Inflacja kadrowa w handlu – koniec roku również na rekrutacyjnej górce

rawpixel-com-603645-unsplash

Wysoka inflacja, wzrost cen właściwie wszystkich materiałów i usług, dalsze negatywne skutki kryzysu związanego z wojną w Ukrainie – to wszystko składa się na coraz bardziej rzeczywistą wizję recesji, która roztacza się nad kluczowymi gospodarkami europejskimi, także nad Polską. Okazuje się jednak, że chociaż Polacy zaczynają ograniczać wydatki z robienia zakupów nie zrezygnują.

Nawet jeśli kupią mniej, nadal będą kupować, a to nie pozostaje bez wpływu na sektor handlowy, który – mimo kryzysu – ma się całkiem dobrze. Jak wynika z danych CBRE, 57 proc. sieci handlowych zamierza w tym roku powiększyć liczbę sklepów stacjonarnych. Rośnie też zapotrzebowanie na pracowników – w porównaniu do poprzedniego roku o około 20 proc.

  • W obliczu kryzysu ekonomicznego sektor handlowy ma się więc całkiem nieźle. Otwierają się nowe markety oraz centra dystrybucyjne – od początku roku powstały 184.100 mkw. GLA. nowej przestrzeni handlowej (CBRE).
  • Brak zastoju w handlu odzwierciedlają także dane dot. zapotrzebowania na pracowników.
  • Obecnie zapotrzebowanie na pracowników branży handlowej jest o 20 proc. wyższe niż w analogicznym okresie 2021 r. – wynika z danych Grupy Progres.
  • Dobrą passę potwierdza również sieć ALDI, która rozwija się i poszukuje kolejnych pracowników – od prowadzi około 140 procesów rekrutacyjnych miesięcznie, a w odpowiedzi na publikowane ogłoszenia otrzymuje średnio około 10 000 aplikacji w miesiącu.
  • Według prognoz Grupy Progres, cięć kadrowych w handlu raczej nie będzie, bo firmy wiedzą, że aby się rozwijać, muszą zapewnić klientom odpowiednią obsługę.

W obliczu kryzysu ekonomicznego sektor handlowy ma się więc całkiem nieźle. Otwierają się nowe markety oraz centra dystrybucyjne. Jak podaje CBRE w Raporcie „Rynek handlowy w Polsce Q3 2022”, od początku roku powstały 184.100 mkw. GLA. nowej przestrzeni handlowej. Całkowite jej zasoby wynoszą aktualnie ok. 13,15 mln mkw, a w budowie (na koniec 3 kw. 2022 r.) znajdowało się ponad 355.000 mkw. GLA nowej powierzchni handlowej, spośród których większość (60 proc.) zasili małe miasta.

Brak zastoju w handlu, a co za tym idzie wzrost zapotrzebowania na pracowników, odzwierciedlają także dane Głównego Urzędu Statystycznego. Wynika z nich, że w II kwartale br. najwięcej nowych miejsc pracy w układzie sekcji PKD utworzono właśnie w podmiotach gospodarki narodowej należących do sekcji handel, naprawa pojazdów samochodowych – 24,3 tys. W tym samym czasie zlikwidowano 13,7 tysiąca miejsc pracy, co oznacza 1,8 nowo utworzonego miejsca pracy na 1 zlikwidowane.

Znaczącą grupą wśród osób zatrudnionych w handlu są pracownicy tymczasowi, których potrzeba coraz więcej. Jak podaje Grupa Progres – tylko od kwietnia do końca sierpnia br. liczba pracowników tymczasowych zwiększyła się średnio o 19 proc. Biorąc pod uwagę narodowości – w analogicznym okresie – największy 26. proc. wzrost osób korzystających z tej formy zatrudnienia odnotowano wśród Ukraińców. Zwiększyła się też liczba godzin przepracowanych przez osoby na etacie tymczasowym. Porównując pierwsze osiem miesięcy br. z analogicznym okresem 2021 r. – każda z nich pracowała w tym roku średnio o ponad 4 dni więcej (ok. 35 RHB). Można spodziewać się, że te statystyki jeszcze wzrosną, z uwagi na gorący świąteczny czas, który przed nami.

– Zauważamy duży wzrost zapotrzebowania na pracowników branży handlowej w porównaniu do poprzedniego roku, wynosi on około 20 proc. W tym roku zaobserwowaliśmy też ogromny rozwój firm tego sektora – potwierdza Sandra Maciejewska, Koordynator ds. kluczowych Klientów Grupy Progres – i dodaje –Zapotrzebowanie na pracowników w handlu występuje na różnych stanowiskach, takich jak magazynier, operator wózka widłowego, sprzedawca, kasjer, pracownik porządkowy oraz stanowiskach powiązanych z branżą handlową, jak zawodowi kierowcy. 

To, że rekrutacje w branży handlowej idą pełną parą, potwierdza też Dyrektor HR sieci ALDI, Anna Goleniowska. – W ALDI od początku tego roku prowadzimy około 140 procesów rekrutacyjnych miesięcznie, a w odpowiedzi na publikowane ogłoszenia otrzymujemy średnio około 10 000 aplikacji w miesiącu. Mimo niełatwego rynku pracy, cały czas pozyskujemy pracowników wszystkich szczebli, dzięki czemu utrzymujemy płynność naszych procesów biznesowych.

Koniec roku też na górce

Zwykle to ostatni kwartał dla branży handlowej jest najbardziej intensywnym czasem i w tym roku nie będzie inaczej. Największe zapotrzebowanie na pracowników tymczasowych pojawia się na ogół pod koniec listopada oraz na początku grudnia, w związku ze zbliżającym się okresem świątecznym. W tym roku jest trochę inaczej.

– Z danych Grupy Progres wynika, że w 2022 r. zapotrzebowanie na pracowników zauważalne było już w październiku. Co oznacza, że firmy branży handlowej wcześniej rozpoczęły rekrutację, aby móc przygotować się do sezonu i zapewnić jak najlepszą obsługę swoim klientom poprzez odpowiednie wdrożenie nowych członków zespołu. Ich przygotowanie do prawidłowego wypełniania obowiązków jest szczególnie ważne, gdy weźmiemy pod uwagę fakt, że właśnie handel jest jedną z branż, w której liczba wypadków przy pracy jest najwyższa. Według statystyk GUS, w sektorze handel i naprawa pojazdów samochodowych w pierwszym półroczu br. poszkodowanych było 3 790 osób, a najczęstszą przyczyną wypadków przy pracy było nieprawidłowe zachowanie się pracownika – wyjaśnia Sandra Maciejewska, Koordynator ds. kluczowych Klientów Grupy Progres.

Cięć kadrowych w handlu raczej nie będzie, bo firmy wiedzą, że aby się rozwijać, muszą zapewnić klientom odpowiednia obsługę. To, jak ważny w procesie sprzedaży jest odpowiedni pracownik, potwierdzają wyniki badań przeprowadzonych na zlecenie Aldi przez Agencję Badawczą Difference.

– W obecnej formule działalności sklepów dyskontowych takich, jak ALDI, zespół odgrywa ogromne znaczenie dla pozytywnych doświadczeń kupujących. Wpływają na nie zarówno pracownicy w sklepach, którzy mają codzienny kontakt z klientami, jak i zespoły, których na co dzień nie widać np. pracownicy centrów dystrybucyjnych czy działu zakupów. Bezpośrednia obsługa osób odwiedzających sklep, dostępność towarów, atrakcyjne promocje, prostota zakupów, czytelne oznaczenia i wiele innych istotnych dla klienta aspektów w dużej mierze zależy właśnie od pracowników – mówi Anna Goleniowska, Dyrektor HR ALDI. – Z naszych analiz wynika, że klienci oczekują szybkiej reakcji na zgłaszane potrzeby, pomocy i życzliwości obsługi oraz sprawnego rozwiązywania potencjalnych problemów np. szybkiego uruchamiania dodatkowych kas, aby klient nie musiał oczekiwać w kolejce. I te właśnie aspekty stanowią centrum naszych zainteresowań w kontekście budowania i rozwijania zespołów – podsumowuje wyniki badań Dyrektor HR ALDI.

Źródło: Grupa Kapitałowa Progres.

Bibby Financial Services: Czy polskie MŚP unikną zderzenia z górą lodową?

rodak

Największym wyzwaniem dla małych i średnich firm jest obecnie inflacja – wynika z najnowszego badania Bibby MSP Index, przeprowadzonego na zlecenie Bibby Financial Services. I to ona napędza kolejne kłopoty. Z jednej strony w górę idą koszty działalności przedsiębiorców, z drugiej maleją zyski, bo wysokie ceny generują spadek sprzedaży. W połączeniu z rosnąca falą złych długów, firmy muszą się liczyć ze spadkiem płynności finansowej.

Spis treści:
Wyzwania na najbliższe miesiące
Niewypłacalni kontrahenci
Poszukiwanie oszczędności
Gorsza kondycja firm
Przewidywany kierunek zmian płynności finansowej

Wyzwania na najbliższe miesiące

Inflacja to dziś podstawowe wyzwanie nie tylko dla konsumentów, ale też dla małych i średnich firm. Sądzi tak aż ponad połowa ankietowanych (51 proc.). 27 proc. wskazuje na utrzymanie płynności, a 24 proc. na spadki sprzedaży i mniejszy popyt. Nieco mniejszy odsetek (23 proc.) wskazuje na zatrudnienie i problem ze znalezienie ludzi do pracy oraz konieczność wypracowania oszczędności na wypadek kolejnego lockdownu (22 proc.).
Na wyzwanie – utrzymać ciągłość prac i znaleźć dostawców – wskazują istotnie częściej firmy średnie (50-249 zatrudnionych). Utrzymanie płynności finansowej to wyzwanie zwłaszcza dla przedstawicieli działalności pozostałej. Z kolei na problem ze znalezieniem ludzi do pracy zwracają uwagę przede wszystkim firmy transportowe.

Niewypłacalni kontrahenci

Niestety, przybywa firm, które muszą mierzyć się z niewypłacalnymi kontrahentami. W ostatnich sześciu miesiącach borykało się z tym ponad 36 proc. badanych firm (49 proc. deklaruje, że nie ma problemu złych długów). Najgorsza sytuacja panuje pod tym względem w firmach klasyfikowanych jako działalność pozostała, czyli prowadzących biznes niszowy lub w kilku segmentach. Złe długi dotyczą tam aż 58 proc. badanych. Trudna sytuacja panuje też w transporcie: 42 proc. badanych zgłasza problem z mocno przedawnionymi fakturami, wobec 40 proc., które otrzymują zapłatę na czas. W usługach na płacących nieterminowo kontrahentów narzeka 37 proc. badanych, a w produkcji i handlu niemal po jednej trzeciej. Najlepsza sytuacja panuje w budownictwie, gdzie złe długi są problem dla zaledwie 27 proc., podczas gdy 63 proc. odpowiedziało, że nie miało niewypłacalnych kontrahentów.

Poszukiwanie oszczędności

– Wojna w Ukrainie, a wcześniej lockdowny gospodarek, wywindowały ceny surowców, paliw, energii i żywności, a w konsekwencji inflację, do poziomów nienotowanych od końca ubiegłego wieku. Koszty działalności firm rosną, jednocześnie maleje konsumpcja i sprzedaż, a do tego firmy zaczynają się borykać z niewypłacalnymi kontrahentami i narasta problem złych długów. To niezbyt dobry prognostyk, bo taka sytuacja może szybko odbić się na płynności finansowej firm. Podobne sygnały odbieramy od naszych klientów: firmy nie rozwijają się, nie zgłaszają do faktoringu nowych odbiorców, w wielu przypadkach spada rentowność. Wzrost kosztów energii dotyka zwłaszcza firmy produkcyjne, część z nich mówi, że teraz trzeba szukać oszczędności wszędzie, gdzie się tylko da

– mówi Tomasz Rodak, dyrektor sprzedaży, Bibby Financial Services.

Mniejsza sprzedaż, długie oczekiwanie na płatność, a nawet brak zapłaty za fakturę od kontrahenta powodują, że firmie brakuje środków na opłacanie własnych rachunków, zobowiązań wobec US, ZUS-u czy terminowe wynagradzanie pracowników. W tych warunkach firmy posiłkują się faktoringiem.

Gorsza kondycja firm

Najnowszy jesienny pomiar Bibby MSP Index – badania przeprowadzonego na reprezentatywnej, ogólnopolskiej próbie małych i średnich firm – wyniósł 42,6 pkt. Wartości indeksu poniżej 50 pkt mogą być interpretowane jako prognoza kryzysu.
Na ocenie klimatu ekonomicznego i sytuacji firm bez wątpienia zaważyły skutki wojny w Ukrainie. 59 proc. respondentów uważa, że w ciągu ostatnich 6 miesięcy klimat ekonomiczny „zdecydowanie” lub „raczej” nie sprzyjał prowadzeniu firmy. Rok temu taką opinię wyrażało 52 proc. uczestników badania.
Przedsiębiorcy gorzej oceniają też kondycję ekonomiczną swojej firmy w ostatnim półroczu. Na pogorszenie wskazuje 42 proc. ankietowanych wobec 28 proc. rok temu. O braku zmian kondycji ekonomicznej firmy w ostatnich 6 miesiącach informują istotnie częściej reprezentanci branż: budowlanej, handlowej, produkcji oraz usług. Różni ich to od świadczących usługi transportowe (ci najczęściej mówią o zmianach).

Przewidywany kierunek zmian płynności finansowej

Warto już teraz pomyśleć o zabezpieczeniu swojej płynności na przykład faktoringiem, bo – jak wynika z badania Bibby MSP Index – sytuacja finansowa małych i średnich przedsiębiorstw jeszcze może się pogorszyć. W ciągu pół roku liczba firm przewidujących spadek płynności zwiększyła się ponad dwukrotnie (do 27 proc.). Znacząco ubyło natomiast tych przedsiębiorców, którzy nie spodziewają się zmian w tym zakresie (spadek z 72 do 53 proc.). Na pogorszenie płynności finansowej w kolejnych 6 miesiącach wskazują przy tym istotnie częściej przedstawiciele branż: produkcyjnej, transportowej, usługowej i działalności określanej jako pozostała.
Źródło: Bibby Financial Services. 

Efektywne zarządzanie energią w biznesie wg E.ON Polska

joshua-sortino-215039-unsplash

Obecny kryzys energetyczny to wyzwanie nie tylko dla gospodarstw domowych, małych i średnich przedsiębiorstw czy samorządów. To także sprawdzian dla spółek energetycznych.

E.ON Polska aktywnie działa na rzecz transformacji energetycznej oraz neutralności klimatycznej. Na co dzień firma wspiera klientów indywidualnych i biznesowych w świadomym podejściu do wykorzystywania energii. Chce również na własnym przykładzie pokazać, jakie korzyści daje efektywne zarządzanie energią.

W tym celu firma prowadzi kampanię edukacyjno-informacyjną Włączmy solidarność energetyczną. Ma ona inspirować przedstawicieli biznesu do solidarnego działania na rzecz racjonalnego gospodarowania energią. Kampania pokazuje, co mogą zrobić przedsiębiorcy, by zminimalizować wpływ kryzysu na ich codzienne funkcjonowanie. Na dedykowanej stronie www dostępne są materiały, takie jak przewodnik Jak efektywnie zarządzać energią w firmie, czy też poradnik, w którym znajduje się lista energooszczędnych zachowań, do których warto namówić swoich  pracowników.

System monitorowania zużycia mediów pomógł nam znacznie ograniczyć niepotrzebne zużycie energii, a tym samym równocześnie generować oszczędności i obniżyć koszty naszej działalności. Dzięki danym z naszego systemu możliwe było wprowadzenie zarządzania efektywnego wykorzystania urządzeń i instalacji funkcjonujących w budynkach. Chodzi o takie obszary jak: ogrzewanie, wentylacja i klimatyzacja, których zadaniem jest zapewniać komfort w czasie wypełniania naszych obowiązków. Możemy teraz dopasować czas pracy instalacji do rzeczywistych wymagań użytkowników – wyjaśnia Jarosław Duda, specjalista ochrony środowiska w E.ON Polska.

Źródło: E.ON Polska.

Komunikat GUS w sprawie przeciętnego wynagrodzenia w III kwartale br.

fabian-blank-78637-unsplash

Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował komunikat w sprawie przeciętnego wynagrodzenia w III kwartale 2022 roku.

Jest to komunikat Prezesa Głównego Urzędu Statystycznego
z dnia 10 listopada 2022 r. w sprawie przeciętnego wynagrodzenia w trzecim kwartale 2022 r.
Jak czytamy w komunikacie, na podstawie art. 20 pkt 2 ustawy z dnia 17 grudnia 1998 r. o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (Dz. U. z 2022 r. poz. 504 i 1504) przeciętne wynagrodzenie w trzecim kwartale 2022 r. wyniosło 6480,67 zł.
Informacja została opublikowana na oficjalnej stronie internetowej Głównego Urzędu Statystycznego.

Informacja GUS o podmiotach gospodarki narodowej wpisanych do rejestru REGON

DeathtoStock_Wired4
Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował informację o podmiotach gospodarki narodowej wpisanych do rejestru REGON.

Jest to informacja za październik 2022 roku. Jak informuje GUS, według stanu na koniec października 2022 roku do rejestru REGON wpisanych było 4 973,8 tys. podmiotów gospodarki narodowej, Wynik ten oznacza o 0,3% więcej niż miesiąc wcześniej (3,3% więcej niż w analogicznym okresie roku poprzedniego).
Natomiast spadek liczby podmiotów nowo zarejestrowanych w porównaniu do poprzedniego miesiąca odnotowano dla osób fizycznych prowadzących działalność gospodarczą (o 6,0%). Osoby fizyczne prowadzące działalność gospodarczą stanowiły 82,0% ogółu nowo zarejestrowanych podmiotów w rejestrze REGON. Wzrost liczby podmiotów nowo zarejestrowanych w porównaniu do poprzedniego miesiąca odnotowano dla spółek handlowych (o 2,2%). – podsumowuje Główny Urząd Statystyczny.

Deweloperski Fundusz Gwarancyjny – dla kogo jest pomocny?

DeathtoStock_Wired4
W dniu 30 czerwca 2021 r.  opublikowano ustawę, która powołała do życia Deweloperski Fundusz Gwarancyjny.

Pełna nazwa powołanej do życia ustawy brzmi: Ustawa z dnia 20 maja 2021 r. o ochronie praw nabywcy lokalu mieszkalnego lub domu jednorodzinnego oraz Deweloperskim Funduszu Gwarancyjnym. Opublikowana ustawa w części określającej ochronę klientów weszła w życie z dniem 1 lipca 2022 r.
Zadaniem Deweloperskiego Funduszu Gwarancyjnego jest ochrona mieszkań deweloperskich. Przepisy regulują kwestie takie jak nadzór nad wydatkowaniem środków z mieszkaniowych rachunków powierniczych, czy kwestie umów rezerwacyjnych oraz deweloperskich.

Jak prezentuje się dynamika zmian na rynku nieruchomości inwestycyjnych?

M. Sapota_Mat. prasowy
Z jednej strony zapaść na rynku kredytów mieszkaniowych, z drugiej spora liczba realizowanych inwestycji deweloperskich. Na rynku nieruchomości już dawno nie działo się aż tak wiele. Według danych Biura Informacji Kredytowej, w sierpniu aż o 72,9% spadła liczba zapytań o kredyty mieszkaniowe. O finansowanie wnioskowało niewiele ponad 12 tys. potencjalnych kredytobiorców. Rok wcześniej było ich natomiast 42,5 tys.

