Obroty towarowe handlu zagranicznego ogółem wg GUS

okulary
Główny urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport pt. „Obroty towarowe handlu zagranicznego ogółem i według krajów w okresie styczeń-listopad 2023 roku”.

Jak czytamy w raporcie GUS, obroty towarowe handlu zagranicznego[1] w styczniu – listopadzie 2023 roku wyniosły w cenach bieżących 1 488,6 mld PLN w eksporcie oraz 1 438,0 mld PLN w imporcie. Dodatnie saldo ukształtowało się na poziomie 50,6 mld PLN, podczas gdy w analogicznym okresie 2022 roku wyniosło minus 79,6 mld PLN. W porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego roku eksport spadł o 0,1%, a import o 8,4%.
Eksport wyrażony w dolarach USA wyniósł 351,0 mld USD, a import 339,1 mld USD (wzrósł odpowiednio w eksporcie o 4,0%, a w imporcie spadł o 4,7%). Dodatnie saldo ukształtowało się na poziomie 11,9 mld USD, w analogicznym okresie 2022 r. wyniosło minus 18,2 mld USD.
Eksport wyrażony w euro wyniósł 324,7 mld EUR, a import 313,7 mld EUR (wzrósł odpowiednio w eksporcie o 1,8%, a w imporcie spadł o 6,6%). Dodatnie saldo wyniosło 11,0 mld EUR, podczas gdy w styczniu – listopadzie 2022 r. wyniosło minus 17,1 mld EUR.

Główny Urząd Statystyczny informuje, że względu na zaokrąglenia danych, w niektórych przypadkach sumy składników mogą się nieznacznie różnić od podanych wielkości „ogółem”.

[1] Zbiór danych o obrotach handlu zagranicznego ma charakter otwarty. Dane publikowane wcześniej są korygowane w miarę napływu zgłoszeń celnych oraz INTRASTAT. Dane za okres styczeń – listopad 2023 r. zostały uzupełnione o niezarejestrowane zgłoszenia celne za miesiące wcześniejsze br.

Źródło: GUS.

Pierwszy kwartał 2024 r. w sklepach będzie w miarę stabilny. Ceny rok do roku średnio pójdą w górę o 6-8 proc.

analiza
Pierwszy kwartał 2024 r. w sklepach będzie w miarę stabilny. Ceny rok do roku średnio pójdą w górę o 6-8 proc.

W I kwartale br. ceny w sklepach nadal będą rosły, tylko wolniej niż rok temu. Natomiast Polacy wciąż będą odczuwać drożyznę. Jej poziom w dużej mierze będzie zależał od działań rządu i reakcji producentów na bieżącą sytuację, w tym wzrost płacy minimalnej. Istotne będą też podwyżki cen surowców, energii, ropy i gazu. Żywność i napoje rdr. mogą w tym czasie zdrożeć średnio o 6-8%, o ile inflacja nadal będzie spadać i żadne nowe czynniki nie zachwieją rynkiem. Drożyzna najbardziej będzie odczuwalna w takich kategoriach, jak dodatki spożywcze, pieczywo, mięso czy nabiał. Z kolei większy skok cen może nastąpić w kolejnych kwartałach, na przykład po wycofaniu zerowego VAT-u. I ten proces może się rozpocząć już z końcem marca. Do tego przed Wielkanocą, jak co roku, wzrosną ceny typowo świątecznych produktów.

Od stycznia do marca tego roku ceny w sklepach w dużej mierze mogą zależeć od zachowań producentów i działań nowego rządu. – Jeżeli takie czynniki, jak np. wzrost płacy minimalnej lub ceny surowców, nie wpłyną negatywnie na sytuację producentów i sprzedawców, to wówczas ten okres będzie w miarę stabilny. Ceny oczywiście dalej będą rosły, ale z pewnością wolniej niż rok temu – mówi Robert Biegaj z Grupy Offerista.

Ekspert rynku retailowego uważa też, że producenci będą mocno obserwować swoją sytuację i analizować ją długoterminowo, a decyzje o ewentualnych podwyżkach będą podejmować raczej z końcem bieżącego kwartału. – Producenci w zeszłym roku już podnosili swoje ceny i jeśli nie będą musieli, to na pewno tego nie zrobią, żeby jeszcze bardziej nie rozdrażnić konsumentów zmęczonych drożyzną. Choć sama inflacja będzie w trendzie spadkowym, to nie bardzo będzie się to przekładać na ceny w sklepach – przewiduje Biegaj.

Znawca rynku retailowego dodaje, że konsumenci nie mają podstaw, by oczekiwać spadku cen w sklepach. Po stronie producentów i samego handlu nie wystąpiły żadne czynniki, które mogłyby obniżyć ich bieżące koszty operacyjne. I póki co nie zapowiada się, że taki scenariusz będzie w ogóle możliwy w tym roku. Stan zerowego VAT-u został utrzymany do końca pierwszego kwartału br. na niektóre produkty żywnościowe.

– Gdy już przestanie obowiązywać zerowy VAT, ceny będą musiały pójść w górę co najmniej o wartość wynikającą z tego podatku. Handel wszelkie dodatkowe koszty i obciążenia przeniesie na konsumentów, bo nie ma innego wyjścia. Stąd o spadkach cen w sklepach nie ma mowy. Trzeba też pamiętać o tym, że producenci są narażeni na anomalia pogodowe, które również przekładają się na późniejsze ceny – przekonuje ekspert z Grupy Offerista.

Czynników rosnących kosztów zakupów w sklepach może być oczywiście zdecydowanie więcej. Wśród nich należy wymienić podwyżki cen surowców stricte przeznaczonych do produkcji, w tym komponentów i półproduktów, a także energii, ropy i gazu. Należy też wspomnieć o umocnieniu złotego, a także o wzrostach płacy minimalnej – pierwszym w styczniu br. i kolejnym, zaplanowanym na drugą połowę roku, do którego przedsiębiorcy już teraz muszą się przygotować.

– Jak bardzo wzrosną ceny, to również zależy od wielu czynników, ale w dużym skrócie można powiedzieć, że żywność i napoje średnio mogą w I kw. br. zdrożeć o 6-8% rdr. To oczywiście optymistyczny scenariusz zakładający, że inflacja nadal będzie spadać i nie wystąpią inne negatywne czynniki, które w krótkim okresie zachwieją rynkiem – podkreśla ekspert.

Wśród kategorii towarów, które najbardziej mogą pójść w górę w ww. okresie w relacji rocznej, mogą być przede wszystkim dodatki spożywcze (m.in. majonezy, ketchupy, musztardy). Do tego można wymienić pieczywo, mięso i nabiał. Podobnie może to wyglądać w przypadku chemii gospodarczej oraz warzyw i tłuszczy zwierzęcych. Warto przypomnieć, że w ostatnich okresach ub.r. dodatki spożywcze, chemia gospodarcza i pieczywo to były kategorie znajdujące w TOP5 najbardziej drożejących, według raportu „INDEKS CEN W SKLEPACH DETALICZNYCH”, autorstwa UCE RESEARCH i Uczelni WSB Merito.

– Podwyżki cen we wszystkich ww. kategoriach, zwłaszcza pod koniec marca, nie będą przypadkowe. Na przełomie tego miesiąca i kwietnia wypada bowiem Wielkanoc, która co roku podbija ceny żywności. Natomiast prognozuję, że od stycznia do marca na minusie nadal będą produkty tłuszczowe, chociaż już pewnie na sporo mniejszym niż w ub.r. Wśród nich mamy przecież margarynę czy masło, a to są niezbędne produkty do przygotowania świątecznych specjałów – podsumowuje ekspert z Grupy Offerista.

Źródło: © MondayNews Polska | Wszelkie prawa zastrzeżone.

Początek roku w sklepach zapowiada się stabilnie

adeolu-eletu-38649-unsplash
Zdaniem ekspertów, ceny w sklepach w I kwartale br. nadal będą rosły, choć prawdopodobnie wolniej w ujęciu rocznym i raczej jednocyfrowo. W tym czasie w górę najbardziej mogą pójść ceny dodatków spożywczych, pieczywa, mięsa, nabiału oraz chemii gospodarczej. Z kolei potanieć mogą art. tłuszczowe. Według części ekonomistów, w kolejnych kwartałach wzrost cen w sklepach znowu przyspieszy. Taki scenariusz może zacząć się realizować już w marcu, tuż przed Wielkanocą. Obecnie retailerom doskwiera wzrost płacy minimalnej i coraz mocniej odczuwają wysokie ceny surowców oraz nośników energii. A te obciążenia najprawdopodobniej przerzucą na konsumentów.

Choć drożyzna powinna stopniowo konsumentom odpuszczać, to przynamniej na razie nie ma co liczyć na spadki cen w sklepach. Możliwe jest to jedynie w przypadku niektórych kategorii produktów, jak choćby olei, które wcześniej drożały w rekordowym tempie. Ogółem ceny będą nadal rosły, chociaż raczej jednocyfrowo.

– Na poziom cen przede wszystkim będzie miał wpływ wzrost płacy minimalnej. Kolejnym czynnikiem będą znaczące podwyżki cen energii, które cały czas mają wpływ na strukturę kosztów przedsiębiorstw – mówi dr Anna Semmerling z WSB Merito. – Z kolei do czynników zewnętrznych należy zaliczyć chociażby zmienną pogodową, która – jak pokazał poprzedni rok – może mocno wpływać na ceny warzyw czy owoców, ale nie tylko. Nie należy również zapomnieć o wzroście stawki podatku akcyzowego, co będzie miało bezpośredni wpływ na wzrost ceny papierosów, tytoniu oraz alkoholu – dodaje ekspertka.

Mimo wszystko znawcy tematu podkreślają, że w pierwszym kwartale 2024 roku ceny w sieciach handlowych nie powinny znacząco rosnąć. Wiele sklepów kontynuuje również strategię ukierunkowaną na promocje cenowe najbardziej wrażliwych produktów, jak olej czy masło. Prognozowany poziom inflacji na rok 2024 waha się w granicach od 5 do 6,5%, co pokazuje, że wzrost cen nadal będzie zauważalny, choć zdecydowanie już nie w takim stopniu, jak w poprzednich dwóch latach.

– Dzięki temu Polacy mają możliwość dokonania zakupów wybranych produktów w cenach nawet sprzed okresu inflacji – mówi dr Semmerling. – Nie oznacza to jednak, że ceny w sklepach będą stabilne. Zgodnie z prognozami, nadal będzie drożeć pieczywo, mięso oraz nabiał, a sezonowo również wzrosną ceny warzyw i owoców. Co istotne, w 2024 roku ceny nie będą już tak drastycznie zaskakiwać Polaków, będziemy raczej powoli dążyć w kierunku stabilności – dodaje ekspertka z WSB Merito.

Z kolei inni eksperci podkreślają, że przewidywane są również istotne wzrosty cen cukru, a tym samym słodyczy i wszystkich artykułów, do produkcji których jest on wykorzystywany. – Ogólnie rzecz biorąc, zakładać należy wyższy wzrost cen również w kategoriach, w których produkcja mocno uzależniona jest od cen energii i paliw – mówi dr Robert Orpych z WSB Merito. – Poziom cen w roku 2024 zależeć będzie w znacznym stopniu od dalszych decyzji co do zerowej stawki podatku VAT na podstawowe produkty żywnościowe. Znaczenie będą mieć też programy osłonowe chroniące przed wzrostem cen energii elektrycznej, gazu ziemnego i ciepła – dodaje dr Orpych.

Do tego jak wyjaśnia dr Tomasz Kopyściański z Uniwersytetu WSB Merito, w pierwszym kwartale 2024 roku powinniśmy odnotować stabilizację poziomu cen w sklepach detalicznych, rozumianą jako umiarkowany, kilkuprocentowy wzrost w porównaniu do poprzedniego roku. Będzie to dla konsumentów miła odmiana po zeszłorocznych, dwucyfrowych skokach cenowych w wielu kategoriach produktów.

– Istnieje ryzyko wzrostu cen o kilka procent w kategoriach artykułów, przy produkcji których zużywane są duże ilości energii elektrycznej, np. pieczywo czy wędliny – dodaje dr Kopyściański. I podkreśla, że są też pozytywne informacje. Rzepak, główny surowiec potrzebny do produkcji oleju, wykazuje tendencję spadkową, która może w kolejnych miesiącach się utrzymać.

Jednak to tylko część obrazu sytuacji. Według ekonomisty Piotra Kuczyńskiego, analityka z DI Xelion, na przełomie drugiego i trzeciego kwartału wzrost cen może bowiem znowu przyspieszyć. Główne czynniki, jakie mogą mieć wpływ na spodziewane wówczas podwyżki, to malejąca baza z roku poprzedniego (inflacja wtedy szybko malała) oraz rosnące ceny ropy (ożywienie w Chinach) i kurs złotego. – Na razie zapowiada się, że raczej powinien być silny, ale to się może zmienić, jeżeli dolar będzie zyskiwał na wartości – wyjaśnia ekspert.

Dodatkowo dochodzi efekt świąt wielkanocnych, wypadających na przełomie marca i kwietnia, które jak co roku podbijają ceny w kilku kategoriach, na co zwraca uwagę Robert Biegaj, ekspert rynku retailowego z Grupy Offerista. W efekcie wówczas obraz sytuacji na rynku może się zmienić, co może zwiastować zmianę kształtowania się wzrostów cen.

– W mojej ocenie, w I kwartale br. najbardziej pójdą w górę przede wszystkim dodatki spożywcze, czyli majonezy, ketchupy i musztardy. Przewiduję, że będzie to też dotyczyło pieczywa, mięsa, nabiału. Podobnie może to wyglądać w przypadku chemii gospodarczej oraz warzyw i tłuszczów zwierzęcych – twierdzi Robert Biegaj.

Część ekspertów podkreśla, że na ceny wpłynie prawdopodobnie przynajmniej częściowe odmrożenie cen energii w drugiej połowie roku 2024. Wskazywane są też trudne do przewidzenia na ten moment poziomy tegorocznych zbiorów zbóż, owoców i warzyw.

