Złoto inwestycyjne z najlepszą sprzedażą od 2013 roku

MS Prezes Small 2
Na świecie, między początkiem stycznia a końcem czerwca bieżącego roku, sprzedano 594,5 tony złota inwestycyjnego w formie sztabek i monet bulionowych – to najwięcej od ośmiu lat! W Stanach Zjednoczonych popyt inwestycyjny na złoto w pierwszym półroczu bieżącego roku osiągnął historyczny rekord – w USA sprzedano w tym okresie 61,7 tony kruszcu, czyli niewiele mniej niż w całym 2020 roku. W Polsce pierwsze półrocze 2021 również było gorące. Rekord za rekordem – tak można po krótce określić kilka minionych kwartałów na rodzimym rynku złota. Popularność złota w Polsce rośnie, a przewidywana 4. fala pandemii i „kryzys afgański” może spowodować dalsze wzrosty ceny tego kruszcu – uważa Jarosław Żołędowski, Prezes Mennicy Skarbowej.

Eksperci szacują, że, mimo zakłóceń takich jak niedawny tzw. „flash crash” kursu złota, zainteresowanie fizycznym metalem nad Wisłą nadal pozostanie na wysokim poziomie. Wszystko dlatego, że dzięki pandemii zaczęliśmy bardziej świadomie inwestować – dziś częściej szukamy możliwości by bezpiecznie pomnażać kapitał, niż okazji do szybkiego zysku. Europa zamknęła pierwsze półrocze 2021 roku wynikiem 146 ton – to właśnie tyle złota inwestycyjnego sprzedało się na Starym Kontynencie w ciągu pierwszych sześciu miesięcy tego roku. Co ciekawe, w ostatnich miesiącach największe wzrosty sprzedaży zanotowały nie kraje niemieckojęzyczne, jak to miało miejsce dotychczas, a rynki takie jak Polska, sklasyfikowane przez Światową Radę Złota jako „other Europe”. Popyt na złoto w tych krajach, w drugim kwartale 2021 roku, wzrósł aż o 31%, w stosunku do analogicznego okresu w roku ubiegłym.

– Przede wszystkim trzeba zaznaczyć, że biorąc pod uwagę ubiegłoroczne zawirowania na rynku, które miały miejsce dokładnie na przełomie I oraz II kwartału, najbardziej miarodajne jest obecnie porównywanie sprzedaży w ujęciu półrocznym. Zakłócenia spowodowane pandemią koronawirusa i kolejnymi lockdownami sprawiają, że dziś obserwujemy tendencję do wyrównywania się popytu – mówi Jarosław Żołędowski, Prezes Zarządu Mennicy Skarbowej. – Z jednej strony mamy kraje takie Niemcy, Austria czy Szwajcaria, gdzie mimo ubiegłorocznego zamknięcia granic można było bez problemu kupić złoto. To właśnie te rynki zamykały ubiegłoroczne pierwsze półrocze dwucyfrowymi wzrostami sprzedaży rok do roku, i to te rynki dziś notują znacznie niższe wzrosty niż inne. Z drugiej mamy np. Chiny, gdzie pierwsze półrocze 2020 roku upłynęło pod znakiem obostrzeń i słabej dostępności, co wpłynęło na słaby wynik za pierwsze sześć miesięcy 2020, a jednocześnie sprawiło, że Państwo Środka może się dziś pochwalić 80-procentowym wzrostem sprzedaży rok do roku – dodaje.
Na światowej mapie popytu złota znajdują się też takie kraje jak USA czy Polska, gdzie zainteresowanie złotem inwestycyjnym jest na wysokim poziomie, jednocześnie systematycznie wzrastając z kwartału na kwartał. W Polsce, Mennica Skarbowa – największy krajowy dealer złota inwestycyjnego – sprzedała w ciągu pierwszych sześciu miesięcy tego roku niemal 1,8 tony złota, co równe jest 83% całej ubiegłorocznej sprzedaży.

– Jest kilka czynników, które mogą wpłynąć na wycenę złota w ciągu najbliższych kilku miesięcy. Słyszymy doniesienia o nadciągającej 4. fali pandemii, nie wiemy jak dalej będzie przebiegać kolejny „kryzys afgański”, a dolar ostatnio się osłabiał. Jak pokazuje historia w takich niepewnych czasach rośnie popyt na złoto, a także wycena tego kruszcu. Szczególnie, że jest to aktywo bardzo płynne, łatwo je sprzedać. Inna kwestia, że w Polsce rośnie popularność złota zarówno jako celu inwestycyjnego, ale także jako produktu ofiarowywanego w postaci prezentu osobom bliskim. Dodatkowo popyt na ten kruszec, zarówno w kraju jak i na całym świecie, jest nieustannie stymulowany niskimi stopami procentowymi, rosnącą inflacją i stale wzrastającymi wynagrodzeniami – czynnikami, które szybko nie znikną. Obserwując to, co dzieje się obecnie na polskim rynku, nie zdziwiłbym się gdyby został pobity ubiegłoroczny rekord w zakresie sprzedaży złota inwestycyjnego i przekroczylibyśmy poziom 10 ton – dodaje Jarosław Żołędowski.

