Czy komercyjne mieszkania będą powstawać na gruntach gminnych?

Photo by: Cyfrogaleria Marcin Szymczak (www.cyfrogaleria.pl)

Photo by: Cyfrogaleria Marcin Szymczak (www.cyfrogaleria.pl)

Czy deficyt terenów pod budowę mieszkań skłania deweloperów do pozyskiwania gruntów gminnych i współpracy z samorządami? Czy firmy będą budować na państwowych działkach w zamian przekazując część mieszkań? Sondę przeprowadził serwis nieruchomości dompress.pl

Marcin Żurek, Dyrektor ds. realizacji inwestycji Nickel Development
W grudniu ubiegłego roku Sejm uchwalił ustawę o rozliczaniu ceny lokali lub budynków w cenie nieruchomości zbywanych z gminnego zasobu nieruchomości. Gmina zbywając grunt inwestorowi ma w zamian otrzymać określoną liczbę lokali. Jeżeli pojawiłby się w Poznaniu lub w okolicach atrakcyjny grunt, z pewnością rozważylibyśmy współpracę z samorządami. Zgodnie z ustawą, która trafiła pod obrady Senatu, nieruchomości oferowane przez gminę będą musiały być objęte miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego lub decyzją o warunkach zabudowy, co przyspieszy proces inwestycyjny. Między innymi z tego powodu taka propozycja wydaje się być interesującą dla deweloperów.

Andrzej Oślizło, prezes Develii
Jesteśmy otwarci na wszelkie wspólne przedsięwzięcia, jednak na ten moment nie spotkaliśmy się z tego typu propozycją ze strony samorządów.

Zbigniew Juroszek, prezes Atal
Jesteśmy otwarci na dialog. Możliwość nabycia określonego gruntu i realizacji inwestycji mieszkaniowej, w ramach której powstałaby określona liczba mieszkań w porozumieniu z samorządem wydaje się być interesującą opcją. Jeśli otrzymamy konkretną ofertę zaangażowania w realizację takiego programu, to oczywiście ją rozważymy. Doświadczenie z rynków zagranicznych pokazuje, że deweloper może na warunkach zbliżonych do komercyjnych przekazać część wybudowanych mieszkań do zasobu w pewnym stopniu komunalnego, z korzyścią dla wszystkich uczestników rynku mieszkaniowego.

Cezary Grabowski, dyrektor sprzedaży i marketingu Bouygues Immobilier Polska
Rozpatrujemy każdą możliwość rozwoju na rynkach regionalnych, w tym współpracę z samorządami w zakresie wymiany mieszkań na grunty.

Małgorzata Ostrowska, dyrektor Pionu Marketingu i Sprzedaży w J.W. Construction Holding S.A.
Jeśli pojawią się propozycje ze strony samorządów, byśmy przekazali pulę mieszkań w zamian za uzyskanie gruntów z zasobów gminnych, które będą atrakcyjne pod względem lokalizacji, nie jest wykluczone, że będziemy gotowi do współpracy.
Bartosz Kuźniar, prezes zarządu Lokum Deweloper S.A.
Pozyskanie gruntu inwestycyjnego przez dewelopera w zamian za mieszkania dla gmin to bardzo dobry pomysł dla obu stron. Oczywiście dużo zależy od szczegółowych warunków, na jakich do takiej wymiany mogłoby dojść. Dzisiejszy wzrost cen mieszkań w sporym stopniu wynika z coraz wyższych kosztów zakupu działek pod ich budowę. Powiększenie podaży gruntów mogłoby wstrzymać ten niekorzystny trend. Dodatkowo realizacja pewnej puli mieszkań jako części większego zadania w naturalny sposób pozwoli obniżyć koszt ich realizacji. Chętnie weźmiemy udział w tego typu transakcjach.
Monika Perekitko, członek zarządu Matexi Polska
Jesteśmy zawsze otwarci na współpracę z władzami lokalnymi i partnerstwo, prowadzące do rozwoju atrakcyjnych projektów deweloperskich.

Joanna Chojecka, dyrektor ds. sprzedaży i marketingu na Warszawę i Wrocław w Robyg SA.
Nie rozważamy takich działań w 2021 roku.

Zuzanna Należyta, dyrektor ds. handlowych w Eco Classic
Niestety założenia rządowego programu Mieszkanie+ były błędne, zwłaszcza co do kosztów realizacji inwestycji i stąd jego porażka. Istotne jest również partnerskie podejście do takiej współpracy. Niestety z wypowiedzi wielu obecnych i byłych przedstawicieli władzy wynika niezbyt przychylny stosunek do deweloperów stąd wygórowane oczekiwania, które nie są możliwe od realizacji. Zawsze jesteśmy otwarci na wszelką współpracę w ramach rozsądnych założeń.

Janusz Miller, dyrektor ds. sprzedaży i marketingu Home Invest
W przypadku pojawienia się takich propozycji związanych z przekazaniem puli mieszkań w zamian za uzyskanie dostępu do gruntów, to oczywiście jesteśmy otwarci i nie wykluczamy żadnej opcji. Rozwój jest dla nas bardzo ważny. Dlatego nieustanie poszukujemy nowych gruntów, żeby móc realizować kolejne inwestycje.

