Naukowcy z Finlandii chcą wymyślić jak przechowywać energię słoneczną i wiatrową na zasadzie przechowywania paliw konwencjonalnych.
System energii wolnej od szkodliwych emisji, oparty na energii słonecznej i wiatrowej jest wyzwaniem z powodu różnych poziomów dostaw. Produkcja będzie podzielona na wiele mniejszych jednostek niż ma to miejsce obecnie.
Poza wprowadzeniem nowych technologii i zasad jej magazynowania, również ustawodawstwo związane z branżą energetyczną i rynkami energii będzie musiało zostać zmienione tak aby uwzględniać potrzeby nowych form energii, ich dystrybucji i przechowywania, w tym również handlu energią słoneczną i wiatrową pochodzącą od osób prywatnych.
Wartość projektu wynosi siedem milionów euro.
Tag Archives: kryzys
Trzy kolejne firmy zainwestują w Wałbrzyskiej SSE
Zezwolenia na prowadzenie działalności gospodarczej na terenie Wałbrzyskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej Invest-Park otrzymały trzy kolejne firmy. Są nimi Hartownia Hauck Polska, ifm ecolink oraz Enwar. Łączna wartość inwestycji spółek w podstrefach Dzierżoniów, Opole i Świebodzice, wyniesie co najmniej 28,5 mln zł. Ponadto przyczynią się do utworzenia przynajmniej 55 nowych miejsc pracy.
W skład Wałbrzyskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, zajmującej obszar o łącznej powierzchni 2212 ha, wchodzi 41 podstref, położonych na terenie województw: dolnośląskiego, opolskiego, wielkopolskiego i lubuskiego,
Sun & Snow otwiera kolejne biuro
Firma Sun & Snow, popularna sieć wynajmu apartamentów, otwiera w bieżącym miesiącu w Krakowie swoje 25. biuro. Kraków od lat znajduje wśród czołówki najchętniej odwiedzanych przez turystów miast w kraju. W ubiegłym roku miasto odwiedziło ponad 9 mln gości, którzy w trakcie pobytu wydali blisko 5 mld złotych. Sun & Snow jest największą w Polsce firmą zarządzającą wynajmem apartamentów w systemie krótkoterminowym, w największych miastach oraz kurortach wakacyjnych. Obecnie jest w trakcie realizacji obiektu apartamentowo-hotelowego Sun & Snow Resorts – Szklarska Poręb. Powierzchnia użytkowa kompleksu to ponad 15 tys. mkw. a wartość inwestycji oszacowana jest na 80 mln PLN.
Wicepremier przewiduje w br. około 3 proc. wzrost PKB
Wicepremier Janusz Piechociński ocenił, że wzrost PKB w pierwszym kwartale wyniósł ok. 3 proc. Według jego opinii bieżący rok powinien zamknąć się wynikiem rzędu 3,1-3,3 proc. wzrostu PKB, już po uwzględnieniu gospodarczych skutków sytuacji na Ukrainie i w Rosji.
Według wicepremiera gospodarcze skutki sytuacji na Wschodzie będą znacznie poważniejsze niż zmniejszenie tempa wzrostu PKB o 0,2 pkt proc. Zdecydują o tym takie czynniki jak osłabienie koniunktury, załamanie rosyjskiej gospodarki, zmniejszenie inwestycji oraz spadek popytu na towary wysyłane przez Polskę na rynek wschodni. Dodatkowo również spadek eksportu niemieckiego będzie miał wpływ ponieważ nasze firmy świadczą liczne usługi dla niemieckich eksporterów.
Pomimo tego negatywnego wpływu sytuacji na Wschodzie na polską gospodarkę, osiągnięcie w całym 2014 r. tempa wzrostu PKB w wysokości 3,1-3,3 proc. jest realne.
Biurowiec Dominikański w kolejnej fazie budowy
Budowa siedmiokondygnacyjnego biurowca Dominikański we Wrocławiu rozpoczęła następną fazę. Ponadto firma Skanska Property Poland, która jest inwestorem tego przedsięwzięcia w ostatnich miesiącach podpisała również pierwsze umowy najmu. Na projekt składają się dwa budynki A i B, o łącznej powierzchni najmu około 40 000 mkw.
Pierwszym najemcą, który w lutym tego roku podpisał umowę najmu na 1 335 mkw. powierzchni biurowej w Dominikańskim została firma Deloitte. Biurowiec ten został precertyfikowany, a po zakończeniu budowy poddany zostanie certyfikacji w systemie środowiskowym LEED na jednym z najwyższych poziomów.
Obiekt będzie posiadał 380 miejsc parkingowych jak również dodatkowo przewidziano miejsce na stojaki rowerowe. Bardzo dużym atutem biurowca Dominikański jest także jego położenie w sąsiedztwie głównego węzła komunikacyjnego w mieście. Zakończenie realizacji kompleksu zaplanowane zostało na przełom drugiego i trzeciego kwartału 2015 roku.
Mniejsze i tańsze dworce
Jak poinformowała „Gazeta Wyborcza” polska kolej planuje zastąpić część starych dworców nowymi, ekologicznymi i tańszymi w utrzymaniu. Zarządzająca dworcami spółka PKP SA zabiega o minimalizowanie strat. Część dworców przekazuje samorządom, część sprzedaje na wolnym rynku. Inne zamierza wyburzyć i na ich miejsce wybudować mniejsze i znacznie tańsze w utrzymaniu. Piotr Ciżkowicz, wiceprezes PKP SA, odpowiedzialny m.in. za zarządzanie nieruchomościami mówi, że PKP chce zainwestować w innowacyjne dworce systemowe. To niewielkie, ekologiczne placówki zrobione w prefabrykowanych wcześniej części.
Ekspansja sieci hotelarskich
Największe sieci hotelarskie wciąż się rozwijają. Nowe obiekty albo znajdują się w budowie, albo są w fazie planowania. Tylko dwie na dziesięć największych marek hotelowych nie prowadzą obecnie żadnej inwestycji. Większość pozostałych marek wkrótce będzie mogła zaoferować swoim klientom kilkadziesiąt nowych obiektów. W przebadanej grupie rekordzistą została marka Hilton, która w najbliższym czasie będzie miała 60 nowych hoteli, a w nich ponad 10 tys. pokoi hotelowych. Na ruch na rynku hotelarskim mają wpływ nie tylko najwięksi, wraz z liderami rozwija się również cały segment. Cały czas powstają inne sieciowe hotele, a także hotele indywidualne, spełniając oczekiwania klientów, również budżetowe.
50 europejskich potęg budowlanych
Wnioski z raportu Deloitte „Europejskie potęgi budowlane”, który został przygotowany na podstawie danych o wielkości sprzedaży w ubiegłym roku dziewięć na dziesięć największych spółek budowlanych w Europie pracuje w Polsce. Poddanych analizie zostało 50 największych firm w Europie i ich gronie znalazły się dwie polskie. 40. pozycję zajął Budimex, którego większościowym udziałowcem jest hiszpański Ferrovial. Budimex a (w rankingu znalazł się dzięki rekordowym przychodom w ubiegłym roku. – 1,4 mld euro). Ostatni na liście jest Polimex-Mostostal, ze sprzedażą w 2012 r. na poziomie 982 mln euro. Pozycja lidera w Europie utrzymana została przez francuski koncern Vinci, który jest właścicielem znanych w kraju Warbudu i Eurovii (przychody ze sprzedaży w tym samym okresie to 38,6 mld euro, a zysk operacyjny – 3,7 mld euro). Na drugim miejscu uplasowała się z przychodami na poziomie 38,4 mld euro hiszpańska grupa ACS, która jest właścicielem spółek Dragados i Pol-Aqua . Kolejne miejsce przypadło francuskiemu Bouygues, który jest liczącym się deweloperem w naszym kraju. Na kolejnych pozycjach również znajdują się firmy budujące w Polsce Hochtief, Skanska, Eiffage, Colas, Strabag i FCC. Jedna tylko firma pierwszej dziesiątki tj. koncern Balfour Bena niew jest obecna polskim rynku. W tym roku w Europie prognozowany jest spadek poziomu inwestycji budowlanych o 2,2 %.