Źródło: © MondayNews Polska | Wszelkie prawa zastrzeżone.

Rekord zapotrzebowania na energię w kraju został pobity

mikael-kristenson-242079-unsplash
Rekord zapotrzebowania na energię w kraju został pobity. Czy to oznacza, że grozi nam blackout? Jak twierdzą synoptycy, a my zaobserwować możemy za oknem, zima w Polsce właśnie się rozkręca. Przed nami jeszcze co najmniej kilka tygodni mrozu. Dla system elektroenergetycznego oznacza to jedno – pracę pełną parą. Statystyki pokazują bowiem, że im niższa temperatura, tym większe zapotrzebowanie na moc. Czy w związku z mrozem grozi nam blackout?

O tym jak bardzo pogoda wpływa na nasz system elektroenergetyczny przekonaliśmy się zaledwie w ostatni wtorek 9 stycznia 2024 r., gdy o godz. 10:45 padł nowy rekord wartości krajowego zapotrzebowania na moc. Według wstępnych danych wyniósł od 28 645 MW i był o prawie 1000 MW większy od poprzedniej wartości maksymalnej, 27 617 MW, którą odnotowano 12 lutego 2021 r. Dane z południa, gdy zapotrzebowanie na moc spadło poniżej 28 GW, potwierdzają, że tak wysokie zużycie energii związane jest z niską temperaturą. Za pobór 22,3 GW odpowiadała powiem generacja ciepła. – Bez wątpienia ma to związek z obserwowaną w ostatnich latach intensywną wymianą indywidualnych, nieekologicznych kotłów na rzecz pomp ciepła lub ogrzewania systemowego z sieci miejskich. Ciepło systemowe zaspokaja potrzeby około 13 proc. gospodarstw domowych w Europie, w Polsce ten odsetek wynosi jednak aż 40 proc. Nic więc dziwnego, że ujemne temperatury generują tak duży skok zapotrzebowania na energię – wyjaśnia ekspert rynku surowców energetycznych Sławomir Wołyniec, Prezes Zarządu V-Project.

Import surowca gwarantuje bezpieczeństwo energetyczne

Z publikowanych na bieżąco przez Polskie Sieci Elektroenergetyczne (PSE) statystyk dotyczących produkcji energii wiemy, że w momencie rekordowego zapotrzebowania krajowe elektrownie i elektrociepłownie węglowe oraz gazowe pracowały z mocą około 23 GW, a farmy wiatrowe i instalacje fotowoltaiczne z mocą około 4,7 GW. Resztę pokrył import, głównie z Niemiec, Szwecji, Czech i Ukrainy. Mimo, że udział energii ze źródeł odnawialnych w ogólnym wolumenie rośnie, a ostanie lata to okres dużego boomu dla polskiej branży fotowoltaicznej, dominującą rolę w polskim systemie elektroenergetycznym odgrywa i jeszcze długo odgrywać będą jednostki węglowe. W 2023 roku wyprodukowano w nich 105 TWh energii, czyli 63 proc. ogółu energii elektrycznej. Obecnie, jak podały PSE, wszystkie elektrownie konwencjonalne pracują i są w gotowe na kolejne wzrosty zapotrzebowania. Jedyne co może zagrozić sprawnej pracy elektrowni, to brak surowca. Jest to jedna z częściej wymienianych przyczyn problemów z zaspokojeniem potrzeb energetycznych ludności. – Myślę, że w tej chwili nie musimy się tego obawiać. Rzeczywiście wydobycie węgla kamiennego w polskich kopalniach spadło w 2023 roku do poziomu 49 mln ton, jednak zapotrzebowanie na miały węglowe dla energetyki zawodowej nie jest zagrożone. Na bieżąco zaspokają je zarówno źródła krajowe, jak i importerzy surowca, m.in. z Ameryki Południowej, Australii i RPA. Co więcej nadal utrzymuje się wyraźna już w ubiegłym roku tendencja spadkowa cen węgla na światowym rynku. Jak podaje katowicki oddział Agencji Rozwoju Przemysłu (ARP) na koniec listopada ubiegłego roku węgiel energetyczny w portach w Europie Zachodniej był o ponad 63 proc. tańszy niż rok wcześniej. Sytuację tę wykorzystują importerzy, sprowadzając do kraju wystarczająco dużo surowca. Aktualnie na rynku nadal mamy do czynienia z nadwyżkami miałów energetycznych. Sytuację może zmienić tylko ostra i co ważne, bardzo długa zima – zauważa Sławomir Wołyniec. Biorąc pod uwagę, że o początkach mroźnej zimy mówimy dopiero w połowie stycznia, sytuacja energetyczna kraju nie powinna być zagrożona.

Zapotrzebowanie na energię stale rośnie

Z publikowanych przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska sprawozdań z wyników monitorowania bezpieczeństwa dostaw energii elektrycznej wynika, że już w 2030 roku zapotrzebowanie na moc (netto) w szczycie rocznym przekroczy w Polsce 30,5 GW. W tym samym czasie, z powodu wyłączenia przestarzałych bloków, spadnie moc osiągalna w istniejących jednostkach konwencjonalnych. Prawdopodobnie spadek mocy będzie na tyle duży, że nawet prognozowany wzrost mocy ze źródeł odnawialnych i ewentualnych bloków jądrowych, nie zaspokoi rosnących potrzeb kraju. Konieczne wydaje się więc jak najszybsze podjęcie decyzji o modernizacji istniejących bloków węglowych i zwiększenie ich efektywności do czasu, gdy wolumen mocy z pozostałych źródeł nie osiągnie poziomu gwarantującego nam bezpieczeństwo energetyczne. Tym bardziej, że o zapewnienie surowca energetycznego nie musimy się bać jeszcze przez co najmniej kilkadziesiąt lat.

Autor: V-PROJECT S.A.

W 2024 co dziesiąty Polak jest zainteresowany zamianą pracy?

rawpixel-670711-unsplash
Jak wynika z najnowszych badań – co dziesiąty Polak jest zainteresowany zamianą pracy w Nowym Roku. Dla 33 proc. pracowników ważne jest dobre samopoczucie i zdrowie psychiczne, a dla 26 proc. wyższe zarobki na tym samym stanowisku1. Co więcej – aż 14 proc. osób twierdzi, że szukanie pracy jest łatwiejsze niż kiedykolwiek wcześniej. Mając na uwadze plany Polaków to dobry moment, by zainwestować w działania, które pomogą znaleźć nowych pracowników do firmy.

Bezrobocie w Polsce wynosi obecnie 5 proc. – według danych Głównego Urzędu Statystycznego. W wybranych sektorach takich jak: produkcja, roboty budowlane czy handel brakuje kandydatów. I to właśnie pracodawcy z tych branży szukają sposobu na zrekrutowanie pracowników. Szukanie pracowników to jedno z wyzwań, innym jest chęć zmieniania pracy przez zatrudnionych. Taką tendencje możemy zauważyć w przypadku młodego pokolenia.

Badania pokazują, że Polacy są coraz odważniejsi w swoich decyzjach. Chętniej zmieniają pracę i nie boją się negocjować swoich pensji z pracodawcami. Zdecydowanie częściej decyzję o zmianie pracy podejmują osoby z Pokolenia Z. Badanie Pracuj.pl wskazuje, że 62 proc. młodych respondentów podjęło taki krok w ciągu roku, a 27 proc. w ciągu ostatnich 3 miesięcy. A dlaczego ta grupa zmienia pracę? Połowa wskazała, że chce zarabiać więcej pieniędzy, co piąty badany jest zdania, że nie ma możliwości rozwoju, w miejscu gdzie obecnie pracuje, a 17 proc. zdecydowało się na pracę w zupełnie innej branży niż dotychczas. W jaki sposób wykorzystać te dane do znalezienia pracownika, który nie jest zadowolony z dotychczasowego zatrudnienia?

Pracodawcy powinni budować swój wizerunek

Zdaniem ekspertów istotne jest budowanie wizerunku firmy. W jaki sposób? Pomocne są klasyczne działania promocyjne takie, jak reklama radiowa, prasowa czy w Internecie. Coraz częściej firmy korzystają z możliwości jakie daje im OOH.

– Dzięki OOH, firmy mają szansę wyróżnić się i dotrzeć do potencjalnych kandydatów do pracy w różnych miejscach publicznych, takich jak przystanki autobusowe, kioski czy miejsca o dużym natężeniu ruchu pieszych. Kreatywne i atrakcyjne kampanie OOH mogą efektywnie zwrócić uwagę odbiorców, budując jednocześnie rozpoznawalność marki i przyciągając nowych klientów, a także pracowników. W dobie dynamicznego rozwoju mediów, strategie reklamowe oparte na OOH stają się ważnym narzędziem w budowaniu skutecznej kampanii marketingowej – wyjaśnia Robert Dąbrowski, CEO Recevent.

Na jakie kampanie w outdoorze najczęściej stawiają pracodawcy? W mijającym już roku najpopularniejsze były m.in. billboardy. Dlaczego?

  • Niższe koszty w porównaniu z kampaniami w radiu i telewizji. W porównaniu z kosztami reklamy w mediach tradycyjnych, takich jak telewizja czy radio, kampanie billboardowe są relatywnie bardziej ekonomiczne. Pracodawcy szukają efektywnych rozwiązań, które jednocześnie są dostępne w różnych budżetach.

  • Duża widoczność i zasięgi. Billboardy, ze względu na swoją dużą powierzchnię i umiejscowienie w strategicznych lokalizacjach, zapewniają doskonałą widoczność i zasięg reklamy. Są widoczne dla wielu osób, zarówno kierowców, pieszych, jak i pasażerów komunikacji publicznej, co sprawia, że docierają do szerokiego audytorium.

  • Stała ekspozycja. Billboardy są stale wystawione na działanie warunków atmosferycznych i światła, co oznacza, że potencjalny odbiorca ma możliwość dostrzeżenia reklamy w różnych warunkach pogodowych i o różnych porach dnia.

Do zalet billboardów należy również ich kreatywność – firmy wymyślają coraz to nowe projekty, by przyciągnąć wzrok odbiorców.

Nie tylko billboardy

W jaki sposób jeszcze szukać pracownika? Pomocne są reklamy umieszczane na drzwiach supermarketów, czyli DOOH. Coraz więcej firm wybiera tablice reklamowe umieszczane w przejściach podziemnych, w metrze, czy na przystankach autobusowych. Outdoor daje wiele możliwości i jest doskonałą formą reklamy dla pracodawców.

Pomocne są także social media, w tym LinkedIn, czyli portal biznesowy nastawiony na networking. Wiele jednak zależy od tego, w jakiej branży szukamy pracowników. Wspomniane wcześniej reklamy zewnętrzne są doskonałym rozwiązaniem dla pracodawców praktycznie każdej branży. Bowiem wiele osób na co dzień porusza się po mieście, korzysta z komunikacji, spaceruje i ma styczność z reklamą.

1 https://interviewme.pl/blog/trendy-na-rynku-pracy-2024-badanie

Źródło: Commplace Sp. z o. o. Sp. K.

Informacja GUS o podmiotach gospodarki narodowej wpisanych do rejestru REGON

notes
Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował informację o podmiotach gospodarki narodowej wpisanych do rejestru REGON.

GUS informuje, że według stanu na koniec grudnia 2023 roku do rejestru REGON wpisanych było 5 150,0 tys. podmiotów gospodarki narodowej. W grudniu zarejestrowano 26,6 tys. nowych podmiotów tj. o 10,5% mniej niż miesiąc wcześniej.
W porównaniu do poprzedniego miesiąca odnotowano spadek (o 12,8%) liczby nowo zarejestrowanych osób fizycznych prowadzących działalność gospodarczą. Liczba nowo zarejestrowanych spółek cywilnych zmniejszyła się o 1,5%. Odnotowano niewielki wzrost w stosunku do poprzedniego miesiąca liczby nowo zarejestrowanych spółek handlowych (o 0,3%). – podsumowuje Główny Urząd Statystyczny.

Źródło: GUS.

E. Flor: Korzystając z ulgi badawczo-rozwojowej, firma wcale nie naraża się na dodatkową kontrolę fiskusa

Fotografia Biznesowa Kraków
Odliczenia związane z prowadzeniem działalności badawczo-rozwojowej są dobrym sposobem na poprawę sytuacji ekonomicznej. Jednak część podatników nie wie o możliwości skorzystania z atrakcyjnych dla nich rozwiązań. Z kolei inni zupełnie niepotrzebnie obawiają się dodatkowych kontroli fiskusa. A zaznaczyć trzeba, że jeżeli już, to zazwyczaj są to jedynie drobne działania sprawdzające. Dzięki należycie przygotowanemu rozliczeniu, można sporo zyskać i spokojnie czekać na zwrot.

Państwo sprzyja bowiem podejmowaniu innowacyjnych działań. Świadczą o tym wprowadzane preferencje – ulga B+R, na prototyp, na ekspansję czy ulga na robotyzację. Wkrótce też przekonamy się, jak nowy rząd będzie wspierał firmy w ww. zakresie i co ewentualnie się zmieni. Należy to obserwować z uwagą, bo zainteresowanie ulgami podatkowymi, szczególnie w obszarze innowacji będzie rosło. Warto więc wyprostować niektóre opinie, jakie krążą.

Niewiedza, strach i ryczałt

Obecnie firmy intensywniej szukają sposobów na złagodzenie trudnej sytuacji ekonomicznej, wynikającej z okresu popandemicznego oraz z wysokiej inflacji. W wielu przypadkach świetnym rozwiązaniem jest ulga badawczo-rozwojowa, zwłaszcza że od 2022 roku zyskała na atrakcyjności poprzez podniesienie limitów odliczeń czy możliwość łączenia jej z IP Box.