Spis treści:
Ostatni bastion optymizmu
Kiedy rynek będzie się normował?

Wysokie stopy procentowe, zaostrzenie regulacji, a także możliwe spowolnienie lub nawet recesja spowodowały, że rynek kredytowy praktycznie zamarł. Tak zatrważających danych nie było od stycznia 2007 r., czyli od momentu, gdy zaczęto te dane zbierać. Do tego dochodzi spadająca średnia kwota wnioskowanego kredytu. Świadczy to o niskiej zdolności kredytowej.

Ostatni bastion optymizmu

Przesłanek do totalnego pesymizmu nie brakuje, ale jednym z ostatnich bastionów optymizmu są firmy deweloperskie. Wciąż powstają nowe inwestycje, a te rozpoczęte są kontynuowane. Skąd taka postawa? Rynek nie lubi próżni. Po pierwsze, branży mieszkaniowej nie można rozpatrywać wyłącznie z perspektywy osób, które szukają lokum dla siebie. Sporo jest takich, które chcą zabezpieczyć środki przez utratą wartości z powodu inflacji, traktując zakup nieruchomości jako inwestycję. Dla takich klientów dostępność kredytów ma zdecydowanie mniejsze znaczenie.

Dlatego mniejsza sprzedaż, którą notują analitycy rynku, nie musi od razu oznaczać zapaści. Trzeba pamiętać, że ostatnie lata cechowały się nienaturalnie szybkim wzrostem cen. To dość mocno rozregulowało rynek. Rosnące stopy procentowe i wysokie koszty kredytów mogą za to odbijać się na kondycji deweloperów, którzy w dużej mierze finansują inwestycje przy pomocy zewnętrznego kapitału. Tylko najsilniejsze kapitałowo podmioty są w stanie kontynuować inwestycje, a także zaczynać kolejne. Jednak dalsze podnoszenie stóp procentowych, co znacznie ogranicza dostępność kredytów, mocno utrudnia skutecznie prowadzenie projektów.

Nie można również zapominać o tym, że wysokie koszty kredytów mieszkaniowych skłonią wiele osób do decyzji o wynajęciu, zamiast kupowaniu mieszkania. To bardzo dobra informacja dla tych, którzy inwestują w nieruchomości pod wynajem. Deweloperzy podejmujący rozsądne decyzje inwestycyjne będą w stanie odpowiednio przygotować się na poprawę koniunktury, gdy nastąpi gospodarcze odbicie.

Kiedy rynek będzie się normował?

Przewidywania analityków wskazują, że już w 2023 roku ma rozpocząć się stopniowe obniżanie stóp procentowych. Rok później mogą wynosić już poniżej 5%. Część ekspertów podnosi również postulat, by w krok za stopniową obniżką stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej, Komisja Nadzoru Finansowego zarekomendowała poluzowanie warunków udzielania kredytów. Pozwoli to na łatwiejszy dostęp do finansowania, co poprawi popyt na mieszkania.

Rynek ma więc wkrótce powrócić na ścieżkę wzrostów. Część deweloperów przerwała budowy i nie decyduje się na kolejne inwestycje. To bardzo ryzykowna strategia. Inni obecny czas wykorzystują na rozbudowywanie banków ziemi, a także utrzymywanie inwestycji. Dla inwestorów to również dobry prognostyk. Kupowanie mieszkań w celu przechowania wartości lub po to, aby wynajmować je zarobkowo, jest właściwą drogą, tym bardziej że zwiększa się dostępność ekip budowlanych i materiałów. Już za kilka miesięcy przekonamy się, jakie ruchy były konieczne, aby wykorzystać bieżącą sytuację do poprawy własnej pozycji na rynku.

Autor: Michał Sapota, Prezes Heritage Real Estate Investment Trust.

W siedem miesięcy zapadło blisko 11 tys. wyroków sądowych w sprawach frankowych

g-crescoli-365895-unsplash
Jak wynika z danych 45 sądów okręgowych, w pierwszych siedmiu miesiącach br. zakończono w nich łącznie ponad 10,5 tys. tzw. spraw frankowych. Wydano w sumie blisko 8,3 tys. wyroków. Statystyki te nie obejmują Sądu Okręgowego w Warszawie, gdzie w okresie od stycznia do czerwca br. takich przypadków odnotowano odpowiednio niespełna 4,5 tys. oraz prawie 2,5 tys. Wiadomo też, że w tamtejszym XXVIII Wydziale Cywilnym, czyli zajmującym się ww. sporami na koniec czerwca br. było 24 orzeczników. W pozostałych wydziałach cywilnych pierwszoinstancyjnych w SO w Warszawie również orzeka się w tego typu sprawach, ale tylko w tych, które wpłynęły przed kwietniem 2021 roku. Natomiast, według stanu z 31 lipca tego roku, we wcześniej wspomnianych przeszło 40 placówkach było 540 aktywnych sędziów zajmujących się sporami frankowymi.

Spis treści:
Zbyt wolno
Wydajność sądów
Braki kadrowe
Prognozy i nadzieje

Zbyt wolno

Z danych uzyskanych z 45 sądów okręgowych (bez SO w Warszawie) wynika, że w okresie od 1 stycznia do 31 lipca br. zakończono w nich ponad 10,5 tys. spraw frankowych. Najwięcej zamknięto ich w Sądzie Okręgowym w Łodzi – 770. Kolejne wysokie wyniki padły w Katowicach – 763, w Poznaniu – 749, w Gdańsku – 691, jak również w Krakowie – 598. Na końcu zestawienia jest Zamość – 6. Wcześniej widać Krosno – 10, Sosnowiec – 11 (przy czym ten sąd działa dopiero od 1 kwietnia br.), Radom – 15, a także Tarnów – 20. Natomiast w SO w Warszawie, ale w krótszym okresie, bo od 1 stycznia do 30 czerwca 2022 roku, takich spraw zostało zakończonych 4479.

– Analizując dane, widać, że różnice są znaczące. Wpływ na to może mieć ogólna liczba spraw frankowych w danym sądzie, które zostały zarejestrowane. Ale istotą sprawy powinna być przede wszystkim organizacja pracy, a także utrwalona linia orzecznicza w danym sądzie. Możemy założyć, że w Zamościu, Radomiu czy Krośnie jeszcze ona się nie wykształciła. Sędziowie wstrzymują się z wydawaniem orzeczeń, oczekując na pojawienie się ważnego wyroku Sądu Najwyższego, który usunąłby wszelkie wątpliwości w tych sprawach – komentuje radca prawny Adrian Goska z Kancelarii SubiGo.

Jak stwierdza Arkadiusz Szcześniak, prezes Stowarzyszenia Stop Bankowemu Bezprawiu (SBB), ciągle mało jest zakończonych takich sporów, biorąc pod uwagę ponad 80 tysięcy spraw. Istotne jest, aby zwiększono obsadę w sądach. Należy także wesprzeć organizacyjnie i technicznie wydziały zajmujące się tą problematyką. Według eksperta, realnie brakuje narzędzi do zwalczania przewlekłości w postępowaniach sądowych. Ewentualne kary z tego tytułu płaci Skarb Państwa, a nie sędzia, który przez długi czas nie wykonuje żadnej czynności w danej sprawie. Z kolei adwokat Jakub Bartosiak z Kancelarii MBM Legal uważa, że czas trwania postępowania zależy od obłożenia sędziego, do którego trafia dana sprawa. Jeśli ma on w miarę wolny kalendarz, to można liczyć na szybki termin rozprawy i rozstrzygnięcie w I instancji w ciągu roku. Jednak postępowanie apelacyjne trwa jeszcze minimum 10-12 miesięcy.

– Z mojego doświadczenia wynika, że średnio ok. 18 miesięcy trwają sprawy frankowe do czasu uzyskania prawomocnego wyroku. Najszybciej takie orzeczenie zapadło po trzech miesiącach, ale była to wyjątkowa sytuacja, gdyż bank uchybił formalnej procedurze. Obecnie termin sprawy, która może trwać najdłużej, został wyznaczony na 9 marca 2025 roku. To oznacza, że rozstrzygnięcie w I instancji może zająć 4 lata – dodaje mec. Goska.

Wydajność sądów

Według danych z ponad 40 sądów okręgowych (z wyłączeniem SO w Warszawie), od 1 stycznia do 31 lipca br. zapadło w nich niespełna 8300 wyroków w sprawach frankowych. W większości tych miejsc było po co najmniej 100 takich rozstrzygnięć w analizowanym okresie. Najwięcej odnotowano ich w Katowicach – 617. Dalej na liście widzimy Gdańsk – 596, Poznań – 554, Łódź – 531, a także Szczecin – 502. Na końcu zestawienia są takie miasta, jak Sosnowiec – 0 (przy czym ten sąd działa dopiero od 1 kwietnia br.), Krosno – 1, Zamość – 2, Radom – 5 i Tarnów – 16. Natomiast w Sądzie Okręgowym w Warszawie, ale w pierwszej połowie tego roku, w ww. sprawach zapadły 2454 wyroki.

– Z punktu widzenia frankowiczów korzystne jest pojawianie się wyroków w innych miastach niż siedziby banków. Wcześniej klienci mogli kierować pozwy tylko do Sądu Okręgowego w Warszawie, we Wrocławiu i w Gdańsku – mówi ekspert Stowarzyszenia Stop Bankowemu Bezprawiu.

Z kolei Adrian Goska zwraca uwagę na sądy, które wydają najwięcej wyroków. Według eksperta, tam orzecznicy w sposób dostatecznie dobry zorganizowali sobie pracę w tego rodzaju sprawach. Ponadto wykorzystują oni procedurę cywilną, umożliwiającą przygotowanie do rozprawy na posiedzeniach niejawnych. Dochodzi więc np. do rozstrzygania o wnioskach dowodowych czy też ich realizacji poprzez składanie zeznań na piśmie przez świadków czy strony.

Braki kadrowe

Według stanu z 31 lipca tego roku, w 45 sądach okręgowych (z wyłączeniem SO w Warszawie) było 540 aktywnych sędziów zajmujących się sprawami frankowymi. Najwięcej orzekało ich w SO w Poznaniu – 40. Dalej w tym zestawieniu widać Łódź – 33, a także Gdańsk – 27. Sąd Okręgowy Warszawa Praga w Warszawie oraz SO we Wrocławiu są następne w rankingu – po 25. Na końcu listy mamy Sosnowiec (przy czym SO działa od 1 kwietnia br.) – 4, jak również Tarnów, Słupsk i Sieradz – po 5. Natomiast w SO w Warszawie, według stanu z 30 czerwca, było 24 sędziów orzekających w XXVIII Wydziale Cywilnym. Ponadto w pozostałych wydziałach cywilnych pierwszoinstancyjnych SO w Warszawie sędziowie również orzekają w sprawach frankowych. Dotyczy to sporów, które wpłynęły przed kwietniem 2021 roku, tj. przed utworzeniem ww. wydziału.

– Liczba sędziów jest skorelowana z wielkością ośrodka i samego sądu. Orzecznicy tzw. wydziału frankowego w SO w Warszawie zajmują się tylko tymi sporami. Natomiast ci, którzy pracują w innych wydziałach lub sądach, rozpoznają także pozostałe sprawy cywilne. Zbyt mała liczba sędziów na pewno wpływa na czas postępowania. Warto przypomnieć, że na koniec 2020 r. w całym kraju było aż ok. 1000 wakatów na stanowiskach sędziowskich – zauważa mec. Jakub Bartosiak.

W opinii radcy prawnego Adriana Goski, najlepszym rozwiązaniem byłoby zwiększenie obsady w sądach okręgowych. Ewentualnie należy utworzyć kolejne w Polsce wydziały frankowe, np. w Gdańsku i we Wrocławiu, celem usprawnienia wydawania orzeczeń. Konieczne jest również znaczące zwiększenie obsady sędziów w XXVIII Wydziale Cywilnym SO w Warszawie. Jednak mimo obecnych ograniczeń, zdaniem eksperta, w najbliższych miesiącach wyroki powinny zapadać szybciej. Przede wszystkim ze względu na utrwaloną linię orzeczniczą. Ponadto sądy skutecznie ograniczają próby opóźnienia procesu przez banki. Ale bez znaczącego zwiększenia liczby sędziów oraz przy dalszym wzroście wpływu pozwów wydłuży się czas oczekiwania na pierwszą rozprawę.

– W wielu wydziałach liczba spraw przypadających na jednego sędziego jest za duża. Konieczne jest wzmocnienie wybranych wydziałów cywilnych, ale także mobilizowanie tych sędziów, którzy prowadzą postępowania po kilka lat bez wydania wyroku. Nowych orzekających jest ciągle za mało. Nie ułatwia tej sprawy spór o sposób mianowania sędziów. Te problemy należy rozwiązać w pierwszej kolejności, tak aby nikt nie mógł kwestionować wyroku, a następnie – zwiększyć liczbę sędziów – analizuje Arkadiusz Szcześniak.

Prognozy i nadzieje

Mecenas Bartosiak przewiduje dalszy wzrost liczby sporów frankowych. Jeśli sędziowie nie zdecydują się na wydawanie wyroków bez przeprowadzania rozpraw, jedynie na podstawie dokumentów, to czas postępowań nie ulegnie skróceniu. Ekspert z MBM Legal podkreśla, że w sprawach frankowych nie ma sporu o fakty, lecz o zgodność z prawem treści umów kredytowych.

– Obecnie wydłużają się terminy w wielu wydziałach. Może to wynikać także z oczekiwania części sędziów na wyrok w sprawie wynagrodzenia za korzystanie z kapitału. Rozprawa w TSUE odbędzie się 12 października. Mamy nadzieję, że niedługo potem zapadnie wyrok i ta kwestia zostanie definitywnie wyjaśniona – zaznacza prezes Stowarzyszenia SBB.

Jak podsumowuje adwokat Jakub Bartosiak, nadal najwięcej spraw będzie trafiało do Sądu Okręgowego w Warszawie, gdzie są najbardziej doświadczeni sędziowie. Jeśli utrwali się korzystne dla kredytobiorców orzecznictwo pozostałych sądów, to za rok czy za dwa lata wzrośnie liczb kierowanych do nich spraw. Jeżeli jednak sędziowie w całej Polsce nie zdecydują się na wydawanie wyroków bez prowadzenia rozpraw, jedynie na podstawie analiz dokumentów, to czas postępowań nie ulegnie skróceniu.

materiał prasowy

Polskie MŚP obawiają się kryzysu, który się zbliża

rodak

Bibby MSP Index, diagnozujący nastroje polskich przedsiębiorców, spadł w październiku do 42,6 pkt, aż o 9,2 pkt w stosunku do wiosennej fali badania. Większość małych i średnich jest przekonana, że kondycja ich biznesów słabnie i dalej będzie się pogarszać. Oznak kryzysu nie widać jedynie w sektorze budowlanym. Sub-index budowlanki co prawda jest niższy niż wiosną, ale nadal utrzymuje się powyżej 50 pkt. Ostro hamuje natomiast przemysł, handel, usługi i firmy sklasyfikowane jako działalność pozostała. Aktualny poziom Bibby MSP Index jest drugim najniższym od 10 lat, gorzej było tylko na początku pandemii, w marcu 2020 r.

Spis treści:
Spadki w sektorze produkcyjnym
Trudniej w handlu i usługach
Zaskakujący wynik budowlanki
Faktoringowe recepty na kryzys

Koniunktura w sektorze małych i średnich firm słabnie w szybkim tempie i nic nie wskazuje na powrót optymizmu w najbliższych miesiącach. Przedsiębiorcy dostrzegają za to coraz więcej trudności w codziennym biznesie – spadają zamówienia, słabnie sprzedaż, brakuje surowców czy komponentów.

– Nie jest to dobry prognostyk. Niestety, wojna w Ukrainie, ponowne zakłócenia w łańcuchach dostaw, wysokie ceny surowców, energii i paliw, inflacja, wyższe stopy procentowe i słabnący złoty już odbijają się na firmach. Znacząco w górę idą koszty działalności, a firmy szukają ratunku w cięciu inwestycji i zmniejszaniu zatrudnienia. Widać więc, że będziemy mieli do czynienia ze znacznym spowolnieniem gospodarczym, co zapewne będzie widoczne w danych o PKB za drugie półrocze

– mówi Tomasz Rodak, dyrektor sprzedaży Bibby Financial Services, firmy, która już od 11 lat bada nastroje polskich przedsiębiorców, ich sytuację płatniczą oraz oczekiwania i plany biznesowe.

Spadki w sektorze produkcyjnym

W najnowszym badaniu Bibby MSP Index uwagę zwraca przede wszystkim ogromny spadek indeksu producentów. W ciągu zaledwie kilku miesięcy (od ostatniego, wiosennego pomiaru) zmniejszył się aż o 18 pkt – do 40,5 pkt. Wiosną tego roku przedsiębiorcy z sektora produkcji byli optymistami, widzieli na rynku duży popyt po okresie pandemii i nawet wojna w Ukrainie nie studziła ich rozwojowego zapału. Teraz zakładają, niestety, spadki sprzedaży, mniej inwestycji oraz redukcję zatrudnienia.
Złą kondycję sektora przemysłowego pokazują też inne badania. Gwałtowny spadek produkcji i nowych zamówień oraz rosnące tempo redukcji miejsc pracy potwierdza m.in. wskaźnik S&P Global PMI dla polskiego sektora przemysłowego. We wrześniu wyniósł on 43 pkt i już piąty miesiąc utrzymywał się poniżej neutralnego progu 50 pkt.

Trudniej w handlu i usługach

Wśród badanych na zlecenie Bibby Financial Services przedsiębiorców największą zapaść nastrojów widać jednak wśród firm sklasyfikowanych jako działalność pozostała, czyli przede wszystkim niszowa lub rozproszona na kilka różnych aktywności. Nawet w czasie pandemii – i tuż po niej – wskaźnik nigdy nie był tak niski. Wynik na poziomie 31,9 pkt pokazuje pogorszenie dla większości badanych obszarów (redukcja zatrudnienia, inwestycje, sprzedaż, zamówienia) za wyjątkiem poziomu zadłużenia, który jest niższy niż w kwietniu br.
Trudna sytuacja jest też w handlu, którego sub-index pokazał tylko 42,7 pkt. Największy spadek dotyczy prognoz sprzedaży, co pokazuje, że w nadchodzących miesiącach wyzwaniem dla tych firm będzie malejący popyt konsumencki, spowodowany szybko rosnącymi cenami i drożejącymi kredytami gotówkowymi.
Podobnie jest w przypadku firm usługowych, dla których sub-index spadł do 43,7 pkt. Spadek nie był wielki, ale trend spadkowy widoczny jest już od ubiegłego roku. Usługodawcy prognozują teraz większy poziom zadłużenia, słabszą płynność i niższe zatrudnienie. Jedynie prognozy dotyczące inwestycji są nieco lepsze, choć do zeszłorocznego poziomu daleko.

