frankowych jest powszechny, dotyczy kredytobiorców z całego kraju, co podkreśla Jakub Bartosiak. W jego opinii, kolejnym impulsem do wnoszenia pozwów może być wyrok TSUE w sprawie wynagrodzenia banków za korzystanie z kapitału. Potwierdzenie przez Trybunał dotychczasowego kierunku, że takie wynagrodzenie nie jest należne, może zachęcić kolejnych frankowiczów do poszukiwania sprawiedliwości w sądach. Jak zaznacza ekspert, również wzrost kursu franka zawsze przekładał się na zwiększone zainteresowanie składaniem pozwów.

– Oceniam, iż w 2023 roku i jeszcze w pierwszej połowie 2024 roku wpływ spraw frankowych do sądów będzie rósł. To będzie nie tylko efekt korzystnego orzecznictwa TSUE, którego prawnicy frankowiczów się spodziewają, ale również – coraz większej motywacji niezdecydowanych do tej pory kredytobiorców. Kurs franka do złotego oraz rosnąca inflacja, być może też dalszy wzrost stóp procentowych w Szwajcarii będą kolejnymi czynnikami motywującym do złożenia pozwu – dodaje ekspert z Kancelarii SubiGo.

Zarówno frankowicze, jak i banki nie chcą się poddać. Zdaniem Piotra Kuczyńskiego, tzw. czerwoną linię dla nich mogą wyznaczyć rządzący wraz z KNF. Urząd pracuje od dawna nad projektem ustawy wcielającej w życie złożone już 3 lata temu propozycje jego szefa – profesora Jacka Jastrzębskiego. Jak zaznacza ekspert, przewalutowanie kredytu według kursu NBP z dnia zaciągnięcia umowy uderzałoby w banki mniej niż unieważnienie umowy, ale dawałoby szybką ugodę, co kredytobiorca powinien docenić. Jednak problem w tym, że rządzący zdają się nie popierać takiego rozwiązania. Analityk rynków finansowych z DI Xelion zakłada, że bardzo wielu frankowiczów zdecydowanie będzie wolało szybką ugodę na warunkach KNF-u niż wieloletni spór sądowy. Bank przecież się nie podda. Będzie apelował aż do Sądu Najwyższego, co może zabrać nawet od 3 do 5 lat.

– Trudno będzie o powszechny kompromis, ponieważ umowa umowie nie jest równa. Jest bardzo wiele wersji, więc o wszystkich naraz sądy z przyczyn technicznych się nie wypowiedzą. Zatem zawsze będzie jakieś „ale” dla jednej lub dla drugiej strony. Wszystko wskazuje więc na to, że sprawy frankowe będą jeszcze dość długo przedmiotem postepowań sądowych – podsumowuje Marek Zuber.

Źródło: MondayNews Polska.

Informacja GUS o podmiotach gospodarki narodowej wpisanych do rejestru REGON

adeolu-eletu-38649-unsplash

Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował informację nt podmiotów gospodarki narodowej, które są wpisane do rejestru REGON.

Jest to informacja za kwiecień 2023 roku. Jak informuje GUS, według stanu na koniec kwietnia 2023 roku do rejestru REGON wpisanych było 5 039,3 tys. podmiotów gospodarki narodowej. Jest to o 0,3% więcej niż miesiąc wcześniej (3,5% więcej niż w analogicznym okresie roku poprzedniego).  W porównaniu do poprzedniego miesiąca odnotowano spadek liczby nowo zarejestrowanych spółek cywilnych (o 33,7%) oraz spółek handlowych (o 22,7%). Liczba nowo zarejestrowanych osób fizycznych prowadzących działalność gospodarczą zmniejszyła się (o 13,4%). – podsumowuje Główny Urząd Statystyczny.

Źródło: GUS.

Komunikat Głównego Urzędu Statystycznego w sprawie przeciętnego wynagrodzenia w pierwszym kwartale 2023 roku

analiza

Na oficjalnej stronie internetowej GUS dostępny jest komunikat Głównego Urzędu Statystycznego (GUS) w sprawie przeciętnego wynagrodzenia. 

Raport dotyczy pierwszego kwartału 2023 roku. Jest to komunikat Prezesa Głównego Urzędu Statystycznego z dnia 11  maja 2023 r. w sprawie przeciętnego wynagrodzenia w pierwszym kwartale 2023 r.
Jak czytamy w informacji, na podstawie art. 20 pkt 2 ustawy z dnia 17 grudnia 1998 r. o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (Dz. U. z 2022 r. poz. 504, 1504 i 2461), przeciętne wynagrodzenie w pierwszym kwartale 2023 r. wyniosło 7124,26 zł.

Rejestracje i upadłości przedsiębiorstw w 1 kwartale 2023 roku wg GUS

volkan-olmez-73767-unsplash

Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował informację nt rejestracji i upadłości przedsiębiorstw.

Przygotowany przez Główny Urząd Statystyczny raport dotyczy 1 kwartału 2023 roku. Jak czytamy w raporcie GUS, W I kwartale 2023 roku odnotowano 96 274 rejestracji przedsiębiorstw. Jest to o 3,7% więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego, 2022 roku. W I kwartale 2023 roku odnotowano ponadto 122 upadłości. Jest to o 38,6% więcej niż w I kwartale 2022 roku.

Codzienne zakupy w sklepach zdrożały rdr. o przeszło 20 proc.

fabian-blank-78637-unsplash

W kwietniu codzienne zakupy w sklepach były droższe średnio o ponad 20% rdr. Sama żywność i napoje rdr. zdrożały o nieco ponad 19%. Największy wzrost odnotowały karmy dla zwierząt – o blisko 49% rdr. Drugie w rankingu są warzywa z wynikiem prawie 36% rdr. Na trzecim miejscu znalazła się chemia gospodarcza ze zwyżką o prawie 28%. Na końcu zestawienia mamy produkty tłuszczowe, owoce i używki – droższe niż rok wcześniej odpowiednio o 8,5%, ponad 10% i niecałe 13%. Komentujący te dane eksperci mówią, że dynamika wzrostu cen faktycznie spada, ale też dodają, że dwucyfrowe podwyżki wciąż utrzymują się w sklepach. To oznacza, że ceny będą dalej rosły, tylko wolniej niż do tej pory. I taki stan może potrwać nawet przez najbliższych 5 lat.

Spis treści:
Dynamika spada, ale wciąż będzie drogo
Drożyźniana „top piątka” w sklepach
Tłuszcze i mięso trochę „odpuściły”

Dynamika spada, ale wciąż będzie drogo

Według raportu pt. „INDEKS CEN W SKLEPACH DETALICZNYCH”, autorstwa UCE RESEARCH i Uczelni WSB Merito, w kwietniu br. codzienne zakupy były droższe średnio o ponad 20% w porównaniu z analogicznym okresem ub.r. W marcu wzrost przekroczył 23% rdr. Analiza objęła 17 kategorii i 100 najczęściej kupowanych przez konsumentów artykułów. Łącznie zestawiono ze sobą blisko 68 tys. cen. Z kolei uwzględniając tylko grupę żywność i napoje bezalkoholowe, obejmującą 13 kategorii, ceny poszły w górę średnio o nieco ponad 19% rdr.

– W analizie widać spadek tempa przyrostu cen rdr. w porównaniu z marcem 2023 roku, ale poziom z kwietnia jest prawie taki sam jak w styczniu i w lutym br. Dla mnie oznacza to stabilizację cen na wysokim, nieakceptowanym przez społeczeństwo poziomie. Biorąc jeszcze pod uwagę prognozy z Raportu o inflacji NBP z marca tego roku, musimy być przygotowani na długotrwałość wzrostu cen. Przez 4, a może nawet i 5 kolejnych lat produkty będą drożały, choć w dość wolnym tempie – komentuje prof. Marian Noga, ekonomista z Uniwersytetu WSB Merito.

Jak stwierdza Piotr Bielski, dyrektor Departamentu Analiz Ekonomicznych w Santander Bank, wzrost cen zaczął spowalniać z dwóch powodów. Po pierwsze, działają efekty statystyczne tzw. wysokiej bazy. Porównujemy obecny poziom cen z tym sprzed roku, kiedy zaczęły gwałtownie piąć się w górę. Po drugie, potaniały paliwa i niektóre inne surowce, a także umocnił się kurs złotego. To wszystko powoduje, że towary importowane stają się tańsze. Nadal jednak widać, że tzw. rozpęd cen z miesiąca na miesiąc pozostaje wysoki.

– Od strony podażowej do obniżenia dynamiki przyczyniły się głównie spadki opłat za energię, z racji wyjścia z szoku energetycznego, finalnie obniżając koszty produkcyjne. Natomiast od strony popytowej mamy konsumenta, który zmienił swoje nawyki. On rzeczywiście oszczędza pieniądze, wybierając tańsze marki własne oraz ograniczając zbyteczne wydatki. W efekcie wywiera presję na detalistów, którzy zmuszeni są do obniżania cen lub zmiany propozycji produktowej – mówi Jakub Jakubczak, analityk sektora Food & Agri z Banku BNP Paribas.

Do powyższego dr Edyta Wojtyla z Uniwersytetu WSB Merito dodaje, że dynamika wzrostu cen w sklepach nadal utrzymuje się na szkodliwym dla konsumentów poziomie. To efekt wciąż wysokich kosztów produkcji, które zostały przerzucone na klientów przy utrzymaniu marż gwarantujących producentom i sprzedawcom zyski. I jak twierdzi ekspertka, niestabilna sytuacja rynkowa i zmienne otoczenie gospodarcze wymuszają na dostawcach ustalanie zawyżonych cen. Dzięki temu mogą unikać strat np. w wyniku zmian przepisów, niedoboru surowców czy wzrostu stałych opłat. Do tego niestabilna wartość waluty krajowej podbija ceny produktów importowanych.

– Widać wyraźnie, że dynamika wzrostu cen spada, ale faktycznie dość wolno. W naszej ocenie, średnie podwyżki w sklepach przez kilka, a może nawet i kilkanaście najbliższych miesięcy wciąż będą rdr. dwucyfrowe, poza drobnymi wyjątkami. Na rynku będziemy też obserwować niekontrolowane skoki cen poszczególnych towarów, które w miarę bieżących możliwości szybko będą się stabilizować – prognozują autorzy raportu.

Ponadto prof. Noga uważa, że obniża się tempo wzrostu cen, ale nie jest to jakiś gwałtowny spadek. Wiemy też, że gospodarstwa domowe o niskich i średnich dochodach już wykorzystały na bieżące potrzeby większość swoich oszczędności. W związku z tym wyraźnie ograniczone zostały wydatki na dobra żywnościowe.

Drożyźniana „top piątka” w sklepach

Jak wynika z raportu, w kwietniu najmocniej znowu podrożały karmy dla zwierząt – o blisko 49% rdr. Zdaniem prof. Nogi, karmy dla zwierząt właśnie odnotowały szczyt cenowy. Z kolei na drugim miejscu w zestawieniu znajdują się warzywa, które podrożały o prawie 36% rdr. W obrębie tej kategorii widzimy, że np. cena cebuli rdr. poszła w górę o niecałe 130%, marchwi – o ponad 88%, a kapusty – o 32%.

– Produkcja karm nierozerwalnie wiąże się z cenami mięsa i warzyw. Te pierwsze ostatnio przestały tak szybko rosnąć, ale koszty zakupu warzyw wciąż są wysokie. Patrząc na to z perspektywy czasu, art. dla zwierząt w kolejnych miesiącach powinny stracić dużą dynamikę wzrostu, ale powrót do cen sprzed okresu drożyzny nie będzie raczej możliwy – podkreślają autorzy badania.

Z kolei w kwestii warzyw sytuacja wygląda nieco inaczej. Według Jakuba Jakubczaka wzrosty w ostatnich miesiącach wynikały z mieszanki czynników jeszcze z 2022 roku i jednorazowych wydarzeń z 2023 roku. Rekordowo wysokie koszty energii w ub. roku wpłynęły na znaczące ograniczenie produkcji szklarniowej w Polsce oraz Europie, która wspiera rynek w pierwszych miesiącach każdego roku.

– Dodatkowo atak zimy w Hiszpanii i w Afryce Północnej spotęgował braki warzyw na rynku w tym okresie. Możemy zatem spodziewać się realnych spadków cen w najbliższych miesiącach, szczególnie w sytuacji gdy na rynku pojawią się lokalne warzywa, a podaż szklarniowa i zagraniczna się odbuduje – wyjaśnia ekspert z Banku BNP Paribas.

Na trzecim miejscu w kwietniowym zestawieniu widzimy chemię gospodarczą, która podrożała o blisko 28% rdr. Na ten wynik wpływ miały przede wszystkim podwyżki cen papieru toaletowego – o ponad 63% rdr. oraz proszku do prania – o przeszło 52% rdr. Dalej w rankingu mamy nabiał – niespełna 27% rdr. oraz dodatki spożywcze – nieco ponad 26% rdr. W obrębie tej ostatniej kategorii np. majonez podrożał o prawie 52% rdr.

– To, ile płacimy za produkty chemiczne, zależy przede wszystkim od wartości energii elektrycznej. Ewentualne wyhamowanie cen jest uzależnione od regulatora państwowego. Z kolei nabiał drożeje pomimo tego, że spółdzielnie mleczarskie obniżają cenę skupu mleka, bo zaczynają notować straty. To może dawać nadzieję na to, że ceny w sklepach również wyhamują – dodaje prof. Noga.