Tomasz Czubak, dyrektor Przygotowania Projektów Deweloperskich w Jakon
Kwestia przekazywania gruntów miejskich w zamian za lokale mieszkalne to zupełnie nowy temat. Na pewno jest to ciekawe rozwiązanie dla samorządów, w których brakuje lokali socjalnych czy też komunalnych. Z zainteresowaniem czekamy na pierwsze propozycje od samorządów i na pewno podejmiemy się analizy takiego tematu. Obecnie w każdej większej aglomeracji brakuje gruntów, na których można realizować ciekawe projekty inwestycyjne, a zmiany w prawie mogą otworzyć nowe możliwości.

Wojciech Chotkowski, prezes zarządu Aria Development
Wiemy, że brakuje terenów pod budowę. Ustawa zakłada, że samorządy będą zbywać grunty w przetargach. To ciekawy projekt i będziemy w przyszłości rozważać w nim udział. Zastrzeżenie do ustawy zgłosił Polski Związek Firm Deweloperskich, którego jesteśmy członkiem. Istnieją obawy, jeśli chodzi o cenę metra odtworzeniowego, która może okazać się niższa od ceny rynkowej. W takim przypadku inwestorowi niekoniecznie będzie się opłacać pozyskanie gruntu w zamian za przekazanie puli mieszkań.

Sylwester Śniadecki, prezes Śniadecki Development i Śniadecki Investment Group
Póki co nie rozważaliśmy takiej opcji współpracy, ale ponieważ cenimy sobie kooperację na poziomie partnerstwa publiczno-prywatnego nie mówimy „nie”. Wszystko zależy od formy projektu i zasad, na jakich mielibyśmy go realizować. Nie ukrywamy jednak, że w kontekście działań rządowych baczniej przyglądamy się planowi dofinansowania wkładów własnych dla osób kupujących swoje pierwsze M i trzymamy kciuki za to, że dojdzie do jego procedowania.

Sebastian Barandziak, prezes zarządu Dekpol Deweloper
Posiadamy rozbudowany bank ziemi, pozwalający na systematyczne uruchamianie nowych projektów przez co najmniej kilka kolejnych lat. Jednocześnie na bieżąco poszukujemy i analizujemy możliwość zakupu nowych gruntów. Wiele z nich zarządzanych jest przez samorządy lokalne. Dlatego nie wykluczamy ewentualnych porozumień w celu ich nabycia z władzami samorządowymi.

Autor: dompress.pl

Grunty – Ile za metr za grunt inwestycyjny w Polsce?

Tomasz Oborski_media

Wysoki popyt w połączeniu z dużą aktywnością deweloperską na rynku magazynowym skutkował w ostatnich latach wysokim zapotrzebowaniem na grunty inwestycyjne. Ceny transakcyjne działek pod zabudowę magazynowo-produkcyjną wykazywały tendencję wzrostową w najlepszych pod względem logistycznym lokalizacjach. W ostatnim roku pomimo pandemii COVID-19 popyt na grunty w sektorze utrzymał się na wysokim, stabilnym poziomie. Dostępność terenów inwestycyjnych typu „greenfield” jest coraz niższa, czego efektem jest wzrost zainteresowania inwestorów działkami typu „brownfield”. Firma AXI IMMO przygotowała szczegółową analizę cen na rynku gruntów inwestycyjnych pod zabudową magazynowo-produkcyjną, którą prezentuje w raporcie „GRUNTY INWESTYCYJNE POD PROJEKTY MAGAZYNOWO-PRODUKCYJNE W POLSCE”.

Spis treści:
Grunty w Europie
Grunty – zmiany administracyjne w czasie pandemii

Przez ostatnie 2 lata popyt na najlepsze grunty inwestycyjne rozkładał się równomiernie w okolicach głównych ośrodków miejskich w Polsce. Największą popularnością cieszyła się tzw. magazynowa wielka piątka tj. region Warszawy, Wrocław, region Górnego Śląska, Polska Centralna oraz Poznań dodatkowo w tym gronie znalazły się Trójmiasto i Kraków. Nowymi lokalizacjami okazały się tereny w woj. lubuskim i zachodniopomorskim oraz cały region Polski Wschodniej oferujące dużą liczbę dostępnej kadry pracowniczej i jeszcze nie tak zabudowane przemysłowo działki. Niemniej w kolejce czekają kolejne lokalizacje, które pojawią się wraz z konsekwentnie realizowaną od kilku lat rozbudową infrastruktury drogowej w Polsce.

