W ubiegłym roku zamknięto 27 z 338 działających w Polsce niepublicznych szkół wyższych, 22 jest w stanie likwidacji – informuje poniedziałkowy „Dziennik Gazeta Prawna”. Kłopoty niepublicznych uczelni związane są głównie z niżem demograficznym. Z powodu małej liczby nowych studentów, niektóre placówki będą zmuszone do zamknięcia. Według szacunków Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan, przytaczanych przez DGP, w ciągu najbliższych dwóch-trzech lat zniknąć może ok. 200 niepublicznych uczelni, a w 2025 r. może działać w Polsce zaledwie 50 prywatnych szkół wyższych. Jako pierwsze upadną szkoły, w których uczy się mniej niż tysiąc studentów. By walczyć o studentów, szkoły wyższe stosują różne strategie – otwierają nowe, atrakcyjniejsze kierunki, reklamują się na portalach społecznościowych czy wreszcie oferują atrakcyjne zniżki dla nowych uczniów. Innym sposobem na poradzenie sobie w trudnych czasach jest dołączenie do dużego, silnego holdingu edukacyjnego. W ten sposób można stworzyć ciekawszą ofertę i obniżyć koszty prowadzenia placówki nawet o jedną trzecią. Według informacji DGP procesy konsolidacyjne toczą się obecnie na co najmniej 10 uczelniach prywatnych w Polsce. Uczelnie poszerzają także swoja ofertę o studia podyplomowe lub kursy specjalistyczne. Rozwiązaniem na czasy niżu demograficznego jest też pozyskiwanie studentów z zagranicy – m.in. z Białorusi czy Ukrainy.
Rektorzy podkreślają, że niż demograficzny podtapia uczelnie niepubliczne już od kilku lat. Ale są wyjątki od tej reguły, np. wzrost liczby kandydatów odnotowała Krakowska Akademia im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego. Tyle że głównie dzięki studentom z zagranicy. – Na starcie rekrutacji było już 200 osób, głównie z Ukrainy, Kazachstanu, Turcji, Białorusi i środkowej Afryki. To tyle, ile w zeszłym roku po zamknięciu rekrutacji – mówi prof. Zbigniew Maciąg, współzałożyciel uczelni.
Maturzyści coraz częściej przy wyborze uczelni kierują się możliwością zdobycia zawodu. – Mamy 10 proc. więcej chętnych w porównaniu z rokiem ubiegłym – mówi Ewa Podobińska, kanclerz Krakowskiej Wyższej Szkoły Promocji Zdrowia, która kształci m.in. przyszłych dietetyków, kosmetologów i fizjoterapeutów.
Tag Archives: kryzys
Bank zapowiada zwolnienie 10 tys. pracowników
Wielki szwajcarski bank UBS zapowiedział dzisiaj redukcję swego personelu o aż piętnaście procent do 2015 r., co oznacza zwolnienia blisko dziesięciu tysięcy ludzi w pięćdziesięciu siedmiu krajach. W trzecim kwartale bieżącego roku UBS zanotował stratę wysokości ponad 2,17 miliarda franków szwajcarskich netto. Największe cięcia dotkną część inwestycyjną banku. UBS był jednym z banków najciężej dotkniętych przez kryzys finansowy i w 2008 roku musiał się zwrócić o ratunek do rządu szwajcarskiego. Plany cięć i restrukturyzacji USB przeciekły już do mediów kilka dni temu. W sobotę „Financial Times” pisał, że instrumenty stałego oprocentowania, będące obecnie elementem najważniejszego działu inwestycyjnego USB, zostaną z niego wyodrębnione „w dużym zakresie”. Dział inwestycji będzie przez to uszczuplony i docelowo obejmie obrót akcjami, operacje walutowe i doradztwo. Operacje nieuznane przez bank za podstawowe będą więc stopniowo tracić na znaczeniu i z czasem zostaną całkiem wygaszone. „Posunięcia te ilustrują, w jaki sposób banki w różnych krajach świata usiłują dostosować się do radykalnie zmienionego otoczenia rynkowego i regulacji, które zaszkodziły ich przychodom zwiększając potrzeby kapitałowe niektórych operacji oraz filii” – zaznaczył „FT”. We wrześniu ubiegłego roku bankiem wstrząsnął duży skandal, gdy okazało się, że makler Kweku Adoboli nielegalnymi transakcjami naraził UBS na stratę wysokości ok. 2,3 miliarda USD. Pochodzący z Ghany Kweku Adoboli był szefem działu ETF (Exchange Traded Funds) w departamencie obrotu akcjami europejskich spółek UBS. ETF to fundusze inwestycyjne, odwzorowujące indeksy giełdowe. Ich tytuły uczestnictwa są notowane na giełdzie. Krótkookresowe duże wahania kursów mogą mieć wpływ na wycenę ETF. Te stosunkowo nowe instrumenty obrotu budziły zastrzeżenia władz nadzoru bankowego ze względu na ich nieprzejrzystość i skomplikowanie. Inwestorzy bardzo pozytywnie zareagowali na zapowiedź restrukturyzacji UBS. Akcje tego banku wzrosły we wtorek rano na giełdzie w Zurychu o ok. 6 proc.
