Rejestracje i upadłości przedsiębiorstw w III kwartale 2024 roku

markus-spiske-484245-unsplash
Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował raport o nazwie „Rejestracje i upadłości przedsiębiorstw w III kwartale 2024 roku”.

Jak podaje GUS, w III kwartale 2024 roku odnotowano 85 341 rejestracji przedsiębiorstw. Jest to wynik o 1,0% mniejszy niż w analogicznym okresie ub. roku oraz 104 upadłości, tj. o 19,5% większy niż w III kwartale 2023 roku.

Liczba rejestracji przedsiębiorstw w III kwartale 2024 roku wyniosła 85 341 wobec 86 179 w analogicznym okresie roku poprzedniego. Największy spadek liczby rejestracji nastąpił w sekcjach: informacja i komunikacja (o 11,4%), przemysł (o 7,9%) oraz budownictwo (o 5,7%). Wzrost liczby rejestracji zaobserwowano w sekcjach: transport i gospodarka magazynowa (o 8,9%), zakwaterowanie i gastronomia (o 4,7%) oraz w pozostałych sekcjach (o 7,0%). – podsumowuje główny Urząd Statystyczny.

Źródło: GUS

Upadłość pracodawcy. Prawnicy podpowiadają, jak zadbać o swój interes i nie wpaść w dodatkowe kłopoty

upadek-pracodawcy
Gdy pracodawca ogłasza upadłość, żaden pracownik nie jest chroniony prawem pracy. W praktyce zarówno kobieta w ciąży, jak i osoba w wieku przedemerytalnym czy przebywająca na urlopie może zostać zwolniona. Oczywiście nie musi tak się stać, bo upadłość nie zawsze oznacza likwidację. Czasem firma, przejęta przez nowego właściciela, przechodzi restrukturyzację i rozwija się. Natomiast część prawników zastanawia się nad możliwością wypracowania rozwiązań zwiększających ochronę seniorów, którym rynek pracy ma niewiele do zaoferowania. Eksperci uspokajają przy tym, że wierzytelności pracownicze z reguły są priorytetowo zaspokajane, nawet w przypadku niewypłacalności upadłego. Niemniej radzą, by je zgłosić syndykowi i dopilnować, by roszczenia nie zostały zaniżone.

(Bez)dyskusyjny brak ochrony

Gdy pracodawca ogłasza upadłość, przepisy nie chronią jego pracowników przed zwolnieniem. – W przypadku upadłości lub likwidacji pracodawcy, zgodnie z art. 41 (1) Kodeksu pracy, nie stosuje się przepisów chroniących pracowników przed wypowiedzeniem lub rozwiązaniem umowy o pracę. Uchylenie ich odpowiada na potrzeby postępowania upadłościowego. Jego celem jest likwidacja majątku przedsiębiorcy w taki sposób, by zaspokoić wierzycieli w jak największym możliwym zakresie – mówi adwokat Joanna Torbé-Jacko, ekspertka Business Centre Club (BCC), Przewodnicząca Roboczego Zespołu Legalizacji Pobytu i Zatrudnienia przy Rzeczniku MŚP.

W ocenie radcy prawnego i doradcy restrukturyzacyjnego Adriana Parola, to dobre rozwiązanie. Jak twierdzi ekspert, istotą postępowania upadłościowego jest przekazanie odpłatnie majątku upadłego innemu podmiotowi, który potrafi go efektywnie wykorzystać. Stąd tak ważna jest szybkość, którą można osiągnąć poprzez zdjęcie z syndyka ograniczeń dotyczących zwolnień pracowników.

– W praktyce zatrudnieni w wieku przedemerytalnym, nieobecni w pracy z powodu choroby lub urlopu mogą spodziewać się rozwiązania stosunku pracy. Upadłość pracodawcy uchyla też ochronę stosunku pracy kobiet w ciąży. Oczywiście znacznie różni się sytuacja osoby zwolnionej w trakcie urlopu od takiej, która traci zatrudnienie w wieku 59 lat i rynek pracy nie ma jej zbyt wiele do zaoferowania. Wyłączenie ochrony w tym pierwszym wypadku nie budzi wątpliwości. W tym drugim powstaje zaś pytanie, czy możliwe byłoby wypracowanie rozwiązań pozwalających na zwiększenie bezpieczeństwa zatrudnienia – zastanawia się ekspertka z BCC.