Jednak sporo podmiotów prowadzących działalność badawczo-rozwojową nie wie o możliwości odliczeń podatkowych z tego zakresu. Ewentualnie nie uważa ich za wystarczająco atrakcyjne, aby inwestować w tego rodzaju projekty. Oczywiście, jest to strata dla takich firm, ponieważ korzyści z tego mogą być bardzo duże. Warunkiem jest odpowiednie przygotowanie się do rozliczeń ulg podatkowych. Ponadto trzeba wskazać, że wbrew obiegowej opinii, powielanej wśród przedsiębiorców, nie należy się tego obawiać.

Często słyszymy od przedsiębiorców, że nie chcą skorzystać z ulg ze względu na większe ryzyko kontroli rozliczeń podatku dochodowego. Jednak należy to wyraźnie sprostować, bo to nie jest prawdą. Owszem, możemy się spodziewać czynności sprawdzających przed otrzymaniem zwrotu podatku. Ale jeśli rozliczenia i dokumentacja są odpowiednio przygotowane, to takie działania będą jedynie formalnością. Dlatego też sporo firm korzysta ze wsparcia doradców podatkowych przy rozliczeniach ulg. Decydują się na ten krok, aby mieć pewność prawidłowo zebranej dokumentacji i poprawnie wykonanych rozliczeń.

Zainteresowanie ulgami podatkowymi w obszarze innowacji będzie rosło w najbliższym czasie. W rozliczeniach za 2023 rok skorzysta z tych rozwiązań więcej podatników niż ostatnio. 2022 rok był okresem wzmożonego zainteresowania ryczałtem od przychodów ewidencjonowanych. W wyniku zmian tzw. Polskiego Ładu, ta forma opodatkowania stała się bardzo atrakcyjna dla wielu przedsiębiorców, szczególnie dla jednoosobowych działalności gospodarczych z branży IT. Dla części podmiotów przejście na ryczałt stało się bardziej opłacalne niż korzystanie z ulg podatkowych. A wybór tej formy opodatkowania nie daje już możliwości odliczania kosztów na działalność badawczo-rozwojową od dochodu.

Wachlarz możliwości z odliczeniami

Państwo inspiruje się rozwiązaniami funkcjonującymi w innych krajach, wprowadzając różne narzędzia do polskiego systemu podatkowego. Według mnie, one sprzyjają i zachęcają do podejmowania innowacyjnych działań przez podatników. Wdrożono nowe rozwiązania, takie jak ulga na prototyp, ulga na ekspansję czy ulga na robotyzację.

Ulga na robotyzację wspiera firmy w automatyzacji procesów. Skierowana jest do przedsiębiorstw, które zastosują roboty przemysłowe w celu usprawnienia produkcji. Dzięki temu istnieje możliwość dodatkowego odliczenia od podstawy opodatkowania 50% kosztów uzyskania przychodów poniesionych na robotyzację. To z kolei zwiększa wydajność, obniża koszty produkcji i poprawia jakość. Takie rozwiązanie może mieć ogromny wpływ na konkurencyjność polskich przedsiębiorstw na rynku globalnym.

Z kolei ulga na prototyp, poprzez umożliwienie dodatkowego odliczenia 30% kosztów dotyczących produkcji próbnej i wprowadzenia na rynek nowego produktu, pozwala przedsiębiorcom taniej wytworzyć prototyp, a następnie wdrożyć wynalazek do produkcji. To może prowadzić do powstania innowacyjnych rozwiązań i zwiększyć różnorodność produktów na rynku.

Poza wprowadzaniem nowych ulg, uatrakcyjniono regulacje już funkcjonujące, np. ulgę na działalność badawczo-rozwojową. Preferencja ta pozwala na dodatkowe odliczenie od podstawy opodatkowania wydatków poniesionych na działalność badawczo-rozwojową, w tym – na zakup materiałów i surowców, ekspertyz oraz opinii czy na uzyskanie patentu. Od 2022 r. podniesiono limit odliczeń w ramach tej ulgi, który obecnie sięga nawet 200% (w przypadku kosztów wynagrodzeń pracowników) oraz umożliwiono łączne korzystanie z ulgi B+R z ulgą IP Box.

IP Box (skrót od Intellectual Property Box, funkcjonuje też jako Innovation Box) oferuje preferencyjną stawkę opodatkowania dla dochodów związanych z własnością intelektualną, taką jak patenty czy prawa autorskie. Firmy często inwestują ogromne środki w badania i rozwój. To rozwiązanie pozwala im zwiększyć zwrot z tych inwestycji poprzez niższe opodatkowanie.

Między nami innowatorami

Stałych inwestycji w badania i rozwój wymagają firmy działające w przetwórstwie przemysłowym. Obszar ten stwarza szerokie możliwości do prowadzenia prac rozwojowych i badań naukowych, których koszty można odliczyć w ramach tej preferencji. Technologiczne zmiany w produkcji, automatyzacja i digitalizacja procesów są kluczowe w przemyśle, co zwiększa zapotrzebowanie na badania i rozwój.

Właśnie podatnicy związani z przetwórstwem przemysłowym byli najliczniejszą grupą, która w rozliczeniu za 2022 rok skorzystała z ulgi B+R. Tak wynika z danych Ministerstwa Finansów z uwzględnieniem sekcji PKD. To zrozumiałe, bo działanie w tym obszarze gospodarki wymaga ciągłego ulepszania oraz inwestowania. Trzeba dostosowywać się do nowych trendów, co prowadzi do inwestycji w innowacyjne rozwiązania. Podmioty często więc prowadzą prace nad doskonaleniem produktów czy też procesów produkcji albo nad nowymi technologiami. To generuje duże koszty.

Z danych resortu wiemy też, że najwięcej podatników, którzy w rozliczeniu za 2022 rok skorzystali z ulgi badawczo-rozwojowej, było z województwa mazowieckiego. To również nie jest zaskoczeniem. Na liczbę i wartość odliczeń związanych z działalnością badawczo-rozwojową na określonym obszarze wpływają różne czynniki. Wśród nich można wyróżnić m.in. liczbę firm, dostępność funduszy, stopień zaawansowania technologicznego regionu, a także współpracę między sektorem publicznym a prywatnym.

W tym przypadku mówimy o jednym z najbardziej rozwiniętych regionów Polski. To miejsce koncentracji korporacji i instytutów badawczych. Te pierwsze często prowadzą intensywne badania i rozwój, inwestując znaczne środki w innowacje, nowe technologie i rozwijanie produktów. Te drugie w tym regionie są często liderami w swoich dziedzinach, pozyskując naukowców, badaczy oraz ekspertów. Obecność dużych firm i instytutów badawczych przyciąga też inne mniejsze podmioty – dostawców oraz przedsiębiorstwa z branż powiązanych, tworząc tzw. ekosystem innowacji. W takich miejscach istnieje wzajemne oddziaływanie pomiędzy różnymi podmiotami, co sprzyja wymianie wiedzy, współpracy badawczej i rozwojowi nowych technologii. Jest to idealne środowisko do wykorzystywania ulgi badawczo-rozwojowej. Dodatkowo mazowieckie jest największym województwem w naszym kraju.

Preferencyjne opodatkowanie w obszarach związanych z badaniami, innowacjami oraz własnością intelektualną jest jednym ze sposobów, w jaki państwo może wspierać przedsiębiorstwa. Niższe stawki podatkowe zachęcają firmy do inwestowania w badania i rozwój, co w dłuższej perspektywie może przynieść korzyści gospodarce jako całości. W ostatnich latach było wiele zarzutów kierowanych pod adresem autorów zmian podatkowych. Jednak państwo stara się wspierać przedsiębiorców w kwestii działalności innowacyjnej. Świadczyć może o tym chociażby szeroki katalog ulg w tym zakresie. Czas pokaże, czy obrany w tym aspekcie kierunek będzie również kontynuowany przez nowy rząd. Warto mieć nadzieję, że tak.

Autorem komentarza jest doradca podatkowy Ewa Flor z Kancelarii ATL Accounting & Payroll.

Czy sztuczna inteligencja już odbiera nam pracę?

matthew-guay-148463-unsplash
Według raportu PRCN pt. „Polacy o sztucznej inteligencji – czyli jak sprawić by pracownicy nie bali się AI”, blisko 26% Polaków w ciągu ostatnich 3 lat zetknęło się z redukcją etatów z powodu wdrożenia nowoczesnych technologii w firmach, w których pracują. Proces automatyzacji jest już obecny i nie zapowiada się aby zwolnił tempo. Jak wygląda sytuacja w Polsce? Czy Polacy obawiają się, że sztuczna inteligencja odbierze im pracę?

Jak AI zmienia nasze codzienne życie? Z jakich udogodnień sztucznej inteligencji korzystamy najchętniej?

Jak wskazują dane z raportu PRCN badani Polacy nie chcą rezygnować z udogodnień jakie niosą za sobą nowe technologie i sztuczna inteligencja. Pytani o to, z których rozwiązań chcieliby korzystać na co dzień najczęściej wskazywali: automatyczny dom (aż 26,7% wskazań), posiadanie pomocy domowej – robota (26%), automatyczne porady prawne (22,5%) i lekarskie (21,4%).

Największe obawy Polaków dotyczące nowych technologii

Niewątpliwie do jednej z największych obaw Polaków należy utrata zawodu bądź konieczność przekwalifikowania się. Jak wskazują dane z raportu PRCN zwolnienia z powodu wdrożenia nowoczesnych technologii mają już miejsce na polskim rynku pracy, a zmian i utraty zawodu boją się głównie osoby o najniższych kwalifikacjach. Z kolei niemalże połowa respondentów uważa, że w ciągu najbliższych 10 lat sztuczna inteligencja nie wymusi na nich konieczności przekwalifikowania się.

adaniem istotnym dla zespołów IT oraz Zarządu jest też określenie jasnych ram wdrażania AI w firmie i korzystania ze sztucznej inteligencji – można np. postawić na AI, która uczy się wyłącznie na zasobach firmowych i funkcjonuje podobnie jak firmowy intranet lub korzystać z zewnętrznych ogólnodostępnych narzędzi, ale z narzuceniem ram i ograniczeń wynikających z tajemnic handlowych firmy oraz poufności danych. Podobnie jak w przeszłości wiele firm komunikowało do swoich pracowników kodeksy i zasady wykorzystania mediów społecznościowych, w codziennej praktyce firmowej, podobnie dziś będą powstawały zasady korzystania z modeli sztucznej inteligencji. Pomóc a takich wypadkach mogą wyspecjalizowane podmioty PR, które takie ramy, przewodniki lub szkolenia przygotowują dla wielu podmiotów i na bieżąco śledzą trendy rynkowe.” – podkreśla Iwona Kubicz, prezes agencji PR PRCN.

Czy odpowiedzią na wyzwania związane z AI są firmy odpowiedzialne cyfrowo?

W obliczu narastających obaw wokół sztucznej inteligencji firmy i jej pracownicy powinny podejść świadomie do tematu adaptując się do nowych systemów i technologii. Odpowiedzią może być m.in. zarządzanie cyfrową odpowiedzialnością w firmie, tak by nie doprowadzić do wykluczenia cyfrowego wybranych grup pracowników.

Zapytani o to z czym kojarzy się sformułowanie „firma odpowiedzialna cyfrowo” respondenci w badaniu PRCN, wskazywali organizowanie przez pracodawców kursów mających na celu rozwój umiejętności cyfrowych pracowników, oraz zwiększanie ich świadomości w zakresie współpracy z maszynami, by efektywnie wykorzystywać nowoczesne technologie.

Źródło: PRCN (fragment raportu).

Szybki szacunek wskaźnika cen towarów i usług konsumpcyjnych wg GUS

scott-graham-OQMZwNd3ThU-unsplash
Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport „Szybki szacunek wskaźnika cen towarów i usług konsumpcyjnych w grudniu 2023 roku”.

Jak podaje GUS, ceny towarów i usług konsumpcyjnych według szybkiego szacunku w grudniu 2023 r. w porównaniu z analogicznym miesiącem ub. roku wzrosły o 6,1% (wskaźnik cen 106,1). Natomiast w stosunku do poprzedniego miesiąca wzrosły o 0,1% (wskaźnik cen 100,1).
Raport został opublikowany na oficjalnej stronie GUS.

Źródło: GUS.

Ceny nieruchomości rosną wraz z obniżką stóp procentowych

Dorota Lachowska
Residential Cities Index
, publikowany kwartalnie przez międzynarodową firmę doradczą Knight Frank pokazuje, że na koniec III kwartału 2023 roku średni wzrost cen w 107 miastach na przestrzeni 12 miesięcy wyniósł 2,3%.

Kwartał wcześniej było to 1,6%. Dynamika wzrostu cen jest podobna do rynku nieruchomości luksusowych, który zgodnie z danymi Knight Frank również odbija się od dna (na koniec września 2023 r. Średni wzrost na świecie wyniósł 2,1%). Jest to odpowiedź na obniżki stóp procentowych i większą przewidywalność rynku. Warszawa zajęła 7 miejsce wśród 107 miast.

Najważniejsze wnioski:

  • Światowe rynki mieszkaniowe w dalszym ciągu wykazują dynamikę wzrostu cen pomimo rekordowego wzrostu stóp procentowych odnotowanego na koniec 2021 r.

  • Główne przyczyny wzrostu cen to niska podaż, wzrost płac, powiększające się oszczędności gospodarstw domowych.

  • Tureckie miasta po raz kolejny zajmują pierwsze dwa miejsca, odnotowując największy roczny wzrost w rankingu. W Ankarze ceny wzrosły o 102,7%, a w Stambule o 77,6%.

  • Dubaj zajął trzecią pozycję, a europejskie miasta – Zagrzeb i Ateny, zajmują ostatnie miejsca w pierwszej piątce.

  • Warszawa znalazła się na 7 miejscu spośród 107 śledzonych przez indeks miast, wyprzedzając jednocześnie największe światowe metropolie takie jak Nowy Jork, Singapur, Londyn i Paryż. Ceny wzrosły tu o 10,2%.