500 mln dolarów na inwestycje w szelf arktyczny
Zagospodarowanie rosyjskiego szelfu arktycznego do 2050 roku będzie kosztowało Rosjan ponad 500 miliardów dolarów właśnie podała rosyjska agencja informacyjna RIA Nowosti. Rosyjski minister energetyki Aleksander Nowak, powiedział, że dla realizacji projektu zagospodarowania szelfu arktycznego Rosji potrzebne jest 500 mld dolarów. Dodał, że jest to ogromna kwota i nie wiadomo jest jak będzie wyglądało finansowanie tego projektu.
Rosjanie liczą, że uda im się przyciągnąć do projektu zagospodarowania szelfu inwestorów zagranicznych. Aleksander Nowak zaznaczył, że rosyjskie władze pracują nad stworzeniem przyjaznych warunków działania zarówno dla inwestorów zagranicznych, jak i spółek krajowych. Szef resortu energetyki przypomniał też, że Moskwa już przyjęła szereg środków w celu ułatwienia zagospodarowania nowych pól naftowych na Syberii Wschodniej – te działania zostały już skierowane również na podniesienie efektywności prac wydobywczych już eksploatowanych złóż. Jednym z nich jest obniżenie o 5 procent stawki cła na eksport paliwa. Rosyjski rząd pracuje także nad zmianami regulacji prawnych, które obecnie nie pozwalają spółkom zagranicznym na posiadanie licencji na zagospodarowanie szelfu arktycznego. Obecnie dostęp do tych złóż mają koncerny, w których państwo ma ponad 50 procent udziałów. Spółki te muszą mieć co najmniej pięcioletnie doświadczenie pracy na szelfie. Na razie wymagania te spełnia jedynie Gazprom i Rosnieft. Zagraniczne spółki mogą wydobywać gaz i ropę w Arktyce tylko jako partnerzy rosyjskich koncernów.
Prognoza wzrostu PKB Niemiec
Wiodące niemieckie instytuty ekonomiczne właśnie obniżyły o połowę prognozę wzrostu gospodarczego dla Niemiec na 2013 rok. Jest to najświeższa informacja! Według opublikowanej dzisiaj prognozy niemiecki PKB wzrośnie w przyszłym roku jedynie o 1 procent, zaś w tym roku o 0,8 procent
Jeszcze tej wiosny instytuty szacowały, że produkt krajowy brutto największej gospodarki UE wzrośnie w przyszłym roku o 2 procenty. Kryzys euro jest obciążeniem także dla niemieckiej gospodarki. Dlatego koniunktura pozostanie na razie słaba i dopiero w ciągu przyszłego roku nieco się poprawi – ocenili we wspólnym raporcie dla ministerstwa gospodarki eksperci aż czterech wiodących ośrodków badań ekonomicznych. Eksperci spodziewają się nieznacznego pogorszenia sytuacji na niemieckim rynku pracy; liczba bezrobotnych wzrośnie w 2013 roku do ponad 2,9 mln. Ppomimo uspokojenia na rynkach finansowych w ostatnich miesiącach, w żadnym razie nie jest pewne, że sytuacja strefy euro uda się ustabilizować. Nie zarysowuje się trwałe polityczno-gospodarcze rozwiązanie kryzysu. Jeśli kryzys strefy euro pogłębi się, odczuje to również niemiecka gospodarka, do tej pory względnie odporna na kłopoty eurolandu. Istnieje duże ryzyko, że Niemcy także popadną w recesję. Skrytykowane zostały także działania podjęte przez Europejski Bank Centralny, który zapowiedział nieograniczone skupowanie obligacji krajów strefy euro, co grozi wzrostem inflacji. Decyzja EBC może zachwiać podstawowym filarem unii walutowej, czyli stabilnością cen .