Według autorów badania, wzrost cen w kategorii dodatków spożywczych został „nakręcony” przez majonez oraz musztardę. To mogło być wynikiem okresu przedświątecznego. Obecnie ceny tych art. powinny zacząć się stablicować. Dalej w zestawieniu mamy pieczywo ze średnim wzrostem rdr. na poziomie 25% i napoje z podwyżką prawie 19% rdr.

Tłuszcze i mięso trochę „odpuściły”

Najmniej spośród siedemnastu analizowanych kategorii rdr. podrożały produkty tłuszczowe – o 8,5%. Natomiast przedostatnie miejsce w rankingu drożyzny zajmują owoce – ponad 10% rdr. Wyżej są używki – prawie 13% oraz słodycze i desery – przeszło 13%.

– Niższa dynamika wzrostu cen produktów tłuszczowych wynika z uregulowania się rynku po stronie podaży oraz ustabilizowania cen transportu i energii. Wojna w Ukrainie, w tym utrudnienia w dostawach z tego kraju, a także sankcje nałożone na Rosję i Białoruś ograniczyły liczbę dostawców na rynku europejskim i krajowym. Ceny w tej kategorii są zwyczajowo wyższe w okresie zimowym, kiedy ogranicza się podaż jajek i masła – zaznacza dr Edyta Wojtyla.

Prof. Noga uważa, że ceny słodyczy i deserów, niebędących towarami pierwszej potrzeby, nie mają dla smakoszy większego znaczenia. I dodaje, że ekonomiści powszechnie mówią o zjawisku uniezależnienia się popytu od ceny tych produktów. Ich nabywcy to głównie ludzie dysponujący tzw. funduszem swobodnej decyzji. Od jego poziomu zależeć będzie popyt na te towary, co de facto może doprowadzić do wzrostu cen w tym obszarze.

Patrząc na pozostałe kategorie wzięte pod uwagę w badaniu, widać np. mięso i wędliny, które nie drożeją już tak mocno jak wcześniej. W kwietniu ceny poszły w górę odpowiednio o 14% i blisko 17% rdr. Dla porównania, w marcu mięso zaliczyło wzrost rdr. na poziomie ponad 22%, a wędliny były droższe o prawie 25% rdr.

– Na niższą dynamikę wzrostu cen tych kategorii względem innych przełożyło się ustabilizowanie, zaburzonej w wyniku wojny i kryzysu energetycznego, podaży pasz, leków, hodowli i usług transportowych. Jednak produkty wciąż drożeją w tempie dwucyfrowym, a więc nie należy mówić o stabilizacji, zwłaszcza gdy odniesieniem jest wysoka baza z tamtego roku. W przypadku kształtowania się cen znaczenie ma też sezonowość. W kwietniu, tuż przed Wielkanocą, zwyczajowo rosły. Klienci, nie chcąc przepłacać, zaopatrzyli się w mięso i wędliny już w marcu. Następnie po świętach, popyt spadł, co wpłynęło właśnie na wyhamowanie dynamiki wzrostu cen – podsumowuje dr Edyta Wojtyla.

Źródło: Serwis Agencyjny MondayNews.

Samochody na wodór mają szansę wejść na rynek? Konkurencja dla pojazdów elektrycznych na horyzoncie

Grzegorz Putynkowski Prezes_CBRTP

Ważnym aspektem współczesnych dążeń do ochrony środowiska i łagodzenia skutków zmian klimatycznych jest elektryfikacja pojazdów. Coraz częściej mówi się też o potencjale samochodów na wodór, które stanowią alternatywę dla aut elektrycznych. Jak to działa i czy technologia wodorowa rzeczywiście ma szansę zawojować rynek motoryzacyjny?

Spis treści:
Wodorowy potencjał
Czysta energia?
Czy to się opłaca?
Czy wodór jest pierwiastkiem przyszłości?

Wodór to jeden z najpowszechniejszych pierwiastków występujących w przyrodzie i jednocześnie świetny nośnik energii. W środowisku nie funkcjonuje jednak w czystej postaci, a więc trzeba go wyprodukować z innych związków (np. gazu ziemnego, wody czy biomasy).

Ogniwa paliwowe zasilane wodorem, które pozwalają na wytworzenie energii bezpośrednio w samochodzie, mogą być alternatywą dla baterii pojazdów elektrycznych. Warto podkreślić, że auta na wodór to żadna nowinka motoryzacyjna. Pierwsze tego typu samochody produkowane seryjnie pojawiły się już 15 lat temu. Niemniej jednak na rynku nadal są czymś nietypowym.

Wodorowy potencjał

Technologia wodorowa dotyczy nie tylko samochodów osobowych. Na świecie jest już (lub będzie, ze względu na szeroko zakrojone prace nad wdrożeniem) wykorzystywana w statkach, samolotach, autach ciężarowych, autobusach miejskich, pociągach czy nawet wózkach widłowych.

Jak to działa w samochodzie? Po zatankowaniu wodór trafia do ogniw paliwowych, zasilając je. W wyniku zachodzącej tam reakcji (połączenie jonów wodoru w anodzie i z tlenem w katodzie) otrzymujemy energię elektryczną, która dociera do akumulatora. Właściwie można powiedzieć, że auto na wodór to „elektryk”, z istotnie wydajniejszym magazynem energii jakim są zbiorniki wodorowe. Ze względu na zbiornik auto wodorowe ma też cechy konwencjonalnego samochodu benzynowego, z tą różnicą że paliwo możemy produkować samodzielnie, wykorzystując powszechne obecnie moduły fotowoltaiczne. W praktyce wodór pełni w pojeździe funkcję nośnika energii, umożliwiając jej gromadzenie i dysponowanie nią.

Czysta energia?

Ważnym walorem tego rozwiązania jest fakt, że wodór można pozyskiwać z czystych, neutralnych dla środowiska źródeł, co sprawia że jest ono komplementarne z wszelkimi źródłami odnawialnymi. Do tego technologia ta nie emituje spalin, więc taki pojazd jest ekologicznym rozwiązaniem. Co ciekawe, efektem ubocznym pracy ogniwa paliwowego są tylko ciepło i woda. Kolejnym plusem jest wydajność – na jednym, trwającym zaledwie kilka minut tankowaniu, auto na wodór przejedzie ok. 1000 km, czyli cztery razy więcej niż „elektryk” po ładowaniu, które w dodatku trwa znacznie dłużej niż tankowanie auta wodorowego.

Przejdźmy do minusów. Po pierwsze, znaczna część produkowanej poprzez tę technologii energii jest tracona. Po drugie, sposobem na pozyskanie czystego wodoru jest odwrócony proces elektrolizy wody, a ten pochłania sporo energii i może okazać się po prostu zbyt kosztowny. Gdyby jednak uwzględnić przyszłościowe kierunki rozwoju technik wodorowych zapewne możliwe będzie wykorzystanie nie tylko energii elektrycznej lecz także cieplnej, co w bilansie ogólnym da efektywność niemalże 98%.

Czy to się opłaca?

Rozwiązaniem problemu finansowo opłacalnego i ekologicznego czerpania energii koniecznej do przeprowadzenia procesu elektrolizy wody jest pozyskiwanie jej z odnawialnych źródeł. I tu dochodzimy do kluczowej kwestii.

– Zielony wodór rzeczywiście może być ważny w kontekście kryzysu klimatycznego i energetycznego, stanowiąc ciekawą, przyjazną dla środowiska alternatywę dla gazów kopalnianych. Jednak warunkiem właściwego wykorzystania tego potencjału jest opracowanie i wdrożenie odpowiednich technologii, które umożliwiałyby jego bezemisyjne, niedrogie, szybkie i wydajne pozyskiwanie na dużą skalę – podkreśla Grzegorz Pytynkowski, CEO Centrum Badań i Rozwoju Technologii dla Przemysłu, jednostki badawczej, która wprowadziła na rynek polski i światowy wiele przełomowych rozwiązań, również w dziedzinie motoryzacji.

Kolejną barierą jest fakt, że póki co stacji do tankowania wodoru jest jak na lekarstwo. W ciągu kilku lat ich liczba w Polsce ma jednak wzrosnąć do kilkudziesięciu, mimo, że pojazdy na wodór stanowią zdecydowaną mniejszość na polskich drogach. W 2021 r. było ich zaledwie 78*.

Niektórzy mają też wątpliwości związane z łatwopalnością wodoru – pada wówczas pytanie o bezpieczeństwo. Obawy są nieuzasadnione, ponieważ wodór jest kilkanaście razy lżejszy od powietrza i szybko ulatuje. Paradoksalnie większym zagrożeniem jest tradycyjna benzyna czy gaz LPG. Współczesne instalacje wodorowe są szczelne i odpowiednio zabezpieczone.

Czy wodór jest pierwiastkiem przyszłości?

Trudno jednoznacznie wskazać, w jakim kierunku będzie dalej ewoluował rozwój motoryzacji w aspekcie ekologicznych rozwiązań i czy auta na wodór wyprą klasyczne „elektryki”, czy też jedne i drugie będą funkcjonowały równolegle. Z pewnością szukanie i doskonalenie rozwiązań sprzyjających ochronie środowiska jest dobrą drogą. Być może ostatecznie wodór odegra jednak większą rolę w ogrzewaniu niż w samej motoryzacji. Czas pokaże.

– Patrząc szerzej, w długofalowej perspektywie technologia wodorowa mogłaby być ważnym aspektem budowania niezależności energetycznej w kraju. Polska ma duży wodorowy potencjał. Na razie przed nami jednak niełatwa droga związana z badaniami nad właściwym jego pozyskiwaniem i magazynowaniem – podsumowuje Grzegorz Pytynkowski z CBRTP.

* https://pspa.com.pl/aktualnosci/raport/

Autor: Grzegorz Pytynkowski z CBRTP.

Rynek inwestycyjny w Polsce stanowi odbicie sytuacji ekonomicznej

markus-spiske-484245-unsplash

Rynek inwestycyjny w Polsce stanowi odbicie sytuacji ekonomicznej. Zgodnie z przewidywaniami początek 2023 roku na polskim rynku inwestycji w nieruchomości komercyjne nie przyniósł oczekiwanych wyników z powodu trudnych warunków finansowania i niepewności gospodarczej. Mimo to, część funduszy szuka okazji do inwestowania, analizując projekty pod kątem generowania wartości dodanej. Dobry początek roku zaliczył sektor przemysłowo-logistyczny.

Spis treści:
Mniej transakcji, ale inwestorzy szukają okazji
Rynek przechyla się w stronę kupujących

W pierwszym kwartale 2023 roku odnotowano wolumen transakcji inwestycyjnych wynoszący 651 milionów Euro. Stanowi to blisko 40% wartości zanotowanej w analogicznym okresie 2021 roku i jest o 763 miliony Euro mniej w porównaniu z poprzednim kwartałem.
W analizowanym okresie przeważający udział w inwestycjach przypadł na nieruchomości przemysłowo-logistyczne, stanowiące aż 62% wolumenu kwartalnych transakcji. Drugą dominującą kategorią były nieruchomości handlowe, które stanowiły 21% udziału w całkowitym wolumenie inwestycji w tym okresie.

W przypadku niemal wszystkich klas aktywów stawki czynszowe nadal rosną, co pozwoliło częściowo zneutralizować kwartalny wzrost stóp kapitalizacji o około 0,25 p.p. Rynek obligacji międzynarodowych oferuje atrakcyjne zwroty, wpływając na przecenę bezpiecznych klas aktywów, takich jak wynajęte nieruchomości komercyjne. Widzimy, że rynek, szczególnie biurowy, wchodzi też w fazę niższej podaży, co skutkować będzie spadkiem obrotów nowymi budynkami.Pierwszych sygnałów powrotu do   wyższych wolumenów transakcji w Polsce należy spodziewać się już na przełomie III i IV kw.

mówi Mateusz Skubiszewski, Head of Capital Markets, BNP Paribas Real Estate Poland.

Mniejsza dostępność aktywów w rezultacie może skłonić fundusze do bardziej agresywnej polityki cenowej wobec starszych nieruchomości, co może zahamować przeceny. Pod koniec roku można spodziewać się powrotu na ścieżkę wzrostu wolumenów transakcyjnych.

Mniej transakcji, ale inwestorzy szukają okazji

Ostatni kwartał na rynku nieruchomości komercyjnych przyniósł mniejszą liczbę transakcji kupna-sprzedaży, jednak nie oznacza to braku zainteresowania ze strony inwestorów. W obecnej sytuacji ekonomicznej aktywne pozostały fundusze „value-add”, które widzą możliwości okazyjnych zakupów. 
 W obecnym klimacie ekonomicznym wszystkie sektory obserwują ostrożność inwestorów i oczekiwanie na dalszą dekompresję stóp kapitalizacji.

W segmencie aktywów magazynowych wzrosty czynszów prowadzą potencjalnych nabywców do poszukiwania obiektów, w których najemcy będą w stanie ponosić wyższe koszty po zakończeniu obecnych umów najmu. W tej sytuacji istotna będzie kondycja ekonomiczno-finansowa najemców oraz możliwość udźwignięcia wyższych kosztów wynajmu, w tym opłat eksploatacyjnych. Kluczowe okażą się również równowaga podażowo-popytowa oraz istnienie realnych alternatyw, które pozwolą firmom na zmianę dotychczasowej siedziby

mówi Marta Gorońska-Wiercioch, zastępca dyrektora w Dziale Capital Markets, BNP Paribas Real Estate Poland.