– W większości hubów logistyczno-produkcyjnych, takich jak np. Bielany Wrocławskie, Stryków, Warszawa, Komorniki czy Kraków Rybitwy dostępność atrakcyjnych terenów inwestycyjnych jest wysoce ograniczona. Inwestorzy przeszukują okolice kolejnych węzłów drogowych, gdzie dostępność działek przemysłowych jest z reguły większa. Duże znaczenie w tym zakresie ma rozbudowująca się sieć dróg szybkiego ruchu, która otwierają nowe, atrakcyjne lokalizacje. Najnowszymi przykładami są takie ośrodki jak Stary Konik czy Mińsk Mazowiecki, które zyskały na uruchomieniu autostrady A2 na wschód od Warszawy, a z kolei pojawienie się Częstochowy na magazynowej mapie Polski to skutek wydłużenia autostrady A1 – wyjaśnia Tomasz Oborski, Dyrektor Działu Gruntów, AXI IMMO.

Wraz z rozwojem sektora e-commerce i tzw. logistyki ostatniej mili na znaczeniu zyskują tereny w obszarze największych miast, jednak przez wzgląd na dość ograniczoną podaż działek oraz ich dużo wyższą cenę, inwestorzy są zmuszeni do kupowania ostatnich wolnych parceli lub decydują się na tereny typu „brownfield”. Trend dotyczący działek miejskich jest szczególnie widoczny w ostatnich dwóch latach w Warszawie, na Górnym Śląsku i Wrocławiu.

Pod względem kosztów to nadal stolica wyprzedza pozostałe rynki. Średnia cena działki na terenie miasta oscyluje w granicach 450-650 zł/mkw., a im dalej od jej granic stawki maleją do 250-350 zł/mkw. w II strefie Warszawy tj. Pruszkowie, Nadarzynie, a nawet do 100 zł/mkw. w III strefie Warszawy np. w Błoniu, Sochaczewie czy Teresinie. Na drugim miejscu pod względem stawek znajduje się Kraków z wywoławczymi cenami 400-450 zł za mkw. gruntu inwestycyjnego, a na trzecim Wrocław 180-300 zł/mkw. przy czym górna granica skali to tereny tuż przy autostradzie. Na pozostałych rynkach koszty za najlepsze grunty wahają się od 100 do 200 zł/mkw. przy czym cena jest wpadkową dotychczasowego zainteresowania i przygotowania techniczno-prawnego danej lokalizacji tj. np. jak wygląda dojazd do działki i czy znajdują się na niej przyłącza mediów, a także tym czy teren posiada miejscowy plan zagospodarowania.

– Nie możemy zapominać również o roli samorządów. Zdarza się, że na terenach mniejszych gmin proces uzyskania pozwolenia na budowę może być dużo szybszy niż w dużych ośrodkach miejskich, gdzie o działki ubiegają się inwestorzy z różnych segmentów rynku nieruchomości komercyjnych i mieszkaniowych – dodaje Tomasz Oborski.

Grunty w Europie
W kontekście Europy, polskie główne rynki charakteryzują się niższymi cenami gruntów, a także prostszymi procedurami administracyjnymi związanymi z budową nieruchomości komercyjnych, w tym logistycznych i magazynowych. W zakresie cen najbliższą konkurencją zdają się być wyłącznie Południowe Morawy w Czechach i wschodnia część Słowacji, które oferują stawki za tereny inwestycyjne w cenie podobnej jak okolice Poznania (130-200 zł/mkw.). Niemniej Polska ma w ofercie wiele gruntów na mniejszych rynkach jak np. w Stargardzie Szczecińskim, Mszczonowie, Piotrkowie Trybunalskim czy Tarnowie i Częstochowie, które są nadal dużo bardziej atrakcyjne cenowo. Najdroższa Polska lokalizacja gruntowa tj. Warszawa-Miasto jest nadal 5,5 razy tańsza niż aglomeracja londyńska i 2,7 razy tańsza niż Monachium. Z kolei uzyskanie decyzji środowiskowej, decyzji o przyłączach i pozwolenia na budowę, zajmuje przeciętnie w Polsce 12-18 miesięcy, w Europie Zachodniej potrzeba często 24 miesięcy i więcej

– Dla większości rynków europejskich, ceny gruntów odzwierciedlają poziom czynszów, siłę popytu, jak również zależą od struktury podaży. Nie możemy zapominać o pewnego rodzaju barierach wejścia jak np. nieco trudniejszy i bardziej złożony proces planistyczny, trudności w przekonaniu lokalnych władz do inwestycji magazynowych czy choćby ukształtowanie terenu. Dodatkowo należy wziąć pod uwagę takie kwestie jak percepcja ryzyka danego kraju pod kątem stabilności gospodarczej i politycznej. Wszystko to kształtuje stawkę, za jaką wycenia się grunty – wyjaśnia Renata Osiecka, Partner Zarządzająca, AXI IMMO.

Grunty – zmiany administracyjne w czasie pandemii
Pandemia COVID-19 znacząco wpłynęła na aktywność deweloperów, która przejawia się mniejszą niż dotychczas liczbą projektów budowanych spekulacyjnie. Na koniec 2019 r. 50% powierzchni znajdującej się w fazie budowy nie miała zabezpieczonego najemcy, a nieco ponad rok później współczynnik ten oscyluje w granicach 26% i ciągle spada. W ciągu ostatnich 12 miesięcy diametralnie zmieniła się polityka banków, które z dotychczas chętnie finansujących i otwartych do kolejnych inwestycji dziś wymagają minimum 50% zabezpieczenia projektu. Niemniej w obliczu pandemii i większej ostrożności ze strony deweloperów, popyt na najlepsze grunty inwestycyjne utrzymuje się na stabilnym, wysokim poziomie.