MFW ostrzega
Międzynarodowy Fundusz Walutowy ostrzega przed zapaścią gospodarczą Hiszpanii. W opublikowanym niedawno raporcie eksperci twierdzą, że może się tak stać, jeśli euroland będzie zwlekał z interwencją w tym kraju. Zdaniem autorów dokumentu, najlepszym wyjściem byłoby po prostu przyjęcie propozycji szefa Europejskiego Banku Centralnego Mario Draghiego polegającej na zakupie hiszpańskich obligacji. Hiszpania musi bardzo szybko zdecydować, jak chce sobie poradzić z trwającym kryzysem, inaczej kraj w przyszłym roku czeka zapaść – twierdzi Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Premier Mariano Rajoy zapowiedział, że przyszłoroczna recesja wyniesie pół procentowe PKB, dwa dni temu MFW szacował , że 1,3 procent. Z raportu wynika, że recesja przekroczy trzy procent, jeśli Hiszpania nie zacznie szybko działać. Musi przede wszystkim wprowadzić reformy zmierzające do ożywienia rynku i zmniejszenia bezrobocia oraz bardzo niepopularną reformę systemu emerytalnego. A do tego musi zdecydować, czy przyjmuje ofertę EBC. Ten wykupi hiszpańskie obligacje, jeśli kraj poprosi o interwencję.
Już dawno „Rada Prezesów Europejskiego Banku Centralnego ustaliła warunki podjęcia Bezpośrednich Transakcji Monetarnych (Outright Monetary Transactions – OMT) na rynku wtórnym dla papierów skarbowych krajów strefy euro”. Pod tą nazwą kryje się możliwość nielimitowanego skupu obligacji krajów strefy euro z rynku wtórnego. Takie działanie miałoby uspokoić sytuację na rynkach finansowych i obniżyć rentowność papierów hiszpańskich czy włoskich. MFW informuje także, że z hiszpańskich banków ucieka zagraniczny kapitał. Od początku roku wycofano depozyty sięgające trzystu miliardom euro. Brak jednoznacznych deklaracji Madrytu wkrótce zniechęci rynki finansowe i hiszpańskie obligacje stracą jeszcze bardziej na wartości – twierdzi Międzynarodowy Fundusz Walutowy.
Na świecie głoduje prawie 870 mln osób
Liczba głodujących ludzi na świecie spadła w ostatnich latach poniżej 870 mln, co i tak jest wielkością nie do przyjęcia – poinformowała we wtorek w Rzymie Organizacja Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO).
Raport FAO opublikowany wspólnie z Międzynarodowym Funduszem Rozwoju Rolnictwa (IFAD) i Światowym Programem Żywnościowym (WFP) prezentuje dokładniejsze szacunki na temat chronicznego niedożywienia w wyniku głodu, oparte na lepszej metodologii i danych z ubiegłych dwóch dekad.
Według dokumentu na temat braku bezpieczeństwa żywnościowego na świecie w 2012 roku, zaprezentowanego we wtorek, liczba ludzi cierpiących „chroniczny głód” w latach 2010-2012 ustaliła się na poziomie 868 mln.
