Z tygodnia na tydzień znoszone są kolejne obostrzenia wprowadzone w celu powstrzymania rozwoju pandemii. Dotyczy to także sposobu funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości, choć do normalności na wokandzie jeszcze daleka droga. Eksperci podkreślają, że taka sytuacja jest szansą dla elektronicznych sądów arbitrażowych, takich jak Ultima Ratio, które wydają wyrok nawet w 14 dni od złożenia pozwu, czyli nieporównywalnie szybciej niż sądy tradycyjne. To szczególnie ważne, bo jak wynika z raportów firm windykacyjnych, po 3 miesiącach statystyczny przedsiębiorca ma jeszcze 90% szans na odzyskanie zaległości, zaś po roku, szanse takie spadają do 10%. Może dlatego w dobie pandemii liczba zapisów na Pierwszy Elektroniczny Sąd Polubowny Ultima Ratio wzrosła o … 1000%.
Mimo że odwieszone zostały terminy procesowe i sądowe, to jednak sądy powszechne nadal pracują w ograniczonym zakresie. Praktycznie nie prowadzą rozpraw na posiedzeniach jawnych, natomiast te w drodze wideokonferencji są ograniczone ze względów technicznych. To wszystko sprawia, że wymiar sprawiedliwości w coraz większym stopniu boryka się z nawałem spraw – już nie tylko tych bieżących, lecz także tych zaległych. Lekarstwem na ten swoisty zator mogą się okazać sądy arbitrażowe online, takie jak Ultima Ratio. Arbitraż to sąd prywatny, który na mocy porozumienia stron zastępuje sąd państwowy. Aby można było z niego skorzystać, należy to wcześniej uzgodnić z kontrahentem. Wielu przedsiębiorców czyni to poprzez dodanie do umowy tzw. klauzuli arbitrażowej.
Pandemia koronawirusa nie ma negatywnego wpływu na funkcjonowanie elektronicznego arbitrażu Ultima Ratio. Postępowania toczą się wyłącznie w sieci, na specjalnie zaprojektowanej platformie elektronicznej. Doręcza się na niej korespondencję i zdalnie przesłuchuje świadków, a do rozmów z arbitrami i przeciwnikiem służy dobrze wszystkim znany czat. Arbitrami są notariusze odznaczający się wybitną znajomością prawa i umiejętnością wyważenia racji obu stron sporu. Co ważne, sąd arbitrażowy rozpoznaje sprawę niezależnie od tego, czy dłużnik zdecydował się wziąć w niej udział, czy nie. Po wydaniu wyroku, strony powinny niezwłocznie go wykonać. Należy bowiem pamiętać, że zgodnie prawem wyrok sądu arbitrażowego ma taką samą moc prawną, jak wyrok sądu państwowego, po nadaniu mu klauzuli wykonalności. Można go zatem oddać do komornika. Jeżeli strona wyroku nie wykona, sprawa trafia do sądu apelacyjnego, który nadaje klauzulę wykonalności – takie wnioski rozpoznawane są zwykle na posiedzeniach niejawnych, a średni czas ich załatwienia to około półtora miesiąca.
„Sądy polubowne często mylone są z mediacjami, a więc z czymś dobrowolnym, co dodatkowo nie daje wiążącego w świetle prawa rezultatu, a przecież, według zapisów kodeksu postępowania cywilnego arbitraż to alternatywny wobec sądów państwowych sposób rozpoznawania sporów. Strony mogą samodzielnie zdecydować, czy poddać swój spór rozstrzygnięciu sądu arbitrażowego – tak jak w przypadku mediacji. Jednakże, jeśli już postanowiły o arbitrażu, nie mogą się z niego wycofać – co bardzo często dzieje się w przypadku mediacji, które są całkowicie dobrowolne i nie mają mocy prawnej. Strony nie mogą też wnieść jednocześnie sprawy do sądu powszechnego. Sąd powszechny powinien taki pozew odrzucić na zarzut pozwanego”- mówi prof. dr hab. Jacek Gołaczyński z Uniwersytetu Wrocławskiego, Przewodniczący Rady Ultima Ratio.
Z miesiąca na miesiąc elektroniczny arbitraż cieszy się coraz większym zainteresowaniem, szczególnie w dobie pandemii. Zdecydowanie wzrasta liczba prawników zainteresowanych usługami Ultima Ratio, a także firm i przedsiębiorstw, które wpisują to rozwiązanie do umów z kontrahentami i podwykonawcami. E-sąd polubowny przy Stowarzyszeniu Notariuszy RP zajął się już ponad 100 sprawami gospodarczymi. Średnia wartość sprawy wyniosła około 40 tyś złotych, a średni czas rozpoznania sprawy przez arbitra wynosi aktualnie około dwóch tygodni.
„Według naszych ostrożnych szacunków, w ciągu ostatniego kwartału ilość zapisów na nasz sąd w umowach między przedsiębiorcami wzrosła o 1000%. Jeżeli dodamy do tego sprawy konsumenckie, co do których spodziewamy się, że w niedalekiej przyszłości będziemy mogli je rozpoznawać, oznacza to, że w ciągu kilku, kilkunastu miesięcy zdecydowanie zwiększy się liczba spraw rozstrzyganych przez naszych arbitrów.” – dodaje Robert Szczepanek.
Elektroniczne sądy arbitrażowe dają niemal gwarancję, że sprawa zostanie rozstrzygnięta szybciej – nawet w 14 dni od złożenia pozwu – niż gdyby została skierowana na wokandę sądu powszechnego. Tam sprawy gospodarcze potrafią ciągnąć się miesiącami, a niekiedy nawet latami. Co ważne w dobie pandemii, elektroniczny arbitraż z definicji działa jedynie w sposób zdalny i jest nieporównywalnie tańszy – nawet do 70% – niż sądy tradycyjne. Nic dziwnego, że ten alternatywny sposób rozpatrywania spraw spornych powoli staje się nieodłącznym elementem krajowego wymiaru sprawiedliwości.
Źródło: Ultima Ratio.