– W wyniku pandemii COVID-19 możemy mówić o kluczowych zmianach, które wpływają na sektor gruntów inwestycyjnych. Po pierwsze dość odczuwalne jest wydłużenie procesów decyzyjnych i jeszcze dokładniejsze przeprowadzanie analiz technicznych i komercyjnych nieruchomości przed ostatecznym zakupem terenu inwestycyjnego. Po drugie wydłużeniu uległy procedury administracyjne związane z uzyskaniem decyzji środowiskowych i pozwoleń na budowę. Jest to efekt ustawy covidowej, gdzie organy decyzyjne zostały zwolnione z oznaczonych terminów na odpowiedź wnioskodawcy – wyjaśnia Tomasz Oborski.

Źródło: AXI IMMO.

Nowe prawo budowlane, a obowiązek sprawdzenia gruntu

benjamin-davies-260884-unsplash
W dniu 19 września br. weszła w życie nowelizacja ustawy o Prawie budowlanym. Wśród znaczących zmian pojawił się m.in. obowiązek wprowadzenia podziału projektu budowalnego na trzy części. Ustawa określa również zakres opracowań, które nakazują wykonanie badań i sprawdzenie gruntu nawet dla małych obiektów budowlanych. Co to w praktyce oznacza i na co powinni przygotować się projektanci i inwestorzy?

Najnowsza nowelizacja prawa budowlanego weszła w życie niemal miesiąc temu. Jedną z najważniejszych zmian jest wprowadzenie podziału projektu budowlanego na trzy zasadnicze części. Dla dwóch z nich ustawa wprost wymienia wymagania dotyczące geotechnicznych opracowań projektowych, tj.:

  • projekt architektoniczno-budowlany (PAB), który będzie obejmował opinię geotechniczną oraz informację o sposobie posadowienia obiektu budowlanego;
  • projekt techniczny (PT) obejmujący w zależności od potrzeb – dokumentację geologiczno-inżynierską lub geotechniczne warunki posadowienia obiektów budowlanych (GWPOB).

 

Ustawa przewiduje, że bez względu na poziom kompleksowości zagadnienia geotechnicznego, w przypadku każdej inwestycji powinien powstać projekt architektoniczno-budowlany zawierający opinię geotechniczną (znaną z przepisów dotychczasowych). Ponadto, zgodnie z nowym wymaganiem, w projekcie konieczne jest również uwzględnienie informacji o sposobie posadowienia obiektu budowlanego. Zakres opinii geotechnicznej precyzuje istniejące rozporządzenie dotyczące GWPOB. Dodatkowo, ustawa wymaga wykonania projektu technicznego obejmującego, w zależności od potrzeb, dokumentację geologiczno-inżynierską lub geotechniczne warunki posadowienia obiektów budowlanych – wyjaśnia Rafał Hałabura, Prezes Stowarzyszenia Instytut Remediacji Terenów Zanieczyszczonych.

Przybliżmy podstawowe wymagania wynikające z obowiązującego już rozporządzenia w sprawie GWPOB:

 

Warunki gruntowe i badania geotechniczne:

  • geotechniczne warunki posadawiania ustala się w oparciu o bieżące wyniki badań geotechnicznych gruntu, analizę danych archiwalnych, w tym analizę i ocenę dokumentacji geotechnicznej, geologiczno-inżynierskiej i  hydrogeologicznej, obserwacji geodezyjnych zachowania się obiektów sąsiednich oraz innych danych dotyczących podłoża badanego terenu i jego otoczenia;
  • warunki gruntowe dzielą się na: proste, złożone, skomplikowane;
  • zakres badań geotechnicznych gruntu ustala się w zależności od kategorii geotechnicznej obiektu budowlanego.

 

Kategoria geotechniczna:

  • kategorię geotechniczną ustala Projektant na podstawie skomplikowania warunków gruntowych oraz konstrukcji obiektu budowlanego w opinii geotechnicznej.
  • Geotechniczne warunki posadowienia:

Rozporządzenie wymienia szereg analiz i ocen, które należy wykonać w zależności od kategorii geotechnicznej budynku.

Z punktu widzenia ryzyka budowlanego, projektant przy określaniu geotechnicznych warunków posadowienia, powinien w każdym przypadku, nawet przy budowie małych obiektów i domków jednorodzinnych  chociaż w minimalnym stopniu, odnieść się do następujących kwestii:

  • zaliczenia obiektu budowlanego do odpowiedniej kategorii geotechnicznej;
  • przydatności gruntów na potrzeby budownictwa;
  • określenia nośności, przemieszczeń i ogólnej stateczności podłoża gruntowego;
  • oceny wzajemnego oddziaływania wód gruntowych i obiektu budowlanego;
  • zaprojektowania odwodnień budowlanych;
  • oceny ryzyka wystąpienia zanieczyszczenia podłoża gruntowego.