Poprzednie dane FAO z 2010 roku mówiły o 925 mln ludzi dotkniętych głodem. Rok wcześniej organizacja alarmowała, że ich liczba przekracza miliard. FAO przyznała jednocześnie, że doniesienia z 2009 roku o miliardzie niedożywionych, czyli jednej szóstej ludności świata, oparte były na rachubie obciążonej błędami metodologicznymi.
Według FAO liczba ludzi cierpiących głód w rzeczywistości stale maleje od 20 lat, ale postęp w zwalczaniu głodu spowolnił od lat 2007-2008 – głosi raport.
Wśród licznych przyczyn spowolnienia są „światowy kryzys gospodarczy, wzrost cen produktów żywnościowych, rosnący popyt na biopaliwa, spekulacje dotyczące artykułów spożywczych i zmiany klimatu” – wyjaśnił zastępca dyrektora generalnego FAO, Jomo Sundaram.
Według najnowszego raportu z cierpiących głód 868 mln ludzi 852 mln żyją w krajach rozwijających się, w których stanowią 14,9 proc. ludności, a 16 mln żyje w krajach uprzemysłowionych.
Najwięcej ludzi cierpi głód w trzech regionach: w Azji Południowej – 304 mln, w Afryce subsaharyjskiej – 234 oraz w Azji Wschodniej – 167 mln, co łącznie daje 705 mln.
Recesja w Hiszpanii 1,3 procentowa ?
Jak ocenia Międzynarodowy Fundusz Walutowy, recesja w Hiszpanii w przyszłym roku wyniesie 1,3 procent W Tokio przedstawiono właśnie raport MFW dotyczący perspektyw rozwoju gospodarki światowej. Prognozy dla Hiszpanii nie są optymistyczne, wręcz są bardzo pesymistyczne. Według Międzynarodowego Funduszu Walutowego, Hiszpania nie wypełni ani tegorocznych ani przyszłorocznych wymogów dotyczących deficytu. Tymczasem niespełna dziesięć dni temu rząd w Madrycie zapewniał, że -zgodnie z wymogami Brukseli w 2012 deficyt wyniesie 6,3 procent produktu krajowego brutto, zaś w przyszłym 4,5. Jednak zdaniem Międzynarodowego Fundusz Walutowego, cele te nie zostaną osiągnięte. Z obliczeń autorów raportu wynika, że tegoroczny deficyt osiągnie 7, a przyszłoroczny 5,7 procent PKB.
Jeszcze bardziej pesymistyczne są informacje odnośnie recesji. W przyszłym roku miała ona wynieść zdaniem rządu pół procent. Z zaprezentowanego w Tokio raportu wynika jednak, że wyniesie 1,3 procent. Do tego, przez malejący popyt, spadnie eksport a zadłużenie a wewnętrzne osiągnie w przyszłym roku 97 procent PKB. Na negatywne informacje, jako pierwsza, zareagowała giełda. Od rana spadają na niej akcje firm, wartość tracą też hiszpańskie obligacje.
Przypominamy, że Międzynarodowy Fundusz Walutowy to organizacja działająca w ramach ONZ i zajmuje się kwestiami stabilizacji ekonomicznej na całym świecie. Dostarcza pomocy finansowej zadłużonym krajom członkowskim, które w zamian są zobowiązane do dokonywania reform ekonomicznych i innych działań stabilizujących.
