Wskaźniki cen produkcji sprzedanej przemysłu w kwietniu 2024 roku wg GUS

g-crescoli-365895-unsplash
Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport o nazwie „Wskaźniki cen produkcji sprzedanej przemysłu w kwietniu 2024 roku”.

Jak czytamy w raporcie GUS, według wstępnych danych ceny produkcji sprzedanej przemysłu w kwietniu 2024 r. były o 0,2% wyższe niż w marcu 2024 r. Wzrost cen zanotowano w sekcjach: górnictwo i wydobywanie – o 4,2%, w tym w górnictwie rud metali – o 9,8% i w wydobywaniu węgla kamiennego i węgla brunatnego (lignitu) – o 1,4%, a także w sekcji dostawa wody; gospodarowanie ściekami i odpadami; rekultywacja – o 0,1%.

W sekcji wytwarzanie i zaopatrywanie w energię elektryczną, gaz, parę wodną i gorącą wodę i przetwórstwo przemysłowe ceny utrzymały się na poziomie zbliżonym do notowanego w poprzednim miesiącu. – podsumowuje Główny Urząd Statystyczny.

Źródło: GUS.

Przeciętne zatrudnienie i wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw wg GUS

matthew-guay-148463-unsplash
Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport o nazwie „Przeciętne zatrudnienie i wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw w kwietniu 2024 roku”.

Jak czytamy w raporcie GUS, w kwietniu 2024 r. przeciętne zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw w porównaniu z kwietniem 2023 r. było niższe o 0,4%. Wyniosło ono 6499,4 tys. etatów.
Natomiast przeciętne miesięczne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw w kwietniu 2024 r. w porównaniu z kwietniem 2023 r. wzrosło nominalnie o 11,3% i wyniosło 8271,99 zł brutto. Prezentowane dane dotyczą podmiotów sektora przedsiębiorstw, który stanowi część gospodarki narodowej. – czytamy w podsumowaniu raportu Głównego Urzędu Statystycznego.

Źródło: GUS.

GUS: Wskaźniki cen produkcji budowlano-montażowej w kwietniu 2024 roku

joshua-sortino-215039-unsplash
Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport „Wskaźniki cen produkcji budowlano-montażowej w kwietniu 2024 roku”.

Jak informuje GUS, według wstępnych danych w kwietniu 2024 r. ceny produkcji budowlano-montażowej w porównaniu z  analogicznym miesiącem poprzedniego roku wzrosły – o 7,1%, a w porównaniu z marcem 2024 r. – o 0,5%.
W kwietniu 2024 r. w stosunku do marca 2024 r. zanotowano wzrost cen obiektów inżynierii lądowej i wodnej i robót budowlanych specjalistycznych po 0,5% oraz cen budowy budynków o 0,4%.
W porównaniu z kwietniem 2023 r. podniesiono ceny budowy obiektów inżynierii lądowej i wodnej (o 7,9%), robót budowlanych specjalistycznych (o 6,8%) oraz budowy budynków (o 6,3%). – czytamy w podsumowaniu Głównego Urzędu Statystycznego.

Źródło: GUS.

W I kw. br. na rynku pojawiło się przeszło 75 tys. nowych firm

ibrahim-rifath-789914-unsplash
W pierwszym kwartale br. do rejestru CEIDG wpłynęło o ponad 6% mniej wniosków dotyczących założenia jednoosobowej działalności gospodarczej niż w analogicznym okresie ub.r. W blisko połowie przypadków nie wskazano województwa wykonywania działalności, co stanowi udogodnienie dla części przedsiębiorców. W tym samym czasie o przeszło 9% rok do roku wzrosła liczba zgłoszeń ws. wznowienia biznesu. Zdaniem ekspertów, w nadchodzących miesiącach można spodziewać się lepszej sytuacji w omawianych zakresach.

Według danych przekazanych przez Ministerstwo Rozwoju i Technologii (MRiT), w pierwszych trzech miesiącach br. do rejestru CEIDG wpłynęło ok. 75,3 tys. wniosków dotyczących założenia jednoosobowej działalności gospodarczej. To o 6,1% mniej w porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego roku. Wówczas takich przypadków było ponad 80,1 tys. Zdaniem Piotra Soroczyńskiego, głównego ekonomisty Krajowej Izby Gospodarczej (KIG), ten spadek to splot kilku przyczyn. Jedną z nich jest sytuacja demograficzna. Roczniki ludzi aktywnych zawodowo są coraz mniej liczne. Tym samym populacja osób, które mogłyby otworzyć własną firmę, nie rośnie jak kiedyś. Ponadto ostatni rok był bardzo trudny. W efekcie sygnałów zachęcających do założenia własnego biznesu jest mniej niż zwykle.

– Obecna sytuacja nie sprzyja zakładaniu firm z uwagi na znaczące koszty prowadzenia działalności. Wysoka inflacja, będąca de facto ukrytym podatkiem, a także rosnąca płaca minimalna oraz wyższe składki zusowskie mocno ostudziły zapał do składania takich wniosków. Panuje niepewność, wszyscy oczekują na poprawę, a nadzieję na nią dają unijne środki, choć nie tylko – komentuje Adrian Parol, radca prawny i doradca restukturyzacyjny.

W opinii dr. Jakuba Rybackiego, kierownika zespołu makroekonomii w Polskim Instytucie Ekonomicznym (PIE), słabsze wyniki w I kw. mają kilka przyczyn. Największe osłabienie związane jest z sektorem budowlanym, z uwagi na zastój na rynku mieszkaniowym po podwyżkach stóp procentowych. Ten efekt jednak zaczyna mijać. Dodatkowo duże znaczenie ma też słabsza forma branży informatycznej oraz finansowej. Tutaj pogorszenie związane jest bezpośrednio ze słabą koniunkturą i mniejszą liczbą zamówień z Europy. Podobne trendy obserwujemy też w przemyśle, gdzie dodatkowe problemy stwarzają ceny energii. Zdaniem eksperta, na tym tle inflacja czy waloryzacja składek do ZUS-u to raczej małe wyzwanie. Rosnąca płaca minimalna to także raczej nie jest problem dotyczący większości JDG. Tutaj mamy zwykle do czynienia z większymi zarobkami.

– Podnoszenie płacy minimalnej stanowi problem dla podmiotów, do których rekrutowani są kandydaci z niskimi kwalifikacjami zawodowymi. Praca takich osób staje się dużym kosztem dla firm, aby kalkulowała się przy dzisiejszych cenach. W przypadku części branż jesteśmy blisko bariery popytu. Oferowane towary czy usługi zaczynają być za drogie, aby były akceptowane przez klientów. To też jest czynnik, który zmniejsza chęć do podjęcia działalności przez potencjalnych przedsiębiorców – dodaje główny ekonomista KIG.

Przeszło 34,6 tys. ww. wniosków dotyczyło firm, które nie wskazały obszaru wykonywania działalności (rok wcześniej – 33,9 tys.). Z kolei analizując dane obejmujące województwa, można zauważyć, że najwięcej takich zgłoszeń miało związek z mazowieckim – ok. 7,5 tys. (I kw. ub.r. – ok. 8,3 tys.).

– To nie jest kwestia niechęci do podawania informacji o miejscu prowadzenia działalności. Przedsiębiorcy nie muszą tego robić, co wynika z obowiązujących przepisów. Dla części osób stanowi to udogodnienie, a z rozwiązania tego korzysta coraz więcej rejestrujących firm – podkreśla Piotr Soroczyński.

Z danych resortu wynika też, że w I kw. br. do rejestru CEIDG wpłynęło 45,3 tys. wniosków o wznowienie jednoosobowej działalności gospodarczej. To o 9,2% więcej niż od stycznia do marca 2023 roku. Wówczas takich przypadków zarejestrowano prawie 41,5 tys. Według Adriana Parola, ten wzrost świadczy o lepszych nastrojach wśród przedsiębiorców. Oni liczą na poprawę sytuacji wynikającą ze zmiany rządu, a także polityki gospodarczej i zagranicznej. Jak przekonuje ekspert, wpływ na ww. dane ma również zauważalne zahamowanie inflacji, która znacząco utrudniła prowadzenie działalności gospodarczej.

– Większa liczba wznawianych działalności to przede wszystkim sygnał poprawy aktywności gospodarczej. Dane REGON z GUS wskazują, że to w dużej mierze zasługa firm handlowych, przemysłowych oraz podmiotów prowadzących działalność edukacyjną. To bezpośredni efekt większych wydatków konsumpcyjnych gospodarstw domowych – analizuje dr Rybacki.

Z kolei Piotr Soroczyński zwraca uwagę na to, jak różna była sytuacja gospodarcza w analizowanych okresach. W I kwartale 2023 roku byliśmy mniej więcej w środku najtrudniejszego okresu dla przedsiębiorców. Wtedy jeszcze PKB liczony rok do roku był ujemny. Przedsiębiorcy wnioskowali więc o zawieszenie działalności. Wiedzieli bowiem, że nie będą w stanie sprostać warunkom rynkowym. Natomiast od pewnego czasu jest więcej nadziei, koniunktura stopniowo się poprawia. I to przekłada się też na liczbę wniosków dotyczących wznowienia działalności gospodarczej.

– W najbliższych miesiącach na pewno będzie więcej otwieranych i wznawianych JDG niż ostatnio. Możemy się tego spodziewać przede wszystkim w województwach o wyższym poziomie uprzemysłowienia. A biorąc pod uwagę sektory gospodarki, należy przewidywać, że wzrosty nastąpią w usługach związanych z budownictwem – prognozuje mec. Adrian Parol.

Dr Jakub Rybacki również stwierdza, że kolejne miesiące powinny sprzyjać większej liczbie wniosków o otwieranie oraz przywracanie zawieszonych działalności. Ekspert z PIE uważa, że 2024 rok zapewne będzie znacznie lepszy niż 2023. I dodaje, że dotychczas przybywało głównie firm usługowych, natomiast słabiej prezentowała się sytuacja w przemyśle i budownictwie. Teraz te dwa sektory powinny nadganiać braki, choćby w związku z poprawą sytuacji na rynku mieszkaniowym.

(MN, Maj 2024 r.)

Ww. materiał jest udostępniony na zasadzie nieodpłatnej licencji.
© MondayNews Polska | Wszelkie prawa zastrzeżone.

GUS: Dynamika produkcji sprzedanej przemysłu w kwietniu 2024 roku

g-crescoli-365895-unsplash
Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport „Dynamika produkcji sprzedanej przemysłu w kwietniu 2024 roku”.

Jak czytamy w raporcie GUS, w kwietniu br. produkcja sprzedana przemysłu była wyższa o 7,9% w porównaniu z kwietniem ub. roku, kiedy notowano spadek o 6,4% w stosunku do analogicznego okresu roku poprzedniego, natomiast w porównaniu z marcem br. spadła o 2,2%. W okresie styczeń – kwiecień br. produkcja sprzedana przemysłu była o 0,9% wyższa w porównaniu z analogicznym okresem 2023 roku, kiedy notowano spadek o 2,2% w stosunku do porównywalnego okresu poprzedniego roku.
Pełna treść raportu znajduje się na oficjalnej stronie internetowej GUS.

Źródło: GUS.

GUS: Wykorzystanie małych turystycznych obiektów noclegowych w 2023 roku

adeolu-eletu-38649-unsplashGłówny Urząd Statystyczny opublikował raport pt. „Wykorzystanie małych turystycznych obiektów noclegowych w 2023 roku”.

Jak czytamy w raporcie GUS, z turystycznych obiektów noclegowych posiadających mniej niż 10 miejsc noclegowych w 2023 r. skorzystało 1,7 mln turystów. Udzielonych zostało im 5,7 mln noclegów. Stopień wykorzystania miejsc noclegowych w tego typu obiektach wyniósł 22,4%.

Wyniki prezentowane w niniejszej informacji sygnalnej opracowano na podstawie rocznego badania reprezentacyjnego pokoi gościnnych i kwater agroturystycznych posiadających mniej niż 10 miejsc noclegowych. – podsumowuje Główny Urząd Statystyczny.

Źródło: GUS.

W I kw. br. samozatrudnieni złożyli blisko 56 tys. wniosków o zamknięcie firm

przedsiebiorcy
Od stycznia do marca br. liczba wniosków dotyczących zamknięcia jednoosobowej działalności gospodarczej (JDG) była o przeszło 6% mniejsza niż w analogicznym okresie 2023 roku. Prawie 20% ww. przypadków dotyczyło firm bez wskazanego miejsca wykonywania działalności, a niespełna 13% – województwa mazowieckiego. W tym samym okresie o 2% wzrosła liczba wniosków dotyczących zawieszenia działalności. Eksperci, analizując powyższe dane i bieżącą sytuację na rynku, twierdzą, że w najbliższych miesiącach sytuacja powinna lekko się poprawiać, ale raczej nie ma co oczekiwać, że nagle wybuchnie boom na „odmrażanie” działalności lub drastycznie zmienią się liczby w kwestii zamykania firm. Jednocześnie znawcy tematu zapowiadają, że będzie lepiej niż rok temu.