Zaskakujący wynik budowlanki

Oznak kryzysu, natomiast, jeszcze nie widać w budownictwie. Branża – jako jedyna – notuje wynik powyżej 50 pkt – 51,7 pkt. Jest to jednak spadek w stosunku do wiosny tego roku o 3,2 pkt., a niewysokie spadki dotyczą wszystkich obszarów tego sektora. Niemniej, inwestycje, zatrudnienie i przede wszystkim sprzedaż – według prognoz badanych firm – pozostają w miarę niezagrożone.
Nastroje lepsze niż w pierwszym kwartale tego roku panują za to w małym i średnim transporcie. Nadal jest to jednak wynik poniżej 50 pkt (42,9 pkt), a więc sytuacja w branży nie jest stabilna. Widać to zwłaszcza w porównaniu do badania sprzed roku. Chociaż – przykładowo – prognozy inwestycji są lepsze niż w kwietniu, to w skali roku odczyt jest już znacznie słabszy. Podobnie jest z płynnością. Wprawdzie sub-index jest lepszy niż w kwietniu, ale r/r widać, że z płynnością jest coraz trudniej. Trend spadkowy widoczny jest również w zatrudnieniu.

Faktoringowe recepty na kryzys

Wraz z rosnącą inflacją przedsiębiorcy mierzą się ze spadkiem wpływów oraz wzrostem kosztów (energii, surowców, pracy, itp.), co uderza w ich płynność finansową. Sytuacja nie sprzyja braniu kredytów ze względu na wysokie stopy i bankowe ograniczenia. Przedsiębiorcy ratują się więc cięciem inwestycji i zatrudnienia.

– Tymczasem skutecznym narzędziem, które może usprawnić cash flow w firmie jest faktoring. To proste rozwiązanie, polegające na finansowaniu przez firmę faktoringową należności przysługujących przedsiębiorcy z tytułu sprzedaży produktów czy usług. Dzięki temu firma nie musi czekać na pieniądze z wystawionych faktur o długim terminie płatności, tylko otrzymuje je od razu od faktora. Pozwala to poprawić płynność finansową i zdobyć środki na bieżące funkcjonowanie, a nawet tak potrzebne inwestycje. Wielu naszych klientów korzysta z faktoringu zarówno wtedy, kiedy rośnie sprzedaż i trzeba przyspieszyć obrót gotówki w firmie, jak i wtedy, gdy zwyczajnie brakuje środków na codzienne funkcjonowanie 

– wyjaśnia Tomasz Rodak z Bibby Financial Services.

Faktoring występuje w kilku wariantach, dzięki czemu można dopasować finansowanie do bieżącej sytuacji. Przy faktoringu pełnym, faktor przejmie ryzyko niewypłacalności kontrahenta, co jest szczególnie potrzebne w nowych relacjach handlowych, czy w eksporcie. Faktoring odwrócony przyda się z kolei przy finansowaniu zakupu niezbędnych produktów, surowców czy usług. Zwłaszcza, gdy dostęp do nich jest ograniczony, ceny szybko się zmieniają, a dostawcy wymagają natychmiastowych płatności. Faktor zajmie się też natychmiastową windykacją nieściągalnych należności oraz pomoże w weryfikacji nowych kontrahentów. Z kolei faktoring masowy pozwala na automatyczne finansowanie tysięcy faktur wystawianych przez setki odbiorców, również często rotujących.

Źródło: Bibby Financial Services.

Nieruchomości inwestycyjne w segmencie biurowym: indeksacja stawek czynszowych może sięgnąć nawet 9%

Modern,Office,Interior,,3d,Rendering,Concept,Design

Wysoka inflacja, jako jeden z czynników będzie miała ogromny wpływ na budżetowanie kosztów związanych z najmem powierzchni biurowej przez najemców w najbliższym czasie.

Pierwszy i drugi kwartał 2023 roku będą dla rynku biurowego decydujące – indeksacja stawek czynszowych może sięgnąć nawet 9%. Dodatkowo, pewny jest wzrost kosztów eksploatacji za sprawą aktualizacji stawek za media oraz uwzględniona zostanie nowa stawka płacy minimalnej. Dużym wyzwaniem jest też niestabilny kurs euro. A w większości przypadków czynsz przeliczany jest z EUR na PLN.
Biorąc pod uwagę powyższe, w niektórych budynkach, jak przewiduje Avison Young, stawki kosztów eksploatacyjnych mogą wzrosnąć nawet o więcej niż 50 proc.

W Warszawie rozpiętość cen wynajmu powierzchni biurowych nigdy nie była tak duża. W budynkach oferujących najwyższy standard, zlokalizowanych w ścisłym centrum (CBD) bazowe stawki czynszu są dwukrotnie wyższe niż w biurowcach usytuowanych w większej odległości od centrum. W przypadku najbardziej prestiżowych powierzchni w budynkach w centrum, stawki czynszu bazowego dochodzą do 28 EUR/mkw./m-c., a na Służewcu, w najpopularniejszym niegdyś, warszawskim zagłębiu biznesowym oscylują w przedziale od 13,0 do 15,0 EUR/mkw./m-c.

Oczekiwana aktualizacja cen najmu będzie miała niemały wpływ na planowanie wydatków, które wiążą się z prowadzeniem biznesu. Według Avison Young, to może sprawić, że część firm zweryfikuje budżet i zwróci się ku tańszym lokalizacjom.

Ceny będą znacznie wyższe, a do tego na rynku biurowym pojawi się luka podażowa. W Warszawie najmocniej odczuwalna będzie między 2023 a 2024 rokiem. Ostatni okres wstrząsów i zmian ograniczył bowiem napływ nowych inwestycji. Na warszawskim rynku w budowie na koniec III kw. 2022 pozostawało zaledwie 160 tys. mkw. powierzchni, podczas gdy w 2019 roku w realizacji było ponad 800 tys. mkw. biur. W 2023 roku, według szacunków Avison Young, zasoby Warszawy zwiększą się tylko o ok. 65 tys. mkw. powierzchni. Niektóre z ciekawszych projektów, które przygotowują się do budowy, to Drucianka Campus, The Form, The Vibe, wieżowce Portu Praskiego, „nowy” Atrium International, Towarowa 22.

Popyt na warszawskie biura utrzymuje się z kolei na rekordowo wysokim poziomie. W 2021 roku wynajęte zostało prawie 650 tys. mkw. powierzchni. Tak duże zapotrzebowanie sprawiło, że w początkach tego roku wchłonięta została dostępna na rynku powierzchnia w nowych biurowcach. Teraz biura w stolicy cieszą się jeszcze większym powodzeniem. Od stycznia do końca września br. wynajęte zostało już przeszło 600 tys. mkw. Popyt zaczyna przewyższać podaż, a to wpływa na oczekiwania czynszowe ze strony wynajmujących.

Już teraz, jak wskazuje Avison Young, niewystarczająca ilość dużych modułów biurowych w budynkach klasy A zlokalizowanych centralnie, zmusza najemców do przedłużania umów najmu. Ponadto, niewielka, nowa podaż w nadchodzących miesiącach skłania firmy do podejmowania działań w celu zabezpieczenia powierzchni na przyszłość. Najemcy, którzy decydują się na relokację często podpisują umowy na dłuższy okres, nawet 7 lat, co pozwala im zredukować nakłady finansowe ponoszone na aranżację nowej przestrzeni do pracy.

Duży popyt na powierzchnię, wygenerowany powrotem pracowników do biur oraz wzrost stawek czynszowych i opłat operacyjnych, który wpływa na obniżenie stóp kapitalizacji nieruchomości, motywuje inwestorów do zawierania transakcji w tym sektorze. Na koniec września 2022 roku całkowity biurowy wolumen inwestycyjny w Polsce osiągnął prawie 1,8 mld euro, przebijając tym samym całoroczny wynik sektora z 2021 roku. Sektor biurowy miał największy udział w puli wszystkich transakcji inwestycyjnych zawartych w tym czasie w Polsce, który przekroczył 40 proc. Spośród 21 transakcji biurowych odnotowanych w okresie I-III kw. 2022 roku 15 dotyczyło regionalnych rynków biurowych. Avison Young miał w tym wyniku swój udział – zespół doradztwa inwestycyjnego sfinalizował transakcję sprzedaży najbardziej rozpoznawalnego, wrocławskiego biurowca – Sky Tower.

Tak duży wolumen został osiągnięty jednak głównie dzięki dwóm spektakularnym warszawskim transakcjom. Poza największą historycznie transakcją pojedynczym aktywem biurowym – pozyskaniem The Warsaw Hub przez Google za 583 mln euro – warszawski rynek odnotował również czwartą największą historycznie transakcję pojedynczym aktywem biurowym – Generation Park Y, zlokalizowany przy rondzie Daszyńskiego, który został kupiony przez Hansa Invest za ponad 285 mln euro.

Główni inwestorzy instytucjonalni, jak wskazuje Avison Young, zawęzili jednak swoje kryteria inwestycyjne ze względu na wysokie koszty finansowania oraz konieczność uwzględniania aspektów ESG. Wzrost kosztów budowy w ciągu ostatnich lat, a także ciągły wzrost czynszów zapewnił ogromną przewagę konkurencyjną i lepsze zwroty właścicielom istniejących obiektów w stosunku do tych nowopowstających.

Źródło: Avison Young.

Rejestracje i upadłości przedsiębiorstw w III kwartale 2022 roku wg GUS

okulary
Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował informację nt rejestracji i upadłości przedsiębiorstw w III kwartale 2022 roku.

Jak czytamy w raporcie Głównego Urzędu Statystycznego, w III kwartale 2022 roku odnotowano 93 970 rejestracji przedsiębiorstw. Jest to wynik o 10,3% wyższy, niż w analogicznym okresie ub. roku. Ponadto odnotowano 69 upadłości, co stanowi wynik o 12,7% mniejszy niż w III kwartale 2021 roku.
Informacja została opublikowana na oficjalnej stronnie GUS.

SAVILLS: Właściciele nieruchomości muszą dążyć do poprawy efektywności energetycznej nieruchomości w odpowiedzi na rosnące ceny energii

Savills Energy_Advisory_K.Chwalbińska-Kusek_M.Bryszewski_J.Jędrys
Zgodnie z prognozami firmy doradczej Savills, rosnące ceny energii będą stanowić jedno z największych wyzwań dla właścicieli, zarządców i najemców nieruchomości komercyjnych w 2023 roku. Eksperci firmy identyfikują sposoby na zmniejszenie zapotrzebowania na energię elektryczną w budynkach, które mogą obniżyć jej zużycie nawet o 14% w skali roku.

Obecna sytuacja geopolityczna zdestabilizowała rynek energii. Rosnące ceny prądu dotykają m.in. nieruchomości. Istniejące budynki odpowiadają za blisko 55% zużycia całej energii elektrycznej przez sektor budowlany na świecie. Są również odpowiedzialne za ponad 35% emisji gazów cieplarnianych do atmosfery, a blisko 75% z funkcjonujących w Unii Europejskiej obiektów nie spełnia wymogów efektywności energetycznej.

Kryzys energetyczny w Europie spowodował ryzyko ograniczenia dostaw prądu. Narażone są na to także budynki biurowe, handlowe i magazynowe. Nawet, jeśli tej zimy nie dojdzie do tzw. blackout’u, to drastyczny wzrost kosztów będzie odczuwalny zarówno dla właścicieli jak i najemców. Obecna sytuacja rynkowa, ale również nowe wymagania regulacyjne związane z raportowaniem działań w obszarach ESG przez firmy wymagają podjęcia natychmiastowych działań związanych z zarządzaniem energią oraz poprawą efektywności energetycznej w budynkach komercyjnych” – mówi Katarzyna Chwalbińska-Kusek, dyrektorka ds. ESG i zrównoważonego rozwoju, Savills.

Jak wynika z opracowanego przez Savills poradnika dotyczącego efektywności energetycznej w nieruchomościach komercyjnych, zarządzanie energią obejmuje strategie mające na celu zmniejszenie ilości energii wykorzystywanej przez budynki, zmniejszenie zanieczyszczenia powietrza oraz dekarbonizację nieruchomości. Efektywność energetyczna to trwałe zmniejszenie zapotrzebowania na energię, m.in. poprzez instalację nowoczesnych urządzeń zapewniających większą wydajność, takich jak oświetlenie typu LED wyposażone w sieć czujników czy optymalizację pracy najbardziej energochłonnych instalacji, takich jak wentylacja i klimatyzacja (HVAC). Działania te wpływają również na jakość środowiska wewnętrznego, czyli na to, czy budynki są przyjazne dla użytkowników i pozytywnie wpływają na ich zdrowie, a tym samym na ich produktywność.

Jednym z najważniejszych kroków na drodze do zwiększenia efektywności energetycznej i zarządzania zużyciem energii w budynku jest przeprowadzenie audytu energetycznego. Nowoczesne instalacje w budynkach dostarczają obszernych danych, jednak niezbędna jest ich właściwa interpretacja, która pozwoli na implementację rozwiązań mogących uczynić budynek bardziej zrównoważonym i tańszym w eksploatacji” – komentuje Jakub Jędrys, dyrektor działu doradztwa budowlanego i projektowego, Savills.

Nie tylko właściciele nieruchomości, ale również ich najemcy i użytkownicy mogą podejmować działania redukujące zużycie energii i ślad węglowy. Jak podaje Savills, w przypadku dużych budynków biurowych, najemcy odpowiadają za nawet 60% pochłanianej energii. Wspieranie proekologicznych nawyków i edukacja osób korzystających na co dzień z nieruchomości, to zadanie m.in. dla zarządców nieruchomości.

Rosnące ceny energii sprawiły, że nie ma już chyba nikogo kto nie traktowałby kwestii poprawy efektywności energetycznej swoich obiektów jako absolutnego priorytetu na najbliższe miesiące. Prognozujemy, że coraz więcej inwestorów będzie podejmować w tym zakresie zdecydowane kroki. By wspierać w tym naszych klientów opracowaliśmy bezpłatny poradnik skierowany zarówno do właścicieli jak i najemców nieruchomości komercyjnych. Nasza wiedza, w połączeniu z wiedzą naszych partnerów wyspecjalizowanych w kontraktowaniu energii, sprawiają, że jesteśmy w stanie dostarczyć kompleksową usługę optymalizującą koszty zakupu i zużycia energii oraz zapewniającą zgodność z aspektami ESG” – komentuje Michał Bryszewski, dyrektor działu zarządzania nieruchomościami, Savills.

Źródło: Savills.

Rynek inwestycji w nieruchomości komercyjne wciąż na fali

Mateusz Skubiszewski, BNP Paribas Real Estate Poland

W sumie w trzecim kwartale inwestorzy na nieruchomości komercyjne nad Wisłą wydali nieco ponad 1,4 mld Euro. Najwięcej na projekty logistyczne, magazynowe oraz przemysłowe. Sporą aktywność pokazali gracze ze Stanów Zjednoczonych. Autorzy cyklicznego raportu z BNP Paribas Real Estate Poland zaznaczają, że rynek jest już w fazie dekompresji stóp kapitałowych.

Po trzech kwartałach roku transakcje na rynku inwestycyjnym wyniosły łącznie ponad 4,25 mld Euro. Na wypracowany rezultat duży wpływ miały czynniki związane m.in.: z obawami o rozwój sytuacji geopolitycznej, dalsze skutki porozrywanych łańcuchów dostaw i tempo powrotu do nowej normalności, a także wpływ hamującej gospodarki, rosnąca inflacja, kryzys energetyczny i rosnące koszty finansowania. Eksperci BNP Paribas Real Estate Poland podkreślają, że nieruchomości w Polsce wciąż przyciągają kapitał, a kwota wydana na nieruchomości na koniec roku powinna przebić pułap 5 mld Euro.

Ostatnie miesiące przyniosły spore zmiany na rynku inwestycyjnym. Widać już nowe strategie na nowe, trudne czasy. Pozytywnym sygnałem na przyszłość w sektorze handlowym jest to, że na stole znów pojawiają się transakcje obejmujące większe obiekty handlowe. W niedalekiej przyszłości spodziewamy się sprzedaży centrum Matarnia w Gdańsku czy Parku Andrychów.

mówi Mateusz Skubiszewski, Dyrektor Działu Rynków Kapitałowych, BNP Paribas Real Estate Poland.

W trzecim kwartale sfinalizowały się transakcje w sektorze PRS. Marvipol Development wybudował i zawarł umowę przeniesienia własności z jednym z wiodących operatorów nieruchomości na wynajem, funduszem Heimstaden. Za sprzedaż 138 mieszkań w inwestycji Unique Tower deweloper zarobi blisko 19 mln Euro netto. Z kolei we Wrocławiu Grupa Atrium kupiła apartamentowiec Studio Plac Dominikański. W siedmiopiętrowym budynku jest 138 wykończonych jedno- i dwupokojowych mieszkań, których metraż waha się od 15 do 47 mkw. Zgodnie z założeniami nowego właściciela, w pierwszej kolejności będą w nich mieszkać młode osoby, które we Wrocławiu pracują na krótkoterminowych i średnioterminowych kontraktach.
Autorzy raportu zaznaczają, że od lipca do końca września najwięcej wydali inwestorzy ze Stanów Zjednoczonych (46% wartości transakcji) czy Niemiec (20%). Trudno dziś jednak oceniać, czy wzmożona aktywność graczy z rynków zachodnich jest trwałym trendem, ponieważ część podpisanych przez nich umów została zawarta w ubiegłym roku,  a część dotyczyła dużych transakcji portfelowych, które miały znaczący wpływ na całkowity wolumen.

Trwająca niepewność, podyktowana już nie tylko sytuacją geopolityczną, ale też pogłębiającym się kryzysem gospodarczym, przekłada się na wydłużenie procesów decyzyjnych i ograniczoną aktywność kapitałów. Część inwestorów, głównie z Europy Zachodniej, nadal pracuje w trybie “wait and see”. Pozytywne jest to, że widać większą aktywność inwestorów z naszego regionu oraz Skandynawii, którzy od początku tego roku przynieśli 18% kapitału ulokowanego w tym czasie w polskich nieruchomościach. Niewątpliwie wynika to z faktu, że na konflikt w Europie Wschodniej mogą patrzeć z nieco innej perspektywy.

mówi Marta Gorońska-Wiercioch, Associate Director z Działu Rynków Kapitałowych, BNP Paribas Real Estate Poland.

 Zgodnie z oczekiwaniami, w trzecim kwartale rozpoczął się proces weryfikacji cen sprzedaży, choć nie we wszystkich sektorach jest widoczny tak dobrze jak w magazynach. Szacuje się, że dziś najlepsze pojedyncze obiekty z sektora logistyczno-przemysłowego w okolicach Warszawy będą wyceniane na poziomie 4,75%, podczas gdy te w regionach w okolicy 5,15%. Stopy kapitalizacji dla najlepszych parków handlowych również uległy dekompresji o 25 pp. Ponadto, eksperci BNP Paribas Real Estate Poland zwracają uwagę, że ciężko określić poziom zmian stóp dla najlepszych biurowców czy centrów handlowych, gdyż transakcje obejmujące tego typu aktywa nie miały miejsca w ostatnim kwartale. Z kolei wycena stóp dla transakcji z końcówki ubiegłego roku, z uwagi na znaczący wpływ czynników trudnych do przewidzenia kilka-kilkanaście miesięcy temu, nie może być brana dziś jako dobra referencja.

Źródło: BNP Paribas Real Estate Poland.

Czy można uniknąć wzrostów cen za prąd?

