wiz. Fabryka Norblina
Deweloperzy znów powiększają swoje banki ziemi i rozglądają się za atrakcyjnymi terenami inwestycyjnymi. Wszystko dlatego, że poprawiła się koniunktura na nowe mieszkania. Stabilny popyt utrzymuje się również na rynku nieruchomości komercyjnych. Poszukiwane są działki w bardzo dobrych lokalizacjach wielkomiejskich, ale o te coraz trudniej. M.in. dlatego na celowniku inwestorów są dawne zakłady przemysłowe i tereny fabryczne.
Dzieje się tak z kilku powodów. Jeden to właśnie poszukiwanie atrakcyjnych lokalizacji. Często w centrach miast, lub blisko centrów jest o nie trudno, stąd skierowanie uwagi na dawne tereny przemysłowe, nadające się do zagospodarowania i niejednokrotnie świetnie położone.
Wykorzystanie obszarów przemysłowych dziś to także efekt uwalniania kolejnych tego typu terenów inwestycyjnych spod kurateli państwa. Jednym z największych banków ziemi dysponuje oczywiście PKP, które sukcesywnie bądź to sprzedaje nieruchomości, bądź wchodzi w projekty deweloperskie z prywatnymi inwestorami. W tym roku – jak zapewniają koleje – w planach mają pobicie kolejnych rekordów sprzedażowych i osiągnięcie przychodu z tego tytułu na poziomie 300 mln zł. Do „wzięcia” jest ponad 100 tys. hektarów gruntów, z czego 10-20 proc. można przeznaczyć pod nieruchomości komercyjne i mieszkaniowe. W sprzedaży są też dworce – aktualnie PKP ma ponad 2 tysiące takich obiektów, oraz mieszkania kolejowe – 30 tysięcy.
Inwestorzy zdają sobie sprawę z ogromnego potencjału tkwiącego w nieruchomościach kolei – często dobrze zlokalizowanych, w centrach miasta, bądź otwierających całe duże obszary na zagospodarowanie.
W zakresie nieruchomości komercyjnych szczególnym zainteresowaniem cieszą się nowe centra handlowe łączone z dworcami kolejowymi czy autobusowymi. W ten sposób PKP zyskuje odnowioną infrastrukturę, a inwestorzy komercyjni dzięki połączeniu z funkcją komunikacyjną – przypływ klientów do obiektów handlowych.
To jednak nie wszystko. W dużych miastach modne wśród inwestorów jest też wykorzystanie do nowych projektów komercyjnych dawnej, zabytkowej zabudowy przemysłowej. Powstają więc np. loftowe biura, centra handlowe w dawnych budynkach pofabrycznych czy apartamenty. Modne są również różnego rodzaju nawiązania, rewitalizacje i odbudowy.
W Warszawie można choćby wymienić takie projekty, jak Dzielna 60, projekt Bohema zakładający rewitalizację dawnej fabryki kosmetyków na Pradze, fabryki Norblina na Woli, Ferio Wawer, czyli centrum handlowe na terenach dawnej fabryki przy ul. Szpotańskiego czy też fabryki wódek Koneser.
Przede wszystkim jednak tereny i obiekty przemysłowe pozwalają wejść do bardzo dobrych lokalizacji. Tendencję do ich wykorzystania podtrzymują również samorządy, które sprzedają coraz więcej gruntów i nieruchomości tego typu. W Gliwicach choćby opracowano projekt wykorzystania dawnej Fabryki Drutu. Powstaną tam zupełnie nowe obiekty publiczne – wypoczynkowe, rozrywkowe, ale także z myślą o biznesie. To kolejna taka inicjatywa po projekcie Nowe Gliwice, czyli rekultywacji i zagospodarowania dawnych terenów Kopalni Gliwice.
Podobnych przykładów jest dużo więcej – także w zakresie budownictwa mieszkaniowego. We Wrocławiu wykorzystano choćby pod zabudowę komercyjną i mieszkaniową dawne tereny Zakładów Naprawczych Taboru Kolejowego. W ten sposób na niezagospodarowanych ternach powstała praktycznie od zera nowa część miasta – tzw. Promenady Wrocławskie. Inny przykład ze stolicy Dolnego Śląska, to choćby Nowa Papiernia, czyli wykorzystanie pod mieszkania typu lofty dawnych budynków fabrycznych z XIX wieku. Z kolei w Poznaniu można wskazać np. na projekt mieszkaniowy INVENTIA, który zakłada m.in. rewitalizację i dostosowanie do nowej funkcji budynku dawnej fabryki rowerów z 1926 roku.
Oczywiście deweloperzy nie poszukują dawnych fabryk, by je masowo rewitalizować. Zdecydowanie częściej dążą do wyburzenia zabudowy, zwłaszcza jeśli jest rozproszona i budowy nowych obiektów od zera. W tym samym celu na rynku biurowców kupuje się zresztą starsze budynki biurowe – pozwalają one wejść do dobrych, centralnych lokalizacji i zburzyć budynek po czym zrealizować nową inwestycję, albo – rzadziej – zrewitalizować, przebudować starszy obiekt.
Ile kosztują atrakcyjne tereny inwestycyjne w miastach? Te pod zabudowę wielorodzinną czy komercyjną o bardzo dobrym położeniu w głównych aglomeracjach potrafią kosztować nawet 1500 – 2000 zł za metr kwadratowy, choć zdarzają się i rekordowe transakcje, gdzie cena jest dużo wyższa.
Z informacji płynących z rynku wynika, że wielu wiodących deweloperów na zakupy i powiększenie swego banku ziemi wyda w najbliższych latach od 50 do ponad 100 mln zł, co oznacza, że przed nami ostra rywalizacja o atrakcyjne nieruchomości, która na głównych rynkach może przełożyć się na wzrost cen terenów inwestycyjnych. Na pewno dawne tereny przemysłowe będą w orbicie zainteresowań inwestorów. Z punktu widzenia użytkowników i mieszkańców miast to dobrze – wykorzystanie obszarów, które dziś są de facto nieużytkami, może w dużej mierze zapobiec nadmiernemu rozciąganiu się miast na peryferia i powiększy funkcjonalnie centra naszych miast.
Marcin Moneta/komercja24