Jak wynika z danych udostępnionych przez Ministerstwo Rozwoju i Technologii (MRiT), w I kw. 2024 roku do rejestru CEIDG (Centralna Ewidencja i Informacja o Działalności Gospodarczej) wpłynęło blisko 56 tys. wniosków dotyczących zakończenia jednoosobowej działalności gospodarczej. To o 6,2% mniej niż w analogicznym okresie 2023 roku, kiedy takich przypadków było prawie 60 tys. Dr Błażej Podgórski z Katedry Finansów Akademii Leona Koźmińskiego informuje, że w Polsce jest zarejestrowanych około 3,5 mln JDG. Zdaniem eksperta, dane wskazują na różnicę na poziomie jednego promila.

Te statystyki są spójne z obrazem sytuacji polskiej gospodarki w ostatnich latach. Pierwszy kwartał ubiegłego roku był szczególnie trudny dla przedsiębiorców. Miało to związek z apogeum presji kosztowej, wynikającej w szczególności z wysokich cen energii. Jednocześnie firmy mierzyły się ze słabością popytu, zarówno w kraju, jak i za granicą. O trudności ówczesnej sytuacji najlepiej świadczy fakt, iż polska gospodarka znajdowała się wówczas w recesji – komentuje Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich (FPP).

Z kolei 10,9 tys. ww. wniosków z I kw. br. dotyczyło firm, które nie wskazały miejsca wykonywania działalności (rok wcześniej – 9,6 tys.). Patrząc na dane obejmujące województwa, najwięcej takich przypadków miało miejsce w mazowieckim – 7,2 tys. (rok wcześniej – prawie 8 tys.). Jak podkreśla dr Podgórski, gospodarka i biznes ewoluują. Wiele przedsiębiorstw działa w wirtualnym środowisku. Są to oczywiście podmioty z szeroko pojętej branży IT, ale i te korzystające z marketplace’ów, jak np. Allegro.

Osoby dokonujące rejestracji działalności gospodarczej w CEIDG nie mają obecnie obowiązku wskazania stałego adresu, pod którym ją prowadzą. Wystarczy bowiem tylko podanie adresu korespondencyjnego. Można przypuszczać, że na pominięcie tej informacji decydują się osoby prowadzące tzw. działalność mobilną lub też świadczące usługi w lokalu klienta. Prawdopodobnie w części przypadków jej zasięg przekracza granice pojedynczego województwa. Z tego wynika takie zachowanie – dodaje Łukasz Kozłowski.

Dane resortu pokazują również, że w I kw. br. do rejestru CEIDG wpłynęło 91,5 tys. wniosków o zawieszenie JDG. To o 2% więcej niż w analogicznym okresie 2023 roku, kiedy takich przypadków było 89,6 tys. W opinii Adriana Parola, radcy prawnego i doradcy restukturyzacyjnego, w przypadku tego wzrostu kluczowe znaczenie ma nadzieja na poprawę sytuacji gospodarczej. Część przedsiębiorców wstrzymała się z decyzją o likwidacji biznesu, oczekując na lepsze czasy. Ekspert zaznacza, że z reguły zawieszenie JDG trwa 3-4 miesiące. Jednak konkretny wpływ na taki krok może mieć profil działalności.

Jednym z czynników implikujących zawieszenia jest zmiana przepisów dotyczących składek zdrowotnych. Przed Polskim Ładem premiera Morawieckiego większość kosztów ubezpieczenia zdrowotnego można było odpisać od podatku. Natomiast po tej nowelizacji składki ZUS w zdecydowany sposób dociążyły prowadzenie działalności gospodarczej. Jednak polski biznes stoi na solidnych fundamentach. A dane dotyczące zawieszeń, jak i zamknięć działalności, wykazują bardziej na naturalną fluktuację niż realne zmiany – stwierdza dr Podgórski.

Do tego Łukasz Kozłowski zaznacza, że na początku roku następuje ograniczenie aktywności m.in. w branży budowlanej, rolniczej, handlowej, a także w niektórych segmentach turystyki. W związku z tym część przedsiębiorców decyduje się na zawieszenie działalności gospodarczej, co pozwala ograniczyć ponoszone koszty w tym czasie. W uzupełnieniu doradca restrukturyzacyjny Łukasz Goszczyński z kancelarii prawa gospodarczego GKPG dodaje, że z reguły początek roku sprzyja robieniu różnego rodzaju wewnętrznych bilansów i podsumowań. Wówczas, jeśli „nie spinają się dochody”, zapada decyzja o zawieszeniu. A to z reguły jest pierwszy poważny krok do zamknięcia firmy.

Wszelkie znaki wskazują na to, że w najbliższych miesiącach nastąpi zmniejszenie liczby zamykanych i zawieszanych JDG. Wpływ na to będzie miało ożywienie gospodarcze, wynikające z dopływu unijnych środków, który wcześniej był mocno zahamowany. Jednocześnie w gastronomi może być więcej zamknięć działalności, przede wszystkim ze względu na koszty nośników energii i pracy, które cały czas przecież rosną – dodaje Adrian Parol.

Według Łukasza Kozłowskiego, w następnych miesiącach możemy spodziewać się nieznacznego spadku liczby zamykanych i zawieszanych działalności gospodarczych. To powinno mieć związek ze stopniową poprawą koniunktury gospodarczej oraz ponownym wzrostem popytu na rynku. Zdaniem eksperta, największa poprawa może nastąpić w przypadku tych branż, w których ubiegłoroczne wyniki były relatywnie najsłabsze. Wśród nich można wymienić budownictwo, przemysł oraz administrowanie i działalność wspierającą.

Patrząc obecnie na krajową gospodarkę, można mieć wrażenie, że w kolejnych miesiącach tego roku przedsiębiorcy będą rzadziej zamykać swoje jednoosobowe biznesy. Jednocześnie częściej będą chcieli „odmrażać” te, które wcześniej zostały zawieszone. Natomiast nie spodziewam się, aby to było jakieś znaczące tąpnięcie w tej kwestii. Raczej będzie to symboliczne kilka procent, ale z pewnością będzie to lepiej wyglądało niż rok temu, kiedy w gospodarce szalała wysoka inflacja. Do tego najczęściej będzie to dotyczyło dużych i średnich miast – podsumowuje Łukasz Goszczyński.

(MN, Maj 2024 r.)
© MondayNews Polska | Wszelkie prawa zastrzeżone.

Miesięczna informacja GUS o podmiotach gospodarki narodowej w rejestrze REGON – kwiecień 2024

mari-helin-tuominen-38313-unsplash
Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował miesięczną informację o podmiotach gospodarki narodowej w rejestrze REGON za kwiecień 2024 roku.

Jak informuje GUS, miesięczna informacja o podmiotach gospodarki narodowej w rejestrze REGON (bez osób fizycznych prowadzących wyłącznie indywidualne gospodarstwa rolne) prezentuje dane o liczbie i strukturze podmiotów gospodarki narodowej wpisanych do rejestru REGON na koniec danego miesiąca na tle odpowiednich danych według stanu na koniec miesiąca poprzedniego.
Więcej informacji o podmiotach gospodarki narodowej w rejestrze REGON według stanu na koniec roku i półrocze zawiera publikacja „Zmiany strukturalne grup podmiotów gospodarki narodowej w rejestrze REGON”.
Pełna informacja znajduje się na oficjalnej stronie internetowej GUS.

Źródło: GUS.

GUS: Komunikat w sprawie przeciętnego wynagrodzenia w pierwszym kwartale 2024 roku

g-crescoli-365895-unsplash
Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował komunikat w sprawie przeciętnego wynagrodzenia w pierwszym kwartale 2024 roku.

GUS opublikował Komunikat Prezesa Głównego Urzędu Statystycznego z dnia 13 maja 2024 r. w sprawie przeciętnego wynagrodzenia w pierwszym kwartale 2024 r.

Jak czytamy w opublikowanym komunikacie, na podstawie art. 20 pkt 2 ustawy z dnia 17 grudnia 1998 r. o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (Dz. U. z 2023 r. poz. 1251, 1429 i 1672), przeciętne wynagrodzenie w pierwszym kwartale 2024 r. wyniosło 8147,38 złotych.
Informacja została opublikowana na oficjalnej stronie internetowej GUS.

Źródło: GUS.

Rejestracje i upadłości przedsiębiorstw w I kwartale 2024 roku wg GUS

analizaGłówny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport „Rejestracje i upadłości przedsiębiorstw w I kwartale 2024 roku wg GUS”.

Jak czytamy w raporcie GUS, w I kwartale 2024 roku odnotowano 92 031 rejestracji przedsiębiorstw, tj. o 4,4% mniej niż w analogicznym okresie ub. roku oraz 100 upadłości, tj. o 18,0% mniej niż w I kwartale 2023 roku.
Liczba rejestracji przedsiębiorstw w I kwartale 2024 roku wyniosła 92 031 wobec 96 274 w analogicznym okresie roku poprzedniego. Największy spadek liczby rejestracji nastąpił w sekcjach: informacja i komunikacja (o 21,3%) oraz przemysł (o 8,4%). Wzrost liczby rejestracji zaobserwowano tylko w usługach (o 2,1%) oraz w pozostałych sekcjach (o 2,4%).
Pełna treść raportu znajduje się na oficjalnej stronie GUS.
Źródło: GUS.

Barometr Nastrojów Konsumenckich GfK – An NIQ Company

Barometr Nastrojów Konsumenckich_Polska_kwiecień 2024
Kwiecień to czwarty kolejny miesiąc, w którym wskaźnik Barometru Nastrojów Konsumenckich w Polsce utrzymuje się na plusie. Od stycznia wynik niemal się nie zmienił, na co z pewnością przychylnie patrzą producenci i detaliści. Takie dane płyną z najnowszych badań GfK – An NIQ Company.

Barometr Nastrojów Konsumenckich GfK – An NIQ Company, czyli syntetyczny wskaźnik ilustrujący aktualne nastroje Polaków w zakresie postaw konsumenckich, w kwietniu 2024 r. wyniósł 1,3 pkt, co oznacza minimalny spadek, o 0,6 jednostki w stosunku do marca.
Wciąż w dużo gorszych nastrojach konsumenckich znajdują się przedstawiciele większości państw unijnych. W ich przypadku średnia wyniosła -13,7, czyli niemal dokładnie tyle samo co przed miesiącem.

– Wskaźnik barometru nastrojów konsumenckich od czterech miesięcy niemal nie drgnął, ale jest to „nuda”, na którą handel i cała gospodarka czekały od dawna. Rynek złapał oddech i niewiele wskazuje, by w najbliższych miesiącach sytuacja istotnie się poprawiła lub pogorszyła. Znaczących zmian nie dostrzegamy ani na rynku pracy, ani w koniunkturze najważniejszych sektorów przemysłu. Spokojniej zrobiło się także w geopolityce. Ostatnie lata pokazały nam jednak, że pewne jest wyłącznie to, że nic nie jest pewne. Tym bardziej cieszy długi okres spokoju i brak radykalnych zmian, do których zdążyliśmy się już przyzwyczaić – mówi Barbara Lewicka, Senior Director w GfK – An NIQ Company.

Źródło: GfK – An NIQ Company (fragment raportu).

Pracownicze Plany Kapitałowe w 2023 roku wg GUS

g-crescoli-365895-unsplash
Główny Urząd Statystyczny opublikował raport o nazwie „Pracownicze Plany Kapitałowe w 2023 roku”.

Jak informuje  GUS, aAktywa netto funduszy zdefiniowanej daty pracowniczych planów kapitałowych (PPK) na koniec 2023 r. wyniosły 21,8 mld zł, w porównaniu do 12,0 mld zł na koniec 2022 r. Środki gromadzone w PPK są inwestowane w funduszach inwestycyjnych, tzw. funduszach zdefiniowanej daty (2 Rok przyporządkowany do nazwy danego funduszu (zdefiniowana data funduszu) określa rok, w którym wiek 60 lat osiągają osoby urodzone w roku stanowiącym środek przedziału roczników, dla których dany fundusz zdefiniowanej daty jest właściwy.). Osoby rozpoczynające oszczędzanie w PPK są automatycznie przypisywane do konkretnej kategorii funduszy zdefiniowanej daty w oparciu o datę urodzenia.
Pełna treść raportu dostępna jest na oficjalnej stronie internetowej GUS.

Źródło: GUS.