  • W Sztokholmie nastąpił największy spadek cen w ciągu 12 miesięcy. Wyniósł 12%.

  • Ze 107 śledzonych miast 72 odnotowały wzrost cen, a 7 z nich wzrost dwucyfrowy.

Główną przyczyną wzrostu cen nieruchomości mieszkaniowych w Warszawie jest nadwyżka popytu nad podażą. Liczba mieszkań oddanych do użytkowania w okresie pierwszych trzech kwartałów 2023 r. w Warszawie wzrosła co prawda w porównaniu do tego samego okresu roku poprzedniego o 11%, ale wciąż pozostała istotnie poniżej średniej 5-letniej dla tego okresu. Równocześnie popyt został mocno pobudzony przez kilka czynników, m.in. wprowadzenie rządowego programu Bezpieczny kredyt 2%, co przy wciąż wysokiej aktywności inwestorów gotówkowych oraz większej dostępności kredytów hipotecznych spowodowało wzrost liczby transakcji. Wysoka inflacja powoduje bowiem, że zakup mieszkania jest ciągle atrakcyjną formą ochrony kapitału, co szczególnego znaczenia nabiera w polskim otoczeniu prawnym, gdzie ze względu na brak REIT-ów aktywność rodzimego kapitału indywidualnego ograniczona jest do rynku mieszkaniowego. A ten pozostaje atrakcyjny ze względu na silny popyt i wysokie czynsze na rynku najmu. Równocześnie, po zapaści na rynku kredytowym w 2022 (skutek podwyżki stóp procentowych), od początku roku 2023 rośnie liczba mieszkań kupowanych na kredyt. Po październikowej obniżce stopy referencyjnej, koszt kredytu jest znacznie niższy niż rok temu, zwiększyła się też ich dostępność” – komentuje Dorota Lachowska, Head of Research w Knight Frank.

Źródło: Knight Frank.

Zadłużenie rolników wciąż rośnie. Eksperci: Spłata zobowiązań będzie coraz większym problemem

liczenie-strat
Na koniec trzeciego kwartału ub.r. w Krajowym Rejestrze Długów było o prawie 4% mniej rolników – przedsiębiorców niż rok wcześniej. Z kolei według Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor i bazy informacji kredytowych BIK, o ponad 2% spadła rdr. liczba dłużników z kategorii uprawy rolne, chów i hodowla zwierząt, łowiectwo, włączając działalność usługową. Bazując na danych z ww. podmiotów, można zauważyć, że rdr. wzrosło zadłużenie wymienionych grup, odpowiednio o 5,8% i 0,2%. Natomiast w przypadku średnich kwot długów widać wzrosty rok do roku o 10% i blisko 2,5%. Według ekspertów, dalsze prognozy nie napawają optymizmem. W najbliższym czasie rolnicy mogą mieć jeszcze większe trudności w ww. zakresie.

Mniej dłużników, ale za to są większe kwoty

Jak wynika z danych Krajowego Rejestru Długów (KRD), na koniec trzeciego kwartału ub.r. w tym rejestrze było 3,7 tys. rolników – przedsiębiorców zajmujących się uprawą roli i hodowlą zwierząt. To o 3,8% mniej niż rok wcześniej, kiedy było ich 3,9 tys. Natomiast w przypadku Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor i bazy informacji kredytowych BIK, o 2,1% spadła rdr. liczba dłużników z kategorii uprawy rolne, chów i hodowla zwierząt, łowiectwo, włączając działalność usługową. Na koniec września ub.r. było ich 1,6 tys. (dokładnie 1563). Rok wcześniej odnotowano 1,6 tys. (1597).

– Dane te mogą wskazywać, że problemy dotyczą tylko wybranych kierunków produkcji, a nie całego rolnictwa. Wiele gospodarstw otrzymało bezpośrednie lub pośrednie wsparcie w związku z COVID-19 czy wojną, co zmniejszyło presję na zaciąganie kredytów. Dodatkowo, zadłużonych rolników może ubywać z powodu procesów koncentracji zachodzących w rolnictwie i spadku liczby gospodarstw rolnych w Polsce. Nie bez znaczenia jest tu niechęć do zadłużania się przy tak wysokich stopach procentowych – komentuje dr hab. Mariusz Hamulczuk z Katedry Ekonomii Międzynarodowej i Agrobiznesu w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie.

Jak stwierdza dr inż. Agnieszka Ginter z Wydziału Nauk Rolniczych na Uniwersytecie w Siedlcach, spadki liczby dłużników są niewielkie. Natomiast w myśl ekonomii postulatywnej, zarysowana tendencja zmian jest w pożądanym kierunku i wskazuje na poprawę. Zdaniem ekspertki, sytuację z zadłużonymi rolnikami należy postrzegać jako niepokojącą, szczególnie w małych gospodarstwach. Należy zwrócić uwagę przede wszystkim na obecnie trudne do przewidzenia uwarunkowania produkcji rolnej, w tym geopolityczne, które niekorzystnie wpłynęły na rynek rolny. Najważniejsza w kwestii zadłużenia jest jego obsługa, czyli zdolność rolników do terminowego regulowania należności.

– W mojej ocenie, prezentowane dane z rejestrów nie oddają rzeczywistych problemów finansowych, ponieważ sytuacja rolników jest dużo gorsza. Wielu z nich ma długi, ponieważ produkcja jest nieopłacalna i związana z licznymi ryzykami, na które oni nie mają wpływu. Mowa tu choćby o cenach skupu. W efekcie wytwórcy nie uzyskują nawet pokrycia wyłożonych środków finansowych na uruchomienie produkcji. Ponadto, w KRD umieszczani są dłużnicy, którzy zaciągnęli zobowiązania w firmach mających podpisane umowy z Biurami Informacji Gospodarczej – analizuje Adrian Parol, radca prawny i doradca restrukturyzacyjny specjalizujący się w sektorze rolnym.

Według danych KRD, na koniec III kwartału ub.r. zadłużenie rolników – przedsiębiorców wyniosło blisko 274 mln zł. To o 5,8% więcej niż w analogicznym okresie 2022 roku, kiedy było na poziomie prawie 259 mln zł. Natomiast z danych Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor i bazy informacji kredytowych BIK wynika, że rdr. wzrosła o 0,2% kwota zaległości dłużników z kategorii uprawy rolne, chów i hodowla zwierząt, łowiectwo, włączając działalność usługową. Ostatnio wyniosła ona prawie 516 mln zł, a rok wcześniej – blisko 515 mln zł.

– Te dane potwierdzają pogorszenie koniunktury, co wynikało m.in. z badania opinii rolników przeprowadzonego przez GUS. W czerwcu ponad 50% tych respondentów wskazało, że ich ogólna sytuacja pogorszyła się w ciągu minionego półrocza. Natomiast, w mojej opinii, nie jest to bardzo silne nominalne pogorszenie sytuacji, biorąc pod uwagę ujęcie realne i panujące w Polsce trendy inflacyjne, tzn. wzrost cen nawozów, energii czy sprzętu używanego do produkcji – mówi dr hab. Hamulczuk.

Długi pod lupą i wizja problemów

Na koniec września ub.r. w KRD średnie zadłużenie rolnika – przedsiębiorcy wyniosło 73,4 tys. zł. To o 10% więcej niż rok wcześniej, kiedy mowa była o 66,7 tys. zł. Z kolei z danych Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor i bazy informacji kredytowych BIK wynika, że średnia kwota zaległości wzrosła rdr. o 2,4% w kategorii uprawy rolne, chów i hodowla zwierząt, łowiectwo, włączając działalność usługową. W statystykach z końca III kwartału ub.r. widzimy 329,9 tys. zł, a rok wcześniej – 322,7 tys. zł. Radca prawny Adrian Parol podkreśla, że na ww. wyniki wpływ ma znaczący wzrost kosztów produkcji w ostatnich miesiącach, co jest związane z wysoką inflacją. Jak zaznacza ekspert, ceny skupu poszły w górę, ale rolnicy i tak nie otrzymują za swoją pracę ekwiwalentnego wynagrodzenia.

– Mamy wzrost zadłużenia, w ujęciu nominalnym, przy jednoczesnym spadku liczby zarejestrowanych zadłużonych. To może wskazywać, że w rejestrach zostali ci dłużnicy, którzy mieli większe zadłużenie i mogą mieć kłopoty z jego spłacaniem – analizuje ekspertka z Uniwersytetu w Siedlcach.

Z danych KRD także wynika, że na koniec III kw. ub.r. statystyczny rolnik – przedsiębiorca z tego rejestru zalegał ze spłatą zobowiązań średnio 955 dni. Natomiast rok wcześniej było to 795 dni. Jak stwierdza dr inż. Agnieszka Ginter, dane te wskazują na brak płynności finansowej producentów rolnych. Ich kontrahenci spóźniają się z zapłatą za towary, co ma miejsce w praktyce gospodarczej. Spadek dochodów rolniczych oznacza mniejsze możliwości wywiązywania się z zobowiązań, zwłaszcza długoterminowych. Według ekspertki, wydłużenie tego okresu jest niepokojące, ale nie wydaje się zaskakujące. Należy przypuszczać, że spłata zobowiązań stanie się coraz większym problemem dla rolników. Może to spowodować spiralę nadmiernego zadłużania się.

– Sytuacja w rolnictwie może ulec drobnej poprawie. Perspektywy zmian koniunktury ogólnie wydają się być nieco lepsze. A z reguły to powoduje wzrosty inwestycji i zadłużenia. Główną determinantą zwyżek zadłużenia są jednak spadki stóp procentowych, a za tym idzie wzrost dostępności kredytów i skłonności gospodarstw rolnych do ich zaciągania. Zatem może zwiększyć się zarówno liczba zadłużonych rolników, jak i średnia kwota zadłużenia – prognozuje ekspert z SGGW w Warszawie.

W opinii dr inż. Ginter, sytuacja w rolnictwie nie napawa optymizmem. Długi i okres ich spłaty mogą ulegać zwiększeniu. Nie jest też wykluczone, że rolnicy, w obliczu braku środków finansowych, będą podejmować kolejne zobowiązania. Zrobią to, aby rozpocząć lub kontynuować działalność rolniczą w celu osiągania dochodów. Jak podkreśla ekspertka, prognozowanie wyników finansowych na rynkach rolnych nie jest łatwe ze względu na zależność od wielu zmiennych. Doraźne rozwiązania, jakie na początku grudnia ub.r. zaproponował rząd Mateusza Morawieckiego w postaci wsparcia finansowego do hektara kukurydzy, nie rozwiążą problemów. Należy dążyć do systemowego podejścia w naprawianiu trudnych sytuacji w rolnictwie.

– Dalsza sytuacja rolników będzie zależała w dużej mierze od decyzji nowego rządu. Mam nadzieję, że zostanie wdrożony program, który ochroni ich przed znaczącymi wahaniami cen skupu produktów rolnych. I ewentualnie pojawi się też rozwiązanie umożliwiające pozyskiwanie finansowania gwarantowanego przez państwo. Ono wreszcie powinno zainteresować się rolnikami – podsumowuje radca prawny Adrian Parol.

Źródło: © MondayNews Polska.

UE osiągnęła porozumienia ws. aktu AI. Jaki będzie ono miało wpływ na branżę transportową?

analiza
UE osiągnęła porozumienia ws. aktu AI. Jaki będzie ono miało wpływ na branżę transportową?

Nowe przepisy będą szeroko dyskutowane podczas Forum Bezpieczeństwa Kolejowego, które odbędzie się 13 lutego 2024 r. w Centrum Bankowo-Finansowym „Nowy Świat” w Warszawie. Udział w nim potwierdzili już przedstawiciele NASK, Polskiego Instytutu Transportu, kolejowych związków zawodowych czy ZDG TOR w osobie prezesa Adriana Furgalskiego. Zapowiada się również szersza reprezentacja prywatnego sektora – zarówno od strony technologicznej, jak i prawno-finansowej. Organizatorem Forum jest Zespół Doradców Gospodarczych TOR, a patronem merytorycznym Railway Business Forum.

Źródło: Zespół Doradców Gospodarczych TOR Sp. z o.o.

Dynamika produkcji budowlano-montażowej w listopadzie 2023 roku wg GUS

volkan-olmez-73767-unsplash
Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport pt. „Dynamika produkcji budowlano-montażowej w listopadzie 2023 roku”.

Jak czytamy w raporcie GUS, według wstępnych danych, produkcja budowlano-montażowa (w cenach stałych) zrealizowana na terenie kraju przez przedsiębiorstwa budowlane o liczbie pracujących powyżej 9 osób w listopadzie 2023 r. była wyższa o 3,9% w porównaniu z analogicznym okresem ub. roku (przed rokiem wzrost o 4,0%). Ponadto była ona wyższa o 3,1% w stosunku do października br. roku (przed rokiem wzrost o 9,0%).
Informacja została opublikowana na oficjalnej stronie internetowej GUS.

Źródło: GUS.

Wskaźniki cen produkcji budowlano-montażowej wg GUS

helloquence-61189-unsplash
Jak prezentują się wskaźniki cen produkcji budowlano-montażowej w listopadzie 2023 roku? Główny Urząd Statystyczny (GUS) prezentuje raport.

Jak podaje GUS, według wstępnych danych w listopadzie 2023 r. ceny produkcji budowlano-montażowej w porównaniu z  analogicznym miesiącem poprzedniego roku wzrosły o 8,0%. Natomiast w porównaniu z październikiem 2023 r. – o 0,5%.
W listopadzie 2023 r. w stosunku do października 2023 r. zanotowano wzrost cen budowy obiektów inżynierii lądowej i wodnej i robót budowlanych specjalistycznych po 0,5%, a budowy budynków o 0,4%. – podsumowuje Główny Urząd Statystyczny.

Źródło: GUS.

Obwieszczenie w sprawie przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw w listopadzie 2023 roku

ibrahim-rifath-789914-unsplash

Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował Obwieszczenie w sprawie przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw w listopadzie 2023 roku.