W przypadku aktywów biurowych na znaczeniu zyskują trendy dotyczące pracy hybrydowej i zdalnej, które od niedawna mają umocowanie w Kodeksie Pracy. Większa dostępność podnajmów może skłonić niektórych najemców do przyjęcia bardziej zdecydowanej postawy negocjacyjnej względem właścicieli budynków, co z kolei wpłynie na stopy zwrotu osiągane przez inwestorów. Z drugiej strony mniejsza liczba rozpoczynanych nowych budów może ten trend powstrzymać.

Rynek przechyla się w stronę kupujących

Panująca wciąż wysoka inflacja zarówno w Polsce, jak i na całym świecie, skłania banki centralne do zacieśniania polityki monetarnej. Wysoki poziom stóp procentowych i niepewność dotycząca możliwych kolejnych podwyżek prowadzą do przecen aktywów i powodują, że nabywcy przyjmują ostrożniejsze podejście, oczekując jednocześnie korzystniejszych ofert od właścicieli budynków. Dotyczy to między innymi centrów handlowych dla których stopy kapitalizacji w przeciągu kwartału wzrosły o 0,5 p.p. 
 W przypadku tej klasy aktywów, inwestorzy dostosowując strategię powinni brać pod uwagę średnio korzystne prognozy na 2023 rok, zakładające 0,7% spadek realnych wydatków konsumenckich.

Źródło: BNP Paribas Real Estate Poland.

Rekordowa wartość wymiany handlowej Irlandii z Polską?

uscisk reki

W 2022 r. wartość wymiany handlowej pomiędzy Irlandią, a Polską przekroczyła 6 mld EUR, z czego eksport z Irlandii do Polski wyniósł 4 mld EUR, co oznacza ponad 10% wzrost w porównaniu do 2021 r. Ponad 130 firm irlandzkich eksportuje do Polski, a 62 mają tu swoje oddziały zatrudniające ponad 12 tys. pracowników. Kolejne firmy między innymi z sektora cyberbezpieczestwa planują otwarcie swoich oddziałów w Polsce, a inne planują rozszerzenie działalności i kolejne inwestycje. Według przedstawicieli irlandzkiego rządu także w tym roku może paść kolejny rekord jeśli chodzi o wartość wymiany handlowej pomiędzy Irlandią i Polską. 16 maja br. przyjedzie do Polski Dara Calleary, irlandzki minister stanu ds. promocji handlu, regulacji cyfrowych i firm, który spotka się z przedstawicielami firm technologicznych aktywnych w Polsce. Wizyta ministra będzie okazją do wymiany doświadczeń i prezentacji przykładów irlandzkich firm, które z sukcesami działają w naszym kraju. Przedstawiciele irlandzkiego rządu liczą na dalsze poszerzanie współpracy pomiędzy polskimi i irlandzkimi firmami, szczególnie w zakresie nowych technologii oraz innowacji dla rolnictwa.

Jedną z najnowszych irlandzkich inwestycji jest uruchomiona 16 marca 2023 r. fabryka opakowań kartonowych Smurfit Kappa w Pruszkowie zmodernizowana kosztem 40 mln EUR. Obiekt jest w tej chwili największym zakładem produkcyjnym Smurfit Kappa w Polsce i jednym z najnowocześniejszych tego typu w Europie.

„Istnieje kilka powodów dobrych stosunków gospodarczych między Polską a Irlandią, jednym z nich są na pewno trwałe, międzyludzkie, niejednokrotnie rodzinne relacje, bo w Irlandii mieszka 125 tysięcy Polaków. Są bardzo dobrze zintegrowani ze społeczeństwem irlandzkim i są największą mniejszością narodową, stanowiącą 2,5% ogółu populacji w Irlandii. Irlandzkie firmy chętnie zatrudniają Polaków, doceniają ich kompetencje i doświadczenie. Często także wykorzystują ich obecność do rozpoczęcia eksportu produktów i usług do Polski lub otwarcia tu swoich oddziałów”- komentuje Dara Calleary, irlandzki minister stanu ds. promocji handlu, regulacji cyfrowych i firm.

Drugi czynnik łączący Polskę i Irlandię to nastawienia na globalnie skalowalne innowacje i technologie cyfrowe, w tym np. fintech i cyberbezpieczeństwo.

Irlandia plasuje się na 5 miejscu europejskiego indeksu gospodarki i społeczeństwa cyfrowego i właśnie ogłosiliśmy naszą National Digital Strategy, w ramach której chcemy aby 90% małych i średnich firm osiągnęło podstawowy poziom ucyfrowienia do 2030 i żeby 75% dużych firm analizowało posiadane dane, korzystało z chmury i sztucznej inteligencji”dodaje minister Calleary.

Przy okazji wizyty ministra irlandzka firma 4Securitas oferująca innowacyjne rozwiązania z obszaru cyberbezpieczeństwa ogłosi start działalności na polskim rynku. „Dla 4Securitas wejście na nowy, rosnący rynek taki jak Polska jest strategicznym krokiem i dużym wyzwaniem. Naszym celem jest rozpowszechnienie rewolucyjnego modelu aktywnej cyberobrony i monitoringu zagrożeń w czasie rzeczywistym. Tworzenie suwerennych, europejskich rozwiązań w obszarze cyberbezpieczeństwa gwarantuje nam niezależność technologiczną. Wejście na polski rynek jest ważnym etapem w tym procesie i obecnie szukamy w Polsce partnerów biznesowych, którzy chcą sprzedawać i wdrażać najnowocześniejsze rozwiązania z zakresu cyberbezpieczeństwa wśród swoich klientów”, mówi Stefan Umit Uygur, prezes i współzałożyciel 4Securitas.

Kolejnym przykładem polsko-irlandzkiej technologicznej współpracy jest Oblivious, firma założona przez dwóch doktorantów Uniwersytetu Oksfordzkiego: Polaka Roberta Pisarczyka i Irlandczyka Jacka Fitzsimmonsa. Naukowcy specjalizujący się w teorii i praktycznych aplikacjach komputerów kwantowych wraz z zespołem programistów stworzyli rozwiązanie pozwalające wielu podmiotom na analizowanie danych przy zachowaniu ich poufności dzięki wykorzystaniu tzw. bezpiecznych enklaw. Oblivious właśnie pozyskał 5,35 mln EUR finansowania na rozwój od grupy funduszy inwestycyjnych. Wśród klientów Oblivious są m.in. firmy telekomunikacyjne, agendy ONZ i urzędy statystyczne.

„Polska jest bardzo atrakcyjnym rynkiem dla irlandzkich firm, co potwierdzają przykłady PM Group, JFC, ICON, Smurfit Kappa, Keywords Studios, które inwestują i z sukcesami działają tu od wielu lat czy nawet dekad i są cenionymi pracodawcami. Te firmy bardzo dobrze znane na rynku irlandzkim przetarły drogę dla kolejnych irlandzkich przedsiębiorców z branży technologii cyfrowych, medycznych, producentów maszyn rolniczych, czy sektora inżynieryjnego. Właśnie dzięki tej aktywności widzimy znaczący wzrost wymiany handlowej między Polską i Irlandią. Szacuję, że w przyszłym roku padnie kolejny rekord jeśli chodzi o wartość wymiany handlowej pomiędzy naszymi obydwoma krajami”- podsumowuje minister Calleary.

„Czasami nie zdajemy sobie sprawy, jak często sięgamy po irlandzkie produkty w naszym codziennym życiu. Jako przykład możemy podać chociażby leki, gdzie 80% z 8 najczęściej kupowanych leków na świecie jest produkowanych w Irlandii, czy stenty sercowo-naczyniowe, gdzie 75% globalnej produkcji pochodzi z Irlandii. Równie często firmy irlandzkie obecne w Polsce są pionierami nowoczesnych rozwiązań w innych dziedzinach, jak np. rolnictwo precyzyjne i ekologiczne. Innym przykładem jest silny klaster 60 firm irlandzkich zaangażowanych w budowę obiektów z obszaru tzw. wysokich technologii (high-tech construction), które z sukcesami wdrażają swoje międzynarodowe doświadczenie i know-how do projektów rozwijanych na polskim rynku” – dodaje Tonia Spollen-Behrens, dyrektor Enterprise Ireland na Polskę i kraje bałtyckie.

Enterprise Ireland jest irlandzką agendą rządową wspierającą irlandzkie firmy w innowacjach i zwiększaniu eksportu na globalnych rynkach. Enterprise Ireland ma 50 biur w 24 krajach, wspiera ponad 4000 irlandzkich firm. Odnotowały one w 2022 r. 32 mld EUR eksportu i zatrudniają w sumie 218 tys. pracowników.

Enterprise Ireland jest też bezpośrednim inwestorem w ponad 3000 irlandzkich firm i regularnie inwestuje w kolejne. W rankingu serwisu Pitchbook opublikowanym w 2022 r. Enterprise Ireland było najaktywniejszym inwestorem na rynku europejskim z 988 inwestycjami w okresie od 2018 do 2022 r. Organizacja obchodzi w 2023 r. 25-lecie swojej działalności.

Warszawskie biuro Enterprise Ireland również działa od 25 lat i wspomaga irlandzkie firmy wchodzące i działające na rynku polskim i rynkach bałtyckich.

Źródło: Enterprise Ireland.

Pożyczka gotówkowa od rodziny a podatek

P. Siwiec_Mat. prasowy

Co trzeci Polak pożycza pieniądze – częściej kobiety oraz mieszkańcy mniejszych miast. Najchętniej po wsparcie finansowe zwracamy się do banku, a dopiero w dalszej kolejności do rodziny i przyjaciół – to główne wnioski płynące z badania Blue Media. Z raportu UCE Research oraz SYNO Poland wynika natomiast, że ponad 60% Polaków nie pożycza ani rodzinie, ani znajomym. Nie ma na to również wpływu fakt, że niemal 76% pożyczkobiorców zwraca swój dług w terminie.

Badanie sondażowe wskazuje, że rodzinie oraz znajomym pieniędzy nie pożycza 61,4% Polaków, a 34,7% udziela bliskim pożyczek. Niespełna 4% ankietowanych nie pamięta o tym fakcie. Z wiekiem procent osób chętnych do udzielenia pożyczki rodzinie systematycznie zmniejsza się – wskazuje raport UCE Research oraz SYNO Poland. Ponadto, im jesteśmy młodsi, tym chętniej pożyczamy pieniądze swoim bliskim. Są to jednak niewielkie kwoty, w wysokości najczęściej 100 zł.

Każda prywatna pożyczka podlega opodatkowaniu w wysokości 2% podatkiem od czynności cywilnoprawnych. Należy jednak mieć świadomość, że istnieją również zwolnienia od tego podatku. Daniny nie muszą płacić osoby, które pożyczyły od najbliższej rodziny sumy o łącznej wartości 9 637 zł w ciągu pięciu lat. Dotyczy to pożyczek od jednej osoby. Zadłużenie na wyższe kwoty również może zostać zwolnione z podatku, o ile ten fakt zostanie zgłoszony do odpowiedniego Urzędu Skarbowego i udokumentowany. Zgodnie z polskim prawem, za najbliższą rodzinę uznawani są małżonek, dzieci, wnuki, prawnuki, rodzice, dziadkowie, pradziadkowie, pasierbowie i rodzeństwo. Zasada ta nie dotyczy pożyczek pomiędzy teściami, zięciami oraz synowymi. W praktyce oznacza to, że pożyczka od rodziców, brata lub siostry w kwocie do 9 673 zł nie musi być nigdzie zgłaszana – mówi Piotr Siwiec, prezes AIQLabs, właściciela marek SuperGrosz i „Kupuj Teraz – zapłać później”.

Jeśli suma pożyczanych w ciągu pięciu lat od jednej osoby kwot przekracza 9 673 zł, trzeba zapłacić podatek od czynności cywilnoprawnych, jednak można tego uniknąć. W jaki sposób? Przede wszystkim należy złożyć deklarację PCC-3 w sprawie podatku od czynności cywilnoprawnych właściwemu organowi podatkowemu w ciągu 14 dni od daty zaciągnięcia pożyczki. Oprócz tego osoba biorąca pożyczkę powinna udokumentować ten fakt. Właśnie dlatego warto w tytule dokonywanego przez pożyczkodawcę przelewu zaznaczyć, że jest to pożyczka od rodziny. Można więc wpisać, np. „pożyczka od rodziców”, aby w Urzędzie Skarbowym łatwiej było udowodnić, że są to środki pożyczone od bliskich krewnych. Z takiej możliwości nie mogą skorzystać pożyczający od teściów, zięcia czy synowej, ponieważ w tym przypadku nie zachodzą więzy krwi, stąd też zwolnienie nie znajduje uzasadnienia.

Zdarza się, że niektórzy zatajają, że w ciągu pięciu lat pożyczyli od jednej osoby więcej niż 9 673 zł i nie zgłaszają tego faktu do Urzędu Skarbowego. Warto jednak pamiętać, że w razie kontroli, urząd może zażądać opłacenia zaległego podatku, ale już nie w wysokości 2% pożyczonej kwoty, a 20%. Obowiązek ten spoczywa na pożyczkobiorcy. Pożyczki od znajomych czy przyjaciół również są objęte podatkiem od czynności cywilnoprawnych wynoszącym 2%. Wyjątkiem jest sytuacja, kiedy pożyczamy pieniądze od jednej osoby w kwocie nie przekraczającej 5 000 zł lub też 25 000 zł w przypadku pożyczek od wielu osób otrzymywanych w ciągu trzech kolejnych lat kalendarzowych.

Źródło: AIQLABS Sp. z o.o.

Gospodarka morska w Polsce w 2022 roku wg GUS

axel-ahoi-50659-unsplash

Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport nt gospodarki morskiej w Polsce.