Frankowicze wciąż nie odpuszczają – w I kwartale br. złożyli ponad 23 tys. pozwów

frank-sady (1)
Jak wynika z danych zebranych z 47 sądów okręgowych, w I kwartale 2024 r. wpłynęło do nich w sumie ok. 23,2 tys. spraw złożonych przez posiadaczy kredytów frankowych. To o prawie 24% więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. W rozbiciu na miasta nadal najwięcej spraw wpływa do SO w Warszawie, ale mimo to widać spadek rdr. o 34,1%. Kolejny pod względem ilości wpływów jest SO w Gdańsku ze wzrostem o 48,8% rdr. Następny jest SO w Poznaniu ze zwyżką o 51,3%. Jak twierdzą eksperci, spadek w stolicy wynika z nowelizacji prawa. Teraz sprawy składane są do sądu właściwego dla miejsca zamieszkania konsumenta, a nie dla siedziby banku. Dlatego Warszawa traci ruch na rzecz innych sądów. Do tego prawnicy zwracają uwagę na to, że przez ww. sytuację problemy zaczynają się w innych jednostkach, szczególnie tych mniejszych.

Wciąż dwucyfrowe wzrosty

Polacy nadal chętnie kierują do sądów pozwy przeciwko bankom, w których mają kredyty hipoteczne, denominowane we franku szwajcarskim. Z danych pochodzących z 47 sądów okręgowych w całej Polsce wynika, że w I kw. br. wpłynęło do nich ok. 23,2 tys. takich spraw. To o prawie 24% więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku, kiedy było ich ok. 18,7 tys.

– Na liczbę spraw w sądach dot. kredytów indeksowanych i denominowanych wpływa wiele kwestii, w tym stosunkowo już ugruntowane orzecznictwo, będące pokłosiem orzeczeń TSUE czy Sądu Najwyższego. W efekcie większość frankowiczów uzyskuje obecnie korzystne dla siebie rozstrzygnięcia. Ponadto znaczenie mają także czynniki ekonomiczne, jak niska opłata od pozwu, dostępność sądu czy też czas trwania postępowania – mówi radca prawny Agnieszka Dudek, wykładowca Uniwersytetu WSB Merito.

Zdaniem mec. Wojciecha Wandzela, nie liczba wyroków, ale ich treść jest decydująca dla oceny sytuacji prawnej banków i frankowiczów. – Sektor bankowy jest przygotowany na skutki tego typu spraw. Zwiększenie ich liczby wywołane jest korzystnym dla konsumentów orzecznictwem. To zachęca dotychczas niezdecydowane osoby do wnoszenia pozwów do sądów. Ich rosnąca ilość będzie wydłużała czas oczekiwania na rozpoznanie. Nie da się tego uniknąć wobec braku wzrostu liczby sędziów, do których te sprawy trafiają i także dlatego najlepszym rozwiązaniem jest zawarcie z bankiem ugody – dodaje prawnik.

Widoczne spadki w Warszawie

Analizując dane z poszczególnych sądów okręgowych, widać, że w I kw. najwięcej spraw frankowych wpłynęło do SO w Warszawie – 3818 (rok wcześniej – 5796, spadek o 34,1% rdr.). Na drugim miejscu znalazł się SO w Gdańsku – 2203 (w I kw. 2023 – 1481, wzrost o 48,8% rdr.). Na trzeciej pozycji uplasował się SO w Poznaniu – 2028 (1340 przed rokiem, 51,3% na plusie rdr.). Kolejny jest SO Warszawa-Praga w Warszawie z wynikiem 1898 nowych spraw (1216 rok temu, skok o 56,1% rdr.). Dalej widać Wrocław – 1475 (582, +153,4% rdr.), Kraków – 1206 (775, +55,6% rdr.), jak również Szczecin – 1010 (789, +28% rdr.).

– Tego typu umów było ok. 900 tysięcy. Nieliczne banki oferują atrakcyjne ugody, zatem nie dziwi stały wpływ nowych spraw. Pomimo kilkuletniej już popularności tematu, większość kredytobiorców nadal nie zdecydowała się ani na wystąpienie do sądu, ani na ugodę – komentuje adwokat Jakub Bartosiak z Kancelarii MBM Legal. – Jeszcze przez kilka lat można oczekiwać wpływu spraw na poziomie kilkudziesięciu tysięcy rocznie – stwierdza ekspert.

Prawnicy zauważają też, że wyroki TSUE z września i grudnia 2023 roku sprawiły, iż częściej udzielane jest zabezpieczenie w postaci zawieszenia płatności rat. Skoro bowiem w trakcie procesu nie trzeba płacić comiesięcznych rat kredytu, to czas trwania postępowania przestał zniechęcać do wniesienia pozwu. Niektóre banki dostrzegły tę niekorzystną sytuację i zaczęły proponować atrakcyjniejsze ugody.

– Wzrost liczby spraw w sądach to wyraźny sygnał dla sektora bankowego, że przyszedł czas na zmiany i bardziej etyczne podejście do kwestii kredytów hipotecznych – zwraca uwagę Adrian Goska, radca prawny z Kancelarii SubiGo. – Sprawy frankowe są coraz bardziej widoczne w społeczeństwie, bo generują dla sektora bankowego określone problemy. To z kolei może przynieść długoterminowe zmiany w sposobie, w jaki banki muszą podchodzić do swoich klientów – przewiduje mec. Goska.

Na zmianę liczby pozwów w Sądzie Okręgowym w Warszawie wpływ miała przede wszystkim nowelizacja kodeksu postępowania cywilnego. Wprowadziła zasadę, że wytoczenie sprawy dotyczącej kredytu frankowego musi się odbywać wyłącznie przed sądem w miejscu zamieszkania konsumenta. Wcześniej można było to zrobić przed sądem właściwym według siedziby banku albo miejsca zamieszkania konsumenta. Dlatego tak wiele spraw trafiało właśnie do Warszawy, gdzie mieszczą się centrale licznych instytucji finansowych.

– Celem nowelizacji było odciążenie tzw. wydziału frankowego w Warszawie i przekierowanie spraw do innych sądów. Jednak nowelizacja budziła szereg wątpliwości. Pojawiały się głosy, że lokalne sądy nie będą do końca przygotowane do rozpatrywania tego typu spraw – wyjaśnia mec. Agnieszka Dudek. – Kredytobiorcy dość często decydowali się na złożenie pozwu do Sądu Okręgowego w Warszawie, z uwagi na jego prokonsumencką linię orzeczniczą i tamtejszy wydział, wyspecjalizowany wyłącznie w tego typu sprawach – dodaje ekspertka.

Inne sądy mogą mieć problem

Jednak taka zmiana wytworzyła oczywiste problemy. Radca Prawny Adrian Goska dostrzega, że przekierowanie spraw do lokalnych sądów okręgowych przyniosło liczne wyzwania. – Mniejsze sądy mogą nie być przygotowane na nagły wzrost liczby skomplikowanych spraw finansowych. To z kolei może wpłynąć na długość trwania procesów i ogólną efektywność sądów – twierdzi ekspert z Kancelarii SubiGo. – Podczas gdy obciążenie sądów w dużych miastach staje się coraz słabsze, mniejsze ośrodki mogą doświadczać zwiększonego nacisku. To może negatywnie wpłynąć na ogólnokrajową sprawność rozpatrywania spraw – ostrzega mec. Goska.

Opinie co do tego, jak będą wyglądały kolejne miesiące pod względem liczby spraw, są podzielone. W ocenie mec. Wojciecha Wandzela, należy spodziewać się, że napływ nowych pozwów w końcu ulegnie zmniejszeniu, bowiem ci frankowicze, którzy chcieli wystąpić przeciwko bankom, w dużej mierze już to zrobili. Z kolei mec. Agnieszka Dudek uważa, że nic nie wskazuje na to, żeby w tym roku ilość spraw frankowych miała się zmniejszyć.

– W kancelariach nadal widać duże zainteresowanie klientów sporami frankowymi. Oczywiste jest, że konsekwencją nowelizacji będzie mniejsza ilość spraw toczących się przed Sądem Okręgowym w Warszawie. Pozwy, które dotychczas mogłyby tam trafić, będą rozpatrywane przez pozostałe, inne sądy w całej Polsce – zauważa ekspertka.

Natomiast mec. Jakub Bartosiak spodziewa się w 2024 roku wpływu nowych spraw na poziomie zbliżonym do ub.r. Nie będą jednak zaskoczeniem zmiany +/- 10% w każdą ze stron. – Będzie to zależało m.in. od tego, jaką linię obiorą frankowicze, ale także od przedstawianych przez banki propozycji ugód. W 2023 roku, szczególnie w jego końcówce, widać było zmianę w tym zakresie. Pojawiły się sensowne oferty, które frankowicze zaczęli brać na poważnie – podsumowuje ekspert z MBM Legal.

© MondayNews Polska | Wszelkie prawa zastrzeżone.
materiał prasowy

Cudzoziemcy wykonujący pracę w Polsce w listopadzie 2023 roku wg GUS

helloquence-61189-unsplash
Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport „Cudzoziemcy wykonujący pracę w Polsce w listopadzie 2023 roku”.

Jak czytamy w raporcie GUS, na koniec listopada 2023 r. udział cudzoziemców w ogólnej liczbie wykonujących pracę wyniósł 6,6%. Obcokrajowcy wykonujący pracę w listopadzie 2023 r. pochodzili z ponad 150 państw.
Na koniec listopada 2023 r. cudzoziemców wykonujących pracę było 1020,8 tys. W tej liczbie 399,5 tys. stanowili cudzoziemcy realizujący umowy cywilnoprawne. – podsumowuje GUS.

Źródło: GUS.

Państwo ściąga od Polaków coraz więcej z podatku Belki

gotowka (1)
Jak wynika z danych udostępnionych przez Ministerstwo Finansów, w ubiegłym roku do skarbu państwa wpłynęło nieco ponad 9 mld złotych z tzw. podatku Belki. Był to o blisko 58% większy przychód niż w 2022 roku. Natomiast w porównaniu z 2021 rokiem widać wzrost już o przeszło 118%. Co więcej, uzyskana ostatnio kwota jest o ponad 8% większa od przedstawionej w nowelizacji ustawy budżetowej na 2023 rok. Analizując dostępne dane, eksperci prognozują, że w tym roku suma wpływów z ww. podatku prawdopodobnie będzie zbliżona do tej z ub.r. Choć są i głosy, że może być nawet większa niż ubiegłoroczna. Wszystko ma zależeć od tego, jakie finalnie zmiany dokona rząd i na ile one w praktyce się sprawdzą.

Według danych Ministerstwa Finansów, w 2023 roku wpływy z tzw. podatku Belki wyniosły 9,069 mld zł. To o 57,7% więcej niż w 2022 roku, kiedy z tego tytułu uzyskano 5,752 mld zł. Natomiast porównując ubiegłoroczne wyniki z tymi z 2021 roku, widzimy wzrost już o 118,4%. Wówczas była to kwota 4,153 mld zł.

– Tak znaczący wzrost wpływów z podatku Belki wynika z dwóch czynników. Po pierwsze, stopy procentowe. Na koniec 2020 roku były na poziomie 0,1%, rok później wyniosły 1,75%, a po kolejnych dwunastu miesiącach – 6,75%. Odsetki od oszczędności zgromadzonych na kontach istotnie wzrosły, a w ślad za tym wzrósł podatek, którego podstawą są odsetki. Po drugie, wolumen oszczędności na kontach. Rosną wynagrodzenia, co przy wzroście skłonności do oszczędzania oznacza, że duża ich część pozostaje na rachunkach bankowych. Oszczędzamy więcej, aby odbudować oszczędności nadszarpnięte w trakcie pandemii. Równocześnie istotny jest czynnik ostrożnościowy – niestabilne otoczenie zewnętrzne – komentuje dr Marcin Mrowiec, główny ekonomista Grant Thornton.

Zdaniem Marka Niczyporuka, radcy prawnego i doradcy podatkowego z Kancelarii Ars AEQUI, trudno na podstawie ww. danych stwierdzić, czy Polacy więcej oszczędzają, czy też lepiej zarabiają z tytułu udziałów w zyskach spółek. W opinii eksperta, możliwe jest, że osoby inwestujące w spółki czy prowadzące działalność w ramach spółek chętniej obecnie wypłacają z nich zyski w postaci dywidend. Takiemu trendowi sprzyja chociażby fakt, że coraz więcej podmiotów przechodzi na tzw. CIT estoński, który pozwala kumulować zyski i je wypłacać bez realnego podwójnego opodatkowania.

– Oszczędności Polaków przechowywane są przede wszystkim w bankach, na rachunkach bieżących lub lokatach oszczędnościowych. Na wysokość oprocentowania depozytów przede wszystkim ma wypływ inflacja. Jej wzrost w okresie ostatnich kilku lat był wysoki, maksymalna wartość wyniosła aż 18,4% wiosną 2023 roku. To sprawiło, że zwiększyły się odsetki, a tym samym wzrosła kwota odprowadzanego od nich podatku – analizuje dr Krzysztof Biernacki z Katedry Rachunkowości Finansowej, Podatków i Audytu na Wydziale Zarządzania Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu.