Jak zaznacza mec. Parol, upadłość nie zawsze oznacza likwidację przedsiębiorstwa. Czasem firma, przejęta przez nowego właściciela, przechodzi restrukturyzację, w następstwie której może się rozwijać i zatrudniać pracowników. – Moim zdaniem, nie trzeba tworzyć nowych przepisów w celu objęcia ochroną pracowników w sytuacji upadłości pracodawcy, również będących w wieku przedemerytalnym czy kobiet w ciąży. Istniejące rozwiązania prawne są wystarczające – twierdzi ekspert.

Co z odszkodowaniem i odprawą?

Jeśli syndyk skraca okres wypowiedzenia umowy o pracę zawartej na czas nieokreślony lub umowy o pracę zawartej na czas określony, to najwyżej do jednego miesiąca. Jak wyjaśnia Justyna Andryszczyk, radca prawny w Kancelarii Adwokackiej Joanna Torbé-Jacko & Partnerzy, w takiej sytuacji pracownikom przysługuje odszkodowanie w wysokości wynagrodzenia za pozostały okres wypowiedzenia. W razie niewypłacalności pracodawcy niezaspokojone roszczenie z tytułu odszkodowania, wynikającego z art. 361 § 1 Kodeksu pracy, podlega zaspokojeniu ze środków Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych.

– Jeżeli upadły pracodawca zatrudniał co najmniej 20 pracowników, to zarówno w przypadku zwolnienia grupowego, jak i indywidualnego pracownikowi przysługuje odprawa pieniężna, o ile traci on pracę wyłącznie z przyczyn leżących po stronie pracodawcy. Jeśli zatrudnienie trwało krócej niż 2 lata, to odprawa jest równa wysokości jednomiesięcznego wynagrodzenia. Za okres pracy od 2 do 8 lat wynosi równowartość dwumiesięcznej pensji. Natomiast jeśli zatrudniony przepracował w upadłej firmie ponad 8 lat, odprawa będzie wynosiła trzykrotność wynagrodzenia – informuje ekspertka z BCC.

Dlatego wyraźnie trzeba powiedzieć, że obowiązek wypłacenia odprawy spoczywa na pracodawcy, a po jego upadłości – na syndyku. W przypadku niewypłacalności przedsiębiorstwa roszczenia z jej tytułu mogą być realizowane z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych.

Niewypłacalność to nie problem

– Ustawa z dnia 13 lipca 2006 r. o ochronie roszczeń pracowniczych w razie niewypłacalności pracodawcy w art. 12 przewiduje katalog roszczeń pracowniczych, które podlegają zaspokojeniu z Funduszu. Jest on dość obszerny i poza pensją obejmuje również wynagrodzenie chorobowe, urlopowe, przestojowe, ekwiwalent za urlop etc. Pamiętać jednak należy, że Fundusz może zaspokoić roszczenia pracownicze za okres nie dłuższy niż 3 miesiące bezpośrednio poprzedzające albo datę wystąpienia niewypłacalności pracodawcy, albo ustanie stosunku pracy – tłumaczy radca prawny Andryszczyk.

Inicjatywa wnioskowa w tym zakresie należy do pracodawcy, zarządcy, syndyka, likwidatora lub innej osoby sprawującej zarząd majątkiem pracodawcy. W okresie miesiąca od daty niewypłacalności pracodawcy uprawniona osoba składa do marszałka województwa zbiorczy wykaz niezaspokojonych roszczeń pracowniczych. Natomiast doradca restrukturyzacyjny Adrian Parol przypomina o ograniczeniach czasowych. Wniosek o wypłatę świadczeń z Funduszu powinien zostać złożony w okresie miesiąca od daty ogłoszenia upadłości.

– Jeżeli zaspokojeniu podlegają roszczenia z okresów następujących po dacie niewypłacalności pracodawcy, przedstawia się wykaz uzupełniający niezaspokojonych roszczeń pracowniczych. Ustawodawca przewidział również, że marszałek województwa wypłaca, na wniosek pracownika, zaliczkę na poczet niezaspokojonych przez pracodawcę roszczeń z powodu braku środków finansowych w związku z faktycznym zaprzestaniem działalności przez pracodawcę. Jednak takie świadczenie może maksymalnie odpowiadać równowartości minimalnego wynagrodzenia za pracę – zwraca uwagę adwokat Joanna Torbé-Jacko.

