Za kilka lat osiedla w budowie w ogóle nie będą reklamowane. Ich sprzedaż zacznie się, gdy będzie można mieszkania obejrzeć Michał Okoń, dyrektor marketingu i zarządzania własnością intelektualną w spółce Marvipol: – Deweloperzy wychodzą na rynek z licznymi promocyjnymi ofertami. Widać je w prasie, Internecie, słychać w stacjach radiowych. Promocje są oparte m.in. o wygasający program „Rodzina na swoim”. Warto jednak zauważyć, że w Warszawie tylko niewielka część lokali kwalifikuje się do dopłat. O ile widać zaangażowanie deweloperów w sprzedaż przed końcem roku jak największej liczby mieszkań, o tyle niestety nie widać aktywności banków w zakresie kredytowania tych zakupów. Końcówka roku to również czas na pierwsze podsumowania. Najważniejsze wnioski płyną z analizy ponadpółrocznego działania ustawy deweloperskiej. Nie odnosząc się do samej ustawy, bo na pewno taka regulacja jest potrzebna każdemu rynkowi, mogę ocenić, jak jej wprowadzenie wpłynęło na całą branżę. Moim zdaniem ustawa została wprowadzona zdecydowanie za wcześnie – lub mówiąc inaczej w niewłaściwej „fazie” rynku. Wejście w życie nowych przepisów w drugim kwartale br. spowodowało swoiste „przytkanie” na rynku deweloperskim. Klienci nie wiedzieli, jak się zachowywać w nowej sytuacji, a sami deweloperzy, w związku z niejasnością niektórych zapisów ustawy, też nie do końca chcieli być pionierami niektórych rozwiązań. Taką ustawę winno się wprowadzać na rynku wzrostowym, a nie stagnacyjnym. Nie ma co jednak płakać nad rozlanym mlekiem. Mamy to, co mamy. Na pewno koniec lata i początek jesieni był dość dobrym okresem, po którym popyt zmalał za sprawą banków i złowieszczych informacji dotyczących kryzysu. Dzisiejszy rynek przesunął się w kierunku nabywania mieszkań gotowych lub prawie gotowych. Za kilka lat projekty w fazie budowy w ogóle nie będą reklamowane, a wiedzieć o nich będą tylko ci, którzy będą przechodzi obok placu budowy. Sprzedawanie takich projektów zacznie się dopiero w momencie, gdy budynek będzie w stanie umożliwiającym wejście do niego i obejrzenie wybranego mieszkania. To cecha wolnego rynku, który przybliża się do dojrzałości i stabilizacji.