Ubiegłoroczne wpływy z tzw. podatku Belki były o 8,3% wyższe od zakładanych. W nowelizacji ustawy budżetowej na 2023 rok przewidywano bowiem wpływy z tego tytułu w wysokości 8,378 mld zł. Jak stwierdza dr Mrowiec, to niewątpliwie zauważalna kwota w sumie dochodów budżetu państwa, zaplanowanych w 2024 roku. Jednocześnie ekspert zaznacza, że w ostatnich latach poziom odsetek od depozytów był niższy od inflacji. W efekcie obywatele, których dochody zostały już opodatkowane, zanim trafiły na ich konta, zapłacili tzw. podatek inflacyjny, a od niego jeszcze tzw. podatek Belki.

– Jeżeli uwzględnimy poziom inflacji w połączeniu z podatkiem od odsetek, to w wielu przypadkach podatnicy tracili na sile nabywczej swoich oszczędności, mimo dużych nominalnych wartości odsetek i w konsekwencji podatku. Wiarygodność założeń w wysokości wpływów z tytułu podatku od odsetek w przyszłości uzależniona będzie od inflacji. W chwili obecnej jest ona bardzo niska, ale ekonomiści prezentują rozbieżne oceny co do jej kształtowania się w dalszej części 2024 roku – podkreśla dr Biernacki z Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu.

Patrząc na dane za ubiegły rok, ok. 6,215 mld zł wyniósł zryczałtowany podatek dochodowy od przychodów z odsetek lub innych przychodów od środków pieniężnych zgromadzonych na rachunku podatnika lub w innych formach oszczędzania, przechowywania lub inwestowania oraz od dochodu z tytułu udziału w funduszach kapitałowych (art. 30a ust. 1 pkt 3 i 5 ustawy PIT). Z kolei ok. 2,855 mld zł to podatek dochodowy od dochodów z odpłatnego zbycia papierów wartościowych lub pochodnych instrumentów finansowych, w tym z realizacji praw wynikających z tych instrumentów, z odpłatnego zbycia udziałów (akcji) oraz z tytułu objęcia udziałów (akcji) za wkład niepieniężny w postaci innej niż przedsiębiorstwo lub jego zorganizowana część (art. 30b ww. ustawy). Prognozy w nowelizacji ustawy budżetowej na 2023 r. z ww. tytułów wyniosły odpowiednio 5,376 mld zł i 3,002 mld zł.

– Trudno jednoznacznie określić, dlaczego rzeczywiste wpływy są tak znacząco inne od prognozowanych. Być może Polacy zaczynają więcej oszczędzać i jednocześnie mniej chętnie pozbywają się pasywnych źródeł przychodów, jakie dają udziały i akcje. To świadczyłoby o mniejszej tendencji do konsumpcji, a większej do akumulacji w związku z odczuciem zbliżających się trudnych czasów – podkreśla ekspert z Kancelarii Ars AEQUI.

W przestrzeni publicznej coraz więcej mówi się na temat potrzebnych zmian w tzw. podatku Belki. Jak zaznacza Marek Niczyporuk, według przedstawianych założeń, docelowo miałoby dojść do zmniejszenia obciążeń podatkowych odnośnie zysków kapitałowych. Zasadnicza zmiana miałaby polegać na wprowadzeniu kwot wolnych od opodatkowania z oszczędności oraz z inwestycji kapitałowych. W opinii eksperta, proponowane rozwiązania byłyby korzystne i mogłyby mieć wpływ na większą popularność oszczędzania. Ale jednocześnie obawia się on, że nowe przepisy mogą skomplikować kwestie rozliczeń podatku, który przy dotychczasowej jednolitej stawce i prostocie rozliczenia jest wartością dodaną. Ekspert z Kancelarii Ars AEQUI spodziewa się wzrostu, a nie spadku wpływów z PIT. Przy założeniu, że projektowane zmiany wejdą w życie i nie wpłyną na skomplikowanie rozliczeń, a ponadto społeczeństwo będzie wykazywać tendencje do oszczędzania.

– Średnioroczny poziom stóp procentowy RPP będzie w tym roku nieco niższy niż w 2023 roku. W ubiegłym roku do września stopa referencyjna wynosiła 6,75%, w październiku – 6%, a od października 5,75%. W tym roku będzie to najprawdopodobniej niezmiennie 5,75%, ale jednak z ryzykiem obniżki w dalszej części roku, zaś wolumeny urosną. Te dwa trendy w dużej mierze będą się znosić, więc w 2024 roku suma wpływów z podatku Belki prawdopodobnie będzie zbliżona do tej z 2023 roku – podsumowuje dr Mrowiec.

© MondayNews Polska | Wszelkie prawa zastrzeżone.
materiał prasowy

Analiza ekspercka: Miesiąc pod znakiem niepokojów geopolitycznych

Michal-Teklinski-Goldenmark
W kwietniu nie mogliśmy narzekać na brak emocji. Złoto dwukrotnie przebiło barierę psychologiczną. Przyczyniła się do tego niemal przesądzona już obniżka stóp procentowych w USA, wzrost niepokojów na Bliskim Wschodzie oraz gorączka złota w Chinach. Ostudzenie nastrojów przyniosła jednak ostatnia dekada miesiąca.  

Roller coaster na złocie

Złoto w kwietniu w dolarze amerykańskim pobiło dwa istotne rekordy – 2 300 USD i 2 400 USD za uncję trojańską. Takich notowań nie widzieliśmy jeszcze nigdy w historii. 19 kwietnia pobiło także swój rekord notowań złotówkowych – 9 901,07 zł (poprzedni był odnotowany w kwietniu 2022 r., tuż po wybuchu wojny w Ukrainie).

Wpływ na kurs złota miały przede wszystkim trzy czynniki: praktycznie przesądzona obniżka stóp procentowych w USA w czerwcu, duże zakupy złota w Chinach oraz wzrost niepokojów geopolitycznych na Bliskim Wschodzie.

Ochłodzenie temperatury przyszło – choć z pewnym opóźnieniem – gdy stało się pewne, że czerwcowa obniżka stóp nie dojdzie do skutku przez powrót inflacji – 3,5 proc. w kwietniu względem 3,2 proc. w marcu i 3,4 proc. według konsensusu. Nie bez znaczenia był także brak odzewu ze strony Izraela po ataku Iranu.

Gorączka złota w Chinach

W wywiadzie dla Kitco News Frank Giustra, dyrektor generalny Fiore Group, powiedział, że w gruncie rzeczy to Chiny kontrolują obecnie rynek złota. Chiński bank centralny kupuje kruszec 17. miesiąc z rzędu. Jak podaje Światowa Rada Złota, chińskie rezerwy zwiększyły się w 2024 roku o 225 ton, dobijając do poziomu 2 262 ton (oficjalnie).

Nie tylko bank centralny kupuje złoto. Robią to także obywatele. Wzrost popytu konsumenckiego na złoto w Chinach w 2023 roku wyniósł 16 procent. Kryzys na rynku nieruchomości, deflacja, bardzo niskie oprocentowanie lokat, brak możliwości inwestowania za granicą, a także fakt, że złoto jest pozasystemowe i trudno je kontrolować, sprawiają, że Chińczycy masowo sięgają po sztabki i monety. Ale nie tylko – hitem ostatnich miesięcy stały się „gold beans”, czyli złote fasolki.

Fasolki to nic innego, jak małe, 1-gramowe grudki złota wysokiej próby, których koszt produkcji jest jeszcze niższy niż sztabek. Taki sposób inwestowania upodobali sobie szczególnie młodzi Chińczycy. Dzięki relatywnie niskiej cenie mogą oni sobie pozwolić na regularne dokupowanie kolejnych fasolek, które przeważnie trzymają w specjalnych, szklanych buteleczkach.

Napięcia geopolityczne na Bliskim Wschodzie

Początek kwietnia zaczął się intensywnie, bo od izraelskiego nalotu na placówkę dyplomatyczną Iranu w Damaszku w Syrii. Zginęło kilkanaście osób, w tym wyższych rangą irańskich dowódców. W odwecie Iran wysłał ok. 350 środków napadu powietrznego na Izrael, z czego zdecydowana większość została zneutralizowana i obyło się bez ofiar śmiertelnych. Iran wysłał jednak sygnał, że dysponuje środkami i w każdej chwili może przeprowadzić atak na znacznie większą skalę, którego Żelazna Kopuła już nie zatrzyma.

Przez kilka dni żyliśmy w napięciu, gdyż Izrael zapowiadał zdecydowaną odpowiedź. Ostatecznie jednak, po rozmowie z Amerykanami, napięcie udało się rozładować. Doszło jedynie do jednego incydentu – ataku dronowego na irańską bazę lotniczą w Isfahanie, w której znajdują się obiekty związane z irańskim programem nuklearnym. Izrael odmówił w tej sprawie komentarza, a strona irańska zapewniła, że nie poniosła żadnych szkód.

Zimbabwe wprowadza złotą walutę

Zimbabwe to kraj, który z bardzo wysoką inflacją boryka się od lat. Przyczyn takiego stanu rzeczy jest wiele – gigantyczne, niespłacane zadłużenie, susze, które niszczyły płody rolne, a także masowy dodruk pieniądza. W 2008 roku bank Zimbabwe wyemitował banknot o nominale sto bilionów dolarów Zimbabwe.

Przez te wszystkie lata Zimbabwe miało już łącznie sześć walut, w tym dolara amerykańskiego, w którym obecnie odbywa się 85 proc. transakcji. W kwietniu zaś pojawiła się nowa waluta – Zimbabwe Gold, która – zgodnie z założeniem – posiada umocowanie w złocie fizycznym.

Mimo że w świecie zwolenników złota wiadomość ta ma rangę sensacji, Zimbabwe – choć posiada złoża kruszcu – dysponuje stosunkowo niewielkimi rezerwami, wynoszącymi ok. 2,5 tony. Zakupy złota mają jednak być finansowane ze sprzedaży diamentów, które również znajdują się w posiadaniu banku centralnego. Póki co, waluta budzi wiele nieufności – tym bardziej, że przez cały kwiecień banknoty nie były dostępne fizycznie.

Autor: Michał Tekliński – ekspert rynku złota, dyrektor ds. rynków międzynarodowych w Grupie Goldenmark. Z branżą złota i kamieni szlachetnych związany od ponad dekady. Certyfikowany ekspert diamentów HRD w Antwerpii. W Goldenmark odpowiada za koordynację bezpośredniej współpracy z największymi producentami i dostawcami złota i diamentów na całym świecie.
materiał prasowy

Dlaczego najwięcej wydajemy w centrach handlowych?

Efektywnosc_centrow_handlowych
W większość kategorii produktowych ponad 60% budżetu na zakupy Polacy wydają w centrach handlowych wynika z raportu „Skala zachowań omnichannel w obiektach handlowych” zrealizowanego przez międzynarodową agencję badawczą GFK, pod patronatem Polskiej Rady Centrów Handlowych. Z przeprowadzonego badania wynika również, że sklepy w centrach handlowych cechuje bardzo wysoki współczynnik konwersji, co oznacza, że wielu klientów wchodzących do lokalu w galerii dokonuje zakupu podczas wizyty. W większości kategorii produktowych ponad 50% takich wizyt kończy się zakupem.

– Dzięki badaniu „Skala zachowań omnichannel w obiektach handlowych” uzyskaliśmy realną wiedzę na temat tego jak Polacy wydają swój budżet na zakupy. To, że w większości kategorii produktowych w ponad 60% trafia on do sklepów w centrach handlowych wskazuje na siłę tego sektora handlu i jego efektywność sprzedażową. Z kolei analizując to, czego klienci najchętniej szukają i kupują branża może jeszcze lepiej zrozumieć ich potrzeby i dopasować do nich swoją ofertę – mówi Marcin Klammer, dyrektor zarządzający Polskiej Rady Centrów Handlowych.

– Polacy bardzo chętnie robią zakupy w centrach handlowych, zostawiając w nich większość swojego o budżetu na wydatki. W zależności od kategorii produktu jest to od 26% w przypadku zakupów spożywczych (tu królują sklepy wolnostojące), aż do 78% wydatków w przypadku artykułów wystroju i wyposażenia wnętrz. Do bardzo popularnych kategorii kupowanych w centrach handlowych należą też obuwie i akcesoria skórzane (69%), odzież (68%), sport i elektronika (po 66%). Pokazuje to wyraźnie jak ważną i silną pozycję ma handel stacjonarny a szczególnie centra handlowe, skupiające pod swoimi dachami najlepsze marki i tworzące destynacje zakupowe, ciągle silne i pełniące znaczącą rolę w handlu omnikanałowym – komentuje Przemysław Dwojak, Senior Director w GfK.