Jest to Obwieszczenie Prezesa Głównego Urzędu Statystycznego z dnia 20 grudnia 2023 r. w sprawie przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw w listopadzie 2023 r.
W związku z art. 83 ust. 2 pkt 1 ustawy z dnia 15 grudnia 2017 r. o dystrybucji ubezpieczeń (Dz. U. z 2023 r. poz. 1111 i 1723) ogłasza się, że przeciętne miesięczne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw w listopadzie 2023 r. wyniosło 7670,19 zł. – czytamy w informacji GUS.

Źródło: GUS.

Dynamika produkcji sprzedanej przemysłu w listopadzie 2023 roku wg GUS

g-crescoli-365895-unsplashGłówny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport o nazwie „Dynamika produkcji sprzedanej przemysłu w listopadzie 2023 roku”.

Jak czytamy w raporcie GUS, w listopadzie br. produkcja sprzedana przemysłu była niższa o 0,7% w porównaniu z listopadem ub. roku, kiedy notowano wzrost o 4,5% w stosunku do analogicznego okresu roku poprzedniego, natomiast w porównaniu z październikiem br. wzrosła o 0,2%. W okresie styczeń – listopad br. produkcja sprzedana przemysłu była o 1,4% niższa w porównaniu z analogicznym okresem 2022 roku, kiedy notowano wzrost o 10,9% w stosunku do porównywalnego okresu poprzedniego roku.

Źródło: GUS.

Dynamika sprzedaży detalicznej w listopadzie 2023 roku wg GUS

analizaGłówny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport pt. „Dynamika sprzedaży detalicznej w listopadzie 2023 roku”.

Jak czytamy w raporcie GUS, w porównaniu z październikiem 2023 r. notowano spadek sprzedaży detalicznej o 2,8%. W okresie styczeń-listopad[2] 2023 r. sprzedaż zmalała r/r o 2,4% (w 2022 r. wzrost o 5,4%). W listopadzie 2023 r. znaczny spadek sprzedaży detalicznej (w cenach stałych) w porównaniu z analogicznym okresem 2022 r. odnotowały podmioty  z grup: „meble, rtv, agd” (o 10,1% ), „prasa, książki, pozostała sprzedaż w wyspecjalizowanych sklepach” (o 9,1%), „pozostałe” (o 6,8%). Przedsiębiorstwa handlujące żywnością, napojami i wyrobami tytoniowymi wykazały spadek o 2,6%. Spośród prezentowanych grup wzrost raportowały natomiast jednostki sprzedające pojazdy samochodowe, motocykle, części (o 11,8%) oraz farmaceutyki, kosmetyki, sprzęt ortopedyczny (o 4,1%).
Pełna treść raportu dostępna jest na oficjalnej stronie internetowej GUS.

Źródło: GUS.

Warszawski sąd pomału rozładowuje się ze spraw frankowych

frank-sady
Do Sądu Okręgowego w Warszawie wpłynęło w ciągu trzech kwartałów br. o blisko 35% mniej spraw frankowych niż rok wcześniej. Jako przyczynę tego podaje się obowiązujące od połowy kwietnia br. zmienione przepisy. Jednocześnie nowelizacja ta sprawiła, że znacznie przybyło takich pozwów w innych sądach. Przykładowo, w Zamościu jest to wzrost o prawie 193% rdr.

W blisko połowie przypadków wyniki przekraczają 100% rdr. Ale wpływ na te statystyki mają też inne czynniki, m.in. rosnąca świadomość społeczeństwa czy korzystne orzeczenia dla kredytobiorców, o czym mówią sami sędziowie. Z kolei według prawników, jest jeszcze za wcześnie na jakąkolwiek ocenę tej zmiany. Natomiast orzecznicy dodają również, że obecnie przede wszystkim są potrzebni nowi sędziowie, ale z tym jest duży kłopot, bo nie dość że ich nie ma, to czasem nawet etaty są cofane.

Spadek wśród wzrostów

Według danych udostępnionych przez 47 sądów okręgowych, od stycznia do września br. wpłynęło do nich ok. 58,5 tys. spraw frankowych. Najwięcej, bo 13,1 tysięcy, zostało złożonych w Sądzie Okręgowym w Warszawie. To zarazem jedyny z sądów, który rok do roku odnotował spadek wpływu takich spraw. Ich liczba zmniejszyła się o 34,6%. W pierwszych trzech kwartałach ub.r. było ich bowiem ponad 20 tys. Natomiast, biorąc pod uwagę wszystkie sądy okręgowe, widzimy wzrost z blisko 45 tysięcy, tj. o 30,1% rdr.

– Za przyczynę spadku wpływu spraw uznajemy regulację dotyczącą wyłącznej właściwości sądu miejsca zamieszkania konsumenta, zgodnie z art. 18 ustawy z dnia 9 marca 2023 r. o zmianie ustawy – Kodeks postępowania cywilnego oraz niektórych innych ustaw. Sędziowie to odczuwają w ten sposób, że w nieco mniejszym zakresie zajmują się nowymi pozwami, tj. sprawdzaniem braków formalnych i nadawaniem biegu sprawom. Jednak zmiana ta nie przełożyła się znacząco na obciążenie sędziów. W referatach nadal jest ogromna liczba spraw – ok. 1500 – komentuje sędzia Sylwia Urbańska, rzecznik prasowy ds. cywilnych Sądu Okręgowego w Warszawie.

Jak stwierdza radca prawny Adrian Goska z Kancelarii SubiGo, nowa regulacja jest istotna, ale efekty jej wprowadzenia w Sądzie Okręgowym w Warszawie będą widoczne dopiero po pewnym czasie. Obecne obciążenie sądów jest bowiem wynikiem lat zaniedbań i braku odpowiednich przepisów. Dopiero długofalowe równomiernie rozłożenie spraw może przyczynić się do zmniejszenia obciążeń. Zdaniem eksperta, można spodziewać się dalszego spadku liczby składanych pozwów w tym sądzie okręgowym.

Fala pozwów w Polsce

Biorąc pod uwagę liczbę złożonych spraw frankowych w trzech kwartałach tego roku, na drugiej pozycji w zestawieniu znajduje się SO w Poznaniu – 6,2 tys. (2,7 tys. rok wcześniej, wzrost rdr. o ponad 128%). Kolejne miejsca w tym zestawieniu zajmują SO w Gdańsku – 4,5 tys. (3,4 tys. poprzednio, wzrost rdr. o 35%), Warszawa-Praga w Warszawie – 4,3 tys. (1,6 tys. wcześniej, wzrost rdr. o 170%) oraz w Szczecinie – 2,7 tys. (1,5 tys. i wzrost rdr. o przeszło 80%). Następnie widzimy SO w Krakowie – 2,6 tys. (I-III kw. ub.r. – 1,3 tys. i wzrost rdr. o ponad 102%), we Wrocławiu – 2,6 tys. (1,4 tys. i wzrost rdr. o blisko 90%) oraz Łodzi – 1,7 tys. (1,1 tys. i wzrost rdr. o prawie 61%). Natomiast na końcu tego zestawienia znajdują się SO w Łomży – 69 (rok wcześniej – 42, wzrost rdr. o ponad 64%, w Przemyślu – 116 (67, wzrost rdr. o przeszło 73%) oraz Zamościu – 161 (55, wzrost rdr. o przeszło 193%).

– Konsumentom jest wygodniej składać pozew tam, gdzie mieszkają. Wydaje się, że sama zmiana wspomnianych przepisów miała mniejsze znaczenie dla opisywanego wzrostu niż zapadające wyroki. Coraz więcej spraw kończy się korzystnie dla frankowiczów, zarówno w sądach powszechnych, jak i w TSUE. W związku z tym kolejni konsumenci dostrzegają szansę na pozbycie się ciężaru, jakim dla nich jest kredyt frankowy. Decydują się więc na drogę postępowania sądowego – analizuje sędzia Joanna Ciesielska-Borowiec, rzecznik prasowy ds. cywilnych Sądu Okręgowego w Poznaniu.

Zmiany w ilości wpływających tzw. spraw frankowych do SO Warszawa-Praga w Warszawie wynikają z dwóch okoliczności, o czym przekonuje Katarzyna Brogosz z tamtejszego sądu. Po pierwsze, do maja Raiffeisen Bank miał siedzibę w ramach właściwości Sądu Okręgowego w Warszawie, po czym zmienił ją na praską stronę Warszawy, czyli właściwość ww. sądu. Druga okoliczność to zmiana przepisów. Od połowy kwietnia powodowie nie mają już możliwości wyboru sądu, do którego kierują pozew. Wcześniej obowiązywała tzw. właściwość naprzemienna, tzn. według miejsca zamieszkania powoda lub pozwanego. Aktualnie obowiązuje wyłącznie właściwość według miejsca zamieszkania tego pierwszego.

– Należy przypuszczać, że zarówno zmiana ustawowa w zakresie właściwości sądu, ale przede wszystkim orzeczenie TSUE w zakresie braku możliwości domagania się przez bank wynagrodzenia za korzystanie z kapitału miały wpływ na wzrost spraw w przedmiocie kredytów frankowych. Nie bez znaczenia pozostaje także fakt, że temat kredytów frankowych jest szeroko poruszany w przestrzeni publicznej, zatem świadomość konsumentów jest w tym zakresie coraz wyższa. Istotnym czynnikiem jawi się również orzecznictwo sądów powszechnych, co do zasady, korzystne dla kredytobiorców. Wpływ spraw frankowych pozostaje istotnym obciążeniem w pracy orzeczniczej sędziów tym bardziej, że pragną oni procedować w poszanowaniem zasady sprawnego procesu – podkreśla sędzia Iwona Wiśniewska-Bartoszewska, rzecznik Sądu Okręgowego w Płocku, w którym nastąpił wzrost rdr. o 117,9%.

Przepełnione referaty

Jeśli weźmiemy pod uwagę dane procentowe, to najwyższy wzrost rdr. odnotowano w SO w Zamościu – ponad 192% (I-III kw. br. – 161, rok wcześniej – 55). Następne w zestawieniu są SO w Krośnie – przeszło 171% rdr. (ostatnio – 171, poprzednio – 63), Warszawa-Praga w Warszawie – ponad 170% (odpowiednio 4,3 tys. i 1,6 tys.), a także w Opolu – blisko 160% rdr. (br. – 673, ub.r. – 259). W niemal połowie sądów mowa o wynikach przekraczających ponad 100% rdr. Jak informuje Katarzyna Brogosz, wzrost liczby pozwów jest odczuwalny dla sędziów Sądu Okręgowego Warszawa-Praga w Warszawie. Ponadto, w znacznej części tych przypadków kierowane są także wnioski o zabezpieczenie roszczenia. A to generuje dodatkową pracę zarówno po stronie sędziów, jak i sekretariatów.

– Zdarzało się, że w ciągu jednego dnia otrzymaliśmy np. 30 wniosków o zabezpieczenie roszczenia. One, w świetle przepisów sądowych, są traktowane jako pilne, a więc muszą być załatwione w pierwszej kolejności. W takiej sytuacji zaplanowane bieżące czynności są oczywiście odkładane na później. To niekorzystnie wpływa na pozostałe sprawy, nie tylko związane z kredytami – mówi sędzia Piotr Maziarz, przewodniczący I Wydziału Cywilnego z Sądu Okręgowego w Krakowie.

Jak podkreśla sędzia Ciesielska-Borowiec, wzrost liczby spraw frankowych jest odczuwalny w Poznaniu. Ale to nie jest kwestia ostatnich miesięcy, bo problem właściwie narasta od kilku lat. A przecież sędziowie zajmują się nie tylko sporami kredytobiorców z bankami. Według rzecznik prasowej, sytuacja jest katastrofalna i nie da normalnie pracować. Referaty sędziów liczą po 500 spraw, a każda z nich to mnóstwo materiałów do analizy.

– W trzech kwartałach 2022 roku załatwiliśmy w Sądzie Okręgowym w Krakowie 825 spraw frankowych. W analogicznym okresie tego roku – już 1,7 tys. To znacznie więcej, co jest gigantycznym sukcesem, który wynika przede wszystkim z orzecznictwa Sądu Najwyższego i TSUE, a także z doświadczenia naszych orzeczników. Poprawiliśmy też wydolność, ale i tak zwiększyły nam się zaległości. Rok do roku widzimy bowiem znaczący wzrost liczby wpływających pozwów – dodaje sędzia Maziarz.

Oczekiwanie na efekty

Według mec. Adriana Goski, na podstawie danych z dwóch warszawskich sądów okręgowych, obecnie trudno jest dostrzec jednoznacznie pozytywne skutki wprowadzonej zmiany Kodeksu postępowania cywilnego. Jednak to, że nie zaobserwowano jeszcze wyraźnych korzyści, nie oznacza, że zmiana ta jest negatywna. Po prostu może być za wcześnie, aby oceniać jej pełny wpływ. Sądy potrzebują czasu, by przystosować się do nowych regulacji, a system wymiaru sprawiedliwości często wymaga okresu adaptacji do zmian legislacyjnych.

– Jest jeszcze za wcześnie na ocenę tej zmiany. Wiemy, że dla niektórych sędziów to będą pierwsze tego typu sprawy. Na pewno potrzebują oni czasu, aby zapoznać się z tym tematem, orzecznictwem TSUE i aktualną linią orzeczniczą. Liczymy, że już niedługo te sprawy będą procedowane szybciej, a udzielanie zabezpieczeń może spowodować, iż banki nie będą przewlekały postępowań – stwierdza Arkadiusz Szcześniak, prezes Stowarzyszenia Stop Bankowemu Bezprawiu.