Nie trzeba się upominać?

Eksperci podkreślają, że w postępowaniu upadłościowym roszczenia pracownicze podlegają spłacie w pierwszej kolejności. Objęte są one zasadą uprzywilejowania z mocy prawa, a ich realizacja nie wymaga żadnej aktywności pracownika. To znaczy, że zatrudniony nie musi formalnie zgłaszać się do syndyka. – Jednak w praktyce rola pracownika może mieć istotne znaczenie dla ustalenia wysokości wynagrodzenia, szczególnie gdy dokumentacja pracownicza prowadzona jest nieprawidłowo. Z punktu widzenia interesu pracownika istotne jest zweryfikowanie prawidłowej wysokości należnego wynagrodzenia. Dlatego we własnym interesie powinien zgłosić się do syndyka – komentuje Justyna Andryszczyk.

Zdaniem ekspertki BCC, trudno ocenić, jak często może dochodzić do zaniżania roszczeń pracowniczych, niemniej ryzyko jest realnie wysokie. Kluczowe znaczenie dla ustalania należności ma dokumentacja pracownicza, szczególnie płacowa. Pracownik ma prawo żądać dostępu do swojej karty wynagrodzeń, ewidencji czasu pracy, układu zbiorowego pracy, regulaminu wynagrodzeń, etc. Prawo takie wprost przewiduje art. 85 § 5 Kodeksu pracy, zgodnie z którym pracodawca, na żądanie pracownika, jest obowiązany udostępnić do wglądu dokumenty, na których podstawie zostało obliczone jego wynagrodzenie.

– Na pewno należy zgłosić wierzytelności pracownicze syndykowi, pomimo ich uwzględniania z urzędu. Ułatwia mu to ustalenie wysokości wierzytelności pracownika i jej istnienie. Często dokumentacja upadłego nie jest właściwie prowadzona, co w zasadzie poważnie utrudnia pracę syndykowi i ustalenie wysokości wierzytelności – przekonuje Adrian Parol.

W razie wątpliwości pracownik w pierwszej kolejności powinien zgłosić się do pracodawcy lub syndyka z prośbą o wyjaśnienia, czy kalkulacje i potrącenia są prawidłowe. Może też żądać wskazania podstaw faktycznych i prawnych. – Problem pojawia się zwłaszcza wtedy, gdy ewidencja czasu pracy jest nierzetelna lub całkowicie jej brakuje, a zatrudniony zgłasza dodatkowe roszczenia, np. o wynagrodzenie za nadgodziny. Jeśli pracownik i pracodawca nie dojdą do porozumienia, pozostaje droga sądowa i ustalenie w postępowaniu dowodowym liczby godzin i należnego wynagrodzenia – wskazuje radca prawny Justyna Andryszczyk.

W przypadku opóźnienia zapłaty wynagrodzenia, pracownik ma też prawo do odsetek. Zastosowanie do tego typu sytuacji znajdują przepisy kodeksu cywilnego, tj. art. 481 § 1 w związku z art. 300 Kodeksu pracy. – Zasady tej nie wyłącza ani nie modyfikuje okoliczność w postaci upadłości pracodawcy. Odsetki przysługują od bezskutecznego upływu każdego kolejnego terminu zapłaty. Jeśli zatem zaległe wynagrodzenie dotyczy kilku miesięcy, należy doliczyć odsetki odrębnie od wynagrodzenia za dany miesiąc – stwierdza Joanna Torbé-Jacko. I dodaje, że należne pracownikowi odsetki z tytułu nieterminowego spełnienia świadczenia nie mogą być jednak zaspokajane z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych. Ustawodawca gwarancją Funduszu objął wyłącznie roszczenia główne, czyli bez ewentualnych odsetek.