Dlaczego to w centrach handlowych Polacy najchętniej zostawiają swoje pieniądze? Większość pytanych o to klientów docenia przede wszystkim możliwość zobaczenia, sprawdzenia czy przymierzenia towaru przed zakupem. To, jako zaletę zakupów w centrum handlowym, wskazało aż 63% respondentów. Badani zwracali też uwagę na szeroką ofertę na różnych poziomach cenowych (45%) oraz wygodę i efektywność zakupów w galeriach handlowych (42%).

Warto też spojrzeć na wyniki badania z punktu widzenia potencjalnego najemcy powierzchni handlowej. Badanie udowadnia wysoką efektywność centrów handlowych jako kanału sprzedaży. W większości kategorii produktowych ponad 50% wizyt klientów w sklepie stacjonarnym kończy się zakupem. Zdecydowany prym w tym zakresie wiodą produkty z kategorii zdrowie i uroda (75%), artykuły dla dzieci (70%) oraz odzież (64%).

Wyniki badania „Skala zachowań omnichannel w obiektach handlowych” wskazują również, że około 40 tysięcy sklepów, zlokalizowanych w 600 centrach handlowych, odpowiada za około 40% obrotów handlu detalicznego (udział w handlu w 105 badanych centrach handlowych GfK oszacowało na 40,9%), a na ponad 60 tys. sklepów internetowych przypada około 8,5% obrotów.

Badanie swoim zasięgiem objęło 105 centrów handlowych o różnej charakterystyce. Obiekty te przekazały na potrzeby badania pełne dane dotyczące liczby i struktury najemców, odwiedzalności obiektów i obrotów osiąganych w poszczególnych kategoriach, pozwalające na wnioskowanie o skali i zakresie zachowań omnikanałowych. Dodatkowo firma GfK wykorzystała dane dotyczące populacji klientów w obszarze oddziaływania każdego z analizowanych obiektów, ich siły nabywczej w handlu tradycyjnym i w e-commerce. Przeprowadzono także wywiady exit-poll na próbie 5071 respondentów w 12 centrach handlowych reprezentujących różne typy obiektów oraz ogólnopolskie badanie online na próbie 2500 respondentów. Dzięki temu, badanie GfK jest największą i najbardziej wiarygodną analizą zachowań omnikanałowych w centrach handlowych, dającą rzetelny obraz całej branży.

GfK (Growth from Knowledge) to jedna z największych firm badawczych na świecie, zatrudniająca ponad 10 000 ekspertów, którzy każdego dnia analizują w jaki sposób żyją, myślą i kupują konsumenci. Precyzyjne dane GfK, w połączeniu z zaawansowanymi możliwościami sztucznej inteligencji, stale poszerzają dostęp do błyskawicznego pozyskiwania unikalnych, wartościowych statystyk. Gromadzone, starannie wyselekcjonowane informacje napędzają marketing, a także wzmacniają sprzedaż i efektywność organizacyjną klientów oraz partnerów biznesowych.

Polska Rada Centrów Handlowych (PRCH) jest stowarzyszeniem not-for-profit, zrzeszającym ponad 200 członków działających w branży miejsc handlu i usług. To wiodąca organizacja pozarządowa, działająca na rzecz rozwoju branży, wspierająca i reprezentująca członków w środowisku biznesowym, politycznym i społecznym w celu tworzenia nowoczesnych miejsc handlu, usług, kultury i unikatowych doświadczeń konsumenckich.

materiał prasowy

Mikroprzedsiębiorstwa i małe firmy pełne obaw przed rosnącymi kosztami działalności i nierzetelnych kontrahentów

g-crescoli-365895-unsplash
Mikroprzedsiębiorstwa i małe firmy pełne obaw przed rosnącymi kosztami działalności i nierzetelnych kontrahentów. Ogólnie rosnące koszty prowadzenia działalności gospodarczej otwierają ranking obecnych obaw mikroprzedsiębiorstw i małych firm. Tak deklaruje 41,3% respondentów. Nieznacznie mniej wskazań dotyczy problemu nierzetelnych kontrahentów, bo 39,7%. Z kolei 28,2% ankietowanych niepokoi podnoszenie składek zusowskich. Badanie też pokazuje, że uczestnicy sondażu najmniej obawiają się niestabilności politycznej kraju, kontaktów z bankami lub firmami leasingowymi, a także spowolnienia gospodarczego.

Najnowsze badanie UCE RESEARCH przynosi odpowiedź na pytanie, czego obecnie najbardziej obawiają się mikroprzedsiębiorstwa i małe firmy. 41,3% respondentów wymienia ogólnie rosnące koszty prowadzenia działalności gospodarczej. Jak stwierdza Adrian Parol, ekspert rynku finansowego, a także jeden ze współautorów badania, takie wskazanie jest zrozumiałe. Wzrost kosztów działalności znacząco zmniejszył rentowność prowadzonych biznesów, a niejednokrotnie postawił pod znakiem zapytania sens dalszego ich utrzymywania. Jedynie część powiększających się obciążeń przedsiębiorcy są w stanie przerzucić na odbiorców swoich usług lub produktów.

– Tego typu przedsiębiorstwa z reguły prowadzą swoją działalność lokalnie. Nie mają możliwości skompensowania rosnących kosztów poprzez wzrost wolumenu sprzedaży lub podniesienie ceny produktów. Obawiają się bowiem spadku konkurencyjności na rynku lokalnym. Koszty prowadzenia działalności gospodarczej rosną od wielu lat. Jednak wskutek wybuchu pandemii, wojny w Ukrainie i wysokiej inflacji, wzrost ten okazał się bardzo gwałtowny – komentuje Łukasz Goszczyński, wieloletni ekspert ds. restrukturyzacji, drugi ze współautorów badania.

39,7% ankietowanych obawia się nierzetelnych kontrahentów, a 28,2% – podnoszenia składek na ZUS. Łukasz Goszczyński zaznacza, że tego typu przedsiębiorcy dysponują ograniczonym kapitałem własnym i w znacznej części finansują swoją działalność kredytem. W przypadku wystąpienia zatorów płatniczych mają trudności w spłacie swoich zobowiązań. To z kolei wpływa negatywnie na ich scoring bankowy, co w skrajnej sytuacji może doprowadzić nawet do wypowiedzenia umowy kredytu i bankructwa firmy. Zatem obawa przed nierzetelnymi kontrahentami nie jest wynikiem daleko posuniętej ostrożności, lecz realnym zagrożeniem, któremu przedsiębiorcy nie mogą w 100% sami zapobiec.

– Zmieniły się zasady opłacania składek na ZUS, a tym samym znacząco wzrosły obciążenia z tego tytułu, które przedsiębiorcy muszą ponosić. W przypadku braku płatności narażają się oni na egzekucję administracyjną i paraliż ich działalności. Co więcej, są to koszty, które ciężko jest optymalizować w ramach działalności prowadzonej przez właściciela firmy – dodaje Adrian Parol.

Z kolei 21,3% respondentów obawia się utraty płynności finansowej. Według Łukasza Goszczyńskiego, to nie powinno nikogo dziwić, ponieważ zdrowo myślący przedsiębiorca zawsze ma taki scenariusz z tyłu głowy. Takie podejście jest uzasadnione, bo od połowy ubiegłego roku widać na rynku wzmożone problemy z terminowymi płatnościami. Szczególnie dotyczy to właśnie tych najmniejszych podmiotów. Natomiast nieznacznie mniej wskazań mają zmiany w przepisach, które zamykają czołową piątkę zestawienia z wynikiem 20,9%.

– W ostatnich latach byliśmy świadkami szybkich zmian przepisów, bez przeprowadzenia rzetelnej analizy następstw przygotowanych działań. Niestety, ale niejednokrotnie takie podejście skutkowało nieopłacalnością dalszego prowadzenia działalności. Wdrażanie zmian w ten sposób uniemożliwia przedsiębiorcom planowanie rozwoju biznesu w dłuższym okresie – dodaje Adrian Parol.

Na kolejnych miejscach zestawienia widzimy takie obawy, jak brak odpowiednich pracowników – 20,4%, podnoszenie podatków – 20,2%, podjęcie złych decyzji biznesowych – 14,3%, a także kontrola skarbówki – 14,1%. Dalej pojawiają się odpowiedzi związane z działaniami konkurencji – 13,5%, kontrolą ZUS-u – 11,3%, a także brakiem zamówień i klientów – 11,3%.

– Sam fakt przeprowadzania kontroli przez organy do tego powołane nie wpływa bezpośrednio na firmy. Przedsiębiorcy wiedzą, jakie obowiązki na nich spoczywają. Natomiast brak pracowników czy też wzrost opodatkowania może zburzyć dotychczasowy model biznesowy i doprowadzić do bankructwa firmy. Stąd też tego typu odpowiedzi, zresztą zasadnie, znalazły się w środku tego rankingu – analizuje Łukasz Goszczyński.

Według przeprowadzonego badania, najmniej obaw mikroprzedsiębiorstwa i małe firmy mają w kwestiach niestabilności politycznej kraju – 3,1%. Wyżej są odpowiedzi dotyczące kontaktów z bankami lub firmami leasingowymi – 5,9%, a także spowolnienia gospodarczego – 9,3%.

– Te wyniki świadczą o tym, iż przedsiębiorcy póki co dobrze ocenią obecną władzę. Z kolei w zakresie kontaktów z bankami czy firmami leasingowym nastąpiła znacząca poprawa w relacjach pomiędzy tymi podmiotami. Przedsiębiorcy mają możliwość skorzystania z instrumentów restrukturyzacyjnych, dostosowując poziom swoich obciążeń finansowych do przewidywanych przepływów finansowych. Natomiast spowolnienie gospodarcze jest problemem, ale tutaj przedsiębiorcy mają szersze pole manewru i możliwość elastycznego reagowania na takie ryzyko – podsumowuje Adrian Parol.

Opis metody badawczej

Badanie zostało wykonane przez platformę analityczno-badawczą UCE RESEARCH. Czynności badawcze były prowadzone w dniach 20.03-03.04.2024 r. Analizą objęto wyłącznie mikroprzedsiębiorstwa i małe firmy, które w dniu badania nie zatrudniały więcej niż 50 osób. Do tego ich zeszłoroczny obrót lub całkowity bilans roczny nie przekroczył 10 milionów euro. W ankiecie wzięło udział 597 podmiotów. Odpowiedzi uzyskano za pomocą wywiadów telefonicznych, wspomaganych komputerowo. Dane firm pozyskano z ogólnodostępnych źródeł rejestrowych.

 

Źródło: UCE GROUP LTD. Sp. z o.o. 

IOŚ-PIB: Rozpoczęcie prac nad pierwszym w Polsce Regionalnym Planem Adaptacji do Zmian Klimatu

mari-helin-tuominen-38313-unsplash
Adaptacja do zmian klimatu to proces dostosowywania się społeczeństw, ekosystemów i gospodarek do zmian warunków klimatycznych, które już występują lub są przewidywane w przyszłości. Analizy Instytutu Ochrony Środowiska – Państwowego Instytutu Badawczego wykazały, że z powodu zjawisk ekstremalnych, których występowanie skorelowane jest ze zmianami klimatu, Polska traci rocznie średnio 6 mld zł, a w sumie, w ciągu niespełna dwóch dekad ekstremalne zjawiska pogodowe spowodowały około 115 mld zł strat bezpośrednich1.

Aby uniknąć tego typu nakładów w przyszłości, konieczne jest opracowanie Planu Adaptacji do Zmian Klimatu. Województwo Śląskie to pierwszy samorząd w kraju, który podjął decyzję o przygotowaniu takiego opracowania na poziomie regionalnym.

Adaptacja do zmian klimatu polega na podjęciu działań, których celem jest zminimalizowanie negatywnych skutków zmian klimatu oraz zwiększenie odporności na nie. Adaptacja obejmuje szereg różnorodnych działań na wielu poziomach, od indywidualnych przez lokalne aż do globalnych, w celu zmniejszenia podatności społeczeństw i środowisk na skutki zmian klimatu, jak również wykorzystania szans z nimi związanych.

Dlaczego adaptacja na poziomie regionalnym jest tak ważna?