Jak zaznacza ekspert z Kancelarii SubiGo, oczekuje się, że w dłuższej perspektywie zmiana przepisów przyczyni się do zwiększenia efektywności sądów. Nastąpi to poprzez bardziej równomierne rozłożenie obciążenia sprawami pomiędzy różne jednostki w kraju. Można przypuszczać, że pozytywne efekty będą widoczne po okresie przejściowym, kiedy to sądy dostosują swoje procedury operacyjne do nowych realiów. W opinii eksperta, dopiero wtedy będzie można ocenić, czy i w jakim stopniu zmiany przyniosły oczekiwane ulepszenia w funkcjonowaniu wymiaru sprawiedliwości. Zdaniem mec. Goski, warto kontynuować monitorowanie wpływu tych przepisów na praktykę sądową oraz oceniać je na podstawie długoterminowych danych i obserwacji.

– Moim zdaniem, sytuacja w sądownictwie jest patowa na wiele lat, nie tylko z perspektywy spraw frankowych. Przede wszystkim potrzeba fizycznie nowych sędziów. Zdarza się, że sąd wnioskuje o dodatkowe etaty. Nie tylko nie są one przyznawane, ale czasem, ku naszemu zdziwieniu, zapada decyzja o ich odebraniu. Ponadto, trzeba mieć odpowiednich kandydatów, a w sądach rejonowych też widzimy zapaść. I tak będzie dopóki nie zmieni się system szkolenia sędziów – podsumowuje sędzia Joanna Ciesielska-Borowiec z Sądu Okręgowego w Poznaniu.

Źródło: © MondayNews Polska | Wszelkie prawa zastrzeżone.

Wskaźniki cen towarów i usług konsumpcyjnych w listopadzie 2023 roku wg GUS

fabian-blank-78637-unsplash
Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport pt. „Wskaźniki cen towarów i usług konsumpcyjnych w listopadzie 2023 roku”.

Jak czytamy w raporcie GUS, ceny towarów i usług konsumpcyjnych w listopadzie 2023 roku w porównaniu z analogicznym miesiącem 2022 roku wzrosły o 6,6% (przy wzroście cen usług – o 8,6% i towarów – o 5,9%). Natomiast w stosunku do poprzedniego miesiąca ceny towarów i usług wzrosły o 0,7% (w tym towarów – o 1,0%, przy spadku cen usług – o 0,1%).
Informacja została opublikowana na oficjalnej stronie internetowej GUS.

Źródło: GUS.

Obroty towarowe handlu zagranicznego wg Głównego Urzędu Statystycznego

adeolu-eletu-38649-unsplash
Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport pt. „Obroty towarowe handlu zagranicznego ogółem i według krajów w okresie styczeń-październik 2023 roku”.

Obroty towarowe handlu zagranicznego[1] w styczniu – październiku 2023 roku wyniosły w cenach bieżących 1 349,8 mld PLN w eksporcie oraz 1 301,2 mld PLN w imporcie. Dodatnie saldo ukształtowało się na poziomie 48,6 mld PLN, podczas gdy w analogicznym okresie 2022 roku wyniosło minus 78,8 mld PLN. W porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego roku eksport wzrósł o 1,2%, a import spadł o 7,9%.

UWAGA. Ze względu na zaokrąglenia danych, w niektórych przypadkach sumy składników mogą się nieznacznie różnić od podanych wielkości „ogółem”.

[1] Zbiór danych o obrotach handlu zagranicznego ma charakter otwarty. Dane publikowane wcześniej są korygowane w miarę napływu zgłoszeń celnych oraz INTRASTAT. Dane za okres styczeń – październik 2023 r. zostały uzupełnione o niezarejestrowane zgłoszenia celne za miesiące wcześniejsze br.

Pełna treść raportu dostępna jest na oficjalnej stronie internetowej Głównego Urzędu Statystycznego.

Źródło: GUS.

Popyt na pracę w Polsce w III kwartale 2023 roku wg Głównego Urzędu Statystycznego

adeolu-eletu-38649-unsplash
Popyt na pracę w Polsce w III kwartale 2023 roku wg Głównego Urzędu Statystycznego (GUS).

Jak informuje Główny Urząd Statystyczny, w Polsce na koniec III kwartału 2023 r. było 111,2 tys. wolnych miejsc pracy. Jest to o 1,8% mniej niż na koniec drugiego kwartału br. Największy spadek liczby wolnych miejsc pracy w skali roku wystąpił w w sekcji Informacja i komunikacja. Wskaźnik wolnych miejsc pracy zmniejszył się w porównaniu z trzecim kwartałem 2022 r. 0,18 p. proc. (0,89%).

Źródło: GUS.

Budownictwo w I-III kwartale 2023 roku wg GUS

ej-yao-194786-unsplash
Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport nt budownictwa w okresie od I do III kwartału 2023 roku.

Jak informuje GUS, w I-III kwartale 2023 r., w porównaniu do analogicznego okresu roku poprzedniego, odnotowano spadek liczby i powierzchni mieszkań oddanych do użytkowania. Spadła również liczba mieszkań, na których budowę wydano pozwolenia lub dokonano zgłoszenia z projektem budowlanym.
W 1-3 kwartale 2023 r. oddano do użytkowania 161,2 tys. mieszkań o łącznej powierzchni użytkowej 14,7 mln m2 oraz liczbie izb równej 619,7 tys. W porównaniu z analogicznym okresem roku poprzedniego odnotowano spadki: liczby mieszkań – o 5,9 tys. (3,5%), powierzchni użytkowej mieszkań – o 873,7 tys. m2 (5,6%) oraz liczby izb – o 35,6 tys. (5,4%). – podsumowuje Główny Urząd Statystyczny.

Źródło: GUS.

GUS: Wskaźniki cen producentów usług związanych z obsługą działalności gospodarczej za trzeci kwartał 2023 roku

analiza
Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport pt. „Wskaźniki cen producentów usług związanych z obsługą działalności gospodarczej za trzeci kwartał 2023 roku”.

Raport Głównego Urzędu Statystycznego został opublikowany na oficjalnej stronie GUS. Jak czytamy w informacji, w 3 kwartale 2023 r. ceny producentów usług związanych z obsługą działalności gospodarczej w stosunku do poprzedniego kwartału wzrosły o 1,3%. W porównaniu do 3 kwartału 2022 r. wzrosły o 7,4%. – podsumowuje GUS.

Źródło: GUS.

Biznes: W jaki sposób wyjazdy integracyjne mogą wpłynąć na wzrost sprzedaży w 2024 roku?

Mat.-prasowe-65
Wyjazdy integracyjne są nie tylko doskonałą okazją do zacieśnienia więzi między pracownikami, ale także mogą mieć pozytywny wpływ na wzrost sprzedaży w firmie w 2024 roku. Zastanawiasz się jeszcze, czy dodać je do swojej listy? Oto kilka powodów, dla których warto to zrobić.

Budowanie więzi i zaufania

Podczas wyjazdów integracyjnych pracownicy mają okazję lepiej się poznać poza środowiskiem biurowym. To sprzyja budowaniu więzi, zaufania i lepszej komunikacji między zespołami. Silniejsze relacje pomiędzy pracownikami mogą przełożyć się na sprawniejszą współpracę wewnątrz firmy, co może poprawić efektywność działań zespołowych i sprzedażowych.

Motywacja i zaangażowanie pracowników

Wyjazdy integracyjne stanowią nagrodę i motywację dla pracowników za ich wysiłek i zaangażowanie w firmę. Zadowoleni i zaangażowani pracownicy są bardziej skłonni do podejmowania dodatkowych wysiłków, co może przekładać się na zwiększenie sprzedaży poprzez lepsze wyniki pracy.

Kreatywność i innowacyjność

Zmiana otoczenia i nowe doświadczenia, jakie niesie ze sobą wyjazd integracyjny, mogą stymulować kreatywność i pomysłowość pracowników. Nowe perspektywy i zadania mogą przyczynić się do powstania innowacyjnych pomysłów lub strategii sprzedażowych, co może mieć pozytywny wpływ na rozwój firmy. – Niejednokrotnie jesteśmy świadkami, jak członkowie zespołu zaskakują swoich pracodawców umiejętnościami, które do tej pory ukrywali – komentuje Joanna Hoc-Kopiej z Dworu Korona Karkonoszy. – Po zakończeniu wyjazdu okazuje się, że pracownik nie tylko jest bardziej zmotywowany, ale również może odnaleźć się w nowej, innej roli, tym samym wykorzystując swój potencjał – dodaje.

Budowanie pozytywnego wizerunku firmy

Firma, która dba o swoich pracowników i inwestuje w ich rozwój poprzez organizację wyjazdów integracyjnych, może zyskać pozytywny wizerunek zarówno wśród pracowników, jak i w środowisku biznesowym. To może przyczynić się do zwiększenia zaufania klientów oraz partnerów biznesowych, co może ostatecznie przełożyć się na wzrost sprzedaży.

Lepsza komunikacja i strategie sprzedażowe

Podczas wyjazdów integracyjnych często organizowane są warsztaty, szkolenia czy sesje grupowe, które mają na celu poprawę umiejętności interpersonalnych i komunikacyjnych pracowników. Poprawa tych umiejętności może znacznie ułatwić negocjacje, sprzedaż i obsługę klienta, co może przekładać się na zwiększoną skuteczność w procesie sprzedażowym.

Wyjazdy integracyjne mają potencjał nie tylko wzmocnienia relacji między pracownikami, ale również mogą przyczynić się do wzrostu efektywności zespołu sprzedażowego i generowania większych zysków dla firmy w 2024 roku. Właśnie dlatego warto dodać je do listy swoich priorytetów w zbliżającym się roku.

Źródło: Commplace Sp. z o. o. Sp. K.

Kampanie świąteczne – co można zrobić w celu zwiększenia sprzedaży?

Mat.-prasowe-68
Wielkimi krokami zbliżają się Święta Bożego Narodzenia. Dla wielu firm to najważniejszy okres w roku. Dla przykładu – w grudniu ubiegłego roku rynek e-commerce towarów i usług zwiększył się o 26% w porównaniu do 2021r. Jak wykorzystać ten czas, aby skorzystać z sezonowości i sprzedawać więcej? Podpowiadamy, w jakie rozwiązania warto zainwestować.

Grudzień to doskonały czas na kampanie reklamowe, które zmobilizują Polaków do zakupu naszych produktów lub usług. I choć część konsumentów zapowiada, że będzie oszczędzać – grudzień to czas, w którym mimo zapewnień przeznaczają dodatkowe środki na produkty i usługi związane ze świętami. W jaki sposób ten trend mogą wykorzystać marki? Już podpowiadamy.

Jak zwiększyć sprzedaż w okresie świąt?

Istnieje kilka sposobów na to, by zwiększyć sprzedaż w okresie Świąt Bożego Narodzenia. Kluczowe jest zbadanie nastrojów społecznych i potrzeb naszych klientów. Ważną rolę w procesie sprzedażowym odgrywa kreacja treści. Jak wygenerować dobry content? Oto kilka sposobów.

  1. Stwórz potrzebę – kluczowe jest bazowanie na emocjach. W okresie Bożego Narodzenia w przekazie reklamowym warto stwarzać potrzebę posiadania produktu lub doświadczenia konkretnych emocji związanych ze skorzystaniem z usługi.

  2. Odwołuj się do odpowiednich wartości – w przekazie reklamowym dobrym pomysłem jest odwoływanie się do rodziny, przyjaciół czy zwierząt. W tym okresie wykazujemy się większą empatią, a reklamy, które ją wywołują – sprzedają. Ciekawym przykładem są kampanie Allegro, które każdego roku chwytają za serce.

  3. Wykorzystaj… brak czasu – część osób organizuje święta na ostatnią chwilę. W przekazie reklamowym warto pokazać, że wybierając produkty danej marki czy konkretną galerię handlową można zaoszczędzić czas i załatwić wszystkie niezbędne sprawy związane ze świętami.

Co jest istotne oprócz przekazu? Sposób prezentowania treści.

Dotrzeć do odbiorcy poza domem

Okres bożonarodzeniowy wiąże się w większym ruchem na ulicach, czy w środkach komunikacji miejskiej. W związku z tym skuteczność reklamy zewnętrznej rośnie.

– Wzmożony ruch to doskonała okazja do tego, by wykorzystać nośniki reklamowe do promocji swojej oferty. Warto jednak pamiętać, że to ostatni dzwonek, by zainwestować w odpowiednie kampanie i dobrze je zaplanować. Niezwykle skuteczna będą Streetboardy. Reklamodawca może wykorzystać jeden moduł lub wszystkie dostępne w ramach jednego nośnika eksponując np. różne produkty na każdym z nich. – wyjaśnia Robert Dąbrowski, CEO Recevent.

I choć nie jest to reklama last-minute, to planując kolejne akcje świąteczne warto również uwzględnić poniższe formy reklamy.

  • Zdaniem eksperta z Recevent świetnie sprawdzi się reklama tranzytowa. Zapewnia dużą widoczność, docierając do ogromnej liczby osób w różnych miejscach. Autobusy, tramwaje, czy taksówki pełnią funkcję mobilnych billboardów, umożliwiając dotarcie do potencjalnych klientów zarówno w centrum miasta, jak i na obrzeżach.

  • Billdoor. Reklama na drzwiach marketów spożywczych zapewnia stały i regularny kontakt milionów konsumentów z nośnikiem reklamowym każdego dnia. Gigantyczne zasięgi i angażująca forma reklamy.

  • Streetboard. Ten potrójny nośnik CTL, wyklejany bluebackiem i montowany na ścianach, ogrodzeniach lub wolnostojący świetnie sprawdzi się do promocji. Dzięki mniejszemu formatowi umożliwia ekspozycję reklam blisko odbiorców. Można wynająć tylko jedną część lub cały nośnik, by zaprezentować ofertę firmy – produkty lub usługi. Idealnie sprawdzi się jako nośnik reklamy produktowej w pobliżu galerii czy centrów handlowych.

Grudzień to czas, w którym marki silnie mobilizują nabywców do korzystania z ich oferty. Konsumenci z kolei wykazują duże zainteresowanie i chętniej przeznaczają środki na produkty, czy usługi związane ze świętami. Właśnie dlatego warto wykorzystać tę szansę i stać się dla nich wyborem numer 1 w swojej kategorii produktowej.