Poziom wymagań jest znacznie bardziej skomplikowany dla 2 i 3 kategorii geotechnicznej, gdzie poza wymaganiami rozporządzenia, dodatkowo należy respektować wymagania wynikające z normy Eurocod 7 oraz ustawy – Prawo geologiczne i górnicze.

Dysponowanie minimalnymi danymi o podłożu gruntowym jest zatem konieczne. Brak tego typu danych uniemożliwi przekazanie informacji o sposobie posadowienia obiektu budowlanego oraz poprawne przygotowanie opinii geotechnicznej. Teoretycznie prawo pozwala oprzeć się na wynikach badań archiwalnych, ale w praktyce inwestorzy i projektanci bardzo rzadko dysponują tego typu badaniami odnoszącymi się dokładnie do danego terenu budowy. Dodatkowo, dane archiwalne najczęściej zawierają informacje bardzo ogólne, pozyskane najczęściej poprzez wykorzystanie starych metod w odniesieniu do wycofanych normatywów. W związku z tym, poprawne określenie parametrów gruntu i zaprojektowanie nawet prostego obiektu budowlanego z pełną świadomością ryzyka geotechnicznego nie jest możliwe – wyjaśnia Rafał Hałabura.

Czy przepisy podnoszą koszty małych inwestycji?

Nie, przepisy nie podnoszą kosztów małych inwestycji. Zmiany podkreślają znaczenie i systematyzują dobrą praktykę inżynierską, która w wielu przypadkach już jest stosowana. Badania geotechniczne są już często zlecane przez projektantów lub inwestorów, nawet w przypadku małych obiektów – dodaje ekspert.

Budowanie bez wykonania badań gruntowych, znacznie podnosi poziom ryzyka inwestycji, a potencjalny koszt tego typu zaniedbań jest niewspółmierny do kosztu wykonania tego typu badań. W rzeczywistości małym obiektom rzadko zdarza się poważna katastrofa budowlana. Najczęstsze problemy związane są z przenikaniem wody gruntowej do piwnic i dolnych kondygnacji, osiadaniem i pękaniem ścian i posadzek. Warto jednak pamiętać również o  ryzyku zdrowotnym, związanym z długotrwałym wpływem zanieczyszczeń na organizm, np. poprzez wdychanie substancji lotnych związków chemicznych zanieczyszczających grunt czy spożywaniem produktów rolnych, które są uprawiane na działkach zanieczyszczonych np. związkami metali ciężkich.

Ile to kosztuje ? Ile to trwa, jak bardzo jest skomplikowane ?

Wykonanie badania parametrów fizycznych dla małych obiektów tj. domków jednorodzinnych kosztuje ok. 3-4 tys. zł. Cena zależy od skomplikowania warunków gruntowo-wodnych i potencjalnego ryzyka występowania zanieczyszczeń – komentuje Rafał Hałabura.

– Większe ryzyko i większe koszty realizacji badania mogą dotyczyć domów w górach i na stokach, na terenach podmokłych i bagiennych, w pobliżu rzek i jezior lub na terenach zdegradowanych przez człowieka – takich, na których wcześniej znajdowały się inne obiekty budowlane lub gdzie można spodziewać się możliwości wystąpienia zanieczyszczenia w gruncie lub wodzie gruntowej – dodaje ekspert.

Kompetentny ekspert podczas badania powinien także określić ryzyko wystąpienia zanieczyszczenia podłoża gruntowego. Tego typu badanie  może kosztować ok. 500-1000 zł. Na terenach poprzemysłowych lub zlokalizowanych niedaleko funkcjonujących obiektów przemysłowych konieczne jest wykonanie badań chemicznych (sozologicznych), a ich koszt wynosi od 2000 do 5000 zł.

Badania fizyczne mogą zostać wykonane w terenie pod warunkiem użycia nowoczesnego sprzętu, który pozawala na określenie nie tylko ułożenia warstw gruntowych, ale także określenia ich parametrów mechanicznych i odkształceniowych.

Zrezygnowanie z rekomendowanych nowoczesnych badań (np. sondowań statycznych CPTU)  na rzecz prostych i niestety stale bardzo popularnych odwiertów świdrem ślimakowym (pot. sznek) i sondowań dynamicznych, może skutkować brakiem poprawnego określenia parametrów gruntu i zwiększonym ryzykiem awarii i problemów technicznych w trakcie użytkowania. W przypadku nieodpowiedniego zaplanowania badań może wystąpić konieczność zlecenia dodatkowych pomiarów wraz z poborem próbek gruntu, które będą dalej badane w certyfikowanym laboratorium. Finalnie będzie się to wiązać z większymi kosztami.

Współpraca inwestorów z projektantami w zakresie geologii i fundamentów w świetle nowych przepisów

Proste obiekty budowlane (w tym domki jednorodzinne) projektowane są jedynie przez projektantów architektów bez udziału inżynierów konstruktorów.