Adaptacja do zmian klimatu na poziomie regionalnym jest istotna, ponieważ poszczególne regiony doświadczają zróżnicowanych zagrożeń i mają unikalne potrzeby związane ze skutkami zmianami klimatu. Działania adaptacyjne na tym poziomie pozwalają dostosować strategie do konkretnych warunków lokalnych oraz wykorzystać istniejące zasoby
i infrastrukturę. Ponadto działania adaptacyjne na poziomie regionalnym mogą przyczynić się do budowy większej odporności społeczeństwa na skutki zmian klimatu poprzez wzmocnienie zdolności mieszkańców do radzenia sobie z zagrożeniami i reagowania na kryzysy. Współpraca i koordynacja pomiędzy różnymi sektorami oraz instytucjami na poziomie regionalnym przyczynia się również do wypracowania skuteczniejszych rozwiązań. Podejmowanie działań adaptacyjnych to również szansa na rozwój regionu – aktywizują mieszkańców, wpływają, na jakość i komfort życia w mieście. Adaptacja na poziomie regionalnym to także działania mające na celu ochronę środowiska i różnorodności biologicznej, co przyczynia się do zachowania unikalnych ekosystemów i gatunków w regionie.

Regionalny Plan Adaptacji do Zmian Klimatu to element kształtowania polityki rozwoju i wizji regionu w kontekście coraz bardziej odczuwalnych zmian klimatu. Dokument, który na zlecenie Urzędu Marszałkowskiego Województwa Śląskiego przygotują eksperci Instytutu Ochrony Środowiska – Państwowego Instytutu Badawczego będzie zawierał plan działań adaptacyjnych na podstawie przeprowadzonej diagnozy, w tym analizy zjawisk klimatycznych oraz identyfikacji najbardziej wrażliwych obszarów i sektorów. Opracowanie określi priorytety i ramy dla działań adaptacyjnych niezbędnych do podjęcia na szczeblu regionalnym i lokalnym.

Dokument ma przygotować mieszkańców do coraz bardziej odczuwalnych zmian klimatu – zmniejszyć podatności na zjawiska ekstremalne oraz zwiększyć potencjał do przeciwdziałania i zwalczania skutków tych zjawisk.

Opracowanie Regionalnego Planu Adaptacji do zmian klimatu będzie realizowane w ramach projektu zintegrowanego LIFE „IP LIFE dla Adaptacji Terenów Pogórniczych” [LIFE20 IPC/CZ/000004 – LIFE-IP COALA], współfinansowanego ze środków instrumentu finansowego LIFE w ramach środków Unii Europejskiej oraz Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, a także budżetu Województwa Śląskiego. Beneficjentem koordynującym ten projekt jest Kraj Morawsko-Śląski (Republika Czeska) – w opracowaniu dokumentu zostaną wykorzystane dobre praktyki oraz doświadczenia tego regionu w opracowaniu planów adaptacji do zmian klimatu.

Regionalny Plan Adaptacji będzie uwzględniał również tereny pogórnicze – specyficzne dla naszego regionu. Za opracowanie tej części dokumentu odpowiadać będzie Główny Instytut Górnictwa – partner w projekcie zintegrowanym LIFE-IP COALA.

1 https://klimada2.ios.gov.pl/files/2023/Atlas_skutkow_zjawisk_ekstremalnych_w_Polsce.pdf

Instytut Ochrony Środowiska – Państwowy Instytut Badawczy na zlecenie Urzędu Marszałkowskiego Województwa Śląskiego opracowuje Regionalny Plan Adaptacji do zmian klimatu, w którym przeprowadzona będzie diagnoza dot. skutków zmian klimatu dla Województwa. Jest to pierwsze opracowanie tego typu na poziomie regionalnym w Polsce. W Planie tym znajdą się działania, które pomogą miastom i gminom województwa w radzeniu sobie ze skutkami zmian klimatu. Zgodnie z założeniami, gotowy dokument ma zostać opracowany do września 2025 r.

W ramach opracowania Regionalnego Planu Adaptacji do zmian klimatu Urząd Marszałkowski Województwa Śląskiego uruchomi proces szerokiej partycypacji społecznej, który będzie miał na celu włączenie jak największej liczby interesariuszy, instytucji oraz grup społecznych. Działania te będą realizowane między innymi poprzez warsztaty oraz spotkania prowadzone w formie stacjonarnej we wszystkich czterech subregionach województwa, a także m.in. spotkania on-line czy ankietyzację.

Źródło: Instytut Ochrony Środowiska – Państwowy Instytut Badawczy.

Szybki szacunek wskaźnika cen towarów i usług konsumpcyjnych wg GUS

ibrahim-rifath-789914-unsplash
Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował „Szybki szacunek wskaźnika cen towarów i usług konsumpcyjnych w kwietniu 2024 roku”.

Jak informuje GUS, ceny towarów i usług konsumpcyjnych według szybkiego szacunku w kwietniu 2024 r. w porównaniu z analogicznym miesiącem ub. roku wzrosły o 2,4%.  Wskaźnik cen wyniósł 102,4. Natomiast w stosunku do poprzedniego miesiąca wzrosły o 1,0%. Wskaźnik cen wyniósł 101,0.

Źródło: GUS.

GUS: Pracujący w gospodarce narodowej w Polsce w listopadzie 2023 r.

adeolu-eletu-38649-unsplashGłówny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport pt. „Pracujący w gospodarce narodowej w Polsce w listopadzie 2023 r.”.

Jak informuje GUS, na ostatni dzień listopada 2023 r. w gospodarce narodowej było 15166,5 tys. pracujących. Średnia wieku i mediana wieku pracujących w gospodarce narodowej były zbliżone. Średnia wieku wyniosła 42,6 roku, mediana wieku 42,0 lata.
Zachęcamy do zapoznania się z tablicami, które przedstawiają szerszy zakres danych oraz infografiką, a także informacją o zmianach w metodyce badania. – podsumowuje Główny Urząd Statystyczny.

Źródło: GUS.

GUS z Indeksem kosztów zatrudnienia w kwartałach 2023 r.

helloquence-61189-unsplash
Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport „Indeks kosztów zatrudnienia w kwartałach 2023 r.”.

Jak informuje GUS, w IV kwartale 2023 r. indeks kosztów zatrudnienia wzrósł o 1,9% względem trzeciego kwartału 2023 r., a w stosunku do ostatniego kwartału 2022 r. był wyższy o 12,8%.
Indeks kosztów zatrudnienia (IKZ, ang. Labour Cost Index – LCI)  to indeks Laspeyresa godzinowych kosztów pracy odnotowanych w kwartale referencyjnym w odniesieniu do godzinowych kosztów w roku bazowym. Rok bazowy jest modyfikowany cyklicznie co cztery lata. Obecnie podstawą wyznaczania indeksu jest rok 2020. Ze względu na wpływ efektów kalendarzowych i wahań sezonowych na zatrudnienie i czas przepracowany, wskaźniki IKZ są wyrównywane sezonowo oraz dniami roboczymi. – podsumowuje Główny Urząd Statystyczny.

Źródło: GUS.

BNP Paribas Faktoring: Nieznaczny spadek obrotów w faktoringu

BNP Paribas Faktoring_Mat. prasowy (2)
Pierwszy kwartał 2024 roku na rynku faktoringu przyniósł nieznaczny spadek obrotów w relacji do analogicznego okresu rok temu. Firmy zrzeszone w Polskim Związku Faktorów w trakcie pierwszych trzech miesięcy wykupiły wierzytelności na łączną kwotę 111,9 mld zł. To o 1,7% mniej niż przed rokiem, kiedy zanotowały obroty o wartości 113,8 mld zł.

Jak wynika z raportu Polskiego Związku Faktorów, łączna wartość wypłaconych zaliczek wyniosła 49,4 mld zł i była o 7% wyższa niż w 2023 roku. Przedsiębiorstwa zrzeszone w PZF obsłużyły 24,8 tys. firm – o 10,5% więcej niż rok temu, przedstawiając do wykupu 7 mln faktur – o 10% więcej niż przed rokiem.

Polski Związek Faktorów (PZF) skupia przeważającą część podmiotów świadczących usługi faktoringowe. Obecnie zrzesza 24 członków: pięć banków komercyjnych i 19 wyspecjalizowanych firm udzielających finansowania w ramach umów faktoringu.

Na wyniki badania największy wpływ wywiera spowolnienie gospodarcze, które jest ciągle widoczne. Malaje również siła nabywcza konsumentów, a stopy procentowe utrzymują się na wysokich poziomach już od wielu miesięcy. Skala finansowania faktoringu została również wstrzymana ze względu na wymagającą sytuację gospodarczą kluczowych partnerów z perspektywy naszego kraju, jak Niemcy, Francja czy Wielka Brytania. Wiąże się to ze spadkiem eksportu towarów do wspomnianych krajów. – Spadek obrotów wydaje się być niewielki i wierzę w to, że się nie powiększy, ponieważ krajowi faktorzy wykazują się dużą zdolnością do sprawnego reagowania na negatywne dla branży zjawiska. Potrafimy szybko dostosować się do potrzeb klientów, zaoferować nowe rozwiązania produktowe i techniczne, a także zwiększyć elastyczność w ocenie transakcji faktoringowej. Widać to choćby po rosnącej liczbie przedsiębiorców sięgających po ten prosty i efektywny rodzaj finansowania należności – mówi Konrad Klimek, przewodniczący komitetu wykonawczego PZF.

Na faktoring przeważnie decydują się firmy produkcyjne i dystrybucyjne. Ośmiu na dziesięciu klientów korzystających z usług faktoringowych wywodzi się z tych dwóch grup podmiotów. Wystawiają one z reguły faktury na znaczące kwoty oraz z dłuższymi terminami płatności, co sprawia, że środki na ich bieżącą działalność pozostają w „zamrożeniu”. Faktoring daje im szybki dostęp do gotówki oraz regulowanie bieżących zobowiązań. Dzięki temu mogą bez zakłóceń rozwijać swoją działalność i oferować odbiorcom atrakcyjne warunki zakupu towarów – dodaje Katarzyna Chmielecka, koordynatorka ds. marketingu i komunikacji w BNP Paribas Faktoring.

Źródło: BNP Paribas Faktoring Sp. z o.o.

Wzrostowy dział marek własnych w koszykach Polaków

Szymon Mordasiewicz
Popularność marek własnych jest coraz większa. Wartość tego sektora na polskim rynku wzrosła o 19 proc. rdr. i w 2023 r. przekroczyła 50 mld złotych. Ponadto 27 proc. konsumentów deklaruje, że w ciągu najbliższych 6 miesięcy chce kupować jeszcze więcej takich produktów. Kluczowym argumentem dla nabywców są konkurencyjne ceny, przy jednoczesnym utrzymaniu satysfakcjonującej jakości. Takie dane płyną z raportu „Behaviour Change” opracowanego przez Consumer Panel Services GfK.

Zgodnie z danymi CPS GfK udział marek własnych na polskim rynku w 2023 r. wzrósł o 1,3 punktu procentowego rdr. i wyniósł 22,6 proc. Rosnący trend utrzymuje się już od kilku lat, dzięki czemu wartość tego rynku w naszym kraju przekroczyła już 50 mld złotych. Według raportu „Behaviour Change” CPS GfK Polacy chcą kupować jeszcze więcej takich artykułów. – Już co 4 konsument planuje zwiększyć swoje wydatki na produkty z logo marek własnych. Jednocześnie zaledwie 5 proc. Polaków deklaruje takie zamiary wobec artykułów markowych. To jasny sygnał dla producentów, że w tej kategorii tkwi przestrzeń do dalszego, dynamicznego rozwoju i stałego zwiększania popytu mówi Szymon Mordasiewicz, dyrektor zarządzający w Consumer Panel Services GfK.

Mimo sporego zainteresowania markami własnymi, Polacy nadal są poniżej średniej europejskiej – więcej takich produktów planuje kupować aż 32 proc. Europejczyków. Polskich nabywców znacząco wyprzedzają Francuzi (49 proc.), Austriacy (37 proc.) czy Hiszpanie (42 proc.).

W styczniu 2024 r. Consumer Panel Services GfK został przejęty przez YouGov. Dzięki temu partnerzy biznesowi YouGov i CPS GfK będą mogli jeszcze lepiej zrozumieć każdy etap decyzji zakupowych – co, gdzie, dlaczego i w jaki sposób kupują nabywcy. Co więcej, YouGov zapewni partnerom biznesowym CPS GfK dostęp do aktualnych badań opinii publicznej przeprowadzanych na 26 milionach zarejestrowanych członków panelu na 55 rynkach.

Źródło: Consumer Panel Services GfK (fragment raportu).

Wartość polskiego rynku centrów danych może wzrosnąć do 6 mld zł

analiza
Wartość polskiego rynku centrów danych może wzrosnąć do 6 mld złotych.

Wartość polskiego rynku centrów danych wzrośnie do 6 mld zł w najbliższych czterech latach – czytamy w raporcie „Budowanie Przyszłości Centrów Danych”, przygotowanym przez Instytut Spraw Cyfrowych i Forum Prawo dla Rozwoju. Raport zawiera spojrzenie najważniejszych instytucji i firm mających wpływ na obszar centrów danych w Polsce – Ministerstwa Cyfryzacji, Centralnego Ośrodka Informatyki, Microsoftu, Hillwood, Oracle, Data4 oraz Narodowego Centrum Badań i Rozwoju (NCBiR).