Eyemaxx chciałby otworzyć 200 oddziałów w Polsce
5 września Eyemaxx Real Estate otwiera swoją pierwszą inwestycję w Polsce – park handlowy My Box w Oławie niedaleko Wrocławia. Jeśli realizacja centrum handlowego okaże się sukcesem firma zamierza rozszerzyć inwestycję o nowe oddziały na naszym rynku. Z komunikatu przytoczonego przez Agencję Rozwoju Aglomeracji Wrocławskiej dowiadujemy się, że Michael Mueller, prezes Grupy Eyemaxx Real Estate jest przekonany, że w ciągu kolejnych 5 lat na terenie naszego kraju może powstać nawet 200 nowych parków handlowych. Przedstawiciele inwestora przekonują, że koncepcja parków handlowych My Box w Polsce, zorientowana będzie na wygodne zakupy. W centrum w Oławie znajdą się sklepy z branży odzieżowej, obuwniczej, sportowej i elektronicznej. Eyemaxx Real Estate zajmuje się realizacją nieruchomości komercyjnych w Europie Środkowej i Wschodniej. Park handlowy na Dolnym Śląsku jest pierwszym należącym do tej grupy w naszym kraju.
III pakiet ratunkowy z funduszy UE dla Grecji
Po uwagę brane jest przekazanie Grecji środków z unijnych funduszy strukturalnych. Niemiecki minister finansów Wolfgang Schaeuble poświadczył wczoraj, że Ateny będą potrzebować trzeciego pakietu ratunkowego. Pieniądze te zostałyby przeznaczone na programy ożywiania gospodarki, dzięki czemu odciążony zostałby grecki budżet, a rząd w Atenach miałby więcej pieniędzy na spłatę długów. Nieoficjalnie wiadomo, że trzeci pakiet dla Grecji byłby o wiele mniejszy niż dwa poprzednie i nie sygnowały dla tego kraju tak dużych wyrzeczeń jak do tej pory. Polityk zastrzegł jednak, że nie oznacza to umorzenia Grecji części zadłużenia. Obecnie kraj korzysta z tak zwanego drugiego pakietu ratunkowego w wysokości ponad 160 miliardów euro. Wygasa on w przyszłym roku.
Galeria Kujawska
Spółka ECE Projektmanagement podpisała umowę z grupą Inditex na wynajem łącznie ponad 5100 metrów kwadratowych powierzchni w galerii w Bydgoszczy. W powstającym centrum handlowym znajdą się marki takie jak: Zara , Massimo Dutti, Stradivarius, Pull & Bear, Bershka oraz Oysho. Otwarcie Galerii Kujawskiej zaplanowane zostało na 2015 rok. Na jej terenie znajdzie się około 180 sklepów.
Bricoman będzie się rozwijało w Polsce
Sieć Bricoman mimo, że zapowiada sporą ekspansję to jednak rok 2013 chce zakończyć nie otwierając nowych sklepów w Polsce. Ale to tylko chwilowe spowolnienie rozwoju jak twierdzi Arnaud Boule, dyrektor firmy w Polsce. Od 2013 roku spółka będzie uruchamiała po 3 inwestycje rocznie. W tym momencie Bricoman posiada 5 lokalizacji: dwie w Warszawie, w Białej Podlaskiej, Poznaniu oraz największy sklep w Łodzi. Łączna powierzchnia sprzedaży sieci to ponad 30 tys. m². Jak twierdzi dyrektor firmy za rozwojem tej sieci w Polsce przemawiają bardzo dobre wyniki sprzedaży firmy.
GPW – słabsze wyniki w II kwartale
W drugim kwartale tego roku skonsolidowany zysk netto GPW, przypadający akcjonariuszom jednostki dominującej, wyniósł 16,9 mln zł wobec 25,9 mln zł w 2012 roku i był niższy od konsensusu na poziomie 24,4 mln zł. Zysk operacyjny grupy obniżył się do 20,7 mln zł z 31,4 mln zł rok wcześniej i także był poniżej prognoz rynkowych na poziomie 27,1 mln zł. Przychody uplasowały się na poziomie 64,6 mln zł wobec 70,1 mln zł rok temu. Analitycy prognozowali, że wyniosą one 67,4 mln zł. Po pierwszym półroczu tego roku grupa miała 58,9 mln zł zysku netto przypadającego akcjonariuszom jednostki dominującej, 63,7 mln zł zysku operacyjnego i 143,9 mln zł przychodów.
Sejm odrzucił projekt „firmy na próbę”
Projekt zmiany ustawy o swobodzie działalności gospodarczej, który przewidywał możliwość otwierania firmy na próbę, został odrzucony przez sejm w pierwszym czytaniu. Nowela ustawy zakładała następujące zmiany: 1. Osoba zakładająca firmę przez 90 dni nie musiałaby płacić podatku dochodowego i składki na ubezpieczenie społeczne. 2. Dodatkowo, jeśli nowy przedsiębiorca nie miałby ubezpieczenia zdrowotnego z innego tytułu, przez trzy miesiące płaciłby za niego urząd pracy. 3. Składki emerytalne nie byłyby odprowadzane wcale, a firmę można by prowadzić na podstawie samego zgłoszenia w dowolnej formie, w tym za pośrednictwem formularza na stronie Centralnej Ewidencji i Informacji Działalności Gospodarczej. Przedsiębiorcy „na próbę” musieliby natomiast odprowadzać inne podatki, np. VAT i akcyzę, oraz informować o swoim statusie kontrahentów i klientów. Preferencje byłyby zarezerwowane wyłącznie dla przedsiębiorców niezatrudniających pracowników.