Autor: RECEVENT.

Sądy wciąż puchną od nowych spraw, frankowicze nie odpuszczają

adrian-goska
Według najnowszych statystyk, od początku br. do końca trzeciego kwartału do sądów okręgowych w całym kraju wpłynęło o jedną trzecią więcej spraw frankowych niż rok wcześniej. Skala tak dużego wzrostu jest zrozumiała. Wielu kredytobiorców zachęciła do złożenia pozwu korzystna dla nich decyzja TSUE. Przekonujące były też zwycięskie batalie sądowe innych frankowiczów. Ponadto rosnąca świadomość prawna konsumentów i aktywne działania informacyjne różnych organizacji oraz kancelarii prawnych dały zapalniki do walki w sądach. Skutkiem tego niektóre z nich odnotowały nawet blisko 200-procentowe wzrosty liczby spraw frankowych. A to jeszcze nie koniec dodatnich wyników, choć kolejne skoki mogą być już nieco słabsze. Banki już powinny rozważać bardziej korzystne ugodowe rozwiązania konfliktów.

Coraz bardziej oblężone sądy

Obserwowany na co dzień paraliż sądownictwa sprawami frankowymi znajduje potwierdzenie w najnowszych statystykach. W trzech pierwszych kwartałach br. w sądach okręgowych w całej Polsce było łącznie aż o jedną trzecią więcej tego typu spraw niż rok wcześniej. Wskazując dokładniej, wzrost wyniósł prawie 59 tys. (w analogicznym okresie ub.r. – blisko 45 tys.) i przekroczył 30%. Natomiast jego skala była do przewidzenia. Można wymienić przynajmniej trzy przyczyny takiej sytuacji.

Pierwszym i zapewne najważniejszym bodźcem do wzrostu liczby spraw frankowych w sądach była decyzja Trybunału Sprawiedliwości UE (TSUE), który po raz kolejny stanął po stronie konsumentów. Druga istotna przyczyna zaistniałej sytuacji tkwi w tym, że wygrane wielu frankowiczów zachęciły do wejścia na drogę sądową kolejnych kredytobiorców. Trzeci powód to rosnąca świadomość prawna konsumentów.

Wyraźny wzrost liczby spraw frankowych ewidentnie świadczy o coraz większej determinacji konsumentów do kwestionowania niekorzystnych warunków umów kredytowych i ich wierze w możliwość uzyskania sprawiedliwego rozstrzygnięcia. Statystyki pokazują, że frankowicze zyskują na sile i pewności w starciu z bankami, które muszą teraz bardziej liczyć się z możliwością przegranej w sądzie i długotrwałego obciążenia finansowego, związanego z procesami sądowymi. Mogą one odczuwać presję, aby rozważyć bardziej korzystne ugodowe rozwiązania konfliktów. To właściwie jedyny sposób na poprawę sytuacji w sądach.

Dla sądownictwa ww. wzrost jest oczywiście znacznym obciążeniem, o którym często mówi się przed salą rozpraw. W związku z oblężeniem sądów przez frankowiczów wszystkie procesy toczą się wolniej. Pewną ulgą może być jedynie to, że sędziowie coraz szybciej rozpatrują sprawy frankowe.

Wzrosty sięgają prawie 200%

Należy zwrócić uwagę na to, że w wielu sądach okręgowych wzrosty liczby spraw frankowych rdr. są trzycyfrowe. Patrząc na dane procentowe, najwyższy z nich odnotowano w Sądzie Okręgowym w Zamościu – bo aż o blisko 193%. Drugi w tym zestawieniu jest SO w Krośnie – ponad 171% rdr. W czołówce widać też SO Warszawa-Praga w Warszawie – niespełna 171% rdr., a także SO w Opolu – blisko 160% rdr.

Mocne wzrosty liczby pozwów w wielu sądach okręgowych są efektem nowej regulacji dot. wyłącznej właściwości sądu miejsca zamieszkania konsumenta, zgodnie z art. 18 ustawy z dnia 9 marca 2023 r. o zmianie ustawy – Kodeks postępowania cywilnego oraz niektórych innych ustaw. Tak duże przyrosty mogą istotnie wpłynąć na wydłużenie czasu oczekiwania na wyroki. Dodatkowa ilość spraw może doprowadzić do większego obciążenia sądów, w tym samych sędziów. A to może wydłużyć czas oczekiwania na rozstrzygnięcie.

Ostateczny wpływ nowej regulacji na funkcjonowanie sądów będzie można ocenić za ok. dwa lata, gdy zakończy się znaczna część procesów, które teraz je obciążają. Choć wydłużające się oczekiwanie na rozprawę może być pewnym czynnikiem odstraszającym frankowiczów, to zabezpieczenie powództwa jest kluczowym narzędziem, niwelującym negatywne skutki czekania. Oznacza ono zakaz pobierania przez bank rat kredytowych na czas trwania procesu i przynosi kredytobiorcom wymierne korzyści już w trakcie trwania sprawy.

Warszawa jedyna ze spadkiem

Wspomniana zmiana przepisów przełożyła się również na wynik Sądu Okręgowego w Warszawie. W ciągu trzech pierwszych kwartałów br. wpłynęło tam ponad 13 tys. spraw frankowych. Rok wcześniej odnotowano 20 tysięcy, co oznacza spadek o blisko 35% rdr. To jedyny sąd okręgowy w całym kraju, który jest na minusie, patrząc na dane procentowe. Jednak pod względem wpływu liczby spraw frankowych wciąż jest na pierwszym miejscu w Polsce. W ścisłej czołówce widać też SO w Poznaniu – przeszło 6 tys. (wzrost rdr. o ponad 128%), a także w Gdańsku – niespełna 5 tys. (skok o 35% rdr.).

Efekty wprowadzenia nowej regulacji będą widoczne w SO w Warszawie najwcześniej za półtora roku lub za dwa lata, gdy zakończą się trwające teraz procesy. Obecne obciążenie sądów sprawami frankowymi jest wynikiem wielu lat zaniedbań i braku odpowiednich przepisów. I dopiero długofalowe, równomierne rozłożenie pozwów może przyczynić się do zmniejszenia obciążeń. Jednak frankowicze nie powinni czekać na ewentualne zmiany w Warszawie, a rozważyć dochodzenie swoich praw na drodze sądowej już teraz. To oczywiście również wpłynie na statystyki sądu.

Natomiast każdy rozpoczęty spór sądowy działa na niekorzyść banków, które są zmuszone do ponoszenia dodatkowych kosztów prawnych i zakładania kolejnych rezerw. Banki rzadko składają atrakcyjne propozycje ugód przed rozpoczęciem procesu sądowego. Najkorzystniejsze oferty ugodowe pojawiają się zazwyczaj dopiero po zainicjowaniu działań prawnych i uzyskaniu pozytywnego wyroku w pierwszej instancji.

Prognozy i istotne zalecenia

Z perspektywy sądów, warto kontynuować monitorowanie wpływu zmiany przepisów na praktykę sądową i oceniać je na podstawie długoterminowych danych i obserwacji. Można przypuszczać, że pierwsze pozytywne efekty będą widoczne po okresie przejściowym, kiedy to sądy dostosują swoje procedury operacyjne do nowych realiów. Dopiero wtedy będzie można ocenić, czy i w jakim stopniu zmiany przyniosły oczekiwane ulepszenia w funkcjonowaniu wymiaru sprawiedliwości.

Można również zakładać, że liczba spraw w Sądzie Okręgowym w Warszawie w dalszym ciągu będzie spadać, a w pozostałych placówkach w kraju sytuacja się ustabilizuje w ciągu najbliższych kilku lat. Oczywiście w każdym sądzie może to nastąpić w innym czasie, bo wiele zależy od indywidualnej sytuacji, w tym sposobu zarządzania. Natomiast ogólnie należy oczekiwać dalszego wzrostu liczby pozwów przeciwko bankom w sprawach kredytów frankowych w nadchodzących miesiącach i w ciągu przyszłego roku. Z uwagi na to, że wiele osób już podjęło sądową walkę, kolejne skoki mogą być nieco mniej wyraźne, ale wiąż jeszcze istotne.

Tendencja wzrostowa jest nie do powstrzymania. Napędzana jest rosnącą świadomością kredytobiorców o swoich prawach, co skłania ich do aktywnego dochodzenia roszczeń na drodze sądowej. Dodatkowo obserwuje się coraz więcej korzystnych wyroków, które zachęcają kolejne osoby do podejmowania podobnych kroków. Banki musiałyby przygotować naprawdę dobre propozycje ugód, żeby wyhamować ten trend. Inaczej pozwów w sądach będzie dalej przybywać.

Autorem komentarza jest Adrian Goska,
publicysta prawny i wieloletni ekspert ds. problemów frankowych
w sądownictwie, radca prawny w Kancelarii SubiGo.

Konsumenci zapłacą za wyższe opłaty drogowe w transporcie?

volkan-olmez-73767-unsplash
Podwyżki opłat drogowych, które wyniosły nawet 80 proc. w Niemczech sprawiły, że firmy transportowe będą musiały szukać oszczędności gdzie indziej. Jedynym skutecznym rozwiązaniem wydaje się podniesienie cen frachtu, chociaż wiadomo, że koszty tego rozwiązania poniosą nie zleceniodawcy, lecz konsumenci. A niezależnie od tego firmy transportowe i tak muszą dobrze przygotować się do funkcjonowania w nowej, droższej rzeczywistości. Sprawdzamy nastroje panujące w branży i szukamy rozwiązań, które mogą pomóc przewoźnikom oszczędzać nie tylko w tym trudnym okresie.

Tak wzrosną opłaty drogowe w krajach Europy

Skala podwyżek opłat drogowych będzie ogromna. Na przykład w Niemczech, gdzie nowe stawki zaczęły obowiązywać już 1 grudnia 2023 roku dla pojazdów spełniających normę Euro VI ceny wzrastają aż o 83 proc. do kwoty 35,4 eurocenta za kilometr.[1] – W dodatku Bundestag zdecydował, że od lipca 2024 roku nowe myto obejmie także pojazdy o DMC od 3,5 tony, czyli w praktyce wszystkie samochody dostawcze. Na wprowadzenie nowych sposobów naliczania opłat drogowych kraje członkowskie mają czas do 25 marca 2024 roku. Dlatego w Czechach nowe ceny zaczną obowiązywać od 01.03. przyszłego roku. Kolejne państwa deklarują jednak wcześniejsze dopasowanie przepisów do wymogów UE – mówi Tomasz Czyż, główny ekspert ds. rozwiązań technologicznych, Inelo z Grupy Eurowag.

Od początku października br. nowe stawki obowiązują już na Węgrzech. Ceny opłat drogowych wzrosły tam średnio o 17,6 proc.[2]  Austria planuje zmiany cenników opłat drogowych z początkiem 2024 roku, które mają być zwiększane stopniowo w ciągu następnych trzech lat. Szacuje się, że w pierwszym roku ceny za przejazdy wzrosną tam średnio o około 7,6 proc.[3]

– Należy zaznaczyć, że nawet niewielkie procentowo wzrosty cen mogą generować duże koszty dla firm transportowych, ponieważ działa tutaj efekt skali. Z mechanizmu tego można jednak skorzystać również po to, aby oszczędzać. Dobrym potwierdzeniem tego jest wykorzystanie kart paliwowych. Na przykład karty paliwowe Eurowag pozwalają wykorzystać naszą silną pozycję na rynku paliw i opłat drogowych, zapewniając rabaty w wysokości nawet do 0,15 EUR na litrze oleju napędowego. Możemy szacować, że w przeliczeniu na jedną tylko ciężarówkę, która spala (przykładowo) przynajmniej 25 l paliwa na 100 km i w ciągu miesiąca przejeżdża 9000 km, można uzyskać roczne oszczędności w wysokości ponad 12.000 euro – komentuje Tomasz Góralewicz, Sales Excellence Manager z polskiego oddziału Eurowag.

Dlaczego wzrastają opłaty drogowe? 

Główną przyczyną wzrostu opłat drogowych jest wdrożenie dyrektywy UE 2022/362 tzw. dyrektywie o Eurowiniecie. Jej przepisy zmieniają sposoby ustalania wysokości opłat i znoszą czasowe zezwolenia. Dotychczasowe winiety miesięczne (i inne tego rodzaju) bez limitu przejechanych kilometrów mogą wręcz zachęcać przewoźników do wykonywania maksymalnej ilości kursów, co zwiększa emisję zanieczyszczeń. Postanowiono więc wprowadzić regulacje, które uzależniałyby wysokość opłaty drogowej głównie od liczby przejechanych kilometrów.

Teraz nie wystarczy mieć ciężarówki EURO 6, ponieważ pomiędzy ciężarówkami będą różnice, które spowodują przypisanie ich do różnych kategorii opłat pomimo spełniania tych samych norm emisji spalin. Co ciekawe opłatami w Niemczech objęte będą od 1 stycznia 2024 również pojazdy zasilane paliwami alternatywnymi takimi jak CNG/LNG, a tylko do końca 2025 zwolnione z opłat są elektryczne ciężarówki i te zasilane wodorem, czyli pojazdy, które jeszcze nie weszły do powszechnego użytku ze względu na ich ograniczenia technologiczne związane z zasięgiem czy uzupełnianiem energii – podkreśla Tomasz Czyż, ekspert Inelo z Grupy Eurowag.

Jak zareagują przewoźnicy? Jedno jest pewne

Podwyżki opłat drogowych dotyczą wszystkich europejskich przewoźników. Niemniej jednak na razie najwyższe są w Niemczech, które dla polskich firm transportowych są jednym z najpopularniejszych krajów tranzytowych. Nic więc dziwnego, że w branży panuje niepewność dotycząca przede wszystkim tego, jaką część zwiększonych kosztów przenieść na producentów. To zrozumiałe, że każdy przewoźnik chciałby podniesioną stawkę frachtu pokryć wzrostem cen towarów, aby nie musieć finansować ekologicznych rozwiązań UE.