DeathtoStock_Wired3

Tegoroczna jesień i zima będą trudne dla portfeli Polaków. Inflacja wynosi już 17,2% i jest najwyższa od 25 lat[1]. Ponad 84 proc. Polaków poważnie obawia się wzrostu cen prądu, ogrzewania i ciepłej wody[2]. I te obawy są słuszne, ponieważ ceny nośników energii, takich jak węgiel, ropa czy gaz poszybowały w górę o 44,2%![3]. Drastyczny wzrost rachunków sprawia, że duży odsetek konsumentów może zapomnieć o oszczędzaniu na tzw. czarną godzinę, a wyzwaniem będzie terminowe pokrycie wszystkich wydatków bez sięgania po dodatkowy zastrzyk gotówki. Część rachunków możemy jednak obniżyć, dzięki kilku prostym lifehackom. Eksperci Związku Firm Pośrednictwa Finansowego (ZFPF) wyjaśniają, co pływa na cenę energii elektrycznej i czym można tłumaczyć jej wzrosty, z którymi mamy do czynienia od jakiegoś czasu. Ponadto podpowiadają jak oinflacjaszczędzać prąd, dzięki czemu będziemy płacić mniej.

Spis treści:
Astronomiczne ceny prądu – skąd się biorą?
Zamrożenie cen energii. Dla kogo?
Jak oszczędzać na energii elektrycznej?
1. Policzmy swój własny „elektryczny ślad”
2. Liczmy na licznikach…
3. Weźmy pod lupę naszego sprzedawcę
4. Wymiana żarówek

Astronomiczne ceny prądu – skąd się biorą?

Odpowiedzią na to pytanie jest zmniejszona podaż paliw kopalnych, czego efektem może być niemożność zrealizowania przez części Polaków podstawowych potrzeb w zakresie komfortu grzewczego. W dodatku wojna w Ukrainie powoduje niepewność polityczną i spekulacje na rynkach surowców. Te dwa czynniki sprawiają, że nadchodząca końcówka roku będzie dla wielu bardzo trudnym okresem z uwagi na drastycznie rosnące ceny energii.

Co dokładnie wpływa na jej cenę? Wiedza ta nie jest powszechna. Warto wiedzieć, że energią elektryczną tak jak innymi „dobrami” się handluje. Odbywa się to na Towarowej Giełdzie Energii, a w transakcjach uczestniczą wytwórcy, dystrybutorzy i sprzedawcy. – Bieżąca cena energii jest zależna od tzw. ceny końcowej, czyli najdroższej będącej w obiegu giełdowym jednostki energii. Na to, jak kształtuje się cena energii wpływa skala popytu. Ujmując tę kwestię wprost – im więcej potrzebujemy prądu, tym będzie on droższa – zaznacza Wioletta Kotlarek, ekspert ZFPF, Lendi. Drugim czynnikiem, który wpływa na cenę końcową jest podaż energii z najtańszych źródeł, czyli tych odnawialnych (OZE). Trzeba pamiętać, że są one zależne od warunków atmosferycznych. Gdy te nie są nieodpowiednie produkcja spada i prąd trzeba pozyskać z droższych źródeł jak np. elektrownie węglowe. A przecież cena węgla wzrosła w ostatnim czasie nawet 3-krotnie. Dodatkowo, na wysoką cenę prądu pozyskiwanego z elektrowni węglowych wpływają także koszty zakupu praw do emisji dwutlenku węgla w systemie EU. – W skrócie, gdy zimą potrzebujemy więcej energii, bo szybciej zapada zmrok i jest zimno, to najprawdopodobniej energia będzie dostarczana do naszego mieszkania z elektrowni węglowej (z węgla kamiennego lub brunatnego), czyli tych droższych. To dlatego najbliższy sezon zimowy będzie tak wymagający. Nie dość, że drożeje surowiec do ogrzewania domu, to też drożeje produkowany z niego prąd – dodaje Wioletta Kotlarek, ekspert ZFPF, Lendi.

Jeszcze do 2019 r. cena za kWh wahała się nieznacznie. Cykl podwyżek zaczął się natomiast w 2021 r. wskutek pandemii i zwiększonego zapotrzebowania na prąd w tym okresie. To było przyczyną wzrostu cen na 2022 r. Niestety, trend umacnia się, zamiast odwracać. Od czasu inwazji Rosji na Ukrainę (luty 2022 r.), mamy do czynienia ze skokowymi wzrostami cen. W porównaniu z listopadem ubiegłego roku, hurtowa cena za MWh wzrosła blisko czterokrotnie!

Zamrożenie cen energii. Dla kogo?

W tej chwili bardzo trudno jest oszacować, ile rzeczywiście wyniosą podwyżki rachunków za energię dla gospodarstw domowych. Niektórzy ekonomiści prognozują wzrost nawet o 300 proc. W porównaniu do przedsiębiorców, odbiorcy indywidualni i tak ucierpią na tym najmniej, dzięki zamrożeniu cen. Chodzi o rządowy projekt tzw. tarczy solidarnościowej ogłoszony 26 września. Zakłada on zamrożenie cen energii elektrycznej na poziomie z 2022 r.

– Wsparcie ma jednak pewne ograniczenia. Ceny będą zamrożone, ale tylko do poziomu zużycia 2 tys. kWh rocznie lub 2,6 tys. kWh w przypadku konsumentów borykających się z niepełnosprawnościami oraz 3 tys. kWh dla dużych rodzin i rolników. Każda kolejna przekroczona kWh będzie policzona według nowych stawek z 2023 r. Jakie one będą? Tego na razie nie wiadomo, choć analitycy wskazują nawet na możliwość 3-krotnego wzrostu, a więc rachunek może być bardzo wysoki. Dlaczego w tym przypadku mówimy o ograniczeniach tego pomysłu? Według danych GUS-u[4], średnio gospodarstwo domowe zużywa blisko 2 000 kWh prądu rocznie. W miastach zużycie było niższe, na poziomie 1,74 tys. kWh, a na obszarach wiejskich wyższe – 2,45 tys. kWh. To są wartości średnie, a praktyczne zużycie w wielu przypadkach może być zdecydowanie większe, ponieważ nie należy również wykluczyć, że w przypadku czasowego braku dostępu do innych źródeł energii (np. węgla) może być to dodatkowe i czasami jedyne źródło ocieplania gospodarstwa domowego poprzez różnego rodzaju grzejniki elektryczne.  – tłumaczy Paweł Kuczyński, ekspert ZFPF, Notus Finanse.

Dodatkowo, przez najbliższe tygodnie konsumenci będą jeszcze odczuwać pewną ulgę w związku z wprowadzoną przez rząd Tarczą Antyinflacyjną, która obowiązuje do końca 2022 r. Chodzi o obniżenie stawki podatku VAT z 23 na 5 proc. na dostawy prądu, a także zwolnienie gospodarstw domowych z akcyzy na energię elektryczną.

Jak oszczędzać na energii elektrycznej?

W świetle wieszczonych podwyżek rachunków na prąd, rządowe ulgi mogą nie wystarczyć, dlatego warto wdrożyć odpowiednie rozwiązania i nawyki, dzięki którym będziemy płacić mniej.

1. Policzmy swój własny „elektryczny ślad”

Zacznijmy od tego, żeby policzyć, które z naszych domowych sprzętów zużywają najwięcej energii. Zazwyczaj jest to kuchenka/płyta elektryczna (może zużywać nawet 1,2 tys. kWh rocznie!) czy bojler na ciepłą wodę. Dopiero na kolejnych miejscach znajduje się lodówka, czajnik elektryczny, oświetlenie czy inne drobne sprzęty. Każdy sprzęt ma swoją tabliczkę znamionową, według której możemy określić roczne zużycie. – Równanie jest proste: Koszt (zł) = moc (kW) x liczba godzin pracy x taryfa dostawcy za 1 kilowatogodzinę (kWh). Warto zrobić tabelkę, w której zapiszemy wszystkie dane, czyli zużycia. Pozwoli nam to ocenić, co pobiera najwięcej prądu. Może okazać się, że wymiana żarówek w domu na energooszczędne, wymiana czajnika elektrycznego czy też wyrobienie w sobie nawyku odłączania ładowarki z gniazdka, kiedy telefon jest już w pełni naładowany, da realne oszczędności w skali roku – podpowiada Paweł Kuczyński, ekspert ZFPF, Notus Finanse.

2. Liczmy na licznikach…

Systematyczne sprawdzanie, ile energii zużyliśmy i zapisywanie tych odczytów, pozwoli nam na kontrolę sytuacji. Nie tylko będziemy dokładnie wiedzieć, co znajduje się na rachunku, ale też będziemy umieli określić, czy nie powinniśmy wdrożyć dodatkowych oszczędności. Każde, nawet małe działanie ma znaczenie w tym przypadku. Przykład – dobieranie rozmiaru palnika na kuchence do rozmiaru garnka,
w którym gotujemy i przykrywanie ich pokrywkami podczas gotowania zmniejsza pobór energii płyty indukcyjnej o… 1/3!

3. Weźmy pod lupę naszego sprzedawcę

Chociaż nie możemy zmienić operatora/dostawcy, który w naszym obszarze dostarcza prąd, to możemy zmienić jego sprzedawcę, o czym nie każdy wie. Taka zmiana może pomóc zaoszczędzić nawet kilkaset złotych rocznie, ponieważ stawki taryfowe różnią się znacznie. Dodatkowo, możemy trafić na promocję. Dlatego warto dokładnie poszukać informacji, jak zmienić sprzedawcę prądu, przeprowadzić zestawienie cen i porównać, czy zmiana nam się nie opłaci.

4. Wymiana żarówek

Wymiana starych żarówek, na nowe LED-owe czy inne energooszczędne może przynieść nawet kilkaset złotych rocznie oszczędności w skali roku. – Jeśli założymy, że nowoczesna żarówka LED-owa 3,5W odpowiada halogenowej żarówce 50W i świeci się średnio przez 5 godzin każdego dnia w roku, to łatwo policzyć, że nawet przy średniej stawce za prąd obowiązującej w 2022 r. (0,77 zł/kWh), różnica w koszcie rocznym jest ogromna! Halogen rocznie kosztuje 70,20 zł a LED 4,91 zł. To prawie 14 razy mniej. Wystarczy wymienić 10 takich żarówek, aby oszczędzić 650 zł – wylicza Wioletta Kotlarek, ekspertka ZFPF, Lendi.

 

[1] Dane: GUS, wrzesień 2022.
[2] Sondaż SW Research dla rp.pl. Badanie przeprowadzone przez agencję badawczą SW Research wśród użytkowników panelu on-line SW Panel w dniach 13-14 września 2022 r.
[3] Dane: GUS, wrzesień 2022.
[4] Źródło: GUS, 2021 r.

Źródło: Związek Firm Pośrednictwa Finansowego (ZFPF).

Nowe technologie i węgiel przedmiotami kradzieży

analiza

Rośnie liczba kradzieży z włamaniem: w niektórych regionach, w pierwszym półroczu 2022 było ich nawet o 30 proc. więcej.

Spis treści:
Ubezpieczenie domu letniskowego tylko od ryzyk nazwanych
Rosną koszty ubezpieczeń nieruchomości
Ochrona fotowoltaiki – samodzielnie lub w ramach polisy domowej
Drogi opał grzeje złodziei. Kiedy nie dostaniesz odszkodowania?

 

W tym roku przestępców kuszą nie tylko sprzęty RTV, ale też drogi opał, instalacje fotowoltaiczne, czy pompy ciepła. Wszystko to w związku z ich popularnością oraz wysokimi cenami.

 

Im więcej kradzieży, tym wyższe ceny ubezpieczeń nieruchomości, zwłaszcza w przypadku domków letniskowych, zwykle niezamieszkałych w okresie jesienno-zimowym i tym samym bardziej narażonych na przestępstwa.

Drogi opał grzeje złodziei. Kiedy nie dostaniesz odszkodowania?

W ostatnim czasie policja coraz częściej informuje o nasilających się kradzieżach środków opałowych. Wpływ na powyższy stan mają niewątpliwe bardzo wysokie ceny zakupu oraz braki podażowe. Materiały opałowe, np. węgiel czy drewno możemy ubezpieczyć od ewentualnych zdarzeń losowych, ale niestety kradzież jest wyłączona od odpowiedzialności ubezpieczycieli w większości towarzystw. Jeżeli już uda nam się znaleźć ochronę, będzie ona obwarowana kilkoma istotnymi warunkami.

– Aby uzyskać odszkodowanie za kradzież opału, wymagane jest przede wszystkim składowanie go wyłącznie w przeznaczonym do tego pomieszczeniu domowym, a nie na terenie posesji, nawet jeżeli jest szczelnie ogrodzona. Koniecznością jest też posiadanie odpowiednich zabezpieczeń przeciw kradzieżowych. W niektórych towarzystwach opał możemy ubezpieczyć również jako zapasy gospodarstwa domowego w ramach jego wyposażenia. Wówczas odpowiedzialność ubezpieczyciela obejmie ryzyko kradzieży i rabunku – mówi Paweł Bukowski z CUK Ubezpieczenia.

Ochrona fotowoltaiki – samodzielnie lub w ramach polisy domowej

Złodziei kuszą też kosztowne instalacje fotowoltaiczne i pompy ciepła, coraz bardziej popularne elementy przydomowej infrastruktury. Odpowiednio skonstruowana polisa majątkowa pozwoli kompleksowo uchronić się przed negatywnymi konsekwencjami takich zdarzeń, ale również zabezpieczy przed częstymi aktami wandalizmu. Standardowo ubezpieczymy zamontowane lub wbudowane na stałe wewnątrz, lub na zewnątrz budynku instalacje fotowoltaiczne oraz maszyny cieplne trwale związane z gruntem.

– Panele fotowoltaiczne, czy pompy ciepła można chronić zarówno w ramach ogólnej polisy dla nieruchomości, podnosząc sumę ubezpieczenia murów lub elementów stałych, jak i niezależnie. W drugim przypadku za ochronę zapłacimy jednak kilkanaście złotych więcej. Rozszerzenie o ryzyko kradzieży oraz dewastacji również będzie wiązało się ze zwyżką składki. Warto jednak to zrobić, gdyż poniesione koszty będą niewspółmierne do konsekwencji ewentualnego przestępstwa – podkreśla Paweł Bukowski z CUK Ubezpieczenia.

Rosną koszty ubezpieczeń nieruchomości

Wg policyjnych statystyk w ubiegłym roku na terenie kraju odnotowano blisko 72 tys. kradzieży z włamaniem. Najwięcej miało miejsce w województwach: śląskim, dolnośląskim oraz mazowieckim – po ok. 10 tys. W Wielkopolsce było ich 4,5 tys. Najbezpieczniejsze pod tym względem okazało się Podlasie oraz woj. podkarpackie – popełniono tu łącznie ok. 2,8 tys. takich przestępstw. Jednak od początku tego roku liczba kradzieży z włamaniem wzrasta praktycznie w każdej lokalizacji. Przykładowo w pierwszym półroczu w Warszawie ich liczba była o 8 proc. wyższa w porównaniu do analogicznego okresu 2021. W Lublinie wzrost wyniósł 22 proc., a w Poznaniu aż 30 proc. Wprawdzie stopniowo rośnie też wykrywalność, ale wciąż blisko połowa przestępstw nigdy nie kończy się złapaniem sprawców, nie mówiąc już o odzyskaniu utraconego majątku. Wszystko to ma istotne znaczenie dla aktualnych cen ubezpieczeń nieruchomości.

– Województwo dolnośląskie i aglomeracja Śląska to miejsca, gdzie we wrześniu tego roku średnie stawki ubezpieczeń nieruchomości przekroczyły poziom 400 zł i należały do najwyższych w skali kraju. W przypadku Wielkopolski było to niespełna 390 zł, a Mazowsza 360 zł. Taniej, bo w granicach 335 zł za ochronę płacili właściciele domów i mieszkań na Lubelszczyźnie. Niemniej w tej lokalizacji, jak i w woj. wielkopolskim ceny poszły w górę w porównaniu do stycznia w granicach 18 proc., a więc dwukrotnie więcej niż średnia krajowa. Wpływ na powyższy stan rzeczy miała nie tylko inflacja, ale także statystyki dotyczące liczby kradzieży – analizuje Paweł Bukowski z CUK Ubezpieczenia.

Ubezpieczenie domu letniskowego tylko od ryzyk nazwanych

Wśród najbardziej narażonych na kradzieże z włamaniem oraz ryzyka wandalizmu i dewastacji są niewątpliwie domki letniskowe, które w sezonie jesienno- zimowym nie są praktycznie użytkowane przez swoich właścicieli. Czynnik ten niestety decyduje o poziomie składki ubezpieczeniowej. Niemniej nieruchomości te powinny posiadać ubezpieczenie, które swoim zakresem obejmie jednakowo zdarzenia losowe, ale też działania o charakterze przestępczym.

– Dom letniskowy oraz jego elementy stałe można ubezpieczyć na tej samej polisie co właściwą nieruchomość. Zawierając ochronę mamy jednak do wyboru wyłącznie wariant oparty o ryzyka nazwane w OWU. I tak dla budynku o konstrukcji murowanej i przykładowej wartości 100 tys. zł należy liczyć się z poziomem składki w granicach 380 zł rocznie. Z kolei oferta ubezpieczenia obejmująca zdarzenia losowe oraz ryzyko kradzieży to wydatek ok. 449 zł rocznie – podsumowuje Paweł Bukowski z CUK Ubezpieczenia.

Źródło: CUK Ubezpieczenia.

Rynek sprzedaży domów w Polsce wg analityków WGN

Lidia Dołhan

Jak prezentuje się sytuacja na rynku sprzedaży domów w Polsce?

Na Dolnym Śląsku, codziennie przybywa ponad 50 ofert domów wystawianych na sprzedaż, a w skali kraju około 450-550. Według Analityków WGN w ostatnim czasie oferta sprzedaży domów i chętnych do nabycia utrzymuje się na tym samym poziomie.
Ceny domów są bardzo różne, zależą od lokalizacji, rodzaju zabudowy, stanu technicznego budynku, walorów estetycznych, powierzchni działki i wielu innych czynników.

 Dla Rzeczpospolitej wywiadu udzieliła Lidia Dołhan / Starszy Analityk WGN

Szybki szacunek wskaźnika cen towarów i usług konsumpcyjnych wg GUS

g-crescoli-365895-unsplash

Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował szybki szacunek wskaźnika cen towarów i usług konsumpcyjnych.

Jest to raport za październik 2022 roku. Jak czytamy w raporcie Głównego Urzędu Statystycznego, ceny towarów i usług konsumpcyjnych według szybkiego szacunku w październiku 2022 r. w porównaniu z analogicznym miesiącem ubiegłego roku wzrosły o 17,9% (wskaźnik cen 117,9). Natomiast w stosunku do poprzedniego miesiąca wzrosły o 1,8% (wskaźnik cen 101,8).
Informacja została opublikowana na oficjalnej stronie internetowej GUS.

Badanie i raport Communication Unlimited: „Dobry biznes”

ben-rosett-10614-unsplashChoć firmy coraz częściej mówią o swoim zaangażowaniu w odpowiedzialny biznes, to wyniki badania ARC Rynek i Opinia wskazują, że zdaniem dużej części konsumentów nie jest to zaangażowanie wystarczające. Dotyczy to zarówno tych przedsiębiorstw, które mogą pochwalić się konkretnymi rozwiązaniami z tego zakresu, jak i tych, które do tej pory nie angażowały się w zrównoważony biznes.