„Wzrost potrzeb technologicznych oraz rosnąca moc obliczeniowa są kluczowymi elementami transformacji współczesnego świata, zarówno pod względem biznesowym, społecznym, jak i kulturowym. Przeniesienie znacznej aktywności biznesowej, społecznej i kulturalnej do sieci oraz eksplozja popularności sztucznej inteligencji i uczenia maszynowego mają ogromny wpływ na biznes i infrastrukturę IT” – mówi Kamila Pendyk, prezeska Instytutu Spraw Cyfrowych, współautorka raportu.

Raport wskazuje 6 głównych megatrendów, które będą kształtować rozwój centrów danych w Polsce najbliższych latach. To: projektowanie centrów danych z myślą o zrównoważonym rozwoju (sustainability by design), współpraca publiczno-prywatna, trendy globalne w data center, rola odpowiedniej lokalizacji, rola funduszy stymulujących innowacje oraz projekty B+R. Raport porusza także rolę model centrów danych i tematykę zielonych centrów przetwarzania danych.

Analiza jest efektem spotkania Forum Data Center, które odbyło się w listopadzie zeszłego roku w Ministerstwie Cyfryzacji. – To ważne wydarzenie, podczas którego eksperci i przedstawiciele branży dyskutowali na temat przyszłości centrów danych. Dzięki raportowi możemy lepiej zrozumieć trendy i wyzwania, które czekają branżę centrów danych w najbliższych latach – podkreśla Kamila Pendyk. – Jest także inspiracją do budowania innowacyjnych i zrównoważonych rozwiązań – dodaje.

Zdaniem autorów raportu sektor data center w Polsce przechodzi obecnie niezwykle istotne zmiany, zasilane zarówno inicjatywami rządu, jak i przedsiębiorstw, w kierunku cyfryzacji. Pokazują nie tylko obecne trendy, ale rysują także perspektywy przyszłości tego rozwijającego się sektora. Prognozy wskazują, że wartość rynku centrów danych w Polsce do 2028 roku wzrośnie, osiągając prawie 6 miliardów zł. Średnioroczna stopa wzrostu sektora ma wynieść 7,40% w latach 2022-2028, co pokazuje trwałe i dynamiczne tempo rozwoju rynku centrów danych w Polsce.

– Obserwowane zmiany są napędzane rosnącym zapotrzebowaniem na zaawansowaną infrastrukturę cyfrową. Polska staje się areną dla rozwoju najnowszych technologii, takich jak 5G, Big Data, IoT i sztuczna inteligencja. Obserwujemy także, że przejście na obciążenia oparte na chmurze skutkuje zwiększonym popytem na infrastrukturę chmury i kolokacji w Polsce. Ważnym elementem tego procesu są połączenia z jednymi z kluczowych rynków centrów danych, takimi jak Niemcy, Szwecja i Dania, co umożliwia Polsce zachowanie pozycji ważnego gracza na globalnej mapie branży – uważa Jakub Kulesza, współautor raportu, ekspert Forum Prawo dla Rozwoju.

Wielkim wyzwaniem rozwoju branży – jak wskazują autorzy raportu – pozostaje temat zrównoważonego rozwoju i ekologii. – Coraz więcej firm zdaje sobie sprawę, że ekologia w data center to nie tylko kwestia zgodności z regulacjami, ale również element strategicznego podejścia do zrównoważonego rozwoju. Wydaje się, że nadchodzi czas, aby branża data center w pełni zaangażowała się w działania proekologiczne i zrównoważony rozwój – wskazuje Kamila Pendyk.

W jej opinii, firmy, które będą potrafiły integrować ekologię w swoje strategie biznesowe, zyskają nie tylko korzyści finansowe, ale również wzrost reputacji oraz lojalności klientów. – Wdrażanie innowacyjnych rozwiązań technologicznych oraz zmiana sposobu myślenia o ekologii jako integralnej części prowadzenia biznesu, stanie się kluczowym czynnikiem sukcesu dla przyszłości data center. Jest to wielkie wyzwanie, jednak niezwykle ważne dla przyszłych pokoleń i zachowania równowagi ekologicznej na naszej planecie – uważa.

Instytut Spraw Cyfrowych i Forum Prawo dla Rozwoju to niezależne think-tanki działające w obszarze cyfryzacji.

Źródło: Instytut Spraw Cyfrowych.

Dynamika sprzedaży detalicznej w marcu 2024 roku wg GUS

adeolu-eletu-38649-unsplashGłówny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport „Dynamika sprzedaży detalicznej w marcu 2024 roku”.

Sprzedaż detaliczna1 w cenach stałych w marcu 2024 r. była wyższa niż przed rokiem o 6,1% (wobec spadku o 7,3% w marcu 2023 r.). W porównaniu z lutym 2024 r. notowano wzrost sprzedaży detalicznej o 14,2%. W okresie styczeń-marzec2 2024 r. sprzedaż wzrosła r/r o 5,0% (wobec spadku o 3,5% w analogicznym okresie 2023 r.).

W marcu 2024 r. znaczny wzrost sprzedaży detalicznej (w cenach stałych) w porównaniu z analogicznym okresem 2023 r. odnotowały podmioty z grup: „pozostałe” (o 19,4%), „pojazdy samochodowe, motocykle, części” (o 13,5%), „paliwa stałe, ciekłe, gazowe” (o 11,2%). Przedsiębiorstwa zaklasyfikowane do grupy o największym udziale w sprzedaży detalicznej „ogółem” – „żywność, napoje i wyroby tytoniowe” wykazały wzrost o 6,6%.

Źródło: GUS (fragment raportu).

Gospodarka traci na złym samopoczuciu pracowników co najmniej blisko 3 mld zł rocznie

fabian-blank-78637-unsplash
Gospodarka traci na złym samopoczuciu pracowników co najmniej blisko 3 mld zł rocznie.

Jak wynika z najnowszego raportu, obecnie 66,6% dorosłych Polaków odczuwa przynajmniej jeden z syndromów najczęściej kojarzonych z depresją. Od początku ub.r. nastąpił spadek o 6,2 p.p. Wśród przeważnie wskazywanych objawów widać uczucie zmęczenia i braku energii – 34,3%, obniżenie nastroju – 32,3%, a także zaburzenia snu – 27,6%. Z kolei najrzadziej wymieniane są myśli i czyny samobójcze – 4,4%. Autorzy badania łączą ogólną poprawę wyników z obniżeniem inflacji. Niemniej ostrożnie szacują, że gospodarka wciąż traci w związku z depresją co najmniej blisko 3 mld zł rocznie. I to wyliczenie zakłada tylko nieobecność w pracy osób doświadczających epizodów depresyjnych i zaburzeń depresyjnych nawracających.

Autorzy ogólnopolskiego raportu pt. „Depresja wciąż mocno dotyka Polaków. Ile to kosztuje gospodarkę?” przygotowali listę dziesięciu objawów najczęściej kojarzonych z depresją. Ankietowani mieli wybrać te, które trwają u nich przez co najmniej dwa tygodnie. I tak z cyklicznego badania UCE RESEARCH i platformy ePsycholodzy.pl wynika, że obecnie 66,6% dorosłych Polaków odczuwa ww. syndromy. Dla porównania, w tym samym okresie ubiegłego roku ten odsetek sięgał 72,8%.

– Niższy wskaźnik może wynikać ze spadku dynamiki inflacji, która wpłynęła na zdrowie psychiczne jednostek. Wzrost cen zwiększył poziom stresu wśród ludzi. Podstawowe artykuły i usługi stały się mniej dostępne dla niektórych osób. Brak możliwości zapewnienia sobie i rodzinie podstawowych potrzeb doprowadził do frustracji i poczucia bezradności. Niepewność finansowa i obawy związane z zachowaniem standardu życia zwiększyły niepokój wśród Polaków – mówi Michał Pajdak, współautor badania z platformy ePsycholodzy.pl.

Po okresie wysokich wzrostów cen, sytuacja gospodarcza ustabilizowała się, a większość Polaków przyzwyczaiła się do wysokich cen. Autorzy raportu podkreślają jednak, że inflacja na stałe podniosła koszty opieki zdrowotnej, w tym ceny leków, wizyt lekarskich i procedur medycznych. Osoby borykające się z problemami zdrowotnymi mogło to dodatkowo obciążać i pogłębiać stres związany z chorobami. To również odbiło się na psychice części społeczeństwa.

– W 2023 roku mieliśmy do czynienia ze wzrostem o 7,85% liczby dni absencji z powodu epizodów depresyjnych i zaburzeń depresyjnych nawracających w stosunku do 2022 roku. W powiązaniu z podniesieniem kosztów pracy, straty dla gospodarki wyniosły co najmniej 2,8 mld. Kwota ta została obliczona jako koszt pracy wraz z narzutami – informuje Michał Pajdak.

***
Opis metody badawczej

Badanie zostało przeprowadzone w I kwartale 2024 roku metodą CAWI (Computer Assisted Web Interview) przez UCE RESEARCH i platformę ePsycholodzy.pl na próbie 1017 dorosłych Polaków.

Autor: UCE GROUP LTD. (fragment raportu) / materiał prasowy

Resort myśli o e-Sądzie dla frankowiczów

frank-sady
Ministerstwo Sprawiedliwości planuje utworzenie e-Sądu, który rozpatrywałby sprawy frankowiczów. Według ekspertów, wdrożenie takiego rozwiązania mogłoby przyczynić się do odciążenia sądów i przyspieszenia procesów. Nie brakuje też opinii, że zyskałyby na tym obie strony sporu, przy czym więcej korzyści odnieśliby kredytobiorcy. Niemniej znawcy tematu prognozują, że uruchomienie e-Sądu może zająć od kilku miesięcy do nawet kilku lat. Stworzenie zupełnie nowej jednostki jest trudne, nie tylko formalnie, ale również organizacyjnie. Prawnicy dodają też, że efektywność i tempo prac będzie w głównej mierze zależeć od zaangażowania i zasobów przeznaczonych na ten cel. Jednak na razie resort nie chce wypowiadać się w kwestii szczegółów.

Jest potrzeba, ale brakuje szczegółów

W przestrzeni publicznej ostatnio coraz częściej mówi się o chęci przygotowania przez Ministerstwo Sprawiedliwości e-Sądu, który rozpatrywałby sprawy mieszkaniowe kredytów walutowych. Jednak zapytany o to resort nie chce jeszcze wypowiadać się w kwestii szczegółów. Jak stwierdza radca prawny Adrian Goska z Kancelarii SubiGo, na rynku istnieje wyraźna potrzeba usprawnienia rozpatrywania spraw związanych z kredytami walutowymi. Tradycyjne sądy często borykają się z nadmiarem procesów, co prowadzi do znaczących opóźnień w rozstrzyganiu. Zdaniem eksperta, ww. rozwiązanie może przyczynić się do odciążenia sądów i przyspieszenia procesów.

– Co do zasadności takich działań, bez wątpienia należy stwierdzić słuszność kierunku. Przewlekłość postępowań sądowych w tzw. sprawach frankowych jest problemem wielopłaszczyznowym. Zarówno dotyczy to sektora finansowego, co pośrednio przekłada się na gospodarkę, ale również, a może przede wszystkim – wymiaru sprawiedliwości. Jeżeli taki e-Sąd już powstanie, to wyspecjalizuje się we względnie wąskim obszarze na pograniczu prawa konsumenckiego i finansowego. Wiedzę warto będzie wykorzystać, dlatego – w mojej ocenie – rozszerzenie zakresu działania stanie się zasadne – komentuje dr Dariusz Kowalski, prawnik i ekonomista z Uniwersytetu SWPS.

Z kolei adwokat Jakub Bartosiak z kancelarii MBM Legal zaznacza, że sprawy kredytów w innych walutach są prowadzone w ten sam sposób, co frankowe. W związku z tym one od początku powinny być uwzględnione w nowym systemie, podobnie jak spory dotyczące kredytów złotowych, ale tych na razie nie ma jeszcze dużo. Według eksperta, włączenie ich od początku do tego systemu, w założeniu sprawnego i wydajnego, pomoże w przyszłości uniknąć zatorów w sądach.

– Odnośnie do samego pomysłu utworzenia e-Sądu, można odpowiedzieć – lepiej późno niż wcale. Ministerstwo powinno zaprezentować szczegółowy projekt, który przekona sceptyków, że jest on warty realizacji. Jeżeli ten tryb rozwiązywania sporów okaże się efektywny i przydatny w sprawach frankowych, można będzie rozważać rozszerzenie go na inne rodzaje procesów, w szczególności dotyczących zobowiązań pieniężnych. Natomiast w tej chwili dyskusja wydaje się przedwczesna – mówi dr hab. Piotr Tereszkiewicz, prof. UJ z Katedry Prawa Cywilnego UJ.