Nie kupujemy samochodów
Niestety prognozy dla branży motoryzacyjnej nie są dobre, wręcz dramatyczne a produkcja aut może wzrosnąć najwcześniej w 2014 roku. Jak zauważają analitycy, na razie fabryki samochodów i części do nich odnotowują tylko spadki zamówień. Z najnowszego raportu wynika, przygotowanego przez analityków Pekao, przyspieszenia wzrostu produkcji w branży motoryzacyjnej można oczekiwać w perspektywie dopiero 2-3 lat. Bardzo maleje zapotrzebowanie na samochody. Dostawcy aut muszą ograniczać produkcję, a to pociąga za sobą konieczność jeszcze bardziej ograniczenia produkcji komponentów. Perspektywy na ten rok i przyszły nie są dobre. Wszyscy mają nadzieję na poprawę sytuacji w roku 2014, oczywiście pod warunkiem tylko, że problemy w gospodarce europejskiej zostaną do tego czasu rozwiązane – ocenia szef Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego Samar. Nie tylko analitycy banku ale także firma doradczej Automotivesuppliers.pl, która monitoruje sytuację krajowych przedsiębiorstw motoryzacyjnych uważa, że produkcja aut w Polsce może wzrosnąć najwcześniej w 2014 r. W Polsce wartość produkcji sprzedanej branży motoryzacyjnej wyniosła w 2011 r. około stu miliardów zł. Nasz kraj jest drugim, po Czechach, dostawcą aut osobowych w Europie Środkowej. W 2011 r. powstało u nas piec procent. z piętnastu milionów aut wyprodukowanych w dwudziestu siedmiu krajach UE. Polska tak jak i Czechy, odpowiada za niemal sześćdziesiąt procent produkcji motoryzacyjnej w nowych krajach członkowskich. Nasze firmy motoryzacyjne zatrudniają największą liczbę pracowników w regionie – w 2011 r. ponad 150 tys. osób.
Inflacja w strefie euro rośnie
Jak podał w Eurostat – biuro statystyczne Unii Europejskiej, we wstępnym wyliczeniu, inflacja w strefie euro we wrześniu tego roku wyniosła 2,7 proc. w ujęciu rocznym. Analitycy szacowali, że będzie to 2,4 procent. W sierpniu ceny konsumpcyjne wzrosły w ujęciu rocznym o 2,6 procent. W lipcu było to 2,4 procent. Nie jest to dobra wiadomość dla gospodarki oraz inwestorów. Szybciej rosnące ceny odbijają się na drobnych konsumentach i niestety pożerają zyski z lokat a one mogą uderzyć w indeksy giełdowe. Większa inflacja nieco komplikuje plany wsparcia gospodarki narzędziami polityki monetarnej, które są w dyspozycji Europejskiego Banku Centralnego. Spadająca inflacja stanowiła zielone światło dla Mario Draghiego, który mógł na rynek wypuścić dodatkowe euro. To właśnie miało miejsce w grudniu oraz na przełomie lutego i marca. Polegało to na oferowaniu niskooprocentowanych trzyletnich pożyczek dla banków strefy euro. W ten sposób na rynek wpompowano blisko 1 bilion euro. Choć to na razie jeden taki odczyt, to dalsze przyspieszenie wzrostu cen będzie głównym argumentem przeciwko kolejnym niestandardowym działaniom EBC. Może się okazać, że wzrośnie zagrożenie przekształcenia się inflacji w hiperinflację, która bardzo zachwiałaby europejską gospodarką a także podminowałaby wizerunek strefy euro. Taka seria złych danych spotkałaby się z wyprzedażą na giełdach. Dane ze świata wyglądają jednak dość optymistycznie. W Japonii nastąpiła deflację rzędu 0,3 procent w skali roku, a w USA od roku inflacja spowalnia. W Chinach wskaźnik cen w ciągu roku zmniejszył się trzykrotnie.