Spis treści:
Czego oczekuje konsument
Czym jest dobry biznes
O przytoczonym badaniu

Aż 46 proc. zbadanych przez ARC Rynek i Opinia1 konsumentów twierdzi, że firmy niewystarczająco angażują się w działania społeczne i środowiskowe, a aż 38 proc. nie wierzy w ich dobre intencje. Konsumenci dobrze przyglądają się markom. Ponad połowa z nich przyznaje, że zdarzyło im się zrezygnować z produktu czy usługi, bo firma nie zareagowała na poważny problem społeczny. Taka postawa jest zdecydowanie bardziej charakterystyczna dla osób z młodszych grup wiekowych: od 18 do 24 lat (46 proc.) oraz od 25 do 34 lat (48 proc.).
Warto też zaznaczyć, że aż 39 proc. respondentów wybrało kiedyś usługę czy produkt ze względu na zaangażowanie społeczne marki.

– Firmy chcą być postrzegane jako odpowiedzialnie i zaangażowane społecznie. Jednak wyniki badania omnibusowego pokazują, że albo nieumiejętnie komunikują to, co robią, albo są w swoich działaniach niewiarygodne – komentuje Rafał Grzeszkowski, Dyrektor Kreatywny, Partner Communication Unlimited.

Czego oczekuje konsument
Prezentowane statystyki to wstęp do badania „Dobry Biznes”, wspólnego projektu agencji Communication Unlimited oraz firmy badawczej ARC Rynek i Opinia. Jego wyniki będą przedstawione w styczniu 2023 roku w specjalnym raporcie, który uwzględniać będzie opinie konsumentów, przedstawicieli biznesu oraz ekspertów (przedstawicieli organizacji, NGO, dziennikarzy, naukowców). Patronat nad badaniem objęła niezależna organizacja Superbrands Polska.

– Połączenie perspektywy konsumentów, przedstawicieli firm i ekspertów pozwoli na szerokie spojrzenie na kwestie zaangażowania poszczególnych marek. Raport odpowie na wiele nurtujących pytań, jak np. jakie marki w swojej kategorii są najsilniej kojarzone z działaniami z zakresu zrównoważonego wzrostu, jakie działania są najbardziej oczekiwane przez konsumentów poszczególnych kategorii produktów czy jakie konkretne działania ESG są najbardziej znane i doceniane przez ekspertów oraz liderów opinii – mówi Grzegorz Sygnowski, Senior Project Manager ARC Rynek i Opinia.

Czym jest dobry biznes
O społecznym zaangażowaniu firm mówi się najczęściej w kontekście działań ESG (Environmental, Social and Corporate Governance) i konieczności ich raportowania przez firmy.

– My chcemy mówić o dobrym biznesie firm, w rozumieniu nie finansowym, ale społecznym. Dobry biznes to coś więcej niż działania ESG czy CSR. Dobry Biznes jest naturalną konsekwencją działalności firm, poważnego i odpowiedzialnego myślenia o produktach, usługach, klientach, pracownikach i interesariuszach. Wspiera budowanie firmy i jej reputację, o ile wsparty jest odpowiednimi działaniami komunikacyjnymi. Tylko takie podejście będzie skutecznie budować wiarygodność marki w oczach wszystkich grup interesariuszy – mówi Rafał Grzeszkowski.

Największym wyzwaniem, jakie stoi dziś przed autorami strategii biznesowej, jest łączenie kwestii ekonomicznych z odpowiedzialnym biznesem. Budowanie zaufania i reputacji swojej marki poprzez rozwijanie dialogu z klientami, społecznościami, inwestorami. Firmy postrzegane jako liderzy Dobrego Biznesu mają silniejszą pozycję przetargową, jeśli chodzi o pozyskiwanie inwestycji, inicjowanie nowych działań, wejście na nowe rynki.

– W dzisiejszych czasach nie wystarczy świetny produkt. W rywalizacji o serca konsumentów i partnerów biznesowych wygrywają te brandy, które wspierają ważne wartości. Dziś marketing potrzebuje autentyczności i docenienia sensu robienia „dobrego biznesu”. To nie jest pomysł na kampanię marketingową, to powód, dlaczego ludzie wybierają pracę w danej firmie, kupują jej produkty i prowadzą z nią interesy – mówi Nina Kowalewska-Motlik, Prezeska Zarządu New Communications, partnera Superbrands w Polsce.

Badanie „Dobry Biznes” będzie realizowane w ostatnim kwartale 2022 i powtarzane co roku (jeden pomiar rocznie). Marki (firmy), które wezmą udział w badaniu, będą mogły wykorzystywać jego wyniki w swojej komunikacji marketingowej i PR.

Badanie „Dobry Biznes” zostanie przeprowadzone wśród trzech grup:
• konsumenci (18-65 lat) – próba 3000 osób, metoda CAWI
• eksperci (przedstawiciele organizacji, NGO, dziennikarze, pracownicy uczelni) – próba 50 osób, metoda CATI
• biznes (B2B) – firmy, metoda IDI

O przytoczonym badaniu
Wyniki przytoczone w niniejszej informacji prasowej pochodzą z badania omnibusowego zrealizowanego w czerwcu 2022 metodą CAWI (badania online) na panelu internetowym ePanel.pl (N=1021). Próba reprezentatywna pod względem płci, wieku, wielkości miejscowości zamieszkania, wykształcenia oraz regionu GUS próba populacji Polaków w wieku 18-65 lat.

  1. Badanie Omnibus ARC Rynek i Opinia (maj 2022)

    Źródło: Communication Unlimited (CU) – Marketing Consulting & Advertising. 

Dlaczego mamy do czynienia ze wzrostem cen za prąd? Jakie działania podjąć w kierunku ich uniknięcia?

mikael-kristenson-242079-unsplash

Tegoroczna jesień i zima będą trudne dla portfeli Polaków. Inflacja wynosi już 17,2% i jest najwyższa od 25 lat[1]. Ponad 84 proc. Polaków poważnie obawia się wzrostu cen prądu, ogrzewania i ciepłej wody[2]. I te obawy są słuszne, ponieważ ceny nośników energii, takich jak węgiel, ropa czy gaz poszybowały w górę o 44,2%![3]. Drastyczny wzrost rachunków sprawia, że duży odsetek konsumentów może zapomnieć o oszczędzaniu na tzw. czarną godzinę, a wyzwaniem będzie terminowe pokrycie wszystkich wydatków bez sięgania po dodatkowy zastrzyk gotówki. Część rachunków możemy jednak obniżyć, dzięki kilku prostym lifehackom. Eksperci Związku Firm Pośrednictwa Finansowego (ZFPF) wyjaśniają, co pływa na cenę energii elektrycznej i czym można tłumaczyć jej wzrosty, z którymi mamy do czynienia od jakiegoś czasu. Ponadto podpowiadają jak oszczędzać prąd, dzięki czemu będziemy płacić mniej!

Spis treści:
Astronomiczne ceny prądu – skąd się biorą?
Zamrożenie cen energii. Dla kogo?
Jak oszczędzać na energii elektrycznej?
1. Policzmy swój własny „elektryczny ślad”.
2. Liczmy na licznikach…
3. Weźmy pod lupę naszego sprzedawcę
4. Wymiana żarówek

Astronomiczne ceny prądu – skąd się biorą?

Odpowiedzią na to pytanie jest zmniejszona podaż paliw kopalnych, czego efektem może być niemożność zrealizowania przez części Polaków podstawowych potrzeb w zakresie komfortu grzewczego. W dodatku wojna w Ukrainie powoduje niepewność polityczną i spekulacje na rynkach surowców. Te dwa czynniki sprawiają, że nadchodząca końcówka roku będzie dla wielu bardzo trudnym okresem z uwagi na drastycznie rosnące ceny energii.

Co dokładnie wpływa na jej cenę? Wiedza ta nie jest powszechna. Warto wiedzieć, że energią elektryczną tak jak innymi „dobrami” się handluje. Odbywa się to na Towarowej Giełdzie Energii, a w transakcjach uczestniczą wytwórcy, dystrybutorzy i sprzedawcy. – Bieżąca cena energii jest zależna od tzw. ceny końcowej, czyli najdroższej będącej w obiegu giełdowym jednostki energii. Na to, jak kształtuje się cena energii wpływa skala popytu. Ujmując tę kwestię wprost – im więcej potrzebujemy prądu, tym będzie on droższa – zaznacza Wioletta Kotlarek, ekspert ZFPF, Lendi. Drugim czynnikiem, który wpływa na cenę końcową jest podaż energii z najtańszych źródeł, czyli tych odnawialnych (OZE). Trzeba pamiętać, że są one zależne od warunków atmosferycznych. Gdy te nie są nieodpowiednie produkcja spada i prąd trzeba pozyskać z droższych źródeł jak np. elektrownie węglowe. A przecież cena węgla wzrosła w ostatnim czasie nawet 3-krotnie. Dodatkowo, na wysoką cenę prądu pozyskiwanego z elektrowni węglowych wpływają także koszty zakupu praw do emisji dwutlenku węgla w systemie EU. – W skrócie, gdy zimą potrzebujemy więcej energii, bo szybciej zapada zmrok i jest zimno, to najprawdopodobniej energia będzie dostarczana do naszego mieszkania z elektrowni węglowej (z węgla kamiennego lub brunatnego), czyli tych droższych. To dlatego najbliższy sezon zimowy będzie tak wymagający. Nie dość, że drożeje surowiec do ogrzewania domu, to też drożeje produkowany z niego prąd – dodaje Wioletta Kotlarek, ekspert ZFPF, Lendi.

Jeszcze do 2019 r. cena za kWh wahała się nieznacznie. Cykl podwyżek zaczął się natomiast w 2021 r. wskutek pandemii i zwiększonego zapotrzebowania na prąd w tym okresie. To było przyczyną wzrostu cen na 2022 r. Niestety, trend umacnia się, zamiast odwracać. Od czasu inwazji Rosji na Ukrainę (luty 2022 r.), mamy do czynienia ze skokowymi wzrostami cen. W porównaniu z listopadem ubiegłego roku, hurtowa cena za MWh wzrosła blisko czterokrotnie!

Zamrożenie cen energii. Dla kogo?

W tej chwili bardzo trudno jest oszacować, ile rzeczywiście wyniosą podwyżki rachunków za energię dla gospodarstw domowych. Niektórzy ekonomiści prognozują wzrost nawet o 300 proc. W porównaniu do przedsiębiorców, odbiorcy indywidualni i tak ucierpią na tym najmniej, dzięki zamrożeniu cen. Chodzi o rządowy projekt tzw. tarczy solidarnościowej ogłoszony 26 września. Zakłada on zamrożenie cen energii elektrycznej na poziomie z 2022 r.

– Wsparcie ma jednak pewne ograniczenia. Ceny będą zamrożone, ale tylko do poziomu zużycia 2 tys. kWh rocznie lub 2,6 tys. kWh w przypadku konsumentów borykających się z niepełnosprawnościami oraz 3 tys. kWh dla dużych rodzin i rolników. Każda kolejna przekroczona kWh będzie policzona według nowych stawek z 2023 r. Jakie one będą? Tego na razie nie wiadomo, choć analitycy wskazują nawet na możliwość 3-krotnego wzrostu, a więc rachunek może być bardzo wysoki. Dlaczego w tym przypadku mówimy o ograniczeniach tego pomysłu? Według danych GUS-u[4], średnio gospodarstwo domowe zużywa blisko 2 000 kWh prądu rocznie. W miastach zużycie było niższe, na poziomie 1,74 tys. kWh, a na obszarach wiejskich wyższe – 2,45 tys. kWh. To są wartości średnie, a praktyczne zużycie w wielu przypadkach może być zdecydowanie większe, ponieważ nie należy również wykluczyć, że w przypadku czasowego braku dostępu do innych źródeł energii (np. węgla) może być to dodatkowe i czasami jedyne źródło ocieplania gospodarstwa domowego poprzez różnego rodzaju grzejniki elektryczne.  – tłumaczy Paweł Kuczyński, ekspert ZFPF, Notus Finanse.

Dodatkowo, przez najbliższe tygodnie konsumenci będą jeszcze odczuwać pewną ulgę w związku z wprowadzoną przez rząd Tarczą Antyinflacyjną, która obowiązuje do końca 2022 r. Chodzi o obniżenie stawki podatku VAT z 23 na 5 proc. na dostawy prądu, a także zwolnienie gospodarstw domowych z akcyzy na energię elektryczną.

Jak oszczędzać na energii elektrycznej?

W świetle wieszczonych podwyżek rachunków na prąd, rządowe ulgi mogą nie wystarczyć, dlatego warto wdrożyć odpowiednie rozwiązania i nawyki, dzięki którym będziemy płacić mniej.

1. Policzmy swój własny „elektryczny ślad”.

Zacznijmy od tego, żeby policzyć, które z naszych domowych sprzętów zużywają najwięcej energii. Zazwyczaj jest to kuchenka/płyta elektryczna (może zużywać nawet 1,2 tys. kWh rocznie!) czy bojler na ciepłą wodę. Dopiero na kolejnych miejscach znajduje się lodówka, czajnik elektryczny, oświetlenie czy inne drobne sprzęty. Każdy sprzęt ma swoją tabliczkę znamionową, według której możemy określić roczne zużycie. – Równanie jest proste: Koszt (zł) = moc (kW) x liczba godzin pracy x taryfa dostawcy za 1 kilowatogodzinę (kWh). Warto zrobić tabelkę, w której zapiszemy wszystkie dane, czyli zużycia. Pozwoli nam to ocenić, co pobiera najwięcej prądu. Może okazać się, że wymiana żarówek w domu na energooszczędne, wymiana czajnika elektrycznego czy też wyrobienie w sobie nawyku odłączania ładowarki z gniazdka, kiedy telefon jest już w pełni naładowany, da realne oszczędności w skali roku – podpowiada Paweł Kuczyński, ekspert ZFPF, Notus Finanse.

2. Liczmy na licznikach…

Systematyczne sprawdzanie, ile energii zużyliśmy i zapisywanie tych odczytów, pozwoli nam na kontrolę sytuacji. Nie tylko będziemy dokładnie wiedzieć, co znajduje się na rachunku, ale też będziemy umieli określić, czy nie powinniśmy wdrożyć dodatkowych oszczędności. Każde, nawet małe działanie ma znaczenie w tym przypadku. Przykład – dobieranie rozmiaru palnika na kuchence do rozmiaru garnka,
w którym gotujemy i przykrywanie ich pokrywkami podczas gotowania zmniejsza pobór energii płyty indukcyjnej o… 1/3!

3. Weźmy pod lupę naszego sprzedawcę

Chociaż nie możemy zmienić operatora/dostawcy, który w naszym obszarze dostarcza prąd, to możemy zmienić jego sprzedawcę, o czym nie każdy wie. Taka zmiana może pomóc zaoszczędzić nawet kilkaset złotych rocznie, ponieważ stawki taryfowe różnią się znacznie. Dodatkowo, możemy trafić na promocję. Dlatego warto dokładnie poszukać informacji, jak zmienić sprzedawcę prądu, przeprowadzić zestawienie cen i porównać, czy zmiana nam się nie opłaci.

4. Wymiana żarówek

Wymiana starych żarówek, na nowe LED-owe czy inne energooszczędne może przynieść nawet kilkaset złotych rocznie oszczędności w skali roku. – Jeśli założymy, że nowoczesna żarówka LED-owa 3,5W odpowiada halogenowej żarówce 50W i świeci się średnio przez 5 godzin każdego dnia w roku, to łatwo policzyć, że nawet przy średniej stawce za prąd obowiązującej w 2022 r. (0,77 zł/kWh), różnica w koszcie rocznym jest ogromna! Halogen rocznie kosztuje 70,20 zł a LED 4,91 zł. To prawie 14 razy mniej. Wystarczy wymienić 10 takich żarówek, aby oszczędzić 650 zł – wylicza Wioletta Kotlarek, ekspertka ZFPF, Lendi.

[1] Dane: GUS, wrzesień 2022.
[2] Sondaż SW Research dla rp.pl. Badanie przeprowadzone przez agencję badawczą SW Research wśród użytkowników panelu on-line SW Panel w dniach 13-14 września 2022 r.
[3] Dane: GUS, wrzesień 2022.
[4] Źródło: GUS, 2021 r.

 

Źródło: Związek Firm Pośrednictwa Finansowego (ZFPF).

Najbardziej ufamy branżom, w których dochodzi do największej liczby wycieków danych!

Cyberprzestrzeń_wykres_04

Polacy najbardziej ufają sektorom, w których w ostatnim roku dochodziło do największej liczby wycieków danych na świecie – jak dowiadujemy się z raportu Procontent Communication pt. „Polacy w cyberprzestrzeni – Czy jesteśmy świadomi cyberataków?”. Badaniu opinii publicznej poddano wiarygodność poszczególnych sektorów gospodarki w kwestii praktyk mających na celu ochronę danych. Największym zaufaniem respondentów cieszyły się branże: finansów i ubezpieczeń (26,9%), ochrony zdrowia (21,9%) oraz technologii i telekomunikacji (19,4%). Jak wynika ze światowego badania i raportu CrowdStrike pt. „Global Threat Report”, wskazane sektory były najczęściej atakowane przez hakerów w 2021 roku.

Spis treści:
Płeć w zaufaniu do wybranych sektorów
Polskie firmy dobrze przygotowane na cyberataki?

Blisko 1/3 badanych nie ufa żadnej branży w kwestii ochrony przechowywanych przez nią danych. Największym zaufaniem Polacy darzą branże finansową – ponad 26,9% wskazań. Na drugim miejscu pod względem zaufania znalazł się sektor ochrony zdrowia – 21,9% wskazań , a na trzecim sektor technologii i telekomunikacji – 19,4%. Bardzo wysokim zaufaniem Polaków cieszyły się również instytucje państwowe i administracja publiczna, które znalazły się na 4. miejscu wśród wskazań. Bardzo niskim zaufaniem w kwestii zabezpieczenia naszych danych cieszą się natomiast: przemysł (6%), sieci handlowe (6,2%) oraz logistyka i transport (10,1%).

Minęło kilkadziesiąt lat odkąd zaczęliśmy powszechnie komunikować się z wykorzystaniem cyfrowych technologii. W ostatnim dwudziestoleciu, do powszechnego użytku weszły usługi cyfrowe, takie jak bankowość elektroniczna, handel, media społecznościowe, rozrywka, telemetria i wiele innych. Dziś praktycznie każde „inteligentne” urządzenie podłączane jest do Internetu i żyje w cyberprzestrzeni. Od żarówek do samochodów. Przenieśliśmy nasze życie do cyberprzestrzeni nie zawsze rozumiejąc zasady, jakimi ta przestrzeń się rządzi i jak ona działa. Używanie cyfrowych technologii musi iść w parze ze świadomością zagrożeń i wiedzą o bezpiecznym sposobie ich używania. Jeżeli powstanie tu choćby mała luka, to natychmiast wypełniają ja cyberprzestępcy – mówi Tomasz Szala, Ekspert ds. bezpieczeństwa w Mikronika

Poziom zaufania jakim Polacy darzą poszczególne branże jest przy tym odwrotnie proporcjonalny do liczby ataków hakerskich na poszczególne sektory. Zdaniem ekspertów Check Point wśród najczęściej atakowanych branż w Polsce są finanse, gdzie liczba tygodniowych ataków wzrosła, rok do roku aż o 46%1. Finanse, ochrona zdrowia oraz telekomunikacja to również sektory, które najczęściej komunikują wdrożenia w zakresie bezpieczeństwa do swoich klientów.