Jak podaje GUS, w skali roku wzrosły obroty ładunkowe oraz liczba statków zawijających do polskich portów morskich. Z kolei zmniejszył się ruch pasażerów w portach morskich. W komunikacji międzynarodowej odnotowano spadek ładunków przetransportowanych morską flotą przez polskich przewoźników, a wzrost przewozów pasażerów. Według stanu na koniec 2022 r. morską flotę transportową tworzyła taka sama liczba jednostek jak przed rokiem, natomiast w wyniku przeklasyfikowań wzrosła ich łączna nośności i pojemności brutto. Liczba jednostek polskiej floty rybackiej zwiększyła się o 1 statek, łączna moc silników wzrosła o 0,1%, natomiast pojemność brutto pozostała na poziomie sprzed roku. – czytamy w raporcie GUS.

Źródło: GUS.

Analiza Netskope: W I kwartale 55% pobrań złośliwego oprogramowania pochodziło z chmury

Michał_B_NetskopeNetskope, lider w dziedzinie Secure Access Service Edge (SASE) i cyberbezpieczeństwa, przygotował raport podsumowujący działalność cyberprzestępców na świecie w I kwartale tego roku. Wynika z niego, że atakujący znajdują coraz to nowe sposoby na ukrycie się i wtopienie w normalny ruch sieciowy, aby dostarczyć do użytkownika złośliwe oprogramowanie. Analitycy Netskope zidentyfikowali jednocześnie, że w I kwartale 2023 r. 5 pracowników na 1000 z dużych firm pobierało nieświadomie wirusy, wysyłając lub pobierając dane. Aż 72% złośliwego oprogramowania stanowiły nowe rodziny i warianty wirusów.

W ramach analizy Netskope odkrył, że prawie 10% wszystkich pobrań złośliwego oprogramowania w I kwartale zostało skierowanych ze znanych wyszukiwarek. Pobrania te w większości przypadków wynikały z działań cyberprzestępców, którzy przekierowywali użytkowników internetu do zawirusowanych stron. A wystarczyło tylko wpisać w wyszukiwarce jakieś pytanie czy termin lub ich kombinacje, które generują mało podpowiedzi. Cyberprzestępcy przygotowywali swoje definicje odpowiedzi, które pozycjonowały się wysoko i przekierowywały użytkowników do stron ze złośliwym oprogramowaniem. To tylko jedno z wielu narzędzi socjotechnicznych, które atakujący coraz częściej wykorzystują.

Socjotechnika nadal dominuje jako wiodąca technika dystrybucji szkodliwego oprogramowania. Cyberprzestępcy korzystają nie tylko z wyszukiwarek, ale również z poczty elektronicznej, czy aplikacji ułatwiających wspólną pracę online i czatów, aby oszukać swoje ofiary. W I kwartale trojany stanowiły 60% pobrań złośliwego oprogramowania, a phishing – 13%.

W wyniku wprowadzenia w wielu firmach hybrydowej formy pracy, codziennością stało się przesyłanie i odbieranie wielu danych przez pracowników poza biurem. Przy tej okazji użytkownicy bardzo często korzystają ze znanych aplikacji chmurowych, a tam czają się już cyberprzestępcy, którzy chcą wykraść cenne dane czy to firmowe czy prywatne. W I kwartale aż 55% pobrań złośliwego oprogramowania pochodziło z aplikacji w chmurze, co stanowi wzrost o 35% w porównaniu do tego samego okresu sprzed roku. Analitycy Netskope wykryli aż 261 aplikacji chmurowych, poprzez które było dystrybuowane złośliwe oprogramowanie. Dodatkowo aż 72% złośliwego oprogramowania stanowiły nowe rodziny i warianty wirusów. Takie działania cyberprzestępców mogą doprowadzić do strat finansowych w firmie lub na przykład utraty ważnych dla działania organizacji danych. Tym bardziej więc ważne jest nie tylko odpowiednie zabezpieczenie przedsiębiorstwa przed takimi atakami z zakresu cyberbezpieczeństwa, ale także edukowanie pracowników o nowych technikach cyberprzestępców, którzy wykorzystują znane aplikacje chmurowe do ataku ucząc się naszych zachowań w sieci”- komentuje Michał Borowiecki, dyrektor Netskope na Polskę i Europę Wschodnią

Po raz pierwszy w swoim kwartalnym raporcie dotyczącym chmury i zagrożeń, Netskope przeanalizował kanały komunikacyjne atakujących. Analitycy firmy odkryli, że atakujący, aby konsekwentnie unikać wykrycia, wykorzystywali znane protokoły HTTP i HTTPS na portach 80 i 443 jako swój główny kanał komunikacyjny. Takie podejście pozwala cyberprzestępcom zostać łatwo niezauważonym i wtopić się w szeroki ruch w sieci.

Źródło: Netskope.

Kredyt hipoteczny w 2023 roku – co warto wiedzieć przed podpisaniem umowy z bankiem?

tierra-mallorca-NpTbVOkkom8-unsplash

Jak wynika z danych AMRON-SARFiN[1], od lipca do września 2022 r. udzielono „tylko” 21 218 kredytów hipotecznych. W porównaniu do analogicznego okresu z zeszłego roku to spadek wynoszący aż blisko 70%. Potwierdzają to dane Związku Firm Pośrednictwa Finansowego (ZFPF). Wartość kredytów mieszkaniowych udzielonych przy wsparciu firm członkowskich ZFPF w III kw. 2022 r. była niższa o 42% w stosunku do sytuacji z poprzedniego kwartału i wyniosła trochę ponad 5 mld zł.

Spis treści:
Zacznij od zadbania o zdolność kredytową
Kredyt: w pojedynkę czy z rodzicami lub drugą połówką?
Oprocentowanie – stałe czy zmienne?
Jak wysoki musi być wkład własny?
Rozważ zaciągnięcie kredytu z pośrednikiem finansowym

Czy to znaczy, że Polacy nie chcą realizować marzenia o kupnie własnego domu czy mieszkania na kredyt? Chcą i to w dobie wysokiej inflacji i wysokich stóp procentowych. Czynniki te jednak zaostrzyły politykę banków dotyczącą przyznawania kredytów mieszkaniowych, które „obawiają się” niewypłacalnych klientów. Do tego należy dodać nowe zasady wyliczania zdolności kredytowej, które obowiązują od zeszłego roku. To wszystko sprawia, że o kredyt hipoteczny jest trudniej. Dlatego eksperci ZFPF podpowiadają „abecadło” przyszłego kredytobiorcy – o czym trzeba wiedzieć, od czego zacząć, rozpoczynając drogę starania się o kredyt mieszkaniowy.

Zacznij od zadbania o zdolność kredytową

Zdolność kredytowa to jeden z najważniejszych elementów, który wpływa na decyzję banku o tym, czy udzieli kredytu. Dlatego pierwszym krokiem, który powinniśmy zrobić, chcąc zaciągnąć kredyt hipoteczny, powinno być przyjrzenie się własnej zdolności kredytowej. Określa ona prawdopodobieństwo, z jakim będziemy w stanie wywiązać się z zaciągniętego zobowiązania – spłacać raty w terminie – biorąc pod uwagę uzyskiwane dochody i ponoszone wydatki, które czekają nas każdego miesiąca. Pod tą kategorię podpadają również aktualnie spłacane inne zobowiązania. Warto wiedzieć, że każdy bank ma swój indywidualny „algorytm”, według którego ocenia zdolność kredytową swoich klientów. Dlatego zdarza się, że potencjalny kredytobiorca np. w trzech kolejnych bankach będzie mógł liczyć na udzielenie finansowania, a w czwartym już nie. Jednak, jeżeli chodzi o kwestię zdolności kredytowej, to są „pewniki”, które banki biorą pod uwagę.

– To, ile pieniędzy wpływa stale na nasze konto, i ile wydajemy każdego miesiąca, ma duży wpływ na to, jak zostanie oceniona nasza zdolność kredytowa. Istotne jest także udokumentowanie naszego wynagrodzenia. Bank nie weźmie pod uwagę środków, które wpływają na nasze konto bez odpowiedniego potwierdzenia. Nie bez znaczenia jest również sama forma zatrudnienia. Osoby posiadające umową o pracę na czas nieokreślony prawdopodobnie będą miały zdecydowanie większe szanse na otrzymanie finansowania niż osoby pracujące w oparciu o umowę cywilno-prawną (np. na zlecenie), ale i tacy klienci nie są z góry wyłączeni ze starania się o kredyt – zaznacza Leszek Zięba, ekspert ZFPF, mFinanse. Niekiedy banki wymagają, aby osoba starająca się o kredyt miała określony staż pracy w danym miejscu. W przypadku bezterminowych umów o pracę wynosi on najczęściej 3 miesiące. Kredytodawca sprawdzi również nasze dochody z ostatnich 6, 12 lub 24 miesięcy – w zależności od konkretnej sytuacji. Jeszcze inne zasady dotyczą osób, które prowadzą własną działalność gospodarczej. Bank przyjrzy się kondycji finansowej firmy.

O ile nie zawsze możemy mieć wpływ na wysokość otrzymywanych dochodów, to na nasze wydatki już tak.

– Staranie się o kredyt warto zaplanować w czasie i jeżeli to możliwe (i nie będzie wiązać się z dodatkowymi kosztami), warto zadbać o wcześniejszą spłatę krótkoterminowych kredytów czy pożyczek. Zmniejszymy w ten sposób ogólną sumę miesięcznych wydatków i jednocześnie poprawimy naszą zdolność kredytową.  Sprawdźmy koniecznie, czy przypadkiem nie zalegamy ze zapłatą jakiś rachunków czy rat za zakupy. Jeżeli tak, to nadróbmy zaległości. Znajdowanie się na liście dłużników lub negatywna historia kredytowa zazwyczaj przekreślają szanse na kredyt – radzi Leszek Zięba, ekspert ZFPF, mFinanse.

Kredyt: w pojedynkę czy z rodzicami lub drugą połówką?

Kredyt hipoteczny to zazwyczaj zobowiązanie na wiele lat. W związku z tym decyzja o zaciągnięciu zobowiązania powinna być dobrze przemyślana i przeanalizowana. Jeżeli uważamy, że nie jesteśmy w stanie „udźwignąć” kwoty raty przyszłego zobowiązania w pojedynkę lub nasza zdolność kredytowa nie pozwoli nam na otrzymanie całości środków z kredytu, istnieje możliwość starania się o kredyt z drugą osobą i warto wiedzieć, że nie jest ona zarezerwowana wyłącznie dla małżeństw czy niesformalizowanych związków. Współkredytobiorca zwiększa nasze szanse na kredyt, ale tylko pod pewnymi warunkami.

– Największą zaletą zaciągania kredytu z drugą osobą jest zwiększenie szans na otrzymanie pieniędzy z banku, ale pod warunkiem, że obu kredytobiorców może wykazać się łącznie odpowiednią zdolnością kredytową. Warto wiedzieć, że pod umową kredytową podpisują się dwie osoby i na obu leży obowiązek spłaty całości zobowiązania. Należy również zwrócić uwagę na wiek współkredytobiorcy, bo już osoby powyżej 40. roku życia mogą liczyć się ze skróceniem dostępnego okresu kredytowania. Co ważne – nie musimy być spokrewnieni z osobą, z którą bierzemy kredyt, może to być kompletnie „obcy” nam człowiek, ale jeśli nie wchodzi w skład naszego gospodarstwa domowego, bank przyjmie wyższe koszty utrzymania. Najistotniejsza jest sytuacja finansowa drugiego wnioskodawcy – tłumaczy Rafał Salach, ekspert ZFPF, Credipass.

Z racji tego, że nasze szanse na kredyt rosną, w przypadku zaciągnięcia go wspólnie z drugą osobą (jak zostało zaznaczone – przy spełnieniu odpowiednich warunków), rośnie także wysokość dostępnej kwoty kredytu. Dodatkowo wzrasta nasza wiarygodność kredytowa w oczach banku i maleje ryzyko problemów ze spłatą kredytu. Z perspektywy kredytodawcy, wszelkie zdarzenia, które mogłyby przeszkodzić w terminowej spłacie, są ograniczone, kiedy obowiązek spłaty kredytu spoczywa na dwóch osobach, a nie jednej. W czasach, gdy nasza zdolność kredytowa zmniejszyła się w głównej mierze przez wysokie stopy procentowe, warto rozważyć kwestię zaciągnięcia kredytu z drugą osobą.

Oprocentowanie – stałe czy zmienne?

Jednym z pytań, na które powinny odpowiedzieć sobie osoby planujące zaciągnięcie kredytu hipotecznego jest to, jakie oprocentowanie wybrać – stałe czy zmienne. Dzięki nowelizacji Rekomendacji S wydawanej przez Komisję Nadzoru Finansowego od lipca 2021 r. każdy bank musi posiadać w swojej ofercie kredyt hipoteczny z czasowo stałym oprocentowaniem.

Wysokość rat takiego kredytu pozostaje niezmienna przez okres najczęściej 5 lat, ale na rynku są nawet oferty na max. 10 lat. Należy pamiętać wtedy o tym, że rata stała obowiązuje przez 5 pierwszych lat, po tym okresie oprocentowanie zostanie dostosowane do obowiązujących wtedy stóp procentowych, czyli rata, tak jak w przypadku oprocentowania zmiennego, może wzrosnąć lub zmaleć. Kredytobiorca ma również prawo zdecydować, czy chce pozostać przy oprocentowaniu stałym (bank zaproponuje nową wysokość stawki), czy przejść na oprocentowanie zmienne.