Źródło: © MondayNews Polska | Wszelkie prawa zastrzeżone
materiał prasowy

Prawo pomaga w zakupie bankrutującej firmy

design-desk-display-eyewear-313690
Wkrótce staniemy w obliczu dużej fali upadłości firm. Ostrożne szacunki wskazują, że w najbliższych miesiącach pracę straci nawet kilkaset tysięcy ludzi. Dla wielu przedsiębiorców będzie to dramat i koniec pewnego etapu życia. Dla innych okazja do zrobienia interesu. Zakup bankrutującego przedsiębiorstwa bywa inwestycją, a pomagają w tym przepisy prawa upadłościowego. – wskazują eksperci firmy doradczej Lege Advisors.

Jak to zrobić? Potrzebne jest bankrutujące przedsiębiorstwo oraz zainteresowany inwestor, który chce je kupić. Procedura odbywa się przy udziale syndyka i sądu. Kupujący nabywa wszystko, co tworzy przedsiębiorstwo: majątek, pracowników, umowy, kontrakty, licencje, patenty, tajemnice, ale bez długów, przez które firma ogłasza upadłość. Niestety, jak pokazywała praktyka, od czasu ogłoszenia upadłości do czasu wystawienia oferty sprzedaży mogło minąć wiele miesięcy. W tym czasie przedsiębiorstwo traciło znaczną część potencjału ekonomicznego (klientów, dostawców, kluczowych pracowników), przez co stawało się mało atrakcyjne dla inwestorów. W odpowiedzi na takie problemy w 2016 roku do polskiego systemu prawnego wprowadzono nowy tryb sprzedaży upadającego przedsiębiorstwa – „przygotowana likwidacja”, czyli tzw. „pre-pack”.

Tryb ten polega na tym, że przedsiębiorstwo, które rozpoznaje u siebie przesłanki do złożenia wniosku o upadłość szuka inwestora, czyli nowego właściciela. Takie przedsiębiorstwo, bądź jego wierzyciel, w momencie składania do sądu wniosku o upadłość wskazuje podmiot, który jest zainteresowany zakupem. To rozwiązanie pozwala na zachowanie ciągłości działania firmy, ale już w nowej strukturze właścicielskiej. – wyjaśnia Szymon Mojzesowicz z firmy doradczej Lege Advisors.

Krótko mówiąc, aby stać się nowym właścicielem przedsiębiorstwa w „pre-packu” trzeba być wskazanym we wniosku o zatwierdzenie warunków sprzedaży (dołączony do wniosku o upadłość). Trzeba też uzyskać akceptację sądu i zawrzeć umowę sprzedaży. Niestety wskazanie nabywcy nie oznacza, że na pewno zostanie on właścicielem przedsiębiorstwa. Decyzja należy do sądu, który będzie oczekiwał dobrych argumentów przemawiających za tym, że jest podstawa do prowadzenia przedsiębiorstwa: pieniądze, wiedza i doświadczenie lub wykwalifikowani menadżerowie.

Podstawową zaletą zakupu firmy w „przygotowanej likwidacji” jest to, że nabywca nie odpowiada za zobowiązania pieniężne upadłego podmiotu. Kolejnym walorem jest możliwość nabycia przedsiębiorstwa za korzystną cenę. Wymogiem w „przygotowanej likwidacji” jest sporządzenie przez biegłego sądowego opisu i oszacowania przedsiębiorstwa. Zazwyczaj w przypadku wyceny do „pre-packu” należy zastosować metodę majątkową.

– Nie uwzględnia ona faktu zorganizowania składników majątku w całość i możliwości uzyskiwania dochodu z przedsiębiorstwa. Daje to szanse na zwiększenie wartości przedsiębiorstwa przez nowego właściciela w przypadku skutecznego przeprowadzenia naprawy i zapewnienia rentowności. – mówi Norbert Banaszek z firmy doradczej Lege Advisors.

Wnioskodawca nie musi proponować ceny z oszacowania biegłego sądowego, żeby sąd zatwierdził sprzedaż. Sąd każdorazowo analizuje czy sprzedaż za cenę wskazaną przez wnioskodawcę będzie najlepszym wariantem dla przebiegu konkretnego postępowania upadłościowego.

Podstawowym ryzykiem w nabywaniu przedsiębiorstwa jest nierozpoznanie i dalsze utrzymywanie się przyczyn, które doprowadziły do jego bankructwa. W sytuacji błędnie rozpoznanych przyczyn upadku, zakup firmy w „pre-packu” może stać się źródłem problemów inwestora. Przykładem może być nabycie przedsiębiorstwa, które produkuje przedmioty o malejącym popycie. Obecnie są to np. samodzielne urządzenia GPS do samochodów osobowych.