Według danych Światowej Rady Złota pierwsza połowa 2021 roku upłynęła pod znakiem stale wysokiego popytu na złoto. Między początkiem stycznia a końcem czerwca bieżącego roku na świecie sprzedano 594,5 tony złota inwestycyjnego w formie sztabek i monet bulionowych, czyli o 45 procent więcej niż w tym samym okresie rok wcześniej. W tzw. ujęciu dolarowym – czyli biorąc pod uwagę wartość sprzedanego w tym czasie złota– popyt na fizyczne złoto inwestycyjne w pierwszym półroczu wyniósł 34 miliardów USD, co oznacza wzrost rok do roku aż o 60%. To najlepsze wyniki od ośmiu lat.

Źródło: Mennica Skarbowa.

Rekordy sprzedaży złota w wielu krajach – złoto wciąż popularnym celem inwestycyjnym

MS Prezes Small 2
Zainteresowanie złotem na światowych rynkach jest obecnie ogromne. W Niemczech w 2020 roku sprzedano go najwięcej w historii – 163 tony, czyli o ponad 20 ton więcej niż w rekordowym 2011 roku.  Z kolei w USA popyt na złoto w 2020 roku okazał się trzykrotnie wyższy w porównaniu z 2019 rokiem i ukształtował się na poziomie 66,4 tony. Rekordy padły też w Turcji – tam sprzedano 121 ton, i w Kanadzie – 7,6 tony. Podaż stara się nadążyć za popytem. Rafinerie, przetwarzające złoty kruszec, pracują pełna parą. Tempa nie zwalniają centra logistyczne, również to we Frankfurcie – największe w Unii Europejskiej – które niedawno zmagało się z falą zachorowań COVID-19. Samoloty ze złotymi sztabkami latają rzadziej, ale konwoje z cennym ładunkiem mkną autostradami – tak złoto jest transportowane m.in. do Polski. Kruszec stał się popularną alternatywą do inwestowania, także nad Wisłą.

Jeszcze kilka lat temu trzymanie pieniędzy na bankowej lokacie, wydawało się najbardziej optymalnym sposobem oszczędzania – bezpiecznym i dającym zysk. A jak jest teraz? Przy obniżonych z powodu pandemii koronawirusa stopach procentowych wydaje się mało prawdopodobne, by zgromadzone na terminowych depozytach środki nie traciły na wartości. Co więcej, w mediach coraz częściej można usłyszeć, że ten lub inny bank rozważa wprowadzenie ujemnego oprocentowania. Jakie są więc obecnie alternatywy dla lokat? Co dziś jest najbardziej optymalnym rozwiązaniem?

„Złoto w 2020 roku biło rekordy popularności i sprzedaży w wielu krajach na świecie, także w Polsce. W naszym kraju szacujemy, że w minionym roku Polacy kupili 8 ton złota inwestycyjnego, czyli prawie 2 razy więcej niż w poprzednich latach. W 2021 r. trend wzrostu sprzedaży kruszcu się utrzymuje, mimo korekty na cenach. Skonfrontowani z pandemiczną rzeczywistością, w której lokaty bankowe przestały dawać poczucie bezpieczeństwa, dziś szukamy alternatywnych sposobów oszczędzania. Najbardziej oczywisty stanowi inwestycja w  nieruchomości. Na tym rynku od kilkunastu miesięcy widać zwyżki spowodowane tanimi i coraz łatwiej dostępnymi kredytami hipotecznymi. Popyt zaczyna jednak przerastać podaż. W Gdańsku mieszkania dwupokojowe, czyli najpopularniejszy wśród kupujących metraż, zostały niemal wyprzedane. Z kolei na koniec czwartego kwartału 2020 r. w Warszawie dostępnych było ponad 14,3 tys. lokali, czyli o 12,1 proc. mniej niż rok wcześniej. Eksperci podkreślają, że w najbliższym czasie sytuacja raczej nie ulegnie zmianie”- komentuje Jarosław Żołędowski, Prezes Mennicy Skarbowej SA.