Jeżeli decydujemy się na kredyt z oprocentowaniem zmiennym, warto wiedzieć, że wysokość raty jest uzależniona od marży banku oraz stawki WIBOR, na którą duży wpływ ma poziom stopy referencyjnej. Dlatego w przypadku kredytu mieszkaniowego ze zmiennym oprocentowaniem możemy mieć poczucie mniejszej kontroli nad naszym budżetem ze względu na częstsze wahania wysokości raty.

– Decyzja o wyborze oprocentowania kredytu zależy do indywidualnych preferencji kredytobiorcy, a najważniejszym jest zestawienie korzyści i ryzyko płynących z danego rozwiązania. Jeżeli nie posiadamy odpowiedniej wiedzy w tym obszarze, możemy skorzystać z pomocy pośrednika finansowego, który dostarczy nam niezbędnych informacji i pomoże zidentyfikować nasze potrzeby. Przed podjęciem decyzji należy wziąć pod uwagę czynniki, które mogą negatywnie wpływać na stabilność naszego domowego budżetu – podpowiada Rafał Salach, ekspert ZFPF, Credipass.

Jak wysoki musi być wkład własny?

Kolejną kwestią, którą musimy rozważyć, planując sięgnąć po kredyt hipoteczny, jest wysokość wkładu własnego. Obowiązująca stawka to 20% wartości całej inwestycji, jednak na rynku znajdziemy oferty z minimalnym wkładem wynoszącym 10%. Przy tych ostatnich trzeba dokładnie zapoznać się z warunkami, bo być może bank będzie chciał zrekompensować niski wkład własny jakimś dodatkowym ubezpieczeniem, by zabezpieczyć spłatę kredytu.

– Komisja Nadzoru Finansowego rekomenduje, by wkład własny wynosił 20%, więc w większości banków właśnie tyle on wynosi. Warto jednak pamiętać, że wkładem własnym musi być gotówka, która powinna zostać wniesiona najpóźniej w momencie uruchomienia kredytu. Rekomendacja S nie pozwala, by w wkładem własnym była inna nieruchomość z wyjątkiem nieruchomości, na której realizowana jest budowa domu na kredyt – mówi Leszek Zięba, ekspert ZFPF, mFinanse.

Rozważ zaciągnięcie kredytu z pośrednikiem finansowym

Zaciągnięcie zobowiązania finansowego, szczególnie takiego jak kredyt mieszkaniowy, to poważna decyzja, która powinna zostać poprzedzona analizą zdolności kredytowej. Posiadasz stabilna pracę, pozytywną historia kredytową w Biurze Informacji Kredytowej budowaną przez kilka lat, poprzez terminową spłatę zobowiązań kredytowych oraz nie masz zaległości w regulowaniu rachunków, a mimo to bank odmawia udzielenia kredytu? Zgadza się, to częsty scenariusz. Wspomniane wyżej okoliczności to tylko przykład kilku zmiennych jakie są analizowane podczas procesu wydawania decyzji kredytowej. Jeśli czujemy, że nasza wiedza na temat finansów wymaga pogłębienia, warto umówić się na spotkanie z pośrednikiem finansowym, który pomoże nam określić nasze szanse na kredyt, podpowie, w jaki sposób zapanować nad zobowiązaniami, a także wyjaśni wszelkie nurtujące nas pytania.

– Chociaż podwyżki stóp procentowych i rekomendacja KNF, która zmieniła zasady wyliczania zdolności kredytowej sprawiły, że III kwartał 2022 r. przyniósł spory spadek wartości udzielonych kredytów hipotecznych, z pomocą ekspertów ZFPF (42% w porównaniu z poprzednio analizowanym okresem) to jednak można dostrzec pozytywne aspekty. Aż 74% kredytów hipotecznych (pod względem wartości), których udzielono w tym okresie, było przyznanych przy wsparciu firm członkowskich ZFPF. To pokazuje, że wiedza ekspertów jest bardzo pożądana przez konsumentów, którzy cenią sobie doświadczonych specjalistów – zaznacza Rafał Salach, ekspert ZFPF, Credipass.

 

[1] AMRON-SARFiN[1]: „Zapaść na rynku kredytów hipotecznych”

Źródło: Związek Firm Pośrednictwa Finansowego (ZFPF).

Firmy szykują się na dodatkowe urlopy i uprawnienia pracowników

ben-rosett-10614-unsplash

W wyniku wprowadzenia dyrektywy Work-Life Balance pojawiają się nowe kwestie związane z urlopami oraz uprawnieniami dla pracowników. Natomiast dyrektywa dotycząca przejrzystych i przewidywalnych warunków pracy w Unii Europejskiej, nakłada na pracodawców dodatkowe obowiązki. W konsekwencji wymaga to dostosowania wewnątrzzakładowych źródeł prawa pracy, wzorów umów, informacji oraz procedur obowiązujących w firmach.

Dyrektywa w sprawie przejrzystych i przewidywalnych warunków pracy łączy się z dyrektywą Work-Life Balance. Choć dotyczy bardziej kwestii formalnych, organizacyjnych, nakładając tym samym nowe obowiązki dla pracodawców i wymuszając zmiany w dotychczas funkcjonujących dokumentach i zasadach, na jakich stosunek pracy funkcjonuje.

Na co pracodawca musi się przygotować

Zmiany, które weszły w życie 26 kwietnia 2023r. implikują szereg zmian, do których muszą przygotować się pracodawcy. Dodatkowo aktualne przepisy prawa w znaczącej mierze dyktują strategię zatrudnienia w organizacji. Przykład? Pracodawca zanim podpisze z pracownikiem umowę na okres próbny, będzie już musiał wiedzieć, na jaki okres będzie chciał zatrudnić pracownika na podstawie kolejnej umowy o pracę. Zgodnie z przepisami pracodawca musi dostosować długość umowy okresu próbnego do długości planowanego dalszego zatrudnienia.

Podstawowymi zadaniami do wdrożenia w firmie są m.in. aktualizacja wzorów funkcjonujących dokumentów, do których zaliczają się:

  • wzory umów o pracę na okres próbny poprzez dodanie klauzuli o przedłużeniu okresu próbnego o czas nieobecności pracownika w pracy oraz informacji o okresie, na jaki jest zamiar późniejszego zawarcia umowy o pracę na czas określony (jeżeli umowa na okres próbny jest zawarta na 1 lub 2 miesiące);
  • wzór aneksu przedłużającego okres próbny (maksymalnie o 1 miesiąc, jeżeli umowa była zawarta na 1 lub 2 miesiące, a przedłużenie jest uzasadnione rodzajem pracy);
  • wzór odpowiedzi pracodawcy na wniosek pracownika o wskazanie przyczyny rozwiązania umowy na okres próbny;
  • przygotowanie odpowiedniego wzoru umowy o zakazie konkurencji;
  • wzór informacji o warunkach zatrudnienia;
  • wzór wypowiedzenia umowy na czas określony – do dodania jest miejsce na przyczynę wypowiedzenia;
  • wzór informacji dla pracowników o wolnych stanowiskach pracy, w tym możliwości zatrudnienia full-time lub part-time lub możliwości awansu;
  • wzory wszystkich wniosków o urlopy np. urlop opiekuńczy, urlop rodzicielski;
  • wzór odpowiedzi pracodawcy na wniosek pracownika dot. elastycznej organizacji pracy.

Z racji tego, że wnioski mogą być składane przez pracowników w formie papierowej lub elektronicznej, wskazanym jest przygotowania kanału do zgłaszania wniosków o udzielenie zwolnień i urlopów związanych z rodzicielstwem właśnie w tej w formie.

Dodatkowo do weryfikacji i aktualizacji są wewnętrzne procesy:

  • procesy rekrutacyjne,
  • proces w razie złożenia przez pracownika wniosku o zmianę rodzaju umowy lub warunków pracy,
  • dot. procedur rozwiązywania umów o pracę;
  • rozpatrywania wniosków dot. elastycznej organizacji pracy.

Do zaplanowania jest także sposób przekazywania informacji pracownikom o wolnych stanowiskach pracy, w tym możliwości zatrudnienia full-time lub part-time lub możliwości awansu.

– Dodatkowo, w przypadku szkoleń zapewnianych przez pracodawcę, musi on zweryfikować czy obowiązkowe szkolenia (tj. niezbędne do wykonywania określonej pracy), odbywają się na koszt pracodawcy i w miarę możliwości w godzinach pracy. Jeżeli szkolenia realizowane są poza normalnymi godzinami pracy, ten czas musi być wliczany do czasu pracy. To jeszcze nie koniec. Z związku z nowymi regulacjami dotyczącymi wymaganych płatnych przerw pracodawcy powinni przygotować aktualizację grafików oraz systemów rozliczania czasu pracy. Nowe przepisy wpływają między innymi na sposób organizowania pracy przez pracodawcę i regulują szereg kwestii formalnych. Pośrednio mają także wpływ na rozwój firmy, jej zyskowność i konkurencyjność na rynku. Nie od dziś wiadomo, że dobra relacja między pracownikiem a pracodawcą to jeden z kluczowych elementów sukcesu każdej firmy – mówi Hubert Wawrzyniak, Prezes firmy doradczej W&W Consulting.

Autor: W&W Consulting.

Szacunek wskaźnika cen towarów i usług konsumpcyjnych w kwietniu 2023 roku wg GUS

analiza

Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował szybki szacunek wskaźnika cen towarów i usług konsumpcyjnych w kwietniu 2023 roku.

Informacja opublikowana przez Główny Urząd Statystyczny dotyczy danych za kwiecień tego roku. Jak podaje GUS, ceny towarów i usług konsumpcyjnych według szybkiego szacunku w kwietniu 2023 r. w porównaniu z analogicznym miesiącem ub. roku wzrosły o 14,7%. Wskaźnik cen wyniósł 114,7. Natomiast w stosunku do poprzedniego miesiąca wzrosły o 0,7%. Wskaźnik cen wyniósł 100,7.

Źródło: GUS.

Logistyka kontraktowa stanowi odpowiedź na magazynową lukę podażową

verstappen-photography-532656-unsplash

W Polsce mamy ograniczoną dostępność wolnych magazynów do wynajęcia, stawki najmu poszybowały w górę, podobnie jak koszty budowy. Czas oczekiwania na nowy obiekt dystrybucyjny czy elementy jego wyposażenia znacznie się wydłużyły. Jeśli dodamy do tego rosnące ceny energii i gazu, wysoką inflację, niepewną sytuację geopolityczną czy brak ludzi do pracy, rozwiązaniem dla firm, które chcą się rozwijać i potrzebują powierzchni magazynowej, staje się logistyka kontraktowa.

Według raportu CBRE za trzeci kwartał 2022 roku, stopa pustostanów w Polsce wynosi 4,2% i jest wyższa o 1,0 pkt proc. niż po drugim kwartale 2022 roku, gdy odnotowano jeden z najniższych wskaźników pustostanów w historii. Ponadto znacząco wzrosły stawki czynszowe. Obecnie za nową powierzchnię magazynową w głównych regionach Polski trzeba zapłacić od 3,3 do 4,7 EUR za metr kwadratowy miesięcznie, a prognozowane są dalsze wzrosty. W związku z niepewną sytuacją gospodarczą i rosnącymi cenami energii czy inflacją na poziomie 17,2%, rosną także opłaty eksploatacyjne i koszty mediów. Warto dodać, że Polska jest europejskim wiceliderem pod względem najniższego bezrobocia – w styczniu tego roku stopa bezrobocia wyniosła zaledwie 2,8%. W naszej branży oznacza to, że znalezienie np. pracowników magazynowych czy kierowców, to bardzo trudne zadanie.

W czasach pełnych wyzwań, gdy trudno nakreślić długookresową perspektywę, warto postawić na elastyczne, pewne i sprawdzone rozwiązania. W obecnej sytuacji dla firm, które nie chcą czekać na powierzchnię, a ich firmy rosną i potrzebują magazynów „od zaraz”, doskonałym rozwiązaniem jest logistyka kontraktowa. Powierzenie operatorowi logistycznego, takiemu jak DACHSER, kompleksowej obsługi, pozwala na skoncentrowanie się na rozwoju własnej sprzedaży i produktu. To dostawca usług magazynowych dostarczy najbardziej efektywnych i oszczędnych rozwiązań w zakresie pakowania i zabezpieczenia towaru oraz zapewni optymalne wykorzystanie zasobów i sprzętu w magazynie. Zadba także o płynną realizację przyjęć i wydań z magazynu, także w szczycie sezonu. – mówi Anna Czyżewska, Kierownik Rozwoju Biznesu Logistyki Kontraktowej w DACHSER w Polsce.

W DACHSER logistyka kontraktowa to rozwiązania magazynowo-logistyczne, które pozwalają Klientowi optymalizować budżet oraz skrócić czas i podnieść jakość realizowanych dostaw. To inteligentne i kompleksowe połączenie efektywnej gospodarki magazynowej z paneuropejską wydajną siecią transportu drogowego – obsługiwaną przez DACHSER European Logistics, oraz morskiego i lotniczego – świadczonego przez DACHSER Air&Sea Logistics. To także szereg usług dodatkowych takich jak np. obsługa celna, etykietowanie, wstępny montaż czy konfekcjonowanie zestawów.
W ramach logistyki kontraktowej DACHSER oferuje powierzchnię w siedmiu magazynach o łącznej powierzchni 31 000 m2, położonych w strategicznych lokalizacjach we Wrocławiu, Gdańsku, Rzeszowie, Warszawie, Poznaniu, Sosnowcu oraz działający od kilku miesięcy w Toruniu. Nowa jednostka w północnej części Polski to magazyn klasy A, o powierzchni ponad 2 500 m2, z certyfikatem BREEAM na poziomie „very good”, w którym do dyspozycji klientów oddano 2 000 miejsc paletowych. Jest położony w pobliżu autostrady A1, w odległości zaledwie 170 km od gdańskiego portu i 450 km do Berlina.