– Ograniczeniem w „pre-packu” jest stosunkowo krótki czas na znalezienie inwestora, przeprowadzenie z nim rozmów i podjęcie decyzji. Zazwyczaj transakcje sprzedaży mogą trwać wiele miesięcy, ale w przypadku „przygotowanej likwidacji” czas na decyzję jest ograniczony. Chodzi o moment, w którym przedsiębiorstwo musi złożyć wniosek o upadłość. Wymusza to na inwestorze podjęcie decyzji w bardzo krótkim czasie, często bez możliwości przeprowadzenia dokładnego badania Due Diligence. Ograniczony czas nie pomaga również w negocjowaniu z instytucjami finansowymi korzystnych warunków finansowania zakupu przedsiębiorstwa. – mówi Szymon Mojzesowicz z firmy Lege Advisors.

Zakup w „przygotowanej likwidacji” jest przede wszystkim dla kogoś kto ma pomysł i doświadczenie w takim biznesie – szczególnie inne firmy z branży (przejęcie konkurencji, albo przejęcie dostawcy czy odbiorcy). Jest to ciekawa opcja nawet dla inwestora spoza branży – możliwość szybkiego wejścia na określony rynek. Nie trzeba mieć dużych środków, żeby zostać właścicielem przedsiębiorstwa w „pre-packu”. Opracowanie Fundacji Court Watch Polska wskazuje, że najmniejsza kwota zaproponowana w „pre-packu” wyniosła 12 500 zł, a najmniejsza kwota zawartej transakcji 30 000 zł.
Mimo ryzyka i ograniczeń „przygotowana likwidacja” będzie się dalej rozwijać, m.in. dzięki zmianom w prawie upadłościowym, które weszły w życie 24 marca br., i stanie się bardziej dostępna dla inwestorów (obowiązek obwieszczania o złożeniu wniosku o „pre-pack” w Monitorze Sądowym i Gospodarczym). Jest to procedura korzystna zarówno z punktu prawnego (ogranicza istotnie czas postępowania upadłościowego, dzięki temu pozwala na zaspokojenie w większym stopniu wierzycieli), jak również ekonomicznego – pozwala na zachowanie przedsiębiorstwa, a dzięki temu również miejsca pracy czy wpływy z podatków do budżetu.

Źródło: firma doradcza Lege Advisors.

Upadłość czy restrukturyzacja? Okiem prawnika w dobie Covid-19

Magdalena Jadczyszyn-Skitek
Dostrzegając problemy finansowe przedsiębiorców będące skutkiem kryzysu wywołanego przez pandemię, ustawodawca wprowadził w ramach tak zwanej Tarczy 4.0. uproszczone postępowanie restrukturyzacyjne, stanowiące jedną z alternatyw dla upadłości. Postępowanie to ma na celu wynegocjowanie z wierzycielami układu, dzięki któremu dłużnik będzie mógł przynajmniej częściowo spełnić ciążące na nim zobowiązania. Zawiłości prawne tłumaczy mec. Magdalena Jadczyczyn-Skitek z kancelarii Chałas i Wspólnicy.

Przedsiębiorcy mający problemy finansowe w związku z epidemią, w pierwszej kolejności powinni zweryfikować, czy nie mogą skorzystać z programów publicznego wsparcia finansowego, które pomogłoby przetrwać firmie. Rozpoczęcie procedury upadłościowej lub restrukturyzacyjnej może uniemożliwić lub utrudnić jego uzyskanie.

Co to jest niewypłacalność

Przedsiębiorca jest niewypłacalny, jeżeli utracił zdolność do wykonywania swoich wymagalnych zobowiązań pieniężnych. Domniemywa się, że dłużnik utracił zdolność do wykonywania swoich zobowiązań, jeżeli opóźnienie w ich wykonaniu przekracza trzy miesiące.