Porównanie uzyskanych przez Procontent Communication danych z globalnymi statystykami pokazuje, jak efektywnie budowany jest wizerunek polskich firm z branży finansów i ubezpieczeń, ochrony zdrowia, oraz technologii i telekomunikacji w zakresie cyberbezpieczeństwa. Pomimo rosnącej liczby zagrożeń i wycieków, poprzez skuteczną komunikację z klientami, firmy te nie tracą wiarygodności.

Postępująca cyfryzacja w postaci rozwoju bankowości internetowej oraz rozwój telemedycyny i aplikacji placówek medycznych wymusza na firmach zwiększenie inwestycji w odpowiedne zabezpieczenia infrastruktury IT. Organizacje z sektorów finansów, służby zdrowia czy technologii regularnie komunikują o dostosowywaniu się do nowej rzeczywistości, co uwiarygadnia ich skuteczność w ochronie danych informatycznych. Pomimo odnotowania ogromnej ilości wycieków danych2, Polacy nie przestali ufać firmom z tych sektorów – podkreśla Iwona Kubicz z Procontent Communication.

Ostatnie lata to przyspieszona transformacja organizacji, którą wymusza rozwój technologiczny, optymalizacja i migracja zasobów IT do chmury. Transformację przyspieszyła pandemia COVID19 skutkującą powszechną zmianą sposobu pracy z on-site na on-line, a granica praca/dom mocno się zatarła. Świadomość bezpieczeństwa powinno się budować na zasadach cyberhigieny, budowania nawyków w oparciu o dobre praktyki, nie patrząc tylko i wyłącznie przez pryzmat zakazów i nakazów wynikających z procedur bezpieczeństwa organizacji. Cyberbezpieczeństwo obowiązuje nas 24 godziny na dobę – Dariusz Podleśny, Senior Security Manager w Panattoni

Co piąta pytana osoba zadeklarowała, iż jednym z najbardziej zaufanych sektorów jest administracja publiczna (18,2%), natomiast o punkt procentowy mniej (17,1%) wskazań respondentów miały firmy z branży usług prawniczych oraz wymiaru sprawiedliwości. Badanie pokazało, iż pomimo globalnego wzrostu o 53% wycieków w sektorze edukacji3, blisko 15,1% wskazało tę branżę jako najbardziej godną zaufania.

Najmniej Polacy ufają rynkowi dóbr konsumpcyjnych (6,2%) oraz przemysłowi (6%). Sektor logistyki, w której, według badań CrowdStrike4, dochodziło do najmniejszej ilości wycieków w 2021 roku, zupełnie nie cieszy się zaufaniem wśród Polaków. Firmy z tych rynków podejmują jednak coraz więcej inicjatyw, by zmienić postrzeganie swoich branż w zakresie cyberochrony.

Obserwując dynamikę zagrożeń cyberatakami zarówno z punktu widzenia organizacji jaką jest Lewiatan Holding S.A. jak i osoby prywatnej widzę potrzebę zwrócenia szczególnej uwagi i większej ostrożności w działaniu. Działania nie mogą być doraźne, na wypadek większych, bardziej medialnych ataków. Odpowiedzialne podejście do cyberbezpieczeństwa to dla nas codzienna praca nad jakością i bezpieczeństwem użytkowników i systemów. Efektywna komunikacja zagrożeń, ocena ryzyka i predykcja potencjalnych skutków. – Anna Papierowska, Specjalista IT w Lewiatan Holding S.A.

Płeć w zaufaniu do wybranych sektorów

Najwięcej badanych wskazało, że nie ufa w kwestii ochrony danych żadnej z branż, przy czym najmniej ufne są kobiety – aż 34,7% z nich wskazało taką odpowiedź w porównaniu do mężczyzn (25,3%). Kolejną różnicę opinii na podstawie płci w omawianym badaniu można zauważyć w przypadku oceny przez respondentów sektora technologii i telekomunikacji. Zaufaniem w kwestii cyberbezpieczeństwa branża ta cieszy się wśród, aż 25,9% mężczyzn i jedynie 13,6% kobiet. Technologia, według statystyk Check Point Research, doświadczyła podwojenia liczby tygodniowych ataków w porównaniu z rokiem 20205, kobiety są więc bardziej świadome występujących zagrożeń dot. omawianego sektora.

Z drugiej strony, kobiety bardziej ufają placówkom ochrony zdrowia (23,1%), podczas gdy mężczyźni udzielili odpowiedzi świadczącej o zaufaniu do tej branży znacznie rzadziej (20,6%). Wyraźna różnica pojawia się w postrzeganiu ochrony danych przez wymiar sprawiedliwości. Wśród płci żeńskiej miał on 19,1% wskazań, natomiast wśród męskiej tylko 14,8%.
Polskie firmy dobrze przygotowane na cyberataki?

Według danych Check Point Research z czerwca 2022 r. w Europie występuje średnio tysiąc ataków tygodniowo na jedną organizację. W badaniu Procontent sprawdzano gotowość Polskich firm na gwałtowny wzrost zagrożeń ze strony hakerów. Polacy zostali zapytani o poziom cyberzabezpieczeń, jaki ich zdaniem, reprezentują firmy, w których pracują. Zaawansowaną cyberochronę w firmach zadeklarowała zaledwie ¼ Polaków, większość z nas ocenia poziom bezpieczeństwa danych u własnego pracodawcy jako przeciętny (37,5%), natomiast na bardzo niski, wręcz niezadowalający poziom, wskazało ponad 11% badanych.

W porównaniu z mniejszymi miejscowościami, w aglomeracjach miejskich (powyżej 500 tys. mieszkańców), znacznie częściej wskazywano na wysoki poziom przygotowania do cyberataków. Wyniki prezentują zatem niekorzystny obraz cyberbezpieczeństwa poza dużymi miastami.

Warto podkreślić, że za bezpieczeństwo danych odpowiadają wszystkie osoby pracujące w organizacji. Z tego względu warto zwrócić uwagę pracowników na procedury bezpieczeństwa sieci obowiązujące w firmie. Częstym źródłem wycieku jest bowiem niezamierzone działanie osoby, która przetwarza informacje. Złośliwe oprogramowanie stale ewoluuje, co sprawia, że wywiad o zagrożeniach i inwestycje w wiedzę na ten temat są niezbędnymi narzędziami, które powinna rozważyć niemal każda firma. – mówi Iwona Kubicz, prezes Procontent Communication.

Raport powstał w wyniku pracy zespołu Procontent Communication oraz SW Research. Całość niebawem ukaże się w kanałach mediowych agencji.

1 Raport Check Point Research, styczeń 2022 r.
2 Raport „Global Threat Report” opracowany przez CrowdStrike; 2021 r.
3 Raport Check Point Research, czerwiec 2022 r.
4 Raport „Global Threat Report” opracowany przez CrowdStrike; 2021 r.
5 Dane Check Point Research

Źródło: Procontent Communication.

DembskiNowak: Budowanie świadomości energetycznej Polaków to ciągła edukacja

Łukasz_Dembski_DembskiNowak

Od początku działalności DembskiNowak, czyli już od ponad 13 lat, na terenie Poznania w ramach programu „Trzymaj Ciepło” przebadano ponad 6 000 nieruchomości. Prowadzimy statystyki, jakiego rodzaju działania termomodernizacyjne zostały wykonane przez właścicieli domów po przeprowadzonych badaniach. Dysponujemy danymi, jak bezpośrednia edukacja wpływa na zrozumienie tematu strat ciepła, czystości powietrza, zmniejszenia zapotrzebowania na energię itd. Wyniki są bardzo interesujące.

Spis treści:
Poprawa efektywności energetycznej? Najczęściej uszczelniamy lub regulujemy okna i drzwi
Budownictwo. Dane liczbowe dla Poznania
W latach 2015-2017 dofinansowano 284 wymiany źródeł ciepła.

W rezultacie bezpłatnych badań termowizyjnych okresie 2009/2010 – 2021/2022 na poprawę efektywności energetycznej swoich nieruchomości zdecydowało się ponad 40 proc. wszystkich badanych, czyli 2 500 właścicieli. Liczba wydaje się być dosyć wysoka, zważywszy, iż mieszkańcy zrealizowali działania z własnych środków finansowych. Płynie z tego następująca refleksja – indywidualne docieranie do właścicieli domów jest niczym korepetycje z oszczędności energii.

Punktem wyjścia do powyższego były moje rozważania dotyczące wiedzy Polaków. Od dłuższego czasu zastanawiam się bowiem, w jaki sposób można promować edukację mieszkańców miast w zakresie efektywności energetycznej. Dla wielu osób problematyczna jest już sama definicja, nie mówiąc już o tym, co się za nią kryje. W większości przypadków energooszczędność czy pasywność to hasła zasłyszane lub przeczytane w mediach. Mieszkańcy nie wiedzą, z czym i gdzie się zgłosić. Doradcami są albo pracownicy budowy z najbliższego otoczenia, albo sąsiedzi.

Poprawa efektywności energetycznej? Najczęściej uszczelniamy lub regulujemy okna i drzwi

„Dwa lata temu sąsiad zgłosił się do badań termowizyjnych i w rezultacie wyregulował okna. Już mu nie wieje po nogach w salonie. Mi nigdy nie wiało, ale ceny węgla rosną z roku na rok i sam nie wiem, od czego zacząć, żeby mniej palić. Może okna?” Tego typu słowa padają w co drugim domu, w którym przeprowadzone zostały darmowe badania „Trzymaj Ciepło” w zakresie efektywności energetycznej, a następnie podjęte działania termomodernizacyjne. Mieszkańcy są ciekawi, którędy „ucieka” im ciepło i co mogą zrobić, by temu przeciwdziałać. Co ciekawe, w 30 proc. przypadków najczęstszym działaniem wpływającym na oszczędność energetyczną, podejmowanym przez poznaniaków, jest uszczelnienie lub regulacja okien tudzież drzwi.

Okazuje się, że nasza obecność z kamerą termowizyjną oraz bezpośrednia rozmowa z właścicielami domów mają wpływ na ich dalsze działania. Co roku osoby, które uczestniczyły w akcji są dobrowolnie ankietowane. Nie zawsze organizator otrzymuje odpowiedź, jednak z tych otrzymanych wyłaniają się interesujące wnioski.

W sezonach 2009/2010 – 2021/2022 wykonano badania termowizyjne dla ponad 6 000 domów. Organizatorzy zadali ich mieszkańcom następujące pytania, otrzymując poniższe odpowiedzi:

  1. Czy po przeprowadzonych badaniach termowizyjnych wykonano działania poprawiające efektywność energetyczną Pani/Pana budynku:

  • TAK – 43%

  • NIE – 46%

  • Trudno powiedzieć – 11%

  1. Jakie to były działania?

  • uszczelnienie, regulacja okien/drzwi – 30%

  • ocieplenie części budynku – 23%

  • wymiana okien – 18%

  • ocieplenie całego budynku – 15% b

  • wymiana drzwi na energooszczędne – 15%

  • montaż okiennic/rolet – 14%

  • wymiana grzejników – 8%

  • inne – 12%

Zgodnie z powyższym, w badanych okresach na poprawę efektywności energetycznej swoich nieruchomości zdecydowało się ponad 40 proc. wszystkich badanych, czyli 2 500 właścicieli.

Dało mi to mocno do myślenia i zacząłem drążyć temat. Postanowiłem przeprowadzić analizę, w jaki sposób te 2 500 domów wypada na tle całego Poznania.

Budownictwo. Dane liczbowe dla Poznania

Nie dotarłem do danych, ile dokładnie jest domów jednorodzinnych na terenie stolicy województwa wielkopolskiego. Zasoby Głównego Urzędu Statystycznego nie zawierają takich informacji. Według klucza poszukiwań „Budynki mieszkalne na terenie Poznania” na rok 2021 to liczba rzędu 45 530 budynków. Zawężając klucz do „budynków jedno- i dwulokalowych”, otrzymujemy informację, że w Poznaniu jest 30 542 takich nieruchomości (dane z przedostatniego spisu powszechnego tj. 2011 r). Dlaczego te dane? Ponieważ budynki do 2011 r. można traktować jako mniej efektywne energetycznie niż te budowane od 2012 r. To właśnie od lat 2009 – 2012 zaczęto zwracać uwagę w budownictwie na grubość izolacji, jej parametry czy specyfikację okien itp. Wymusiło to obowiązek wykonywania świadectw charakterystyki energetycznej.

Zestawiłem powyższe z szacunkiem Instytutu Badań Strukturalnych mówiącym, że w Polsce 75% domów jest energetycznie nieefektywnych. Trzymając się tej wartości, daje to nam szacunkowy wynik, że w Poznaniu jest ok. 23 000 takich domów.

Programy lub działania mające na celu obniżenie zanieczyszczenie powietrza – dane na podstawie Poznania

  1. Bank Gospodarstwa Krajowego (BGK)

Od 1999 roku BGK dysponował środkami na cele termomodernizacji i remontów. Program ten został nazwany Funduszem Termomodernizacji i Remontów (FTiR). Podstawowym jego celem była pomoc finansowa dla inwestorów realizujących przedsięwzięcia termomodernizacyjne i remontowe nieruchomości – przede wszystkim mieszkalnych.

W okresie 1999 – I. kwartał 2018 z Funduszu Termomodernizacji i Remontów przyznano 18 premii termomodernizacyjnych z tytułu realizacji przedsięwzięć termomodernizacyjnych w budynkach jednorodzinnych znajdujących się w Poznaniu.

  1. Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Poznaniu (WFOŚiGW)

Programy oraz dane liczbowe uzyskane z WFOŚiGW:

  • Program OZE 2017 (zakończony), którego celem było zwiększenie wykorzystania energii z odnawialnych źródeł (OZE) w budynkach mieszkalnych jednorodzinnych na obszarze województwa wielkopolskiego, a w konsekwencji ograniczenie lub uniknięcie emisji dwutlenku węgla (CO₂).

Do roku 2018 w Poznaniu złożono 55 wniosków.

  • Program TERMO 2017 (zakończony), którego celem była poprawa efektywności energetycznej w sektorze mieszkaniowym poprzez termomodernizację budynków jednorodzinnych na obszarze województwa wielkopolskiego, a w konsekwencji ograniczenie lub uniknięcie emisji dwutlenku węgla (CO2).

W Poznaniu do roku 2018 złożono 29 wniosków.

  • Program PIECYK – 2017 (zakończony), którego celem jest poprawa efektywności energetycznej w sektorze mieszkaniowym poprzez modernizację lub wymianę źródła ciepła w budynkach jednorodzinnych lub lokalach mieszkalnych na obszarze województwa wielkopolskiego, a w konsekwencji ograniczenie lub uniknięcie emisji dwutlenku węgla (CO₂).

Do roku 2018 złożono w Poznaniu 26 wniosków.

  • Ponadto WFOŚiGW w latach 2014-2017 realizował 4 umowy podpisane z bankami BOŚ S.A. oraz SGB-BANK S.A. na częściowe spłaty kapitału kredytów bankowych.

W ramach tych umów dofinansowano w Poznaniu:

    • modernizację systemów grzewczych w celu ograniczenia emisji – 12 domów,

    • realizację inwestycji w zakresie Odnawialnych Źródeł Energii – 9 pomp ciepła, 24 systemy wentylacji i klimatyzacji z odzyskiem ciepła oraz 23 instalacje fotowoltaiczne.

  1. Wydział Ochrony Środowiska Urzędu Miasta Poznania (WOŚ)

Program Kawka daje możliwość dofinansowania wymiany przestarzałego pieca na nowy, gazowy. Celem programu jest walka z zanieczyszczeniem powietrza w miastach, w których regularnie odnotowywane są przekroczenia dopuszczalnego stężenia pyłów. Domowe piece i lokalne kotłownie opalane węglem są – oprócz środków transportu – głównymi źródłami emisji pyłów.

W latach 2015-2017 dofinansowano 284 wymiany źródeł ciepła.

Ze wszystkich programów dofinansowujących ujętych w powyższym zestawieniu skorzystało 405 właścicieli domów. W tym samym czasie w efekcie bezpłatnych badań termowizyjnych „Trzymaj Ciepło” ponad 2 500 uczestników dokonało poprawy efektywności energetycznej swoich domów.

Podsumowując, społeczeństwo chce działać w tym zakresie i oszczędzać. Świadomość Polaków rośnie, ale zbyt wolno i nadal jest na niskim poziomie. Istnieje potrzeba podjęcia konkretnych kroków w celu efektywniejszego wykorzystania dostępnych narzędzi.

Wniosek jest jeden: konieczna jest ciągła edukacja! Dopiero wtedy zaczynamy zastanawiać się nad tym, jakie działania podjąć w celu oszczędzania strat energii.

 

Komentarz ekspercki Łukasza Dembskiego, akredytowanego audytora certyfikatu „Zielony Dom”, partnera zarządzającego firmy Dembski-Nowak, na temat świadomości w zakresie oszczędzania energii.

Sezonowość na rynku nieruchomości – kiedy najlepiej kupić lokal mieszkalny?

Budowa_RealCo_Michalowice-Parkowa-scaled

Zakup mieszkania to jedna z najważniejszych inwestycji w życiu. Nic więc dziwnego, że nie podejmuje się tej decyzji pochopnie. Potencjalni kupujący analizują wszystkie „za i przeciw”, prześwietlają każdą ofertę i starannie sprawdzają wszystkie aspekty, które mają wpływ na komfort lokalu oraz opłacalność całego przedsięwzięcia. Ważny jest także okres, w którym dokonuje się inwestycji. Na rynku nieruchomości widoczny jest bowiem trend sezonowości. Jaki okres uważany jest za najgorętszy? Dlaczego warto kupić mieszkanie właśnie wtedy?

Spis treści:
Czy warto w obecnych czasach kupić mieszkanie?
Kiedy najchętniej kupujemy mieszkania?
Atrakcyjna jesień – wyjątkowe promocje od deweloperów

Czy warto w obecnych czasach kupić mieszkanie?

Rok 2022 nie jest łaskawy dla rynku nieruchomości. W II kwartale odnotowano najgorsze wyniki sprzedaży mieszkań od pierwszego lockdownu w 2020 roku. Polacy nabyli nieco ponad 9 tys. lokali mieszkalnych na rynku pierwotnym. Przyczyn takiej sytuacji jest wiele – od wysokich cen spowodowanych szalejącą inflacją aż do niskich zdolności kredytowych i rosnących stóp procentowych. Kupujący chcą czekać na lepsze czasy. Ale czy warto? Wbrew pozorom to dobry czas na zakup mieszkania – a szczególnie teraz, w okresie jesiennym. Dlaczego?

Kiedy najchętniej kupujemy mieszkania?

Statystyki prowadzone w minionych latach pokazują, że na rynku nieruchomości panuje trend sezonowości. Wraz z kolejnymi porami roku zmieniają się tendencje inwestorów. W ciągu 12 miesięcy dwukrotnie następuje szczyt zainteresowania kupnem mieszkania. Pierwszy wzrost ma miejsce wiosną, kiedy kupujący zaczynają realizować swoje noworoczne postanowienia i plany. Wielu z nich chce jak najszybciej przenieść się „na swoje” i wkroczyć w nowy rok z przytupem. Inny natomiast chętnie inwestują w mieszkania na wynajem, co pozwala im generować dodatkowe zyski już od pierwszych tygodni nowego roku.