Czy Fed uzdrowi polską mieszkaniówkę
Głównym czynnikiem, który drastycznie przed czterema laty zastopował boom na rynku krajowych nieruchomości mieszkaniowych był pamiętny krach amerykańskiego rynku real estate. Czy jego ożywienie, a także niedawne posunięcia amerykańskiej Rezerwy Federalnej, dedykowane przede wszystkim dalszemu wzmocnieniu tego procesu, przyczynią się do długo oczekiwanym przesileniom koniunktury także w rodzimej mieszkaniówce? W warunkach gospodarki amerykańskiej określenie rynku nieruchomości jako jej koła zamachowego można przyjąć w sposób skrajnie dosłowny. Przyśpieszenie dynamiki amerykańskiej gospodarki jest po prostu niemożliwe. Stąd też po wypadkach 2008 roku amerykańskie władze monetarne skupiły się na działaniach mających na celu przede wszystkim szybkie wyciągnięcie z zapaści rynku nieruchomości. Służyć czy trwająca do dziś operacja Twist, polegająca na sprzedaży obligacji o najkrótszym terminie wykupu, a następnie zakupie obligacji długoterminowych dziesięcio i trzyciestoletnim. Głównym celem tych działań było duże obniżenie kosztu kredytów hipotecznych, co miało zwiększać zainteresowanie potencjalnych klientów ich zaciąganiem. Trudno jednak jest odmówić skuteczności zastosowanych przed Fed pomysłów. O ile w czasie boomu średni koszt 30-letniego kredytu hipotecznego oscylował w okolicach 6,5 proc., to najnowsze dane na ten temat mówią o poziomie zaledwie 3,63 proc., a oczekuje się, że będzie jeszcze niżej. W ten sposób wskaźnik koniunktury na amerykańskim rynku nieruchomości NAHB tylko w okresie sierpień-wrzesień br. wzrósł z 37 do 40 punktów, bijąc sześcioletni rekord.
Hiszpańskie nieruchomości
Do rekordowo niskich poziomów spadły pod koniec pierwszego półrocza ceny hiszpańskich nieruchomości a dokładniej domów. Powód? Malejące akcja kredytowa i popyt. Czwarta największa gospodarka Europy skurczyła się w II kwartale o 1 proc. w ujęciu rocznym i boryka się z 25 proc. bezrobociem. Średnia cena domów i mieszkań spadła o ponad 14,4 proc. w stosunku do ubiegłego roku. To najwięcej od 2008 r., kiedy Hiszpański Urząd Statystyczny (INE) rozpoczął te badania. Głównym tego powodem jest malejąca liczba udzielanych kredytów, co negatywnie odbiło się na zdolnościach nabywczych hiszpańskiego społeczeństwa. Sytuacji nie poprawia takżę najwyższe na Starym Kontynencie bezrobocie. Wartość kredytów hipotecznych spadła w czerwcu o 20,4 proc. wobec tego samego okresu rok wcześniej – pokazują dane INE. W Hiszpanii jest ok. 1 milion pustych mieszkań.
Prąd w Polsce tani jak nigdy
Ceny energii elektrycznej na giełdzie spadają w niesamowitym tempie. Jako klienci możemy się tylko cieszyć, ale prezesi spółek energetycznych łamią sobie głowy czy opłaca się budować nowe elektrownie, bez których wkrótce zabraknie nam prądu. Jeszcze na początku roku 1 megawatogodzina prądu z dostawą w 2013 r. (tyle przeciętna polska rodzina zużywa w ciągu pół roku) kosztowała na giełdzie energii ok. 215 zł. Dziś kosztuje już tylko 191.
Będziemy tęsknić za słabym złotym
Polska wyszła z poprzedniej recesji obronną ręką chociażby dzięki osłabionej walucie. Obecne jej spowolnienie może nam bardziej dokuczyć. Złoty jak na razie nie pomaga, choć widać pierwsze oznaki jego słabości. Pierwsze cztery miesiące roku były dla naszej waluty bardzo dobre. Kurs dolara od początku stycznia do końca lutego spadł z 3,5 do około 3 zł, czyli o 14 proc. Przez kolejne dwa miesiące poruszał się w przedziale 3,1-3,2 zł. W przypadku euro, mimo, że zmiany były nieco mniejsze, to sięgały 10 proc. W tym czasie umocnienie złotego pracującej na wysokich obrotach gospodarce nie przeszkadzało, a dla wielu ekonomistów oraz przedstawicieli rządu stanowiło powód do wielkiego optymizmu. Nie dostrzegali oni jednak pogarszających się tendencji w handlu zagranicznym. Wysoka jeszcze w styczniu dynamika eksportu, w kolejnych miesiącach stopniowo ulegała zahamowaniu i spowolnieniu.
