Polskie zabytki pięknieją. Potencjał kamienic, pałaców, zamków, willi i dworków doceniają nie tylko samorządowcy i deweloperzy, ale również prywatni inwestorzy. W tym tekście spróbujemy sprawdzić, jaki jest potencjał rodzimego rynku nieruchomości zabytkowych.
Najpierw kilka zdań o zasobie, jaki po latach zakrętów dziejowych i smutnego pięćdziesięciolecia PRL pozostał w naszym kraju.
71 tysięcy – tyle zabytkowych budynków wpisanych do rejestru znajduje się na terenie Polski. Takie dane – z końca września 2016 – dostarcza Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Wyróżnia ono następujące typy obiektów: zespoły urbanistyczne, sakralne, obronne, publiczne, zamki, rezydencje, zieleń, folwarczne, gospodarcze, mieszkalne, przemysłowe, cmentarne i inne.
Wykaz nie obejmuje tysięcy obiektów będących w ewidencji zabytków oraz szeregu innych nieruchomości, które przedstawiają wartość zabytkową czy też historyczną.
Na mapie polskich zabytków zdecydowanie odróżnia się kilka regionów, gdzie nasilenie takich nieruchomości jest największe. Wskażemy tu na: Dolny Śląsk (blisko 8500 nieruchomości wpisanych do rejestru), Mazowsze (7200 nieruchomości zabytkowych wpisanych do rejestru) i Wielkopolska (ponad 7100 nieruchomości).
Jeśli chodzi o typy obiektów – najwięcej jest budowli o charakterze mieszkalnym. W każdym z regionów, które wymieniliśmy, jest ich ponad 1000. Na Dolnym Śląsku rejestr ujmuje ponad 2000 takich nieruchomości, podobnie na Mazowszu, natomiast w Wielkopolsce jest ich blisko 1500.
Dużą liczbę – ponad 1000 w każdym z wiodących regionów – stanowią zabytkowe nieruchomości sakralne. Na trzecim miejscu, poza zielenią, plasują się obiekty o charakterze rezydencji. Na Dolnym Śląsku takich nieruchomości jest blisko 700, w Wielkopolsce blisko 800, natomiast na Mazowszu ponad 500. Pod względem liczby zamków na naszych ziemiach, zdecydowanie dominuje południowo – zachodni region kraju. Województwo dolnośląskie ma 93 nieruchomości zabytkowe typu zamek, które zostały ujęte w rejestrze.
Kamienice i zabytki przemysłu
W dużych miastach widocznym trendem są rewitalizacje – przede wszystkim przedwojennych kamienic. To w nich powstają nowoczesne apartamenty, biura, hotele, restauracje. Inwestorzy doceniają nie tylko piękną architekturę i historyczny charakter takich nieruchomości, ale też często bardzo dobre lokalizacje – w centrach lub w sąsiedztwie ścisłych centrów miast.
Ceny są bardzo różne. Dobrze położone przedwojenne budynki w takich miastach jak Gdańsk, Wrocław, Kraków czy Warszawa mogą kosztować od kilku do nawet kilkudziesięciu milionów złotych. Przykład z Gdańska to zabytkowa kamienica zlokalizowana w okolicach starówki. Za 500 mkw. obiektu trzeba zapłacić aż 14 mln zł. Cena metra kw. wynosi ponad 27 tys. zł.
Na mieszkaniowym rynku wtórnym popularnością cieszą się również mieszkania w kamienicach. Lokale do remontu, zwłaszcza w nieremontowanych budynkach, mogą być bardzo tanie. Z drugiej strony mieszkania w wyremontowanych kamienicach, w dobrych lokalizacjach będą bardzo drogie. W Warszawie na Powiślu czy Śródmieściu ceny zaczynają się od około 9 – 10 tys. zł. W Krakowie na Starym Kazimierzu nieruchomości w wyremontowanych kamienicach mogą kosztować nawet powyżej 20 tys. zł/mkw Za 120 metrowy apartament trzeba tu zapłacić blisko 2,5 mln zł.
Inny miejski trend, dotyczący nieruchomości zabytkowych, to rewitalizacje dawnych fabryk i dostosowanie ich do nowych celów. Tzw. zabytki przemysłu dziś coraz częściej pełnią funkcję biurową, handlową, hotelową itp. Przykładów można wymienić naprawdę wiele. W Warszawie wskażemy m.in. na projekt Art Norblin na warszawskiej Woli, czyli wielofunkcyjny kompleks realizowany przez Capital Park na terenach dawnych zakładów Norblina, który zaoferuje ponad 24 tys. m² powierzchni handlowo- usługowo- kulturalnej oraz 40 tys. m² nowoczesnej powierzchni biurowej klasy A. Dodatkową atrakcją obiektu będzie otwarte Muzeum Dawnej Fabryki Norblina.
Inny z wielu projektów tego typu jest choćby Centrum Praskie Koneser, czyli wielofunkcyjny projekt powstający na terenie dawnej Warszawskiej Wytwórni Wódek na Starej Pradze.
Pałace, zamki, dworki, wille
Drugim „segmentem” obiektów zabytkowych są okazałe posiadłości i inne nieruchomości mieszkalne, które częściej spotykamy poza dużymi miastami. Chodzi o dawne rezydencje magnackie, szlacheckie dworki, pozostałości zamków, wille i pałace.
Jest to zbiór najróżniejszych nieruchomości z różnych okresów i w różnym stanie. Ruiny średniowiecznego zamku można w naszym kraju kupić już za kilkaset tysięcy złotych. Z drugiej strony są obiekty wyremontowane i działające komercyjnie, które kosztują nawet kilkanaście milionów. Przykład to zamek Krąg na Pomorzu, działający jako hotel – wyceniany na 15,5 ml zł.
180 – metrowy dworek do remontu z końca XVIII wieku, zlokalizowany niedaleko Częstochowy, wyceniono na 350 tys. zł, co daje stawkę niecałych 2000 zł/mkw. Jeżeli chodzi o duże wyremontowane obiekty o charakterze rezydencjonalnym, raczej mowa o kwotach rzędu kilku milionów. Rezydencja z XIX o pow. 770 mkw. w woj. zachodniopomorskim , gruntownie odremontowana w latach 2006 – 2008 została wystawiona na sprzedaż w cenie blisko 5 mln zł, czyli po ponad 6000 zł/ mkw. Z kolei zabytkowy XIX – wieczny dwór z Sochaczewa, o pow. 560 mkw. to wydatek rzędu 1,65 mln zł.
Podsumowanie
Wiele wskazuje na to, że rynek nieruchomości zabytkowych ma przed sobą „tłuste” lata. Rosnąca liczba udanych rewitalizacji i rentownych obiektów wskazuje, że jest duży potencjał. Koniunkturę napędza głównie turystyka, a zabytkowe mury najczęściej odnajdują się w nowych czasach jako hotele. Polska zyskuje na atrakcyjności jako destynacja turystyczna, a i Polacy stają się zamożniejsi i chętniej odwiedzają hotele. Badania pokazują, że obiekty w starszych murach cieszą się większym obłożeniem.
Inwestor, który podejmuje się rewitalizacji, musi jednak pamiętać, że to kosztochłonne przedsięwzięcie. Często koszty, które ciężko na starcie oszacować, przekraczają wielokrotnie cenę zakupu. Należy też pamiętać o ochronie zabytków. W przypadku nieruchomości wpisanych do rejestru, decydujący głos w sprawie remontu i jego zakresu będzie miał konserwator.
Marcin Moneta – komercja24