Z korzyściami i wyborem

Według mec. Adriana Goski, implementacja e-Sądu może mieć mieszane skutki dla frankowiczów i banków. Jest szansa na to, że ci pierwsi zyskają dzięki szybszemu rozstrzyganiu spraw. Jednakże digitalizacja procesu może również napotkać na kwestie techniczne lub proceduralne, które wpłyną na jakość rozstrzygnięć. Natomiast banki mogą obawiać się szybszego kończenia procesów przeciwko nim. Jednak w opinii dr. Kowalskiego, przyspieszenie spraw może być korzystne dla obu stron sporu. Ułatwi dochodzenie roszczeń kredytobiorcom, a bankom pozwoli na ograniczenie niepewności co do dalszej sytuacji. Ekspert zakłada, że więcej plusów będzie mimo wszystko po stronie kredytobiorców – obecnie przewlekłość postępowania dla wielu osób jest argumentem przeciwko wchodzeniu w spór prawny z sądem.

– Niezasadne jest budzenie nadmiernych oczekiwań po stronie frankowiczów. Potencjalne zyski i straty tego rozwiązania zależeć będą od tego, czy tryb elektroniczny będzie sprawnie funkcjonował. W idealnej sytuacji, a więc stworzenia dobrze i szybko działającego e-Sądu, zyskać mogą obie strony sporów, a co za tym idzie – cały rynek finansowy – analizuje dr hab. Piotr Tereszkiewicz, prof. UJ.

Rodzi się też pytanie, czy e-Sąd powinien być obligatoryjny dla wszystkich sporów frankowych. Zdaniem mec. Jakuba Bartosiaka, w okresie przejściowym, a więc kilku czy kilkunastu miesięcy, kredytobiorcom powinien być pozostawiony wybór. Zdarzają się osoby niekorzystające z Internetu czy mniej obyte z nowymi technologiami. Fizyczny kontakt z sądem jest dla nich ważnym elementem dostępu do wymiaru sprawiedliwości. Jak przekonuje ekspert z MBM Legal, jeśli postępowania będą prowadzone sprawnie, to kredytobiorcy zaczną chętnie korzystać z tego rozwiązania.

– Można zasugerować przyjęcie koncepcji z prawa brytyjskiego, dotyczącej postępowania dla konsumentów przed Financial Ombusdman Service (FSO), czyli specjalnym organem do rozwiązywania sporów konsumenckich. Wybór trybu postępowania przez konsumenta jest wiążący dla przedsiębiorcy. Tryb elektroniczny powinien być fakultatywny dla konsumentów. W niektórych sprawach stany faktyczne są złożone i tryb stacjonarny będzie bardziej adekwatny, przynajmniej w początkowym okresie funkcjonowania e-Sądu – dodaje dr hab. Piotr Tereszkiewicz, prof. UJ.

Oczekiwanie w miesiącach lub latach

Finalizacja działań związanych z utworzeniem e-Sądu może być procesem długotrwałym, o czym przekonuje radca prawny Adrian Goska. Ekspert zwraca uwagę na konieczność przeprowadzenia niezbędnych prac legislacyjnych, testów technicznych, szkoleń dla personelu oraz zapewnienia bezpieczeństwa danych. To wszystko może zająć od kilku miesięcy do nawet kilku lat. Efektywność i tempo prac będą zależeć od zaangażowania i zasobów przeznaczonych na ten cel przez Ministerstwo Sprawiedliwości. Inni eksperci są podobnego zdania.

– Wprowadzenie takiego rozwiązania może zająć nawet rok lub dwa lata. Przepisy wymagają przyjęcia przez Sejm i Senat, a następnie podpisu prezydenta. Konieczne będzie m.in. przygotowanie infrastruktury. Można też wykorzystać istniejący e-Sąd, który funkcjonuje przy Sądzie Rejonowym Lublin-Zachód albo przekształcić tzw. wydział frankowy w Sądzie Okręgowym w Warszawie. Jednak w każdym przypadku wymaga to sporego nakładu czasu i rzetelnego przygotowania – twierdzi mec. Bartosiak.

Z kolei dr Kowalski zaznacza, że prawodawca ograniczony jest ramami ustrojowymi. Stworzenie zupełnie nowej jednostki może się okazać trudne nie tylko od strony formalnej, ale również – organizacyjnej. Może też wydłużyć proces implementowania zmian.

– Zawsze warto myśleć o usprawnieniu postępowania. Jeszcze przez kilka lat do sądów będzie trafiać bardzo dużo spraw kredytów walutowych. Nawet jeśli nowe rozwiązania wejdą w życie za rok lub dwa lata, to usprawnią wymiar sprawiedliwości, zwłaszcza że w kolejce czekają już kredytobiorcy złotowi. Pojawią się zapewne także inne masowe sprawy, które mogłyby być procedowane właśnie w ten sposób – podsumowuje ekspert z MBM Legal.

Źródło:
© MondayNews Polska | Wszelkie prawa zastrzeżone.

Wyniki finansowe przedsiębiorstw w 2023 roku wg GUS

mari-helin-tuominen-38313-unsplash
Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport o nazwie „Wyniki finansowe przedsiębiorstw w 2023 roku”.

Jak czytamy w informacji GUS, w 2023 roku przychody ogółem badanych przedsiębiorstw wyniosły 6 157,1 mld zł. Koszty ich uzyskania wyniosło 5 814,1 mld zł. Wynik finansowy netto ukształtował się na poziomie 278,6 mld zł.
W badanej w 2023 roku populacji 50 239 przedsiębiorstw prowadzących księgi rachunkowe, największą liczebnie grupę (63,8%) stanowiły jednostki małe, tj. o liczbie pracujących 10–49 osób, a najmniejszą (7,8%) jednostki duże (250 i więcej pracujących). Przedsiębiorstwa średnie (o liczbie pracujących 50–249 osób) stanowiły 28,4% badanej zbiorowości. Według stanu na 31 grudnia 2023 roku w przedsiębiorstwach objętych badaniem pracowało 5 648,0 tys. osób. Podmioty duże były miejscem pracy dla 60,1% ogółu pracujących, średnie – 27,0% a podmioty małe – 12,9%. W przeciętnym badanym podmiocie prowadzącym księgi rachunkowe według stanu na koniec 2023 roku pracowało 112 osób, w podmiocie dużym – 867 osób, średnim – 107 osób, małym – 23 osoby. – podsumowuje Główny Urząd Statystyczny.

Źródło: GUS.

Jak poziom urbanizacji wpływa na handel?

Coraz-wiecej-marketow_Mat.-prasowe
Krajobraz sektora powierzchni handlowych w Polsce tworzy łącznie niemal 13 miliona metrów kwadratowych GLA (stan na koniec 2023 roku1). Według raportu Banku Pekao S.A. z grudnia 2022 r., dynamicznie rozwijają się także dyskonty oraz supermarkety, których łączny udział w sprzedaży szacowano na 47%2. Od kilku lat widać także znaczący wzrost liczby centrów handlowych i marketów powstających w mniejszych miejscowościach. Za fenomen ten odpowiada m. in. migracja społeczności z ośrodków miejskich do spokojniejszych – a często także bardziej dostępnych cenowo – sypialni miast oraz wsi.

Rynek handlowy w Polsce dynamicznie się rozwija. Po zahamowaniu związanym z epidemią covid nie widać już śladu. W 2023 roku zanotowano przyrost zasobów o ponad 560 000 metrów kwadratowych, co stanowi wzrost o 14% w porównaniu z rokiem poprzednim oraz o 8% więcej niż pięcioletnia średnia. Szczególnie intensywny rozwój miał miejsce w miastach o populacji poniżej 100 tysięcy mieszkańców. W tych lokalizacjach oddano do użytku aż 68% całkowitej, nowej powierzchni handlowej, czyli blisko 260 tysięcy metrów kwadratowych.

Wpływ urbanizacji na handel

Kolejne otwarcia planowane w 2024 r. także dotyczą głównie powierzchni handlowych w mniejszych miastach, stanowiąc ponad 50% wszystkich inwestycji. Skuteczność tego pomysłu na biznes potwierdza chociażby sukces sieci Dino, której inauguracyjne sklepy były strategicznie rozmieszczone w mniejszych miejscowościach i na wsiach. Ta ogólnopolska sieć w segmencie średniej wielkości supermarketów nie ma sobie równych, jeśli chodzi o dynamikę otwarć – tylko w pierwszej połowie 2023 r. uruchomiła 116 nowych supermarketów, zamykając rok liczbą 2406 posiadanych sklepów3.

Niemniej konkurencja nie śpi. Dlaczego sieci wybierają na lokalizację swoich sklepów mniejsze miejscowości czy sypialnie miast? Analiza migracji polskiej populacji wskazuje, że wiele rodzin czy osób pracujących zdalnie dokonuje wyboru osiedlenia się poza metropoliami, poszukując większego komfortu życia i bliższego kontaktu z naturą. Urbanizacja postępuje wraz z odwrotnym trendem – dezurbanizacją. Odpływ ludności z dużych miast powoduje, że w mniejszych miejscowościach aktywnie powstają nowe punkty usługowe i handlowe. – Inwestorzy zauważają tę niszę i reagują na zwiększony popyt. Zasada jest prosta: tam gdzie pojawiają się nowi mieszkańcy, tam powstają także nowe możliwości dla przedsiębiorców. – zauważa Miłosz Wiesiołek, lider działu zarządzania projektami w PM, firmie która jako inwestor zastępczy oferuje pełen zakres usług inwestora zastępczego m. in. w obszarze kompleksów handlowych.

Potwierdzeniem tego trendu są dane z rynku. Pod koniec IV kwartału 2023 roku w budowie było około 365 tysięcy metrów kwadratowych GLA, przy czym około połowa w mniejszych miastach, których populacja wynosi poniżej 100 tysięcy mieszkańców.

Drugie życie starych centrów handlowych

Obok nowopowstających powierzchni, interesującym zjawiskiem jest dawanie „drugiego życia” budynkom byłych centrów handlowych, które swoją świetność przeżywały w latach 2000, takich jak np. Tesco. W ramach takich działań powstają np. parki handlowe w Przemyślu, Włocławku czy Kaliszu.

– Przestrzenie po dawnym sklepach są obecnie kupowane i komercjalizowane pod kątem nowych najemców, którzy dostosowują je do warunków technicznych i zmieniających się potrzeb rynku. – wyjaśnia Miłosz Wiesiołek z PM. – Renowacje, modernizacje czy przebudowa obiektów handlowych odbywają się przy tym w duchu zrównoważonego rozwoju. Działania obejmują poprawę efektywności energetycznej budynków oraz redukcję emisji dwutlenku węgla. To odpowiedź na nowe regulacje prawne i rosnącą ekologiczną świadomość w sektorze handlu. Zachęcamy inwestorów, by dawać nowe życie niefunkcjonującym już budynkom – prowadzimy takie projekty, gdzie wynosimy recykling na zupełnie nowy poziom. Z uwagi na zagęszczenie tkanki miejskiej i deficyt dostępnych działek, czeka nas czas kreatywnego podejścia do istniejącej infrastruktury. Uważam, że to nie tylko pragmatyczne, ale i szlachetne podejście. – dodaje.

Korzyści nie tylko dla inwestorów

Ekspansja marketów do mniejszych miejscowości przynosi znaczące korzyści dla lokalnych społeczności. Mieszkańcy zyskują dostęp do szerszej oferty handlowej bez konieczności dojazdu do większych miast. Obecność sieci handlowych to także większe możliwości zatrudnienia oraz wzrost atrakcyjności regionu, co w dłuższej perspektywie może przekładać się na wzrost wartości nieruchomości.

Podsumowując – rozwój rynku detalicznego w mniejszych miejscowościach to trend, który nie wydaje się zwalniać. Zarówno inwestorzy, jak i klienci dostrzegają zalety takiego modelu. Kluczowe będzie dostosowanie oferty do potrzeb i oczekiwań lokalnego konsumenta, ponieważ na konkurencyjnym rynku to właśnie wygoda i bliskość decydują najczęściej o wyborze miejsca codziennych zakupów.

1 https://retailnet.pl/2023/12/04/raport-colliers-trzeci-kwartal-2023-pod-znakiem-niewielkich-zmian-na-rynku-retailowym/
2 https://businessinsider.com.pl/finanse/handel/swiat-bez-malych-sklepow-to-koniec-zakupow-jakie-znalismy/6w4k8b3
3 https://grupadino.pl/dino-polska-podsumowuje-dzialalnosc-w-2023-r/

Źródło: Commplace Sp. z o. o. Sp. K.