Skoro na rynku jest deficyt nieruchomości, może warto rozważyć inwestowanie w akcje giełdowe czy obligacje korporacyjne? Na GPW, po ubiegłorocznych spadkach, mamy obecnie do czynienia z powolnymi zwyżkami. Rynki coraz lepiej radzą sobie w obliczu kolejnych fal pandemii – indeksy największych światowych giełd zachęcają dziś większą stabilnością niż rok temu. Warto jednak być ostrożnym i pamiętać, że nadal gdzieś w powietrzu wisi widmo krachu – już nie tego, spowodowanego bezpośrednio COVID-19, a tego, jak podkreślają analitycy, wywołanego przez „powracającą” do życia gospodarkę, czyli przede wszystkim ryzyko wysokiej inflacji, która mogłoby doprowadzić do odpływu kapitału z giełdy. Granie na giełdzie to rozrywka dla inwestorów o silnych nerwach, a więc słaba alternatywa dla lokat bankowych.

To może Bitcoin? Elektroniczny pieniądz w 2020 roku podrożał o ponad 300%, a wielu twierdzi, że kolejne 12 miesięcy będzie jeszcze bardziej gorące. Grono zainteresowanych – potencjalnych krypto-milionerów – cały czas rośnie. Warto jednak pamiętać, że – według niektórych ekspertów – kryptowaluty to rynek bardzo ryzykowny, niemal w takim samym stopniu jak hazard. Jego cena tego samego dnia może zmienić się o 180 stopni – o godzinie 10 rano może wynosić 15 000 USD, by o 6 wieczorem spaść do zera. Warto też wspomnieć, że Komisja Nadzoru Finansowego na początku roku wydała komunikat, w którym ostrzega, że inwestycja w kryptowaluty i kryptoaktywa wiąże się z wysokim ryzykiem a sam rynek jest nieregulowany.

Złoto przez inwestorów postrzegane jest jako polisa ubezpieczeniowa, „bezpieczna przystań” przed inflacją. Chroni pieniądze przed utratą wartości, a chwilowe spadki jego ceny są „nadrabiane” w długim horyzoncie czasowym. Mówi się, że złoto wyceniane w walutach papierowych zyskuje na wartości średnio kilka procent rocznie. Przyjmuje się, że 10 lat to także najlepszy okres inwestycji w złoto. A jak teoria przekłada się na pandemiczną praktykę?

„Złoto to długoterminowa inwestycja. Nasi klienci rozumieją, że mimo utrzymującej się obecnie niskiej ceny, w odległym horyzoncie czasowym kruszec utrzyma swoją wartość. Dlatego zainteresowanie złotem, a tym samym sprzedaż, także w 2021 r., jest cały czas na wysokim poziomie, Należy też pamiętać, że większość czynników, które napędzały ubiegłoroczne rekordowe notowania nadal występuje, w tym przede wszystkim presja inflacyjna. W najbliższym czasie można się więc potencjalnie spodziewać ponownego wzrostu cen złota, który spowoduje kolejne zwyżki i efekt kuli śnieżnej – większość polskich inwestorów bowiem kupuje złoto, gdy jego cena zaczyna rosnąć, najczęściej dokonując zakupów „na korekcie”, czyli po wyjściu kursu z chwilowego dołka.” – dodaje Jarosław Żołędowski, Prezes Mennicy Skarbowej.
Źródło: Mennica Skarbowa.

Chaos polityczno-gospodarczy stymuluje kurs złota

MS_PREZES 2_SMALL
Od kilku miesięcy inwestorzy obserwują kolejne historyczne wzrosty kursu złota. Gdy coraz częściej słyszymy słowa „krach” czy „kryzys”, tym większe prawdopodobieństwo, że tzw. bezpieczne aktywa będą coraz droższe i wyżej wyceniane. W kontekście kilkumiesięcznej niepewności ekonomicznej i wynikającego z niej swoistego rajdu na cenach złota, inwestorzy mogliby przypuszczać, że hossa na tym rynku niebawem minie – nic bardziej mylnego. Jak podkreśla Jarosław Żołędowski, Prezes Zarządu Mennicy Skarbowej SA, cena złota w perspektywie kilku kwartałów powinna notować kolejne rekordy i należy przypuszczać że coraz większa grupa inwestorów będzie zainteresowana tym aktywem.