– Możemy spodziewać się okresu przejściowego o maksymalnej długości jednego kwartału, podczas którego będą trwały negocjacje zleceniodawców z przewoźnikami o wysokość frachtu. Podobna sytuacja miała również miejsce przy gwałtownym skoku cen paliw, spowodowanym rozpoczęciem konfliktu w Ukrainie. Wtedy również reakcja zleceniodawców nie zawsze była natychmiastowa i wiele firm transportowych ponosiło przez pierwszy okres koszty związane ze wzrostem cen paliwa, w międzyczasie negocjując stawki. W przypadku wzrostu opłat drogowych mamy jednak lepszą sytuację, bo wiemy o tym fakcie z wyprzedzeniem – tłumaczy Tomasz Czyż, ekspert Inelo z Grupy Eurowag.

[1] Toll-Collect.de
[2]  Dhl-freight-connections.com
[3]  Tamże

materiał prasowy (fragment raportu)

Pracujący w gospodarce narodowej w Polsce w czerwcu 2023 r. wg GUS

helloquence-61189-unsplash
Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport pt. „Pracujący w gospodarce narodowej w Polsce w czerwcu 2023 r.”.

Jak czytamy w raporcie Głównego Urzędu Statystycznego, na ostatni dzień czerwca 2023 r. w gospodarce narodowej było 15139,4 tys. pracujących. Średnia wieku i mediana wieku pracujących w gospodarce narodowej były zbliżone. Średnia wieku wyniosła 42,6 roku, mediana wieku 42,0 lata.
Informacja została opublikowana na oficjalnej stronie internetowej GUS.

Źródło: GUS.

Komunikat GUS w sprawie wskaźnika cen nakładów inwestycyjnych za trzy kwartały 2023 r.

g-crescoli-365895-unsplashGłówny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował Komunikat w sprawie wskaźnika cen nakładów inwestycyjnych za trzy kwartały 2023 r.

Jest to komunikat Prezesa Głównego Urzędu Statystycznego
z dnia 30 listopada 2023 r. w sprawie wskaźnika cen nakładów inwestycyjnych
za trzy kwartały 2023 r.

Jak informuje GUS, na podstawie art. 15 ust. 5b ustawy z dnia 15 lutego 1992 r. o podatku dochodowym od osób prawnych (Dz. U. z 2022 r. poz. 2587, z późn. zm.1)) ogłasza się, że wskaźnik cen nakładów inwestycyjnych za trzy kwartały 2023 r. w stosunku do trzech kwartałów 2022 r. wyniósł 104,9 (wzrost cen o 4,9%).
1) Zmiany tekstu jednolitego wymienionej ustawy zostały ogłoszone w Dz. U. z 2022 r. poz. 2640 i 2745 oraz z 2023 r. poz. 185, 326, 412, 825, 1059, 1130, 1414, 1705, 1723, 1787 i 1843.

Źródło: GUS.

Podatnicy coraz rzadziej korzystają z ulgi B+R

skarbowka-podatki
Eksperci są zaskoczeni danymi dotyczącymi wybranych ulg z rozliczenia PIT za 2022 rok. W porównaniu z rokiem wcześniejszym, skorzystano z ponad 36% mniej odliczeń zmniejszających podstawę opodatkowania z tytułu kosztów uzyskania przychodów, poniesionych na działalność badawczo-rozwojową. Z kolei łączna kwota zmalała o niespełna 3%. Z danych Ministerstwa Finansów wynika, że ww. rozwiązanie wybrali przede wszystkim podatnicy działający w przetwórstwie przemysłowym oraz w woj. mazowieckim. Resort udostępnił też dane dotyczące niedawno wdrożonych ulg na prototyp i robotyzację. Według znawców tematu, firmy dość ostrożnie podchodzą do nowych rozwiązań z tego zakresu, często w obawie o reakcję fiskusa. Ponadto wielu przedsiębiorców nie wie, że są możliwości dokonania odliczeń.

Zaskoczenie wśród ekspertów

Jak wynika z danych rozliczenia PIT za 2022 rok, udostępnionych przez Ministerstwo Finansów, wykazano 1,1 tys. odliczeń zmniejszających podstawę opodatkowania z tytułu kosztów uzyskania przychodów poniesionych na działalność badawczo-rozwojową na łączną kwotę blisko 416 mln zł. Natomiast za 2021 rok było to odpowiednio 1,6 tys. i przeszło 427 mln zł. Z kolei w danych za 2020 rok widzimy 1,7 tys. i blisko 501 mln zł, a za 2019 rok – prawie 1,5 tys. i niespełna 379 mln zł.

– Dane za 2022 są dla mnie zaskakujące. Wydawać by się mogło, że podatników, którzy skorzystają z tego rozwiązania, będzie znacznie więcej. Jeśli mówimy o wspieraniu działalności badawczo-rozwojowej w podatkach, to instrument obowiązujący w Polsce od ubiegłego roku jest jednym z atrakcyjniejszych na świecie. Kwota odliczeń została przecież zwiększona ze 100% do 200%. Jednocześnie wiemy, że Polski Ład wprowadził szereg zmian. Sporo podatników przeszło na ryczałt, a więc już nie mogli dalej korzystać z ulgi na działalność badawczo-rozwojową i z ulgi IP Box i to może być jedna z przyczyn spadku w statystykach – komentuje Maciej Chlewicki, Starszy Menedżer z Zespołu ds. Innowacji, Ulg i Dotacji w KPMG w Polsce.

Jak stwierdza doradca podatkowy Ewa Flor, mniejsza liczba dokonywanych odliczeń za 2022 rok jest faktycznie zaskakująca. Od ubiegłego roku ulga na działalność badawczo-rozwojową zyskała na atrakcyjności poprzez podniesienie limitów odliczeń czy możliwość łączenia jej z ulgą IP Box. Zdaniem ekspertki, to zjawisko jest częściowo wytłumaczalne. Ubiegły rok był okresem wzmożonego zainteresowania ryczałtem od przychodów ewidencjonowanych. Ta forma opodatkowania, w wyniku zmian Polskiego Ładu, stała się bardzo atrakcyjna dla części przedsiębiorców, w szczególności dla tych, którzy prowadzą JDG w branży IT. To w konsekwencji sprawiło, że dla wielu podmiotów przechodzenie na ryczałt stało się bardziej opłacalne niż korzystanie z ulg podatkowych.

– Ten spadek rdr. możemy łączyć z kwestią odpływu funduszy unijnych, w szczególności projektów badawczo-rozwojowych. Firmy mniej inwestowały właśnie w tego typu przedsięwzięcia. Trzeba też pamiętać o sytuacji gospodarczej. Część przedsiębiorstw ogranicza pewnego rodzaju inwestycje, bo ważniejsze dla nich jest przetrwanie niż rozwój. Ta ulga sprawia, że jesteśmy rajem podatkowym dla firm badawczo-rozwojowych i to jest coś dobrego – zaznacza dr Błażej Podgórski z Katedry Finansów Akademii Leona Koźmińskiego.

Przewidywalna czołówka zestawienia

Według danych z rozliczenia PIT za 2022 rok, biorąc pod uwagę podział na sekcje PKD, najwięcej odliczeń zmniejszających podstawę opodatkowania z tytułu kosztów uzyskania przychodów poniesionych na działalność badawczo-rozwojową przypada na przetwórstwo przemysłowe (sekcja C) – 300 (prawie 181 mln zł). Dalej znajduje się pozostała działalność usługowa (sekcja S) – ponad 180 (niespełna 56 mln zł) oraz działalność profesjonalna, naukowa i techniczna (sekcja M) – niecałe 130 (przeszło 39 mln zł). Kolejne są handel hurtowy i detaliczny, naprawa pojazdów samochodowych, włączając motocykle (sekcja G) – ponad 110 (przeszło 38 mln zł) oraz informacja i komunikacja (sekcja J) – niespełna 80 (prawie 21 mln zł). Według Ewy Flor, to zrozumiałe, że z takich odliczeń podatkowych korzystają przede wszystkim firmy związane z przetwórstwem przemysłowym. Ten sektor, obejmujący produkcję dóbr materialnych, często wymaga stałych inwestycji w badania i rozwój. Ale również w innych branżach jest to konieczne do utrzymania konkurencyjności.

– Firmy produkcyjne skupiają się głównie na swoich produktach i technologiach. Siłą rzeczy muszą je najpierw opracowywać, zanim wprowadzą na rynek. A każde takie działania, jeśli mówimy o czymś nowym i twórczym, wpisują się potencjalnie w działalność rozwojową. Jeżeli uwzględnimy dane zarówno z rozliczenia PIT, jak i CIT za 2022 rok, to łącznie mamy ponad 3 tys. podatników, którzy skorzystali z ulgi. I mówimy tutaj o różnych branżach. To promil w porównaniu z tym, ile firm funkcjonuje w Polsce. Zdecydowanie więcej przedsiębiorców mogłoby dokonać odliczeń, jednak część z nich po prostu nie ma świadomości, że kwalifikuje się do wsparcia lub boi się interakcji z urzędem skarbowym – dodaje Maciej Chlewicki.

Z analizy ministerialnych danych wiemy też, że najwięcej odliczeń zmniejszających podstawę opodatkowania z tytułu kosztów uzyskania przychodów poniesionych na działalność badawczo-rozwojową dot. województwa mazowieckiego – blisko 150 (prawie 61 mln zł). Dalej jest woj. śląskie – ponad 130 (przeszło 47 mln zł), małopolskie – niecałe 120 (niespełna 34 mln zł), pomorskie – przeszło 100 (ponad 43 mln zł) oraz łódzkie – ponad 90 (niecałe 44 mln zł). Z kolei na końcu listy widać lubuskie – 9 (ponad 3 mln zł), zachodniopomorskie – 20 (blisko 8 mln zł) oraz opolskie – 23 (niecałe 17 mln zł). Jak stwierdza dr Podgórski, te dane pokazują, gdzie znajdują się najsilniejsze ośrodki badawczo-rozwojowe. Tam działają m.in. popularne politechniki i podmioty z obszaru technologicznego. A to zdecydowanie przekłada się na większe zainteresowanie wspomnianą ulgą podatkową.

– Wiele czynników może wpływać na ilość i wartość odliczeń w poszczególnych województwach. Mam na myśli m.in. liczbę firm, dostępność funduszy, stopień zaawansowania technologicznego regionu, a także współpracę między sektorem publicznym a prywatnym. Województwo mazowieckie jest największe w kraju. Ponadto należy do najbardziej rozwiniętych regionów Polski, co przekłada się na większą liczbę przedsiębiorstw prowadzących działalność badawczo-rozwojową – wskazuje doradca podatkowy Ewa Flor.

Zainteresowanie będzie rosło?

Jak wynika z danych z rozliczenia PIT za 2022 rok, było ponad 80 odliczeń z tytułu kosztów produkcji próbnej nowego produktu i wprowadzenia na rynek nowego produktu na 1,6 mln zł. Ponadto zastosowano przeszło 140 odliczeń z tytułu kosztów uzyskania przychodów poniesionych na robotyzację na niecałe 156 mln zł. Widzimy też przeszło 6 tys. przypadków podatku wykazanego w załączniku CIT/IP na kwotę prawie 92 mln zł. Z kolei za 2021 rok było to odpowiednio ponad 8 tys. i przeszło 116 mln zł, za 2020 rok – 7 tys. i blisko 77 mln zł, a za 2019 rok – ponad 5 i prawie 50 mln zł.

– Na tak niewielkie, w mojej ocenie, zainteresowanie ulgą na prototyp i ulgą na robotyzację wpłynęło kilka czynników. Spośród nich najistotniejsze wydaje się to, że ub.r. był pierwszym rokiem funkcjonowania tych preferencji w polskim systemie podatkowym. Przedsiębiorcy nie mieli odpowiedniej, wystarczającej wiedzy na temat warunków korzystania i potencjalnych korzyści, a w szczególności nie było wypracowanej praktyki stosowania ww. rozwiązań. W przeszłości mieliśmy już do czynienia z podobnym zjawiskiem. Podatnicy początkowo z dużą ostrożnością podchodzą do korzystania z nieznanych mechanizmów. Tak było też z estońskim CIT-em czy z ulgą IP Box. Mimo słabych bieżących danych, przewiduję, że w kolejnych latach będzie większe zainteresowanie tego typu ulgami – wyjaśnia Ewa Flor.

Z kolei Maciej Chlewicki prognozuje, że w rozliczeniu PIT i CIT za 2023 rok liczba podatników korzystających z ulgi B+R nie zmieni się radykalnie w porównaniu z ostatnimi danymi. Prawdopodobnie będzie na bardzo zbliżonym poziomie, ale nie można też wykluczyć niewielkiego spadku. Według eksperta, wciąż wiele firm nie wie o możliwości dokonania ww. odliczenia. Niekiedy przedsiębiorca wychodzi z założenia, że skoro nie ma działu badawczo-rozwojowego czy laboratorium, to ulga nie przysługuje. Nic bardziej mylnego, ponieważ takie miejsca nie są potrzebne do rozwijania np. oprogramowania.

– Im więcej różnych ulg, tym więcej firm prowadzi działalność badawczo-rozwojową na terenie Polski. Ważne, żeby technologia była tutaj produkowana i rozwijana, ponieważ istotne znaczenie ma gospodarka oparta na wiedzy dzięki temu też buduje się polskie PKB. Obawiam się, że podatkowo niewiele więcej już można zrobić w tym temacie. Nowy rząd nie będzie na początku zajmował się kwestiami podatkowymi, ponieważ ma do rozwiązania większe wyzwania, choćby odblokowanie środków z KPO. Natomiast szerokie uruchomienie funduszy unijnych może pozytywnie wpłynąć na działalność badawczo-rozwojową – podsumowuje dr Podgórski z Akademii Leona Koźmińskiego.

Źródło: © MondayNews Polska | Wszelkie prawa zastrzeżone