Niektóre firmy zastanawiają się nad rozpoczęciem budowy własnego magazynu, co jest obecnie bardzo kosztowne i czasochłonne. Gdy dodamy do tego brak doświadczonych pracowników i konieczność wdrożenia odpowiednich złożonych, a co za tym idzie kosztownych we wdrożeniu i utrzymaniu procesów informatycznych, potrzeba oddania usług logistycznych w ręce operatorów logistycznych staje się oczywista. DACHSER stawia na elastyczność oferując klientom tylko niezbędną liczbę miejsc paletowych, jaką potrzebują w danym momencie. Niezawodnie działająca logistyka jest kluczowa dla zachowania ciągłości i dalszego rozwoju biznesów naszych klientów. – mówi Anna Czyżewska, Kierownik Rozwoju Biznesu Logistyki Kontraktowej w DACHSER w Polsce

Źródło: DACHSER.

Przez wzrost cen surowców koszty działalności wzrastają, a rentowność spada – co robić?

rawpixel-670711-unsplash

Prowadzenie firmy w dobie kryzysu jest dużym wyzwaniem. W ostatnim czasie głównym problemem wielu przedsiębiorców są, oprócz coraz większych kosztów energii, rosnące ceny surowców. Firmy nie ustają w poszukiwaniu sposobów na przetrwanie mimo podwyżek i wyjście z sytuacji obronną ręką. Okazuje się, że o sukcesie tych dążeń przesądzić może współpraca z profesjonalnym doradcą technologicznym, który znajdzie rozwiązanie skrojone na miarę potrzeb i możliwości danego biznesu. Jak to wygląda w praktyce?

Spis treści:
Skuteczna działalność ośrodków badawczych
Setki tysięcy złotych oszczędności rocznie dzięki innowacji

Utrzymujący się intensywny wzrost cen surowców, materiałów i półproduktów, najbardziej odczuwają duże przedsiębiorstwa z branży produkcyjnej, budowalnej, naukowej i przetwórczej, zwłaszcza te zatrudniające wiele osób. Dla części z nich to wręcz bariera dla dalszego prowadzenia działalności.

Skuteczna działalność ośrodków badawczych

Odpowiedzią na poszukiwanie optymalizacji procesów produkcji może być działalność ośrodków badawczych. Jako zewnętrzny dział R&D, dostarczają one przedsiębiorstwom innowacyjne rozwiązania, które znacząco zwiększają ich wydajność oraz przewagę konkurencyjną. Przynoszą oszczędności w konkretnych obszarach i tym samym niejednokrotnie stają się antidotum na szeroko rozumiany kryzys. Takie jednostki dysponują specjalistycznymi kompetencjami, wiedzą oraz zapleczem technologicznym, które są niezbędne do stworzenia innowacji i umożliwiają przygotowanie patentów szytych na miarę.

Jednym z takich podmiotów jest Centrum Badań i Rozwoju Technologii dla Przemysłu, które z sukcesem wprowadziło już wiele przełomowych rozwiązań na rynek nie tylko polski, ale i światowy – m.in. w zakresie przemysłów maszynowego, ceramicznego, technologii i kompozytowego, a także energetyki, budownictwa, hutnictwa czy motoryzacji.

CBRTP intensywnie pracuje nad kolejnymi projektami, a w ostatnim czasie opracowało i wdrożyło przełomowe rozwiązanie dla jednego za swoich klientów, borykającego się właśnie z problemem wzrostu cen surowców. Innowacja wsparła procesy produkcyjne przedsiębiorstwa i przyniosła mu wymierne oszczędności.

Setki tysięcy złotych oszczędności rocznie dzięki innowacji

– Wspomniany klient jest głównym dostawcą jednego z największych światowych producentów urządzeń elektronicznych. Wyposaża go w elementy wykonawcze systemów chłodniczych (rurki kapilarne i ssące). W ostatnim czasie przedsiębiorstwo mierzyło się ze skutkami rosnących cen surowców wykorzystywanych do produkcji. To znacznie ograniczało rentowność jego działalności. Naszym zadaniem było znalezienie rozwiązania, które zaradziłoby temu problemowi – wyjaśnia Damian Rybczyński z CBRTP.

Po dokonaniu szczegółowego audytu, ośrodek opracował alternatywną względem dotychczas stosowanych spoin lutowniczych technologię spajania laserowego i spajania stykowego za pomocą splotu foliowego. Dzięki temu udało się zwiększyć sprawność układu chłodniczego klienta o ponad 20%, jednocześnie zmniejszając jego zużycie energii.

– Zastosowanie technologii zwiększyło rentowność działań firmy o 1%, co przekłada się na oszczędność w procesie produkcyjnym o wartości 0,45 mln zł rocznie – dodaje Paweł Witczak z CBRTP.

Dodatkowym walorem wdrożeniowym jest fakt, że problem był znany światowej marce, dla której firma jest dostawcą komponentów – przez trzy lata prowadziła ona szeroko zakrojony projekt badawczy w tym zakresie, a ostatecznie porzuciła go z powodu braku rezultatów. Polska jednostka, pracująca dla jej podwykonawcy, poradziła sobie z tym wyzwaniem.

Jak widać, współpraca przedsiębiorstw z ośrodkami badawczymi może przenieść działalność firmy na zupełnie nowy poziom, zapewniając jej silną pozycję na rynku.

Źródło: Centrum Badań i Rozwoju Technologii dla Przemysłu.

Podatnicy w dalszym ciągu mają kłopot z cenami transferowymi

n-stoch-mika-press

Ceny transferowe są obecnie najczęstszym obszarem kontroli podatkowych. Wprowadzona w 2019 r. instytucja recharakteryzacji pozwala urzędnikowi na przekwalifikowanie danej transakcji na inną, jeśli stwierdzi, że podmioty na wolnym rynku zawarłyby ją na innych warunkach. I tu przeważnie dochodzi do nieporozumień, bo organy często opierają się tylko na przypuszczeniach. W takich przypadkach postępowania trwają latami.

Spis treści:
Brak zrozumienia
Podejrzane „raje”
Nie tylko ceny
Jak się bronić?
Błędy i kary

Najmocniej weryfikowane są transakcje zawarte z podmiotami powiązanymi posiadającymi siedziby w tzw. rajach podatkowych, a także wewnątrzgrupowe, dotyczące usług niematerialnych, szczególnie o niskiej wartości dodanej. Urzędnicy badają wszystkie warunki współpracy. Najczęściej przedsiębiorcy nie są świadomi tego, że odbiegają od zasad rynkowych. Co gorsza, nie wiedzą nawet o obowiązku złożenia dokumentacji, której brak naraża na poważne konsekwencje podatkowe, karne i karno-skarbowe.

Brak zrozumienia

W ostatnim czasie ceny transferowe są najczęstszym obszarem kontroli. Aktualnie badane są transakcje zawarte w okresach, które jeszcze się nie przedawniły, czyli w latach 2018-2020. Duże znaczenie mają także wprowadzone w 2019 roku zmiany w zakresie możliwości dokonywania tzw. recharakteryzacji transakcji.

Urzędnicy mają możliwość przekwalifikowania danej transakcji na inną, jeśli uznają, że wyglądała ona inaczej, niż wskazał podatnik. I tutaj przeważnie dochodzi do nieporozumień. Najczęściej organy podatkowe nie mają konkretnych dowodów na to, że faktycznie w danych okolicznościach podmioty, które byłyby niepowiązane, nie zrealizowałyby danej transakcji. I opierają się tylko na własnych przypuszczeniach i wizjach tego, jak – ich zdaniem – powinna ona wyglądać na wolnym rynku. Jak pokazuje praktyka, w takich sytuacjach postępowania trwają latami. Z tego tytułu każdego roku podatnik może ponosić koszty rzędu nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych, wliczając w to m.in. obsługę prawnika czy dostęp do bazy danych porównawczych.

Sama instytucja recharakteryzacji transakcji pozwala organom podatkowym na wyłapywanie agresywnych optymalizacji i wykrywanie tych podatników, którzy faktycznie unikają opodatkowania. Niestety, ale jest to także narzędzie, które może być nadużywane przez organy skarbowe. Wówczas nie służy do eliminowania transakcji nierynkowych, tylko ułatwia kwestionowanie w zasadzie każdej transakcji, która jest niezrozumiała dla urzędnika. Zdarzają się nawet próby dokonania recharakteryzacji transakcji dokonanych przed 2019 rokiem, co oczywiście jest niezgodne z prawem.

Podejrzane „raje”

Pod szczególną kontrolą organów podatkowych są transakcje zawarte z podmiotami powiązanymi, posiadającymi siedziby lub zarząd w krajach stosujących szkodliwą konkurencję podatkową. Trudno się temu dziwić, gdyż zdecydowanie niższe stawki podatku lub preferencje podatkowe albo wręcz brak opodatkowania niektórych dochodów zachęcają podatników do wyprowadzania dochodów do takich miejsc. Dlatego, zwłaszcza w transakcjach z podmiotami powiązanymi posiadającymi siedziby w tzw. rajach podatkowych, należy podchodzić ze szczególną ostrożnością.

Zgodnie z obowiązującymi przepisami, podmioty dokonujące transakcji z przedsiębiorcami z rajów podatkowych, których wartość przekracza ustawowo określone progi, podlega obowiązkowi sporządzania dokumentacji cen transferowych. I dotyczy to również niepowiązanych przedsiębiorstw. Jednak podatnicy najczęściej o tym nie wiedzą i nie chodzi tu tylko o tych najmniejszych. Dlatego bardzo ważne jest uświadomienie sobie zagrożeń wynikających z braku wdrażania w firmach procedur mających na celu minimalizację ryzyka podatkowego.

W ostatnim czasie organy podatkowe coraz częściej weryfikują transakcje wewnątrzgrupowe. Przeważnie te, które dotyczą usług niematerialnych, w tym szczególnie o niskiej wartości dodanej. Ponadto mocno kontrolowane są transakcje udostępniania znaków towarowych czy innych wartości niematerialnych i prawnych, zwłaszcza trudnych do wyceny. Należy zauważyć, że we wcześniejszych latach służyły one podatnikom do agresywnych optymalizacji podatkowych. Dlatego trudno się dziwić większemu zainteresowaniu ze strony organów podatkowych. Urzędnicy szczególnie często weryfikują też transakcje finansowe, np. udzielania pożyczek przez podmioty w grupie kapitałowej.

Nie tylko ceny

Organy podatkowe posiadają narzędzia do weryfikacji cen stosowanych na rynku. Jednakże nie zawsze przeprowadzona przez nie analiza porównawcza jest zgodna z zasadami faktycznie obowiązującymi na danym rynku. Należy podkreślić, że tak naprawdę nie wszystkie transakcje można wprost ze sobą porównać. Każda może być oparta na nieco innych warunkach, często też prowadzona w różnych okolicznościach, co bardzo wpływa na ostateczną wartość.

Nie ma jednej, konkretnej ceny, która powinna być stosowana w transakcjach pomiędzy podmiotami powiązanymi. Badanie ich polega więc na weryfikacji wszystkich warunków współpracy. Organy podatkowe mogą je podważyć i uznać za nierynkowe, jeśli np. dla firm powiązanych podatnik stosuje znacznie dłuższe terminy płatności, realizuje bezpłatnie transport lub daje inne preferencje. Sama obniżka nie oznacza od razu, że cena jest nierynkowa. Rozbieżności mogą bowiem wynikać z polityki rabatowej firmy lub nawet z działalności na danym rynku geograficznym. Przykładowo ceny niektórych usług w Warszawie niekoniecznie można porównać z obowiązującymi w Zamościu.

Dlatego też najczęściej porównywanie cen jeden do jeden nie jest prawidłowe w celu faktycznego ustalenia, czy dana transakcja jest realizowana na warunkach rynkowych. Należy brać pod uwagę całokształt transakcji, w tym także warunki obowiązujące na danym rynku oraz inne czynniki, które mają bezpośredni lub pośredni wpływ na daną transakcję.

Kontrola w zakresie cen transferowych nie jest prosta, zarówno z punktu widzenia podatnika, jak i organu podatkowego dokonującego kontroli. Tak naprawdę transakcje najczęściej nie są identyczne, a różnice występujące pomiędzy warunkami ustalonymi przez strony nie zawsze są wynikiem powiązań i chęci zmniejszenia opodatkowania. Należy mieć na uwadze, że bardzo często transakcje podlegają negocjacjom i to zarówno realizowane z podmiotami powiązanymi, jak i niepowiązanymi. Cena nie zawsze dla wszystkich jest taka sama. Na wartość transakcji mogą wpływać przecież różne czynniki, co następnie odzwierciedlane jest właśnie w ustalonych przez strony warunkach współpracy, w tym cenie.

Jeśli podatnik ma konkretne uzasadnienie dla różnic występujących w warunkach ustalonych w transakcjach z podmiotami powiązanymi, to jak najbardziej może to przedstawić w trakcie kontroli. Może to bowiem mieć bardzo istotny wpływ na linię obrony ustalonej przez podmioty powiązane ceny transakcyjnej i uchronić podatnika przed doszacowaniem mu dochodu.

Jak się bronić?