Przyszło nam żyć w ciekawych, acz dosyć niepewnych czasach. Ostatnie miesiące to przybierające na sile ochłodzenie stosunków między USA a Chinami, coraz częściej nazywane nową zimną wojną, a potem pandemia koronawirusa ze wszystkimi jej konsekwencjami. Już od początku roku większość głównych indeksów giełdowych notowało najsłabsze wyniki od lat. W ostatnich tygodniach szczególnie odczuły to spółki technologiczne w USA, tracąc znacząco na swojej wartości poprzez niższą wycenę na giełdzie. Niepewność jutra i polityczno-ekonomiczna zawierucha sprawiły, że inwestorzy  kierują swoje zainteresowanie w stronę tzw. bezpiecznej przystani, czyli złota. Już wcześniej, od kilkudziesięciu miesięcy, jego cena systematycznie zwyżkowała, jednak prawdziwy rajd zaczął się w kwietniu bieżącego roku. Za uncję trzeba było zapłacić wtedy ponad 1770 USD, czyli najwięcej od 6 lat. Pod koniec lipca cena złota pobiła rekord wszech czasów – 1921 USD z 2011 roku, by w sierpniu osiągnąć nowy najwyższy poziom w historii – 2070 USD za uncję.

Nie od dziś wiadomo, że kurs złota jest skorelowany z indeksami giełdowymi, a te w obliczu niepewności spowodowanej epidemią koronawirusa zaczęły gwałtownie spadać. Złoto, od zawsze traktowane przez inwestorów jak polisa ubezpieczeniowa, która dzięki swojej sile nabywczej trzyma wartość lepiej niż inne aktywa, stało się w tym kontekście atrakcyjną inwestycją, a popyt wystrzelił. Cenę dodatkowo windowało zmniejszenie dostępności złota. Zamrożenie gospodarek pociągnęło za sobą przerwy w działaniu kopalni, a zamknięcie granic – problemy z transportem już wydobytego metalu. To zjawisko nadal trwa – podkreśla Jarosław Żołędowski, Prezes Zarządu Mennicy Skarbowej SA.

Trwająca pandemia COVID-19 przekłada się na słabnącą kondycję światowych gospodarek. Inflacja, spadająca wartość walut, w tym dolara, są coraz bardziej widoczne i uciążliwe. Inwestorzy wyprzedają akcje, uciekając w złoto, które pomaga zabezpieczyć pieniądze przed utratą wartości. Analitycy podkreślają, że nic nie wskazuje na to, by ten trend się odwrócił. Wystarczy przywołać Warrena Buffetta – znany inwestor, który jeszcze do niedawna nie należał do zwolenników inwestowania w złoto, jawnie określając je jako „błyskotkę”, kupił w ostatnim czasie akcje kopalni złota, jednocześnie wyprzedając niemal wszystkie akcje jednego z największych amerykańskich banków inwestycyjnych.

W perspektywie kilku kwartałów czekają nas kolejne rekordy na złocie. Należy pamiętać, że rok 2020 nie powiedział jeszcze niestety ostatniego słowa. Gospodarcze skutki pandemii koronawirusa tak naprawdę dopiero przed nami, szczególnie w kontekście przewidywanej drugiej fali zachorowań na COVID-19. Przed nami także wybory prezydenckie w USA – niepewność związana z tym, kto po nowym roku zasiądzie za biurkiem w gabinecie owalnym, a więc i niepewność związana z rozwojem sytuacji na linii Waszyngton-Pekin. Te czynniki tworzą okazję do kontynuacji wysokiej wyceny złota, jakiej byliśmy świadkami w ostatnich miesiącach – mówi Prezes Mennicy Skarbowej. – Dodatkowo, w Polsce po kilkukrotnej obniżce stóp procentowych nie opłaca się oszczędzać. Rynek obserwuje odwrót od lokat, bo trudno na nich zarobić. Pozostają więc bardziej ryzykowne inwestycje w akcje, jednostki uczestnictwa funduszy inwestycyjnych lub właśnie złoto – zaznacza  Żołędowski.

Już w 2019 słynny miliarder Ray Dalio zapowiadał, że nadchodzi czas zwyżek na cenach złota: „Rządy i banki będą drukowały pieniądze, by spłacać długi i by celowo osłabiać swoje waluty. Rzesze inwestorów zaczną poszukiwać nowej, bezpiecznej przystani, która może przenieść wartość kapitału w czasie […]. Aktywem, które w takich warunkach może odegrać kluczową rolę, będzie złoto”. Teraz, w świetle koronawirusowego załamania światowego porządku, te słowa wybrzmiewają jeszcze głośniej.

Analitycy Grupy Coface przewidują, że aż 68 państw zamknie rok 2020 ze spadkiem krajowego PKB. Oznacza to, że recesja dotknie w tym roku ponad sześć razy więcej gospodarek niż miało to miejsce w 2019 roku, gdy znaczne zahamowanie tempa wzrostu dotyczyło „jedynie” 11 państw. Potwierdzeniem tego zdają się być słowa prezesa FED, który przyznał, że wzrost gospodarczy w Stanach długo nie wróci do poziomów sprzed COVID-19. Ta niepewność stymuluje wycenę złota.

Źródło: Mennica Skarbowa S.A.