Najwyższe zainteresowanie zakupem mieszkań odnotowuje się w sezonie jesiennym. Mimo powszechnego przekonania, że jesień to ponury okres, który pozbawia energii i chęci do rozmaitych aktywności, na rynku nieruchomości panuje niemałe poruszenie. Jesień to idealny moment na rozwój czy realizację ważnych planów. W lipcu czy sierpniu wiele osób nie myśli o inwestycjach. To beztroski czas odpoczynku, dobrej zabawy i radosnych wyjazdów z najbliższymi. Zrelaksowani po wakacyjnym urlopie, potencjalni nabywcy chętniej angażują się w działania na rynku nieruchomości.

Jesienią odbywają się prestiżowe targi nieruchomości, podczas których można porozmawiać z deweloperami, dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy czy znaleźć swoje wymarzone cztery kąty. Co ciekawe, to właśnie w okresie jesiennym inwestorzy mogą liczyć na najciekawsze promocje. Jakie?

Atrakcyjna jesień – wyjątkowe promocje od deweloperów

Deweloperzy zachęcają inwestorów atrakcyjnymi promocjami – szczególnie w okresie jesiennym, kiedy popyt na mieszkania jest największy. Kupcy mogą liczyć na wyjątkowe korzyści, które zwiększają opłacalność całej inwestycji. Jednym z najciekawszych rozwiązań jest specjalny harmonogram płatności. Według klasycznego schematu wysokość i terminy opłat rozkładane są na kilka rat na podstawie stopnia ukończenia budowy. Oznacza to, że inwestor musi dysponować dużym kapitałem jeszcze przed ostatecznym odbiorem mieszkania. Alternatywą dla takiej formy płatności jest system 20/80. Firma RealCo poszła o krok dalej, oferując swoim klientom harmonogram spłat 10/90. Co oznacza to w praktyce?

Pierwszą ratę, która stanowi 10% pełnej sumy, inwestor wpłaca przy podpisaniu umowy deweloperskiej, natomiast pozostałą kwotę, czyli 90%, uiszcza chwilę przed odbiorem mieszkania – wyjaśnia Urszula Krukowska – Kierownik ds. marketingu i sprzedaży i ekspert RealCo.

System 10/90 to bezpieczna i korzystna forma płatności dla kupującego, która pozwala na zakup wymarzonego mieszkania bez wysokiego kapitału początkowego. Inwestor może opóźnić zaciągnięcie pożyczki w banku lub zwiększyć swoją zdolność kredytową. Ci, którzy zgromadzili niezbędne środki finansowe, mogą nimi swobodnie obracać przez kolejne kilka czy kilkanaście miesięcy przed ostateczną płatnością.

Co ciekawe, harmonogram spłat 10/90 czy 20/80 zwiększa wiarygodność finansową dewelopera. Dla dewelopera sprzedaż mieszkań w takim systemie jest dość kosztowna. Budowa finansowana jest bowiem z własnego kapitału firmy. To tworzy pewną wiarygodność finansową, która dla inwestora jest bardzo istotna – podkreśla Urszula Krukowska z RealCo.

Zakup mieszkania w okresie jesiennym to opłacalne rozwiązanie – nawet dziś, w dobie kryzysu. Inwestycja w nieruchomość jest swego rodzaju lokatą zgromadzonego kapitału. Wartość pieniądza spada, mieszkań – stale rośnie. Inwestycja w mieszkanie to inwestycja w dobrą przyszłość!

Źródło: RealCo.

Rok z nowym systemem poboru opłat eTOLL

rodrigo-abreu-565091-unsplash

Firmy transportowe przyzwyczaiły się już do nowego systemu opłat elektronicznych i poruszają się po nim coraz sprawniej. Niemniej jednak w dalszym ciągu zdarza się im zaniedbać niektóre z obowiązków dotyczących nowego systemu poboru opłat. W przeciągu roku GITD odnotowało ponad 60 tys. naruszeń w obszarze eTOLLu dotyczących pojazdów ciężkich. O czym najczęściej zapominają przewoźnicy w natłoku spraw? Między innymi o kluczowej kwestii, czyli dokonaniu opłaty za przejazd. Jakie są inne błędy popełnianie przez przedsiębiorców i co może zrobić firma transportowa w sytuacji, gdy już została naliczona kara za przejazd po płatnym odcinku drogi? Między innymi na te pytania odpowiadają eksperci Grupy Inelo.

Spis treści:
OBU, ZSL i aplikacja – w jaki sposób łączy się pojazd z eTOLLem?
eTOLL – najczęściej spotykane błędy
Nowy system poboru opłat eTOLL – rodzaje i wysokość kar
W transporcie lepiej zapobiegać niż leczyć
eTOLL – co, jeśli postępowanie ruszyło?

OBU, ZSL i aplikacja – w jaki sposób łączy się pojazd z eTOLLem?

Głównym elementem systemu jest tzw. identyfikator biznesowy. Jest to klucz, który należy powiązać z pojazdem zarejestrowanym w systemie na koncie użytkownika. Podobnie jak urządzenia OBU i ZSL, również aplikacja zainstalowana w telefonie ma swój unikatowy numer. W IKK (Internetowym Koncie Klienta) należy dokonać powiązania pojazdu do aplikacji oraz wyboru urządzenia monitorującego: aplikacja, OBU lub ZSL. Aplikacja umożliwia doładowanie i monitorowanie stanu konta rozliczeniowego w trybie przedpłaty.

 

eTOLL – najczęściej spotykane błędy

Przewoźnicy dokonują opłat poprzez Internetowe Konto Klienta. Rejestrując się na stronie, firmy transportowe mają do wyboru dwie metody płatności. Pierwsza z nich opiera się na wystawianiu im noty obciążeniowej za przejazdy w terminie do 7 dni po zakończeniu okresu rozliczeniowego, a druga polega na pobieraniu opłat ze zgromadzonych środków na koncie.

-Wśród najczęściej stwierdzanych naruszeń znajdują się nieuiszczenie opłaty, uiszczenie opłaty w kwocie niższej niż wymagana lub też brak rejestracji pojazdu w systemie. W przypadków dwóch pierwszych – powód może być prozaiczny, a mianowicie brak lub niewystarczająca ilość środków na koncie w przypadku umowy w trybie przedpłaconym Kolejne przyczyny potencjalnych problemów wynikają z nieznajomości procedur w przypadku awarii urządzenia lub zbyt późnego doładowania konta. Takie przeoczenie może skutkować nałożeniem kary na przewoźnika – komentuje Arkadiusz Góra, Grupa Inelo i dodaje, że w każdym przypadku warto na bieżąco weryfikować sprawność urządzeń, stan konta (w przypadku konta przedpłaconego). Należy uczulać kierowców, aby bez zbędnej zwłoki zgłaszali wszelkie problemy dotyczące procesu uiszczania opłat, co pozwoli na szybką reakcję ze strony przewoźnik.

Z kolei Marta Staniszewska z Grupy Inelo zwróciła uwagę na dodatkowe aspekty związane z brakiem dopełnienia niezbędnych formalności.

-Nie wystarczy jedynie zarejestrować urządzenia OBU lub ZSL na stronie. Trzeba je jeszcze aktywować, aby wszystko działało prawidłowo. Bardzo często zdarzają się sytuację, w których niestety ten drugi krok gdzieś umyka w obliczu innych obowiązków. Podobnie jest z dopisaniem nowego urządzenia do poboru opłat w systemie eTOLL, zmianą dostawcy usług czy dodaniem nowego pojazdu. Istotną rolą jest edukacja kierowców w przypadku, gdy urządzenia pokładowe działa nieprawidłowo. Choć urządzenia te są zazwyczaj wyposażone w alerty, to są one czasami ignorowane, a kierowca ma obowiązek zjechać z płatnej drogi lub zatrzymać się na najbliższym parkingu, jeśli urządzenie nie nadaje lokalizacji powyżej 15 minut.

Nowy system poboru opłat eTOLL – rodzaje i wysokość kar 

W obecnym stanie prawnym za naruszenie związane z uiszczaniem opłat grożą kary administracyjne w przedziale 250 – 1500 zł. Najwyższa kwota przewidziana jest za nieuiszczenie opłaty, brak rejestracji pojazdu w systemie lub wprowadzenie do rejestru danych niezgodnych ze stanem faktycznym. W przypadku naruszenia obowiązku uiszczenia opłaty przyjmuje się, że kara jest nakładana nie za każdy incydent, ale za każdy dzień, w którym doszło do naruszenia. Szczegółowy wykaz oraz wysokość kar zostały określone w art. 13k ustawy z dnia 21 marca 1985 r. o drogach publicznych.

W transporcie lepiej zapobiegać niż leczyć

Warto zaznaczyć, że najbardziej istotnym elementem całego procesu jest zapobieganie. Właściwy nadzór ze strony przewoźnika oraz czujność i prawidłowa reakcja kierowcy pozwolą uniknąć problemów.

-Jeśli ta strategia nie zadziała, a powodów takiego obrotu spraw może być wiele, pozostaje procedura reklamacji, która stanowić będzie podwaliny do podjęcia kroków w przypadku ewentualnego wszczęcia postępowania. Z podejmowaniem odpowiednich działań nie należy zwlekać, informacje o wszelkich nieprawidłowościach powinny być przekazywane przez kierowcę natychmiast, przewóz powinien zostać wstrzymany do czasu uregulowania płatności za dalszy odcinek drogi. Reklamację należy zgłaszać jak najszybciej, przy czym najlepiej korzystać z kanałów komunikacji zapewniających możliwość archiwizacji, np. poczta elektroniczna. – mówi Arkadiusz Góra

Okres przedawnienia w przypadku naruszenia obowiązku uregulowania opłaty wynosi 9 miesięcy. Oznacza to, że właściwy organ ma prawo wszcząć postępowanie w danym terminie od daty incydentu. Jeśli od dnia nieuiszczenia opłaty upłynęło więcej czasu, wówczas można przyjąć, że sprawa uległa przedawnieniu i przewoźnik nie poniesie konsekwencji finansowych.

eTOLL – co, jeśli postępowanie ruszyło?

Zadaniem Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego oraz funkcjonariuszy Służby Celno-Skarbowej jest kontrola tego, czy wszystkie opłaty naliczane są prawidłowo. Bazują oni na systemie identyfikującym występowanie danych naruszeń lub kontroli drogowej. W Polsce do opłaty zobowiązane są wszystkie samochody osobowe, pojazdy ciężarowe o dopuszczalnej masie całkowitej powyżej 3,5 tony, a także autobusy. W tym ostatnim przypadku nie ma znaczenia ich dopuszczalna masa całkowita. Płatności pobiera się za przejazd po drogach szybkiego ruchu, autostradach oraz wybranych drogach krajowych, a lista pełnych odcinków płatnych jest dostępna na oficjalnej stronie systemu eTOLL.

-W przypadku otrzymania zawiadomienia o wszczęciu postępowania w sprawie naruszenia obowiązku uiszczenia opłaty strona ma prawo do złożenia wyjaśnień. Jest to etap, podczas którego warto wskazać na powód wystąpienia incydentu oraz wskazać czy podjęto wszelkie niezbędne kroki w celu dochowania obowiązków oraz czy przeprowadzono procedurę reklamacyjną, jeśli naruszenia obowiązku uiszczenia opłaty nastąpiło z przyczyn nie leżących po stronie użytkownika systemu. Postępowanie administracyjne zakończy się wydaniem przez organ decyzji, od której nie przysługuje prawo do odwołania. Strona może jednak wnieść o ponowne rozpatrzenie sprawy. W zawitym terminie 14 dni od otrzymania decyzji administracyjnej w I instancji należy złożyć umotywowany wniosek oraz dołączyć ewentualnie dokumentację, jeśli nie została przedstawiona na etapie postępowania wyjaśniającego – Arkadiusz Góra.

Ważny jest czynny udział w każdym etapie postępowania oraz wykazanie, że błąd związany z płatnością nie był zawiniony przez przewoźnika lub kierowcę. Trudno liczyć na wyrozumiałość organu prowadzącego postępowanie, jeśli na koncie zabrakło środków lub urządzenie uległo uszkodzeniu, a kierowca nadal kontynuował jazdę bez podjęcia właściwych działań, określonych przepisami.

Źródło: Grupy Inelo.

Pomoc udzielona przez gospodarstwa domowe mieszkańcom Ukrainy w pierwszym półroczu 2022 r.

wspolpraca

Główny Urząd Statystyczny opracował raport pt. „Pomoc udzielona przez gospodarstwa domowe mieszkańcom Ukrainy w pierwszym półroczu 2022 r. w świetle wyników badania budżetów gospodarstw domowych”.

Jak czytamy w informacji opublikowanej przez Główny Urząd Statystyczny, w okresie od 24.02.2022 do 30.06.2022 r. 70,2% gospodarstw domowych w Polsce udzieliło pomocy mieszkańcom objętej wojną Ukrainy (w następstwie rosyjskiej pełnoskalowej inwazji). Dotyczy to udzielenia, przynajmniej jeden raz, pomocy ze względu na działania wojenne – niezależnie od jej formy i zakresu oraz obejmuje zarówno pomoc udzielaną w Polsce, jak i skierowaną do osób pozostających na Ukrainie. W obu kwartałach, wśród gospodarstw domowych pomagających, najczęściej wskazywanymi formami pomocy były: przekazywanie darów rzeczowych – około 4/5 gospodarstw domowych oraz pomoc pieniężna (bezpośrednia lub poprzez organizacje) – około 2/3 spośród nich.

Pracujący i wynagrodzenia w gospodarce narodowej wg GUS

adeolu-eletu-38649-unsplash

„Pracujący i wynagrodzenia w gospodarce narodowej” to jeden z najnowszych raportów opublikowanych przez Główny Urząd Statystyczny (GUS).

Według danych ostatecznych zgromadzonych przez ZUS na koniec 2021 r., liczba pracujących w gospodarce narodowej[1] wynosiła 15,0 mln osób. W stosunku do ostatniego dnia 2020 r. było to więcej o 213,6 tys. osób.
W końcu 2021 r. według danych ostatecznych liczba pracujących w gospodarce narodowej w porównaniu do stanu z 31 grudnia 2020 r. zwiększyła się w większości sekcji. Sekcją o największym wzroście liczby pracujących była Informacja i komunikacja (o 10,3%). W porównaniu z ostatnim dniem 2020 r. liczba pracujących zmniejszyła się w czterech sekcjach. Największy spadek miał miejsce w sekcji Górnictwo i wydobywanie (o 2,4%). W ostatnim dniu 2021 r. największą liczbę pracujących skupiało Przetwórstwo przemysłowe. Pracujący w tej sekcji stanowili 18,8% ogółu pracujących w gospodarce narodowej. – czytamy w raporcie GUS.

[1] Zaprezentowane w opracowaniu dane o pracujących w gospodarce narodowej uwzględniają liczbę pracujących w gospodarstwach indywidualnych w rolnictwie z Powszechnego Spisu Rolnego 2020.

Upadły pomysły na „nową” opłatę planistyczną i terminowe decyzje o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu

Marcin Żak

Opłata planistyczna naliczana w wysokości 30 proc. wzrostu wartości nieruchomości, nawet wtedy gdy nie dochodzi do jej sprzedaży, ostatecznie zniknęła z projektu ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym. Ministerstwo rezygnuje też z pomysłu, aby decyzje o warunkach zabudowy posiadały termin ważności. Czyżby był to efekt zmasowanej krytyki i szeregu uwag zgłoszonych w ramach konsultacji publicznych?

Spis treści:
Plan ogólny zostaje
Quo vadis nowelizacjo?

W ramach zakończonego już etapu konsultacji projektu zmian ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym zgłoszono liczne uwagi, z których uwzględniono kilkanaście.

Z opublikowanych przez Rządowe Centrum Legislacji 19 września podsumowań wynika, że najważniejszymi w stosunku do pierwotnego projektu zmianami są: (i) wycofanie się ze zmian w sposobie naliczania i poboru opłaty planistycznej oraz (ii) rezygnacja z terminowych decyzji WZ.

Przypomnijmy: Ministerstwo proponowało aby opłata za wzrost wartości nieruchomości wynikający ze zmiany przeznaczenia planistycznego tej nieruchomości była należna od razu po dokonaniu takiej zmiany. Obecnie opłata ta staje się należna, dopiero gdy nieruchomość zostaje sprzedana w ciągu 5 lat od zmiany przeznaczenia planistycznego. Sprzedający grunt płaci zatem swojego rodzaju daninę od wzrostu wartości swojej nieruchomości, ale tylko w przypadku sprzedaży takiej nieruchomości.

„Ministerstwo podążyło ścieżką znaną polskim kibicom: „Miało być jak nigdy, a wyszło jak zawsze”. Nowy pomysł Ministerstwa skutkowałby tym, że właściciele lub użytkownicy wieczyści nieruchomości mogliby być zmuszeni do uiszczenia opłaty od teoretycznego wzrostu wartości ich nieruchomości. Teoretycznego, bo ocena wzrostu wartości nieruchomości, co do której nie było planów sprzedaży, obarczona byłaby dużym ryzykiem błędu. Propozycja była więc dość rewolucyjna. Środowisko inwestorów było skonsternowane tym pomysłem, a głos krytyczny zabrały min. Polska Izba Nieruchomości Komercyjnych oraz Business Centre Club wskazując, że proponowany sposób naliczenia opłaty planistycznej spowodowałbymożliwość nałożenia na tysiące osób fizycznych i prawnych daniny publicznej z tytułu zmiany wartości nieruchomości, której te osoby nie zamierzały sprzedawać. Opłata potencjalnie uderzyłaby w całą rzeszę osób, których mogłoby nie stać na jej zapłacenie”, komentuje Marcin Żak, Senior Associate z zespołu Nieruchomości i Budownictwa warszawskiej kancelarii Wolf Theiss.

Co ciekawe, pomysłodawca nie ukrywał fiskalnego charakteru własnej propozycji. Jak wskazywano w uzasadnieniu, zmiana zasad naliczania opłaty planistycznej miała dawać „większe pole do uzyskiwania wpływów z tytułu wzrostu wartości nieruchomości, które będą mogły być przeznaczane na finansowanie kolejnych działań planistycznych i pokrywanie kosztów ich skutków, np. w postaci wyposażenia nowych terenów budowlanych w niezbędną infrastrukturę”.

„Skoro sama zmiana przeznaczenia nieruchomości powodowałaby konieczność zapłaty opłaty planistycznej, to gminom opłacałoby się szybciej i sprawniej uchwalać plany zagospodarowania, a efekt budżetowy akurat w sytuacji rosnących kosztów i inflacji wcale nie jest bez znaczenia. Obecnie wpływ opłaty planistycznej na budżety gmin jest marginalny, ponieważ relatywnie łatwo jest uniknąć obowiązku zapłaty renty planistycznej – nie płaci się jej, jeśli od momentu zmiany przeznaczenia nieruchomości a datą jej sprzedaży upłynęło 5 lat”, dodaje Piotr Gajzlerski, Associate z zespołu Nieruchomości i Budownictwa warszawskiej kancelarii Wolf Theiss.