Najlepszym rozwiązaniem dla podatników jest wprowadzenie w firmie odpowiednich procedur, mających na celu uświadomienie osób zarządzających oraz pracowników działu handlowego zasad ustalania warunków transakcyjnych dla podmiotów powiązanych oraz z tzw. rajów podatkowych. Dobrym sposobem na uniknięcie problemów jest opracowanie polityki cen transferowych w firmie, gdzie określane są właśnie zasady ustalania cen w określonych przypadkach.

Firmy powinny zidentyfikować rodzaje transakcji realizowanych z podmiotami powiązanymi i z góry ustalić pewne zasady współpracy. Oczywiście nie ma potrzeby wskazywania wprost jednej ceny, gdyż ta może się zmieniać w zależności od sytuacji na rynku lub pod wpływem pewnych czynników. Jednak zasady zawsze ujednolicają sposób działania i zabezpieczają przed skrajnymi błędami w zakresie ustalania warunków transakcyjnych w grupie podmiotów powiązanych.

W sytuacji, gdy podmioty powiązane ustalają nierynkowe warunki współpracy, to powinny przede wszystkim zidentyfikować ryzyko podważenia transakcji przez organy podatkowe i sprawdzić źródło błędnych ustaleń. I tak jeżeli podatnik stwierdzi, że cena była ustalona na początku danego okresu rozliczeniowego w prawidłowy sposób, z uwzględnieniem zasad rynkowych, a w trakcie obowiązywania umowy warunki rynkowe transakcji uległy zmianie, wówczas musi dokonać korekty cen transferowych. Jednakże przy tego rodzaju czynności należy być szczególnie ostrożnym i trzymać się ustawowo określonych zasad dokonywania takiej korekty.

Doświadczenie pokazuje, że najczęściej przedsiębiorcy nie są świadomi tego, że odbiegają od zasad rynkowych. Przeważnie jest tak, że ktoś kiedyś ustalił pewne warunki współpracy i pozostały one niezmienione, gdyż nikt ich nie uaktualnił. Z reguły zatem nie są to działania celowe podatników.

Błędy i kary

W Polsce, zgodnie z zaleceniami Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju, została wdrożona tzw. trójstopniowa dokumentacja cen transferowych, tj. lokalna i grupowa, a także raportowanie według krajów. Podatnik nie ma wyboru w zakresie ich sporządzania. Skutkiem niedopełnienia obowiązków dokumentacyjnych w tym zakresie są konsekwencje podatkowe, a także karne i karno-skarbowe.

Należy pamiętać, że w przypadku zakwestionowania warunków rynkowych transakcji z podmiotami powiązanymi posiadającymi siedziby poza granicami Polski może dojść do podwójnego opodatkowania tych samych dochodów. Wówczas w celu wyeliminowania tego konieczne jest wszczęcie odpowiedniej procedury, która niestety może trwać nawet kilka lat.

Na podstawie przepisów ordynacji podatkowej, na podatnika może zostać nałożona kara w postaci dodatkowego zobowiązania podatkowego. Jego wysokość może wynieść od 10% do 30% od wykazanej lub zawyżonej straty na skutek stosowania nieprawidłowych cen transferowych oraz od jej odsetka. Dodatkowo, poza sankcją podatkową, za niedopełnienie obowiązków sporządzenia dokumentacji cen transferowych w ogóle lub w ustawowym terminie bądź sporządzenie jej niezgodnie ze stanem rzeczywistym grozi kara od 240 do 720 stawek dziennych grzywny. Ich wysokość zależy od minimalnego wynagrodzenia w danym roku. Może więc wynieść od nieco ponad 116 zł do przeszło 46 tys. zł. Po przemnożeniu tego przez liczbę stawek dziennych wychodzą kwoty od ok. 28 tys. zł do nawet 33,5 mln zł.

Należy zaznaczyć, że przepisy z roku na rok są coraz bardziej doprecyzowywane. Ponadto przy Ministerstwie Finansów utworzono Forum Cen Transferowych, które opracowuje wytyczne w zakresie zastosowania przepisów o cenach transferowych. Wiele niejasności zostaje zatem na bieżąco dookreślonych przez ekspertów z tej dziedziny. Jest to bardzo dobry sposób współpracy między biznesem, doradztwem i resortem. Trudno zatem teraz wskazywać, że przepisy są nieprecyzyjne i podatnicy nie mają możliwości prawidłowo wypełniać swoich obowiązków w zakresie cen transferowych.

Jednak bardzo częstym problemem jest brak świadomości w zakresie obowiązku złożenia dokumentacji cen transferowych. I to jest najpowszechniejszym i najbardziej niebezpiecznym błędem. Do kancelarii podatkowych nieustannie zgłaszają się klienci, którzy dotychczas nie sporządzali dokumentacji, chociaż mieli taki obowiązek. Często zgłaszają się zbyt późno, tzn. w momencie, gdy grożą im ww. konsekwencje. Warto absolutnie pamiętać o tym, że nawet jeśli podatnicy nie są zobowiązani do sporządzenia dokumentacji podatkowej, z uwagi na skorzystanie ze zwolnienia na podstawie art. 11n ustawy o CIT, to mają obowiązek złożenia uproszczonej wersji deklaracji TPR.

Autorem publikacji jest radca prawny i doradca podatkowy Natalia Stoch-Mika z Kancelarii NSM LEGAL & TAX.

Dynamika produkcji sprzedanej przemysłu w marcu 2023 roku wg GUS

rawpixel-com-594763-unsplash

Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował informację nt dynamiki produkcji sprzedanej przemysłu.

Jest to raport Głównego Urzędu Statystycznego za miesiąc marzec 2023 roku. Jak czytamy w raporcie GUS, w marcu tego roku produkcja sprzedana przemysłu była niższa o 2,9% w porównaniu z marcem ub. roku. Wówczas bowiem notowano wzrost o 15,4% w stosunku do analogicznego okresu roku poprzedniego. Z kolei w porównaniu z lutym br. wzrosła o 14,1%. W okresie styczeń – marzec br. produkcja sprzedana przemysłu była o 0,6% niższa w porównaniu z analogicznym okresem 2022 roku, kiedy notowano wzrost o 16,0% w stosunku do porównywalnego okresu poprzedniego roku. – czytamy w podsumowaniu raportu GUS.

Źródło: GUS.

GUS nt dynamiki produkcji budowlano-montażowej w marcu 2023 roku

g-crescoli-365895-unsplash

Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport nt dynamiki produkcji budowlano-montażowej w marcu 2023 roku.

Jest to raport GUS za miesiąc marzec br. Według wstępnych danych zgromadzonych przez Główny Urząd Statystyczny, produkcja budowlano-montażowa (w cenach stałych) zrealizowana na terenie kraju przez przedsiębiorstwa budowlane o liczbie pracujących powyżej 9 osób w marcu 2023 r. była niższa o 1,5% w porównaniu z analogicznym okresem ub. roku (przed rokiem wzrost o 27,6%). Ponadto była wyższa o 30,6% w stosunku do lutego br. roku (przed rokiem wzrost o 41,4%).
Informacja została opublikowana na oficjalnej stronie internetowej GUS.

Źródło: GUS.

Dynamika sprzedaży detalicznej w marcu 2023 roku wg GUS

rawpixel-com-603645-unsplash

GUS, tj. Główny Urząd Statystyczny, opublikował raport nt dynamiki sprzedaży detalicznej.

Raport Głównego Urzędu Statystycznego dotyczy marca 2023 roku. Jak informuje GUS, sprzedaż detaliczna[1] w cenach stałych w marcu 2023 r. była niższa niż przed rokiem o 7,3% (wobec wzrostu o 9,6% w marcu 2022 r.). W porównaniu z lutym 2023 r. notowano wzrost sprzedaży detalicznej o 14,0%. W okresie styczeń-marzec[2] 2023 r. sprzedaż zmalała r/r o 3,5% (w 2022 r. wzrost o 9,0%). W marcu 2023 r. największy spadek sprzedaży detalicznej (w cenach stałych) w porównaniu z analogicznym okresem 2022 r. utrzymał się w jednostkach handlujących paliwami stałymi, ciekłymi, gazowymi (o 20,7% wobec wzrostu o 15,5% przed rokiem). – podsumowuje GUS.

[1] Dane dotyczą przedsiębiorstw handlowych i niehandlowych o liczbie pracujących powyżej 9 osób. Grupowania przedsiębiorstw dokonano na podstawie PKD 2007, zaliczając przedsiębiorstwo do określonej kategorii według przeważającego rodzaju działalności, zgodnie z aktualnym w omawianym okresie stanem organizacyjnym. Odnotowane zmiany (wzrost/spadek) wolumenu sprzedaży detalicznej w poszczególnych grupach rodzajów działalności przedsiębiorstw mogą zatem również wynikać ze zmiany przeważającego rodzaju działalności przedsiębiorstwa oraz zmian organizacyjnych (np. połączenia przedsiębiorstw). Nie ma to wpływu na dynamikę sprzedaży detalicznej ogółem.

[2] W danych narastających uwzględniono korekty dokonane przez jednostki sprawozdawcze.

Źródło: GUS (stat.gov.pl)

Budownictwo mieszkaniowe w okresie styczeń-marzec 2023 roku wg GUS

volkan-olmez-73767-unsplash

Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport nt budownictwa mieszkaniowego w okresie od stycznia do marca 2023 roku.

Raport GUS dotyczy pierwszego kwartału 2023 roku. Jak czytamy w raporcie głównego Urzędu Statystycznego, w pierwszym kwartale 2023 roku oddano do użytkowania więcej mieszkań niż przed rokiem. Z kolei spadła liczba mieszkań, na których budowę wydano pozwolenia lub dokonano zgłoszenia z projektem budowlanym oraz liczba mieszkań, których budowę rozpoczęto.
Informacja została opublikowana na oficjalnej stronie internetowej GUS.

Podsumowanie branżowej konferencji Uniwersytetu Inwestycji Ziemskich

okulary

Dywersyfikacja portfela inwestycyjnego, staranna weryfikacja dokumentacji nieruchomości oraz wysoka inflacja, która raczej zostanie z nami na dłużej – to główne, wielokrotnie przywoływane podczas wystąpień wnioski płynące z kolejnej, drugiej już konferencji Uniwersytetu Inwestycji Ziemskich „Inwestowanie w dynamicznie zmieniającej się sytuacji rynkowej” z udziałem branżowych specjalistów, w tym również wybitnych ekonomistów prof. Witolda Orłowskiego oraz prof. Marka Belki.

Całodniowa konferencja odbyła się w warszawskim Forcie w Parku Traugutta, dokąd zjechało z całej Polski ponad 200 gości: przedstawicieli wielu branż związanych z inwestowaniem, obrotem nieruchomościami, finansami, prawem, jak również liczni przedstawiciele ogólnopolskich i lokalnych mediów, a także Inwestorzy. Gości powitał Jakub Węglarski z Rodzinnych Inwestycji. Prelekcje podzielono na pięć części, a po każdej odbywał się panel dyskusyjny. W części pierwszej prof. Witold Orłowski rozpoczął mocnym, raczej niepozostawiającym złudzeń stwierdzeniem, że nie ma bezbolesnego sposobu zwalczania inflacji. Jedynym, skutecznym sposobem jest zmniejszenie ilości pieniądza na rynku – dowodził.

UIZ jest unikalną inicjatywą mająca na celu rozpowszechnianie wiedzy inwestycyjnej, ze szczególnym uwzględnieniem inwestycji w ziemię. UiZ wspiera biznes, demonstrując praktyczne modele współpracy, jak również najlepsze rozwiązania w obrocie ziemią. Uczestnicy konferencji będą mieli możliwość skorzystania z know-how wiodących praktyków biznesu, firm doradczych oraz ekspertów, jak również zapoznania się z najlepszymi propozycjami inwestycyjnymi w Polsce. Pierwsza edycja odbyła się 19 września 2019 r.

Organizatorem wydarzenia jest Universe Properties Group® Partnerem Merytorycznym jest firma Rodzinne Inwestycje®

Źródło: Rodzinne Inwestycje.

Raport GUS: Wskaźniki cen produkcji budowlano-montażowej w marcu 2023 roku

scott-graham-OQMZwNd3ThU-unsplash

Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport na temat wskaźników cen produkcji budowlano-montażowej.

Raport prezentowany przez GUS dotyczy marca 2023 roku. Według wstępnych danych zgromadzonych przez Główny Urząd Statystyczny, w marcu 2023 r. ceny produkcji budowlano-montażowej w porównaniu z analogicznym miesiącem poprzedniego roku wzrosły o 12,0%. Natomiast w porównaniu z lutym 2023 r. ceny produkcji budowlano-montażowej wzrosły o 0,5%.
Informacja została opublikowana na oficjalnej stronie internetowej Głównego Urzędu Statystycznego.

Źródło: GUS.

Ekspert Grupy Goldenmark o aktualnej sytuacji na rynku metali szlachetnych

michal-teklinski-goldenmark (1)

Ubiegły tydzień złoto rozpoczęło na poziomie powyżej 2 000 dolarów za uncję, a zakończyło już poniżej tego pułapu. To krótkoterminowe wahanie kurs kruszcu spowodowane jest rozdarciem FED.

Spis treści:
W drodze do 2 100 USD/oz
W Polsce cena złota pozostaje płaska

W obecnej sytuacji krótkoterminowo cena złota może podlegać wahaniom wynikającym z sytuacji, w której obecnie znajduje się FED – amerykański bank centralny stara się delikatnie lawirować pomiędzy odzyskaniem kontroli nad inflacją a zachowaniem stabilności amerykańskiej gospodarki. Stąd każdy, najdrobniejszy sygnał, każda wypowiedź, wpływa na kurs dolara amerykańskiego, co bezpośrednio przekłada się na zachowanie złota.

