Podsumowanie III kwartału 2020 roku na rynku biurowym nie zostawia już żadnych złudzeń, że pandemia miałaby ominąć rynek nieruchomości. W największych polskich miastach obserwujemy wzrost pustostanów, spadek popytu oraz narastającą liczbę ofert w podnajmie, co jeszcze pół roku temu było zjawiskiem marginalnym.
Pomimo negatywnych sygnałów płynących z rynku są miasta, które się bardzo dobrze bronią. Takim przykładem jest Wrocław, który w III kwartale 2020 r. zanotował najwyższy popyt spośród wszystkich miast regionalnych. Najemcy podpisali umowy łącznie na ponad 46 tys m kw.
„Warto zaznaczyć, że ponad połowę podpisanych umów stanowiły renegocjacje, a konkretniej były to dwie umowy po 14.000 m kw każda dla jednego najemcy w dwóch lokalizacjach. Podobnie jak w innych miastach, najemcy wstrzymują się z decyzjami o ekpansji lub zmianach lokalizacji wybierając łatwiejsze rozwiązanie jakim jest przedłużenie obecnych umów o kolejne 12 lub 24 miesiące. Najemcy obserwują rozwój pandemii oraz nowe obostrzenia i możemy oczekiwać, że odważniejsze decyzje długofalowe mogą zostać ponowanie podejmowane dopiero po jej wygaszeniu. Z rozmów z najemcami wiemy jednak, że nawet jak wszystko wróci na właściwe tory, rynek nieruchomości nie będzie wyglądal tak samo. Chcą poznać preferencje pracowników, przeprowadziliśmy ankietę, w której spośród 1800 zapytanych respondentów niemal 80% wskazało, że po zakończonej pandemii chciałoby pracować w modelu łączącym pracę zdalną z pracą z biura. Już wiemy, że to zjawisko, które jest bezpośrednim efektem pandemii przerodzi się w długofalowy trend, który będzie za sobą niósł konsekwencje dla właścicieli nieruchomości” – podsumowuje Maciej Moralewicz, Dyrektor Regionalny, Wrocław, Knight Frank
W tym samym kwartale oferta biurowa Wrocławia zwiększyła się o 50 tys m kw nowej powierzchni, z czego aż 60% pozostawało wolne. Doprowadziło to do wzrostu współczynnika pustostanów o 3,1 pp do poziomu który obecnie wynosi 14,3%.
„Wrocław odnotował najwyższy wskaźnik pustostanów obok Łodzi. W obu miastach wynosi on 14,3%, czego przyczyną była duża podaż i niski popyt. Ze wszystkich analiz wynika, że niski popyt jest efektem wstrzemięźliwości najemców w zakresie podejmowania długoterminowych decyzji dotyczących strategii nieruchomości. Dlatego możemy przypuszczać, że dopiero wygaszanie pandemii spowoduje wzrost popytu i powolny powrót do rynkowej normalności.” – dodaje Maciej Moralewicz.
Źródło: Knight Frank.