Prognoza złotego na 2013 rok
Nawet o cztery procent wobec euro i franka szwajcarskiego oraz o nawet dziesięć procent wobec dolara może się osłabić złoty w pierwszym półroczu przyszłego roku. Naszej walucie nie będzie sprzyjać między innymi spowolnienie wzrostu gospodarczego w Polsce. Euforia zakupów na giełdowych rynkach przełożyła się w ostatnich tygodniach również na znaczne umocnienie złotego. Inwestorzy chętnie kupują polską walutę, bo towarzyszący końcówce roku optymizm sprzyja podejmowaniu większego ryzyka. A ono zwykle objawia się właśnie w inwestowaniu między innymi w waluty krajów Europy Środkowo-Wschodniej, przy jednoczesnym znaczącym osłabieniu dolara. Dzięki temu złoty w ostatnim miesiącu umocnił się o ponad dwa procent wobec euro i franka szwajcarskiego i aż o sześć procent w stosunku do dolara. Nie udało mu się jednak na razie przebić psychologicznych poziomów, czyli czterech złotych na euro i trzech złotych na amerykańskiej walucie. Zdaniem analityków rajd świętego Mikołaja może potrwać tylko do końca roku, chociaż trudno szukać jego fundamentalnego uzasadnienia. Wiele wskazuje na to, że na początku przyszłego roku będziemy mieli do czynienia z odwróceniem trendu wzrostowego polskiej waluty. – Obecne wzrosty na rynkach mają ścisły związek z decyzjami banków centralnych, przede wszystkim amerykańskiego Fed, które deklarują, że będą dalej stymulować gospodarkę przy pomocy na przykład programów skupu obligacji – mówi Marcin R. Kiepas, analityk z DM XTB. – To powoduje optymizm, który jednak na początku 2013 roku zacznie się osłabiać – dodaje. Koniec euforii spowoduje niestety korektę wzrostów nie tylko na giełdzie, ale także na złotym. Średnie prognozy analityków nie pozostawiają wątpliwości. W pierwszym półroczu powinniśmy spodziewać się osłabienia polskiej waluty.
Unia Europejska samym dobrem?
Krytykowanie Unii Europejskiej jest obecnie bardzo popularne. Europejczycy muszą sobie odpowiedzieć na pytanie, czy chcą Unii także w trudnych czasach. Pewne jest, że bez UE Europie powodziłoby się gorzej – pisze „Sueddeutsche Zeitung” – Być przeciwko Europie jest modne – czytamy w komentarzu opublikowanym na łamach niemieckiej gazety. – Tak samo, jak modne jest być przeciwko Niemcom – we Włoszech czy Grecji, ale też we Francji, gdzie straszne pojęcie „pangermanizm” pojawia się w gazetach – pisze autor komentarza. Z kolei jedna z brytyjskich gazet lewicowych ocenia, że kanclerz Angela Merkel jest bardziej niebezpieczna niż prezydent Iranu Mahmud Ahmadineżad. Przyznanie UE Pokojowej Nagrody Nobla jest – zdaniem „SZ” – dobrą okazją do „sesji terapeutycznej”. Aktualna pozostaje uwaga Jeana Monneta, że lepiej jest, gdy kraje Europy kłócą się przy stole obrad, niż gdyby prowadziły przeciwko sobie wojnę. „Ta alternatywa brzmi jednak tak, jakby pochodziła z przedwczoraj” – ocenia komentator. Europa jest już znacznie dalej i nie musi odwoływać się do groźby konfliktu zbrojnego jako najbardziej niebezpiecznej opcji. UE jest silna i tak atrakcyjna, że wszystkich, którzy nie są jej członkami, przyciąga jak magnes – czytamy w „SZ”. Europa jest przykładem sukcesu, dlatego wszystkie kraje Europy Środkowej chciały po rozpadzie bloku wschodniego wejść do wspólnoty, a teraz zabiegają o to kraje bałkańskie, upatrując w przynależności do UE gwarancji bezpieczeństwa i dobrobytu. – Potrójny kryzys, na który składają się zadłużenie, słaba konkurencyjność i złe reguły postępowania, stawia na porządku dziennym pytanie: czy chcemy Unii za wszelką cenę? Nie tylko w dobrych, ale i w złych czasach? – czytamy w „SZ”. – Europa obecnie raczej zabiera niż daje, przynajmniej jeśli chodzi o pieniądze – podkreśla komentator. Kryzys jest dobrą okazją, by spojrzeć dokładniej na stan wspólnoty. – Dostrzec można poważny stopień erozji, małoduszność i egoizm – stwierdza „SZ”. – Przerażający jest w Unii brak poczucia wspólnoty – ubolewa komentator, dodając, że nie UE lecz państwo narodowe uważane jest przez ludzi za gwarancję bezpieczeństwa. To wszystko świadczy o tym, że Europa wzięła zbyt dużo na swoje barki – czytamy w „SZ” – Jeśli Europa nie jest w stanie zapewnić swoim obywatelom bezpieczeństwa, to maszyna obraca się przeciwko swemu wynalazcy i powstają resentymenty. Środkiem zaradczym na kryzys może być tolerancja, wielkoduszność, pieniądze i bardzo dużo szczerości w polityce oraz pewność, że bez Unii Europejskiej Staremu Kontynentowi powodziłoby się z pewnością gorzej – pisze autor komentarza w „Sueddeutsche Zeitung”.
Spłać kredyt we franku
Szwajcarska waluta będzie coraz mocniejsza. Frank szwajcarski jest skazany na umocnienie w perspektywie przynajmniej 10 lat – pisze dziś „Puls Biznesu”. Twierdzi tak także Peter Brezinschek, główny ekonomista Raiffeisen Bank. Przewiduje on, że na początku 2023 r. cena euro wyrażona we frankach wyniesie 1,1 CHF (obecnie to 1,21 CHF). Co prawda złoty do euro prawdopodobnie też się w tym czasie umocni, ale nie na tyle by zrekompensowało to efekt zwyżki franka do innych walut. Radzi polskim kredytobiorcom jak najszybszą spłatę pożyczki. – W perspektywie przynajmniej dziesięciu lat frank szwajcarski skazany jest na umocnienie, twierdzi Peter Brezinschek. W czasie ostatnich kryzysowych lat frank szwajcarski dwukrotnie gwałtownie się umocnił – najpierw na przełomie lat 2008/2009, potem latem 2011 r. Przez te dwie fale cena helweckiej waluty wzrosła z 2 do 3,4 zł, wpędzając setki tysięcy polskich kredytobiorców w poważne kłopoty.
To bardzo złe wiadomości dla kredytobiorców – tym bardziej, że od minimum cena helweckiej waluty wzrosła z 2 do 3,4 zł, i już wpędziła setki tysięcy polskich kredytobiorców w poważne kłopoty.
Brezinschek uzależnionym od franka radzi zresztą wprost… jak najszybszą spłatę pożyczki. Czas kupować akcje? Na pocieszenie – szczególnie dla tych, którzy mają trochę wolnej gotówki – „PB” zamieszcza też dziś artykuł pt. „Idzie hossa, napełniaj portfel”. Po 15 miesiącach marazmu na GPW wreszcie drgnęło. Trend boczny w notowaniach indeksów to w opinii zarządzających funduszami już przeszłość. Ich zdaniem, zapał kupujących rośnie i śmiało można mówić o rozpoczęciu średnioterminowego trendu wzrostowego – pisze „Puls Biznesu”. – Patrząc na dwucyfrowe stopy zwrotu, które udało się w tym roku osiągnąć wszystkim indeksom, nie powinniśmy mieć wątpliwości, że znajdujemy się w hossie na rynku akcji – mówi Tomasz Manowiec, zarządzający funduszami Noble Funds TFI.
Brezinschek radzi, żeby nie stawiać na osłabienie franka. Przewiduje, że na początku 2023 r. cena euro wyrażona we frankach wyniesie 1,1 CHF (obecnie to 1,21 CHF). Co prawda złoty do euro prawdopodobnie też się w tym czasie umocni, ale nie na tyle by zrekompensowało to efekt zwyżki franka do innych walut.
Ekonomista ma dla polskich kredytobiorców dwie rady. Po pierwsze, by spłacać frankowy kredyt tak szybko, jak to możliwe. Po drugie (ale to dotyczy tylko tych, którzy mają trochę wolnego kapitału) – ulokować wolne środki w akcjach szwajcarskich firm.