Cięcia są nieuniknione
Polska gospodarka bardzo zwalnia, a najprawdopodobniej to dopiero początek kłopotów. Tak panująca sytuację ocenia Ryszard Tadajewski, prezes Grupy Trinity. Chociaż wciąż sytuacja na tle innych gospodarek europejskich wygląda na dosyć komfortową, to jest wiele powodów do obaw. Zdaniem eksperta, w tej sytuacji konieczna będzie zmiana założeń budżetowych na przyszły rok. To zaś może oznaczać konieczność zaciskania pasa.
Kryzys uderza w Auchan
Pomimo ponad 5-proc. wzrostu sprzedaży, wyniki za pierwszą połowę roku obrotowego Grupy Auchan są gorsze od oczekiwanych. Grupa Auchan poinformowała, że zysk netto spółki za pierwsze sześć miesięcy roku finansowego spadł o 30 proc. do 237 mln euro, a zysk z działalności operacyjnej spadł o 16,8 proc. do 508 mln euro. Jednocześnie sprzedaż sieci wzrosła o 5,5 proc. do 22,4 mld euro. Gorsze od oczekiwanych zyski Auchan to wynik problemów gospodarczych Hiszpanii, Portugalii i Włoch, a także opłat związanych z restrukturyzacją oddziału Auchan-Ruentex w Chinach.
Kolejne zwolnienia
Polska gospodarka gwałtownie hamuje a bezrobocie utrzymuje się na poziomie najwyższym od 6 lat. Do tego wszystkiego, w lipcu do urzędów pracy trafiła rekordowa liczba zgłoszeń o planowanych zwolnieniach grupowych. Jeśli sprawdzą się czarne prognozy ekonomistów to bezrobocie będzie w wysokości nawet 14 proc. na koniec 2012 roku. Oznaczałoby to, że do tego czasu dotychczasową pracę straci nawet 250 tys. osób jeszcze dziś pracujących.
Nieruchomości inwestycyjne: deweloperzy bez pieniędzy
Gant Development właśnie sprzedał 44 proc. z oferowanych obligacji. Przez ten krok nie będzie miał pieniędzy na dalsze inwestycje. Religa Development już nie ma pieniędzy nawet na spłatę odsetek od wyemitowanych wcześniej obligacji. Upadł także krakowski Univers Art. A to dopiero początek spektakularnych problemów branży mieszkaniowej. Rynek nieruchomości zmaga się z coraz większymi problemami. Na pierwszym miejscu należy wskazać nadpodaż nieruchomości inwestycyjnych a dokładniej mieszkań. Obecnie na sprzedaż jest wystawionych ich prawie 57 tys., a w całym minionym roku sprzedano niewiele ponad połowę z tej liczby.
Co ma wspólnego EBC a kryzys?
Ciężkie lata przed Rosją
Jak się okazuje, Rosja nie jest przygotowana na kryzys: jej gospodarka w dużej mierze uzależniona jest od cen surowców oraz od politycznych decydentów. A to nie sprzyja długofalowym inwestycjom. Ryzyko jest wysokie ale też zyski mogą być dość wysokie. Stawka utrzymująca się na poziomie 100 i więcej dolarów za baryłkę ropy pozwala Rosji na ekonomiczny rozwój. Jednak sporym zagrożeniem byłby poważny kryzys w Europie.
Kłopoty z wypłatą!
Do euro najwcześniej za 20 lat
Minister gospodarki narodowej oraz twórca węgierskich reform gospodarczych, Gyoergy Matolcsy ostatnio udzielił wywiadu dla konserwatywnego tygodnika społeczno-politycznego „Heti Valasz”. Wyraził w nim swoją opinię, że Węgry nie powinny spieszyć się z wejściem do strefy euro. Kraj ten na pewno do strefy euro nie wejdzie wcześniej niż po upływie dwóch dekad. „Strefa euro przeżywa długotrwały kryzys, dlatego Węgry wolą poczekać na jego rozwiązanie, wybierając własną drogę obrony przed skutkami recesji gospodarczej”.