W przypadku minionego tygodnia impulsem, który odcisnął swoje piętno na rynku mogła być chociażby wypowiedź Johna Williamsa – szefa FED w Nowym Jorku, w której dał do zrozumienia, że istnieje ciągle przestrzeń do bezpiecznych działań w celu obniżenia inflacji, czyli do potencjalnego podniesienia stóp procentowych.

CME FedWatch Tool wykazuje obecnie 83-procentowe prawdopodobieństwo, że w maju stopy procentowe zostaną podniesione o kolejne 25 punktów bazowych, co jeszcze jakiś czas temu wydawało się nieco mniej oczywiste. Dane makroekonomiczne oraz brak alarmujących doniesień z sektora bankowego dały jastrzębiom nieco wiatru w żagle, jednak nie wiadomo, na jak długo tego wiatru wystarczy. Przypomnijmy jednak, że całkiem niedawno rozważane były dużo większe podwyżki.

W drodze do 2 100 USD/oz

W średnim terminie, zdaniem chociażby analityków TD Securities, kurs złota zmierzać będzie ku 2 100 USD za uncję. Jednak w tzw. międzyczasie (czyli w II kwartale) możliwa jest korekta spowodowana tym, że część inwestorów może zechcieć zrealizować zyski i zmodyfikować portfel.

Za większym prawdopodobieństwem wzrostu przemawia fakt, że spośród czterech możliwych scenariuszy, tylko jeden jest optymistyczny dla gospodarki i rynków, a pesymistyczny dla złota – ten, w którym FED okiełzna inflację i zachowa gospodarkę. Dwa scenariusze mniej optymistyczne, bardziej realistyczne mówią, że albo wystąpią turbulencje w gospodarce, albo inflacja nadal będzie poza kontrolą.

Czwarty scenariusz to scenariusz pesymistyczny i jego zwolennikiem jest chociażby Peter Schiff, który w niedawnym wywiadzie dla NTD News wieszczył, iż Ameryka stoi nad przepaścią. Scenariusz ten zakłada, że FED poniesie klęskę i straci wiarygodność na każdym polu – i gospodarki, i walki z inflacją. W tle mamy dodatkowo wątek dedolaryzacji i wyprzedaży amerykańskich obligacji przez Chiny.

Tutaj złoto znacząco przyspieszyłoby swój marsz w kierunku 10 tys. USD, jednak jest to scenariusz równie skrajny i mniej prawdopodobny, jak scenariusz pozytywny. Zresztą, Peter Schiff słynie z dość radykalnych poglądów dotyczących stanu amerykańskiej gospodarki.

W Polsce cena złota pozostaje płaska

Złoty się umacnia, więc cena kruszcu w rodzimej walucie pozostaje płaska, z lekką tendencją spadkową w ubiegłym tygodniu. Jest to okoliczność sprzyjająca dla tych, którzy pragną zasoby złota powiększyć.

Nie brakuje u nas niepokojów. Jednym z nich jest chociażby inflacja bazowa. Choć wskaźnik CPI maleje, inflacja bazowa (nieuwzględniająca m.in. cen energii, paliw i żywności) nadal rośnie i – niestety – zmierza ku wytyczeniu nowego rekordu. CPI, czyli główny wskaźnik inflacji konsumenckiej, spadł w marcu do 16,1 proc. względem 18,2 proc. w lutym.

Jednak inflacja bazowa wyniosła 12,3 proc., a więc wzrosła w porównaniu do lutego o 0,3%. Oznacza to, że choć NBP chwali się sukcesami, nasze portfele w dalszym ciągu (w zależności od składu naszego koszyka) mogą być bezlitośnie drenowane.

Autor: Michał Tekliński, dyrektor ds. rynków międzynarodowych w Grupie Goldenmark.

GUS prezentuje raport nt wyników finansowych przedsiębiorstw w 2022 roku

g-crescoli-365895-unsplash

Główny Urząd Statystyczny (GUS) prezentuje raport nt wyników finansowych przedsiębiorstw w 2022 roku.

Jak informuje GUS, w poprzednim roku przychody ogółem badanych przedsiębiorstw wyniosły 5 891,1 mld zł. Z kolei koszty ich uzyskania wyniosły 5 527,8 mld zł. Wynik finansowy netto ukształtował się na poziomie 301,4 mld zł.
W badanej w 2022 roku populacji 49 116 przedsiębiorstw prowadzących księgi rachunkowe największą liczebnie grupę (63,2%) stanowiły jednostki małe, tj. o liczbie pracujących 10–49 osób, a najmniejszą (7,8%) jednostki duże (250 i więcej pracujących). Przedsiębiorstwa średnie (o liczbie pracujących 50–249 osób) stanowiły 29,0% badanej zbiorowości. Według stanu na 31 grudnia 2022 roku w przedsiębiorstwach objętych badaniem pracowało 5 609,4 tys. osób.
Pełny raport znajduje się na oficjalnej stronie internetowej GUS.

Źródło: GUS.

DANE MF: Tysiące spółek przechodzą na estoński CIT

W zeszłym roku prawie 7,5 tys. spółek wybrało tzw. estoński CIT. W porównaniu z 2021 r. nastąpił wzrost aż o blisko 1,4 tys. proc. Najwięcej podmiotów przyjęło to rozwiązanie w styczniu – w ub.r. ponad 5 tysięcy, a dokładnie rok wcześniej – poniżej 400. W 2022 roku podejmowały ten krok głównie spółki z o.o. Eksperci uważają, że ww. wzrost to głównie zasługa nowelizacji przepisów. Kluczowe w tym było zniesie problematycznych dla podatników wymogów. Niektórzy przekonują też, że warto zlikwidować kolejne wyłączenia, żeby przedsiębiorcy dalej chętnie przechodzi na to rozwiązanie. Jednak Ministerstwo Finansów informuje, że obecnie nie pracuje nad żadnymi zmianami w tym kierunku.

Spis treści:
Boom na estoński CIT
Mimo wszystko średnie zainteresowanie
Oczywiste wyniki
Dalszych zmian nie będzie

Boom na estoński CIT

Według danych uzyskanych z Ministerstwa Finansów, w ub.r. tzw. estoński CIT wybrało prawie 7,5 tys. spółek. To o blisko 1,4 tys. proc. więcej niż w 2021 roku, kiedy było ich niespełna pół tysiąca. – Na taki wzrost najbardziej wpłynęła nowelizacja przepisów, dokonana tzw. Polskim Ładem. Fundamentalne znaczenie miało zniesienie problematycznego wymogu ponoszenia określonych nakładów inwestycyjnych oraz limitu przychodów jako warunków trwania w reżimie estońskim – komentuje doradca podatkowy Ewa Flor.

Z kolei jak przekonuje doradca podatkowy Natalia Stoch-Mika, już samo dopracowanie przepisów z początkiem ub.r. sprawiło, że więcej podatników zainteresowało się przejściem na estoński CIT. Rozwiązanie przestało budzić niepokój, dlatego przedsiębiorcy wykazali większą chęć do wdrażania zmian.

– Warto uwzględnić też rozgłos ryczałtu od dochodów spółek, o który zadbał resort w ub.r. Przed 1 stycznia 2022 roku, czyli przed wejściem w życie Polskiego Ładu, niewielu przedsiębiorców wiedziało o istnieniu estońskiego CIT-u. Oprócz łagodniejszych przepisów i przychylnego nastawienia Ministerstwa Finansów, podatnicy otrzymali też przewodnik, wydany pod koniec grudnia 2021 roku – dodaje Ewa Flor.

Mimo wszystko średnie zainteresowanie

Estoński CIT budzi obecnie ogromne zainteresowanie, na co zwraca uwagę dr Anna Wojciechowska, doradca podatkowy i ekspertka Business Centre Club. Według niej, jest to całkowicie uzasadnione, bo ww. rozwiązanie daje podatnikom duże poczucie bezpieczeństwa i względnie niskie opodatkowanie. Odpowiada to na potrzeby przedsiębiorców, którzy w czasach wysokiej inflacji szukają oszczędności lub sposobu na odroczenie zapłaty podatku, ale nie chcą wchodzić w obszar agresywnych optymalizacji.

Natomiast Ewa Flor ocenia obecne zainteresowanie tym rozwiązaniem jako umiarkowane. W Polsce funkcjonuje ok. 500 tys. aktywnych spółek handlowych, a estoński CIT wybrało tylko blisko 7,5 tys. z nich. Jednocześnie ekspertka wyjaśnia, że wiele tego typu podmiotów jest wykluczonych przez szereg wymogów wstępnych. To zdecydowanie różni polską wersję podatku od dystrybucji zysków od jej pierwowzoru, funkcjonującego w Estonii. Tam nie ma żadnych wymogów stawianych podatnikom, aby mogli odroczyć moment opodatkowania zysków na czas ich wypłaty udziałowcom.

Natalia Stoch-Mika również uważa, że obecne zainteresowanie estońskim CIT-em jest raczej średnie. Jednak ekspertka jest przekonana, że z roku na roku będzie ono wzrastać. Przewiduje, że nowe firmy nastawione na inwestowanie będą coraz częściej korzystać z tego rozwiązania. I uważa, że wymagania nie powinny być przeszkodą dla spółek.

– Warto mieć na uwadze, że nie jest to rozwiązanie bezwzględnie opłacalne dla każdego podatnika. W wielu przypadkach korzyści, wynikające np. z ulg badawczo-rozwojowej/IP Box, przeważają nad tym, co może uzyskać firma dzięki opodatkowaniu estońskim CIT-em, wykluczającym stosowanie ulg. Dodatkowo ze względu na niejasność interpretacji w zakresie ukrytych zysków ta forma rozliczania jest ryzykowna dla podmiotów mających transakcje z podmiotami powiązanymi – precyzuje doradca podatkowy Ewa Flor.

Oczywiste wyniki

Dane z poszczególnych miesięcy pokazują, że w 2022 roku najwięcej spółek wybrało tzw. estoński CIT w styczniu – 5,1 tys. W 2021 roku też tak było – 391. Drugi w ubiegłorocznym zestawieniu był marzec – 411 (w 2021 roku – trzeci). W ub.r. trzeci w rankingu był luty – 375 (rok wcześniej – jedenasty). Natomiast najmniejszy zeszłoroczny wynik przypadł na grudzień – 95 (rok wcześniej – 39). Niewiele większy ruch w temacie był w listopadzie – 98 (14). I tylko w tych dwóch miesiącach w 2022 roku zanotowano dwucyfrowe liczby.

– Dla istniejących firm ważne jest, by cały rok podatkowy był prowadzony jednolicie. I to zapewne przełożyło się na najwyższe wyniki w styczniu. Na zgłoszenia w kolejnych miesiącach mogły wpłynąć różne czynniki, np. zakładanie nowych spółek, które od razu wybierały tę formę rozliczania się z fiskusem – tłumaczy doradca podatkowy Stoch-Mika.

Wśród podmiotów, które w 2022 roku wybrały tzw. estoński CIT, najwięcej jest spółek z o.o. – 7,1 tys. (w 2021 roku – 478). Jak podkreśla Ewa Flor, jest to najpopularniejsza forma prowadzenia spółki na polskim rynku. Takich podmiotów działa prawie 500 tys. Cała reszta stanowi ok. 100 tys. Przy tym spółki jawne i partnerskie są wyłączone z możliwości opodatkowania ryczałtem.

Kolejne w tym zestawieniu są spółki komandytowe – 198 (w 2021 roku – 6), a także akcyjne – 81 (12). Poza pierwszą trójką widać spółki komandytowo-akcyjne oraz proste spółki akcyjne – z identycznymi wynikami na przestrzeni dwóch lat, tj. 27 (1). – Spółki komandytowe zostały objęte w 2021 podatkiem CIT, przez co przestały być transparentne podatkowo. Zapewne te czynniki wpłynęły na decyzje wielu przedsiębiorców o przejściu na estoński CIT – stwierdza Stoch-Mika.

Dalszych zmian nie będzie

Zmiany wprowadzone w ryczałcie od dochodów spółek ustawą z 7 października 2022 roku o zmianie ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych oraz niektórych innych ustaw miały przede wszystkim charakter doprecyzowujący, co podkreśla resort. W opinii Ministerstwa Finansów, ze względu na swój charakter, nie powinny one w istotny sposób wpłynąć na liczbę podmiotów korzystających z ww. formy opodatkowania.

– Potwierdzenie przepisów, które wcześniej były wątpliwe, miało kluczowe znaczenie. Przykładem jest upewnienie przedsiębiorców w tym, że zatrudnianie pracowników na innej podstawie niż umowa o pracę pozwala na spełnienie warunków dot. estońskiego CIT-u. Przedtem ta kwestia była nie do końca jasna – komentuje dr Anna Wojciechowska.

Resort informuje też, że aktualnie nie prowadzi żadnych prac legislacyjnych związanych ze zmianą obowiązujących przepisów o ryczałcie od dochodów spółek czy też z wprowadzeniem nowych regulacji w tym zakresie. Jak przekonuje Ewa Flor, warto jednak znieść kolejne ograniczenia. Dla przykładu, posiadanie przez podatnika choćby jednego udziału w kapitale innej spółki wyklucza go z opodatkowania w reżimie estońskim. To samo dotyczy osoby fizycznej będącej beneficjentem, np. fundacji rodzinnej. Według doradcy podatkowego, takie wyłączenia są co najmniej niezrozumiałe.

Źródło: MondayNews Polska Sp. z o.o.