Zwolnienia z pracy 1500 osób
Fiat Auto Poland ogłosił grupowe zwolnienia pracowników fabryki w Tychach. Święty Mikołaj przyszedł i wyrzucił z pracy 1500 osób. Wg zarządu Fiata negatywna sytuacja na rynkach europejskich przekłada się na „nadwyżkę zatrudnienia” w liczbie około 1 500 pracowników. Na spotkaniu z przedstawicielami związków zawodowych zarząd Fiat Auto Poland wyraził wolę „niezwłocznego rozpoczęcia negocjacji zmierzających do znalezienia możliwych rozwiązań w kwestii nadwyżki zatrudnienia”. W praktyce oznacza to, że na bruk trafi w najbliższym czasie aż 1 500 polskich robotników. Przedstawiciele Fiata tłumaczą swoją decyzję recesją na europejskich rynkach. Segment A, do którego należą samochody produkowane w Tychach, w największym stopniu odczuł załamanie sprzedaży. W tym roku produkcja zakładu nie sięgnie nawet 350 tysięcy sztuk – dla porównania w 2009 roku wielkość produkcji przekroczyła 600 tysięcy aut. Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że polska fabryka pada właśnie ofiarą kontrowersyjnej strategii prezesa Fiata – Sergio Marchionne – który postanowił przetrwać kryzys zamrażając wydatki na nowe modele. W efekcie gama modelowa włoskiego producenta szybo się starzeje, a klienci coraz częściej wybierają pojazdy konkurencji. Wszystko wskazuje też na to, że zwolnienia w Polsce są efektem dziwnej decyzji o przedwczesnym zakończeniu produkcji poprzedniej generacji Fiata Pandy, która wytwarzana była właśnie w Tychach.
Oficjalnie przedstawiciele Fiat Auto Poland tłumaczyli ten fakt koniecznością dostosowania auta do nowych przepisów homologacyjnych (dotyczących ochrony pieszych), które zaczynają obowiązywać od stycznia. Problem w tym, że by dostosować starą Pandę do nowych wymogów prawnych wystarczyłoby zafundować jej klasyczny facelifting – zmodyfikować kształt pasa przedniego i maski. Oficjalnie zabieg ten jest w opinii Fiata „nieopłacalny”. Trudno się jednak z tym zgodzić, biorąc pod uwagę fakt, że tylko do końca września z Tychów wyjechało aż 77 tys. egzemplarzy Pandy Classic. W tym samym czasie produkcja Fiata 500 (również w wersji Abarth) wyniosła 116 tys. sztuk, Lancii Ypsilon – około 40 tys., a produkowanego na zlecenie Forda modelu Ka – 45 tys.
Nabici we franka
Nie ma darmowych obiadków – stare jak system finansowy powiedzenie jest coraz bardziej aktualne. Przekonali się o tym Polacy, którzy zaciągnęli kredyty hipoteczne w szwajcarskiej walucie. Obecnie banki działające w Polsce obsługują ponad 2 mln kredytów hipotecznych, z czego blisko 50 proc. zostało zaciągniętych w CHF, EUR, USD. Większość tych umów pochodzi z trzech lat boomu kredytowego, kiedy to banki udzielały kredytów nawet do 130 proc. wartości nieruchomości. Wystarczyło więc i na meble, i często na samochód. Rozrastała się młoda klasa średnia „na kredyt”. Ci, którzy w tamtym czasie wzięli kredyty w walutach obcych, patrzyli z niekłamaną wyrozumiałością na „frajerów”, którzy zadłużali się w rodzimej złotówce. Ale te 130 proc. kredytu na kupno nieruchomości już na starcie nie było „na piękne oczy”. Kredytobiorcy byli zobligowani nie tylko do wykupienia ubezpieczenia na życie kredytobiorcy, ale również ubezpieczenia na czas wpisania nieruchomości do księgi wieczystej (tzw. ubezpieczenia pomostowego) oraz ubezpieczenia niskiego wkładu kredytobiorcy – dla tych ze stanem portfeli poniżej 20 proc. wartości kredytowanej nieruchomości. Dzisiaj „złotówkowcy” śpią spokojniej, a „frankowcy”? Czy mogli przewidzieć tak głęboki kryzys finansowy, a także stagnację płac i drastyczny wzrost kosztów utrzymania oraz szybującego w górę franka? W październiku 2006 roku 1 CHF był wart około 2,4 zł, w lutym 2008 roku mniej niż 2 zł, a obecnie 3,3931 zł – sprzedaż, 3,4331zł – kupno (NBP, 3.11.2012 r.). – W latach boomu 50 mkw. Mieszkania kupowało się za pół miliona złotych. Od banku kredytobiorca dostawał 250 tys. CHF. Obecnie wartość wielu tego typu mieszkań wynosi 200 tys. zł, a kredyt milion zł i od tej kwoty bank nalicza należne odsetki. Natomiast podczas egzekucji komorniczej biegły rzeczoznawca wycenia metr kwadratowy mieszkania na 2000 zł, czyli owe 50 mkw. jest warte 100 tys. zł minus koszty egzekucji (około 20 proc.) i koszty sądowe, biegłych etc. Do banku trafi 60 tys. zł! A reszta? Z weksli od kredytobiorców do „końca świata”, bo i dojdą odsetki karne od miliona złotych. Po paru latach urośnie ta suma do 5 i więcej milionów złotych. Tylko wiać z takiego kraju” – uważa Roman Sklepowicz, prawnik, prezes Stowarzyszenia Pokrzywdzonych przez System Bankowy i Prawny. Kryzys subprime na amerykańskim rynku kredytów hipotecznych ujawnił się w pełni w połowie 2007 roku, choć sygnały wskazujące na jego nadejście pojawiały się dużo wcześniej. Amerykanie porzucali swoje wypasione, kupione na kredyt domy, ponieważ nie stać ich było na spłaty rat, a aktualna wartość ich nieruchomości nie pokrywała zaciągniętego zobowiązania.
Czy grozi nam kryzys subprime? Polscy nadzorcy i przezorni bankowcy już przyhamowali akcję kredytową. W 2011 roku udzielono mniej kredytów w CHF niż 2010 roku. Choć liczba hipotecznych kredytobiorców przekroczyła 1,6 mln osób, to zagrożonych jest zaledwie około 35 tys. i mimo wzrostu rat kredytów we frankach nadal odsetek kredytobiorców mających problem ze spłatą kredytów jest mniejszy niż wśród spłacających kredyty w złotych polskich. BIG InfoMonitor podaje, że odsetek kredytów we frankach lub euro, których spłata stoi pod znakiem zapytania, wynosi 1,6 proc., a jeśli chodzi o kredyty w złotych, jest to 3,3 proc.