Emeryci pracuja za granicą
Tysiące włoskich emerytów opuściło swój kraj i zamieszkało na stałe już za granicą. Żyją w najdalszych zakątkach świata za świadczenia przysyłane z Włoch. Zapewniają, że powodzi im się znacznie lepiej niż w ojczyźnie. Jest to masowe zjawisko ucieczki z Włoch po przejściu na emeryturę i utrwaliło się ono w ciągu ostatnich trzech lat – podkreśla włoska prasa.
Alternatywne pieniądze poza obiegiem euro
Jak Hiszpanie radzą sobie z kryzysem? W niekonwencjonalny sposób, tworząc alternatywny pieniądz wobec euro bądź rozliczając się metodą praca za pracę, czyli korzystając z waluty, której jednostką jest godzina. Przykładowo, za wykonaną w Barcelonie pracę można otrzymać zapłatę określoną „10 godzin”. Jest to respektowana w całym mieście „sieć kredytowa”. Otrzymawszy jakąś sumę „godzin” można wymienić ją na wizytę u fryzjera, lekcję jogi czy nawet zlecenie dla stolarza.
Zadłużenie firm budowlanych
Jak podaje Krajowy Rejestr Długów, cały czas przybywa zadłużonych firm budowlanych. Tylko w tym roku, liczba firm notowanych w KRD w porównaniu do analogicznego okresu 2011 r. wzrosła o 23% a ich zadłużenie to niemal 400 mln zł. Firma rekordzista ma niecałe 6 mln zł długu. Jak poinformowali eksperci KRD, na liście dłużników znajduje się aż 9648 firm budowlanych z całej Polski.
Najbardziej odczuwają go polskie miasta
Niestety coraz trudniej znaleźć dobrą pracę nawet a może i zwłaszcza w dużych miastach. Okazuje się, że wcale nie jest tak jak większość sądzi. Eksperci przekonują, że kiedy gospodarka kraju słabnie, najbardziej sytuację tę odczuwają właśnie największe miasta. Dowodem na to maja być statystyki bezrobocia. W dużych miastach rośnie ono ponad dwukrotnie szybciej niż średnio w kraju.
Motoryzacja w kłopotach
Prezes Stowarzyszenia Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych Alfred Franke przedstawił w poniedziałek raport na temat sytuacji branży. W poprzednich latach sektor motoryzacyjny w Polsce miał się można powiedzieć doskonale, a w tym roku jest już gorzej, dużo gorzej. Dotychczas były wzrosty, w poprzednich latach nawet dwucyfrowe, jeżeli teraz będzie to wzrost jedno, czy dwuprocentowy to będzie to wielki sukces
Kryzys Samsunga
Jeszcze kilka dni temu, znany producent Samsung chwalił się rekordowym kwartalnym wynikiem finansowym. Niestety, po przegranym procesie z Apple możliwe, że będzie musiał ten wynik uszczuplić nawet o miliard dolarów. Na wyrok sądu zareagowały również giełdy – akcje koreańskiego koncernu straciły już niemal 7 proc. wartości a może być to dopiero początek. Ostatnio, tak duży spadek zanotowano na początku kryzysu ekonomicznego w 2008 roku.
Gospodarstwa w trudnej sytuacji
Unilever cbędzie tańszy w uropie
Financial Times Deutschland podał, że brytyjsko-holenderski gigant z branży dóbr konsumenckich, Unilever PLC, zamierza wykorzystać swoje doświadczenia z Azji i część swoich produktów sprzedawać w mniejszych i tańszych opakowaniach. W ten sposób koncern chce wyjść naprzeciw konsumentom, których portfele nadwyrężył europejski kryzys zadłużeniowy.
Nieruchomości inwestycyjne: ceny rosną
Jak wiadomo, większość rynków nieruchomości na świecie notuje spadki. Statystyki jednak pokazują, że przypadki przeciwne też nie są rzadkością. Za przeciętną nieruchomość w Nowym Delhi trzeba dziś zapłacić aż o 33% więcej niż przed rokiem, a w Wiedniu o 11%. W stolicy Austrii, pomimo kryzysu ceny nieruchomości wciąż rosną – od 2005 roku do dziś o 60%