W przypadku większych obiektów (najczęściej dla 2 i 3 kategorii geotechnicznej) architekci często kierują zespołem projektantów w tym inżynierów konstruktorów. To właśnie architekci są odpowiedzialni za zapewnienie kompetentnych osób, które specjalizują się w zagadnieniach geotechniki (projektanci geotechniczni) oraz geologii (uprawnieni geolodzy).

Zmiana przepisów budowlanych może wymusić na architektach nowy model bezpośredniej współpracy z inżynierami geotechnikami i geologami prowadzącymi badania gruntowe w sposób kompetentny. Należy zwrócić uwagę, iż określenie modelu geologicznego, parametrów gruntowych i dopasowanie go do konstrukcji obiektu stanowi obowiązek projektanta obiektu, a nie geologa. Architekt prowadzący nawet prosty projekt powinien zatem zadbać o wykonanie badań geotechnicznych przez sprawdzoną i kompetentną firmę geologiczną stosującą nowoczesny sprzęt, zaś w przypadku napotkania skomplikowanych warunków gruntowych, nawiązać współpracę z projektantem geotechnicznym.

Źródło: Stowarzyszenie Instytut Remediacji Terenów Zanieczyszczonych.

SIRTZ: Ocena zanieczyszczeń gruntu jest konieczna przed wydaniem pozwolenia na budowę

daria-from-taskarmy-nl-258665-unsplash

Ministerstwo Rozwoju pracuje nad nowelizacją rozporządzenia w sprawie szczegółowego zakresu i formy projektu budowlanego. Do przedstawionego projektu odniosło się Stowarzyszenie Instytut Remediacji Terenów Zanieczyszczonych. W opinii SIRTZ jednym z niecierpiących zwłoki problemów jest konieczność wprowadzenia zmiany przepisów w zakresie oceny ryzyka występowania zanieczyszczeń gruntu i ewentualnego przeprowadzenia badań pod kątem występowania zanieczyszczeń chemicznych.

Aktualne prawo nie wymaga jednoznacznie od inwestorów weryfikacji tego typu zagrożeń. W efekcie wiele osiedli mieszkaniowych lub budynków użyteczności publicznej powstaje na terenach zanieczyszczonych – niebezpiecznych dla środowiska, oddziałujących na zdrowie i życie mieszkańców. Obecne przepisy wymagają pilnego doprecyzowania – wyjaśnia Rafał Hałabura, Prezes Zarządu SIRTZ.

Problem z interpretacją prawa

Zgodnie z obowiązującymi regulacjami, konieczność oczyszczenia gruntu dotyczy tylko tych obszarów, na których stwierdzono zanieczyszczenia. W praktyce oznacza to, że badanie gruntów pod kątem zanieczyszczeń nie jest zazwyczaj wykonywane, jeśli teren, na którym planowana jest budowa, nie jest obszarem z już zidentyfikowanymi zanieczyszczeniami.

Skuteczność regulacji pozostawia wiele do życzenia. Najwyższa Izba Kontroli (NIK) wykazała, że 28,5% skontrolowanych starostw powiatowych i urzędów miast na prawach powiatu zakończyło lub prowadziło budowę osiedli mieszkaniowych lub budynków użyteczności publicznej na terenach historycznie zanieczyszczonych lub takich, gdzie istniało ryzyko występowania zanieczyszczenia powierzchni ziemi. Co więcej, stwierdzono nawet dwa przypadki prowadzenia inwestycji na terenach zanieczyszczonych na których nie przeprowadzono wymaganej remediacji, pomimo że odpowiednie urzędy posiadały wiedzę o występujących tam historycznych zanieczyszczeniach powierzchni ziemi.

Realizacja inwestycji na zanieczyszczonym terenie może zostać uznana za naruszenie prawa w sytuacji, gdy inwestor jest świadomy występujących zanieczyszczeń. W związku z tym dla inwestorów często korzystniej jest nie przeprowadzać badania gruntu. Takie zaniedbania dzieją się nawet przy realizacji przedsięwzięć na terenach potencjalnie skażonych. Obecna regulacja prawna wręcz zniechęca do dokonania wstępnej oceny, gdyż brak wiedzy o zanieczyszczeniach pozwala unikać odpowiedzialności za niewykonanie remediacji na terenie budowy.

Nawet gdy inwestycja ma powstać na terenie, gdzie zidentyfikowano już występowanie zanieczyszczeń, to często nie jest to uwzględniane w decyzjach administracyjnych poprzedzających budowę. Obecna konstrukcja prawa nie tylko pozostawia furtkę do interpretacji przepisów na niekorzyść przyszłych mieszkańców i nabywców mieszkań oraz lokali, ale również pozwala na lekceważenie obowiązujących już regulacji o ochronie powierzchni ziemi – komentuje prof. Mariusz Czop, członek Stowarzyszenia Instytut Remediacji Terenów Zanieczyszczonych – organizacji, która brała udział w konsultacjach publicznych dotyczących projektu rozporządzenia w sprawie szczegółowego zakresu i formy projektu budowlanego.