Microsoft sprzedał 40 milionów licencji
Według oficjalnych danych w pierwszym miesiącu sprzedaży nabywców znalazło ok. 40 mln licencji nowej wersji systemu operacyjnego rodziny Windows. To wynik podobny do tego, jaki zanotowano w miesiąc po premierze Windows 7. Analitycy twierdzą jednak, że faktyczna sprzedaż Windows 8 jest niższa. Z oficjalnych informacji wynika, że od premiery Microsoft sprzedał już ponad 40 mln kopii systemów Windows 8. Przedstawiciele koncernu Microsoft spodziewają się dalszego wzrostu sprzedaży najnowszego systemu operacyjnego. „Windows 8 został zaprojektowany pod kątem obecnych, ale i przyszłych potrzeb rynku. Nie wszystkie z potencjalnych zastosowań i możliwości Windows 8 mogą być wprowadzone w życie już teraz. Spodziewamy się kolejnych miesięcy dobrej sprzedaży Windows 8 w miarę rozwoju technologii i wprowadzania na rynek nowych innowacyjnych rozwiązań stworzonych pod kątem tej wersji systemu” – zapewnia Tami Reller, wiceprezes koncernu, która od czasu odejścia Stevena Sinofskiego kieruje działem rozwijającym oprogramowanie rodziny Windows. Z nieoficjalnych informacji wynika również, że w strukturach koncernu panuje przekonanie o niezadowalającej skali sprzedaży Windows 8. Eksperci są zaskoczeni tak wysoką sprzedażą Windows 8 w czasach spowolnienia sprzedaży komputerów osobistych. Pod wątpliwość poddawana jest zarówno skala sprzedaży, jak i metody jej oszacowania. Nie ujawniono bowiem informacji na temat rodzajów sprzedanych licencji, ani najbardziej popularnych kanałów dystrybucji. Analitycy spekulują, że Microsoft uwzględnił w swojej kalkulacji m.in. licencje OEM oraz kopie systemu Windows preinstalowane na nowych komputerach osobistych. Oznaczałoby to zawyżenie szacunków – formalnie bowiem takie komputery mogą w dalszym ciągu oczekiwać na sprzedaż. Niewykluczone, że oficjalne szacunki Microsoftu uwzględniają także liczbę aktualizacji zrealizowanych w ramach programu specjalnego dostępnego dla użytkowników Windows 8. Eksperci podkreślają jednak, że liczbę faktycznie wykorzystywanych kopii najnowszego systemu rodziny Windows trudno oszacować. Nie wiadomo bowiem m.in. ile kopii Windows 8 zostało zamienione na starszą wersję systemu w ramach tej samej licencji. Downgrade systemu zakupionego wraz z komputerami osobistymi do bardziej dojrzałej wersji Windows ma być praktyką powszechną w dużych korporacjach.
Łódzka SSE wzbogaca się o inwestycje
Faller Pharma Packaging Poland oraz Rena Łódź uzyskały zezwolenia na prowadzenie działalności gospodarczej w Łódzkiej W sumie firmy zainwestują 33,7 mln złotych na terenie łódzkiej SSE. Inwestycja spółki Faller polegać będzie na uruchomieniu zakładu produkującego opakowania dla farmacji oraz świadczącego szeroko pojęte usługi opakowaniowe, komisjonowanie oraz magazynowanie opakowań. W związku z nową inwestycją spółka zamierza ponieść na terenie ŁSSE wydatki inwestycyjne w wysokości co najmniej 20,8 mln zł (do końca 2015 r.) oraz zatrudnić co najmniej 35 pracowników (do końca 2014 r.). Z kolei spółka Rena wybuduje nową halę, w której prowadzona będzie działalność polegająca na produkcji i montażu podzespołów z tworzyw sztucznych, przeznaczonych do produkcji maszyn wykorzystywanych w różnych gałęziach przemysłu, między innymi w fotowoltaice. W związku z nową inwestycją Spółka zamierza zainwestować co najmniej 12,9 mln zł (do 31 sierpnia 2013 roku) oraz zatrudnić co najmniej 10 nowych pracowników i utrzymać zatrudnienie na poziomie 148 pracowników do końca 2018 roku. W 2012 roku inwestorzy w Łódzkiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej zadeklarowali jak dotąd nakłady inwestycyjne na poziomie 534,2 mln zł oraz utworzenie 1035 miejsc pracy (499 nowych i utrzymanie dotychczasowych 536). Przez ponad 15 lat istnienia ŁSSE wydano 215 zezwoleń oraz przeprowadzono inwestycje o łącznej wartości ponad 9,6 mld zł, dzięki którym przedsiębiorcy utworzyli blisko 26 tysięcy miejsc pracy.
Rynek telekomunikacyjny oczekuje więcej swobody
Komisja Europejska, Międzynarodowy Fundusz Walutowy i inne organizacje rewidują kolejno prognozy wzrostu gospodarczego dla Polski. Także polski Rząd twierdzi, że musimy być gotowi na spowolnienie. Wielomiliardowe inwestycje w infrastrukturę telekomunikacyjną nie odwrócą trendu, choć z pewnością w pewnym zakresie mogą złagodzić efekty spowolnienia. A dzięki tym inwestycjom zyskamy nowoczesną sieć światłowodową, która przez lata będzie miała realny, pozytywny wpływ na nasze PKB i charakter gospodarki. Najnowsze prognozy Komisji Europejskiej dla Polski wskazują, że należy spodziewać się spowolnienia gospodarczego oraz wzrostu bezrobocia. Zdaniem Komisji PKB w 2013 r. wzrośnie jedynie o 1,8 procent¹, natomiast bezrobocie liczone metodologią Eurostatu sięgnie 10,5 procent². Dla przypomnienia, szacunki KE dla tegorocznego wzrostu PKB to 2,4 procent³. Co prawda prognozy KE wskazują, że w 2014 r. wzrost PKB będzie wyższy niż oczekiwany w 2013 r., jednak wśród ekspertów pojawiają się prognozy, które wskazują że ujemna dynamika wzrostu PKB może trwać nawet do roku 20174. Przykłady niektórych krajów pokazują, że inwestycje w rozbudowę nowoczesnych sieci telekomunikacyjnych mogą stanowić czynnik przeciwdziałający kryzysowi. Na przykład w Niemczech inwestycja 36 mld euro w sieci szerokopasmowe zwróciła gospodarce 23 mld euro tylko w trakcie budowy tej infrastruktury. Pośrednie korzyści szacowane są na 137 mld euro. Analizy ekonomiczne wskazywały że w ciągu czterech lat projekty szerokopasmowe powinny dać zatrudnienie ponad 300 tys.
Obniżka cen gazu
PGNiG złożyło we wtorek wniosek taryfowy do URE zgodnie, z którym od pierwszego stycznia 2013 r. zostanie obniżona cena gazu dla odbiorców końcowych o 10 proc. – poinformował minister skarbu, Mikołaj Budzanowski. PGNiG zapowiedziało, że złoży wniosek o niższą taryfę w efekcie porozumienia z rosyjskim Gazpromem obniżającym ceny gazu z importu. Minister skarbu państwa ujawnił, że rabat Rosjan na ceny tego paliwa w dostawach do Polski to ponad 15 procent. „W zakresie największych odbiorców PGNiG, pobierających paliwo gazowe z sieci przesyłowej, spółka zawnioskowała o obniżenie ceny netto za paliwo gazowe do poziomu 1,2513 zł/m3, w miejsce dotychczasowej stawki 1,2942 zł/m3” – głosi komunikat spółki. Żeby nowa taryfa mogła wejść w życie od 1 stycznia 2013 r., decyzja URE musi być podjęta do 17 grudnia. Premier Donald Tusk poinformował we wtorek, otwierając konferencję prasową po posiedzeniu rządu, że minister skarbu Mikołaj Budzanowski ma bardzo dobrą wiadomość nawet dla 20 mln polskich odbiorców gazu. – Po bardzo twardych i żmudnych negocjacjach (…) udało się uzyskać znaczącą redukcję ceny za gaz – podkreślił szef rządu. Premier Donald Tusk podkreślił, że renegocjowane ceny gazu z Rosji do Polski muszą obniżyć się „bezpośrednio i natychmiast” dla odbiorców detalicznych. ak dodał minister skarbu obniżka cen gazu „dotknie” 20 mln Polaków.