Dłużnik będący osobą prawną (np. spółka kapitałowa) albo jednostką organizacyjną nieposiadającą osobowości prawnej, której odrębna ustawa przyznaje zdolność prawną (np. spółka osobowa), jest niewypłacalny także wtedy, gdy jego zobowiązania pieniężne przekraczają wartość jego majątku, a stan ten utrzymuje się przez okres przekraczający dwadzieścia cztery miesiące

– komentuje mec. Magdalena Jadczyszyn-Skitek z kancelarii Chałas i Wspólnicy.

Obowiązek zgłoszenia wniosku o ogłoszenie upadłości  a wszczęcie postępowania restrukturyzacyjnego

Niewypłacalny dłużnik, który ma co najmniej dwóch wierzycieli, jest obowiązany, nie później niż w terminie trzydziestu dni od dnia, w którym wystąpiła podstawa do ogłoszenia upadłości, zgłosić w sądzie wniosek o ogłoszenie upadłości.

Jeśli tego nie zrobi, to naraża się na odpowiedzialność odszkodowawczą wobec wierzycieli, a w pewnych wypadkach (spółki kapitałowe) nawet na odpowiedzialność karną. Aby tego uniknąć należy m.in. udowodnić, że w terminie na złożenie wniosku o ogłoszenie upadłości dokonano otwarcia uproszczonego postępowania restrukturyzacyjnego, które następuje poprzez obwieszczenie w Monitorze Sądowym i Gospodarczym, po zawarciu umowy z doradcą restrukturyzacyjnym, bez udziału sądu

– dodaje mec. Jadczyszyn-Skitek.

Podmioty, które stały się niewypłacalne z powodu COVID-19, a stan niewypłacalności powstał w okresie obowiązywania stanu zagrożenia epidemicznego albo stanu epidemii, zostały czasowo zwolnione z obowiązku złożenia wniosku upadłościowego (jednakże mają takie prawo). Tarcza antykryzysowa ustanawia domniemanie, zgodnie z którym w przypadku, gdy stan niewypłacalności powstał w czasie obowiązywania stanu zagrożenia epidemicznego albo stanu epidemii ogłoszonego z powodu COVID-19 to przyjmuje się, że zaistniał on z powodu COVID-19.
Obowiązek złożenia wniosku o ogłoszenie upadłości powstanie ponownie już po zakończeniu stanu wprowadzonego w związku z pandemią COVID-19.

Upadłość a uproszczone postępowanie restrukturyzacyjne

Z postępowania upadłościowego jak i z uproszczonej restrukturyzacji mogą skorzystać m.in.:
  • osoby fizyczne, osoby prawne i jednostki organizacyjne niebędące osobami prawnymi, którym ustawa przyznaje zdolność prawną, prowadzące we własnym imieniu działalność gospodarczą lub zawodową,
  • spółki z ograniczoną odpowiedzialnością i spółki akcyjne nieprowadzące działalności gospodarczej,
  • wspólnicy osobowych spółek handlowych ponoszący odpowiedzialność za zobowiązania spółki bez ograniczenia całym swoim majątkiem.

Skutki obu postępowań są różne. Upadłość zmierza do likwidacji przedsiębiorstwa i jego majątku. Upadły traci prawo zarządu mieniem wchodzącym do masy upadłości. Oprócz tego upadły jest zobowiązany wskazać i wydać syndykowi cały swój majątek, wydać wszystkie dokumenty dotyczące jego działalności, majątku oraz rozliczeń. W upadłości ulegają zawieszeniu postępowania egzekucyjne wszczęte przeciwko upadłemu przed ogłoszeniem jego upadłości. Postępowanie upadłościowe może trwać nawet od 2 do 3 lat

– dodaje mec. Jadczyszyn-Skitek.

Uproszczona restrukturyzacja pozwala dłużnikowi na zaspokojenie swoich wierzycieli i dalsze funkcjonowanie na rynku, dzięki zawarciu układu z wierzycielami.

Mówiąc w uproszczeniu, dłużnik proponuje swoim wierzycielom zasady, na jakich zamierza zaspokoić ich wierzytelności (np. częściowe umorzenie zobowiązań, rozłożenie na raty, odroczenie terminu płatności czy konwersja wierzytelności na udziały lub akcje), a wierzyciele propozycje te w drodze głosowania akceptują, bądź nie.  Zgody nadzorcy układu, czyli doradcy restrukturyzacyjnego, będą wymagały jedynie działania dłużnika przekraczające zakres zwykłego zarządu (zwykłego zarządzania czy administrowania). Zgoda taka może zostać wydana także w terminie 30 dni od dnia dokonania czynności

dodaje mec. Jadczyszyn-Skitek.