Regulacje, których nikt nie przestrzega

W opinii SIRTZ obecnie istnieje już podstawa prawna do dokonywania oceny występowania zanieczyszczeń w trakcie przygotowywania projektu budowlanego i wydawania pozwolenia na budowę (§ 3 ust. 1 pkt 10 rozporządzenia Ministra Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej z dnia 25 kwietnia 2012 r. w sprawie ustalania geotechnicznych warunków posadawiania obiektów budowlanych). Zgodnie z regulacjami, geotechniczne warunki posadowienia, czyli stawiania fundamentów, to również ocena stopnia zanieczyszczenia podłoża gruntowego i doboru metody oczyszczania gruntów. To oznacza, że projektant przygotowujący projekt budowlany, w opisie technicznym obiektu budowlanego powinien zawsze ocenić stopień zanieczyszczenia podłoża gruntowego, a w przypadku przekroczenia dopuszczalnych norm, wskazać na konieczność wykonania remediacji przed rozpoczęciem zasadniczych robót budowlanych.

W praktyce projekty budowlane w żadnym stopniu nie odnoszą się do problemu występowania zanieczyszczeń na terenie budowy, dlatego obowiązujące przepisy nie są wystarczające. Należy niezwłocznie podjąć konkretne kroki, które nie pozwolą na omijanie prawa i interpretowanie go w dwuznaczny sposób. W naszej ocenie, w postępowaniu administracyjnym poprzedzającym budowę należałoby wprost wymagać od projektanta dokonania oceny ryzyka występowania zanieczyszczenia powierzchni ziemi tam, gdzie ma powstać obiekt budowlany, a od organu wydającego pozwolenie na budowę, powinno wymagać się weryfikacji danych zgromadzonych w publicznych wykazach i rejestrach – komentuje prof. Mariusz Czop.

7 postulatów regulujących kwestię zanieczyszczeń ziemi

Eksperci ze Stowarzyszenia Instytut Remediacji Terenów Zanieczyszczonych przygotowali 6 propozycji zmian do rozporządzania w sprawie szczegółowego zakresu i formy projektu budowlanego i jedną poprawkę uwzględniającą prawidłowe doprecyzowanie zapisu ustawy w kwestii zanieczyszczeń ziemi. Postulaty dotyczą m.in. wprowadzenie obowiązku określenia w projekcie budowalnym:

  • czy występuje ryzyko występowania zanieczyszczeń podłoża gruntowego lub wód podziemnych czy tez nie;
  • obszaru wymagającego remediacji;
  • zagrożeń dla środowiska i użytkowników obiektów związanych z zanieczyszczeniem podłoża gruntowego lub wód podziemnych;
  • konieczność wykonania badań lub remediacji lub wskazanie na brak takiej konieczności;
  • wykrytych zanieczyszczeń oraz proponowanych metod oczyszczania (jeśli wykryto zanieczyszczenia).

Problem skażonych gruntów

Weryfikacja występowania zanieczyszczeń terenu jest konieczna zwłaszcza w przypadku budowy osiedli mieszkaniowych lub budynków użyteczności publicznej. W wielu polskich miastach znajdują się dziś tereny zanieczyszczone szkodliwymi (kancerogennymi, mutagennymi) substancjami chemicznymi. Skala problemu często przekracza wyobrażenia inwestorów, a w efekcie wielu Polaków mieszka w stosunkowo nowoczesnych budynkach znajdujących się na terenach oddziałujących negatywnie na zdrowie.

Rozpoczęcie budowy w miejscu, w którym występują zanieczyszczenia powierzchni ziemi, niesie za sobą poważne konsekwencje nie tylko dla osób, które będą mieszkać na tym terenie, ale również dla inwestorów i deweloperów. Brak zgłoszenia istnienia zanieczyszczenia do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska (RDOŚ) i nie podjęcie remediacji jest naruszeniem ustawy dot. Ochrony Środowiska. Badanie gruntu i oczyszczanie powierzchni ziemi powinno odbywać się przed postawieniem budynku, gdyż zagospodarowanie terenu może utrudnić, a w niektórych przypadkach uniemożliwić dostęp do zanieczyszczonej gleby i ziemi oraz przeprowadzenie remediacji – dodaje prof. Mariusz Czop ze Stowarzyszenia Instytut Remediacji Terenów Zanieczyszczonych (SIRTZ).

Źródło: SIRTZ.

Gdzie najlepiej rozwijać biznes?

ziemiaJakie miejsce jest najlepsze do prowadzenia biznesu? Gdzie go szukać i czy sprzyja rozwojowi działalności?

Inwestorzy coraz częściej decydują się na ucieczkę w kierunku niezagospodarowanych  terenów. Często regiony te mogą poszczycić się bardzo kompetentnymi pracownikami. Jak podają analitycy rynku, warmińsko-mazurskie oferuje wysoką jakość pracy za dość niskie wynagrodzenie. To bardzo dobra informacja dla przedsiębiorców, którzy właśnie w tych regionach chcą rozpocząć swoją działalność.