– Jest to historycznie najwyższa obniżka, jaka została wprowadzona na gazie oferowanym na polskim rynku. Do tego dojdzie obniżka dla odbiorców przemysłowych, tu mówimy bezpośrednio o 200 tys. przedsiębiorców, którzy korzystają z gazu – podkreślił Budzanowski. Dodał, że obniżka dla przedsiębiorców została już zatwierdzona przez prezesa URE i zostanie ogłoszona 16 grudnia, „tak by od 1 stycznia 2013 roku mogła wejść w życie”. Budzanowski poinformował, że udało się zbliżyć cenę rosyjskiego gazu oferowanego na polskim rynku do cen oferowanych na rynku niemieckim. – W ostatnim roku mieliśmy do czynienia z ogromną różnicą, taką dyskryminacyjną, między ceną tego samego surowca na polskim i niemieckim rynku. Ta różnica powyżej 20 proc. została znacząco zniwelowana na korzyść polskich odbiorców i będzie obowiązywać od początku 2013 roku – dodał.
Parabanki niechętnie ścigane
133 tysiące osób pokrzywdzonych przez parabanki w ciągu pięciu lat. Co drugie śledztwo gospodarcze umarzane. Premier Donald Tusk podejmie dzisiaj decyzję o przyjęciu bądź odrzuceniu sprawozdania z działalności prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta za ubiegły rok. Wcześniej zapoznał się z raportem na temat śledztw gospodarczych, w tym parabanków. Co wynika z liczącego 100 stron dokumentu? W ciągu ostatnich pięciu lat (2007–2012 r.) liczba przestępstw gospodarczych wzrosła lawinowo, bo o ponad 70 proc. (z 3,6 tys. do blisko 6,2 tys. w roku ubiegłym). Łącznie do prokuratury wpłynęło przez pięć lat 27,8 tys. takich spraw. Najwięcej z nich to przestępstwa skierowane przeciwko interesom konsumentów. W ciągu pięciu lat – do sierpnia 2012 – takich pokrzywdzonych było aż 133 tysiące.Kryją się za tym przede wszystkim poszkodowani działalnością parabankową. Są wśród nich również ludzie, którzy utopili oszczędności w Amber Gold. Prezes tej firmy Marcin P. zarzuty usłyszał dopiero niedawno i na tyle późno, że zdążył nabić w butelkę – jak dotąd podliczyli śledczy – ok. 10 tys. osób. Inna duża grupa pokrzywdzonych w sprawach gospodarczych to: wierzyciele (blisko 45 tys.), a kolejni – przedsiębiorcy (blisko 20 tys.). Śledztw dotyczących parabanków było ok. 140, z tego 40 zakończyło się aktem oskarżenia. W ok. 60 przypadkach uznano, że decyzje o umorzeniu, zawieszeniu bądź odmowie wszczęcia śledztwa były niezasadne. Nakazano je wszcząć bądź wznowić.
Tempo śledztw -– jak wynika z raportu – było przyzwoite. Niemal 64 proc. spośród zakończonych trwało do pół roku. Co piąte – do roku, a co dziesiąte – do dwóch lat. Ale były też śledztwa wyjątkowo długie – 585 (czyli 2,8 proc.) toczyło się ponad pięć lat. Dzięki lustracji spraw długotrwałych zarządzonych przez Andrzeja Seremeta do sierpnia tego roku prokuratorzy zakończyli 62 takie sprawy. Niepokojąca jest liczba umorzeń i przypadków, kiedy prokuratorzy nie dopatrują się przestępstwa. Przypomnijmy, że z tego samego powodu ścigać początkowo nie chcieli także prezesa Amber Gold. I tak połowa śledztw z ostatnich pięciu lat (51 proc.) została umorzona (11,8 tys. spraw). W co piątej sprawie prokurator odmówił wszczęcia postępowania (5,5 tys.), a tylko co czwarta (6 tys.) zakończyła się skierowaniem do sądu aktu oskarżenia – wynika z raportu. Pocieszające, że w większości sądy, do których wpływały zażalenia na umorzenia, uznawały, że prokurator postąpił słusznie. Większość oskarżonych o przestępstwa gospodarcze, bo bo ok. 90 proc., zostało skazanych. Uniewinniono w ciągu pięciu lat 443 osoby, czyli ok. 5 proc.
Menadżerowie coraz częściej tracą pracę
Rośnie liczba firm, które przeprowadzają zwolnienia. Pracę często tracą osoby na wysokich stanowiskach. Utratą posady najbardziej zagrożeni są menedżerowie – oceniają specjaliści i pracownicy urzędów pracy. To dlatego w rejestrach bezrobotnych tak szybko rośnie liczba osób z wyższym wykształceniem. Przed rokiem na koniec drugiego kwartału było ich 212 tysięcy, w tym roku to już 235 tysięcy. Doradcy personalni opowiadają, że w kryzysie wiele firm wymienia kadrę menedżerską. „Najczęściej na ich miejsce zatrudniane są osoby, które godzą się pracować za mniejsze pieniądze” – mówi Monika Zakrzewska, ekspert Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan. Nie jest to jednak reguła. Wiele przedsiębiorstw decyduje się na zatrudnienie w miejsce zwalnianych pracowników droższych, ale za to takich, którzy potrafią zarządzać firmą w kryzysie. Zmiany personalne w firmach nie omijają także specjalistów. Tej jesieni do grupy bezrobotnych dołączą także pracownicy małych i średnich firm, których do tej pory kryzys omijał szerokim łukiem” – czytamy w „Rzeczpospolitej”. Peter Drucker, „ojciec” współczesnych metod zarządzania mawiał, że „Wewnątrz organizacji tylko trzy zjawiska występują naturalnie: spory, chaos, nieefektywność, cała reszta wymaga przywództwa”. Sprawnie zarządzający menedżer potrzebny jest każdej firmie, aby sytuacji kryzysowych było właśnie jak najmniej. Przykładowo, w Grupie LOTOS profesjonalizm zarządu i kadry menedżerskiej w sytuacjach kryzysowych polegał na precyzyjnym określeniu zadań, sprawnym systemie monitoringu projektów oraz transparentnej komunikacji. Dzięki temu spółka zwycięsko przeszła kilka trudnych momentów w ostatnich latach, planowo i z sukcesem zrealizowała strategiczny inwestycyjny Program 10+ polegający na rozbudowie i unowocześnieniu rafinerii oraz mądrze wykorzystywała potencjał i innowacyjność swoich pracowników.W sytuacjach kryzysowych rola menedżera nabiera szczególnego znaczenia. Z zarządzającego firmą musi stać się jej liderem i przywódcą â” w pełnym tego słowa znaczeniu. Menedżera w sytuacji kryzysowej można utożsamiać z rolą dowódcy wojska na polu bitwy. Doświadczenie i zdolności przywódcze mają tu największe znaczenie. Szczególnego znaczenia nabierają takie wartości jak komunikacja, decyzyjność, skuteczność, odporność na stres
Co dalej z Pocztą Polską?