Opłata planistyczna, zwana często rentą planistyczną, pozostaje więc w dawnym kształcie i powiązana pozostaje ze sprzedażą nieruchomości.

Projekt Ministerstwa zakładał też ograniczenie terminu obowiązywania decyzji o warunkach zabudowy do 5 lat od dnia, gdy decyzja stała się prawomocna.

„Ministerstwo uzasadniało intencję tym, że w obrocie prawnym funkcjonują decyzje o warunkach zabudowy, wydane kilka lub nawet kilkanaście lat temu. W międzyczasie drastycznie mogło zmienić się sąsiedztwo nieruchomości, których dotyczy taka stara decyzja. Realizacja wydanej wiele lat wcześniej decyzji mogłaby więc wywołać chaos i konflikty przestrzenne. Ponadto Ministerstwo uznało, że określenie terminu obowiązywania decyzji o warunkach zabudowy spowoduje zmniejszenie liczby wniosków o wydanie decyzji o warunkach zabudowy, uzyskiwanych wyłącznie w celach spekulacyjnych”, tłumaczy motywację pomysłodawców Marcin Żak.

Z tego planu Ministerstwo również się wycofało. Decyzje WZ mają być nadal wydawane bezterminowo, co środowisko inwestorów przyjęło z dużą ulgą. Podczas konsultacji deweloperzy zwracali uwagę na fakt, że 5 lat to nieraz zbyt krótki okres, by przeprowadzić proces zaprojektowania i uzyskania wszelkich pozwoleń służących realizacji inwestycji.

Plan ogólny zostaje

Spośród planowanych zmian jedna z ważniejszych, która ostała się w projekcie nowelizacji, zakłada wprowadzenie, obowiązkowego dla całego obszaru gminy, planu ogólnego w miejsce studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego.

Plan ogólny, w odróżnieniu od studium, ma być aktem prawa miejscowego, a jego postanowienia mają być wiążące przy ustalaniu planów miejscowych oraz przy wydawaniu decyzji o warunkach zabudowy. W założeniu ma on mieć zwięzłą formę a niewielka liczba ustaleń ma umożliwić jego standaryzację, a co za tym idzie – prostsze ma być odczytywanie planów ogólnych przyjętych w poszczególnych gminach.

„Dążenie do uproszczenia i ustandaryzowania formy planów ogólnych należy ocenić jak najbardziej pozytywnie. Obecna, rozbudowana struktura studium, zróżnicowanie w zakresie stopnia szczegółowości oraz jego niewystarczająca rola przy konieczności uwzględnienia jego postanowień przy ustalaniu warunków zabudowy w formie decyzji, wymagała pilnej zmiany, na którą nadzieję daje właśnie plan ogólny”, uważa Piotr Gajzlerski.

Dla inwestorów niewątpliwą zaletą planów ogólnych ma być to, że organy architektoniczno–budowlane nie będą uprawnione, na podstawie ustaleń danego planu, do wniesienia sprzeciwu od zgłoszenia budowy lub wykonywania robót budowlanych oraz weryfikowania zgodności pomiędzy ustaleniami planu ogólnego a projektem zagospodarowania działki, lub terenu, oraz projektem architektoniczno–budowlanym.

„Wejście w życie planu ogólnego nie będzie, natomiast, powodowało utraty mocy obowiązujących dotychczas planów miejscowych, zaś studia uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego gmin pozostaną w mocy po wejściu w życie ustawy, do czasu uchwalenia planu ogólnego, jednak nie dłużej niż do końca 2025 r. Przy czym, jeśli gmina nie uchwali planu ogólnego do 1 stycznia 2026 r., nie będzie miała możliwości wydawania nowych decyzji o lokalizacji inwestycji celu publicznego lub o warunkach zabudowy aż do czasu uchwalenia tego planu.” – zwracają uwagę eksperci.

Quo vadis nowelizacjo?

Jednym z celów nowelizacji było „uwolnienie gruntów”. Temu zamysłowi służyć miały właśnie mechanizmy, które nie są już częścią projektu: nowa metoda obliczania opłaty planistycznej oraz ograniczone czasem decyzje o warunkach zabudowy. Czy w związku z tym projekt zmiany ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym ma jeszcze sens?

„Ministerstwo próbowało zwiększyć podaż gruntów pod budowę, stosując dość proste, by nie rzec mało wyszukane, środki. Usunięte z projektu pomysły mogłyby wymuszać sprzedaż gruntu (nowa opłata planistyczna) albo dopingować do jego szybszego zagospodarowania (terminowe decyzje o warunkach zabudowy). Oba pomysły upadły, ale sam projekt ustawy, w obecnym brzmieniu, może napawać ostrożnym optymizmem. W nowelizacji pozostają rozwiązania, które w założeniu mają ambitny cel ustandaryzowania i uproszczenia procedur planistycznych. Naszym zdaniem projekt ulegnie jeszcze zmianom, więc na ocenę skuteczności rozwiązań w praktyce przyjdzie nam chwilę poczekać.” – konkluduje Marcin Żak.

Źródło: Wolf Theiss.

GUS opublikował bilansowe wyniki finansowe przedsiębiorstw niefinansowych w 2021 roku

mari-helin-tuominen-38313-unsplash

Główny Urząd Statystyczny opublikował bilansowe wyniki finansowe przedsiębiorstw niefinansowych w 2021 roku.

Jak informuje GUS, wartość aktywów (pasywów) badanych podmiotów na dzień 31 grudnia 2021 r. wyniosła 3 880,3 mld zł. Jest to o 13,2% więcej niż na koniec roku 2020. W tym 54,8% stanowiły aktywa trwałe, a 45,1% aktywa obrotowe. Przychody ogółem oraz koszty ogółem były wyższe od osiągniętych w 2020 r. Wynik finansowy netto osiągnął poziom 250,2 mld zł. Wynik ten oznaczał wzrost o 88,9% w porównaniu do 2020 r.

Polacy najbardziej ufają sektorowi finansowemu i ubezpieczeniowemu

Bez tytułu

Polacy najbardziej ufają sektorom, w których w ostatnim roku dochodziło do największej liczby wycieków danych na świecie – jak dowiadujemy się z raportu Procontent Communication pt. „Polacy w cyberprzestrzeni – Czy jesteśmy świadomi cyberataków?”. Badaniu opinii publicznej poddano wiarygodność poszczególnych sektorów gospodarki w kwestii praktyk mających na celu ochronę danych. Największym zaufaniem respondentów cieszyły się branże: finansów i ubezpieczeń (26,9%), ochrony zdrowia (21,9%) oraz technologii i telekomunikacji (19,4%). Jak wynika ze światowego badania i raportu CrowdStrike pt. „Global Threat Report”, wskazane sektory były najczęściej atakowane przez hakerów w 2021 roku.

Spis treści:
Polacy ufają branży finansowej
Płeć w zaufaniu do wybranych sektorów

Blisko 1/3 badanych nie ufa żadnej branży w kwestii ochrony przechowywanych przez nią danych. Największym zaufaniem Polacy darzą branże finansową – ponad 26,9% wskazań. Na drugim miejscu pod względem zaufania znalazł się sektor ochrony zdrowia – 21,9% wskazań , a na trzecim sektor technologii i telekomunikacji – 19,4%. Bardzo wysokim zaufaniem Polaków cieszyły się również instytucje państwowe i administracja publiczna, które znalazły się na 4. miejscu wśród wskazań. Bardzo niskim zaufaniem w kwestii zabezpieczenia naszych danych cieszą się natomiast: przemysł (6%), sieci handlowe (6,2%) oraz logistyka i transport (10,1%).

Minęło kilkadziesiąt lat odkąd zaczęliśmy powszechnie komunikować się z wykorzystaniem cyfrowych technologii. W ostatnim dwudziestoleciu, do powszechnego użytku weszły usługi cyfrowe, takie jak bankowość elektroniczna, handel, media społecznościowe, rozrywka, telemetria i wiele innych. Dziś praktycznie każde „inteligentne” urządzenie podłączane jest do Internetu i żyje w cyberprzestrzeni. Od żarówek do samochodów. Przenieśliśmy nasze życie do cyberprzestrzeni nie zawsze rozumiejąc zasady, jakimi ta przestrzeń się rządzi i jak ona działa. Używanie cyfrowych technologii musi iść w parze ze świadomością zagrożeń i wiedzą o bezpiecznym sposobie ich używania. Jeżeli powstanie tu choćby mała luka, to natychmiast wypełniają ja cyberprzestępcy – mówi Tomasz Szala, Ekspert ds. bezpieczeństwa w Mikronika.

Polacy ufają branży finansowej
Poziom zaufania jakim Polacy darzą poszczególne branże jest przy tym odwrotnie proporcjonalny do liczby ataków hakerskich na poszczególne sektory. Zdaniem ekspertów Check Point wśród najczęściej atakowanych branż w Polsce są finanse, gdzie liczba tygodniowych ataków wzrosła, rok do roku aż o 46%1. Finanse, ochrona zdrowia oraz telekomunikacja to również sektory, które najczęściej komunikują wdrożenia w zakresie bezpieczeństwa do swoich klientów.

Porównanie uzyskanych przez Procontent Communication danych z globalnymi statystykami pokazuje, jak efektywnie budowany jest wizerunek polskich firm z branży finansów i ubezpieczeń, ochrony zdrowia, oraz technologii i telekomunikacji w zakresie cyberbezpieczeństwa. Pomimo rosnącej liczby zagrożeń i wycieków, poprzez skuteczną komunikację z klientami, firmy te nie tracą wiarygodności.

Postępująca cyfryzacja w postaci rozwoju bankowości internetowej oraz rozwój telemedycyny i aplikacji placówek medycznych wymusza na firmach zwiększenie inwestycji w odpowiedne zabezpieczenia infrastruktury IT. Organizacje z sektorów finansów, służby zdrowia czy technologii regularnie komunikują o dostosowywaniu się do nowej rzeczywistości, co uwiarygadnia ich skuteczność w ochronie danych informatycznych. Pomimo odnotowania ogromnej ilości wycieków danych2, Polacy nie przestali ufać firmom z tych sektorów – podkreśla Iwona Kubicz z Procontent Communication.

Ostatnie lata to przyspieszona transformacja organizacji, którą wymusza rozwój technologiczny, optymalizacja i migracja zasobów IT do chmury. Transformację przyspieszyła pandemia COVID19 skutkującą powszechną zmianą sposobu pracy z on-site na on-line, a granica praca/dom mocno się zatarła. Świadomość bezpieczeństwa powinno się budować na zasadach cyberhigieny, budowania nawyków w oparciu o dobre praktyki, nie patrząc tylko i wyłącznie przez pryzmat zakazów i nakazów wynikających z procedur bezpieczeństwa organizacji. Cyberbezpieczeństwo obowiązuje nas 24 godziny na dobę – Dariusz Podleśny, Senior Security Manager w Panattoni

Co piąta pytana osoba zadeklarowała, iż jednym z najbardziej zaufanych sektorów jest administracja publiczna (18,2%), natomiast o punkt procentowy mniej (17,1%) wskazań respondentów miały firmy z branży usług prawniczych oraz wymiaru sprawiedliwości. Badanie pokazało, iż pomimo globalnego wzrostu o 53% wycieków w sektorze edukacji3, blisko 15,1% wskazało tę branżę jako najbardziej godną zaufania.

Najmniej Polacy ufają rynkowi dóbr konsumpcyjnych (6,2%) oraz przemysłowi (6%). Sektor logistyki, w której, według badań CrowdStrike4, dochodziło do najmniejszej ilości wycieków w 2021 roku, zupełnie nie cieszy się zaufaniem wśród Polaków. Firmy z tych rynków podejmują jednak coraz więcej inicjatyw, by zmienić postrzeganie swoich branż w zakresie cyberochrony.

Obserwując dynamikę zagrożeń cyberatakami zarówno z punktu widzenia organizacji jaką jest Lewiatan Holding S.A. jak i osoby prywatnej widzę potrzebę zwrócenia szczególnej uwagi i większej ostrożności w działaniu. Działania nie mogą być doraźne, na wypadek większych, bardziej medialnych ataków. Odpowiedzialne podejście do cyberbezpieczeństwa to dla nas codzienna praca nad jakością i bezpieczeństwem użytkowników i systemów. Efektywna komunikacja zagrożeń, ocena ryzyka i predykcja potencjalnych skutków. – Anna Papierowska, Specjalista IT w Lewiatan Holding S.A.

Płeć w zaufaniu do wybranych sektorów

Najwięcej badanych wskazało, że nie ufa w kwestii ochrony danych żadnej z branż, przy czym najmniej ufne są kobiety – aż 34,7% z nich wskazało taką odpowiedź w porównaniu do mężczyzn (25,3%). Kolejną różnicę opinii na podstawie płci w omawianym badaniu można zauważyć w przypadku oceny przez respondentów sektora technologii i telekomunikacji. Zaufaniem w kwestii cyberbezpieczeństwa branża ta cieszy się wśród, aż 25,9% mężczyzn i jedynie 13,6% kobiet. Technologia, według statystyk Check Point Research, doświadczyła podwojenia liczby tygodniowych ataków w porównaniu z rokiem 20205, kobiety są więc bardziej świadome występujących zagrożeń dot. omawianego sektora.

Z drugiej strony, kobiety bardziej ufają placówkom ochrony zdrowia (23,1%), podczas gdy mężczyźni udzielili odpowiedzi świadczącej o zaufaniu do tej branży znacznie rzadziej (20,6%). Wyraźna różnica pojawia się w postrzeganiu ochrony danych przez wymiar sprawiedliwości. Wśród płci żeńskiej miał on 19,1% wskazań, natomiast wśród męskiej tylko 14,8%.

1 Raport Check Point Research, styczeń 2022 r.
2 Raport „Global Threat Report” opracowany przez CrowdStrike; 2021 r.
3 Raport Check Point Research, czerwiec 2022 r.
4 Raport „Global Threat Report” opracowany przez CrowdStrike; 2021 r.
5 Dane Check Point Research


Źródło: Procontent Communication.

Wzrośnie popyt na usługi w zarządzaniu antykryzysowym

M.Michalski

Wojna w Ukrainie, wysoka inflacja, przerwane łańcuchy dostaw, rosnące koszty prowadzenia działalności czy brak dostępu do taniego finansowania umożliwiającego rozwój – z takimi zjawiskami będą musiały borykać się przedsiębiorstwa z różnych branż, ale także jednostki samorządu terytorialnego przez najbliższe kilkanaście miesięcy. To może oznaczać początek kryzysu w różnym wymiarze, w różnych miejscach organizacji. Będzie to miało wpływ na niezadowolenie dostawców i partnerów, przełoży się także na rozczarowanie pracowników i w końcu klientów. Jak więc przedsiębiorcy czy samorządowcy mogą przygotować się na taką sytuację? Wydaje się, że wzrośnie popyt na usługi firm, które potrafią zarządzać kryzysem w różnym wymiarze: fizycznym, informatycznym, prawnym, ale także komunikacyjnym.

Spis treści:
Zacznijmy od analizy…
Zarządzanie chaosem i popyt

Zacznijmy od analizy…

Kiedy otoczenie nie sprzyja rozwojowi biznesu, firma skupia się na tych elementach, które pozwalają z jednej strony ograniczyć koszty, a z drugiej utrzymać udziały w rynku. Tylko nieliczne organizacje są przygotowane na ekspansję. W takim momencie nietrudno o różnego rodzaju sytuacje kryzysowe: włamanie hakerów, zatrzymanie produkcji, nieterminowe dostawy towarów, bunt lub odejścia kluczowych pracowników czy niezadowolonych klientów. Tego typu wyzwania mogą prowadzić do realnych strat finansowych, utraty majątku czy reputacji całej organizacji.

Duża grupa przedsiębiorstw – jeśli nie większość – nie jest dobrze przygotowana do zarządzania antykryzysowego. Brakuje rzetelnej analizy możliwości firmy w tym zakresie, gotowych scenariuszy wyjścia z kryzysu czy nawet powołanego zespołu, którego obowiązkiem jest przeprowadzić organizację przez taki incydent. Warto jednak zauważyć, że część niebezpiecznych sytuacji można przewidzieć i się do nich przygotować, dotyczy to zarówno ludzi, jak i odpowiednich zasobów.

Zarządzanie chaosem i popyt

Przedsiębiorstwa, grupy kapitałowe nawet bardzo zdywersyfikowane, zazwyczaj wiedzą co stanowi ich core business i na czym zarabiają z korzyścią dla właścicieli, akcjonariuszy, ale i pracowników. Zarządzanie sytuacją kryzysową raczej nie wchodzi do tego zakresu. Można się tego uczyć, inwestować w wiedzę, ponosić kolejne koszty raczej przez miesiące. Pytanie tylko po co? Na rynku funkcjonują wykwalifikowane firmy usługowe, które zarządzały setkami sytuacji kryzysowych. Mają gotowe scenariusze antykryzysowe, kadrę, w końcu doświadczenie. Zarządzanie antykryzysowe jest właśnie ich core businessem.

Z usług takich podmiotów warto na pewno skorzystać na etapie przygotowań do potencjalnego kryzysu, ale przede wszystkim wtedy, kiedy taka sytuacja wybuchnie. Oczywiście ten drugi przypadek wymaga większego zaangażowania ze strony firmy, natychmiastowej reakcji i de facto gotowości do działania 24 godziny na dobę. Bo w obecnym świecie medialnym, także social mediów liczą się przede wszystkim interakcje oraz czas reakcji. Firma musi być dobrze przygotowana i gotowa do prowadzenia komunikacji tak, aby spełniała ona oczekiwania różnych grup odbiorców: akcjonariuszy, pracowników, partnerów czy klientów. Do aktywnego prowadzenia tego procesu w roli podmiotu kształtującego określony wizerunek, a nie organizacji, która odpowiada tylko na niewygodne pytania. Wydaje się wtedy zasadne skorzystanie z know-how usługodawców, którzy po prostu mają w tym zakresie doświadczenie. Oczekiwany kryzys gospodarczy i problemy wielu sektorów gospodarki mogą zwiększyć popyt na takie usługi, skoro pozwoli to ograniczyć realne straty finansowe, ubytek majątku czy utratę reputacji. Należy pamiętać, że odbudowa wizerunku może być zdecydowanie kosztowniejsza niż efektywna prewencja.

 

Autor: Michał Michalski dyrektor działu komunikacji korporacyjnej w ITBC Communication.

GUS o rewizji stopy bezrobocia rejestrowanego w 2022 r.

DeathtoStock_Wired6

Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport nt rewizji stopy bezrobocia rejestrowanego w 2022 r.

Główny Urząd Statystyczny dokonał rewizji miesięcznej stopy bezrobocia rejestrowanego dla Polski. Rewizja została dokonana ogółem, według województw i powiatów. Rewizja dotyczy okresu od grudnia 2021 r. do sierpnia 2022 r. Dane dostępne są na stronie internetowej Głównego Urzędu Statystycznego.
Jak dodaje GUS, liczba osób bezrobotnych zarejestrowanych w powiatowych urzędach pracy, publikowana dotychczas przez GUS, nie podlegała rewizji. Dane dotyczące stopy bezrobocia rejestrowanego według stanu na koniec września 2022 r. bazują już na wynikach spisu PSR 2020.

Źródło: GUS.