Rośnie zainteresowanie gruntami rekreacyjnymi

108Kiedy okres wakacyjny jest coraz bliżej, wiele osób rozpoczyna poszukiwania atrakcyjnych działek rekreacyjnych.

Są one doskonałym rozwiązaniem dla osób lubiących samodzielnie organizować sobie czas podróży, zapewnia im również prywatność.

Na działce rekreacyjnej, nazywanej również działką letniskową, możemy bowiem postawić kemping lub domek letniskowy. Dzięki temu mamy gwarancję, że w danym miejscu nie będziemy mieli problemu z rezerwacją noclegu ani wygodnym miejscem do grillowania. Nasz grunt rekreacyjny zapewni nam bowiem pełną swobodę.

Budowanie domów na podmokłych terenach

Domy usytuowane przy jeziorze albo blisko rzeki to doskonała alternatywa dla osób pragnących uciec z miasta, lubiących harmonijne życie w zgodzie z naturą. Lokalizacja taka gwarantuje więcej prywatności a także wspaniałe widoki za oknem każdego dnia. Niemniej jednak bliskość zbiornika wolnego oznacza jedno – nasz wymarzony dom będziemy budować na podmokłym terenie.

Wiele osób odstrasza myśl o budowie domu na podmokłych terenach. Obawiają się zwiększonych kosztów na zużywane materiały budowlane, a także mają wątpliwości co do bezpieczeństwa mieszkania w takich domach. Mimo to są osoby, które podejmują to ryzyko i decydują się na budowę.

Jeśli przemyślimy projekt naszego wymarzonego domu i zainwestujemy w odpowiednie materiały budowlane, możemy niemal nie odczuć różnicy w budowie na gruncie podmokłym od budowania na suchych terenach. Ponadto ceny ziemi znajdującej się blisko zbiornika wodnego są zazwyczaj bardzo atrakcyjne. Ich właściciele muszą bowiem przyciągać inwestorów ceną, gdyż ziemie takie nie cieszą się bardzo dużą popularnością.

Na co należy zwrócić uwagę?
Przede wszystkim musimy poprosić specjalistów o wykonanie badań geotechnicznych. Dzięki nim będziemy mieli pewność, jaki poziom wód gruntowych znajduje się w interesującej nas lokalizacji. Dopiero gdy będziemy dysponować wynikami badań, możemy zdecydować się na zakup gruntu. Jest to rzecz jasna dodatkowy koszt, jednak warto go ponieść, aby mieć pewność, że inwestycja nas nie pogrąży. Niebywale ważną kwestią jest obejrzenie interesującej nas działko na wiosnę. To właśnie o tej porze roku poziom wód gruntowych jest najwyższy, dzięki czemu w prosty sposób będziemy mogli przekonać się na własne oczy, z czym mamy do czynienia.

Zdecydowaliśmy się na zakup, ale czy możemy wybudować nasz wymarzony dom?
Jeśli marzy nam się nieruchomość podpiwniczona, możemy zapomnieć o gruncie blisko rzeki czy jeziora. Ziemie takie nie nadają się na budowanie tego typu domów. Jeśli potrzebujemy schowka na przedmioty, które zazwyczaj trafiają do piwnic, to możemy po prostu wybudować niewielki, przyległy budynek gospodarczy. Rzecz jasna inwestor musi liczyć się ze zwiększonym kosztem budowy, ale jest to idealny kompromis dla osób, które mimo wszystko nie chcą rezygnować ze wspaniałych krajobrazów.
Nie poleca się także budowy ciężkich konstrukcji. Doskonałym rozwiązaniem na tego typu gruncie jest budowa domu o lekkiej, szkieletowej konstrukcji. Jest to rozwiązanie nie tylko bezpieczniejsze, ale również tańsze. Tworząc projekt domu powinniśmy również przemyśleć usytuowanie domu. Najlepiej byłoby, gdyby budynek został postawiony w najwyższym punkcie naszej działki.

O czym bezwzględnie musimy pamiętać?
Przede wszystkim pamiętajmy, że woda jest żywiołem, który ciężko jest kontrolować. W pierwszej kolejności powinniśmy więc sprawdzić, czy nasza nieruchomość nie będzie zagrożona przez zalanie itp. Zbiornik wodny powinien posiadać zabezpieczenia przeciwpowodziowe, na przykład zbiorniki retencyjne lub wały. Jeśli zamierzamy wybudować dom na przykład przy dzikim jeziorze, powinniśmy mieć świadomość, że jest to oczywiste ryzyko. Warto także zabezpieczyć się na własną rękę już na etapie budowy. Możemy chronić się przed ewentualnym podlewaniem naszego gruntu poprzez stworzenie na działce otaczającej nasz dom niewielkich wałów ziemi. Skutecznie będą one odpierać wodę chcącą przedrzeć się na teren naszej posesji.
Pamiętajmy jednak, że budowa domu na podmokłym gruncie nie oznacza wcale, że będziemy corocznie zagrożeni podwodziami i walką z żywiołem.

Magdalena Paluch
Dział Analiz WGN