1 stycznia miał się skończyć monopol Poczty Polskiej, rynek zostać otworzony, a ceny zostać obniżone. Okazuje się jednak, że pozycja spółki może zostać umocniona na wiele lat – donosi „Rzeczpospolita”. Zdaniem gazety „nowelizowane w ogromnym pośpiechu prawo pocztowe cementuje na kilkanaście lat monopolistyczną pozycję państwowej Poczty Polskiej”. Zmiana prawa jest wynikiem wymogów Unii Europejskiej, a jej celem była liberalizacja rynku usług pocztowych i zwiększenie konkurencji. Problem w tym, że zgodnie z nowymi przepisami Poczta Polska będzie miała wyłączność na przekazy pieniężne rent, emerytur i innych zasiłków.
Dodatkowo państwowa spółka wciąż będzie zwolniona z VAT-u, za usługi świadczone podmiotom z państwowego sektora finansów publicznych. Poczta Polska zachowa również szereg innych przywilejów, które dają jej przewagę rynkową. – Ogólny klimat przeforsowanych przez PO pomysłów jest taki, żeby jak najlepiej zabezpieczyć interesy Poczty Polskiej, a nie działać zgodnie z zasadami uczciwej konkurencji – komentuje poseł PiS z podkomisji nadzwyczajnej ds. nowelizacji prawa pocztowego Jerzy Polaczek.
Poczta Polska jest państwowym przedsiębiorstwem użyteczności publicznej, które zajmuje się świadczeniem usług pocztowych, usług pieniężnych, usług bankowych, usług ubezpieczeniowych oraz niektórych usług telekomunikacyjnych. Przedsiębiorstwo to jest operatorem publicznym, przez co zobligowane jest, na podstawie rozporządzenia ministra infrastruktury, do świadczenia powszechnych usług pocztowych. Oznacza to, że ma obowiązek na terenie całego kraju świadczyć usługi polegające na przyjęciu i doręczeniu.
Polski menedżer podwoił swoje zarobki
W ciągu dekady zarobki polskiej kadry kierowniczej wzrosły o ponad 100 proc. – Menadżerowie wyższego szczebla z krajów na rynkach wschodzących zarabiają już tyle, co ich koledzy po fachu z bogatej Ameryki i zachodnich krajów Europy – czytamy w komunikacie Hay Group. A jak wypada Polska? Z opublikowanych w raporcie danych wynika, że w 2001 r. całkowite roczne wynagrodzenie polskiego menedżera wynosiło blisko 66 tys. USD. W zeszłym roku, a więc po dekadzie, dobiło ono do ponad 136,5 tys. USD. To znacznie mniej niż na przykład w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, Niemczech i Holandii, ale i tylko niewiele mniej niż w Wielkiej Brytanii, a więcej niż w Chnach i Indonezji. Polska jest ponadto w dziesiątce państw, w których płace menedżerów wzrosły w badanym okresie o ponad 100 proc. Największy skok zanotowano w Państwie Środka (blisko 250 proc.) i RPA (241 proc.). Najmniejszy natomiast w Meksyku (25 proc.) i Stanach Zjednoczonych (38 proc.). Teoretycznie polscy szefowie doganiają więc USA pod względem zarobków, ale autorzy raportu podkreślają, że analizowali tylko płace zasadnicze i zmienne roczne, a nie wszystkie składniki takie jak opcje i akcje, które w Stanach stanowią aż 60 proc. całkowitego wynagrodzenia. Interesujące są też dane dotyczące Turcji, która jest rynkiem wschodzącym, a kadra kierownicza otrzymuje tam podstawowe wynagrodzenie zbliżone do tego w Niemczech, czyli najbardziej rozwiniętej gospodarce w Europie. Firma konsultingowa Hay podaje, że zebrała dane o płacach ponad 14 mln pracowników z 20 tys. firm z całego świata.
Polska Wschodnia zachęca tylko część inwestorów
Podział na Polskę A i B istnieje od lat i szybko nie zniknie. Inwestorzy wciąż wolą bezpieczny ekonomicznie zachód. Linią dzielącą Polskę na dwie części: zachodnią — lepiej rozwiniętą i wschodnią — na niższym poziomie rozwoju jest Wisła. Wyjątkiem jest Mazowsze, przez które biegnie linia podziału. — Mazowsze stanowi odrębną jednostkę. Dzięki temu, że tutaj znajduje się stolica kraju, trafia tam najwięcej środków z funduszy Unii Europejskiej i najwięcej inwestorów lokuje tam swój kapitał — mówi Tomasz Błeszyński, doradca rynku nieruchomości. Do rejonów zdecydowanie opóźnionych w porównaniu do reszty kraju zalicza się pięć województw: lubelskie, podkarpackie, podlaskie, świętokrzyskie i warmińsko-mazurskie. — Ogólnie tereny te historycznie uważa się za typowo rolnicze, upośledzone pod względem napływu kapitału zagranicznego, inwestycji bezpośrednich, rozwoju przemysłu, a nawet budownictwa mieszkaniowego. Wystarczy wspomnieć, że województwa te w momencie polskiej akcesji do Unii Europejskiej oficjalnie były uznane za najsłabiej rozwinięte w skali całej Wspólnoty. To w tych rejonach kraju tradycyjnie notuje się najniższe średnie płace, rekordowo niski poziom PKB na głowę mieszkańca oraz wysokie, choć niekoniecznie najwyższe, w Polsce bezrobocie — podkreśla Jarosław Jędrzyński, analityk rynku nieruchomości portalu RynekPierwotny.com. Deweloperzy, podejmując decyzję o inwestycji, dokładnie analizują wskaźniki ekonomiczne konkretnych regionów i wybierają te, w których wyniki są najlepsze. — Kluczowymi czynnikami są naturalnie parametry ekonomiczne, ale również stopieńrozwoju infrastruktury transportowej, dostępność wykwalifikowanej siły roboczej i kompetencje władz lokalnych oraz sprawność przeprowadzania procedur administracyjnych. Każdy z deweloperów, zwłaszcza komercyjnych, rozważa sprzedaż inwestycji po jej ukończeniu lub skomercjalizowaniu, dlatego decydując się na rozpoczęcie budowy, musi mieć pewność, że budynek znajdzie nabywców — wyjaśnia Monika Rajska-Wolińska, partner zarządzający Colliers International w Polsce. Niestety, tym, co od razu dyskwalifikuje Polskę Wschodnią w procesie decyzyjnym inwestorów, jest infrastruktura, a raczej jej brak. Aż cztery z pięciu wymienionych wcześniej województw (podlaskie, lubelskie, podkarpackie i warmińsko-mazurskie) uznano za najgorsze w kraju pod względem tzw. dostępności transportowej. Inwestycje drogowe rozpoczęte kilka lat temu w związku z przygotowaniami do Euro 2012 szerokim łukiem ominęły Polskę Wschodnią, podobnie jak sama organizacja mistrzostw Europy. — Poza ukończoną niedawno autostradą A4 ta część kraju nie dysponuje infrastrukturą drogową o standardach europejskich. W ten sposób wschodnie regiony kraju zdają się kręcić na karuzeli błędnego koła. Ponieważ nie ma tu dostatecznie dobrych dróg, inwestorzy zagraniczni zdecydowanie stronią od lokowania tu swoich biznesów, uważając tego typu pomysły za ryzykowne i pozbawione głębszego sensu. Z drugiej strony państwo, nie dostrzegając parcia na wschód Polski kapitału zagranicznego, nie widzi specjalnego sensu w inwestowaniu miliardów złotych w infrastrukturę drogową tych województw, bo i po co? Poza tym skute cznie działa tu efekt „śnieżnej kuli”. Ponieważ gros inwestycji zagranicznych wybiera zachód, kolejni cudzoziemcy, planując inwestycje w Polsce, wybierają te same rejony jako jedyne pewne i sprawdzone miejsca do inwestowania swoich pieniędzy i prowadzenia interesów — uważa Jarosław Jędrzyński. Z kolei większość inwestycji we wschodnich regionach realizowanych jest przez niewielkich lokalnych deweloperów.