Zawieszeniu ulegają m.in. postępowania egzekucyjne. Obowiązuje zakaz wypowiadania umów najmu, dzierżawy, leasingu czy kredytu, bez zezwolenia nadzorcy układu. Dzięki temu przedsiębiorca może nadal prowadzić działalność. Uproszczone postępowanie restrukturyzacyjne trwa do 4 miesięcy.
Nie każde postępowanie restrukturyzacyjne kończy się sukcesem. W razie niezatwierdzenia układu przed upływem 4-miesięcznego terminu, w ciągu dwóch tygodni od odmowy albo w terminie siedmiu dni od umorzenia postępowania przez sąd, dłużnik może złożyć uproszczony wniosek o ogłoszenie upadłości lub wniosek o otwarcie postępowania sanacyjnego. Dzięki temu majątek dłużnika pozostaje pod ochroną i możliwe jest płynne przejście do dalej idącej restrukturyzacji albo do procedury upadłości.

Warto podkreślić, że w przypadku obu postępowań niewypłacalny przedsiębiorca, musi posiadać odpowiednie środki pieniężne na pokrycie kosztów postępowania, które są zróżnicowane w zależności od stanu faktycznego.  Przykładowo opłata sądowa przy upadłości wynosi 1000 zł, zaliczka na koszty postępowania 5.148,07 zł. Ponadto konieczne są środki, które – już po ogłoszeniu upadłości – będą potrzebne na zapłatę kosztów likwidacji majątku przedsiębiorstwa i podziału tych środków pomiędzy uprawnionych wierzycieli oraz wynagrodzenia syndyka

– zaznacza mec. Jadczyszyn-Skitek.

Przy uproszczonej restrukturyzacji trzeba m.in. opłacić wynagrodzenie doradcy restrukturyzacyjnego oraz zaspokajać bieżące zobowiązania dłużnika.
W obu postępowaniach dochodzą jeszcze koszty ogłoszeń w Monitorze Sądowym i Gospodarczym.

Z uproszczonej restrukturyzacji można skorzystać w okresie do dnia 30 czerwca 2021 r. przy czym nie ma znaczenia, czy stan zagrożenia niewypłacalnością albo niewypłacalność przedsiębiorcy powstały w czasie lub w związku z epidemią COVID-19. Warto wskazać, iż w prawie restrukturyzacyjnym przewidziane są jeszcze inne sposoby restrukturyzacji

– podsumowuje mec. Jadczyszyn-Skitek.

Przedsiębiorca ponosi odpowiedzialność odszkodowawczą za otwarcie uproszczonego postępowania restrukturyzacyjnego w złej wierze (np. świadome otwarcie uproszczonej restrukturyzacji mimo braku możliwości wykonania układu ‒ wyłącznie po to, aby odwlec ogłoszenie upadłości albo wstrzymać egzekucję). Roszczenie o naprawienie szkody przysługuje zarówno wierzycielowi, jak i osobie trzeciej, która przez działanie dłużnika poniosła szkodę.

Autor: mec. Magdalena Jadczyszyn-Skitek z kancelarii Chałas i Wspólnicy.

SKOK zniknie z rynku? Upadłość „Wspólnoty” możliwa

jkyhtgvrce4y5ujtkmtfdvPlacówki  SKOK-u borykają się z poważnymi problemami. Niedawno ich klienci zostali zaskoczeni, kiedy to okazało się, że placówki były zamknięte.

To efekt działań Komisji Nadzoru Finansowego. Podjęła ona decyzję o zawieszeniu działalności SKOK-ów oraz wstąpiła do sądu o ogłoszenie upadłości „Wspólnoty”.

Na ten moment placówki spółdzielczej kasy oszczędnościowo-kredytowej „Wspólnota” zostały na powrót uruchomione, ale można dokonywać w nich jedynie przelewy do urzędów skarbowych.

Klienci SKOK-ów nie kryją zaskoczenia. Ogłoszenie upadłości „Wspólnoty” jest pierwszym od 2001 roku, kiedy to bankructwo ogłosił Bank Spółdzielczy Włodowice.