Ratusz chce kupić nieruchomośc inwestycyjną
Miasto chwyta się fortelu, by odzyskać dług od znanego restauratora Adama Gesslera. Ratusz chce kupić na licytacji komorniczej nieruchomość inwestycyjną: żoliborski dom braci Gesslerów przy pl. Słonecznym, a potem drogo go sprzedać. To będzie już druga licytacja nieruchomości. Jeśli nikt do niej nie przystąpi, komornik umorzy postępowanie, a wtedy Adam Gessler będzie znowu śmiał się nam w twarz – mówi Małgorzata Mazur, dyrektorka Zakładu Gospodarowania Nieruchomościami w Śródmieściu. – Korzyści z wylicytowania domu będą niewielkie w stosunku do ogromnego długu pana Gesslera. Chodzi jednak o to, żeby wiedział, że miasto nie zrezygnuje z upominania się o swoje. Historia sporu Adama Gesslera z miastem jest długa i skomplikowana. „Gazeta” opisywała ją wiele razy. Dług wobec miasta powstał w prowadzonych przez niego restauracjach w obszernych pomieszczeniach na Rynku Starego Miasta. Już w 1992 r. wkrótce po podpisaniu umowy najmu zaczęły się problemy z płaceniem czynszu. W końcu sprawa trafiła do sądu, a ten orzekł eksmisję. Mimo to zadłużony restaurator prowadził lokale jeszcze przez kolejne 10 lat. Eksmisja odbyła się dopiero w 2007 r. Zadłużenie urzędnicy obliczali jeszcze w czerwcu na kwotę ponad 22,5 mln zł. Teraz podają, że to już ok. 27 mln zł (z odsetkami). Miastu udało się dotąd odzyskać tylko kilkadziesiąt tysięcy złotych. Bo oficjalnie słynny restaurator i celebryta nie ma nic. Tymczasem jest autorem programów telewizyjnych dla TVP1 i wraz z synami od roku prowadzi Hotel Francuski w Krakowie, a w Warszawie słynie z restauracji U Kucharzy i U Kucharek, a także z bistro Przekąski Zakąski i kawiarni Kręcimy Lody. Polską kuchnią podbija też Londyn. ZGN w Śródmieściu wynajął nawet firmę detektywistyczną, by sprawdziła, co do niego należy, ale detektywi nic nie znaleźli. Jedyny majątek, który udało się wykryć, to dwa mieszkania w znakomitej lokalizacji na pl. Słonecznym. Połowa każdego z mieszkań należy do Adama Gesslera, a połowa do Piotra Gesslera. Wierzyciele ścigają obu braci, choć większe długi ma Adam Gessler.
Samorządowe inwestycje skurczyły się o 3 mld zł
Już jest kiepsko, a będzie jeszcze gorzej. Tak dalej być nie musi — usłyszy premier od samorządowców. Zapowiedzi samorządowców o wyhamowaniu inwestycji znalazły odzwierciedlenie w liczbach. To zła wiadomość dla firm żyjących z publicznych zleceń. Z danych resortu finansów wynika, że gminy, powiaty i województwa przykręciły kurek z pieniędzmi na inwestycje. Dynamika wydatków majątkowych wynosi już minus 15 proc. (po półroczu minus 5 proc.). To oznacza, że przez trzy kwartały samorządy wydały o 3,2 mld zł mniej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. W przeciwieństwie do inwestycji rosną natomiast wydatki bieżące. Zwiększyły się o 4,9 proc., czyliaż o 4,8 mld zł. IV kwartał to zwykle okres największych wydatków inwestycyjnych, ale już wiadomo, że ubiegłorocznego poziomu — ponad 42 mld zł — na pewno nie uda się osiągnąć. Przedstawiciele sektora wielokrotnie narzekali, że ustawodawca nakłada na samorządy nowe zadania i nie daje wystarczającego finansowania. Ostrzegali, że w takiej sytuacji pod nóż pójdą inwestycje. — W całym sektorze proporcje między wydatkami majątkowymi a bieżącymi stają się niekorzystne dla przedsięwzięć rozwojowych. W naszym przypadku ostatnie dwa lata upłynęły pod znakiem intensywnych inwestycji, ale w przyszłorocznym budżecie zakładamy ich zmniejszenie o 35-40 proc. Priorytetem będzie utrzymanie dotychczasowego poziomu zadłużenia — mówi Wojciech Ziętkowski, burmistrz Środy Wielkopolskiej. Według samorządowca, ogromne piętno na gminnych budżetach odcisnęły koszty edukacji, zaliczane do wydatków bieżących. Teoretycznie pieniądze na ten cel przekazuje skarb państwa, w praktyce subwencje są niewystarczające. W roku szkolnym 2011/12 Środa Wielkopolska dołożyła do edukacjiprawie 5,9 mln zł (przy budżecie wynoszącym ponad 90 mln zł). Samorządowcy nie czekali z założonymi rękami. Zarządzanie nad wiejskimi szkołami (które dzięki temu zostaną uratowane przed likwidacją) przejmie samorządowa spółka. W ten sposób uda się zbić koszty o 0,6-1,5 mln zł rocznie. Oszczędności będą efektem zmian warunków pracy nauczycieli. W szkołach prowadzonych przez spółkę nie będzie obowiązywać kosztowna Karta nauczyciela, ale zwykły kodeks pracy. Marek Wójcik ze Związku Powiatów Polskich obserwuje, jakie kłopoty mają skarbnicy z dopięciem projektów budżetów na przyszły rok. — W sektorze jest coraz więcej tzw. trudnych przypadków, czyli samorządów, które mają kłopoty z płynnością — potwierdza Dariusz Giza, wiceprezes firmy doradczej Inwest Consulting. Zdaniem Marka Wójcika, wiele powiatów będzie mieć kłopoty z uzyskaniem tzw. nadwyżki operacyjnej, która będzie decydować o możliwościach zadłużania się samorządów. A to zła wróżba — i dla firm, i dla mieszkańców. — Skutki zaniechania inwestycji odczujemy za kilka lat. Będziemy jeździć gorszymi tramwajami, leczyć się w niewyremontowanych szpitalach, a dzieci będą chodzić do starych szkół. Niestety, lata 2013 i 2014 będą jeszcze trudniejsze — przewiduje Marek Wójcik. 20 listopada samorządowcy mają się spotkać z premierem Tuskiem. — Chcemy mówić o regulacjach, które pomogą nam przejść przez dwa kolejne lata. Nie chodzi tylko o wdrożenie obywatelskiego projektu ustawy, który zakłada zwiększenie udziału samorządów w dochodach z PIT, ale o takie zmiany w prawie, dzięki którym zracjonalizujemy wydatki bieżące, m.in. zapisy Karty nauczyciela — podsumowuje Marek Wójcik.